Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Balkon

Go down 
AutorWiadomość
Morgana le Fay

Morgana le Fay


Liczba postów : 111
Data dołączenia : 08/06/2012

Balkon Empty
PisanieTemat: Balkon   Balkon Icon_minitime1Pon Lip 02, 2012 4:14 pm

Wyłożony płytkami balkon ciągnie się przez całą długość mieszkania i ograniczony jest dla bezpieczeństwa stalowymi barierkami. Sąsiaduje bezpośrednio z balkonem przyległego lokum. W skład jego "umeblowania" wchodzi sporo donic z różnego rodzaju roślinami, drewniany stolik i dwa krzesła z tegoż samego materiału.
Powrót do góry Go down
Morgana le Fay

Morgana le Fay


Liczba postów : 111
Data dołączenia : 08/06/2012

Balkon Empty
PisanieTemat: Re: Balkon   Balkon Icon_minitime1Pon Lip 02, 2012 7:17 pm

Morgana opuściła salon na rzecz swojego dość obszernego balkonu. W dłoniach wciąż trzymała pojemnik ze świeżo zebranymi kwiatami i owocami karnegii, który już po chwili pozostawiła na drewnianym stoliku, po czym zwyczajowo skierowała swą uwagę na liczne rośliny zgromadzone na tej powierzchni. Większe i mniejsze doniczki zajmowały zarówno pokrytą płytkami podłogę, jak i parapety, a jedna z drobniejszych stała także na stoliku. Niektórzy jej podopieczni byli akurat w okresie kwitnienia, ciesząc jej oczy wyjątkowo urodziwymi pąkami czy kwiatami, lecz nawet ci ich pozbawieni zachwycali ją do głębi swoim pięknem. Oczywiście żałowała, że musi ich w ten sposób ograniczać, lecz podejrzewała, że i tak jest najlepszym, co mogło ich spotkać. Nie przeżyliby niestety, gdyby zasadziła ich gdzieś na łonie natury; inni właściciele natomiast z całą pewnością nie potrafiliby dbać o nich tak dobrze, jak czyniła to ona. Była dla nich ratunkiem. Dawała im namiastkę szczęścia, które mogliby odczuwać na wolności... I w dodatku czuła - dzięki swojemu wyjątkowemu połączeniu z przyrodą - że naprawdę jej się to udaje.
Kobieta uśmiechnęła się lekko, delikatnie, a następnie usiadła na jednym z dwóch dostępnych krzeseł i od razu założyła nogę na nogę. Upewniwszy się już o tym, że jej roślinki pozostają dzisiaj w dobrym humorze, mogła spokojnie i z czystym sumieniem przystąpić do badania karnegii. Prawdę mówiąc przy pierwszym poznaniu nie wyczuła od niej niczego niezwykłego - tylko to, co zwykle odbierała w kontakcie z naturą. Teraz jednak wnikała głębiej, celowo dotykając ją swym umysłem i energią mistyczną... I musiała przyznać, że widzi w niej pewien magiczny potencjał. Nie był on może tak silny, jak początkowo się tego spodziewała i jak tego sobie życzyła, lecz mimo to uznała, że i tak warto było wybrać się po ten składnik aż na pustynię. Przyda jej się przy tworzeniu eliksiru... Tak, z pewnością.
Dopiero teraz myśli pół krwi Faerie wróciły do napotkanego w trakcie podróży podejrzanego mężczyzny. Był to dziwak, oczywiście, a być może nawet szaleniec - ktoś nieprzystosowany do życia w tym świecie, można by rzec... Tak jak ona sama, podpowiedział jej zdradziecko własny umysł. Lecz nie; nie była do niego wcale aż tak podobna. Pomimo tego, iż mało czasu spędziła we współczesności, już teraz radziła sobie całkiem nieźle. Bardzo szybko nauczyła się nie odstawać od tłumu wówczas, gdy nie było jej to na rękę. Pochłaniała wiedzę z każdego dostępnego źródła. Uczyła się - i wdrażała to w życie... Była więc zupełnie inna. Na szczęście.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Balkon Empty
PisanieTemat: Re: Balkon   Balkon Icon_minitime1Wto Lip 03, 2012 2:41 pm

Pierwszą rzeczą, którą Jane zrobiła po rozpakowaniu się, była kąpiel. Oczywiście. Długa gorąca kąpiel, po męczącej podróży, to coś, czego potrzebowała. Przez godzinę leżała gapiąc się w sufit, bądź z zamkniętymi oczami przeglądając swoje najmilsze wspomnienia. Nigdy nie była typem imprezowej dziewczyny (może dlatego, że nie miała zbyt wielu znajomych...?) więc większość jej dobrych wspomnień wiązała się ze szkoła i nauką. Kiedy woda była już zdecydowanie za zimna, Jane wyszła z wanny i oplotła się ręcznikiem. Wyciągnęła korek i wyszła do salonu. Nalała sobie wody i zdążyła wypić do połowy, kiedy zadzwonił telefon. Chociaż była w mieszkaniu dopiero od 3 godzin, już panował tu chaos. Na niskim, szklanym stoliku leżał laptop i różnego rodzaju notatki, schematy, które walały się już nawet na sofie. Cała Jane. Gdzieś pod papierami znajdował się jej telefon. Kiedy w końcu go znalazła sygnał ucichł. 1 nieodebrane połączenia od Darcy. Jane kliknęła zieloną słuchaweczkę i ruszyła z telefonem do sypialni. gdzie znajdowała się szafa i kilka ubrań należących do Jane. Darcy oczywiście nie odebrała. Często tak było, nigdy nie mogły się do siebie dodzwonić. Rzuciła więc telefon na łóżko, który odbił się i wylądował na podłodze i zaczęła się ubierać. Następnie wróciła do salonu, dolała sobie wody i wyszła na balkon, przymykając szklane drzwi, żeby wiatr nie rozdmuchał jej notatek. Oczywiście nie usłyszała, że dzwoni jej telefon. Oj będzie go szukać gdzieś pod łóżkiem. Zauważyła za to na sąsiednim tarasie, który przypominał mini ogród botaniczny, kobietę zajmującą się jednym z podopiecznych. Jane upiła łyk swojej wody i spojrzała na nią zaciekawiona. Nigdy nie była dobra w nawiązywaniu znajomości. Poza tym nie znała mentalności mieszkańców Nowego Yorku, mogli sobie nie życzyć wścibskich sąsiadów.
Powrót do góry Go down
Morgana le Fay

Morgana le Fay


Liczba postów : 111
Data dołączenia : 08/06/2012

Balkon Empty
PisanieTemat: Re: Balkon   Balkon Icon_minitime1Wto Lip 03, 2012 8:41 pm

Pojawienie się na sąsiednim balkonie najnowszej sąsiadki wyrwało Morganę z zamyślenia. W pierwszej kolejności poczuła jedynie jej zbliżającą się aurę, ale nie od razu zwróciła ku niej spojrzenie. Nie chciała, aby wyglądało to tak, jak gdyby rzeczywiście wiedziała, że ktoś ma nadejść. To byłoby... Nienaturalne, a w miarę możliwości wolałaby uniknąć wzbudzania podejrzeń. Nie tutaj - gdzie planowała niechętnie mieszkać jeszcze przez przynajmniej jakiś czas. Może i to miasto było okropne, ale rzeczywiście... Cóż, w pewnym sensie wygodne. Życie w centrum było przydatne, nawet jeśli z całego serca pragnęła przenieść się w jakieś ciche miejsce na łonie natury.
Wreszcie jednak czarodziejka pozwoliła sobie rzucić okiem na ową kobietę. Na wstępie zarejestrowała to, że istnieje między nimi całkiem spora różnica wzrostu - może pięć, sześć cali. W swoich czasach Morgana uznawana była za dość wysoką przedstawicielkę swej płci, lecz w obecnych szczęśliwie nie wyróżniała się pod tym względem z tłumu... Co doprowadziło ją do wniosku, że to po prostu jej nowa sąsiadka była osobą niską. Pomijając jednak tę cechę... Nieznajoma z całą pewnością była ładna. Kapłanka pokusiłaby się nawet o stwierdzenie, że piękna - jak na standardy śmiertelników rzecz jasna. W dodatku była to uroda, która nie kojarzyła się jej ze sztucznością, jak to niestety bywało w przypadku bardzo wielu współczesnych niewiast. Tak; naturalna i ludzka - a więc i w pewnym sensie ciepła. Zupełnie niepodobna do samej Morgany, obdarzonej przecież cechami charakterystycznymi dla wyglądu chłodnych Faerie.
-Dobry wieczór- było już późno, więc czarodziejka z pewnym oporem użyła tego zwrotu, wahając się przez krótką chwilę przed zastosowaniem słowa "wieczór", lecz żadne trafniejsze określenie nie przychodziło jej w tym momencie do głowy. Och, oczywiście mogłaby uciec się do zwykłego "witam", jednakże jego brzmienie wskazywało na domniemaną wyższość mówiącego... A takiego początku chciała uniknąć. Pierwsze wrażenie było ważne, zaś ona planowała pozostawić po sobie pozytywne uczucie. Takie, które nie będzie wzbudzało żadnych wątpliwości co do jej jak najlepszych intencji.
Nie wstała jeszcze z miejsca. Złożyła swe dłonie razem i umieściła je na swoich udach, spoglądając ponad dość gęstą roślinnością na nieznajomą. Spokojnie czekała na jej reakcję.
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Balkon Empty
PisanieTemat: Re: Balkon   Balkon Icon_minitime1Pią Lip 06, 2012 3:41 pm

Jane jak na standardy ludzkie była bardzo niska, ale na pewno nie uważała siebie za piękność. Może i była zupełnie naturalna i cieplutka jak klucha, ale zawsze postrzegała siebie, jako osobę o przeciętnej urodzie. I pewnie zdziwiłaby się przeogromnie słysząc, że kobieta taka jak Morgana uważa ją za piękną. Jane przyjrzała się sąsiadce zastanawiając się, skąd może pochodzić. Wysoka, bladziutka z zadbanymi włosami. Gdzie rodzą się tacy nieskazitelni ludzie? Mogła się założyć, że kobieta ma w sobie wiele gracji i nigdy w życiu nie potknęłaby się na idealnie prostej jezdni. Ba, pewnie nie potknęłaby się nawet w kamieniołomie. Jane w duchu była wdzięczna, że nieznajoma odezwała się pierwsza, to ją ośmieliło. Uśmiechnęła się delikatnie i założyła włosy za ucho, jak to miała w zwyczaju. Nie kontrolowała tego.
-hej-rzekła i uśmiechnęła się szerzej, robiąc krok w stronę barierki-to znaczy, dobry wieczór-roześmiała się lekko, przyjaźnie, ale ewidentnie, żeby ukryć swoją bezpośrednią odpowiedź. Oh Jane, zawsze działała z rozpędu. Przez chwilę przyglądała się sąsiadce. Nie za bardzo znała się na kwiatach i pewnie nie byłaby w stanie wymienić nawet trzech nazw roślinek porozmieszczanych na balkonie Morgany. Nie miała ręki do kwiatów. Zresztą w ogóle czasem wolała sobie odpuścić wiedząc, że jej działania są skazane na porażkę. Kontakty międzyludzkie też nie były jej mocną stroną.
-jestem Jane-wypaliła zanim pomyślała, tonem, jakby wyjaśniała coś oczywistego, po czym dodała
-dziś się wprowadziłam.-i machnęła ręką w stronę przesuwanych drzwi, jakby to było konieczne. Cóż. To by było na tyle. Była przekonana, że sąsiadka pokiwa głową i wyjdzie zostawiając Foster gapiącą się w miejsce, w którym zniknęła z zażenowaną miną.
Powrót do góry Go down
Morgana le Fay

Morgana le Fay


Liczba postów : 111
Data dołączenia : 08/06/2012

Balkon Empty
PisanieTemat: Re: Balkon   Balkon Icon_minitime1Pią Lip 06, 2012 7:53 pm

"Hej"? Ach, no tak, jedno z tych bardziej nowoczesnych powitań i w dodatku - o ile Morgana się nie myliła - wskazujące raczej na pewien stopień spoufalenia... A to ciekawe. Oczywiście w każdych czasach zdarzały się takie bezpośrednie istoty, lecz mimo wszystko w realiach, do których czarodziejka była bądź co bądź przyzwyczajona, otwartość rozumiana była i okazywana w nieco inny sposób... Niekoniecznie lepszy czy gorszy. Jeszcze nie była pewna co na ten temat myśli.
Zaraz zresztą nieznajoma położyła kres jej wstępnym rozważaniom, poprawiając się na bardziej oficjalną formę wypowiedzi, którą zwieńczyła śmiechem - całkiem miłym dla ucha. Podeszła też jeszcze bliżej, dzięki czemu Morgana mogła obejrzeć ją sobie ze szczegółami. Odnosiła wrażenie, że kobieta jest lekko zakłopotana, choć trudno jej było ocenić dlaczego. Może nie czuła się komfortowo poznając nową osobę? Nie byłoby to oczywiście nic dziwnego.
Sama czarodziejka szczęśliwie nigdy nie napotykała tego typu problemów. Była przecież wysoko urodzoną damą, a w swobodnych okolicznościach prowadziła się wręcz jak królowa... Czemu miałaby się więc niepokoić czymś takim, jak odpowiednio rozbudowane życie towarzyskie? Ono samo z łatwością do niej przychodziło - o ile tylko rzeczywiście tego chciała.
-Na imię mam Vivian. Miło mi cię poznać- przemawiała tonem spokojnym i raczej przyjaznym, nieświadomie formułując zdania w dość formalny sposób oraz automatycznie już podając kobiecie swe fałszywe miano. Właściwie to chyba dobrze, że tak szybko się do tego przyzwyczaiła; przynajmniej dawało jej to jako taką pewność, że nie zdradzi się przypadkowo ze swoim prawdziwym nazwiskiem... Choć zapewne nawet z nietypowego imienia mogłaby jakoś wybrnąć. Tyle się w końcu zmieniło na świecie przez te wszystkie lata, które tak zgrabnie ominęła.
-Słyszałam, że się wprowadzasz i nie mogłam się już doczekać, by Cię ujrzeć- nie było to nawet tak do końca kłamstwo. Co prawda Morgana nie tyle usłyszała, co poczuła, iż ma nowego sąsiada... Ale był to nieistotny szczegół, który w gruncie rzeczy niezwykle łatwo było jej pominąć milczeniem. Prawdą było natomiast to, że chciała przekonać się na własne oczy o tym, z kim przyjdzie jej mieszkać przez ścianę - z tego czy innego powodu, lecz głównie ze względów bezpieczeństwa. Przezorność to podstawa, zawsze starała się trzymać tej zasady.
-W najbliższym czasie musimy się spotkać na dłużej i lepiej się poznać. Będę zaszczycona, jeśli zechcesz mnie odwiedzić...- swe słowa czarodziejka podkreśliła delikatnym uśmiechem. Naprawdę zależało jej na utrzymywaniu póki co dobrych kontaktów z sąsiadami... A przynajmniej tymi, którzy nie sprawiali jej samej kłopotów lub nie działali jej na nerwy, gdyż wobec takich potrafiła być niesamowicie złośliwa. Wolała myśleć, że ma to raczej związek z jej dziedzictwem genetycznym, aniżeli z indywidualnymi cechami charakteru.
-Teraz jednak wybacz, ale muszę cię już opuścić... Do następnego razu, moja droga- skinęła jej subtelnie głową, po czym bez pośpiechu ruszyła ku drzwiom balkonowym. Rzuciła jeszcze tylko okiem na swoje ukochane roślinki i po chwili już jej nie było. Powinna zająć się innymi sprawami...

[z/t]
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Balkon Empty
PisanieTemat: Re: Balkon   Balkon Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Balkon
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Balkon
» Balkon

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Jork :: Mieszkania :: Mieszkanie Morgany le Fay-
Skocz do: