Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Port w Waveney

Go down 
5 posters
Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Gość
Gość




Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Pon Lis 23, 2015 7:01 pm

Port w Waveney WDCD0048
Port znajdujący się w Waveney, dystrykcie hrabstwa Suffolk. Spełnia tak naprawdę funkcję tożsamą z każdym innym portem, czyli wymiana towarów, transport ludności jak również jest całkiem niezłym miejscem, by uzupełnić zapasy na jachcie.
****************************************************************

Był bardzo przyjemny wczesnowiosenny dzień. Słońce grzało, a resztki śniegu powoli topniały. Być może niedługo nadejdzie przebudzenie natury ze swojego zimowego letargu. Nadal było jednak chłodno, temperatura wahała się między 5, a 10 stopniami Celsjusza. W porcie panował typowy dla dnia roboczego jakim jest środa natłok pracy. Marynarze rzucali bluzgami, popędzając swoich kolegów by jak najszybciej mogli wspólnie wykonać pracę i schować się do ciepłego wnętrza budynków administracyjnych tudzież statków. Dzień jak co dzień można rzecz, chociaż był tu jeden element, który pojawił się stosunkowo niedawno. Spółka Union, która zajmowała się transportem praktycznie tydzień temu skończyła budowę swojego budynku. Był to typowy, prostokątny budynek administracyjny o wielkości przeciętnej kamienicy, z tym że wyglądał z zewnątrz na dosyć nowoczesny pomimo wykorzystania zadaszenia w stylu marynistycznym. Logiem firmy były dwie uściśnięte dłonie na pomarańczowym tle. W porcie stał nawet ich statek, bardziej swoim kształtem przypominający prom niż typowy kontenerowiec. Najwidoczniej tam w budynku administracji miały się zgłosić osoby, które odpowiedziały na zlecenie spółki. A jeśli chodzi o ochronę, to była tam zwyczajna portowa ochrona. Miejscami monitoring, ale poza prywatną firmą ochroniarską to nic nadzwyczajnego.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Wto Lis 24, 2015 9:30 am

Podróż do Wielkiej Brytanii nie była długa ani męcząca. Ot wystarczyło wsiąść do samolotu pasażerskiego, przetransportować się nim na wyspy i oto było się na miejscu. Z lotniska odebrać wcześniej zamówioną taksówkę i nią udać się we wskazane miejsce. Przejażdżce towarzyszyła rozmowa z kierowcą taksówki, który okazała się być obcokrajowcem, możliwe - że z europy wschodniej. Płynnie, jednak ze swym akcentem - posługiwał się angielskim.
Taksówka dostarczyła go do Portu w Waveney, gdzie zapłacił kierowcy, odebrał resztę i wysiadł z pojazdu. Kenneth ubrany był w brązową kurtkę skórzaną oraz spodnie CPU w kamuflażu woodland z pojemnymi kieszeniami cargo. Do tego dochodziły czarne buty militarne od firmy magnum, elektroniczny zegarek taktyczny na lewym nadgarstku oraz czarna bransoleta survivalowa z paracordu na prawym nadgarstku. W kieszeniach kurtki i spodni znajdowało się kilka przydatnych rzeczy jak podręczny zestaw do otwierania zamków, telefon komórkowy ze zmodyfikowanym na potrzeby SHIELD systemem operacyjnym, trochę przyborów do pierwszej pomocy - na wszelki wypadek. Po za tym przy pasie za plecami znajdował się poziomo przypięty nóż bojowy z serii aviator. Nie posiadał on przeznaczenia typowo bojowego, ze względu na mały rozmiar - jednak sprawdzał się i w takich sytuacjach. Po kieszeniach upchnął jeszcze trochę pierdół które mogły okazać się przydatne, a które z owych kieszeni nie wystawały.
/Masz coś...?/
Zapytał w myślach swego kompana, ruszając w stronę budynku firmy wewnątrz którego mieli się spotkać z zapewne innymi zainteresowanymi. W międzyczasie Saurian dokonał ostrożnego skanu okolicy, na wypadek pojawienia się telepatów. Nie chciał dać się wykryć, stąd bardziej wprawiona jednostka mogłaby poczuć czyjąś obecność, jednak nie powinna go namierzyć. Po za tym, smok markował sobie okolicę, sprawdzając po prostu otoczenie i znajdując sobie jakieś zajęcia.
/Jesteśmy bezpieczni./
Póki co. Na ten moment tak było, zaraz mogło to ulec zmianie. Drakon cieszył się pewnego rodzaju autonomią, stąd mógł podejmować samodzielne zadania. Nikt tutaj nie wiedział, że jest z SHIELD. Nikomu bowiem tego nie zdradził i zdradzać nie zamierzał.
Drakon zatrzymał się przed budynkiem firmy, rozglądając się po okolicy i spoglądając na pracowników stoczni dookoła oraz ewentualnych innych jegomościów, którzy kręcili się po okolicy. Wszystko wydawało się spokojnym dniem z życia portu. Jednak... po co szukali najemników do wydobycia zawartości z jakiegoś statku? Czemu nie posłużyć się profesjonalnymi firmami, poprosić o pomoc rząd? Co takiego tam ukryli?
Nie rozmyślając dalej, Walker podszedł do drzwi, a następnie zapukał/zadzwonił/pociągnął za klamkę lub po prostu wszedł do środka jeśli drzwi otwierały się automatycznie, wyszukując recepcji lub kogokolwiek innego u kogo mógłby się zarejestrować. Przy zgłoszeniu, przedstawił się firmie jako Draven Silver (z pełnymi informacjami oraz historią stworzoną na potrzeby przykrywki), stąd też tak zamierzał przedstawić się ewentualnemu kontaktowi/informatorowi oraz czekać na dalsze instrukcje... no i resztę ekipy.
Powrót do góry Go down
Annie

Annie


Liczba postów : 87
Data dołączenia : 13/10/2015

Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Wto Lis 24, 2015 3:00 pm

Nie planowała jakoś specjalnie by udać się do wielkiej Brytanii, ale stwierdziła, że przynajmniej się coś dzieje. Cześć podróży poleciała samolotem, lecz kiedy wylądowała, szła wzdłuż uliczek by po jakimś czasie wejść na budynek jakiegoś budynku. Następnie zaczęła skakać z budynku na budynek dzięki lataniu była to dla niej bułka z masłem. Jej skoki mogły się wydawać jedynie na długie i zwinne , ale nie każdy mógł patrzeć w górę by ją dostrzec. Po jakimś czasie kiedy dotarła do portu, zeskoczyła kilka budynków wcześniej na ziemi po drabinie by wyglądało to na bardziej ludzkie. Następnie Wolnym krokiem skierowała się ku portowi. Włosy miała związany w mocny warkocz, spodnie miała luźne dżinsowe, a bluzkę koloru błękitnego. Kiedy tak szła wolnym krokiem rozglądała się na boki widząc po jakimś czasie dużą ilość osób. Niektórzy jej się przyglądali, ale to jej nie przeszkadzało.
Po chwili jednak skierowała się ku pomieszczeniu gdzie mogłaby dostać jakieś informacje na temat swojej misji. Widziała, że ktoś tam wszedł przed nią więc za nim podążyła. Coś jej tutaj śmierdziało, bo nie wyglądało to dla niej jak zwykła misja, po prostu wiedziała, że coś wisi w powietrzu, ale nie była pewna co to takiego było. Oparła się bokiem o najbliższą ścianę w pomieszczeniu w milczeniu oczekując reszty załogi, ponoć ma być ich piątka razem z nią, więc na pewno nie będzie wiało nudą.
Powrót do góry Go down
Guardian Angel

Guardian Angel


Liczba postów : 8
Data dołączenia : 18/11/2015

Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Sro Lis 25, 2015 2:46 pm

Podróż do Wielkiej Brytanii nie była czymś zbytnio przyjemnym. GA musiał się nieco natrudzić by dostać się na samolot, który leciał do docelowego miejsca, a to wszystko dla zlecenia, które pała podejrzliwością na kilometr. Niedość, że zamieszczone w internecie, miejscu fejku, kłamstw i trolli to jeszcze przyjdzie mu pracować na otwarty morzu. Żywot bohatera nie jest dobrze płatny, przychodzi czasem dorabiać sobie na boku. Prąd, rachunki, podatki, chleb no i te droższe rzeczy takie jak: broń; amunicja; materiały wybuchowe - za to wszystko trzeba zapłacić niemałe pieniądze, a skądś trzea je mieć. Dlatego czasem bierze się zlecenie i bawi się w kogoś pokroju "wannabenajemnik". Cosusowi w stanach zjednoczonych na budynku naprzeciwko jednego lotniska przystało spędzić kilka godzin - dokonywał obserwacji, kiedy to ktoś otworzy luk bagażowy i wpakuje tam bagaże innych pasażerów. Doczekał się tego i wykorzystał okazję by w krótkim momencie pokonać dystans dzielący go od pożądanego celu i przenieść się tam. Potem już tylko z górki.
Kilka godzin i znalazł się Wielkiej Brytanii, kraju do którego emigruje wielu by zarabiać w funtach, a nie ojro czy dolarach. Po otwarciu luku bagażowego od razu przeniósł się poza lotnisko, a dalej to już po prostu wykorzystał swoje moce by dotrzeć do portu. Czyli w takim skrócie to przeniósł się w miarę na wysoki budynek i przy pomocy swoich gogli zlokalizował port, obrał do niego trasę i dokonywał teleportacji do jakiś dystans nie przekracający dwóch kilosów.
Podkreślę, że był ubrany w swój standardowy ubiór bohaterski, jedynie miał przy sobie szarą średniej wielkości torbę w której było uzbrojenie, łącznie z mieczem.
Jak znalazł się w porcie to co tu dużo opisywać. Zarzucił na siebie jakiś czarny materiał włókna znaleziony na śmietniku i zaczął szukać miejsca gdzie miał się zgłosić, tłumacząc napotkanym ludziom, którzy go zaczepiali, że jest bardzo gorliwym muzułmaninem. Przed budynkiem firmy, której nazwę znał z internetu zrzucił z siebie materiał i wszedł do środka by tam dostać dalsze intrukcje toteż zobaczyć swoich tymczasowych współpracowników.
Powrót do góry Go down
Psylocke

Psylocke


Liczba postów : 69
Data dołączenia : 21/04/2013

Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Sro Lis 25, 2015 6:05 pm

Psylocke odetchnęła z ulgą dopiero co rozwijającym się powietrzem. Jej serce zakwiliło przypominając jak kochała swą daleką ojczyznę. Przypomniał jej się krewny Kapitan Brytania i zastanowiła się co ten mógł porabiać. Najpewniej budził się pewnie planując kolejny dzień. Psylocke nie raz zazdrościła mu tego.
Elizabeth rozejrzała się po porcie podchodząc w stronę statku, do którego zgłosiła się na służbę. Sprawa trójkąta Bermudzkiego, na którą trafiła całkiem przypadkiem zaintrygowała ją do tego stopnia, że dziewczyna zgłosiła się. Dodatkowo, mogła choć na chwilę zjawić się z powrotem w rodzinnym kraju mimo, że uwięziona w obcym ciele.
Wymijała kolejnych marynarzy zgrabnym krokiem modelki.
Ubrana była luźno i ciepło, ale pod spodem krył się jej kostium, by w razie czego z łatwością zrzucić ubranie i móc ruszyć do ataku. Katana przyjemnie ciążyła jej na plecach niewidoczna dzięki bluzie.
Przyjrzała się uważnie statkowi prychając, cóż takiego spółka zamierzała wieźć i czy na pewno będzie to godziło się z jej systemem wartości. A nawet jeśli będzie musiała zagryźć wargi by móc dowiedzieć się więcej. Musiała, bo cóż znaczy jedno życie wobec większej ilości? A jeśli za to wszystko odpowiada coś innego?
Weszła do kamienicy i bez przeszkód weszła do środka.
- O.- jedynie słowo zdradzało lekkie zaskoczenie i rozdrażnienie Psylocke- Czyli jednak nie jestem pierwsza.- spojrzała po swoim towarzystwie. Pierwsza w oczy rzuciła się Annie nie tyle dzięki kolorowi włosów ale młodego wieku. Elizabeth mimo iż starała się rozumieć garnięcie młodych do niebezpieczeństw, to nie popierała tego. Dzieci w jej przekonaniu nie powinny zajmować się takimi zadaniami. Już i tak zbyt wiele potworów chodzi po tej ziemi, poprzez złe przeżycia w dzieciństwie, albo ma lęki. Potem przeleciała wzrokiem po twarzy Drakona, ale ten na razie nie wydał się jej jakiś specjalny, bardziej skupiła się na Guardian Angel. Podniosła rękę niby to chcąc się podrapać po karku, ale tak naprawdę poluzowała ostrze. W razie jakichkolwiek kłopotów... była gotowa.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Czw Lis 26, 2015 8:41 pm

Cóż w budynku każdego kto wchodził mógł zobaczyć, że budynek administracyjny w środku wygląda jak taki typowy biurowiec. Troszkę ochrony, kamery, niewielki hol będący poczekalnią z szarymi kafelkami oraz czystymi, białymi ścianami. Naprzeciwko wejścia siedziała sobie blond recepcjonistka, w nienagannym ubiorze służbowym składającym się z czarnej kamizelki z logiem firmy, białej koszuli, czarnej spódniczki, rajstop oraz czarnych butów. Włosy miała spięte w zgrabny koczek, a na oczach okulary. Przed sobą miała komputer personalny z monitorem, który jest bardzo łatwo obrócić. Wstukiwała dane, kiedy każdy z was się pojawiał i na moment też przerywała rozmowę przez telefon. Każdego z was kierowała w stronę biura szefa tutejszego oddziału Union. W trakcie przechodzenia przez korytarzyk mogliście zauważyć krzątających się pracowników. Niektórzy biegali z papierzyskami, inni rozmawiali bo akurat mieli przerwę, a jeszcze inni dopijali poranną kawę. Przed biurem o dziwo nie było żadnej ochrony czy czegoś takiego. Ino kamery, jak na każdym korytarzu ale to typowa ochrona. Wystarczyło zapukać i wejść do środka, zresztą tak zostaliście poinstruowani. Pierwszy okazał się wejść Drakon więc jako pierwszy mógł ujrzeć jak wygląda pokój, a wyglądał dosyć elegancko. Był z całkiem ładnego dębu, a na podłodze leżała wykładzina imitująca dywan rodem z Rosji. Nie było tu biurka, ale był stół na którym wszystko było ustawione, czyli dokumenty, laptop, popielniczka, tabliczka z nazwiskiem Armstrong. Nawet znalazł się w tym pokoju kominek i cztery okna, które były za krzesłem prezesa. Kominek mieliście od wejścia, czyli po prawej stronie, a z lewej natomiast były biblioteczki a obok nich barek. Były też tu spiralne schody na górę, a przed stołem stało 5 foteli ze skórzanym obiciem. Na stanowisku był natomiast dosyć wysoki mężczyzna. Miał prawie te dwa metry wzrostu i był zbudowany jak niejeden gracz rugby. Nie wiadomo czy bierze sterydy, ale gość po prostu był cholernie dobrze zbudowany. Ino troszkę to duże czoło sprawiało, że tracił na powadze swojego wyglądu, ale nadrabiał za to garniturem, drogą wodą kolońską oraz markowym uśmiechem, kiedy witał ludzi. Zresztą czegoż się spodziewać? Gość mógłby pewnie startować w wyborach do senatu, bo dawał wrażenie dosyć charyzmatycznego. Okulary miał zdjęte, przewieszone przez kieszonkę garnituru. Drakona powitał jako pierwszego.
- Witam w moich skromnych progach. Póki czekamy, aż ktoś jeszcze się pojawi… może kawy? Herbaty? Czegoś mocniejszego? – zaproponował podchodząc do barku. W sumie na nim stał jeszcze ekspres do kawy. Oczywiście taką propozycję potem rzucał każdemu kto przybył, zresztą recepcjonistka miała pewne wytyczne, by przekazywać ludziom aby wchodzili do gabinetu bez pukania jeśli przychodzą w tej sprawie. Praktycznie co do picia zamówiliście to mogliście to dostać. Alkohol wiadomo, że również nalewany do naczyń dla niego odpowiednich czyli odpowiednia szklaneczka do whisky oraz odpowiedni kieliszek do danego typu wina. Gość ewidentnie miał kasę, to mógł sobie na to pozwolić.
- No to skoro zebrała się tu taka grupka to przedstawię wam czemu nasza firma wyznaczyła nagrodę za towar i potrzebujemy kogoś poza rządowego lub spoza firm – powiedział i wyciągnął z kieszeni pilota. Zgasił nim światło, a z góry zaczął się zsuwać rzutnik. Wyświetlił on na ścianie obraz satelitarny z okolic Trójkąta Bermudzkiego. Teren oznaczony był czerwoną obwódką – Każdy z was pewnie zna tą historię o ginących statkach w okolicy tego miejsca. To bujda na resorach, chociaż ostatnio faktycznie nam coś zginęło. Obstawiamy, że mogą to być piraci którzy mają swoje wtyki na odpowiednich stanowiskach, dlatego potrzebowaliśmy kogoś niezwiązanego z żadną firmą ochroniarską czy też rządem. Przejdźmy teraz do ładunku jaki się znajdował na tym statku…- kliknął jeszcze raz pilotem i pokazała się niebieska, drewniana skrzynia z czerwonym krzyżykiem – Zawiera ona baaardzo drogi sprzęt medyczny, który może zrewolucjonizować operacje na otwartej czaszce człowieka. Jest zabezpieczony odpowiednio, dlatego nawet jeśli opadł na dno lub nawet jeśli dostali się do skrzyni, to metalowego zasobnika nie otworzą bez kodu powiedział, po czym znowu zmienił slajd. Na następnym ukazał się prom, który stał na zewnątrz. Duży, biały prom z logiem Union na statku zostaniecie zaopatrzeni w broń jak również ewentualny sprzęt do nurkowania. Znajduje się tam 20 osobowa załoga, która przeszkolona jest jedynie w operowaniu statkiem. Nie wprowadzałem ich po co macie tam płynąć, więc musicie udawać nowych członków załogi którzy zostali tutaj przeniesieni niedawno – po chwili znowu nacisnął pilota, światło się zapaliło a rzutnik schował do sufitu. Przetarł okulary ściereczką i założył je sobie na nos. Usiadł w fotelu.  - Macie jakieś pytania?
Prezes
Pokój

A to nie powinno być czasem kolorem?
~ Loki


Ostatnio zmieniony przez Rhoshan dnia Pią Lis 27, 2015 3:13 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Pią Lis 27, 2015 3:08 pm

Drakon bez słowa udał się do wskazanego biura. Póki co przykrywka działała, nikt nic nie wiedział. Nie pozostało więc nic, jak tylko wejść do biura. Mężczyzna pozwolił sobie nie pukać. W takich firmach zazwyczaj sekretarka informowała o nadchodzącym gościu, a skoro na nich czekali, to "szef" tego budynku raczej zajęty nie będzie. Szef lub ktokolwiek kto miał im wszystko tu wyjaśnić.
Kenneth i Saurian mieli swoje spojrzenie na sytuację. Każdy osobne. Założyli się, kogo spotkają. Typowego biurowca czy jakiegoś "oficera-pmc"? Obaj przegrali. Po wejściu do środka, oczom mężczyzny ukazał się facet, który mógłby wyjść na zewnątrz, rzucić tym statkiem w stronę trójkąta, a następnie skoczyć za nim, wyciągnąć sprzęt spod wody, wrzucić na pokład... i wrócić. Po co więc im ktokolwiek do roboty? Specjalista jest na miejscu. Specjalista się przywitał, więc wypadało odpowiedzieć.
-Draven Silver, Panie... Armstrong.
Odpowiedział, przedstawiając się krótko. Pozostało jeszcze odpowiedzieć na propozycję.
-Dziękuję, nie skorzystam. Jestem tu służbowo.
Odparł, o mało nie gryząc się w język by nie powiedzieć "jesteśmy". Ot takie logiczne, "ja i Saurian". Ledwo kilka osób wiedział o istnieniu smoka, mimo to... musiał na takie rzeczy uważać. Choć powinien być od bardzo dawna przyzwyczajony.
Teraz już pozostało poczekać na resztę. Pierwsza weszła... dziewczynka... przedszkole. Ona w ogóle była pełnoletnia? Oszukała ich, nie wiedzieli ile ma lat? Przecież to było widać gołym okiem. A może była mutantem...?
/Nie włada magią./
Odezwał się smok, wtrącając słowo od siebie. Tak więc o tyle obawy Kennetha zostały rozwiane. Pozostawała kwestia pozostałych osobników. Drugi wszedł bowiem mężczyzna w pancerzu. Zbroja dobrze się prezentowała, coś co wyglądało jak stalowe wzmocnienia połączone kevlarem. Nie krępowała ruchu, zapewne była bardzo lekka i posiadała nieco technologii, zwracając uwagę na gogle.
Nie ważne. Zapewne uwaga Kennetha, tak jak wszystkich, została skupiona na Armstrongu który rozpoczął swoje przemówienie, wyjaśniając cel ich misji.
Kenneth spoglądał na wszystko z uwagą, uważnie również słuchając, a przy okazji wymieniając się spostrzeżeniami oraz uwagami, ze swoim smoczym kompanem.
/"Nasza firma nigdy nie słyszała o PMC."/
Skomentował sobie w głowy mężczyzna. Prywatne Armie zajmowały się takimi sprawami. Dlatego też opcja którą przedstawił Armstrong, nie była wiarygodna.
Następnym tematem ujawniania informacji okazało się samo urządzenie. A więc wysyłają ich po eksperymentalny trepanator czaszki, który ma wszystko zrewolucjonizować. Ich, obcych sobie najemników, którzy chętnie wezmą to i pójdą do konkurencji.
/Nieprzeszkolona załoga, która da nam broń. Szaleniec?/
Zapytał sam siebie. W końcu padło magiczne stwierdzenie "pytania?". Saurian postanowił odpowiedzieć sam na swoje pytania. Nadal ukrywając swą obecność, delikatnie uderzył w umysł Armstronga, chcąc włamać się do niego i wydobyć informacje których szukał. Zrobił to bardzo ostrożnie, gotów wycofać się gdy tylko napotka opór, nie ujawniając siebie. Nawet gdyby Armstrong był telepatą, przy czterech osobach w pokoju oraz tak doświadczonym osobniku jak Saurian, nie zorientuje się kto był tym "odważnym". Jeśli natomiast oporu nie napotkał, postanowił przeszukać umysł mężczyzny w celu uzyskania prawdziwych informacji na temat tego co transportowali, dokąd, dla kogo, co tam się tak na prawdę stało oraz czy jakieś inne ekipy już wysłali. Przy okazji postanowił skorzystać z jego umysłu by dowiedzieć się nieco o firmie, załodze okrętu - oraz o tym co wie o czwórce najemników znajdujących się tutaj. Dzięki temu, smok będzie w stanie ustalić czy przykrywka Kennetha nie została spalona oraz może dowie się czegoś o pozostałej trójce "kompanów". Tymczasem Walker postanowił zadać swoje pytanie.
-Czy ona jest pełnoletnia?
Rzucił krótko, wskazując gestem na Annie. Nie było w tym nic dziwnego, żaden najemnik z natury nie lubił pracować z dziećmi. Za mało doświadczenia, za mało przeszkolenia i wiele, wiele innych powodów. Z resztą ten najemnik był agentem SHIELD pod przykrywką. Choć jak bardzo oficjalnie zamierzał działać... to podlegało nadal ustaleniu.
Powrót do góry Go down
Annie

Annie


Liczba postów : 87
Data dołączenia : 13/10/2015

Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Pią Lis 27, 2015 6:23 pm

Kiedy weszła do biurowca trochę z ciekawości rozejrzała się, jednak nie szczególnie dużo. Po chwili jednak weszła do biura człowieka, który da im to zlecenie. Ciekawa była jaki będzie, taki chudy jak patyk albo jakiejś takiej normalnej budowy, no ewentualnie jakiś taki trochę umięśniony. Nieźle się zdziwiła, kiedy weszła do środka i zobaczyła dobrze zbudowanego mężczyznę. Uniosła brew do góry lekko. Jakoś w między czasie przyjrzała się kobiecie, która przyszła oraz dwóm mężczyznom. Wiedziała, że przyjdą jacyś ludzie starsi od niej i z doświadczeniem, ona też je miała, choć pewnie w innym stopniu niż oni. Cóż ona przyszła tu, bo wiedziała, że coś jest na rzeczy i tyle, wiedziała, przecież, że żadnych znajomości tutaj nie będzie zawierać, ani nic innego.
-Nie, dziękuję, ale to miłe z pana strony - odpowiedziała łagodnie do mężczyzny z lekkim kiwnięciem głowy. Po chwili oparła się plecami o najbliższą ścianę i wzrok skierowała na przetwarzany obraz. W milczeniu słuchała wszystkiego co ma do powiedzenia. To co mieli wykonać było dość jasne dla niej, odebrać jakąś skrzynię, choć nie jedna będzie przeszkoda na ich drodze. Po chwili odwróciła wzrok w stronę mężczyzny, który spytał czy jest pełnoletnia.
-Nie, nie jestem, jest taki wymóg w tej misji? Nigdzie nie widziałam - stwierdziła łagodnie. Uśmiechnęła się kącikiem ust do nieznajomego, z którego padło pytanie o jej wiek. Przyszła na tą misję z własnych powodów, inni pewnie dla pieniędzy albo dla sławy, kto tam ich wie. Każdy zapewne miał powód by zrobić tą, a nie inną misje.
Powrót do góry Go down
Guardian Angel

Guardian Angel


Liczba postów : 8
Data dołączenia : 18/11/2015

Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Pią Lis 27, 2015 8:29 pm

GA, został pokierowany do odpowiedniego pomieszczenia przez recepcjonistkę. Czego chcieć więcej? Jeszcze zaproponowali mu coś do picia ale jako, że służba nie drużba, a alkohol nie ma pozytywnego wpływu na moce Cosusa to trzymał się od niego z daleka no i był jeszcze drobny szczegół, by się napić musiałby zdjąć swoją osłonę głowy. Co szczerze było czynnością, której nie chciał wykonywać w tymże miejscu. W drodze do biura zachowywał spokój mijając kolejnych ludzi, którzy zajęci zbytnio pracą nie zwracali uwagi na kolejnego przebierańca. Znalazłszy się przed drzwiami odpowiedniego pokoju - wszedł bez pukania bowiem takie dostał instrukcję. Od razu po wejściu nic nie mówiąc, w ciszy - odsunął się gdzieś na ubocze, aby mieć wszystko na widoku. Najpierw standardowe rozeznanie w całym tym otoczeniu, wpierw szef potem pracownicy. Szczerze to się nawet zdziwił. Tak, zdziwił się ale tego nie okazał, a nawet gdyby okazał to przez osłonę głowy i gogle nikt by za dużo nie zobaczył. Miał przekonanie, że boss firmy "Union" będzie typowym nerdem w okularkach, wychudzonym "biurowcem" w garniturku, a tutaj taka neutralne zaskoczenie - zobaczył wersję biznesmana, który w wolnych chwilach połyka anaboliki i bierze kolejną sztangę na klatę słuchając muzy o tym jak bardzo trzeba dawać z siebie wszystko. Pierwsze dobre wrażenie? Nie za bardzo. Przechodząc do tymczasowych współpracowników to Guardian przełączył w swoich goglach widzenie wpierw na rentgen, a potem na podzcerwień chcąc przyjrzeć się wszystkim. W skrócie to mamy tutaj jakiegoś pana przypominającego rysami twarzy typowego żołnierza wyrwanego ze środka frontu, jakąś panią co pod ubraniami ma ciekawe rzeczy nie będące zapewne częścią bielizny no i nastolatkę, która wyrwała się znikąd. Niełatwo jest pracować z młodymi, każdy nawet taki "wannabenajemnik" może to stwierdzić. Przeboleć będzie trzeba.
Wracając do kwestii omawianych przez szefa to jest tutaj sporo błędów logicznych. Sprzęt warty kupę kasy? Trójkąt bermudzki? Udawanie nowych członków załogi statku? Otrzymanie broni? GA miał w torbie wszystko co trzeba. Cała sprawa nadal śmierdzi na kilometr i tworzy więcej pytań niż daje odpowiedzi. Kolejny błąd, który trzeba przeboleć by otrzymać wynagrodzenie. Jako, że czasu nie warto marnować lepiej przejść do rzeczy. Opanował przez chwilę burzę różnych negatywnych odczuć i zadał tylko dwa najważniejsze pytania swoim spokojnym tonem głosu.
- Co jak załoga nam nie uwierzy, że jesteśmy jej częścią? No i drugie pytanie. Nurkowanie? Sądziłem, że jesteśmy tutaj jako obstawa, a od nurkowania masz oddzielnych ludzi. No i na jaką głębokość mielibyśmy niby nurkować? - nurkowanie było tematem bolesnym ze względu na to, że całość dzieje się pod wodą gdzie wszystko może się zdarzyć. Zwłaszcza w samym środku trójkąta bermudzkiego. Pan Began by się nie zdziwił gdyby spotkali coś co nie można nazwać miałem normalnego stworzenia głębinowego.
Powrót do góry Go down
Psylocke

Psylocke


Liczba postów : 69
Data dołączenia : 21/04/2013

Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Sob Lis 28, 2015 11:28 am

Psylocke weszła rozglądając się z pokerową twarzą. Krótkie zerknięcie za siebie, przed siebie i po bokach i można śmiało samemu kreślić mapę. Na pytanie o coś ciepłego przez chwilę Elizabet miała ochotę poprosić o porządną angielską herbatę. Na dworze z resztą było zimno. Niemniej wolała nie przekonać się, że może to być jakaś przykra podpucha, a na przyjemną filiżankę cudownej, angielskiej herbaty na pewno znajdzie czas po zadaniu. Może nawet odwiedzi Kapitana Brytanię? To byłoby całkiem ciekawym pomysłem.
Znalazłszy się w środku biura była zmuszona spojrzeć jeszcze raz po swoim towarzystwie, teraz mogła zrobić to bardziej dokładnie. Spojrzała na Guardian Angel'a* i pokonała w sobie chęć zbadania jego umysłu. Wiedziała, że mogłoby się to źle dla niej skończyć gdyby ten okazał się wcale nie być prostym żołnierzem. Skupiła się na ekranie i wysłuchała słów dyrektora. Nie jej było oceniać jak kto wygląda, a skoro mężczyzna miał czas i pieniądze o siebie zadbać to dobrze o nim świadczy.
Co do mówieniu, o "braku nietypowych zjawisk" w trójkącie Bermudzkim raczej sadziła, że chce ich uspokoić i przekonać, że nic im nie grozi. Na bank nie mieli czasu szukać kolejnych chętnych do przewiezienia tak ważnej przesyłki. Czy śmierdziało, czy nie wolała przekonać się później. Na razie będzie trzymać rękę na ostrzu. Nie da się zaskoczyć. Na odpowiedź o wieku dziewczyny zastanowiła się. Widocznie miała okazję spotkać Poszukiwaczkę Zaginionego Guza. Ale mimo wszystko skoro chciała i mogła to raczej nie powinna mieć z tym problemów. Czekała na dalsze instrukcje. Szkoda tylko, że była modelką a nie aktorką, a zarazem nie była pewna jak powinien zachowywać się marynarz. Ale nic to, będzie obserwować. Może to pomoże jej zrozumieć co jak i o której.
Sprzęt do nurkowania brzmiał trochę bardziej dziwacznie. Coś było na rzeczy i korciło ją by się tego dowiedzieć.

* nie mam bladego pojęcia jak to się odmienia
Powrót do góry Go down
Sly

Sly


Liczba postów : 214
Data dołączenia : 04/10/2015

Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Nie Lis 29, 2015 9:19 am

Nathan biegł szybko. Płaszcz rozwieqał się za nim niczym peleryna. Opóźnienie w samolocie nie pomogło a tylko powiększyło spóźnienie Nathana Przynajmniej rany z bójki z Carnage'm się zasklepiły szybko.Nathan zamartwiał się też o Marka. Jego brat wraz z Rakunem także poleciał do Wielkiej Brytanii. Oprócz swojwgo standarowego ekwipunku Nathan ścisłą także torbę z snajperką i amunicją do broni.Wbiegł pędem do recepcji. Recepcjonistka z uśmiechem wskazała mu drzwi za którymi odbywała się odprawa. podziękował jej, i podszedł do drzwi. Poprawił płaszcz, włosy i brodę. Wszedł za nie. W środku znajdowało się 5 osób.
-Pokornie proszę o wybaczenie spóźnienia. Samolot miał opóźnienie.-powiedział gdy wszedł. Podszedł do rogu pokoju i położył torbę na ziemi. Ominęła go cała odprawa. Zaraza! No nic, wystarczy wiedzieć Co zrobić. Nie musisz znać szczegółów.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Pon Lis 30, 2015 5:31 pm

Armstrongowi najwyraźniej nie przeszkadzało to, że jakiś dzieciak się zgłosił do tej roboty. Najwyżej w ramach wynagrodzenia, jeśli tamci odwalą robotę a ona będzie niańczona to dopłaci z jej doli reszcie załogi, a jak kogoś pożre jakieś stworzenie morskie czyli rekiny lub inne stworzonka,  albo zabiją piraci to tylko mniej osób do wypłacania. Szef nie władał ani magią, ani nie był odporny na telepatię dlatego Saurian czy chociażby Psylocke mogliby sobie go na spokojnie sprawdzić. Wyglądało na to, że jak na razie jedna strona się pokwapiła by to zrobić. Tak więc smok w głowie mógł dostrzec parę rzeczy. Zacznijmy od tego, że Armstrong po prostu poszedł skrótem myślowym i załoga miała im przekazać zwyczajnie skrzynie w której jest uzbrojenie. Tamci rzecz jasna nie wiedzą co jest w skrzyni, ale to że znają się na statku akurat było trafione w sedno bo byli to zwykli pracownicy transportowi. Wtajemniczeni tylko do tego stopnia, że wiedzą iż jakiś ładunek zaginął tam na morzu i mają płynąć go wyłowić plus rozmieścić parę czujników. Otóż Armstrong wpadł na naprawdę ciekawą koncepcje. Postanowił rozstawić kilkanaście czujników, które mają działać jak dodatkowy przyrząd nawigacyjny i w razie czego zarejestrować ostatnią pozycję ich statków na wypadek gdyby coś znowu zniknęło tam. Sprzęt konwencjonalny w okolicy trójkąta wariował zazwyczaj, dlatego jajogłowi opracowali coś operującego na zasadzie rejestrowania ruchu wody, bardzo podobnych rzeczy używa się kiedy wykrywa się nadejście tsunami. Przejdźmy do dalszej części rzeczy, które szef zataił. Liczyły się właśnie te czujniki, które pomogłyby skrócić czas podróży dzięki sprawnej nawigacji a przy okazji mieli sprawdzić co się stało z tamtym statkiem i zlikwidować problem, w końcu traciło się na tym sporo pieniędzy każdego dnia, a rodziny zaginionych były prawdziwym wrzodem na tyłku dlatego gdyby znaleźć kozła ofiarnego w postaci niedopełnienia procedur na statku lub ataku piratów, wtedy nie musiałby się użerać z pozwami o odszkodowanie. W każdym razie nawet Armstrong nie wie co się stało z tym statkiem, po prostu stracili łączność, a statek się nie pojawił w porcie w ciągu kilku dni po przekroczeniu terminu. Ano poza tym Saurian też mógł mieć wgląd w przeszłość szefa, czyli tego jak dochodził do władzy stopniowo pozbywając się konkurencji w dosyć wyszukane sposoby jakie są dozwolone w biznesie, bez najmniejszych wyrzutów sumienia piął się po szczeblach. A ten sprzęt, który rzekomo ma zrewolucjonizować operacje tak naprawdę nie był aż taką rewolucją. Znajdowało się tam po prostu kilka prostszych i skuteczniejszych narzędzi z nowych eksperymentalnych stopów, ale takie coś mieli jeszcze w magazynach więc jedna skrzynia to nie jest wielka strata. Co do wiedzy na temat najemników to już inna kwestia. Armstrong miał te informacje z nieco innego źródła. Otóż Saurian by się pewnie roześmiał, tak jak Kenneth gdyby to poznali… chociaż w sumie smok pozna, bo zagląda do umysłu tego faceta. Otóż mężczyzna postanowił raz skorzystać z pomocy osoby, która rzekomo miała umiejętności nadprzyrodzone, by ta mu doradziła kogo tam wysłać. Przewidziała, że jeśli wstawi takie ogłoszenie, a nie inne to zjawi się pięć osób z czego jedna spóźniona i ten problem spróbują rozwiązać. Według owej wieszczki mieli kompetencje by się tym zająć, ale wiadomo jak to jest z tymi Nostradamusami i innymi szajbusami. Cóż Armstrong zaryzykował i tyle, najwyżej poniesie tego odpowiedzialność, bo i tak wyjdzie to taniej niż PMC. Wcześniej wspomniane dobra transportowane były do Ameryki Południowej, gdzie w porcie miał już je odebrać szpital dla którego to było przeznaczone. Nic nie wskazywało na to, żeby przykrywka agenta została w jakikolwiek sposób naruszona. Fakt, zdarzało się że Armstronga odwiedzał SHIELD by zrewidować parę pudeł z towarami, ale nic poza tym specjalnego się nie działo. Można powiedzieć, że była to swego rodzaju symbioza. Czasami służby dostaną od niego cynk, a on będzie mógł sprzedać legalnie towar który zarekwirują. Oczywiście tylko te rzeczy, które faktycznie można komuś odsprzedać ale i tak nawet jeśli było tego niewiele to szef wychodził na plus. Jeśli chodzi zaś o PMC to wielkolud miał z nimi dosyć przykre doświadczenia i zwyczajnie postanowił postawić na wolnych strzelców czyli jednostki.
Inną sprawą był brak jakiejkolwiek dezaprobaty na temat uwagi co do wieku Annie. Widywał zwyczajnie w mediach przypadki młodocianych bohaterów, a póki tamta nie wykaże się impertynencją póty Armstrong nie naśle na nią prawników, a na całkiem dobrych go było stać i bez problemu udowodni, że wślizgnęła się na statek bez jego wiedzy.
- Istotnie. Wiek nie jest wymogiem zadania, a jedyne czego wymagam to rozwiązania problemu. Płacę całkiem nieźle więc wymagam też określonych rzeczy – odpowiedział dziewczynie. A potem zwrócił się do GA – Jeśli skrzynia leży na dnie, niezbędne będzie nurkowanie po nią. Oczywiście podczas tego również potrzebne są osoby na statku, dlatego część może zanurkować, a część zostać. Nigdy nie wiadomo kiedy jakieś hieny postanowią także pójść po ładunek na dnie. Najpewniej jeśli zajdzie taka potrzeba to przeciętna odległość do dna morskiego wynosi tam 10 tys stóp – ponownie przetarł okulary ściereczką i przeszedł do drugiej części pytania lekko się przy tym uśmiechając – Nie dostaniecie zbyt wymagających zadań. Zaczniecie od tych najprostszych, czyli chociażby czyszczenie pokładu lub przygotowywanie posiłków. Nie wymagam od was znajomości rzemiosła żeglarskiego, tym bardziej oni tego nie będą wymagali. W firmie mamy pewną tradycję, że nowi członkowie załogi statku zawsze zaczynają od tego zera, nawet jeśli są to zaprawione wilki morskie… - i w tym momencie mężczyzna urwał, bo pojawił się piąty a raczej na dobrą sprawę szósty członek zespołu. Nie było to przedszkole, ani tym bardziej szkoła więc szefa nie interesował powód spóźnienia – No, przyznaję spóźnił się Pan trochę, ale myślę że reszta będzie w stanie streścić jakie jest wasze zadanie. Tymczasem, jeśli nikt z was nie ma innych pytań to zapraszam, zaprowadzę was na statek a tam zapewne po wypełnieniu prac będziecie mieli chwilę dla siebie by się poznać jeśli uznacie to za stosowne – powiedział podchodząc w pobliże drzwi. W sumie chciał ich odprawić i pogadać z kapitanem owego okrętu.  
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Pią Gru 04, 2015 3:30 pm

Drakon zadał swoje pytanie, Saurian grzebał w umyśle zleceniodawcy, a tymczasem reszta kompanii zadała swoje pytania. Ciekawe czy policzą mu więcej za bawienie się w niańkę. Teoretycznie też wymóg był. Ogłoszenie znajdowało się na oficjalnym portalu, a ona wysłała swoje "CV". Zgodnie z prawem, powinni ją stąd wyrzucić bo jest dzieckiem. Niemniej jednak nie będzie się odzywał.
Na ciekawy fakt zwrócił uwagę mężczyzna w zbroi. Niby mieli robić za obstawę, jednak... woda była jego żywiołem. Jego i Sauriana. Jeśli gdzieś jego smoczy kompan stawał się niepokonanym bóstwem - to właśnie w pobliżu wody. W jakiejkolwiek postaci, duża ilość. Saurian nie do końca zgadzał się z tą opinią "siły", jednak skoro Kenneth mógł tak dużo - jak dużo potrafił zdziałać smok?
-Nurkowanie możecie pozostawić mnie.
Rzucił krótko, niejako odpowiadając na pytanie zadane przez Guardian Angela. Niezależnie od głębokości oraz "ciepła" wody, nie będzie to dla niego problem. Zwłaszcza jak dostanie do tego odpowiedni sprzęt, choć tak na prawdę nie potrzebował by niczego.
Nagle do pokoju wpadł kolejny osobnik. Biorąc pod uwagę szybkość, Drakon już obstawiał, że będzie to pracownik krzyczący, że zdarzył się najczarniejszy, niemożliwy do realizacji scenariusz. Jednak nie. Kolejny najemnik, spóźniony nieco. Robiło się ciekawiej.
/Jego łeb jest pusty niczym kanion./
Rzucił nagle Saurian. Gdyby nie przyzwyczajenie Kennetha do takich "wejść" to prawdopodobnie ktoś by teraz po nim zauważył, że coś jest nie tak. Jednak dzięki doświadczeniu, mężczyzna pozostał niewzruszony.
/Wezwał nas, bo jasnowidz przepowiedział mu przyszłość. Widzę jego wspomnienia, widzę... niesamowite. Czyjaś moc pozwoliła mu dowiedzieć się, że zjawimy się w tejże grupie po wystawieniu ogłoszenia. Czyjaś moc przewidziała również, że rozwiążemy problem. Cóż za przeznaczenie!/
/Przecież nie wierzysz w przeznaczenie./
/Oczywiście, że nie, Drakonie. Sami jesteśmy kowalami swego losu. Istota ta przewidziała jedynie jeden z możliwych scenariuszy. Równie dobrze możemy tam zginąć, reszta "przepowiedni" nie ziści się. Nie wiemy który wymiar został jej ukazany./
/Saurian.../
Wtrącił w myślach mężczyzna. Smok lubił czasami tak pogdybać, po debatować. Kiedy to Kenneth miał ciało - czyli przez większość czasu - on nie miał nic innego do roboty.
/Zdobyliśmy dane jego "wróżki". Po zakończeniu tego zadania, zgłosimy się do niej./
Jak bardzo można zostać zmiażdżonym na głębokości dziesięciu tysięcy metrów? Bardzo. Przyda się tutaj Saurian. Kenneth będzie musiał tylko wykombinować, jak przekona smoka do działania. Ludzkie ciało nie zniesie ciśnienia, jednak smok to inna sprawa. Wydostanie ładunku nie było jednak priorytetem. Skoro było to zwykłe coś, niespecjalnie znaczące - po co mieli ryzykować? Usuną zagrożenie, oddadzą przysługę światu, a sprzęt niech sobie czeka, aż za X lat ktoś wyciągnie go z dziesięciu tysięcy kilometrów pod poziomem morza.
Walkerowi nie uśmiechało się jednak robienie za czyjegoś pazia "dla przykrywki". Dlatego też Saurian zadba, by po dostaniu się na pokład, załoga wrzuciła go do silnika jednostki. Poudaje, że coś robi, a tak na prawdę przeczeka, dając sobie i Saurianowi czas do sprawdzenia okolicy.
Smok znał plan Armstronga, który po prostu myśląc o nim - zdradzał go. Stąd nie zamierzał zrywać z nim połączenia, chciał posłuchać do ten człowiek ma do powiedzenia kapitanowi. Po za tym, Drakon udał się z grupą za tym człowiekiem na statek, a tam jego smoczy kompan zadbał już o odpowiedni przydział do maszynowni.
Powrót do góry Go down
Annie

Annie


Liczba postów : 87
Data dołączenia : 13/10/2015

Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Sob Gru 05, 2015 5:29 pm

Zebranie samo w sobie nie trwało długo może to i nawet lepiej. W milczeniu również słuchała dalszej części słów mężczyzny.
-Ja tam wolałabym zostać na pokładzie - powiedziała spokojnie chwilę później po mężczyźnie. Odsunęła się kawałek od ściany i raz jeszcze spojrzała na swoich "towarzyszy" do misji, którzy chyba nie byli specjalni zadowoleni, że tutaj się znajduję. Zdarza się. Nie szczególnie interesowało jej ich zdanie. Zadania na statku nie wydawały się trudne więc na pewno sobie poradzi. Teraz chyba jedynie pozostało udać się na sam statek.

/brak weny ;/ /
Powrót do góry Go down
Guardian Angel

Guardian Angel


Liczba postów : 8
Data dołączenia : 18/11/2015

Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Pon Gru 07, 2015 8:15 pm


Mniej więcej wszystko dobiegało do kresu tłumaczeń. Znalazło się kilka odpowiedzi na pytania ale GA irytowało jedno, trapiło go to bardzo mocno, mocniej od innych rzeczy, a była to rzecz jakim faktem jest, że będzie on musiał pracować niczym marynarz. Zgłosił się tutaj by stróżować toteż opcjonalnie pobić czy to dać kulkę w głowe jednostkom ludzkim łamiącym prawo, a nie po to by zamiatać pokład. Jeśli ten grubas - cały szef myśli, że Guardian będzie latał z mopem i mył im pokłady jak woźny, to się grubo pomylił, a jak już dojdzie do sytuacji, że zmuszą go do takiej czynności to będzie on albo leciał w tak zwanego "czuja" w skrócie: udawał, że to robi albo będzie robił to tak źle, żeby kazali mu przestać. Można wywnioskować, że Angel to buntownik ale szczerze ma uraz do mycia podłóg. Przypomina mu to o dość przykrym wydarzeniu z czasów dojrzewania, przypomina mu to o tym jawo-śnie, statku na morzu, zatonięciu i zabawie w Robinsona Crusoe.
Wracając do tego co się aktualnie dzieje. Przybył spóźniony refleks oraz pan - "wyrwano mnie rysami twarzy z linii frontu" dał odzew odnośnie nurkowania. Guardian raczej nie będzie nurkował no chyba, że skład ekipy się zmieni bowiem powszechnie wiadomo, że wszystko jest możliwe, zwłaszcza to niemożliwe staje się możliwe gdy wszystko staje się możliwe.
Cosus postanowił z czystej dobroci serca podsumować spóźnionemu to co będzie tam robił. Wziąwszy powietrza i opanowawszy sztorm kałuży w swojej głowie przemieniając go w spokój - przemówił.
- Będziesz mył podłogę panie "refleks szachisty" za grube pieniądze. - zaśmiał się cicho. W dość śmieszny sposób podsumował to co zostało tutaj poruszone odnośnie ich zadania. Teraz tak na poważnie. - Potem ci wyjaśnię. - ściszył ton głosu. - Jak będzie mi się chciało.
Przeciągnąwszy swoją mroczną posturę dodał pod koniec.
- Niech się dzieje co ma dziać. - powiedział szczerze i otwarcie potwierdzając gotowość do ruszenia tyłka.
Powrót do góry Go down
Psylocke

Psylocke


Liczba postów : 69
Data dołączenia : 21/04/2013

Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Sro Gru 09, 2015 3:29 pm

Psylocke słuchała przez cały czas uważnie słów menadżera najpierw delikatnie próbując sprawdzić czy ten nie ma jakiś umysłowych blokad. Gdy nie wyczuła żadnych przeszkód z radością weszła w umysł głębiej dociekliwie badając sprawę i problem. Nie lubiła niedoinformowania. Ale bardziej niż zadanie zaniepokoiło ją poczucie jakiegoś obcego, silnego umysłu. Nie próbowała się z nim zetknąć, zbyt wiele ich to mogłoby kosztować. Ale jednak zaraz spojrzała po innych kto mógłby być innym telepatą. Wycofała się szybko wzdychając i robiąc się czujna. Cholera wie czy może nie zechce mu się sprawdzać innych myśli.*
Choć osobiście, że takie podejście do nowych było dobre i słuszne to wizja siebie polerującej mopem, albo na klęczkach (bo cholera wie czy komuś nie zechce się pobawić w fabuły rodem z porno) lub gotowała ukochane obiadki nie mieściła się w głowie byłej modelce. Ale cóż, dla sprawy warto się poświęcić. Nie może być aż tak źle. Co do nurkowania... nie raz to robiła i pewnie nie ostatni. Cóż, zdarza się.
Spóźnionego tylko obrzuciła wzrokiem. Są tu inni mogą wytłumaczyć panu "jeszcze dziesięć minut" co, jak i dlaczego.
Słowa rudowłosej nastolatki zdziwiły ją. Czyżby bała się wody? A może za jej intencjami kryje się coś innego? Ruszyła więc, gdy szef podszedł do drzwi. Subtelniejszej oznaki, że mamy wyjść chyba nikt nigdy nie otrzymał.

* przyznaję bez bicia: nie jestem do końca pewna jak działa telepatia, mea kulpa jeśli coś pochrzanię i proszę mnie powiadomić jak coś zje***łam, a nie obrabiać dupę za plecami.
Powrót do góry Go down
Sly

Sly


Liczba postów : 214
Data dołączenia : 04/10/2015

Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Sro Gru 09, 2015 9:48 pm

Nathan, znalazłwszy się w pokoju rozejrzał się. Prezes "byłem żołnierzem, ale potem awansowałem", mężczyzna, gość sprawiający wrażenie byłego żołnierza oraz dwie dziewczyny. Co ciekawe, jedna z nich była nieletnia. Intrygujące. No, ale wiele rzeczy na tym świecie jest dziwnych. Jeżeli dobrze zrozumiał prezesa, udadzą się na statek, gdzie nastąpi koniec odprawy. Nathan przyjrzał się prezesowi. Wydawał się... zniecierpliwiony. Jakby tolerował ich obecność na czas przekazania informacji, a teraz już gdzieś mu się spieszyło. No dobra. Pewnie znowu pakuje się w kłopoty. Jeśli wyjście do restauracji oznaczało spotkanie psychopaty, co będzie z tym podejrzanym zleceniem? W tym momencie do Nathana zwrócił się ów były żołnierz
-jeśli będą dobrze płacić...- stwierdził krótko. Zmywając podłogi, umoźliwi sobie dostęp do miejsc gdzie normalnie by nie wszedł bez powodu. A tak powód dostanie z pocalowaniem ręki. Równocześnie w okularach odezwał się Marko. Wystarczyło mu spojrzenie w kamęrę okularach, by natychmiast zrozumieć. W milczeniu zaczął wyszukiwać więcej informacji o prezesie i spółce. Wyciągnął też tabliczkę z napisem: "Wysyłam do ciebie Rakuna. Dostarczy ci dynamo do ręki". Nathan zdał też sobie sprawę że wszyscy zaczęli się zbierać. Chwycił torbę, i udał się wraz z grupą. Torba lekko zachrzęściła* gdy ją podniósł. Jednak nikt tego nie dosłyszał. A przynajmniej sprawiali takie wrażenie.


*nie wiem jak to określić. To mi się wydaje najlepszym określeniem.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Nie Gru 13, 2015 12:29 pm

Psylocke tak jak Saurian dokopała się do dokładnie tych samych informacji. Rzecz jasna mężczyzna nie miał blokad, a skan umysłu nie był czymś co może dokładnie ujawnić obecność. Wcześniej na moment oboje mogli się wyczuć, ale tylko na ułamek sekundy ale zaraz potem jak to zwykle telepaci robią, nastąpiło maskowanie obecności i trop się urwał. Czyli podsumowując, kobieta wiedziała o tym że ładunek jest tylko pretekstem by tam kogoś wysłać w ramach obstawy, która w razie czego ma zlikwidować zagrożenie, kiedy załoga będzie rozstawiała czujniki na morzu. Poza tym również dowiedziała się o tej wróżce, która podsunęła Armstrongowi ową przepowiednię. Przykre doświadczenia z PMC jak również spotkania z SHIELD również nie umknęły telepatce. Chociaż to, że biznesman za bardzo nie przywiąże do nich wagi w wypadku gdy nawalą mogło się nasunąć nawet nie telepatom, a po prostu każdemu kto chociaż trochę znał ten świat. Tymczasem jeśli ktoś trudził się zrobieniem researchu na temat spółki to znalazły się następujące informacje. Spółka zajmowała się głównie transportem, miała własną flotę statków którymi rozwoziła towary drogą morską. Oczywiście jak to w każdej firmie czasami zdarzały się pozwy o mobbing, ale wiadomo że jeśli bogaty ma dobrych prawników to nic się nie udowodni. Armstrong nie był od tej reguły wyjątkiem, chociażby w kwestii tego że na swój stołek wszedł po trupach, ale czy kogokolwiek zdziwiłaby taka informacja? Pieniądze, koneksje, jak również podkopywanie pracowników by samemu dostać awans. Nic nowego.
Po krótkim spacerze przez biuro, gdzie pracownicy na sam widok szefa od razu wzięli się do pracy z 200% chęcią (tutaj przytoczę info jakie mogli zdobyć telepaci. Jak raz zdarzyło się, że Armstrong zauważył obijającego się pracownika, to tamten za długo w firmie nie popracował. Ludzie po prostu się go bali i tyle.), chociaż osoby bez uzdolnień telepatycznych mogły zauważyć napięcie wśród pracowników. Ale cóż, w momencie kiedy tamci opuścili budynek administracyjny to atmosfera tam chyba zelżała.
Prom na który zostali doprowadzeni miał już opuszczoną kładkę. Armstrong wszedł po niej, a na statku czekał już kapitan, z którym na boku szef zamienił kilka słów. Rzecz jasna przyjacielskie gesty, typowe poklepywania po ramieniu. To byli po prostu znajomi z czasów szkolnych, więc Armstrongowi nie szło zbyt trudno przekonać kapitana o tym by przyjął tutaj obecną grupę do załogi. Zwłaszcza, że parę osób akurat teraz podejrzanym trafem wzięło urlop, więc miejsce na statku się znalazło. Kapitan ubrany był w czarny, dosyć gruby sweter, brązowe nieprzemakalne spodnie z szelkami, do tego obuwie przystosowane do pracy na okręcie. Rzecz jasna nie zabrakło charakterystycznej czapki kapitańskiej, którą tamten miał na swojej siwej głowie. Mężczyzna mógł mieć tak z 60 lat, a po rysach twarzy które były ociosane przez mroźne morskie powietrze oraz błękitnych zimnych oczach można się było domyślić, że jest to wilk morski z prawdziwego zdarzenia i niejedno w życiu widział. Po chwili obaj mężczyźni wrócili do grupki, a Armstrong przedstawił kapitana.

- No, to będzie wasz kapitan, Jason Narville. Pływa dosyć długo, więc nie zginiecie z nim. Pogadałbym jeszcze trochę o starych czasach, ale obowiązki wzywają w skrócie można to było określić biurowym żargonem mówiącym „bierzcie się do roboty darmozjady”. Z grubsza korzystając z koneksji Armstrong po prostu ich tam wcisnął jako żółtodzioby do zadań nie-specjalnych. Szef schodząc z kładki tylko im odmachał, w głowie jednak miał myśli typu „no, mam nadzieję że ten problem będzie rozwiązany bo jednak będę musiał zainwestować w to PMC”.
Tymczasem przejdźmy do tego co miał wam do powiedzenia kapitan. Zmierzył was wzrokiem od stóp do głów, każdego po kolei. Już wiedział, że wilków morskich z was nie zrobi, bo nie mieliście tej iskry w sobie którą on zwykle widział w marynarzach, jednak był też sprawiedliwym kapitanem i nie będzie wam dawał roboty ponad siły.
- Dobra, zapytam od razu chociaż odpowiedź mi się nasuwa. Czy którekolwiek z was wie cokolwiek o tym jak funkcjonuje się na statku? – zapytał bez ogródek. W sumie było parę stanowisk do obsadzenia, w maszynowni był potrzebny gość od pilnowania tablicy i kontrolek, który to miał powiadomić mechaników w razie czego. Potrzebny również był kucharz, para majtków szorujących pokład, by „Gwiazda Zaranna” bo tak nazywał się statek, wyglądała na czystą. Zresztą kapitan najwyraźniej o to dbał bo okręt aż lśnił. Potrzebna rzecz jasna jest też osoba, która będzie pilnować radia oraz paru innych kontrolek na mostku. Najpierw kapitan chciał ustalić co ci ludzie, których dostał faktycznie potrafią, by potem móc przydzielić im jakaś pracę. Jeśli ktokolwiek trudził się go sprawdzać czy to telepatycznie czy w konwencjonalny sposób, to ten człowiek dla odmiany miał krystalicznie czystą reputację. Ma ponad 20 lat doświadczenia jako kapitan i jeszcze nie zdarzyło mu się, by na statku miał jakiś wypadek. Bardzo przestrzegał procedur jak również jeśli miał nowych członków to obowiązkowo robił im szkolenia na stanowiska.

/Kolejność postów dowolna.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Nie Gru 13, 2015 1:21 pm

Smok przeszukiwał umysł Armstronga, do czasu gdy wyczuł obecność innej istoty, innego telepaty. Początkowo chciał się wycofać. Być może to jakiś "ochroniarz" Armstronga własnie się obudził. Zanim to jednak uczynił, inny telepata sam się wycofał.
Grupa udała się z Armstrongiem na pokład statku, gdzie zostali przedstawieni kapitanowi jednostki i oddani pod jego komendę. Dla Kennetha nadal zrozumiałym nie było, po co cała ta maskarada. Czemu załoga nie wiedziała o ich misji?
Walker skrzyżował swe ręce na klatce piersiowej, stojąc przed kapitanem wraz z innymi. Należało trzymać się przykrywki. Tutaj nie był Kennethem, lecz zwał się Draven Silver. Smok postanowił sprawdzić umysł kapitana, by dowiedzieć się co ten wie oraz czego od nich oczekuje. Uwadze nie uszło mu natychmiast wolne miejsce na mostku. Lepiej sobie tego wymarzyć nie mogli, brakowało im radiooperatora. Smok poczynił nieco swą zdolnością, by Kapitanowi zaczęło się wydawać, że niejaki Draven Silver miał być owym radiooperatorem na czas tej podróży. Miejsce z którego wszystko dało się dostrzec, najwięcej informacji usłyszeć, a do tego kontrolowało się zdolność jednostki do kontaktu ze światem.
-Draven Silver, radiooperator.
Rzucił krótko do kapitana, przedstawiając się oraz wspominając o swej funkcji. W tym momencie kapitan powinien stosownie zareagować oraz odesłać go na mostek. Zostało mu bowiem wmówione, że miał przed sobą radiooperatora z długoletnim stażem, który został najęty na czas tego reju w celu uzupełnienia braku. Drakonowi nie pozostało się nic, jak tylko czekać na instrukcję. Saurian opuścił umysł kapitana i ukrył się całkowicie. W okolicy był inny telepata, a smok preferował zachować własną przykrywkę, aniżeli pozwolić by wzajemnie siebie znaleźli.
Powrót do góry Go down
Annie

Annie


Liczba postów : 87
Data dołączenia : 13/10/2015

Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Wto Gru 15, 2015 2:33 pm

Kiedy wyszli z biura czuła jak atmosfera w biurze stała się napięta, a pracownicy zaczęli zaczęli pracować efektywniej niż wcześniej. Kiedy doszli na miejsce statku rozejrzała się po nim, jednocześnie też spoglądała ciekawskim wzrokiem to na kapitana to na ich pracodawce. Raczej nie chciała myć podłóg, ani nic z tych rzeczy, choć kto wie co jej może dać. Dziadek, wybaczcie, kapitan statku najwyżej wiele lat przeżył na morzu i wiele widział.
-Annie Brockie. Kucharz. Choć nie specjalnie wiem jak funkcjonuje statek. - powiedziała spokojnie przedstawiając się. Nie umiała przedrzeć się do umysłu dziadka czy innych ludzi, ale za to mogła strzelić w dobrą odpowiedź. Nie miała zielonego pojęcia czy udało się jej czy nie, cóż przynajmniej się dowie w najbliższym czasie. W razie gdyby jej się udało będzie czekała na dalsze instrukcje związane z przydzielonym jej zadaniem na statku, jednocześnie nie zapominając dlaczego tutaj przybyła.
Powrót do góry Go down
Guardian Angel

Guardian Angel


Liczba postów : 8
Data dołączenia : 18/11/2015

Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Wto Gru 15, 2015 3:29 pm

GA wychodząc z biura i udając się korytarzami do docelowego miejsca widział. Widział jak Ci wszyscy pracownicy, których mijał wcześniejszym czasem zapatrzonych w swoją kawę lub udających, że pracują. Teraz ruszają swoje tyłki do roboty by przed szefem pokazywać jak to bardzo im zależy na pracy, będącej kilka minut wcześnie zastojem wszelakiego czynnika postępu, życia. To chyba nic dziwnego, gdyby to on miał pracować przy tak nudnym zajęciu jak robienie kawy szefowi czy to pisanie sprawozdaniem na komputerze, grając w pasjansa lub przeglądając jakieś portale społecznościowe, kiedy to szef nie widzi to zapewne zwolniłby się już dawno. Następnie, wziął kredyt we frankach i łudził się, że nie wyrzuci pieniędzy w błoto. Takie rozmyślanie było bardzo ciekawym zajęciem zwłaszcza gdy patrzyło się na ludzi, których jedyną w życiu przygodą był skok na bungee lub obejrzenie filmu gdzie Tom Hanks w roli głównej morduje nudnych stażystów i łamie kości sześciu ludziom naraz z zawiązanymi oczami.
Trzymając twardo z zaciśniętą pięścią swoją torbę i dotarłszy na statek rozejrzał się po nim. Kapitan to typowy wilk morski, który pewnie myśli, że znaczy coś na tym świecie, a tak na prawdę jest jedną z miliona kopi, które pójdą na dno gdy nadejdzie odpowiednia okazja. Wewnętrzny spokój i opanowanie umysłu rodzącego sztormy pokoleń myśli dawało złudne wrażenie Angelowi, że nie będzie mył podłóg.
Z nudów pogrzebał przy swoich goglach i spojrzał rentgenem na to co znajdowało się pod nim oraz na kapitana, kto wie może był robotem? Albo zwykłym człekiem liczącym, że dożyje wieku emerytalnego i nie pożrą go rekiny.
Padło pytanie, a więc odzew Pana Cosusa padł zaraz po panu "wyrwałem się rysami twarzy z linii frontu" oraz dziewczynie "wskoczę w wir wydarzeń".
Przeładowawszy śliną język i inne części jamy ustnej stwierdził bez bicia przyznając się do tego, że nie będzie mył podłóg jak tani frajer. Mutant wiedział jak funkcjonuje statek, raz przecież naczytawszy się Robinsona Cruzoe płynął statkiem, a to, że ten poszedł na dno to już inna sprawa.
- Guardian Angel. Wiem jak funkcjonuję statek. Płynąłem raz statkiem, miałem okazję poznać go od bliższej strony gdy szedł na dno przez górę lodową. - stwierdził wprost, wyciągnął fakty. W końcu, nikt nie wykorzysta i tak takiej wiedzy. Przynajmniej GA utwierdził kapitana w przekonaniu, że miał do czynienia ze statkami i, że nie jest mu straszny rejs nawet jak czyha na nich góra lodowa wyrwana rodem z Titanica.
Powrót do góry Go down
Psylocke

Psylocke


Liczba postów : 69
Data dołączenia : 21/04/2013

Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Wto Gru 15, 2015 6:56 pm

Na Psylocke nie zrobiło to wrażenia. Miała już przyjemność z takim byciem, cóż potęga kosztuje krocie. Bardzo duże krocie. Miała już szansę odkryć, że wszędzie tacy są. Westchnęła poruszając ramionami, gdy znaleźli się na zewnątrz. Przymrużyła oczy widząc kapitana. Cóż za miła odmiana.
-"Najwyraźniej każdy kapitan jest wzorem cnót."- pomyślała rozbawiona nawiązując do jednego ze słynniejszych Avengerów. Zbieżność czy aby na pewno nie przypadkowa?
Na pytanie o zajęcia na statku lekko westchnęła.
- Płynęłam kilka razy, znam się na technologii, a w razie czego szybko się uczę.- taa uczy, po prostu grzebie w cudzym umyśle by wiedzieć co jak i dlaczego. A to, że płynęła jako pasażer... cóż, tego nikt wiedzieć nie musi. A sprzątanie i gotowanie definitywnie było nie dla Psylocke.
Powrót do góry Go down
Sly

Sly


Liczba postów : 214
Data dołączenia : 04/10/2015

Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Pią Gru 18, 2015 10:38 am

Idąc przez budynek, Nathan dojrzał... Nie szacunek do szefa, raczej strach. Wyglądali jakby niespodziewanie podpięto do nich czystą energię. Leniwe przekładanie zaczynało być szybkim przekładniem.
~w przeszłości musiano kogoś zwolnić, pewnie za obijanie się.~przemknęło mu przez głowę. Po chwili wyszli z budynku. Gdy inni rozglądali się za statkiem, bystre oczy Nathana dostrzegły szopa grzebiącego w śmietniku. Niby nic, ale szop miał obrożę. Nathan przywołał Rakuna (gdyż to był on) do siebie. Rakun się rozejrzał, a następnie podbiegł do Nathana. Ten przykucnął i zdjął obrożę Rakunowi. Był nią niewielki mechanizm, przypominający dynamo. Nathan wstał i przyjrzał mu się. Postanawiając, że dowie się do czego on służy później, podbiegł do reszty grupy.Rakun zaś uciekł, prawdopodobnie do Marka. Mechanizm zaś schował do kieszeni. Ponieważ jego myśli zaprzątał ów dziwny sprzęt, nie zorientował się kiedy wszyscy się przedstawili. Dlatego lekko spóźniony się przedstawił.
-Remigiusz Natko. Nie jestem jakiś zorientowany w statkach. Ale mogę zajmować się wszystkim. Zależy od pańskiej decyzji.-powiedział. Wołał się przedstawić fałszywie, niźli prawdziwym nazwiskiem. Wszak skoki złodziejskie nie były tylko w USA... możliwe że rozesłano list gończy za nim. Przypomniał sobie  dziewczynę z Brytanii, którego łączyło z nią uczucie. Carlmelita Mercer. Wspaniała dziewczyna, niestety pracująca w policji. Ponieważ dobrze przyjrzała się wtedy jego twarzy, a nawet mieli wspólne zdjęcie,z łatwością mogli go rozpoznać. Miał maskę w czasie napadu, ale pewne cechy charakterystyczne są. No ale wracając do teraźniejszości, listów gończych nie było. Postawił zatem torbę ze snajperką na ziemi i czekając na werdykt kapitana, wysłał wiadomość do Marka: Złam ich system komunikacyjny, nie wiem czy nie będę potrzebował twojej pomocy. Na ekranie Marko pokazał kciuk w górę, co oznaczało że już się za to bierze. Równocześnie przez okno wskoczył szop.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Nie Gru 20, 2015 2:12 pm

Kapitan wysłuchał wszystkich po kolei, kiedy to w międzyczasie Saurian robił swoją sztuczkę. Cóż również kapitan nie był kimś odpornym na telepatię, więc trik jak najbardziej zadziałał. Podrapał się delikatnie po brodzie, przyglądając się każdemu z osobna. Po czym wzruszył ramionami, skoro i tak nie ma na chwilę obecną żadnego zastępstwa to i młodym można dać jakieś zadania, a deadline go gonił.
- Więc Dravenie, potem zapraszam na mostek. Strzałki Cię doprowadzą, więc raczej się nie zgubisz – wskazał jedne z drzwi, które miały domyślnie poprowadzić Kennetha na mostek Możesz ze sobą zabrać naszą kucharkę, bo macie po drodze oboje – następnie wzrok przeniósł na Psylocke jak również Guardian Angel’a. Na moment się tu zatrzymajmy i powiedzmy co mógł zauważyć rentgenem. Otóż kapitan miał kilka sztucznych implantów w kościach. Nie były to żadne wzmocnienia, a wypełnienie po jakimś ciężkim złamaniu. Poza tym miał przy sobie jeszcze metalową maszynkę do skręcania papierosów, co sugeruje że pewnie ma też tytoń. No i jeszcze takie typowe rzeczy jak klucze czy inne metalowe przedmioty które zazwyczaj posiada kapitan statku. Na dole natomiast widział krzątających się marynarzy, którzy zajmowali się zabezpieczaniem ładunku. Kilku skrzyń nie mógł prześwietlić jednak, ale w większości były to przeróżne paczki. W jednych była żywność pełna konserwantów, jak również części do aut oraz maszyn, w skrócie można tam było znaleźć naprawdę sporo ciekawych rzeczy. Kapitan miał też trochę poczucia humoru i uśmiechnął się na tamten żart związany z tamtym statkiem Skoro oboje znacie się na technologii to wyślę was do maszynowni. Wybierzcie sobie, które z was woli zajmować się kontrolkami, a które ma w razie czego iść z Ahmedem naprawiać rzeczy. Preferuję, by szła z nim osoba która zna się jednak na tym lepiej – powiedział dobitnie sygnalizując, że z mechanikiem powinna iść osoba najbardziej kompetentna oraz taka, która nie straci głowy.
Potem przeniósł wzrok na Sly’a który wcześniej dostał tamtą przesyłkę od szopa. Rzecz jasna zwierzątko już dostało się do środka statku przez okno, więc na razie Remigiusz mógł się skoncentrować na rozmowie decydującej o jego pracy –
No to mój drogi Remigiuszu zostaje dla Ciebie szorowanie pokładu. Udasz się w tym samym kierunku co ekipa inżynieryjna bo macie po drodze. Wiadomo, że jak się zgubisz to co jakiś czas na ścianie jest rozpiska. Swoją drogą jeśli nie macie ze sobą rzeczy, to uniformy musicie pobrać z kwater załogi. Przebierzcie się, o wiele lepiej się wtedy będzie pracowało powiedział i głową wskazał kierunek przeciwny do mostka – To tyle z odprawy. W razie czego nie bójcie się pytać załogi, do wypłynięcia mamy jakieś – na moment podciągnął rękaw i spojrzał na zegarek. Dosyć stary zegarek zresztą – półtorej godziny, gdyż mamy lekkie opóźnienie związane z oczekiwaniem na ostatnią partię ładunku. No to tyle – powiedział i podszedł bliżej relingu, z kieszeni wyciągnął metalowe pudełeczko. Włożył do niego bibułę, a na bibułce położył tytoń i filtr. Docisnął metalową pokrywkę i po chwili wyciągnął papierosa, którego sobie zapalił. Wygląda na to, że drużyna specjalna ma chwilę by przejść się po statku i zapoznać ze swoimi stanowiskami pracy. Mieli jeszcze półtorej godziny do wypłynięcia, więc nawet mogli się zapoznać ze sobą jeśli chcieli.

/Przypominam że nie musicie trzymać się kolejności.
Powrót do góry Go down
Psylocke

Psylocke


Liczba postów : 69
Data dołączenia : 21/04/2013

Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1Nie Gru 20, 2015 6:42 pm

Psylocke kiwnęła głową. Cieszyła się, że nie będzie musiała sprzątać ani gotować. W obu przypadkach skończyłoby się to totalną porażką. Mimo to na myśl o przebraniu się Elizabeth wcale się nie cieszyła. Jak miała mieć pod ręką katanę, jeśli strój nie będzie wystarczająco zwisający.
No ale najpierw trzeba zobaczyć jak wyglądają te mundurki. Skoro miała półgodziny najpierw się przebierze, a potem dowie czego chcą od niej. Tak to dobry plan. Skierowała się więc we wskazanym przez kapitana kierunku. O lepszą posadę zabiegać nie zamierzała, wolała się trzymać czegoś w miarę prostego, dlatego Gurdian Angel miał otwartą drogę.
Ale najpierw zmierzmy się z przebraniem.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Port w Waveney Empty
PisanieTemat: Re: Port w Waveney   Port w Waveney Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Port w Waveney
Powrót do góry 
Strona 1 z 4Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
 Similar topics
-
» Port Moresby

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Wielka Brytania :: Londyn-
Skocz do: