Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Cmentarz Abney Park

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Morgana le Fay

Morgana le Fay


Liczba postów : 111
Data dołączenia : 08/06/2012

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Pon Gru 21, 2015 5:28 pm

Cmentarz Abney Park 450px-Abney_park_chapel

Cmentarz Abney Park powstał w 1840 roku. Stanowi nie tylko miejsce pochówku, ale i częściowo publiczny ogród dendrologiczny. Na jego terenie znajduje się piękna kaplica, którą jednak uszkodził czas oraz przede wszystkim złodzieje i inni nieproszeni goście.
Cmentarz Abney Park Abney_park_cemetery_2

W miejscu tym natknąć się można na wiele motywów niezwiązanych z chrześcijaństwem lub innymi głównymi religiami współczesnego świata. Obszary pochówku poszczególnych wiar czy grup wyznaniowych nie są od siebie oddzielone. Abney Park to piękny i spokojny zakątek.
Powrót do góry Go down
Morgana le Fay

Morgana le Fay


Liczba postów : 111
Data dołączenia : 08/06/2012

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Wto Gru 22, 2015 8:01 pm

Pobyt w Wielkiej Brytanii nie sprawiał Morganie takiej przyjemności, na jaką początkowo liczyła. Nie przybyła do niej ze Stanów Zjednoczonych w żadnym konkretnym celu, chciała tylko zobaczyć jak zmieniły się te tereny pod jej nieobecność, ponownie odwiedzić miejsca, które niegdyś znała... I niestety srogo się zawiodła. Tak wiele miłych jej sercu lokacji odmieniono nie do poznania - i to na gorsze! Współczesna Brytania ani trochę nie przypadła jej do gustu, nie była wcale lepsza od Stanów. Przynajmniej Kornwalia zachowała swoje piękne krajobrazy, lecz była to doprawdy niewielka pociecha w obliczu całości...
Mimo to czarodziejka postanowiła na odchodnym dać szansę Londynowi. Miasto miało stanowić jej ostatni przystanek na Wyspach przed powrotem do Ameryki, choć kobieta nie wiedziała jeszcze jak długo w nim zabawi. Wszystko zależało od tego, czy znajdzie sobie coś do roboty... A w końcu nie była zwykłą turystką, nie ciągnęło jej do najsłynniejszych atrakcji - wolała wybrać się tam, gdzie prowadziły ją przeczucia i intuicja.
Londyn okazał się być zaskakująco magicznym miejscem - w dosłownym tego słowa znaczeniu. Energia, której ślady badała Faerie, pochodziła głównie od pozostających na ziemskim padole dusz oraz od wspomnień wyrytych w starych, bogatych w historię obszarach. Mogłaby z niej czerpać, gdyby potrzebowała uzupełnić własne rezerwy mocy, ale w pewnym sensie wydawało się to jej niewłaściwe. Nie, Morgana chciała, aby te pozostałości dawnych lat przetrwały jak najdłużej, nawet jeżeli zwykli ludzie nie byli w stanie w pełni dostrzec i docenić ich bogactwa oraz piękna. Właściwie może to nawet lepiej? Dzięki temu przynajmniej ich nie niszczyli...
Godzina była już późna, a słońce zdążyło zajść, gdy czarodziejka wyczuła w okolicy coś nowego - silniejszego od większości napotykanych przez nią w Londynie śladów, choć nie na tyle potężnego, aby miała to uznać za zagrożenie. W zjawisku tym widziała raczej ciekawostkę, a że z natury była istotą dociekliwą, to i tym razem chciała dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Gdzie się znajdowało? Co je spowodowało? Być może ta konkretna pora wiązała się z jakimś dawnym wydarzeniem, przez co zwiększyła się moc jakiegoś obiektu lub ducha? Takie wyjaśnienie nasuwało się jej jako pierwsze.
Faerie nie pozostawało nic innego, jak tylko wybrać się na poszukiwania. Kierując się w stronę źródła energii dotarła w końcu przed bramy cmentarza... Co odrobinę ją zaskoczyło. Wbrew pozorom większość dusz nie przywiązywała się do miejsca swojego - godnego - pochówku, woląc pozostawać przy obiektach, które za życia były im drogie... Ale kto wie? Być może ktoś lub coś właśnie tutaj pozostawiło silny energetyczny odcisk emocji. Ufała swoim zdolnościom.
Brama była zamknięta, a mur zniechęciłby pewnie wielu zwykłych ludzi, lecz Morgana skorzystała z braku towarzystwa i teleportowała się na jego drugą stronę, by rozpocząć wędrówkę po terenie cmentarza. Zmierzała w określonym kierunku, rozglądając się z zainteresowaniem - na co mogła sobie pozwolić pomimo zmroku, gdyż zawczasu rzuciła na siebie proste zaklęcie umożliwiające widzenie w ciemnościach. Jego skutkiem ubocznym było niestety to, że jej oczy błyszczały jak u kota, odbijając źródła światła... Ale w okolicy i tak nie było nikogo, kto by to zobaczył. Długi, ciemny płaszcz dodatkowo ją kamuflował i dostarczał mile widziane ciepło.
Powrót do góry Go down
Amora

Amora


Liczba postów : 109
Data dołączenia : 16/07/2013

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Czw Gru 24, 2015 2:22 pm

Cóż takiego Asynja robiła w Wielkiej Brytanii, a konkretnie w Londynie? Zbłądziła? Porwali ją? Wyrzuciło ją nagle z jakiegoś portalu? Otóż żadne z tych rzeczy. Amora podczas ostatniej podróży z Latverii miała między lądowanie właśnie na lotnisku na obrzeżach Londynu. Jedno z większych miast, stolica, warto by je zobaczyć! Ale nie ze względu na jakieś turystyczne zachcianki. Wiadomo, im więcej lokalizacji zna, tym lepiej jej się po prostu teleportować z miejsca na miejsce. Niby na spokojnie stać ją, aby latać ile chcę, ale w razie konieczności szybkiego znalezienia się w danym miejscu, lepiej było stawiać na magie.
A propos magii, po odbyciu pół godzinnej podróży z lotniska do samego miasta w końcu miała okazję poznać Londyn. Prawdę powiedziawszy… Nie zrobił na niej większego wrażenia. Miasto jak każde inne, a daleko mu było nawet do pięt Asgardu. Ale, to co zaciekawiło czarodziejkę w tym mieście, to ilość magii unoszącej się w powietrzu podczas spaceru. Nie, nie mowa tu o smogu, ale o prawdziwej magicznej energii, której chyba nikt nie umiał wyczuć. Midgardczycy byli ignorantami w sferze poza materialnej, i tylko nieliczne jednostki były wyjątkami mogącymi, choć trochę dostrzec tak wielką sztukę i naukę zarazem, jaką była magia.
Amora przechadzała się kolejnymi alejkami, uliczkami i dróżkami oglądając miasto od tej drugiej, niewidzialnej dla przeciętnego zjadacza chleba, strony. Nagle jednak coś innego przykuło jej uwagę. Duże skupisko magicznej energii, może jakiś artefakt? Na pewno nic przerażającego, więc czemu by nie sprawdzić? Tak, jeśli byłoby to coś strasznego raczej Asynja by się tam nie zapuszczała. Uroki bycia kobietą, która potrzebuje naprawdę ważnego powodu, by ryzykować własną skórę.
Ciekawość poprowadziła ją aż pod mury cmentarza. Mogłaby obejść go i znaleźć bramę, aby wejść, ale to zmuszałoby ją do nadwyrężania swoich pięknych nóg, a i tak sporo kilometrów dziś nabiła. Nie żeby czuła zmęczenie czy ból przez chodzenie w szpilkach.
Rozejrzała się dookoła, brak jakichkolwiek śladów ludzkiej egzystencji. Zresztą, jakby ten „ślad” jej kiedykolwiek przeszkadzał podczas używania magii. Rzuciła zaklęcie lewitacji i uniosła się nad wysokim murem miękko opadając na ścieżkę po cmentarnej stronie. Rozejrzała się i zaklęła po asgardzku widząc, lub raczej nie widząc nic, przez otaczające ją dookoła ciemności. Przeszukała torebkę i znalazła telefon, dobrze, że wybrała model z latarką, i ruszyła przed siebie oświetlając sobie drogę.
Nie odczuwała chłodu, nawet w jesiennym płaszczu i krótkiej spódnicy, a właśnie, widok raczej takiej osoby, w takim miejscu byłby co najmniej zastanawiający. Bo niestety w porównaniu do stroju Morgany, to Amore łatwiej teraz zobaczyć z dalszej odległości.
Powrót do góry Go down
Morgana le Fay

Morgana le Fay


Liczba postów : 111
Data dołączenia : 08/06/2012

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Sob Gru 26, 2015 12:24 pm

Cmentarz - w porównaniu z resztą miasta - stanowił miejsce ciche i spokojne, pomimo okazjonalnych szelestów i innych odgłosów powodowanych przez nocne zwierzęta czy docierających z oddali dźwięków przejeżdżających w okolicy samochodów. Wiele osób mogłoby się tym denerwować i niepokoić - taką nietypową pustką - ale nie Morgana. Nie obawiała się zmarłych, choć nie tyle wierzyła w istnienie duchów, co po prostu wiedziała, że są prawdziwe. Często miewała już z nimi do czynienia, a gdyby musiała, to potrafiłaby sobie z nimi w ten czy inny sposób poradzić. Jeżeli zaś chodziło o tę mniej przyjazną część świata, czyli o żywych ludzi... Dla przeciętnego śmiertelnika zaatakowanie jej w celu - na przykład - rabunkowym skończyłoby się źle. Podsumowując, kobieta ani trochę nie martwiła się o swoje bezpieczeństwo, zaś brak towarzystwa nawet jej odpowiadał. W końcu i tak już od dawna nie spotkała nikogo, z kim mogłaby porozmawiać jak równy z równym.
Zmierzanie w stronę tego źródła energii przypominało właściwie kierowanie się ku latarni świecącej w mroku. Nie sposób byłoby zgubić drogę lub stracić z oczu cel wędrówki, na tyle wyróżniał się on na tle swojego otoczenia. Trasa poprowadziła czarodziejkę dość wąską ścieżką, osłoniętą z obu stron gęstą i sięgającą wysoko roślinnością... Która w innych okolicznościach mogłaby stanowić doskonałą kryjówkę. W końcu jednak Faerie zatrzymała się przed miejscem, z którego docierał do niej "blask latarni".
Był to grobowiec, jeden z tych staromodnych, przypominających bardziej niewielki budynek - ozdobiony płaskorzeźbami oraz dwiema figurami na przedzie, tuż przy kolumienkach. Najprawdopodobniej przedstawiały one strażników tego miejsca wiecznego spoczynku, choć nie wyglądały na anioły... Raczej na gargulce. Drzwi prowadzące do środka już na pierwszy rzut oka zdawały się być solidne i najpewniej zostały zamknięte przynajmniej na klucz, ale nie powinny stanowić przeszkody dla kogoś o odpowiednich zdolnościach... A Morgana przecież takowe posiadała.
Czarodziejka już miała zbliżyć się do wejścia do grobowca, gdy za swoimi plecami usłyszała jakiś ruch. Instynktownie zerknęła przez ramię, choć wiedziała, że w parku rezyduje sporo zwierząt i to najpewniej jedno z nich spowodowało ten odgłos... Lecz jej spojrzenie padło na postać przyświecającą sobie - czymś, latarką albo telefonem, z tej odległości i przy takim punkcie padania światła nie była w stanie tego stwierdzić. Tyle wystarczyło, aby Faerie zmarszczyła lekko czoło i obróciła się bokiem do nieznajomej osoby. Zaskoczyło - i wciąż zastanawiało - ją przede wszystkim to, że wcześniej jej za sobą nie wyczuła... I właściwie teraz też nie. Czyżby kryła się w jakiś sposób? Sama Morgana w końcu też to robiła, nie chcąc zdradzać się ze swoją magią, ani ułatwiać telepatom dostępu do swojego umysłu. W tej chwili mogły ją zdradzać jedynie odbijające blask oczy.
- Miła noc, prawda? - odezwała się, w dalszym ciągu spoglądając w stronę, jak zgadywała po sylwetce i długich włosach, kobiety. Mogła się mylić, więc na początek chciałaby ją sobie obejrzeć z mniejszej odległości i bez drażniącej jasności.
Powrót do góry Go down
Amora

Amora


Liczba postów : 109
Data dołączenia : 16/07/2013

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Pon Gru 28, 2015 12:19 pm

Amora natomiast nie była fanką samotności. Była typową kobietą lubiącą dobrą zabawę i adorację. A kiedy można było połączyć obie te rzeczy, było jeszcze lepiej. Cóż, pojęcie dobrej zabawy może ma minimalnie spaczone i niezmiernie bawiło ją wykorzystywanie mężczyzn, to jednak liczy się, że lubi towarzystwo. Choć… kobiety częściej ją nienawidziły, za jej urodę, zamiast z nią plotkować, co jeszcze bardziej jej pasowało.
Asynja miała dość mało bojowych zdolności, ale w razie napadu śmiertelnych poradziłaby sobie i bez problemu. Choć najpewniej w razie konieczności obrony, prędzej obróciłaby napastników przeciwko sobie. Wcale nie tak, ze była płcią słabą, po prostu wolała wykorzystywać do walki innych. Jeszcze by sobie paznokietki połamała, to byłaby dopiero strata!
Im bliżej celu się znajdowała, zaczęła robić ostrożniejsze kroki. Wcale nie ze strachu przed bandytami, czy dziką zwierzyną. Ale dlatego, że taka energia mogła przyciągnąć innego maga lub istotę o nadnaturalnych zdolnościach. Może i nie wygląda na czarodziejkę przyświecając sobie latarką z telefonu, ale jednak łatwo wyczuć, lub raczej jej nie wyczuć. W końcu lepiej ukrywać się z magicznymi zdolnościami na wszelki wypadek jakby znalazł się ktoś, kto chciałby się mścić za jednego z nauczycieli, którego miała, wykorzystała i wyrzuciła jak zabawkę. Im trudniej cię znaleźć, tym lepiej. Wszakże jeszcze nie zależało jej na aż takim rozgłosie, jaki miał chociażby Thor czy Loki. Ale w obecnej sytuacji, gdy ilość osób jest ograniczona to jej niewyczuwalność jest wręcz rzucająca się w oczy.
W oddali dostrzegła już majaczący obiekt, z którego wydobywały się sporę pokłady energii, a tu nagle czyjś głos. Nie była zdziwiona, przewidywała, że ktoś tutaj będzie, nawet jeśli sama nie wyczuwała owej obecności. Bardziej ja zdziwiło, ze ktoś do niej zagadał, zamiast od razu atakować. Odwróciła snop światła w kierunku, z którego padło pytanie i natrafiła na parę święcących oczu. Chyba nie wypada kociakowi błyskać po oczach, więc latarkę spuściła na nogi i podeszła bliżej.
–Faktycznie, bardzo mila. – odparła melodyjnym, kobiecym głosem, a zarazem ukazując swoją pewność siebie. Najważniejsze to nie dać na start zrobić z siebie ofiary, nawet jak na taką się wygląda. – Choć strasznie ciemno, a w około taka wilgoć, że włosy mi się skręcają. – dodała rozżalona jakby rozmawiała z przyjaciółeczką przy kawie w kawiarni, a nie z obcą kobietą- czarodziejką najpewniej, w istnych mrokach na cmentarzu.
Powrót do góry Go down
Morgana le Fay

Morgana le Fay


Liczba postów : 111
Data dołączenia : 08/06/2012

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Wto Gru 29, 2015 4:01 pm

Skierowane w inną stronę światło tak czy siak wymownie odbijało się w oczach Faerie, ale przynajmniej nie utrudniało jej obserwowania najbliższego otoczenia. Na to pierwsze nie mogła już natomiast nic poradzić, bo w końcu nie chciała jeszcze z siebie zdejmować tak przydatnego zaklęcia. Jego plusy zdecydowanie przeważały minusy. Czarodziejka wolała widzieć co się dzieje - i jakoś się wytłumaczyć, niż praktycznie utracić wizję... A i tak być zmuszoną do podania jakiegoś wyjaśnienia, bo przecież nie wątpiła, że ten blask tak czy siak został już odnotowany.
Najwyraźniej nieznajoma nie bała się świecących oczu, co mogłoby potwierdzać wstępną teorię Morgany na temat jej niezwykłości. Z drugiej strony już sam fakt, że blondynka przybyła w nocy na cmentarz również mówił co nieco o jej naturze. Jak na osoby, które ponoć odrzuciły tak zwane "zabobony", w określonych okolicznościach ludzie potrafili bardzo bać się duchów...
A ta kobieta - najwidoczniej nie. Jaka była szansa, że przywiodły je w to miejsce podobne intencje? Jak do tej pory Faerie zdążyła utwierdzić się w przekonaniu, że populacja magów na Ziemi była przerażająco niewielka, więc pojawienie się dwóch jej przedstawicielek na jednym cmentarzu oznaczało spory zbieg okoliczności, a jednak fakty zdawały się świadczyć na jego korzyść. Pewność siebie, spacer nocą po cmentarzu, no i to domniemane ukrywanie energii... Ciekawe.
- Cały ten kraj słynie z mgieł, więc wilgoć to tutaj nic dziwnego. Jeżeli to jakaś pociecha, fryzura wcale nie wygląda na zepsutą przez to skręcanie - skomentowała, nie siląc się jeszcze na badanie terenu. Wykorzystała za to tę chwilę, aby lepiej przyjrzeć się swojej rozmówczyni... I musiała przyznać, że przynajmniej z wyglądu przypominała ona czarodziejki z dawnych lat - takie, które niegdyś znała Morgana, swoim pięknem budzące zarówno zachwyt, jak i niepokój. Długie, gęste włosy, czysta cera, błyszczące oczy, wyróżniająca się z tłumu uroda... Siłą rzeczy strój kobiety był nowoczesny, ale w końcu sama Faerie również nosiła teraz współczesne ubrania.
- Powiedziałabym, że cmentarz to nietypowe miejsce na przechadzkę nocą, jednakże z natury staram się unikać hipokryzji. Zapewne mogę założyć, że znalazłyśmy się tutaj z tego samego powodu? - spytała, pozostawiając sobie jednak niedomkniętą furtkę, aby w razie czego móc się jeszcze wycofać. Zawsze mogła wyjaśnić, że chodziło jej po prostu o odwiedzenie grobu albo o skorzystanie z ciszy i spokoju, które oferowała ta okolica... Ale jaka nie byłaby odpowiedź nieznajomej, Morgana liczyła przede wszystkim na to, że ustali na czym stoi, czy ma do czynienia z kimś swojego pokroju, czy też ze zwykłą amatorką spacerów przy świetle księżyca.
Powrót do góry Go down
Amora

Amora


Liczba postów : 109
Data dołączenia : 16/07/2013

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Pią Sty 01, 2016 7:38 am

Fakt, niby mały szczegół, ale jednak Amora odnotowała fenomen kocich oczu u rozmówczyni. Hmmm nie, nadal nieszczególnie była przerażona parą błyszczących ślepi. W swoim życiu widziała i większe dziwa, nawet takie, które nie śniły się fizjologom filozofom. A skoro kocia czarodziejka mogła używać takiego zaklęcia, to czemu miałaby jej zabraniać? Nie, żeby sama z chęcią takiego nie chciałaby umieć. A nuż może uda się potem wyciągnąć na karteczce formułkę do tegoż zaklęcia?
To, że Morgana odnotowała zamkniętą bramę cmentarza, a blondynka ubrana w bądź, co bądź kusą sukienkę nienadającą się do byle przeskakiwania przez płotki też mógł dawać do myślenia. A na panią grabarz czy zakonnice opiekującą się grobami, co by posiadać klucz, też nie wyglądała. Czyli fakt numer jeden, jedna i druga wiedziały, że nie miały do czynienia z byle jakim śmiertelnikiem, co przychodzi w nocy na cmentarze pić krew jak postacie z książek dla zakompleksionych emo nastolatek z brakiem życia i tru loffa.
Kolejna sprawa, czy Amora bała się duchów? Chyba wiadomo nie od dziś, że to ci żywi są większym zagrożeniem i utrapieniem. Dlatego teraz Amora skupiła większą uwagę na jedynej namacalnej istocie w tym radosnym, cmentarnym gronie.
I w tym momencie dochodzimy do punktu trzeciego- co obie tutaj robią? Czy będą rywalkami, a może przeciwnie, sprzymierzeńcami? Amora nie miała wątpliwości, co do przypadku. Ona faktycznie była czystym przypadkiem w tym miejscu i tym czasie, ale brunetka mogła już mieszkać w Londynie i po prostu była na swoim terenie dość obeznana. To niestety sprzyjało twierdzeniu, że jednak się nie zaprzyjaźnią w razie gdyby kocia czarodziejka chciała bronić swego terytorium.
- Och – całą jednak wizja wrogości rozwiała się na jeden drobny komplement. Serio, raczej nie komplementuje się kogoś, kogo chce się przegonić, prawda? Albo to Amora nie wyczuła ironii… cóż.
Zdawała sobie sprawę ze swej urody, nie raz ją wykorzystując, ale jednak, tylko pewien rodzaj kobiet mógł docenić jej wygląd. - Dziękuje. – dodała olśniewając perlisto białymi ząbkami i słuchała dalej wypowiedzi brunetki. – To już zależy, z jakiego powodu znalazłaś się tutaj ty? – odpowiedziała na jej pytanie pytaniem nadal uśmiechając się uroczo. Niby głupiutka postawa, ale jednak… dobra w obronie. Tak jak Morgana zostawiła sobie furtkę do wymówki niedopowiedzeniami, tak Amora wykorzystała je do wybadania sobie gruntu bez narażenia wyjawienia własnych celów.
Powrót do góry Go down
Morgana le Fay

Morgana le Fay


Liczba postów : 111
Data dołączenia : 08/06/2012

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Pon Sty 04, 2016 7:08 pm

Morgana z zainteresowaniem obserwowała subtelne zmiany zachodzące w postawie oraz na obliczu nieznajomej, wywołane najwyraźniej uwagą na temat jej fryzury. Czy kobieta była po prostu zadowolona z komplementu, czy też wyciągnęła z jej słów głębiej idące wnioski - tego Faerie nie wiedziała, jednakże w tej chwili miała do zbadania inne tematy, więc ten póki co odsunęła na bok.
Piękne uśmiechy i na pozór niewinne słowa bywały zwodnicze, o czym czarodziejka wiedziała doskonale. Jej samej zdarzało się stosować tę strategię, choć nie lubiła się do niej uciekać. Nie miała żadnych problemów z kłamaniem czy udawaniem, odgrywanie ról przychodziło jej z łatwością, lecz w jej opinii przymilanie się ujmowało jej godności - i dlatego unikała go zawsze wtedy, gdy tylko okazywało się to możliwe. Była dumna, może nawet zbyt dumna, choć potrafiła nad tym zapanować. Nie chciałaby przecież, aby ją to zgubiło. Mimo to... Próby przypodobania się komuś, kto nie zasługiwał nawet na godną śmierć, pozostawiła już dawno za sobą - dosłownie. Teraz zaś mogła oszukiwać do woli, ale nie w ten sposób.
- Odwiedzam grób oczywiście. To najlepsza pora, wyjątkowo korzystna - wyjaśniła więc blondynce i w tym wypadku nawet nie mijała się zbytnio z prawdą. Morgana wykonała najpierw jeden, a potem drugi i trzeci krok tyłem w stronę grobowca, z którego wyczuwała dochodzącą energię. Nie poruszała się na tyle ostrożnie czy czujnie, aby miało się to wydać podejrzane, lecz nie mniej jednak zachowywała swoją typową grację, charakterystyczną dla istot jej podobnych. Wolałaby na nic nie wpaść i się nie przewrócić, to nie byłoby w jej stylu, ale z drugiej strony chciała jak najdłużej nie spuszczać wzroku z nieznajomej.
- Ale gdzież moje maniery? Mówią mi Vivian - poinformowała kobietę, zatrzymując się już blisko wejścia do tego niewielkiego budynku. Dopiero w tym momencie ponownie zerknęła na drzwi, teraz oceniając je już nie pod kątem zabezpieczeń, lecz po prostu od strony estetycznej... A po części wręcz historycznej. Dawne dzieje fascynowały czarodziejkę, choć jej zainteresowanie nie wynikało z tych samych powodów, co większości współczesnych. Morganę ciekawiło co nastało po jej własnych czasach - po śmierci Artura, odejściu magii... Intrygowała ją przyszłość jej świata, a nie przeszłość obecnego, nawet jeśli w gruncie rzeczy stanowiło to jedno i to samo.
Faerie oparła delikatnie dłoń na jednej z kolumienek, mniej więcej na wysokości własnego ramienia, może trochę niżej, zaś jej spojrzenie powędrowało w górę, ponad drzwi... Na kamienną tabliczkę, na której wyryto prosty, krótki napis w dwóch liniach:

Nie zazna śmierci
Kto ufał Bogu.

A więc grobowiec był jednak chrześcijański? Nie chciała w to uwierzyć... I nie mogła, bo przecież grzeczni, przykładni wyznawcy nowej religii nie uprawiali magii - tę zaś wyraźnie wyczuwała ze środka. Być może takie ujęcie zdania stanowiło zaledwie formę kamuflażu, aby zwieść nieprzychylnych... Albo ciekawskich? Równie dobrze mogło chodzić o zupełnie innego boga.
Powrót do góry Go down
Amora

Amora


Liczba postów : 109
Data dołączenia : 16/07/2013

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Nie Sty 17, 2016 3:08 pm

Czy noc była wyjątkowo korzystną i najlepszą porą do zwiedzania grobów? Cóż, dla istot nadprzyrodzonych na pewno! Nie bez powodu śmiertelnicy mówią, że na przykład północ to magiczna godzina. A jeszcze jak jest pełnia, ha! Fakt, nie mija się to w większości przypadków z prawdą, choć czasem znaczenie jest zupełnie inne, lub bardziej rozwinięte, od tego podanego w książkach lub ustnych przekazach. Dla ogółu nieznających się na magii ludzi były to zwykle zabobony lub literackie fantazje, które mocno bawi Asynje. Zresztą jak wiele innych zwyczajów tej cywilizacji.
Ale nie skupiajmy się na zwykłych ludziach, a skupmy się na kociej czarodziejce. Mimo wszystko zielone oczy wodziły ślad w ślad za nią, a i sama blondynka ruszyła w jej kierunku, równie powoli i dumnie, z typową kobiecą gracją. Nadal wolała zachować dystans, ale nie na tyle duży by w mrokach nie mogła dostrzec drobnych gestów dłoni, które oznaczałyby używanie magii. Mimo wszystko, sama kocich oczu nie miała…
- Miło poznać, Viviano. – Czy imię było prawdziwe czy nie, chwilowo chyba i tak nie miało większego znaczenia. Choć sama Amora miała świadomość, że lepiej miarkować ufność do nowo napotkanych czarownic w środku nocy na cmentarzu. Tym bardziej, kiedy te używają słów „mówią mi” zamiast „mam na imię”. – Ja zaś jestem Sylvia. – co w sumie nie mijało się z prawdą, obecnie, jak wskazywał dowód osobisty, była Sylvią. Przynajmniej dla większej większości.
Przeniosła nieco wzrok na budowle, obok której stała kobieta. Więc to stad dobywało się źródło energii. Cóż, teraz stwierdzenie, że odwiedza grób przybrało naprawdę sporego znaczenia.
Wzrokiem powędrowała zaraz na wyryte w tabliczce słowa, tuż nad drzwiami, które przykuły i uwagę kocich oczu. Kiedy słaby blask księżyca pozwolił jej rozczytać napis prychnęła mimowolnie śmiechem. Zapewne przerywając napiętą ciszę, ale to było bez znaczenia.
- Bóg… - machnęła ręką zataczając dłonią bliżej nieopisany kształt w powietrzu, który chyba nie miał większego znaczenia. – Dla śmiertelników wystarczył kiedyś mały pokaz mocy, by nazywali kogoś bogiem. – zabrzmiało bardziej jak wspominanie dawnych lat, aniżeli wysnutą przez agnostyka tezę. Ale Amora niezbyt się tym przejęła, może jeśli zostanie zauważone to, w jaki sposób sformułowała zdanie, ich rozmowa zostanie pchnięta w ciekawszym kierunku?
- Lub też… wielki pokaz siły władz, aby boga zmienić. Wystarczyło przecież kiedyś zmienić religię, aby przeżyć. A mimo to, swoich starych stworzycieli porównywano do nowych i łączono oba tworząc coś, co rozwijało nowe religie. – dodała po chwili milczenia. Dla niej napis równie dobrze oznaczał tyle, że ktoś nie chciał, aby to miejsce było zniszczone, a aby tego dopilnować, wyrył napis, który miał dać znak władzom, by nie tykały „świętego” miejsca.


PS: Przepraszam, ze tak zwlekałam z odpisem!
Powrót do góry Go down
Morgana le Fay

Morgana le Fay


Liczba postów : 111
Data dołączenia : 08/06/2012

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Pon Sty 18, 2016 5:21 pm

Sylvia... Ładne, stare imię, rzymskie, o ile Morgana się nie myliła, choć nieużywane w Brytanii za jej... Życia. W obecnych czasach ludzie wymyślali swym dzieciom przedziwne miana, jednakże czarodziejka uważała, że najpiękniejsze były właśnie te dawne, często pełne znaczenia, a wręcz magii - szczególnie wtedy, gdy ktoś wybierał je sobie sam. Osobiście zdecydowała się na Vivian po części ze względu na jego tłumaczenie - och, gdyż czuła się bardzo żywa i nigdy nie zamierzała oddać się w objęcia śmierci, a przynajmniej nie na długo - lecz chciała również nawiązać do Vivien, Pani Jeziora. Cóż wiedziała zaś o "Sylvii", poza jego pochodzeniem? Po łacinie oznaczało las... I było silnie związane z tak zwanymi mitami. Matka Romulusa i Remusa, założycieli Rzymu... Nic więcej nie przychodziło jej niestety do głowy. Oczywiście nie wiedziała czy blondynka podała jej swe prawdziwe miano i prawdę mówiąc skłaniała się ku wersji, że nie - ale wbrew pozorom taka zamiana mogła jej powiedzieć nawet więcej. Imiona miały w końcu wielką moc - przedstawianie się prawdziwym było w niektórych kręgach bardzo nierozsądne.
Faerie nie mogła jednak zbyt długo zastanawiać się nad tą kwestią, gdyż jej aktualna towarzyszka sama zmieniła temat - poniekąd na ten, który zresztą interesował również samą Morganę. Rzuciła okiem na blondynkę, jednocześnie obracając głowę lekko w jej stronę, w ten sposób podkreślając, że rzeczywiście słucha jej słów, te z kolei... Szybko skierowały się ku bardzo niebezpiecznym wodom. Tak, Morgana wiedziała wszystko odnośnie okradania jednych religii przez inne. Miała okazję przyglądać się temu na własne oczy, nie mogąc opanować sytuacji, przepędzić intruza, którego jej tak zwany brat praktycznie sam zaprosił do ich domu - depcząc tradycję oraz wierzenia ich ludu, plując w twarz bogom... Niewdzięczny, zawsze to wiedziała. Dostał na co zasłużył.
- Chrześcijaństwo to groźny drapieżnik. Bardzo inteligentny drapieżnik. Potrafi udawać ofiarę, by przetrwać i się rozwijać, nie cofnie się przed niczym, aby rozprzestrzenić się niczym zaraza. Osłabia wroga, a potem go pożera... Ale kiedyś w końcu się zakrztusi - skomentowała, a choć na jej twarzy nie odbiła się złość czy zniesmaczenie, to jednak jej głos stał się nieco ostrzejszy. Nie kryła swojej, delikatnie mówiąc, niechęci. Uznawała wielu bogów, potrafiła szanować inne religie - ale kiedy jakaś atakowała jej własną, to nie miała dla niej litości.
- Jeżeli zaś chodzi o te małe pokazy mocy, to właśnie przez chrześcijaństwo skończyły się polowaniem na czarownice... Tyle że oczywiście na te, które tak naprawdę były zupełnie niegroźne - albo nawet w ogóle nie miały do czynienia z magią. Znasz się na ziołach? Na stos. Stosujesz się do zasad higieny? Och, to też podejrzane. Wciąż jesteś wierna Bogini? Tak, tego nie mogli przeżyć... - najgorszy okres tych prześladowań nastąpił długo po czasach Morgany, kobieta wiedziała o tym doskonale i niejednokrotnie miała ochotę przenieść się w ten moment, aby dać zwykłym śmiertelnikom nauczkę, zmienić świat... Powstrzymywała ją jedynie myśl o tym, iż modyfikowanie przeszłości zazwyczaj kończyło się tragicznie. Historia bardzo nie lubiła być poprawiana. Dążyła do konkretnego stanu nawet wtedy, gdy szczegóły się zmieniały... I potrafiła się mścić na tych, którzy jej nie szanowali.
Podczas gdy przemawiała, czarodziejka uniosła wolną rękę, aby zatrzymać dłoń tuż przed tabliczką z napisem odnoszącym się do bóstwa, potem zaś osunęła ją niżej, stopniowo wędrując palcami w dół po zimnej powierzchni drzwi, delikatnie muskając ją samymi opuszkami. Wreszcie dotknęła zamka, przy którym obróciła dłoń wnętrzem do góry - i na koniec pstryknęła palcami. W tym samym momencie zapadki przeskoczyły, pozwalając na otworzenie drzwi bez ich uszkadzania.
- Doprawdy, jestem szczerze zaskoczona, że nie rozpoczęła się jeszcze nowa tura polowań. Tyle osób wykazuje tak zwane nadprzyrodzone zdolności, niektóre nawet wprost nazywają siebie czarownicami albo wręcz bogami. Szkarłatna Wiedźma, Thor... - dodała, a choć niezadowolenie zniknęło z jej głosu, to jednak teraz kąciki ust skierowane miała lekko w dół. Nie otwierała jeszcze drzwi.

// Nie ma sprawy, nie przeszkadza mi to.
Powrót do góry Go down
Amora

Amora


Liczba postów : 109
Data dołączenia : 16/07/2013

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Sro Lut 10, 2016 11:15 am

„Amora” może być zarówno jakimś żartem odnośnie rzymskiego bożka miłości, lub (nie wiedząc czemu) odniesieniem do portugalskiego słowa morwa. Wtedy nawet tłumaczenie „żyjąca w lesie” lub „leśna” miałoby minimalnie sens co do imienia, które przybrała czarodziejka. Choć… Samo w sobie wybieranie nieprawdziwego „pseudonimu” nie miało chyba większego znaczenia. Liczył się efekt nie podawania tego prawdziwego- tego, które tak łatwo można wykorzystać znając magie odrobinę lepiej. Sama słyszała o rzucaniu klątw na kogoś właśnie dzięki znajomości imienia.
Niezbyt interesowała się tym całym chrześcijaństwem, czy jego późniejszymi odłamami. Kojarzyła tylko tę nazwę ze względu na to jak owładnęła jej ulubione, północne strony- Skandynawie. Tam także postanowiono wymusić na ludziach zapomnienie o „pogaństwie” i przyjęcie jedynej słusznej religii, która gwarantowała pomyślne relacje z okolicznymi krajami. Ale doskonale rozumiała jak ta wiara robi z siebie ofiarę. Misjonarze wykorzystywali obraz Odyna, jako alegorie ich Chrystusa. Jakby ich wyznanie samo w sobie nie mogło przekonywać, to musieli się pod inną podszywać by nakłaniać ludzi. Hmpf, chyba byłoby lepiej jakby TO pozostało w Rzymie i tam spłonęło lub zostało zjedzone na arenie. Dlatego może nie bardzo dobrze, bo na własnej skórze tego nie uświadczyła, ale rozumiała złość i pogardę Viviany dla owej religii.
- Jesteś ładna? Na stos. – dodała na jej wyliczenia. O tym też trochę słyszała. Powody palenia lub topienia kogoś za nawet zgrabne nogi, za którymi faceci po prostu się oglądali, a nie chcąc wyjść na niewiernych zrzucali winę na dziewczynę. Sama nie wiedziała czy to powody, dla których ludzie uważali kogoś za czarownice, czy sposoby aby się przyznała, że takową czarownicą jest wprawiały ją w rozbawienie ludzką głupotą.
Chyba wiele czarodziejek miało przekonanie, że świat rządzą siły wyższe takie jak Przeznaczenie czy Los. Oczywiście one będąc nieco bliżej źródła rozumiały, że są rzeczy, na które nawet magia nie ma wpływu. Ale na inne… można przymknąć oko, uważając, że interwencja jest pisana posługującemu się magią.
Wyczuwając, odrobinę energii, którą Viviana skumulowała do zaklęcia sprawiła, ze chciała się cofnąć, jednak w ostatniej chwili powstrzymała się i to na swoją korzyść. Głupio by było wyjść na bojaźliwą przy zaklęciu otwierającym zamek, prawda?
Zastanowiła się nad jej słowami i minimalnie drgnęła przy imieniu boga piorunów.
- Och… Mieliby spalić swoich bohaterów? – spytała z nieskrywaną drwiną w glosie – Kto by ich bronił, przed tymi, którzy dysponują siłą o wiele potężniejszą niż wojsko wszystkich państw świata? Przed dalekimi cywilizacjami, które istniały, a zwykli ludzie ignorowali arogancko ustawiając się w centrum Wszechświata, jako jedyna inteligentna – a tu nie mogła powstrzymać się przed parsknięciem – forma życia. Zresztą… jak sama wspomniałaś, ludzie polowali na czarownice, które nie były groźne. Może jednak nie byli aż tak szaleni, aby próbować zmierzyć się z kimś, kto pstryknięciem palca może ich zmienić w pył? – dodała pytanie już nieco poważniej.
Powrót do góry Go down
Morgana le Fay

Morgana le Fay


Liczba postów : 111
Data dołączenia : 08/06/2012

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Czw Lut 11, 2016 11:44 am

Spojrzenie Morgany osunęło się na otworzony już zamek, gdy słuchała swej obecnej towarzyszki... A w momencie, gdy ta wspomniała o pstrykaniu palcem i zamianie w pył, zerknęła nawet na własną dłoń. Może w rzeczywistości zazwyczaj nie było to aż tak proste, ale to porównanie i tak jej się spodobało. Oddawało istotę rzeczy. Ludzie lubili mówić o porywaniu się z motyką na słońce, ale gdy przychodziło już co do czego, to za wielkie słońce woleli uznać zwykłego, niewinnego świetlika. Tak było im po prostu wygodniej.
- Mimo wszystko łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Wystarczy jedno potknięcie i ludzie mogą im już nie wybaczyć. Naprawdę uważasz, że szara masa będzie potrzebowała wiele, aby obrócić się przeciwko swoim obecnym idolom, faworytom, obrońcom? Szczególnie, jeśli tak właśnie zadecydują wpływowi i bogaci... Tak, oni potrafią sterować tłumem - w końcu Faerie ułożyła dłoń na drzwiach i pchnęła. Były dość ciężkie, z trudem ruszyły z miejsca, ona zaś nie należała do najsilniejszych fizycznie osób... Nie w tej formie. Mimo to udało jej się odchylić je na tyle, by dało się zajrzeć do środka.
Wnętrze natomiast prezentowało się właściwie tak, jak można się było tego spodziewać. Miało rozmiary niewielkiego pokoju, ściany, podłoga i sufit wykonane zostały w kamieniu, w tych pierwszych zaś przygotowano swego czasu wnęki, w których spoczywały zdobione trumny, lecz nie drewniane... Wykute w jakimś ciemnym materiale. W sumie było ich cztery, po dwie na przeciwległych ścianach, jedna nad drugą.
Teraz, gdy drzwi zostały już otworzone, Morgana dużo wyraźniej wyczuwała tę energię, która przywiodła ją w to miejsce. Jej źródło znajdowało się już blisko, ale nie do końca w zasięgu ręki... Być może w jakiś sposób ukryte? Tylko takiej zachęty potrzebowała czarodziejka, aby ponownie unieść dłoń na wysokość twarzy, po drodze wykonując nią serię subtelnych gestów - usuwających z otoczenia iluzje. Zmiana nastąpiła niemalże natychmiast: po drugiej stronie grobowca na ścianie pojawiły się następne drzwi, przy których krawędziach dało się dojrzeć blade światło, jak gdyby nie były do końca szczelnie zamknięte, a po drugiej stronie panowała jasność.
- Czyli to portal - skomentowała, choć samo słowo "portal" niewiele tak naprawdę wyjaśniało. Równie dobrze drzwi mogły prowadzić do ukrytego pomieszczenia, jak i do zupełnie innego świata... A skoro generowana przez nie energia pojawiła się tak nagle, to równie niespodziewanie mogła zniknąć, a przejście się zamknąć.
Powrót do góry Go down
Amora

Amora


Liczba postów : 109
Data dołączenia : 16/07/2013

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Czw Lut 11, 2016 1:32 pm

Amora, co prawda nie posiadała aż takiej mocy, ale słyszała o podobnych zaklęciach. Niestety nie było dane jej się ich wyuczyć. Jeszcze… Niemniej czy mówiła dosłownie, czy może jednak nie to i tak bardzo dobrze obrazowało moc, jaką magowie posiadają. Moc zdolną zabijania ludzi nawet bez większego trudu. Sama Enchantress mogła zmusić byle śmiertelnika by dla niej odebrał sobie życie w z góry przegranej walce, lub w jakiś trywialny samobójczy sposób jak podcięcie sobie żył. A to tylko przy pomocy jednego prostego zaklęcia kontroli czyichś uczuć, które opanowała do perfekcji. Magia dawała tyle możliwości w świecie osób zupełnie niezdających sobie z niej sprawy!
Zastanowiła się nad słowami kociej czarodziejki. Spędziła w Midgardzie trochę czasu i choć niezbyt przepadała za mediami to widziała jak te ładnie niszczyły każdego. Słuchała o przekrętach, korupcjach, upodleniach ludzi przez ludzi. Widziała strajkujących robotników, przeciwników zabijania zwierząt. Kto wie, może faktycznie kiedyś by stali z widłami, pochodniami i transparentami wyganiając wszystkich tych, których uważają teraz za bohaterów. Ale ci są zbyt idealni by sami zrobić błąd, choć… Wystarczyłoby im tylko podrzucić kamień, o który mogą się potknąć, a lawina poleciałaby za nimi samoistnie.
Zastanawiając się nad tym, przez chwilę pozwoliła brunetce samej pchać drzwi, ale gdyby ta jeszcze chwilę się z nimi siłowała niewątpliwie by jej pomogła. Miała coś, co większość ziemskich czarownic umiało zyskać tylko przy pomocy zaklęć- siłę. Był to niewątpliwie zacny atut Asgardianki, która nie tylko potrafi korzystać ze „sztuczek” jakie oferuje jej wachlarz zaklęć, ale i sama w sobie była niebezpieczna.
Sama przechyliła się nieco w stronę Viviany by nie tracąc odpowiedniej od niej odległości zajrzeć do środka. Wyglądało podejrzanie zwyczajnie. Przy mocy, jaką emitowało aż krzyczało, że to co widzą ma ukryte dno. Lub raczej ukryte drzwi jak się okazało.
Przeszedł ją zaraz przyjemny dreszcz mocniejszego „aromatu” energii. Na cokolwiek obie trafiły, może można by było się tym podzielić. Choć sama Amora niezbyt za tym przepadała i była po prostu chciwą kobietą, to w niektórych przypadkach mogła nagiąć swoją dumę i pychę. Może było to trochę ryzykowne, ufanie nowo poznanej czarodziejce, ale do odważnych świat należy. Nie ryzykując nic, niczego się nie zyska. A jej towarzyszka była niewątpliwie bardziej od niej uzdolniona, co pomogłoby w razie jakiś kłopotów.
Spojrzała przelotnie na drzwi. Równie dobrze mógł to być zwykły ukryty pokój, w którym coś emitowało silne światło i moc. Na pewno nie przekonają się, jeśli nie sprawdzą. Zanim jednak ruszą odwróciła głowę do brunetki.
-  Skoro jesteśmy tu razem i wiemy, że szukałyśmy tego samego to może zawiążemy sojusz? – spytała bez owijania w bawełnę. Marnowanie czasu na piękne słówka dałoby czas na przybycie innym hienom. A tak… może albo ryzykować śmierć podczas walki z inną czarodziejką, albo zyskać bardzo silnego sprzymierzeńca oraz to, co energię magiczną emituję.
Powrót do góry Go down
Morgana le Fay

Morgana le Fay


Liczba postów : 111
Data dołączenia : 08/06/2012

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Pią Lut 12, 2016 11:08 pm

Morgana oderwała wzrok od świeżo odsłoniętych drzwi, aby przenieść na moment spojrzenie na drugą czarodziejkę. Na jej twarzy odmalował się wyraz pełen namysłu, lecz prawdę mówiąc kobieta niemalże z góry wiedziała co odpowie na tę propozycję... Tyle że zgadzanie się bez mrugnięcia okiem nie wyglądałoby najlepiej, nawet jeżeli miała ku temu swoje powody.
Faerie nigdy tak naprawdę nie przyzwyczaiła się do działania kompletnie na własną rękę. Kiedyś, dawno temu, miała swoich nauczycieli, siostrę, później jej syna, nie wspominając już nawet o rycerzach, u których boku swego czasu walczyła oraz o jej własnych uczniach... Potrafiła sobie bez nich poradzić, oczywiście, ale wbrew pozorom lubiła otaczać się ludźmi lub innymi istotami. Niekoniecznie trzymała ich blisko siebie, gdyż ścisły i stały kontakt po prostu ją nużył i psychicznie wycieńczał, lecz wystarczała jej sama świadomość, że oni gdzieś tam byli. To między innymi z tego powodu Morgana chciała znów nauczać.
- Sądzę, że sojusz obu nam przyniesie w tym wypadku same korzyści. Nie traćmy czasu, istnienie portalu może wiązać się z konkretną porą, a wolałabym nie szukać innej drogi powrotnej - oznajmiła, bo choć zakładała, że jej towarzyszka najpewniej zdaje sobie sprawę z tego faktu, to jednak zawsze dobrze się było upewnić, aby potem nie żałować.
Tak więc Faerie przemierzyła wnętrze grobowca, by zatrzymać się dopiero przed następnymi drzwiami. Te nie posiadały żadnego zamka, najwyraźniej chroniła je jedynie iluzja, która już się rozwiała... A po pchnięciu ruszyły z miejsca o wiele łatwiej od tych wejściowych. Uchylając się przepuszczały stopniowo coraz więcej światła.
Po drugiej stronie znajdowała się udeptana ścieżka, szeroka prawie na dwa metry, dalej ustępująca trawie. Czyli nie było to jednak dodatkowe pomieszczenie, a raczej... Sztuczny wymiar? Ta opcja wydawała się w tej chwili Morganie najbardziej prawdopodobna. Granice tego miejsca ginęły w mroku, lecz przy krawędziach ścieżki po obu jej stronach gęsto ustawiono latarnie, bardzo jasne, skutecznie rozpraszające ciemności w najbliższym otoczeniu... I pogłębiające te w oddali.
Droga prowadziła łagodnie pod górę, a po kilkudziesięciu metrach zaczynała zakręcać. Dzięki rozmieszczeniu lamp łatwo było stwierdzić, że biegła spiralnie dookoła jakiegoś pagórka - aż na sam jego szczyt. Tam z kolei widać było jakiś budynek, raczej niewielkich rozmiarów, choć odległość mogła zaburzyć sposób jego postrzegania... I magia również.
- Zobaczmy czy właściciel przygotował jakieś atrakcje - zasugerowała Morgana, mając rzecz jasna na myśli pułapki, po czym ostrożnie przekroczyła próg i na próbę postawiła stopę na ścieżce. Nie zapadła się, nie próbowała jej pochłonąć, więc w tym miejscu zdawała się jeszcze bezpieczna... Więc kobieta ruszyła dalej.
Powrót do góry Go down
Amora

Amora


Liczba postów : 109
Data dołączenia : 16/07/2013

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Pią Mar 04, 2016 11:43 am

Gdyby Morgana zgodziła się od razu, bez mrugnięcia nawet okiem, mogłoby to minimalnie sugerować desperacje. Osoba zbyt potężna nie potrzebowałaby sojusznika, osoba wielce samotna i słaba od razu by się na niego zgodziła. Dyplomatycznie jednak została zachowana zarówno oferta pomocy jak i całokształt dumy bez wzbudzania najmniejszych wątpliwości.
Choć mało kto miał przyjemność zasłużyć na szacunek Amory to towarzyszce się to udało. Była wprost idealna! Nie jak zwykli męscy magowie, u których się uczyła, a których łatwo było zwieść słodką buźką. Nie, Viviana była potężna, mądra, inteligentna i do tego silna jako kobieta niezależna. Nie, żeby Asynja chciała taka być. Lubiła wykorzystywać mężczyzn, choć bawiło ją to jak słabą są płcią. Niemniej, kocia czarodziejka mogła ją wiele nauczyć. I to bez potrzeby zmuszania jej do tego. Po prostu… W ramach kobiecej solidarności!
Ale zanim przejdą do rozmowy na temat nauki, wpierw muszą przejść żywo z jednej przygody. Skinęła na potwierdzenie zrozumienia słów brunetki i ruszyła za nią rozglądając się trochę nerwowo. Nie żeby nie dala rady walczyć… Po prostu miała nadzieje, że nie zdrapie sobie nowego lakieru na paznokciach, o!
- Może pokaz barmana przy robieniu drinków? – rzuciła Amora szczerze mając nadzieje, że to faktycznie będzie tylko jedyna atrakcja jaka na nie czeka. Choć… cale otoczenie chyba nie sugerowało, by na to się zapowiadało.
Powrót do góry Go down
Morgana le Fay

Morgana le Fay


Liczba postów : 111
Data dołączenia : 08/06/2012

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Sro Mar 09, 2016 6:50 pm

Prawdę powiedziawszy Morgana posiadała tylko bardzo niejasne pojęcie na temat barmanów i drinków, jednakże mimo to uśmiechnęła się lekko i nie spytała o wyjaśnienie. Nie była to co prawda żadna istotna kwestia, przynajmniej tak jej się wydawało, a jednak Faerie niezwykle nie lubiła przyznawać się do własnej niewiedzy, nawet w tak błahych sprawach. Zazwyczaj wolała sama nadrobić braki, chyba że po prostu nie było innej możliwości, jak tylko poprosić kogoś o wytłumaczenie jej tego czy owego.
- Wiele miejsc w tym mieście zawiera ślady dawnej magii. Lata temu Brytania była domem licznych czarodziejek i czarowników. Pozostałości po ich bytności znaleźć można w najmniej oczekiwanych lokacjach... Nie zdziwiłoby mnie, gdyby nawet w samym Londynie na odkrycie czekał jakiś magiczny skarb. Czyjeś księgi lub notatki, może nawet obiekty obdarzone własną mocą... - ton całej tej wypowiedzi wskazywał na to, że Morgana po prostu stwierdzała fakty. Nie wyrażała nadziei na to, że trafią na coś rzeczywiście bardzo wartościowego, nawet nie sugerowała, że powinny się tym później zająć... Ot, zwyczajnie kontynuowała rozmowę, obierając przy tym temat, który - jak zakładała - powinien interesować je obie.
Pomimo prowadzenia dyskusji, Faerie nie zapominała o tym, aby zważać na swoje otoczenie, gotowa w każdej chwili otoczyć się polem siłowym, które zablokowałoby możliwy atak lub w razie zajścia takiej konieczności utrzymałoby ją w powietrzu. Nie ufała temu miejscu. Zdziwiłaby się, gdyby nic nie stanęło im na drodze, więc tak naprawdę tylko zastanawiała się co okaże się niebezpieczne. Ścieżka się zapadnie lub zmieni w coś szkodliwego? W ruchome piaski, gorącą lawę...? A może jednak coś wyskoczy na nie z tej ciemności po obu stronach dróżki? Ona sama postawiłaby na coś subtelnego, wprowadziła intruzów w stan fałszywego poczucia bezpieczeństwa i w ten sposób wpędziła w pułapkę. Tyle że... Nie każdy myślał tak jak ona, dlatego starała się nie nastawiać na nic konkretnego. Równie dobrze właściciel mógł zorganizować coś bardziej... Bezpośredniego.
Póki co jednak wszystko zdawało się być w porządku, a do pagórka i znajdującego się na nim budynku było już coraz bliżej. Jeszcze trochę i wkroczą na tę spiralną część ścieżki... I przekonają się czy to właśnie tam nie zastawiono jakiejś pułapki.

Wołam dla nas MG, żeby nie było, że to kompletna samowolka.
Powrót do góry Go down
Amora

Amora


Liczba postów : 109
Data dołączenia : 16/07/2013

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Czw Maj 19, 2016 6:23 pm

Kobieta rozejrzała się uważnie. Wszystko to jakoś nie specjalnie ją podniecało ani jarało. W sumie sama zastanawiała się co robiła o tej porze na cmentarzu. Równie dobrze mogłaby być noszona na rękach przez tuzin mężczyzn gdzieś w kasynie na drugim końcu świata. Jakiś cholerny niefart doprowadził ją w to brzydkie miejsce. Nie planowała skorzystać z pomocy nowej koleżanki więc powolnym krokiem odeszła w zupełnie przeciwnym kierunku. Towarzyska mamrotała tam coś pod nosem jednak Amora kompletnie się tym nie przejmowała w tym momencie. Miała nowy cel. W tym prostym świecie zamieszkałym przez prymitywnych ludzi planowała stworzyć swoje bezkresne królestwo. Dzięki swym zdolnościom mogła zapanować nad tymi wszystkimi bezmózgami i sterować nimi jak lalkami.
Uśmiechnęła się więc pod nosem i machnęła ręką wypowiadając kilka słów w swoim ojczystym języku. Na jej ciele pojawiła się piękna sukienka. Klasyczna mała czarna, która idealnie podkreślała wszystkie kobiece walory Czarodziejki. Następnie zastanowiła się głęboko gdzie by tu chciała się zabawić... Wpadła na pewien pomysł dlatego też w elegancki sposób teleportowała się z tego ohydnego miejsca pozostawiając koleżankę samą.

z/t
Powrót do góry Go down
Morgana le Fay

Morgana le Fay


Liczba postów : 111
Data dołączenia : 08/06/2012

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Pon Maj 23, 2016 8:45 pm

Początkowy brak reakcji blondynki nieco Morganę zaskoczył. Do tej pory druga kobieta sprawiała wrażenie całkiem rozmownej, co nie było żadnym zaskoczeniem, gdyż dla czarodziejek słowa niejednokrotnie bywały bronią równą prawdziwej magii czy odpowiednio wykorzystywanej urodzie. Teraz natomiast Sylvia przez chwilę milczała... A jej następne słowa poprzedził wzrost generowanej przez nią energii. Sprawiło to, że Faerie natychmiast obróciła się do niej bokiem i zmarszczyła czoło, obserwując poczynania jasnowłosej.
Zmiana stroju w tych okolicznościach zdawała się Morganie zbędna... Szczególnie, gdy była to zmiana na tak niepraktyczny kostium. Sylvia rzeczywiście wyglądała w nim atrakcyjnie, lecz jaką czyniło to teraz różnicę? Pułapki i magiczni strażnicy nie przejmowali się ubraniami, chyba że składały się na nie wytrzymałe zbroje czy zaklęte szaty. Jeżeli zaś chodziło o samą Faerie, to równie dobrze jej towarzyszka mogłaby chodzić nago i niczego by to dla niej nie zmieniło.
Jedna z brwi brunetki uniosła się w geście niemego zapytania, gdy Sylvia zamarła na moment w bezruchu. Niestety nie otrzymała na to żadnej odpowiedzi czy reakcji, lecz w gruncie rzeczy nawet na to nie liczyła. Kiedy blondynka bez pożegnania teleportowała się z tego wymiaru - bardzo niemądre posunięcie, które świadczyło o tym, że rzadko odnajdywała się w tego typu sytuacjach i nie potrafiła zachować należytych środków bezpieczeństwa - Morgana jedynie cicho westchnęła, po czym pokręciła ze zrezygnowaniem głową.
Podejrzewała, że jej koleżanka po fachu nie zdawała sobie sprawy z tego, ile właśnie na swój temat zdradziła. Używając tego konkretnego języka... Zapewne nie spodziewała się, iż Faerie będzie go znała. Jej nauczyciele z dawnych lat mieli swoje starcia z Asgardem, więc młoda Morgana siłą rzeczy zapoznała się z niektórymi aspektami tego świata, nawet jeżeli nie odziedziczyła negatywnego nastawienia do jego mieszkańców.
Później znajdzie jednak chwilę, aby się nad tym zastanowić. Teraz ważniejsze było dla niej dostanie się na szczyt pagórka oraz przyjrzenie się temu budynkowi. Tak postanowiwszy, czarodziejka zbliżyła się do miejsca, gdzie teren zaczynał wyraźniej się wznosić, a następnie otoczyła się kulistą barierą, którą poderwała łagodnie w powietrze. W ten sposób skróciła sobie drogę i pokonała resztę trasy, aż wreszcie osiadła ponownie na ścieżce, już na samej górze.
W tym momencie Morgana mogła stwierdzić, że myliła się co do samej budowli. Miała do czynienia nie z budynkiem, a z ustawionymi w kręgu masywnymi, podłużnymi i umieszczonymi pionowo kamieniami. Niektóre z nich dodatkowo łączyły położone na nich głazy. Podłoże porastała trawa, gęsta i zielona, zdrowa... Do tego obrazka nie pasowały natomiast regały z książkami po wewnętrznej stronie kręgu oraz stół na jego środku. To wyglądało już na idealne miejsce na pułapkę, jednakże aura magii w tym miejscu skutecznie kryła konkretne zaklęcia... Faerie nie pozostawało więc nic innego, jak tylko ją aktywować i liczyć na to, że sobie z nią poradzi. Zaczęła od wycofania się na jakieś dwa metry od kamieni, po czym cisnęła pomiędzy nie słabą kulę energii, celując w ziemię. Chciała tylko przekonać się, czy ingerencja we wnętrzu kręgu wywoła jakąś reakcję.

// Thor?
Powrót do góry Go down
Thor

Thor


Liczba postów : 174
Data dołączenia : 25/05/2012

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Sob Cze 25, 2016 5:46 pm

I przez dłuższą chwilę nic się nie działo, aura miejsca została praktycznie nienaruszona, wszystko pozostało w takim samym stanie w jakim było przed przybyciem kobiety. Miejsce jednak nie było zabezpieczone czy to kolejna zasadzka? Wystarczyło odczekać jednak kilka chwil by zauważyć, że kamienie, znajdujące się kawałek po lewej kobiety, nieznacznie zaczęły drżeć, a pomiędzy dwoma z nich pojawiły się nieznaczne iskry, coś co przypominało wyładowania elektryczne. Zważywszy na czasy, kiedy musiała powstać ta konstrukcja, z pewnością nie miało to nic wspólnego z elektrycznością, więc pierwszym co się nasuwało tuż po tym była magia, dodatkowo bardzo silna, co szybko Morgana mogła wyczuć.
Z kamieni zaczęły się odrywać kolejne kawałki, łączyć ze sobą w miejscu gdzie w pierwszym momencie pojawiło się wyładowanie, zamykać je między kolejnymi odłamkami. Wbrew pozorom nie trwało to tak długo jak mogło się zdawać i już chwilę później, zamiast dwóch kamieni, w tym miejscu stało coś co wyglądało jak dość bezkształtna rzeźba, dało się oddzielić głowę, ręce, nogi, jednak całość była zaskakująco toporna, jakby ulepiona przez niedoświadczone dziecko. Kurz opadł, a otoczenie znów na moment zamarło, jednak Morgana wciąż mogła czuć jak od tej masy kamieni bije silna energia magiczna. Następne rzeczy wydarzyły się już zaskakująco szybko, ze szpar między kamieniami tliło się zielone światło, kamienny potwór otworzył również "oczy", które lśniły w podobny sposób, jednak nieco jaśniej niż reszta ciała. Od razu ruszył w stronę kobiety, jeszcze w trakcie ruchu unosząc jedną z kamiennych łap i uderzając nią w podłoże; od ciosu ruszyły trzy linie, jedna idealnie na wprost, w stronę kobiety, i dwie nieznacznie odchodzące - z których gwałtownie wyrastały ostre kawałki ziemi i kamieni, uformowane na kształt kolców. Strażnik widać nie miał zamiaru czekać aż nieproszony gość położy swoje ręce na zgromadzonych tu skarbach.
Powrót do góry Go down
Morgana le Fay

Morgana le Fay


Liczba postów : 111
Data dołączenia : 08/06/2012

Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1Sob Cze 25, 2016 8:12 pm

Czarodziejka czekała czujnie na pojawienie się w otoczeniu jakichkolwiek zmian. Jej twarz skierowana była ku kamiennemu kręgowi, gdyż to tam spodziewała się ujrzeć ewentualne zagrożenie, lecz jednak jej spojrzenie od czasu do czasu na wszelki wypadek przesuwało się na boki. Mimo to nie polegała tylko na wzroku czy słuchu. Przede wszystkim starała się wyczuwać zmiany w atmosferze tego miejsca, wahania magii... I nie zawiodła się.
Pojawienie się iskier sprawiło, iż kobieta obróciła się do nich przodem, aby śledzić dalszy rozwój wydarzeń. Instynkt podpowiadał jej jak najszybsze nałożenie bariery ochronnej, ale obszerna wiedza dowodziła, że nie powinna tego robić bez większej ilości informacji. Równie dobrze to coś mogło wykorzystać jej energię... Najpierw więc chciała się przekonać z czym dokładnie miała tutaj do czynienia. Z drugiej strony nic nie przeszkadzało jej to w wykonaniu kilku kroków do tyłu, przez co zwiększyła swoją odległość od tego zjawiska do około siedmiu metrów. Umyślnie poruszała się powoli, badając teren, nie chcąc przypadkowo sprowokować kolejnej reakcji.
Jeszcze zanim skalny potwór do końca się uformował, Morgana domyślała się już czym będzie. Nie mogła przewidzieć konkretnego kształtu, ale golemy, gargulce i podobne im istoty były na ogół dobrymi strażnikami, więc Faerie nie zdziwiła się spotkaniem tutaj tego stworzenia. Wytrzymałe, odporne na ostrza... Często praktycznie niemożliwe do zmęczenia. To o nich wiedziała. Najgorsze było jednak to, że magia działała na nie bardzo różnie - jedne były podatne, inne wytrzymałe, a zdarzały się nawet takie, które ją wchłaniały... Na początek będzie musiała to sprawdzić, aby ustalić strategię działania.
Czarodziejka nawet nie myślała o tym, aby zaatakować jako pierwsza. Istniała nikła opcja, że strażnik nie okaże agresji, tylko zechce najpierw określić tożsamość gościa, a w takim wypadku być może udałoby się go przekonać lub oszukać i uniknąć starcia... Lecz niestety stwór miał chyba jednak inne plany. Faerie znajdowała się teraz dość daleko od niego i choć on sam musiał być ciężki, więc prawdopodobnie - choć nie na pewno - powolny, to jego ataki już nie. Uciekanie przed nimi na boki albo do tyłu nie miało sensu, próba zablokowania ich zaś niekoniecznie zakończyłaby się sukcesem, w związku z czym Morgana wybrała oczywistą opcję i poderwała się w powietrze. Poruszała się po skosie, jednocześnie w górę i do tyłu, chcąc osiągnąć taką wysokość, aby nie tylko nie dosięgły jej widoczne już kolce, ale i nie zaskoczył jakiś niespodziewanie dłuższy.
Morgana nie czekała na następne posunięcia przeciwnika. Wyciągnęła prawą rękę przed siebie i wystrzeliła z dłoni pocisk energii o średniej mocy. Chciała zobaczyć jakie efekty da czysta magia, aby na ich podstawie zdecydować się na typ ataków... Bo miała jeszcze z zanadrzu parę innych sztuczek. Kobieta była gotowa lawirować w powietrzu, aby uniknąć wymierzonych ku niej ciosów, a choć jej uwaga skupiała się na strażniku, to starała się również obejmować wzrokiem jak największą część gruntu, z którego mogło się coś ku niej wysunąć.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Cmentarz Abney Park Empty
PisanieTemat: Re: Cmentarz Abney Park   Cmentarz Abney Park Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Cmentarz Abney Park
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Cmentarz
» Cmentarz
» Cmentarz
» Cmentarz Wagańkowski
» Cmentarz w Ohlsdorfie

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Wielka Brytania :: Londyn-
Skocz do: