Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Knowhere

Go down 
5 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Knowhere Empty
PisanieTemat: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Czw Lis 10, 2016 10:59 pm

Knowhere YMWAwA9

Niewiele istot na świecie wie czym są The Celestials, ani jak to się stało że głowa jednego z nich dryfuje sobie bezpańsko po kosmosie, ale Knowhere, bo tak się to miejsce nazywa od dawien dawna stanowi dom dla wielu istot, głównie ras Kree, Skrul, Badoon, Phalanx, Shi'ar ale też wielu innych, z najdziwniejszych zakątków galaktyki.
Knowhere położone jest na samym końcu znanego wszechświata. Za nim znajduje się już tylko niezbadana część kosmosu, wśród której nie sposób zaobserwować planet, gwiazd, czy innych ciał niebieskich. Do tej pory niewiele ekspedycji udawało się w tamtym kierunku, a jeszcze mniej wróciło, tylko po to żeby zdać raport o braku jakichkolwiek postępów. Dlatego baza ta często odwiedzane jest przez wszelkiego rodzaju naukowców, chcących badać ten fenomen. Przez dłuższy czas baza powoli dryfowała w stronę nicości, ale na szczęście Rocket Raccoon znalazł sposób na wykorzystanie drzemiącej w niej energii Celestiali i opracował sposób poruszania bazą. Z czysto nawigacyjnych powodów, Knowhere zostaje tam gdzie jest na wszystkich mapach, używając mocy tylko i wyłącznie na kompensację przyciągania pustki. Nikt nie jest pewien skąd czerpie się ta energia, ani ile jej jeszcze zostało, lub czy jest właściwie wyczerpywalna, jednak od dłuższego czasu służy jako alternatywne źródło energii wielu systemów planety. Największy cud techniki Knowhere, sieć teleportacyjna, również czerpie z uśpionej mocy bazy. Sieć ta ma dosłownie "universalny" zasięg, mogąc przenieść dowolną liczbę osób, czy towarów do dowolnego miejsca we wszechświecie. Ostatnią przedziwną właściwością Knowhere jest to, że tak jak żywe Celestiale porozumiewają się między sobą, tak za pomocą ich energii, baza również może nawiązać z nimi kontakt. Na ogół nikt nie próbuje tego wykorzystywać, jednak zdarzało się że mieszkańcy bazy porozumiewali się z Celestialami dla obopólnych korzyści.

Stopa życiowa Knowhere jest raczej niska, ale jego mieszkańcy cenią sobie wolność, jakiej nie znaleźliby na innych planetach. Kwitnie tu hazard, przemyt, a nikt też specjalnie nie ukrywa, że jeżeli gdzieś poszukiwany jest jakiś pirat, istnieje spora szansa że jest właśnie tutaj. Szefem sił ochrony bazy jest Cosmo, ziemski pies wysłany w ramach programu lotów kosmicznych w niezbadane odmęty wszechświata. Zanim jego pojazd dotarł na Knowhere, dzięki promieniowaniu kosmicznemu zyskał ponadprzeciętny intelekt, oraz zdolności do telepatii. Wielu kosmicznych bohaterów, takich jak Nova, lub "Strażnicy Galaktyki"® obrało sobie to miejsce za siedzibę.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Wto Gru 13, 2016 2:36 pm

Statki oraz okręty poruszały się w kierunku stacji oraz z powrotem, istoty z różnych stron galaktyki zajmowały się swoimi sprawami. Nic nie wskazywało na zakłócenie tutejszej harmonii. Przynajmniej do momentu w którym sygnatura energetyczna, prowadząca do tego miejsca, została przechwycona na Ziemi przez niekoniecznie przyjazne siły.
Jakiś czas później, sto pięćdziesiąt kilometrów od stacji, pojawiło się sześć, mierzących ponad pięćdziesiąt kilometrów długości - okrętów wojennych. Jednostki wydawały się składać głównie z jakiegoś rodzaju energii bądź biomasy. Znajdujące się w pobliżu statki, należące do różnych grup galaktycznych - zostały natychmiast ostrzelane oraz zniszczone przez okręty wojenne. Chwilę później z szóstki okrętów, niczym szarańcza zaczęły, wysypywać się lekkie oraz ciężkie myśliwce, podobne do swych większych znajomych w budowie oraz charakterystyce. Obce siły natychmiast obrały na cel wszystko co miało wykazywało jakiekolwiek oznaki życia lub było jednostką nie należącą do ich własnej grupy uderzeniowej. Okręty wojenne zaczęły powoli przemieszczać się w stronę stacji Knowhere, atakując wszystko na swojej drodze. Myśliwce niszczyły zarówno jednostki uzbrojone, jak i nieuzbrojone. Z najeźdźcami nie dało się nawiązać żadnego kontaktu drogami komunikacji. Pojawili się bez ostrzeżenia i rozpoczęli atak. Bezpieczeństwo oraz dalsze istnienie Knowhere stanęło pod znakiem zapytania.
Powrót do góry Go down
Nova

Nova


Liczba postów : 86
Data dołączenia : 12/07/2012

Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Sob Lut 25, 2017 10:31 pm

Sprawę "najlepszego pilota w galaktyce" Richard wolał przemilczeć. Nie uważał, żeby szop kłamał, ale nie można zapomnieć o tej... odrobinie szaleństwa, która w nim tkwiła. Pozostawało mu mieć nadzieję, że Grootowi uda się nad nim zapanować, zwłaszcza, że mieli podróżować z użyciem Nova Force, co mogło być niebezpieczne.
Gdy grupa dotarła na dach statek już na nich czekał co nie ukrywając go ucieszyło. Nie musieli tracić zbyt wiele czasu na czekaniu co było zdecydowanie na plus. Z lekkim uśmiechem obserwował minę futrzaka, które prędko ruszył do statku analizować jego parametry. Postanowił pozostawić mu tę działkę, a w razie potrzeby wspomóc go Worldmindem. Wiedział jednak, że ta opcja zapewne okaże się zbyteczna, bo o Raccoonie można było z pewnością powiedzieć, że znał się na statkach kosmicznych. Sam postanowił w tym czasie załatwić pewną bardzo ważną sprawę. Strzelał, że Strażnicy już to zrobili, ale on nie miał głowy, a nie zrobienie tego ruchu mogło być głupotą.
Bez większego zastanowienia odszedł kilka kroków od statku i włączył swój komunikator łącząc się z Imperium Kree. Ostatnim razem to on pomógł im, więc wierzył, że zechcą się odpłacić. Przekazał im wszystkie dostępne informacje. O krysztale oraz zagrożeniu, jakie ze sobą niósł oraz o ataku na Knowhere i potrzebie pomocy militarnej. Wierzył, że fakt iż Strażnicy mogą pomóc zaradzić kryzysowi jeśli odzyskają stację zmotywuje ich dodatkowo do działania.
Gdy wszystko było już gotowe podszedł do statku i używając komunikatora w hełmie skontaktował się ze...  Strażnikiem 3.
- Podążajcie za mną. Musimy się oddalić na tyle, żebym nie zniszczył przypadkiem tego lub innego kawałka planety. - rzekł po czym raz jeszcze zerknął za siebie, na Avengers Tower, gdzie znajdowała się Gamora po czym skupił wzrok na niebie i wystartował.
Gdy w końcu znaleźli się w dostatecznie dużej odległości, aby otwarcie bramy niczego nie uszkodziło skupił swą moc i z pomocą wyliczeń Worldminda przygotował się po czym użył mocy i otworzył portal, który posłał potężną falę uderzeniową w przestrzeń. Rider celowo oddalił się od zastępczego statku Strażników, żeby nie znaleźli się w centrum fali.
- Trzymajcie się blisko mnie i nie róbcie niczego bez mojej zgody. Powiem Wam, gdy będziemy blisko celu. - rzekł po czym spojrzał na Ziemię. Jeśli zawiodą nie będzie powrotu, nikogo do niczego. Nie mógł zawieść Wszechświata.
-Mamo, tato... uratuję Was. - pomyślał, po czym wleciał w portal.

W czasie podróży trzymał się z tyłu Strażnika 3, aby mieć na niego oko. Wolał mieć pewność, że statek nagle nie zacznie się rozpadać w drobny mak, a jeśli zatrzymać podróż. Musieli dotrzeć tam żywi. Powoli podkręcał tempo aż w końcu osiągnęli pełen potencjał czyli dziesięciokrotność prędkości światła. Gdy Worldmind poinformował go, że zbliżają się do celu zaczął zwalniać, aż w końcu dotarli na miejsce. W sporej odległości od bazy, na tyle, żeby nie można było dostrzec ani ich ani tym bardziej bramy.
- Jesteśmy na miejscu. Nie przetransportowałem nas zaraz przy Knowhere, gdyż nie wiemy, co nas tam czeka. Bądźcie gotowi. Nie komunikujcie się z bazą ani nikim innym. Mogą przechwycić sygnał i wykryć naszą obecność. - rzekł po czym używając jednej z opcji swego hełmu spróbował spojrzeć na Knowhere (coś jak lornetka, ale podrasowana) i zorientować w sytuacji.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Nie Lut 26, 2017 5:26 pm

Testując możliwości manewrowania nowego pojazdu Rocket usłyszał wiadomości Quilla, które właśnie wysyłał przez systemy komunikacji. - Teraz dowiemy się czy komuś rzeczywiście na nas zależy. - podsumował krótko. Nagle coś szopa olśniło. - Zaraz? To ty masz ojca? To znaczy, jasne że masz, ale do tej pory jakoś się nim nie chwaliłeś.
Akurat gdy Peter skończył i przysiadł się koło niego na stanowisku drugiego pilota w urządzeniach pojawiła się wiadomość od nowy. Rocket przestawił kilka przełączników i głos Richarda rozległ się po kokpicie.
- Przyjęliśmy, bez odbioru. I tak nie będzie tam nic ciekawego do zwiedzania. - odparł Novie na jego instrukcje. Musiał wtrącić swoje trzy grosze, ale tak czy siak ufał Richardowi i nie miał zamiaru podważać jego autorytetu w podróżach przez bramy.
Widok samego przejścia robił wrażenie. Rocket nigdy nie miał przyjemności podziwiać ich z tak bliska. Już samo otwarcie portalu dało się odczytać na licznikach pojazdu, a co dopiero wycieczka przez środek. Wycelował w bramę zaraz za Richardem, gdy Peter zaproponował zmianę w jego okrzyku.
-Świetne! - powiedział z absolutną pewnością - Kto jest za? Groot. Podnieś na chwilę ręke. - swoją łapkę też podniósł do góry. Niezależnie od reakcji Draxa dodał. - Czyli przegłosowane. Gam nie ma, czyli się wstrzymuje. Mamy nowy oficjalny okrzyk.
W tym czasie wlecieli już w bramę Nova Force. Statkiem zatrzęsło i nie przestawało aż nie wylecieli po przeciwnej stronie. Urządzenia nawigacyjne wariowały jak szalone, a poziom integracji tarcz cały czas odczytywał wysokie przeciążenia. Wysokie, ale na szczęście w przewidywanej normie. Wskazania prędkości też prawdopodobnie nie były w żadnym stopniu wiarygodne. Utrzymanie kursu wcale nie było rzeczą łatwą, bo dziwne siły cały czas wpływały na statek niemal losowo ze wszystkich stron i Rocket cieszył się że ma ze sobą drugiego pilota, który byłby w stanie mu pomóc.
W końcu jednak wyrzuciło ich po drugiej stronie. - Dobra myśl. Wyciemniam nas. - odparł Novie gdy znowu odezwał się przez radio. Wyłączył wszystkie zbędne urządzenia zmniejszając pobór mocy do minimum. Zostawił tylko maskowanie, oraz komunikację bliskiego zasięgu, aby wciąż mieć kontakt z Richardem. W oddali widać było światła bazy, oraz kilku dziwnych świecących punktów.
- Pozostaje nam czekać - powiedział zarówno do Novy jak i do ludzi w środku. - Jak tylko się zacznie wykorzystujemy pierwszą okazję. Naszym priorytetem będzie dostać się do centrum Kontroli. Nie ukrywam, może być ciężko. - W międzyczasie Rocket przejrzał aparaturę pojazdu czy istniały na niej jakieś niewykrywalne (może optyczne, co za archaiczna technologia!) sposoby na sprawdzenie co się dzieje w bazie. O ile się orientował Fantastyczna Czwórka była ziemską ligą odkrywców, więc aparatury pomiarowej powinno nie brakować. Jeśli nic takiego na okręcie nie było oddał Quilowi na chwilę stery i poszedł na tył pojazdu się dozbrajać. Trochę mogło mu to zająć.


Ostatnio zmieniony przez Rocket Raccoon dnia Wto Mar 07, 2017 6:55 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Sro Mar 01, 2017 9:27 am

Z miejsca w którym znajdowało się Knowhere, nie dochodziły żadne sygnały energetyczne bądź informacje sieci komunikacyjnej, związane z samą stacją. Same skanery widziały wyłącznie stację oraz ewentualne pozostałości po setkach statków, okrętów oraz innych jednostek kosmicznych, które znajdowały się przy stacji w momencie ataku - bądź próbowały się bronić... albo ratować.
Tutaj najwięcej widział Richard, który wyciągnął ich tysiące kilometrów od samej stacji, "poza zasięgiem" ewentualnych zagrożeń. Obraz z bliska pokazywał nędzę i rozpacz, setki wraków - a przede wszystkim samą stację, całkowicie wyłączoną. Nie było żadnych oznak życia, świateł czy ruchu - przynajmniej nie ze strony tego, co normalnie Nova mógł znać w tej galaktyce. Obok stacji znajdował się wrak sporego liniowca pasażerskiego, statek został rozerwany i większe części kadłuba znajdowały się teraz w trzech różnych miejscach - dość blisko siebie. Sama stacja była krytycznie uszkodzona. Zewnętrzna powłoka stacji w wielu miejscach została bardzo naruszona. Zaczynając od pęknięć oraz dziur w praktycznie każdym możliwym miejscu - kończąc na wyrwach, jak ta znajdująca się na szczycie samej czaszki. Ogromna dziura, niczym po trafieniu pociskiem strategicznym o bardzo dużej mocy. Druga - podobna dziura - znajdowała się na lewej skroni czaszki, z której powstała stacja. Dookoła obiektu krążyły również oderwane elementy kadłuba samej stacji, jak również okrętów. W próżni dało się nawet odnaleźć ciała istot, kosmitów mniej lub bardziej ludzkich - którzy w wyniku wyrywy w ich pojeździe bądź samej stacji - zostali wyciągnięci na zewnątrz, gdzie ponieśli śmierć. Dookoła nie było więc żadnych przyjaznych oznak życia.
W okolicy znajdowały się dwie grupy okrętów. Pierwsza składa się z czterech jednostek, które znajdowały się dość blisko frontowej części stacji. Okręty nie poruszały się w żadnym kierunku, wydawały się po prostu oczekiwać. Dookoła nich znajdowało się kilkadziesiąt eskadr myśliwców, zarówno ciężkich jak i lekkich - ustawionych w stosownych formacjach eskortowych, dookoła jednostek macierzystych. Łącznie - kilkaset maszyn. Były jeszcze dwa inne okręty, oddalone o jakieś trzy tysiące kilometrów od samej stacji, również w posiadające własną eskortę myśliwców. Dwa okręty poruszały się powoli po orbicie dookoła samego pola walki, pełniąc możliwą rolę patrolu. Pewnym było jedno - dziwne maszyny znajdowały się na kursie kolizyjnym z pojazdem GotG oraz Novą. Nie dało się ustalić czy byli wykryci, gdyż okręty ani ich eskorta nie podejmowały żadnych działań, pozostając na kursie. W takim tempie oraz przy tej odległości, patrol zbliży się do nich w przeciągu jakiś dziesięciu minut.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Czw Mar 02, 2017 8:37 pm

Rocket nie zdążył przytłoczyć nawet połowy swojego uzbrojenia, gdy wewnątrz kokpitu rozbłysła niewielka kontrolka. Nie byłaby ona może niczym szczególnym i zniknęła w morzu sterowania Kokpitu, gdyby nie fakt że wiele z systemów zostało wyciszonych w celu oszczędzenia emisji energii.
- JESTEM GROOT! - zwrócił też na nią uwagę stworka drewniany olbrzym. Rocket zaklął tylko pod nosem  i wrócił szybko do kokpitu. "KURS KOLIZYJNY!" nie brzmiało szczególnie dobrze.
- Quill. Jaka szansa że twój ojciec już do nas leci? - zapytał nie licząc zbyt bardzo na dobre wieści. Czasu było niewiele, a szans mało. Przy odrobinie szczęścia nie spodziewają się tak małego statku i są nastawieni na szperanie promieniowaniem większej skali. Jeżeli schowają się w otaczającym bazie złomie i ograniczą emisję ciepła do absolutnego minimum jakoś się schowają.
Możliwie nie gnając ruszył przed siebie w stronę najbliższej chmury kosmicznego złomu. - Rich, pilnuj mnie, bo nie mam pełnego osensorowania. Widzisz czy te statki mają jakieś oznaczenia? - Możliwie płynnie wymanewrował między unoszącymi się w próżni kawałkami blachy. - Jeśli nas nakryją - odezwał się ostatni raz do Novy. - walnij dwa razy w blachę. Dajemy od razu w długą. Na razie nas gaszę. - i po odpowiedzi kompana wyłączył systemy bliskiej komunikacji. Zmniejszył temperaturę do niezbędnego minimum, a nawet sporo poniżej, licząc na to że nie będą musieli długo czekać. Zgasił również wszystkie światła i możliwie zbędne źródła ciepła, aby jak najbardziej upodobnić ich statek do otaczającego ich złomu. W oczach rakieta dowolny statek z ziemi spełniał już ten warunek, ale ich pogoń może być innego zdania. - Wszyscy zakładać skafandry! - rzucił załodze. - Jeżeli zaraz nie zrobi się tu naprawdę chłodno, to chwilę później może zrobić się gorąco. - Szybko zabrał się za wkładanie swojego skafandra, zanim temperatura zbytnio nie opadła. Przy odrobinie szczęścia wrogie okręty pomyślą że załoga jest martwa.
Zostało tylko czekać. W absolutnych ciemnościach, w niskiej temperaturze wnętrze statku bardzo przypominało pustkę kosmosu. Może obce statki po prostu ich miną. Może zaraz pojawi się cudowny tatuś Star-lorda i okręty będą potrzebne gdzie indziej. Ale może nie, dlatego Rocket szykował się cały spięty na dwa uderzenia od Novy, aby jak najszybciej przerzucić moc w silniki i resztę systemów pilotażu i wyrwać się pogoni. Gdyby do tego doszło ruszyłby przed siebie po dotychczasowej orbicie statków, które by ich goniły. Nie chciał zanadto oddalać się od bazy. Jeśli ich wsparcie się pojawi, może dadzą im spokój. Jeśli nie to cóż. I tak nikt z obecnych nie należał do rodzaju, który się wycofuje.
Powrót do góry Go down
Nova

Nova


Liczba postów : 86
Data dołączenia : 12/07/2012

Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Sob Mar 04, 2017 7:34 pm

Rider uśmiechnął się pod nosem na gadaninę Rocketa. Jak zawsze szalony i pełen energii, nawet w takiej chwili. Co prawda było to raczej spowodowane jego lekką nadpobudliwością, a nie optymizmem co do powodzenia misji, ale lepiej się nad tym nie zastanawiać, a skupić na podróży, co też zrobił.
Będąc już na miejscu mężczyzne zaniepokoił brak jakichkolwiek sygnałów energetycznych czy informacji sieci komunikacyjnej. Z racji tego, że znajdowali się blisko Knowhere było to co najmniej niepokojące i nienormalne. To miejsce tętniło życie, a martwi cisza nie zapowiadała nic dobrego.
W przekonaniu tym upewniło go przybliżenie całej sytuacji (w tej chwili był wyjątkowo zadowolony z tego, jak skuteczne było jego wyposażenie) z pomocą swojego hełmu.
Jedno wielkie pobojowisko, właśnie tak można by to nazwać. Setki wraków, wyłączona stacja, ktora wydawała się być przez to martwą, nie zapowiadało się to dobrze. Zwłoki mieszkańców placówki oraz zapewne wraków pojazdów, które dryfowały(?) pomiędzy różnymi innymi obiektami. Zastanawiał się nad przesłaniem obrazu do Straznika 3, ale Rocket wyłączył zasilanie statku co z jednej strony mogło być niebezpieczne z racji braku możliwości szybkiej komunikacji, ale jak się zaraz okazało było niezwykle trafne. Cała ta flota robiła na Novie wrażenie. Spróbował wypatrzeć jakiekolwiek symbole, które mógłby dla niego rozpoznać Worldmind (tutaj, tak jakby co uznajmy, że go o to poprosił, żeby nie było niedopatrzeń). Wszystkie informacje były teraz na wagę złota, ale nie mógł zapomnieć o patrolu, który ewidentnie zbliżał się w ich stronę. Co prawda nie miał pewności, czy ich odkryli, ale i tak nie mogli ryzykować. Z tego właśnie powodu uderzył kilka razy w burtę statku. Na tyle ostrożnie, żeby jej nie uszkodzić, ale i na tyle mocno, żeby go usłyszeli. Sam na razie utrzymywał stałą pozycję i obserwował zbliżające się powoli pojazdy. Miał nadzieję, że Rocket nie odpali zbyt dużo sprzętu, gdyż zwiększyłoby to szanse na ich wykrycie. Tak samo było z komunikacją. Cóż... pozostawało mu czekać i modlić się, że Quill poszedł już po rozum do głowy i przestanie strzelać fochy, żeby pilnować poczynań Szopa.
Powrót do góry Go down
Peter Quill

Peter Quill


Liczba postów : 132
Data dołączenia : 05/05/2014

Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Wto Mar 07, 2017 6:53 pm

Odkładając urządzenie komunikacyjne Quill miał minę poważną prawie jak podczas rozwiązywania krzyżówek. Prawie nie zauważył pytania swojego przyjaciela. - No wiesz. Nie żeby było się czym chwalić - Starlord nieszczególnie przepadał za swoją rodową spuścizną. - Jest jak każdy bogaty ojciec. Nadęty, bogaty, despotyczny, bogaty i nadęty. - wzruszył ramionami. - I za wszelką cenę chce posadzić mnie na ... - nie zdążył dokończyć, bo wrażenie przelatywania przez portal Novy dosłownie odebrało mu mowę.
Gdy już wypadli z portalu skinął tylko głową na słowa Richarda i Rocketa, rozsiadł się wygodniej w fotelu, wywalił nogi na kokpit i nałożył na uszy słuchawki. Zrobił to głównie żeby reszta załogi nie zobaczyła jak bardzo się tremował. Dużo łatwiej było zgrywać objazdowych bohaterów, niż bronić własnego domu. Jeśli zawalą tę sprawę, to po całości. Nie będzie nawet dokąd uciekać. Te i inne myśli krążyły po jego głowie, gdy wpatrywał się w stronę oddalonego Knowhere.
Nagłe poruszenie sprawiło że niemal spadł z fotela. Pozbierał się szybko i podbiegł do strojów rzucając je kolejno Rocketowi i Draxowi. Futerkowy nie żartował na poważne tematy. O ile sobie przypominał, Rocket rzadko żartował. Racja, wielu ludzi tak często odbierało jego słowa, a gdy zaczynał robić swoje było już często za późno. Dlatego wiele nie myśląc wpakował się w swój kombinezon.
Nie wrócił jednak na swoje miejsce, ale zajął pozycje przy komunikacji przepiętej z Milano. Rocket spokojnie da sobie radę samemu. W tym statku i tak nie było wiele do roboty dla drugiego pilota. Zamiast tego postara się zdobyć trochę informacji. Podsłuchiwanie wrogiej komunikacji zdawałoby się jej najpewniejszym źródłem. Nie był pewien czy ustawienie nasłuchiwania ich nie zdradzi, więc na wszelki wypadek poczekał, aż zostaną wykryci. Jeśli nie zostaną, to hej, tym lepiej dla nich.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Sob Mar 11, 2017 5:33 pm

Zbliżające się jednostki, logiczne - ze względu na swoją strukturę - nie posiadały żadnych oznaczeń. Przez kilka pierwszych chwil, okręty oraz ich eskorta przemieszczały się dość powoli, typowo dla patrolowego ruchu orbitalnego. Spokój ten nie trwał jednak wiecznie, gdyż w końcu coś zauważyły lub wykryły. Cztery myśliwce oderwały się od większej formacji i zmieniły kurs, udając się po prostej linii - dokładnie ku pojazdowi GotG oraz Novie. Maszyny przyśpieszyły gwałtownie, a do ich pozycji miały dotrzeć w przeciągu ledwo dwóch minut. Nie było z ich strony żadnych komunikatów.
Jeden ze znajdujących się dalej okrętów wojennych, przestawił swoją pozycję i ustawił się frontalnie względem GotG. Mający pięćdziesiąt kilometrów okręt, ustawił się w pozycji frontalnej, a następnie oddał strzał w kierunku grupy. Ku GotG oraz Novie pomknął olbrzymi pocisk energetyczny, przypominający kometę - tylko składającą się z samej energii. Owy pocisk poruszał się szybciej niż same myśliwce, tak więc uderzy w nich w przeciągu następnych trzydziestu sekund, może mniej. Wraz z pociskiem rozchodziło się bardzo silne promieniowanie radiacyjne. Nie było to nic dobrego.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Sro Mar 15, 2017 10:39 pm

Rocket był tak zapatrzony i skupiony że nie zauważył że Quill rzuca mu jeden ze skafandrów i przez chwilę kostium przesłonił mu całą widoczność. Szamotanie się nie było najlepszym pomysłem, więc koniec końców wydostanie nie obyło się bez pomocy Groota. W kokpicie maszyny wybuchł niewielki rozgardiasz gdy wszyscy szybko przywdziewali stroje nie wątpiąc ani chwilę w słowa szopa. Oczywiście wszyscy poza Grootem, który w wyniku niesamowitej fizjologii znosił warunki kosmiczne mniej więcej tak jak spacer po parku. Czyli bardzo ochoczo. Drzewiec przyglądał się więc teraz spokojnie poczynaniom swoich towarzyszy z nieodzownym uśmiechem na twarzy.
Rocket nie zdążył jednak nawet do końca wciągnąć spodni gdy po pancerzu statku zadudniły umowne uderzenia. Sygnał od Novy że zostali namierzeni. Rocket rzucił tylko zduszonym przekleństwem z samych krańców znanego wszechświata, po czym złapał za konsoletę i z wprawą człowieka który od urodzenia lata tym pojazdem błyskawicznie postawił na nogi wszystkie systemy i z werwą wystartował przed siebie.
Był święcie przekonany ze pogoń już za nimi leci, dlatego nie żałował mocy statku. Liczył na to że być może część pogoni uda się zgubić w gruzowisku. Dopiero gdy już jako tako opuścił pole martwych okrętów mógł i nie musiał być aż tak skupiony na manewrach zerknął na radar i zobaczył że pogoń jest jeszcze dość daleko. Nie miał jednak czasu zastanawiać się jak to się stało, bo po chwili wystrzelił do nich jeden z okrętów orbitującej floty. Pocisk wielkości ich pojazdu, albo i większy przeszył pustkę i pognał w ich stronę. Rocket momentalnie przekierował moce pomiędzy napędami głównymi, statecznikami i innymi, aby niemal w miejscu zmienić tor lotu o prawie dziewięćdziesiąt stopni. Wcześniej zauważył na sensorach pocisk, więc mieli szansę go uniknąć, ale prawdopodobnie myśliwce szybciej ich dogonią. Gdyby statek nie miał grawitacyjnego zabezpieczenia przed przeciążeniami pasażerowie lataliby po niej niczym po beczce śmiechu, zwłaszcza ze Quill nie był zapięty jak reszta w fotelu.
Całe szczęście że nie musiał wszystkiego robić sam, a pojazdy Fantastycznej Czwórki przystosowane były wręcz do czteroosobowych załóg.
- Jasna cholera, wystrzelają nas jak badoońskie pluskwy! - krzyknął gdy (Jeśli) pocisk ich minął. - Quill, przestań grzebać przy tamtej zabawce i skacz do dział. Zaraz się z nami zrównają! Pokaż Richowi ze strzelasz nie tylko fochy! Drax, pomożesz mu? Groot, potrzebuję cię tutaj. Pomagaj mi w algorytmach obliczeniowych. Zaznaczaj potencjalne cele. Postaraj się rozpracować ich szyk, ja będę zajęty. - wskazał drzewcowi konsoletę obok siedzenia głównego pilota.
-Jestem Groot- odpowiedział zaskakująco kolos. Zasalutował i zajął wskazane miejsce.
Rocket nie chciał zbyt bardzo oddalać się od Knowhere, żeby nie przegapić dobrego momentu na podejście do lądowania. Dlatego starał się poruszać po orbicie stacji, prostopadłej do dotychczasowej orbity patrolujących okrętów. Może uda im się schować przed ostrzałem po tamtej stronie. Nie żeby zmuszanie wroga do strzelania PRZEZ BAZĘ było czymś pożądanym. Niestety odsieczy nigdzie jeszcze nie było widać, a jeśli jakieś jednostki opuszczą bazę i skierują się w ich stronę nie będzie kusił losu i odbije w stronę czarnego kosmosu. Lepiej żyć dzisiaj, żeby kopać tyłki jutro.
Widział na ekranie położenie i postępy Novy. Jeśli do tej pory lecieli razem, to szop momentalnie odbił w innym kierunku. Miał nadzieję że nova rozpozna znany im manewr i załapie o co chodzi. Jeśli Rich odbije w przeciwną stronę, a myśliwce wroga się rozdzielą, to zatoczą półkole i lecąc sobie na przeciw postarają się ostrzelać sobie nawzajem ogony.
Zapowiadała się kupa frajdy...

***

Sytuacja wyglądała coraz bardziej tragicznie, gdy nagle, z wyczuciem porównywalnym do kawalerii konnej wczesnych Stanów Zjednoczonych, wyszedł z nadprzestrzeni pierwszy okręt dowodzenia grup uderzeniowych imperium Kree. Jego wielkość była imponująca, choć nie był nawet w połowie tak ogromny jak kolosalne okręty najeźdźców. Chwilę potem zaraz za nim w szyku zaczęły materializować się pozostałe jednostki, widocznie mniejsze od okrętu flagowego. W sumie imperium Kree wysłało kilkanaście jednostek w odpowiedzi na wezwanie o pomoc ostatniego członka Nova Corpse. Standardowa grupa uderzeniowa, jaką imperium wysłałoby do obrony, lub pacyfikacji mniejszych, lub mniej zaawansowanych systemów gwiezdnych.
Gdy tylko znaleźli się w obszarze Knowhere porzucili szyk konwoju, aby lepiej rozmieścić swoje jednostki. Ze okrętów wystartowały mniejsze myśliwce, a także cięższe kanonierki. Wszystko wyglądało na to że niedługo rozpocznie się pełnoprawna bitwa.
- Richardzie Rider. - Odezwało się bezpieczne połączenie zarówno w pojeździe strażników, jak i hełmie nowy. - Melduje się Harad Oskarżyciel. Zostałem wyznaczony przez Najwyższą Inteligencję do asystowania w działaniach militarnych regionu Knowhere. To będzie zaszczyt walczyć u boku żołnierza Nova Corpse. Czy macie jakiś plan ataku?
Batalion wcale nie próżnował w oczekiwaniu na odpowiedź Novy, tylko zajmował pozycję. Większość sił skupiła się na bliższych okrętach wroga, mając też na uwadze te stacjonujące wokoło bazy. Widocznie odsiecz chciała jak najbardziej wykorzystać to że chwilowo siły wroga są podzielone. W stronę strażników została wysłana zaledwie garstka myśliwców, aby pomóc im poradzić sobie z pogonią.
Okręty szykowały broń, myśliwce formowały szybko eskadry. Kree nie bagatelizowali swojego wroga, zwłaszcza że na pierwszy rzut oka zdawał się bardzo potężny. Jeśli strażnicy poradzą sobie ze swoimi przeciwnikami, te kilka myśliwców wysłanych im do pomocy dołączy do ich eskorty.
Niewiadomym pozostało czy imperium Kree znało tego wroga, oraz co ważniejsze, czy wiedziało jak z nim walczyć.
Nigdzie też nie było jeszcze śladu po siłach Shi'Ar, czy Spartaxu.
Powrót do góry Go down
Drax

Drax


Liczba postów : 44
Data dołączenia : 11/12/2015

Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Nie Mar 26, 2017 4:32 pm

Nie zwrócił wcześniej uwagi na to, by ich nowy statek posiadał własne uzbrojenie, więc rozkaz Rocketa nieco go zaskoczył. Nawet jeśli, to czy ludzka technologia cokolwiek wskóra w starciu z nieznanym zagrożeniem? Wpatrywał się w Rocketa licząc, że ten doprecyzuje wcześniejszą wypowiedź, a gdy ten nie prawdopodobnie nie dostrzegł zagubienia wojownika, Drax zerknął pytająco na Quilla. Trwał w tym stanie przez krótszą chwilę, ale ostatecznie odpiął trzymające go w fotelu pasy rozglądając się za czymś co mogłoby wyjaśnić mu kwestię tego, gdzie znajdują się te działa, o których wspomniał szop.  
-  Nie zabij nas, Rocket. – zwrócił się do manewrującego pojazdem i starającego się znaleźć jakieś wyjście z beznadziejnej sytuacji, w której się znaleźli po przybyciu w okolice Knowhere. Pomyśleć, że to oni mieli być tymi, którzy zajmą się ratunkiem mieszkańców stacji. Tymczasem wpadli w kłopoty i tylko olbrzymia dawka szczęścia może pomóc im się z tego uratować. –  I gdzie ty tu do cholery masz te działka? – spytał się wreszcie, by po otrzymaniu odpowiedzi jak najszybciej móc przejść do działania. Statek specjalnie nie przypominał tych, które widywał podczas swoich kosmicznych wojaży i nie można było wykluczyć tego, że odpowiedź na to pytanie Drax miał cały czas przed sobą. W innych okolicznościach pozostali mieliby pewnie z tego niezły ubaw.
Powrót do góry Go down
Nova

Nova


Liczba postów : 86
Data dołączenia : 12/07/2012

Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Sro Mar 29, 2017 9:03 pm

Ku niezadowoleniu Ridera nie udało mu się wypatrzeć żadnych symboli, a więc przeciwnik nadal pozostawał nierozpoznany. Pozostawała jeszcze nadzieja, że Worldmind zdoła poznać je po strukturze, ale jak na razie nic tego nie zapowiadało. Odkrycie ich obecności skutecznie uniemożliwiło mu dalsze narzekanie, które musiał zamienić na gotowość bojową. Myśliwce, które leciały w ich stronę oraz wielki pocisk nie stanowiły raczej ciepłego przywitania. Przez myśl przemknęło mu zastanowienie jak to się właściwie stało, ale nie mógł się na tym skupić chociaż podejrzewał samego siebie.
Brak jakiejkolwiek próby komunikacji upewnił go dodatkowo w tym, że przeciwnik zamierzał najpierw zaatakować, a później ewentualnie zadać pytania. W pewnym stopniu nie miał nic przeciwko, już dawno nie doświadczył tego typu zabawy. Na Ziemi niestety ograniczał się do przeważnie do zwykłych, nudnych przeciwników. Niestety, co naprawdę go bolało nie mógł poświęcić tej sprawie tyle czasu, ile by chciał, gdyż nad głową cały czas wisiał mu kryształ, który w każdej chwili mógł zacząć zasysać cały Wszechświat.
Widząc jak statek rusza z kopyta przed siebie uśmiechnął się lekko pod nosem, a następnie nie tracąc czasu ruszył za nim. Co prawda korciła go trochę szarża na te cztery myśliwce, które nie wydawały mu się wielkim zagrożeniem, ale mogło do nich dołączyć zaraz znacznie więcej posiłków oraz kolejne pociski, a w całej tej sytuacji, gdzie tak naprawdę nie wiedzieli co się dzieje, a wsparcia nie było widać wolał się nie rozdzielać. Z tego właśnie powodu pomknął za przyjaciółmi, gdzie lecąc z nimi ramię w ramię w ten sam sposób robiąc unik przed pociskiem, którego promieniowanie radiacyjne czuł już z daleka. Cały czas miał nadzieję, że jego "przyjacielowi" uda się rozpoznać cokolwiek z tych wszystkich rzeczy.
Z tego lekkiego zamyślenia i analizowanie jakichś strategii co do tej sytuacji wyrwało go nagłe odbicie Rocketa, które od razu rozpoznał. Niemal w tej samej sekundzie odbił w drugą stronę, a jeśli myśliwce na to poszły bądź też skupiły się na jednym z nich miał zamiar zatoczyć półkole, aby następnie skumulować swą moc i lecąc naprzeciwko druhom ostrzelać jego "ogon". Co dalej? Cóż, wszystko zależy od tego, jak wyjdą im dotychczasowe działania.

Gdy w końcu pojawiło się wsparcie od Imperium Kree Nova nie mógł ukryć uśmieszku. Głos, który usłyszał w głośnikach wprowadził go w stan lekkiego zadowolenia, gdyż ich sytuacja uległa nagłej poprawie. Oczywiście nadal musieli być ostrożni, gdyż pycha mogła sprawić, że niedługo staną się częścią obecnej dekoracji okolic Knowhere. Z drugiej strony nie mogli poświęcić na to zbyt wiele czasu, gdyż ten ich cóż, po prostu naglił. Bardziej skupiony teraz na krysztale niż na bazie postanowił pozostawić plan Quillowi oraz Rocketowi, a samemu pomóc w jego wykonaniu udzielając ewentualnie jakichś rad co do ich pomysłów. W końcu to był ich dom.
- Witaj Haradzie Oskarżycielu. To zaszczyt walczyć u Twego boku. Tym razem jestem jedynie sojusznikiem Strażników Galaktyki i to oni przedstawią Ci plan działania, w którym postaramy się im pomóc, ramię w ramię. – rzekł po czym zwrócił się już do załogi Strażnika 3 – Quill, Rocket. Jaki macie plan działania? - dodał i zamilkł tym samym oddając im głos.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Nie Kwi 09, 2017 8:20 pm

Ogromny pocisk wystrzelony przez jeden z okrętów, mijając pojazd guardiansów ze sporej odległości, podniósł wszystkie czytniki promieniowania do maksymalnych poziomów. Radiacja miała również negatywny wpływ na opancerzenie oraz elektronikę pojazdu, co szybko odezwało się w szaleństwie systemów maszyny. Od strony Knowhere pojawiły się kolejne myśliwce. Osiem maszyn zebranych w dwie grupy po cztery jednostki, które zerwały szyk z okrętami stacjonującymi bezpośrednio przy bazie. Dwa okręty które prowadziły patrol, zaczęły się odwracać, tymczasem wszystkie myśliwce kontynuowały pościg.
Rocket wybrał więc zmianę kursu w kierunku kosmosu, z dala od bazy. Sam pomysł był dobry, niemniej późniejszy plan okazał się tragiczny. Odbicie na bok, by następnie zacząć lecieć po okręgu, względem pościgu który znajdowały się wiele kilometrów od nich - było po prostu samobójstwem. Pościg nie próbował naśladować ich toru lotu, a jedynie korygowali swoje tory lotu, cały czas trzymając się linii prostej. Zmiana lotu na boczny tor, pozwoliła interoceptorom na szybsze skrócenie dystansu do Guardiansów oraz Novy. A co za tym idzie, znaleźli się w efektywnym zasięgu ogniowym myśliwców, które nie siedziały na ich ogonach, lecz znajdowały się prostopadle do nich.
Łącznie dwanaście maszyn otworzyło ogień skutecznie w stronę pojazdu GotG oraz Novy, dzieląc się mniej więcej po połowie. W ruch poszły zarówno mniejsze działa energetyczne, jak również rakiety - tak więc nagle systemy ostrzegawcze dosłownie oszalały od ilości ostrzeżeń przed niebezpieczeństwem. W tym rozstawieniu, myśliwce znalazły się jednak zbyt blisko, by ktokolwiek mógł zareagować. Niecałe dwie-trzy sekundy późnej, pociski dotarły zarówno do Novy, jak również pojazdu Guardianów, rozszarpując oba cele, przebijając się przez opancerzenie oraz bariery, niczym przez masło. W momencie trafienia rakiet, doszło do dwóch silniejszych eksplozji - które zakończyły życia zarówno załogi pojazdu wynajętego od F4, jak i Richarda Ridera. Po grupie nie pozostało dosłownie nic.
Mniej więcej w tym momencie pojawiła się grupa okrętów Kree. Postawione w stan gotowości, energetyczne jednostki obcych, nie dały im najmniejszych szans. Głównie działa wystrzeliły zanim okręty Kree na dobre zdążyły wejść w obszar Knowhere - znacząco przewyższając je zasięgiem ogniowym. Oba okręty wystrzeliły po jednym pocisku, oba trafiły w główną jednostkę, powodując potężną eksplozję oraz zmiatając z kosmosu główną jednostkę trafieniem bezpośrednim, a resztę - falą uderzeniową wytworzoną z czegoś, co przypominało eksplozję słoneczną. Dookoła Knowhere znów nastała cisza.

----------
Edit: 11.04.2017

Po niepowodzeniu oraz braku jakichkolwiek nadziei na ratunek, Knowhere zostało zniszczone wraz ze wszystkimi, których nie udało się ewakuować ze stacji. Szczątki stacji zostały "uprzątnięte" przez najeźdźców, poza niektórymi, nieznaczącymi fragmentami składającymi się na metalowe, nieorganiczne obudowy czy wyposażenie wnętrza stacji, które nie uległo zniszczeniu.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Czw Gru 21, 2017 12:11 am

Coś piknęło. Słaby sygnał zaczął przebijać się przez silne zakłócenia. Rozszedł się we wszystkich możliwych kierunkach, wychodząc ponad zgliszcza i blokady. Tam gdzie docierał, był słaby, momentami ledwo dało się go zrozumieć czy chociażby odczytać. Nadał na wszystkich możliwych pasmach i częstotliwościach. Szczęście chciało, że część z nich nadawała się do kontaktu z cywilizacjami w tej części kosmosu. Sygnał dotarł również do układu słonecznego, na Ziemię. Wiadomość wskazywała dokładne współrzędne w okolicach Knowhere oraz krótką notę, bez możliwości przesłania sygnału zwrotnego:
-... ... odbiera ..., tutaj ... ... ... . Powtarzam ... ... ... ...ość, ... ... ekspedycyjny Senttiri, ... systemów. ... ... pomocy. Mamy ... ... ... ... stacji.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Wto Lut 27, 2018 8:46 pm

NPC Storyline - Senttiri Light Cruiser/Norgathi

Pojawienie się w dużej odległości od stacji... lub raczej jej pozostałości, było bardzo dobrym rozwiązaniem. Przede wszystkim w oczy rzuciło się to, co zostało ze stacji. Asteroidy, wraki, kosmiczne śmieci - niezdatne do użytku nawet dla najbardziej wprawionych scavengerów. Z daleka, miejsce to pozostawało opustoszałe. Po dotarciu w okolice dawnej stacji, bohaterowie zaczęli odbierać niezrozumiałe sygnały. Kilka, następnie kilkanaście, kilkadziesiąt, kilkaset. Szybko można było ustalić, że to fałszywe flary komunikacyjne, wysyłane w celu utrudnienia łączności pomiędzy czymś co było wewnątrz, a tym, co było na zewnątrz "pola". Pole bowiem nie było widoczne, a roztaczało się kopułą, polegając wyłącznie na wysyłaniu kosmicznego bełkotu we wszystkich kierunkach. Niemniej tu w ruch poszły torpedy wystrzelone przez Rocketa. Jak tylko przeszły przez granicę zakłóceń, od razu zaczęły wychwytywać informacje. Bardzo dużo informacji. Wpierw, trójka znajomych. Battleshipy o długości pięćdziesięciu kilometrów. Do tego cała gromada eskadr, zarówno ciężkich, jak również lekkich myśliwców. Wiele eskadr szalejących w przestrzeni kosmicznej, do tego trzy rozrzucone po okolicy okręty, ustawione na różnych wysokościach, mniej więcej po łuku. Do tego dochodziła masa sygnałów oraz sygnatur energetycznych z uwalnianych pocisków, rakiet, torped i innych. Walczyli. I tutaj robiło się ciekawiej, bo ktoś stawiał im opór. Jednak odczyty nie pozwalały rozpoznać żadnej tutejszej cywilizacji, rasy, floty lub czegokolwiek. Sygnałów tych nie było jednak tak dużo, jak przeciwników. Największy należał do mającego około siedmiuset metrów krążownika, pozostałe - około szesnastu, należały do czterech eskadr lekkich interceptorów. Okręt pozostawał otoczony kulistą barierą, przechwytującą wszelakie cięższe ataki ze strony wrogich okrętów wojennych. Jednostka miała jednak ślady poważnych uszkodzeń, zwłaszcza w okolicach silników. W tym bardzo dużo dziur w kadłubie, wycieków oraz uwalniającego się dymu po pożarach. Krążownik był w dość ciężkim stanie. Dookoła walczyły myśliwce, lekkie jednostki broniły okrętu macierzystego, zaciekle zwalczając przeważające siły. W niedalekiej okolicy znajdowały się szczątki drugiego takiego okrętu, natomiast dookoła walało się nieco więcej małych, niebieskich elementów - pozostałościach po myśliwcach. Wystrzelone torpedy zaczęły wyłapywać sygnały komunikacyjne.
-Siedzi na mnie! Nie mogę go zerwać!
-Odbij w lewo.
-Dorwałem go.
-Bandyta na dziewiątej.
I w końcu ten jeden, konkretny przekaz, reakcja na wystrzelone...
-Torpedy nadciągają z trzeciej, prosto na Senttiri.
-Arrow 3, przechwytuję!
I to był ostatni sygnał, jaki Rocket i Nova odebrali od posłanych torped, uzbrojonych w czujniki. No może poza serią pocisków energetycznych, które skutecznie pozbyły się wszystkich, jedna po drugiej. Po tym, jak przekaz ucichł, wyłapali jeszcze, że z okolic serca ruin Knowhere dobiegało źródło sygnału zakłócającego, uniemożliwiającego rozczytanie wiadomości ratunkowej, wysyłanej przez krążownik. Kontakt został zerwany, myśliwce walczyły i dalej zaciekle broniły jednostki macierzystej, praktycznie nie ponosząc strat. Piloci musieli być doskonale wyszkoleni oraz doświadczeni w boju. Lub mieć sporego farta. Trzy wielkie okręty stale atakowały małą jednostkę, choć żaden nie wypalił - jeszcze - z głównego działa. Należało więc zachować ostrożność oraz działań szybko - pole otaczające krążownik zaczęło tracić polaryzację, co widoczne było w zakłóceniach energetycznych pojawiających się na ochronnej pokrywie. Kimkolwiek było, nie zostało im dużo czasu.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Czw Mar 01, 2018 9:40 pm

Gdy strażnicy pojawili się w końcu w wyznaczonych przez obliczenia komputera pokładowego koordynatach, wszystko zdawało się iść zgodnie z planem. Nie czekała tutaj na nich żadna uzbrojona eskorta, ani dziesiątki luf skierowanych w ich kokpit. Jedyne co mogło im w tej chwili zagrażać, to ukłucie winy, że za taki a nie inny krajobraz tego miejsca odpowiedzialni są również w sporej części oni sami.
Gdy jednak już na zwykłych silnikach podlatywali w stronę stacji, rzeczy przestawały wyglądać na normalne. Obecność zakłócaczy sygnału wyraźnie zmartwiła zwierzaka. Z początku pomyślał że to więcej sygnałów ratunkowych od ocalałych, ale chmura była zbyt wielka i losowa. Tłumiki mogły też być tutaj od czasu poprzedniej akcji, gdzie używano podobnej technologii, ale nie było żadnego sensu ustawiać ich na tak długie działanie. Ostatnio byli tutaj ponad tydzień temu terrańskiego czasu. Oczywiście o ile wrogowie nie opuścili jeszcze stacji…
Opcja ta była w końcu bardzo prawdopodobna. Rocket nie chciał mówić jej na głos, aby nie zapeszyć i nie wywoływać niepotrzebnej paniki. Zastrzygł tylko uszami i skupił się na aparaturze.
- Jestem Groot. – wyraził za niego te same obawy jego przyjaciel.
Nie potwierdzi się tego jednak lepiej, niż dzięki nowemu wynalazkowi Rocketa. Torpedy skanujące znalazły się już w łuzach wystarczyło je tylko odpalić.
- Ptaszki wyleciały. – Poinformował towarzyszy wyzwalając pociski.
Rakiety sunęły przed siebie wysyłając sygnał na temat zarejestrowanych przez siebie odczytów. Dzięki triangulacji punktów i czasów przecięcia bariery komunikacyjnej Rocket mógł jako tako określić jej granicę, oraz przebieg. Jego palce z łoskotem stukały o klawiaturę statku. Ilość danych dostarczanych przez głowice byłą wręcz zastraszająca. Nie wróżyło to niczego dobrego i szop nie tego się spodziewał. Musiał na szybko zastosować dodatkowe filtry, aby przetworzyć ten natłok informacji, ale wyniku spodziewał się jeszcze zanim algorytm rzucił na główny ekran wynik skanowania.
-Flark!
-GROOT!
Regularna bitwa. A raczej jej pokłosie. Czyżby kosmos nie był pełen bezdusznych ***ów i ktoś z własnej woli zainteresował się losem stacji? Może byli to po prostu łowcy złomu, choć ich technologia, oraz taktyka nie wskazywały na tak błahy powód ich wizyty. Jedno było pewne, szop żywił do nich większą sympatię niż do drani, którzy zniszczyli jego dom. Każdy kto stawał naprzeciw nich zasługiwał na przyjaźń strażników.
Pomimo zaskakującego osiągnięcia, jakim była jakakolwiek walka z najeźdźcą, nie poszło im o wiele lepiej od poprzednich próbujących. Rocket momentalnie zapragnął poznać sekrety ich technologii, ale jeśli czegoś w najbliższej chwili nie zrobią, to nie będzie nawet kogo o nią pytać.
Pozostały w jako takiej funkcjonalności okręt miał wyraźnie uszkodzone systemy napędu, nie mówiąc już o innych usterkach. Nie mógł samodzielnie opuścić pola walki i jedyne co pozostało jego załodze do utrzymywać się dostatecznie długo, by ktoś odebrał ich sygnał SOS. Na ich nieszczęście odebrali go na razie tylko strażnicy.
Na razie.
-Mój sprzęt! – krzyknął Rocket, gdy przez nieporozumienie jego sondy zostały zdetonowane. To tyle jeśli chodzi o „po akcji można je odzyskać”- Zapnijcie pasy. Trzeba jakoś pomóc tym gościom. Sami nie damy rady, ale oni wierzą, że ktoś do kogo nadają da. Tamci skubańcy tak wierzą w swoje urządzenia tłumiące. To my im pokarzemy jak praktyczne potrafią być naprawdę.
Rocket skierował Milano w stronę źródła głównego sygnału blokującego komunikację atakowanego okrętu. Całe szczęście wyglądało na to że nie stacjonują tam na razie żadne siły wroga. Nie leciał tam bezpośrednio, lecz po okręgu, lecąc jak to tylko możliwe pod osłoną flar zakłócających. Wyprostował kierunek dopiero gdy zaobserwował reakcję ze strony wroga, lub zbliżył się dostatecznie blisko źródła.
Planował szybką akcję. Chciał wyłonić się z zasięgu zakłócaczy, rozwalić generator sygnału i dać w długą zanim wrogie myśliwce zdążą się z nimi zrównać, lecz nie zawsze ma się to co się chce. Milano było szybką, w miarę mocną jednostką, ale na ogół było na niej roboty dla czterech osób. We dwoje z Grootem nie mogli wykorzystać maszyny w stu procentach. On sam obsługując silniki miał do dyspozycji zaledwie broń przednią. Groot , zajmujący jak zwykle stanowisko przy aparaturze sensorów wyciągnął jedną rękę w stronę stanowiska ogniowego Draxa. Nie było mowy o precyzyjnym sterowaniu, ale całe szczęście Rocket specjalnie zamontował zielonemu wojownikowi całą masę systemów wspomagających celowanie. Może przynajmniej posłużyć jako ogień zaporowy. Pozostałości po stacji i tak nie nadawały się już do niczego innego, więc ostatecznie można było korzystać z nich jak z zasłon. Do tego był jeszcze Nova.
- Rich. Byłbyś tak miły? Potrzebuję skrzydłowego. W okolicy centrum Knowhere znajduje się sygnał zakłócający. Rozwalimy go i pół galaktyki dowie się o tym ataku.
Powrót do góry Go down
Nova

Nova


Liczba postów : 86
Data dołączenia : 12/07/2012

Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Pon Mar 12, 2018 5:30 pm

Pomimo faktu, że nie czekała na nich zasadzka Rider nie poczuł ulgi. Widok kosmicznego cmentarzyska boleśnie zakuł go w klatkę piersiową. Wiedział, tak samo jak Rocket, że jest to po części ich wina. Gdyby tylko rozplanowali wszystko to w jakiś lepszy sposób mogliby temu zaradzić albo przynajmniej ograniczyć straty.
Wraz ze zbliżaniem się do właściwej lokacji myśli te ustępowały, a ich miejsce zastępowały inne, nowsze. Sygnały, kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt, kilkaset. Zakłócacze. To wyjaśniałoby, dlaczego Worldmind nie potrafił zdobyć nowszych informacji. Powstawało jednak kolejne pytanie. Czyje to było dzieło? Czyżby najeźdźcy wciąż tutaj byli? Z jednej strony mocno go to zaniepokoiło, pamiętał w końcu ich ostatnie starcie. Z drugiej jednak wywoływało żądzę zemsty. Wiedział jednak, że nie może sobie pozwolić na kierowanie się gniewem. To była akcja ratunkowa, nie odwetowa.
Torpedy skanujące dały im nieco więcej światła na sytuację. Nova nie odzywał się ani słowem, z uwagę śledząc dane, które dostarczały im zabawki Rocketa, a które on sam cały czas analizował. Zdecydowanie nie wyglądało to zbyt dobrze, a wynik skanowania, który wyświetlił się na główny ekranie potwierdził jedynie ich przypuszczenia. Bitwa, co prawda wyglądało to bardziej na jej późny etap, ale wciąż trwała. Doskonale rozpoznawał jedną ze stron, to byli najeźdźy, którzy zniszczyli Knowhere. Druga jednak stanowiła dla niego zagadkę. Poprosił Worldminda, żeby spróbował je rozpoznać. Emblematy czy też inne charaktetystyczne cechy. Kosmiczny Komputer posiadał całą wiedzę Nova Corps, a więc istniała szansa, że coś mu powie. Zresztą. Nawet jeśli nie to jasnym było, komu powinni pomóc.
Cała sytuacja, która z każdą sekundą napinała się coraz bardziej, osiągnęła apogeum, gdy sondy zostały zniszczone, a zbieranie danych przerwane.
Rocket momentalnie wydał rozkazy, którym Rich postanowił się podporządkować. Obaj mieli doświadczenie w takich sytuacjach, a w tej chwili spór o prym był najmniej potrzebną rzeczą. Poza tym przekonywał go plan przyjaciela. Wtrącenie się bezpośrednio w potyczkę mogło jedynie zaszkodzić całej sytuacji. Piloci byli zdecydowanie zgrani, a dołączenie się nagłych "sojuszników" wywołałoby jedynie chaos w ich działaniach. O ile w ogóle potraktowaliby Strażników jako sprzymierzeńców.
Na słowa kapitana statku bez słowa ruszył w stronę włazu wyjściowego, a gdy wszystkie wymagane czynności do otworzenia go zostały wykonane wyleciał, zajmując pozycję przy Milano. Badając ich okolice starał się wykryć wszelakie jednostki, które znajdowały się w ich okolicy, żeby nie zostać przez nich zaskoczonym niespodziewanym atakiem. Gdyby tak się stało miał zamiar wystrzelić w nich uderzenia mocy, starając się, aby były to jak najpotężniejsze pociski. Tak szybko, jak to tylko możliwe, nie dając im możliwości manewru czy kontrataku. Ostatnim razem popełnił błąd próbując się z nimi bawić, tym razem nie miał zamiaru go powtórzyć. Obie strony mocno się od siebie różniły, więc nie istniało ryzyko, że pomyli zwykłe statki z istotami bio-energetycznymi. Oczywiście istniało ryzyko, że spotkają także tych pierwszych, którzy z miejsca uznają ich za wrogów. Zdawał sobie sprawę z tego, że trudno będzie im wytłumaczyć, że są w błędzie, ale wątpił, żeby miała nastać taka opcja. Gdyby znajdowali się tak blisko źródła zakłóceń próbowaliby je niszczyć zamiast urządzać zasadzki na mniejsze eskadry bojowe.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Nie Kwi 15, 2018 5:38 pm

NPC Storyline - Ordon|Senttiri Light Cruiser/Norgathi

//Ze względu na rezygnację Novy, dalszą decyzją fabuła toczy się bez jego jakiegokolwiek wcześniejszego udziału.
Nie ma to, jak mulić, a następnie zrezygnować z gry, myśląc tylko o PW/GG graczy płci przeciwnej.

Rocket przystąpił do realizacji planu, mając Groota jako improwizowanego strzelca pokładowego. Dla odmiany, raz coś postanowiło iść dobrze. Zgodnie z planem, dosłownie. Ich pojazd bez problemu przedarł się dookoła pola bitwy, znacząco zmniejszając dystans do wyznaczonego celu. Przy tym, nie zwrócili na siebie uwagi. Lub nikt nie zainteresował się ich obecnością, bo nikt o zdrowych zmysłach nie odważyłby się założyć, że nie zostali wykryci.
Docierając na miejsce, Racoon dostrzegł... cóż, pewien złom, który dało się kupić od jednego handlarza na stacji. Być może kiedyś się temu przyglądał, być może już to widział lub nigdy wcześniej nie miał z tym styczności. Obiekt był mniej-więcej rozmiarów Groota, składał się z kilkudziesięciu "talerzy" anten, połączonych kablami z wieloma generatorami oraz wzmacniaczami. Nim bardziej się zbliżał, tym bardziej odczyty zaczynały szaleć. Urządzenie nie wpływało na sam pojazd, po prostu zakłócało normalne funkcjonowanie systemów oraz odczyty. Niemniej, było odsłonięte i bardzo delikatne na ostrzał.
Gdy tylko strażnik ostrzelał obiekt, ten po prostu się rozpadł. Wręcz rozsypał. Amatorszczyzna, ledwo dotknęli - już jest w częściach. Choć, może strażnicy skądś to znali? W każdym razie urządzenie przestało spełniać swoją funkcję, wraz z tym, jak zakończyło swe istnienie. Efektów nie trzeba było długo wyczekiwać. Atakowany okręt szybko zorientował się, ze mogą posłać przekaz w przestrzeń. I to zrobili. Na wszystkich możliwych kanałach, częstotliwościach, wysyłając desperacką prośbę wszędzie, gdzie tylko się dało.
-Kapitan Okrętu Ekspedycyjnego Senttiri reprezentującego Prymat Norgathi, nadaję na wszystkich dostępnych środkach. Jesteśmy atakowani przez flotę Dereveriala, mamy na pokładzie ocalałych z drugiego okrętu oraz zniszczonej stacji. Nie wytrzymamy długo. Błagamy o pomoc.
Zapadła cisza. Wiadomość poszła w eter. Można było już tylko czekać. Kolejny pocisk trafił w tarcze, która załamała się pod naciskiem i wyłączyła, a następnie uruchomiła kilka sekund później. Okręt ledwo się trzymał, a cisza zaczynała się dłużyć. W końcu coś się stało. Błysk jasnego, lekko błękitnego światła. Następnie otworzyło się coś, jakby tunel przestrzenny z którego wyłoniło się kilka żył, jakby sznurów chwytających przestrzeń kosmiczną. Był ogromny, choć nie na tyle duży, by zmieścić pięćdziesięcio-kilometrowe okręty Dereveriala. Dość szybko coś z niego wyskoczyło. Albo ktoś. Spory okręt, długi na ponad tysiąc trzysta metrów. Jak tylko wyskoczył z portalu, niczym myśliwiec obrócił się na ogromne bio-energetyczne okręty, a następnie otworzył ogień - być może ze wszystkich dział. Pocisków konwencjonalnych, energetycznych, plazmowych, rakiet i torped poleciała chmara godna miana szarańczy. Samotna jednostka otworzyła ogień do trzech, prawie pięćdziesięciokrotnie większych od siebie okrętów. Choć przybysz nie pochodził stąd, to Rocket mógł o nim słyszeć. Historie oraz przygody tego okrętu słusznie urosły do miana legendarnych. Samotna, świadoma jednostka przemierzająca przestrzeń kosmiczną. Okręt, którego celem było podtrzymanie egzystencji życia organicznego.
-Vanguard! Crimson Sunrise! To...
-Paradine Ordon, Norgathi Senttiri. Atakuję wroga, wytrzymajcie oraz trzymajcie dystans względem ich jednostek.
Komunikaty nie były specjalnie kodowane, więc Rocket mógł jako-tako je odebrać. Głównie ze względu na otwarte łącza atakowanego krążownika. Natomiast przybyły na miejsce okręt od razu wziął się do roboty. Jego ostrzał był bardzo skuteczny. Wszystkie trzy wrogie okręty zaczęły się ku niemu obracać, dodatkowe myśliwce - które opuściły wrogie hangary - nie były w stanie zbliżyć się do nadciągającego okrętu. A ten stale zmniejszał dystans, zasypując okręty wojenne gradem pocisków, rakiet oraz torped. Wszystkie trzy jednocześnie. Na efekty nie trzeba było długo czekać, gdy najbliższy z okrętów - stojąc bokiem do Vanguarda - stracił bio-tarcze, a następnie zaczął się rozpadać, roznosić na części - po czym wybuchł. Eksplozja chwyciła drugi okręt, który został poważnie naruszony. Dodatkowy ostrzał od strony Ordona tylko potęgował zniszczenie. Trzeci obrócił się frontalnie do oddalonego - lecz zmniejszającego dystans okrętu Paradine. Wystrzelił z głównego działa, na co Ordon odbił w bok i wykonał szybką beczkę, niczym myśliwiec, perfekcyjnie unikając trafienia. Walka szybko zmieniła tor, a myśliwce Norgathi przeszły do ofensywy, goniąc za swoimi energetycznymi odpowiednikami oraz wspierając Ordona w starciu.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Wto Kwi 17, 2018 3:50 pm

Strażnik Jeden zbliżał się po wytyczonej trajektorii do swojego celu. Im bliżej się znajdowali, tym bardziej szalała aparatura pokładowa, tak więc rozwiązanie przeszklonego kokpitu (za którym Rocket nie przepadał) na coś się przydało. Niestety w ten sposób do ostatniego momentu nie mogli być z Grootem pewni, do czego właściwie się zbliżają. Rosnące zakłócenia też w pewnym stopniu potwierdzały że lecieli we właściwym kierunku.
-Jestem Groot! - zakrzyknęło czujne drzewo, gdy tylko obiekt znalazł się w zasięgu strzału. Nie trzeba było wiele, wystarczyła krótka seria z Milano, by szumy przestały być problemem.
Gdy drzewiec wydawał z siebie okrzyk radości, Rocket zajęty był myślami czymś innym. Zdawało mu
się że wcześniej widział podobny zakłócacz na Knowhere. Jeden handlarz złomem próbował wepchnąć mu go za grubą gotówkę. Wtedy zwierzak nie spodziewał się że może działać tak dobrze. Być może był warty swej ceny. Co innego, że całe Knowhere zamieniło się w stertę kosmicznego gruzu, a ten szmelc zachował sprawność, pomimo wątpliwej wytrzymałości wykonania. Dało to strażnikowi do myślenia. Albo najeźdźcy zadali sobie trud aby przed zniszczeniem przewertować co wpadło im w łapy, albo już wcześniej wiedzieli dużo o bazie. W pierwszym przypadku istniała jeszcze nikła nadzieja, że ktoś przeżył. Druga oznaczała że mieli kreta. Tak czy siak obie opcje napełniały go jeszcze silniejszym postanowieniem rozwiązania tej sprawy.
Tak czy siak z nadajnika pozostał kosmiczny pył i atakowany okręt mógł z powodzeniem nadać w dal swoją wiadomość.
Problem polegał na tym, że poza tym Strażnicy niewiele mogli uczynić by bardziej pomóc atakowanym. Ostatnia potyczka z tymi obcymi nie przebiegła szczęśliwie i Milano potrzebowało potężnego przezbrojenia, jeśli miało jakoś wyrządzać krzywdę tym jednostkom.
Mimo to stanie w miejscu i obserwacja ostrzeliwanego okrętu męczyła nerwy i sumienie szopa.
-Jestem Groot...- przerwał ciszę kolos.
- Masz rację. Nie możemy. - odpowiedział kumplowi Rocket, po czym otworzył kanał komunikacyjny.
- Tu Strażnik Jeden. Za pięć minut dokuję w waszym hangarze. Dysponuję napędem FTL i jestem w stanie zabrać...
W pół słowa przerwała mu otwierająca się wyrwa w osnowie kosmosu. Rocket znał podobną technologię. Przypominało to tunel wymiarowy. Coś na kształt podróży nadświetlnych, tylko z równania prędkości eliminowano drogę, nie czas.
To co wypadło z wyrwy było jednak o wiele ciekawsze niż sam portal. Ordon. Rocket słyszał oczywiście o tym okręcie, jednak zakładał że większość to bajki. Na skali ewenementów galaktyki daleko mu było może do Nieskończoności, Wieczności, czy Beyondera, jednak kosmos lubił takie opowieści. Ostatni relikt rasy, która go stworzyła. Świadomy okręt toczący świętą niemal walkę z wrogami życia w galaktyce. Crimson Sunrise. Paradine Ordon.
Gdzieś na tej liście kosmicznych indywiduów widniał także Rocket Raccoon i jego przyjaciel Groot, jednak skala nie pozwalała na porównania.
Z jego pojawieniem zmienił się całkowicie przebieg walki. Zdawał się nie tylko wyrównać, lecz nawet lekko przechylić na stronę ocalałych. Gdy Ordon wyminął sprawnym unikiem pocisk z okrętu nieprzyjaciela, Rocket wspomniał jak podobny pocisk spalił ich ziemski statek, mimo że ominęli go z podobnej odległości. Ocalali ruszyli w bój za nowym dowódcą. Pytanie czy była to prawdziwa wiara w zwycięstwo, czy ostatni zryw spowodowany podniesionymi morale. Jednak udawało im się niszczyć jednostki nieprzyjaciela. Rocket za wszelką cenę musiał poznać jak to robili.
- Nieważne. Strażnik jeden prosi o pozwolenie dołączenia do formacji.
Nie był pewien czy uzyska pozwolenie, albo wręcz zakładał że mu odmówią. Chciał jednak pokazać że jest po ich stronie w tym konflikcie. Musiał nawiązać z nimi kontakt, by dowiedzieć się kim byli atakujący i jak z nimi walczyć.
Jeśli uzyska pozwolenie nie będzie tracił więcej czasu i dołączy do eskadry wokoło Ordona. Nie będąc pewnym na ile może pomóc nie będzie zbyt bardzo szalał. Raczej przyłączy się do mniejszych jednostek i postara się chronić im tyły. Miał nadzieję że z wzajemnością.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Nie Cze 10, 2018 3:13 pm

NPC Storyline - Ordon|Senttiri Light Cruiser/Norgathi

Ordon dopadł kolejny z bio-okrętów odpowiedzialnych za zniszczenie Knowhere. Skierował ogień ciężkiej artylerii bezpośrednio na uszkodzoną jednostkę, brutalnie ją dewastując. Kiedy drugi z okrętów zaczął się rozpadać, Crimson Sunrise wykonał krótki przeskok fazowy - wyskakując już obrócony po drugiej stronie nadal sprawnego okrętu obcych.
-Trzymaj się z dala, cywilu! Wykonałeś swoją robotę!
Odezwał się w komunikatorze dowódca jednej z eskadr Norgathi. Nie było to tyle nieuprzejme, co logiczne z punktu widzenia taktycznego. Rocket chciał wejść do formacji myśliwców, zgranych ze sobą pilotów wojskowych z innej cywilizacji, z innego końca wszechświata. To mogłoby nie wypalić, zwłaszcza, że Milano w porównaniu do ich myśliwców wyglądał, niczym słoń przy koniu.
Tytan znowu zaczął strzelać, w ruch poszły torpedy. Pierwsza, która trafiła wielki okręt przebiła go eksplozją na wylot. Druga dosłownie przepołowiła organiczną jednostkę na pół. Działa okrętu wychwyciły w tym czasie mniejsze jednostki organiczne, które utraciły swoje jednostki dowodzenia. Przy wsparciu myśliwców Norgathi, szybko posprzątał okolicę z niebezpieczeństwa. Na radarach i skanerach zapadła cisza. Ordon przemieścił się, ustawiając się tuż obok poważnie uszkodzonego lekkiego krążownika Senttiri.
-Senttiri. Jaki jest wasz status?
-Silniki nie odpowiadają, generatory tarcz trzymają w dziesięciu procentach, a poszycie zostało uszkodzone w wielu miejscach. Hangar jest nieczynny.
-Wymagacie ewakuacji?
W komunikacji zapadła chwilowa cisza. Lekkie myśliwce zbliżyły się do jednostki macierzystej, oczekując na dalsze instrukcje. Ordon był większym okrętem, względem małego krążownika mającego głównie służyć, jako jednostka odkrywczo-badawcza. W końcu cisza została przerwana przez odpowiedź z okrętu.
-Ordon, tutaj Senttiri Actual. Okręt się nie utrzyma, potrzebujemy ewakuacji. Wszystkie eskadry, zmieńcie cel i dokujcie w jednostce sojuszniczej.
Myśliwce potwierdziły informację, a następnie po kolei zaczęły wywoływać Ordona, prosząc o pozwolenie na dokowanie. Jednostka podzieliła dwie eskadry pomiędzy swoje dwa hangary, pozwalając części lądować w jednym, a części w drugim hangarze. Z Senttiri dochodziły odczyty krótkich skoków energetycznych, tarcze okrętu padły - co umożliwiało skanowanie wnętrza jednostki. Przynajmniej tam, gdzie wyrwy w pancerzu przestały blokować tą możliwość i pozwalały ustalić, że jego załoga, pasażerowie oraz zapasy są przenoszone do innej jednostki. Jedyną w okolicy był Ordon, więc to on musiał być odpowiedzialny za znikanie załogi.
W końcu nadeszła wiadomość ze starożytnego okrętu. Bardzo bezpośrednia. Systemy wskazały na hangar do lądowania Milano, przy jednoczesnym komentarzu.
-Jednostka cywilna, macie pozwolenie na lądowanie w hangarze drugim.
Wiadomość była krótka, a pozwolenie brzmiało bardziej, jak polecenie. Biorąc pod uwagę, co ten okręt zrobił przed chwilą z trzema przeciwnikami oraz całą ich eskortą, Rocket raczej nie znajdował się na pozycji umożliwiającej negocjacje w tym temacie. Zbliżając się do hangaru, mógł tylko dostrzec ogrom okrętu. W środku powitała go spora przestrzeń, choć w znacznej części zajęta. System wręcz wskazał mu, gdzie dokładnie ma wylądować. W hangarze roiło się od androidów, przypominających armię klonów. Do tego sporo niewielkich, różnych dronów oraz prawie czterdziestometrowych myśliwców, rozstawionych eskadrami przy ścianach. Niektóre miały zapalone silniki i delikatnie przesuwały się na lewo i prawo, obserwując uważnie otocznie. A poza nimi, w hangarze gromadziło się sporo różnych istot, zarówno niebieskich Norgathi, jak również pozostałych istot - będących przedstawicielami różnych cywilizacji zamieszkujących tą część galaktyki oraz dawne Knowhere. Rocket oraz Groot widzieli właśnie naoczny dowód na to, że części istot udało się uratować. Znajdowali się w tym hangarze. Androidy rozstawiły ich w grupkach i układały, zmuszając do zachowania spokoju oraz kooperacji. Jeden większy kosmita postanowił sprawdzić, co się stanie, jeśli ktoś zacznie się stawiać. Był większy od mierzących dwa metry i dwadzieścia centymetrów androidów. Szybko został jednak wyprowadzony z błędnego toku rozumowania, powalony na ziemię przez jedną maszynę, a następnie skuty oraz dobity do posadzki. Znajdowali się na okręcie wojskowym - czy się to komuś podobało, czy nie - panowały tutaj określone zasady. Wszelakie objawy samowolki i próby postawienia się ponad zasadami - nie będą tutaj tolerowane. O dziwo, nikt na nich nie czekał. Rocket mógł spokojnie zaparkować Milano, wyjść... a następnie radzić sobie, bo nikt sam z siebie nie zamierzał się nimi zainteresować. Choć opuszczenie hangaru nie wchodziło w grę, wejścia obstawiali uzbrojeni strażnicy. I raczej nie planowali nikogo wypuszczać.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Pon Cze 25, 2018 8:30 pm

Rocket nie zastanawiał się długo nad podprowadzeniem Milano do hangaru. Szybko podał komputerowi otrzymaną trajektorię dokowania i zbliżył się do olbrzymiego kadłuba Ordona. Szansa na to że była to pułapka były dość niewielkie. Poza tym, gdyby teraz odmówił i zniknął, prawdopodobnie straciłby najlepszą okazję do dowiedzenia się kto właściwie stoi za atakiem na ich niegdysiejszy dom.
Wyminąwszy wrota hangaru, spostrzegł typowy dla wszelkiego rodzaju lądowisk gwar. Pomimo sporego rozmachu architektonicznego sala wydawała się pełna niczym mrowisko. Wszędzie kłębiły się pozostałe maszyny, organiczna, jak i robotyczna część załogi oraz... cywile?
- JESTEM GROOT! - zawołał radośnie drzewiec, wyglądając przez wizjery statku. Widok tylu ocalałych widocznie pokrzepił serce kolosa. Rocketa z resztą też, jednak futrzak zdecydował że nie będzie dawał tego po sobie poznać. Tym bardziej że zachowanie jednostek w hangarze przypominało trochę strażników na spacerniaku...
To niemal cud że przy takim rozgardiaszu znalazło się miejsce w którym można było swobodnie postawić Milano. Niestety był to jedyny przejaw wdzięczności załogi. Nigdzie nie czekał na niego żaden komitet powitalny. Po cichu liczył na mały oddział uzbrojonych strażników. Mały oddział uzbrojonych strażników nieczęsto oznaczał coś dobrego, jednak w tym przypadku szop poczuł się trochę zignorowany.
- Dobra, brachu. Rozejrzyjmy się. - rzucił do swojego kumpla i rozpiął wreszcie pasy fotelika pilota.
Na wszelki wypadek zabrał ze sobą jedynie pistolety laserowe. Paradowanie ze zbyt wielką ilością broni wśród tylu strażników i napięcia mogłoby się źle skończyć. Wszyscy byli dość poddenerwowani i nie potrzeba było dolewać oliwy do ognia. Poza tym Rocket byłby bardzo niepocieszony, gdyby jego własnoręcznie robione zabawki zostały zarekwirowane. Wychodząc całkowicie nieuzbrojonym czułby się jednak nago, a prawdę mówiąc pistolety w tym momencie nie stanowiły większego zagrożenia dla załogi statku niż szabla paradna. Opuścił rampę Milano i zszedł między ciżbę. Mimowolnie starali się unikać bezpośrednich kontaktów ze strażą. Gdy androidy spacyfikowały jednego z awanturników pogwizdując zwrócili się w inną stronę.
Przechadzając się między ludźmi rozglądali się na wszystkie strony. Rocket wlazł nawet na ramię Groota aby lepiej widzieć. Ożyła w nich rozpaczliwa nadzieja, że być może ktoś kogo znali ze stacji odnajdzie się nagle wśród ocalałych. Moondragon, Mantis, a nawet ta okropna Cynosure byłaby teraz miłym widokiem. Oczywiście istniała spora szansa, że oni sami również zostaną rozpoznani, a co więcej, obwinieni o upadek Knowhere. Rocket miał to szczerze mówiąc gdzieś. Pierwsza osoba, która rzuciłaby takie oskarżenia, poczułaby jego futerkowe pięści na nosie.
Strażnicy podchodzili do kolejnych grupek wypytując o losy stacji. Kiedy zaczął się atak? Jak przebiegał? Jak ocaleli obecni? Czy były jakieś ostrzeżenia? Co z systemami stacji? Czy ktoś widział najeźdzców?
Dopiero gdy strażnicy zostali obdarowani jakąkolwiek garścią odpowiedzi (lub gdy zanadto znużyli się szukaniem) zniecierpliwili się patosem obecnej sytuacji. Wciąż dociekliwie rozglądając się wokoło skierowali się w stronę posterunku straży przy drzwiach. Rocket musiał przyznać że nie spodziewał sie tutaj tak licznej załogi Norgathi. Nie zwykli oni pakować się w konfilkty zbrojne, które bezpośrednio ich nie dotyczyły. Wzruszył jednak ramionami. Nie należy określać jednostek pod kątem rasy.
Gdy strażnicy zwrócili już na siebie uwagę oddziału, Rocket zeskoczył z machającego strażnikom Groota i wzniósł dłoń w geście powitania.
- Jestem Rocket ze Strażników Galaktyki. Pilot "Strażnika I" Należałem do obrońców stacji, która znajduje... znajdowała się... - poprawił się z nutką smutku w głosie - ...w tym sektorze. Niestety mojej jednostki nie było tutaj w chwili ataku, a gdy przybyliśmy wraz z odsieczą było za późno. I zbyt niewielu... Czy mógłbym rozmawiać z waszym przedstawicielem? Mam wiele pytań.
Oczywiście mogli go olać, odesłać, albo poszturchać kolbami. Liczył jednak na to że ten minimalny dług wdzięczności, którego u niego zaciągnęli, wystarczy na krótką rozmowę.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Sob Lip 28, 2018 8:12 pm

NPC Storyline - Ainuari|Ordon|Norgathi

W hangarze panował pozorny spokój. Sytuacja była opanowna, najwięcej panikowali cywile i ocalali ze stacji. Niebiescy Norgathi zebrali się w jednym punkcie, zajmując się własnymi rannymi. Pomagały im ponad dwumetrowe Ainuari. Te same maszyny, które "ogarniały" ocalałych ze stacji. Po dwóch krótkich pokazach, co odważniejsi ocalali przestali udawać twardych i podporządkowali się tutejszej władzy. Dwójka strażników przechadzała się pokładem nieniepokojona, choć Rocket mógł dostrzec - dlaczego. Maszyny były "typowymi komputerami". Przewyższały organików czasem reakcji, stąd nawet jego broń nie zwracała uwagi. Z własnego doświadczenia mógł wiedzieć, że zarówno on, jak i jego wielki drewniany przyjaciel - są obserwowani. Pewnie nie zdążyłby dobrze wycelować.
Finalnie zatrzymali się przy wartownikach pilnujących wyjścia z hangaru. Choć obaj zwrócili na nich uwagę, to podejście nie wywołało znaczącej reakcji. Jednak już tutaj dało się zaobserwować inne "pole do manewru" w przypadku małego szopa oraz jego kompana, względem pozostałych. Niebiescy trzymali się przy sobie, mieszkańcy stacji byli pilnowani... a oni mogli swobodnie przejść przez hangar, nie zatrzymani przez nikogo. Rocket przedstawił ich i dokładnie w momencie, w którym skończył mówić - drzwi wyjściowe otworzyły się. W przejściu stanął pokryty czarnym futrem stwór. Mierzył dwieście dwadzieścia centymetrów wzrostu, był dobrze zbudowany, atletycznie - lecz nie masywnie. Jego łapy kończyły się czterema palcami, dłonie pięcioma - wszystkie zwieńczone czarnymi, ostrymi pazurami o szarym kolorze. Na futrze dominowały odcienie szarości, od "shadow grey" na grzbiecie i ramionach, przez nieco jaśniejszy na korpusie i brzuchu. Z łba przypominającego łeb hybrydy lwa zwiewała długa grzywa, z czubka głowy wystawały kolce - podobnie z łokci. Stwór pokryty był w całości futrem, choć na ogonie również dało się dostrzec kolce osłaniające górną część naturalnej broni. Futrzasty stwór mógł się wydać Rocketowi znajomy. Jeśli ten kiedykolwiek miał okazję dostrzec, jak wygląda avatar tego okrętu. Przed dwójką strażników stał android, "organiczne" ciało okrętu, zbudowane na bazie technologii oraz pomysłu crathygtanskiego. Tak więc ta naturalna skorupa, wewnątrz skrywała opancerzenie.
Android podniósł prawą dłoń i sięgnął nią w kierunku rocketa, a po bokach szopa błysnęło światło. Jego broń "uciekła", wróciła na Milano. Wtedy osobnik opuścił dłoń, schodząc lekko na bok i wskazując gestem lewego ramienia, by ruszyli dalej.
-Będę waszym przedstawicielem. W drodze do pokoju, możecie zacząć się tłumaczyć z samotnego atakowania okrętów wojennych nieznanej cywilizacji, jak również wysyłania sojuszników na śmierć.
Odezwał się stwór, wskazując im, by ruszyli. Wartownicy ponagli ich gestami ramion, w których dzierżyli karabiny, a więc cała trójka zmuszona była ruszyć dalej. Dwóch strażników i ich "przewodnik". Ordon, okręt, wewnątrz którego się znajdowali. Korytarze były dość mało zaludnione. W środku dominowały ciemne kolory, odcienie złota, brązu, połączone z niebieskim i szarym. Co jakiś czas mijali drony lub patrol Ainuari, jednak ogólnie było tu dość pusto - jak na okręt wojenny, który przed chwilą uczestniczył w bitwie. Tak więc mieli zacząć od wyjaśnień ze swojej strony. Zanim dotrą do pokoju, w którym będą kontynuowali.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Pon Lip 30, 2018 7:25 am

Rocket zwykł prowadzić pełne wrażeń życie. W rutynie pogoni, strzelanin, „ratowania galaktyki” i dłubania we wszelkiego rodzaju sprzęcie niewiele czasu pozostawało na sen, a co dopiero na cokolwiek spoza tych dziedzin. Nic więc dziwnego że nie rozpoznał od razu avatara okrętu. Każdy w galaktyce wie kim jest na przykład Beyonder, lub Collector, ale niewielu wiedziało jak panowie właściwie dokładnie wyglądają. (Rocket niestety wiedział aż nazbyt dobrze). Do tego przez myśl mu nie przeszło, że Ordon pofatyguje się do nich swoim osobistym reprezentantem. Spodziewał się raczej że osoba przed nimi jest kimś pokroju podporucznika, lub kogoś podobnego rangą, kto ma już pewną moc decyzyjną, ale nie jest na tyle ważny, że może zajmować się takimi drobnostkami jak rozmowy z cywilami. Zmierzył więc jedynie nowoprzybyłego wzrokiem oceniając jego zdolności bojowe na A+, ale nie przywiązując do niego większej wagi. Fakt, nigdy wcześniej nie widział nikogo podobnego z jego rasy, ale kosmos jest przecież długi i szeroki.
Na gest wyciągniętej ręki Rocket zareagował w zupełnie błędny sposób. Dziękując w duchu że nie trafił na żadnego sztywnego bubka, sam wyciągnął rękę do stwora, aby ją pochwycić w geście powitana. Dopiero gdy jego ostatnie pistolety zniknęły, a on sam zastygł w dość niezręcznej pozie z wyciągniętą w powietrzu dłonią, zorientował się co się dzieje i poczuł się jak prawdziwy idiota.
- Jestem Groot.   – powiedziało uspokajającym tonem towarzyszące szopowi drzewo. Przyjaciel dobrze wyczuł moment, bo słowa te powstrzymały nikomu niepotrzebny wybuch agresji, którego Rocket był już dość blisko. – Jestem Groot. Jestem Groooot. Groot.   – kolos poczuł się nagle w roli reprezentanta dwójki i zaczął „tłumaczyć” ich aktualne położenie, elokwentnie gestykulując przy tym konarami.
Rocket tylko westchnął i udał się za drewnianym kompanem w kierunku wskazanym przez istotę. Wywody drzewca niezależnie od jego chęci nie zaprowadziłyby ich chyba jednak daleko, więc szop zdecydował się tłumaczyć drucha. Groot przyjął to z typowym dla siebie spokojem.
- Zaczynając od początku. Te torpedy… to znaczy pociski… rakiety… - zdecydował się w końcu na najmniej ofensywnie brzmiące określenie, choć nadal nie brzmiało to najlepiej. - …nie były nawet uzbrojone. Nie były nawet nabite. Używam ich w ramach sond obszarów osobliwości. Gdybyście ich nie zestrzelili, z chęcią bym je wam pokazał. Były pełne sprzętu pomiarowego. Nie najtańszego, jeśli już przy tym jesteśmy.  – tego że niemal kradzionego, pozwolił sobie już nie dodawać. – Może została mi jakaś na statku. Mogę wam ją oddać do rozebrania, jeśli mi nie wierzycie.
Kolejny poruszony temat nie był jednak tak łatwy do odpowiedzi, ani dla Rocketa, ani dla Groota. Kolos odczuwał na myśl o tamtej przygodzie tylko smutek i zawód. Szop natomiast od razu ogarnęła fala niegdysiejszej złości na własną niemoc przeplatana z poczuciem winy. Stwór mógł zapewne zauważyć że nie jest to prosty temat, bo obaj goście na chwile zamilkli.
- Lecąc nie znaliśmy siły napastników.  – zaczął w końcu powoli Rocket, wlepiając wzrok w ścianę, którą mijali. – Spodziewaliśmy się watahy bandytów. Zebraliśmy to co się dało tak szybko jak się dało. Jaka regularna armia atakuje stację handlowo-badawczą takimi siłami? Knowhere nie leżało przecież w żadnym strategicznym sektorze. Było politycznie neutralne.  – słowo „było” ledwie przeszło mu przez gardło.  – Zresztą wiesz co? Mam dość bycia oskarżanym o tamtą akcję! Ciekawe co ty byś zrobił, gdybyś dostał wezwanie ratunkowe z twojego domu, a sam utknąłbyś na jakiejś zapomnianej przez kosmicznych bogów planecie typu zero! Na pewno nie siedziałbyś na ogonie i czekał aż wieczność wie co by się z nimi stało! – wciąż nie mając pojęcia do kogo się zwraca, Rocket pozwolił sobie na jeden z typowych dla siebie wybuchów.
- Groot, Groot.   – drzewiec poczciwie poklepał szopa po głowie, co wyglądało niemal tak, jakby rodzic pocieszał swojego szkraba.
- Nie Groot! Nie mam nic więcej do powiedzenia. Gdybym miał jeszcze raz stanąć przed takim wyborem… na pewno nie siedziałbym na miejscu! Spójrz wokoło siebie! Ilu zostało ocalałych?!
Nagle inna myśl przebiła się do świadomości Rocketa. – Swoją drogą, dzięki.  – powiedział już spokojnie, widocznie skupiając się na tym co jest teraz. – Pewnie nie znaczy to dużo, ale nie mam zbyt więcej, co mógłbym wam oferować za pomoc. Wcale nie musieliście tu przylatywać, a jednak jesteście. Dzięki.
Te słowa kończyły wywód. Dalej szli w milczeniu, o ile Ordon nie kontynuował rozmowy. Jedynie Groot pochwycił wzrok awatara i z uśmiechem skinął mu powoli głową, na znak że również jest wdzięczny.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Sob Sie 18, 2018 7:16 pm

NPC Storyline - Ainuari|Ordon|Norgathi

Przewodnik słuchał wyjaśnień, choć rzadko spoglądał w kierunku gadającego szopa. Głównie skupiał się na trasie, którą na dobrą sprawę znał na pamięć. Choć oni jeszcze nie wiedzieli, kim był ten "przewodnik". Rocket nadawał, natomiast czarny stwór doprowadził ich w końcu do niewielkiej sali, przypominającej pomieszczenie narad. Długi, nieco zaokrąglony stół z sześcioma krzesłami po obu stronach, dopasowującym się do rozmiarów użytkownika. Stwór wszedł przodem, a następnie wskazał im, by rozsiedli się naprzeciwko jego osoby. Sam zajął miejsce, opierając swój ogon swobodnie na ziemi, tak, że ten zwisał w dół. Usiadł wyprostowany, przedramiona oparł na stole. I zaczął odpowiadać, choć wrzucił całą wypowiedź małego kosmity, zbijając ją w całość i dopiero wtedy zaczął odpowiadać.
-Przybyłem, odpowiadając na wezwanie o pomoc ze strony sojuszniczego okrętu.
Zaczął, a następnie skierował spojrzenie na szopa. Stwór był spokojny, widać to było zarówno po jego minie, jak i postawie. Słyszalne było również w głosie stworzenia. Splótł palce dłoni między sobą i wziął się za pouczanie małego strażnika.
-Mały przedstawicielu gatunku pochodzącego z planety "Ziemia".
Rozpoczął wypowiedź, niejako dając do zrozumienia, że wie skąd pochodzi Rocket, jaki gatunek oraz jaką planetę reprezentuje. Powoli będzie dawkował im całość.
-Do skanów dalekiego zasięgu wykorzystuje się zaawansowane skanery lub dedykowane drony. Rakieta ma osobliwą cechę, stawiającą wszystkich w okolicy w stan gotowości bojowej. Zamiast tłumaczyć się z ich zastosowania, zadbaj o to, by nie świeciły się, jak torpedy.
Oczywistym było, że funkcja torped to niszczenie okrętów. Więc gdy w centrum dowodzenia jakiegoś okrętu, zaświeciła się informacja "leci torpeda" to wszystkich na tym okręcie trafiał szlak, a poziom agresji przekraczał bezpieczne normy. Technologia z kolei pozwalała ukryć torpedę, do tego stopnia, by świeciła się również, jako kosmiczny złom. Więc jeśli coś przypominało tego typu broń, to zawsze budziło negatywne skojarzenia oraz prowokowało reakcję. Rocket i Groot mieli szczęście, że ci w których kierunku "wystrzelili" swoje skanery, byli zajęci walką. Inaczej pewnie nie byliby w stanie teraz z nikim rozmawiać. Teraz osobnik zaczął spoglądać raz na jednego, a raz na drugiego strażnika.
-Co do pytania - co bym zrobił? Wysłałbym na szpicy zwiadowcę, a następnie czekał na jego powrót i raport. Wasza stacja nie była ważna dla nikogo, chyba, że jest się frakcją przerabiającą tkankę organiczną na własną biomasę. A tego mieliście tam dużo.
Po tych słowach, osobnik cofnął swój korpus i oprał grzbiet o fotel, zabierając ręce ze stołu i chowając dłonie pod nim, kładąc je na swych kolanach.
-Jestem Ordon. To ciało jest avaterem okrętu, wewnątrz którego się znajdujecie. Chciałbym dowiedzieć się, co zamierzacie dalej?
Przed pytanie, wtrącił proste przedstawienie swojej osoby. Dość mało znaczące, brzmiące raczej jak "mamy tu ważne sprawy do omówienia, a poza tym, to ja jestem okrętem, a teraz wracając do ważnych spraw...".
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1Sro Sie 22, 2018 5:37 pm

Rocket był odrobinę zawiedziony gdy okazało się że w pokoju przesłuchań nikt na nich nie czeka. Zmniejszało to znacząco szanse na dowiedzenie się odpowiedzi na nastręczające go pytania. Z drugiej strony Groot zdawał się być całkiem zadowolony z takiego obrotu spraw. Z doświadczenia zadawania się z Rocketem wiedział że im mniej zwracają na siebie uwagi, tym w mniejszych są tarapatach. Drzewiec zdecydował się jednak zachować tę myśl dla siebie. Obydwoje zajęli miejsce przy stole, co sprawiło że Rocket ledwo wystawał pyszczkiem nad blat, a Groot musiał mocno podciągać kolana. Galaxy's best.
Gdy stwór układał w głowie odpowiedź szop rozejrzał się po pomieszczeniu. Sale przesłuchań zwykle odzwierciedlały charakter prowadzonych w nich rozmów. Surowy wystrój, to surowy inspektor, zwykł powtarzać szop. To mogło mu powiedzieć czego się spodziewać. Obecność jakichkolwiek detali na których można by choć na chwilę zawiesić oko świadczyłaby że nie są tu z góry traktowani za winowajców. Pewnym wyjątkiem od tej reguły były wyjątkowo ostre detale porozwieszane na zakrwawionych stojakach. To raczej nigdy nie wróżyło dobrego.
-Czy on nazwał mnie szopem? - zapytał przyjaciela gdy tylko ich rozmówca zrobił pierwszą przerwę w wypowiedzi.
-Groot. - upomniał krótko Rocketa o manierach wielkolud. Ordon mógł kontynuować. Przez resztę wypowiedzi Rocket mamrotał tylko pod nosem coś o tym że sondy kosztują, spodziewali się tutaj gruzów, oraz coś niezrozumiałego o szopach. Narzekanie było jednak dla zwierzaka stanem naturalniejszym niż oddychanie, tak więc nie przeszkadzało mu w skupieniu się na słowach obcego. W końcu jednak sam z siebie się zamknął. Prawdopodonie analizując słowa istoty po drugiej stronie stołu.
Szop rozważał atak ze względu na złoża biomasy. Wydawało mu się to jednak porównywalne ze strzelaniem z czołgu do muchy. Stacja i tak eksportowała rdzeń mózgowy celestiala w zaporowo niskich cenach i miała przez to wielu wrogów wśród swojej mniej uczciwej w tej materii konkurencji. Mając taki nakład siły agresor mógł ich najzwyczajniej w świecie wykupić.
To nie był jednak prawdziwy powód dla którego Rocket kurczowo starał się o tym nie myśleć. Oznaczało to przekreślenie jakichkolwiek szans że jego przyjaciele jeszcze żyją. No bo skoro marnujesz tyle zasobów na pozyskanie biomasy, to dlaczego nie zabrać jej całej?
Przez ten proces myślowy Rocket zdecydowanie spoważniał. Groot natychmiast pochwycił jego wzrok, a wraz z nim widocznie proces myślowy, bo widocznie posmutniał.
-Rocket
-Groot
-Strażnicy galaktyki
Ordon. No bomba! A on się martwił że nie rozmawia z nikim ważnym. Rozmawiał prawdopodobnie z największym, dosłownie, ważniakiem w tej części kosmosu. Od razu zmierzył go taksującym wzrokiem. Z zawodowej ciekawości starał się dostrzec jakiekolwiek ślady artefaktyczności rozmówcy. Emocje, mimika, klatka piersiowa unosząca się pod oddechem, rumieńce zdrowia, czy ślady potu na twarzy. Nie zmieniało to jednak w żaden sposób powagi tego spotkania. Ani samego pytania stwora. Rocket dokładnie przemyślał odpowiedź. Nie powie przecież "Coś bardzo drastycznego i głupiego", na co miał w tym momencie szczególną ochotę.
-Przede wszystkim chciałbym się dowiedzieć jak najwięcej o ataku- zaczął już poważnie. - Chciałbym prosić o pozwolenie na przesłuchanie świadków. Wasze raporty bitewne też mogłyby się przydać. Ta tragedia może się powtórzyć i dobrze by było aby wieść o ataku rozeszła się po tym sektorze. - Rocket doświadczył nagle jakiś dziwny odruch ze swojej niegdysiejszej kariery służb porządkowych. - Po drugie... Nasza stacja miała dodatkowy system bezpieczeństwa. Artefakt zdolny przetrzymywać żywe istoty w podręcznym półwymiarze w swego rodzaju hibernacji. Wykorzystywaliśmy go również w roli aresztu groźniejszych kryminalistów. Jest nikła szansa, że załoga stacji po niego sięgnęła, a najeźdźcy nie odnaleźli, lub jeszcze nie domyślili się tego czym jest. Zwłaszcza jeśli skupiali się na samym pozyskaniu biomasy, a nie technologii czy kosztowności. Lecz jeśli ta szansa wciąż jest, chciałbym ją wykorzystać.
Groot zmierzył avatara pełnym nadziei spojrzeniem. Od reakcji Ordona zależało wiele. Rocket wykorzystał tutaj troszeczkę tę garść informacji, którą miał o okręcie. Jego niemal osobistą misją było wyrównywanie niesprawiedliwości w kosmosie. Być może z uwagi na to spojrzy na nich w łaskawszym świetle. Zwali się w końcu "strażnikami" jak mało ten tytuł ostatnio nie znaczył...
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Knowhere Empty
PisanieTemat: Re: Knowhere   Knowhere Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Knowhere
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Inne światy :: Przestrzeń kosmiczna-
Skocz do: