Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Will "Faust" Smith

Go down 
AutorWiadomość
Go??
Gość




Will "Faust" Smith Empty
PisanieTemat: Will "Faust" Smith   Will "Faust" Smith Icon_minitime1Pią Sie 03, 2012 11:43 pm

Imię i nazwisko: Will Smith
Pseudonim: Faust
Rasa: Półdemon
Miejsce pochodzenia: Chicago, Illinois
Wiek: 24 lata
Frakcja: S.H.I.E.L.D, okazjonalnie Avengers. Bardziej to pierwsze, więc kolorek Tarczy.
Wygląd: Will to typowy przystojny młody człowiek jakich pełno w Stanach Zjednoczonych. Ma jasną karnację, która z wielkim trudem łapie opaleniznę, kruczoczarne włosy i ciemnobłękitne oczy. Jest wysoki i szczupły, mało atletyczny jak przystało na kogoś, kto wiele czasu spędza za biurkiem. Ubiera się w garnitury, jednak bardzo chętnie zrzuca z siebie marynarki i paraduje bez nich. Lubuje się w stylu niedbały, podwinięte rękawy, rozchełstana koszula, jednak wszystko ma wysokiej jakości. Gdy wymaga tego sytuacja zmienia się w perfekcyjnie schludnego prawnika. Często można go zobaczyć z papierosem. Lubi zegarki z filmów z Jamsem Bondem, pióra wieczne Mount Blanc i zapalniczki Zippo. Nie znosi koloru złota, preferuje czerń, biel i srebro. Na lewym ramieniu ma wytatuowany abstrakcyjny symbol, który zdaje się nie mieć żadnego znaczenia.
Charakter: Will to osoba dość skomplikowana, czy może raczej trzeba byłoby powiedzieć rozbita. Jego styl i podejście do wszystkiego poza pracą sugerują, że jest abnegatycznym ekscentrykiem, który uwielbia się dobrze zabawić i nie dba o to co myślą inni. Podczas pracy jednak zmienia się w perfekcjonistę bez skrupułów i godnego zaufania biznesmena. Elastyczny w kontaktach międzyludzkich Smith nosi wyraźnie znamiona bycia jedynakiem, który zbyt wcześnie odziedziczył wielką fortunę. Gdy dodać do tego naturę jego zdolności można śmiało powiedzieć, że tylko dzięki S.H.I.E.L.D do tej pory nie stoczył się i nie zmienił w kolejnego pustego imprezowego chłopczyka. William nie posiada stanowiska jeśli chodzi o mutanty i nadludzi. Dla niego to czy ktoś posiada specjalne moce czy nie nie robi żadnej różnicy. Jego zdolności oraz profesja zrobiły z niego osobę bardzo cyniczną i trochę zgorzkniałą. Kiedyś był ateistą, ale potem otrzymał demoniczne moce i mu przeszło. Smith właściwie nie przynależy ani do sił dobra ani zła, jest osobą prawdziwie neutralną. Ale takie osobniki wolą, gdy na świecie panuje pokój, dlatego z chęcią pomaga organizacji S.H.I.E.L.D i Mścicielom, zwłaszcza gdy potrzebne są jego zdolności w dziedzinie przesłuchiwania i pewien brak skrupułów. Jako prawnik Will jest za karą śmierci i nie uważa, by użycie swoich zdolności przeciwko podejrzanym było szczególnie złe, chociaż akceptuje je jako nieetyczne.
Umiejętności:
Will jako członek S.H.I.E.L.D, chociaż nie wcielono go w celach bojowych, został wyszkolony w podstawowym zakresie jeśli chodzi o walkę wręcz, komunikację i używanie broni krótkiej. Potrafi się zachować podczas strzelaniny, ale żaden z niego strzelec. Znakomicie za to sprawdza się podczas przesłuchań i dochodzeń. Jako prawnik sprawdza się nieźle, brakuje jednak mu charyzmy. Woli wyciągnąć zeznanie z pomocą swojej mocy. Wnikliwie studiował prawo karne i konstytucyjne. Dobrze prowadzi samochody, potrafi mówić po angielsku, francusku i łacinie, zna się na winach i nieźle gra w golfa. Posiada strzępki wiedzy i wspomnień demonicy, której duszę wchłonął. Dzięki diabelskim doświadczeniom dobrze radzi sobie z bronią białą, taką jak kosy czy miecze.
Moce:
Wszystkie zdolności Willa mają to samo źródło. Kawałek duszy potężnego demona, który scalił się z jego własną.
Dar języków: to moc z pogranicza telepatii. Will rozumie co się do niego mówi w każdym języku. Nie rozpoznaje słów, raczej intencje za nimi ukryte. Pozwala mu to oczywiście szybciej uczyć się nowych języków, ale nie daje mu możliwości porozumiewania się z innymi. Moc ta sprawia, że do pewnego stopnia Smith potrafi powiedzieć czy ktoś kłamie, a także odczytywać podstawowe emocje zwierząt.
Alchemia i Magia: wiedza demonicy dała mu podstawowe rozumienie prostych zaklęć. Will szybko pojmuje intencje innych magów, rozumie przeznaczenie ich czarów, jednak sam może tylko wykonywać rytualną magię niskiego poziomu, tak jak wzmacnianie przedmiotów piekielną energią, lub rzucanie słabych klątw. Jedynym prawdziwym magicznym talentem Smitha jest pożeranie przekleństw. Jego mroczna dusza może do pewnego stopnia wchłonąć klątwę rzuconą na kogoś innego, jest też odporna na większość z nich.
Demoniczne ciało: Tatuaż Willa to nie tylko zwykły wzór na ręku. Mężczyzna normalnie jest nieco silniejszy i wytrzymalszy od zwykłych ludzi, jednak może on zwiększyć drastycznie swoje zdolności w walce poprzez aktywowanie swoich piekielnych zdolności. Tatuaż na jego lewym ramieniu rozpala się na fioletowo, a oczy Smitha zaczynają płonąć żywym ogniem. W takim trybie mężczyzna jest znacznie szybszy i silniejszy od dowolnego śmiertelnika, jego wytrzymałość i zdolność do regeneracji również się zwiększa. W tym trybie jednak jest niezwykle podatny na świętą broń i zaklęcia. Mimo swojej przynależności, im więcej zła wokół Willa, tym silniejszy się on staje.
Korupcja: Oryginalna demoniczna moc, dostępna tylko Willowi. Mężczyzna posiada unikalną zdolność do wyolbrzymiania cech charakteru powiązanych z siedmioma grzechami głównymi u innych. Moc działa tylko przez krótki czas, po oddaleniu się od Smitha każdy powoli wraca do normalności. Im osoba ma czystsze serce, tym odporniejsza jest na korupcję, jednak nawet najświętsi mnisi w końcu ulegają zgubnemu wpływowi demonicznej aury. Im bardziej zdegenerowana osoba, tym szybciej spada na samo dno. Ciekawe jest to, że Smith nie może uczynić człowieka stricte złym, raczej zmienia go w egoistycznego, zaślepionego hedonistę choleryka. Dodatkowo mężczyzna może podświadomie wyczuć najsilniejszą złą cechę innych osób zwyczajnie patrząc im w oczy. Zdolność posiada te same słabości co wszystkie inne z grupy manipulacji.
Teleportacja*: Faust dzięki demonicznym kawałkom duszy może na swoje życzenie stać się świadomy wszystkich demonicznych kręgów. Im potężniejsza pieczęć, tym z większej odległości ją da się wyczuć. By coś mogło stać się demonicznym kręgiem, muszą zostać spełnione pewne wymagania. Najważniejszym z nich są intencje. Bez tego czynnika nie ma co dalej myśleć. Ktoś musi świadomie chcieć narysować wzór, którego zadaniem jest odwołanie się do piekielnych mocy. Po drugie sam krąg. Nie mogą to być zwykłe bazgroły. Minimalne wymagania to pentagram wpisany w koło. Im większa dokładność i precyzyjność, tym łatwiej Faustowi go wykorzystać. Po trzecie zdolności. Taka sama robota wykonana przez zwykłego człowieka i magika ma o wiele inną moc. Na końcu liczą się materiały. Napis kredą jest o wiele mniej skuteczny niż wzór wyryty w skale lub stali. Rozmiar też jest dość istotny, ale Faust może działać z zarówno wzorami wielkości monety jak i wielkiego placu. Gdy Smith wyczuje obecność takiego kręgu, może się w nim (lub obok niego) zmaterializować z pomocą samej myśli. Im lepiej wykonany krąg, tym podróż(i lądowanie) jest bardziej komfortowa. Półdemona takie przeniesienie się nic nie kosztuje. Zwykle zniknięciu towarzyszy ciche pyknięcie i obłoczek dymu, zaś pojawieniu się mały pokaz zielonych ogni. Gdy kręgi są dość duże i potężne, Faust może zabierać w podróż więcej niż jedną osobę. Ta moc nadpisuje zasady forumowej teleportacji za jednorazową i specjalną zgodą administracji. O ile Will może przenieść się w miejsca, w których wcześniej nie przebywał, to jednak potrzebuje do podróży kręgów. Gdy ktoś specyficznie narysuje krąg i wypowie imię agenta, mężczyzna natychmiast zyska świadomość tego miejsca nawet z drugiego końca wszechświata, jednak wymaga to pewnego nakładu energii i wiedzy w zakresie demonologii wzywającego.
*Ta moc jeszcze nie została wprowadzona w fabule, więc Faust nie może z niej korzystać

Broń: Zwykle brak, podczas misji standardowe wyposażenie S.H.I.E.L.D. Gdy wie, że będzie musiał walczyć, zabierze swój wykuty na zamówienie stylizowany na średniowieczny miecz, na którym ciąży klątwa osłabiająca naturalne zdolności regeneracyjne.
Ekwipunek: Jak wyżej.
Historia:
Grupa aniołów zgromadzonych w jaskini kryła się przed przechodzącą lodową burzą. W ciemnym i zapomnianym zakątku wszechświata takie rozszalałe niszczycielskie zjawiska atmosferyczne były na porządku dziennym. Zabójców Niebios na tę nieprzyjazną i opuszczoną planetę ściągnęły Wieczne Łowy. Każdy demon poza swoim wymiarem musiał zostać wytropiony i zniszczony. Zwłaszcza Asmodeusz. Demonica Pożądania naprawdę zasłużyła na swoje imię. Gdzie się zjawiła siała chaos, zniszczenie i niezgodę, nie tylko pomiędzy kochankami. Jej złowieszczy wpływ padał cieniem na każdą planetę na którą dotarła. Niejeden oddział anielskich morderców został zniszczony przez jej zdolności oraz sługi, jednak tym razem miało być inaczej. Wielkim kosztem aniołom udało się pozbawić demonicę wszystkich podwładnych, a nawet zadać jej poważną ranę. Teraz tropili ją niczym krwawiące zwierzę i byli przekonani, że się uda zniszczyć piekielnego stwora raz na zawsze. Nikt nie miał złudzeń. Ten oddział był złożony z najtwardszych resztek pozostałych po bitwie na płonących niebiosach pewnej niefortunnej planety. Wojowników świerzbiły świeże rany. To był znak, że ich cel jest blisko. Niestety lodowe piekło szalejące poza ich drobną jaskinią całkowicie uniemożliwiało działania na zewnątrz. Musieli czekać. Elizasleyn, anielica czwartego kręgu która dowodziła całą akcją, ściskała swój świetlisty miecz. Zabrała go z martwych rąk poprzedniego dowódcy, a raczej kupy mięsa i piór pozostałej po nim. Kilkaset tysięcy lat temu dorwali już raz demonicę przyjmującą imię Asmodeusz. Wtedy Elizasleyn nie było jeszcze na świecie. Zastępy dzielnych aniołów zapędziły morderczego diabła w kąt i tam zabiły. Wtedy okazało się, że Asmodeusz zabezpieczyła się przed atakiem. Jej dusza pękła na setki kawałków i rozproszyła się po Wszechświecie. Kawalątki mocy i świadomości demonicy przejmowały umysły innych żywych istot i zbierały się powoli, by w końcu odtworzyć Śmiertelny Grzech Salomona. Podczas tego procesu padały całe planety i imperia, wybuchały krwawe wojny i następowały straszliwe zdrady. Anioły nie chciały popełnić po raz kolejny błędu nieostrożnego zabicia demona. Wykuły z najjaśniejszych gwiazd ostrze specjalnie wymierzone przeciwko diablicy pożądania. Claíomh Solais – Świetlisty Miecz, tę właśnie broń dowódczyni Zabójców ściskała mocno w jaskini. Raz przecięta tym zaklętym ostrzem rzecz nigdy nie będzie mogła być scalona, nawet z pomocą najwyższych magii czy ingerencji Mocy Kosmicznych.
- Burza dobiega końca – rzekł jeden z żołnierzy. Niemal całą jego twarz przykrywał zakrwawiony bandaż, brakowało mu też jednego z czterech skrzydeł.
- Świetnie, w takim razie zacznijcie się zbierać – powiedziała mocnym głosem dowódczyni, starając się nie okazywać mu litości. To by uwłaczało komuś, kto poświęcił życie walce z demonami.
***
Asmodeusz kryła się w zupełnie innym miejscu. Kilka kilometrów pod powierzchnią było znacznie cieplej, w końcu ta planeta była tak naprawdę jednym z efektów jej zbierających się dusz. Podżegani naukowcy zamrozili gwiazdę, by sprawdzić czy uda się na niej mieszkać. Spowodowało to wyginięcie całej cywilizacji. Kawałek demonicy zrobił to tylko dla zabawy, ale okazało się, że ciało niebieskie stanowi całkiem porządną kryjówkę. Lodowe burze dały jej masę czasu na regenerację, teraz już rana wymierzona ognistą włócznią przypominała bardziej poważne zadrapanie. Mimo to sytuacja diablicy była bardzo poważna. Nie mogła uciec z planety, zaś anioły posiadały dość środków, by znowu rozbić jej byt na kawałki. Amodeusz nie chciała na to pozwolić, kilkumilenijne scalanie nie należało do przyjemnych procesów, nie wspominając już o tym, że mało kto lubi umierać. Wysoka kobieta o jadowicie zielonych oczach, hebanowej skórze i popielatych włosach pogładziła palcami swoją włócznię. Była to broń niezwykła, gdyż w całości wykuta z piekielnego metalu przesiąkniętego krwią grzeszników. Poza symboliką, którą Asmodeusz doceniała z przyjemnością, broń stanowiła duży atut w walce ze wszystkim co święte. Swój miecz i kosę diablica straciła dużo wcześniej w walce, dlatego była to jedyna rzecz, która jej została do obrony. Smoliście czarne skrzydła kobiety unosiły się delikatnie nad jej głową, a w oczach płonęły jej fioletowe ogniki. Wyczuwała, że burza niedługo się skończy, a zatem jej wrogowie podejmą pościg. Teraz już nie mogła dłużej odkładać walki. Jednym słowem z zapomnianego piekielnego języka demonica przywołała swoją zbroję. Cienie zebrały się i uformowały w płytę, która szczelnie okrywała każdy kawałek ciała diablicy. Wysoka i smukła kobieta machnęła na próbę bronią i wyszła na pogrążoną w wiecznym chaosie powierzchnię. Na skutek eksperymentów cała skorupa gwiazdy jednocześnie płonęła i zamarzała. Ogień i lód toczyły wieczną walkę o kontrolę nad ciałem niebieskim, dlatego całą powierzchnię przecinały wyładowania elektryczne, lodowe nawałnice i ogniste wichury.
- Idealny krajobraz na spotkanie sił dobra i zła – mruknęła Asmodeusz i wtedy właśnie się zaczęło.
***
- Zrobimy tak – tłumaczyła Elizasleyn swoim siłom.
- Ta cholerna planeta przykryta jest śniegiem, lub pokryta lawą. Ten kawałek gdzie kryje się ta piekielna dziwka obecnie to lodowy obszar. Gdy wyjdzie ze swojej jamy, a na pewno wyjdzie, wpadnie w naszą pułapkę. Kilku ochotników – tu dowódczyni zawiesiła głos. Wiadomym było, że każdy uczestnik pierwszego ataku zginie. Mimo to wszyscy Zabójcy podnieśli ręce jednocześnie. Wymiana spojrzeń im wystarczyła, pierwsza fala została wybrana.
- Kilku ochotników schowa się pod czapami śniegu i zaatakuje – dokończyła mocnym głosem Łowczyni Demonów. - Zanim kurwa zdąży użyć silniejszego zaklęcia, reszta wparuje z góry i będzie tłuc wszystkim co mamy – tu Elizasleyn wyciągnęła świetliste ostrze z pochwy. Wszyscy wstrzymali oddech, na tej zapomnianej przez bogów planecie nawet promyk świętości dało się odczuć jako wielki ogień.
- Nie zapominajcie, że Asmodeusz musi zostać zabita tym mieczem. Jeśli zginę, ktoś ma go podnieść i wrazić jej w dupę, tak jak ewidentnie dziwka lubi – mówiła dowódczyni Zabójców.
- Nie przyszliśmy tu po chwałę czy zdobycze. Prawdopodobnie zginiemy wszyscy nawet gdy uda nam się wygrać. Jesteśmy tu by chronić wszechświat przed demonami i nawet gdy nikt nas nie zapamięta ani nie okaże wdzięczności, to będziemy próbować zaszlachtować demonicę aż nie powstrzyma nas sama pierdolona Śmierć!
Żołnierze wydali z siebie okrzyk bojowy i ruszyli naprzód przez śnieżny krajobraz.
***
Cztery sylwetki wystrzeliły ze śniegu gotowe do ataku. Nie zdążyły zrobić nic więcej. Jedno słowo w zakazanym dialekcie demonów rozerwało wojowników na setki kawałeczków. Różowa mgiełka podniosła się i natychmiast opadła, plamiąc biały śnieg na czerwony kolor. Demonica oblizała usta.
- Tak właśnie powinno być – powiedziała lubieżnie i nawet nie patrząc za siebie przebiła kolejnego napastnika włócznią. Ostrze wyssało anioła na wiór w kilka sekund. Sześcioskrzydły weteran wpadł na diablicę tnąc od góry swoim ognistym mieczem.
- Tak lepiej – rzekła kobieta i sparowała ostrze, po czym wbiła wolną dłoń głęboko w ranę na ramieniu Zabójcy. Wojownik syknął i odskoczył. Za późno. Jego orzechowe oczy zmieniły barwę na krwistą czerwień. Asmodeusz uśmiechnęła się tylko gdy ryczący w bezrozumnej wściekłości anioł rzucił się na nią wymachując mieczem. Demonica teleportowała się za niego i urwała mu skrzydło. Ohydny dźwięk poniósł się po cichych pustkowiach. Bryzgająca krew ochlapała twarz diablicy. Sekundę później kobieta przebiła wrzeszczącemu z bólu Zabójcy serce swoją bronią. Wyższy anioł jednak zdołał ostatnim tchnieniem wysapać zaklęcie. Padające ciało eksplodowało świętym ogniem. Poświęcenie. Demony nigdy się go nie spodziewają. Oślepiona diablica zaczęła wściekle miotać przerażającymi zaklęciami na prawo i lewo, jednak nie mogła zobaczyć nadchodzącego świetlistego ostrza wymierzonego jej w plecy. Błyszczący miecz przeszedł przez jej zbroję jak przez ciepłe masło i przebił jej ciało na wylot. Święta broń zareagowała na diabelską krew momentalnie rozgrzewając się do kilkuset stopni. Sam wrzask demonicy zabił kilka niższych aniołów, reszty zaś trwale pozbawił słuchu. Z uszu Elizasleyn pociekła błękitna krew, jej dłonie palił żywy ogień, zaś oczy straciły zdolność widzenia od oślepiającego światła. Mimo to anielica nie puściła. Wręcz wepchnęła miecz głębiej i przekręciła. Tylko jej szlachetne ciało pozwoliło przeżyć jej nagły wybuch gorąca, który zmienił okoliczny śnieg w parę wodną, a resztki Zabójców w płonące zwłoki. Ułamek sekundy później, który jednak zdawał się trwać setki lat, święte ostrze pękło na kilkaset kawałeczków i rozerwało ciało demona na strzępy. Okaleczone kawałki duszy demonicy rozproszyły się po świecie, jednak wiele z nich zniknęło jeszcze przed opuszczeniem planety. Nawet te które przetrwały już nigdy nie miały się złączyć w jedną całość. Obryzgana krwią, poparzona, ślepa i głucha anielica padła twarzą w śnieg. Jako anielska szlachcianka dysponowała o wiele trwalszym ciałem. Po kilku miesiącach Elizaselyn obudziła się w Boskim Pałacu. Została znaleziona i uratowana przez poszukiwaczy, którzy wyczuli śmierć Asmodeusz. Anielica zmieniła się nie do poznania. Jej oczy z łagodnego błękitu zmieniły barwę na czarną. Jednak kolor ten nie oddawał wszystkiego. Każdy kto spojrzał w jej oczy czuł się, jakby przypatrywał się otchłani. Niższe anioły mdlały ze strachu pod ciężarem spojrzenia szlachcianki. Skrzydła Elizaselyn, które dotąd były zwyczajnie białe, teraz jaśniały oślepiającym kolorem podobnym do tego, jaki wydziela metal rozgrzany do odpowiedniej temperatury. Skóra anielicy stała się alabastrowo biała, a jej włosy kruczoczarne. Ledwo rozpoznając siebie w lustrze księżniczka stwierdziła, że jej praca jeszcze się nie skończyła. Z tego co pozostało z jej ostrza wykuła amulet, który wskazywał fragmenty dusz demonicy nawet znajdujące się setki lat świetlnych od niej. Szlachcianka zdecydowała się wytropić je wszystkie by zobaczyć co się z nimi stało i w razie potrzeby zniszczyć.
***

Po tym jak jedna z demonic drugiej kategorii, której domeną było Pożądanie, została powalona przez Zabójców Niebios, jej ciało eksplodowało i kawałki jej mocy rozleciały się po całym wszechświecie. Był to cześć jej nieudanego planu na powrót do życia, który padł gdy okazało się, że broń użyta do jej zabicia specyficznie zapobiegała takiemu wybiegowi. Czasami kawałki rozerwanej duszy padały na przedmioty, przeklinając je i ich posiadaczy, czasami łączyły się z naturą, tworząc przedziwne zjawiska, zaś w wyjątkowo rzadkich przypadkach znajdowały ludzi, z którymi się łączyły i próbowały przejąć nad nimi kontrolę. Cele o słabszej woli zmieniały się w pomniejsze demony i zwykle szybko ginęły w nieznanym sobie piekle, jednak raz na jakiś czas ktoś wychodził z bitwy o władzę nad ciałem zwycięsko. Prawdopodobnie jedyną osobą na Ziemi której się to udało był, całkiem swoją drogą przypadkiem, osiemnastoletni student prawa na Stanford. Jego imię brzmiało Will. Will Smith, żeby być dokładniejszym, poprzedniego dnia nawalił się tak ostro, jak nigdy wcześniej. Do tego czasu jego życie było dosyć mało skomplikowane. Zawsze był zarówno pośród „cool” jak i „smart” dzieciaków. Chociaż zawsze osiągał najlepsze wyniki i ominął kilka klas, to jednak potrafił zadbać o siebie na boisku jako Qaterback i grał na gitarze bassowej. Mimo że był młodszy od innych, to pił z nimi równo i potrafił wyrwać laskę czy dwie. Inteligencja, wygląd, bogactwo, tak naprawdę Will, pełne imię William, miał to wszystko. Ale chciał więcej. I właśnie ta chęć przyciągnęła do niego rozbitą i ubogą duszę. W końcu który szanujący się demon wodziłby na pokuszenie biednych? Okazało się jednak, że dusza studenta jest nadzwyczaj egoistyczna. Nie przyjmowała kontroli nikogo i niczego nad sobą, a przy tym ciągle pożądała mocy. I podczas niezwykle paskudnego delirium dwie dusze połączyły się i stoczyły bardzo krótką walkę o kontrolę. Właśnie w ten sposób, w ciągu jednej prostej nocy, człowiek przestał być człowiekiem, a stał się półdemonem. Ci co widzieli połączenie odkładali drinki i szli się położyć, jednak nikt nie uwierzył własnym oczom. Jako że wszystkim imprezowiczom niemal urwał się film po wielkiej balandze upamiętniającej 100% zdanych egzaminów i ludzie budzili się na dachach, ulicach i w łóżkach nieznajomych, wszyscy łącznie początkowo z Willem myśleli, że chłopak po pijaku zrobił sobie na lewym ręku tatuaż. Ponieważ ktoś inny skończył z motylkiem otoczonym przez delfiny na kostce, to abstrakcyjny wzór przypominający płomienie nie zyskał wielu komentarzy. Wszyscy ruszyli ze swoim życiem dalej walcząc o odzyskanie wspomnień lub też nie, do czasu gdy kilka tygodni później chłopak zauważył, że dziwne rzeczy się dzieją wokół niego. Ludzie w akademiku zwyczajnie zaczynali wariować. Oczywiście nagła fala wariactwa mogła spokojnie być winą mieszanki młodości, bezsenności i głupoty, ale wyglądało to zbyt dziwnie. Masowo ludzie zaczynali łamać zasady i regulaminy, rzucać się sobie w objęcia, popadali w nałogi i wpadali w problemy z prawem. To znaczy o wiele bardziej, niż przeciętni studenci. Co więcej nikt nie uważał tego za specjalnie dziwne. Kiedy masowo zaczęły wybuchać afery również z udziałem kadry, Will zdecydowanie stwierdził, że coś było bardzo nie tak. Wtedy też zaczął odkrywać swoje zdolności. Na początku zauważył, że widzi w absolutnej ciemności o wiele lepiej niż przewidywała to biologia. Potem ni stąd ni zowąd zaczął rozumieć języki, z którymi wcześniej nie miał styczności, chociaż nie potrafił w nich wypowiedzieć ani słowa. Kiedy zwrócił uwagę na to, że jego rany goją się w błyskawicznym tempie wreszcie zrozumiał. Spełniło się jego życzenie. Stał się wyjątkowy. Z miejsca oczywistym się stało, że ma z tym związek przedziwny tatuaż. Gdy wychodził na słońce wzór palił go lekko w rękę, tak samo gdy dotykał srebra, co sprawdził, gdyż natchnęła go myśl. Dostał piekielne błogosławieństwo, jak głupio by to nie brzmiało. Chociaż ludzie na całym świecie objawiają dziwne moce, więc czemu nie piekło? Czym tak naprawdę się to różniło od czytania w myślach? Tak samo nienaukowe.
Szkołę ocaliła szybka adaptacja chłopaka. Pozostałe lata spędził nie tylko studiując prawo, ale też ucząc się panowania nad własnymi zdolnościami. Dzięki temu cała uczelnia się uspokoiła, poza małymi skandalami później.
Oczywiście ktoś zorientowany poza uczelnią musiał prędzej czy później skojarzyć, że takie wypadki nie zdarzają się ot tak. Agencja S.H.I.E.L.D namierzyła Willa kilka miesięcy po jego ukończeniu nauki, gdy miał 23 lata i dwie specjalizacje. Po szybkiej konfrontacji oczywiście się przyznał do wszystkiego, zdjęło mu to wielki ciężar z serca. Agenci zrozumieli jedną rzecz. Człowiek z taką mocą jak Will w końcu zejdzie na złą ścieżkę, jeśli nie zajmie się nim nikt odpowiednio szybko. Dlatego poproszono go, by dołączył do obrońców dobra zanim zostanie zniszczony przez własną umiejętność. Jasne, bezpośrednio na niego nie wpływała, ale moc i władza potrafiły degenerować największych ludzi szybciej niż całe piekielne zastępy. Oficjalnie Will został rezerwowym Avengersem, jednak w praktyce pracował jako prawnik całej organizacji. Jego zdolności świetnie nadawały się do przesłuchań, gdzie nawet najtwardsi degeneraci wyznawali sami swoje winy podczas kilku minut spędzonych ze Smithem. To właśnie w S.H.I.E.L.D nadano mu pseudonim „Faust”. Pasował jak ulał, gdyż Will przejawiał nie tylko demoniczne zdolności, ale też spory talent do alchemii. Potrafił tchnąć demoniczną energię w przedmioty, czyniąc je o wiele skuteczniejsze przeciwko twardym wrogom. Po roku pełnym regularnych kontroli psychiatrów i psychologów oraz uważnej obserwacji, 24 letni mężczyzna został zaakceptowany jako pełnoprawny człowiek S.H.I.E.L.D. Jedyne co pozostało po okresie próbnym to kwestia „Nigdy NIGDY NIGDY nie łączyć z Hulkiem”. Wielkimi czerwonymi literami. Dwa razy.
Obecnie William posiada kancelarię zajmującą się w całości obroną i reprezentowaniem interesów S.H.I.E.L.D, mutantów oraz tym podobnych osób, w całości finansowaną przez fortunę, którą odziedziczył po zmarłym na raka ojcu. Nazywa się ona Egida.


Ostatnio zmieniony przez Faust dnia Czw Sie 16, 2012 11:45 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Will "Faust" Smith Empty
PisanieTemat: Re: Will "Faust" Smith   Will "Faust" Smith Icon_minitime1Pią Sie 03, 2012 11:49 pm

Akcept.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
 
Will "Faust" Smith
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Mia Faust
» Lt. Thomas "Nomad" Smith
» [BUDOWA] Imala Smith
» Astrid Elusive (Catharine Smith)
» Tabitha "Boom- Boom" Smith

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Offtopic :: Archiwum :: Karty postaci-
Skocz do: