Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Miasteczko Carefree w stanie Arizona

Go down 
4 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Sam Alexander

Sam Alexander


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/07/2017

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Sro Lip 12, 2017 9:33 am

Carefree to miasteczko w Hrabstwie Maricopa, stanie Arizona. Jego tereny zajmują łącznie 23 km^2 równin i ma około trzech i pół tysiąca mieszkańców. Powstałe w połowie lat 50-tych jako projekt K.T. Palmera i Toma Darlingtona jako z góry zaplanowana wspólnota. Graniczy ze Scottsdale oraz Cave Creek, z którym często jest opisywane jako jedna społeczność.
Niedaleko miasteczka znajdują się Sears-Kay Ruin, pozostałości wiosek i fortyfikacji prehistorycznych Hohokam.
Jak w większej części Arizony, panuje w nim gorący, pół-suchy klimat, a krajobraz zdominowany jest przez przez stepowe trawy oraz krzewy.
Powrót do góry Go down
Sam Alexander

Sam Alexander


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/07/2017

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Sob Lip 29, 2017 10:12 pm

Sam zarzucił na plecy plecak z ochraniaczami i wskoczył na deskę. Znudziło mu się jeżdżenie po rampach w skate parku. W dodatku nie czuł się tam zbyt mile widziany. Nie cierpiał tych idiotów ze szkoły, którzy zwykli się tam kręcić. W dodatku Carrie była z nimi. Carrie była w porządku, ale kumplowała się z tymi frajerami. Nie chciał jej psuć znajomości.
Toczył się więc powoli na deskorolce ulicami Carfree. Zbliżał się już wieczór i słońce zachodziło. Matka nie lubiła, gdy się spóźniał. A dziś miała nocną zmianę, ktoś musiał się zając Kaelyn. Minął się z nią w drzwiach. Matka poinformowała go, że Kaelyn już śpi. Usiadł więc przed telewizorem, z hełmem ojca na kolanach.
- Gdzie jesteś...? - Rzucił pytaniem, przyglądając się nakryciu głowy.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Czw Sie 03, 2017 1:06 pm

Był już późny wieczór gdy Rocket wraz Sue (weirdest team up ever) zbliżyli w okolice Cerefree.
- ...Potem jednak okzało się że królowa kałamarnic była w rui i cały ten atak spowowodowany był tym, że książę wykonał na plaży taki gest, który przypadkiem w mowie ciała kosmicznych kalmarokształtnych tłumaczy się dość jednoznacznie. Cała seria porwań sprowadzała się do tego, że ich aparaty sonarowe działały lepiej pod wodą, a na powierzchni po prostu nie mogły określić, który z mieszkańców, czy ich trzody hodowlanej, to tak naprawdę książę. Cała sytuacja rozwiązała się pokojowo, gdy Quill dostał się na audiencję u królowej i... - szop zgodnie z życzeniem Sue zabawiał ją po drodze opowieściami ze wspólnych przygód. Nie dane było jej jednak dowiedzieć się, jak lider Strażników przebłagał królową w rui do złożenia broni, bo komputer poinformował ich o dotarciu na miejsce i wyświetlił mapę zagęszczenia widma energii novaforce.
- Phoenix? - Rocket skomentował nazwę najbliższego wielkiego miasta. - To jakiś kult tego stworzenia zagłady? Kto normalny nazywa miasto po sile destrukcji?
Widocznie Rocket wymagał narzekania w częstotliwości raz na godzinę do podtrzymywania życia organizmu. Sue pewnie zdążyła już to zauważyć. To prawdopodobnie czyniło z niego wyjątkowo nieznośnego kompana, zwłaszcza w obliczu dalekich lotów kosmicznych.
Futerkowy Strażnik Galaktyki wcześniej obniżył pułap lotu i do celu największego skupiska energii leciał niemal przy ziemi. Zatrzymał się w natomiast w pewnej odległości od celu.
- Dobra, to jak to robimy? - dobył jakiegoś urządzenia na plecach, które w jego łapkach już zamieniło się w sporych rozmiarów działko. - Jeśli Rich jeszcze nie dał znaku życia, to pewnie znaczy że nie może. Albo ktoś mu nie pozwala. - dodał - Wkradamy się, czy wpadamy z zaskoczenia? Zainstalowałem temu cacuszku "TURBO" i jeszcze nie testowałem go w warunkach polowych. - poklepał z uczuciem swoją broń.
Mimo że treść na to nie wskazywała, to z tonu głosu wynikało, że to ostatnie było dla szopa właśnie argumentem ZA frontalnym atakiem. Teraz przynajmniej okazało się czemu do małego domku podlatywał tak nisko, na niepełnych obrotach i zatrzymał się odpowiednio dalej. Rocket zakładał po prostu napotkanie oporu.
Powrót do góry Go down
Invisible Woman

Invisible Woman


Liczba postów : 198
Data dołączenia : 03/07/2012

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Czw Sie 03, 2017 8:58 pm

Podróż w ciekawym towarzystwie nie dłużyła się tak, jak mogłaby w innych okolicznościach - Susan zaś już dawno temu przywykła do męskiego towarzystwa i podejścia do życia. W końcu dorastała z młodszym bratem, a potem wylądowała w drużynie z trzema samcami, z czego w dodatku dwóch posiadało specyficzne poczucie humoru, szczególnie względem siebie wzajemnie, a już zwłaszcza pod kątem psikusów... Więc tak, przyzwyczaiła się do tego.
Kobieta słuchała więc uważnie, od czasu do czasu coś komentując - na przykład na podstawie własnych, akurat w jakiś sposób podobnych doświadczeń - albo po prostu uśmiechając się czy śmiejąc w co zabawniejszych momentach. Z takich opowieści mogła przy okazji dowiedzieć się sporo na temat charakterów i zachowania reszty Strażników... W związku z czym Sue szczerze żałowała, gdy kolejna historia została przerwana informacją o dotarciu na miejsce, nawet jeżeli nie mogła się doczekać potwierdzenia odnalezienia Novy.
Blondynka już myślała, że teraz przejdą do poważniejszych tematów, lecz Rocket zaskoczył ją pytaniem o Phoenix - czy też raczej o Phoenixa, w tym wypadku... Albo właściwie o jedno i drugie jednocześnie. Nie było co się nad tym zbyt dokładnie zastanawiać.
-Na naszej planecie ogniste ptaki to część niektórych wierzeń i mitologii. Kojarzone były z różnymi dawnymi bogami, a w tej chwili stanowią symbol odrodzenia i podnoszenia się po porażce. Jak feniks z popiołów. To brzmi już chyba na pozytywne przesłanie?- wyjaśniła, kątem oka zerkając na reakcję szopa.
Zaraz potem Invisible Woman miała już okazję ujrzeć nagłą metamorfozę broni Rocketa, a ten widok wywołał u niej lekkie ściągnięcie brwi. Argumentacja jej towarzysza miała sens, ba, przecież ją samą również dziwiło, że Nova jeszcze się do nich nie odezwał, ale zakładała, że istniały również inne możliwe wytłumaczenia takiego stanu rzeczy... I chyba miała pomysł na subtelniejszy plan działania.
-Albo... Mogę sprawdzić sytuację bez pokazywania się i jeżeli natknę się na niebezpieczeństwo, to wpadniesz tam z hukiem, a jeśli okaże się, że Nova jednak zatrzymał się tutaj z własnej woli, to wejdziesz drzwiami?- zaproponowała, a pod koniec mówienia uczyniła już całą swoją postać niewidzialną. Jako że jej głos dalej brzmiał tak samo, Rocket mógł spokojnie wywnioskować, że nigdzie się nie przeniosła, tylko po prostu zniknęła.
Blondynka odczekała co prawda chwilę, by usłyszeć i zobaczyć reakcję szopa, lecz i tak była zdecydowana podążyć za swoim planem, w związku z czym zaraz potem opuściła już pojazd, dla ograniczenia dźwięków poruszając się na niewielkiej platformie, a nie po prostu idąc. Sąsiedztwo nie sugerowało niczego podejrzanego, ale Susan i tak zakładała, że Herbie najpewniej wykorzystywał możliwości ich transportu, aby przeskanować okolicę na obecność czujników, na które powinna uważać, by w razie czego ją o nich poinformować.
Kierując się zgodnie z wcześniejszymi wytycznymi, Sue podleciała do jednego konkretnego budynku mieszkalnego, zaczynając od sprawdzenia jego okien. Okazało się to dobrym pomysłem, bo przez któreś kolejne ujrzała chłopca trzymającego coś, co w pierwszej chwili kobieta wzięła za hełm Novy... I na ten widok aż uniosła brwi, zarówno w zdziwieniu, jak i w zaalarmowaniu... Lecz po kilku sekundach dotarło do niej, że ten egzemplarz prezentował się jakoś inaczej, niż to pamiętała. W pomieszczeniu nie widziała nikogo więcej, ale to nie oznaczało, że nikt nie kręcił się w pobliżu.
Po głowie chodziło jej kilka możliwości. Mogłaby powoli uśpić tego chłopca, a potem wejść do środka i po cichu się rozejrzeć... Albo po prostu sprowadzić już Rocketa. Istniała też opcja wykorzystania elementu zaskoczenia, jednakże Sue nigdy nie przepadała za otwartymi atakami, szczególnie w sytuacji, gdy nie miała pewności, że są w ogóle potrzebne - jak teraz. Mogła też zaufać swojemu przeczuciu... I spróbować rozmowy.
-Jesteś pewien, że nasz Nova jest ostatni? Nie widzę go w środku, za to jakieś dziecko trzyma podobny hełm- odezwała się szeptem przez komunikator do szopa, uprzednio odsuwając się trochę od okna... I teraz opadając już po prostu przed drzwiami wejściowymi do budynku. Tam uczyniła się znowu widoczna i rozejrzała się za dzwonkiem. Jeżeli go znalazła, to z niego skorzystała, w innym wypadku ograniczyła się do zapukania. Oby nie podjęła złej decyzji.
Powrót do góry Go down
Sam Alexander

Sam Alexander


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/07/2017

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Pią Sie 04, 2017 2:46 pm

Ciemny pokój rozświetlał co chwila migający ekran telewizora, który Sam zostawił włączony. Nawet nie zauważył, kiedy zasnął pogrążony w rozmyślaniach o losie swojego ojca. Przyśniło mu się, że dryfuje gdzieś w przestrzeni kosmicznej, pośród ciał ubranych w mundury przypominające strój, jaki pojawiał się na nim gdy wkładał hełm. Ciała również posiadały swoje nakrycia głowy, z czerwonymi gwiazdami o różnej ilości ramion. Niemal wszystkie jednak były złote, w przeciwieństwie do jego własnego - czarnego.
Podlatywał kolejno do każdego. Różnili się od siebie znacznie, jednak wszyscy mieli jedną wspólną cechę: wyglądali jakby byli pogrążeni w głębokim śnie. Wśród nich Sam natrafił na swojego ojca. Tak jak cała reszta spał. Był dziwnie blady. Sam sięgnął ku niemu, chcąc go obudzić i... I wtedy się obudził. Sen prysł, gdy uszu chłopaka dobiegł dźwięk dzwonka do drzwi. Otworzył oczy i zauważył, że hełm otoczony jest gasnącą powoli, błękitną poświatą. Zdarzenia ze snu szybko odpływały, gdy rozglądał się po pomieszczeniu. Zerwał się z fotela, zostawiając na nim hełm i poszedł szybko sprawdzić, czy dzwonek do drzwi nie obudził Kaelyn, po czym podskoczył do drzwi wejściowych, zapalił światła przed domem i przez judasza wyjrzał na zewnątrz. Na ganku stała jakaś kobieta. Uchylił drzwi dość szeroko, by przywitać nieznajomą.
- Dobry wieczór. W czym mogę pomóc?
Nie wiedział czego chciała, ale było już późno, więc nie zamierzał ryzykować. łańcuszek nie pozwalający otworzyć drzwi zbyt szeroko był założony, dlatego w razie potrzeby mógł szybko zamknąć drzwi. Mało kto składał im wizyty w wieczornych godzinach. A już szczególnie nie nieznajomi.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Wto Sie 08, 2017 3:09 pm

Rocket spojrzał na Sue z iście zaskoczoną miną.
- Tak... Możemy zrobić i tak. - dodał kiwając ostrożnie głową. - Zresztą to ustrojstwo musi ładować się przez półtorej godziny na każdy strzał jaki oddam, więc może rzeczywiście niepotrzebne wyburzanie byłoby stratą czasu... - brzmiał trochę jakby chciał przekonać samego siebie do tego pomysłu, ale nie oponował. Zresztą Sue postawiła go poniekąd przed faktem dokonanym gdy zniknęła i poszła w stronę domku. Chwilę po tym jak zniknęła Rocket obmacywał łapkami powietrze w okolicy miejsca gdzie przed chwilą stała, żeby upewnić się że sobie poszła. No nic to, postrzela sobie kiedy indziej.
Nie marnując jednak czasu obszedł dookoła poduszkowiec, oparł na nim swoje działo i wymierzył w domek. Wolał być gotowy, gdyby Sue dała mu jednak znak. A właściwie jaki znak? Szkoda że nie ustalili tego wcześniej. Będzie naprawdę głupio jeśli zmiecie komuś chałupę w wyniku nieporozumienia. Czy pomachanie się liczy? Sugestywny ruch brwiami? Klaśnięcie? Jodłowanie? Cóż, pozostało mieć nadzieję że się połapie gdy przyjdzie odpowiednia chwila. W sumie krzyki i wołania o pomoc brzmiałyby jak dostateczny wyznacznik.
- Jasne że jestem pewien - prychnął szop do słuchawki. - Rich często o tym wspominał. Worldmind często namawiał go do odbudowania korpusu. Czemu miałby zatajać przed nim obecność innych nova? COOOO?!?! - niemal wydarł się do słuchawki na wieść o jakimś brzdącu bawiącym się podobnym artefaktem.
Ta wiadomość obudziła Rocketa na tyle że przeszedł od razu w swój tryb operacyjny. Skupił się na zadaniu i obserwował plecy pojawiającej się właśnie w wizjerze sylwetce Sue. Nie było szans żeby się pomyliła. Odczyty wskazywały ten właśnie dom. Nie było mowy o pomyłce.
Rocket zastygł w oczekiwaniu na to kto pokaże się w drzwiach. Okazało się, że był to zwykły dzieciak. Wciąż niedowierzając w to co słyszy i widzi ustawił armatę w tryb auto i rozpoznawanie mowy, a sam wrócił do poduszkowca i ustawił skaner, którego używali do navaforce w tryb kierunkowy i skierował go na dzieciaka, z którym rozmawiała Sue. Nie było wątpliwości. Dzieciak aż emanował energią.
Flark...
Powrót do góry Go down
Invisible Woman

Invisible Woman


Liczba postów : 198
Data dołączenia : 03/07/2012

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Wto Sie 08, 2017 9:03 pm

Czekając na jakąś reakcję ze środka, Sue zdążyła usłyszeć odpowiedź Rocketa... A pod jej koniec na moment aż się skrzywiła i lekko uniosła ramiona w taki sposób, jak gdyby się kuliła. Nie spodziewała się tego nagłego zwiększenia głośności, a komunikatory zakładane prosto na ucho miały to do siebie, że były bardzo czułe, jednocześnie jednak nie dopuszczając do tego, aby osoby stojące obok również odbierały przekazywane wiadomości.
Słowa szopa potwierdziły to, czego blondynka i tak sama się spodziewała, a mimo to nie mogła przecież zaprzeczyć temu, co przed chwilą zobaczyła na własne oczy. Wątpiła, aby miała przewidzenia. To na pewno nie był hełm ich Novy, ale wyglądał na tyle podobnie - i najwyraźniej wydzielał ten sam rodzaj energii - że kobieta nie widziała innego wyjaśnienia, jak tylko takie, że jakimś cudem naprawdę mieli do czynienia z drugim Novą.
Susan nie odezwała się już ponownie do Rocketa, ale wiedziała, że będzie on słyszał zarówno jej słowa, jak i - przy odrobinie szczęścia, choć najpewniej dużo ciszej - tego chłopca, o ile tylko będą stali wystarczająco blisko siebie. Ze sporą dozą prawdopodobieństwa Herbie dokona też zapisu ich rozmowy, jak czynił zazwyczaj w oficjalnych okolicznościach, czyli między innymi na misjach.
Światło na ganku zaświeciło się trochę później, niż Sue tego oczekiwała, przez co podejrzewała, że chłopiec z jakiegoś powodu zwlekał... Może najpierw chowając hełm? To miałoby sens. Najważniejsze jednak było to, że drzwi w końcu się uchyliły i spojrzenie kobiety spoczęło na być może piętnastolatku - jeżeli miałaby go oceniać na oko - do którego po sekundzie czy dwóch przyjaźnie się uśmiechnęła.
-Dobry wieczór- przywitała się na początek, nie pokazując po sobie, że tak spokojna i ostrożna reakcja chłopca trochę zbiła ją z tropu. Nie chwaląc się, przywykła raczej do tego, że większość ludzi od razu ją rozpoznawała, szczególnie wtedy, gdy - jak teraz - miała na sobie kostium... Ale z drugiej strony tak działo się zazwyczaj w dużych miastach. Być może w tych mniejszych mieszkańcy nie śledzili uważnie wiadomości... Zwłaszcza młodzież.
-Nazywam się Susan Storm, Invisible Woman z Fantastic Four. Szukam kogoś i wydaje mi się, że możesz coś o tej osobie wiedzieć. Porozmawiamy chwilę?- wspominając o swojej drużynie, blondynka uniosła lewą dłoń, aby na moment wymownie przyłożyć palce do symbolu czwórki, który nosiła na klatce piersiowej.
Powrót do góry Go down
Sam Alexander

Sam Alexander


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/07/2017

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Czw Sie 10, 2017 9:19 am

Obejrzał kobietę od stóp do głów, zatrzymując się na dłużej na wysokości jej klatki piersiowej, gdy wskazała dłonią symbol tam umieszczony. Sam kojarzył Fantastyczną Czwórkę. Byli dość znani. Ale nigdy nie był nimi zainteresowany, więc nie orientował się dokładnie jak każde z nich wygląda. Może poza Człowiekiem Pochodnią i Rzeczą. Ich ciężko pomylić z kimś innym. Jeśli jednak chodziło o Pana Fantastycznego czy Niewidzialną Kobietę, młody Alexander nie mógł mieć pewności. To równie dobrze mógł być jakiś przekręt. A nawet jeśli nie i była tą prawdziwą W końcu co ktoś taki jak Susan Storm miałaby robić na takim zadupiu jak Carefree? W domu jego rodziny? O tej porze?
Wciąż nie wychodząc poza próg, przestąpił z nogi na nogę. Jest tylko jedna rzecz, która mogła tu interesować kogoś z super społeczeństwa. I nie zamierzał o niej rozmawiać. W ostatniej wiadomości ojciec przestrzegał go przed ufaniem innym. Sam już był gotowy zatrzasnąć drzwi i rzucić się do salonu, by ukryć gdzieś hełm. Przekonanie, że "odpowiedzialni, dorośli bohaterowie" nie pozwolą mu go zatrzymać i używać, bo jest dzieciakiem, bardzo szybko pęczniało w jego głowie. Nie zamierzał się z nim rozstawać. Tylko z nim mógł znaleźć Jesse'a. Ściągnął brwi, po czym z pełnym przekonaniem odpowiedział:
- Jeśli chciałaby Pani porozmawiać o Dobrej Nowinie i Chrystusie, to ja osobiście wierzę w Thora. A mama jest katoliczką. Także... Dziękujemy.
Bail out. Bail out. Zmiana tematu i ucieczka. Ostateczna technika chcących coś ukryć nastolatków.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Pon Sie 28, 2017 9:59 am

Dzięki ustawieniu mikrofonu kierunkowego Rocket miał dobry wgląd na przebieg rozmowy pod drzwiami, który do tej pory zapowiadał się... nieszczególnie. Gdyby nie odczyty z urządzeń mógłby nawet przypuszczać że dzieciak jest czysty, ale trzeba to było przecież sprawdzić.
Nagle wpadł na pomysł. Gdy Sue zajęta była przełamywaniem pierwszych lodów i innymi socjotechnikami, on podkradnie się od tyłu, wdrapie na piętro i przeskanuje kwaterę chłopaka.
Już miał się zbierać, gdy w słuchawce odezwał się głos jego przyjaciela.
- Jestem Groot.
- Co to znaczy, że rozpoczęli zapłon?! Porywają ich?! - szop żywiołowo zareagował na słowa przyjaciela odnoszące się do sytuacji ich przyjaciół z Australii. Niestety ustawiona na rozpoznawanie szopowej mowy armata wycelowana w stronę domu Sama opacznie zrozumiała słowo „zapłon” i zaczęła nagrzewać się do strzału.
- Nie! Stój! To znaczy: Odwołać! - momentalnie doskoczył do broni, zanim narobiła jakiejkolwiek szkody. I całe szczęście, bo tryb oblężniczy, który aktywowało słowo mógłby zakończyć się źle nawet dla szopa z tak niewielkiej odległości strzału.
-Jestem Groot? - zapytało zdziwione reakcją przyjaciela drzewo.
- Nie, to nie do ciebie. Monitoruj kurs. Nawiąż kontakt. Odezwę się za kilka minut.
Rocket rozłączył się i wyciszył komunikator. Podkradł się szerokim łukiem na tył domu i zaczął wspinać po rynnie w stronę uchylonego okna na piętrze. Cały sprzęt nie przeszkadzał mu aż tak bardzo w ruchu, nie przewidział jednak że konstrukcja może nie uporać masy szopa wraz z całym arsenałem. Był już prawie na miejscu, gdy puściła pierwsza ze śrub. Musnął pazurkiem parapet, gdy rura oderwała się i z łomotem poszybowała wraz z Rocketem w dół.
Powrót do góry Go down
Invisible Woman

Invisible Woman


Liczba postów : 198
Data dołączenia : 03/07/2012

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Wto Sie 29, 2017 2:54 pm

Susan zamrugała szybko, w pierwszym momencie nie bardzo rozumiejąc reakcję chłopaka. Po jego wcześniejszym zachowaniu spodziewała się oporu, ta część wcale jej nie zaskoczyła, ale... Rozmawianie o Chrystusie? Skąd nastolatkowi w ogóle przyszła teraz do głowy religia, gdy Sue dopiero co powiedziała mu wprost, że kogoś szuka?
Wyjaśnienie przybyło do niej samo: najprawdopodobniej młody rzucił po prostu pierwszym hasłem, które nasunęło mu się na myśl, byle tylko nie milczeć. Taka strategia rzadko kiedy przynosiła pozytywne efekty, o czym blondynka wiedziała aż za dobrze. Najczęściej kończyła się niezręczną atmosferą, gdy rzuciło się coś dziwnego, a druga osoba nie wiedziała jak na to zareagować... I w tej chwili było trochę podobnie, bo Invisible Woman poczuła się nieco zbita z tropu. Naprawdę nie pomagało, że przez komunikator w tle słyszała rozmowę Rocketa i Groota... Oraz jakieś zamieszanie? Niestety nie miała teraz czasu, aby się w to wsłuchiwać, więc będzie musiała później nadrobić temat.
-Twój hełm wydziela taką samą energię, jak ten ktoś, kogo szukam. Jeden z członków Avengers, Nova... Dotarłam tutaj właśnie dzięki sygnaturze Nova Force- wyjaśniła, podejmując szybką decyzję, aby jednak nie przejmować się kręceniem chłopaka i od razu przejść do rzeczy. Przy okazji zadbała o to, aby póki co wyrażać się jeszcze w liczbie pojedynczej, nie zdradzając obecności swojego szopiego towarzysza... Na wszelki wypadek.
W trakcie mówienia kobieta utworzyła również niewielkie, twarde i oczywiście całkowicie niewidzialne pole siłowe, umieszczając je tuż przy podłodze, pomiędzy drzwiami i ich framugą. Chciała załatwić sprawę jak najbardziej przyjaźnie, ale gdyby nastolatek zamierzał trzasnąć jej przed nosem i zwiać... W takim wypadku jej bariera zatrzyma drzwi, dodatkowo oferując element zaskoczenia. Miała nadzieję, że do tego nie dojdzie, lecz nie mogła tak łatwo wypuścić potencjalnego tropu.
-Ten twój hełm posiada połączenie z Worldmindem?- spytała, bo być może dzięki niemu byliby wreszcie w stanie ustalić co stało się z ich Novą. Co prawda nie fizycznie, ale mentalnie trzymała kciuki za pozytywną odpowiedź.
Susan zdawała też sobie sprawę z tego, że w jej komunikatorze zapanowała teraz cisza, lecz nie doszukiwała się w tym niczego dziwnego... Aż do momentu, gdy gdzieś w pobliżu usłyszała nieprzyjemny odgłos, być może towarzyszący przesuwającemu się metalowi, blasze, czemuś podobnemu. Dźwięk zdawał się dochodzić z drugiej strony budynku, dlatego spojrzenie kobiety natychmiast przesunęło się za jej rozmówcę. Niewiele myśląc, uczyniła blokujące jej widok ściany przezroczystymi - akurat na czas, aby zobaczyć spadającego Rocketa. W tej samej chwili większość muru zaczęła odzyskiwać widzialność, pozostawiając jedynie wąskie "okno" ukazujące szopa... I tuż pod nim pojawiło się miękkie, jakby gąbczaste pole siłowe. Uginało się pod nim, amortyzując upadek, ale poza tym przesuwało się w dół, aby odstawić go na ziemię.
Powrót do góry Go down
Sam Alexander

Sam Alexander


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/07/2017

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Nie Wrz 10, 2017 8:33 pm

- Nie ma tutaj żadnego Novy. Ani hełmu. Nie mam pojęcia o czym Pani mówi - Odpowiedział chłopak na dociekliwe pytania Invisible Woman. Prawie nie kłamał. Prawie. Chociaż hasło "Avengers" niemal wzbudziło w nim trochę zaufania, cząstka ta szybko prysła, gdy usłyszał
Sam spojrzał nerwowo przez ściany, które nagle stały się niewidzialne i dostrzegł lewitującego w powietrzu szopa, ubranego w dziwny kombinezon. Obok niego wisiał fragment blachy, jakby rynny. Nie czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia, pchnął drzwi przed siebie (ponieważ nie chciały się zamknąć), tak by potrącić nimi kobietę, po czym zanurkował wgłąb mieszkania. Porwał z fotela hełm i w biegu go zakładając, popędził do pokoju swojej młodszej siostry, zgarnął ją (niestety ją budząc) z łóżka i wyleciał, niszcząc przy okazji okno.
Było tylko jedno miejsce, w które mógł zabrać teraz Kaelyn. Oczywiście nie do matki. Postanowił odwlec moment, w którym ta go zabije jak najdłużej się da. Dlatego leciał teraz do domu Carrie, po drodze uspokajając siostrę.
Zawisł za oknem przyjaciółki i wolną ręką zapukał w szybę. Carrie, z niedowierzającym wyrazem twarzy, otworzyła je, by natychmiast usłyszeć głos zaaferowanego Sama.
- Posłuchaj... Wiem, że ostatnio wyszło bardzo głupio. Miałaś rację, ok? Chciałem ci powiedzieć, ale... Jakoś nie mogłem... Potrzebuję pomocy! Jakiś szop i ta kobieta. Potem ci wyjaśnię. Weź Kaelyn - Wyrzucił z siebie jednym tchem, wręczając koleżance siostrę przez okno. Carrie nawet nie protestowała. Widziała, że coś jest nie tak. I to coś było poważne (choć brzmiało niedorzecznie).
- Dzięki! Odwdzięczę się.
- Mam nadzieję - Odpowiedziała dziewczyna, chociaż Sama już przy niej nie było. Leciał na złamanie karku w stronę domu, zmierzyć się z nieznanym.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Wto Wrz 12, 2017 11:22 am

- Flark! - zdążył tylko rzucić sobie pod nosem Rocket, gdy wraz z kawałkami niestabilnej ludzkiej konstrukcji poszybował w dół. Nastawił się już mentalnie na twarde lądowanie, dlatego opadnięcie na coś w rodzaju niewidzialnej pufy i łóżka wodnego w jednym wyraźnie go zdziwił.
Prawie tak jak dziura na wskroś domu.
Pomachał uśmiechając się głupkowato w stronę Sue i tajemniczego młodzieńca. Czyżby jego działo jednak wystrzeliło? Ale czemu tego nie słyszał? Huk wystrzału prawdopodobnie go ogłuszył. Tylko czemu dom jeszcze stał? Prawdopodobnie ludzka konstrukcja nie stanowiła dostatecznego oporu dla detonacji i pocisk gdzieś sobie poleciał dalej. Dobre zagranie, słabi ludzcy inżynierowie budowlani.
Albo to to, albo jedna z mocy Sue, o których jeszcze nie wiedział.
W każdym razie fakt, że dom na moment stał się przeźroczysty miał kilka skutków. Po pierwsze, Sue widziała Rocketa na tyle dobrze, żeby załagodzić jego upadek. Po drugie, już nie tak korzystne, dzieciak zauważył uzbrojonego po zęby szopa zakradającego się mu do domu i może uznać że coś jest nie tak, jeśli jest bystry. Oczywiście był, dlatego od razu zareagował. Po trzecie jednak, Rocket dobrze widział, że dzieciak jego też dobrze widział i mógł się przygotować. Wyciągnął zza pazuchy coś wyglądającego jak broń ręczna, a gdy dzieciak wraz z siostrą wylatywał z domu wystrzelił w ich kierunku. Zamiast typowego dla Rocketowych zabawek błysku z lufy wystrzeliła dziwna głowica na stalowej linie. Przyssała się ona do charakterystycznego kostiumu Nova Force i momentalnie napięła.
- Mam cięęęęęęęęęęęęe! – chciał krzyknąć tryumfalnie szop, ale impet lotu Sama z łatwością przeciążył jego zbyt wolno ładujące się obciążniki grawitacyjne i strażnik pofrunął za młodym Novą na napiętej lince.
Podróż nie była najprzyjemniejszą. Poruszając się bezwładnie na linie za Novą, który prawdopodobnie tego nawet nie zauważył, w każdy zakręt wchodził dużo gwałtowniej. Był jednak astronautą. Próby przeciążeniowe to dla niego nie problem. Szkoda tylko że zaraz przed akcją zawitał po drodze z Sue do tej dziwnej budki z szybko podawanym ludzkim jedzeniem...
Rocket jeszcze raz przełknął i wziął się w garść. Układ ściągania liny przymocowany do jego plecaka był połamany, więc zwierzak musiał, dosłownie, wziąć sprawy w swoje ręce. Złapał za linę i z mozołem zaczął podciągać się w górę. Dobrze że Nova zabrał ze sobą pasażera i nie rozwijał pełnych prędkości. To mogłoby się źle skończyć dla zwierzaka.
Strażnik był już w połowie drogi do chłopaka, gdy ten zanurkował nagle i zatrzymał się przy jakimś domu. Ciśnięty inercją Rocket uderzył głucho w dach zaraz nad nim.
- Ja ci dam „jakiś szop” - odpowiedział dzieciakowi gramoląc się z dachu. Nie był pewien jednak czy Nova go usłyszał, bo natychmiast pognał, już dużo prędzej z powrotem na miejsce gdzie zostawili Sue. Ryk powietrza, a także ponowne uderzenie o glebę porządnie ogłuszyły Rocketa. Gramoląc się chwiejnie na nogi, gdziekolwiek by nie wylądował wybełkotał: - Sthój... w imieniu... Fantastycznych Strażników... Galaktyki... Czwórki...™ - a zaraz potem dodał do Sue – Ja go czymam, a ty lej.
Zaraz jednak zwierzak doszedł do siebie. Pierwszą rzeczą do jakiej od razu się rzucił było odczepienie tej przeklętej liny. Zaraz potem jednak ręce w pojednawczym geście w stronę dzieciaka.
- Spokojnie młody – zaczął pobłażliwie. -  Przyszliśmy pogadać. Nie wiedzieliśmy że jesteś Novą, ale dostarczyłeś niezbitych dowodów. - Rocket rozmasował obolały kark. -  Nie chcemy zadzierać z korpusem. Przyszliśmy pogadać – powtórzył.
Powrót do góry Go down
Invisible Woman

Invisible Woman


Liczba postów : 198
Data dołączenia : 03/07/2012

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Wto Wrz 12, 2017 1:16 pm

Odstawiając Rocketa na trawnik, Susan była świadoma tego, że towarzyszący jej nastolatek spróbował pociągnąć ku sobie drzwi, aby je zamknąć, co oczywiście nie było możliwe dzięki obecności jej drobnego pola siłowego. Szop akurat zdążył znaleźć się na trawie, gdy chłopak zmienił strategię i pchnął drzwi w drugą stronę - co poskutkowało wytrąceniem Invisible Woman z równowagi, choć bardziej pod względem psychicznym niż fizycznym, nawet jeżeli odchyliła się do tyłu. Bariery przy progu oraz w pobliżu szopa zniknęły, gdy tylko się rozkojarzyła, jednak na ich miejsce pojawiła się nowa... Postawiona odruchowo tuż przed Sue i wynikająca z zaskoczenia. Kobieta była już na tylu akcjach i po prostu posiadała swoje moce od tak wielu lat, że przyzwyczaiła się do paru automatycznych reakcji - w tym do chronienia się przed nagłymi atakami. W tym wypadku objawiło się to wprawieniem pola w ruch, przez co roztrzaskało drzwi, odpychając ich kawałki do środka budynku.
Tam natomiast nastolatek ganiał już jak szalony, zgarniając hełm, o którym podobno nic nie wiedział, a następnie kierując się do innego pomieszczenia. Prawdę mówiąc Sue nawet nie miała ochoty go zatrzymywać - choć pewnie mogłaby go łatwo zahamować albo nawet znokautować, stawiając przed nim niewidzialną ścianę. Mimo to... Skoro nie chciał z nimi rozmawiać, to przecież go do tego nie zmuszą, a odpowiedzi mógł im udzielić również na inne sposoby - nieświadomie. To właśnie z tej opcji blondynka zamierzała skorzystać.
Jeszcze zanim chłopak wybił się przez okno - co nie tylko słyszała, ale i widziała, stosując podobną sztuczkę do tej sprzed chwili - Susan zwróciła się już przez komunikator do Herbie'ego, jednocześnie wchodząc do wnętrza domu i uważając, aby ominąć te większe fragmenty drzwi. Co prawda buty miała wytrzymałe, ale stawanie na czymś twardym i nieregularnym i tak nie było przyjemne.
-Herbie, śledź to źródło Nova Force, ale przeskanuj też dla mnie sam budynek. Daj znać, jeżeli znajdziesz coś ciekawego- poleciła, na co AI natychmiast jej przytaknęło i obiecało w razie czego się zgłosić. Sue natomiast przespacerowała się po pokojach, rozglądając się za czymś, co nie pasowałoby do reszty albo po prostu wzbudzało jej zainteresowanie. W środku nie zastała nikogo innego, a dom wyglądał raczej normalnie... W kuchni znalazła za to karteczkę z czyimś numerem telefonu, który na wszelki wypadek odczytała dla Herbie'ego, nim ruszyła dalej z poszukiwaniami. Skoro leżał tak na wierzchu, to mógł mieć jakieś znaczenie. Poza tym wypytała również AI o informacje na temat mieszkańców tego lokum.
W końcu jednak odgłosy z zewnątrz ponownie wywabiły Invisible Woman przed budynek, po drodze zaś kobieta zaczęła się zastanawiać kiedy na miejsce przybędą jakieś służby. Zamieszanie chyba zdążyło już zwrócić uwagę sąsiadów? Jej osobiście w ogóle by to nie przeszkadzało, ale podejrzewała, że nastolatek pewnie miałby coś przeciwko.
Kobieta zatrzymała się tuż po przekroczeniu progu, a jej spojrzenie w pierwszej kolejności padło na zmarnowanego Rocketa. Chyba wyszedłby na tym lepiej, gdyby zostawił śledzenie chłopca Herbie'emu... Na twarzy Sue zawitał na moment wyraz współczucia, lecz na szczęście wyglądało na to, że szop szybko doszedł do siebie.
-Mam wrażenie, że nim nie jest- zauważyła nagle, tylko po części chcąc ujrzeć reakcję nastolatka, ale w głównej mierze mówiąc szczerze. Ich Nova najwyraźniej nic nie wiedział o tym młodym, a on sam wszystkiego się wypierał... Więc może naprawdę nic nie wiedział.
-Jakie są szanse, że Sam po prostu zabrał czyjś hełm i... To wszystko?- spytała, znów zwracając się do Rocketa jako do specjalisty, lecz umyślnie używając imienia chłopca, które dopiero co otrzymała od Herbie'ego. Niby mogła się mylić, ale ufała AI i gotowa była podjąć to drobne ryzyko.
Powrót do góry Go down
Sam Alexander

Sam Alexander


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/07/2017

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Pon Wrz 25, 2017 11:16 am

Sam obrzucił kobietę i Szopa spojrzeniem, po raz pierwszy w hełmie. Nie mając na to czasu do tej pory, chłopak szybko wyłączał niepotrzebne filtry i odwoływał masę informacji, jakimi zasypywało go urządzenie. Zachował jedynie te, które hełm dostarczył mu na temat "przybyszów". Szczególnie zainteresował go gryzoń, którego hełm zidentyfikował jako "Rocket Raccoon". Sam nie mógł powiedzieć, że nie słyszał tego imienia. Właściwie to nawet często występowało w opowieściach ojca. Nie spodziewał się tylko, że "Ten cholerny szkodnik Rocket" naprawdę był szopem.
- Ten hełm - Zawołał do Susan - Jest mój!
Kot już wyskoczył z wora, nie ma co się dalej ukrywać. Ale można wciąż coś ugrać. Jeśli ten... Zwierzoczłek (?) naprawdę był Rocketem, to być może wiedział co się stało z jego ojcem.
- I jeśli zamierzacie ze mną rozmawiać o zabieraniu go, to już teraz wam powiem, że nie ma szans.
Hełm raczej się nie mylił, a jeśli wierzyć opowieściom ojca, Rocketowi przeważnie można było ufać. W razie czego, Sam zawsze mógł zacząć strzelać, czy coś.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Pią Wrz 29, 2017 12:17 pm

Rocket był jeszcze trochę oszołomiony odbytą przed chwilą przejażdżką, więc musiał się odrobinę skupić na pytaniu Sue.
- A to mały skubaniec... Nie, czekaj! Jasne że nie mógł go zabrać – szop pacnął się łapką w głowę – One są dostosowane do sygnatury biologicznej. Jedyna szansa na przekazanie hełmu jest w obrębie najbliższej rodziny. Z rodzica na potomka, lub między rodzeństwem, a też nie zawsze jest to możliwe. Te hełmy są szyte na miarę.
Odważne słowa tego nowego, nieznanego, novy przypomniały Rocketowi po co tu naprawdę przybyli. O ile wiedział Rich nie posiadał żadnych potomków. Ponoć ktoś inny z jego rodziny też służył w korpusie, ale z tego co Rocket pamiętał. Nie przeżył Anihilacji. To, jak to się natomiast udało temu dzieciakowi, pozostaje sprawą na kiedy indziej.
-Ho ho ho... spokojnie – Rocket znowu wyprostował dłonie w uspokajającym geście. Nie miał szczególnej ochoty walczyć z novą, żółtodziobem czy nie. - Zaszło zwykłe nieporozumienie. Szukamy naszego znajomego. Był w posiadaniu hełmu takiego jak twój. Sam rozumiesz, że nie dostanie się ich w pierwszym lepszym lombardzie. Nie obiło ci się o uszy przypadkiem nazwisko Rider? Miał taki sam...
Rocket zamilkł na chwilę. Nie wiedział czemu nie zauważył tego od początku (prawdopodobnie przez oszołomienie lotem) ale ten dzieciak miał na sobie czarny hełm Supernovych. Rocket przetarł ze zdziwienia oczy, ale nie sprawiło to że hełm zmienił kolor.
Stał tak przez dłuższą chwilę analizując wszystkie opcje i rozważając hipotezy tego jak to się stało, że czarny kask trafił w ręce ziemskiego dzieciaka.
- Ja cię... - było jedynym skwitowaniem, jakim zdecydował się podzielić z Sue.
Członków tego, powiedzmy, elitarnego oddziały było bardzo niewielu, więc szansa na to o czym myślał Rocket była dość spora. Uruchomił więc swój naręczny komputer, aby sprawdzić listę ludzkich członków Supernovych.
Tak jak się spodziewał. Tylko jeden wpis. Jessie Alexander.
Szop zmierzył wzrokiem dzieciaka. Nie zdążył wcześniej mu się przejrzeć, a na próżno było szukać podobieństwa pod hełmem.
Powrót do góry Go down
Invisible Woman

Invisible Woman


Liczba postów : 198
Data dołączenia : 03/07/2012

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Nie Paź 01, 2017 5:38 pm

Sue co prawda zerknęła na chłopca, lecz poza tym nie zareagowała na jego okrzyk, decydując się najpierw wysłuchać tego, co miał jej do powiedzenia Rocket. Jego wyjaśnienia zabrzmiały logicznie, tyle że szop najwyraźniej podjął jedno błędne założenie... Albo raczej nie zwrócił uwagi na coś, co jasno wynikało z jego słów. Susan uniosła wymownie brwi, jak gdyby chciała bezgłośnie dać mu znać, że właśnie sam sobie odpowiedział: skoro hełmy mogły być czasem przekazywane pomiędzy bliskimi krewnymi, to może ten konkretny został zabrany matce, ojcu, rodzeństwu.
Choć kobieta nie lubiła być do nikogo uprzedzona, to jednak przez długie lata bohaterskiej kariery nauczyła się również, że jeżeli ktoś raz skłamał, to mógł to zrobić ponownie... Więc każdego wysłuchiwała, ale zachowywała ostrożność. Skoro ten chłopak próbował ich wcześniej oszukać - nawet jeśli nieudolnie - twierdząc, że żadnego hełmu w ogóle nie posiadał... To być może obecnie mijał się trochę z prawdą odnośnie bycia jego właścicielem? Albo przynajmniej nie wyjawiał im czegoś istotnego, to też było możliwe.
Dalsza rozmowa wydawała się już toczyć bez udziału Invisible Woman, która przez jakiś czas zadowoliła się słuchaniem Rocketa, gdy ten przejął pałeczkę... W sporym stopniu powtarzając jej niedawne słowa. Tłumaczyła już chłopcu dlaczego tutaj przybyli i kogo szukali, ten zaś wolał iść w zaparte. Ba, zachowywał się wtedy tak, jak gdyby miał do ukrycia coś związanego z ich Novą - bo w przeciwnym wypadku dlaczego by tak reagował? Mimo to Susan gotowa była dać mu kolejną szansę na udzielenie im odpowiedzi... Zakładając, że w ogóle jakieś posiadał.
Blondynka zerknęła na Rocketa z zainteresowaniem, kiedy ten nagle - chyba? - zgubił wątek, a potem zaczął korzystać z maszyny, którą przy sobie nosił. Zaciekawiona, Sue nachyliła się ku niemu i spojrzała na urządzenie... Oraz na wyświetlany przez nie tekst. Nie była pewna jak szop do tego doszedł, ale teraz nie zamierzała go o to pytać.
-Nazwisko się zgadza. To... Matka? Siostra...?- spytała, pamiętając o tym, o czym wcześniej mówił Rocket odnośnie przejmowania hełmu. Chociaż nie, imię matki brzmiało przecież inaczej, jak poinformował ją chwilę temu Herbie, a rodzeństwo chłopaka - sądząc po wystroju wnętrza - pewnie było od niego młodsze... Chyba że miał jeszcze starszą siostrę, która już tutaj nie mieszkała.
Co ważne, w momencie zadawania pytania Susan przeniosła już spojrzenie na Sama. Może i on nie widział napisu, na który dopiero co wraz z Rocketem patrzyli, ale z kontekstu powinien zrozumieć o co chodziło... Skoro rozmawiali właśnie o hełmach i przejmowaniu ich przez różnych członków rodziny.
Powrót do góry Go down
Sam Alexander

Sam Alexander


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/07/2017

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Czw Lis 02, 2017 11:45 pm

Sam założył ręce na piersi w ochronnym geście, wreszcie uważnie  słuchając tego, co nieznajomi mają do powiedzenia. Oczywiście, że gdzieś  słyszał o Richardzie Riderze. Ale niewiele o nim wiedział, poza tym, że  używał takiego imienia, jakim ojciec nazywał organizację, do której  miał należeć. Nigdy jednak nie skojarzył, że tamten Nova może być jak on lub jego ojciec Jesse.
 - Dobrze... - Westchnął Sam, jeszcze nie do końca wiedząc, czy powinien opuszczać gardę. Może i szukali kogoś innego, ale kto wie kiedy przyjdzie im do głowy być "odpowiedzialnymi dorosłymi". To było trochę ironiczne. Od dawna chciał, żeby jego ojciec był odpowiedzialny, a teraz miał wielką nadzieję, że ci dwoje się tacy nie okażą. Tymczasem hełm zaczął mu podrzucać jakieś koordynaty, a nawet uruchomił jakiś system a la GPS. Chłopak jednak zignorował to. Chwilowo.
- Słyszałem o nim, ale nic o nim nie wiem - Odpowiedział zgodnie z prawdą. Za to podchwycił to, o czym rozmawiali. Szop wiedział więcej o Novach. Może nawet... Może czas wykorzystać to, co hełm podsuwał mu odkąd tylko padło nazwisko "Richard Rider".
- Szukam mojego ojca - Wypalił - Pomogę wam szukać Richarda Ridera, jeśli w zamian pomożecie mi szukać Jessego Alexandra. Ten gadżet - Tu wskazał palcem na swój hełm - Zdaje się wiedzieć coś na temat waszego Novy.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Pon Lis 06, 2017 1:30 pm

Wyglądało na to że pomimo bardzo wybuchowego startu cała sprawa miała rozejść się po kościach. Wszystkie zainteresowane strony złożyły chwilowo broń i wykazywały chęć do jakiejkolwiek współpracy, co zważywszy na sytuację sprzed kilku chwil nie było niczym pewnym.
Słowa dzieciaka potwierdziły przypuszczenia Rocketa. Wyglądało na to że mieli z chłopakiem wspólnych znajomych.
Z Jessiem łączyło Rocketa parę wspólnych akcji, a szop uważał go za wyjątkowo równego gościa. Pogląd, którego zdecydowanie nie podzielał co do większości Nova Corpse.
Najgorsze jest jednak to że według informacji Rocketa domniemany tata dzieciaka został oficjalnie uznany za dezertera i zaginionego w akcji. Nieoficjalnie uznawało się że od dawna nie żyje. Informacje te potwierdził komputer naramienny szopa. Rocket ustawił się tak, by Sue mogła z łatwością przeczytać mu to przez ramię.
Rocket westchnął cicho. Nie chciał rujnować dziecku marzeń, ani być tym, który powie: „Sorry, twój stary nie żyje” Musiał go do tego jakoś subtelnie przygotować. Poza tym, bądź co bądź, hełm supernowych naprawdę mógł pomóc zlokalizować Richarda.
W sumie, pomoc w odnalezieniu prawdopodobnie zmarłego ojca w zamian za pomoc w odnalezieniu prawdopodobnie zmarłego przyjaciela brzmiało dość uczciwie.
- Mówi prawdę. –znów poczuł się w obowiązku na bieżąco wyjaśniać Sue sprawy, o których mogła nie wiedzieć, tak by była w stanie uczestniczyć w rozmowie. – Czarne hełmy miały zakodowane fragmenty Wolrdmindu. Może posiadać cześć jego danych nawet nie będąc z nim podłączonym. Między innymi współrzędne innych aktywnych hełmów
To już samo w sobie dawało błysk nadziei. Skoro kask zareagował na wzmiankę o Richardzie, to znaczy że jego hełm jest aktywny, a to prawdopodobnie oznacza że wciąż żyje.
Prawdopodobnie. Rocket wystarczająco długo przemierzał kosmos żeby wiedzieć że na nic nie ma stu procent pewności. No i nie wydawało się że chłopak chce ich złapać w jakąś pułapkę.
- Ostro się targujesz młody, ale niech stracę. Mamy umowę. Jeśli pomożesz nam odnaleźć naszego kumpla, mogę zabrać cię ze sobą i pomóc szukać ojca następnym razem gdy opuścimy planetę. Mam kilka kontaktów w które można by uderzyć. Chyba że oczywiście zaginął na ziemi… – Rocket spojrzał pytająco na Sue – Nie jestem ekspertem od spraw ziemi, ale chyba coś się załatwi.
Był na tej planecie dość krótko, ale już z tego co widział, była barwna, chaotyczna, i zawalona. Szukanie kogoś na tej planecie było w oczach gryzonia niewiele łatwiejsze niż poszukiwania w kosmosie. Jednak wątpił by Sue, albo Carol nie mogły pomóc w takich poszukiwaniach, zwarzywszy na ich sprzęt, oraz środki.
- To co? – spojrzał jeszcze raz po wszystkich – Stoi?
Powrót do góry Go down
Invisible Woman

Invisible Woman


Liczba postów : 198
Data dołączenia : 03/07/2012

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Czw Lis 09, 2017 1:45 pm

Susan na moment oderwała wzrok od Rocketa i jego przenośnego komputera, żeby spojrzeć na nastolatka, gdy ten znów się odezwał. Wyglądało na to, że w końcu się złamał, przynajmniej po części... I dzięki temu sytuacja zaczęła się stopniowo rozjaśniać. Blondynka wciąż nie była do końca pewna czy mogli wierzyć wszystkiemu co chłopak mówił, ale jeżeli miało im to pomóc odnaleźć ich Novę, to chyba powinni zaryzykować...
... Szczególnie, że następne zerknięcie na teraz bardziej odsłonięty ekran urządzenia szopa przyniosło Sue kolejne informacje na temat - jak się okazało - ojca Sama. Zaginiony w akcji... I to już dawno temu. Uznawany za zmarłego. Wcale nie brzmiało to optymistycznie, a przede wszystkim nie sprawiało wrażenia sprawiedliwej wymiany. Spojrzenie kobiety przesunęło się na oblicze Rocketa, który potwierdził właśnie część słów nastolatka i Susan kiwnęła głową na znak, że zrozumiała to wyjaśnienie. Przez cały ten czas walczyła jednak z wyrzutami sumienia, tłumacząc sobie w myślach, że jak długo nie posiadało się niezbitych dowodów na czyjąś śmierć, nie powinno się tej osoby całkowicie skreślać.
Rocket najwyraźniej nie miał takich oporów albo przynajmniej krył je równie dobrze, bo szybko wyszedł ze swoją ofertą. W odpowiednim momencie - to jest przy wspomnieniu o Ziemi - blondynka ponownie skinęła głową, tym razem dla potwierdzenia, że mogła pomóc z poszukiwaniami. Na pewno byliby w stanie coś zorganizować... Już w tej chwili przychodziło jej do głowy parę pomysłów, a w razie czego Reed najprawdopodobniej wpadłby na kolejne - nie wspominając nawet o tym, że S.H.I.E.L.D. także powinno być skłonne się do nich przyłączyć, bo agencji musiało zależeć na odzyskaniu Novy.
-Jeżeli tylko przebywa na Ziemi i nie żyje od dawna w kompletnym odosobnieniu, to znalezienie go raczej nie będzie aż tak trudne... Ale nawet najmniejszy trop przyspieszyłby sprawę. Albo pomógłby określić czy powinniśmy w ogóle szukać na naszej planecie czy nie- dodała od siebie, co tak naprawdę przekładało się na jej oficjalną zgodę. Oczywiście mogła mówić tylko w imieniu własnym i Fantastycznej Czwórki, ale domyślała się, że Carol i reszta Avengers również zgodzą się pomóc. W końcu chodziło też o dobro ich przyjaciela.
Powrót do góry Go down
Sam Alexander

Sam Alexander


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/07/2017

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Czw Lis 16, 2017 10:31 pm

Chłopak właściwie nie do końca wiedział o czym szop mówi do kobiety, jednak domyślał się, że ten "Worldmind" to prawdopodobnie "to coś" w hełmie, co cały czas pokazywało mu to, czego potrzebował. Zdawało się, że zwierzak wie więcej o urządzeniu, niż jego obecny właściciel. Ta współpraca mogła być bardziej owocna, niż Samowi się na początku wydawało. A jeśli Rocket i reszta... Strażników Galaktyki? Chyba tak ich nazywał ojciec w swoich pijackich opowieściach. Jeśli ci Strażnicy naprawdę byli dobrymi, godnymi zaufania pozaziemskimi istotami, to może nawet...
- Zaginął pół roku temu - Dodał Sam, informując Rocketa i Susan - I jestem prawie pewien, że nie znajduje się już na Ziemi. Tak przynajmniej wywnioskowałem z wiadomości, jaką zostawił w hełmie. Niestety, nie udało mi się jej włączyć drugi raz, więc wam nie pokażę...
Przez te pół roku, samodzielnie Sam nie zapuszczał się zbyt daleko od Ziemi, właściwie pozostając w obrębie rodzimego układu słonecznego (co w sumie normalnie jest BARDZO daleko, ale Nova i w ogóle).
- Chyba stoi - Odpowiedział Rocketowi chłopak, rozglądając się po niebie, poszukując kropki, którą "Worldmind" rozpozna jako Richarda Ridera. Nie musiał długo szukać. Punkt nałożony na rozgwieżdżone niebo szybko się powiększył, ukazując wizerunek mężczyzny a tuż obok niego jego dane. Nazwisko, stopień, świat z którego pochodzi, współrzędne i odległość w linii prostej...
- Richard Rider - Powiedział do nowych towarzyszy Sam, wskazując wprost na księżyc - Jest około 384,4 tysiąca kilometrów w stąd, w tamtą stronę.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Sro Lis 22, 2017 2:32 pm

Rocket zastrzygł uszami na dźwięk słów sama. Nie poruszył tego tematu teraz, ale według jego informacji, oraz tego co sue mogła zobaczyć na monitorze, ojciec Alexandra zaginął kilka lat wcześniej. Widocznie trop Nova Corps urywał się jeszcze zanim Jessie zaszył się na ziemi.
Nie czas był jednak na to, żeby chłopaka bezsensownie dołować. Zwłaszcza że wtedy może nie pomógłby im odnaleźć Ridera.
- To załatwione. – stwierdził gdy wszyscy się zgodzili. – Mnie zwą Rocket, a to jest Sue z Fantastycznej Czwórki. – tu zrobił gustowną pauzę, aby młodzieniec także mógł się przedstawić. Samemu nie przyznał się że należy do strażników Galaktyki. Po pierwsze, na ziemi niewielu o nich słyszało. Po drugie, nie był pewien, czy jeszcze do nich należy, albo wręcz, czy strażnicy jeszcze istnieją.
- Jesteśmy z Avengers. – dodał, jakby uzasadniając niecodzienność odwiedzin. Stwierdzenie to było z resztą mniej więcej prawdziwe.
Potem młodzieniec ni stąd ni z owąd przyczynił się do wypełnienia swojej części umowy. To było dość… proste. Rocket spojrzał nad siebie w kierunku wskazazanym przez chłopaka.
- Utrzymuje stałą orbitę? Ziemia ma jakąś stację w tej odległości? – zapytał obojga zebranych. – I to znaczy że żyje, prawda? – wolał się upewnić nim zacznie świętować.
Pozostało coś zrobić z chłopakiem. Oczywiście Rocket obiecał że pomoże znaleźć Jessiego, nie że go dla niego znajdzie, tak więc definicja wypełnienia umowy pozostawała płynna.
- Dobra. - rzekł w końcu, po czym zwrócił się do komunikatora: - Nie wystartowali jeszcze, co?
W odpowiedzi rozległo się tylko zagadkowe: -Jestem Groot.
- Słuchaj młody. Znam gościa, który mógłby ci pomóc. Znajdziesz go w wielkim statku kolonizacyjnym pod współrzędnymi ziemskimi… - spojrzał na komputer na ramieniu i wyrecytował współrzędne. Oczywiście hełm od razu przyjął do systemu nawigacji koordynaty – Nazywa się Peter Quil. Powiedz mu że cię przysyłam, jesteś Novą i nie masz bladego pojęcia co się z tym robi. On cię wprowadzi w temat. Potem, jeśli będziesz chciał, opuścisz z nami ziemię i rozejrzymy się za twoim ojcem. W międzyczasie śledzisz pozycję Ridera i informujesz Quila o wszelkich zmianach w położeniu. Ma mi dawać znać.
Patrzył jak młody przyjmie te informacje. Fakt faktem miał na ziemi jeszcze trochę do zrobienia, zanim będzie mógł spojrzeć ponownie w oczy reszcie strażników. O ile dożyje tego momentu.
Powrót do góry Go down
Invisible Woman

Invisible Woman


Liczba postów : 198
Data dołączenia : 03/07/2012

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Czw Lis 23, 2017 7:28 pm

Susan skrzyżowała ręce na piersi, słuchając uważnie opowieści chłopaka o jego ojcu. Co prawda "prawie pewien" nie oznaczało jeszcze, że poszukiwany mężczyzna na sto procent przebywał poza Ziemią, ale jeżeli tak było, to wyglądało na to, iż problem spadnie jednak na Rocketa i jego przyjaciół, a nie na miejscowych bohaterów... Więc to ci ostatni wyjdą na tym najlepiej, bo odzyskają swojego towarzysza praktycznie za nic. Sue oczywiście daleko było do wykorzystywania sytuacji, ale niestety zdawała sobie sprawę z tego, iż nawet w tej chwili te główne grupy miały za mało rąk do pracy. Szczególnie Avengers cierpieli ostatnio z tego powodu i to właśnie dlatego sama zaoferowała im pomoc... Choć nie otrzymała jeszcze ostatecznej decyzji.
Blondynka była przekonana, że Herbie w dalszym ciągu słuchał i nagrywał ich rozmowę, ale jak do tej pory - poza oficjalnym zarejestrowaniem warunków umowy - nie padły żadne wyjątkowo istotne dla nich słowa... Aż do czasu, gdy nastolatek poruszył głową, chyba szukając czegoś wzrokiem - ponad sobą? Czoło kobiety lekko się zmarszczyło, lecz o nic nie zapytała... I nie musiała, bo odpowiedź przyszła sama i to w dodatku całkiem szybko.
-Księżyc. Ziemia ma w tej odległości Księżyc- poinformowała Rocketa, gdyż ten zdążył odezwać się przed nią. Nie była pewna co do pozostałych poruszonych przez niego kwestii, ale domyślała się, że i tak nie zostały skierowane do niej. W końcu nie mogła wiedzieć co dokładnie odbierał hełm Sama... Miała jedynie nadzieję, że sygnał oznaczał właśnie jakieś znaki życia.
Podczas gdy szop podawał chłopcu instrukcje odnośnie jego dalszych działań, Sue skorzystała z chwili, w której nie była potrzebna, aby zwrócić się do Herbie'ego. Poprosiła sztuczną inteligencję o przekazanie członkom Avengers informacji na temat domniemanego położenia Novy; wybranie się na księżyc nie powinno dla nich stanowić żadnego problemu, jak długo znajdą kogoś wolnego, kto będzie mógł to uczynić. AI natychmiast zabrało się do roboty, zaś Sue znów skierowała spojrzenie najpierw na Sama, a potem na Rocketa.
-Przy odrobinie szczęścia ktoś niedługo po niego wyruszy. Jeżeli nie, to ja to zrobię- wtrąciła się, gdy tylko szop skończył mówić. Nie była tak dobrą pilotką jak Ben czy Johnny, ale potrafiła sobie poradzić, a w dodatku miałaby przecież do pomocy Herbie'ego... Który równie dobrze mógłby pokierować pojazdem za nią.
Powrót do góry Go down
Tony Stark
Mistrz Gry
Tony Stark


Liczba postów : 361
Data dołączenia : 28/05/2012

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Nie Lis 26, 2017 8:04 pm

Nagle komunikator szopa zaczął się odzywać. Mógł zauważyć, że osobą, która chce się z nim połączyć jest Tony Stark. Po odebraniu, oszczędzając sobie jakichkolwiek uprzejmości, Iron Man przeszedł do konkretów:
"Hej, szopie. Jesteś zajęty? Nie odpowiadaj, to zbyt ważne, jeżeli nie ratujesz właśnie świata przed rychłą zagładą, to nie jesteś na tyle zajęty by odmówić. Przed chwilą doszło do serii eksplozji na całym świecie i potrzebuję futrzastego specjalisty od ładunków wybuchowych do pomocy. Najlepiej gdybyś wstawił się w AT. Swoją drogą, macie kogoś wolnego ze Strażników? Fantastyczna Czwórka znalazła Novę na księżycu i sądząc po tym, że sam tu jeszcze nie przyleciał, ani oni go nie odwieźli, zabranie go stamtąd to robota dla nas"
Powrót do góry Go down
Sam Alexander

Sam Alexander


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/07/2017

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Pon Lis 27, 2017 12:25 am

- Czy żyje... - Sam powtórzył powoli pytanie Rocketa - Tego nie jestem pewien, ale jego status to "Aktywny". Więc... żyje, chyba.
Sam, jak już wspomniał, nie miał pewności co do tego czy Richard żyje i czy ma się dobrze. Szybko sprawdził kilka innych sygnałów, które pokazał mu hełm. Pięć z sześciu miała status "Nieaktywny", jeden zaś, należący do jakiejś kobiety, "Uśpiony". Cokolwiek "uśpiony" miałoby znaczyć.
Gdy tylko Rocket wyjawił Samowi gdzie odnajdzie tego Petera Quilla, hełm pokazał mu nie tylko pozycję na mapie świata, ale również skrócone dane na temat samego mężczyzny. Ku zdumieniu chłopca, pochodził on z Ziemi. No i nie miał zbyt czystego konta...
- W porządku. Jeśli to wszystko, to do zobaczenia! - Odpowiedział szopowi Sam, żegnając się z nim i Susan Storm. Jego cel? Nowa Gwinea. Ale chwila... Najpierw przystanek w domu. A potem kolejny, by spełnić obietnicę daną Carrie. Przynajmniej częściowo.

[z/t]
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1Pon Lis 27, 2017 2:01 pm

Rocket aż się wzdrygnął na wzmiankę o nazwie naturalnego satelity ziemi. Księżyc brzmiało jak coś wspólnego z księżami, a po ostatnich przygodach z Kościołem Uniwersalnej Prawdy wolał trzymać się od religii tak daleko jak to tylko możliwe.
Natomiast faktycznie po drodze na ziemię mijali jakiegoś naturalnego satelitę Ziemi, jednak wszystko działo się w tak szybkim tempie, że zdążył o nim zapomnieć. Pytanie tylko co, lub kto, zatrzymuje Richa przed daniem znać o tym że żyje swoim przyjaciołom.
Z ulgą i niewielkim ukłuciem zazdrości odebrał słowa Niewidzialnej Kobiety o tym, że „niedługo ktoś się tym zajmie.” Minął szmat czasu odkąd Strażnicy byli w pozycji by ktoś się czymś dla nich zajął. W każdym razie wyglądało na to, że cała sprawa rozwiąże się szybciej, niż myśleli.
Chłopak był taki skory do działania, że nawet nie zdążył się im przedstawić, a już poleciał w jakimś kierunku, prawdopodobnie we wskazanym przez Rocketa. Cóż, młodość musi się wyszumieć. Miał tylko nadzieję że nie zapomni ich poinformować, gdyby Nova zmienił położenie.
Szop zwrócił uwagę że w trakcie gdy wydawał chłopakowi polecenia, co ten powinien teraz zrobić, Sue skontaktowała się ze swoją sztuczną inteligencją. Nie usłyszał o czym dokładnie mówiła, ale po krótkiej chwili, gdy młody Nova zniknął już za horyzontem, gdzieś z odmętów jego spodni odezwał się nie kto inny, tylko niesławny pan Stark.
Komunikat od razu się włączył, co Rocket uznał za wyjątkową wadę sprzętu. Co gdyby był w tym momencie w trakcie akcji i połączenie zdradziłoby jego pozycję wrogowi? Albo gdyby, tak jak teraz, zapomniał do której z licznych kieszeni kombinezonu wepchnął komunikator.
W każdym razie zwierzak przetrzepywał zawartość kombinezonu, wywalając na zewnątrz wszelkiej maści mechaniczne i elektroniczne wichajstry, a komunikat Tonego trwał dalej gdzieś z okolic krocza stworka.
- Tak. To ci nowina „Panie” Stark! - odpowiedział na informację o odnalezieniu Novy.
W końcu udało mu się wydobyć komunikator
- Rocket! – krzyknął tryumfalnie do mikrofonu, odnajdując właściwy przycisk, jednak transmisja już się skończyła.
Zażenowany spuścił uszy po sobie i wlepił ślepia w nieokreślony punkt w oddali.
- Wracamy, co? – zwrócił się znowu do Sue. – Nic tu po nas.
Jeśli Sue nie miała nic przeciw zebrał porozrzucany sprzęt i zapakował się do poduszkowca obierając kurs z powrotem na Baxter.
Ciekawe jak radził sobie Groot.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Miasteczko Carefree w stanie Arizona Empty
PisanieTemat: Re: Miasteczko Carefree w stanie Arizona   Miasteczko Carefree w stanie Arizona Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Miasteczko Carefree w stanie Arizona
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki-
Skocz do: