Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Zniszczony most

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Gość
Gość




Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Sro Lut 14, 2018 6:42 pm

Zniszczony most Liberty-State-Park_New-Jersey_Untapped-Cities-0011

Stary, zarośnięty i w połownie zniszczony most położony na uboczu Los Angeles. Nie spotkasz tutaj ludzi, nie ma bowiem nic specjalnego w ów zrujnowanej konstrukcji. Jego zachodnia część zmienia się w kilkumetrowy, zamknięty tunel,który prowadzi do niewielkiego lasu. Czasami jakiś fotograf-zapaleniec przyjdzie tutaj za dnia aby zrobić kilka zdjęć. Po zmroku nikt normalny się tutaj nie zapuszcza.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Sro Lut 14, 2018 6:46 pm

Był ciepły, przyjemny wieczór. Nagle jednym z filarów podtrzymujących most otworzył się portal, przypominający bardziej norę w ziemi. Wnętrze jednak jaśniało z każdą chwilą, by po kilku sekundach "wypluć" ze środka Batarię. Rzuciło nią jak szmacianą lalką, upadła bokiem i przejechała tak z dwa metry aż ostatecznie się nie zatrzymała. Bardzo kręciło jej się w głowie a umysłem skupiała się na powtaarzaniu sobie tego, co przed chwilą się stało. Była w lesie, potem chciała się bronić, jednak ktoś rzucił na nią prymitywny czar więzów. Czyżby ten ból głowy był spowodowany tym, że jeszcze ktoś ją uderzył? Podróżowała już przez portale, nie było takich komplikacji. Stella miała złe przeczucia. Bardzo złe.
Powoli wychodziła z tego szoku, otarcia zaczynały mniej boleć i ogłosy razem z zapachami zaczęły do niej docierać. Ostrożnie przejechała wzrokiem po okolicy. Jej uszy bezustanie uciekały to na prawo, to nieco w tył lub do przodu. Wyłapywała z oddali dźwięki jakich wcześniej nie znała. Ostrożnie podniosła się tak, by usiąść na kolana. Wyciągnęła ze swej torby długi, szeroki liść, którym owinęła sobie najbardziej otarte miejsce na lewym ramieniu. Zupełnie nie znała tego miejsca. Zastanawiała się nad wieloma rzeczami, kim były te cienie, kto je nasłał, dlaczego ona skoro aż taka potężna nie była. W końcu złapała się za głowę, syknęła wściekła i krzyknęła
- Mis siin on Skorupal Kulddragon munad lähevad ära? Vihased varjud, lubage mul tulla neile tagasi ja need, kes ennäevad mind!!!


Ostatnio zmieniony przez Stella Tsuki dnia Czw Lut 15, 2018 6:20 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Sro Lut 14, 2018 10:58 pm

Po zarejestrowaniu danych z krateru, Sam skierował się prosto ku wyspie należącej do A.I.M., zamierzając najpierw oddać pracującym na niej naukowcom miernik, a następnie teleportować się stamtąd do bazy w Savage Land, by odzyskać stracony czas. Leciał powoli, przynajmniej jak na swoje możliwości, bo tak naprawdę nigdzie mu się nie spieszyło. Cała ta wycieczka zajęła mu w końcu jedynie krótką chwilę, a nie miał na ten dzień zaplanowanego niczego bardzo ważnego... Pomijając może dopilnowanie, aby pod jego nadzorem Bobby grzecznie zjadł kolejny posiłek. Podsumowując, mógł sobie pozwolić na mniejsze tempo.
Gdy przemieszczał się już nad wodą, jego komunikator nagle się odezwał. Jeden z nerdzików, wyjątkowo brzmiący na trochę zakłopotanego, zapytał go o to, czy nie miałby nic przeciwko małemu zboczeniu z trasy... A właściwie to zawróceniu ku Los Angeles... W celu sprawdzenia pewnego nowego zjawiska. Tyle wystarczyło, aby Sam zmarszczył czoło i gwałtownie zatrzymał się w powietrzu, gotów wysłuchać reszty informacji. Szybko udało mu się ustalić, że minionki wykryły pojawienie się pod miastem nietypowego źródła energii, które teoretycznie mogło oznaczać kłopoty... Albo równie dobrze mutanta ćwiczącego tam swoje zdolności.
Zaraz po otrzymaniu współrzędnych mężczyzna natychmiast skierował się w wyznaczone miejsce - nie z pełną, jednak wciąż z wysoką prędkością - ale jeszcze po drodze odebrał kolejny komunikat, tym razem krótszy, lecz dotyczący tego samego tematu... I w dodatku przekazywany przez tę samą osobę, według której to źródło energii już zanikało. Na zjawisko tak czy siak należało rzucić okiem, tak na wszelki wypadek, ale można było mieć nadzieję, że przebiegnie to szybko.
Blondyn dotarł na miejsce w mgnieniu oka i bez problemu wyhamował wysoko nad pozornie spokojną i raczej pustą okolicą. Widok z góry nastawił go optymistycznie. Brak armii krwiożerczych potworów z innego wymiaru jakoś tak zawsze poprawiał mu nastrój... Przed zejściem niżej Sam wyjął jeszcze z przegrody przy pasie komórkę i wystukał krótką wiadomość do szefa, a kiedy telefon wrócił na swoje miejsce - Cannonball skierował się po łuku w dół, głową, a właściwie to rękami do przodu.
Mężczyzna przeleciał pomiędzy dwoma z licznych filarów konstrukcji, pod którą nerdziki namierzyły tę energię, a znajdując się już pod zadaszeniem wyrównał swoją pozycję, ustawił się pionowo... I zawisł w powietrzu, rozglądając się uważnie. Póki co nie zamierzał opadać na ziemię. W locie czuł się najlepiej.
Spojrzenie Sama szybko natknęło się na jedyną żywą duszę w tym miejscu, nie licząc rzecz jasna jego samego... I nie musiał się nad tym długo zastanawiać, by uznać, że musiał mieć do czynienia z kimś powiązanym z tamtymi niecodziennymi odczytami. Mutantka czy kosmitka, tego nie potrafił jeszcze ocenić, choć na podstawie stroju ostrożnie obstawiał to pierwsze. Akcenty wydawały mu się rdzenno-amerykańskie - a dzięki znajomości z Dani wiedział o nich to i tamto. Kim by nie była, osoba ta siedziała, więc Cannonball znajdował się o wiele wyżej od niej, a w poziomie dzieliło ich jakieś cztery metry.
- Cześć. Mogę założyć, że posiadasz jakieś powiązania z niedawną manifestacją energii na tym obszarze? - zaczął spokojnym, przyjaznym tonem, bo w końcu mógł mieć styczność z kimś zupełnie niewinnym albo nawet wystraszonym, nawet jeżeli o tym ostatnim język ciała raczej nie świadczył. Zawsze warto było spróbować nawiązać dialog. W najgorszym wypadku nieznajoma odpowie na niego agresją.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Czw Lut 15, 2018 9:30 am

Wiedziała jedno - siedzieć tutaj nie mogła. Nagle przypomniało jej się coś. Gdzie jest jej księga?! W panice zaczęła grzebać w torbie. Nie było jej. Przejechała szybko rękami po ziemi, rozejrzała się roztrzęsionym wzrokiem po okolicy. Nigdzie jej nie było, na domiar złego wciąż czuła na sobie resztki wiążącego czaru. Nie mogła przez to wstać, chociaż wiedziała, że te zaklęcie było dosyć słabe i lada moment puści. Jeden z cieni musiał ukraść księgę. Stella poczuła, jak dopada ją panika. Nauczenie się na pamięć zaklęć było dla niej trudne, ledwo co zapamiętała kilka ale...Bez księgi czarów nie jest aż tak silna, raczej spadła teraz do poziomu adepta niż pełnoprawnej czarownicy. Dopadła ją prawie rozpacz, kiedy dziwny dźwięk dotarł do jej czułych uszu. Skierowała głowę w stronę źródła dźwięku, trzymając swoją różdżkę w pogotowiu i dołączając już sekundy do chwili, kiedy czar więzów w końcu puści. A stało się to wtedy, kiedy właściciel nieznanego jej dźwięku pojawił się blisko niej. Widziała go dobrze, jej wzrok podczas ciemniejszej pory dnia działał nieco lepiej. Kiedy się pojawił to wstała gwałtownie i cofnęła się, wyciągając różdżkę przed siebie. Ów osoba wyglądała znajomie, jeżeli chodzi o rasę, tylko ten latał i posługiwał się innym językiem. Dla Stelli był on nikim innym jak Tulekahju verewe - czyli żywiołak ognia. Miała już z nimi styczność, jednak żaden jeszcze nie mówił ani nie przyjął tak dziwnie postaci. Nie wypadało jednak nie odpowiedzieć, dlatego Stella po chwilo wachania, nutą strachu w głosie, zapytała
- Mis kummaline nähtus. Tulekahju verewe?
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Czw Lut 15, 2018 11:23 pm

Znajdowanie się po drugiej stronie jakiejkolwiek broni, nawet improwizowanej, nigdy nie należało do miłych doznań - niezależnie od tego, czy miało się do czynienia z kijkiem, pistoletem czy nowoczesną bronią plazmową. W przypadku Sama nie chodziło nawet o realne zagrożenie, bo tego na ogół się nie obawiał, ale zaczynanie od straszenia wydawało mu się trochę... Nieuprzejme. Choć z drugiej strony potrafił zrozumieć chęć zapewnienia sobie bezpieczeństwa, która najprawdopodobniej kierowała teraz działaniami nieznajomej. W końcu jak do tej pory jeszcze go nie zaatakowała - pokazywała tylko, że nie była bezbronna.
Sądząc po jej wyborze broni, albo znalazła ją gdzieś tu na miejscu, bo akurat leżała pod ręką... Albo pochodziła z cywilizacji, która nie rozwinęła bardziej zaawansowanych technologicznie urządzeń i opierała się na prostych lub po prostu odmiennych rozwiązaniach. Chyba że w tej lasce krył się laser albo nawet ostrze, energetyczne czy zwykłe, bo wtedy sprawy wyglądałyby inaczej.
Kobieta - a przynajmniej blondyn sądził, że była to kobieta, choć nie mógł mieć pewności - zaraz się jednak odezwała... I bariera językowa stanowiła już drobny problem. Cannonball uniósł dłoń, umyślnie robiąc to powoli, aby gest nie wyglądał w jej oczach na niebezpieczny, po czym podrapał się palcem wskazującym po policzku, czekając na jakąś podpowiedź ze strony całego tego sprzętu, który nerdziki wpakowały w jego kostium... I grając na czas.
W jego okularach natychmiast wyświetliła się informacja o przetwarzaniu danych, a już sekundę później zastąpił ją nowy napis, traktujący o wykryciu języka estońskiego. Czyli jednak nie kosmitka? Chyba że to zbieg okoliczności i słowa posiadały swoje odpowiedniki, ale oznaczały coś zupełnie innego. Zaraz potem niżej pojawiło się tłumaczenie na angielski i tak jak jego pierwsza część miała sens - "cóż za dziwne zjawisko" - tak druga nie bardzo... "Ogniste verewe?" Mężczyzna zmarszczył czoło, podczas gdy translator ponownie przeanalizował to ostatnie zdanie, tym razem zwracając już nieco inny tekst - "ogień we krwi".
Moc Sama generowała płomienie, więc nie zdziwiło go to, że nieznajoma się do nich odniosła, nawet jeżeli nie uzyskał dokładnego przełożenia jej wypowiedzi. Być może jej język był tylko podobny do estońskiego, może użyła jakiegoś slangu albo regionalizmu, a może tłumacz nie zarejestrował wszystkich dźwięków... Tak czy siak posługiwanie się nim było najlepszą opcją blondyna na dogadanie się.
- Rozumiesz język angielski? Mam do ciebie kilka pytań - odezwał się na początek. Gdyby mógł mówić w swoim ojczystym języku i tylko sprawdzać w goglach słowa kobiety, nie musiałby się martwić, że translator przekaże jej coś dziwnego. Tym razem urządzenie nadało przez głośnik komunikat wypowiedziany głosem zbliżonym do Cannonballa, lecz nie identycznym.
- Kas sa mõistad inglise keelt? Mul on sulle mõned küsimused - jeżeli mężczyzna miał rację, to w ten sposób powinni się w końcu jakoś dogadać. Jeśli jednak tamta zgodność wynikała z czystego przypadku... To chyba będzie potrzebował nowego planu. Ciekawe jak daleko zaszliby opierając się tylko i wyłącznie na gestykulacji...
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Pią Lut 16, 2018 11:18 am

Jej duże, błękitne oczy śledziły każdy jego ruch. Dla niej istniało wiele opcji, dlaczego została wyrzucona w tak dziwnym miejscu. Równie dobrze to coś przed nią, nadal nie wiedziała czy to ktoś czy coś, mogło czekać na nią i teraz stara się odwrócić jej uwagę. Dlatego też cały czas nasłuchiwała ewentualnego zagrożenia, poruszając energicznie uszami na wszystkie możliwe strony. Jej prawa dłoń lekko drgnęła, kiedy ułyszała swój język którym on zaczął mówić. Trochę ją to zdziwiło, nie wiedziała co to jest "inglise " ale domyślała się, że to rodzaj mowy jakim za pierwszym razem odezwał się nieznajomy. Zastanowiła się przez chwilę, po czym pokręciła na boki głową w geście zaprzeczenia. Nie znała, jednak zaraz mogła go zrozumieć
- Eemalda see, mis teil on suiso ees. See aitab mul inglise mhao mõista
Powiedziała i dla pewności zaczęłą gestykulować. Lewą ręką pokazała jego oczy, potem swoje i wykonała na sobie gest który przypominał ściąganie okularów. Powtarzała to co jakiś czas, aż Tulekahju verewe nie załapał o co jej chodzi. Dopiero kiedy to zrobił, mogła przyłożyć różdżkę do skroni, spojrzeć mu w oczy i powiedzieć
- Tutvuge nende sõnadega, tundke oma maailma ja kaitske oma juukseid
Po wypowiedzeniu formułki, końcówka różdżki zalśniła, oczy kocicy błysnęły delikatnym światłem po czym wróciły do normy a od nadgarstka do jej ucha pojawiły się dziwne runy. Całość trwała może 15 sekund, nie więcej, nie mniej - po tym wszystko się uspokoiło. Stella poczuła, jak boli ją głowa od zaklęcia. Chwilę milczała, patrząc na swoją różdżkę po czym ponownie szybko wyciągnęła ją w kierunku nieznajomego i powiedziała
- Co to za świat, kim jesteś? Żywiołak ognia? Antropomorf opętany przez Tulekahju verewe?
Teraz jej głos był stanowczy, nawet nieco oschły a ona sama stała się pewniejsza. Teraz może się dowiedzieć czegoś więcej o tym, co się tak dokładnie stało i do jakiego miejsca trafiła. Końcówka różdżki ponownie zaświeciła, kiedy magiczna energia Stelli przygotowywała się do ewentualnej obrony.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Pią Lut 16, 2018 9:36 pm

Już samo to pokręcenie głową w wystarczającym stopniu odpowiedziało na pytanie Sama i w związku z tym mężczyzna tak naprawdę nie potrzebował dodatkowych wyjaśnień... A zakładał, ze to właśnie je otrzymywał, skoro wśród słów nieznajomej pojawiło się to "inglise", które zdawało się oznaczać angielski. Wyglądało na to, że najwyraźniej miał rację próbując używać estońskiego... Chyba że dla kobiety jego tłumaczenie przekładało się jednak na coś innego, ale reakcja tak czy siak była przecząca.
Na szkłach znów wyświetlił się tekst informujący o działaniu translatora, lecz tym razem całość przebiegła jeszcze szybciej niż poprzednio. Wypowiedź humanoidalnej kocicy przedstawiona została najpierw jako "zdejmij to, co masz przed suiso. To pomaga mi zrozumieć angielski mhao". Czyli znowu problemy z dwoma wyrazami... W pierwszym z nich osobno tłumacz rozpoznał zwykłe "przepraszam", drugi zaś ostatecznie nie otrzymał żadnego odpowiednika. Nawet z takimi brakami przekaz wydawał się całkiem jasny... Szczególnie w połączeniu ze wskazywaniem oczu. A dokładniej pewnie okularów, gdyż je dało się ściągnąć, zaś części ciała przecież nie.
Tutaj sprawy się jednak komplikowały. Cannonball aż za dobrze wiedział, że bezpośredni kontakt wzrokowy bywał niebezpieczny. Spędził wystarczająco dużo czasu w towarzystwie czarodziejki, nie wspominając już o doświadczeniach z niektórymi mutantami o mocach mentalnych. Gogle stanowiły ochronę przed częścią tego rodzaju zdolności, z kontrolą umysłową na czele. Co prawda zachowanie nieznajomej nie dawało mu poważnych powodów do podejrzeń, ale równie dobrze mógł mieć do czynienia z niezłą aktorką.
- Liczę na to, że jakoś pomożecie, jeżeli mnie zahipnotyzuje - zwrócił się już trochę ciszej do swojego komunikatora. Wbrew pozorom wcale nie obawiał się, że kobieta nagle zacznie go rozumieć, ale po prostu nie musiał podnosić głosu, gdy zwracał się tylko do nerdzików... A był pewien, że go słuchały. Ich ciekawość nie pozwoliłaby im przecież odpuścić. W tym wypadku to wyjątkowo dobrze.
Chcąc, nie chcąc, Sam westchnął więc płytko, po czym ostrożnie przesunął okulary wyżej, pozwalając im bezpiecznie osiąść na swoich włosach. Wówczas ponownie spojrzał na kotkę, mimo wszystko nieświadomie spinając mięśnie w oczekiwaniu na jej dalsze posunięcia. Jego postawa nie zmieniła się od tego aż tak bardzo, może tylko ramiona wyraźniej się wyprostowały, ale to właściwie tyle.
Wzrok mężczyzny przeniósł się na moment na kijek, którym nieznajoma wcześniej do niego mierzyła. Widocznie nie pomylił się w kwestii braku zaawansowanej technologii... Nie po raz pierwszy i pewnie nie ostatni spotykał się z tym, że zastępowała ją jakaś forma mniej lub bardziej naturalnej manipulacji energią. Właśnie tego tutaj oczekiwał, a błyski w oczach kobiety oraz na końcówce jej broni utwierdziły go w tym przekonaniu... I dobrze, bo dzięki temu coraz lepiej wiedział na kogo i na co się natknął.
Blondyn czekał w milczeniu na cokolwiek nowego, ale w końcu uznał, że wcale nie poczuł się inaczej, a już na pewno nie opętany. To wystarczyło, aby opuścił gogle z powrotem na oczy, przy okazji zastając na ich szkłach nowe tłumaczenie, kompletne, ale za to co najmniej dziwne. "Zbadaj te słowa, poczuj twój świat i chroń twoje włosy"? Pierwszą i drugą część potrafił zrozumieć, lecz ta ostatnia sprawiła, że jego czoło zmarszczyło się w zastanowieniu i zdziwieniu. Mężczyzna prawie westchnął ponownie, gdy laska znów została wystawiona w jego kierunku, lecz powstrzymał go przed tym fakt, że zaraz potem kotka przemówiła - i to rzeczywiście po angielsku. Przynajmniej pod tym względem sytuacja się zmieniła.
- Spokojnie, uprzedzałem, że będę miał do ciebie parę pytań. Możesz mnie nazywać Cannonball, a na tym terenie przed chwilą doszło do manifestacji nowego źródła energii. Już zniknęło, ale tak czy siak potrzebuję ustalić co to było. Wywołałaś je albo miałaś z nim jakiś związek? Teleportowałaś się tutaj, otworzyłaś portal, wpadłaś przez już gotowy? - mimo wszystko Sam nie chciał dać się od razu zepchnąć do roli odpowiadającego. Musiał najpierw zdobyć jakieś informacje dla minionków... Ale w pewnym sensie i tak odpowiedział na jedno z pytań kobiety, bo przecież się jej przedstawił.
Powrót do góry Go down
Roberto da Costa

Roberto da Costa


Liczba postów : 139
Data dołączenia : 11/06/2016

Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Sob Lut 17, 2018 10:47 am

Podczas rozmowy z nieznaną osobą, telefon Samuela wydał z siebie krótki dźwięk, sygnalizujący, że przyszła do niego wiadomość. Wiadomość od jego szefa. Krótka i zwięzła, jakby Berto nie miał czasu na rozpisanie się bardziej w niej.
"Uważaj na siebie. Na obiad nie mogę, spotkanie biznesowe. Obiecuję kolację."
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Nie Lut 18, 2018 9:31 pm

Bataria położyła delikatnie po sobie uszy, wyrażając niezadowolenie jego stwierdzeniem, że o coś ją jeszcze pytał nie licząc zapytania o angielski
- Nic mnie nie uprzedzałeś, powiedziałeś coś w stylu "Posiadasz angielski", bo reszta zdania to był jakiś zlepek różnych słów, więc jeżeli nie znasz mojego języka to go nie używaj z łaski swojej
Burknęła do Cannoballa, ani na chwilę nie opuszczając różdżki. Ta sytuacja była dla niej bardzo niewygodna, ciągle martwiło ją to, że straciła swoją księgę. Nie znała na pamięć zbyt wielu pomocnych zaklęć do obrony czy ataku. Gdyby miała ze sobą ów przedmiot, wtedy byłaby w stanie zmusić nieznajomego do mówienia prawdy. Jednak te zaklęcie było długie i wymagało jakiejś fuzji dwóch ziół...które posiadała ale nie wiedziała które to i jaką czynnością należy je ze sobą spoić. W pewnej chwili potrząsnęła głową na boki.
Stella, co ty wyrabiasz. Nie jesteś taka, gdyby miał złe zamiary już dawno by się za ciebie zabrał...Po prostu zostań czujna ale ogarnij tą różdzkę!
Zabrzęczały w jej głowie własne myśli, po których momentalnie zrobiła trochę zawstydzoną minę. Różdżka przestała lśnić, opadła trochę w dół ale nie całkiem tak, by w razie najgorszego móc zareagować. Wymawiała dosyć szybko zaklęcia, więc czasem się nie martwiła. Opuściła na parę sekund wzrok, popatrzyła potem na chłopaka i nieco zawstydzona powiedziała
- Wybacz moje naganne zachowanie, jednak ta sytuacja jest dla mnie dziwna. Mów mi Bataria. Nie rozumiem o czym dokładnie mówisz...manifestacja nowego źródła energii? Mogę zdradzić tylko tyle, że wracałam ze swojej wyprawy i ktoś na mnie napadł. Cienie wrzuciły mnie do portalu. Powiesz mi jak trafić do wioski Maagilised hääled?
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Pon Lut 19, 2018 11:16 pm

Sam był na ogół osobą spokojną i przyjaźnie nastawioną do świata, przynajmniej tak długo, jak ten świat nie starał się go zabić lub w inny sposób mu zaszkodzić. Unikał udziału w bezsensownych konfliktach, kłótniach czy urazach, chyba że w roli mediatora. Wiedzieli o tym wszyscy, którzy lepiej go znali... I to właśnie ta cecha sprawiła, że w tym wypadku mężczyzna jedynie zmarszczył czoło, a kąciki jego ust powędrowały w dół.
Chyba jednak wolał nieznajomą wtedy, kiedy w ogóle nie mówiła po angielsku - to była jego pierwsza myśl. Jako druga przyszła do niego chęć zwrócenia kobiecie uwagi na to, że gdyby nie zaczął używać jej języka, a przynajmniej takiego wystarczająco podobnego do niego, to najwyraźniej wcale by się nie dogadali, bo wcześniej jakoś nie spieszyła się do wykorzystania tej swojej sztuczki... Ale - choć prawdziwe i szczerze - byłoby to też niedojrzałe, więc ostatecznie blondyn ugryzł się w język i zachował tę opinię dla siebie. Mimo wszystko przybył tu po to, aby się czegoś dowiedzieć. Na tym powinien się skupić - na wyciąganiu z kotki faktów.
Mężczyzna już zamierzał powtórzyć swoje pytanie, gdy najwidoczniej nieznajoma - jak się okazało o imieniu Bataria - zmieniła zdanie i jednak przemówiła ponownie. Jej słowa nie wyjaśniały wiele, ale przynajmniej potwierdzały wersję z portalem... Ale stałym czy utworzonym przez kogoś na chwilę? No i dlaczego prowadził akurat tutaj - przez przypadek czy nie? Cannonballowi nie umknęło również to, w jaki sposób kobieta ujęła swoją wypowiedź. Stwierdziła, że nie mogła mu zdradzić więcej, co wcale nie oznaczało, że nie posiadała takiej wiedzy...
Zanim jeszcze Sam zdążył zareagować na tę opowieść, do jego uszu dotarł sygnał z telefonu i blondyn odruchowo zerknął w dół. Domyślał się, że to najprawdopodobniej odpowiedź od Bobby'ego, bo w gruncie rzeczy mało kto kontaktował się z nim tą drogą... Głównie rodzina, a nerdziki korzystały z komunikatora. Mężczyzna sięgnął prawą dłonią po komórkę i zajrzał w nową wiadomość, jednocześnie unosząc lewą dłoń z wysuniętym palcem wskazującym - w geście, który zdawał się sygnalizować, aby Bataria dała mu moment. Wyraźnie nie miał oporów przed spuszczeniem jej z oczu, nawet jeżeli wciąż trzymała tę swoją laskę.
Spojrzenie Sama przesunęło się po tych kilku słowach, nadanych do niego - jak przewidywał - przez jego przyjaciela. Kolacja brzmiała nieźle, nawet jeżeli nie podobało mu się to, że Bobby wykręcił się z obiadu... Oby tylko z nim, a nie całkowicie, ale tego Cannonball tak czy siak nie miał jak sprawdzić. I pewnie byłoby to przesadą, gdyby nawet mógł... Mężczyzna odpisał szefowi krótkie "OK", po czym schował telefon na jego miejsce i znów przeniósł wzrok na kotkę.
- Nigdy o takim miejscu nie słyszałem i nie chcę cię straszyć, ale nie sądzę, żeby znajdowało się w pobliżu. Gdybym miał zgadywać, pochodzisz albo z jakiejś odosobnionej krainy zapomnianej przez resztę świata... Albo z innej planety lub wymiaru - żadna z tych opcji by go nie zdziwiła. W końcu na co dzień stacjonował w Savage Land i doskonale wiedział, że takich odciętych od cywilizacji miejsc było na Ziemi więcej... Ale kosmici zdarzali się równie często.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Sro Lut 21, 2018 8:19 am

Nie umknął jej uwadze dziwny dźwięk, wydobywający się ukrytego przedmiotu należącego do Cannoballa. Zamachała lekko różdżką w górę i w dół, gestykulując nią w stronę przedmiotu
- Co to jest?
Zapytała, chcąc się dowiedzieć nazwy ów tajemniczego pudełka i do czego ono służy. Wysłuchała z niepokojem jego słów, które wróżyły najgorsze. Miała ogromną nadzieję, że uzyska wskazówkę jak dotrzeć do Maagilised hääled. Wykluczyła od razu opcję, aby Cannoball nie znał tego miejsca. Każdy mieszkaniec planety Isol znał ów miejsce, było ono bowiem największym miastem na planecie. Wręcz bywało nazywane Złotym Sercem. Tam było wszystko - od świątyń, basenów, kuźni, szkół na zwykłych, mało zachwycających straganów lub zrujnowanych domach kończąc. Ogromne miasto gdzie żyła ponad połowa populacji ras rozumnych Isolu. Każdy kto chciał zdobyć coś niezbędnego, znaleźć mieszkanie, odebrać szkolenie lub zacząć życie kupca (i nie tylko) - kierował się właśnie tam. Wtedy udałaby się tam i stamtąd bez problemu dotarłaby do swojej skromnej posiadłości w lesie. Teraz jednak zrozumiała, że nie jest w swoim świecie. Została uwięziona, bez księgi nie da rady wrócić. A księgę wzięli napastnicy. Zrobiła się nieco blada, poczuła się słabo. Spuściła wzrok, miała płytki oddech. W końcu nie wytrzymała i musiała usiąść, inaczej chyba by zemdlała
- Mul on vaja varjualust ...Mul on vaja varjualust ...Nou teresi.m
Powtórzyła cicho pod nosem. Nie była głupia. Podczas swej nauki ostrzegano, że podróżowanie do innych światów, gdzie rasy mocno różnią się technologią albo nie posiadają magi, jest surowo zabronione. Głównie dla tego, że przeważnie każdy boi się "obcych". Nie znała gatunku, który byłby tak tolerancyjny jak Isolianie. Każdą inną rasę akceptowali a jednocześnie było wśród nich na tyle dużo potężnych osób, że mogli bronić swoją planetę. Tak wpajano jej od małego i w to też wierzyła
- Niech zgadnę. Twoja rasa posiada moce ale nie jesteście przyjaźni dla obcych ras? No, może są takie wyjątki jak Ty ale powiedz mi, że chociaż w jednym mam rację
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Sro Lut 21, 2018 10:57 pm

Sam jedynie potrząsnął głową na pytanie o to, czym był telefon, starając się w ten sposób pokazać kobiecie, że to nic istotnego.... Bo teraz naprawdę nie miało to większego znaczenia, a blondyn nie chciał za bardzo zbaczać z głównego tematu, żeby nie rozkojarzać zarówno siebie samego, jak i swojej rozmówczyni. Poza tym... Pokazywanie i wyjaśnianie mniej zaawansowanym kulturom zdobyczy technologicznych chyba nie było najlepszym pomysłem - nawet jeżeli mężczyzna domyślał się, że prędzej czy później kosmitka i tak zapozna się z częścią z nich. Jej zachowanie wyraźnie wskazywało, że nie miała pomysłu na to, jak wrócić do siebie, więc chyba szykował się dla niej dłuższy pobyt.
Jeżeli sądzić po tłumaczeniu, które znowu wyświetliło się na powierzchni gogli Cannonballa, ona sama również zdawała sobie z tego sprawę. Potrzebowała schronienia, tak? Nic dziwnego, w obcym miejscu to jedna z pierwszych rzeczy, o jakie należy zadbać. Ostatnia część wypowiedzi kotki początkowo nie została przełożona, lecz już po chwili translator także i z nią sobie poradził. "Nic gorszego"... Sam, mając osobiste doświadczenie z trafianiem do innych światów i nie tylko, nawet jej współczuł. I doceniał, że panika całkowicie nie przesłaniała jej logicznego myślenia.
Podczas całej tej wymiany mutant osunął się w powietrzu trochę niżej i bliżej, choć wciąż nie na tyle, aby znaleźć się w zasięgu kontaktu fizycznego. Przede wszystkim chciał lepiej słyszeć kobietę oraz usunąć konieczność podnoszenia głosu. To głównie dzięki temu jego sprzęt w ogóle wyłapał słowa wymówione w języku Batarii - a jednak mężczyzna zdecydował się je zignorować, bo podejrzewał, że nie były przeznaczone dla jego uszu.
Cannonball poczekał więc na kolejną wypowiedź kotki, dając jej trochę czasu, aby na spokojnie poukładała sobie wszystko w głowie... Kiedy zaś w końcu przemówiła, on aż się lekko uśmiechnął, szczerze rozbawiony, nawet jeżeli w odczuciu tym pojawiła się także gorzka nuta. Zależnie od tego, jak spojrzeć na sprawę, Bataria myliła się całkowicie albo... Tylko odrobinę. Z jednej strony ludzie nie mieli problemu z zaakceptowaniem Thora czy innych chroniących świat kosmitów, z drugiej - nie potrafili się dogadać nawet między sobą... I to nieważne czy liczyć mutantów jako ludzi czy nie, bo nawet osoby bez żadnych mocy popadały przecież w konflikty. I to chyba w te najgorsze, jeżeli wierzyć znanej historii.
- Prawdę mówiąc częściej to te obce rasy nie są przyjaźnie nastawione do nas. Inwazja za inwazją, ledwo nadążamy z wyrzucaniem najeźdźców - odparł na początek, bo przecież tak właśnie było... I to takim istotom większość mieszkańców planety nie sprzyjała. Wielu nieszkodliwych kosmitów trafiało jednak pod opiekę i nadzór S.W.O.R.D. i dzięki temu mogło legalnie zamieszkać na Ziemi. Nawet sama naczelnik agencji miała kosmiczne korzenie.
- Ale jeżeli pytasz o to, czy wzbudzisz sensację futrem i resztą, to tak. Najpewniej zostaniesz uznana za mutantkę. Oficjalnie to nic złego, ale zawsze znajdą się tacy, którzy mogą mieć z tym problem. Na twoim miejscu spotkałbym się z kimś z góry. Istnieją organizacje, które zajmują się przybyszami z innych światów, pomagają im wrócić do domu albo rozgościć się u nas - wszystko to Sam wypowiedział tonem, który wyraźnie wskazywał, że nie było to wcale nic nietypowego. Ziemia już się do takich sytuacji przyzwyczaiła.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Pon Lut 26, 2018 9:40 am

Starała się nie panikować i jak najlepiej wykorzystać fakt, że Cannoball tutaj jest i nie wykazuje wrogości a raczej ciekawość. Rozejrzała się dookoła, wszystko wydawało się być takie inne i obce
- Kõik, nii erinevad...
Może i poznała na kilka dni angielski, a głowa dalej ją bolała od zaklęcia, jednak nie zapomniała od tak swojego języka. Schowała swoją różdżkę. Miała ukryty pasek na prawym przedramieniu, który trzymał tam jej "broń" (chociaż nie była ona jedyną rzeczą którą mogłaby się bronić) i przy delilatbym, dobrze wykonanym ruchu mięśni, wypuszczał różdżkę prosto do jej ręki. Sama tam jednak nie wracała więc Cannoball mógł zobaczyć, gdzie ją ukrywa. Teraz priorytetem dla niej było znaleźć schronienie ale nie da rady sama. Będę musiała poprosić tego latającego, ognistego osobnika. Ten uśmieszek na jej słowa dał jej wystarczająco dużo informacji - była w błędzie.
- Och...
Powiedziała trochę smutnie i zrezygnowanie na to, co z początku usłyszała. Nie potrafili nadążyć z "wyrzucaniem" najeźdźców ale...dlaczego w ogóle takie sytuacje miały miejsce?
Nie mogłaby im w tym pomóc, nie znała zaklęć barier a to co ochraniało Isol było wspomagane kryształami aby bariera była jak najbardziej trwała. Wychodziło jednak na to, że Isolianie byli silni ale konflikty międzygwiezdne nie były w ich stylu. Tak przynajmniej wywnioskowała Stella, jak było naprawdę to już pozostanie tajemnicą. Jak długo żyje była świadkiem może dwóch (trzeciego historia nie uznała) ataków na Isol
- Mutant? To bardzo obraźliwa nazwa. Jestem Isolianem i jestem dumna z mieszkańców mojej planety. Jeżeli mam tutaj zostać jak w pułapce, potrzebuję twojej pomocy. Pomóż mi znaleźć kryjówkę a ja spłacę swój dług kiedy tylko będziesz chciał. Zrobię wszystko co nie będzie się kłócić z moimi zasadami
Powiedziała pewnym tonem. Mówiąc to wstała, wykonała półukłon patrząc ciągle na niego swoimi wielkimi oczami. Jdnocześnie wyciągnęła prawą rękę przed siebie, wewnętrzną stroną skierowaną do góry. Lewą rękę położyła na piersi. Mogło to wyglądać tak, jakby chciała aby chcił ją za wyciągnięta rękę. Tak jednak nie było i kiedy skończyła mówić, wróciła do normalnej pozycji.
- Jak nazywa się twoja planeta i rasa?
Zapytała właściwie o podstawową rzecz.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Wto Lut 27, 2018 4:45 pm

Także i tym razem Sam zdecydował się nie zareagować na słowa wypowiedziane w rodzimym języku kobiety. Gdyby zwracała się do niego, to użyłaby przecież świeżo poznanego angielskiego, a skoro tego nie zrobiła, to najwyraźniej mówiła tylko do samej siebie. Chyba każdemu się to czasem zdarzało, więc nie był zdziwiony.
Nie zmieniało to rzecz jasna faktu, że na szkłach jego gogli tak czy siak wyświetliło się najnowsze tłumaczenie - "wszystko tak inne". Mężczyzna musiał przyznać, że zastanawiało go czym dokładnie Ziemia aż tak bardzo różniła się od okolic, z których wywodziła się Bataria. Wiedział już, że jej kultura najwidoczniej posługiwała się manipulacją energii, ale nie technologią - a przynajmniej tak wnioskował na podstawie jej właśnie chowanej broni oraz pytania o telefon. Co jednak zaskoczyło ją w tym miejscu? Roślinność? Widok z dołu na most? Budynki w oddali?
Pytania o jej świat mogły jednak chwilę poczekać, zwłaszcza że blondyn podejrzewał, iż kotka jeszcze się ich nasłucha, jeżeli postanowi zgodnie z jego radą dogadać się z S.H.I.E.L.D. albo S.W.O.R.D. On sam nie zamierzał jej do tego zmuszać, choć domyślał się, że nerdziki najpewniej poinformują którąś z agencji - lub obie - o jej przybyciu. W końcu Bobby chciał z nimi współpracować, więc nie powinni zatajać pojawienia się na planecie obcego, nawet jeżeli takiego, który nie wykazywał agresji. Przy odrobinie szczęścia agenci zaoferują kobiecie pomoc, a w wypadku odmowy ograniczą się do obserwacji... O ile ją w ogóle znajdą.
Póki co natomiast Cannonball po prostu wzruszył ramionami na stwierdzenie, że słowo "mutant" było według Batarii obraźliwe. Wyglądało na to, że niektóre rzeczy pozostawały takie same niezależnie od świata - i w krainie kotki mieszkańcy też spoglądali na odmienność nieprzychylnym okiem. Przynajmniej teraz miał już pewność, że w grę wchodziła osobna planeta, w dodatku chyba o nazwie... Isol, Isolia lub podobnej, jeżeli żyjące na niej istoty wzięły od niej własne miano. Sam nie kojarzył takiego miejsca.
Spojrzenie blondyna prześledziło ruchy kobiety, a jego głowa odchyliła się lekko na bok. W pierwszej chwili nie do końca rozumiał co czyniła, lecz szybko dotarło do niego, że to musiał być gest wyrażający obietnicę czy dawanie słowa - albo coś w tym guście. Prawdę mówiąc tak czy siak zamierzał trochę jej pomóc, nie tylko dla jej dobra, ale i dla spokoju ducha ludności Los Angeles, która mogłaby źle zareagować na wkroczenie do miasta humanoidalnego kota.
- Planeta to Ziemia, a zamieszkuje ją co najmniej parę różnych rozumnych gatunków, ale dominują ludzie i pewnie głównie z nimi będziesz miała do czynienia... Homo sapiens, jeżeli wolisz nazwę profesjonalną, choć na co dzień nikt jej nie używa. I do nich należę ja - wytłumaczył najpierw, bo to była ta prostsza część. Nad kwestią schronienia musiał się już głębiej zastanowić, a najlepiej dopytać o parę szczegółów... Gdyż kobieta tak naprawdę nie ustosunkowała się do jego sugestii.
- Więc zgaduję, że nie masz szczególnej ochoty rozmawiać z tymi organizacjami, o których wspomniałem? - spytał tonem, w którym brakowało osądu. Sam jedynie ustalał fakty, bo gdyby Bataria wyraziła jednak zgodę na takie spotkanie, to zabrałby ją po prostu do kogoś z S.H.I.E.L.D. W innym wypadku sprawy trochę się komplikowały.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Czw Mar 01, 2018 1:09 pm

Właśnie. Czy Bataria miała na to ochotę? Czy to było dla niej bezpieczne? Nie miała miłych wspomnień z klanami, zakonami, stowrzyszeniami, organizacjami i wszystkim innym co podchodzi pod grupę osób tworzących zespół w konkrentym celu. W swoim długim życiu już nie raz i nie dwa była w różnych zakonach, klanach i innych takich. Wszytko sprowadzało się do jednego - koniec końców i tak trzeba było coś zrobić dla tej grupy osób. Zrobić, zdobyć lub narazić swoje dobro dla nich. Tyle razy już próbowała ale może powinna dać jakieś "przyjaznej innym rasą organizacji"? Co miała do stracenia? Zastosuje swój sposób przysług, jedna przysługa od nich dla niej i jedna przysługa od niej dla nich
- Prawda. Nie mam ochoty. Jednak chyba nie ma sensowniejszego wyjścia...
Odpowiedziała i cicho westchnęła, nie była zwolenniczką długich "wywiadów", grup i tego typu rzeczy ale nie może marudzić. Musi po prostu "iść za ciosem", skoro istnieje ktoś taki trzeba skorzystać - zławszcza, że Cannoball osobiście zna kogoś z owej organizacji lub sam do niej należy.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Nie Mar 04, 2018 5:12 pm

To było... No, na pewno szybkie. Prawdę mówiąc Sam nie spodziewał się, że kobieta aż tak łatwo przystanie na jego propozycję, szczególnie sądząc po tym, ze za pierwszym razem całkowicie ją zignorowała i podsunęła własne rozwiązanie. Nawet teraz wprost stwierdziła, że jej się to nie podobało, ale najwyraźniej - co odnotował już po raz kolejny - myślała wystarczająco rozsądnie, aby rozumieć, że było to najlepsze dostępne dla niej rozwiązanie.
Mimo to Cannonball tak czy siak czuł się zobowiązany do końca wyjaśnić jej sytuację, aby decyzję podjęła w pełni świadomie. Co prawda odebrał jej słowa już jako wyrażenie zgody, lecz mogły być również rozumiane jako ukryte pytanie - jeżeli Bataria oczekiwała, że teraz podane jej zostaną inne wyjścia, niekoniecznie sensowniejsze. To właśnie blondyn zamierzał zrobić, lecz najpierw westchnął cicho przez nos, a następnie uniósł dłoń i przeczesał palcami i tak już zmierzwione po niedawnym locie włosy.
- Istnieją inne możliwości, ale ryzykowne. Gdybyś miała pewność, że uda ci się szybko znaleźć jakiś sposób na powrót do domu, to tak naprawdę nie byłoby problemu, ale w tej chwili wszystko wskazuje na to, że możesz u nas na trochę zostać... A im dłużej tutaj jesteś, tym bardziej rośnie szansa, że któraś z tych organizacji sama cię znajdzie i wtedy na pewno podejdą do ciebie ostrożniej, niż jeżeli sama się zgłosisz. Poza tym... - mężczyzna zawahał się na krótką chwilę, zastanawiając się nad tym, jak najlepiej będzie ująć w słowa to, o czym właśnie myślał. Nie chciał wpędzać kotki w jakąś paranoję, ale dla własnego dobra powinna być świadoma zagrożeń czających się na tym świecie.
- Poza tym Ziemia nie jest do końca bezpieczna. Długo byłoby opowiadać o wszystkim, co dla nas jest oczywiste, a dla ciebie może się okazać niespodzianką... Dlatego będzie pewnie lepiej, jeżeli nie zostaniesz całkiem sama - dokończył, uśmiechając się w sposób współczujący i niemalże przepraszający. Przy odrobinie szczęścia któraś z agencji znała już planetę Batarii i wiedziała jak się na nią dostać... A jeżeli nawet nie, to S.H.I.E.L.D. czy S.W.O.R.D. zawsze mogły skonsultować się z bohaterami o kosmicznych czy mistycznych powiązaniach. Takich zawsze było pod dostatkiem, więc może któryś z nich akurat orientował się w temacie. Ze swojej strony Sam mógł jedynie przepytać nerdziki, ale nie sądził, aby powiedziały mu w tej sprawie coś nowego. Gdyby posiadały jakieś informacje, to najprawdopodobniej już by mu o nich doniosły... Bo Cannonball ani przez chwilę nie wątpił w to, że go podsłuchiwały. Ze względów bezpieczeństwa oczywiście. Ciekawe tylko czy z własnej inicjatywy...
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Pon Mar 05, 2018 9:50 pm

Właśnie to, co powiedział jej Cannonball, było czymś czego chciała uniknąć. Ostrożności ze strony innych zespołów, które odkryłyby jej przesiadywanie na ziemi. Wiedziała jak mogło się to skończyć, kiedy obudzi się w kimś ten pierwotny strach. Każdy bez wyjątku go posiadał i naprawdę niewielki czynnik mógł spowodować, że się uaktywni. Wiedziała o tym i sama od zawsze bała się właśnie tego strachu, nie swojego ale innych. Wyprostowała się ze swego ukłonu, czując się trochę zmieszana jego następnymi słowami. A potem...roześmiała się. Jej śmiech był całkiem radosny, nie sztuczny czy wymuszony, po prostu zdała sobie sprawę jak bardzo rozbawiły ją jego słowa. Może nie tak, że zaraz "pęknie" ze śmiechu, jednak było to dla niej w jakiś sposób śmieszne. Zaraz jednak spoważniała. Miał ją za głupią czy co?
- Panie Cannonball, przez ponad tysiąc lat studiowałam nie tylko magię ale też wiedzę ogólną. Historię. Podstawy przetrwania. Wiem jak niebezpieczne są planety, co inna to różne zagrożenia i cudactwa. Nie mówię, że byłam na takiej "wycieczce" ale wiem co należałoby robić właśnie w takiej sytuacji
Z lekko rozbawionego głosu przeszła na poważny, na końcu już całkowicie markotny. Powtórzyła sobie jego słowa - "Gdybyś miała pewność, że uda ci się szybko znaleźć jakiś sposób na powrót do domu". Pokręciła szybko głową na boki, trochę kładąc po sobie uszy
- Nie...nie dam rady wrócić. Otwarcie portalu na Isol, który jest setki wymiarów stąd...jest niemożliwe
Dlatego też ktoś musiał przygotować na nią pułapkę wcześniej. Znacznie wcześniej. Bo to nie jest chwila moment. Wolała nie mówić, że Isol posiadał barierę która odbija zaklęcia których źródło nie pochodzi właśnie z owej planety. Być może ktoś potężny byłby w stanie przebić się chociaż na chwilę, jednak bariera jest podtrzymywana od środka przez kryształy które pochłonęły energię swoich twórców. I pochłaniają co jakiś czas energię ich potomków.
Jeszcze zostałaby zasypana pytaniami, tego na pewno nie może mówić. W ogóle starała się trzymać język za zębami i nie wypaplać czegoś więcej na swój temat lub na temat Isolu. Odwróciła się na chwilę tyłem do Cannonballa, podeszła do miejsca w którym otworzył się portal. Ze swojej torby wyciągnęła czerwono-zielone pióro, iryzującą łuskę wielkości jej pazura oraz granatowy pazur. Wykopała niewielki dołek, wrzuciła tam te rzeczy, zakopała i wyciągnęła swoją różdżkę. Przyłożyła ją do tego miejsca i cicho wyszeptała
- Minu sõbrad. Ustavad kaaslased. Jooks nii kiiresti kui võimalik. Fli. Tu. Ees. Sa ei kuule mind. Aga kui nad põgenevad varjudest, tapavad nad sind. Sa oled vaba ja ma olen su südames. Alati, kui magic voolab läbi minuga nagu jõgi
Różdżka lekko zalśniła ale na tym się skończyło. To było pożegnanie jej kompanów. Tutaj te zwierzęta byłyby porównane go ptaka, ryby i jaszczurki. Wspaniałe stworzenia które strzegły jej domu i pomagały w jej pracy. Teraz miała nadzieję, że ucieną przed zamachowcami zanim ci zaczną rabować jej dom. Oby nie było dla nich za późno. Warknęła nagle wkurzona, na siebie jak i na różdżkę, którą przekształciła w dugą laskę. Wstała, podpierając się o nią. Dalej bolała ją głowa i ten upierdliwy ból raczej szybko nie minie. Poprawiła swoją torbę na ramieniu, wstchnęła cicho....
- Czy jesteśmy gotowi ruszać?
Zapytała się po chwili chłopaka, szczerze mając nadzieję, że w końcu przestanie rozgrzewać powietrze, popisywać się, latać, czy jaki tam był cel w tym jego unoszeniu się.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Sro Mar 07, 2018 12:00 am

Brwi Sama uniosły się lekko, gdy kosmitka tak nagle wybuchnęła śmiechem. Szczerze mówiąc w tym momencie nie musiała się już nawet odzywać, bo domyślał się z czego wynikał jej dobry humor. Nie po raz pierwszy i pewnie nie ostatni spotykał się z przesadną pewnością siebie. Zdawała się być charakterystyczna dla istot przybywających ze światów o bardzo specyficznym postrzeganiu rzeczywistości oraz własnej wartości... Przodowali w tym na przykład Asgardczycy. Przynajmniej do czasu, gdy po raz pierwszy znajdowali się na Ziemi na granicy życia i śmierci, bo wtedy pojawiało się już ogromne zaskoczenie i niezrozumienie sytuacji. Nie życzył Batarii tego, aby przeszła przez podobne doświadczenia, ale nawet on - miejscowy i świadomy bardziej od przeciętnych ludzi - nie potrafił określić na co mogłaby się natknąć. Dostępne zagrożenia rozciągały się od poziomu zwykłego kieszonkowca po zirytowany byt kosmiczny, zdolny do siania niepowstrzymanego zniszczenia jedną myślą.
Wyjaśnienia kobiety mniej więcej pokrywały się z tym, czego Cannonball się spodziewał, nawet jeżeli przy okazji dowiedział się, że jej rasa najwyraźniej była długowieczna - albo przynajmniej ona sama z jakiegoś powodu przekraczała normę... Być może ze względu na magię, bo czarodzieje całkiem często inwestowali w zaklęcia przedłużające życie albo w inny sposób trzymali się tego świata. Pewnie nie powinien się im dziwić, lecz prawdę mówiąc jego samego nieco przerażała wizja istnienia potencjalnie w nieskończoność.
- Jeżeli rzeczywiście zostaniesz z nami na dłużej, prędzej czy później prawdopodobnie będziesz miała okazję się przekonać, że rzeczy wyglądające na niemożliwe zwykle takie nie są - skomentował jedynie i to wciąż przyjaznym tonem, bo wbrew pozorom to wcale nie było ostrzeżenie, tylko zwykłe stwierdzenie faktu... A w pewnym sensie nawet zapowiedź czegoś przyjemnego, jeżeli Bataria lubiła się uczyć i zdobywać nowe doświadczenia. Może i blondyn nie miał tysiąca lat na karku, ale dwadzieścia sześć - a nawet ostatnie dziesięć - w pełni mu wystarczyło, aby odkryć, że każdą granicę dało się przekroczyć. Na co dzień obcował z technologią wyprzedzającą swoje czasy. Znał istoty o niesamowitej potędze i wyjątkowych zdolnościach... A sytuacja kotki wcale nie brzmiała tak źle. W końcu jeden portal został już otworzony, a A.I.M. najpewniej posiadało jego sygnaturę energetyczną.
Gdy kobieta zajęła się swoimi sprawami - których Sam nawet nie próbował zrozumieć, choć na wszelki wypadek obserwował je na tyle, na ile mógł to zrobić ze swojego miejsca - na szkłach blondyna wyświetliła się informacja od nerdzików. Cannonball nie był pewien dlaczego nie odezwali się do niego przez komunikator, ale być może obawiali się, że kocie uszy będą w stanie wyłapać nawet tak ciche dźwięki... On osobiście w to wątpił, lecz innego powodu nie widział. Wiadomość wspominała o tym, że minionki nie miałyby nic przeciwko, gdyby Bataria została sprowadzona na wyspę, ale nie powoływała się na opinię Bobby'ego... Który najwyraźniej był teraz zajęty, a Sam nie chciał mu przeszkadzać. Bez jego zgody natomiast na pewno nie zamierzał podejmować takiego działania.
Niespodziewane warknięcie wyrwało mężczyznę z tych przemyśleń i sprawiło, że oparł on dłonie na biodrach, tym razem unosząc tylko jedną brew. Pytanie o ten dźwięk na głos chyba nie miałoby sensu, bo Cannonball i tak domyślał się, że Bataria dała po prostu upust swojej frustracji... Zaraz zresztą to ona się odezwała, przez co kiwnął powoli głową.
- Ale najpierw jedno pytanie, zamierzasz... Iść? Bo stąd wszędzie będziemy mieć kawałek. Jeżeli boisz się albo nie chcesz latać, to pewnie wygodniej i szybciej będzie sprowadzić agentów tutaj, a potem zabrać się z nimi - zauważył. Nie wspominał o tym, że tak naprawdę jeszcze nie odezwał się do S.H.I.E.L.D. czy S.W.O.R.D. Możliwe, że nerdziki zrobiły to już za niego, ale nie posiadał takiej pewności i planował zaraz je o to zagadnąć.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Czw Mar 08, 2018 7:40 am

Stella lubiła poznawać i uczyć się nowych rzeczy, jednak nie tyczyło się to istot rozumnych - w tym przepadku ludzi a na Isolu - Isolianów. Unikała z nimi kontaktu mając ku temu wiele powodów, wiedziała jednak, że na obcych planetach dobrze mieć chociaż jedną przyjazną duszę. Czy był nią Cannonball, jeszcze nie była pewna ale musiała mu ufać bo inczej sobie tutaj nie poradzi. A przynajmniej nie na początku. Chciałaby mieć okazję poznać wszystkie dziwne przedmioty, które nawet teraz w oddali widziała. Czym były te świecące punkty, niektóre poruszające się a niektóre stojące w miejscu, wyglądające jak ogromna chmara świetlików? To na pewno nie były znane jej sposoby wytwarzania światła
- Dlaczego pytasz? Czy duże odległości są dla Homo sapiens czymś, czego unikają? Wszędzie latacie?
Zapytała lekko zdziwiona, nie mówiąc na razie, że ona ma możliwość latania. Zajrzała do swojej torby,  szukając w niej czegoś. Wiedziała, że miała to gotowe w razie gdyby, brońcie bogowie, złamała sobie jakąś kończynę. Teraz jednak nie chciała trafić czasu, tak naprawdę w głębi duszy chciała tylko....mieć święty spokój. Westchnęła cicho, ponownie, po czym powiedziała
- Dobrze. Polecę ale masz o tym nikomu nie mówić. Jak ktoś będzie się Ciebie o mnie pytał, co potrafię, nic nie mów. Bo znajdę i ukatrupię
Rzuciła mu takie "ostrzeżenie", jednak nie mogła tak naprawę mu wierzyć, że tego kiedyś nie zrobi. Wyciągnęła szpon nõiutud który namoczony był w atramencie Keras. Odsunęła się parę kroków w tył, zamknęła torbę i kucnęła. Nakreśliła runę Väike, która świeciła jasnym, cyjanowym blaskiem. Dotknęła jej łapą a blask zaczął szybko ją obejmować. Cannonball mógł widzieć już tylko zmniejszającą się sylwetkę, zmieniającą swoje kształty. Po chwili mocny, jaskrawy blask ustał i znikł, tak samo jak runa. Bataria zawsze czuła dziwną "lekkość" w żołądku po przemianie. Zniknęła jej torba, strój i jej kocia soba. Na jej miejscu stanął kruk, duży, czarny jak smoła z połyskującymi piórami. Zakrakała, nie takiego ptaka się spodziewała, jednak skrzydła to skrzydła. Wzbiła się w górę i podleciała do Cannonballa, kracząc chwilę i krążąc nad nim. Ruszaj, ruszaj! - chciał powiedzieć ale jedyne co, to krakała. Czyli norma.
Kiedy Canonnball był gotowy i ruszył w znanym mu kierunku, ona ruszyła za nim lecąc możliwie szybko ale też nie za szybko, aby na miejscu mieć w jakiekolwiek siły.
zt/


Ostatnio zmieniony przez Stella Tsuki dnia Pon Mar 12, 2018 4:27 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1Sob Mar 10, 2018 1:07 am

Choć kotka nie powiedziała wprost niczego o sposobach podróżowania na jej planecie, to wyobraźnia Sama działała teraz na pełnych obrotach i mężczyzna prędko wyciągał wnioski z jej słów... Być może momentami zbyt daleko idące, lecz z drugiej strony nie brał ich za coś pewnego, a więc nie mogły być za bardzo szkodliwe, jeżeli w ogóle. Teraz natomiast pytanie kobiety zasugerowało mu, że jej rasa najwyraźniej nie tworzyła żadnych pojazdów... Więc może powinien wyobrażać sobie jej świat jako coś pokroju średniowiecza, opierającego się w najlepszym wypadku na sile koni - lub odpowiadających im zwierząt z tego Isolu czy też Isolii?
- Przebywanie na piechotę większych dystansów nam się nie opłaca. Skorzystanie z jakiegoś środka transportu jest szybsze. Jeżeli dogadasz się z S.H.I.E.L.D. albo S.W.O.R.D., to pewnie niedługo będziesz sobie mogła obejrzeć niektóre takie maszyny - wyjaśnił, choć prawdę mówiąc zapomniał ustosunkować się do samej kwestii latania. Mimo wszystko nie powinno to być problemem, bo przy odrobinie szczęścia wkrótce któraś z agencji rozpocznie proces przystosowywania Batarii do życia na Ziemi... Chyba że rzeczywiście znajdą sposób, aby szybko odesłać ją do domu, w co kobieta tak bardzo wątpiła.
W trakcie swych tłumaczeń blondyn przyglądał się temu, jak kotka znów zainteresowała się swoim dobytkiem. Z jego dotychczasowych obserwacji wynikało, że przynajmniej część jej zdolności polegała na użytkowaniu różnego rodzaju przedmiotów - czy to broni pod postacią laski, czy drobniejszych składników - a nie na przywoływaniu własnej mocy. W tej chwili nie miało to wielkiego znaczenia, ale tryb życia mężczyzny nauczył go na wszelki wypadek odnotowywać w pamięci takie rzeczy.
W końcu jednak kobieta najwidoczniej znalazła to, czego szukała - i z opóźnieniem zgodziła się na lot. Obie brwi Cannonballa uniosły się nieco na tę jej groźbę, lecz mimo to zdecydował się kiwnąć głową. Wolał nie informować Batarii o tym, że nerdziki najprawdopodobniej widziały to co on, więc nie musiały go o nic pytać... Szczerze mówiąc nie miał takiej pewności, były to jedynie jego podejrzenia,- a jego wyrzuty sumienia tak czy siak zostały w większości przytłumione podejściem kotki, nawet jeżeli je rozumiał. Mimo to sam musiał sobie w myślach powtórzyć, że przecież nie skłamał... A Bataria raczej nie będzie mu miała tego za złe, bo nigdy nie spotka minionków. Chyba że Bobby będzie chciał inaczej, ale w to wątpił, gdyż jego przyjaciel i bez tego brał już na siebie zbyt wiele.
Podczas gdy kobieta przechodziła przemianę, Sam przechylił głowę na bok. Dzięki goglom nie musiał dodatkowo chronić oczu przed blaskiem, lecz wrażenie tak czy siak było nieprzyjemne... Pewnie po części z powodów psychologicznych. Pomijając konieczność przygotowania sobie odpowiednich warunków - a więc zdecydowanie była to magia, nie tylko zabawa w proste manipulowanie energią - sama metamorfoza nie wyróżniała się niczym szczególnym na tle innych, które Cannonball już widywał. Główną różnicą było chyba to, że wymagała czasu.
- Tak, już lecimy - odezwał się, gdy Bataria w nowej formie podleciała bliżej, kracząc zaciekle. Nie miał pojęcia czy we właściwy sposób odpowiadał na wydawane przez nią dźwięki, bo równie dobrze mogły wcale nie być odpowiednikami żadnych słów, ale wcześniej kosmitka zdawała się niecierpliwić, więc do tego właśnie się odniósł. Podejrzewał, że nawet w ptasiej formie będzie od niego dużo wolniejsza, więc chyba zapowiadał się kolejny spokojny lot... Ale najważniejsze było to, że przynajmniej humanoidalna kotka nie przestraszy nikogo w mieście.
Z tą myślą mężczyzna wykręcił w kierunku, z którego przyleciał, aby ponownie minąć filary mostu, a następnie wznieść się wystarczająco wysoko, żeby nie musieć się potem martwić żadnymi budynkami... Ani tym, że ktoś zbyt wyraźnie go nagra albo sfotografuje. Tak naprawdę nie przejmował się uwiecznieniem, bo nawet spowolniony nie powinien wyjść wyraźnie, ale po co ryzykować?

Z/t
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Zniszczony most Empty
PisanieTemat: Re: Zniszczony most   Zniszczony most Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Zniszczony most
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Los Angeles-
Skocz do: