Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Jezioro Breakstone

Go down 
+7
Wiccan
Armor
Rockslide
Mercury
Cosmo the Dog
Colossus
Loki
11 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Czw Lis 29, 2012 10:42 am

First topic message reminder :

Jezioro Breakstone - Page 2 25jwpy9

Breakstone znane jest również jako Neversink Reservoir. To jedno z ważniejszych miejsc przy rezydencji. Znajduje się z daleka od wścibskich oczu i zapewnia sporą dozę prywatności. Jezioro jest bardzo duże, a przy jego brzegu postało wiele obiektów. Całość znajduje się na północ od X-Mansion.
Do jeziora przylega niewielka plaża, na której umiejscowiono między innymi budynek przeznaczony przechowywaniu łodzi. Nieco dalej uświadczy się kilku małych domków. Tu i ówdzie natknąć się można na molo czy doki. Na wschód od plaży natomiast leży Spuyten Dyvil Cove - mała zatoka.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com

AutorWiadomość
Mercury

Mercury


Liczba postów : 18
Data dołączenia : 23/02/2017

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Czw Wrz 07, 2017 10:41 am

Myśli Cess bardziej przechylały się bardziej ku niż marzycielskim mrzonkom, w stronę ku życiowych rozterek, które przecież przeżywał prawie każdy uczeń instytutu. Dlatego, bezpiecznie, dziewczyna uniknęła rozmowy na temat swojego zamyślenia. Przyjęła towarzystwo Transonic nie z konieczności, a zwyczajnie z chęci. Mutanci, jak ludzie, byli mimo wszystko istotami społecznymi, dlatego obecność Laurie, nawet jeśli milczącej, przynosiła Cessily pewną, niezrozumianą ulgę. Rozmowa była już tylko ogólnie przyjętym kulturowo dobrym wychowaniem, które przecież mutantka wyciągnęła z domu.
— Nie jesteś bezużyteczna — wtrącona wypowiedź miała poprawić Transonic nastrój, ale żeby w to dziewczyna uwierzyła, należało chyba jakoś uzasadnić swoją opinię — po prostu nie było Cię w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie.
Dla ironii, pewnie te same myśli zaprzątały głowę Mercury, ale jakoś sobie tej rady i jednocześnie pocieszenia dziewczyna nie potrafiła, bądź nie chciała sobie udzielić. Podobnie jak wielu innych, jakie dawała swoim znajomym i przyjaciołom, względem siebie często bywając bardziej krytyczną. Tak jak teraz. Przechylając głowę na bok, przyglądając się Transonic, musiała przyznać, że dostrzegała w niej piękno. Niebieska skóra idealnie komponowała się z pełną kobiecych walorów sylwetką, a pozbawienie tylko najmniej strategicznych punktów na ciele Transonic, czyniło jej biologiczną formę nie tylko atrakcyjną, ale również i bardziej użyteczną. W przeciwieństwie do niej, Transonic nie była zawieszona pomiędzy połowiczną formą mutacji, a ludzką normalnością. Jej transformacja ciała była w pełni kompletna i tak też chyba czuła się Laurie, czego być może Mercury jej zazdrościła – tej pewności siebie i braku kompleksów z powodu jej wyglądu, jak i łatwości w wypowiadaniu się na ten temat. Cessily była inna, spuściła głowę, uśmiechając się grzecznie, choć jej aparycja była dla niej tematem tabu. Dlatego ze szczególną ostrożnością, udzieliła odpowiedzi na pytanie Laurie.
— Kiedyś, być może, teraz… nie, nie tęsknię.
Odpowiedź, chociaż zdecydowana i zgodna z jej sumieniem, tak naprawdę nie dotyczyła się samych zakupów czy wypadów na miasto. Cessily bowiem czuła pewną stratę swojego człowieczeństwa i idących za tym trywialnych czynności, jakie powinna robić każda nastolatka w jej wieku. Nie tęskniła więc do tych konkretnie czynności, ponieważ marzyła o samej „normalności”, jaka się z takimi rozrywkami wiązała. Tej codzienności, tak bardzo przez nią ściganej i niedoścignionej – nie mogła już nigdy odzyskać, pomimo chęci. Teraz natomiast takie nastoletnie aktywności, czy zwykłe wyjścia poza mury instytutu, sprawiały Mercury wiele nieprzyjemności. Dlatego potrafiła ze stuprocentową pewnością stwierdzić, że nie było jej szkoda takich wypadów. Wręcz starała się ich unikać, kojarząc je z poczuciem wstydu i nieprzynależności do otaczającego ją świata. Dlatego ta rozmowa wydawała jej się ciężka, choć z właściwej sobie postawie, nie próbowała zmieniać tematu.
Pomimo tego, z wyraźną ulgą przyjęła pojawienie się Josha. Obserwowała go, jak podchodził do nich z oddali. Nie była pewna, czy na pewno szedł w ich kierunku, z uwagi na w przeszłości dzielące ich ugrupowania spory. Dla zachęty, choć niezbyt nachalnie, uniosła dłoń w górę, nie machając, a jedynie próbując powitać go tym ulotnym gestem. Chociaż sama przyjaźniła się z Julianem, a jego konflikt z Joshem dla nikogo nie był tajemnicą, od pewnego czasu próbowała nie angażować się w dziecinne gierki i złośliwości. Chociaż nie była pewna, czy Foley nie zdążył jej już zapamiętać inaczej. Z tego względu obserwowała go uważnie i słuchała z większą koncentracją niż zwykle, kiedy jednak okazało się, że przystanął przy nich.
— Cześć.
Ulokowanym na nim wzrokiem, zlustrowała jego sylwetkę, mimochodem, uśmiechając się na pełną otuchy złotą fakturę jego skóry, ale docierając do oczu Josha, jej uśmiech zgasł. Skupienie na jego twarzy wyrażało, że chyba nie była to misja ratunkowa kotów z drzewa. Mimo to podświadomość podpowiedziała jej tylko jedną możliwą odpowiedź.
— Jak ironicznie.
Bo przecież właśnie rozmawiały o tym, jak dobrze byłoby się komuś przysłużyć. I przyszedł on z propozycją ratunku, jakby świat przysłał go w odpowiedzi na pragnienia dziewczęcych serc.
— Jak i komu możemy pomóc?
Powrót do góry Go down
Transonic

Transonic


Liczba postów : 36
Data dołączenia : 14/07/2017

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Pią Wrz 08, 2017 3:05 pm

Tak przyjemne miejsce nie powinno nastrajać do smutnych czy nieprzyjemnych myśli, ale najwyraźniej jakoś tak wyszło, że nastrajały. Ugięła jedno z kolan, przerzucając przez nie ramię i zastanawiając się głęboko nad słowami Cessily. W zasadzie mogła mieć rację...
- Może i masz rację. Ale z drugiej strony chciałabym pomóc, chociażby wczoraj, a musiałam się ukrywać razem z resztą. Mniejsza o to. Dzisiaj jest już po wszystkim, nie ma co roztrząsać tego, co się nie zdarzy. – uśmiechnęła się wesoło do Cess, chcąc jej dodać otuchy. No i sprowadzić rozmowę na jakieś przyjemniejsze tory i poprawić tym samym humor koleżance.
Często bowiem było tak, że mieliśmy świetne rady dla naszych przyjaciół, jednak nie potrafiliśmy ich zastosować dla siebie. Nie chciała jednak myśleć o nieprzyjemnych sprawach. Zdecydowanie jednak znalazłaby sobie jakieś zajęcie. Jakiekolwiek w sumie, bo wyjątkowo rozpierała ją energia i chęć do roboty.
- Rozumiem. – skinęła głową, widząc ten uśmiech. Uznała, że Cess naprawdę nie tęskniła, przynajmniej nie za tym. Laurie czasem łapała się na myślach, co by było, gdyby nie ujawniła się jej mutacja. Takie typowe gdybanie z cyklu „a jakby tak coś się zdarzyło/nie zdarzyło”. W pełni jednak akceptowała swój wygląd i nowe moce. Ubrania natomiast nosiła głównie z przyzwyczajenia no i w celu uniknięcia głupich komentarzy. W prawdzie nie zwracała na nie uwagi, ale ileż można wysłuchiwać idiotycznych przytyków do własnego wyglądu.
Z zaskoczeniem za to dostrzegła Josha, który ewidentnie kierował się w ich stronę. Nie do końca się go spodziewała, raczej myślała, że będzie z resztą osób z nowej drużyny. Nie znaczyło to jednak, że przeszkadza jej jego obecność. Wręcz przeciwnie.
- Hej, Josh. – przywitała się, zaraz od razu unosząc wysoko brwi, gdy zapytał o chęć pomocy innym. Zabawnie wyszło, skoro przed chwilą o tym rozmawiały. Dlatego też od razu pozbierała się z trawy.
- Jasne, że tak. A co się stało i komu musimy pomóc? – zanim cokolwiek zacznie, musiała się dowiedzieć, o co dokładnie chodzi. Musiałaby przy tym od razu ułożyć jakiś plan działania. Chociaż mniej więcej, co powinni robić, dokąd się dostać, jak pomóc... Miała nadzieję, że Josh wie coś więcej poza tym, że trzeba komuś pomóc.
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Pią Wrz 08, 2017 5:17 pm

Prawdę mówiąc Josh nie wiedział do końca co takiego było według Cess ironiczne i w innych okolicznościach może by się nad tym zastanawiał albo nawet spytał o to wprost, ale w tym wypadku nawet nie drgnęła mu powieka. Domyślał się, że Nori przydałoby się wsparcie jak najprędzej, więc wyjątkowo nie chciał tracić czasu na błahostki. Najważniejsze było dla niego to, że obie dziewczyny bardzo łatwo zgodziły się mu pomóc... I z jednej strony aż go to trochę zaskoczyło, ale szybko uznał, że pewnie nie powinien się spodziewać niczego innego po mieszkańcach Instytutu - niezależnie od relacji, którego jego osobiście z nimi łączyły... Albo właśnie nie łączyły, jak w przypadku Laurie.
To właśnie na nią padło teraz jego spojrzenie, bo w końcu to ona jako pierwsza podniosła się z miejsca. Tak czy siak obie zapytały go o te same szczegóły, więc bez problemu mógł im odpowiedzieć zbiorczo. Zanim to jednak uczynił, ponownie odblokował ekran komórki, który zdążył przez ten czas przygasnąć. Na telefonie w dalszym ciągu wyświetlała się wyszukana przez niego wcześniej mapka okolicy, dlatego obrócił urządzenie w taki sposób, aby obie rówieśniczki również mogły rzucić na nią okiem... Choć to głównie Laurie potrzebowała poznać teren, skoro - przy odrobinie szczęścia - miała robić za ich transport.
- Nori planowała się dziś wybrać do Nowego Jorku. Przed chwilą dostałem od niej wiadomość, bo chyba po drodze natknęła się na coś ciekawego. Chodzi o tę wioskę, Valhallę... Tak, wiem jak to brzmi... Ale powiedziała mi tylko tyle, że jest tam jakiś mutant, któremu trzeba pomóc. Raczej nikt znajomy, skoro go od razu nie zidentyfikowała. Aha, wspomniała też o zerwanych kablach wysokiego napięcia i o tym, że w pobliżu jest sporo wody. Już jej odpisałem, że postaram się tam dotrzeć - wyliczył szybko, ale jednak w takim tempie, aby było to zrozumiałe. Wydawało mu się, że nie pominął niczego istotnego, lecz siłą rzeczy nie posiadał teraz przed sobą treści smsa, żeby się o tym upewnić... Więc mógł polegać jedynie na swojej pamięci.
- Nauczyciele i tak mają teraz sporo na głowie, więc równie dobrze możemy tam skoczyć sami i trochę ich odciążyć, prawda? A jeżeli coś pójdzie nie tak, to ich wezwiemy. Póki co musimy się tam jakoś dostać, więc tak sobie pomyślałem... - w tym momencie Elixir spojrzał wymownie na Laurie, wyraźnie sugerując dokładnie co takiego przyszło mu do głowy w kwestii transportu. Domyślał się, że nawet bez jego sugestii dziewczyny i tak w końcu wyciągnęłyby te same wnioski i prędzej czy później któraś z nich zaproponowałaby lot przy użyciu Transonic, ale pod tym względem również wolał przyspieszyć sprawę. Czemu mieliby zwlekać, skoro już miał ten pomysł? Najwyżej wyjdzie na trochę niedelikatnego, a to nigdy mu nie przeszkadzało.
Kiedy obie koleżanki przynajmniej pobieżnie obejrzały już mapkę, Josh wyłączył ekran bez jej zamykania, żeby na tę chwilę móc schować telefon z powrotem do kieszeni. Jeżeli czekała ich podróż ze sporą prędkością, to wolał zadbać o to, aby komórka przetrwała ją w bezpiecznym miejscu. A skoro o tym mowa... Chłopak nie znał się aż tak dobrze na mocach Laurie, ale miał nadzieję, że w trakcie lotu wytwarzała jakieś pole ochronne albo cokolwiek innego, co osłoniłoby ich przed negatywnymi efektami... Co prawda zdarcie skóry czy inne uszkodzenia uleczyłby sobie pewnie całkiem szybko, ale obrywanie nigdy nie było przyjemne. Wbrew pozorom blondyn nie należał do grona masochistów. No i... Bez odpowiedniego zabezpieczenia Cess mogłaby im się po drodze trochę rozciągnąć czy nawet zgubić. Może. Nie miał pewności, że działało to w taki sposób, ale wolał dmuchać na zimne.
Mimo to Elixir nie poruszał jeszcze tego tematu, pozwalając rówieśniczkom najpierw się wypowiedzieć, dorzucić inne pytania albo sugestie, co tylko by zechciały. Spieszyło mu się, ale rozumiał, że nie mógł za bardzo ich poganiać, skoro potrzebował ich pomocy. Zmienianie teraz planu działania i szukanie na szybko innego rozwiązania problemu podróży tylko wszystko by opóźniło, więc Josh wolał nie być do tego zmuszony.
Powrót do góry Go down
Mercury

Mercury


Liczba postów : 18
Data dołączenia : 23/02/2017

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Pią Wrz 08, 2017 9:53 pm

Obserwowała jak Laurie podnosi się z miejsca, od razu gotowa do wymarszu, gdziekolwiek mieliby iść. Cess potrzebowała więcej informacji. W dalszym ciągu siedziała na ziemi, spoglądając na tą dwójkę z dołu. Czekała… bo domyślała się, że Josh będzie miał im jeszcze więcej do powiedzenia. Chociaż już zdążyła wyrazić zainteresowanie podjętą przez niego kwestią, do zgody jeszcze trochę jej brakowało. Niewiele, ponieważ wystarczyłby tylko odpowiedni argument do zadowolenia cessilowego współczynnika moralności. Dlatego trzy słowa odegrały tu kluczową część: „mutant potrzebuje pomocy”. Na nie, Mercury drgnęła w swojej pozycji, podnosząc się do góry, aby moc zerknąć na wystawiony im obu przez Josha wyświetlacz telefonu.
— Kiedy wspomniałeś pomoc, domyśliłam się, że nie chodziło Ci o zdzieranie gumy ze spodów ławek z klasy Summersa, ale… to?
Spojrzała mimo wszystko na pokazywaną im mapkę, nie mogąc powstrzymać swojego zainteresowania. Ani późniejszego zaniepokojenia dalszymi, udzielonymi im informacjami. Woda, prąd… brzmiało jak bardzo radosne, śmiercionośne połączenie. Nie powstrzymała się od zerknięcia w kierunku twarzy Josha, oczekując zetknięcia się z jego spojrzeniem. Patrzył jednak na wyświetlacz telefonu, więc chwilowo przemilczała tą kwestię, ze swoimi wątpliwościami czekając aż nie udzieli im więcej szczegółowych informacji.
— I oboje z Nori myślicie, że to na pewno będzie bezpieczne dla tego mutanta, tak?
Musiała się upewnić, chociaż już dawno została kupiona przez Foleya wizją naprawienia sprawiedliwości wszechświata, bo skoro ktoś był w tarapatach, a oni mieli możliwość go z nich wyciągnąć, to ten powód był dla Mercury wystarczający żeby się zgodzić, nieważne czy mieli już na taki ratunek gotowy jakiś plan czy nie.
— Musimy wymyślić jakiś lepszy plan niż samą drogę transportu, jeśli naprawdę chcemy w to wejść — dodała na sam koniec, nie zdając sobie prawdopodobnie z tego sprawy, że już teraz, pomiędzy wierszami, wyraziła swoją zgodę na tego rodzaju samozwańczą misję ratunkową.
Powrót do góry Go down
Transonic

Transonic


Liczba postów : 36
Data dołączenia : 14/07/2017

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Sob Wrz 09, 2017 2:23 pm

Podniosła się z miejsca, żeby spokojnie pomyśleć. Jakoś tak na stojąco było wygodniej myśleć i opracowywać plany. Zwłaszcza, gdy mogła przy tym pochodzić trochę w te i wewte. Zanim jednak zdecyduje, czy pomóc i w jaki sposób to zrobić, potrzebowała o wiele więcej szczegółów. Podeszła blisko Josha, zerkając w ekran komórki i zapamiętując mapę otoczenia. To chyba raczej było jasne, że zdecydowałaby się pomóc, z byle błahego powodu Josh na pewno by do nich nie przyszedł. Nie chciała jednak robić tego bezmyślnie i na żywioł, wolała chociaż wiedzieć, czego mogłaby się spodziewać.
- Tak, jest taka wioska niedaleko. – skinęła głową. Nigdy nie była tam, ale kiedyś z nudów sprawdzała mapy w internecie i faktycznie natknęła na podobne miejsce. I nawet zaciekawiła się jego nazwą, która nie kojarzyła się z amerykańskim miasteczkiem tylko z czymś zgoła innym. – Zerwane kable przy wodzie? To się aż prosi o jakieś nieszczęście... – zmartwiła się wyraźnie. Będzie trzeba trzymać się z dala od wody. I jakoś zgarnąć te kable z dala od ludzi. Mogą wywołać pożar, a w zetknięciu z wodą wszystkich dookoła porazić. Ciekawe, czy Noriko mogłaby bez szkody dla zdrowia usunąć te kable... Jeśli nie, będzie trzeba użyć czegoś, co nie przewodzi elektryczności. Najlepiej jakiejś deski czy gałęzi.
Zamrugała oczami na to spojrzenie Josha. W pierwszej chwili nie zrozumiała, o co mu chodziło, ale zaraz skojarzyła fakty i skinęła głową.
- Jasne, nie ma sprawy. Mogę nas tam zabrać. – skinęła głową. – Czy poza tym mutantem ktokolwiek jeszcze tam jest? I czy chociaż mniej więcej Noriko udało się zorientować, co on potrafi? Czy idziemy kompletnie w ciemno? Sądzę, że będzie trzeba usunąć jakoś te kable od wody. I trzeba wymyślić sposób na jakieś uspokojenie tego mutanta... Jeśli nie panuje nad swoimi mocami to może być to jedyna szansa na uniknięcie większych zniszczeń.
Szybko zaczęła zdejmować swoje ubrania. Tylko przeszkadzałyby w locie. Popatrzyła na Cessily i Josha, trochę się zamyślając.
- Raczej nie będę mogła zabrać was oboje na raz. No i nie będę mogła lecieć tak szybko, jak bez pasażerów. Więc... Jeśli nie macie innego pomysłu, to po prostu zrobię dwa loty, z każdym z was osobno. – zaproponowała. Ona sama była dostosowana do latania, ale Elixir i Mercury nie. Wolała więc uniknąć tego, żeby coś im się stało podczas trochę niecodziennego sposobu transportu. Bez wahania zaczęła zmieniać formę na syrenią, bo tak najlepiej będzie jej przenieść dwójkę mutantów.
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Sob Wrz 09, 2017 3:40 pm

W tej chwili Josh był już w stanie z zadowoleniem stwierdzić, że pierwszy punkt programu został zrealizowany z powodzeniem i rzeczywiście zaskarbił sobie zainteresowanie obu dziewcząt, skoro Cess również podniosła się z miejsca. Resztą tak naprawdę się nie martwił. Dobrze znał swoje możliwości, wiedział, że posiadał spory dar przekonywania - szczególnie względem przedstawicielek płci przeciwnej - i dlatego przewidywał, że w ten czy inny sposób namówi je do współpracy. Problemem było jedynie to, że chciał to osiągnąć jak najszybciej.
Milczeniem zbył pierwsze wątpliwości Cessily odnośnie skali zagrożenia. Tylko rzucił na nią okiem i wzruszył lekko ramionami... Bo szczerze mówiąc w ciągu ostatniego roku zdarzało im się na własną rękę robić nie takie rzeczy. Po Nori też poszli praktycznie bez opieki, bo Rahne nie do końca się wtedy liczyła, a choć Cess z nimi wówczas nie było, to blondyn mógł jej zawsze przypomnieć o innej sytuacji, w której dziewczyna brała już udział... Związanej ze słuchaniem głupich, choć najwyraźniej bardzo przekonujących pomysłów Juliana i z występowaniem przeciwko FBI.
Prędko się zresztą okazało, że nie musiał tego robić, bo kolejne pytania rówieśniczki praktycznie świadczyły już o jej zgodzie... Szczególnie to ostatnie, bo przy poprzedzającym je można by jeszcze było polemizować, więc - grając bezpiecznie - kiwnął tylko na nie głową. Nie miał pojęcia czy ich działania będą bezpieczne dla tamtego mutanta, kimkolwiek by on nie był, ale co innego mógł zrobić? Jeżeli się mylił, to... To przecież i tak zareagował jedynie w oparciu o swoją aktualną wiedzę i przemyślenia. Nie stwierdził faktu.
Przynajmniej Laurie od początku zdawała się o wiele chętniejsza do współpracy, pewnie dlatego, że nie zastanawiała się aż tak nad możliwymi negatywnymi konsekwencjami ich interwencji, tylko skupiła się na szczegółami jej wykonania. To dobrze, każde ułatwienie było teraz chłopakowi na rękę, a rówieśniczka prędko przystała na sugestię przetransportowania ich wszystkich na miejsce. W nagrodę Elixir aż obdarzył ją czarującym i pełnym pochwały uśmiechem, odchylając głowę trochę na lewo.
Niestety dalej znowu zaczęły się schody, bo Laurie również zaczęła zadawać pytania, na które chłopak po prostu nie miał żadnej odpowiedzi. Nori nie wyjaśniła mu wiele, prawdopodobnie dlatego, że sytuacja nie pozwalała jej na wypisywanie dłuższej wiadomości albo zadzwonienie... Więc mógł jedynie zgadywać szczegóły. Tyle że to mijałoby się z celem, a błędy szybko wyszłyby na jaw.
Josh już otwierał usta, aby odpowiedzieć coś wystarczająco wymijającego, gdy Laurie zaczęła się... Rozbierać. Tak po prostu. Ten widok sprawił, że nastolatek zamrugał szybko, od razu rezygnując z odzywania się, a kąciki jego ust wyraźnie zadrgały. Chętnie rzuciłby coś o tym, że tak dobrych efektów jego uśmiech nie przyniósł już od dawna - a przynajmniej tak prędkich, zgoda - ale coś mu podpowiadało, że tylko by tym sobie zaszkodził. W końcu nie miał pojęcia jakim poczuciem humoru dysponowała dziewczyna. Jeszcze strzeliłaby focha i odmówiła pomocy.
Nie mniej jednak uzdrowiciel śledził wzrokiem jej poczynania, najpierw z zaciekawieniem orientując się, że nie, Laurie nie miała pod spodem kostiumu i rozbierała się do naga, a potem - z niejakim zawodem - zauważając, że fizyczna manifestacja jej mocy i tak zakrywała strategiczne punkty. Tak naprawdę spodziewał się czegoś w tym stylu, ale był tylko samcem, mógł pomarzyć... A poza tym mutacja mutacją, łuski łuskami, ale sylwetkę i tak pokazała całą. Co prawda nie była z niej żadna Kukułka, lecz czemu nie miałby sobie popatrzeć?
Elixir wyrwał się z tego stanu dopiero w momencie, gdy rówieśniczka przemówiła ponownie. No tak, chyba powinien jej - i Cess również - w końcu odpowiedzieć... O co dokładnie go wcześniej pytały? Chyba mniej więcej pamiętał, przynajmniej te najważniejsze kwestie.
- Wszystko jedno, możemy lecieć dwa razy, byle udało nam się tam szybko dotrzeć. Nie mam bladego pojęcia co tam się teraz dzieje, Nori nie wyjaśniła mi nic więcej, nie odpisała też na moją wiadomość, czyli równie dobrze możemy mieć do czynienia z mutantem bez kontroli nad mocami albo ze wściekłym tłumem z pochodniami - uściślił, ponownie wzruszając ramionami i przesuwając spojrzeniem pomiędzy obiema dziewczętami. Co jeszcze? Ach, tak...
- Jeżeli ten mutant szaleje, to mogę go uśpić. Albo możemy go pozbawić przytomności w ten bardziej konwencjonalny sposób. Jeśli problemem są miejscowi, to zgarniamy go i spadamy. Nic więcej teraz nie wymyślimy, a czas ucieka. Mogę lecieć pierwszy, planowanie w biegu i tak idzie mi lepiej, a wy dwie będziecie miały więcej czasu, żeby pomyśleć - innymi słowy zakładał, że Laurie zobaczy na własne oczy całą tę sytuację, zastanowi się nad nią w drodze powrotnej, może podzieli się szczegółami z Cess i razem na coś wpadną. Albo po prostu od razu do nich dołączą. Nie był wybredny.
Powrót do góry Go down
Mercury

Mercury


Liczba postów : 18
Data dołączenia : 23/02/2017

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Wto Wrz 12, 2017 10:18 am

Cess przez chwilę trwała w zawieszeniu, kiedy Laurie przygotowana do opuszczenia Instytutu zrzucała z siebie ciuchy, jedno po drugim. Chociaż znały się dobrze, nigdy nie widziała manifestacji jej mocy w swojej pełnej formie, dlatego nie do końca rozumiała zamysł pozbawiania się odzieży. Kultura jednak wymagała od niej odwrócić spojrzenie. W ten sposób jej wzrok padł na Josha. Obserwowała uniesienie kącików jego ust, a później samcze skupienie i ledwie powstrzymała odruch uniesienie dłoni do twarzy i przejechania nią wzdłuż policzka w formie lekkiego politowania.
Niedługo potem kontrolnie zerknęła na Laurie, chociaż dziewczyna w istocie, pozbawiona była najbardziej interesujących i ewolucyjnie pociągających dla mężczyzn punktów na ciele, w dalszym ciągu jej ciało pozostawało wystawione na widok, a Josh na pokuszenie, któremu widocznie się poddał. Dlatego Cess bez zastanowienia walnęła go z łokcia pod żebra, tak jak walnęłaby też Juliana, gdyby przyłapała go na tym samym. Posłała mu wymowne spojrzenie, a potem przeniosła je na Laurie, z rezygnacją nad męskim punktem widzenia.
Więcej informacji niż udzielił im Josh, nie potrzebowała. Szerzej zarysowana sytuacja wyraźnie dawała im do zrozumienia, że mutant z pewnością wymaga ratunku, a przecież nie było tajemnicą, że Cess od zawsze była jedną z pierwszych osób, które aprobowały wszelkie pomysły samowolnych misji. Być może miał tu swój wpływ Hellion, który swojego czasu je inicjował. Czasem z bardziej błahych powodów.
— To ja po prostu… poczekam?
Dała im wolną rękę na wylot, domyślając się, że czas w tym miejscu odgrywać będzie ważną rolę. Nie bardzo podobał jej się pomysł z robieniem dwóch kursów, ale najpewniej niesienie ze sobą już jednej osoby było dla Laurie dużym obciążeniem, a dwie, mogło być już ponad jej siły.
— Będę w swoim pokoju, Laurie.
Mercury stwierdziła, że dobrym pomysłem będzie wykorzystanie tego czasu na przebranie się w odpowiedni strój. W przeciwieństwie do Transonic, ona nie posiadała tego samego komfortu w rozbieraniu się do naga, a tylko specjalistyczny strój pozwalał jej użyć pełnię swojej mocy.

zt
Powrót do góry Go down
Transonic

Transonic


Liczba postów : 36
Data dołączenia : 14/07/2017

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Wto Wrz 12, 2017 4:17 pm

Uznała, że ewentualnymi konsekwencjami ich działań zajmie się potem. Teraz najważniejsze było pomóc tamtemu mutantowi. Na pewno nie będzie to łatwe, ale nie mogli stać z założonymi rękami. Pamiętała, jak to było z nią na samym początku, jak chciała się zabić. W ostatniej chwili zmieniła zdanie, ale to i tak mogłoby się skończyć tragicznie, gdyby nie Angel. Dlatego po prostu po usłyszeniu czegoś takiego nie mogła zignorować sytuacji i zwyczajnie sobie pójść.
Na uśmiech Josha odpowiedziała własnym, jednak pełnym rozbawienia i przewróceniem oczami. Chyba nie sądził, że mu odmówi w takiej sprawie. Rozebranie było dla niej całkowicie naturalne w tej sytuacji, inaczej ubrania przeszkadzałyby w transformacji, albo mogłyby się podrzeć. Szybko zmieniła formę i już mogła ruszać.
- O szybkość nie musisz się martwić. Dotrzemy tam tak szybko, jak tylko będzie to możliwe bez uszczerbku dla was. - rozejrzała się, raczej nic się nie stanie, jeśli tu zostawi swoje rzeczy.
Najwyżej w drodze powrotnej podrzuci je do pokoju, żeby żaden dorosły się nie zorientował, przynajmniej do momentu, w którym nie załatwią sprawy. Nauczyciele zaczęliby zadawać pytania i straciliby zbyt wiele czasu.
Plan Josha był bardzo ogólny, ale miał sens. Polecieć na miejsce, ogarnąć sytuację, ogarnąć mutanta, zabrać mutanta i wracać. Brzmiało to stosunkowo prosto, ale była dziwnie pewna, że to tylko tak brzmiało. Na miejscu zresztą wszystko się okaże. Teraz najważniejsze to się tam dostać.
- Okey. Może tak być. W takim razie, Cess, przylecę po Ciebie jak najszybciej się da. - zaakceptowała pomysł z podrzuceniem Josha pierwszego.
Obejrzy teren i w drodze po Cess może coś wymyśli. Albo Josh i Noriko coś wymyślą. Popatrzyła za Mercury i przeniosła wzrok na Złotego Chłopca. Podleciała do niego, łapiąc go od razu w pasie i bez większego wysiłku unosząc.
- Radzę Ci zamknąć oczy i zatkać sobie uszy. To będzie szybki lot. - powiedziała, wznosząc się coraz wyżej i zaraz potem ruszając w stronę Valhalli, z największą możliwą prędkością, która nie zrobi krzywdy chłopakowi.

zt oboje
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Sro Lis 08, 2017 6:33 pm

Jeszcze przed opuszczeniem pokoju aniołka, Josh tylko zamruczał potakująco na jego słowa. Tak, mógł być mu winny herbatę, nie ma sprawy. Chętnie. Gdyby nie ograniczenia skórno - kolorystyczne, może wykorzystałby nawet ten tekst, żeby zabrać rudzielca do jakiegoś lokalu... Ale niestety musiał zadowolić się czymś na terenie Instytutu. Szkoda, lecz był na tyle pomysłowy, że nawet w takich okolicznościach potrafił zorganizować coś oryginalnego. W końcu miał świetną motywację...
Początkowo uzdrowiciel po prostu szedł tuż obok rudzielca, po drodze zagadując go o to i o tamto, żartując, poruszając same luźne tematy. Taką pogawędką chciał jak najlepiej nastawić Jay'a, uśpić jego czujność i osłabić bariery ochronne, żeby potem łatwiej się mu poddał. Poza tym... Musiał czuć się dobrze, bo w końcu głównie o to w tym wszystkim chodziło. W ten sposób chłopcy zbliżyli się do jeziora i wreszcie Elixir zaczął kierować aniołkiem, który przecież nie miał pojęcia dokąd dokładnie się wybierali.
Blondyn poprowadził więc Jay'a na wschód, całkiem blisko linii brzegu, ale jednak nie przy samej wodzie. W niektórych miejscach tak czy siak byłoby to zresztą trudne przez bujną roślinność. Tego wieczoru nie interesowała ich plaża, ani molo, ani doki, ani nawet budynki z łodziami - choć te ostatnie Josh miał ochotę kiedyś wypróbować... Ale nie, nie dzisiaj, nic z tych rzeczy. Tym razem planował zajęcie o wiele lepszej miejscówki.
Jego ulubiony zakątek krył się wśród drzew i krzewów, które osłaniały go praktycznie z trzech stron. W większości pokryte trawą podłoże gładko schodziło do jeziora, częściowo ozdobionego z tej strony pałkami wodnymi i innymi podobnymi do nich gatunkami. Masywne, liściaste drzewo nachylało się dość nisko ku tafli, swoimi rozłożystymi gałęziami tworząc zadaszenie. Pomagało mu w tym kilka mniejszych okazów rosnących po bokach.
W pobliżu brzegu spoczywał przewrócony pień, na samym dole pokryty mchem, lecz wyżej i w szczególności na samej górze już oczyszczony. Widać było, że zdarzało mu się służyć za siedzenie dla przychodzących tutaj osób, najpewniej uczniów Instytutu. Ponad nim gałęzie drzew schodziły na tyle nisko, że siedząc dałoby się pewnie złapać niektóre z nich - lecz jedynie kilka, do kolejnych trzeba by już wstać, więc nie ograniczały ruchów. W pobliżu konaru rosło parę krzewów, zwłaszcza po jego bokach, a część z nich miała nawet kwiaty.
Wszystko to sprawiało, że zakątek gwarantował prywatność i nastrojowość, a właśnie tego potrzebował teraz Josh. Kiedy tylko ostrożnie przeprowadził Jay'a pomiędzy gałęziami drzew na tę niewielką polankę, jego spojrzenie od razu padło na twarz rudzielca. Chciał zobaczyć jego reakcję. Podejrzewał, że aniołkowi powinno się takie miejsce spodobać, ale kto wie, może zupełnie nie trafił?
- I jak? - spytał, kierując się prosto ku konarowi i równocześnie zsuwając sobie z ramienia plecak. Przez krótką chwilę niósł go za szelkę, po czym oparł go o pień, na którym zaraz później zajął miejsce, na początek przodem do Jay'a, a tyłem do jeziora. Gotów był w każdym momencie przerzucić jedną nogę na drugą stronę, a zamierzał to zrobić od razu, gdy tylko rudzielec sam również usiądzie, aby nieustannie mieć go przed sobą.
Elixir nie wiedział która była obecnie godzina, ale słońce jeszcze nie zaszło i tak naprawdę tyle mu do szczęścia wystarczyło. W końcu koniecznie chciał zdążyć tutaj dotrzeć przed tym wydarzeniem... Obstawiał, że powinni wyrobić się z kilkoma piosenkami, w międzyczasie trochę porozmawiać, potem będzie już ten zachód, atmosfera będzie się robiła coraz milsza... I wtedy pewnie okaże się czy miał rację podejrzewając, że ostatnio aniołek zaczynał reagować na jego flirtowanie. Najpierw nie był tego pewien, ale potem w Valhalli... Szczególnie przy łączeniu się w pary przed odlotem... Josh sądził, że coś zdecydowanie było na rzeczy i po prostu nie mógłby tego nie wykorzystać. Jak do tej pory jeszcze nigdy nie miał okazji pobawić się z żadnym chłopakiem. Raz myślał, że może do czegoś dojdzie, ale tylko przez krótką chwilę i prędko okazało się, że i tak się mylił... Więc teraz nie mógł się doczekać takiego doświadczenia.
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Sob Lis 11, 2017 12:56 pm

Jay szedł za Joshem niczym posłuszne dziecko. Nie chodziło o to, że był tak całkowicie uległy choć na pewno częściowo ten fakt wpływał na jego zachowanie. Elixir był jego przyjacielem, członkiem jednej drużyny. Znali się już dobry rok. Rudzielec po prostu nie miał powodów, by mu nie ufać. Nie spodziewał się jakichś złych zamiarów ze strony blondyna. Nie za każdym szedłby tak spokojnie. Wszystko zależało od osoby i osobistego nastawienia Jay'a wobec tejże. Złoty miał szczęście znajdować się na liście osób, do których chłopak był pozytywnie nastawiony.
Tym razem wyjątkowo gadatliwy, Josh go prowadził w stronę jeziora. Nawet gdyby wcześniej nie zapowiedział, gdzie mają posiedzieć to w którymś momencie cel ich podróży stał się po prostu oczywisty. Chwilami rozglądał się po okolicy, zerkając za nielicznymi nastolatkami, którzy wykorzystywali swój wolny czas do ostatniej chwili. Im również nie zostało zbyt wiele czasu, musieli zdążyć wrócić do pokojów przed dwudziestą drugą. Co jemu osobiście wydawało się nieco śmieszne, ale nie miał zamiaru oczywiście narzekać na to. Zresztą i tak zdarzało mu się w środku nocy wychodzić na dach budynku i patrzeć na księżyc.
Szedł za Joshem krok w krok, co jakiś czas patrząc na taflę jeziora. Uważał jednak, gdzie stawia stopy, bo blisko brzegu grunt mógł być nieco podmokły. Z czasem jednak oddalili się bardziej od jeziora z powodu gęstej roślinności. Otaczało ich coraz więcej wysokiej trawy, krzaków i drzew. Szczególnie olbrzymia wierzba płacząca rzucała się w oczy. Te drzewa zawsze podobały się Jay'owi. Były rozłożyste, a ich gałęzie zwisały w dół, tworząc coś na wzór parasola. No i na swój sposób potrafiły go wprawić w melancholijny nastrój. Wraz z jeziorem i tą wysoką roślinnością drzewo tworzyło piękny widok, niemal jak wyjęty z jakiegoś obrazka. Idealny do namalowania. Oczywiście dla kogoś kto się na tym znał.
- Przyjemne miejsce. - odparł na pytanie blondyna, kierując się za nim w stronę powalonego pnia drzewa. Jednak w przeciwieństwie do niego, Jay nie usiadł na drewnie, a wykorzystał je jako oparcie. Usiadł na trawie od strony jeziora, tak by mieć na nie widok, a plecami się oparł o pień. W międzyczasie zdjął gitarę z pleców i położył ją sobie na nogach, które skrzyżował do siadu. Tak było mu zdecydowanie wygodniej. Nie lubił siedzieć bez oparcia za plecami.
Skierował spojrzenie na niebo. Powolutku słońce schodziło w dół, niedługo pewnie zacznie zachodzić. Pomyślał, że byli w idealnym miejscu, by móc obserwować to zjawisko. Ciekawe czy Elixir był tego świadomy. Miejsce było dosyć klimatyczne. Na pewno dobre na romantyczny wieczór. Nie podejrzewał blondyna o romantyczność, ale zapewne miał za sobą tyle dziewczyn, że co nieco już się nauczył. Miejsce mu się spodobało i przychodził tu częściej. Mógł jedynie się domyślać, bo na pewno nie miał ochoty rozmawiać o randkowaniu.
- Mam dla ciebie tylko coś zagrać czy zaśpiewać też? No i musisz wybrać co mam zagrać. Sam będę zbyt długo się zastanawiał co wybrać. Znam większość popularnych piosenek. Takich z filmów czy gier też, więc możesz śmiało rzucać propozycjami. - odezwał się po krótkiej chwil milczenia. Zaraz też ułożył odpowiednio gitarę i wziął się za jej strojenie. W końcu żadne z nich raczej nie chciało, by zafałszował. Odpowiednio dostrojona gitara była bardzo ważnym elementem.
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Sob Lis 11, 2017 2:46 pm

Choć Josh tak naprawdę nie okazał po sobie widocznych śladów ulgi, bo przecież to by oznaczało, że musiałby wcześniej przyznać się też do niepewności, to jednak pozytywna ocena Jay'a trochę go uspokoiła. Skoro wiedział już, że aniołkowi się tutaj podobało, to nie musiał dłużej przejmować się tą kwestią i mógł z czystym sumieniem skupić się na ważniejszych sprawach... Jak na przykład na wodzeniu za rudzielcem uważnym wzrokiem.
Nie przewidział tego, że rówieśnik usiądzie po prostu z przodu pnia, ale szczerze mówiąc nawet mu to nie przeszkadzało. Rzecz jasna wymagało od niego drobnej zmiany planów, bo w takim wypadku blondyn obrócił się jednak przodem do jeziora, ale to przecież nic wielkiego. Za jakiś czas zamierzał zsunąć się na trawę obok Jay'a, ale póki co odpowiadała mu taka pozycja i widok z góry. Obserwując poczynania anioła, uzdrowiciel przełożył jeszcze plecak na drugą stronę kłody, żeby w razie czego obaj mieli do niego łatwy dostęp, po czym pochylił się i oparł łokcie na udach.
- Jasne, coś wybiorę. I chcę, żebyś dla mnie zaśpiewał - odparł na początek, odrobinę rozkojarzony całym tym przyglądaniem się rudzielcowi... Lecz nawet w takim stanie zadbał o to, aby przy drugim zdaniu obniżyć trochę głos. Wbrew pozorom takie sygnały miały ogromne znaczenie, a Josh nie posiadał żadnych oporów przed używaniem wszelkiego rodzaju sztuczek, by osiągnąć swój cel. W końcu liczył się efekt końcowy. No i... Pewnie pomagało również to, że ta wypowiedź mogła się wydawać dwuznaczna. O ile Jay to zauważy.
Przez parę sekund nastolatek milczał, a jego wzrok opadł na palce aniołka, zwinnie i z wyczuciem poruszające się po gitarze oraz jej strunach. Nie znał się na instrumentach, choć ogólnie rozumiał ideę ich strojenia, więc o nic nie pytał i starał się jeszcze nie przeszkadzać... Ale może później powinien zagadnąć Jay'a o jakieś lekcje? W końcu gitarzyści byli powszechnie uznawani za atrakcyjnych, a blondyn uważał, że nigdy nie należało przestawać się rozwijać. Co z tego, że przyciągał już innymi cechami?
Uzdrowiciel wykorzystał tę krótką chwilę, aby zastanowić się nad pierwszą piosenką. Oczywiście, że kojarzył sporo takich popularnych, bo jednak zdarzało mu się jeszcze słuchać radia, nawet jeżeli zwykle z konieczności... Ale jakoś żadna odpowiednia nie przychodziła mu teraz do głowy. Najlepiej znał zespoły rockowe i punkowe, niektóre metalowe... A w takich klimatach jego aniołek na pewno nie siedział. Muzyka z gier brzmiała już jednak interesująco - i przynajmniej o niej Josh wiedział całkiem sporo. Spędzanie godzin przed komputerem albo konsolą przynosiło efekty.
Chłopak nie był pewien ile powinno trwać takie strojenie gitary i sam nie potrafił ocenić tego, czy dźwięki się zgadzały czy nie, ale miał oczy i widział, że Jay jeszcze się z tym bawił, gdy w jego głowie pojawił się już pewien pomysł. Coś popularnego, nadającego się na gitarę i przede wszystkim pasującego do rudzielca - na tyle, na ile Josh był w stanie to ocenić. Wybór idealny, jak mu się wydawało.
- W porządku, więc pewnie znasz Skyrima. Chcę jeden z motywów. To się chyba nazywa... The Dragonborn Comes? - oznajmił wreszcie, w końcu decydując się przeszkodzić rówieśnikowi. Spojrzeniem powrócił teraz na jego twarz, choć przed samym sobą był skłonny przyznać, że oderwanie wzroku od dłoni aniołka nie należało wcale do najprostszych zadań. Na szczęście wyżej widok też był bardzo miły, więc Josh nie zamierzał na nic narzekać.
Nie chcąc tak siedzieć bezczynnie i marnować czasu, który mógłby przecież spędzić na subtelnym uwodzeniu, blondyn obrócił się bardziej w stronę Jay'a, a następnie uniósł rękę, by bez pytania i pozwolenia ułożyć ją na tym bliższym mu skrzydle. Uwielbiał to, jakie były w dotyku. Gładkie, miękkie, ale równocześnie wytrzymałe... I bardzo zdrowe. Chyba między innymi to tak mu się podobało - że rudzielec stanowił praktycznie idealny okaz, silny i w doskonałym stanie fizycznym. Nie mógł się powstrzymać przed głaskaniem jego piórek.
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Sob Lis 11, 2017 6:24 pm

Obrócił głowę i uniósł ją lekko do góry, patrząc jak Josh zmienia pozycję na pniu, stawiając przy okazji plecak na ziemi między nimi. Najchętniej by teraz zajrzał do jego środka żeby zobaczyć co takiego blondyn zabrała ze sobą na ich małe posiedzenie, ale niestety ten był zamknięty. Nie wypadało komuś grzebać w plecaku czy torbie, więc po prostu poczeka aż Elixir otworzy go i wtedy pozna jego zawartość. Oczywiście podejrzewał, że było tam jakieś jedzenie. Tylko, że raczej zbyt długo nie będą tu siedzieć. Może ze dwie, trzy godzinki.
- Czyli muzyka i śpiewanie. Jak na koncert przystało. Żaden problem. - skinął lekko głową, uśmiechając się do przyjaciela. Wystarczyła chwila strojenia gitary, by poczuł, że Josh patrzy mu się na ręce. W ogóle mu to nie przeszkadzało. Był kiedyś gwiazdą sceny, musiał być przyzwyczajony do tego, że inni na niego patrzą. Zwłaszcza, gdy chodziło o występy. Swego czasu był popularny. Miał fanów i fanki. Nawet jeśli jego zespół nie był mega popularny to zawsze mieli sporą widownię. Zresztą jego kariera dopiero co się zaczynała. I została brutalnie przerwana. Czasem się zastanawiał jak daleko by zaszedł, gdyby w jego życiu nie doszło do tego gwałtownego zwrotu. Czy byłby teraz sławny na cały świat.
Strojenie nie zajmowało mu zbyt wiele czasu. Robił to już tyle razy, że dosyć szybko się z tym uwinął. Nie poganiał jednak chłopaka, grając pojedyncze akordy i patrząc na gitarę. Ciekaw był co takiego wymyśli jego kolega. W końcu usłyszał wybór. Wybór, który bardzo mu przypadł do gustu. Skyrim było niezwykle popularną grą i wszędzie na internecie można było trafić na piosenki z niej. Zarówno te oryginalne jak i wszelkiego rodzaju covery.
- Nie grałem, ale znam. Ciężko nie znać czegoś, o czym wszędzie piszą. - odparł z lekkim skinięciem głową. Gry jakoś nigdy go specjalnie nie pociągały. Mógł oglądać z nich filmiki, ale samemu jakoś nigdy nie odczuwał zbytniej ochoty do pogrania. Zdarzało mu się to raczej bardzo rzadko. Gitara umilkła na chwilę. Jay poprawił ją sobie, szykując się do rozpoczęcia koncertu. Potrzebował tylko chwili na przypomnienie sobie piosenki. Na szczęście do dźwięków miał doskonałą pamięć, pomagało mu to nieraz przy jego mutacji.
Niestety nim zdążył rozpocząć granie, coś go zmusiło do odłożenia tego na moment. Poczuł dotyk na skrzydkle i uniósł wzrok do góry, widząc jak Elixir zajął się głaskaniem jego piór. Ten widok go roczulił i jednocześnie rozbawił. Chłopak chyba nie był w stanie się skoncentrować, mając jego skrzydła pod nosem. Wiedział, że wielu osobom się podobają. Nieraz ktoś pytało pozwolenie na dotknięcie jego piór lub robił to bez pytania, jak blondyn.
- Josh... Wiem, że ci się podobają moje skrzydła, ale macanie ich trochę mnie rozprasza. Mógłbyś z tym poczekać aż skończę grać? - poprosił z delikatnym uśmiechem. Samo dotykanie skrzydeł w żadnym wypadku mu nie przeszkadzało, ale było trochę niewygodne kiedy miał się skoncentrować na graniu. O ile do spojrzeń był przyzwyczajony, to dotyku już nie bardzo.
Poczekał aż przyjaciel go posłucha, odsuwając rękę i dopiero wtedy zaczął grać, zaraz też dodając do tego śpiew, specjalnie jeszcze dopasowując swój głos do nastroju piosenki.
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Sob Lis 11, 2017 10:15 pm

Josh ledwo powstrzymał przewrócenie oczami, gdy aniołek zwrócił mu uwagę, że o Skyrimie swego czasu wszędzie pisano. Tak, zdawał sobie z tego sprawę, ale na wszelki wypadek wolał się upewnić... A teraz poczuł się zganiony. Albo raczej subtelnie wyśmiany. Jak gdyby popełnił błąd. Domyślał się, że Jay nie miał tego na myśli, prawdę mówiąc wręcz to wiedział, bo rudzielec zwyczajnie nie był taki, ale emocje niekoniecznie chciały się słuchać logicznego myślenia. Blondyn miewał problemy z równoważeniem uczuć i rozsądku.
Tym razem uzdrowiciel trzymał jednak język za zębami, nie chcąc niczego Jay'owi wytykać, gdy czegoś przecież od niego chciał i to bardzo. Już po chwili pochłonęło go zresztą głaskanie piórek, które praktykował przez kilka zdecydowanie zbyt krótkich sekund, nim rudzielec w końcu zareagował. Spojrzenie Elixira przesunęło się z pieszczonego skrzydła na jego twarz, lecz ani w jej wyrazie, ani w tonie głosu aniołka nie wykrywał urazy... Przeciwnie, bo prędzej rozbawienie. Z tym Josh mógł pracować, nawet jeżeli rówieśnik kazał mu poczekać z dalszym... Och. Właśnie. Z macaniem. Chyba naprawdę sobie tego nie wyobrażał.
- Niech będzie - zgodził się, nie omieszkując westchnąć przy tym cierpiętniczo, umyślnie w przerysowany sposób. Przez to działanie chciał wprawić chłopaka w jeszcze lepszy nastrój... Utrzymać na jego twarzy uśmiech. Ładnie mu z nim było. Atrakcyjnie. Ciekawe czy usta też miał takie miłe w dotyku... Przy odrobinie szczęścia to również Josh powinien tego wieczoru sprawdzić, ale mimo wszystko wolał nie próbować zbyt szybko, żeby nie stracić tej szansy.
Po raz ostatni powoli przesuwając palcami po piórach, blondyn wreszcie cofnął rękę i na krótką chwilę oparł dłoń na swoim udzie. W myślach ważył swoje opcje, znów zsuwając wzrok na gitarę i dłoń aniołka, kiedy ten rozpoczynał grę. Chyba powinien jednak zrównać się z nim poziomem, tak będzie im obu wygodniej - choćby na siebie patrzeć. Teraz Jay musiał w tym celu odchylać głowę, a choć dawało to Joshowi bardzo interesujący widok na jego szyję, to niestety nie mogło być zbyt komfortowe.
Z tym postanowieniem uzdrowiciel zjechał z pnia najpierw na kolana, a dopiero później przybrał bardziej mu odpowiadającą pozycję. Zwrócił się przodem do rudzielca, a bokiem do jeziora, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że ostatnie promienie słońca musiały pięknie rozświetlać jego skórę i zostawiać na niej refleksy światła. Po części właśnie na to liczył, kiedy wybierał to miejsce. Nie każdemu podobała się jego kolorystyka, na początku on sam miewał w związku z nią poważne wątpliwości, ale szybko nauczył się, że złoto miało wielu fanów... Szczególnie wśród osób, które ceniły sobie wyjątkową i nie do końca ludzką urodę. Najwyraźniej pasował do paru fantazji seksualnych. Wcale mu to nie przeszkadzało.
Josh usadowił się z jedną nogą jak przy siadzie tureckim - tą od strony jeziora - a z drugą co prawda także ugiętą, lecz kolanem skierowaną ku niebu... Lub raczej ku koronie drzewa, które je blokowało. Górę ciała ułożył póki co lekko do tyłu i oparł dłonie na trawie za sobą. W tym momencie do dźwięków gitary zdążył już dołączyć głos Jay'a i blondyn odchylił głowę na bok, słuchając aniołkowego wydania wybranej przez niego piosenki.
Wiedział, że mutacja rudzielca odgrywała tutaj istotną rolę, ale rozumiał też, że na żywo niewiele osób śpiewało czysto i, no, jak na profesjonalnych nagraniach... W związku z czym wrażenie było trochę dziwne. Z drugiej strony nie miał najmniejszego zamiaru narzekać, bo naprawdę czuł się tak, jak na prywatnym koncercie... Takim kameralnym. Jak gdyby był jakimś VIP-em. Hm, ciekawe czy za czasów swojego zespołu Jay miał groupies... Pewnie nie. Albo raczej tak, ale tego nie wykorzystywał.
Josh westchnął głęboko, powoli wędrując spojrzeniem od dłoni rudzielca, poprzez jego klatkę piersiową, szyję, aż na twarz. To właśnie w tym momencie z zaskoczeniem zdał sobie sprawę z faktu, że choćby nawet tego wieczoru do niczego nie doszło, to i tak nie żałowałby tego wypadu. Przyjemny sposób na spędzenie, prawdopodobnie, ostatniego dnia wolności przed długim szlabanem. Oczywiście zakładając, że tym razem wyjątkowo go uszanuje.
- Pasuje do ciebie. Ta piosenka. Ale teraz twoja kolej, co ty byś wybrał do zaśpiewania? Tak specjalnie dla mnie? - zapytał, kiedy tylko przeminęły ostatnie nuty. Gdyby był kimś bardziej romantycznym czy poetyckim, być może wspomniałby, że Jay brzmiał jak prawdziwy anioł... Albo jak słowik. Albo jakieś bóstwo, syrena, elf czy inna istota rodem z fantasy. Tyle że coś takiego nie leżało w jego naturze i choć w głębi ducha bardziej czuł, niż myślał o tych porównaniach, choć może w jakiejś formie odbiło się to w jego oczach, to jednak daleki był od wypowiadania takich zwierzeń na głos.
W trakcie przerwy między piosenkami nastolatek sięgnął ku plecakowi i otworzył go jedną ręką, odsłaniając znajdujące się w środku dobra... Przynajmniej te leżące na górze. Wewnątrz widać było między innymi ustawione z boku litrowe butelki z owocowymi napojami, foliowe worki z jabłkami czy białymi śliwkami, a także kilka opakowań przekąsek... Z czego zauważyć dało się przede wszystkim biszkopty. Blondyn jeszcze się zastanawiał na co miał ochotę.
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Sob Lis 11, 2017 11:14 pm

Ponownie dzisiejszego dnia Jay mógł się przekonać jak świetnym aktorem był jego przyjaciel. Jak zwykle Josj nie zawiódł swoim talentem odgrywania. Wyglądał jakby naprawdę cierpiał z powodu, że nie mógł chwilowo dotykać jego skrzydła. Cóż, mógłby. Tylko, że wtedy rudzielec by nie grał, za bardzo by mu przeszkadzał dotyk na piórach. Dlatego te jego wielkie cierpienie skomentował jedynie uśmiechem, nie odzywając się już na ten temat.
Kiedy zaczął grać, mógł usłyszeć, że blondyn zaczął się poruszać. Kątem oka zauważył jak ten zsunął się na miejsce obok niego, siadając przodem do niego, by przysłuchiwać się piosence. Znowu mógł czuć na sobie jego wzrok, co w dalszym ciągu w ogóle mu nie przeszkadzało. Widział też, że Elixir był przy nim całkowicie wyluzowany. To akurat go nie dziwiło, byli przyjaciółmi i dobrze się znali. Nawet jeśli niewiele o sobie wiedzieli. Złoty chyba nigdy nie pytał go o jego życie, pewnie wiedział tyle co usłyszał z plotek. Nieszczęśliwa miłość i próby samobójcze. To nie tworzyło o nim najlepszego obrazu.
W końcu jednak skoncentrował się już całkiem na melodii, spojrzenie teraz kierując przed siebie, na jezioro i kontynuując piosenkę. Być może trochę przesadzał z używaniem swojej mocy, ale chciał, by piosenka zachowała swój nastrój. W końcu dotarł do zakończenia piosenki. Zagrał ostatnie akordy, po czym położył płasko dłoń na strunach, by całkiem wyciszyć dźwięki gitary.
- Pasuje do mnie? Ciekawe stwierdzenie. Chętnie się dowiem dlaczego tak uważasz. - odparł, śmiejąc się lekko na te słowa. Nie sądził by piosenka pasowała do niego. Do jego charakteru? Nastawienia? Do tego bardziej by pasowała jakaś ballada o utraconej miłości. Znał kilka naprawdę pięknych, a z jedną mocno się utożsamiał. No, ale nie o tym teraz. To nie czas na smęty. Miał grać Joshowi coś fajnego. Zagra, jak tylko dostanie wytłumaczenie.
- Specjalnie dla ciebie? - zapytał, unosząc jedną brew do góry. Musiał się chwilę zastanowić. Niełatwo było wybrać coś odpowiedniego. Zwłaszcza, że raczej nie grał nigdy czegoś specjalnie dla kogoś. Nie licząc piosenek napisanych dla Julii wieki temu. Wertował w głowie listę piosenek, które znał, a które by mogły pasować do Elixira. W końcu przypomniał sobie jedną, bardzo starą, wręcz klasyk. Jej tekst niemal idealnie pasował do blondyna.
- Mam pewien pomysł. Nie wiem czy znasz tą piosenkę. Jest dosyć stara, ale zespół był mega popularny. - powiedział do chłopaka, zaraz też zerkając do plecaka, który wreszcie został otwarty. Nie mylił się, jedzenie. Choć nie kanapki. Bez wahania sięgnął po butelkę z piciem. Podczas śpiewania picie było ważne. Nie mogło mu zaschnąć w gardle. Upił spory łyk z butelki, zaraz ją zakręcając. Poprawił gitarę i zaczął utwór. Tym razem jednak nie zmieniał głosu, zostawiając całkowicie swój naturalny. Jego głos sam w sobie był piękny, czasem po prostu lubił się bawić jego modulacją.

Shot through the heart and you're to blame
Darling, you give love a bad name

An angel's smile is what you sell
You promise me heaven, then put me through hell
Chains of love got a hold on me
When passion's a prison, you can't break free
...


Bon Jovi było bardzo znanym zespołem, przynajmniej kiedyś. Jay do teraz czasem trafiał na "It's my life" w radiu. On jednak wybrał utwór "You give love a bad name". Jego tekst zdecydowanie kojarzyć się mógł z Elixirem. Ciężko stwierdzić czy to dobrze czy źle. Nastolatek po prostu miał już wyrobioną opinię w Instytucie.
- Lepiej by brzmiało na gitarze elektrycznej. - odezwał się po tym, jak zakończył granie.
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Nie Lis 12, 2017 12:20 am

Sam Elixir nawet nie zaczął jeszcze grzebać we wnętrzu plecaka, póki co jedynie rozważając co by mu w tej chwili pasowało. Może by się napił, to zawsze było dobre i przede wszystkim pozwalało na pewien czas oszukać głód, ale z drugiej strony... Owoce też prezentowały się bardzo zachęcająco. Biszkopty, krakersy i inne smakołyki zamierzał zostawić Jay'owi lub wziąć się za nie dużo później - z paru powodów. Między innymi dlatego, że jak najdłużej chciał zachować czyste ząbki i świeży oddech. Tak na wszelki wypadek, gdyby sprawy miały pójść po jego myśli.
Póki co jednak aniołek zadał mu trochę niewygodne pytanie, przez co blondyn zmierzył go długim spojrzeniem, zastanawiając się ile ze swoich przemyśleń powinien zdradzić. Na pewno nie mógł sobie pozwolić na zrujnowanie image'u, na którego powstanie... No, zgoda. Nie zapracował na niego, tylko po prostu użył go, kiedy już się utworzył. Nie byłby w stanie zwalczyć tak licznych pogłosek, więc nad nimi zapanował i sprawił, że w większości wyszły mu na dobre. Nauczyło go to, że pewność siebie i wysoko uniesiona głowa naprawdę wiele zmieniały.
- Tonem. Bo jest taka... Delikatna - to powiedziawszy, Josh wzruszył lekko ramionami, co w tej pozycji nie należało do najprostszych zadań, bo i tak miał je trochę uniesione. Nie wiedział jak inaczej mógłby to ująć, choć szczerze mówiąc nie był do końca zadowolony ze swojego doboru słownictwa. Z drugiej strony Jay naprawdę sprawiał wrażenie delikatnego, choć nie pod względem czysto fizycznym. W końcu był silniejszy i wytrzymalszy od Elixira...
Później nastolatkowi pozostawało już tylko z zaciekawieniem czekać na to, aż jego rówieśnik wybierze dla niego jakąś piosenkę. Uzdrowiciel ani trochę nie próbował ukryć swojego zainteresowania, wręcz przeciwnie, okazywał je otwarcie, skupiając większość swojej uwagi na rudzielcu. W milczeniu śledził jego poczynania, obserwował to, jak Jay poczęstował się butelką i upił z niej trochę napoju... A następnie prześledził powrót jego dłoni na instrument. Uczucie było niemalże elektryzujące.
Jeszcze zanim do dźwięków gitary dołączył głos aniołka, na ustach Josha wykwitł już uśmiech, który w ciągu następnych sekund powoli i stopniowo się poszerzył. Co prawda chłopak nie szczerzył się jak szalony, lecz wyglądał na niezwykle zadowolonego z siebie... Jak gdyby Gwiazdka przyszła tego roku parę miesięcy wcześniej, a on znalazł pod choinką najlepszy możliwy prezent. Nawet jego oczy błyszczały w wyrazie satysfakcji i nagłego przypływu jeszcze większej niż zazwyczaj pewności siebie.
Och, rozpoznawał tę piosenkę. Oczywiście, że tak. Nie wpadłby na to, że Jay na taką postawi, kojarzył go z zupełnie innym rodzajem muzyki... Ale z drugiej strony Bon Jovi faktycznie był klasykiem, więc może nie powinien się temu aż tak dziwić. Pomijając jednak zaskoczenie gatunkiem... To tekst utworu wzbudził w blondynie taki zachwyt. Zabierając tutaj aniołka jeszcze nie miał całkowitej pewności, ale po czymś takim był już przekonany, że nie mogła istnieć inna opcja. Jay z nim flirtował i tyle, kropka. Teraz Elixir oficjalnie czuł się podrywany.
Kiedy kilka minut później piosenka dobiegła końca, a anioł wspomniał o gitarze elektrycznej, Josh kupił sobie jeszcze krótką chwilę na reakcję przez sięgnięcie po butelkę, z której Jay wcześniej pił. Otworzył ją, wziął łyk czy dwa, po czym bez pospiechu ją zakręcił, póki co zatrzymując ją luźno w jednej ręce... I wciąż czarująco się uśmiechając, przez cały ten czas nie spuszczając rówieśnika z oczu. Sam nie był pewien od czego zacząć, bo choć najchętniej od razu nawiązałby do tekstu, to jednak sztuka flirtowania wymagała większej subtelności... A poza tym gitara elektryczna brzmiała bosko i też pochłaniała jego uwagę.
- Po pierwsze, gdzie ją masz i czemu jeszcze mi jej nie przedstawiłeś? Po drugie... Zgoda, piosenka pasuje, nie przeczę. Poczułem się doceniony. Po trzecie... Nie sądziłem, że będziesz aż tak bezpośredni, ptaszyno - przy ostatnim zdaniu uzdrowiciel puścił do rudzielca oczko, by pokazać mu, że nie mówił do końca na poważnie. W jakim stopniu? To Jay musiał już sam ocenić, a Josh bardzo chciał ujrzeć jego reakcję. Zmiesza się, zawstydzi? Zarumieni? A może zacznie się tłumaczyć, że nie to miał na myśli? W to ostatnie blondyn by nie uwierzył. Zrzuciłby to na nieśmiałość lub na nieumiejętność prowadzenia tej gry... Co nawet nawiązywałoby do ostatniego utworu. Lecz kto wie, być może zaraz znowu zostanie zaskoczony?
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Nie Lis 12, 2017 11:42 am

Delikatna. No tak, mógł się domyślić, że o to chodzi. Na pewno był bardziej wrażliwy od większości facetów. Wrażliwy na piękno, estetykę. Na uczucia innych. Sam też był bardzo uczuciowy choć pewne uczucia stracił na zawsze. Przynajmniej tak sam uważał. Rozumiał więc skąd te skojarzenia u Josha. Pewnie nikt by go nie skojarzył raczej z ostrzejszą muzyką. Nie pasował do niej swoim byciem.
Widział jak bardzo Josh niecierpliwił się, by poznać piosenkę, którą wybrał dla niego. To było na swój sposób urocze. Jak dziecko czekające na niespodziankę. Nie kazał mu bardzo długo czekać na usłyszenie wyboru. Pierwsze akordy popłynęły, za nimi pierwsze słowa, a rudzielec zerkał kątem oka w stronę Elixira, chcąc zobaczyć jego reakcję. I zobaczył. Dokładnie taką jakiej się spodziewał. Blondyn wyraźnie był zadowolony z jego wyboru. Ten szeroki uśmiech i błyszczące oczy mówiły same za siebie. Chyba oboje stwierdzili, że ta piosenka jest idealna dla niego.
Najwyraźniej również znał piosenkę skoro już od samego początku zaczął się uśmiechać. Jay byłby zaskoczony gdyby jego przyjaciel nie znał tego zespołu. Nie trzeba być fanem, by wiedzieć czym jest Bon Jovi. Ich sława była olbrzymia, nawet jeśli do teraz niewiele piosenek zachowało swoją popularność.
Po zakończeniu piosenki i wypowiedzeniu jednego, krótkiego zdania, skrzydlaty skierował swoje spojrzenie na twarz Josha, czekając na reakcję, jakiś komentarz z jego strony. Wiedział, że na pewno dostanie komentarz. I nie mylił się choć pierwsze słowa nie nawiązywały do piosenki, a jego słów tuż po niej.
- Została w domu. Kiedyś się po nią wybiorę. Mimo wszystko wolę akustyk. - odparł chłopakowi zgodnie z prawdą. Choć potrafił grać na obu rodzajach gitary to mimo wszystko akustyczna była bardziej w jego typie. Łagodniejsza. Lepiej brzmiała. Jednak do niektórych piosenek gitara elektryczna była niezbędna. Wzmacniała ostrość melodii.
Drugiego tematu nie musiał poruszać dalej. Dostał pochwałę za dobór piosenki, Elixir poczuł się doceniony i to mu wystarczyło. Nie rozumiał natomiast trochę trzeciej i ostatniej rzeczy kiedy nastolatek stwierdził, że nie spodziewał się po nim takiej bezpośredności. To puszczenie oczka mogło sugerować, że złoty po prostu sobie żartuje, ale mimo wszystko wolał wytłumaczyć się z tego.
- Chciałeś piosenkę specjalnie dla ciebie, tak? Ta wydała mi się idealna, pasująca. To bardziej szczerość po prostu. Nie ma tu żadnej bezpośredniości. No i jesteś wyraźnie zadowolony z tej piosenki, więc dobrze dobrałem utwór. - wytłumaczył spokojnie. Żadnego zmieszania się czy niepewności. Bycie szczerym nie było dla niego problemem.
- A co do tej wcześniejszej. Wbrew pozorom, jakie stwarzam, przed przybyciem do Instytutu miałem zespół rockowy. Jasne, zdarzało mi się grać i śpiewać ballady, ale jednak głównie się koncentrowaliśmy na rocku. - postanowił przy okazji wyjaśnić tą jedną kwestię, oczekując zaskoczenia ze strony kolegi.
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Nie Lis 12, 2017 2:41 pm

Ta jedna informacja wystarczyła, aby Josh natychmiast zaczął planować bliższe zapoznanie się z kolejnym z instrumentów rudzielca. Zwykła, klasyczna gitara była fajna, ale elektryczna? Wyższy poziom. Zwielokrotnienie atrakcyjności. Chyba nic więc dziwnego, że uzdrowiciel chętnie położyłby na niej swoje zdolne ręce... I oczywiście namówił Jay'a do udzielenia mu paru lekcji. Bez nich raczej by się nie obeszło, bo niestety blondyn nigdy nie zdradzał przesadnego talentu do muzyki.
Te plany mogły jednak jeszcze chwilę zaczekać, bo w końcu teraz chłopak miał na głowie coś o wiele istotniejszego... I przede wszystkim przyjemniejszego. Jeżeli to dzisiejsze spotkanie mu wypali, to przy odrobinie szczęścia nie będzie się już musiał martwić proszeniem aniołka o cokolwiek... Przynajmniej przez jakiś czas. Choć kto wie? Elixir starał się po fakcie utrzymywać jak najlepsze stosunki z każdym, z kim miał okazję się pobawić.
Choć spodziewał się po rudzielcu zawstydzenia czy zakłopotania - albo chociaż szybkich wyjaśnień - to ten, o dziwo, zachował spokój i tak po prostu wyłożył mu swój punkt widzenia. To odrobinę zbiło Josha z tropu, bo prawdę mówiąc nie zabrzmiało na flirt... Ale może się mylił. Lub Jay taki już miał styl. Albo nie do końca wiedział co robił, to też by wiele wyjaśniało... Nawet jeżeli do tej pory radził sobie całkiem nieźle. Zresztą, mieszane sygnały się zdarzały i trzeba było z nimi żyć. Pewnie nie powinien doszukiwać się w nich żadnych teorii spiskowych.
Chłopak już rozważał swój kolejny krok, gdy Jay zdecydował się poruszyć inny temat... I brwi blondyna od razu podskoczyły w górę, jasno i wyraźnie ukazując jego zaskoczenie, choć uśmiech w dalszym ciągu pozostał na swoim miejscu. Dobrze, czyli wyglądało na to, że jak do tej pory chyba spoglądał na aniołka w niewłaściwym świetle... Ale taka niespodzianka była akurat bardzo przyjemna. Być może jednak rudzielec tylko sprawiał wrażenie tak łagodnego i potulnego, a w gruncie rzeczy posiadał pazur? Josh chętnie by się o tym przekonał. Ciekawe czy w ten sposób będzie mógł skreślić pozycję przespać się z gwiazdą rocka ze swojej bucket listy... Jay był chyba wystarczająco blisko spełnienia kryteriów, prawda?
- Ale mnie ostatnio zaskakujesz. Przyznaję, że wcześniej obstawiałem właśnie ballady i taki... Romantyczny pop. Klasyczny, nie jak to, co teraz wypuszczają - obecnie pop kojarzył się głównie z cukierkowatością lub seksualnością i tańczącymi, roznegliżowanymi laskami, a choć z tego względu na teledyskach było czasem na coś popatrzeć, to Josh nie był w stanie znieść towarzyszącej im muzyki, w dodatku powtarzającej się w większości piosenek z tylko drobnymi modyfikacjami. Co prawda jeszcze bardziej nie lubił rapu, techno i podobnych gatunków, więc w porównaniu z nimi pop uznawał za trochę mniejsze zło... Ale mając wybór trzymał się swoich własnych, ostrzejszych klimatów. Dobrze było wiedzieć, że Jay chyba również.
W końcu nastolatek zdecydował się oprzeć butelkę z napojem o plecak, a zaraz potem jego spojrzenie na moment powędrowało ku przyniesionym pokarmom. Owoce powinny być bezpieczne, uznał ostrożnie, nim powoli rozchylił foliowy woreczek, w którym znajdowały się śliwki. Żeby wygodniej się nimi częstować musiał usiąść prosto, ale nie zmienił ułożenia nóg. Już po chwili otwierał pierwszy z owoców, żeby przed jedzeniem pozbyć się z niego pestki.
- Co jeszcze mi zaśpiewasz, aniele? Czy ja mogę wybrać? Znasz coś z... Fall Out Boy? Blink-182, Green Day, Red, Breaking Benjamin? - wymienił na próbę garść zespołów, które pierwsze przyszły mu do głowy, równocześnie ciskając pestką w stronę jeziora. Zaraz potem ucichł na chwilę, żeby zająć się śliwką... Dojrzałą i słodką. To mu się podobało. Wieczór prezentował się coraz lepiej. W końcu miał pod ręką jedzenie, które go nie brzydziło, ślicznego rudzielca i muzykę... Oraz ciekawe perspektywy.
Po zjedzeniu pierwszego owocu Josh zawahał się, ale jednak sięgnął po następny, traktując go podobnie do poprzedniego, czyli zaczynając od usunięcia i wyrzucenia pestki. Od czasu do czasu musiał zerkać na to, co robił, lecz poza tym wciąż obserwował Jay'a.
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Nie Lis 12, 2017 6:45 pm

Widział jak powoli na twarzy Josha zaczyna się pojawiać zaskoczenie choć uśmiech nie schodził z jego ust. Jednak uniesienie brwi do góry wyraźnie wskazywało na jego zdziwienie na to, co właśnie mu Jay powiedział. Rudzielec dokładniej takiej reakcji się spodziewał. On gwiazdą rocka. Uwierzyłby kto. Problem polegał na tym, że przed tym, jak jego życie się zawaliło, Guthrie był nieco inną osobą. Był romantyczny i wrażliwy, owszem. Ale miał też w sobie więcej energii do życia. Więcej chęci do tego, by coś robić ze swoimi talentami, by rozwijać się i być może szykować się do sporej kariery muzycznej.
Niestety, po utracie Julii, życie w większości straciło dla niego jakikolwiek sens. Zamknął się w sobie, przestał grać i śpiewać muzykę, którą zawsze kochał. Przestawił się na smutne piosenki o utraconej i niespełnionej miłości, o beznadziei życia. Wyrażanie swojego obecnego ja poprzez muzykę pomagało mu. Nie był w stanie poczuć już rocka. Nie przez dłuższy czas. Od niedawna powoli zaczynał wracać do dawnych brzmień, komponować ciekawsze piosenki i grać szybsze melodie. Jedyna różnica była taka, że nie miał już swojego zespołu i nie mógł organizować koncertów.
- Pop... Nie mam nic przeciwko takiej muzyce, szczególnie, gdy jest o miłości, ale jednak zdecydowanie wolę rock. Jest bardziej... Energiczny. Ma w sobie więcej życia. Po prostu bardzo dawno nie grałem takiej muzyki. - wytłumaczył. W zasadzie to lubił większość gatunków muzyki. Nie każdy lubił grać, ale słuchać już prędzej. Mimo wszystko jednak najchętniej słuchał rocka. I to nawet zespołów, które wymienił Elixir choć nie wszystkie znał równie dobrze.
- Najbardziej kojarzę Fall Out Boy i Green Day, resztę już trochę mniej. Daj mi chwilę, a coś wybiorę. - wymienione zespoły były całkiem popularne. Jedne bardziej, drugie mniej. Ważne, że Jay miał całkiem spore pole do popisu, mógł wybierać między różnymi piosenkami. I skoro dopiero co śpiewał piosenkę o Joshu to teraz mógł wybrać coś, co w pewnym stopniu pasowało do niego samego.
Podjęcie decyzji zajęło mu może minutę, raczej nie więcej. Nie ruszał póki co jedzenia, bo w końcu miał śpiewać. Elixir za to był jego widownią, więc mógł sobie jeść ile tylko mu się podobało. On sobie to zostawi to na później jak będzie miał dłuższą przerwę między piosenkami. Bo na pewno taką zaplanuje, być może nawet po tej piosence.

I walk a lonely road
The only one that I have ever known
Don't know where it goes
But it's only me, and I walk alone
...


Zaczął śpiewać, zaraz też dołączając gitarę do słów piosenki. Ta zdecydowanie dobrze brzmiała, grana na gitarze klasycznej. O wiele lepiej od poprzedniego utworu. Jak tylko skończył piosenkę, sięgnął do plecaka Josha i szybko wydobył jednego biszkopta, wkładając go sobie do buzi. Trzymając go na wpół w buzi i pół na wierzchu, zaczął przygrywać melodię. Taki prywatny koncert jemu samemu się podobał bardziej niż sądził. Elixir wpatrywał się w niego jak w obrazek. Przypominały mu się czasy kiedy wszystkie oczy były zwrócone na niego.
Tuż przed samym zakończeniem popisywania się biszkopt zginął w buzi Jay'a. Chłopak skierował spojrzenie na złotego i uśmiechnął się.
- I jak? - zadał jedno, krótkie pytanie.
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Nie Lis 12, 2017 9:49 pm

Powoli zajmując się kolejnymi śliwkami, Josh starał się cierpliwie czekać na to, aż rudzielec podejmie decyzję odnośnie następnej piosenki. Nie było to wcale łatwe, bo zżerała go ciekawość, ale robił co mógł... A jego spojrzenie w dalszym ciągu przeskakiwało pomiędzy owocami, które przewijały mu się przez dłonie, a Jay'em. Wiedział, że po takim posiłku będzie miał teraz słodkie usta, ale zamiast się tym przejmować zamierzał to wykorzystać. O ile w końcu trafi się dobra okazja.
Wciąż nie mógł się też nadziwić temu, że najwyraźniej posiadali z aniołkiem całkiem podobny gust muzyczny. Kto by pomyślał? Z drugiej strony czasami Josh odnosił wrażenie, że jego również ludzie oceniali pod tym względem błędnie, przypisując mu bardziej popularne czy taneczne piosenki... Ale tak naprawdę kto by się tym przejmował? Najwyraźniej po prostu dobrze go nie znali i tyle. No i nigdy nie byli w jego pokoju - nawet jeżeli ten instytutowy udekorował o wiele subtelniej i oszczędniej od starego.
Jego wymuszona cierpliwość wkrótce została nagrodzona i Jay rozpoczął kolejną piosenkę, choć tym razem dla odmiany najpierw tylko śpiewając. Już pierwsze słowa wystarczyły, aby blondyn zrozumiał z czym miał do czynienia. Boulevard Of Broken Dreams... Chyba jeden z jego ulubionych utworów od Green Day'a, choć trochę nietypowy, bo wyjątkowo... Spokojny. Jak na nich. Ale za to głęboki i Elixir potrafił to stwierdzić, dzięki wielkie, nie był aż tak płytki... Pomimo tego, co niektórzy o nim powtarzali.
Ta piosenka już pasowała do Jay'a. Uzdrowiciel nie musiał nawet wysłuchiwać całości, aby to stwierdzić, bo pamiętał ją bardzo dobrze... Nie mniej jednak poznanie wersji aniołka było na swój sposób przyjemne. Przynajmniej tak długo, jak długo nie myślał o problemach rudzielca. Wydawało mu się, że teraz rówieśnik czuł się już lepiej, ale szczerze mówiąc nie miał pewności... Bo może jeszcze nie tak dawno za mało się nim interesował. A raczej zbyt powierzchownie.
Podczas słuchania blondyn aż przestał skubać śliwki. Powoli dokończył tę, którą miał jeszcze w rękach, po czym bez namysłu oblizał palce... Również bez pospiechu, bo w trakcie tej czynności dotarło do niego, że ją także mógł w jakiś sposób wykorzystać. Patrzył więc prosto w oczy aniołka, językiem zgarniając z własnej skóry resztki soku... I licząc na to, że Jay się zainteresuje. Oraz pomyśli sobie coś miłego. Byłoby to spore ułatwienie.
Czy powinien wyciągnąć jakieś wnioski z takiego wyboru piosenki? Może podobała się aniołkowi po prostu dlatego, że była taka melancholijna i to wszystko... Ale z drugiej strony ostatni utwór nie został przecież wybrany przypadkowo, więc może ten też nie. Jeżeli tak właśnie było, to Josh bardzo chętnie by Jay'a odnalazł. A potem zrobił mu jeszcze parę innych przyjemnych rzeczy.
W swoim zamyśleniu - rozmarzeniu - uzdrowiciel ledwo zwrócił uwagę na to, że kolejna melodia już się skończyła. Dopiero ruch zdobył jego zainteresowanie i pomógł mu wyrwać się z tego transu. Chłopak prześledził wzrokiem trasę biszkopcika, po czym przygryzł lekko dolną wargę, aby powstrzymać uśmiech. Nic nie mógł poradzić na to, że Jay wyglądał w ten sposób uroczo... Wręcz pociesznie. I w pewnym sensie wciąż pociągająco, co nie było do końca sprawiedliwe.
Nowe, o wiele szybciej padające dźwięki sprowadziły spojrzenie nastolatka niżej, na palce rudzielca, a w oczach Josha ponownie rozbłysło zaintrygowanie. Starał się śledzić wykonywane ruchy, ale wbrew pozorom nie było to aż takie proste... On na pewno nie zapamiętałby tylu chwytów w odpowiedniej kolejności. Sama piosenka brzmiała mu na coś hiszpańskiego, ale nie potrafił jej rozpoznać, więc szybko zrezygnował z prób jej zidentyfikowania i skupił się na dłoniach aniołka... Po czym przesunął wzrok z powrotem na jego twarz. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że zdążył trochę się ku niemu nachylić, żeby obserwować grę z mniejszej odległości, lecz teraz stało się to dla niego jasne i... Właściwie... Czemu by nie? Spontaniczność zwykle wychodziła mu na dobre.
Z tą myślą - kiedy tylko muzyka znowu ustała, a Jay się odezwał - blondyn zbliżył się do niego jeszcze bardziej, z konieczności zmieniając trochę pozycję, a dokładniej przechodząc do klęczenia na jednym kolanie. Lewą rękę oparł dla równowagi na udzie rówieśnika, prawą zaś umieścił na jego policzku, obracając lekko jego twarz w swoją stronę i równocześnie odchylając na bok własną głowę.
- Ślicznie - skomentował cicho, umyślnie odrobinę obniżając głos, po czym złożył już na wargach aniołka pierwszy pocałunek, co prawda delikatny jak na jego możliwości, lecz wciąż kuszący i rozpalający... Dosłownie. Swoje usta Josh pozostawił lekko rozchylone, lecz nie chciał spłoszyć Jay'a działając zbyt szybko, dlatego na tym poprzestał i nie zaangażował w zabawę języka... Tym razem. Nie starał się też przeciągać pieszczoty, pozwalając rudzielcowi zadecydować kiedy się ona skończy. Jay w każdej chwili mógł cofnąć głowę. Oczy Elixira były zamknięte i nastolatek polegał przede wszystkim na swojej biokinezie, za jej pomocą badając reakcje Jay'a. Teraz przynajmniej wiedział już, że jego usta były właśnie tak miękkie, jak to sobie wyobrażał...
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Pon Lis 13, 2017 2:46 pm

Faktycznie piosenka była jedną ze spokojniejszych od Green Day, miała jednak swój klimat. Jay'owi nawet teledysk do tej piosenki się podobał, też był nastrojowy. Tekst w sporej części pasował do niego samego, a skoro wcześniej zagrał piosenkę pasują do Josha to teraz mógł wybrać taką, która pasowała do niego samego. Jeśli Elixir będzie chciał to później zagra mu coś szybszego od tego zespołu. Albo jakiegoś innego jeśli wybierze znowu coś co będzie znał. Póki co jednak skoncentrował się na tym utworze.
Grając, rudzielec zazwyczaj całkowicie się koncentrował na gitarze i tekście piosenki, nie zwracając zbytniej uwagi na otoczenie. Owszem, kątem oka widział, że blondyn się porusza, bez problemu mógł się domyślić, że coś jadł, a lecące do jeziora pestki sugerowały jakieś owoce. Nie zwracał jednak większej uwagi na jego poczynania. Koncentracja była bardzo ważnym elementem przy graniu.
Po skończeniu piosenki przyszedł czas na samą melodię. Szybką i energiczną, w latynoskich klimatach. Wymagającą większego skupienia na gitarze. Mimo to czuł jak wzrok przyjaciela koncentruje się na jego dłoniach, palcach. O to mu chodziło. Chciał wywołać w nastolatku zachwyt jego umiejętnościami. Może trochę przesadzał, zbytnio szpanował. No, ale raz kiedyś przecież można, prawda? A odczuwanie podziwu ze strony kogoś było całkiem przyjemne. Miło było poczuć się tak jak kiedyś. Podziwianym za swój talent. Zbliżając się do końca zauważył, że złoty zbliżył się do niego nieco, z bliska obserwując jego szybkie ruchy na gitarze.
W końcu jednak i melodia się skończyła, palce trochę go pobolewały, podobnie nadgarstek, ale to mu szybko przejdzie. Za minutę lub dwie znowu będzie mógł grać, a przerwa się przyda. Stąd też pytanie skierowane do Josha o jego wrażenia z tego małego przedstawienia. Ten natomiast wydawał mu się jakby... Zahipnotyzowany. Wpatrywał się w niego z bliska z błyszczącymi oczami. Pomyślał, że chyba trochę przesadził z popisywaniem się. Fakt, potrafił zahipnotyzować swoim głosem, ale muzyką to jeszcze mu się nie zdarzyło.
- Josh? - zdążył jedynie wypowiedzieć to jedno słowo, gdy chłopak wreszcie udzielił mu odpowiedzi. I zrobił coś jeszcze. Coś co sprawiło, że Jay'a zamurowało na chwilę, na dobrych kilka sekund był w lekkim szoku. Jego mózg próbował ogarnąć co się właśnie działo. Elixir go całował. Kiedy on ostatni raz się całował? No, doskonale pamiętał kiedy i było to całkiem dawno. W dodatku z dziewczyną.
Oczywiście, że pocałunek był przyjemny, temu nie można zaprzeczyć. Takie rzeczy są przyjemne. Tylko, że... To było niewłaściwe. Josh nie powinien go całować. Byli przyjaciółmi. Rudzielec w końcu mrugnął po tych na oko pięciu sekundach, wychodząc z szoku, który go złapał w pierwszej kolejności. Jego prawa ręka, ta bliżej blondyna, zsunęła się z gitary, wędrując na ramię nastolatka i delikatnie acz stanowczo go odsuwając. Tuż przed rozdzieleniem ich ust, odwzajemnił króciutko ten pocałunek, ledwie wyczuwalnie. Nie miał zamiaru być brutalny, odpychać go siłą. W końcu nie chciał przypadkiem go zranić.
- Chyba za bardzo dałeś się ponieść nastrojowi. Nie podejrzewałem cię o wrażliwość na romantyczność. - odezwał się, uśmiechając się przy tym lekko, jakby przepraszająco. Być może to dobór piosenek wprawił blondyna w taki nastrój. Szybko skierował spojrzenie na jezioro, wydobywając z gitary powoli pojedyncze nuty. Och, nie martwił się tym, że przypadkowo Elixir uległ jego urokowi. Wiedział, że to nie w stylu tego chłopaka żeby się zakochiwać. Josh też na pewno nie był skrępowany swoim własnym zachowaniem, to również do niego nie pasowało. Jay po prostu nie był pewien co teraz powinien zrobić. Czy Josh będzie chciał kontynuować to ich spotkanie?
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Pon Lis 13, 2017 4:03 pm

Jednego Josh mógł być pewien i tego zamierzał się trzymać. Wiedział, na sto procent i bez wahania wiedział, że Jay odwzajemnił pocałunek. Poczuł to, zresztą nie tylko w tradycyjny, fizyczny sposób, ale też biokinetycznie, odbierając nawet te najdrobniejsze ruchy jego mięśni, najdelikatniejszy przepływ energii... Wszystko. Nikt nie byłby w stanie mu wmówić, że się mylił, bo za bardzo ufał swojej mutacji. Zresztą... Nie wyobraziłby sobie aż tylu różnych sygnałów.
To właśnie z tego powodu początkowo blondyn nie rozumiał dlaczego został odsunięty. Jay zrobił to bardzo delikatnie i nic dziwnego, bo tak naprawdę wcale nie musiał wkładać w ten gest więcej siły. Uzdrowiciel łatwo pozwolił sobą pokierować, lecz tylko na tyle, na ile rudzielec był skłonny to zrobić. Sam nie odchylił się potem bardziej do tyłu, nie wrócił do poprzedniej pozycji, ani nic z tych rzeczy. W dalszym ciągu pozostawał blisko.
Tuż po tym odsunięciu nastolatek rozchylił powieki, aby zmierzyć swojego rówieśnika długim i intensywnym spojrzeniem. W trakcie pocałunku z rozmysłem pozwolił swoim źrenicom się rozszerzyć, co teraz wciąż jeszcze dało się poznać. Nie był pewien czy aniołek w ogóle zwróci na to uwagę, ale jeżeli tak, to być może będzie wiedział jak ten fakt zinterpretować... Lub przynajmniej podświadomie go odnotuje.
W tym samym czasie język chłopaka wysunął się nieznacznie z jego ust i powoli po nich przejechał, jak gdyby w ten sposób starał się zebrać z nich smak pozostawiony po pocałunku. Zaraz potem Elixir ponownie zagryzł dolną wargę, po cichu mając nadzieję, że tym razem Jay choć na chwilę skupi na niej spojrzenie. Skoro już wiedział, że rudzielec był w jakimś stopniu zainteresowany i posiadał ten punkt zaczepienia, to nie zamierzał tak łatwo mu odpuścić.
Niestety wzrok anioła zdecydowanie zbyt szybko przeniósł się na taflę wody, w dodatku tuż po rzuceniu przez niego tekstu, który najwyraźniej miał Josha zbyć. Oczywiście nie zadziałał, bo blondyn należał do bardzo upartych osób, ale przecież zrozumiał tę próbę... I tym bardziej poczuł się mocno zbity z tropu. Po kolei...
Od pewnego czasu dostawał od Jay'a mieszane sygnały. Momentami był pewien, że rówieśnik z nim flirtował albo przynajmniej pozytywnie odpowiadał na zaczepki. Nie denerwował się z powodu kontaktu fizycznego, przeciwnie, po części go nawet zachęcał, a na pocałunek odpowiedział. Nie każdy z tych faktów dało się podpiąć pod przyjaźń. Z drugiej strony rudzielec nigdy nie przyznał się do niczego wprost, a teraz go odsunął i chyba chciał zapomnieć o sprawie... Choć nie wyglądał na speszonego, nie do końca. Jaka była szansa na to, że uzdrowiciel po prostu źle odczytywał jego zachowanie? Chyba niewielka, biorąc pod uwagę odwzajemnienie pocałunku. W porządku, więc... Czemu Jay miałby nagle zmienić zdanie i się wycofać? Z powodu religii? Zdawał się podchodzić do niej przesadnie poważnie i Elixir doskonale o tym wiedział. Wątpił natomiast, żeby aniołka obchodziła reakcja otoczenia, tę możliwość szybko skreślił. A może... Szalona myśl, ale może powinien go po prostu o to zapytać?
- Pewnie słusznie, na ogół nie jestem zbyt romantyczny - zgodził się jednak na początek, w głębi ducha rozważając jeszcze swoje możliwości. Wciąż trzymał jedną dłoń na udzie Jay'a, choć tę drugą siłą rzeczy zmuszony był cofnąć i obecnie opierał ją na własnym kolanie. Zastanawiało go czy rudzielec zwyczajnie to akceptował, czy też z tego wszystkiego zapomniał o jej strąceniu. To drugie wydawało się mniej prawdopodobne, ale tak naprawdę w ogóle by go nie zdziwiło.
- Więc... Nie chcesz się ze mną całować? - spytał w końcu spokojnie, lecz z lekkim zdezorientowaniem w głosie. Równocześnie chłopak wreszcie powoli odchylił się do tyłu, żeby wrócić do poprzedniego ułożenia ciała, czyli wciąż z jednym kolanem skierowanym w górę, ale z drugą nogą umiejscowioną jak do siadu tureckiego. Jego ręka pozostała na swoim miejscu. Nie zamierzał jej póki co zabierać, chyba że Jay sobie tego od niego zażyczy... A na to chyba jeszcze się nie zanosiło.
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Sro Lis 15, 2017 5:50 pm

Jay odwzajemnił pocałunek. To odwzajemnienie trwało ułamek sekundy. Dlaczego to zrobił? Sam nie był pewien. Nie brzydził się tego, jak go Josh pocałował. Choć jego religijność mogłaby podpowiadać co innego. W końcu religie w większości tępiły związki jednopłciowe. On jednak uważał, że miłość to miłość i nieważne kogo się kocha. Miłość była darem, nie wyborem. Dlatego on akurat nie miał nic do tego. Dopóki dwoje ludzi jest ze sobą szczęśliwych to nieważne czy są tej samej płci czy przeciwnej. Być może brak obrzydzenia sprawił, że chłopak króciutko odwzajemnił ten pocałunek. Skoro nie czuł odrazy to mógł to zrobić. Przez krótką chwilkę.
Na Josha patrzał wystarczająco długo, by złapać krótki kontakt wzrokowy. Przy jego kolorze oczu rozszerzenie źrenic było łatwe do wyłapania. Takie efekt tym bardziej przekonywał skrzydlatego, że Elixir dał się ponieść chwili. Wpadł w odpowiedni nastrój i jakoś tak wyszło. Biorąc pod uwagę to jak często go widywał z różnymi dziewczynami, nie był aż tak zaskoczony tym spojrzeniem.
Mimo wszystko od jakiegoś czasu, dokładniej od rozmowy ze starszym bratem, Jay zaczynał podświadomie się zastanawiać nad tym, czy przypadkiem blondyn nie próbował go podrywać. Te wcześniejsze gesty podczas jazdy konnej i komplementy. Nie przyjmował do siebie tej informacji w bardziej świadomy sposób. Uważał to za absurd. Nigdy, na pewno nigdy nie widział przyjaciela z żadnym chłopakiem. To dlatego te podświadome domysły kompletnie ignorował i uważał je za głupotę. Josh zawsze był otoczony przez dziewczyny. Często go widywał z którąś z uczennic. Podrywanie chłopaka nie pasowało po prostu do niego.
Na pierwsze słowa Elixira skinął lekko głową. Tak, też tak uważał. Nie zaliczał go do romantycznych osób. Czuł, że ten ciągle trzyma dłoń na jego udzie. Dlaczego jej nie strącił? Bo, jak w przypadku pocałunku, nie brzydził się tego. Nie uważał, by był to jakoś specjalnie intymny dotyk. Zapewne gdyby jakiś obcy chłopak, a nawet dziewczyna, próbował go dotykać w ten sposób co Jay spokojnie by poprosił o nierobienie tego lub po prostu odsunął dłoń ze swojego ciała. Złoty miał o tyle lepiej, że był jego przyjacielem i w dodatku rudzielec wiedział, że nastolatek często nawiązuje kontakt fizyczny z innymi, nawet w ten niewinny sposób.
- Nie. - odpowiedział szybko na pytanie Josha. Przerwał wydobywanie pojedynczych nut z gitary, kładąc dłoń płasko strunach i uciszając je całkowicie. Obrócił głowę w stronę chłopaka i spojrzał na niego łagodnie. - Nie, Josh. Jesteśmy przyjaciółmi, nie parą. Przyjaciele się nie całują. - powód banalny, prosty. Wręcz oczywisty choć dla niektórych najbardziej oczywiste rzeczy wcale takie nie były. Jak to mówi powiedzenie, najciemniej jest pod latarnią. Jednak w przypadku rudzielca ten powód powinien być oczywisty. Przynajmniej dla większości. Był romantykiem, tak? Z utraconą miłością, którą bardzo silnie przeżywał. Nic więc dziwnego, że podchodził do tematu uczuć i bliskości bardzo poważnie.
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Czw Lis 16, 2017 3:44 pm

W porządku, to zabolało. Mimo wszystko Josh nie był przyzwyczajony do dostawania kosza, zazwyczaj nie musiał się nawet aż tak bardzo wysilać, żeby osiągnąć swój cel, więc tym razem jego duma trochę ucierpiała... Ale przede wszystkim zwiększyło się jego zdezorientowanie. W tej chwili już w ogóle nie rozumiał postępowania aniołka. Mieszane sygnały to jedno, ale coś takiego? Flirtowanie, a potem odmowa? Naprawdę wątpił, aby Jay robił to specjalnie, by udawał trudnego do zdobycia i tak dalej, ale uzdrowiciel nie wiedział co innego powinien o tym myśleć.
Wbrew pozorom te wyjaśnienia wcale nie rozjaśniły mu sytuacji. Z jego doświadczenia wynikało, że przyjaciele jak najbardziej mogli się całować, a nawet robić ze sobą ciekawsze rzeczy. Czasami zdarzało mu się do tego uciekać... Choć z drugiej strony musiał przyznać, że zwykle w grę wchodziła wówczas o wiele luźniejsza przyjaźń. Może bardziej koleżeństwo? Albo pozytywna znajomość? Nieważne. Grunt, że tak czy siak pewnie nie powinien wspominać o tym rudzielcowi. Co prawda jeszcze nie do końca nauczył się go obsługiwać, ale miał przeczucie, że to akurat byłby zły pomysł.
Tyle że... Co mu w takim razie pozostawało? Główny problem polegał chyba na tym, że Josh sam w pełni nie wiedział czego chciał. Jay niewątpliwie mu się podobał, był ładny i na swój sposób słodki, a od pewnego czasu okazywało się, że mieli ze sobą więcej wspólnego, niż blondynowi początkowo się wydawało. No i Elixir szczerze go lubił... Ale to nic dziwnego, bo chyba większość ich rówieśników darzyła aniołka mniejszą czy większą sympatią. Pewnie dlatego, że był taki spokojny i nikomu nie zachodził za skórę.
Prawda była taka, że Josh nie czuł się teraz ani trochę skrępowany i bez problemu potrafiłby zostać przy swobodnej przyjaźni, bez żalu, pretensji czy czegokolwiek podobnego. Umiałby nawet w ogóle do tego nie wracać, gdyby aniołek tak wolał. Ale z drugiej strony... Chłopak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że byłby w stanie poderwać Jay'a, gdyby się do tego przyłożył i odpowiednio dobierał słowa oraz gesty. W pewnym sensie ta myśl go nakręcała, bo budziła w nim coś w rodzaju instynktu... Współzawodnictwa? Nie, nie do końca. Bardziej wykazania się. Poza tym rudzielcowi naprawdę wyszłoby to na dobre, gdyby znowu otworzył się na uczucia. Josh praktycznie robiłby mu przysługę. Zadziałałby na niego terapeutycznie.
- Żeby nie było, to nie tak, że nagle sobie pomyślałem, że cię pocałuję. Choć ślicznie ci w tym świetle, więc zrozumiałbym, gdyby takie wyjaśnienie przyszło ci do głowy. Zachód słońca, rude włosy i skrzydła... - oznajmił w pewnym momencie, wzruszając przy tym lekko ramionami. Nie dokończył swojego porównania, lecz wyobraźnia podpowiadała mu, iż w tym świetle aniołek wyglądał niemalże tak, jak gdyby pokrywały go płomienie. Co... Pewnie nie powinno być atrakcyjne. A jednak trochę było.
- Tak czy siak, po prostu wydawało mi się, że też masz na to ochotę. Wcześniej dobrze reagowałeś na podrywanie i flirtowanie, więc mnie tym zmyliłeś - dodał w ramach wyjaśnienia, równocześnie przesuwając już wzrok na bliższe sobie skrzydło aniołka, a następnie przenosząc też na nie dłoń z jego uda. W ten sposób w końcu wrócił do powolnego głaskania jego miękkich piórek, po cichu ciesząc się z tego, że najwyraźniej Jay wciąż nie miał nic przeciwko ich kontaktowi fizycznemu.
Nic nie musiało się między nimi zmienić... Ale mogło i Josh wcale by na to nie protestował, wręcz przeciwnie. Nie szukał i przede wszystkim nie potrzebował wielkiej miłości, żeby po prostu z kimś być i dobrze się bawić. Wychodził z założenia, że na takie rzeczy będzie miał jeszcze czas, chyba że zginie młodo przez swoje powiązania z X-men albo po prostu za bycie mutantem... Co z każdym dniem zdawało mu się coraz bardziej prawdopodobne. W skrócie, chyba byłby chętny spróbować tego całego związku.
Powrót do góry Go down
Icarus

Icarus


Liczba postów : 168
Data dołączenia : 25/07/2016

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Czw Lis 16, 2017 6:36 pm

Nie odrywając wzroku od twarzy przyjaciela, Jay spokojnie czekał na odpowiedź. Widział po twarzy blondyna, że przez jego głowę przemykają różne myśli. Jedno, czego by nie chciał usłyszeć to stwierdzenie, że owszem, przyjaciele robią takie rzeczy. Znał ten rodzaj przyjaźni, nie był aż tak niedoinformowany. To rodzaj, w którym nigdy nie chciał brać udziału. Przyjaźń to przyjaźń. Uczucia bez podłoża seksualnego i tego miał zamiar się trzymać. Liczył więc na lepsze wyjaśnienie.
- Gra świateł i takie tam? – dokończył za Josha jego pierwszą wypowiedź i skinął lekko głową – Właśnie tak pomyślałem. Że dałeś się ponieść nastrojowi, ignorując fakt, że jestem chłopakiem. Zahipnotyzowany chwilą – przyznał szczerze. Przynajmniej Elixir szybko wykluczył tą możliwość. Jedna opcja więc już odpadła. Więc co w takim razie?
Rudzielec przechylił się lekko o tyłu, opierając się wygodniej o pień za swoimi plecami. Kolejne słowa nastolatka trochę- No dobra, mocno go zaskoczyły. Potwierdziły opcję, którą uważał za totalnie absurdalną. Którą od razu odrzucił, bo jego zdaniem nie miała żadnego sensu. Nie w przypadku Josha. Prędzej by o to podejrzewał parę innych osób, ale nie jego.
- Dobrze reagowałem na podrywanie? – odchylił głowę do góry i spojrzał na niebo, śmiejąc się lekko – A ja myślałem, że mam przywidzenia, więc ignorowałem moje przeczucia. A ty na serio mnie podrywałeś. – w tej chwili był naprawdę rozbawiony sytuacją i całym tym nieporozumieniem. Josh musiał odebrać jego spokój jako pozytywną odpowiedź na podryw, a on to robił nieświadomie.
- Nie uważam tego za specjalnie intymny kontakt – odezwał się, obracając lekko głowę, by spojrzeć jak dłoń Josha wraca na jego skrzydło – Wiesz ile osób w samym instytucie chce ich dotknąć żeby sprawdzić jakie są moje pióra w dotyku? Nie ty pierwszy ich dotykasz - wytłumaczył. Powinni całkowicie sobie rozjaśnić obecną sytuację. Nie był pewien, czego Elixir od niego chciał. Chodzenia ze sobą czy może tylko o to pocałowanie mu chodziło i nic więcej. Przy drugiej opcji sprawa była już zamknięta.
- Jedno wydało mi się podejrzane – przypomniał sobie po chwili – Kiedy mnie przewróciłeś na ziemię i założyłeś mi włosy za ucho. Zwaliłem to na odruch przy dłuższych włosach, bo pewnie tak dziewczynom robisz. – rudzielec większość podejrzanych gestów zwalał na odruchy powstające przez to, jak często złoty flirtował.
Powrót do góry Go down
Elixir

Elixir


Liczba postów : 324
Data dołączenia : 03/01/2017

Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1Czw Lis 16, 2017 8:53 pm

Słysząc śmiech, Josh zmarszczył czoło, a następnie ponownie spojrzał na oblicze rudzielca, mrużąc przy tym podejrzliwie oczy... I może również z lekką urazą. Niby co było takiego zabawnego w jego metodach podrywania? Wypraszał sobie, jak do tej pory prawie zawsze mu się udawało, pomijając może fiasko z Rahne, ale nawet wtedy skończyło się pocałunkiem. I poszarpaniem jej pazurami, zgoda. Choć ostatecznie całkiem nieźle na tym wyszedł, bo przecież trochę rozwinęły mu się moce i załączyła dalsza mutacja. Pomijając odrobinę bólu, naprawdę nie mógł narzekać.
Wyraz twarzy blondyna mimo wszystko jednak złagodniał, gdy Jay wytłumaczył swoje zachowanie. To znaczy, właściwie tego nie zrobił... Nie to wcześniejsze. Tylko obecne. Wyglądało na to, że rzeczywiście musieli mieć bardzo odmienne spojrzenie na świat, skoro doszło między nimi do takiej pomyłki, lecz jakaś część Elixira wciąż uparcie obstawała przy myśli, że coś i tak musiało być na rzeczy. Ufał swoim przeczuciom. Często mu pomagały... A romanse to był w dodatku jego konik. Jakim cudem się więc nie zorientował? Teraz zaczynał być coraz bardziej zły na samego siebie, bo wiedział, że rówieśnik mówił prawdę. Bycie żywym wykrywaczem kłamstw ułatwiało rozmowy.
Mimo to jego palce w dalszym ciągu delikatnie gładziły piórka Jay'a, skoro tak naprawdę po raz kolejny dostał na to pozwolenie. Ptaszynie to nie przeszkadzało? Cudownie, bo uzdrowiciel zamierzał z tego korzystać. Co prawda wciąż trochę dziwiło go, że aniołek podchodził do takiego pieszczenia aż tak lekko... Ale nie jemu było przecież oceniać. Nawet jeżeli widział i czuł już to, w jaki sposób rudzielec zareagował na dotyk u podstawy skrzydeł.
Choć kąciki ust blondyna lekko opadły, to jednak nastolatek zamruczał potakująco, kiedy Jay wysunął swoją teorię odnośnie włosów, uszu i dziewczyn. Nie widział sensu w zaprzeczaniu, bo przecież tak właśnie było i nie miał się czego wstydzić albo wypierać. Normalna rzecz. Aniołek mylił się jedynie twierdząc, że w jego przypadku był to zaledwie odruch... Ale z tego również zdawał już sobie sprawę, więc Josh chyba nie musiał się odzywać.
- To... Najwyraźniej trochę się nie zrozumieliśmy - podsumował wreszcie, choć oczywiście miał świadomość, że było to ogromne niedopowiedzenie. Prawdę mówiąc w tej chwili odrobinę kusiło go obiecać, że od teraz postara się flirtować w o wiele mniej subtelny sposób, żeby aniołek na pewno wiedział, że był właśnie obiektem podrywu... Ale przed tym nie do końca żartem również postanowił się powstrzymać. Może później, gdy obaj ustalą już na czym dokładnie stoją... Póki co jednak nie chciał rudzielca za bardzo zdezorientować. Jeszcze by mu się spłoszył i odsunął - i co wtedy? Polowanie zakończone niepowodzeniem, zwierzyna uciekła w las.
Rzecz w tym, że Josh wciąż nie zadecydował czy aby na pewno chciał kontynuować te łowy. Nie mógł powiedzieć, że zrobiło mu się głupio, bo był na to po prostu zbyt bezwstydny, ale chyba zaczynał odczuwać delikatne wyrzuty sumienia. Przecież wiedział - teraz już zdecydowanie wiedział - że Jay nie był dobry w tę grę... Więc może powinien dać mu spokój? Albo jeszcze lepiej. Mógł przecież zapytać go o zdanie. Wtedy w razie czego miałby czyste sumienie.
- A teraz, gdy już wiesz, że cię podrywałem...? I że mi się podobasz? Co w tej sprawie zrobisz? - zagadnął, równocześnie przesuwając dłoń bliżej krawędzi skrzydła, wzdłuż której następnie powoli powędrował palcem wskazującym. Jak do tej pory nie natrafił jeszcze na ani jedno luźne piórko, lecz na wszelki wypadek szukał dalej, żeby w razie czego móc je sobie zgarnąć. Był pewien, że w ten sposób jakoś Jay'owi pomagał. W końcu skrzydła należało regularnie czyścić, prawda? Ciekawe czy mógłby je wyszczotkować...
Pomimo kontynuowania pieszczoty, Elixir w dalszym ciągu utrzymywał spojrzenie na twarzy rudzielca, po części z ciekawości względem jego reakcji, ale również po prostu dlatego, że ptaszyna naprawdę była śliczna. Josh potrafił to docenić, a samo oglądanie przecież jeszcze nikogo nie krzywdziło.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Jezioro Breakstone - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Jezioro Breakstone   Jezioro Breakstone - Page 2 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Jezioro Breakstone
Powrót do góry 
Strona 2 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
 Similar topics
-
» Jezioro
» Jezioro
» Jezioro Silverstone
» Czarne Jezioro

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Jork :: North Salem :: X-Mansion :: Otoczenie-
Skocz do: