Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Ogrody japońskie

Go down 
+12
Transonic
Rockslide
Łaska
Iceman
Rosalie von Doom
Genesis
Colossus
Cosmo the Dog
Shadowcat
Hellion
X-23
Loki
16 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Czw Lis 29, 2012 11:11 am

First topic message reminder :

Ogrody japońskie - Page 6 JapaneseGardens

Pełne rzadkich i egzotycznych okazów roślin, ogrody japońskie zajmują sporą połać terenu wśród lasu i zawierają znaczną ilość ławek, fontann i innych punktów idealnych do odpoczynku. Znajdują się we wschodniej części lokalizacji.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com

AutorWiadomość
Shadowcat

Shadowcat


Liczba postów : 172
Data dołączenia : 27/02/2013

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Pon Lip 24, 2017 8:49 pm

Skinęła tylko lekko głową, nie kontynuując już tematu internetu i jego błędów w różnych źródłach. Właśnie ustaliły, że mają podobne zdanie na ten temat i nie ma co go dalej drążyć. Żadna z nich nie ufała ślepo internetom i szukała ten informacji w książkach. Książki nie napisze byle kto, błędy występując w nich raczej rzadko. Na internecie każdy mógł pisać, więc czasem powstawały jakieś głupoty.
- Myślę, że Instytut będzie stał zawsze. A przynajmniej dopóki Pierwsi X-Meni są tutaj. Ci, którzy mieszkają najdłużej w tym miejscu. Młodzi nie wszyscy chcą zamieszkać w naszej szkole, zwłaszcza, gdy nie różnią się od ludzi i panują nad swoją mocą. A ataki to norma. Chyba się już przyzwyczailiśmy, ja na pewno - tu lekko się zaśmiała. Czasem miała wrażenie, że atak na Instytut to jakaś tradycja. Tak co najmniej raz w roku coś musiało chcieć go zniszczyć żeby nie czuli się zbyt bezpieczni i pewni siebie. - A niektórzy mają moce, które są bardzo przydatne podczas sprzątania zniszczeń. Nawet po prostu wyjątkowa siła się przydaje wtedy.
- Niby tak, ale jednak ci najmłodsi i tak będą chronieni przez nas. Nieważne jak bardzo będą się rwać do walki. Brawura nigdy nie jest dobra, może się źle skończyć. Drużyny treningowe również składały się tylko z najlepszych uczniów. Takich, którzy potrafili dać sobie radę. Czasem dostawali jakąś mniejszą misję. A czasem bez naszej wiedzy robili sobie misję - wyjaśniła. Potajemne wymykanie się z Instytutu na jakieś misje było już chyba normą. Nieraz takie sytuacje miały miejsce. Zawsze znalazł się ktoś nieposłuszny, a drużyny, które istniały do niedawna miały trochę takich osób w swoim składzie.
- Swoich obrońców? Na pewno. W kosmosie jest cała masa zamieszkanych planet. Na pewno gdzieś są rasy, które wolą chronić siebie i innych niż atakować. Z kosmitami to jak z ludźmi w sumie. Jedni są dobrzy, a inni źli. Kto wie, może kiedyś będziemy mieć okazję poznać jakąś drużynę bohaterów z kosmosu. Osobiście nie mam nic przeciwko, to mogłoby być dosyć ciekawe. Poza tym, taki Lockheed też jest raczej bohaterem niż złoczyńcą. - na ostatnie słowa poklepała lekko smoka między skrzydłami, na co ten tylko lekko machnął ogonem. Nigdy przez głowę mu nie przeszło próbować podbić jakąś rasę. Jemu i jego pobratymcom również. Nie mieli takiej potrzeby.
- Ja osobiście myślę, że na dworze jest gorzej. W budynku można sobie wiatrak włączyć, prysznic wziąć. No, ewentualnie na dworze kąpiel w basenie czy jeziorze choć to już nie każdy może. Niektóre moce potrafią być upierdliwe przy zwykłych czynnościach. Ale w sumie przydałoby się zorganizować jakąś małą imprezę nad basenem. Nie samym ratowaniem świata bohater żyje, prawda? - stwierdziła z uśmiechem. Czasem mieli chwile wytchnienia, gdy nie musieli się niczym przejmować choć ktoś zawsze stał na straży i pilnował tego co się dzieje na świecie. Kitty lubiła czasem wyrwać się na miasto, wyjść do baru, na dyskotekę. I po prostu pobawić się jak zwykłe dziewczyny w jej wieku. Chłopców też lubiła. Może trochę aż za bardzo. Ile to ona miała już zauroczeń za sobą.
Powrót do góry Go down
Transonic

Transonic


Liczba postów : 36
Data dołączenia : 14/07/2017

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Wto Lip 25, 2017 10:09 am

- A... a co jak ich zabraknie? Założą własne rodziny, postanowią zamieszkać wśród zwykłych ludzi? Co wtedy będzie z nami, ze szkołą? – trochę się wahała przy tym pytaniu, ale musiała je zadać. No bo co by się wtedy stało, jakby szkoły miało zabraknąć? Co by się stało z młodymi mutantami, nie mającymi gdzie pójść, ze świeżo obudzonymi zdolnościami? Westchnęła cicho, myśląc o tym.
- Przynajmniej nigdy nie jest tu nudno. – zażartowała sobie. – Nikt nie ucierpiał podczas tego ataku? – wolała się też upewnić i w tym temacie. Wprawdzie odparli kosmitów, ale kto wie, czym to potem grozi. No, na pewno tym, że następnym razem dobrze się zastanowią, zanim zdecydują się znów zaatakować szkołę dla mutantów.
- Tak, oczywiście, że tak. Brawura daje tylko to, że łatwiej oberwać. Nie popieram tego. Misja jako taka powinna być dobrze przemyślana, a przynajmniej jej wykonanie powinno być przemyślane, żeby było jak najmniej obrażeń po naszej stronie. No i żeby jak najszybciej zrobić, co trzeba i unikać niepotrzebnych walk. – stwierdziła pogodnym głosem, uśmiechając się lekko. – Bez wiedzy? Znaczy. Chcieli coś zrobić, nie mieli pozwolenia, a i tak szli? Z tym, że po cichu? – upewniła się, kręcąc głową. Chociaż w pewien sposób to było dla niej zrozumiałe. Nawet chyba miałaby kilku kandydatów do takich zachowań.
- Czyli naprawdę nie jesteśmy sami w kosmosie! – oczy dziewczyny rozbłysły. Oczywiście, rozumiała, dlaczego mało kto o tym wie, ale miała przed sobą żywą skarbnicę wiedzy, która na dobitkę w tym kosmosie była. Już sobie wyobrażała te wszystkie pytania, które mogłaby zadać Kitty. – Nooo, fajnie by było. Tyle pytań można by im zadać i tyle się dowiedzieć. – gdyby miała okazję takich spotkać, nie wypuściłaby ich z rąk. Z jeszcze większą sympatią spojrzała na Lockheeda. – Absolutnie nie wygląda na złoczyńcę. – stwierdziła, po czym pogłaskała smoka po łebku. Naprawdę był przyjaznym stworzonkiem.
- No tak, ale tutaj przynajmniej trochę wieje. No i od strumyka ciągnie takim delikatnym chłodem. Ale tak, w budynku jest wiatrak i klimatyzacja... – roześmiała się, rozglądając się za cieniem, jako że ławka zaczynała być coraz bardziej nasłoneczniona. – Impreza na basenie? Świetny pomysł. Przyda się coś takiego po tym ataku, no i to idealne ochłodzenie się w ten upał. – chyba dałoby się coś takiego zorganizować, a przynajmniej takie miała wrażenie. Przyda im się takie rozluźnienie, a sama Laurie była chętna do popływania i ochłodzenia się. Była bardzo blisko zmiany wyglądu do dostosowania się do tego upału.
Powrót do góry Go down
Shadowcat

Shadowcat


Liczba postów : 172
Data dołączenia : 27/02/2013

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Sob Lip 29, 2017 12:22 pm

Kitty pokręciła lekko głową.
- Prędzej młodzi odejdą niż X-Meni. Mówię o sytuacji kiedy ludzie wreszcie zrozumieją, że mutanci to też ludzie i wcale się od nich niczym nie różnią, poza dziwnymi mocami. Wiem, że to mało możliwe, ale pomarzyć można. My, starzy wyjadacze pewnie mimo wszystko tu zostaniemy, utrzymując Isntytut dla tych, którzy chcieliby uczyć się panować nad swoimi mocami. ale ci, którzy nie będą tego potrzebować, będą mogli wrócić normalnie do swoich rodzin. Chyba nie myślisz, że porzucimy uczniów? - uniosła lekko jedną brew choć nie gniewała się na słowa Laurie. Raczej była nimi lekko rozbawiona, że dziewczyna stworzyła sobie taki scenariusz.
- Trzy osoby zostały ranne, ale każda z nich ma czynnik regeneracyjny, więc nic poważnego im się nie stało. Szybko się wyleczyli - uspokoiła niebieskoskórą. Nie chciała kłamać, że nikomu nic się nie stało, wszyscy powinni wiedzieć, że nawet oni mogą zostać ranni. Jednak jeśli ktoś miał czynnik regeneracyjny, to rany nie były dla nich niczym ciężkim. Pewnie teraz już nawet nie pamiętają o wczorajszych ranach.
- Tak, po cichu. Bez naszej wiedzy. Co prawda zazwyczaj wychodzą z takich tarapatów cało, ale i tak człowiek się później martwi. W sumie takie potajemne misje są dosyć częste. Dzieciaków nie powstrzymasz przed tym - sama pamiętała, że kilka razy zdarzyło się jej gdzieś wybrać bez wiedzy innych. Chyba mało kto był na tyle posłuszny, by ani razu nie zrobić czegoś wbrew dorosłym.
- Może kiedyś. Pozostaje nam tylko czekać i zobaczyć co będzie. Ziemia jest dziwnym magnesem na istoty wszelkiego rodzaju. Pewnie prędzej czy później nawet kosmiczni bohaterowie się tutaj pojawią. - stwierdziła z uśmiechem. Sama w to wierzyła i sama była ciekawa poznania takich osób. Na słowa o Lockheedzie skinęła tylko lekko głową. Tak samo jak nie wyglądał na groźnego przez swoje niewielkie rozmiary. A jednak, potrafił całkiem sporo.
- Na pewno każdy by się ucieszył na taką imprezę. Woda ochłodzi wszystkich. Bobby w razie czego ochłodzi trochę wodę, gdyby się nagrzała za bardzo na słońcu. A dzieciaki mogłyby na chwilę zapomnieć o tym ataku i w ogóle codziennym życiu. Pytanie czy dyrektorki się zgodzą na zabawę kiedy wszędzie są jakieś problemy. - westchnęła lekko. I tak cud, że w tej chwili mogła sobie posiedzieć, nic nie robiąc. Korzystała z wolnych minut, wiedząc, że w każdej chwili może dostać jakieś wezwanie. Cóż, życie X-Mena nie było łatwe, ale nie narzekała. No, może czasami. Kiedy miała ochotę iść na miasto i pobawić się każdy normalny człowiek w jej wieku.
Powrót do góry Go down
Transonic

Transonic


Liczba postów : 36
Data dołączenia : 14/07/2017

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Pon Lip 31, 2017 8:47 am

Oparła się o oparcie, odkładając książkę na ławkę obok siebie, żeby jej nie zniszczyć.
- Nie, nie myślę! – powiedziała od razu obronnym tonem, trochę zmieszana, że ktoś mógł zrozumieć jej słowa w taki sposób. Zupełnie nie o to jej chodziło. Wolała jednak już nic nie mówić, żeby się nie pogrążyć głębiej. W zasadzie to dostała swoją odpowiedź, że Instytut będzie stał i nie będzie musiała stąd wyjeżdżać. Lubiła to miejsce. – Tak... Szkoda, że to tylko marzenia. Dlaczego ludzie nas tak nienawidzą? No może nie wszystko, ale w końcu nic im nie zrobiliśmy. Nie wybraliśmy sobie takiego losu. Nie mamy wpływu na nasze geny, przynajmniej nie wszyscy. – uśmiechnęła się trochę krzywo.
- Och. To w porządku. Cieszę się, że nic poważnego się nie stało. – pokiwała głową. Liczyła się z tym, że każdy taki atak to na pewno jakieś rany po stronie X-menów, ale plus był taki, że przynajmniej te osoby mogły się same uleczyć. To nie było tak straszne, jakby oberwał ktoś inny, a potem leżał w ciężkim stanie... Nie, na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
- Noo, właśnie. Widać, że wszyscy chcą coś robić, młodzi czy dorośli. – roześmiała się słysząc o tych misjach i tarapatach, w które w ten sposób wpadali. – Przynajmniej o tyle dobrze, że udawało im się wracać bez jakichś specjalnych strat własnych. – w zasadzie chyba sobie wyobrażała, co mogło się tam dziać i nawet miałaby swoje typy, kto wymykał się najczęściej. Ale to wolała zostawić dla siebie.
- Jeśli byliby przyjaźnie nastawieni, to bardzo chętnie bym ich poznała. No ale z drugiej strony chyba jednak bym wolała, żeby nie trafili na Instytut. Póki jakoś nie wyreguluje się cała ta sytuacja z niechęcią do mutantów, chyba lepiej, żeby jak najmniej osób z zewnątrz o nas wiedziało. – stwierdziła ostrożnie. Nie chodziło jej o izolację Instytutu, ale chciała również uniknąć jakichś nieprzyjemności czy ataków wymierzonych w szkołę. Ciekawość walczyła w niej z chęcią ochrony szkoły i osób, które nie mogłyby się same obronić.
- Jeśli nie dzisiaj, to może za dwa, trzy dni? Każdemu przydałoby się trochę takiego odpoczynku i zabawy. Dzieciakom, żeby zapomnieć o tym ataku i codzienności, a nauczycielom, żeby po prostu odpocząć od tego wszystkiego. Może się uda namówić panią dyrektor. – uśmiechnęła się szeroko, patrząc na Kitty. Pomysł imprezy zdecydowanie jej się podobał. Iceman faktycznie mógłby w razie czego ochłodzić bardziej basen, żeby woda wciąż była chłodna. Każdy byłby zadowolony z takiej imprezy.
Powrót do góry Go down
Shadowcat

Shadowcat


Liczba postów : 172
Data dołączenia : 27/02/2013

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Sro Sie 02, 2017 4:14 pm

- Ja wiem czy nienawidzą? W tej chwili bardziej można to chyba nazwać strachem. Musimy się postarać żeby nie zmieniło się to w nienawiść. Niestety ludzie mają w zwyczaju bać się tego co inne. A później najlepiej więzić - potrząsnęła lekko głową. Kitty była bardzo wrażliwa kiedy chodziło o gorsze traktowanie kogoś ze względu na rasę, religię czy w ogóle cokolwiek. Takie zachowanie było mocno nie fair. Wiele osób miało to gdzieś lub po prostu byli przeciwko, ale ona wywodziła się z kultury, która miała za sobą holokaust. Broniła więc innych szczególnie mocno.
- Można powiedzieć, że najbardziej ucierpiał budynek. Na szczęście w tej chwili już został w większości naprawiony i wygląda prawie jak nowy. Osoby ranne też pewnie już się zregenerowały. Może ktoś z osób leczących im pomógł jeśli miał czas, ale i bez tego na pewno dali sobie sami radę. - sama lekko skinęła głową. Tym razem na szczęście nie musieli się martwić o rannych, ale kto wie co będzie następnym razem. Jednak dobrze, że Emma postanowiła utworzyć nową grupę. Wytrenuje się porządnie najlepszych uczniów i w razie braku X-Menów to oni będą chronić resztę osób.
- O miejscu Instytutu owszem, o nas jako osobach wiedzą już od dawna. X-Meni istnieją od tylu lat, że nie raz byliśmy w telewizji czy gazecie. Maski w większości pomagają, kiedyś chyba wszyscy je nosili albo chociaż większość. Nie jestem już pewna. Tacy superbohaterowie z kosmosu też mogliby wiedzieć o nas, ale o szkole już niekoniecznie. - w zasadzie to nie była pewna do końca jakie systemy ochronne posiadał Instytut jeśli chodziło o widoczność. Czy ktoś mógłby zauważyć ich z kosmosu? Czy może jednak mieli jakieś maskowanie. Może i była geniuszem komputerowym, ale bez pytania nie dobierała się szkolnych systemów. Choć nieraz ją kusiło.
- Z Ororo pewnie by nie było zbyt dużego problemu, gorzej z Frost. Może kiedyś wyjdzie coś takiego. Od czasu do czasu jest jakaś impreza. Może uda się zorganizować coś teraz, na lato. Choć patrząc na obecne, dziwne zjawiska, nie tylko śnieżyce w środku lata, to może to tak prędko nie nastąpić. - westchnęła lekko, przypominając sobie swoją wczorajszą misję. To było bardzo dziwne doświadczenie. Była ciekawa czy ta śnieżyca nadal trwa tam czy może istota, która ją wywołała, przeniosła się gdzie indziej lub całkowicie zniknęła tymczasowo.
- Wczoraj chyba się wydarzyło więcej niż w ciągu ostatniego miesiąca. Kosmici, Quincy, Houston. Paru X-Menów w kosmosie. I mogę się założyć, że to nie wszystko, ale nie zaglądałam dzisiaj na żaden portal informacyjny. I wolę nie zaglądać. Póki co wystarczy mi złych wiadomości. Uczniowie pewnie gadają o tym co było wczoraj. - ona wolała nie szukać, co jeszcze się wczoraj wydarzyło. Już samo Houston było olbrzymią tragedią i przykrym wydarzeniem. Większą chyba od całej reszta, która miała miejsce wczoraj.
Powrót do góry Go down
Transonic

Transonic


Liczba postów : 36
Data dołączenia : 14/07/2017

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Czw Sie 03, 2017 4:04 pm

- Noooo coś w tym jest. Ludzie i chyba większość istot boi się tego, co nieznane. Największy jednak problem jest w tym, że często taki strach rodzi nienawiść, niczym nieuzasadnioną, z którą bardzo ciężko walczyć. A z tego potem się biorą więzienia, niesłuszne oskarżenia... I taka nakręcająca się spirala nienawiści. – westchnęła cicho, kręcąc głową. Nie lubiła jakichkolwiek zachowań na tle rasistowskim. Uważała je za kompletnie irracjonalne i głupie. A to były rzeczy, które denerwowały ją i zdecydowanie odrzucały.
- Z dwojga złego lepiej, żeby ucierpiał budynek, niż ktokolwiek z mieszkańców Instytutu. Budynek zawsze można odbudować albo nawet zastąpić innym. Z ludźmi czy mutantami nie da się tak zrobić. Każdy jest na swój sposób niezastąpiony, wbrew temu, co twierdzą niektórzy. – westchnęła cicho. Nie uznawała opinii pewnych osób o braku przydatności pewnych jednostek. Każdy był w jakiś sposób przydatny. I każdego należało również chronić, tylko że nie kosztem własnego życia. Również uważała, że utworzenie nowej grupy to dobry pomysł. Sama chciałaby do niej należeć.
- Nooo to dobrze, że nie wiedzą o Instytucie. Ukrycie tożsamości X-men to też dobry plan, zawsze można w ten sposób chronić szkołę i miejse jej istnienia. Mam nadzieję, że nie da się nas zobaczyć przez jakieś satelity albo coś. To nie skończy się dla nas zbyt dobrze. – westchnęła cicho. – Najpierw rozwiążmy nasze problemy tutaj, z ludźmi, pani profesor. Potem możemy się zabierać za poznawanie istot z kosmosu. – zaśmiała się lekko. Wprawdzie chętnie poznałaby kosmitów, ale rozsądek nakazywał robienie wszystkiego małymi kroczkami. Powolutku, jeden duży problem naraz.
- Śnieżyca w środku lata? To bardzo poważna anomalia pogodowa. Udało się ustalić źródło? – na twarzy dziewczyny od razu pojawiło się pełne ciekawości skupienie. Pogoda sama z siebie potrafiła czasem wykazywać pewne anomalie, ale śnieżyca była zbyt wielką, by można ją było uznać za rzecz naturalną, która się zdarza. – I gdzie się tak stało? – dorzuciła, przekrzywiając głowę. Ot weszła w swój tryb naukowca, imprezę zrzucając na dalszy plan. Zawsze lubiła się dzielić wiedzą i uczyć wielu nowych rzeczy.
Skinęła głową, słysząc o Houston. To była olbrzymia tragedia. Niewyobrażalna wręcz. Dorzucając do tego atak na Instytut ogólnie wczorajszy dzień był straszny.
- Też nie chciałam tego sprawdzać. Złe wiadomości można przeczytać w każdej chwili, jak na razie chyba nam starczy. Trochę egoistycznie cieszę się, że nikt znajomy nie ucierpiał, choć żal mi wszystkich innych. – pokręciła głową, zamyślając się na chwilę nad tym wszystkim, co się wydarzyło.
Powrót do góry Go down
Shadowcat

Shadowcat


Liczba postów : 172
Data dołączenia : 27/02/2013

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Sob Sie 05, 2017 9:43 pm

- Ludziom zawsze łatwiej było odczuwać nienawiść. Widzieć wszędzie zło i agresję. Łatwiej dać się ponieść tym emocjom. Myśleć tylko o sobie. A jak wyciągasz do nich rękę to patrzą podejrzliwie. Bo na pewno tylko udajesz lub masz w tym interes - Kitty częściowo mówiła o tych rzeczach z własnego doświadczenia. Ile to razy jako X-Men próbowała komuś pomóc. I nieważne, że pokonała bandytę, który atakował. Ona tez była ta zła, bo była mutantem. Nie miało to dla niej żadnego sensu, ale ludzie często działali bezmyślnie. Pod wpływem strachu przestawali myśleć racjonalnie.
- Prawda - odpowiedziała jedynie krótko na temat budynku i ludzi. Wiadomo, odnawianie budynku swoje kosztowało, ale ludzkie życie za to było bezcenne. Takiej straty nie można już cofnąć. - Podejrzewam, że jakoś jesteśmy chronieni przed satelitami. Jak mówiłam, mamy kilku sojuszników. Inaczej pewnie już dawno byśmy mieli armię na głowie, bo ktoś by przez satelitę dojrzał mutantów tutaj - tak właściwie to Kitty wiedziała kto im pomaga. Niestety, pewne fakty musiały pozostać tajemnicą. Prędzej czy później ci co dołączą do X-Men też pewnie się dowiedzą. Reszcie niech wystarczy fakt, że są bezpieczni.
- Tak, byłoby poważną anomalią pogodową - skinęła lekko głową na pierwsze słowa Laurie - Jednak zdążyłam się zorientować, że nie do końca o pogodę chodziło. Myślę, że w to zamieszana jest jakaś magia, magiczna istota. W śnieżycy na moją prośbę pokazała się istota ze śniegu, zdecydowanie kobieca. Swoją droga, wyglądała naprawdę ślicznie. Tylko szkoda, że z charakterem gorzej. Nieźle się bawiła, męcząc mnie i Bobby'ego. - tłumaczyła spokojnie, zaspokajając ciekawość dziewczyny. Akurat o tym mogła na spokojnie opowiedzieć choć przygoda nie była najfajniejsza. Mało brakowało, a poważnie by się pochorowała. Na szczęście mieli w Instytucie mutantów, którzy leczyli.
- Na Quincy, ale nawet tam nie próbuj się wybrać. To zbyt niebezpieczne. Później Storm powinna się tam wybrać. - wiedziała, że uczennica jest rozsądną dziewczyną, ale mimo wszystko wolała z góry podkreślić, że nikt nie powinien się tam wybierać. Ta śnieżna postać zdecydowanie była zbyt silna. Nawet Lockheed prychnął na wspomnienie o śnieżycy i wypuścił z nozdrzy kłęby dymu. Tam, na dole, był wtedy bezsilny. Wiatr wiał tak mocno, że nie mógł zlecieć na dół, by pomóc Shadowcat. I to mu się bardzo nie podobało.
- To prawda, najbliżsi najważniejsi, ale innych szkoda. Tyle ludzi straciło życie. Mam nadzieję, że dowiedzą się, kto za tym stoi i wyciągną jakieś konsekwencje z tego - zerknęła w dół i z uśmiechem pogłaskała smoka po głowie. Wiedziała, że nie był zadowolony z akcji na Quincy, ale było minęło.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Nie Sie 06, 2017 4:17 pm

Sam starał się być grzeczny. Choć chciał jakoś przyłączyć się do akcji, zaoferować swoją pomoc w Instytucie czy w dowolnym innym miejscu, w którym zostałaby ona przyjęta albo zrobić naprawdę cokolwiek innego, byle tylko nie siedzieć bezczynnie - to jednak posłuchał się Roberto i w nic nie ingerował, wiernie pozostając przy nim w Savage Land. Wierzył w to, że jego przyjaciel wiedział co robił i wśród całego tego szaleństwa miał jakiś plan. Wyciągnął z niego co tylko mógł, więc posiadał pełny obraz sytuacji... Lecz informacje te tylko tym bardziej popychały go ku podjęciu jakichś działań. I rozumiał, że Bobby był tego świadomy.
Chociaż blondyn potrafił powstrzymywać się przed wieloma rzeczami i nie mógł narzekać na siłę swojej woli, to jednak otrzymana wcześnie następnego dnia wiadomość od brata natychmiast złamała sporą część jego postanowień. Przynajmniej tym razem Berto nie próbował wyperswadować mu lotu... Ale z drugiej strony Sam tak naprawdę nie sądził, że przyjaciel by to zrobił, nie w takich okolicznościach. Za dobrze się wzajemnie rozumieli i obaj traktowali rodzinę jako najwyższy priorytet.
Mając błogosławieństwo swojego szefa, Cannonball mógł praktycznie od razu teleportować się pomiędzy bazami do tej, która znajdowała się najbliżej Instytutu, aby maksymalnie skrócić czas podróży. Dopiero stamtąd już o własnych siłach wybił się w powietrze, na tyle wysoko, aby nikt niepożądany nie mógł go dojrzeć ponad chmurami. Jego naturalne pole siłowe chroniło go przed wszystkimi negatywnymi efektami lotu, zaś technologia udostępniana mu przez A.I.M. oferowała niezbędne maskowanie... Poza tym nie potrzebował niczego więcej. Nie musiał nawet osiągać pełnej prędkości - bo podróż i tak potrwała krótko.
Mimo to mężczyzna miał chwilę, aby w końcu spokojnie i w samotności pomyśleć. Zazwyczaj stale przebywał w otoczeniu nerdzików albo Berto i nie przeszkadzało mu to, wręcz przeciwnie, był towarzyskim stworzeniem... Ale teraz potrzebował czasu, aby wszystko sobie jakoś poukładać w głowie.
Nie wiedział na jak długo będzie mógł pozostać w Instytucie i to właśnie bolało go najbardziej. Musiał przez cały czas być gotowy do powrotu, bo przecież w każdym momencie Bobby mógł go potrzebować, ale zanim otrzyma od niego wezwanie... Chciał po prostu spędzić czas z bratem. Upewnić się, że wszystko było z nim w porządku... Najchętniej zabrałby go wraz z resztą rodzeństwa i mamą do Savage Land albo może do innej bazy A.I.M., ale nie dość, że Berto mu to odradzał, to teraz jeszcze najwyraźniej Jay otrzymał jakąś promocję. Pewnie wolałby zostać w szkole.
W końcu jednak Cannonball zbliżył się do swojego dawnego domu, nadciągając od wschodu i wreszcie zniżając lot, gdy miał już pewność, że było to bezpieczne. Na szczęście Instytut otaczały połacie pustego terenu, więc mutant nie musiał się martwić, że dostrzeże go ktoś przypadkowy. Początkowo zamierzał wylądować na trawniku przed samą rezydencją, aby od razu rozpocząć poszukiwania brata, lecz z góry jego spojrzenie wyłapało jakieś postaci w ogrodzie, jeszcze kawałek od budynku... I tak jak jednej z nich nie rozpoznawał, tak drugą już owszem, szczególnie w połączeniu z miniaturowym, fioletowym smokiem do towarzystwa.
Z tego względu Sam zmienił trochę tor lotu i - wciąż wytracając prędkość - opadł na trawę w pobliżu zajmowanej przez obie panie i kosmitę ławki. Po drodze, lecz już nisko, wyłączył urządzenie odpowiadające za maskowanie, a zaraz później jego pole siłowe samo zanikło, bo w końcu na stałym gruncie nie było mu dłużej potrzebne. Spojrzenie mężczyzny przesunęło się od Kitty do młodszej dziewczyny i z powrotem, podczas gdy na jego obliczu pojawił się uśmiech. Na świecie działo się źle, ale tu i teraz zasługiwało na odrobinę optymizmu.
- Słyszałem, że trochę mnie tutaj ominęło - odezwał się na początek, jednocześnie prawą ręką sięgając do gogli, które miał na twarzy, aby przesunąć je w górę, na włosy. Tak naprawdę jego bariera dbała o ochronę oczu... Ale dodatkowe zabezpieczenie zawsze mogło się przydać. No i miewało też inne zalety.
Powrót do góry Go down
Transonic

Transonic


Liczba postów : 36
Data dołączenia : 14/07/2017

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Czw Sie 10, 2017 1:53 pm

- Ale w większości ta nienawiść nie ma sensu. – pokręciła głową. – Może lepiej pomińmy ten temat, pani profesor, bo w innym wypadku zabrniemy w bardzo nieprzyjemne wnioski. – uśmiechnęła się nieco krzywo. Nie chciała się dołować, wystarczająco wiele mieli na głowie. Teraz powinni myślec o jakichś przyjemniejszych sprawach. Wszyscy żyli, nikomu nic się nie stało... A ludzie może kiedyś zrozumieją. Może.
Przymrużyła delikatnie oczy, patrząc z zamyśleniem na Kitty. Najwyraźniej kobieta wiedziała coś więcej, niż mówiła.
- To dobrze. Najważniejsze jest, żeby wszyscy czuli się i byli bezpieczni. – nie zadawała więcej pytań. Nawet, jeśli jej domysły były prawdziwe, to wątpiła, żeby dostała odpowiedź. Co zresztą miało swój sens, im mniej osób wie, kto i co ich ochrania czy osłania, to tym lepiej. Większe bezpieczeństwo dla wszystkich. Pretensji węc nie miała żadnych, taka odpowiedź w zupełności jej wystarczyła.
Słysząc o tej dziwnej istocie, która wywołała śnieżycę, zastanowiła się. Co to właściwie mogłoby być? Magia na pewno byłaby w stanie spowodować anomalię pogodową tego typu, ale żeby znęcać się nad dwójką mutantów? Najwyraźniej nie była do nich zbyt dobrze usposobiona. Albo ogólnie do istot ziemskich bądź też naruszających jej terytorium, w końcu idiotyzmem byłoby sądzić, że miała coś akurat do mutantów.
- Podobno śliczne to wredne, gdzieś słyszałam taką opinię. – mimowolnie się uśmiechnęła. – I co, tak odpuściła sobnie czy jednak trzeba było ją do tego przekonać? – istota była dosyć intrygująca. Słysząc za to ostrzeżenie Kitty roześmiała się.
- Nawet nie pomyślałam o tym, żeby się tam wybierać. Uważam nawet, że bez chociaż niewielkiego rozpoznania i prób identyfikacji istoty nikt nie powinien tam się udać. Po prostu ciekawi mnie to stworzenie. Chętnie podjęłabym się prób identyfikacji, ale to tak bardziej z ciekawości, bo nie sądzę, żebym mogła się jakoś specjalnie przydać. – uspokoiła zaraz kobietę. Oczywiście, że chętnie obejrzałaby sobie to stworzenie na żywo, ale na pewno nie, gdy ryzyko było tak wielkie. Zerknęła na niezadowolonego Lockheeda. Dmuchnięcie dymem wyglądało dosyć zabawnie, ale mogła się domyślać, o co mu chodziło. I w pełni go popierała.
Wtedy też obok nich wylądował kompletnie nieznany jej mężczyzna. Lekko drgnęła, nie spodziewając się w ogóle kogokolwiek i to na dodatek przybywającego z powietrza. Dlatego też dosyć uważnie zaczęła się mężczyźnie przyglądać. Nie znała go osobiście, ani też nigdy nie widziała go w Instytucie. Jednak musiał być przyjacielem albo coś, skoro wiedział, jak dotrzeć do szkoły. No i wnioskując po jego wypowiedzi znał Kitty. Dlatego też nic nie odpowiedziała, czekając najpierw na reakcję profesorki. Poza tym kto wie, czy miała ochotę rozmawiać z nieznajomym w jej obecności.
Powrót do góry Go down
Shadowcat

Shadowcat


Liczba postów : 172
Data dołączenia : 27/02/2013

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Czw Sie 10, 2017 9:46 pm

- Masz rację - potrząsnęła delikatnie głową i zaraz się uśmiechnęła - Dzisiejszy dzień ma być przyjemny, więc lepiej zostawić takie tematy na inną okazję. Lub w ogóle o nich zapomnieć. Nie ma co psuć sobie nastroju. - zgodziła się z uczennicą bez problemu. W końcu dzisiaj mieli odpoczywać po tych wszystkich przykrych wydarzeniach z wczoraj. Nie ma co jeszcze schodzić na inne przykre tematy, bo tylko będzie gorzej zamiast lepiej.
- Też tak sądzę. I tak pewnie większość dzieciaków nie rozumie naszych systemów obronnych, wyższa technologia. Ale mają zapewnienie, że są bezpieczni. - skinęła lekko głową. Ona sama długo nie wiedziała co i jak choć jej wrodzony geniusz komputerowy pozwolił jej dosyć szybko wszystko ogarnąć. Bardzo przydatny talent, zupełnie nie mający nic wspólnego z jej mutacją. I nawet niezrozumiała, kosmiczna technologia nie zniechęcała jej do grzebania w systemach i próbowaniu ogarnięcia oprogramowania.
- Mówisz? Nie wydajesz się być wredna - odparła żartem, śmiejąc się przy tym lekko. Niby ton wskazywał na żart, ale i tak nie kłamała. Laurie była śliczna. To, że nie wyglądała jak człowiek nie miał tu żadnego znaczenia. Miała ładne włosy, przyjemną twarz. Zdecydowanie należała do tych ładniejszych dziewczyn. Przynajmniej zdaniem Shadowcat.
- Nie odpuściła ani nie mieliśmy jak jej przekonać do tego. Do walki z nią trzeba kogoś z innymi mocami. Pojawił się dzieciak, Wiccan. I nas teleportował z dala od Quincy, razem z jego kolegą. Więc albo ta istota nadal tam szaleje albo się przeniosła gdzie indziej. Ciężko mi to stwierdzić, ale pewnie prędzej czy później ktoś się wybierze na zwiady. - wytłumaczyła dokładniej niebieskoskoskórej. Miała nadzieję, że jakoś im się w końcu uda rozwikłać ten problem ze śnieżycą.
Już pod koniec wypowiedzi dziewczyny Lockheed uniósł lekko głowę do góry i podniósł się po chwili na cztery łapy, patrząc w niebo. Nie mógł widzieć osoby z polem maskującym, ale doskonale ją wyczuwał. Zarówno przez swój węch jak i dzięki empatii. Czuł, że zbliża się stary znajomy i domyślając się reakcji swojej przyjaciółki wzleciał lekko do góry, unosząc się nieco nad głowami dziewczyn.
Kitty spojrzała ze zdziwieniem na zachowanie Lockheeda, ale po chwili wszystko było jasne. Przed nimi pojawił się blondyn. Blondyn, którego doskonale znała i pamiętała z dawnych lat. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech i zaraz się poderwała z ławki. Nawet nie zastanawiała się nad tym jak przywitać chłopaka tylko po prostu uwiesiła się mu na szyi, przytulając mocno.
- Sam! O rety, wieki cię nie widziałam. Bardzo dużo cię ominęło - odparła na jego słowa, powoli puszczając go i stając przed nim już spokojnie. Wtedy przypomniało się jej, że nie jest przecież tu sama. Obróciła się w stronę Transonic, wciąż uśmiechając się. Wysunęła rękę w stronę Samuela, wskazując na niego tym samym.
- Laurie, pozwól, że ci przedstawię. Samuel Guthrie. Jeden z członków pierwszych New Mutants. Stary przyjaciel, brat Jay'a, którego na pewno już dawno miałaś okazję poznać. - przedstawiła uczennicy nieznajomego, po czym spojrzała na niego, by teraz wykonać przedstawianie w drugą stronę - Laurie Tromette. Jest naszą uczennicą od jakiegoś roku. Patrząc na jej minę nie mieliście okazji się spotkać. Za rzadko tu bywasz, Sam. - ostatnie słowa rzuciła z lekkim wyrzutem, którego jednak nie powinno się traktować zbyt poważnie. Wiedziała dobrze, że blondyn pracuje w wielkiej firmie i ma dużo do roboty. Nie mogła go winić o brak czasu na odwiedziny.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Pią Sie 11, 2017 3:35 pm

Już zachowanie Lockheeda zasugerowało Samowi czego powinien się zaraz spodziewać, ale prawdę mówiąc nawet bez tej wskazówki mężczyzna i tak domyślał się jak zostanie przywitany. W związku z tym wieszająca mu się na szyi Kitty nie stanowiła dla niego żadnego zaskoczenia i mutant od razu automatycznie objął ją ramionami w pasie... Po czym przesunął dłonie dość nisko na jej boki, żeby na moment unieść ją ponad ziemię i wraz z nią obrócić się wokół własnej osi, w ten sposób zataczając pełne koło. Dopiero wówczas odstawił kobietę mniej więcej na jej poprzednie miejsce i pozwolił jej się odsunąć.
Co prawda Guthrie nie posiadał wystarczająco dobrego usprawiedliwienia dla swojej nieobecności - przerywanej jedynie rzadkimi wizytami, bo w końcu większość swojego czasu mężczyzna spędzał prawie dosłownie na biegunie, pracując tak naprawdę dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, gdyż zawsze mógł być do czegoś potrzebny - ale wyglądało na to, że póki co nie musiał się jeszcze z tego tłumaczyć.
Kitty szybko zwróciła się ku dziewczynie, z którą wcześniej siedziała, a następnie od razu przystąpiła do przedstawiania ich sobie wzajemnie. Sam skorzystał z tej okazji, aby posłać nastolatce kolejny łatwy, ciepły i przyjazny uśmiech, lecz nie odezwał się jeszcze, aby nie przerywać Shadowcat jej wywodu. Odnotował tylko imię i nazwisko dziewczęcia, bo jej statusu jako uczennicy i tak się już domyślał, tak samo jak i tego, że nie mogła mieszkać w szkole zbyt długo. Kiedyś bywał w Instytucie o wiele częściej i wtedy na pewno wyłapałby w tłumie kogoś z niebieską skórą... Teraz zaś wiedział, że młodzieży bardzo przybyło. Mutanci rozprzestrzeniali się po całym świecie coraz szybciej. Kto wie, być może wkrótce szkoła będzie musiała znowu się rozbudować?
Wymiana imion szybko się jednak skończyła i Kitty znów odniosła się do jego nieobecności, Sam zaś nie bardzo wiedział co jej na to odpowiedzieć... Nawet jeżeli doskonale rozumiał, że nie miała do niego prawdziwych pretensji. W dodatku mężczyzna nie był pewien ile mógł zdradzić przy uczennicy, dlatego chyba wolał zostać przy bezpiecznych ogólnikach. Na jego twarzy pojawił się wyraz świadczący o lekkim zakłopotaniu, a spojrzenie uciekło w dół, lecz uśmiech nadal nie opuszczał jego ust. Jego prawa ręka odruchowo przeniosła się na kark, który powoli potarł palcami.
- Miałem sporo na głowie. Tak naprawdę wciąż mam, ale dopóki nie zostanę wezwany, mogę tu trochę posiedzieć. Może za szybko się wam nie znudzę... A w razie czego Bobby wie gdzie mnie szukać - wcześniej jego przyjaciel bez problemu mówił przy Rahne o tym, że razem pracowali, więc Sam uznał, że tę informację mógł w Instytucie rozprowadzić. Jak długo nie wspominał czym dokładnie się zajmowali i jak się nazywali... Wszystko powinno być w porządku.
- A przy okazji, miło mi cię poznać, Laurie - zreflektował się zaraz potem, znów spoglądając na nastolatkę. Po cichu liczył na to, że nie będą kontynuowali tego niewygodnego dla niego tematu, a takie odwrócenie uwagi mogło przecież zadziałać. Ręka mężczyzny zsunęła się wreszcie z jego karku i teraz Sam luźno oparł dłonie na biodrach. Chciał zapytać o tyle rzeczy, o Houston, o atak na szkołę, o to, co najwyraźniej wyprawiał Cable i gdzie w ogóle obecnie przebywał, o Jean i profesora Xaviera... A przede wszystkim o swojego brata. Mimo to jednak jeszcze się wstrzymywał, nie chcąc zasypywać Kitty zbyt wieloma pytaniami naraz.
Powrót do góry Go down
Transonic

Transonic


Liczba postów : 36
Data dołączenia : 14/07/2017

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Sob Sie 12, 2017 9:54 am

Jakby się rozejrzeć wokół, to poza drobnymi uszkodzeniami nic już nie wskazywało, że miał miejsce jakikolwiek atak na Instytut. Nie było więc potrzeby dyskutować o tym, co było. Należało patrzyć w przyszłość, która wcale nie malowała się w jakichś ciemnych barwach, przynajmniej z perspektywy Laurie.
- I tyle wystarczy. A jak ktoś zechce zrozumieć te systemy, to kto wie, może mu się uda. Albo na przykład wymyśli coś, co jeszcze lepiej zabezpieczy szkołę. W końcu technologia idzie do przodu. – uśmiechnęła się pogodnie. Wystarczyła jej wiedza, że są bezpieczni i coś ich chroni, a świadomość, że Kitty wie, co to dokładnie jest, nie przeszkadzała jej wcale. Może kiedyś się dowie, może nie. Ważne było, że coś takiego istnieje.
Roześmiała się na taki komentarz swoich słów. Nie patrzyła na nie pod tym kątem.
- Bo akurat nie jestem... Tak myślę. – zaśmiała się. Jakoś niespecjalnie zwracała uwagę na własną urodę. Oczywiście nie znaczyło to, że była zaniedbana, ale nie widziała potrzeby w używaniu jakiegoś makijażu czy innych tego typu rzeczy. Jej naturalny wygląd po mutacji kompletnie wystarczał.
Skinęła głową, słysząc o tym, jak udało im się uciec od śnieżnej wiedźmy, jak w myślach zaczęła nazywać istotę. Dziecko ze zdolnościami do teleportacji nie zadziwiło jej wcale, ot uznała go za kolejnego mutanta. Może i przelotnie zastanowiła się, czemu nie przebywa w Instytucie, ale zaraz potem uznała, że to nie jej sprawa.
Z delikatnym zaskoczeniem za to patrzyła, jak Kitty wita się z nieznajomym mężczyzną. Faktycznie nie pomyliła się uznając, że to jakiś przyjaciel szkoły. A może i nawet dawny uczeń? Zaraz Kitty potwierdziła jej słowa.
- Tak, poznałam Jaya. – potwierdziła z lekkim uśmiechem. Mimo, że szkoła jako taka była dosyć pokaźną budowlą, to jednak przez rok pobytu ciężko byłoby nie poznać kogoś, kto też mieszkał tu już od dłuższego czasu.
Uśmiech mężczyzny odwzajemniła, również nie przerywając wypowiedzi nauczycielki. Nie byłoby to zbyt grzeczne, a poza tym kobieta była ewidentnie szczęśliwa z wizyty mężczyzny.
- Mnie również miło... pana poznać. – stwierdziła całkiem szczerze. Wprawdzie odrobinkę zawahała się, jak zwrócić się do mężczyzny, ale uznała, że taka forma będzie najlepsza. W razie czego mężczyzna sam ją skoryguje. Naprawdę cieszyła się z poznania nowej osoby, zawsze to nowe doświadczenie z innymi mutantami.
Zastanawiała się również, czy powinna zostać, czy zostawić Kitty i Samuela samych. Na pewno mieli wiele rzeczy do obgadania, a obecność Laurie mogłaby im tylko przeszkadzać. W końcu mogła się założyć, że część z tych tematów nie byłaby przeznaczona do wiadomości postronnych, a już na pewno zwykłych uczniów. Zdecydowała się jednak zostać, jak na razie, w razie czego przecież przeniosą się w jakieś bardziej prywatne miejsce, albo sama stąd pójdzie.
Powrót do góry Go down
Shadowcat

Shadowcat


Liczba postów : 172
Data dołączenia : 27/02/2013

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Nie Sie 13, 2017 6:37 pm

Piruecik w powietrzu był dla niej bardzo miłym elementem powitania, który w dodatku ją lekko zaskoczył. Z drugiej strony czego innego się spodziewać po kimś, kto zawsze był taki radosny jak Sam? Czasem robił wrażenia anioła, a jego brat zdecydowanie szedł w jego ślady. W dodatku mając skrzydła. Ich siostra również była miłą dziewczyną. Taka przyjazna rodzinka. Kitty naprawdę ich lubiła. Tak wspaniałe powitanie nie mogło się obyć bez lekkiego śmiechu.
W końcu jednak nadszedł czas na bardziej oficjalne rzeczy. Na szczęście przedstawienie ich sobie nie zajęło dużo czasu. Kitty stała teraz bokiem, tak aby móc patrzeć na oboje. Bliżej sama oczywiście, ale Transonic również nie była jakoś daleko od niej. Laurie wyraźnie potwierdziła jej domysły, że kojarzy Icarusa.
- Jay idzie w ślady brata. Najmilszy, najgrzeczniejszy, najspokojniejszy - powiedziała do uczennicy, klepiąc przy tym Canonballa po ramieniu z uśmiechem. Chyba każdy ze starej drużyny New Mutants był na tyle charakterystyczny, że się go zapamiętywało całkiem dobrze. Każdy inny, wyjątkowy na swój sposób. A skoro już o nich mowa to wypada wspomnieć o jednym, o którym również sam blondyn przypomniał.
- Właśnie, Bobby. Aż dziwne, że go tu nie ma. Myślałam, że nie jesteście w stanie żyć osobno. Nie mieliście przypadkiem tej... Symbiozy? - wypowiedź została zwieńczona uroczym, niewinnym uśmiechem typu "co złego to nie ja". Chyba Sam nie będzie miał jej za złe takiego małego, niewinnego żarciku. Wszyscy, którzy znali Samuela i Roberto wiedzieli jak bliscy są sobie i w zasadzie słowo "symbioza" idealnie do nich pasowało. Wszędzie razem.
- Dopiero co rozmawiałam z Laurie na temat imprezy, która by się nam przydała żeby odpocząć i zapomnieć o ostatnich wydarzeniach. Taka nad basenem. Oboje będziecie na niej mile widziani. O ile do niej dojdzie, bo kto wie Emmę czy się zgodzi - uniosła na moment wzrok do góry, ku niebu. Cóż, blondyn na pewno doskonale wiedział o niechęci Shadowcat do Frost. Dziewczyna nigdy się z tym nie kryła. A i spora część osób, głównie najstarszych X-Menów, doskonale wiedziała skąd ta niechęć się wzięła u niej.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Pon Sie 14, 2017 3:15 pm

Uśmiech uczennicy po wspomnieniu imienia Jay'a, choć delikatny, zdawał się być szczery, a komplementy ze strony Kitty tylko dopełniły dzieła, napawając Sama słuszną dumą z brata. Co prawda z góry wiedział, że chłopak jakoś sobie tutaj poradzi, nawet przy swoich... Problemach... Ale zawsze dobrze było zobaczyć i usłyszeć tego potwierdzenie. Blondyn aż nie miał serca komentować wszystkich tych superlatyw, które w stosunku do niego samego momentami nie były już do końca adekwatne... Szczególnie w czasach X-Force. Chwilami mężczyzna odnosił jednak wrażenie, że mało kto chciał o nich na co dzień pamiętać. Pewnie nie powinien się temu dziwić. Nie byli wtedy w dobrych stosunkach.
Sam zdusił więc w sobie zakłopotanie, którego wyraz jedynie przemknął po jego twarzy i skupił się na dalszej części rozmowy. Trochę dziwnie się czuł, gdy tutejsi uczniowie zwracali się do niego per pan, choć rozumiał dlaczego to robili i na ich miejscu czyniłby pewnie podobnie... Właśnie przez tę swoją grzeczność, o której Kitty dopiero co opowiadała. Mimo wszystko był tym starszym pokoleniem. Nawet jeżeli nie należał do pierwszych składów X-Men, tylko dołączył do drużyny dużo później, to i tak miał już na koncie pewne zasługi... No i różnica wieku też musiała robić swoje. W końcu ile mógł być starszy od Laurie? Dziesięć lat? Może trochę mniej?
- Sam wystarczy. Jak długo tu nie pracuję - wyjaśnił dziewczynie, choć to ostatnie dodał żartobliwym tonem, starając się ją w ten sposób dodatkowo ośmielić. Mimo wszystko nie planował powrotu do Instytutu na stałe. Miał już jedną robotę, bardzo czasochłonną, a tutaj... Mógłby działać w X-Men, ale jako nauczyciel raczej by się nie sprawdził, bo niby z czego prowadziłby zajęcia?
Szczęśliwie Kitty szybko odciągnęła jego uwagę od tego tematu poprzez odwołanie się do Bobby'ego. Sam znów przeniósł na nią wzrok, po czym otwarcie przewrócił oczami, choć tak naprawdę wcale nie przejmował się określeniem, którego kobieta użyła. Tak, żyli z Berto w ścisłej symbiozie. Rzadko spędzali czas osobno, choć w trakcie ostatniego roku pracowali na ogół w innych bazach... I spotykali się kiedy tylko mogli. Wszyscy o tym wiedzieli, tak w Instytucie, jak i w A.I.M. Nerdziki traktowały go prawie jak drugiego szefa... Przynajmniej wtedy, gdy nie próbowały go wysadzić w powietrze swoimi najnowszymi wynalazkami.
Na tym jednak Kitty nie skończyła, więc blondyn nie wchodził jej w słowo. Jego głowa odchyliła się za to lekko na bok, a brwi dla odmiany trochę się uniosły. Nawet jeżeli rozumiał z czego wynikała reakcja kobiety i wiedział, że źródło jej niechęci było poważne, to i tak nie mógł się powstrzymać przed myślą, że to skierowanie wzroku ku niebu wyglądało trochę zabawnie.
- Jeżeli tylko uda mi się wyciągnąć Bobby'ego na takie przyjęcie, to bardzo chętnie. Ostatnio głównie pracuje. I pracuje. I jeszcze pracuje, tak dla odmiany, żeby przypadkiem nie popaść w monotonię. Przy okazji, nie sądziłem, że teraz musicie prosić o odgórną zgodę na zabawę... - zauważył. Z drugiej strony domyślał się, że taka konieczność mogła się wiązać z trzycyfrową liczbą uczniów i sporą drużyną. Kiedyś o wiele prościej było coś zorganizować dla gromadki X-Men i New Mutants... Ale czasy się zmieniały, a rosnąca populacja mutantów była przecież dobrą rzeczą, nawet jeżeli trochę niebezpieczną.
W trakcie mówienia, szczególnie przy ostatnim zdaniu, Sam na moment przeniósł spojrzenie na Laurie, zanim powrócił nim ku Kitty. Chciał w ten sposób podkreślić, że wciąż zwracał się do nich obu, aby młoda nie poczuła się wykluczona z rozmowy. Jeszcze dobrze pamiętał jakie to uczucie - tylko słuchać dyskusji starszych.
Powrót do góry Go down
Transonic

Transonic


Liczba postów : 36
Data dołączenia : 14/07/2017

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Sro Sie 16, 2017 9:50 am

Uśmiechnęła się szerzej, przytakując Kitty odnośnie Jaya. Jeżeli był podobny do brata, to w zasadzie nie dziwiła się reakcji kobiety. Chociaż w sumie to dobrze, że jeden szedł w ślady drugiego, w ten pozytywny sposób. Wprawdzie Sam od razu sprawiał dość miłe wrażenie, ale zawsze miło było mieć potwierdzenie tego stanu rzeczy.
- Okey. – skinęła głową, zgadzając się na przejście na ty. Nie miała nic przeciwko temu, ale zważywszy na różnicę wieku lepiej było zostawić tę decyzję w rękach Sama. Skoro jednak ta kwestia została wyjaśniona w taki, a nie inny sposób, cała dyskusja zrobiła się jakaś luźniejsza, przynajmniej według Laurie.
Na temat owego Bobby’ego nie odezwała się wcale, jako że nie miała zielonego pojęcia, o kim jest mowa. Tyle, że najwyraźniej był to jakiś bardzo bliski przyjaciel Sama i znajomy starszych mieszkańców szkoły. Zaraz jednak dyskusja spadła na imprezę. Laurie zawahała się przy tym.
- W świetle ostatnich wydarzeń mogłoby przedstawiać to jakiś problem. – powiedziała ostrożnie, rzucając szybkie spojrzenie w stronę Kitty. Nie wiedziała w końcu, ile o przeżyciach Instytutu można powiedzieć Samowi. Atak kosmitów lepiej chyba było utrzymać w tajemnicy, ale z drugiej strony kiedyś należał do X-men. Lepiej było zostawić tę decyzję Kitty, w końcu lepiej była w stanie określić, co można, a co nie można powiedzieć. – Sądzę, że wszyscy cieszyliby się z takiej imprezy, w końcu byłaby to miła ochłoda w trakcie upalnych dni, a także odskocznia od codzienności. Ale decyzja zostaje w rękach pani dyrektor.
Niechęć Shadowcat do Emmy Frost była doskonale widoczna, ale Laurie nie drążyła, o co chodzi. Choć trzeba przyznać, że zerknięcie w niebo na tle wypowiedzi wyszło dość zabawnie i Laurie z trudem powstrzymała chichot. Nie zdołała jednak powstrzymać unoszącego się w górę kącika ust.
Powrót do góry Go down
Shadowcat

Shadowcat


Liczba postów : 172
Data dołączenia : 27/02/2013

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Czw Sie 17, 2017 5:25 pm

Wypowiedź Samuela na temat pracowania, pracowania i pracowania dla odmiany rozbawiła Kitty na tyle, że się lekko roześmiała. Domyślała się, że praca była głównie powodem, dla którego oboje nie pojawiali się w Instytucie. Blondyn raczej z własnego wyboru nie odwiedzałby brata tak rzadko. I siostry. W końcu rodzina zawsze była najważniejsza. Oczywiście dopóki się ciebie nie wyrzekła, bo nie każdy uczeń miał szczęście żyć w zgodzie z rodzicami.
W sprawie słów na temat organizowania imprezy Transonic ją wyprzedziła z wypowiedzią. Shadowcat spojrzała na dziewczynę, by zaraz wrócić spojrzeniem do Cannonballa i skinąć lekko głową.
- Jak mówi Laurie, ostatnio wydarzyło się naprawdę dużo. O Houston na pewno słyszałeś. Całe po prostu zniknęło, olbrzymia tragedia. Ale to nie jedyne złe wydarzenie. Dlatego teraz pewnie będziemy musieli cały czas być czujni, w każdej chwili może znowu coś się wydarzyć. - wytłumaczyła chłopakowi na spokojnie. Łatwo było się domyślić, że muszą byś ostrożniejsi. I lepiej się bronić. W końcu nie bez powodu powstała grupa New X-Men. Pewnie z czasem zaczną wspierać tych pierwszych. Przed nimi długa droga, ale White Queen na pewno nie dobrała uczniów na chybił trafił. Musiała uznać, że najbardziej się do tego nadają.
- Czy coś poza tym jeszcze wiesz? Emma kontaktowała się jakoś z wami? - zapytała, nie chcąc przypadkiem mówić Samowi o czymś, o czym już wiedział. Najpierw lepiej żeby blondyn sam powiedział ile wie, wtedy będzie mogła mu dopowiedzieć resztę. Pewnie nie wiedział o jej własnej przygodzie, ale ta była najmniej ważna w tej chwili. Choć później pewnie i tak mu opowie o Quincy, może znajdzie jakiś sposób na rozwiązanie problemu w tamtym miejscu. Były jednak rzeczy ważniejsze od Quincy i to o nich w pierwszej kolejności Samuel powinien się dowiedzieć.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Czw Sie 17, 2017 8:20 pm

W pierwszej chwili Sam nie był do końca pewien cóż takiego nie pasowało mu w wypowiedzi Laurie i to wahanie z pewnością odbiło się na jego twarzy, przede wszystkim pod postacią trochę zmarszczonego czoła oraz brwi, a także lekko rozchylonych ust. Emocje i myśli od zawsze bardzo łatwo i otwarcie malowały się na jego obliczu. Nigdy nie starał się ich ukrywać. Dopiero po dwóch czy trzech sekundach do mężczyzny dotarło, że tak naprawdę wcale nie chodziło o słowa nastolatki, tylko o ton jej głosu i to szybkie zerknięcie w stronę Kitty. Upewniała się, że dobrze mu odpowiedziała? Tak to wyglądało, choć blondyn w dalszym ciągu nie rozumiał dlaczego.
Zastanawianie się nad tym zbyt długo nie miało jednak żadnego sensu, a w dodatku za zachowaniem Laurie przecież na pewno nie stało nic poważnego, więc ostatecznie Sam tylko skinął głową na wyjaśnienia dziewczyny, zresztą bardzo sensowne i wyważone... Powiedziałby nawet, że dyplomatyczne, szczególnie pod koniec jej wypowiedzi. Twarz mutanta znów się wygładziła, rozpogodziła, a jego spojrzenie ponownie przeniosło się z uczennicy na jej nauczycielkę. Mimo to zdążył odnotować, że najwyraźniej nie tylko on poczuł się rozbawiony reakcją Shadowcat... Ale wolał tego nie komentować.
Jego dobry humor prędko przygasł, gdy kobieta przywołała temat Houston i wspomniała o innych złych wydarzeniach, choć bez ich wymieniania. Cannonball aż za dobrze zdawał sobie z nich sprawę, nawet jeżeli Bobby zabronił mu brać w nich wszystkich udziału... Dla jego własnego dobra, jak wiedział, ale wcale nie poprawiało mu to nastroju. Rozumiał przyjaciela. W pewnym sensie nawet się z nim zgadzał... Ale bezczynność go dobijała. Może i jego pomoc nie sprawiłaby wielkiej różnicy, ale zawsze mógł coś zmienić na lepsze.
- Nie ze mną, ale Bobby jest z nią w kontakcie. I nie tylko z nią. Z tego co zrozumiałem, ma też jakieś wtyki w rządzie, więc gdyby coś się działo, to przy odrobinie szczęścia szybko się o tym dowiemy. Będziemy się mogli przygotować - przyznał poważniejszym tonem, w tym samym momencie zabierając dłonie z bioder, żeby teraz skrzyżować ramiona na klatce piersiowej. Choć była to zamknięta pozycja, to nie odgradzał się w ten sposób od obu mutantek, tylko - nieświadomie - od problemów, o których teraz rozmawiali.
- Poza tym... Wiemy o Jean i Phoenix i o tym, co stało się pod Hollywood. Właściwie nawet z pierwszej ręki, wliczając w to jej albo raczej ich telepatyczny atak na Bobby'ego. O wizycie Cable'a i kłopotach z nim też słyszeliśmy, tak samo o Thunderbolts, Sentinelach i liście osób z mocami. I o ataku na szkołę. I o tym, że mój brat zaliczył jakiś awans, bo tak naprawdę przede wszystkim dlatego tutaj jestem. Pisał do mnie dziś rano - wyjaśnił. Gdyby miał być szczery, to przybył głównie przez inną informację z wiadomości Jay'a, tę o jego "prawie śmierci"... Ale nie chciał tego nikomu powtarzać. Wolał po prostu porozmawiać z nim na osobności i... I sam nie był pewien co dalej. Miał nadzieję, że jakieś rozwiązanie samo do niego przyjdzie.
Powrót do góry Go down
Transonic

Transonic


Liczba postów : 36
Data dołączenia : 14/07/2017

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Nie Sie 20, 2017 9:20 am

Laurie była zwyczajnie ostrożna. W końcu nie znała blondyna i nie była pewna, jak dużo mogła mu zdradzić z tego, co się tu działo. Wolała więc uważnie dobierać słowa i nie zdradzać więcej, niż to konieczne. Na pewno Sam i Kitty mieliby inne zdanie, ale jeśli Shadowcat chciałaby mu powiedzieć wszystko, to nie będzie protestowała. Jej ostrożność wynikała tylko i wyłącznie z nieznajomości mężczyzny.
Słysząc o przygotowywaniu trochę się ożywiła. Z ciekawością zerknęła na Sama, jednak nie wtrącając się w jego wypowiedź. Trzeba przyznać, że miał rację. Wtyki w rządzie, skoro je mieli, mogłyby być bardzo przydatne podczas problemów. Wiedzieliby z wyprzedzeniem i mogliby się przygotować do tego. Zamkniętą pozycję mężczyzny zinterpretowała tak, że odcinał się od problemów, a nie od niej i Kitty. Tak zresztą by również wychodziło z rozmowy.
Z dalszej dyskusji wyszło, że mężczyzna wiedział całkiem sporo na temat tego, co się tu działo, więc nie musiała być aż tak ostrożna. Ale i tak nie miała wyrzutów sumienia co do swojej jakże dyplomatycznej wypowiedzi. Lepiej być ostrożnym, niż chlapnąć zbyt dużo. Nie odzywała się za bardzo, nie chcąc przerywać im dyskusji. Zresztą jak na razie i tak nie miała nic do dodania. No i dzięki temu mogła się dowiedzieć kilka ciekawych rzeczy, o których wcześniej jeszcze nie wiedziała.
Powrót do góry Go down
Shadowcat

Shadowcat


Liczba postów : 172
Data dołączenia : 27/02/2013

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Wto Sie 22, 2017 6:47 pm

Raczej każdy by stracił dobry humor, rozmawiając o takich wydarzeniach jak to z Houston. Niestety, czasem trzeba przejść do poważniejszych tematów, a Sam na pewno chciałby wiedzieć co się u nich ostatnio wydarzyło. Kitty miała tylko nadzieję, że teraz Laurie nie zanudzi się, słuchając ponownie o tym co już wiedziała i o czym dziewczyny rozmawiały kilkanaście minut temu. W końcu ile można wałkować ten sam temat. Nie obrazi się jeśli dziewczyna będzie miała dość dołujących tematów i pójdzie sobie poszukać lepszego towarzystwa. Póki co jednak wychodziło na to, że nie przeszkadzało jej przejście na poważne tematy.
- Wtyki w rządzie? No tak, cały Berto. Gdzie on nie ma znajomości. Nadal taki wybuchowy czy trochę go opanowałeś? - zapytała z lekkim zaciekawieniem, pamiętając, że Sunspot nieraz sprawiał kłopoty. Nie jakieś poważne, ale miał gorący temperament. Co nie było aż tak dziwne, biorąc pod uwagę jego latynoskie korzenie. Kto wie ile więcej kłopotów by miał, gdyby nie rozsądny Cannonball, którego zawsze miał obok. Zaraz skierowała spojrzenie na Transonic.
- Berto, a właściwie Roberto, też należał kiedyś do X-Menów. Jak widzisz, nie wszyscy spędzają swoje życie w Instytucie. Niektórzy układają je sobie po swojemu. Nie wspomnę już, ile razy ja sama opuszczałam szkołę. Koniec końców, zawsze wracałam. - chciała pokazać nastolatce, że nie każdy musiał spędzić całe swoje życie w tym miejscu. Fakt, z jej wyglądem na pewno będzie to trudne. Gdyby tylko każdy taki uczeń mógł dostać urządzenie podobne do tego, które miał Kurt. Wszystko byłoby dla nich o wiele łatwiejsze. Będzie musiała kiedyś o tym porozmawiać z Bestią. Sama znała się na technologii, więc we dwójkę mogliby więcej takich urządzeń zrobić. Albo może kogoś poprosić kiedyś? Kogoś znajomego oczywiście. Takiego Berto właśnie chociażby, skoro miał pieniądze i znajomości.
- Czyli wiecie praktycznie wszystko. Nie licząc rzeczy dotyczących pojedynczych osób. Dobrze wiedzieć, że inni są na bieżąco z tym, co się u nas dzieje - pokiwała lekko głową kiedy starszy Guthrie po kolei wymienił wszystko, o czym wiedzieli. Mniej roboty dla niej. Nie będzie musiała wszystkiego po kolei opisywać chłopakowi. No i dowiedziała się o głównym powodzie wizyty blondyna. Sms od brata. W ogóle nie była tym zaskoczona. Jako jedna z nauczycielek wiedziała sporo o przeszłości Jay'a. O tym jaką miał przeszłość za sobą i jakie miał problemy. Jeśli chłopak napisał do brata o misji w Houston to tym nie ma co się dziwić, że przybył niemal natychmiast, dokładnie tego samego dnia. Na jego miejscu Shadowcat zrobiłaby tak samo.
- Twój brat ma się dobrze z tego, co wiem. Cała drużyna w ogóle. Choć nie wiem jak ich nastroje. - dodała jeszcze na koniec. Na lekcjach jedynie zauważyła, że zarówno Jay jak i Noriko wyglądali na niewyspanych. Josh oczywiście nie pojawił się, ale u niego to była norma.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Wto Sie 22, 2017 10:11 pm

Pomimo wszystkich tych poważnych tematów, Sam i tak uśmiechnął się mimowolnie na taki opis Bobby'ego oraz na pytanie Kitty. Czasami wątpił, aby ktokolwiek był w stanie tak naprawdę zapanować nad Berto, nawet jemu zdarzało się tracić na to nadzieję... Ale z drugiej strony blondyn zdawał sobie sprawę z tego, że jeżeli na świecie w ogóle istniał ktoś, kto miał na to jakąś szansę - to osobą tą był on sam. Doskonale rozumiał jaki mieli na siebie wzajemnie wpływ. Momentami z tego żartował, Bobby zresztą też, ale nie zmieniało to faktu, że ich więź była bardzo poważna. Ponad dziesięć lat przyjaźni, praktycznie braterstwa, walki ramię w ramię... To dawało efekty.
- Mimo wszystko nie ma już nastu lat... Ale nie oczekuj cudów, to wciąż Bobby. Tylko lepiej przystosowany do dowodzenia i zajmowania się swoimi podwładnymi - poinformował kobietę, po czym pozwolił jej zająć się krótkim wyjaśnianiem ich sytuacji Laurie. Obserwując tę interakcję z boku Cannonball odnosił nieodparte wrażenie, że Kitty bardzo dobrze czuła się w roli nauczycielki i opiekunki... A przecież na pewno sama nie była wiele starsza od niektórych wychowanków Instytutu. Mężczyzna czuł się lepiej ze świadomością, że szkoła miała teraz takich pracowników... I że uczniowie mogli się zwracać do takich osób.
Nie zmieniało to faktu, że wzmianka o układaniu sobie życia po swojemu wywołała u Sama nagłe ukłucie wyrzutów sumienia - nie tylko względem X-Men i całego Instytutu, ale przede wszystkim rodzeństwa, które pozostawił w tym ostatnim. Najpierw ten ich konflikt grup, potem... Problemy osobiste, o których tym bardziej nie chciał obecnie myśleć... Po fiasku, jakim było jego przynależenie do drużyny, nie widział dla siebie opcji powrotu na stałe. Z tamtym okresem kojarzyło mu się zbyt wiele nieprzyjemnych wspomnień. Wizja współpracy ze szkołą z ramienia A.I.M. dużo bardziej mu się podobała, choć pewnie najpierw powinni jakoś delikatnie wyjaśnić pozostałym, że trochę tę organizację przebranżowili... Ale do tego jeszcze jakoś dojdą. Kiedy Bobby uzna za stosowne.
Humor blondyna szybko uległ zmianie na lepsze, gdy tylko Kitty podjęła temat jego brata. Prawdę mówiąc chłonął informacje na jego temat jak gąbka. Jego nastroju akurat się domyślał, tylko po części sugerując się otrzymaną od niego wiadomością, a w głównej mierze zwyczajnie znajomością charakteru i usposobienia chłopaka... Ale kwestia reszty grupy również go zaciekawiła. Zakładał, że Shadowcat mówiła po prostu o New Mutants, ale z drugiej strony Jay wspominał o uzyskaniu jakiejś promocji... Dotyczyła ich wszystkich czy nie? Składy dostały większe uprawnienia? W obliczu tylu problemów wcale by to Sama nie zdziwiło.
- A konkretniej? Wiecie o co chodzi z tym awansem i całą resztą? - najprostszym rozwiązaniem wydawało mu się zwykłe zapytanie o szczegóły. Nie wyglądało na to, aby była to jakaś wielka tajemnica, więc nie czuł się skrępowany. Brat pewnie i tak by mu wszystko wyjaśnił, ale skoro mógł przystąpić do tej rozmowy przygotowany... To czemu miałby zmarnować taką okazję? W ten sposób przynajmniej będzie z góry wiedział czego Jay'owi gratuluje.
Powrót do góry Go down
Transonic

Transonic


Liczba postów : 36
Data dołączenia : 14/07/2017

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Wto Sie 29, 2017 7:15 pm

W zasadzie Laurie nie miała nic przeciwko, żeby tu zostać. Fakt faktem dyskusja zeszła na tematy, o których już wiedziała, ale nigdy jakoś specjalnie nie unikała takich sytuacji. Zawsze mogła się dowiedzieć czegoś nowego albo po prostu usłyszeć temat na nowo i wyciągnąć nowe wnioski, wymyślić nowe opcje. Poza tym choć niezbyt brała udział w dyskusji, całkiem przyjemnie się słuchało Sama i Kitty. Widać było, że się długo znają i łączy ich przyjaźń.
Zastanawiała się również, kim był ów tajemniczy Berto, mający tak dalekie znajomości, że aż miał wtyki w rządzie. Shadowcat jakby wiedząc o jej zaciekawieniu sama się odezwała, udzielając wyjaśnień.
- Nie dziwię się, tu jest naprawdę przyjemnie. I dobrze się żyje. – zgodziła się z nauczycielką. Nie zmieniało to jednak faktu, że troszkę doskwierał jej fakt, że nie mogła nawet wyjść na zwykłe zakupy, żeby nie narażać szkoły i innych mutantów. Kiedyś nawet chciała iść na jakiś zlot przebierańców czy coś, ale w końcu zrezygnowała. Zbyt wiele rzeczy mogłoby pójść nie tak. Zwłaszcza, gdy wyobraziła sobie, gdyby niespodziewanie coś stało się takiego, że musiałaby użyć mocy. Nie, poczeka, aż ludzie się oswoją z mutantami. Wtedy wyjdzie na zewnątrz.
Na pytanie o awans zastanowiła się chwilkę. Czyżby chodziło o tę nową drużynę? Nie była w zasadzie tego pewna, więc jednak zrezygnowała z odpowiedzi. Chociaż mimo wszystko właśnie o tym przed chwilą rozmawiała z Shadowcat. Zwłaszcza, że teraz miała się utworzyć nowa drużyna w szkole?
- Może to chodzi o tę nową drużynę? – zapytała w końcu,  bardziej kierując pytanie w stronę Kitty niż Sama. Sam wiedział zapewne jeszcze mniej niż ona sama. Uśmiechnęła się delikatnie, obserwując zarówno Kitty jak i Sama. To było jasne, że chcieli porozmawiać, a jej obecność mogła im delikatnie przeszkadzać. Była w końcu zwykłą uczennicą, nie należała do żadnej drużyny i w zasadzie zapewne musieli teraz szukać jakichś tematów, żeby mogli rozmawiać wszyscy i bez zdradzania jej informacji, których mieć nie powinna.
- Tak sobie myślę... Zapewne chcecie porozmawiać na różne tematy, o których zwykli uczniowie nie powinni nic wiedzieć... Więc żeby nie przeszkadzać, pójdę poszukać sobie innego zajęcia. - uśmiechnęła się uprzejmie. - Może jeszcze uda nam się kiedyś porozmawiać. Do widzenia. - zwróciła się do Sama, po czym pożegnała się również z Kitty i odeszła, nie chcąc by musieli się krępować jej obecnością.

z/t
Powrót do góry Go down
Shadowcat

Shadowcat


Liczba postów : 172
Data dołączenia : 27/02/2013

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Nie Wrz 03, 2017 7:18 pm

- Jestem wierząca, Sam, ale w cuda średnio wierzę, więc nie martw się. Wiem jaki jest Berto - odparła chłopakowi z delikatnym uśmiechem. Jedyne czego sama mogła się domyśleć to, że Brazylijczyk nieco się zmienił na pewno dzięki temu, że wydoroślał. Jakby nie patrzeć jako dorosły miał wiecej na głowie. Chyba nawet całą firmę, o ile dobrze pamiętała. Musiał więc być odpowiedzialny. Mijający czas i życiowe doświadczenia każdego zmieniaja, choćby odrobinę.
Co do nowej drużyny to Kitty sama niewiele wiedziała o niej. W końcu plan jej stworzenia powstał dopiero wczoraj. Wiedziała kto w tej chwili w niej był i tyle. Mogła zgadywać, że na pewno dostana nowe stroje. Żeby byli ubrani podobnie. Drużyny treningowe miały swoje kostiumy, ale teraz miało dojść do pomieszania ich i rozdzielenia. Póki nie zostaną wymyślone nowe ubiory, muszą chodzić w tych starych, ale to było rozwiązanie tymczasowe.
- Tak, na pewno o to chodziło. To spory awans jakby nie patrzeć - potwierdziła słowa Laurie, jednocześnie tez odpowiadając na pytania Cannonballa. Jeśli Jay napisał do brata o awansie to na pewno miał właśnie to na myśli. Przejście do kolejnej grupy, jakby nie patrzeć stopień wyżej od drużyn treningowych. Teraz ich czekały prawdziwe misje i cięższe treningi.
- Nie przeszkadzasz Laurie, ale rób jak wolisz. Na pewno jeszcze będzie okazja porozmawiać. Do zobaczenia - pożegnała uczennicą, chwilę patrząc za nią kiedy odchodziło, po czym wróciła spojrzeniem do blondyna. - Ta dziewczyna prawdziwy skarb. Dobry wzór do naśladowania. W sumie troszkę jak ty kiedyś. Zawsze grzeczna i miła. - odezwała się, nie przechodząc od razu do poważniejszych tematów. Po chwili bez słowa odwróciła się i przemieściła kilka kroków, siadając na ławce, gdzie wcześniej siedziała z Transonic. Ławka cały czas była okupowana przez drzemiącego Lockheeda, który teraz uchylił jedno oko, by zerknąć na swoją przyjaciółkę. Fakt, trochę się nudził kiedy oni tak rozmawiali, ale i tak nie miał zamiaru stąd sie zmyć. Tu była Shadowcat, więc i tu będzie on. Podniósł się aby i przeniósł na kolana dziewczyny, znów zwijając się w kłębek i zamykając oczy.
- Frost chyba postanowiła stworzyć nową drużynę do walki. A raczej na pewno skoro nazwała ją New X-Men. Jay też w niej jest. Tak samo Noriko i Josh. Laura raczej jako trener? Albo coś w tym rodzaju. Nie wiem czy ktoś jeszcze. Na pewno ta czwórka była w Houston. Całe szczęście, że nic im się nie stało - zaczęła tłumaczyć. Niewiele wiedziała na temat tej grupy, ale coś tam wiedziała. Część z telepatycznego przekazu dyrektorki.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Pon Wrz 04, 2017 9:53 pm

Wspomnienie zupełnie nowej drużyny bardzo Sama zaciekawiło, ale i trochę go zaskoczyło. Obie brwi mężczyzny lekko się uniosły, podczas gdy jego spojrzenie znów przesunęło się ku Laurie, która jako pierwsza wyszła z tą sugestią, wkrótce potem potwierdzoną również przez Kitty. Żadna z nich nie zaoferowała mu jeszcze dokładniejszych informacji, więc mógł się tylko domyślać szczegółów... I szczerze mówiąc teraz nie był pewien co o tym myśleć.
Cannonball bardzo wcześnie został praktycznie żołnierzem - Cable od zawsze lubił nazywać rzeczy po imieniu. Tak naprawdę blondyn był wtedy nawet młodszy niż jego brat obecnie... Więc teoretycznie nie mógł protestować, bo choć wtedy były inne czasy, to i tak w ten sposób wykazałby się niezłą hipokryzją. Mimo to Sam nie potrafił się nie martwić. Rozumiał potrzebę szkolenia kolejnych X-Men i doskonale wiedział, że Instytut działał inaczej, łagodniej od Cable'a, ale tutaj chodziło przecież o jego rodzinę - a to zupełnie zmieniało postać rzeczy.
Nim jeszcze mężczyzna zdążył zapytać o coś więcej, Laurie zdecydowała się oddalić, grzecznie usprawiedliwiając się chęcią pozostawienia ich samym sobie, zafundowania im prywatności. Tak naprawdę blondyn się jej nie dziwił, nawet jeżeli zgadzał się z Kitty, że uczennica wcale im nie przeszkadzała.
- Do zobaczenia następnym razem - powiedział tylko, bo wszystko inne i tak ujęła już Shadowcat. Uśmiechając się lekko, lecz ciepło do dziewczyny, odprowadził ją kawałek wzrokiem, podczas gdy odchodziła, po czym spojrzał na Kitty... Akurat wyłapując ten moment, w którym i ona czyniła to samo. Niezła synchronizacja.
Kolejne komplementy - wplecione w opis Laurie - szybko zmusiły jednak Sama do opuszczenia wzroku na trawę, choć uśmiech nie zniknął z jego ust. Nawet teraz wciąż było mu trochę głupio przyjmować tego rodzaju pochwały... A może właśnie szczególnie teraz, gdy minęło już sporo czasu i kiedy miał za sobą także okresy, z których nie był dumny?
Mimo to mężczyzna kiwnął głową na słowa Shadowcat, bo przez ostatnich parę minut rozmowy również zdążył odnieść wrażenie, że Laurie faktycznie była bardzo uprzejmą i świetnie ułożoną nastolatką. Prawdę mówiąc brzmiała mu na dobre towarzystwo dla Jay'a, ale podejrzewał, że pewnie nie powinien o tym bratu wspominać... A przynajmniej nie bez wcześniejszego zorientowania się w jego obecnym stanie.
Spojrzenie Cannonballa znów padło na Kitty, kiedy ta powróciła na ławkę. Mutant co prawda zrobił w jej stronę kilka kroków, lecz zatrzymał się przed nią, póki co nie zamierzając zajmować miejsca obok. Na moment zerknął jeszcze na Lockheeda, lecz skupiał się już na wyjaśnieniach Shadowcat, w myślach analizując jej słowa.
- Po wiadomości od Jay'a odniosłem wrażenie, że jest... - tutaj Sam zawahał się na krótką chwilę. Nie mógł powiedzieć, że brat wydał mu się zadowolony, bo przede wszystkim nie było to do końca właściwe określenie, a i okoliczności temu nie sprzyjały, skoro już na pierwszej misji drużyny zginęło tyle osób... Ale co byłoby lepsze? Usatysfakcjonowany, że otrzymał taką szansę? Że mógł pomagać? Może.
- ... Dumny. Z tego awansu - dokończył, a jego głos zabrzmiał przy tym nieco mniej pewnie, choć różnica ta była niemalże niedosłyszalna. Miał tylko nadzieję, że poprawnie oceniał sytuację, ale o tym powinien się już wkrótce przekonać - kiedy tylko znajdzie brata.
Powrót do góry Go down
Shadowcat

Shadowcat


Liczba postów : 172
Data dołączenia : 27/02/2013

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Wto Wrz 05, 2017 6:30 pm

Kitty musiała przyznać, że przyjemnie patrzało się na zawstydzonego Sama. Zawstydzonego komplementami. Niby w sumie już dorosły mężczyzna, a nadal potrafił być... Całkiem uroczy. Owszem, wiedziała, że nawet Cannonball miał w swoim życiu momenty, o których wolałby nie pamiętać. Tylko, że on nie był jedyny. Chyba większość X-Menów miała za sobą wydarzenia, których się wstydzili lub o których po prostu woleliby nie wspominać. Nikt nie był czysty jak zła. Nie ważne jak wiele dobra zrobił. W końcu wszyscy oni byli tylko ludźmi, wbrew temu co zwykli ludzie twierdzili, i też popełniali błędy.
Spokojnie czekała na odpowiedź blondyna, gdy ten przerwał zdanie, niepewny jakiego słowa użyć. Ona jeszcze nie miała okazji rozmawiać z którymkolwiek z uczniów nowej drużyny. Nie wiedziała jak się odnoszą do swojego awansu. Zarówno Noriko jak i Jay na zajęciach wyglądali na zmęczonych i niewyspanych, czemu w ogóle się nie dziwiła. Pewnie ciężko im było po Houston. Na ich miejscu pewnie miałaby podobnie.
- To bardzo możliwe. Może próbuje doścignąć ciebie? Albo chce żebyś to ty był dumny. Z niego. - skinęła lekko głową. Awans do New X-Men. Grupy, której nazwa sugerowała, że jest się o krok bliżej do bycia prawdziwym X-Menem. Tak, to na pewno był powód do dumy. Shadowcat sama pamiętała, że była szczęśliwa, gdy dołączyła do drużyny. Była jej najmłodszym członkiem, ale i tak starała się zawsze nadążyć za innymi. Co prawda nie każdy uczeń marzył o tym, aby zostać wojownikiem walczącym o lepsze jutro dla mutantów, ale ci co tego pragnęli na pewno będą chcieli pokazać, że są warci tego, by ich awansować.
- Nie jestem w stanie powiedzieć ci wiele więcej o tym nowym projekcie Emmy. Wszystko zaczęło się ledwie wczoraj. Chyba musiałbyś z nią samą porozmawiać żeby czegoś więcej się dowiedzieć. - wytłumaczyła chłopakowi, powoli gładząc skórę fioletowego smoka jedną dłonią. Była pewna, że Samuel ją zrozumie. Tu ponownie częściowo odzywała się jej niechęć do dyrektorki. Nie rozmawiała z nią jeśli nie było to konieczne, a nie sądziła, by musiała wiedzieć wszystko o New X-Men.
- No, spieszy ci się do brata czy masz chwilę żeby co nieco opowiedzieć o sobie? Co tam u ciebie nowego? - zapytała wreszcie, patrząc uważnie na niego. Nie chciała mu zabierać wolnego czasu, który wreszcie udało mu się znaleźć. Brat na pewno był ważniejszy od niej. Wcale nie poczułaby się urażona, gdyby Sam teraz jej uciekł. Zrozumiałaby to.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1Sro Wrz 06, 2017 12:55 pm

Także i tym razem Sam uciekł spojrzeniem od Kitty, lecz nie w dół, a na bok - i jedynie na moment. Powody też miał w tym wypadku trochę inne, bo tak naprawdę nie poczuł się zmieszany, nie tak jak wcześniej... Po prostu wątpił, aby brat starał się go doścignąć, bo nigdy ze sobą nie konkurowali - i to nie tylko oni, ale i nikt inny z rodzeństwa. Byli blisko, trzymali się razem, dbali o siebie wzajemnie... Ale wszelkie współzawodnictwo ograniczali na ogół do minimum, nawet jak na rodzinne standardy. Nie robili tego zresztą umyślnie, po prostu tak działali.
Wzrok blondyna powrócił na Shadowcat już przy jej drugiej sugestii, która wydawała mu się dużo bliższa prawdy. W to mógł uwierzyć. I... Szczerze mówiąc w pewnym sensie ucieszyłby się, gdyby właśnie o to chodziło. Miał wrażenie, że oznaczałoby to, że Jay rzeczywiście czuł się lepiej, a przede wszystkim na tym mu teraz zależało.
- Jestem - odparł prosto, nie ciągnąc jednak dalej tematu. Tę sprawę będzie musiał wyjaśnić sobie z bratem, a teraz chciał usłyszeć więcej konkretów... Których niestety Kitty dla niego nie posiadała. Tak naprawdę powinien był się tego pewnie spodziewać, choć miał nadzieję, że będzie inaczej. Wieczny optymista, cały on.
Tutaj jednak rodził się poważny dylemat. Z jednej strony Sam najchętniej udałby się teraz prosto na poszukiwania Jay'a, aby usłyszeć resztę historii od niego i upewnić się, że wszystko grało, przynajmniej jak na te okoliczności oraz możliwości jego brata... Z drugiej natomiast zdecydowanie zbyt rzadko odwiedzał szkołę, więc okazja do porozmawiania z kimś z dawnych przyjaciół nie zdarzała mu się często.
Na jego decyzję ostatecznie wpłynęło pytanie o to, co u niego. Oczywiście mógł spróbować zbyć je ogólnikami, ale wiedział, że nie będzie to brzmiało dobrze, a nie chciał kłamać - tego ostatniego był pewien. Naprawdę musieli z Berto jak najszybciej wyjaśnić sobie wszystko X-Men, ale Cannonball nie chciał decydować o tym na własną rękę.
- Niewiele. Głównie to, co zwykle... Trzymam się z Bobby'm, nawet oficjalnie dla niego pracuję i tak dalej. Za to możliwe, że w najbliższym czasie zaczniemy tu więcej bywać... A przynajmniej ja. Wiesz co, chyba faktycznie rozejrzę się teraz za Jay'em, a ciebie może złapię później? - zasugerował, wykonując już pierwszy krok do tyłu. Po odpowiedzi Kitty pożegnał się z nią i ruszył w stronę budynku, na piechotę, choć mimo wszystko do szkoły miał kawałek do przejścia.

Z/t.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Ogrody japońskie - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Ogrody japońskie   Ogrody japońskie - Page 6 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Ogrody japońskie
Powrót do góry 
Strona 6 z 7Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
 Similar topics
-
» Ogrody pałacowe
» Rezydencja Antharasa - ogrody
» Ogrody na dachu jednej z wież

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Jork :: North Salem :: X-Mansion :: Otoczenie-
Skocz do: