Przez dłuższą chwilę Aiden obserwował, co za rzeczy wyprawiają się u niego w kuchni. -Dobra, Ai... To z pewnością da się logicznie... Nie da się, cholera! Bo i skąd niby u mnie w kuchni miałby wziąć się portal, przez który wyszło... Coś w stylu psa w egipskich klimatach... - Szepnął do siebie. Próbował ogarnąć, co się dzieje. Napiął mięśnie lewego nadgarstka, dzięki czemu ostrze z lekkim świstem wysunęło się. Być może zwróci to uwagę "psa", ale to nic. Ujrzy wtedy chłopaka w praktycznie pełnym jego uzbrojeniu, z wysunietym ostrzem i mieczem, zuchwało opierajacego sie o futrynę. To dom Aidena, raczej ma nad nim przewagę. Ale nie lekceważył potencjalnego zagrożenia, bo z takimi to nigdy nie wiadomo. Równie dobrze stwór w jego kuchni może się okazać niszczycielem światów z jakiejś odległej galaktyki, cokolwiek. Pozostaje mieć nadzieję, że jakoś pójdzie się dogadać. Ewentualnie Aiden będzie się bronił, do końca chociażby. Ewentualnie.