|
| Salon | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Black Widow
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Salon Nie Gru 15, 2013 6:10 pm | |
| Salon to raczej małe słowo, by opisać to wnętrze, zajmuje ono bowiem całe 63 piętro Avengers Tower. Zaprojektowane z myślą o przyjęciach i bankietach, jest oczywistym wyborem, gdy drużyna ma coś do oblania. Gdy tylko zapadła decyzja o wspólnym świętowaniu Bożego Narodzenia, na środku pomieszczenia stanęła gigantyczna choinka, a wokół niej rozstawiono pudła z ozdobami. Pojawiły się stoły, na których zalegały wciąż nierozłożone obrusy i elegancka zastawa. Pod nogami plątały się zwoje lampek choinkowych, a gałązki jemioły czekały by zawiesić je pod sufitem. Przygotowania zostały opóźnione, bo drużyna dostała wezwanie. Święta, nie święta - ktoś musi uratować świat! Późnym popołudniem w magiczny Wigilijny wieczór nic nie było gotowe, ale świat był znów bezpieczny. Bohaterowie mogą więc zabrać się za mocno opóźnione przygotowania i mieć nadzieję, że zaproszeni goście przyłączą się do dekorowania pomieszczenia.
Sesję uważam za otwartą! Mile widziani są wszyscy, pod warunkiem, że mają odpowiednio świąteczne nastroje. Nie chcemy tu przemocy, choć oczywiście drobne spięcia również są częścią owej atmosfery! Kolejki póki co brak, chyba że taką zasygnalizujemy. Swetry wkrótce wam ofiarujemy. Ewentualne prezenty zostawiajcie pod choinką! Udanej zabawy, kochani! |
| | | Black Widow
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Salon Nie Gru 15, 2013 6:52 pm | |
| Natasha nigdy nie zrozumiała całkiem idei świąt. Zapewne dlatego, że zaczęła je obchodzić dopiero kiedy zamieszkała w Stanach - i to tylko dlatego, że niejako zmusił ją do tego Clint. Nieobchodzenie świat było dla niego wręcz niewyobrażalne. Dlatego dla własnego świętego spokoju przystała na to całe obdarowywanie się prezentami, choinkę i inne zwyczaje niezrozumiałe dla niej, wychowanej (śmieszne słowo, prawda?) przecież w świeckiej komunistycznej tradycji. Nawet nie zauważyła kiedy to wszystko, choć oczywiście skrajnie pozbawione sensu, zaczęło jej sprawiać przyjemność. Nie świętowała narodzin żadnego bóstwa, nie dopisywała temu żadnej głębszej ideologii, bo nie było w niej miejsca na takie rzeczy. Ale cieszyła się okazją do spędzenia czasu z tymi nielicznymi bliskimi jej osobami, które czerpały z tego czasu mnóstwo radości. Nauczyła się świątecznych zwyczajów, tak jak kiedyś układów z "Dziadka do Orzechów" i rok po roku z niesłabnącym, a nawet rosnącym zapałem oddawała się tej przyjemnej zabawie w święta. Po powrocie z misji znalazła czas, by wziąć prysznic i opatrzyć elastycznym bandażem poobijane żebra (na szczęście żadne nie było złamane). Była zbyt obolała, by niepotrzebnie męczyć się wymyślnym strojem więc za jej odświętny ubiór musiały wystarczyć czarne spodnie i cieniutki, kaszmirowy sweterek z dekoltem w serek. Wygodne pantofle na niskim obcasie niosła póki co w rękach, bo do czasu przybycia gości wolała poruszać się boso. Okazało się, że jest pierwsza. Po opuszczeniu windy omiotła pomieszczenie nieco znużonym spojrzeniem i westchnęła cicho. Zapowiadało się sporo roboty! Przydałaby się pomoc. Odgarnęła z czoła wciąż wilgotne kosmyki rudych włosów i cisnęła pantofle pod najbliższy stół. - Jarvis, puść coś w świątecznym nastroju. - rzuciła w przestrzeń, a potem chwyciwszy najbliższy zwój lampek wskoczyła na stół. Gdy owijała wokół ogromnego drzewka lampki, z głośników sączyła się jedna z jej ulubionych świątecznych melodii. Nuciła pod nosem, ale bardzo cicho. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Salon Nie Gru 15, 2013 7:12 pm | |
| Nikt nie lubi obchodzić świąt sam, prawda? Na pewno Velo za tym nie przepada, dlatego też postanowił przyjść na przyjęcie w Avengers Tower. Ubrany był w niebieski dżinsy czerwoną koszule i czapkę Świętego Mikołaja, a w rękach trzymał ogromną torbę z zakupionymi przez niego małymi prezentami, dla każdego. Wjechał windą na górę i jak się okazało był drugi co do kolejności przyjścia na wigilię. Co gorsza pomieszczenie nie było udekorowane! Widząc Wdowę ozdabiającą choinkę uśmiechnął się i podszedł do kobiety. -Pomóc? Nie czekając na odpowiedź, chwycił bombkę, i zawiesił ją na drzewku. W ten przypomniał sobie o jeszcze jednej ważnej rzeczy. Gdzie on zostawił torbę z podarunkami?! Wystraszony spojrzał na wejście, uff tam leżała. Podszedł do siatki i postawił ją pod choinką, po czym zabrał się do dalszego dekorowania. |
| | | Elektra Natchios
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 03/08/2013
| Temat: Re: Salon Nie Gru 15, 2013 7:46 pm | |
| Aż dziw bierze, że udało jej się wyrwać. Uciec od obowiązków stricte związanych z jej zawodowymi sprawami. Z całą pewnością urlop to coś, co w słowniku jej pracy nie istniało. Jako płatna morderczyni nie mogła sobie zbytnio na odpoczynek. Musiała być w gotowości dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Nie ważne czy zdrowa, czy chora. Nie istotnym było też, czy w kalendarzu obwieszczono właśnie lato, lub tak jak teraz nadchodziło Boże Narodzenie. Klienci płacili sowicie, więc mieli prawo wymagać od niej rzetelności i dyspozycyjności niezależnie od sytuacji. Swoją drogą...święta? Nie miała chyba nigdy okazji obchodzić ich tak jak przystało. Rodzinna atmosfera? Nie dla niej. Absolutnie. Już dawno skupiła się na tym, by poświęcić się obowiązkom zawodowym, no bo i z kim obchodzić święta? Poza tym za sprawą swojej kartoteki miała czasem wrażenie, że dawno wyzbyła się jakichkolwiek uczuć. Jedyną osobą, która je w niej podtrzymywała był nocny stróż...Daredevil. Gdyby nie On nie pojawiła by się tu na pewno, takie miejsca nie są dla niej. To jak wejście w paszczę lwa i czekanie aż jej posiadacz zechce Ją strawić. Prosił jednak, więc się pojawiła. Wkroczyła pewnie do wielkiego budynku i wedle wskazań prawnika udała się do salony. Czekała tam kobieta, ubrana jakby przyjechała na święta do babci. Słynna Czarna Wdowa, nieopodal znajdował się jakiś jegomość, przystojny aczkolwiek nie miała okazji spotkać go wcześniej. Sama ubrana średnio odświętnie. Bardziej jej strój pasował do conocnego joggingu. Ciemna bluza z kapturem, dres w białe pasy, białe Nike'i włosy spięte w kucyk. Pod ubraniem sai, dla pewności. Wniosła niewielki pakunek, prezencik specjalnie dla Matta. Rzuciła tylko cześć, w stronę zebranych i siadła gdzieś w kącie słuchając muzyki. |
| | | Daredevil
Liczba postów : 54 Data dołączenia : 28/08/2012
| Temat: Re: Salon Nie Gru 15, 2013 8:40 pm | |
| Boże Narodzenie jest to taki piękny czas, w którym wszyscy bliscy spotykają się razem przy opłatku, karpiu i oczywiście jakimś winku czy czymś w tym rodzaju. Nie mogło tutaj zabraknąć jego. Stróża z Hell's Kitchen. Wszedł jak gdyby nigdy nic, ubrany w bardzo elegancką białą koszulę, niebieskie jeansy, jakieś buty i czarna marynarka. Oczywiście prócz tego były czarne okulary przeciwsłoneczne. Przy pierwszym kontakcie z tym miejscem doszło do niego ogrom przeróżnych zapachów i dźwięków, głosów. Straszny natłok, zabolała go głowa i nozdrza, złapał się teatralnie ręką za głowę. Było parę osób, kilka rozpoznawał, lecz jedna osoba przykuła jego uwagę. Zapach Elektry. Dzięki niej nie będzie spędzał świąt w samotności. Od paru lat spędzał święta samotnie, bez ojca, jego idola, Devila, boksera. Po jego śmierci, bez wzroku święta były dla niego zwykłym dniem. Podszedł do kobiety, jakby od tyłu, chciał jej zrobić niespodziankę. Złapał ją w tali i ucałował lekko jej szyję. - Dzięki, że przyszłaś, bardzo Ci dziękuję - wyszeptał jej do ucha. Miał nadzieję, że dzięki niej te święta będą wyjątkowe, będą najlepszymi w jego życiu. Kątem oka spojrzał na Czarną Wdowę, kurcze, ładna jest, ale dzisiaj chyba jest dzień Elektry, nie chce jej zdradzać z pierwszą lepszą. |
| | | Black Widow
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Salon Nie Gru 15, 2013 10:04 pm | |
| Nie wiedziała czy na zewnątrz faktycznie jest zimno, ale nie przeszkadzało jej to nucić pod nosem refrenu. Wiatr, który wyraźnie przybierał na sile z każdą chwilą, miotał o panoramiczne okna licznymi płatkami śniegu. Zapowiadało się na porządną śnieżycę, ale w zaistniałych warunkach jakoś nieszczególnie się tym przejmowała. Właściwie taka pogoda w święta miała nawet pewien urok. Owinęła wokół drzewka pierwszy sznur lampek i właśnie podnosiła z podłogi kolejny, gdy ze znajomym odgłosem otworzyły się drzwi od windy. W naturalnym odruchu podniosła wzrok, by przyjrzeć się nieznajomemu. Nie zmartwiła się szczególnie tym, że stojący w progu mężczyzna jest jej obcy. Każdy z drużyny mógł zaprosić swoich gości, których ona z pewnością nie znała. Ufała, że Jarvis nie wpuścił nikogo podejrzanego i nie zamierzała się specjalnie martwić. W Avengers Tower, jak nigdzie indziej na świecie czuła się naprawdę bezpiecznie. Szybko znów wskoczyła na stół i nie ociągając się wróciła do dekorowania choinki. Goście już u drzwi, a tutaj taki bark organizacji! Wstyd. A gdzie się podziewa reszta? Naprawdę nie czuła się zbyt komfortowo w roli gospodyni. Nawet jeśli nie dawała tego po sobie poznać w nawet najmniejszym stopniu. - Jasne, pomoc będzie mile widziana. - odparła raczej neutralnym, a więc całkiem jak na nią uprzejmym tonem - Tamte trzy kartony to ozdoby na choinkę. Proszę puścić wodzę fantazji, panie...? - tu znacząco zawiesiła głos, oczekując, aż nieznajomy się przedstawi. Chwilę później znów na ich piętrze zatrzymała się winda i do środka wkroczyła Elektra. Natasha ledwie zerknęła w jej stronę i wróciła do przerwanego zajęcia. Nie musiała się specjalnie przyglądać, by rozpoznać znajomą twarz. Skąd znajomą? Tego jeszcze nie była pewna, ale wiedziała, że prędzej czy później odpowiednie nazwisko pojawi się w jej głowie. Później dołączył do nich jeszcze Matt Murdock, którego znała z widzenia jako, że przewijał się gdzieś przez akta S.H.I.E.L.D. i w nagłówkach nowojorskich gazet. Niewidomy prawnik, tylko tyle była w stanie sobie teraz przypomnieć. Ani on, ani jego towarzyszka nie wydawali się zainteresowani pomocą przy organizacji, a Natasha ani myślała ich do tego nakłaniać. Z głośników popłynęła jakaś nieznana jej melodia więc przestała nucić i tylko zerkała badawczo na zgromadzoną dotychczas trójkę gości, nie przerywając przy tym dekoracji drzewka, które z każdą chwilą wyglądało coraz lepiej. |
| | | Scarlet Witch
Liczba postów : 216 Data dołączenia : 05/12/2012
| Temat: Re: Salon Nie Gru 15, 2013 10:55 pm | |
| Święta! Ach, święta. Czas spotkań z bliskimi, obdarowywanie się prezentami, wspólne śpiewanie kolęd. Cudowny okres. Zwłaszcza dla osób, które miały z kim ów święta obchodzić. Wandzie Wigilia zazwyczaj kojarzyła się z zapachem pomarańczy i mandarynek, kruchością piernikowych choinek z cynamonem i stosem prezentów. Odkąd pamięta święta spędzała w towarzystwie swego ukochanego brata w różnych zakątkach świata. Dzisiaj nasza droga Wanda wkroczyła do Avengers Tower z uśmiechem na twarzy, bez obaw o to, że oberwie w łeb. Weszła do jasno oświetlonej windy i wcisnęła guzik z numerem 63. Poprawiła jeszcze ciemne pasma włosów, które kaskadą opadały na jej szczupłe ramiona i wyszła z windy wprost w gejzer przygotowań do świątecznej kolacji. Scarlet wygładziła czerwoną, skromną lekko rozkloszowaną sukienkę kończącą się tuż przed kolanem i lekko stukając obcasami czarnych pantofelków weszła w głąb salonu. W dłoni dzierżyła spory pakunek owinięty czerwoną bibułą w złote gwiazdki. W środku znajdowały się cukierki i inne świąteczne łakocie. Widząc parę skłoniła im lekko głową, nie patrzyła na nich zbyt długo bo mogło się to wydawać zbyt natarczywe. Odwróciła zatem łepek w stronę Wdowy, której posłała szczery, zadowolony uśmiech, a podobny przyjacielski posłała w stronę Velo, którego wcześniej nie miała okazji poznać. Później pewnie będzie czas na rozmowy zapoznawcze, teraz tylko odłożyła pudło na wolne miejsce na blacie i ogarnęła wzrokiem pomieszczenie. Była pod wrażeniem. Nie przyszła tu po to jednak by podziwiać budynek, ani nikogo innego, ale po to by spotkać się z przyjaciółmi, porozmawiać i napić się czegoś dobrego. O właśnie. Jej wzrok padł na jemiołę, która leżała samotnie na jednym ze stołów. Podeszła czym prędzej do niej i chwyciła ją w dłonie. Jemioła to pewnego rodzaju symbol pocałunku, czy miłości. Pokręciła rozbawiona głową wyobrażając sobie siebie jak lata z jemiołą w dłoni za którymś z facetów. O tak, uroczy widok. Wanda znalazła także czerwoną wstążeczkę, którą to zwinnie zawiązała na łodyżce rośliny. Uniosła wzrok do góry i skupiając się nieco odbiła się z łatwością od posadzki tym samym unosząc się nieco w powietrzu, by dosłownie w mig przywiązać jemiołę do ogromnego żyrandolu. Z gracją wylądowała z powrotem na ziemi, z zadowoleniem stwierdzając, że jednak moce czasem się do czegoś przydają. Jak gdyby nigdy nic pochyliła się nad jednym z pudeł z ozdobami świątecznymi i poczęła grzebać w nim w poszukiwaniu najładniejszej bombki. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Salon Pon Gru 16, 2013 4:40 pm | |
| Anthonego też bolała głowa od różnych dźwięków i zapachów ale nie dał po sobie tego zobaczyć. Na pewno się przyzwyczai. Do gwaru jaki panuje w Nowym Yorku ten hałas można porównać do miłej kołysanki. Zawieszał ozdoby praktycznie na każdej wolnej gałązce przy czym uśmiechał się lekko. Do salonu przyszli nowi goście, z czego niektórych znał zwidzenia. Świta to jedyny czas w roku w którym Velo jest miły, chociaż może się to zmienić w każdej chwili. -Anthony Velo... Rzucił w stronę Nathasy łagodnym głosem. -Hmm..A kto będzie mieć ten zaszczyt gotowania pysznych potraw świątecznych? Odkąd mieszkał w Ny na święta sam sobie gotował wigilijny posiłek a przepisy znał na pamięć, więc jeśli jeszcze nikogo nie mają chętnie je przyrządzi. |
| | | Elektra Natchios
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 03/08/2013
| Temat: Re: Salon Pon Gru 16, 2013 4:54 pm | |
| El siedziała sobie w kącie, obserwując przygotowujących dekoracje świąteczne. Nie zamierzała specjalnie pomagać w tym procederze, który dla niej samej był niemal farsą. Jak ktoś taki jak Ona może cieszyć się ze świąt, jeśli jest odpowiedzialna za to, że wielu nie dożyło kolejnych świąt. Jej nastawienie zmieniło się, kiedy do pomieszczenia wszedł Matt. Kto jak kto, ale On zawsze potrafił poprawić Jej humor. Po chwili objął Ją i pocałował. Również oddała mu subtelny pocałunek. - Hej...teraz to ja mogę świętować. W sumie to tylko dla Ciebie tu jestem. - mruknęła do niego cicho. Kiedy zauważyła, że ten wcześniej przyjrzał się Wandzie, nadepnęła go lekko: - Gdzie mi się za innymi oglądasz? Ładnie to tak? Anthony Velo? Nie spotkała go nigdzie wcześniej, nie zamierzała jednak biec do Niego i czem prędzej się z Nim integrować. To jak opuszczenie gardy podczas walki bokserskiej, a Ona nauczona była tego, że tej nie opuszcza się nigdy. |
| | | Daredevil
Liczba postów : 54 Data dołączenia : 28/08/2012
| Temat: Re: Salon Pon Gru 16, 2013 7:04 pm | |
| Daredevil bardzo chętnie pomógłby w ozdabianiu choinki, ale teraz ma ważniejszą rzecz, tfu, osobę. Objął Elektrę i zaczął jeździć rękoma po krawędziach jej ciała, jakby zapomniał jak wygląda, albo jaką ma dokładnie figurę, a może po prostu stęsknił się za nią. Dawno jej nie widział, mógł zapomnieć. Musnął wargami jej szyję, a ręką przejechał po policzku. To jest to uczucie, jakby połączenie obu ich ciał. Dzięki jego dłoniom mógł poczuć dokładnie jej temperaturę ciała, mógł poczuć każdy pracujący mięsień, nawet przepływającą krew. Dokładnie mógł poczuć, nawet posmakować powietrza, które przesiąkło jej zapachem, w którym można było poczuć chemię, która się tworzy pomiędzy nimi. Kiedy go nadepnęła ten się uśmiechnął. Ciekawe, czy specjalnie tak powiedziała, czy może jednak był to przypadek, faktem jest, że go to rozbawiło. - Oglądasz? -powiedział lekko się śmiejąc przy tym. On raczej nie obraża się o takie błachostki, raczej mało go interesuje czy ktoś go obraża, za to, że nie ma wzroku, a tak na prawdę przecież ma lepsze zmysły niż większość osób na tej planecie. Matt chwycił partnerkę za rękę i wdzięcznym krokiem zaprowadził ją na kanapę i usiadł obok niej. Ile można tak stać bez żadnego powodu. |
| | | Black Widow
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Salon Czw Gru 19, 2013 7:43 pm | |
| Pan prawnik i jego randka oddalili się na kanapę, najwyraźniej niezainteresowani integracją z nikim innym, prócz siebie samych. Natasha obserwowała ich bez zainteresowania, raczej dla zasady. Lubiła wiedzieć co się wokół niej dzieje. Pewnych nawyków nie można wyłączyć, szczególnie tych, które są tak silne i - jakby nie było - ważne. Ostrożności wszak niejednokrotnie zawdzięczała swoje życie. I choć nie spodziewała się żadnych kłopotów (póki co), nie mogła przestać być sobą. Zapamiętała nazwisko, które podał jej Anthony i skinęła potakująco głową. Ona sama się nie przedstawiła. Może dlatego, że nie musiała... A może dlatego, że nie miała na to ochoty. Kto ją tam wie. Kiedy z windy wysiadła kolejna osoba, tym razem wreszcie ktoś znajomy, Natasha uśmiechnęła się leciutko. Było to ledwie dostrzegalne uniesienie jednego kącika ust, ale był to gest szczery i niewymuszony. U agentki Romanoff, rzecz niezwykle rzadka. Uniosła dłoń, witając nowo przybyłą, a potem zwróciła się do stojącego wciąż obok choinki chłopaka. - Z tego co wiem piętro niżej jest już kilka osób z firmy cateringowej. Są trochę spóźnieni, ale myślę, że jakoś sobie poradzą. - odpowiedziała, zeskakując jednocześnie ze stołu. Wyciągnęła spod niego swoje buty (czarne, na niskim obcasie) i wsunęła je na stopy. Przeprosiła pana Velo i stukając cichutko obcasami zbliżyła się do Wandy, która teraz przeglądała zawartość jednego z kartonów. - Miło, że jesteś, Wando. - na ustach Wdowy znów na moment pojawił się ten leciutki uśmieszek. Naprawdę cieszyła się widząc znajomą twarz wśród gości, którzy jak dotąd byli jej obcy. Choć nigdy by się do tego głośno nie przyznała, czuła się z nimi nieco nieswojo. Teraz wszystko wracało na dobre tory.
Anthony - jeśli masz ochotę, kuchnia jest do Twojej dyspozycji, będę Ci towarzyszyć jako MG. |
| | | Scarlet Witch
Liczba postów : 216 Data dołączenia : 05/12/2012
| Temat: Re: Salon Czw Gru 19, 2013 9:35 pm | |
| W pudle, do którego przyczepiła się Scarlet było wiele fascynujących wprost ozdób świątecznych. Nie sądziła, że istnieją takie cudeńka jak bombki z małymi tarczami Kapitana Ameryki, czy podobiznami Starka i innych Mścicieli. Wszystkie oczywiście kolorowe, obsypane brokatem i odbijające światło. Słysząc znajomy głos wypowiadający jej imię, kobieta wyprostowała nagle się dzierżąc bombkę okraszoną wzorkiem Clinta. Spojrzała najpierw na nią, potem na agentkę Romanov i uśmiechnęła się szeroko, ucieszona, że jednak nie będzie musiała sama tutaj tak stać. Uroczej parce zajętej sobą jakoś nie chciała przeszkadzać, a pan Velo jakoś ją zwyczajnie nie zainteresował. - Natasho. – Mrugnięcie do znajomej. – Długo myślałam nad tym czy tutaj przychodzić, ale… W sumie są święta, a to czas zjednoczenia i miłości do bliźnich, prawda? Więc się zjawiłam. I mam nadzieję, że spędzę tutaj miły wieczór. – Powiedziała serdecznie, przyglądając się Natalii z zainteresowaniem. Naprawdę ładnie wyglądała, zupełnie jak nie na swoje lata, ha – ha. Rozejrzała się ponownie po salonie i na moment zmarszczyła brwi. Jak na razie ich grono nie było zbyt liczne, zapewne jednak zmieni to się z upływem czasu. Jakby od niechcenia zawiesiła ozdobę na gałązce sporej choinki. - Napiłabym się wina. Rozumiem, że dysponujecie tutaj zapasem alkoholu? – Usta szatynki automatycznie rozciągnęły się w znaczącym uśmiechu. O tak, miała ochotę się napić czegoś mocniejszego. Poza tym, zawsze milej jest napić się w czyimś towarzystwie, zwłaszcza jeżeli to było towarzystwo Rosjanki z krwi i kości. Mogła nawet zgłosić się jako ochotnik do pójścia po jakieś czerwone, półsłodkie winko. Wanda trwała tak oczekując odpowiedzi – w międzyczasie jeszcze grzebała w kartonie z pierdółkami, bo a nuż – znajdzie coś ciekawszego niż bombka z mordką Tony’ego.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Salon Pią Gru 20, 2013 4:00 pm | |
| Dobrze.
-Z mojego doświadczenia,wiem, że nie można liczyć na najpyszniejsze dania od firm cateringowych. Uśmiechnął się lekko. Dopiero teraz zauważył iż, Wdowy już przy drzewku nie ma. Spojrzał za siebie, najwyraźniej spotkała znajomą twarz. Schylił się po ostatnią bombkę w kartonie i zawiesił ją na choince. Westchnął, była naprawdę prze cudnie ozdobiona. Zajmijmy się cateringiem, bo jeszcze z nim nie skończyłam tematu. Nigdy choć odrobinę im nie za ufa. Włożył dłonie do kieszeni w jego eleganckich dżinsach i skierował się ku windzie. Wszedł do niej i po prostu zjechał na drugie piętro, do kuchni.
//Tu mam pisać czy ZT? |
| | | Black Widow
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Salon Wto Gru 24, 2013 11:33 am | |
| Wybiła godzina zero. Zgodnie z zaproszeniami, które rozesłano przed przyjęciem, właśnie o tej porze wszystko powinno się zacząć. Nie ukrywajmy, obsuwa była nadzwyczaj spora, ale oto nadchodziły posiłki! Agenci S.H.I.E.L.D. również byli zaproszeni i stawili się na miejscu z eleganckim spóźnieniem dwóch i pół minuty. Trzech i pół, jeśli uwzględnić fakt, że część z nich musiała poczekać na parterze - Jarvis odmówił wpuszczenia tak dużej grupy ludzi do windy na raz.
Natasha nadal nie wiedziała czyim pomysłem było zakupienie tych przeklętych bombek. Kiedy pojawiły się w wieży, osobiście pozbyła się wszystkich, które uznała za niemożliwe do przyjęcia - a więc wszystkich, które miały jakikolwiek związek z jej osobą. Pudełko wypełnione lśniącymi, szklanymi okruchami zostawiła potem na środku salonu jako niewypowiedzianą na głos groźbę i więcej nie musiała się martwić sprawą nieodpowiednich ozdób choinkowych. (Miała nadzieję, że nikt nie wiedział o tym, że w swojej sypialni ukryła jedyną ocalałą bombkę w postaci rudowłosej baletnicy) Oderwała wzrok od połyskującej fioletem ozdoby, którą Wanda miała w ręce i zerknęła przez jej ramię na agentów, którzy właśnie wypełniali salon swoją głośną i radosną obecnością.
Pracownicy agencji nie wydawali się ani trochę zdziwieni totalnym brakiem organizacji. Doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że jeszcze kilka godzin wcześniej Mściciele mieli ważniejsze sprawy na głowie niż przystrajanie choinki. Nie pytając o zgodę i nie czekając na zachętę, zabrali się więc do spóźnionych przygotowań. Nawyki z pracy wyraźnie dawały o sobie znać. Błyskawicznie dokonano podziału na mniejsze grupki, w których wybrano liderów. Każdy otrzymał swoje wytyczne i agenci rozsypali się po sali. Może nikt z nich nie miał na sobie munduru, ale wciąż wykonywali swoją pracę. Z tą różnicą, że teraz ratowali święta, a nie świat.
W zielonych tęczówkach Wdowy pojawiła się ulga. Była wprawdzie jedną z najlepszych agentek S.H.I.E.L.D.-u i nie było dla niej rzeczy niemożliwych, gdy chodziło o przeprowadzenie niewykonalnej misji, ale nie czuła się ani trochę kompetentna w kwestii organizacji przyjęć. Zwłaszcza tych świątecznych! Szczerze uradował ją widok mniej i bardziej znajomych agentów, którzy poczuli się jak u siebie i niejako zwolnili ją z obowiązków gospodyni. Dużo bardziej rozluźniona znów skupiła wzrok na Wandzie. - Wszystko jest na dole. Możemy się wybrać po butelkę, czy dwie. - odpowiedziała, właściwie nie precyzując jakie to konkretnie butelki ma ochotę przynieść z kuchni. |
| | | Wolverine
Liczba postów : 207 Data dołączenia : 19/04/2013
| Temat: Re: Salon Wto Gru 24, 2013 12:57 pm | |
| Gdy Logan otrzymał zaproszenie od Avengersów na wspólne spędzenie świąt, zareagował raczej z niechęcią. Wolał zostać w Instytucie, w swoim pokoju, a butelką jakiegoś dobrego alkoholu, jak to miał w zwyczaju. Niezbyt lubił takie tradycje, jednak Mściciele nie chcieli odpuścić. W końcu, dla świętego spokoju zgodził się. Gdy zbliżała się wyznaczona data, ubrał się ciepło, wsiadł na motor i pojechał do Nowego Jorku. Gdy zajechał do większej galerii handlowej, ludzie patrzyli się na niego jak na świra. Kto normalny jeździ motorem w grudniu? Jednak Wolverine nie wyobrażał sobie poruszać się innym środkiem transportu. Po udanych zakupach, X-men wyszedł nieco sfrustrowany kolejkami o tłokiem ludzi, ale miał poczucie że spełnił swoje zadanie w zakresie trafnych prezentów. Większości zaproszonych nie znał, dlatego kupił takim osobom prezenty uniwersalne, które powinny się spodobać każdemu. Musiał tylko uważać żeby butelki się nie potłukły w drodze do Avengers Tower. Przyjechał spóźniony, korki stworzone przez ludzi którzy byli w takiej samej sytuacji jak Logan, czyli załatwianie wszystkiego na ostatnią chwilę, uniemożliwiły dotarcie na czas. Wolverine stanął w końcu przed windą i wjechał nią na górę. Gdy stanął w salonie, naszły go wątpliwości, czy dobrym posunięciem było pojawienie się tutaj. Świąteczna muzyka? Krzątający się ludzie? Ubieranie choinki? To był świat do którego Logan zdecydowanie nie należał. Więc stał tak w wejściu, z dwoma reklamówkami zapakowanych prezentów, ubrany w skórzane buty, wytarte dżinsy, ciemnoczerwoną koszulę narzuconą na biały podkoszulek i skórzaną kurtkę obsypaną śniegiem. Muszę zapalić. pomyślał. Podszedł do przystrajanej choinki, wyjął z reklamówek prezenty i poustawiał je byle jak i rozejrzał się za kimś z gospodarzy. Dojrzał rudowłosą Black Widow, która wyraźnie zarządzała całym przedsięwzięciem. Podszedł do niej wyjmując cygaro. - Cześć. Gdzie tu można zapalić? - zapytał. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Salon | |
| |
| | | | Salon | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |