|
| Whitehaven Beach, Whitsunday Island | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Pon Kwi 14, 2014 7:12 pm | |
| "Absolutnie niesamowite. Nic tylko czysta, dziewicza plaża. Płytka, ciepła, przejrzysta woda."Przez wielu uważana za najlepszą plażę na świecie, istny raj na ziemi. Piasek tutaj jest biały i niezanieczyszczony, podobnie ma się sytuacja z krystalicznie czystą, niebieską wodą. Idealne miejsce do nurkowania, wypoczywanie czy podziwiania widoków - raj jakich mało, niemalże taki jak na pocztówce. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Pon Kwi 14, 2014 8:01 pm | |
| Dzień zdawał się być wyjątkowo spokojny. Słońce otulało swoim ciepłem całą plażę, którą właśnie szła Raxleen. Właśnie to miejsce wybrała na spędzenie nieco spontanicznych wakacji korzystając z tego, że w jej kalendarzu pojawiły się niespodziewane dni wolnego, co wyjątkowo ją ucieszyło. Australia sprawiała, że w jej myślach pojawiały się przyjemne wspomnienia wspólnych wypadów z rodzicami właśnie tutaj, gdzie znajdował się istny raj na ziemi. Tym razem młoda kobieta postanowiła przyjechać tutaj sama, odpocząć od codzienności i skupić się nieco na sobie, znaleźć odpowiedzi na niektóre z pytań, które zdawały się ciągle powracać nie uzyskując satysfakcjonującej odpowiedzi. Rax wiedziała gdzie iść, by o tej porze dnia nie natknąć się na zbyt wielu turystów, którzy akurat dziś mogliby ją solidnie zirytować, a tego raczej nie chciała... Oni zresztą też. Spokojny wiatr rozwiewał delikatnie jej rozpuszczone włosy, a bose stopy co rusz zatapiały się w ciepłym, jasnym piasku. Rax ubrana była w koszulkę na ramiączkach, maskowanie leśne, do tego ciemne, wygodne szorty. Przez ramię standardowo przewieszoną miała swoją czarną torbę, przy której lekko błyszczał przyczepiony łańcuch. Na ustach Rishwell widniał błogi uśmiech wywołany spokojem, wspomnieniami i tym pięknym widokiem czystej wody oraz cudownej plaży. Gdyby miała możliwość, zostałaby w tym miejscu na zawsze, nie przejmując się zupełnie niczym. Raxleen przystanęła na chwilę i rozejrzała się, biorąc przy tym głęboki wdech, po czym powoli wypuszczając powietrze. W okolicy nie było nikogo, więc właśnie tutaj postanowiła przysiąść na nieco dłuższą chwilę. Niewiele myśląc usiadła na trochę rozgrzanym piasku i z uśmiechem spojrzała na błękitną wodę. Dobrze, że pod ubraniem miała strój kąpielowy, bo aż szkoda byłoby nie wykorzystać tak udanego wypadu na plażę. Po chwili kontemplacji, dziewczyna sięgnęła do torby, z której wyciągnęła długopis i gruby notes, po czym otworzyła go na jeszcze niezapisanej stronie. - Co by tu... - mruknęła pod nosem, wcisnęła końcówkę długopisu do ust i lekko zmrużyła oczy. Nie minęła chwila, a Rax zaczęła pisać coś w notesie, skupiając się na pomyśle i uśmiechając przy tym.
Ostatnio zmieniony przez Raxleen dnia Wto Kwi 15, 2014 9:04 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Pon Kwi 14, 2014 8:27 pm | |
| Czysta, dziewicza plaża. Ciepły, biały piach pod stopami, czyste powietrze oraz krystalicznie czysta woda. Do tego mała gęstość turystów - których spotykał być może raz na kilka kilometrów? Dzisiaj był na prawdę dobry dzień, by wyjść na plażę, odpocząć - po ostatnich wydarzeniach. Przed wyjściem wysmarował się jeszcze jakimś kremem by niepotrzebnie się nie poparzyć. Saurian miał przy tym niezły ubaw, bo jego takie zabiegi po prostu nie dotyczyły - tak to było gdy ktoś był smokiem. Jednak Kenneth smokiem nie był. Pokój wynajęty był w motelu praktycznie znajdującym się na plaży, bo po wyjściu z budynku było się od razu na niej. Hotelu pięciogwiazdkowym - były pieniądze to były luksusy, Walker mógł sobie na to pozwolić. Mężczyzna wyszedł na plażę w prostym celu - by pobiegać oraz ewentualnie popływać. Było na prawdę ciepło - zwłaszcza jak na jego lodowe standardy, tak więc za potrzebny element ubioru uznał jedynie czarne szorty kąpielowe, bez niepotrzebnych koszulek które jedynie by przemokły lub pokryły się piachem - gdyby wpadł na pomysł wskoczenia do wody. Wtedy bowiem odzież wierzchnia powinna pozostać na brzegu, a on - znając siebie - nie wytrzyma tak po prostu na brzegu. Drakon biegł już dobre parę kilometrów, nie zwalniając ani na chwilę. Kondycję miał, bardzo dobrą - smok tego od niego zawsze wymagał i od zawsze go kreował tak, by mu "pasował" nosiciel. Ciągłym treningom, Kenneth zawdzięczał swą atletyczną budowę ciała, dobrze ukształtowane mięśnie, "kaloryfer" - jednak nic w przesadzie. W jego podejściu nie liczyła się brutalna siła, lecz technika - tak więc był raczej ładnie pokryty masą mięśniową, aniżeli na siłę napakowany. Biegał tak przez plażę, bardzo rzadko mijając kogokolwiek, wymieniając się jednak przy tym powitaniem - czy to słownym czy też po prostu poprzez skinięcie głową. Ludzie tutaj byli dla siebie mili - czego się z resztą dziwić? Wszyscy byli na wakacjach, z dala od przesadnej cywilizacji. Tutaj - biegł "sam". Nie do końca sam, gdyż miał swego wiecznie obecnego towarzysza-mentora z którym nawet teraz wymieniał swoje poglądy, w myślach - gdy to w ten sposób głównie się porozumiewali. Smok od czasu do czasu nie poskąpił narzekania na temperaturę, której raczej nie lubił. Nie osłabiała go w żaden sposób, jednak jako istota lodowa - wolał raczej niższe temperatury, znacząco niższe. Nie oznaczało to jednak, że przeszkadzała mu obecność Kennetha tutaj. Wprost przeciwnie - sam zaproponował mu takiej wakacje, wypoczynek w innym miejscu niż Waszyngton czy jakieś typowe państwo a la Ameryka. Biegnąc dalej - w oddali zauważył kolejną postać. Zbliżając się do niej coraz bardziej, dostrzegł siedzącą na piachu dziewczynę. Początkowo, przeszło mu przez myśl, że coś się stało. Nic się jednak nie stało - ona po prostu siedziała na piasku i dziobała coś w notatniku. Koszula na ramiączkach w kamuflażu leśnym, ciemne szorty i oczywiście torebka - standardowe wyposażenie płci żeńskiej. Jakoś tak natomiast stało się, że przyglądał się jej, spokojnie, bez zbędnych emocji - po prostu był ciekaw kim jest owa kobieta. Zatrzymał się więc, wpierw przechodząc do chodu - by ostatnie sto metrów przemaszerować, a potem siąść na piasku tuż na brzegu, w pozycji seiza (siad japoński) - na takiej wysokości by fale swobodnie sięgały do jego nóg, ocierając wodę od czasu do czasu o jego ciało. Usiadł tak, zamknął swe oczy i oparł ręce na kolanach, wyciszając się na chwilę i uspokajając swój organizm. Powoli, pozwolił swemu sercu spowolnić rytm, zmysłom wyciszyć się u ustabilizować. Swe ręce trzymał w tym czasie na swych kolanach, oddychał głęboko, miarowo i spokojnie - chwilowo po prostu odpoczywając. Gdyby zaplanowała do niego podejść, to zapewne uczyni to bez najmniejszego problemu, gdyż nie zamierzał panikować tudzież uciekać. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Pon Kwi 14, 2014 8:55 pm | |
| Kolejne linijki tekstu pojawiały się na kartce notesu, tworząc spójną historię związaną z miejscem, w którym właśnie znajdowała się Rax. Co jakiś czas przerywała pisanie i wkładała końcówkę długopisu do ust, intensywnie rozmyślając nad czymś, by po chwili wrócić do tworzenia opowiadania. Kątem oka dostrzegła ruch, ale jakoś nie odwróciła spojrzenia od swojego tekstu. Kiedy jednak ruch zbyt mocno ją rozpraszał, spojrzała w jego kierunku i dostrzegła mężczyznę w czarnych szortach, który najwyraźniej wybrał się na niewielką przebieżkę, choć jak co jakiś czas tak zerkała w jego stronę, uznała, że jednak sądzą po tym jak wyglądał, takie bieganie było zdecydowanie dłuższe... Rax uśmiechnęła się pod nosem i odgarnęła włosy za ucho, po czym wróciła do pisania kolejnych linijek opowiadania. Uznała, że mężczyzna zapewne zaraz zniknie z jej terenu i będzie mogła spokojnie, w skupieniu spędzać swój wolny czas. Los chciał jednak inaczej, a może jego złośliwość, i mężczyzna usiadł tuż przy brzegu. Nie wyglądał jak zwykły turysta, korzystający z ostatnich dni urlopu, co zaciekawiło Raxleen, która na chwilę przerwała pisanie i zaczęła przyglądać się uważnie nieznajomemu. Rozejrzała się na boki, ale nikogo nie było w pobliżu, a ten oto mężczyzna wybrał sobie własnie to miejsce...Dziewczyna parsknęła cichym śmiechem i westchnęła głęboko. Niewiele myśląc schowała notes i długopis do torby, po czym wstała i otrzepała tyłek z piasku. Uważnie przyglądając się mężczyźnie ruszyła w jego kierunku, żeby zwyczajnie się przywitać. W myślach analizowała wszystko co mogła, a raczej to co mogło się stać. - Cudowny dzień na... - zaczęła, ale nie dokończyła... Jej wrodzone szczęście sprawiło, że przepadła przez jakiś dołek, korzeń, kamień, czy inne cholerstwo i wyrżnęła w piasek całkiem blisko siedzącego mężczyzny. -... spacer po plaży...- powiedziała zupełnie zrezygnowana, nie mając zamiaru nawet spojrzeć na mężczyznę. Miała wrażenie, że nawet palce u stóp się zarumieniły... - Pięknie. - mruknęła pod nosem i powoli podniosła się do siadu, ogarnęła rozczochrane włosy i próbowała pozbyć się piasku z ust i twarzy. Otrzepała też koszulkę, ale ziarenka z tej jakże cudownej plaży trafiły nawet pod ubranie. Rax była tak dobita swoim pechem, że zaczęła zachowywać się jakby była sama i jakby zupełnie nikt nie widział tej wpadki. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Pon Kwi 14, 2014 9:08 pm | |
| Spokój, cisza, szum wiatru, ludzki głos, huk... Huk? Kenneth otworzył swe oczy i spojrzał zaskoczony w kierunku kobiety, która wyraźnie postanowiła przytulić się do piasku. Początkowo coś do niego powiedziała, coś o cudownym dniu. Gdy tak obok niego leżała, spojrzał na nią wyraźnie zaskoczony, nie wiedząc chyba co się stało. Co ona planowała? Napaść na niego? Czy może chciała wpaść NA niego i nie wcelowała? Chłopak westchnął spokojnie, gdy dokończyła swe zdanie, a następnie podniosła się do siadu. Na jego twarzy pojawił się uśmiech związany z rozbawieniem - rozbawieniem spowodowanym jej osobą. Co jak co ale nie spodziewał się czegoś takiego. -Tak, cudowny. Zgodził się na początku, wyciągając nogi spod siebie i siadając na piasku po turecku, ze skrzyżowanymi nogami - przodem do kobiety. Zlustrował ją spojrzeniem, bo skoro już się zbliżyła - to czemu by nie? W przeciwieństwie do niego, nie miała na sobie samego stroju kąpielowego. Trochę szkoda, bo skoro byli już na plaży to mogła pozwolić się pooglądać - ale co tam, zachowa to dla siebie. Jeszcze by po pysku dostał w nagrodę, a Saurian by się śmiał przez następne sto lat. Drakon przekrzywił delikatnie głowę na bok, obserwując ją z rozbawieniem nadal rysującym się na jego twarzy. -To przeze mnie? Zapytał żartem, odnosząc się do jej kontaktu z piaskiem. Ot taki żart. Może się na niego zapatrzyła i przez to potknęła? Cóż, wiedział jak wygląda i zdawał sobie sprawę z tego, że kobiety potrafią na taką posturę zareagować czasami aż nadwyżką uwagi. Oparł swe ręce ponownie na własnych kolanach, pochylając lekko korpus do przodu i uginając plecy. Nadal się uśmiechał, po prostu go rozbawiła, a uśmiech nie zamierzał schodzić teraz z jego twarzy. Był na wakacjach, tak więc zamierzał być znacząco bardziej "wyluzowany". Nie zamierzał kryć przed wszystkimi emocji. Z resztą nawet smok mu to zaproponował... a pro po smoka, zastanawiało go, kiedy ten pozwoli sobie na komentarz do sytuacji. Na razie po prostu milczał. Być może również czekał na rozwój wydarzeń. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Pon Kwi 14, 2014 9:24 pm | |
| Może zwyczajnie minęła się z powołaniem i powinna zostać cyrkowcem, skoro oto właśnie rozbawiła kolejną osobę tym, że zwyczajnie przez coś przepadła. Zmarszczyła nieco brwi czując na sobie wzrok mężczyzny, więc zaczęła otrzepywać ubranie z niewidzialnego piasku, ale nieznajomy się nie poddał, ba.. Nawet odezwał się do niej. - To? - zapytała nie od razu łapiąc co miał na myśli, a kiedy do niej dotarło, zarumieniła się nieco i pokręciła głową. - Przechodziłam i przepadłam. - powiedziała i odgarnęła niesforne włosy, po czym w końcu odważyła się spojrzeć na mężczyznę. - Tam coś było. - powiedziała dość niewinnie, co wyglądało uroczo dziecinnie, ale zaraz potem usiadła na piasku nieco wygodniej, uznając, że to właściwie dobry pomysł. Otrzepała dłonią torbę, nogi i spojrzała znowu na nieznajomego. A on? Cały czas był rozbawiony tym co wykonała, może jednak było w tym odrobinę gracji? W każdym razie teraz mogła przyjrzeć się mężczyźnie z bliska i teraz była pewna, że musiał biegać znacznie więcej, choć na pewno na biegach się nie kończyło, co było widać po jego ciele. - Nie miałam zamiaru cie przestraszyć. - w jej spojrzeniu pojawiła się iskierka przyjaznej złośliwości, a do tego uznała, że mężczyzna nie jest wiele starszy od niej, więc nie zwróciła się przez "pan". - Jestem Raxleen. - powiedziała z przyjaznym uśmiechem, typowym dla niej.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Wto Kwi 15, 2014 5:12 am | |
| /Przechodziłam i przepadłam?/ Powtórzył za nią w myślach i zaśmiał się cicho. Czyż to nie przezabawne? Wręcz urocze, wstać, ruszyć w kierunku nieznajomego i wywrócić się tuż przed nim na twarz. Aż pożałował, że nie wpadła na niego, sytuacja była by wiele bardziej kuriozalna. Ale jak widać problemów w kontaktowaniu się między sobą mieć nie będą. Mężczyzna wychylił się lekko na bok, by spojrzeć za nią - gdy ta skomentowała "tam coś było". Po prostu był ciekaw, czym mogło być to "coś". Patyk? Kamień? A może jakiś potwór morski który zaczaił się na nią na brzegu? Niestety nie spostrzegł niczego takiego, po za ubitym piaskiem oraz śladem jej lotu nurkującego. Usiadł z powrotem "normalnie", bez zbędnego wychylania się na boki i spojrzał na nią zaciekawiony. Widać kiedy on sprawdzał cóż to za "coś" sprawiło, iż się wywróciła, ona zdążyła już go sobie ocenić. Szkoda tylko, że nie był w stanie za dużo wyczytać z mimiki jej twarzy, zachowania. Czyżby aktorka albo ktoś, kto potrafi skrywać dobrze swe emocje? Pewnie chwilę by jeszcze nad tym pomyślał, gdyby jej następne słowa. Uśmiechnął się tylko rozbawiony tym jej podejściem, a zwłaszcza komentarzem. -Nie wiem czy mogę tak wierzyć Tobie na słowo... Odparł lekkim żartem, po czym wychylił się do tyłu, podpierając się dłońmi o piasek za sobą na wyprostowanych rękach. Cóż, dał jej na pewno ciekawszy widok jeśli zamierzała sobie go "oglądać" bo już się tak nie garbił i nie chował. Nie zrobił tego celowo, a raczej ot tak sobie, by po prostu zmienić pozycję, nie siedzieć jako taki "zamknięty w sobie", zgarbiony. -Kenneth. Odparł krótko, również się przedstawiając. Co jak co ale takie podstawy współżycia społecznego były chyba ważne... /Mógłbyś mnie również przedstawić.../ /No tak, zapomniałem, Raxleen - smok, smok - Raxleen. Na pewno byłaby ucieszona, słysząc ciebie w swej głowie./ W odpowiedzi, Kenneth usłyszał jedynie śmiech "mieszkającego" w nim smoka. Nie był ironiczny, gad po prostu sobie zażartował. Od czasu do czasu lubił się tak podroczyć, z resztą coś musiał robić by nie zwariować. Ta wymiana zdań pozostała jednak tajemna dla kobiety siedzącej przed chłopakiem. Nie dał z resztą po sobie nic poznać, nie stawał się bardziej skupiony ani nic. Była to po prostu wymiana myśli. Jednak nie chcąc by zapadła głupia cisza, postanowił podtrzymać rozmowę. -Samotnie na plażę? Nie boisz się jakiegoś napadu, natarczywych jegomościów? Zapytał z ciekawości, przekrzywiając lekko głowę na bok i nadal się uśmiechając. Cóż od, może nie było to jedno z najlepszych pytań jakie mógł zadać - ale był po prostu ciekaw jak ona na nie zareaguje - oraz jakiej odpowiedzi mu udzieli. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Wto Kwi 15, 2014 8:00 am | |
| Raxleen uśmiechnęła się do mężczyzny, którego jak widać rozbawiła swoim zachowaniem. Tak jest, punkt dla niej za to, że nie uznał jej za kretynkę, która przepada przez własne nogi. Pokręciła rozbawiona głową, bo sytuacja wyszła zupełnie inaczej niż zaplanowała sobie w myślach, czyli w sumie zaskoczoną być nie powinna. A jednak. - Najwyraźniej zniknęło. - wzruszyła ramionami, jakby to było coś bardzo oczywistego, bo zauważyła, że mężczyzna szukał przyczyny jej upadku. - Oczywiście, że możesz. - odparła na jego kolejne słowa, tonem bardzo szczerym i przyjacielskim. W życiu nie miałaby zamiaru przestraszyć kogoś, czy też skrzywdzić na powitanie. To było zupełnie nie w jej stylu... - Nie masz się czego obawiać, Kenneth. - zaśmiała się cicho, po tym kiedy przedstawił się jej. - Miło cię poznać. - dodała po chwili i przesunęła wzrokiem po jego sylwetce, a potem zerknęła gdzieś w bok. Chwila ciszy, która potem nastała, nieco skrępowała Raxleen. Zastanawiała się o czym właśnie myśli Kenneth, miała również wrażenie, że przygląda się jej cały czas. W takim razie myśli o niej, bo po co miałby milczeć, a może zwyczajnie go nudzi? Z głupiego rozmyślania wyrwał ją głos mężczyzny, choć jego słowa sprawiły, że prawie się roześmiała. - Jak widzisz, nie ma tutaj natarczywych jegomościów, dlatego właśnie jestem w tym miejscu, a nie w innym. - powiedziała z nieco rozbawioną miną. - Poza tym jak zdążyłeś zauważyć, wykorzystuję element zaskoczenia, który wybija jegomościom głupie pomysły. - dodała żartobliwie, wzruszając niewinnie ramionami. Do tego nawet nie pomyślała o tym, że mogłoby się stać coś złego. Może nie była mistrzem w walce, czy wykorzystaniu tego co potrafi, ale pomimo tego niewinnego wyglądu, potrafiła sobie poradzić w sytuacjach krytycznych. - Akurat dziś tłumy byłyby wyjątkowo irytujące, a turyści często bywają...różni. - uśmiechnęła się przyjacielsko. - To miejsce jest znacznie ładniejsze bez zbędnych ilości osób. Sam z resztą wybrałeś właśnie je. - rozejrzała się, wciąż nikt nie miał zamiaru przychodzić własnie tutaj, co wyjątkowo ucieszyło Rax. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Wto Kwi 15, 2014 7:50 pm | |
| Spojrzał na nią przez chwilę poważniej. Nie ma się czego obawiać? No tak, przecież na pewno była groźnym zabójcom który to akurat miał lepszy humor - więc postanowiła, że w tym dokładnie momencie nie zrobi mu krzywdy. Roześmiał się więc, bo jak inaczej mógł zareagować na jej słowa? Po prostu go bawiła, czyżby celowo próbowała go rozbawić? Nie ważne. Znów spojrzał na nią, słuchając dziewczyny w milczeniu. -Nie wiem czy wybiło, mi na przykład kilka do głowy przyszło. Odparł krótki i spojrzał na nią zadziornie. Cóż, gdyby znali się trochę dłużej niż jakieś trzy minuty, to zapewne chętnie by teraz coś odstawił, jednak nie sądził by była chętna za żarty z obcym na takim poziomie. Wolał nie zostać spoliczkowany bądź skopany... z tego też Saurian miał ubaw przez następne sto lat. Pochylił się natomiast znów do przodu, opierając się tym razem łokciami o swoje kolana i spoglądając na nią spokojnym spojrzeniem. -Tak, malownicza plaża, ciepło; przyjemna, czysta woda. No i do tego trafiłem na ciekawą nieznajomą która próbuje mnie wyraźnie zaskakiwać. Co jeszcze skrywasz? Odparł, przekrzywiając głowę na bok i z zainteresowaniem obserwując swoją rozmówczynię. Był ciekaw - czego się od niej dowie. Albo czym jeszcze zechce go zaskoczyć. Podmuch wiatru uderzył w ich ciała, jednak przy tej temperaturze, było to raczej przyjemne aniżeli powodujące jakikolwiek chłód. Chłopak przyglądał się jej uważnie, czekając. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Wto Kwi 15, 2014 8:08 pm | |
| Tym razem Raxleen nie powstrzymała śmiechu, kiedy Kenneth bez wahania odpowiedział na jej żart. Cóż, poczucie humoru zapewne ma podobne do jej, co może działać na jego korzyść. Po chwili uśmiechnęła się do niego przyjaźnie, tak jak to zawsze miała w zwyczaju wobec osób, które nie zdają się jej zagrażać. - Powinnam wiedzieć coś o tych pomysłach? - zapytała wesoło i odgarnęła włosy, które pod wpływem wiatru nieco opadły jej na twarz, co potrafiło być denerwujące. Po krótkiej walce z kosmykiem i wiatrem, założyła go za ucho, po czym westchnęła jakby z ulgą. Zastanawiała się nad tym, czemu mężczyzna przygląda się jej niemal cały czas, powoli czuła się tym skrępowana, ale to uczucie zniknęło w momencie, kiedy Kenneth znowu odezwał się do niej, uśmiechając się przy tym spokojnie, co również i jej się udzieliło. - Ciekawą nieznajomą? - parsknęła śmiechem i spuściła wzrok, by potem znowu podnieść spojrzenie. - Jedyne co zdążyłam zrobić to potknąć się na piasku, a to chyba nie czyni mnie tak ciekawej. - usiadła nieco wygodniej, bo jedna pozycja zaczęła ją dziwnie męczyć. - Ale dziękuję za komplement. - powiedziała miłym tonem. Przez moment zastanawiała się również co chodzi po głowie jej rozmówcy, kiedy zapytał o coś co skrywa, choć wątpliwym było to, by miał ją za kogoś bardziej niż zwyczajnego. - Każdy z nas coś skrywa. - uśmiechnęła się przyjaźnie. - Mój talent do zaskakiwania w taki sposób już poznałeś. - wzruszyła niewinnie ramionami. Kiedy Rax poczuła przyjemny wiatr, który lekko w nich uderzył, przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech, delektując się taką małą, przyjemną chwilą. - Mogłabym tutaj siedzieć i siedzieć. - powiedziała z zamkniętymi oczami i uśmiechem na ustach. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Wto Kwi 15, 2014 8:40 pm | |
| -Przyjemność po mojej stronie. Odparł jako odpowiedź na podziękowanie za komplement. Cóż, miała rację. Każdy coś skrywał, on również miał swój sekret - i to nie jeden. Po chwili jednak dziewczyna zamknęła oczy, a on uśmiechnął się, bo do głowy wpadł mu zabawny pomysł. Skoro była taka chętna do siedzenia tu cały dzień, to może posiedzi z nią? Nie rozmyślając dłużej, wykonał szybko przewrót do przodu i wylądował obok niej na piasku, dosłownie przy niej, kładąc się na grzbiecie i opierając ręce za głową by nie położyć jej na piasku. -Posiedzę w takim wypadku z Tobą, jeśli nie masz nic przeciwko. Zaproponował i zamknął swe oczy, ciekaw jak zareaguje. Na razie nic nie zrobił, ba - liczył na to, że ciut ją zaskoczy, więc teraz mogłaby mu się zrewanżować. Skoro już tutaj byli, na wielkiej, przeogromnej plaży - sami. Słońce na niebie, ciepło, przyjemnie - oboje z poczuciem humoru. Czemu by nie poszaleć? W końcu byli młodzi, a na żarty zawsze... no prawie zawsze jest dobry moment. A to był przecież jeden z bardzo dobrych momentów. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Wto Kwi 15, 2014 8:56 pm | |
| Raxleen zamyśliła się nieco, puszczając wodze wyobraźni i tworząc w głowie coś, co mogłaby wykorzystać w swoim opowiadaniu czy innej twórczości. Z tego kreatywnego bałaganu wyrwał ją Kenneth, który wcale nie zamierzał kontynuować swojego biegania, a wręcz przeciwnie. Położył się obok niej, co trochę ją zaskoczyło. - Cały dzień? - zerknęła na niego, odrobinę zdziwiona jego zachowaniem, bo właściwie nastawiona była na czas wolny spędzony we własnym towarzystwie, ale w sumie obecność mężczyzny wcale jej nie drażniła, więc czemu nie? - A zdawało mi się, że pracowałeś nad swoją kondycją, a tutaj proszę... słodkie lenistwo? - zaśmiała się i przesunęła wzrokiem po jego ciele. Raxleen zdjęła ramię torby, która wciąż była przewieszona i odłożyła ją ostrożnie. - Nie wiem jak Ty, ale ja nie dam rady siedzieć w jednym miejscu przez cały czas. - zerknęła na niego przyjaźnie, po czym wstała i raz dwa zdjęła koszulkę, pod którą była góra od czarnego stroju, zapinana z tyłu i wiązana na szyi. - Miałam zamiar popływać nieco. - rzuciła do niego i zdjęła szorty, po czym całe ubranie położyła na torbie. - Idziesz? - zapytała miło. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Wto Kwi 15, 2014 9:24 pm | |
| Otworzył swe oczy gdy usłyszał jej pytanie. Podnosząc lekko głową, zobaczył jak Raxleen znowu go ogląda. Czyli jednak było z nią wszystko w porządku, a to dobrze. Następny natomiast jej komentarz sprawił, że chłopak poczuł się dość dziwnie. No tak, pracował nad kondycją... ale. No cóż. -Słodka nieznajoma którą spotkałem. Skomentował, uśmiechając się do niej niewinnie. Od tak by wytrącić ją nagle, kolejnym komplementem. Potem stwierdziła, że jednak nie da rady siedzieć w miejscu przez cały czas. Cóż, on i jego kondycja. Czyż nie widać było po nim, że posiada trochę bardzo ponad przeciętną kondycję? Przecież to widać... Ale nie ważne. Dziewczyna wstała na nogi i zaczęła się rozbierać, pokazując mu swój strój który to aktualnie na sobie miała. Chłopak nie omieszkał ponownie zlustrować jej spojrzeniem, tym razem mogąc dokładniej przyjrzeć się jej ciału. Dobrze, że rodzice oraz Saurian wdusili w niego cały system samozachowawczy, bo zapewne gdyby był typowym młodzikiem to nie omieszkał by od jakiegoś komentarza. Ale na szczęście typowym młodzikiem nie był, bo był wychowywany przez smoka. Po części, bo rodziców jednak miał - ale zawsze - mógł się tym chwalić. Wychował go smok! Z transu przyglądania się jej ciału, wyciągnęła go swym pytaniem. Czy idzie? Oczywiście, że tak. Nie mógł się oczywiście powstrzymać, tak więc zamiast po prostu się podnieść, uniósł nogi do góry, a następnie wykonał wyskok do góry, stając momentalnie na nogach. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie, a następnie postanowił wykazać się odrobiną odwagi - mając nadzieję, że jednak po pysku od niej nie dostanie. Skoro stała przy nim, złapał prawą dłonią za jej plecy, a lewą po jej kolana - by następnie... podnieść ją do góry. Tak, oto ten obcy jej jeszcze - no może nie aż tak obcy, przynajmniej imię znała... wiedziała też, że mają podobne poczucie humoru. Tak więc oto ten rok starszy mężczyzna podniósł ją bez pytania na ręce i uśmiechnął się do niej niewinnie, obserwując ją z niemalejącym zaciekawieniem. Zanim jednak zdążyła mu odpowiedzieć, ruszył spokojnie w stronę wody, wchodząc do niej bardzo powoli - na razie zanurzając się najwyżej na wysokość kolan... był ciekaw - co ona mu na to powie? |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Wto Kwi 15, 2014 9:44 pm | |
| Dziewczyna zarumieniła się słysząc komplement, ale na szczęście jej włosy zasłoniły różowe policzki i wszystko udało się zatuszować tak, że byłą z tego powodu naprawdę zadowolona. Kenneth nie zamierzał wylegiwać się na plaży co wcale nie zdziwiło Rax, która czuła jego spojrzenie na sobie, co poniekąd powinno być normalne, no ale jednak, wcale nie było tak, że przywykła do tego. To co potem zrobił zupełnie zwaliło ją z nóg, dlatego z drugiej strony uratował ją przed kolejną kompromitacją... Raxleen poczuła dotyk Kennetha, nawet nie zdążyła zareagować, a już znalazła się na jego rękach, co sprawiło, że jej ciało spięło się nieco. Spojrzała na niego pytającym i mocno zaskoczonym wzrokiem, ale kiedy zobaczyła jego tak bardzo niewinne spojrzenie, roześmiała się wesoło. - No albo ratujesz mnie przed kolejnym potknięciem się, albo traktujesz jak kolejny etap treningu. - rzuciła do niego w żarcie, choć na jej policzkach pojawił się rumieniec. Dawno nie miała tak bliskiego kontaktu z mężczyzną. Mimo żartu i pozornego luzu, Raxleen była nieco spięta, ale nie dawała tego po sobie poznać. - I co teraz? - zerknęła na niego zza kasztanowego kosmyka włosów, kiedy Kenneth zatrzymał się w wodzie. - Powinnam uznać Cię za bohatera i dać nagrodę za uratowanie mnie przed kolejną wywrotką na piasku? - zapytała wesoło. Raxleen z reguły nie zachowywała się w ten sposób. Takie zachowanie pojawiało się u niej w momencie. w którym czuła, że między nią a drugą osoba jest całkiem miła więź sympatii i wiedziała, że może zrobić coś, czego przy innych raczej nigdy nie zrobiłaby. Dlatego właśnie teraz zbliżyła twarz do twarzy mężczyzny, uśmiechnęła się wesoło i zwinnie zeskoczyła z jego ramion, a zwinności to jej nie brakowało. Dziewczyna odeszła kawałek, gdzie woda sięgała jej do talli i uśmiechnęła się do Kennetha z nutką zaczepności. - Ciekawe czy w wodzie też jesteś taki szybki. - zaśmiała się przyjacielsko. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Sro Kwi 16, 2014 8:09 am | |
| Tym poglądem raczej się różnili. Choć nawet w żarcie nie przeszło mu przez głowę by wykorzystać kogoś jako element treningu. Z resztą jaki miałby użytek z innego człowieka? Na świecie były znacznie cięższe rzeczy, zwłaszcza niż jakaś podobna mu wiekiem kobieta, która przecież była od niego lżejsza. -Ty mi powiedz. Odparł na jej pytanie "I co teraz?". No cóż, był raczej ciekaw czy czymś da radę go zaskoczyć, skoro jemu wyraźnie udało się dokonać tego na niej. Ot może nie powinien, w Ameryce to by chcieli zaraz zatłuc za dziwne, zbyt pewne siebie zachowanie. No ale przecież nie byli w Ameryce - tylko w Australii. Nie bezpośrednio ale w jej okolicach. Chłopak spojrzał na swoją rozmówczynię zaskoczony, słysząc jej następne słowa. Ot od razu bohater? Bez przesady! Niemniej jednak widać nie tylko on wykazywał się taką "odwagą" jak by to na dzisiejsze niskie standardy określić. Dziewczyna zbliżyła głowę do jego własnej, najwyraźniej chcąc go nieco wytrącić z samokontroli... niestety się nie udało. Lata treningów pod okiem Sauriana zostawiły na nim swoje piętno i takie zagrywki raczej na nim nie skutkowały, zwłaszcza - że ona nic nie zrobiła. A bliżej już chyba być nie mogli. Niemniej jednak jak się zaraz okazało - nie o to jej chodziło - gdyż chwilę potem po prostu mu się wyślizgnęła. Kenneth nie zamierzał tutaj stawiać jej oporu - w końcu czemu miałby ograniczać jej wolność? Zamiast tego zadbał o to, by rzeczywiście nie upadła znowu w jakiś niekontrolowany sposób - jak wcześniej - i wpierw puścił jej nogi, a dopiero potem korpus. Zadbał w ten sposób, że na pewno na nogach wyląduje. Zaśmiał się widząc ten "manewr uwolnienia" i spojrzał za nią zaciekawiony, cóż to sobie wymyśliła? Zaraz wszystko wyszło na jaw. Raxleen weszła trochę głębiej i widać postanowiła go sobie prowokować. A jednej strony... a z drugiej czemu by nie ulec? Kenneth rozłożył bezradnie ręce na bok, patrząc na nią i zachowując jakiś tam poziom powagi. -Spróbuj uciec. Dam Tobie lekkie fory... albo nie. Skomentował krótko, stawiając jedną nogę bardziej do przodu i gotując się do pościgu. Skoro tak, to dostanie od niego nieco nauczkę... w sposób przyjacielski ale jednak. Ot pokaże jej "z kim ma do czynienia". Pływać potrafił - i można powiedzieć, że na na prawdę wysokim poziomie. Jak inaczej można bowiem nazwać potrzebę przepłynięcia z punktu A do punktu B w pełnym ekwipunku, jeśli akurat trzeba kogoś wyeliminować? A niestety Kenneth nie posiadał jednoosobowych pojazdów podwodnych, tak jak specjalistyczne łodzie na usługach armii czy marynarki. Musiał więc radzić sobie sam, a smok go do tego przygotował. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Sro Kwi 16, 2014 9:08 am | |
| Dziewczyna roześmiała się wesoło, kiedy Kenneth oznajmił, że da jej fory. Miło, że każdy mężczyzna myśli, że kobiety są takie słabe. Dobrze, może i są, ale nie zawsze. - Czyli to jednak wyzwanie? - uśmiechnęła się do mężczyzny nieco zaczepnie, ale wcale nie zmierzała uciekać, a przynajmniej teraz. Jej towarzysz nie zdawał sobie sprawy, że znajdują się na jej terenie, woda to jej żywioł i raczej nie powinna mieć kłopotu z ucieczką przed kimś, choć Kenneth nie zdawał się być mięczakiem. - A co jeśli to ja dam Ci fory? - uśmiechnęła się, robiąc przy tym niewinne spojrzenie. - Chyba nie chciałabym urazić Twojej męskiej dumy. - podeszła do niego i złapała go za nadgarstek, po czym pociągnęła na głębszą wodę, gdzie przynajmniej ona, nie dotykała stopami dna. Czy coś knuła? Na pewno, ale w ten sposób nieco uśpi jego ostrożność. Z ust Rax nie znikał uśmiech, właściwie cieszyła się, że spotkała kogoś, by kim mogła zachowywać się na tyle luźno, by nie przejmować się niczym. Dziewczyna zerknęła na niego z uśmiechem. - Teraz jest sprawiedliwiej. Przez nic nie przepadnę. - zaśmiała się i znalazła się tuż przy nim, utrzymując się na wodzie i zdecydowanie było widać, że dziewczyna lubi to środowisko. - Dużo pływasz? - zapytała, po czym lekko przygryzła dolną wargę, zastanawiając się nad czymś i przyglądając mu. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Sro Kwi 16, 2014 10:48 am | |
| -Pierwsza je rzuciłaś! Odparł, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Cały czas miał wrażenie, że próbowała go prowokować, podpuszczać. Czuła się z resztą strasznie pewnie. Czyżby aż tak dobrze jej było w wodzie? Lepiej niż na lądzie? Może w wodzie nie rzucają się jej pod nogi niewidzialne obiekty. Niemniej jednak słusznie stwierdził - prowokowała go. Na jej propozycję, opuścił tylko ręce, ciekaw co jeszcze mu powie. Lub co zrobi. A ona cóż, podeszła do niego i chwyciła za jego nadgarstek. Ot dość ciekawie jak na osobę, która przed chwilą uciekła mu z rąk. Czyli jednak jako tako nie bala się go dotknąć. A może niczym kot - potrzebowała robić wszystko po swojemu i po prostu było jej to nie po drodze? W każdym razie nie mógł teraz nad tym rozmyślać, bo musiał się ruszyć. Kroczył więc w wodzie jej tempem, posłusznie kierując się tam gdzie go prowadziła - czyli coraz to głębiej i głębiej. Ona już nie dotykała stopami dna - co mógł zobaczyć - jednak on sam udał się jeszcze kawałek dalej. Zresztą lekko - ale jednak - pociągnął ją za sobą. Czemu bowiem mają się od siebie oddalać? Był trochę wyższy więc udali się ciut dalej i tak oto on sam również zmuszony był do oderwania stóp od dna - jeśli chciał móc oddychać. Obrócił się w wodzie w jej kierunku, słysząc jej komentarz. -Moja duma ma się całkiem dobrze. Odparł, kręcąc głową na boki, jednak nadal się uśmiechając. Jakoś nie żałował przerwania swojego biegu. Nie często spotyka się takie osoby, obce - a z którymi jednak można się pośmiać. Pytanie - czy ta dwójka już nie zatarła tej granicy bycia sobie "obcymi". -Sporo. Odpowiedział na jej pytanie, zbliżając się do niej bardziej. Spoglądał na nią z uśmiechem i zastanowieniem, rysującymi się na jego twarzy. Ciekawiło go co chodziło po jej głowie, bo raczej ot tak po prostu go do tej wody nie wciągnęła. Cóż więc zaplanowała by go jeszcze bardziej "zaskoczyć"? On na ten moment pozwolił sobie zmniejszyć odległość na tyle, by cóż - zniknęło ciut poczucie odległości między nimi. Ich ciała nie dotykały się, oj nie - na to sobie nie pozwolił - jednak był na tyle blisko by podkreślić, że jakoś nie czuje strachu ani tym bardziej niczego negatywnego. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Sro Kwi 16, 2014 11:04 am | |
| Rax uśmiechnęła się do niego zaczepnie. - Sporo... - zamyśliła się na chwilę, a potem zerknęła mu w oczy, a wyraz twarzy miała naprawdę przyjazny. Dziewczyna powoli pływała sobie wokół niego, co jakiś czas obserwując uważnie jego zachowanie, jednocześnie zastanawiając się nad czymś. - A co jeśli mnie nie złapiesz... - powiedziała ot tak sobie, choć właściwie była przekonana o tym, że wcale nie będzie jej tak łatwo uciec przed Kennethem. Raxleen była całkiem zadowolona z towarzystwa, miała ochotę nieco podroczyć się z mężczyzną, który właściwie traktował ją jakby znali się od bardzo dawna, co nie zdarzało się zbyt często, jeśli chodzi o jej kontakty z innymi osobami. Dziewczyna zdawała się być spokojna, cały czas uśmiechała się, a w jej oczach igrały iskierki rozbawienia. Kiedy znalazła się znowu za plecami Kennetha, postanowiła odrobinę bardziej go zmoczyć. Rax wykorzystała odrobinę swoją moc i przesuwając dłońmi po wodzie tak jakby chciała go ochlapać, sprawiła, że wody było nieco więcej niż być powinno. Korzystając z tego, że pewnie poczuł się nieco zdezorientowany, odwróciła się i zanurkowała by uciec przed nim. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Sro Kwi 16, 2014 11:41 am | |
| Długo to nie trwało, jak zaczęła krążyć - pływać - dookoła jego osoby. Kenneth nie obracał się za nią, a jedynie dryfował spokojnie w miejscu, od czasu do czasu podążając za nią wzrokiem, do momentu jak obrót głowy mu na to pozwalał. Czuł się przy tym dość... zabawnie. Jakby oddał jej całą kontrolę, całą inicjatywę, a jednocześnie był bezpieczny, nic mu nie groziło. Nie często mu się zdarzało coś takiego, częściej raczej przy treningach z Saurianem, aniżeli z kimś obcym. Zwłaszcza nie z kimś kogo dopiero co poznał. W pewnym momencie jednak zatrzymała się za jego plecami. Kenneth dał radę powstrzymać się od wielkiej chęci odwrócenia się i sprawdzenia co dziewczyna kombinuje. Cisza, chwila skupienia i... znajomy głos który odezwał się w jego głowie. Szósty zmysł w postaci smoka. /Uważaj./ Rzucił krótko Saurian, a Kennetha zalała woda. Nie było tego zbyt dużo, jednak wystarczająco by go zaskoczyć. Skąd wzięła tyle wody? Smok się odezwał? Posiadała własną moc, tak... Inaczej lodowy by się nie wtrącał. Kenneth jednak nie miał teraz czasu na przemyślenia. Jakkolwiek użyła mocy, nie zrobiła tego w celu zaatakowania go, lecz chciała się z nim dalej podroczyć - w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Drakon błyskawicznie odwrócił się do niej, wyłapując kątem oka, że dziewczyna skoczyła do wody by spróbować mu uciec. A on nie miał zamiaru pozwolić jej uciec, tak więc błyskawicznie dał nura za nią, skacząc daleko i układając ręce w dziób by dać radę ją nadgonić. Nie zamierzał ganiać jej po całej szerokości plaży, dlatego jak tylko znalazł się pod wodą, odwrócił swe dłonie i wyprostowanymi rękoma zapracował niczym wiosłami, przyśpieszając pęd swego ciała. Następnie by nie wytracić prędkości, wyciągnął ręce błyskawicznie do przodu, prostując je od własnego ciała, poprzez ugięcie łokci - a nie po łuku. W ten sposób złapał ją za kostki, a następnie całą siłą szarpnął do siebie, zanim zdołałaby mu się wyrwać. Gdy już szarpnął ją za siebie, przemieścił również swe ręce, a gdy ona się bardziej do niego zbliżyła - wbrew swej woli, bo chciała uciekać, a on nie zamierzał jej na to pozwolić - złapał ją, a raczej objął rękoma dookoła jej brzucha, by zaraz przycisnąć jej plecy do swojej klatki piersiowej i szarpnąć się do góry - by wyciągnąć ich na powierzchnię - w końcu oboje jednak potrzebowali tlenu. A przynajmniej on. Gdy ich głowy znalazły się nad powierzchnią głowy, Kenneth poprawił swój uchwyt, chwytając ją mocniej i przyciskając pewniej do siebie. I w tym momencie nie przeszkadzało mu, że się nie znali za długo, że byli tylko w strojach kąpielowych - i wszystkie milion innych podtekstów i pretensji jakie mogłaby do niego za to mieć, że jej dotyka i do tego wręcz przytula do siebie. Najważniejszym było ją złapać i przytrzymać, by się nie wyrwała i uświadomiła sobie, że nim nie ma tak łatwo. Oczywiście - chwyt był bardzo pewny ale nie silny. Nie chciał zostawić jej na ciele sińców czy obolałych punktów, tylko dlatego, by coś udowodnić. Nie miał zamiaru bawić się siłą, bo nie chciał zrobić jej krzywdy. Jedynie technika. Gdy już ją tak trzymał, wychylił głowę z prawej strony obok jej barku. -Teraz się doigrałaś! Skomentował lekkim żartem. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Sro Kwi 16, 2014 11:57 am | |
| Dziewczyna żałowała, że nie mogła zobaczyć miny Kennetha i zapewne malującego się zdziwienia. Uśmiechnęła się i płynęła przed siebie, będąc pewną, że tego jej nie daruje i zaraz ruszy w pościg za nią. A fory? Tak, zdecydowanie dała mu fory, nie wykorzystując ani odrobiny swojej mocy, która mogłaby sprawić, że mężczyzna mógłby jej nie złapać. I nie myliła się, Kenneth ruszył za nią, zapewne obiecując sobie, że jak tylko ją dorwie to się zemści, a cała ta sytuacja niezwykle rozbawiła Rax, która nie miała zamiaru dać się złapać. Rishwell wiedziała, że ścigający jest wysportowany, ale to jak szybko dorwał ją pod wodą, zaskoczyło ją mimo wszystko. Dziewczyna poczuła, że Kenneth złapał ją za kostki i mocno pociągnął w swoją stronę, nie pomogła próba wyrwania się, czy też rozpaczliwe machanie rękoma. Mężczyzna nie miał zamiaru jej wypuścić i wkrótce poczuła jak obejmuje ją wokół brzucha, po czym mocniej przyciska do siebie. No tego to się nie spodziewała... W końcu oboje wynurzyli się i Rax złapała głęboki oddech, po czym roześmiała się wesoło. Kasztanowe włosy oblepiły jej twarz, więc musiała odgarnąć je żeby w ogóle coś zobaczyć. - Ja się doigrałam? - powiedziała rozbawiona, wciąż próbując nieco wyrwać się z, co prawda przyjemnego, uścisku, ale wszystkie wysiłki poszły na marne. - Dobrze, masz mnie. - westchnęła zmęczona, ale rozbawiona całą sytuacją. Rax musiała również przyznać, że taki obrót sytuacji całkiem ją zaskoczył, ale zdecydowanie w pozytywny sposób, ba... Nawet to jak mężczyzna złapał ją w ten sposób było całkiem przyjemne. - Czeka mnie sroga kara za to, że dałeś się zaskoczyć kobiecie? - powiedziała żartobliwie. Najlepsze było to, że wcale nie czuła zagrożenia od strony tego mężczyzny. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Sro Kwi 16, 2014 6:36 pm | |
| Chłopak nic już nie powiedział, jedynie uśmiechnął się, trzymając ją dalej. Jak na próby wyszarpnięcia się, szło jej dość słabo... i chyba robiła to celowo. Widać spodobała się jej ta ich nagła bliskość. Z resztą ze wzajemnością. Jej skóra była miła w dotyku, delikatna, przyjemna. Aż rzeczywiście chciało mu się ją trzymać. -Mam cię? Na własność? Zapytał, popuszczając lekko chwyt, by następnie obrócić ją w wodzie przodem do siebie i dalej trzymać, tylko tym razem obejmując w pasie i trzymając za plecy. Ot przecież nie zamierzał pozwolić jej uciec, prawda? To by było bynajmniej nie ma miejscu, skoro już miał swoją zdobycz - dać jej uciec. Nie. Gdy zadała mu pytanie dotyczące kary, chłopak zaśmiał się wyraźnie rozbawiony jej słowami, jednak postanowił nie pozostawiać jej bez odpowiedzi. -To zależy jak się teraz będziesz zachowywać. Odparł, uśmiechając się do niej zadziornie. Teraz on ją trzymał, nie miała jak mu uciec, tak więc liczył na to, że będzie dla niego o tyle miła. A może go jednak czymś jeszcze zaskoczy? Po za tym będzie musiał wypytać ją o to w jaki sposób zmanipulowała wodę. Przed Saurianem nie szło ukryć takich rzeczy, a skoro się odezwał by go ostrzec - oznaczało to tylko i wyłącznie, że była obdarzona nadnaturalną mocą. Zapewne nie magiczną, bo smok zechciałby samemu powiedzieć coś więcej. Jeśli chodziło o dzielącą ich odległość, to teraz już jej do siebie nie przyciskał, pozostawiając minimalną odległość między nimi. Nic jednak nie stało na przeszkodzie by sama sobie do niego przyległa, jeśli uznałaby to za potrzebne. On nie będzie protestował ani się przed tym bronił. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Sro Kwi 16, 2014 7:20 pm | |
| Dziewczyna poczuła lekkie poluzowanie uścisku, ale to niewiele pomogło i wcale nie mogła wyrwać się z objęć Kennetha. Właściwie pytanie brzmiało, czy w ogóle chciała to zrobić? Może i tak, ale z drugiej strony jakoś zdobył jej sympatię, a że często ufała komuś bardzo szybko, to i jemu przypadł ten zaszczyt. To była jedna z tych chwil, w których taka bliskość nie była ani osaczeniem, ani czymś nieprzyjemnym dla Rax. Poza tym, każdy czasem może wrzucić na luz, a przecież teraz jest na swoim zasłużonym odpoczynku, to czym miała się przejmować? - Na własność? - tym razem zapytała z nieukrywanym zdziwieniem, zanim jeszcze w ogóle zdążyła pomyśleć nad tym co właśnie usłyszała. No pięknie... Tego zupełnie się nie spodziewała. - Noo, ja nie wiem czy to byłby dobry pomysł. - zaśmiała się nieco nerwowo, ale wciąż miała dobry humor. Kiedy Kenneth nieco mocniej poluzował swoje objęcie, przemknęło jej przez głowę, że mogłaby teraz zwyczajnie uciec, ale nawet nie zdążyła tego zrobić, bo już była przodem do mężczyzny, który wciąż ją obejmował. Dziewczyna odgarnęła mokre włosy i spojrzała na niego, nieco zawstydzona, ale uśmiechnięta. - Ja jestem grzeczna, jak widzisz - nie uciekam, więc kara powinna być łagodniejsza. - zaśmiała się i pokręciła głową, bo miała wrażenie, że Kenneth zaczyna ją nieco mocniej zaczepiać. Odległość między nimi nie była zbyt wielka, ale mimo to Rax miała pewną swobodę i nie czuła się dziwnie pod tym względem. Spojrzała w oczy Kennetha, uśmiechając się przy tym dość wesoło. Miała zamiar powiedzieć mu coś zabawnego na temat tej sytuacji, ale jej wrodzone zdolności zrobiły swoje. Nagle dziewczyna wykonała gwałtowny ruch i wręcz wpadła na mężczyznę, mocno się w niego wczepiła i prawie krzyknęła z przerażenia. - Fuj, fuj, fuj, fuj! - wypowiedziała mocno do niego przytulna, mając przy tym zamknięte oczy. - Coś otarło się o moją nogę. - powiedziała z grymasem na twarzy, nie drgając ani odrobinę.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Czw Kwi 17, 2014 7:54 pm | |
| Nie było tak źle. Nie uciekała, nie panikowała, nie biła go po twarzy łokciami. Okazało się, że było nawet lepiej niż początkowo się spodziewał. Gdy już się odwróciła i odsłoniła swą twarz, ujrzał jej twarz i cóż. Zaczął walczyć sam ze sobą, by sobie czegoś nie wmówić zaraz, by nie pozwolić żadnym uczuciom wziąć góry. Chłopak uśmiechnął się do dziewczyny w odpowiedzi, nie odpowiadając póki co nic na jej słowa. Po prostu nie uznał tego za konieczne, wystarczyło - że byli. Spokój, cisza, mógł się jej tak po prostu poprzyglądać... do momentu... aż nagle odruchowo spiął mięśnie. A zrobił to, bo nagle wpadła na niego i wtuliła się w niego mocno, tak po prostu - nieoczekiwanie. Z wrażenia sam ją puścił, by zaraz przesunąć swe dłonie na jej boki, kładąc je delikatnie na jej żebrach i zastanawiając się co się stało. Jej głowa spoczęła na jego barku, a on sam nie specjalnie nawet się poruszał. Przesunął tylko dłonie dalej by ją pewniej złapać, zastanawiając się przy tym co się stało... a ona po chwili sama mu powiedziała. Nie mógł się więc powstrzymać, by nie wykorzystać sytuacji. Objął ją znów dookoła pleców i przytrzymał by się od niego za bardzo nie odkleiła - bo musiał przyznać, że ta niespodzianka była bardzo przyjemna. Następnie roześmiał się lekko, po czym skomentował spokojnie. -Czyżby to ryba? Zapytał żartem, nie widząc niczego w wodzie. A może ona to zrobiła celowo, by go po prostu przytulić? Sam nie potrafił tego określić. Czuł natomiast, że zrobiło się nagle ciepło, że jej skóra była dla niego bardzo miła i przyjemna w dotyku, zwłaszcza gdy tak napierała całym swoim ciałem na jego własne... co ostatecznie mu chyba nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Ciekaw był kiedy Saurian rzuci jakiś mądry komentarz. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Czw Kwi 17, 2014 8:31 pm | |
| Przez długą chwilę, Rax była tak mocno wczepiona w Kennetha czując obrzydzenie i przerażenie tym co dotknęło jej nogi, że nie poczuła nawet, że dłonie mężczyzny zmieniły swoje położenie. Cały czas dziewczyna miała mocno zamknięte oczy, a jej twarz była wykrzywiona w bliżej nieokreślonym grymasie. Zapewne tkwiłaby tak bardzo długo, ale z tego dziwnego transu przerażenia wyrwał ją śmiech Kennetha. Wtedy nieco się opamiętała i zorientowała co takiego właśnie zrobiła. Jej oczy otworzyły się szeroko, a usta rozchyliły, na jej policzkach pojawił się mocny rumieniec. Brawo Rax, jesteś taka odważna, nie boisz się obcych mężczyzn, ale jakiegoś stwora morskiego owszem i do tego robisz z siebie małą, przerażoną dziewczynkę, brawo, brawo - przemknęło jej przez myśl. Cóż... Teraz to już na pewno wyszła na totalną kretynkę. Dziewczyna odchrząknęła i próbowała coś powiedzieć, ale nic nie przeszło jej przez usta. Dopiero za drugim razem udało jej się sklecić jakieś zdanie. - Nie.. Nie wiem. To było coś... Okropnego. - powiedziała, czując się nadzwyczaj głupio. - I to wcale nie jest śmieszne! - powiedziała nieco naburmuszonym tonem, powoli czując rozbawienie całą sytuacją. Lekko poluzowała uścisk, nie chcąc zadusić biednego Kennetha. Do Raxleen również dotarło to, w jakiej pozycji właśnie się znaleźli. Czuła jak mężczyzna obejmuje ją, co wywołało przyjemne ciepło w całym jej ciele. O dziwo wcale nie miała zamiaru odsunąć się od niego, co nie do końca było do niej podobne. Dziewczyna odchyliła głowę i nieco odsunęła się by spojrzeć mu w oczy, mając nadzieję, że cały rumieniec, który pojawił się na jej policzkach zwyczajnie znikł. - To było okropne. - powiedziała dość uroczo, mimo wszystko trochę zawstydzona swoim zachowaniem. Przez dłuższą chwilę patrzyła na niego, a o czym myślała, dla mężczyzny pozostanie tajemnicą. Czy było to zwykłe spojrzenie, czy też nie do końca takie zwykłe.. A może próbowała odczytać to co o niej teraz myślał po tym jak się zachowała? Wiedziała tylko Raxleen. - Może... Może wróćmy lepiej na brzeg? - zapytała niepewnie, po chwili przygryzając lekko dolną wargę. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island Czw Maj 22, 2014 7:28 pm | |
| Kenneth musiał dalej rycersko trzymać ją i bronić jej przed czymś co dotknęło jej nogi. Wczepiła się w niego tak bardzo, że zapewne teraz to by nawet siłą nie był w stanie jej oderwać. Spoglądał więc na nią rozbawiony, czekając na dalszy rozwój wypadków. Potem już się opamiętała i zarumieniła. Musiał przyznać, że wyglądała przezabawnie. Coś okropnego ją dotknęło... i nie było to śmieszne. Przynajmniej przestała tak uciskać jego szyję, choć było to dość przyjemne. Aż poddał w wątpliwość fakt czy realnie coś ją dotknęło - czy może ona sama to ukartowała by sama sobie tak do niego doskoczyć pod jakimś pretekstem? Niestety Saurian raczej nie będzie chciał tutaj pomóc poprzez wyczytanie czegoś z jej myśli, więc pozostaną mu już tylko domysły. -Wierzę, że było. Odparł jej, luzując lekko chwyt by mogła się spokojnie poruszać. W końcu kto wiedział czy rzeczywiście chciała by ją trzymał lub w ogóle dotykał? Niemniej jednak nie uciekała się, nie wyrywała. Przyglądała natomiast mu przez chwilę, sprawiając, że aż go to zaciekawiło - by zaraz skomentować jaki był tego powód. Uśmiechnął się więc spokojnie i puścił ją, ruszając następnie w miarę powoli w kierunku brzegu, płynąc powoli oraz bez pośpiechu. Gdy dotarł na brzeg, stanął natychmiast na nogi, spoglądając czy na pewno popłynęła za nim. Gdy i ona dotarła, spojrzał na nią spokojnie, ścierając jedynie wodę rękoma ze swej twarzy. No tak, on nie wziął ze sobą ręcznika - choć nie był mu potrzebny, bo zmarznięcie mu nie groziło. O czym ona nie koniecznie musiała wiedzieć - ale zaciekawiło go - jak Raxleen zareaguje? |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Whitehaven Beach, Whitsunday Island | |
| |
| | | | Whitehaven Beach, Whitsunday Island | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |