|
Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Nie Cze 22, 2014 9:26 pm | |
| Zwyczajna praktyka krojenia jedzenia na mniejsze kawałki, chociaż w wypadku karmienia smoka nie miało to większego znaczenia bo i tak miał szerszy przełyk niż człowiek przez co mógł połykać takie rzeczy jak omlet w całości. Niektórych nawyków po prostu nie da się pozbyć, zwłaszcza że każdy ze służby przechodził gruntowne szkolenie w etykiecie, aby mogli też godnie reprezentować swojego pana. Elizabeth na początku te kły faktycznie przestraszyły, gdyż po prostu były ostre i duże. Czasami bała się wchodzić do gabinetu Antharasa, gdzie pełno było głów zwierząt oprawionych w taki sposób, żeby kły były obnażone. Miał tam dosyć pokaźną kolekcję i zazwyczaj jak już na coś polował to były to stworzenia niebezpieczne i duże. Po chwili jednak przyzwyczaiła się, a może nawet odczuwała satysfakcję z tego, że jeśli pożyje dostatecznie długo to będzie mogła się chwalić, że karmiła smoka. Albo, że zyska kogoś na kształt przyjaciela albo chociaż towarzysza. W tym czasie łowca wybudził się z drzemki w dosyć brutalny sposób. Podczas tego snu zazwyczaj na boki się rzucał i przemieszczał po powierzchni łóżka, dlatego tym razem z racji tego, że zdrzemnął się po prawej stronie dosyć blisko brzegu zwyczajnie skończył na podłodze. Jako, że był w pokoju naprzeciwko to przez zamknięte drzwi było słychać łupnięcie o podłogę. Elizabeth słyszała ten dźwięk i spojrzała w kierunku drzwi z uśmiechem na twarzy, jednak zaraz wróciła do karmienia smoka. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Nie Cze 22, 2014 9:42 pm | |
| NPC Storyline - Shinsen Jak widać służąca szybciej zdobyła jego zaufanie, niż gospodarz. I można powiedzieć, że ze wzajemnością. Oczywiście mógł to uznać za celowy zabieg, jednak co mogliby chcieć tym osiągnąć? Po za tragedią w momencie, gdy smok zorientowałby się, że coś jest nie tak? Uczono go o takich technikach, że osoby najbardziej niepozorne mogą doskonale wykorzystywać swą "niepozorność". Niemniej jednak Shinsen nie należał do grona istot które podejrzewały cały świat o spisek przeciwko wszystkiemu. Bez wahania odbierał od kobiety kolejne kawałki, czasami po prostu łykając je w całości... aż w pewnym momencie usłyszał głośny huk w pokoju obok. Ślepia gada momentalnie powędrowały ku drzwiom, a on sam podniósł wargi, ukazując ostrzegawczo swe kły. Nic się jednak nie wydarzyło, tak więc gad podniósł lewą dłoń i spojrzał na nią. Nie dostrzegając jednak żadnej zmiany, po prostu opuścił dłoń i wrócił do swego aktualnego zajęcia - czyli bycia karmionym. Było to dość dziwne... ale i zabawne. Niemniej jednak co stało się w pokoju obok? Nie powinni sprawdzić? Sugerując się reakcją Elizabeth, młody smok stwierdził, że wszystko musiało być w porządku... skoro nie panikowała, a on dalej wyglądał jak wyglądał - to wszystko musiało być normalne, bez niebezpieczeństw czy udziwnień...
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Pon Cze 23, 2014 5:51 am | |
| W pewnym sensie to był zabieg celowy, no bo który pan naraziłby swoją najlepszą służącą na niebezpieczeństwo po to, aby usługiwała niebezpiecznemu acz ważnemu przyszłemu sojusznikowi. Łowca podniósł się z podłogi i rozejrzał. Nie był już w swoim śnie, a w pokoju naprzeciwko 13. Wrócił do normalności, chociaż jest to pojęcie względne. Przypomniało mu się, że w końcu ma gościa do którego miał kilka pytań, zwłaszcza że mają zjawić się inni aby go odebrać. Założył buty i skierował się ku drzwiom. Stanął przed drzwiami numer 13 i zapukał. Antharas: Mam nadzieję, że nie przeszkadzam? - zapytał lekko uchylając drzwi i zerkając do środka. W pokoju była Elizabeth, która miała tacę na kolanach z prawie skończonym omletem, a obok siedział Shinsen. Czyżby go karmiła? No cóż to zrozumiałe, biorąc pod uwagę fakt, że wczoraj ledwo stał a raczej ledwo żył. Łowca otworzył drzwi szerzej, skoro i tak nic nieprzyjemnego albo intymnego się nie działo to mógł śmiało wejść. Antharas: Masz ochotę przewietrzyć się, czy wolisz sobie poleżeć? No i oczywiście jak tam się Tobą zajmuje przyszła naczelna pokojówka? - o tak, bo to Elizabeth ma przejąć po Sebastianie większość obowiązków, kiedy on nie będzie mógł zarządzać jako lokaj. Dziewczynę trochę to onieśmieliło, bo zawsze była skromną osobą i nie przywykła do pochwał, jednak były one w pełni zasłużone. Jeśli coś można powiedzieć o stosunku Antharasa do służby to to, że ich dobrze wynagradzał za pracę. Pokojówka przez cały czas miała zwrócony wzrok ku swojemu panu. Na swój sposób go podziwiała za to co robi jako jej szef oraz jako szef korporacji. Nie raz i nie dwa wynosiła go, gdy zasnął w swoim gabinecie nad stertą papierów, których ona sama by pewnie nie ogarnęła. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Wto Cze 24, 2014 6:07 pm | |
| NPC Storyline - Shinsen Gad akurat dokończył jeść, gdy do drzwi ktoś zapukał. No, nie ktoś - bo zapach od razu dał znać smokowi o tym kogo niosło. Gad skinął lekko łbem do Elizabeth, przymykając na chwilę ślepia. Była to pewna bezsłowna forma podziękowania. Następnie drzwi do pokoju uchyliły się, a za nimi odezwał się gospodarz. Smok odczekał chwilę, a ten zaraz sam wszedł do pokoju, zajrzawszy doń uprzednio. Na zadane pytanie, smok przekrzywił łeb na bok, spoglądając na mężczyznę z ciekawością. Wyjść na dwór...? To był nawet dobry pomysł. Co prawda wiązało się to z tym, że służąca nie zrobi mu proponowanego wcześniej masażu... przynajmniej nie teraz. Bah! Gadzina potrząsnęła łbem, jakby chcąc pozbyć się z siebie jakiś myśli, by następnie skierować swe spojrzenie na Elizabeth i ponownie skinąć jej łbem w podzięce. Następnie smok spiął swe mięśnie i powoli wstał z łóżka, czyniąc kilka kroków w przód w celu złapania równowagi. Następnie powoli odwrócił się w stronę gospodarza w celu udzielenia mu odpowiedzi. -Chętnie się przejdę. A Elizabeth radzi sobie wyśmienicie. Odparł, by następnie powolnym, lekko koślawym krokiem ruszyć w stronę wyjścia z pokoju. Tak na prawdę to bardzo był ciekaw okolicy. Z wczorajszej nocy nie pamiętał zbyt wiele. Jedynie otaczający go mrok, ogromne zmęczenie oraz chęć odpoczynku. Nic po za tym... no i oczywiście nie mógł zapomnieć o twardym lądowaniu, po którym jego mięśnie dalej o sobie przypominały. Młody smok zatrzymał się przy mężczyźnie i spojrzał na niego wyczekująco, czekając aż gospodarz go oprowadzi. W końcu nie znał terenów, a kto wie czy mężczyzna nie miał tu czegoś ciekawego co warto zobaczyć. Lub po prostu jakiegoś planu przechadzki.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Wto Cze 24, 2014 7:17 pm | |
| Elizabeth kiwnęła głową, odłożyła tace, a potem się ukłoniła i wyszła z pokoju. Typowy nawyk służby, że kiedy czynności zostają spełnione służba opuszcza pomieszczenie i wraca do swoich zajęć. Dziewczyna była bardzo sumienna wobec swoich obowiązków, a miała jeszcze parę rzeczy do zrobienia, jak odkurzyć salon i umyć okna w bibliotece. Widok chwiejącego się smoka, który zaraz odzyskał równowagę był dobrym znakiem. Wracał do sił i gdyby nie maska do połowy twarzy to nie widać byłoby delikatnego uśmiechu satysfakcji ze strony łowcy. Antharas: No taka służba to skarb dla każdego szlachcica. Rodzina Swann ma bardzo długą historię pracy u mojej rodziny. Z resztą zawsze o służbę dbaliśmy i wspieraliśmy, aby czerpać obopólne korzyści. Hmmm od czego by tu... - chwilę się zastanawiał i rozważał początkowe oprowadzenie po całej rezydencji ukazując wszystkie salony, pokoje itp. jednak skoro miał do czynienia z wojownikiem wpadł mu do głowy jeszcze jeden pomysł. Ale to zostawi chyba na deser - Można zacząć od wnętrza budynku, a potem oprowadzę Cię na zewnątrz. Nie martw się to miejsce jest położone na obrzeżach i mało ludzi tutaj zagląda - powiedział kierując się w prawo. Miał plan, żeby zacząć od najbardziej podstawowych rzeczy jak jadalnia, potem salon, kuchnia, poprzez bibliotekę, a dalej przyszłaby kolej na ogrody, które były zadbane dzięki pracy ogrodników. Wszystko z wnętrza domu dawało wrażenie przedmiotów wiekowych, zwłaszcza biblioteka, gdzie Elizabeth myła pięknie ręcznie zdobione okna, które miały sporo lat na... ramach. Kuchnia dla odmiany była nowoczesna, a krzątały się tam 2 panie kucharki szykujące posiłek dla służby. Były łudząco podobne do siebie, jakby były bliźniaczkami. Na smoka nie zareagowały, bo go nie zauważyły, zwyczajnie były pochłonięte pracą i musiały pilnować wszystkiego, żeby nie spalić nic. Gdzieś podczas całej wycieczki mignął Sebastian, który spacerował na zewnątrz z trójnogim psem, rasy owczarka niemieckiego. Psina patrzyła czujnie na smoka, jednak była dobrze wyszkolona przez Sebastiana i trzymała się blisko niego kiedy wydał komendę. Łowca pokazał też swój gabinet, który był pełen trofeów różnych zwierząt oraz broni. Ogólnie siedlisko łowcy, pełne gratów mu potrzebnych. Ostatnim elementem wycieczki była... sala treningowa w podziemiach, do której weszli przez bibliotekę. Z/T |
| | | Veronique Croisseux
Liczba postów : 32 Data dołączenia : 05/08/2014
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Sob Sie 09, 2014 10:23 pm | |
| -Nie, nie, nie! - Tym razem dziewczynie przyśnił się koszmar jeszcze gorszy od ponurej rzeczywistości. Zaczął się zwykłym spacerem po parku, a skończył spopieleniem niemal całego miasta. Setek ludzi, mężczyzn, kobiet, dzieci. Była potworem, nawet po obudzeniu się. Jej sumienie nie mogło zaakceptować takiego stanu rzeczy. Veri obudziła się zlana łzami i potem, cała roztrzęsiona. Na szczęście po paru minutach, jakie zajął jej powrót do rzeczywistości, wszystko wróciło do normy. Dziewczyna, gdy uspokoiła się, postanowiła posilić się nieco już zimnym posiłkiem i przy najbliższej okazji dowiedzieć się więcej o tajemniczym właścicielu rezydencji. Oby teraz tylko znowu nie zasnąć. Cały czas Veri towarzyszył bezsensowny strach, że mogłaby się już nie zbudzić. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Sob Sie 09, 2014 10:38 pm | |
| Wątek NPC - Sebastian Swann, lokaj Antharasa Po kilku godzinach lokaj postanowił zajrzeć do gościa. Był bardzo ciekaw nowej osoby w rezydencji, ale najbardziej chciał sobie pogawędzić i poznać tą osobę. Sebastian był z tych osób, które najczęściej pod nieobecność pana zabawiały gości rozmową. Stanął przed drzwiami pokoju 31 i chciał zapukać do niego, kiedy usłyszał krzyk zza drzwi. Nie był to jednak krzyk jakby kogoś mordowali, a jedynie jakby komuś coś złego się śniło. Odczekał kilka chwil, po czym już miał gotowy pretekst, aby wejść do pomieszczenia. Zapukał grzecznie, a potem otworzył drzwi i zobaczył Veronique, która się posila. W sumie danie jakie miała zaserwowane nie było aż tak zimne bo było przykryte metalową pokrywą. Chłodniejsze było, ale nie całkowicie zimne. - Przepraszam panienkę za wtargnięcie, usłyszałem krzyk i myślałem że coś się stało. Wszystko w porządku? - zapytał i wszedł do pokoju rozglądając się czy faktycznie nie działo się tu nic złego. Wszystko było w jak najlepszym porządku, tylko osoba była roztrzęsiona. Widać było, że parę chwil wcześniej pot się lał z tej osoby. Pot i sądząc po podkrążonych oczach też łzy. Spokojnie przysunął sobie krzesło i usiadł na nim. - Jeśli panienka chce to mogę podgrzać to danie. Będzie o wiele smaczniejsze - zaproponował lokaj - nie chciałbym być wścibski, ale czy coś panienkę trapi? - zapytał tonem zawodowego psychoterapeuty. Lubił jak ludzie mu się z czegoś zwierzali, bo wtedy jego własne problemy były takie odległe. - Pozwoliliśmy sobie wyprać panienki rzeczy. Wszystkie drobiazgi znajdują się na szafce nocnej, zaś rzeczy dostanie panienka rano. Świeże i wyprane - powiedział miłym głosem. Staruszkowi chyba nie schodził uśmiech z twarzy nigdy. |
| | | Veronique Croisseux
Liczba postów : 32 Data dołączenia : 05/08/2014
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Sob Sie 09, 2014 11:21 pm | |
| W sumie Veri tylko czekała na odwiedziny lokaja. Nie mogła doczekać się, gdy usłyszy coś o właścicielu miejsca, w którym przebywa. -Teraz już tak. Na szczęście. Gdybym straciła kontrolę nad sobą, jak w tamtym śnie... Kiepsko idzie mi bycie dobrą, nawet podczas snu. - Kruczowłosa uśmiechnęła się gorzko. Po chwili odpowiedziała na drugie pytanie lokaja. -Nie, dziękuję. Nie chciałabym sprawiać problemów. Chociaż pewnie za późno na te słowa... - Westchnęła. -Sumienie. Jednak, by pan to zrozumiał, musiałabym bardzo wiele i bardzo długo o sobie opowiadać. A mogłabym się przy tym znowu rozkleić. Wolałabym tego uniknąć, rozumie pan. - Iskierka była zbyt nieufna, by tak o sobie opowiadać, nieważne kim ta osoba była. Wolała słuchać o innych. Hipokrytka. -Dziękuję, za wszystko. Obawiam się jednak, że jestem zmuszona parę dni tu pobyć... Mogłabym dowiedzieć się nieco o właścicielu tego miejsca?
Ostatnio zmieniony przez Veronique Croisseux dnia Sob Sie 09, 2014 11:46 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Sob Sie 09, 2014 11:36 pm | |
| Wątek NPC - Sebastian Swann, lokaj Antharasa Asekuracyjnie lokaj wolał założyć, że nie jest do końca bezpiecznie. Tak samo jak w wypadku kiedy gościem był Shinsen. Zwykła ludzka nieufność, która znika z czasem kiedy się kogoś pozna. Sebastian był już sędziwym człowiekiem i wiedział takie rzeczy, jednak zawsze postępował zgodnie z tym co mówił jego pan. Przykazania gościnności wypełniał należycie i dopóki gospodarz nie powiedział, że osoba ma odejść to lokaj tego samego nie mówił. Uśmiechnął się do niej miło, jak to już starszy człowiek uśmiecha się do młodych kiedy usłyszy, że sobie radzą. - W każdym jest dobro młoda damo. Żyję na tym świecie już troszkę latek i mogę to z pewnością stwierdzić - wiedział też, że nawet w dobrych ludziach też może czaić się zło. Tak jak gospodarz miał swoje alter ego, które było dzikie i lubujące się w mordzie. Dziewczyna miała trochę taktu, bo nie chciała sprawiać dalszych problemów. Sebastian pokręcił głową, że nie sprawia problemu. Chociaż mimo, że jedzenie było pierwsza klasa bo kucharz był najlepszej szkoły, to jednak danie by było chyba lepsze jakby je podgrzać trochę. Nie zmienia to faktu, że było to pyszne. - Owszem rozumiem. Są pewne rzeczy o których z trudem się mówi - jednak dziewczę zażądało od niego jakiejś informacji, kiedy sama odmówiła. - Niebawem mój pan wróci, dlatego do tego czasu możesz tu zostać. Chyba że on pozwoli panience zostać dłużej - powiedział grzecznie, a potem westchnął - Właścicielem domu jest Antharas van Halisha. Obecny właściciel Halisha Industries, czyli firmy produkującej broń. Tyle wiadomo publicznie, jest także filantropem oraz darczyńcą na rzecz ochrony środowiska - bo przecież nie miałby gdzie polować - jednak więcej jako lojalny lokaj nie mogę powiedzieć, za to możemy się uczciwie wymienić informacjami prywatnie - zaproponował. No tu był haczyk. Dziewczyna musi coś o sobie powiedzieć, by zyskać informacje dalsze o właścicielu. - Może panienka zacząć od tych bolesnych rzeczy, co by mieć najtrudniejsze za sobą. W zamian dostanie panienka historię tego domu, która również do wesołych nie należy. Historię, w której uczestniczył sam właściciel oraz jego rodzina - spojrzał na nią - to jak? Wymiana? |
| | | Veronique Croisseux
Liczba postów : 32 Data dołączenia : 05/08/2014
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Nie Sie 10, 2014 5:30 pm | |
| W głowie Veri kłębiły się setki myśli. No bo od czego konkretnie zacząć, i czy w ogóle to robić? Poza tym, co znaczył tamten lis ze snu? Tyle opcji, a żadna nie wygląda na słuszną. No, ale niech będzie. Wymiana wydaje się być uczciwa. -Jak może pan się domyślił, jestem francuską. Na szczęście wrodziłam się w matkę. A ojca w sumie nie chcę znać. Zostawił nas na samym początku. Z niczym. I aż do niedawnej śmierci mamy żyłyśmy ledwo co. A teraz czas na najgorsze... Od czternastego roku życia byłam dziwką. Taką, jakich wiele. A karierę skończyłam wybuchowo wręcz. - Nastolatka westchnęła. Zaczynała robić się rozdrażniona, zdenerwowana z powodu dłuższego czasu nie brania leków przeciwbólowych. A robiło się jeszcze gorzej. -Hm...w przypływie złości i bólu ujawniły się moje moce, na czym ewidentnie nie skorzystał mój klient. A był on... Straszny. Skurwiel jakich mało. Ale skończył tak, jak mu się należało. Wprawdzie groziło mi za to kilkadziesiąt lat, ale nie żałuję. Ojczulko przypomniał sobie o nas, a w sumie o mnie, bo mama niestety wyzionęła ducha, i wszystko jakoś się naprostowało. Poleciałam po wszystkim do ojca, ale na miejscu okazało się, że skończył jak matka. A teraz jestem tutaj... No, wie pan wszystko. - Veri mówiła powoli, gdyż miała problemy z przypominaniem sobie tego wszystkiego. Wszystko, mogłoby się wydawać, wracało do normy, aż tu nagle oczy dziewczyny ponownie zapłonęły. Ver uniosła rękę w pobliżu twarzy lokaja i sprawiła, że zmieniła ona kolor na pomarańczowy, a powietrze wokół niej zaczęło falować od wysokiej temperatury. -Moje... Leki. - I już, gdy dłoń kruczowłosej znalazła się niebezpiecznie blisko policzka lokaja... Straciła ona przytomność i w ułamku sekundy wszystko wróciło do normalnej postaci. Nastolatka nie obudziła się przez dwa dni
Ostatnio zmieniony przez Veronique Croisseux dnia Nie Sie 10, 2014 8:55 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Nie Sie 10, 2014 6:12 pm | |
| Wątek NPC - Sebastian Swann, lokaj Antharasa Lokaj słuchał jej opowieści bardzo uważnie. W sumie z wyglądu połapał się, że dziewczyna ma francuską urodę, co do innych domieszek nie był pewien bo jako tako to akurat umiał rozpoznać bezbłędnie, gdyż jego żona jest pochodzenia francuskiego. Jej historia była iście smutna, musiała sprzedawać własne ciało, aby zarobić na chleb oraz przeżycie. Zrobiło mu się jej żal i gdyby ją znał lepiej to pewnie by ją pocieszył jakimś dobrym słowem, jednak nie był pewien czy dziewczyna zadziała agresywnie bo poczuje się, że człowiek traktuje ją protekcjonalnie. Wyglądała jakby się niecierpliwiła albo ją coś bolało. Jak dalej wskazała jej historia to jest czynnik ujawnienia jej mocy. Gniew i ból, czyli 2 rzeczy które często są pokrewne. Była morderczynią, lecz skoro nie miała na to wpływu to czy Antharas także byłby mordercą? Pewnie tak, bo w końcu Jack wielu ludzi obdarł żywcem ze skóry, a najczęściej spotykał ten los właśnie prostytutki, gdyż upodobnił się troszkę do legendarnego przestępcy Londyńskiego. Po wysłuchaniu historii jej oczy znowu zapłonęły. Czyżby to wywołało w niej ból albo gniew? Lokaj odsunął głowę od jej ręki, która jakby zapłonęła do czerwoności. Prosiła o leki, a gdy chciała przybliżyć dłoń, co pewnie skutkowałoby poparzeniem straciła przytomność, a lokaj spadł z krzesła próbując uniknąć dotyku. Był jednak spocony po tej stronie twarzy bo poczuł ten gorąc. - Następnym razem przyjdę tu z gaśnicą - wymruczał do siebie powoli wstając. Zerknął na rzeczy, które były na półce. Biegły był w znajomości leków, bo to do niego chodzili w domu kiedy ktoś był chory albo coś się stało. To były mocne środki przeciwbólowe, od których bardzo łatwo się było uzależnić. Pokręcił głową, bo współczuł dziewczynie, że jest uzależniona od takiego świństwa i musi je przyjmować. Przecież to tak bardzo niszczyło organizm i wątrobę. Kiedy była nieprzytomna podawał jej ten lek raz dziennie. Tak na wszelki wypadek, żeby przypadkiem nie spaliła domu. Pana dalej nie było. Kiedy dziewczyna się wybudziła trzeciego dnia, miała na czole chłodny okład, a obok siedział lokaj który jadł sobie jabłko, skubiąc kawałek po kawałku nożem. - Dobrze się czujesz dziecko? - zapytał połykając kawałek jabłka. W sumie przychodził tu kontrolnie każdego dnia. Czasami, któraś z pokojówek wchodziła, żeby wywietrzyć pokój i delikatnie obmyć Veronique, aby czuła się świeżo po obudzeniu - Nie zdążyłem dotrzymać mojej części umowy - powiedział i odstawił jabłko, w które wbił nóż. Sebastian należał do tych honorowych osób, więc jeśli coś obiecał to zwyczajnie to robił. Przysunął się na krześle bliżej łóżka, aby nadać atmosfery czytania bajki dziecku na dobranoc - tylko obiecaj, że nie będziesz próbowała mnie spalić - powiedział i uśmiechnął się do niej życzliwie. Ten stary człowiek nie potrafił chować urazy, zwłaszcza po tym jak troszkę się dowiedział o zasadzie działania tego fenomenu . - Ekhem, historia tych murów jest naprawdę tragiczna i krwawa. Jest przekazywana w naszej rodzinie z pokolenia na pokolenie, gdyż my rodzina Swann od wieków pracujemy dla Halishów - powiedział krótkim wstępem, po czym zaczął opowiadać spokojnym tonem modulując od czasu do czasu głos, żeby nie uśpić słuchacza - Rodzice panicza byli bardzo zamożni. Jego matka była z rodu zajmującego się finansami, a ojciec zajmował się bronią. Małżeństwo było zaaranżowane, jednak zadziałała miłość, czego owocem jest panicz Antharas - to było dziwne bo małżeństwa aranżowane współcześnie praktycznie nie miały miejsca. Jak stary był zatem panicz? - Och, była to bardzo szczęśliwa rodzina, jednak do pewnego wieczora. Pewnego wieczora ktoś wdarł się do rezydencji, raczej nie ktoś a coś, bo człowiek nie jest zdolny do tego żeby gołymi rękoma obedrzeć kogoś ze skóry. W ten sposób tragicznie zginęli rodzice panicza kiedy był jeszcze dzieckiem. Został przez kogoś uratowany, ta osoba także bardzo wpłynęła na to jaki dzisiaj jest. Osobiście nie znałem człowieka, który pomógł paniczowi bo tak to bym mu złożył podziękowania. Kilka lat później panicz Antharas wyruszył w podróż, aby odnaleźć siebie. Mówił mi, że dzięki niej poznał swoją prawdziwą naturę i że stał się dzięki niej mężczyzną z krwi i kości - chwilę się zastanowił co dalej mówić, a czego nie. Na moment sięgnął po jabłko i odkroił sobie kawałek. Na szafce nocnej stał koszyk z owocami więc to pewnie z niego było to jabłko - Mówiłem, że panicz jest filantropem i dba o środowisko? Zdarza się, że czasem poluje, jednak nigdy nie na zagrożone gatunki, tak samo walczy z kłusownictwem i nie pozwala ich wybijać. Bardzo dobry aczkolwiek czasami ekscentryczny człowiek, który żyje w zgodzie z zasadami natury. Ostatnio przyniósł bardzo dobrą dziczyznę z lasu, na której była przyrządzone tamto danie, które panienka zjadła - podał Veronique z koszyka winogrona. |
| | | Veronique Croisseux
Liczba postów : 32 Data dołączenia : 05/08/2014
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Nie Sie 10, 2014 8:56 pm | |
| Nastolatka popłakała się od razu, gdy zobaczyła lokaja. Nie akceptowała swojego zachowania, ale była wobec tego bezsilna. Najgorsze było w tym wszystkim zachowywanie świadomości, jakby na jej oczach ktoś inny przejmował jej ciało. Była potworem, który nie czynił nic dobrego, sprawiając za to wiele problemów. Chyba rozważę samobójstwo. Nic dobrego z mojego życia nie wyniknie, a w taki sposób wyświadczę światu przysługę. Następne kilka minut upłynęło im na ocieraniu łez i przeprosinach. Opowieści lokaja Ver słuchała z zapartym tchem i uwagą, toteż zauważyła ona kilka nieścisłości, innymi słowy, coś tu nie grało. Postanowiła zaryzykować i zastosować fortel. -Historia z pokolenia na pokolenie, aranżowane małżeństwo... Kim jest pan Antharas i ile ma lat? Nie słyszałam o eliksirze nieśmiertelności, a ludzie nie żyją tak długo. Proszę o wyjaśnienia. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Nie Sie 10, 2014 9:06 pm | |
| Wątek NPC - Sebastian Swann, lokaj Antharasa Lokaj jak to lokaj o dobrym sercu próbował ją uspokoić kiedy się popłakała. Dał jej nawet swoją chustkę, żeby przetarła łzy. Nie takie rzeczy widział mężczyzna i gdyby takie coś miało go zabić to już dawno by umarł. Raz zdarzyło się nawet, że przeżył spotkanie face to face z alter ego swojego właściciela. Miał po tym jedną bliznę, jednak tego nigdy Antharasowi nie powiedział. Może to nawet i lepiej. Przyjął jej przeprosiny bez większego problemu bo z jej historii wynikało, że nie ma nad tym kontroli. Na dodatek ciągle jest to jeszcze dziecko z trudną przeszłością, a nad takimi lokaj najczęściej był w stanie się rozczulić. Była bystra, skoro dopytała się o takie szczegóły jak wiek jego pana, czy też kim dokładnie jest. Mógł zdradzić niewiele tak naprawdę bo sam nie znał do końca prawdy. Dokończył jeść jabłko i spojrzał na nią, próbując wyważyć słowa odpowiednio. W końcu na nią miał troszkę haków, a co może zrobić z informacją, że jego pan ma 334 lata? Nic, bo kto jej uwierzy? Spojrzał na nią spokojnie i ze stoickim spokojem odpowiedział: - 334 lata moja droga. Mój pan ma 334 lata i ma się całkiem dobrze, wygląda na 34, ale nie mów mu że podałem Ci jego wiek i jak wygląda bo się obrazi - mrugnął do niej porozumiewawczo - Panicz jest dobrym człowiekiem, bardzo dobrym. Dba o naszą rodzinę tak jak dbali jego przodkowie.- Teraz moja kolej. O co chodzi z tymi tabletkami przeciwbólowymi? - zapytał. |
| | | Veronique Croisseux
Liczba postów : 32 Data dołączenia : 05/08/2014
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Nie Sie 10, 2014 9:45 pm | |
| Dobrze. Czyli możliwe, że właściciel był wampirem. I to w sumie dość stereotypowym. Posiadacz wiernej służby, wielkiego dworu. Historia niczym z kart książki. Oczywiście żadnego 'zmierzchu', czy jakiegokolwiek innego podobnego ścierwa. A pośrodku tego wszystkiego Veronique. Z pewnego punktu widzenia było to nawet romantyczne... Bardzo. Skoro niedługo mam zamiar umrzeć, to czemu by jeszcze raz zabawić się z życiem? Drugiej takiej szansy nie będzie nigdy. Dziewczyna, z racji, że poczuła się lepiej, sprowadziła się do pozycji siedzącej. Co prawda dalej mogła na jakiś czas 'usnąć', lub dostać zawrotów głowy, ale... No, trudno. -W pewnym sensie odsunięciem się od rzeczywistości, choćby chwilowym. Jednym z paru nałogów. Te leki w większych dawkach działają jak dobre narkotyki. W mniejszych... Wiadomo. A dlaczego je biorę? Otóż, jestem ogniem. Czuję go. Gdy gaśnie, nieważne w jaki sposób, odczuwam ból wielkości zależnej od rozmiaru znikającego płomienia. Kiedyś zauważyłam, że ten skutek niwelują lekarstwa. Uzależniłam się podczas oswajania się z mocami, gdy ból był absolutnie nie do zniesienia. A teraz doprowadziłam się do bycia uzależnioną od tego ćpunką. Bo próbowałam nie tylko tego. Rzeczy cięższych również. Mieszania wszystkiego z alkoholami - również. Ale w sumie... Nie żałuję tego. Wiem, że wydaję się panu być zagubionym dzieciakiem, ale w tę mgłę weszłam zupełnie świadomie. I nie mam zamiaru wychodzić. Niech pan pyta o cokolwiek. Będę jak otwarta księga. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Nie Sie 10, 2014 10:02 pm | |
| Wątek NPC - Sebastian Swann, lokaj Antharasa Czyli dziewczę było uzależnione od lekarstw przeciwbólowych bo jej umiejętność sprawiała jej ból fizyczny? Wszystko dla lokaja układało się w całość, jak rozsypane puzzle które wpadały na swoje miejsce. Dlatego pewnie po użyciu mocy zasłabła... zwyczajnie od nadmiaru bólu jaki przeszył jej młode ciało. Rzeczy paranormalne to nie na głowę lokaja, wolał to zostawić swojemu panu, który ostatnio chyba się tym zajmował częściej. Trudno powiedzieć czym tak naprawdę Antharas był. Na pewno był po części człowiekiem, ale pozostałej nie był Sebastian pewien. Wiedział, że był bestią i tyle. Jak Jekyll i Mr. Hyde. - Rozumiem, rozumiem - coraz bardziej jej współczuł, zwłaszcza dlatego że z własnego wyboru została tym kim była - a ma panienka kogoś bliskiego, kto może się o panienkę martwić? - z góry przeczuwał jaka będzie odpowiedź, jednak wolał zapytać tak z czystej ciekawości. Musiał jednak uważać, żeby nie przesadzić i jej nie zezłościć - Spotkało panienkę wiele złego z tego co słyszę. Nie będę jednak panienki pouczał o tym co jest dobre, a co złe bo to nie moja rola i z doświadczenia wiem, że młodzi nie słuchają- pogłaskał ją po głowie jak taki stereotypowy dziadek pouczający wnuczkę - Jednak proponuję porozmawiać z paniczem, bo może on będzie miał do panienki kilka pytań. Oczywiście jak wróci z delegacji, na którą się udał - wstał i wziął jeszcze jedno jabłko z koszyka - Mogę czymś służyć? - zapytał niczym zawodowy lokaj, którym był zresztą. |
| | | Veronique Croisseux
Liczba postów : 32 Data dołączenia : 05/08/2014
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Nie Sie 10, 2014 10:51 pm | |
| Brak dalszych konkretnych pytań? Szkoda. Mimo wszystko dziewczyna lubiła o sobie mówić. Obecne problemy w świetle poprzednich wydają się błahe i dzięki temu Ver doceniała, co ma. Nie ważne, jak mało tego było. -Nie martwić. Co najwyżej denerwować moim zniknięciem. Tak, kilkoro takich by się znalazło. Drużyna i... Szef. Ale myślę, że wiedzą, że dam sobie zawsze radę. Lub chociaż usłyszą o moich 'dziełach' w wiadomościach. Powiedzmy, że ciężko mnie zgubić, przynajmniej na dłuższy czas. - To jednak była raczej wada. Gdy jest się zdolną do uczynienia ogromnych strat, zniszczeń, jedynie sumienie jest przeszkodą. Dzięki tym przemyśleniom dziewczyna odkryła, jak bardzo może stać się potężna. Wystarczyłoby przecież wysadzić jakiś skład materiałów wybuchowych, by stać się na tyle silną, żeby być zdolną do zniszczenia prawie całego miasta. Walutą były leki przeciwbólowe... W ilościach hurtowych. Gdyby kiedykolwiek udało jej się uwolnić w jakiś sposób od bólu, nic by jej nie mogło zatrzymać. NIC. Skupiając się na takich wizjach, Veronique bez słowa po raz kolejny usnęła. Tym razem z wyczerpania, nie bólu, na szczęście. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Nie Sie 10, 2014 11:17 pm | |
| Wątek NPC - Sebastian Swann, lokaj Antharasa Lokajowi akurat do głowy nic konkretnego nie przychodziło, poza tym czy nie jest może głodna, ale miała obok koszyk z owocami więc się posili w razie czego albo zahaczy którąś z pokojówek i poprosi lub też sama sobie weźmie. Jednak wpadła mu pewna myśl, a raczej pytanie. - Kto jest panienki szefem i kto będzie się denerwować? Jeśli można spytać oczywiście - powiedział spokojnie staruszek. Istotnie ostatnio w wiadomościach było coś o niewyjaśnionych pożarach na terenie Londynu. Niewyjaśnione przyczyny oraz brak jako takich czynników zapalnych sprawiał że sprawa wyglądała jak robota piromana. Sebastian poskładał to jednak i wyciągnął wniosek, iż właśnie ten piroman leży w łóżku w ich rezydencji. Mógł obstawiać, że pewnie osoba która się denerwuje z jej powodu to ktoś z władz lub jakiejś tajnej organizacji czy czegoś w ten deseń. Może to przysporzyć im problemów, ale jednak musiał poczekać na decyzję swojego pana w tej sprawie. Jeśli postąpiłby zbyt pochopnie mógłby wpaść w jego niełaski, a tym bardziej dziewczyna mogłaby się zezłościć i zagrozić innym. Na szczęście większy ogień w jej wypadku wiązał się z potrzebą wzięcia środków przeciwbólowych, a te się powoli kończyły. Veronique usnęła, lokaj podszedł i pogłaskał ją po głowie. - Śpij sobie dziecko - po czym wyszedł z pokoju. Po jakimś czasie pewnie dziewczyna się obudziła i była sama w pokoju. Miała okazję pozwiedzać to miejsce, w którym ludzie wyglądali na porządnych oraz dobrych. Przyjęli obcą osobę do siebie w gościnę, ubrali, nakarmili, zatroszczyli się. Skoro taka jest służba to jaki jest pan? No i co ważniejsze jak wyglądał dokładnie? |
| | | Veronique Croisseux
Liczba postów : 32 Data dołączenia : 05/08/2014
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Pon Sie 11, 2014 11:19 am | |
| Akurat o Shield powinno wiedzieć dla swojego bezpieczeństwa jak najmniej osób... Chyba. Uznajmy, że tak, gdyż Ver sama do końca nie wiedziała, jak to z tym wszystkim jest. -Nie. Akurat tego nie powiem. - Podpalenia natomiast absolutnie nie były dziełem Veri. Oczywiście, gdyby wiedziała cokolwiek o podejrzeniach lokaja, szybko by wszystko sprostowała. Póki co jeszcze nic nie zrobiła, a na koncie ma jedynie jedno życie. Gdy płomiennooka obudziła się, za oknem było już ciemno. Późna pora jej nie przeszkadzała, gdyż zegar biologiczny dziewczyny był całkowicie rozstrojony. Jako, że za sprawą odpoczynku kruczowłosa czuła się znacznie lepiej, dziewczyna ubrała się w swoje ciuchy, założyła na lewy nadgarstek ostrze i sprawdziła, czy mechanizm wysuwający ostrze działał jak należy. Wszystko w porządku... Na. Szczęście. Veronique udała się na spacer po korytarzach. Na ścianach wisiały portrety poprzednich właścicieli, jednak to obraz z wizerunkiem obecnego właściciela najbardziej przykuł jej uwagę. Rzeczywiście... 334 lata. Poza tym, jeżeli obraz przedstawia rzeczywisty wygląd pana Antharasa, to niezły z niego przystojniak... Może warto by zostać tu nieco dłużej, niż powinnam. Veri spowrotem dostała zawrotów głowy, a pokój nagle wydawał się tak odległy... |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Pon Sie 11, 2014 1:05 pm | |
| Wątek NPC - Elizabeth Swann, pokojówka Dzień zbliżał się ku końcowi, kiedy to Veronique się obudziła. Właściwie to był już późny wieczór i Elizabeth wykonywała ostatni obchód korytarzy, by sprawdzić czy wszyscy śpią już oraz czy wszystko z listy zadań było już skończone. Zaczęła od biblioteki, gdzie sprawdziła stan czystości... perfekcyjnie - odhaczyła w swoim notatniku, który miała ze sobą. Przechadzała się tak po każdym skrawku rezydencji, kiedy to nadeszła kolej części mieszkalnej przed którą wisiały owe portrety właścicieli rezydencji. O portrety dbano i odpowiednio konserwowano wszystkie, nawet te starsze. Wygląd obecnego właściciela był przedstawiony tak jak faktycznie wyglądał. Te same rysy twarzy, czarny kapelusz z rondem na głowie, na twarzy tajemnicza maska do połowy oraz jego wierny czarny płaszcz. Widać było na obrazie jego dwukolorowe oczy oraz rude włosy. Osoba z obrazu była tak namalowana jakby zerkała na patrzącego przeszywającym wzrokiem. Nie groźnym, acz przeszywającym, chcącym odebrać tajemnice tej osobie. Pod obrazami oczywiście były tabliczki z datą urodzenia osoby oraz jej śmierci. Pod obecnym właścicielem była tylko data urodzenia, która sięgała 334 lata wstecz. Młoda pokojówka lubiła tutaj przychodzić i wpatrywać się w obraz, w swój ideał, bardzo odległy i niedostępny dla niej, bo w końcu kimże ona była by mieć szansę u takiej osoby jak Antharas? Była zbyt nieśmiała oraz była jedynie służącą. Pozostaje jej tylko wzdychać z daleka i liczyć na happy end taki jak w książkach. Przy obrazach zauważyła Veronique, która jakby się chwiała. Elizabeth nie mogła zapytać czy wszystko w porządku, bo przecież była niemową od urodzenia i porozumiewała się tylko na migi. Podeszła do niej bliżej i zerknęła na nią pytająco, coś przy tym gestykulując. Osoby znające język migowy odczytałyby to jako "Czy wszystko w porządku?". |
| | | Veronique Croisseux
Liczba postów : 32 Data dołączenia : 05/08/2014
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Pon Sie 11, 2014 5:15 pm | |
| Ziemia wręcz odsuwała się nastolatce od stóp. Czuła się, jakby chodziła w wysokich szpilkach po niesamowicie śliskim lodzie, a każdy krok, miast zbliżać do pokoju, sprawiał iż był pozornie coraz bardziej oddalony. Na szczęście przyszło wybawienie, czyli pokojówka. Jednak nic nie powiedziała. Niemowa...? Niestety, Veronique migowego nie znała absolutnie, no bo i skąd? -Kręci mi się... w głowie. - Powiedziała z trudem płomiennooka. Niby sporo razy w swoim życiu zawroty głowy miała, ale pierwszy raz tak silne. Czy to było spowodowane braniem leków przeciwbólowych, pomimo braku potrzeby robienia tego? Oczywiście nie biorąc pod uwagę uzależnienia. A, właśnie, leki. Co stanie się, gdy Ver wyczerpie ich zapas? Będzie na łasce, jak i niełasce Antharasa i jego służby jeszcze bardziej, niż do teraz. Mogłaby, broń Boże zrobić komuś krzywdę. To jest jak rozdwojenie jaźni, a leki trzymają 'tą złą'. Po prostu obłęd. Największą obawą Veri było to, że leki wkrótce przestaną działać... -Mogłaby mi pani pomóc wrócić do pokoju? Sama nie dam rady... Dziękuję, już teraz. Później mogę odpłynąć... - Kolejne wypowiedziane z trudem słowa, kolejne próby utrzymania równowagi... |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Pon Sie 11, 2014 5:33 pm | |
| Wątek NPC - Elizabeth Swann, pokojówka Pokojówka po ojcu miała ten gest, że dla ludzi była dobra i bardzo pomocna. Podeszła szybko do Veronique i wzięła ją pod rękę. Pewnie jakby mogła mówić to powiedziałaby coś w stylu "wszystko będzie dobrze, proszę się nie wysilać". Potem usłyszała prośbę, żeby ją odprowadzić do pokoju. Wcześniej ojciec przekazał jej dane na temat nowego gościa, a dodatkowo to właśnie Elizabeth zajmowała się przebraniem i umyciem Veronique kiedy ta była nieprzytomna, więc wiedziała gdzie jest pokój do którego ma ją zaprowadzić. Ojciec też ostrzegł Elizabeth, by ta uważała na dziewczynę, kiedy jej oczy zapłoną. Elizabeth nie była słabą dziewczyną, bo wykonywała wszystkie prace domowe, nawet te najcięższe jak noszenie koszy z praniem całego rodzeństwa kiedy wypadła jej kolej. Pranie robiło się raz w tygodniu, a że to była wielodzietna rodzina to troszkę to warzyło. Zaczęła z nią powoli iść w kierunku pokoju, zanim jednak to uczyniła spojrzała jeszcze raz na portret swojego pana. Doprowadziła w końcu dziewczynę do jej pokoju i pomogła wejść jej na łóżku. Zatroskanym wzrokiem patrząc, czy jeszcze kontaktuje czy wszystko jest ok. |
| | | Veronique Croisseux
Liczba postów : 32 Data dołączenia : 05/08/2014
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Pon Sie 11, 2014 6:22 pm | |
| Ja tak nie mogę. To nawet nie przez ten wstrząs. Po prostu... Te wszystkie problemy i ryzyko, jakie dla otoczenia sprawiam. Przecież to są bardzo dobrzy ludzie, którzy na śmierć zasługują o wiele mniej niż ja. W końcu to nie oni są zdolni na nieświadomce zniszczyć doszczętnie miasto. Dosyć tego, dosyć... Veronique ledwo wstała z łóżka i... Od razu przewróciła się z powodu braku oparcia. Nie sprawiło to jednak, że nastolatka zmieniła swoje plany. Przecież ukojenie było tak blisko... Leżało na szafce nocnej, do której jakoś Veronique się dostała. Teraz miał nadejść cudowny koniec. Koniec problemów... I wszystkiego. W głębi serca dziewczyna czuła, że to najlepsza opcja, chciała umrzeć. Dla dobra wszystkich, dla dobra jej. Płomiennooka zażyła resztę leków, a tych jednak było na jeden raz chyba tyle, ile by wystarczyło na spełnienie jej planów. I mimo, że jej wiara nie pozwalała na samobójstwo, w tej chwili Ver postanowiła złamać zasady. Jeżeli ma żyć, coś ją uratuje. Oby wystarczyło... Niech się dzieje wola Nieba. To była ostatnia jej myśl przed zaśnięciem. Akurat tak zgrała się utrata przytomności. Jednak na spowodowanie śmierci taka dawka nie powinna wystarczyć. Co najwyżej na stan ciężki... |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Pon Sie 11, 2014 6:49 pm | |
| Wątek NPC - Sebastian i Elizabeth Swann, pokojówka oraz lokaj Pokojówka ją odstawiła na łóżko i wróciła do swoich zajęć. Dziewczyna była słaba, kiedy Elizabeth ją zostawiła. Po tym jak już wszystko sprawdziła, czyli stan czystości pomieszczeń oraz to czy praca dzisiejsza została wykonana, wróciła do pokoju w którym Veronique spała. To co zastała przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Dziewczyna leżała na podłodze, a obok niej pudełko z lekami, które było opróżnione. Pokojówka przestraszyła się nie na żarty i pobiegła po Sebastiana, który już układał się do snu. Wbiegła do jego pokoju zdyszana oraz ze strachem w oczach i coś gestykulowała. Ojciec na nią spojrzał. - Co się stało drogie dziecko? - zapytał w języku migowym, po czym Elizabeth opowiedziała mu o tym co znajduje się w pokoju gościnnym. Niewiele myśląc lokaj wziął apteczkę, gdzie były rzeczy do pierwszej pomocy. Wiedział, że to jednak nie pomoże w tej sytuacji, ale zrobił to odruchowo. Kiedy razem dobiegli Veronique była w bardzo ciężkim stanie. Lokaj próbował ją cucić, a potem dostrzegł pudełko z lekiem. Pamiętał mniej więcej ile tego było kiedy podawał jej to ostatnim razem. Jednak wiedział, że to jest stan ciężki i trzeba zadzwonić na pogotowie... Chociaż nie, oni nie zdążą tu dojechać na czas...- Elizabeth pomóż mi ją przenieść do łazienki! - powiedział szybko, po czym we dwoje ją złapali. Ustawili ją nad wanną - otwórz jej usta - powiedział, a kiedy córka to zrobiła, wtedy on wsadził palce w głąb jej gardła co po kilku próbach zabiegu oraz powtarzanym skłonie w dół i w górę poskutkowało wymiotami. Nie brzydził się i robił to do momentu, aż jedyne co leciało to woda. W końcu leki też zostały wydalone lub ich spora część. - Córeczko kochana - zwrócił się do Elizabeth, która była w szoku - idź zadzwoń do doktora i poproś na jutro rano zastrzyki z... - tutaj podał nazwę tego środka, bo jak każdy musi być dostępny w formie płynnej. Tak przynajmniej nie będzie mogła tego przedawkować, a będzie dostawać regularne dawki. Elizabeth pobiegła do telefonu, a ojciec sam jeszcze parę razy wykonywał zabieg. Kiedy już nic nie leciało, położył ją na dywaniku i umył ręce. Następnie wziął Veronique i zaniósł na łóżko, zabierając przy tym jej ostrze, żeby sobie przypadkiem żył nie podcięła oraz zgarnął resztę leków. Zmierzył jej puls, który był słaby, ale wyczuwalny. Sięgnął po apteczkę i wstrzyknął jej adrenalinę, żeby pobudzić krążenie, a następnie modlił się o to by się wybudziła. Siedział przy niej całą noc. |
| | | Veronique Croisseux
Liczba postów : 32 Data dołączenia : 05/08/2014
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Pon Sie 11, 2014 7:47 pm | |
| Iskra nienawidziła siebie. Za to, jaka jest i za to, że nie udało jej się ze sobą skończyć. Dlaczego tych leków nie wystarczyło? Po co Bóg chce ją tutaj, żywą? Czemu służba Antharasa nie pozwoliła jej odejść. -Niech mnie pan zabije. Albo... Sama to zrobię, proszę tylko o nóż. Odejdę daleko, nawet pan nie zauważy. BŁAGAM. Tak będzie lepiej dla nas wszystkich. Dla okolicy, której jestem zagrożeniem. Nie możecie mnie pilnować cały czas. To uciążliwe. Dajcie mi odejść, proszę. Chcę tego jak niczego innego. Dlaczego nie chcecie, bym znalazła ukojenie? - Tym razem w oczach Veronique zamiast płomieni widać było czyste szaleństwo. To wręcz nie była ta sama dziewczyna, jaką lokaj uratował. Strach pomyśleć, co zrobi, gdy wyjdzie na wolność. Jeżeli obłęd nie pozwoli jej zabić siebie, na jej miejsce trafią inni. Może nawet setki niewinnych. Tacy jak ona nie powinni być na wolności, a w aktach Ver widnieć winna jako śmiertelnie niebezpieczna. Ale... Może to dlatego była pożądana przez Shield? |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Pon Sie 11, 2014 8:04 pm | |
| Wątek NPC - Sebastian Swann, lokaj Antharasa Ledwo co ją odratowali, a ta chciała swojej śmierci. Lokaj nie chciał kusić losu i strzelić jej z otwartej dłoni, bo sam miał dla kogo żyć. Zamiast tego usiadł obok niej na łóżku, położył jej rękę na głowie i powiedział spokojnym głosem. - Dlaczego sądzisz moje drogie dziecko, że to jest ostateczne rozwiązanie? Śmierć nie rozwiązuje wszystkiego, a jedynie jest oznaką tego że jesteśmy słabi i chcemy uciec od naszej słabości - mówił dalej spokojnym głosem - opowiedziałaś mi swoją historię, a ja opowiedziałem Ci historię tego domu. Zaprawdę macie naprawdę dużo wspólnego, ty oraz mój pan. Wiesz czemu ja żyję? - zapytał, po czym zaraz odpowiedział - dla mojego panicza, którego kocham jak syna i jestem w stanie zrobić dla niego to co zrobiłbym dla swoich własnych dzieci - uniósł rękę w górę, bo chciał kontynuować - Zanim jednak podejmiesz takie kroki, proponuje żebyś z nim porozmawiała. Jestem starym człowiekiem i nie umiem rozmawiać z młodymi na te tematy, jednak mojemu panu takie problemy nie są obce, dlatego dziecko zanim podejmiesz taki krok zwyczajnie pomyśl o tym - pogłaskał ją swoją starą i szorstką dłonią po policzku - jesteś jeszcze taka młoda i masz całe życie przed sobą. Nie zmarnuj go - powiedział miłym głosem i jeśli ją to ruszyło to zwyczajnie ją przytulił dając się wypłakać w ramię. Posłał jej jeden starczy uśmiech i powtórzył "Przemyśl to". |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna | |
| |
| | | | Budynek główny rezydencji - część mieszkalna | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |