|
| Twórczość Deadpoola | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Deadpool
Liczba postów : 204 Data dołączenia : 08/08/2012
| Temat: Twórczość Deadpoola Wto Gru 02, 2014 4:52 pm | |
| Nie tak dawno, dawno temu, w nie tak odległej galaktyce, nawet w nie tak odległym państwie: Autor postów Deadpoola zapytał o gościnny występ swojej postaci w ficku autorki postów Starka. Autorka skomentowała, że pewnie skończyłby jako element publiki oglądającej poczynania Avengers w walce z Chitauri. Wspólnie, pół-żartem, wymyślili co Deady mógłby tam robić. Autor postów Deadpoola dostał nagłego natchnienia, wena przebudziła się po kilku, wypełnionych głębokim snem dniach. Powstało to: "Before The Avengers PBF: Deadpool" - guest starring: Chitauri! Zawiera trochę krwi, odrobinę flaków oraz jednego tasiemca. Żadne gore, ale żeby nie było, że w ogóle nie ostrzegałem. - Spoiler:
Jeszcze zanim Deadpool podszedł do swojej ulubionej budki z burritos, będąc kilka metrów od niej uniósł dwa palce. - Pokój, bracie! Znaczy się, dwa poproszę. Salsa jalapeno, dodatkowa ilość wołowiny, faso... Hej! - Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, widząc jak facet od meksykańskiego jedzenia ucieka w popłochu. - Już będąc małą dziewczynką marzyłem, by mój widok budził postrach i grozę, ale nie gdy chcę zamówić coś do żarcia. No nic, trzeba będzie się obsłużyć samemu. - Najemnik pochylił się do przodu, sięgając wzrokiem aż za ladę. Spędził trochę czasu na starannym przygotowaniu dwóch, smakowitych burritos - nie oszczędzając przy tym na składnikach. Ostatecznie rzucił kilka monet oraz zielonych banknotów, pozostawiając tym samym po sobie zapłatę(Odliczone. Tym razem nie będzie napiwku, skoro przeszli na samoobsługę), wyprostował się i spojrzał z uśmiechem na jedno ze swoich ulubionych dań, spoczywających teraz w jego dłoniach. Nie zauważając przez to, jak jego własny cień zostaje coraz bardziej przysłonięty przez cień kogoś(lub czegoś) innego. - Och, witaj piękna - odezwał się do tego burrito w lewej. - Wyglądasz naprawdę apetycznie. Aż mam ochotę cię schrupać. - Wilson zatrzepotał rzęsami, zalotnie oraz z nutką teatralności, by po chwili zerknąć na drugi przysmak tego samego rodzaju. - Och, i ty. Widać czeka nas trójkącik. Pikantny trójkącik. - Regenerujący się degenerat już miał wziąć pierwszy, drugi i dziesiąty kęs, gdy nagle coś ze sporą siłą trafiło go w plecy. Deadpool przekoziołkował przez burrito-budkę, ostatecznie lądując boleśnie na ziemi, podobnie jak zawartość jednej z jego rąk. - Gotcha! - krzyknął, jednocześnie cudem i w ostatniej chwili łapiąc drugie z wytrąconych mu burrito. I wtem, świetlna smuga - zagubiony, laserowy pocisk - przedziurawił niedoszły posiłek najemnika.
- Nie! Ona była taka młoda! Tyle życia było przed nią! Przed... Nami! - Z ust Wade'a dobiegło chlipanie, a sam mężczyzna na wpół skulił się, rozpaczając teatralnie nad postrzelonym burrito. - Zawsze będą cię kochał, najdroższa. I nigdy nie zapomnę tych wspaniałych dwóch minut oraz dwudziestu czterech sekund, które razem przeżyliśmy. - Klaun w czerwonych rajtuzach pogłaskał resztki wołowiny oraz ostrej salsy, którymi umazana była jedna z jego dłoni, by ostatecznie zebrać się z ziemi i otrzepawszy się szybko ze składników wykorzystywanych do stworzenia meksykańskiego przysmaku, spojrzeć na napastnika - czy jak się okazało, napastników. Celujący do niego właśnie Chitauri widać nie mieli pojęcia, z kim aktualnie postanowili zadrzeć. Wilson naciągnął karmazynową maskę z nosa z powrotem na całą, pokrytą bliznami twarz, po czym rozpłynął się w powietrzu, teleportując się. Pojawił się tuż przed najbliższym z kosmitów i nim ten zdążył zareagować, na jego brzuch spadły dwa szybkie, silne ciosy za pomocą pięści. Ostatecznie, w lewej dłoni wyszkolonego najemnika pojawił się nóż - jedno ciche świśnięcie w powietrzu, po czym z krtani scyborgizowanego najeźdźcy Ziemi trysnęła krew. Wade natychmiast pochwycił umierającego Chitauri i zasłonił się jego ciałem przed zmierzającymi w jego stronę strzałami. Obrócił w dłoni nóż, odepchnął zalanego krwią, po czym rzucił ostrze w stronę kolejnego z napastników, trafiając dokładnie w odsłoniętą część obrzydliwej twarzy. Namierzywszy wzrokiem następnego przeciwnika, Deadpool po raz kolejny użył teleportera, by pojawić się tuż za nim... I poczęstować solidnym kopniakiem w krocze. Cóż, nie mając pewności, czy obcy posiada genitalia i czy są one tak wrażliwe na ciosy, jak ludzkie, klaun w czerwonym natychmiast dokończył dzieła rozbrajając Chitauri i zabijając go jego własnym karabinem. - Woah, laserowy! Jak w "Gwiezdnych Wojnach" - skomentował, po czym zabił strzałami kolejnych dwóch najeźdźców. - O tak, byłbym wybitnym szturmowcem. Chociaż nie, za dobrze celuję. Ostatni Chitauri do pokonania, widząc porozwalane wokoło trupy swoich pobratymców, postanowił skryć się za jednym z wraków samochodów, które walały się tu i ówdzie, odkąd inwazja się zaczęła. - Granaaat! - Deadpool krzyknął, oznajmiając jednocześnie swój następny ruch. Rzucił błyskowo-hukowym idealnie za służący jako osłona pojazd, natychmiast ogłuszając oraz oślepiając będącego w defensywie kosmitę. Nie mógł więc on ani usłyszeć, ani spostrzec, jak najemnik z pyskiem przeskakuje przez samochód, jak ustawia się za najeźdźcą, jak rozlega się cichy dźwięk zdejmowanych z pleców katan. - Może i mógłbym wam wybaczyć, że mnie bez powodu zaatakowaliście. Gdybym miał dobry dzień. I gdyby nie moja aktualna frustracja seksualna, przez którą muszę wyżyć się intensywnie w jakiś inny sposób. I gdybym nie lubił tak bardzo zabijać. No dobra, nie lubię. Kocham. Może i wybaczyłbym wam zniszczenie biednych, niewinnych, smacznych, a przede wszystkim - moich - burritos. Problem jest taki, że jestem cholernie głodny i wciąż nie zdążyłem tego w żaden sposób zaspokoić, albo chociaż uciszyć. "Głodny nie jesteś sobą", powiedział kiedyś pewien mędrzec. - Wilson oplótł mocniej palce wokół rękojeści swoich mieczy. - Nie polubisz mnie, gdy jestem głodny.
Deadpool siedział aktualnie na masce samochodu, tego samego co wcześniej, czyszcząc ostrze jednej ze swoich katan. - Hej, zobacz, czy to nie Iron Man?! - krzyknął, wskazując nagle palcem niebo i zerkając raz po raz na głowę ostatniego z atakujących go wcześniej kosmitów, odciętą od reszty ciała i spoczywającą teraz tuż przy prawym udzie regenerującego się degenerata. - Czy on nie walczy właśnie z kosmitami? Co Iron Man robi w Nowym Jorku, walcząc z kosmitami? Chwila. Kiedy w Nowym Jorku pojawili się kosmici? - Wade spojrzał znów na głowę Chitauri, kierując w jego stronę wyrażający głęboką zadumę wyraz twarzy, od którego aż odrobinę odkształciła się zakrywająca ją maską. - Mamusia byłaby ze mnie dumna, gdybym pomógł super-bohaterom podczas inwazji obcych. Szkoda, że żadni mi się jeszcze nie napatoczyli.
Wade Winston Wilson siedział tak, machając radośnie nogami, rozmarzony. O tym, jak zabija złych kosmitów. O tym, jak w podzięce zostaje przyjęty do Avengers. Jak z tego powodu wyśmiewa Pająka, że nawet o n był pierwszy przed "Niesamowitym Spider-Manem". O tym, jak w ramach przeprosin za wyśmiewanie głaszcze go czule po policzku i całuje po...(Dzieci to mogą czytać!) A także o tym, jak - skoro byłby oczywiście najlepszym z najlepszych wśród Mścicieli - najseksowniejsze heroiny padają w jego silne, super-bohaterskie ramiona. I wtem, za karmazynowym błaznem rozległ się strzał. - Gaah! - Najemnik krzyknął, padając na ziemię z przedziurawionym na wylot brzuchem. - Grr, ktokolwiek postanowił teraz zrobić sobie ze mnie tarczę strzelniczą. Wybacz, ale... - Sięgnął do kabury, wyjmując po chwili rewolwer, potocznie zwany 44 Magnum. Obrócił się na ranne plecy, sycząc z bólu, ale starając się jednocześnie jak najbardziej go zignorować - ... jestem zajęty! Połuję na kosmitów! Głośny strzał rozległ się echem po najbliższej okolicy, a pocisk przebił głowę wrogiego Chitauri. Deadpool natomiast... Deadpool oparł tył własnej o twarde podłoże pod sobą, po czym westchnął ciężko. Jego Healing Factor chodził właśnie na pełnych obrotach, więc gdyby to nie właśnie rozwalony brzuch najemnika był tego powodem - Prawdopodobnie porządnie by w nim zaburczało(Przy czynniku gojącym muszę często i intensywnie uzupełniać kalorie. A jak wspominałem, jestem cholernie głodny. Teraz jeszcze bardziej).
- Sigh, nie ma lepszego wyznacznika dobrze spędzonego dnia, niż wypływające z przestrzelonego brzucha flaki. Tak w ogóle, to wszystko mogłoby robić za mój prequel do The Avengers PBF. Before The Avengers PBF: Deadpool? The Avengers PBF Origins: Deadpool? Sam nie wiem, które lepiej brzmi(To drugie przypomina o czasach, gdy mieliśmy Optic Blast!)[Pragnę zauważyć, że wtedy mieliśmy też zaszyte u s t a]. Dobrze, że te wydarzenia zostały wymazane z osi czasu(A co właściwie oznacza skrót "PBF"?)[Play by forum. Gra, której uczestnicy wcielają się w różne, wybrane przez siebie rolę...] Na przykład brzydkiego, niestabilnego psychicznie najemnika, takiego jak ja[... i grają, pisząc na forum](Oooch) Hej, czy to tasiemiec Steve? - Wade podniósł nagle coś długiego, z własnej rany w brzuchu. - Zabili tasiemca Steve'a! - Najemnik krzyknął, z paniką w głosie.
THE END?
Krytyka mile widziana :)
Ostatnio zmieniony przez Deadpool dnia Wto Gru 02, 2014 10:46 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Gamora
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 24/05/2014
| Temat: Re: Twórczość Deadpoola Wto Gru 02, 2014 9:28 pm | |
| Deady! Już nigdy film Avengers nie będzie taki sam, ze świadomością, że gdzieś tam... na ulicach NY... podczas heroicznej walki... buszujesz TY z burrito. XD
Świetnie napisane. Cudny pomysł. Czekam na ciąg dalszy!!
P.S. Przeczytałam to co najmniej 4 razy i za każdym mam taki sam ubaw. xD |
| | | Deadpool
Liczba postów : 204 Data dołączenia : 08/08/2012
| Temat: Re: Twórczość Deadpoola Sro Gru 03, 2014 4:47 pm | |
| Jako, że nie sprecyzowałem rodzaju swojej twórczości, jaką będę tu wrzucał, to i rysunek - efekt kilku ostatnich religii oraz fizyk - zamieszczę, żebyście mogli dla odmiany pośmiać się, ze skopanych przeze mnie barków, ramion, proporcji i miliona innych rzeczy, które pewnie również sknociłem. Ale ogółem, jestem z niego zadowolony, dlatego zamieszczam. Miguel O'Hara aka Spider-Man 2099: |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Twórczość Deadpoola Sro Gru 03, 2014 6:02 pm | |
| Biedny tasiemiec, biedne burrito... Ci Chitauri to jednak nie mają serca, co?
Tak czy siak - fick czyta się łatwo i przyjemnie, a w dodatku naprawdę wygląda on na coś, co mogłoby się dziać gdzieś tam na ulicach Nowego Jorku podczas inwazji. Pisz dalej, wrzuć więcej <3. |
| | | Deadpool
Liczba postów : 204 Data dołączenia : 08/08/2012
| Temat: Re: Twórczość Deadpoola Wto Gru 30, 2014 9:18 pm | |
| |
| | | Deadpool
Liczba postów : 204 Data dołączenia : 08/08/2012
| Temat: Re: Twórczość Deadpoola Pią Sty 16, 2015 10:51 pm | |
| Spontaniczne pisanie późnym, piątkowym wieczorem - czemu nie? Tym razem krótki fick, osadzony w uniwersum Devil May Cry, tuż po wydarzeniach kończących trzecią część. "SSStylish Midnight" - Spoiler:
"Och, wspominając o tym uprzejmym diable, w końcu zdecydował się on na nazwę dla swojego sklepu. Trochę mu zajęło, wybrać jakąś." Po pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Mężczyzna uniósł jedną nogę, na chwilę tylko przerywając opieranie obu o zakurzone biurko, bo za chwilę opuścił ją ze sporą siłę z powrotem na drewno. Słuchawka starego - bo do wybrania numeru zmuszającego użytkownika, aby skorzystał z obrotowej tarczy - przyrządu do komunikacji na odległość podskoczyła i w efektownym stylu została złapana przez białowłosego, który nie potrzebował dzięki temu podnosić się z wygodnego krzesła czy nawet zaprzestawać opierania się. Przyłożył słuchawkę do prawego ucha i rozchylił usta, by się odezwać. "Chcecie znać tę nazwę?" - Devil May Cry.- Devil May Cry, w czym mogę pomóc? Uh-uh? Mhm? Jasne... - Wiatrak nad głową Dantego obracał się leniwie, racząc pół-demona delikatnym, przyjemnym chłodem, a lampy za jego plecami ledwie oświetlały całe pomieszczenie, pozostawiając mężczyznę skąpanego w półmroku, jako że z dworu jedynym światłem jaki przemykał przez okna była poświata księżyca. Na ścianach nie miało jeszcze okazji zawisnąć za wiele trofeów w postaci demonicznych głów czy diabelskiego uzbrojenia, więc naturalnym było, że największą uwagę spośród całej dekoracji sklepu przyciągał Rebellion - sporych rozmiarów miecz obosieczny, który jeszcze kilka godzin temu dzierżony był przez Dantego, gdy ten mierzył się z Agni i Rudrą, Nevan, Beowulfem, całą hordą pomniejszych demonów... A także swoim bratem bliźniakiem. - Będę za kilkanaście minut. Mogę się spóźnić, jeśli o tej porze dostanę gdzieś truskawkowy deser lodowy. - Syn Spardy odłożył słuchawkę czarnego telefonu na miejsce i wstał bez pośpiechu z krzesła, by zaraz porządnie się rozciągnąć. Na jasnej twarzy mężczyzny ukazał się grymas niezadowolenia - miał nadzieję, że w końcu będzie mu dane się zdrzemnąć. Nic bardziej mylnego. Ale czego nie robi się dla pieniędzy. Pieniądze oznaczają więcej pizzy oraz lodów truskawkowych. Dante spojrzał na Force Edge. Nieco mniejszy pod względem gabarytów od Rebelliona, drugi z posiadanych przez łowcę demonów Devil Arms stał teraz wbity tuż przed biurkiem w podłogę. Białowłosy podszedł do broni, oplótł palce wokół rękojeści i podniósł demoniczny miecz w górę. - Przekonajmy się, dlaczego tatulek darzył cię taką sympatią, a Vergil oraz klaun - pożądaniem.Dante szedł spokojnym krokiem po chodniku. O tej godzinie przechodniów było praktycznie zero - gdzie nie gdzie trafiały się jedynie małe grupki powracających z imprez ludzi, potykających się w obecnym stanie o własne nogi, te należące do towarzyszy podróży, a nawet o powietrze. - Ładna biżuteria! - Białowłosy przystanął w miejscu. Jednak to nie zaczepki ze strony imprezowiczów i ich rechot, który po tym nastąpił, były tego powodem. Prawda, w normalnych okolicznościach temperament i ogólny charakter Dantego pewnie zaowocowałby kilkoma porządnymi łupniakami w odpowiedzi. Ale tym razem magiczny amulet, który pół-demon nosił na szyi, a który pełnił dla niego sentymentalną rolę pamiątki po matce, musiał wytrzymać sarkastyczne pochwały - drygnął jedynie niespokojnie, gdy mężczyzna obrócił się w zupełnie przeciwnym do grupki pijanych ludzi kierunku. Szybkim ruchem obu rąk rozchylił płaszcz i sięgnął po swoją ulubioną broń palną - zmodyfikowaną parę M1911. Trzymany zawsze w prawej ręce Ivory, pistolet koloru białego - ulepszony pod względem szybkostrzelności - oraz przeznaczony dla lewej dłoni Ebony, zgodnie z nazwą - czarny pistolet - którego zaletą jest daleki zasięg. Lock and Load!Usta syna Spardy wykrzywiły się w delikatnym uśmieszku. Stał, jak na razie bezczynnie, oczekując. Kiedy za jego plecami, z ciemnego zaułka wyłonił się demon, Dante szybciej niż w mgnieniu oka obrócił się o 180 stopni, po czym rozpoczął serię uników, wyginając się, a momentami odskakując, gdy ostrze kosy oponenta próbowało go dosięgnąć. Pycha, przypominające typową "kostuchę" mięso armatnie wśród rodzaju, na który zawodowo oraz po godzinach polował białowłosy. Zbyt powolne, by zranić syna Legendarnego Mrocznego Rycerza. Na tyle powolne, by Dante w którymś momencie mógł zatrzymać ostrze przeciwnika lufą Ebony, a następnie przyłożyć Ivory do jego brzucha. Seria z podkręconej pod względem szybkostrzelności broni natychmiast zalała asfalt za plecami Pychy jego demoniczną krwią, lecz w następnej chwili łowca nie zadał ostatecznego ciosu, a odskoczył w bok - czy wręcz przesunął się po powierzchni, z prędkością zbyt dużą, by można ją było uznać za nieprzekraczającą ludzkich możliwości fizycznych. Ruch ten sprawił, że ostrze kolejnego, atakującego z zaskoczenia demona nie trafiło w Dantego, ale w podłoże, na którym jeszcze przed chwilą syn Spardy stał. Para Pych znajdowała się teraz między białowłosym, a jednym z przedstawicieli wcześniej wspominanej grupki - który był zbyt, kolokwialnie mówiąc, nawalony, aby na widok wyciąganej przez łowcę demonów broni palnej z powodzeniem uciec. Leżał teraz na ziemi, kuląc się ze strachu, a nad nim ustawiała się już trzecia "kostucha". Wokół pistoletów białowłosego ukazały się raz po raz światła, przypominające wyładowania elektryczne, aczkolwiek o barwie czerwonej. Dante wycelował, a gdy nastąpił równoczesny strzał zarówno z Ebony, jak i Ivory, doładowane demoniczną energią pociski dosłownie pozbawiły głowy parę demonów. - Jackpot! - Mężczyzna w czerwonym nie miał jednak dużo czasu na podziwianie efektów swoich zabójczych czynów. Strzelił kilka razy, już w biegu, w plecy pozostałego przy życiu, trzeciego Pychy, bardziej po to by zwrócić na siebie uwagę, niż rzeczywiście zabić potwora. Dante wyskoczył w górę, wykonał efektowne salto w powietrzu, po czym wylądował tuż między demonem, a przerażonym śmiertelnikiem - akurat po to, by zablokować nadciągający cios kosą za pomocą skrzyżowanych pistoletów i uratować tym samym tego drugiego. - Myślałem, że dokładnie posprzątaliśmy z Lady po moim bracie i jej ojcu. - Pycha potraktowany został kopniakiem podobnym do tego, jaki w swoim czasie użył pewien spartański król, a następnie Dante skrzyżował ręce do strzału w charakterystyczny dla siebie sposób i potraktował oponenta wręcz przesadnie długą serią. - Pomalować na żółto i mamy doskonały cosplay sera szwajcarskiego - Dante odparł zadowolony z siebie, okrążając rozpadającego się powoli demona, zakręcając pistoletami w dłoniach i ostatecznie chowając broń palną na swoje miejsce, do kabur. Rozchylił szeroko ramiona i krzyknął z zarozumiałym tonem: - To naprawdę wszystko? Wiem, że gdzieś tam czai się coś większego. No dalej!Przez kilka pierwszych sekund nie działo się nic. Nagle jednak z zaułka wypłynął granatowy pył, powoli kształtując się w dość humanoidalny kształt. - O wiele lepiej - Łowca demonów mruknął z zadowoleniem pod nosem, gdy rozpoznał w ciemnej mgle postać swojego aktualnego przeciwnika. Po najbliższej okolicy rozległ się przerażający, ogłuszający krzyk, a jego autor, Hell Vanguard - znacznie bardziej pokaźna pod względem gabarytów własnych, swojej kosy, ale i inteligencji oraz zmysłu taktycznego "kostucha" - zaszarżował na syna Spardy. Ten natychmiast odskoczył w bok, z łatwością unikając pierwszego, drugiego, a nawet trzeciego ataku, przeprowadzonego od dołu, po tym jak teleportujący się demon dosłownie wyrósł z ziemi. - O taaak! W końcu jakieś wyzwanie! - Dante roześmiał się, klaskając drwiąco Vanguardowi. Na jego twarzy znów zabłysł zarozumiały uśmieszek, a ciało wygięło się, gdy białowłosy lekko się ukłonił. - Mogę prosić do tańca? - zapytał, a następnym jego ruchem było sięgniecie po - spoczywający do tej pory na plecach - Force Edge. Demon oraz pół-demon zmierzyli się skupionymi, zapowiadającymi emocjonującą walkę spojrzeniami. - It's showtime! - Dante zamachnął się, po czym pchnął mieczem, a demoniczna broń pomknęła do przodu, ciągnąc łowcę za sobą w znanym, efektownym, a zarazem efektywnym ruchu - Żądle... THE END.
Krytyka oczywiście znowu, mile widziana :) A oto efekt ostatnich religii oraz oficjalnie poświęcanych wystawianiu ocen fizyk, moje najlepsze rysunki przedstawiające Harley Quinn: https://i.imgur.com/Q3krkK6.jpghttps://i.imgur.com/2g0UnH3.jpg |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Twórczość Deadpoola Sob Sty 17, 2015 11:55 am | |
| Na temat rysunków się już wypowiadałem, że idzie coraz lepiej, a teraz tak przy okazji tylko dorzucę: nie myślałeś o tym, żeby je cieniować? Co do ficka natomiast... No, przy Dante masz jednak "trochę" mniejsze pole do popisu, niż przy Deadpoolu, ale i tak wyszło zgrabnie. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Twórczość Deadpoola | |
| |
| | | | Twórczość Deadpoola | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |