|
| danger. keep out | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: danger. keep out Pią Sie 07, 2015 5:33 am | |
| |
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: danger. keep out Pią Sie 07, 2015 5:40 am | |
| [siłownia]
Omal nie potknęła się o własne nogi, gdy po figlarnym zachowaniu gotowa była automatycznie odejść z siłowni, natomiast Emma Frost odmroziła kolejny kawałek opinii o swojej osobie w postrzeganiu Rogue. No, bo poważnie… Kto spodziewałby się odpowiedzi ze strony White Queen na taką zaczepkę …? A jednak.
Rogue wiedziała, że dla zachowania fizycznej równowagi, zamarła w miejscu odwrócona plecami i że nie było szans, by ktoś taki z kim aktualnie się mierzyła, nie połapał się w języku jej ciała. Zaskoczenie. Dezorientacja. Zawahanie. Między innymi. Na szczęście darowała sobie teatralne odwrócenie i posłanie pełnego niedowierzania spojrzenia. Zamiast tego przygryzła dolną wargę, ujarzmiając szeroki zawadiacki uśmiech – niemal beztroskie roześmianie się – i bez słowa poprowadziła Emmę w stronę pokoju połączonego z prywatną łazienką (w końcu starsi mieszkańcy Instytutu i członkowie X-Men cieszyli się pewnymi przywilejami).
Rogue lubiła swój pokój. Piekło pedantów, zdradzające co nieco o właścicielce – aczkolwiek na tyle, na ile ona pozwalała. Plakaty, lekki artystyczny nieład zahaczający o bałagan i masa różnych rzeczy świadczyła o raczej krzykliwym i dość wybuchowym usposobieniu pani domu. Ale to była Rogue dla wszystkich.
Anna Marie, której tematu nie lubiła poruszać, pozostawała nietykalna. Trzymała swoją prywatność bezpieczną.
I choć wydawać się mogło, że jej naturalna wybuchowość, zdradzała więcej niżby właścicielka chciała… – podświadomość trzymała rękę na pulsie. Rogue, przy całej swojej temperamentności, nie lubiła więc obnażania się.
Mimo to wszystko, swobodnie zaprosiła gestem ręki pannę Frost do swojego pokoju. Wskazała uprzejmie na sofę – by się rozgościła – ale nie wątpiła, iż Biała Dama postąpi według własnego uznania. - Niestety nie mam czym Cię poczęstować – powiedziała, stwierdzając po prostu fakt. Mimochodem zaczęła zastanawiać się, jak inni traktowali Emmę w Instytucie i kiedy kobieta miała chwilę dla siebie. Spodziewała się, że ich gościnność pozostawiała wiele do życzenia… Z drugiej jednak strony trudno było się dziwić, biorąc pod uwagę z kim mieli do czynienia. To, co jednak dziwiło Rogue, to jej własne podejście do Emmy. Wolała jednak zostawić na później roztrząsanie tego, zwłaszcza że miała utalentowaną telepatkę na swoim terytorium. Nie czekając więc na jakąkolwiek reakcję na swoje słowa, udała się w stronę łazienki, ściągając po drodze sportowe odzienie. Nie zamknęła drzwi, nawet ich nie przymknęła. Wrzucając rzeczy do kosza na pranie, odezwała się głośno z drugiego pomieszczenia:
- Spotkałaś kiedyś kogoś wyczulonego na Ciebie? W sensie: nie telepatę, a jednak… - urwała na chwilę i spojrzała w swoje odbicie w lustrze, jakby tam szukała odpowiednich słów, poniekąd lekko zirytowana przepaścią między sposobem wypowiadania się między nimi dwiema - … potrafiącego Cię odczytać. Mam na myśli coś więcej niż ludzką empatię, intuicję czy odczytanie mimiki twarzy… Nie żebyś jakąś okazywała pomyślała automatycznie, dość kąśliwie, więc nie miałaby nic przeciwko aby nie zostało to wychwycone. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: danger. keep out Pią Sie 07, 2015 11:10 am | |
| Na widok reakcji Rogue Emma nie mogła powstrzymać nagłego napływu satysfakcji. Lubiła wywierać na ludziach wyraźne efekty - czy to pozytywne, czy negatywne, to akurat nie miało wielkiego znaczenia. Ważne, że w ten czy inny sposób na nich wpływała. Liczyła się... I oni również doskonale o tym wiedzieli. Od razu wprawiało ją to w lepszy humor, a właśnie tego teraz potrzebowała. O dziwo sprawy zdawały się układać coraz korzystniej. Biała Królowa pozwoliła swojej rozmówczyni wyprowadzić się z siłowni, a następnie podążyła za nią aż do pomieszczenia, które - jak mniemała - musiało być osobistą kwaterą drugiej mutantki. Nawet sama panna Frost musiała przyznać, że Instytut mieścił się w pięknym i zadbanym budynku. Przywykła do takich - najpierw do domu rodzinnego, potem do siedziby Klubu Ognia Piekielnego, nie wspominając już nawet o jej własnym lokum, urządzonym bogato, wygodnie i przede wszystkim z klasą. Zaraz po wkroczeniu do pokoju Rogue, telepatka przebiegła wzrokiem po jego wystroju, jednakże w żaden sposób nie dała po sobie poznać co myśli na jego temat. Powoli powędrowała wzdłuż jednej ze ścian, początkowo ignorując to wymowne wskazanie na kanapę, lecz już po chwili zmieniła zdanie i jednak na niej przysiadła, od razu z gracją zakładając nogę na nogę. - Od tego jest stołówka - skomentowała tylko wypowiedź drugiej kobiety dotyczącą poczęstunku. Doprawdy, przecież nie została tu zaproszona po to, aby się czegoś napić albo coś przekąsić, czyż nie tak? Właściwie nie była pewna dlaczego Rogue zagadnęła ją o towarzystwo, bo może i jej słowa... A raczej: przekaz myślowy nie budził żadnych wątpliwości, ale intencje? To już niekoniecznie. To głównie dlatego Emma się zgodziła. Chciała się przekonać co będzie dalej. W związku z powyższym blondynka powiodła wzrokiem za swoją rozmówczynią, gdy ta ruszyła ku łazience - rozbierając się już po drodze, najwyraźniej bez śladu skrępowania. Akurat z tym panna Frost potrafiła się utożsamić. Wstyd stanowił kompletnie zbędne uczucie - i to niezależnie od sytuacji. Wyeliminowała go ze swojego życia już dawno temu i nie miała najmniejszego zamiaru do niego powracać. Musiała za to przyznać, że Rogue była atrakcyjną kobietą. Emma umiała to ocenić obiektywnie - bez zazdrości czy uczucia zagrożenia, bo i skąd miałyby się one wziąć, skoro własnej urody również była pewna? Aż szkoda, że mutacja członkini X-Men obrabowała ją z możliwości doświadczania dotyku drugiej osoby... Na organiczny diament zadziałałaby pewnie tak samo, ale nawet jeśli nie - telepatka wolała tego nie sprawdzać. Nie lubiła odkrywać swoich sekretów. Pytanie o "kogoś wyczulonego" wytrąciło White Queen z rozmyślań i sprawiło, że kobieta przechyliła głowę lekko na bok, jednocześnie na moment marszcząc nieznacznie czoło. Rzadko trafiała na osoby, które nawiązywały z nią jakąkolwiek więź, po części dlatego, że po prostu im na to nie pozwalała, a mimo to... - Tak. Kiedyś. Ale to było lata temu - przyznała, na kilka cennych sekund zatracając się w rozmyślaniach dotyczących Christiana... Nim odepchnęła je od siebie gwałtownie i schowała je dokładnie tam, gdzie było ich miejsce, czyli głęboko w zakamarkach jej umysłu. Powinny pozostać ukryte, tak było lepiej. - Połączenia tego rodzaju, taki poziom zrozumienia... To rzadkość, ale zdarzająca się nawet wśród zwykłych ludzi. Nie trzeba być do tego telepatą. Bliźnięta wykazują czasem coś podobnego - zauważyła następnie, chcąc odwrócić przede wszystkim własną uwagę. |
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: danger. keep out Pią Sie 07, 2015 7:24 pm | |
| Bez intencjonalnego skradania się, by podejrzeć rozmówczynię, po prostu wychyliła się delikatnie i zerknęła. Zupełnie jakby powiodła nią niewidzialna siła. Widok robił wrażenie. White Queen na jej terenie. Miała przed sobą wszystko, co widzieli inni tylko na pierwszy rzut oka. Nonszalancką postawę i wrodzoną chyba wyniosłość podkreślało dodatkowo otoczenie, w którym zdawała się przebywać wyłącznie przez jakąś cholerną pomyłkę. Rogue pomyślała, że ona i Emma naprawdę były z dwóch różnych światów. Dlaczego więc zamiast tych snobistycznych stereotypów, dostrzegła coś zupełnie innego? Szczegóły na tyle drobne, że nawet ktoś spostrzegawczy powinien je przeoczyć; zważywszy że chodziło o chłodno niewzruszoną White Queen. Lekkie wytrącenie z równowagi. Ledwo zauważalne przekręcenie głowy. Nieznaczne zmarszczenie czoła. Te szczegóły od razu zwracały na siebie uwagę Rogue, jakby wabiły swoją niedorzecznością. Jakby chciały, by uległa absurdalnemu wrażeniu, iż odbiera coś więcej niż rzeczowe słowa i chłodny dystans drugiej mutantki, do których przyzwyczaiła swoich odbiorców.
Szczera odpowiedź na słowa nie ułatwiała sprawy... Może i nie była wylewna, ale w przypadku kogoś takiego jak Emam Frost kosztowała więcej niż 1000 słów.
Rogue chciała bez kontynuowania rozmowy wejść pod prysznic i zagłuszyć zarówno siebie, jak i Emmę. Chciała tego, więc nie rozumiała czemu wciąż stoi w miejscu. Zupełnie jakby na coś czekała. Wystarczyło wejść do kabiny i odkręcić wodę. Nie wychylała się już, nie ryzykowała; byłaby bezpieczna. Mimo to stała tam, gdzie stała. Uniosła wzrok i spojrzała w lustro. Słuchając dalszych słów o umiejętnościach matki natury bez ingerencji genu X, bezwiednie chwyciła dłońmi za krawędź umywalki. Dostrzegła, że zacisnęła szczękę, czując próbę stłumienia czegoś… Nie, nie przemocy, raczej… próbę odwrócenia uwagi od czegoś niechcianego. Nie rozumiała, co się dzieje, więc reagowała nieco nerwowo – jak to ona. Gdzieś pośród tego niezrozumienia, tliła się nikła świadomość, iż to nie jej… iż to nie ona… Stąd też może ta dezorientacja i nieco „przesadzone” reakcje. Tym bardziej więc miała ochotę naskoczyć na Emmę z bezpodstawną pretensją. Zarzucić, że o ile jej wiadomo, to nie są bliźniaczkami… a mimo to czuje więcej, niżby powinna. A przynajmniej tak się jej wydawało… Wbrew swoim gwałtownym potrzebom – nie zareagowała impulsywnie. Po pierwsze wiedziała, iż w przypadku White Queen odniosłoby to zupełnie odwrotny skutek. I chociaż nie miałaby nic przeciwko logicznej reakcji drugiej mutantki, co ukróciłoby wreszcie paranoje w jej głowie, to… nie chciała jeszcze tego kończyć. Wolała przemilczeć, iż – nie wiedzieć czemu – Emma dosłownie zalazła za skórę Rogue. To właśnie dlatego, między innymi, sprowadziła ją tutaj. - Ale to nie było z członkiem Twojej rodziny – skwitowała słowa kobiety, łącząc jej wypowiedzi. Zupełnie niepotrzebnie. Taki komentarz na pewno nie wyszedłby z ust Emmy. Ona nie poświęcałaby uwagi na coś oczywistego. Rogue z dziwnym ciężarem na sercu weszła do kabiny prysznicowej i odkręciła wodę.
|
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: danger. keep out Pon Sie 10, 2015 4:47 pm | |
| Początkowo Emma zdawała się w żaden sposób nie reagować na fakt, że Rogue w dalszym ciągu nie weszła jeszcze do kabiny prysznicowej i nie włączyła natrysku. Co więcej, nie wyglądała nawet na znudzoną, a przynajmniej nie bardziej, niż miało to miejsce zazwyczaj. Jej spojrzenie wędrowało powoli po zakamarkach pomieszczenia, w którym się znajdowała, badając je na odległość, wyraz twarzy z kolei pozostawał niezmieniony, w żaden sposób nie zdradzając myśli kobiety odnośnie szczegółów wystroju. Dopiero przeciągająca się cisza sprawiła, iż blondynka ponownie zerknęła w stronę drzwi prowadzących do łazienki, a jedna z jej subtelnie zarysowanych i bez wątpienia doskonale zadbanych brwi podjechała nieznacznie w górę w geście zapytania. Mimo to jednak telepatka sama się nie odezwała, zamiast tego spokojnie czekając, aż jej rozmówczyni w końcu coś zrobi - utnie dyskusję i wejdzie pod prysznic albo wręcz przeciwnie, pociągnie temat dalej. Szybko okazało się, iż panna Frost się nie zawiodła, gdyż Rogue w końcu przemówiła, po czym - nie dając jej nawet szansy na odwzajemnienie się, a przynajmniej nie na głos - wkroczyła do kabiny. Przez kilka sekund White Queen słuchała odgłosów płynącej wody, jednocześnie dogłębnie zastanawiając się nad słowami drugiej mutantki oraz rozważając udzielenie jej na nie jakiejś odpowiedzi. Och, oczywiście mogłaby po prostu odpuścić - poczekać, aż Rogue zakończy prysznic, przebierze się i do niej wróci, a potem podjąć zupełnie inny temat. Nie miałaby najmniejszych problemów ze znalezieniem odpowiedniego, nawet w tej chwili przychodziło jej kilka do głowy - zaczynając od planowanego spotkania ze Storm, które powinny niedługo odbyć. Mimo to... Emma nie lubiła rezygnować, ani tym bardziej nie mieć w czymś ostatniego słowa. Kwestia przyzwyczajenia - oraz zasad. Jeśli masz na myśli połączenie, którego doświadczyłam już w przeszłości, to właściwie tak, zawiązało się pomiędzy mną i członkiem mojej rodziny. Bratem. Tyle blondynka mogła jeszcze zdradzić, ale nie miała zamiaru wchodzić w szczegóły. Jedyny krewny, z którym potrafiła się tak naprawdę szczerze dogadać - jedyny, z którym się nie nienawidziła, skoro już o tym mowa... Który w ten czy inny sposób nie próbował jej zaszkodzić. Nagły impuls sprawił, że Emma zmarszczyła lekko czoło, a następnie już w świadomy sposób telepatycznie przeczesała szybko cały teren Instytutu. Nie myliła się: grupa Cyclopsa powróciła z próby nawrócenia Grey w niezmienionym składzie. Po takiej porażce wszyscy byli pewnie w przeciętnych nastrojach, delikatnie mówiąc. Tak czy siak, wypadałoby poinformować o tym Rogue. Summers i pozostali właśnie wylądowali. |
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: danger. keep out Wto Sie 11, 2015 5:10 pm | |
| Najpierw był lekki półuśmieszek na ustach Rogue. Powoli przestawała dziwić się, że Emma jej odpowiada w kwestiach zupełnie niezwiązanych z biznesem, jaki trzymał ją w Instytucie. Tym razem jednak sama z siebie „podtrzymała” rozmowę, przemawiając telepatycznie. Rogue odczuwała dziwną satysfakcję z tych małych kroczków pomiędzy nimi. Nawet jeśli podskórnie miała wrażenie, iż panna Frost po prostu nie lubiła nie mieć ostatniego zdania. Co oczywiście doskonale do niej pasowało. Potem jednak nadeszło zastanawiające rozczarowanie treścią mentalnych słów drugiej kobiety. Zatem źle wywnioskowała. Pytanie tylko czemu wpłynęło to na nastrój Rogue. Zupełnie jakby wolała usłyszeć, że omawiane połączenie zdarzyło się z kimś, kto nie był rodziną Emmy. Tym mniej warte satysfakcji i półuśmieszku wydały się teraz rzeczy, które odczuła w pierwszych sekundach przekazu telepatycznego. To było coś więcej, niż głos Emmy w jej głowie; przynajmniej dla Rogue, aczkolwiek która z drugiej strony miała żadne pojęcie na temat telepatii. Mimo to było wg niej inaczej; inaczej niż z Jean czy Profesorem… Chociaż jakby przyjrzeć się temu obiektywnie, to i pomiędzy tą dwójką, z perspektywy czasu a przede wszystkim Emmy, potrafiła odnaleźć różnicę. Jean była po prostu „swoim głosem” w głowie Rogue. Z Profesorem było nieco inaczej… Zostawiał po sobie… ciepło. Nawet jeśli przekazywał coś zwyczajnego - i nic więcej - Rogue czuła po nim ciepło na sercu. Bezpieczeństwo. Dom. Emma także miała dla Rogue swój mentalny „posmak”. A raczej przedsmak? Ją czuła niemal na sekundę przed głosem w jej głowie. Była jak… zapach mrozu. W nieskazitelnie białe, zimowe dni, kiedy szron maluje wzory na oknach, czuje się tę oszałamiającą rześkość wdzierającą się przez nozdrza aż do płuc. I wtedy patrzysz w błękitnie czyste niebo i już wiesz dlaczego wolisz zimę od lata…
Myśli Rogue popłynęły naprawdę daleko. Wolała pozostać z nimi sama, więc rozważała nawet jakąś sprośną wizję siebie spod prysznica do telepatycznego podesłania Emmie. Od tak, dla rozproszenia uwagi. W końcu zresztą po to tu podobno przyszła… Wtedy jednak znowu poczuła mroźnie błękitny poranek w swojej głowie. Przekaz zupełnie ją otrzeźwił. Roger that przekazała treściwie, jak miała w zwyczaju, gdy wchodziła w tryb działania. Na szczęście pomimo rozproszonych myśli, jej podświadomość i ciało nie przestawały pracować: była cała namydlona, więc wystarczyło się spłukać i wyżymać włosy. Nie przejmowała się babskimi specyfikami, chyba że fundowała sobie taki wieczór. A jej włosy same układały się w rudą burzę. Wyszła z kabiny, chwytając za ręcznik, którym osuszała się, jednocześnie zmierzając w kierunku szafy. Uniform czy kompromis? Kompromis – w razie czego jej uniform zawsze znajdzie się na pokładzie statku, którym ruszyliby na misję. Zerknęła w stronę Emmy, wiedząc, że odezwanie się słowami „jeszcze chwilka” byłoby zbędne. Więc puściła perskie oko, nieskrępowana swoją nagością i zabieganiem. Wróciła na chwilę do łazienki, po czym nie wiedzieć kiedy była już gotowa.
- Prowadź więc – powtórzyła jej komendę z siłowni względnie neutralnym tonem, stojąc przy wyjściu.
[zt x 2] |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: danger. keep out | |
| |
| | | | danger. keep out | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |