Dom Victora Manchy

Jednopoziomowy budynek zamieszkiwany przez Marianellę Manchę i jej syna - niewielki, ale przytulny. Znaleźć w nim można między innymi kuchnię, a także sypialnie: Victora oraz jego matki.

Maszyna nie spodziewała się, iż tego wieczoru dostanie telefon od Marianelli, matki Victora. Oderwany od swoich wcześniejszych zajęć - planowania bądź programowania i rozwijaniu innych technologii jego autorstwa, odebrał od razu. Wysłuchiwał każdego słowa kobiety, tonu jej głosu oraz innych czynników, przez które wiedział, iż sytuacja może być poważna. Odezwał się kilka sekund po jej dwóch zdaniach, w słuchawce zaś odezwał się nieco zniekształcony głos.
- Mogę go namierzyć. Od samego początku jestem przygotowany na taką ewentualność. - odpowiedział krótko, nie opisując szczegółów tego zabiegu. Bo i po co? Dla zwykłego organika tyle wystarczy, aby zrozumiał. Bez dłuższego namysłu, Ultron-5 spróbował zlokalizować chłopaka. Udało mu się to, po jakiejś minucie znał dokładne położenie swojego wytworu.
-Victor… Znajduje się w Nowym Jorku. Sądzę, że nic mu nie jest, wręcz przeciwnie. - zamilkł, wyczekując jakiejś reakcji bądź odpowiedzi, która jak znając człowieka, nastąpi. Nauczył się wiele o gatunku ludzkim, który jak na ilość lat istnienia, nadal był przewidywalny i niedoskonały pod większością względów.

Nie musiał czekać długo, aż odpowiedź ze strony kobiety nadeszła. Nader szybko, jak dla niego. Jej pytanie było bardzo trafne, jednak pozostawiało za sobą wiele znaków zapytania, niewiadomych. Maszyna stwierdziła, iż jedynym słusznym rozwiązaniem w tej sytuacji będzie spotkanie z Victorem, oraz w razie potrzeby - porwaniem oraz przeprogramowaniem. Nie odpowiadał przez dłuższy czas kalkulując jakieś inne słuszne rozwiązania… Jednak procent ich powodzenia był równie niski, jak walka z jakimś uber przeciwnikiem mający znaczną przewagę.
- Jeżeli w okolicy mają gdzieś jakiegoś teleportera… - tu zawiesił na moment głos, nie będąc do końca pewnym, czy kobieta wie o istnieniu mutantów. Ryzyk fizyk, jak to mówią, ale przecież media wręcz huczą o tych innych. - Mutant ze zdolnościami teleportacji. Mógł go tam ktoś przenieść. Nie pozostaje mi nic innego, jak wysłać po niego swoje maszyny - nie mogę dopuścić, aby mój plan zawiódł.

Plan był prosty i przemyślany, jednak gorzej będzie z jego wykonaniem. Raczej ciężko będzie mu odbić swoje dzieło od Avengers, a szczególnie z ich bazy, jeżeli jej nie opuści. Miał pewną nadzieję, że stan rzeczy nieco się zmieni, a Victor będzie nieco bardziej narażony na otoczenie niż dotychczas. Przeczyszczenie jego pamięci z informacji zagrażających powodzeniu projektu Ultrona-5 powinno całkowicie załatwić sprawę.
- Wróci. Jednak nie jestem w stanie odpowiedzieć, kiedy to nastąpi, Marianello. Możesz na mnie liczyć. - uznając, iż odpowiedział wystarczająco na jej pytania, urwał ich rozmowę, która i tak nie trwała zbyt wiele. Ultron był doinformowany o aktualnej sytuacji, a jego matka była pewna, że jej syn wróci pod jej skrzydła cały i zdrowy. No, można tak powiedzieć. W końcu nikt nie jest niczego do końca pewien w tym świecie, nawet tak technologicznie zaawansowana maszyna jak Ultron, w dalszym ciągu się rozwijająca. Dźwięk urwanego połączenia wydobywał się ze słuchawki, zakłócając ciszę pomieszczenia. Maszynie nie pozostawało nic innego, jak czekać na rozwój sytuacji.

[z/t]