|
| Tunele kanalizacyjne | |
|
+5Ultron The Lizard Grant Ward Hawkeye Loki 9 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Tunele kanalizacyjne Nie Sie 30, 2015 3:10 pm | |
| First topic message reminder :Sieć starszych i nowszych tuneli kanalizacyjnych biegnących pod miastem. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Czw Lut 04, 2016 5:33 am | |
| Mężczyzna był rad, że wylądował… gdzieś. Co prawda, trochę może zaskoczyły go pajęczyny i od razu była myśl dotycząca jakichś dziwnych, nieco przerośniętych pająków. Najważniejsze jednak było, że Hawkeye nie wleciał prosto w ścieki, których głębokość nie była mu znajoma, a to jeszcze bardziej pogarszało sprawę. Z cichym sapnięciem wylądował na jednej z pionowych rur, znajdując w końcu poziomą, gdzie mógł swobodnie stanąć. A przynajmniej na dłuższą chwilę, by móc się ogarnąć. Niemalże od razu postarał się pozbyć szybko pozostałości pajęczyn - ot, głównie z twarzy, rąk czy łuku i kołczanu na wypadek, gdyby te były mu potrzebne. Nie wydawał się jakoś rozgoryczony faktem, że znowu pomieszczenie błysnęło jakimś burdelowym odcieniem czerwieni. Zmrużył jedynie oczy, wolną od pajęczyn i łuku, rękę z flarą wyciągnął, jakby to miało polepszyć mu wgląd na to, co widział lub miał zauważyć. Odgłos, a raczej chluśnięcie niemalże od razu zwróciło uwagę mężczyzny. Było dość znaczące, więc łatwo było założyć, że ta maź do najlżejszych nie należała, o czym razem z Herbertem zdążyli się na tym poznać. Z drugiej strony, jeśli nie dało się zauważyć grzbietu to zapewniało o drugim fakcie - ściek był głęboki. I cuchnął. Nic nowego, nic dobrego. Potem łucznik skupił się na tym, by na w miarę pewnym gruncie rozejrzeć się po pomieszczeniu w jakim się znajdują. I jeśli nie dostanie od chłopaków - i dziewczyn - koszulki czy gry z Tomb Raiderem będzie zawiedziony srogo. Zmrużył oczy na Herberta, gdy ten całkiem swobodnie lewitował sobie nieopodal wylotu rury, w której wcześniej się znajdywali. Ta, nastolatek. Zwykły nastolatek pragnący autografu. Ściema za ściemą, a Barton pokręcił głową. Dla wspomnianego chłopaka mogło to wyglądać jakby mężczyzna starał się pozbyć pozostałości pajęczyn z siebie. — Powiedzmy, że zabawka z żywicielem, którą trzeba odebrać. I jedno, i drugie — wyjaśnił. Nie powiedział dokładnie, co to jest, bo i jemu samemu trudno było powiedzieć, ale były dwie ważne informacje zawarte w jego słowach. A to czy Herbert zrozumiał, czy nie - Clint już nie był tym zainteresowany. Przesuwał się do jednej z jego stron, prawej czy tam lewej - ważne, że mógł ruszyć jakoś, przemieszczać się powoli. — Lebiediewa, słyszysz mnie? — upewnił się, zwracając głos do komunikatora i zerknął na chłopaka. Następnie Clint upewnił się, że o domniemany poziom niżej, kilka metrów po prostu, znajduje się kolejna pozioma rura, na którą mógł zejść zgrabnie. No wtedy też wyczuł, że ostatni flara podarowana na powierzchni, a niebędąca zawartością strzały, uciekła z jednej z kieszonek przytwierdzonych do boków kołczanu. Dało się to wyczuć, Clint jednak nie miał zamiaru się odzywać póki nie stanął na pewnym gruncie. A jeśli tak było, to wspierając się o coś, wychylił się, rozkładając ręce. — Grzeje cię czy co do cholery robisz?! — rzucił głośno, prawie jak darcie się, ale nie można się dziwić! Jego zabawki, jego decyzje. Zaraz jednak wolał podjąć się krótkiej obserwacji, a potem - jeśli zajdzie taka potrzeba, a i Lebiediewa się odezwie - wszczęcie ponownej wędrówki ku dołowi, przygotowując sobie łuk do łatwego ściągnięcia i laskę soniczną do wbicia. O ile to będzie dobry moment. Oby był. Nie chciało mu się tu siedzieć. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pią Lut 05, 2016 12:40 pm | |
| Jako że rur w tym pomieszczeniu było naprawdę sporo, Hawkeye bez większych problemów mógł wyhaczyć taką, na którą dałoby się zsunąć z jego aktualnej pozycji - a w tym celu musiał tylko przesunąć się na lewo, bliżej ściany i opuścić się w dół... Dokładniej jakieś dwa metry niżej. Ta "nowa" rura była nieco węższa od poprzedniej, lecz nie na tyle, aby nie można się było po niej przemieszczać... Tyle że kiedy mężczyzna oparł na niej swój ciężar, ta od razu zaskrzypiała niepokojąco i chyba nawet odrobinę się ugięła. Tylko straszyła? Być może, ale nie sposób byłoby to teraz stwierdzić, więc należałoby zachować ostrożność. Pod nią natomiast przez jakieś dobre trzy metry brakowało jakichkolwiek innych rur, a najbliższa - o wiele szersza, więc może solidniejsza - wymagałaby ponownego przesunięcia się trochę dalej od ściany. -Słabo. Przewidywany czas przybycia wsparcia to w tej chwili siedem minut. Agenci wzięli ze sobą siatkę energetyczną, generującą wysoką temperaturę, ale... Obawiam się, że tak bardzo przerośnięty symbiont po prostu się pod nią nie zmieści...- nie tylko Lebiediewa miała problemy z dosłyszeniem Clinta; działało to niestety w obie strony, więc bohater również musiał oddzielać jej słowa od szumu i zakłóceń. Ostatnia flara zmieniła właściciela, a następnie Herbert zaczął badać ścieki na dnie pomieszczenia. Problem polegał na tym, że jego telekineza nie była tak dokładna, jak zmysł dotyku - może i wykryłby nią spory, twardy obiekt, na przykład czyjeś ciało, lecz nie płynną i miękką maź, która zmieszała się z cieczą. Mimo to coś musiało powodować to bulgotanie - i raczej nie był to efekt uboczny oddychania tego stwora. Ta krótka chwila względnego spokoju okazała się być rzecz jasna ciszą przed burzą - bo nagle ze ścieku zaczęły wybijać wysokie strumienie wody, sięgające nawet kilkanaście metrów wzwyż. Oznaczało to oczywiście, że Hawkeye znajdował się w ich zasięgu, a "jego" rura oberwała na tyle, że zaczęła pękać i uginać się pod jego ciężarem, tym samym zmuszając go do szybkiego przeniesienia się w inne miejsce. Co ciekawe, nie był to koniec atrakcji. Brudna woda zaczęła wręcz tworzyć wir, który sprawiał, że przy ścianach jej poziom wyraźnie się podnosił. Jakim cudem symbiont nią poruszał? Czy w jakiś sposób był w stanie się z nią złączyć, wchłonąć ją... Czy może jego żywiciel już wcześniej posiadał tego rodzaju zdolności?
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pią Lut 05, 2016 9:28 pm | |
| Wyszczerzył się wesoło, gdy usłyszał narzekanie Łucznika. I przez krótką chwilę rozważał wepchnięcie go do tych ścieków pod nimi. Pewnie by to zrobił, gdyby nie fakt, że nie byłoby to na razie bezpieczne, no i sądząc po tym, co czuł od Avengersa, to ten już zdążył zażyć kąpieli w tym szambie, więc efekt tego żartu nie byłby już taki śmieszny. Chociaż.. Nadal by było zabawnie!
Wprawdzie Herbi miał opory natury logistycznej i moralnej, ale najwyraźniej symbiont wyczuł jego chęć podokuczania Hawkowi, bo samemu zaraz go tymi ściekami ochlapał. W efekcie chłopak nie mógł się powstrzymać przed rozbawionym parsknięciem, gdy tylko było dane mu to ujrzeć. Przy okazji jednak miał możliwość poobserwowania kolejnej zdolności Pana Maziastego. - Łał.. Ja go chcę! Kupcie mi go! - Nie miał pojęcia co to jest, pseudo wyjaśnienie Hawka też nie wiele powiedziało, ale to coś tam było naprawdę ciekawe i fajne. Gdyby mógł, to chciałby mieć taką zabawkę. Gorzej, że nie miał pojęcia jak ją zdobyć.
Przy okazji pojawiły się dwa problemy. Pierwszym z nich mógł się zająć na całe szczęście. Chociaż Łucznik nie pokazał się na razie od dobrej strony, to jednak Herbi nie miał zamiaru porzucać towarzyszy na pastwę losu. Nie ważne, czy tymczasowych, czy nie. A ponieważ Avengers najwyraźniej znajdował się w zasięgu tego czegoś i w dość niebezpiecznej sytuacji, to.. Chłopak wyciągnął do niego rękę i przeniósł go wyżej. Parę metrów nad siebie, gdzie postawił Łucznika w tunelu, czyli na pewniejszym gruncie. Był jednak drugi problem. Jeśli obecnie walczyli z Panem Maziowatym, to niestety jego możliwości były ograniczone. W obecnych warunkach walka wręcz nie wchodziła w rachubę, umiejętności magiczne były za słabe a telekinezą ciężko mu było sięgnąć w to szambo i tam wyczuć coś konkretnego. Zabrane wcześniej pistolety pewnie też nie wiele by zdziałały. Pozostawał Łucznik, ale ile on mógł mieć tych wybuchowych i sonicznych strzał? Chłopak postanowił więc spróbować czegoś innego. Kopnął porządnie jedną z rur, tych słabiej umocowanych, pamiętając oczywiście o zachowaniu równowagi, aby przypadkiem samemu nie zlecieć. Chciał ją po prostu oderwać i zepchnąć, czy też zrzucić w dół. Zawsze to będzie jakiś pocisk. |
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Wto Lut 09, 2016 4:34 am | |
| Barton wzdrygnął się, gdy rura zaskrzypiała. Niezbyt przyjemny dźwięk, a i często zwiastujący coś, czego mężczyzna nie chciałby doznać. Zwłaszcza jeśli wiedział, że pod nim jest kilkadziesiąt litrów ścieków, które zapewniłyby mu maseczkę błotną (i nie tylko). Podziękowałby chętnie, ale ze zniesmaczeniem. — Będę musiał wziąć prysznic — mruknął do siebie, choć aktywna na komunikatorze Lebiediewa doskonale mogła go usłyszeć. No, “doskonale”, jeśli mamy być dokładniejsi w tym przypadku. Mężczyzna rozejrzał się po tym labiryncie rur, żeby znaleźć taką, która - w razie czego - okaże się odpowiednia i będzie mógł się na nią przenieść. — Dobrze wiedzieć, że przez siedem minut mam balansować nad ściekiem i symbiontem, który zaczyna szaleć, a mówisz, że przerośnięty? Świetnie — zamarudził jeszcze sobie bezczelnie i cyknął pod nosem, starając się wymyślić, co najlepiej będzie zrobić. Nie podobały mu się te zakłócenia, ponownie. Wciąż jednak lepsze niż internet autorki. Coś tam we łbie łucznika zaczęło się kreować, gdy nagły hałas i wystrzał brudnej cieczy ku rurom, na których stał Hawkeye - od razu dał o sobie znać. Zaklął, przesuwając się do jednej ze ścian i skrzywił się wiedząc, że buty będą naprawdę do wywalenia. Wszystko. Może najlepiej będzie to spalić? Albo tu zostawić i wrócić? Też miało jakiś sens. W każdym razie ignorował też dzieciaka, który najwidoczniej czuł się jak u siebie w domu - uradowany, rozweselony (albo to smród tak wpływał?), a z którym wolał nie wdawać się w dyskusję, bo jednak podzielność uwagi w tym momencie mogłaby Bartona zawieść. Na szczęście odwzajemniona była chęć utopienia w ściekach. Skorzystał z oferowanej ręki, wspiął się wyżej i skinął do niego krótko, samemu nie stając w miejscu. Ruszył w jedną ze stron, możliwie blisko chcąc znaleźć się jednej ze ścian, pewniejszych rur, ale przemieścić zarazem tak, by mieć dobre miejsce na działanie. Planował zejść niżej o poziom, na miejsce (najlepiej zmienić na jeden z tuneli), żeby móc w końcu tę laskę soniczną wcisnąć gdzieś nieopodal tego całego czegoś. Gdyby miał zegarek na ręce, spojrzałby jeszcze na godzinę, aby sprawdzić, jak długo będzie musiał czekać na resztę towarzystwa. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Wto Lut 09, 2016 9:38 am | |
| Plus sytuacji był jeden: w tej chwili przeciwnik nie atakował Herberta i Clinta bezpośrednio, choć nieustannie działał - sięgał coraz wyżej przy ścianach pomieszczenia i w dalszym ciągu wystrzeliwał te strumienie cieczy. Niektóre rury i tunele - te umieszczone niżej - zniknęły między odmętami ścieku... A sam stwór zdawał się jakby rosnąć? Ewentualnie nie on, lecz płyn, którym się otaczał - być może łącząc się z tymi dolnymi przejściami był w stanie sprowadzić go sobie więcej. Skoro zaś w jakimś stopniu go kontrolował... To dosłownie robił się z niego coraz większy problem. Kopnięcie w rurę wywołało o dziwo całkiem niezły efekt. Nie zerwała się co prawda od razu, jeszcze przez krótką chwilę zwisała smętnie, nim runęła w nurt - lecz w międzyczasie po jej powierzchni rozeszła się fala drgań, dla ludzkiego ucha ledwie słyszalna... A dla mazi najwyraźniej bardzo dobrze, gdyż tuż pod rurą ściek jakby się wzburzył i na moment dziwnie zapadł. Efekt przeminął, gdy tylko ten kawał metalu zniknął już między falami - lecz dawał do myślenia, a przynajmniej powinien. W tym czasie Hawkeye mógł w miarę swobodnie próbować przenieść się niżej - choć musiał się z tym spieszyć, gdyż brudna woda sięgała coraz wyżej, stopniowo się ku niemu zbliżając. Problem z pałką soniczną polegał na tym, że najlepiej byłoby wbić ją w podłoże, aby dźwięk rozszedł się poziomo lub w ścianę - dla pionowego efektu. Teoretycznie Barton mógłby ją aktywować i zrzucić w odmęty, ale... W jakiej pozycji wówczas by się odpaliła? Równie dobrze mogłaby wyrządzić przeciwnikowi stosunkowo małe szkody. -Pięć minut- zgłosiła Lebiediewa.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Wto Lut 09, 2016 10:14 am | |
| Ach.. A więc dlatego Hawk strzelał tymi sonicznymi strzałami. Herbi patrzył jak ta maź reaguje na to co zrobił i zaraz zaczął się rozglądać za większymi kawałkami ścian, czy rur, które łatwiej mu było oderwać. Miał nadzieję, że zdąży zanim Pan Maziowaty rozrośnie się na tyle, że dotrze do niego. Jak faktycznie będzie się zbliżał, to chłopak będzie musiał się szybko ewakuować w głąb tunelu. Przynajmniej na tyle, aby ta rozrastająca się ściekowa masa go nie pochłonęła.
Ale zanim do tego doszło, Herbi uniósł telekinezą te kawałki ścian, rur i wszelkie inne większe śmieci, jakie tylko udało mu się zauważyć. Przeniósł je w pobliże rur, dość blisko rozrastającej się mazi i zaczął nimi w nie uderzać. Metodycznie, nie przerwanie, nie tylko na jednym poziomie, ale na wysokości kilku pięter. Był ciekaw jak to coś zareaguje na taką serię dźwięków. |
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Sob Lut 13, 2016 3:02 pm | |
| Barton, słysząc komunikat od Lebiediewy, rozejrzał się raz jeszcze po tym pomieszczeniu. Hałas spowodowany przez Herberta był aprobowany, mimo że mógł drażnić. Jeśli jednak to pomagało w “dokuczeniu” symbiontowi - można było wybaczyć! Nie zmieniało to faktu, że bieganie po rurach, które niekiedy zatrzęsły się nieprzyjemnie, zachęcał jedynie do tego, aby biec dalej, szybciej, nie zatrzymując się dłużej na ich środku, by się nie załamała. Ot, jedyne przerwy dla rozeznania - przy łączeniu, przy kolejnej rurze, ażeby w razie czego - móc szybko zareagować. Łucznik przystanął wtedy też na niedługi moment, spoglądając na to, co wyczynia sam stwór i miał nadzieję, że agenci jednak będą punktualni, a nie spóźnią się chwilę, bo na to czasu nie było. Clinton chwycił mocniej laskę soniczną i przebiegł kolejne metry. Jego zamiarem było znalezienie się na takiej wysokości, by nie dzieliło od danego poziomu wiele metrów od stwora, ale też tak - by z pewnym zapasem czasu były cyrkowiec miał szansę wspiąć się wyżej, w celu opuszczenia tegoż punktu. Najpierw jednak w planie było aktywowanie i wbicie tej laski w ścianę na tyle pewnie, że ta by nie spadła, psując się, wyłączając czy coś w tym stylu. I potem mógł odbić do rur, żeby z powrotem wzbić się w górę lub - ostatecznie - do tunelu, jeśli na tyle mógłby sobie pozwolić w danym momencie. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Nie Lut 14, 2016 1:13 pm | |
| Stałe drgania rur w pierwszej chwili powstrzymały przynajmniej ekspansję mazi - która unikała zbliżania się do źródła tych drażniących ją dźwięków. W związku z powyższym przestała też podnosić poziom wody, co ułatwiło zadanie Clinta - a mianowicie kupiło mu trochę czasu na działanie... ... Dosłownie trochę, gdyż przeciwnik - co udowodnił już wcześniej - myślał i potrafił zrozumieć co dokładnie mu szkodziło. Zebranie się w sobie zajęło mu chwilę, być może potrzebował zgromadzić siły, skupić się, co utrudniały mu wibracje - ale grunt, że w końcu ze ścieku ponownie zaczęły wybijać się strumienie wody, skierowane w taki sposób, aby spróbować wytrącić lewitujące elementy i najlepiej sprowadzić je do cieczy. -Jakieś trzy minuty- brzmiał tym razem komunikat od Lebiediewy. Coraz bliżej do przybycia agentów i tej wspomnianej siatki... Byle tylko rzeczywiście coś dała. W tym czasie natomiast można było spróbować ograniczyć rozmiar wroga - chociażby przez użycie laski sonicznej. Wbicie jej w ścianę nie stanowiło żadnego problemu, gdyż wilgoć osłabiła powierzchnię... Za to kwestia stabilności mogła się już okazać trochę kłopotliwa. Niby teraz się trzymała, ale gdyby potwór w nią uderzył... To już inna sprawa. Broń została aktywowana, w związku z czym Hawkeye miał kilka sekund na przedostanie się gdzieś dalej, nim faktycznie odpaliła - emitując pionowo wysokie dźwięki oraz rzecz jasna towarzyszące im drgania. Nawet dla ludzi było to bolesne doświadczenie, a co więcej - rury wypadające przy tej ścianie zerwały się i część z nich runęła w dół, inne zaś zawisły na swoich drugich końcach, powodując dodatkowy huk. Maź zareagowała natychmiast - odsuwając się jak najdalej od tej ściany, tłocząc się przy przeciwnej, wręcz się po niej wspinając, jak gdyby szukała drogi ucieczki... Panicznie, może trochę na oślep, aż w końcu zaczęła pakować się do jednego z napotkanych tuneli. Część cieczy powędrowała za nią, ale i tak przeciwnik sprawiał wrażenie jakby trochę mniejszego.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Nie Lut 14, 2016 1:42 pm | |
| - Sprytne maleństwo.. - Powiedział, gdy zobaczył, że Pan Maziowaty próbuje trafić strugami cieczy w lewitujące przedmioty. Herbi zaczął więc zabawę. Tak unosić te przedmioty i uderzać nimi o rury, żeby ta maź nie mogła ich trafić. A przy okazji wciąż powodował ten hałas, który najwyraźniej na to coś działał. Ciekawiło go jak, bo żadnych uszu, ani innych tego typu rzeczy nie widział wcześniej. To sprawiało, że tym bardziej chciał mieć możliwość przyjrzenia się temu czemuś i przeprowadzenia jakiś badań.
Cała ta zabawa została jednak przerwana przez Łucznika. Herbi zobaczył, że ten coś wbił w ścianę i zaczął uciekać. A więc to była jakaś bomba, czy cokolwiek innego, od czego trzeba się było trzymać jak najdalej. Dobrze, że i tak Herbi nie znajdował się w pobliżu, ale dla pewności wbiegł w głąb tunelu w którym był. To spowodowało, że unoszone przez niego przedmioty poleciały w dół, prosto w tę maź, ale mówi się trudno. Na wszelki wypadek zatkał sobie rękami uszy, jak tylko się schował w głębi tunelu. I zaczęło się.. Po takiej ilości strzał i innych ustrojstw, które albo wybuchały, albo wydawały dziwne dźwięki, które Łucznik używał w bardzo bliskim dla siebie zasięgu, to Herbi był zaskoczony, że Avengersowi jeszcze nic poważniejszego się nie stało. I że w ogóle cokolwiek jeszcze słyszał.
Gdy już wszystko pospadało co miało pospadać, chłopak szybko wróci na brzeg tunelu i rozejrzał się. Pobieżnie sprawdził w jakim stanie jest Łucznik, bo skoro w momencie aktywacji tego swojego urządzonka skakał po rurach a spora część z nich przed chwilą spadła, to mogło być nie za ciekawie. Zaraz jednak swoją uwagę skupił na Panu Maziowatym, który właśnie się po ścianie wspinał. - No chodź do tatusia.. Zostań moim zwierzątkiem.. - Mruknął, patrząc dokąd to coś zmierza. Stworek niestety uciekł, Herbi więc swoją fascynację dziwnymi istotami przerzucił na tę maź. - Będę Cię miział, karmił, wyprowadzał na spacer.. - Badał, tresował i takie tam.. Niestety obecnie to coś było raczej wrogie, więc nie można było się z nim zaprzyjaźnić. Chyba, bo Herb w sumie nie miał pojęcia jakimi to się kieruje emocjami. Na pewno jednak nie można było dać mu uciec, więc jeśli maź nie pakowała się akurat do tunelu, w którym był chłopak, to w takim razie Herbert albo wybrał tunel znajdujący się obok tego, w którym był Pan Maziowaty i się do niego przeniósł, albo też poczekał na to, kiedy ten cały już wejdzie do środka i przeniósł się stricte do tego samego, żeby móc podążać za tą mazią. |
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pią Lut 19, 2016 1:19 am | |
| Kwestia słuchu Clintona była w tym momencie (ale naprawdę niedługim) odroczona na inny plan. Co prawda słyszał to, o czym mówiła Lebiediewa, ale nie zmieniało to faktu, że ból głowy gdzieś zaczął jawić się z tyłu. Moment pewnego ogłuszenia przy wystrzeleniu strzał sonicznych lub bombowych, też mijał tak prędko jak tylko się pojawił. Z kolei inaczej mogło być przy tej lasce sonicznej, od której trzeba było odskoczyć, oddalić się tak prędko jak tylko można było! Czyli na ludzkie, akrobatyczne zdolności mężczyzny. Barton westchnął cicho po usłyszeniu słów kobiety w komunikatorze. Niby trzy minuty, ale mogłoby się zdawać, że to i tak za długo na wszystko, co tutaj się działo i miało miejsce! Hałas, który spowodowany był nie tylko laską soniczną, ale spadającymi, zderzającymi się o siebie lub uderzającymi w stabilne części pomieszczenia - był okropny. Przynosił on jednak efekt. Nie zmieniało to jednak tego, że skrzywiony wyraz twarzy Clinta był odpowiedzią na ten hałas, irytująco wysoki dźwięk, który na moment zafundował mu zawrót głowy. O tyle dobrze, że mężczyzna znalazł się na jednej z pewniejszych rur, by móc przystanąć i poczekać na to, aż chwilowe zamroczenie minie. Gdy Herbert mówił dość, hm, sprośnie (a przynajmniej osobie o nieczystych myślach z tym mogło się skojarzyć), na to Clint nie zwracał uwagi; może to i dobrze. Może byłby przerażony czy coś w tym stylu? Trudno powiedzieć, jakie byłoby podejście mężczyzny w tym momencie, skoro ten był nieco ogłuszony, a i też zajęty przemieszczaniem się na kolejne, stabilniejsze rury. Rozejrzał się też, zastanawiając nad tym, od której strony pojawią się wspomniani wielokrotnie agenci, ale też i za tym, by móc znaleźć się bliżej tejże dzikiej i spłoszonej przez dźwięk mazi, która zanikała w tunelach. W końcu wypadałoby albo ruszyć w tamtą stronę, choć niechętnie przy możliwości bycia wrzuconym do wzburzonego zbiornika ścieków, albo wskazać go agentom, którzy się mieli pojawić lada moment. Zwłaszcza, że bodaj zdążył zauważyć, iż nastolatek miał podobny plan - ruszenie za stworem ściekowym, choć wątpił, aby jego celem było zatrzymanie go dla bezpieczeństwa. Nie mógł jednak być pewien i tego, skoro nie mógł czytać w myślach! |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pią Lut 19, 2016 1:43 am | |
| Jeżeli z tej odległości maź była w ogóle w stanie usłyszeć pomruki Herberta - to tak czy siak nie dała tego po sobie poznać, zamiast tego w dalszym ciągu skupiając się na ucieczce. Ot, priorytety. Nawet w takim stanie okazała się dość sprawna ruchowo i stosunkowo szybko wpakowała się do tunelu - tak, do prawdziwego tunelu, a nie po prostu do rury. Czy wyboru dokonała świadomie, unikając powierzchni, w którą można by uderzać i powodować te okropne dźwięki oraz drgania? Trudno powiedzieć, ale z pewnością istniała taka opcja. Tak czy siak, najważniejsze, że w związku z powyższym nastolatek mógł przenieść się za potwora... I praktycznie od razu zdołał się zorientować, że przy jego stopach wciąż spływają strużki cieczy... Chyba tylko ścieku - choć równie dobrze mogły się z nim złączyć fragmenty mazi. Clintowi już trochę trudniej było dostać się w to miejsce, bo w końcu nie mógł sobie pozwolić na lewitację; musiał poradzić sobie w sposób tradycyjny. W tym momencie było to o tyle trudne, że spora ilość rur zleciała do wody i niekiedy Hawkeye zmuszony był ryzykować naprawdę dalekie skoki... Ale wreszcie znalazł się za Herbertem i to mniej więcej w tym momencie otrzymał kolejną wiadomość od Lebiediewy: -Teoretycznie w maksimum dwie minuty agenci powinni dotrzeć do tej zlewni. Spróbuj nie pozwolić temu czemuś za bardzo się oddalić. Zablokuj drogę- zasugerowała... Tyle że łatwo jej było powiedzieć, bo ciemna masa szybciutko umykała tunelem, najwyraźniej bardzo chcąc zostać zostawiona w spokoju.
|
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pią Lut 19, 2016 3:14 am | |
| Hawkeye kiwał się w niektórych miejscach, szybko zyskując jednak równowagę, żeby nie zlecieć. To było zbędne. Wystarczyło łucznikowi co jakiś czas zatrzymać się i obserwować te rury, aby odnaleźć jak najkrótszą drogę do tunelu, w którym zniknął symbiont oraz Herbert po jakiejś chwili. Przeskoki nie były zachwycające, jednakże korzystał z poszczególnych “przewodów” by móc zrobić rozbieg i wtedy od krawędzi się wybić. Całe szczęście pomyślał o tym, żeby łuk przewiesić, a strzały schować, żeby te nie przeszkadzały mu w dotarciu do tunelu. Po pewnym odstępie czasu, w trakcie którego z gracją bartonową, mężczyzna wspiął się prawie jak Indiana Jones, tylko zamiast Ostatniej Krucjaty był (jeszcze jest) Ostatni Symbiont (oby!), na górę, dołączając tym samym do potwora, jak i nastolatka. Łucznik, o dziwo, mimo niesprzyjającego cierpienia dla zmysłu węchu i jego głowy czy uszu, jako-tako potrafił zachować trzeźwość umysłu i usłyszeć to, o czym mówiła towarzysząca w komunikatorze agentka. Tunel prosty, masy pełno, nastolatek przed nim, więc Clint starał się w kilku podskokach - podczas których wyciągnął łuk - zrównać się z chłopakiem, by czasem w niego nie wymierzyć strzałą. Tę zluzował, by bombowy pocisk wycelowany w sufit przyczynił się do tego, aby na parę metrów przed dziką masą - zapadł się, blokując drogę ucieczki. I wiedział, że to może być ryzykowne i jest możliwość zlecenia. Sięgnął po kolejną strzałę, która ponownie miała zrobić krzywdę symbiontowi swoim hałasem. W razie gdyby miało się to skończyć nie tak, jak zakładał Barton, a to było i jest prawdopodobne. — Sprawdź czy ktoś nie nadchodzi — rzucił do chłopaka, mając na myśli, by ten cofnął się do wyjścia z tunelu i rozejrzał, bo a nuż - może tyle czasu minęło, by jednak agenci zaraz mogli się pojawić? |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pią Lut 19, 2016 10:22 am | |
| - Bleh.. - Mruknął jak tylko poczuł, że stoi w tej cieczy. A więc buty się pewnie będą nadawały do wyrzucenia, bo chociaż zapewne można będzie je doprać, to jednak jakoś ciężko mu je będzie potem założyć, gdy miał świadomość, że babrał się nimi w szambie "made by" całe miasto. Zaraz jednak Łucznik się przy nim pojawił, niesamowicie szybko zważywszy na jego możliwości, więc tylko westchnął jeszcze raz i skupił swoją uwagę na tym co robiła maź i Hawk. Po czym szybko zatkał sobie uszy, gdy zobaczył, że ten znów strzela. W cel, który nie był daleko od nich i który wcześniej wypełniał cały tunel, więc istniała opcja, że nie da się trafić w punkt, który jest gdzieś tam za nim. Początkowo nie miał pojęcia jaką strzałę wybrał Avengers, ale jeśli to była znów soniczna, to uderzenie tak blisko w takim tunelu by im poważnie uszkodziło słuch, więc wolał się chociaż trochę przed tym zasłonić a jeśli znów wybuchającą, to siła tak bliskiej eksplozji i odłamki ich również zranią, oraz może niestety wyrzucić z tego tunelu. Dlatego poza zasłonieniem sobie uszu był gotów posłać falę kinetyczną w stronę mazi, żeby to w nią cały ten efekt trafił a nie w ich.
Po tym, gdy Łucznik wydał mu polecenie, Herbi parsknął cicho. Polecenia z ust kogoś, kto samemu wcześniej miał problemy ze współpracą, uciekł zamiast pomóc i bronił się jak mógł przed udzieleniem jakichkolwiek informacji nie brzmiały zbyt poważnie. Poza tym chłopak nic nie wiedział o tym, że jacyś agenci mają się pojawić, więc kto tu niby miał się kręcić? No ale, żeby nie być nieuprzejmym i przypominając sobie, że jeszcze niedawno Łucznik był tutaj z kimś, machnął ręką, aby z kamieni, cegieł i innego śmiecia ułożyć kopczyk przy wejściu do tunelu. Jak ktoś to zobaczy, to powinien się tym zainteresować. Oby.. Najważniejsze było to, że nie musiał się cofać do wyjścia i odchodzić od tego co go zainteresowało najbardziej.
- Gdzie szambo płynie z wolna i śmierdzi tu, że hej.. Maź pełznie dookoła a za nią idzie.. - Zaczął sobie nucić, na moment przerywając i zerkając na Łucznika w nagłym zainteresowaniu się jego orientacją. To jednak znaczenia za dużego nie miało, więc. - W tym tunelu tak ponuro, że aż przeraża mnie.. Świeże powietrze jest za daleko a mnie samotnej źle.. - Nucił sobie dalej, patrząc z pewnym przerażeniem jak Hawk wyciąga kolejną strzałę. Jeśli strzeli nią w tę maź, to im rozerwie bębenki w uszach a tego chłopak nie chciał. Dlatego jeśli Łucznik wystrzeli, to chłopak ją przejmie w locie telekinezą i spróbuje przez jakąkolwiek szparę przepchnąć tak, aby wybuchła dopiero po drugiej stronie mazi. Niech ona ich od tego osłoni. No.. Chyba, że od poprzedniej strzały tunel im się zasypał pomiędzy nimi a Łucznik i tak strzeli, to wtedy ją wywali z tunelu. Byłoby to głupie, ale patrząc na to jak wcześniej Hawki walił im prawie pod nogi strzałami wybuchowymi i sonicznymi, to Herbi specjalnie by się nie zdziwił. - Wtem mniszek idzie z wolna, Panie Maziowaty witamy się.. Ten smród mnie tu powala, czy mogę gdzieś wykąpać Cię? - Jeśli efektem strzał Łucznika było to, że tunel się zasypał pomiędzy nimi, to chłopak skoczy do przodu, aby jak najszybciej odrzucić to co się da i zrobić przejście. Jeśli jednak się udało i tunel zasypał się z drugiej strony, to.. - Rozumiem, że mamy to zatrzymać? - Spytał Łucznika i stanął pomiędzy nim a Panem Maziowatym, czekając na reakcję tego czegoś. Chyba trzeba będzie się na to rzucić i zacząć to rozrywać, czy cuś w ten deseń.
|
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pią Lut 19, 2016 2:07 pm | |
| Wybuchająca strzała w głównej mierze spełniła swoje zadanie - bo z hukiem trafiła dokładnie tam, gdzie życzył sobie tego Hawkeye i rzeczywiście uszkodziła sufit, którego część się zapadła, ciągnąc za sobą warstwy znajdujące się powyżej. Chwilowo gruz zablokował przejście, a ewentualne odłamki oraz pył i tak zatrzymała bariera utworzona przez Herberta... No i sama maź, choć z jej strony nie było to akurat działanie umyślne - po prostu je wchłonęła. Czy będzie w stanie przecisnąć się pomiędzy kamieniami albo je odsunąć? Jeżeli nawet, to zajmie jej to więcej czasu, niż gdyby droga była wolna. Najwyraźniej jej to nie zniechęciło - bo choć sama eksplozja sprawiła, że przeciwnik zatrzymał się na moment i jakby skurczył w sobie, to zaraz po jej przeminięciu ze zdwojonym entuzjazmem rzucił się na gruz, szukając przejścia i wspinając się po nim wyżej. Co ciekawe, po podłożu spływało teraz jakby więcej brudnej wody... Czyżby sączyła się z ciała potwora? A może z dziury w suficie? Kolejna strzałą - soniczna - poszybowała ku mazi, lecz tym razem Herbert spróbował przejąć ją w locie, aby odpowiednio nią pokierować... Co okazało się błędem. Kontakt "fizyczny" - bo przecież tak odczuła telekinezę - wystarczył, aby ją odpalić, posyłając drgania i wysokie dźwięki już w pół drogi do celu... Czyli stosunkowo blisko nastolatka i bohatera. Boleśnie. Aż zadzwoniło w uszach - i póki co słuch potrzebował chwili, by wrócić do normy. Oczywiście potwór też oberwał; w końcu był na to jeszcze bardziej czuły od ludzi. W panice rzucił się w górę, najpewniej szukając najlepszego miejsca do kopania... I przy okazji uderzył swoim cielskiem o sufit, a raczej: o to wgłębienie w nim - rozbijając je już od końca i tym samym ściągając do tunelu falę wody z góry. Spadek terenu następował w stronę Hawkeye'a i Herberta, a więc to tam popłynęła ciecz.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pią Lut 19, 2016 3:29 pm | |
| Wprawdzie Herbi nie łapał za głowicę, to i tak strzała postanowiła się uaktywnić. Niestety mimo zatkanych uszu chłopak odczuł to co się stało. Nic dziwnego, zważywszy na odległość. Plus dodatkowo poprzednia strzała postawiła ich w jeszcze gorszej sytuacji, bo ścieki zaczęły ich zalewać. A to było problematyczne i to nie tylko dlatego, że dla Herba kąpiel w szambie była gdzieś bardzo daleko na liście rzeczy, jakie chciał w życiu zrobić. To nawet nie była czysta woda, tylko ścieki. Było ślisko, prąd spychał ich stamtąd. W dodatku im więcej jej spływało, tym większe prawdopodobieństwo było, że ich zaleje.
- Cholera.. - Warknął wściekły już trochę, dochodząc przy tym do wniosku, że jeśli Hawki jeszcze jedną strzałę będzie chciał wypuścić gdzieś w okolicy, wszystko już jedną jaką, to mu ją zwyczajnie wsadzi razem z kołczanem w pewne chyba niedostępne dla ogółu miejsce. Z drugiej jednak strony.. Nie miał pojęcia jakie mu jeszcze strzały zostały, ale ich użycie teraz, gdy ta maź dopiero zaczynała się przeciskać i chwilę jej to zajmie, może nie było takim głupim pomysłem. Tylko oni nie mogli tutaj zostać.
- Wybacz Kochanie.. - Rzucił więc nagle i zaczął biec w stronę wylotu z tunelu. Gdy tam dobiegał, machnął nie zatrzymując się w stronę Łucznika ręką i ściągnął go telekinezą do siebie, aby zaraz wypchnąć go z tunelu i wrzucić do ścieków niżej. W sposób kontrolowany, w końcu tam było pełno zniszczonych rur i innych twardych rzeczy, więc starał się wybrać takie miejsce, gdzie Łucznik bez przeszkód by mógł zanurkować. To nie był najprzyjemniejszy wybór, pewnie trochę zajmie, zanim Avengers się tam ogarnie i wejdzie na jedną z pływających rur, może nawet nie będzie miał jak wrócić na górę, ale niestety przy tym co jeszcze miał zamiar zrobić, to było dla Hawkeye'a najbezpieczniejsze.
I gdy tylko Łucznik już był tuż nad taflą tego szamba, Herbi szarpnął ręką do siebie, wyrywając mu wszystkie strzały z kołczanu. Te, które mu pozostały. Nie miał pojęcia jakie miał tam rodzaje, więc brał wszystko. Wykorzystując swoją siłę odbił się mocną w kierunku jakiegoś tunelu po drugiej stronie tego szybu, korygując ten skok telekinezą, aby mieć pewność, że tam wyląduje i pchnął mocno te wszystkie strzały w stronę mazi tak, aby uderzyły w punkt, gdzie ona stykała się z sufitem, przez który przechodziła. Liczył na to, że są tam jeszcze jakieś wybuchowe i dźwiękowe strzały, bo ich łączna siła rażenia powinna zaboleć to coś bardziej, plus na pewno spowoduje to osunięcie się części sufitu i przyblokowanie tunelu w którym byli z drugiej strony. Czyli dla spanikowanego i może w końcu rannego Pana Maziowatego jedyną drogą będzie właśnie ta, którą obrał wcześniej, czyli do góry. A ponieważ ścieki stamtąd spadały w dół, więc Herbi, jak tylko uda mu się to zrobić, przeniesie się do tego samego tunelu, do którego maź zmierza i tam ewentualnie przejdzie do rękoczynów. Chyba, że coś nie wyjdzie tak jak trzeba, to wtedy zmodyfikuje nieco swój plan działania. |
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Sob Lut 20, 2016 1:42 am | |
| Ach, wielka szkoda, że wykonanie w imię ponoć dobrego gestu skończyło się w sposób z pewnością niezadowalający. Przynajmniej według łucznika, który gdyby nie miał zajętych rąk i nie byłby skupiony na tym, aby zająć się czymś ważniejszym, a także oczekiwaniem na agentów - to chyba by samemu utopił. Zgranie, współpraca, nawet mimo niewielu informacji - była możliwa. Wiele razy tak miał w końcu. Zaklął donośniej, wykrzywiając na moment twarz, gdy soniczny pocisk aktywował się o wiele, wiele bliżej niż docelowo Clint miał zaplanowane. Przecież to było oczywiste, że hałas - mimo że wciąż donośny, odczuwalny dla biednych uszu - nie byłby tak irytujący, ale nie. Musiało być inaczej. Powinien się przyzwyczaić i wypisać sobie aneks do umowy z Mścicielami o pewne sprawy, tak. O tyle niby dobrze było, że słuch nie był aż tak potrzebny do reakcji czy działania. Widok poruszającej się panicznie mazi czy spływającej brudnej wody - szybciej uświadamiało, że człowiek powinien się przygotować do wyskoku z tunelu, aby zapobiec lądowaniu w tafli syfu i nowojorskich śladów istnienia, że tak to pozwolę sobie nazwać ładnie, zgrabnie i niepowabnie. Z kolei, zaciągnięty siłą przez jakąś dziką zdolność Herberta, przekręcił szczęką i wyciągnął dwie, ważniejsze dlań strzały w tym momencie. Inaczej - przydatniejsze. Bo nie miał zamiaru lądować w ściekach, a wypadało sobie radzić w ten lub inny sposób. W każdym razie - wylatując z tunelu w głównej mierze przemoczony, Clint zwrócił się do najbliższej ściany, do której od razu wystrzelił linkę, aby móc przeciągnąć skok czy zatrzymać się przy pionie, wspierając o nią obuwiem. Cokolwiek, byle albo skończyć nieopodal wejścia - na ścianie czy rurze, jakkolwiek by to nie zabrzmiało. Lata praktyk, ćwiczeń czy misji składały się na to, że jakikolwiek ruch, który naruszał przestrzeń osobistą łucznika - był wyczuwalny. Zatem niemalże od razu wyczuł, jak stopniowo, z szarpnięciem, kołczan staje się lżejszy. I to mu się nie spodobało. Jego zabawki, jego rejon. Zwłaszcza że nie składały się na tylko te strzały, których głównie zapragnął nastolatek. Wściekły - jak to każdy, którego własność zabrano - zaklął. Wiedząc jednak, że dostanie się do tunelu dłuższą chwilę by mu to zajęło, Barton jedynie miał zamiar wspiąć się po ścianie (lince) lub tradycyjnie po tych pozostałościach najstabilniejszych rur. Z kolei skradzione (bo inaczej tego nazwać nie można było) strzały w głównej mierze składały się z tradycyjnych, nieszczególnie przydatnych na takiego przeciwnika. Znalazłoby się jeszcze po jednym egzemplarzu sonicznej czy wybuchowej, ale dwie z nich były bardziej szkodliwe. W końcu kto by chciał w tak niewielkiej przestrzeni trafić na parę sztuk strzał z gazem łzawiącym? |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Sob Lut 20, 2016 4:18 pm | |
| Wody zbierało się coraz więcej i całkiem nieźle szło jej wypychanie obu delikwentów z tunelu - a także utrudnianie im poruszania się. Wkrótce zaczęłoby to stanowić poważny problem, w związku z czym obaj musieli działać szybko. Pierwszy zareagował Herbert, ruszając ku wyjściu - i telekinetycznie ciągnąc ze sobą Clinta, który po drodze wyjął z kołczanu dwie strzały. Co prawda nastolatek starał się wymierzyć rzut bohaterem tak, aby ten wylądował w miejscu jak najmniej niebezpiecznym, lecz szybko okazało się, że nie było to konieczne - bo Hawkeye sam zadbał o swoje lądowanie, ostatecznie opierając się o ścianę. Stworzyło to dla niego pewien problem; nie miał pewności, że wbita w wilgotną powierzchnię strzała utrzyma go wystarczająco długo, a poruszanie nią - na przykład przy huśtaniu się na lince - mogłoby jeszcze skrócić ten czas... Większość rur skończyła z kolei w ścieku, więc skorzystanie z nich w zasadzie odpadało. Każdy kolejny krok przy wspinaniu się sprawiał, że wbita w ścianę strzała niebezpieczne drgała. Wśród skradzionych przez Herberta strzał rzeczywiście najbardziej niebezpiecznymi okazała się jedna wybuchowa oraz kilka z gazem łzawiącym. Siłą rzeczy odpaliły się mniej więcej w tym samym momencie, w związku z czym wspomniany gaz nie zdążył dobrze się rozejść - lecz mimo wszystko podczas eksplozji się zapalił. Płomienie szybko przygniecione zostały gruzami, gdy powiększyło się przejście w suficie; część z nich opadła na maź. Woda również zrobiła swoje - w takiej ilości posiadała znaczną przewagę nad ogniem. Potworek miał natomiast pewien problem z przebiciem się przez falę na górę, ale mimo to usilnie próbował dalej, stopniowo przepychając się przez dziurę. Skoro zaś już mowa o tym biegnącym poziom wyżej tunelu... To Herbert może i chciał się do niego przenieść, ale w tej chwili nie bardzo mógł stwierdzić który dokładnie to był. Na tej wysokości znajdowały się dwa, jeden po lewej, drugi zaś po prawej. Być może któryś z nich zakręcał, aby znaleźć się akurat nad mazią... Tak wskazywała logika. Tylko który? Ciemności nie pomagały w podjęciu decyzji. Jeżeli nawet Lebiediewa odzywała się przez ten czas do Bartona, to z oczywistych powodów nie mógłby dosłyszeć jej głosu. Zakłócenia i jednoczesne problemy ze słuchem utrudniały mu pod tym względem sprawę. Mimo to nie potrzebował dobrze słyszeć, aby zauważyć światło dochodzące z jednego z tuneli - umieszczonych wysoko, wiele metrów nad nim, właściwie to tuż przy sklepieniu. Ktoś się zbliżał, ale czy byli to wspomniani agenci, czy może ktoś mniej przyjaźnie nastawiony?
|
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Sob Lut 20, 2016 4:43 pm | |
| Uh-oh, wspinanie się jako przemoczony i siłą rzeczy - zmęczony - nie było za łatwe. Ani przyjemne. Myśl, że i tak chwila, a pojawią się agenci była o tyle uspokajająca, że przez nastolatka Clint nie miał żadnej broni. Jedynie łuk, który niedbale Barton przewiesił przez ramię, żeby mieć wolne ręce. I zęby, bo i tak się zdarzało, że blondyn musiał trzymać tę broń w zębach! Oczywiście co jakiś czas Barton starał się spojrzeć w górę na wbitą strzałę. I nie był zbyt pewny tego jak ta długo wytrzyma. Wiadomo, że liczył na to, iż zdąży wylądować na jakiejś pewnej, a przede wszystkim suchej i niecuchnącej powierzchni! No i kawę dostanie od razu. O tyle dobrze, że nakierowana zdolność Herberta sprawiła, iż jeszcze jedna strzała - z ostrym grotem, twardszym nieco - ostała mężczyźnie, zatknięta za pasem udowym. Ot, łatwe i dobre miejsce, by szybko dobyć wspomnianego przedmiotu i w razie gdyby jednak strzała od linki nie wytrzymała - zawisnąć na tym kawałku, aby się doczekać agentów. Lub po prostu wisieć. Najlepiej. Wybuch, który nastąpił - zastanowił Bartona na tyle, jak zapadnięty gruz blokujący przejście się trzyma. I lepiej, żeby ta maź nie miała szans ucieczki, bo wtedy całe pseudo-przedsięwzięcie coś strzeliło. I było zmarnowaniem kilkugodzinnej roboty i świetnej jakości materiałów nad strzałami. Hawkeye więc starał się prędzej wspiąć, znaleźć być może gdzieś na jego wysokości wyrwę, pozostałość po mocowaniach rur, na której mógłby chociaż butami się oprzeć dla zmniejszenia ciężaru, jakim był dla samej strzały i tej linki. Gwizdało i świstało mu w uszach i to było o wiele bardziej irytujące, niźli bolesne. Przynajmniej na ten moment. I nie pocieszało go to, że nie słyszał tego, co mówiła Lebiediewa. Ba, nie mógł wiedzieć, że coś mówiła, ale mógł założyć, skoro kobieta wcześniej go informowała. Gdy po raz kolejny Clint kontrolnie spojrzał w górę (mimo ciemności, to jednak jeszcze pod palcami dało się wyczuć drobne szarpnięcia przecież) - snop światła dla mężczyzny był zauważalny. Może i przyniosło to pewną ulgę, jednakże przypomniało mu się dodatkowe towarzystwo i to mężczyznę zastanowiło. Boże, jak dobrze by było, gdyby okazało się, że to nie Hydra (choć ogólnie ścieki to ich miejsce, nie?) była tym źródłem światła, ale... no, wszystkiego trzeba się spodziewać, nie? |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Sob Lut 20, 2016 6:03 pm | |
| Herbi wylądował w jednym z przeciwnych tuneli i kątem oka zauważył jak Hawk z szybkością godną Quicksilvera ratuje się przed wpadnięciem do szamba. Widział też eksplozję i uśmiechnął się do siebie zadowolony. Gdzieś tam nad nimi też coś świeciło, ale na to nie zwracał obecnie większej uwagi. Jeśli ktoś neutralny, to trudno. Jak jacyś wrogowie, to może Łucznik się wreszcie nimi zajmie, chociaż wcześniej dwukrotnie nie zwrócił większej uwagi na wrogą grupę, więc pewnie było to marzenie ściętej głowy. A jak wsparcie, to tym lepiej.
Większą uwagę poświęcił tym dwom tunelom. Miał jednak czas. Ta maź się dość powoli przeciskała przez sufit i przez swój rozmiar nie pędziła tunelami niczym ekspresowy pociąg, więc chłopak wybrał po prostu ten, który był najbardziej prawdopodobny z racji położenia. Wbiegł w niego szybko i jeśli okazało się, że ten skręca nie w tę stronę co trzeba, to przeniósł się do drugiego i tam dobiegł do Pana Maziowatego. Daleko nie było, więc zajęło mu to chwilkę.
- Chodź do mnie, chodź do mnie buzi mi daj.. Chodź do mnie, chodź do mnie, buzi mi daj.. Buzi mi daj, buzi mi daj i już się na mnie nie gniewaj.. - Nucił podchodząc do mazi, bez względu na to, czy ona wyszła już z tego tunelu na dole, czy dopiero była w trakcie przepychania się. Oczywiście nie miał zamiaru się z tym czymś całować. Mimo różnych dziwnych pomysłów ten był dla niego troszkę zbyt odpychający.
- Brzydkiego Pana już nie ma.. Spokojnie.. Nie zrobię Ci krzywdy.. - Zaczął w końcu mówić już do Pana Maziowatego. Znów próbował wyczuć emocje tego czegoś, bo jeśli faktycznie tam w środku był jakiś człowiek, to może chociaż od niego coś się da poczuć. Rozłożył też ręce na boki, skoro miał trochę czasu zanim Łucznik i ewentualnie osoby z góry tu dotrą, pokazując, że nie ma wrogich zamiarów. Tak jak wcześniej to robił ze Stworkiem. Nie miał zamiaru dać uciec temu czemuś, ale może ta maź już oberwała na tyle, że stanie się trochę bardziej skora do współpracy.
- Wszystko będzie dobrze.. Chodź do mnie.. - Mówił przyjaznym, ciepłym tonem, nawet jeśli w duchu miał wrażenie, że to nie ma sensu. Cóż.. Nikt mu potem nie zarzuci, że nie próbował. I szedł do Pana Maziowatego, aby ten znalazł się w zasięgu jego rąk. Jak trzeba będzie to ręcznie i telekinezą zacznie go rozrywać na drobne części. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pon Lut 22, 2016 1:07 am | |
| Wspinając się Hawkeye siłą rzeczy przemieszczał się coraz bliżej poziomu tunelu, z którego dobiegało światło. Po drodze opierał się na czym tylko mógł, co nie było wcale takie łatwe, ale z drugiej strony coraz bliżej miał do wnęki po rurze - na tyle dużej, że mógłby spokojnie się tam wspiąć i stanąć w środku... Tyle że w tym celu musiałby odskoczyć nieco na bok. Brakowało mu jeszcze może metra, po przebyciu którego mógłby już zacząć kombinować co dalej - gdy strzała odchyliła się niebezpiecznie, strasząc odpadnięciem od muru. Nim jednak Mściciel zdążył w jakikolwiek sposób na to zareagować, nad jego głową coś przemknęło, zresztą w pierwszej chwili błyskając bladym światłem z niewielkiej lampki. To coś wbiło się w ścianę po lewej stronie mężczyzny, pozostawiając nad nim linkę. Biegła po skosie; wznosiła się na prawo, a początek swój miała w tunelu, w którym zgromadziła się grupa ludzi. Jedno z nich zrzuciło do ścieku... Najpewniej odpaloną flarę, lecz taką, która - jak się okazało - unosiła się na powierzchni, dając znajomy już, czerwony blask. Wspinanie się po lince w górę byłoby możliwe, ale fizycznie bardziej wymagające. Podążając w dół z kolei Clint mógłby co prawda dotrzeć do jednego z przejść, ale raczej go to nie ustawiało... Bo pewnie tak czy siak musiałby poczekać na pomoc, żeby przenieść się w inne miejsce. Herbert zniknął w tunelu jeszcze przed pojawieniem się drużyny na dobre, więc siłą rzeczy wiedział tylko tyle, że ktoś nadchodził - i miał ze sobą lepsze oświetlenie. Jako że musiał zakręcić, to nie mógł obserwować dalszych wydarzeń w zlewni. Woda w tym tunelu płynęła wartkim strumieniem, choć aktualnie spora jej część uciekała przez dziurę w podłożu - w związku z czym sięgała nastolatkowi mniej więcej do wysokości kolan, może trochę wyżej - do połowy ud, czyli akurat, aby utrudniać mu poruszanie się, ale jeszcze bez stwarzania zagrożenia. Położenie wyrwy w podłodze dało się ocenić przede wszystkim po ruchu ścieków - gdyż w tym właśnie miejscu tworzył się wir. Ciemny tunel, równie ciemna ciecz... A gdzieś w nim - jeszcze ciemniejsza maź. Czy zdołała już wspiąć się na górę? Wcześniej wykazywała sporą siłę, więc taki prąd nie powinien stanowić dla niej wyzwania, jeżeli tylko doszła już do siebie. Jeśli nie... Kto wie, może wciąż jeszcze starała się dostać do położonego wyżej tunelu - albo po prostu z tego zrezygnowała i starała się jednak przedrzeć przez gruz? To również było możliwe. Jedno było pewne: Herbert wciąż nie czuł z jej strony żadnych emocji, więc na tej podstawie nie mógł niczego ustalić. Wiedział też już, że telekineza również się pod tym względem nie sprawdzała... Zostawało mu więc chyba tylko brodzić w ścieku i macać na chybił - trafił.
|
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pon Lut 22, 2016 1:42 am | |
| Łucznika o wiele bardziej obchodziła kwestia tego, by dostać się wyżej, wspiąć się szybciej, choć zmęczenie zaczynało dawać o sobie znać. Zauważenie wnęki może i uspokoiło Clintona na tyle, by odetchnąć, lecz nie dało mu to możliwości, aby zastanowić się dokładniej, co zrobi dalej. Kolejne szarpnięcie, bardziej niepokojące, mimowolnie sprawiło, że w dość absurdalnej (bo na dobrą sprawę niewiele by to pomogło) myśli mężczyzna zaparł się nogami. W tej samej chwili także coś mignęło, przemknęło i cieszyć się można głównie z tego, że jako spostrzegawcza osoba - to Clint zdążył zauważyć, spoglądając początkowo niepewnie. Flara, która zleciała na sam dół błyszcząc czerwoną poświatą na ściekach, jakoś to wszystko wynagrodziła, choć nie zmieniało to tego jak dziwnie wyglądała. Barton postanowił znaleźć się na takim poziomie, by z łatwością mógł sięgnąć do linki wycelowanej przez - jak domniemał - agentów. Przesunął się nieco do ściany, w którą pocisk został wbity. Gdy upewnił się, że będzie szansa odciążyć się na tej lince, po jakiej wspinał się dotychczas - wyciągnął rękę do drugiego przewodu. Ostrożnie też wykonał parę kroków, aby od najmniejszej odległości między jedną a drugą ścianą, móc rozpocząć wspinaczkę. Lekko szarpnął za linkę. Po to, by dać znać, że się na nią przeniósł. Ach, a jakby się cieszył, gdyby jej koniec (czy początek dla agentów) miał bloczek linowy, żeby tylko mężczyznę wciągnąć. Wtedy to byłoby elegancko! Zaplótł też nogi tak, by wciągając się siłą ramion, móc równocześnie odpychać na danym odcinku, mając pewną gwarancję, że nie zleci tak od razu. Przynajmniej taką miał nadzieję. Trudno było powiedzieć, ile mu zajmie cała wspinaczka, gdzie przekłada jedną dłoń nad drugą, bo preferował znaleźć się u góry, przy agentach, jako że ci mogli mieć jakąś broń i coś na tego symbionta. Jeśli jednak ręce odmawiałyby posłuszeństwa - Barton momentalnie opuściłby nogi, by z zawiniętym materiałem rękawa na dłoniach - zjechać po niej do poziomu, na którym mógłby stanąć. Wówczas zawołałby, że lepiej, aby ci do niego zeszli! |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pon Lut 22, 2016 8:24 am | |
| Wciąż żadnych emocji i żadnej reakcji. Ciekaw był, czy brak odpowiedzi, czy jakiegokolwiek ruchu wskazującego na to, że maź usłyszała i zrozumiała jego słowa, oraz przekaz, wynikały z tego, iż Pan Maziowaty nie wykazywał żadnego zainteresowania czymkolwiek, czy też że jego inteligencja była szczątkowa i dobór zachowań ograniczał się tylko do jakiegoś instynktu. Ciężko było niestety to stwierdzić a warunków do ogólnego badania nie było. Na razie jednak maź wydawała się być bardziej ograniczona niż spotkany wcześniej Stworek.
Herbert przez moment poświecił sobie telefonem, aby dokładniej wiedzieć jak to miejsce wygląda i jakie jest położenie tego czegoś, po czym, unikając wpadnięcia w dziurę, podszedł, bądź przeniósł się do Pana Maziowatego. Tak, aby stać tuż za nim. Cokolwiek się tu nie działo i cokolwiek by to nie było, ani jakie były prawdziwe zamiary tego czegoś, to niestety nie mógł mu pozwolić na ucieczkę. - Naprawdę nie da się z Tobą po dobroci porozmawiać? Dogadać, ani nic? - Mruknął, krzywiąc się sam do siebie i wyciągnął ręce. Zaparł się mocniej nogami, po czym ostrożnie położył dłonie na Panu Maziowatym. Po to głównie, aby go wyczuć, bo zaraz miał zamiar go zacząć rozrywać. Skoro trzeba.. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Wto Lut 23, 2016 7:19 pm | |
| Podczas gdy Clint wspinał się już po lince, z tego jej umieszczonego wyżej końca odczepił się fragment - pozbawiony światełek, więc widoczny stał się tak naprawdę dość późno - który następnie stopniowo przesunął się w jego stronę, pozwalając wreszcie na oparcie na nim dłoni. Nie poruszał się jakoś wyjątkowo szybko, co miało swoje plusy, bo w innym wypadku lina mogłaby poocierać nogi Bartona - nawet przez materiał spodni... Ale z drugiej strony czas miał teraz spore znaczenie. Jeżeli nawet w swoim tunelu agenci - bo chyba można już było założyć, że to rzeczywiście oni - o czymś rozmawiali, to siłą rzeczy Hawkeye po drodze wciąż nie mógł tego dosłyszeć. Dopiero będąc już na górze zaczął rozróżniać głosy, dochodzące jednak jakby z oddali, przez co trudno było mu stwierdzić co dokładnie wyrażały. Jeden z agentów pomógł mu przenieść się z linki na stały "grunt", a w tym czasie dwóch innych majstrowało przy dość sporym urządzeniu, które trzymali między sobą. Przypominało trochę krzyżówkę przerośniętego pistoletu, rzutnika... I pewnie jeszcze paru innych sprzętów. Kolejni agenci zajmowali się natomiast umieszczaniem następnych linek - które zaczęły tworzyć bardzo rzadką sieć. W międzyczasie Herbert zabrał się za macanie na oślep w ścieku - i przez pierwsze kilka sekund wszystko zdawało się być we względnym porządku, przynajmniej jak na takie okoliczności, lecz niespodziewanie grunt dosłownie poruszył mu się pod stopami. Wyglądało na to, że przypadkowo zatrzymał się na rozpłaszczonej przy dnie mazi, która teraz w ekspresowym tempie oplotła mu się wokół łydek i szarpnęła mocno - sprowadzając go do poziomu, a więc zarazem pod wodę. Od razu zaczęła też ciągnąć chłopaka w stronę dziury, czyli i większego skupiska mazi...
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Sro Lut 24, 2016 8:52 am | |
| Gdyby nie to, że nie mógł nic powiedzieć w danym momencie, to pewnie w całym korytarzu słychać byłoby głośne "urwał nać", co wynikało nie z tego, że go ta maź złapała, tylko z tego, że wpadł cały w te ścieki. Oczywiście byłoby o wiele gorzej gdyby wpadł do tych ścieków na dole, albo do kanału, bo tam pływało więcej odpadów i szamba, no ale jednak. Dopiero po tym stłumionym przekleństwie doszła do niego refleksja, że maź strasznie zwolniła, skoro jeszcze nie przecisnęła się w takim stopniu, żeby ją było widać i aby wyszła już całkowicie z tej dziury. No.. Ale ponieważ ona go ciągnęła teraz do siebie, co powinno zając chwilkę, czyli robiła to co i on przed chwilą chciał zrobić, więc się nie bronił, tylko szarpnął się raz, aby wynurzyć głowę i zaczerpnąć powietrza, po czym już pozwolił się przyciągnąć. Jak się dostanie do tej mazi, to wtedy będzie można powalczyć. |
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Sro Lut 24, 2016 3:54 pm | |
| Barton kiwnął lekko, do siebie, zadowolony z otrzymanego krążka - bo tak najprościej było to nazwać w tym momencie - przeniósł na niego dłonie. Mimo że prędkość niezbyt zadowalająca to i tak stokroć lepsza niż jakby miał znacząco dłużej wspinać się po linie samemu, za pomocą swojej, bartonowej siły. Słuch nie domagał, więc Clint oprócz słyszenia jakichś odgłosów, których rozpoznanie było właściwie niemożliwe, dotarł do ściany, tunelu. Tam też podał rękę jednemu z agentów, by ten pomógł mu wleźć do środka. I, och, dobry Boże, pewny grunt. Hawkeye odetchnął z ulgą, wspierając ramiona o swoje kolana i odsapnął w tenże sposób. W takiej pozycji też jako-tako zechciał odpocząć. Z kolei zebrani ludzie mogli wyczuć (choć trudno powiedzieć czy dało się sprecyzować, że tak silny smród bije od Clinta, czy nosy już wcześniej zapchane były przez tunele kanalizacyjne) to i owo, co było nieprzyjemne. Pusty kołczan nie pocieszał mężczyzny. Blondyn poprawił go, jak i łuk, który wciąż przewieszony był przez jego ramię. Spojrzał na agentów z trzymanym przez nich rzutnikiem czy innymi sprzętami. Zaraz także przeniósł spojrzenie na tych, co rozprzestrzeniali kolejne linki. — Wy chcecie na tym dotrzeć do tego tunelu czy w to złapać tego symbionta?! — pytanie, które zadał Barton, właściwie było prawie wrzaskiem. Z pewnością donośnym i słyszalnym dla znajdujących się agentów. I nietrudno było wywnioskować, że jednak przez te wszystkie soniczne pociski, laskę czy choćby wybuchowe strzały - zrobił się po prostu głuchy. — Nie macie żadnych strzał, nie?! — rzucił kolejne pytanie graniczące z krzykiem. Ciekawa rozmowa się zapowiadała, skoro mało co słyszał. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne | |
| |
| | | | Tunele kanalizacyjne | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |