Imię i nazwisko: Ainsley Rochester
Pseudonim:brak
Rasa:No po prostu Lodowy olbrzym.
Miejsce pochodzenia:Jottunheim.
Wiek:200 lat.
Frakcja:Czarne charaktery. Najprawdopodobniej The Core.
Wygląd:Jedyna w swoim rodzaju. Jakieś z 2 metrów wzrostu. Czerwone wnikliwe oczy, błękitna skóra, jak to potwór z bajek do straszenia dzieci. Twarz bardzo blada. Czarne, krótkie włosy do ramion. Drobna, nie szczególnie zbudowana. Nadrabia szybkością i zwinnością. Ubrania praktyczne, nadające się do celu użytkowego, nieozdobne, są jakby żywcem wyjęte nie z tej epoki.
Charakter:Szczególnie trudny. Niemal nie łatwo przewidzieć jak się zachowa i co w ogóle myśli - bardzo chaotyczny. Sprytny i zarazem nieprzewidywalny. Bardzo inteligentna z niej osoba, wbrew często słabemu pierwszemu wrażeniu. O ile w ogóle można mówić w takim przypadku o pierwszym wrażeniu, do tej mroźnej nienawistnej krainy rzadko wpadają obcy goście. Więc ciężko przeprowadzić próbę badawczą. Bierna i wycofana. Wszystkie swoje działania bardzo dokładnie analizuje i interpretuje, jak szachista. Rzadko znowu wbrew pozorom miewa jakieś sadystyczne zapędy. Unika prowokowań silniejszych przeciwników. Unika zbędnych strat. Kalkuluje swój ruch i zarazem przeciwnika.
Umiejętności: Nieco zwiększona siła. Cisnąć ciężkimi przedmiotami w okno, dużym stołem, takie tam sprawy. Używa głównie w samoobronie i defensywie. Naturalnie, im słabiej panuje nad emocjami, czy wpada w szał, tym łatwiej mocy się rozwinąć, ale to już w ogóle występuje z raz na ileś miesięcy, bo w zasadzie jest specyficznie jak na swój gatunek, osobą spokojną i bierną.
Moce:
Iluzja jej samej w formie normalnego człowieka - bardzo słaba, początkująca. Pewne cechy jak bladość i spora siła dalej w tej formie zachowane, więc musi szczególne uważać. Ograniczenie do dwóch postów.
Tworzenie koszmarów sennych - wywołuje je jedynie w słabszych od siebie przeciwnikach. Bardzo sugestywne.
Broń: sztylet, nóż
Ekwipunek:
Historia:
Mam czas. Kolejne dwieście, czterysta lat. Nie śpieszy mi się, odkąd sięgam myślami, byłam cierpliwa. Ostatecznie, zemsta najlepiej smakuje na zimno.
Aby upływ przemijającego czasu najlepiej wykorzystać w przyszłości, próbuję pomału ogarnąć własną historię... Której było sporo, dwieście lat? Nie wiem, nie mamy tu kalendarzy.
Powstaliśmy, jako lud, bardzo dawno temu, przed tysiącem lat. Z woli Odyna. Pewnie o nim słyszeliście. W czasach, podczas olbrzymie potęgi ścierały się ze sobą.
Moją specjalnością odkąd właściwie pamiętam, początku było czekanie. Na co? Na prawie wszystko. Choć jak już przekuwam w działanie, robię to efektownie.
Czekać można na wiele rzeczy. Na swój ruch, swoją kolej.
Mróz. Mnóstwo śniegu i mrozu. W tej niedostępnej krainie, w której się urodziłam, od początku niewiele było słońca. Dużo wojen. Dużo przelanej krwi. Czekamy po prostu na swoją kolej - na razie się ukrywam i trzymam z daleka od wielkich miejskich aglomeracji. Obserwuję bieg wydarzeń, te wszystkie niezwykle rzeczy dziejące się na błękitnej planecie. To akurat jest bardzo interesujące, ciekawe, do czego te wszystkie niezwykłe zjawiska doprowadzą. Czy ludzkość przetrwa, czy do kolejnego armagedonu? Robimy wszystko, aby nas to nie spotkało.