|
| Las | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Las Sro Sty 13, 2016 2:42 pm | |
| Edmonston łączy się na zachodzie z bezimiennym lasem, a dokładniej przechodzi w niego płynnie, przez co część budynków - głównie mieszkalnych - znajduje się już na jego terenie. Las jest mieszany, lecz dominują w nim drzewa liściaste, iglastych jest zaś stosunkowo mało. Im głębiej - tym oczywiście gęściej i ciemniej, ale nie jest to żadna wielka puszcza, przez którą ciężko byłoby się przedrzeć. Kilka udeptanych ścieżek oraz jedna prawdziwa ulica prowadzą przez tę pagórkowatą okolicę - przez którą płynie też dość wąska rzeka. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Las Sro Sty 13, 2016 3:03 pm | |
| Przemieszczając się prosto na zachód - a w pewnym momencie nawet lekko pod górę - grupka dotarła w końcu na obrzeża tutejszego lasu. Ulica biegła przez niego dalej, a tu i tam widać było jeszcze jakieś budynki, głównie po prostu domy. Siłą rzeczy przez korony drzew przedostawało się mniej światła, a gałęzie i liście częściowo przesłaniały niebo, nawet jeśli o tej porze roku te ostatnie nie rozwinęły się jeszcze w pełni. Zwierzęta z kolei zdawały się być dziwnie śmiałe. Nie atakowały - nie, raczej nie interesowały się na tyle ludźmi. Tyle że... Nieszczególnie też się ich bały. Niektóre - głównie lisy czy borsuki i inne przeciętnej wielkości ssaki - kręciły się w pobliżu domów i ulicy, być może w poszukiwaniu pokarmu. W oddali, wśród drzew, dało się dojrzeć kilka saren, lecz przynajmniej one nie podchodziły bliżej. Jakieś sto metrów dalej natomiast - na drodze - zatrzymało się dwóch agentów, rzecz jasna w kompletnych kombinezonach ochronnych. Jeden z nich trzymał w rękach urządzenie, które kształtem i rozmiarem przypominało telefon komórkowy, lecz wyświetlało nad sobą niewielki hologram; z tej odległości ciężko byłoby powiedzieć o nim coś więcej.
|
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Las Wto Lut 02, 2016 1:57 pm | |
| Wrzucam ten post osobno, żeby został zauważony: czy Wy w ogóle macie ochotę kontynuować tę misję? Bo widzę, że się męczycie, a zaczęliśmy tak dawno, że już nawet nie pamiętam, co się na wprowadzeniu działo - więc zgaduję, że Wy pewnie też. Jedna kolejka trwa miesiąc albo dłużej, a zasady pominięcia po trzech dniach zwykle nie mogę zastosować z tego powodu, że nikt się w tym limicie nie mieści. Mogę anulować sesję, jeśli tak wolicie. W takim wypadku pójdziecie sobie grać w inne tematy. Szkoda trochę, że stracicie te informacje, które dorzucałem w trakcie misji, ale trudno. Jeżeli natomiast chcecie kontynuować, to spróbujcie się zebrać w sobie na tyle, żebym chociaż raz na ten tydzień - dwa mógł wrzucić mg, nawet z dwoma na trzy odpisami, bo tak dużo nam znowu do końca akcji nie zostało. Porozmawiajcie między sobą, a potem dajcie mi znać co zadecydowaliście, przez komunikator albo prywatną albo jakkolwiek możecie.
|
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Las Sro Lut 03, 2016 5:17 pm | |
| Johnny znalazł doktora Bannera i uroczą doktor Foster już praktycznie przy samej granicy z lasem. W ostatniej chwili, bo po przekroczeniu linii drzew już nie byłoby to takie łatwe! Tak czy inaczej, Human Torch dołączył do swojej małej grupki z ulgą. Awaria komunikatorów wyglądała na problem czysto techniczny, nikt ich nie zjadł, nie porwał, nie uwięził w polu energetycznym i tak dalej. Czyli bez tragedii, a nawet całkiem pozytywnie. - Hej, komunikator mi zdechł! Co jest? - Pochodnia zwolnił lot dopiero bezpośrednio przed nimi. Założył ręce za głowę i odwrócił się plecami do ziemi, żeby tak dryfować w powietrzu leniwie niczym na niewidzialnym, lewitującym łóżku. - Widzieliście to świecące coś? Kusiło mnie polecieć sprawdzić co to, ale wtedy padła łączność. Nie chciałem was zostawiać tu na pastwę losu, a ta spadająca gwiazdka była cholernie daleko - odezwał się jeszcze marszcząc przy tym lekko brwi. Świecący punkt niestety zniknął tak szybko jak się pojawił, ale Johnny miał nadzieję, że zajął nim się ktoś inny. Mógłby się założyć o stówkę, że Shield już miało go na oku. I setkach ekranów tych swoich urządzeń kontrolująco monitorujących. Tak czy siak, Pochodnia rozejrzał się dookoła. Nie żeby spodziewał się zobaczyć coś niezwykłego w tym lesie. Ot, drzewa i co raz mniej liczne domy. I znów wszędzie dookoła było pełno zwierząt. Duże, małe, biegająco skaczące, tylko biegające... no dużo tego ogółem. I mimo tego, że przez te setki filmików o zwierzakach w internecie widok szopów grasujących po ulicach czy Bambi zaglądający przez okno nie był rzeczą specjalnie nową - wciąż, dziwna sprawa. Zaraza wyludniła miasto przecież stosunkowo niedawno, a tutaj plaga szopów, lisów i innych przedstawicieli Disneyowskich kompanii panoszyła się jak na swoim terenie. Co prawda na widok płonącego, latającego człowieka nawet najodważniejsze szop czy inne futerkowce grzecznie uciekał z drogi by schować się za najbliższym, bezpiecznym krzakiem, ale i tak było to dość fascynujące. Poza tym wszystkim, jedyną bardziej nietypową rzeczą w okolicy byli już chyba tylko jacyś agenci czy naukowcy w oddali, bawiący się tym swoim sprzętem badająco jakimśtam. - To co teraz? Plany, pomysły, cokolwiek? Mamy w ogóle cokolwiek? - uniósł brew, a potem odwrócił głowę w stronę agentów w oddali. - Hej, wy! A wy macie coś nowego?!
|
| | | Jane Foster
Liczba postów : 72 Data dołączenia : 14/03/2013
| Temat: Re: Las Wto Lut 09, 2016 4:30 am | |
| Foster uniosła brwi na odpowiedź Bannera. Byłaby zdziwiona, gdyby usłyszała coś innego, więc zaraz skinęła lekko. — Prawda — tyle uznała, że wystarczyło powiedzieć. Tym bardziej, że zarówno ona, jak i Bruce nie byli w stanie cokolwiek zdziałać. Zwłaszcza że w tym miejscu mieli coś innego do roboty, a zegar… właściwie zaczął tykać od jakiegoś czasu. Teraz dał po prostu o sobie znać, mówiąc o śmierci jednej z ofiar nieznanej epidemii. Dotarłszy na miejsce (dziękując chęci latania za nauką, bo byłoby kiepsko z jej kondycją), Jane odsapnęła i rozejrzała się po okolicy. Odnotowała z pewnym zdziwieniem na twarzy zachowanie zwierząt, bo część z nich, przynajmniej jak kobieta pamiętała, już dawno oddaliłaby się widząc kogoś obcego. Mimo że zagajnik zazwyczaj był miejscem cichym, to epidemia za plecami oraz ogólne spustoszenie miasta - nie było sprzyjające w zachowaniu spokoju, który był tak potrzebny. — Nie wiemy. Może to przez te… coś — machnęła, wskazując na nieboskłon, mając na myśli tę dziwną kulę. Nie bawiła się w całą technologię, więc oszczędziła sobie pogrążania się w tej kwestii, rozważyć można było. To zrobiła, mogła dać spokój. Właściwie po chwili słowa Storma jakoś pokryły się z jej uwagą, więc kiwnęła lekko, krzywiąc się w niezadowoleniu i zastanowieniu. — Mamy tyle, ile osób mieszkańców tutaj — odpowiedziała, zerkając to na jednego, to na drugiego. — Zwierzęta zbyt spokojne, nic szczególnego na pierwszy rzut oka. Najlepiej będzie zobaczyć czy coś jest w lesie — dodała po chwili, przyglądając się dryfującemu człowiekowi. Już miała zasugerować, by ten trochę się… zgasił? Jeśli mieliby wejść w głąb lasu. Spojrzała w stronę dwóch agentów, a potem i na Bannera. Może on coś jeszcze doda przed uzyskaniem przez tamtych odpowiedzi? — Coś wiadomo z tej sekcji? Trochę minęło... |
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Las Czw Lut 11, 2016 11:37 am | |
| Okej, na razie było dobrze - to "drugie słońce" ani nie wybuchło, ani nie uderzyło z wielką prędkością o powierzchnię Ziemi. Wręcz przeciwnie - przestało się powiększać i zmieniło swój kierunek. Coś mówiło Bannerowi, że powinni za tym podążać i znaleźć jego miejsce docelowe, ale przecież nie to było ich zadaniem. Jego ciekawość z pewnością zaspokoi wyznaczony do obserwacji tego dziwnego zjawiska oddział SHIELD, oni z pewnością już to badają. Zapyta kogoś o to, co tu zobaczyli, jak tylko wrócą z tego lasu. Ale tajemnicze światło na niebie nie było jedyną podejrzaną rzeczą, którą można było tu dostrzec. Bruce był przyzwyczajony, że dzikie zwierzęta powinny bać się ludzi, unikać z nimi kontaktu i uciekać jak tylko zobaczą, że ktoś się zbliża. Tak zwykle reagowały przeciętne sarenki i borsuki, i to nie tylko na widok Hulka. Na szczęście te małe zwierzątka jeszcze nie rzuciły się na naszą drużynę z zębami, nie były aż tak odważne. Aczkolwiek ich zachowanie było co najmniej dziwne. Czy miało to jakiś związek z panującą epidemią? Możliwe. Kiedy tak Burce przyglądał się kolejnym rzeczom, które nic nie wnosiły do ich śledztwa, wrócił do nich Human Torch, z którym stracili kontakt jakiś czas temu. I widok płonącego Pochodni w lesie, między drzewami pobudził wyobraźnię Bannera. A co jeśli, nawet przypadkowo, zahaczy o jakieś drzewo i je podpali? Poczekał więc aż skończy rozmawiać z Jane, uważnie ich słuchając, by samemu powiedzieć: - Postaraj się niczego nie podpalić, nie chcemy mieć jeszcze pożaru na głowie - mogło to zabrzmieć jak nieśmieszny żart w nieodpowiedniej sytuacji, ale... naprawdę mogłoby stać się coś złego. Bruce chciał się upewnić, że Johnny zachowa ostrożność. Nie znajdą w tym lesie nic ciekawego, jeśli ten spłonie. Po udzieleniu tej przestrogi, doktor zauważył niedaleko dwóch agentów, którzy najprawdopodobniej badali okolicę przy pomocy jakichś nowoczesnych urządzeń. Zasypanie ich pytaniami nie zajęło naukowcom (i Johnny'emu) wiele czasu. -Czy ktoś od was zajmuje się już - Banner wskazał palcem na niebo - tym... światłem? - mogło mieć one duże znaczenie, jak nie dla ich sprawy, to dla świata ogólnie. Jak tylko uzyskają odpowiedzi, będą mogli ruszyć wspólnie w dalszą drogę. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Las Pią Lut 12, 2016 1:05 pm | |
| Agenci - gdy zostali już zawołani - stosunkowo łatwo i szybko oderwali oczy od hologramu, lecz nie wyłączyli jeszcze urządzenia, w związku z czym podchodząc bliżej grupka mogła się już zorientować, że wyświetlali sobie jakieś wykresy... Zresztą niezbyt skaczące, biegnące raczej łagodnie pod górę lub w ogóle utrzymujące się mniej więcej na tym samym poziomie. Być może szukali właśnie w okolicy oznak promieniowania, skażenia albo jakichś konkretnych substancji w powietrzu? -Problemy z łącznością są globalne. Od czasu do czasu udaje się złapać sygnał, dzięki czemu odebraliśmy parę informacji, ale obawiam się, że nie wiemy kiedy odzyskamy sprawną komunikację...- zaczął jeden z agentów, co w skrócie tłumaczyło się chyba na "niewiele nam wiadomo". Mimo to obaj mężczyźni zdawali się w miarę spokojni; być może utrzymywali tylko takie pozory, może ufali możliwościom agencji, a może po prostu zostali wyszkoleni na tyle dobrze, że wiedzieli, iż powinni się skupiać tylko i wyłącznie na swoich rozkazach, a inne sprawy zostawiać kolegom i koleżankom po fachu... Trudno orzec. Ten sam agent kontynuował: -Badamy źródło, a She-Hulk ruszyła w ślad za tą... Energią. Jej wpływy są wyraźniejsze na półkuli północnej. Sporo miast zgasło, bo wysiadły całe elektrownie, więc mamy ręce pełne roboty- nie musiał w tej sprawie dodawać nic więcej; poziom paniki łatwo było sobie wyobrazić. Problemy z łącznością - czyli poniekąd z falami - musiały zresztą między innymi przekładać się również na media. Fale radiowe, wifi... I tak dalej. -Jest jeszcze inny problem. Mieliśmy atak na jeden z naszych budynków w Los Angeles. Bojowe doomboty, spore zniszczenia. Pracujemy nad ustaleniem czego chciał od nas Doom, ale oficjalnie nic nie możemy z tym zrobić- odwieczny problem z tym konkretnym przestępcą znów dawał o sobie znać. Jak tu niby dorwać kogoś, kto miał własne - świetnie uzbrojone - państwo i siał postrach na arenie międzynarodowej? -Tak czy siak, ani jedno, ani drugie nie ma raczej związku z tą sprawą. Anonimowe sianie zarazy wydaje się poniżej godności Dooma, więc o ile nie sprowadził jakoś tamtej kuli energii...- agent wzruszył lekko ramionami. -Teren wydaje się czysty, wszystkie wskaźniki względnie w normie, przynajmniej w tej okolicy. Wyniki sekcji będą niedługo dostępne- przy tym ostatnim zdaniu zerknął ku Jane, bo to w końcu ona o to spytała.
|
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Las Sob Lut 27, 2016 8:14 am | |
| Johnny grzecznie dryfował sobie w powietrzu, powoli zbliżając się razem z Jane i Bannnerem do agentów. Na słowa mężczyzny dotyczącą podpalania lasu tylko parsknął śmiechem. - Aww, spokojnie, nie w takich miejscach bawiłem się płomieniami - posłał mu piękny i pewny siebie uśmiech. I miał nadzieję - uspokajający. Bo i prawda to była! Swoje płomienie miał pod kontrolą, były jego częścią, wypadki tego typu zdarzały mu się już naprawdę rzadko. Najwyżej raz na czas. I nie z jego winy. Przeważnie. No i już miał wprawę w gaszeniu niepożądanych pożarów, więc spokojna głowa, las był mu niestraszny. Niestety odpowiedź doktor Jane już nie była taka zabawna. Ba, mimo dość swobodnego tonu jej wiadomości były raczej pesymistyczne, bo znów niewiele im dawały. Ech. Johnny zaczynał powoli zastanawiać się, czy są w ogóle wstanie znaleźć tu cokolwiek sensownego. Gdy dotarli do agentów, Human Torch słuchał jedynie przez chwilę. Bo i znów! Właściwie nic interesującego, nic dla niego. No, może jedynie poza wzmianką o She-Hulk i tą kulą energii. Dobrze, bardzo dobrze. Tak jak przewidział, wysłali kogoś by od razu bliżej zbadał sprawę. Na resztę jednak nawet nie miał co odpowiedzieć, bo, nie ukrywajmy tego, wszystkie te techniczno naukowe sprawy do zdecydowanie nie był jego konik. Odleciał więc kawałek dalej, zerkając w głąb lasu. - No dooobra, to co wy na to, żeby zrobić jeszcze krótki i szybki zwiad lasu, a potem wracamy? Nic tu po nas chyba. Niczego nie ma, nie widać, wy lepiej przydacie się pewnie w labolatoriach, a ja - rozłożył ręce i wzruszył ramionami - gdzieś na pewno mnie jeszcze potrzebują! Ale poważnie. To ja się przelecę wzdłuż tego szlaku i wrócę, jak ktoś chce dołączyć, to zapraszam. I tak jak powiedział, tak zrobił, po chwili już znikał w oddali przemykając dość szybko między drzewami żeby postraszyć trochę zwierzaków.
|
| | | Jane Foster
Liczba postów : 72 Data dołączenia : 14/03/2013
| Temat: Re: Las Nie Lut 28, 2016 10:51 pm | |
| Mimika Foster nie wskazywała na jakiekolwiek zadowolenie. No, może odrobinę ulgi, gdy usłyszała odpowiedź, choć jedynie ze względu na zaspokojenie jej ciekawości. Nie zmieniało to dręczącego uczucia, bo mimowolnie zarówno jeden, jak i drugi problem, o którym przed chwilą się dowiedzieli - było ciekawe. Jane nie miała jednak wyboru, by móc zadecydować na czym się skupić. Szatynka zastanowiła się krótko nad tą energią, gdzieś wpatrując się przez dłuższy moment tępo, z widocznym zamyśleniem… Oczywiście, jeśli nie miałaby na sobie nieszczęsnego kombinezonu, który ponoć był potrzebny, choć główny powód, epicentrum problemu - nadal nie zostało wyraźnie wskazane, odnalezione. Spojrzała na Jonathana z niewielkim przekonaniem do jego słów. Jasne, od jakiegoś czasu miał te zdolności i może nad nimi panował mniej lub bardziej, jednakże astrofizyczka nie wydawała się pewna jego słów. Zwłaszcza, że byli na granicy lasu, więc wystarczyła, jak dla niej, iskra i tyle! Nie skomentowała tego, pozostawiając ten problem Stormowi. Najwyżej sama ruszy gdzieś dalej, by nie być ewentualną ofiarą jakiegoś pożaru. Przezorny zawsze ubezpieczony, prawda? — Dobrze by było na czas otrzymania wyników z sekcji — podsumowała krótko, prostując się i włączając do rozmowy. Kobieta spojrzała na Bannera, sprawdzając czy Bruce ma jakiś pomysł. Jasne, można by było zaproponować wykluczanie wszystkich możliwości, jednakże i wcześniej miało to przecież swój moment i lepiej byłoby poprzeć to czymś, co faktycznie ma miejsce. I choć niekiedy lubiła dociekać, to w tejże sprawie nie czuła się na tyle pewnie, ażeby zacząć nad wszystkim rozmyślać i tak dalej, i tak dalej. — Został jeszcze właściwie jakiś teren, który warto sprawdzić? — zapytała, spoglądając na agentów, oddalającego się Pochodnię czy też doktora Bannera. — Zwierzyna nie jest zagrożona, więc może faktycznie nie ma co tutaj siedzieć a rozejrzeć się dalej… |
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Las Czw Mar 03, 2016 9:24 pm | |
| Nawet kiedy Johnny zapewnił ich, że są bezpieczni i nic nie podpali, Bruce dalej patrzył na niego niepewnie, z lekką obawą. Wierzył, że ma w tym doświadczenie, ale mógł przecież przypadkiem zahaczyć o jakiegoś liścia, czy inną suchą gałązkę. I co wtedy? Pożar lasu mógłby zachęcić Hulka do przywitania się z towarzystwem, a to trochę utrudniłoby ich pracę. Już wystarczy, że panuje tu epidemia choroby, a na niebie pojawił się jakieś dziwne "drugie słońce", utrudniające komunikacje. Gdyby dołączyć do tego pożar lasu i atak zielonego potwora... chyba śmiało można byłoby nazwać to miasteczko najbardziej pechowym w USA. Póki co musiał jednak Pochodni zaufać i wyrzucić z głowy wizję płonących drzew. Powinien skupić się na szukaniu śladów i badaniu sprawy, nie martwić się o stan lasu wokół. Agenci dostarczyli im kilku (nie)ciekawych informacji - w skutek tej dziwnej energii przestawały działać elektrownie, w miastach brakowało prądu. Nie brzmi zbyt fajnie. Dobrze, że S.H.I.E.L.D. już to bada, być może niedługo uda im się ustalić, co to takiego. A to niezwykle ciekawiło Bannera. Dziwna kula światła na niebie, która powodowała problemy z łącznością i energią - z pewnością będzie chciał dowiedzieć się czegoś na temat tej sprawy. Ale na to jeszcze przyjdzie czas, teraz mieli na głowie epidemię, w której leczeniu nie poczynili prawie żadnych postępów. Cała sytuacja wyglądała coraz gorzej, ale nie mogli się poddawać. Dlatego pozostawało szukać. A jak nic nie znajdą, to wrócić do "szpitala", gdzie oddadzą się badaniom.. Agent poinformował ich też o ataku Doctora Dooma na Los Angeles. Kolejna wiadomość, która raczej nie napawała optymizmem. Jeśli Doom planuje coś więcej, to mogą mieć poważny problem. Ale następna informacja już ucieszyła Bannera, choć ciężko było się radować, kiedy mowa o sekcji zwłok. Jej wyniki miały być "niedługo dostępne". Szkoda mu było tego nieszczęśnika, ale jest duże prawdopodobieństwo, że da im ona odpowiedzi. W końcu będą mieli mogli oprzeć o coś swoje badania, poznają jakieś fakty, skończą błądzić we mgle. Prawdopodobnie, bo może okazać się też, że znowu nic im to nie da i wrócą do punktu wyjścia. -Chyba tak zrobimy. Przejdziemy się jeszcze po okolicy i wrócimy do szkoły, jeśli nic nie znajdziemy - a naprawdę nie liczył, że cokolwiek znajdą. Jak dotąd było... czysto i nic nie wskazywało na to, by znajdowały się tu jakieś nadzwyczajne poszlaki. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Las Pią Mar 04, 2016 3:53 pm | |
| Jeden z agentów kiwnął głową na decyzję grupy, choć tak naprawdę nie brał nawet większego udziału w tej krótkiej dyskusji - jego kolega natomiast w tym czasie wrócił już do obserwowania wykresów, lecz mimo to jeszcze przemówił: -Przeczesujemy las w poszukiwaniu nieprawidłowości. Największe szanse na znalezienie czegoś istotnego wypadają w jego wschodniej części, dalej teren opada, więc wiatr nie rozniósłby tak dobrze choroby. Kawałek stąd jest leśniczówka, ale wydaje się czysta- zaraz potem natomiast obaj agenci ruszyli powoli drogą w stronę miasta, od czasu do czasu wymieniając się cichymi uwagami. Ulica przed drużyną wciąż biegła pod górę - ale oczywiście nikt nie mówił, że trzeba było z niej korzystać. Odbicie w lewo czy w prawo również poprowadziłoby w las... I miałoby może nawet więcej sensu? Trudno orzec. Grunt jednak, że Human Torch i tak wybrał już taką drogę, przemykając między drzewami, więc jego towarzyszom nie pozostawało tak naprawdę nic innego, jak również zboczyć z głównej trasy... I uważać na spłoszone przez płomienie zwierzęta. Może i nie bały się ludzi, ale ogień najwyraźniej w dalszym ciągu właściwie na nie działał. W lesie było dość sucho, choć nie do przesady. W związku z tym tylko tu i ówdzie dało się z rzadka zauważyć odciski butów - a że wszystkie zdawały się być do siebie podobne, jeżeli nie liczyć oczywiście różnicy rozmiarów, to chyba można by spokojnie założyć, że pozostawili je po sobie agenci. Im dalej od drogi, tym gęściej rosły drzewa, lecz przemieszczanie się pomiędzy nimi wciąż było stosunkowo łatwe - nawet jeśli Human Torch musiał w tym celu trochę zwolnić. Okolica zdawała się być raczej normalna, naturalna - ot, rośliny, kamienie, ziemia... Aż przy większym głazie między krzakami mignęło w końcu coś, co praktycznie musiało zostać zrobione przez człowieka - prosty krzyż, złożony z dwóch gałązek i przewiązany sznurkiem. Grób? A może tylko upamiętnienie miejsca? Krzyż i tak wypadał na ich drodze, więc równie dobrze mogli się do niego zbliżyć, tyle że znajdując się jeszcze jakieś trzy metry od niego nagle Jane zapadła się pod ziemię - dosłownie. Pod warstwą runa leśnego ktoś umieścił dobrze ukryte deski, które jednak pękły i przez to kobieta powędrowała w dół... Choć być może zdążyłaby się złapać resztek desek, by zawisnąć nad - cóż, nad wgłębieniem, może jakąś pułapką, ciężko powiedzieć bez dokładniejszego zbadania tej przestrzeni.
|
| | | Jane Foster
Liczba postów : 72 Data dołączenia : 14/03/2013
| Temat: Re: Las Sob Mar 12, 2016 2:21 pm | |
| Odpowiedź jednego z agentów była odpowiedzią, której spodziewała się Jane. Nie znaczyło to, że była zadowolona. Fakt, można było się pocieszyć tym, że być może coś będzie po tej wschodniej stronie. Tak to, chcąc nie chcąc, trzeba będzie uznać to wszystko za klapę. Mało danych, same domysły i… o wiele lepiej pracowało się Jane nad tym, na czym się znała. Nie czuła się więc komfortowo, a kombinezon, który krępował ruchy, ograniczał swobodę w tym absolutnie nie pomagał. Niemniej, Foster skinęła krótko na słowa jednego z agentów i westchnęła bezgłośnie, choćby w ten sposób chcąc dać ujście dla swojego poirytowania. Wolałaby rozwiązywać niźli niczym dziecko we mgle błądzić i błądzić, nie znajdując nic, co miałoby jej pomóc. Zmiana drogi, zboczenie z pewnej ścieżki nie zdziwiło kobiety. Astrofizyczka co jakiś czas jednak spoglądała na udeptaną ścieżkę, jakoby chciała się upewnić, że w razie czego - będzie szansa wrócić na nią, bez problemów. Jakichkolwiek. Starała się także nie wchodzić w drogę uciekając zwierzynie, która spłoszona byłaby w stanie staranować… co prawda, nawet jeśli to nie było czymś wielkim, przeogromnym to jednak lepiej było nie kusić losu! Ten bywał okrutny, przewrotny i jakiś tam jeszcze… cokolwiek sobie człowiek by zażyczył, nie? Nie odzywała się, jakby łudząc się, że cisza i rozglądanie się po okolicy, choć już wcześniej Torch przemierzał ten czy tamten odcinek, w czymś pomoże Jane. Starała się pewnie doganiać Bruce’a, chyba że mężczyzna postanowił być miły i zrównać krok z kobietą. Natrafiając na… grób, Foster zmarszczyła brwi delikatnie i przyjrzała się początkowo sceptycznie, a potem z jakąś powolnie rosnącą ciekawością. Oczywiście, nawet jeśli krzyż nie byłby po drodze, gdzieś nieopodal, to Jane nie zastanawiałaby się długo! Od razu by podeszła! — Wątpię, żeby te drugie słońce miało jakieś powiązanie z tą epidemią. Inaczej z temperaturą jest przecież, więc nie po to Storm miałby się znaleźć, prawda? — rzuciła bezmyślnie, dla potrzeby rozważenia czegoś i odezwania się. — I jestem ciekawa jak długo ten krzyż tu się znajduje, bo nie wygląda, żeby to było wykopane niedawno. Zresztą można by… ...oczywiście Jane starała się coś więcej powiedzieć. Zamiast jednak słów, z gardła astrofizyczki wyrwał się krzyk, kiedy chrust, deski, cokolwiek pod jej podeszwami zapadło się razem z kobietą, gdy tylko znalazła się nieopodal krzyża, chcąc go sprawdzić. Nic dziwnego, ciekawość miała pierwszeństwo i tak ją wepchnęła do dołu. Mimo to, kobieta spróbowała chwycić się deski - wystającej z ziemi, byle utrzymać się, póki któryś z agentów lub towarzyszy nie pomoże jej wspiąć się na górę. Chyba że postanowiliby się w ten sposób pozbyć Fosterówny, o. — Poświeć ktoś tam, na dole. Co tam jest? — rzuciłaby najpewniej, gdyby została wyciągnięta. No bo jeśliby miała zlecieć - to domagałaby się jakiegoś źródła światła. Wóz albo przewóz. |
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Las Sro Mar 23, 2016 7:05 am | |
| Human Torch lawirował między drzewami starając się dostrzec coś ciekawego, istotnego czy w ogóle po prostu jakiekolwiek "coś". Bo niestety, póki co las okazał się być równie zwyczajny co reszta okolicy. Tutaj jedynie brak ludzi nie rzucał się aż tak w oczy przez zagęszczenie drzew no i ogólną aurę natury, czy jak to określić. Johnny jakimś specjalnym fanem tego typu miejsc nie był, więc ciężko mu było to określić. Ot, zwykle na widokówkach z leśnym krajobrazem tłumów nie ma, nie? Tak czy inaczej, mężczyzna zwolnił trochę żeby czasem nie trafić w jedno z drzew lub biegającego wesoło jelenia. I prawdę mówiąc Johnny zaczął rozważać nawet wcześniejszy powrót do reszty ekipy, w końcu nic specjalnego tu nie było.. Gdy nagle usłyszał kobiecy krzyk. Nie za głośno, bo był już dosyć daleko, ale na tyle wyraźnie, żeby w jednej chwili zmienić tor lotu kierując się w tamtą stronę. Teoretycznie jedna z agentek albo doktor Foster mogła po prostu trafić na dużego pająka, ale... Warto sprawdzić. Na wypadek. Nadajniki chyba wciąż nie działały tak jak trzeba, ale nawet bez nich Human Torch trafił na Bannera i... Dziurę? - Co jest? Gdzie jest... Oł, panno Foster. Żądza wiedzy ważna rzecz, ale żeby tak od razu do dziwnych miejsc skakać? - uniósł brew rozbawiony, ale w trakcie mówienia wleciał do środka i uprzednio gasząc dłonie (nie musiał, wciąż utrzymywał chłodne płomienie, ale nie zaszkodzi trochę uważać) złapał Jane w pasie i wyciągnął na zewnątrz. - Czyżby w końcu coś ciekawego? - zagadnął, a na hasło o poświęceniu, sam zanurkował do środka po raz kolejny. Jego ciało pokryły też zaraz intensywniejsze płomienie dające więcej światła. - Co my tu mamy... |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Las Czw Mar 31, 2016 12:28 am | |
| Mieli, jak się szybko okazało, coś ciekawego - a na pewno ciekawszego od miasteczka i lasu, które zwiedzali do tej pory. Pionowy tunel prowadził jakieś cztery metry w dół, oczywiście mierzone "na oko"; jego ściany również zostały podparte deskami, lecz to tyle, nie wzmocniono ich w żaden inny sposób, bo zza drewna wyglądała tu i ówdzie ciemna gleba. Pod fragmentem klapy, który nie oberwał się do końca, zaklinowała się drabinka linowa, zwinięta i najwyraźniej czekająca na osoby, które chciałyby zejść z góry na dół... Co mogłoby oznaczać, że poniżej nikt w tej chwili nie przebywał - albo że takich lub podobnych skrytek było po prostu w okolicy więcej. Na podłoże składała się mocno udeptana ziemia, na której w zasadzie nie ustawiono dosłownie niczego - a jedyną drogę stanowiło pozbawione drzwi przejście, dość nisko sklepione, bo może na wysokości około stu dziewięćdziesięciu centymetrów. Biegło mniej więcej w kierunku, w którym grupa i tak do tej pory zmierzała, może odrobinę na lewo, ale oczywiście dalej mogło zakręcać - ciężko byłoby to ocenić bez sprawdzenia na własne oczy. Nigdzie nie było widać żadnych źródeł światła, czy to zapalonych, czy też zgaszonych, a więc ktokolwiek tu zazwyczaj urzędował - najwyraźniej przynosił ze sobą jakąś lampę albo latarkę. No, ewentualnie widział w ciemnościach, bo i tak się przecież zdarzało; wyczulone zmysły stanowiły obecnie całkiem powszechną zdolność.
|
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Las Pon Kwi 04, 2016 8:50 am | |
| Johnny, jako jedyny miał możliwość szybkiego dostania się do wnętrza tunelu i sprawdzenia czym też owa dziura była. I jak szybko się okazało, dziura zwykłą dziurą nie była. Na szczęście nie była to pułapka naszpikowana zaostrzonymi palami ani też nic podobnie groźnego. Fakt, upadek na dno tunelu nie byłby zbyt bezpieczny, ale zawsze i tak lepiej. Human Torch, będąc już w pionowej części tunelu rozglądał się uważnie, wreszcie szczerze zaciekawiony. - W planie miasta była wzmianka o gigantycznych krecich tunelach? A może mają prywatne katakumby? - rzucił do góry, powoli zlatując coraz niżej. Gdy znalazł się już tuż nad udeptaną ziemią, przyjrzał się ciemnemu korytarzowi... I właściwie nie dostrzegł niczego specjalnego poza tym, że tu był i nie dało się dostrzec jego końca. A skoro tunel ciągnął się dalej, oznaczać to mogło tylko jedno. Trzeba go zbadać! Johnny, pełen entuzjazmu, wystrzelił do góry, na powierzchnię. - Na dole ciągnie się korytarz, chyba dość długi, bo nawet moja promieniująca osobowość nie oświetliła końca. Ktoś chętny żeby sprawdzić co jest dalej? Mogę przenieść na dół osobiście, ale jest tu też jakaś drabinka - i aby potwierdzić swoje słowa zniknął na chwilę w pionowym tunelu by ową drabinkę rozłożyć.
|
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Las Pon Kwi 25, 2016 4:36 pm | |
| Rozmowa z agentami w zasadzie nie wniosła wiele nowego. Dalej nie mieli żadnych konkretów, mogli tylko dalej szukać, a szansa na znalezienie czegokolwiek była - przynajmniej tak się Bannerowi wydawało - niezwykle niska. Włóczą się już tak od dłuższego czasu i dalej nie trafili na nic, co przyciągnęłoby ich uwagę (poza tym dziwnym drugim Słońcem, ale je można pominąć). Zniechęcony Bruce ruszył za Johnny'm i Jane, którą to szybko wyprzedził. Zwolnił dopiero po chwili, gdy dostrzegł, że kobieta musi od czasu do czasu przyśpieszać, zrównując z nim krok. Po drodze mijali zwierzęta, które uciekały przed lecącym Human Torchem. Dobrze, że przynajmniej na ogień reagowały tak jak powinny, inaczej Bruce by się trochę niepokoił. Bał się, że jakaś spłoszona sarenka na niego wpadnie, ale na szczęście tak się nie stały - albo sprytnie wymijały doktora, albo biegły w zupełnie innym kierunku. Po chwili spacerowania w końcu wpadli na coś, co można nazwać ciekawym. Acz i tak Banner nie spodziewał się, że odkryją coś niezwykle interesującego, bo to tylko krzyż. Ciężko było powiedzieć w jakim celu został tu postawiony - może upamiętniał czyjąś śmierć, a może służył do oznaczenia jakiegoś szczególnego miejsca. Pierwszą chętną do sprawdzenia tego okazała się Jane, która szybko poszła w kierunku krzyża. Banner został z tyłu, zbliżając się raczej powoli, zupełnie nie spodziewając się, że panna Foster zapadnie się pod ziemię. Kiedy to się stało, truchtem udał się w jej kierunku, jednocześnie dokładnie patrząc pod swoje nogi - nie chciał podzielić losu młodej pani doktor. Na pomoc Jane ruszył Johnny, który prędko wyciągnął ją z tej nowo odkrytej dziury. - Wszystko okej? - upewnił się, spoglądając na Jane, ale już po chwili zajrzał do tunelu, w którym znajdował się Pochodnia. W końcu odkryli coś ciekawego. Ciężko było teraz orzec jaki związek z epidemią miały podziemne korytarze, ale pewnie wkrótce się dowiedzą. - Jasne, wchodzimy - nie zapytał panny Foster o zgodę, ale był pewien, że się zgodzi. To chyba lepsze niż krążenie bez celu tam, na górze. Banner ruszył więc ku drabince, którą grzecznie rozłożył Storm. |
| | | Jane Foster
Liczba postów : 72 Data dołączenia : 14/03/2013
| Temat: Re: Las Wto Kwi 26, 2016 4:37 pm | |
| Niewiele brakowało, by Jane zaraz sapnęła z niezadowoleniem, kiedy to Jonathan zniknął w nowo-odkrytym tunelu, odstawiając ją na powierzchnię, nieopodal Bruce’a. Jak już coś odkryli, to niemalże od razu zachciało się kobiecie zobaczyć, co to jest, do czego prowadzi i w czym pomoże. Odpowiedziała twierdząco na pytanie Bruce’a. — Tak, wszystko w porządku. Dzięki — odparła niemalże od razu. Mogło to być potraktowane zarówno jako podzięka dla Bannera za pytanie czy dla Torcha - za pomoc przed siedzeniem w ciemnościach, bo jak już miało być jaśniej, to jej chęci do działania i odkrywania były na naprawdę wysokim poziomie. Nic więc dziwnego, że Foster chętnie przystała na propozycję zwiedzenia terytorium miasta w jego podziemiach. — W katakumbach też można by było to i owo przechować albo znaleźć odpowiedzi na to, skąd, jak i czemu ta epidemia — rzuciła głośno, jakby zastanawiając się czy te pomysły brzmią idiotycznie na głos, czy jednak warto jest zwrócić uwagę. Pomyśleć nad czymś i coś zrobić. W trakcie gdy Bruce pozwolił sobie na skorzystanie z drabinek, Jane albo ustawiła się w kolejce, albo skorzystała z propozycji Storma, ażeby ten ją zniósł na dół. — Mogą to też być pozostałości po założycielach… kiedy to miasto powstało? — spytała mimochodem, z ciekawości. A nuż… każda informacja, pozornie i na początku, zbędna, może się do czegoś potem przydać, prawda? Nie zmieniało to w końcu pragnienia, aby zwiedzić i sprawdzić coś więcej. Niby można było zasugerować, żeby ktoś został na górze, ale też... po co? Dwa - była ich trójka, agenci poszli gdzieś hen, hen i w ogóle. Poza tym, dotychczas nie znaleźli nic ciekawego, nic pomocnego. Póki Jane nie wpadła do dziury, nadal wątpiła w to, aby odkryli coś nowego, jakieś nieprzeszukane wcześniej przez agentów miejsce. Wystarczyło więc mieć źródło światła, jakieś łącze i można było brnąć w głąb domniemanych katakumb Edmonston. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Las Pią Kwi 29, 2016 10:48 am | |
| Drabinka - choć tylko linowa - zdawała się być stosunkowo nowa lub po prostu zachowana w dobrym stanie. Grube włókna porządnie się siebie trzymały, nie grożąc raczej zerwaniem. Oczywiście świadczyło to za teorią, iż ktoś jeszcze niedawno korzystał z tego przejścia, więc nawet jeśli powstało lata temu - trzeba się było mieć na baczności... Z kolei właśnie za starością tego miejsca mogła przemawiać klapa, która tak łatwo załamała się pod ciężarem Jane. Tak czy siak, grunt, że przedostanie się na dół nie sprawiło grupie większych problemów. Przy blasku wydzielanym przez Human Torcha obejrzenie dna również nie stanowiło żadnego wyzwania - tyle że akurat niczego ciekawego w pobliżu nie było, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Najbardziej interesująco prezentował się tunel odchodzący z tego wgłębienia. Dokąd biegł? Ciężko powiedzieć, gdyż w tym momencie dosłownie nic nie wskazywało na jego potencjalne zastosowania. Gdyby agenci o nim wiedzieli, to raczej podzieliliby się tą informacją z drużyną. Ba, osoby orientujące się lepiej w tej okolicy - to znaczy te, które w ten czy inny sposób uniknęły zarażenia - również dałyby przecież znać, prawda? To zaś oznaczało, grupa odkryła coś "nowego". Czyjąś kryjówkę, schron? Przejście prowadzące do innego, z jakiegoś powodu istotnego miejsca w lesie lub niedaleko niego? A może... Gdzieś do miasta? Jedno było pewne: tunel z całą pewnością był długi. Światło płomieni Johnny'ego nie rozświetlało go do końca, a te parę metrów widoczności ukazywało między innymi to, iż nic konkretnego nie podpierało sufitu. Musiał polegać po prostu na ścianach, to z kolei... Nie wydawało się szczególnie bezpieczne i zachęcające do podróży. Podłoże znów stanowiła jedynie ubita ziemia, stwardniała, przez co nie odbijały się na niej ślady. Z jednej strony to dobrze, bo nikt nie będzie mógł na tej podstawie wyśledzić drużyny, z drugiej jednak - jej członkowie również nie byli w stanie dojrzeć niczyich odcisków stóp. Coś za coś. Uwagę mógł też zwracać brak jakiegokolwiek wyposażenia. Tunel rzeczywiście pełnił rolę tylko i wyłącznie przejścia - i tak jak brak umeblowania dało się łatwo zrozumieć, tak nieobecność na przykład uchwytów na latarnie albo dosłownie czegokolwiek innego już mogła się wydawać nieco dziwna. Przesuwanie się dalej, a więc i rozświetlanie coraz większej ilości terenu, dowodziło, iż pod tym względem akurat nic się nie zmieniało... ... Przynajmniej do czasu, gdy blask ognia padł na ścianę kończącą wreszcie tunel, za to wyposażoną w pozbawione drzwi przejście do następnego pomieszczenia. Przypominało to, w którym trasa się rozpoczęła: niewielkie, za to ciągnące się wysoko w górę. Jego kąty były zaokrąglone, przez co podłoga nie stanowiła do końca kwadratu, ale koła też nie; coś pomiędzy. Nawet bez wchodzenia do środka dało się dojrzeć opuszczoną drabinkę linową, ale więcej należałoby zbadać z bliska.
|
| | | Jane Foster
Liczba postów : 72 Data dołączenia : 14/03/2013
| Temat: Re: Las Wto Maj 03, 2016 9:36 am | |
| Zejście do tunelu nie zajęło Jane długo. Stanęła na pewnym gruncie i rozejrzała się, korzystając ze źródła światła, jakim był w tym momencie Human Torch. I najprawdopodobniej zarazem jedynym, który im się przysłuży w tym momencie, bo telefony komórkowe na nic się nie zdadzą, a i nie wiadomo, jak to może być ze sprzętem. Doszła też do wniosku, że kombinezony w tym momencie to przekleństwo. Znowu. O wiele wygodniej byłoby poruszać się bez nich, aczkolwiek woląc nie ryzykować narażeniem się na potencjalną broń biologiczną czy coś innego, co mogło znajdywać się w tunelu, Jane zignorowała chęć narzekania na głos. Idąc wydrążonym w ziemi tunelem, Foster starała się iść pod ścianą. Zauważony brak belek jako podparcie dla tunelu - wzbudzało powątpiewanie w jego trwałość. Wolała nie nadstawiać karku bardziej niż robiła to w tym momencie. Zwłaszcza że ciekawość robiła swoje i astrofizyczka wolałaby dowiedzieć się, co jest na końcu tego tunelu. W milczeniu więc ostrożnym krokiem podążała przed siebie, starając się zrównać (a może nawet i wyprzedzić?) Bruce’a czy Johnny’ego, z którymi przemierzała ten odcinek drogi. — Da się coś w ogóle sprawdzić? Czy były jakieś remonty… stare, zapuszczone miejsca na niższym poziomie, jakiś zasyp? Co z zasięgiem? — rzuciła ponownie do towarzyszących mężczyzn, zatrzymując się właściwie na końcu tunelu. Przed wejściem, które poniekąd bardziej zainteresowało naukowiec, więc ta zamilkła, przyglądając się z uwagą. — Możesz wlecieć i rozświetlić, starając się nie podpalić drabiny? — zwróciła się do członka Fantastycznej Czwórki, samej jednak stawiając kroki ku przejściu, aby dostać się do środka. W końcu mogli się cofnąć do punktu (dosłownie) wyjścia albo brnąć przed siebie, by przejść dalej, nie? To było jedyne, co im pozostało. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Las Sro Maj 11, 2016 4:20 pm | |
| Pozwalam sobie założyć, że Human Torch rzeczywiście podleciał wyżej i rozświetlił sklepienie - żebyśmy mogli trochę przyspieszyć akcję, a to mg i tak będzie krótkie, bo tylko z paroma informacjami. Byłoby też miło, gdyby jako pierwszy odpisał ktoś inny od Jane - z reakcją na jej słowa i tak dalej.
***
Ponad drabinką w suficie znajdowało się bez wątpienia przejście - tyle było tak naprawdę z góry wiadome, bo inaczej po co miałaby się tam znajdować, prawda? Obecność desek również dało się przewidzieć; w końcu w przypadku poprzedniego szybu sprawy miały się podobnie. Te konkretne zdawały się za to solidniejsze od tamtych wcześniejszych, co mogło świadczyć na przykład o tym, że nie zdążyły aż tak bardzo nasiąknąć wilgocią... Lecz z drugiej strony były to tylko domysły. Pomiędzy nimi natomiast coś nagle błysnęło - zapewne pod wpływem światła wydzielanego przez Human Torcha. Drewno nie odbijałoby w taki sposób blasku, kamienie tak naprawdę zwykle również nie... Za to metal mógłby - i to chyba właśnie ten materiał prześwitywał zza desek, które w jednym miejscu nie przylegały do siebie wystarczająco ściśle.
|
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Las Pon Cze 20, 2016 9:10 pm | |
| Okej, weszli do tunelu. I na razie jedyne, co widzieli to... tunel. Nic ciekawego - niczym nie wyróżniający się długi korytarz. Było tu całkowicie pusto. Może aż zbyt pusto? Żadnego oświetlenia (co byłoby trochę kłopotliwe, gdyby nie mieli swego źródła światła jakim był Human Torch) ani żadnego innego wyposażenia. Co nie znaczyło, że nie powinni tego miejsca zbadać. Gdzieś przecież prowadził, a oni musieli się dowiedzieć gdzie. Może znajdą tam jakieś odpowiedzi, a może nic interesującego - tylko jakiś pusty pokój, czy coś. Ciężko było cokolwiek zakładać, dopiero tu zeszli i nie wiedzieli jeszcze nic o tym miejscu. Co jest... interesujące. Bo to trochę dziwne, że nikt im nie powiedział nic o tym tunelu, ani że nie znaleźli go wcześniej agenci. Nigdzie nie znaleźli też o nim informacji, przygotowując się przed misją. Może został on wybudowany na tyle niedawno (i w sekrecie), że po prostu nikt nie zdążył się o tym dowiedzieć? -Nie wiem, nie sprawdzałem. Ale czy wtedy ktoś by nam o nim nie powiedział? To chyba dość istotna informacja, skoro poszukiwania odbywają się głównie w tym lesie - powiedział Banner, idąc powoli wzdłuż ściany. Ściany, która była jedyną podporą tego przejścia. Teoretycznie więc tunel mógł się w każdej chwili zawalić, a tego by nie chcieli. Szczególnie, że wiemy jak to skończyłoby się dla Bruce'a i wszystkich wokół. Hulk nie lubił, kiedy coś spadało mu na głowę. Dlatego musieli być dobrej myśli i nawet nie rozważać takiego scenariusza. Gdy doszli wystarczająco daleko, udało im się dostrzec w oddali coś innego niż widziane dotąd ściany. Coś, co przypominało wejście, dzięki któremu się to dostali. Czyżby w końcu znaleźli wyjście z tego nudnego, pustego tunelu? Być może czeka tam na nich jakieś tajne pomieszczenie superłotra, który rozpętał epidemię w tym mieście? Albo cokolwiek innego związanego z ich śledztwem? Może też się okazać, że nic tam nie ma, a ten tunel jest niedokończony lub bardzo stary. Kiedy zbliżali się do drabiny, nagle uwagę Bannera przykuło coś innego. Od razu dostrzegł on błysk, którego raczej nie spodziewałby się w takim miejscu jak to. Pod deskami na ścianie dało się dostrzec coś, co przypominało metal. -Hej, spójrzcie na to! - rzucił w stronę towarzyszy, podchodząc do ściany. W zasadzie nie był pewien, czy odkrył coś istotnego. Mogło im to powiedzieć coś o pochodzeniu i przeznaczeniu tego tunelu, ale jeśli za tym 'odkryciem' nie będzie stało nic więcej, to i tak pozostają im tylko domysły. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Las Wto Cze 21, 2016 12:09 pm | |
| Krótka informacja - jako że Human Torch został oddany do przejęcia, to do końca misji będę go pewnie prowadził jako NPC, chyba że w tym czasie znajdzie się inny chętny... Ale dużo nam nie zostało do zrobienia.
***
Wypowiedź doktora sprawiła, że Johnny oderwał się na moment od inspekcji, którą przeprowadzał na oświetlanych przez siebie deskach przy suficie, po czym z zaciekawieniem zerknął w dół. Praktycznie od razu podążył spojrzeniem za linią wzroku Bruce'a - prosto ku temu, co go najwyraźniej zainteresowało. -Uwaga!- ostrzegł, a następnie odpalił z palców niewielki ognisty pocisk ku tym nieściśle do siebie przylegającym deskom na ścianie. Tyle wystarczyło, aby oderwać dwie z nich z jednej strony, na skutek czego zawisły smętnie na swoich przeciwnych końcach... Odsłaniając rzeczywiście jakiś metal, dość jasny, gładki, a w dodatku zupełnie wolny od rdzy. Przypominał po prostu płytkę - bez jakichkolwiek wgłębień - ale znikał pod następnymi deskami, więc ciężko było powiedzieć jakich był wymiarów. Równie dobrze cała ściana mogła stanowić jeden wielki element - albo być wyłożona licznymi mniejszymi. -To coś nowego- skomentował Human Torch, po czym już ręcznie sięgnął ku deskom nad sobą; nie próbował ich oderwać, bo tak naprawdę nawet nie musiał, jako że trzymały się na solidnym haczyku. Po jego naruszeniu drewniana klapa opadła... Odsłaniając coś na kształt okrągłego włazu, najwyraźniej z tego samego metalu, co w przypadku ścian - przynajmniej sądząc po jego wyglądzie. Storm bez zastanowienia złapał obiema rękami za umieszczone w centrum domniemanego włazu uchwyty, po czym na próbę pociągnął w jedną stronę... A potem w drugą i znowu w tę pierwszą, widocznie dochodząc do wniosku, że była to jednak właściwa decyzja. Nie szło mu łatwo, szczególnie zważywszy na fakt, że unosił się w powietrzu i o nic się nie zapierał, ale w końcu właz powoli ruszył, pozwolił się odkręcić... I odchylić ku górze. Cokolwiek nie znajdowałoby się ponad tym pomieszczeniem - panowała tam ciemność... ... A Johnny najwyraźniej postanowił ją rozjaśnić, gdyż od razu przeleciał przez świeżo otworzone przejście i zawisł w powietrzu ponad nim, czekając na swoich towarzyszy. Jego płomienie nie były wystarczające, aby całkowicie oświetlić całe wnętrze, lecz i tak sporo pomagały. -Tak oto dotarliśmy do standardowego laboratorium czarnego charakteru- skomentował z góry, obracając się powoli, aby obejrzeć salę... Sporą, z dość wysoko zawieszonym sufitem, bo na wysokości około czterech czy nawet pięciu metrów, a w dodatku rzeczywiście wyposażoną w sposób charakterystyczny dla laboratorium. Przy ścianach ciągnęły się szafki, blaty i regały z przeróżnymi urządzeniami i przyrządami, chyba głównie chemicznymi. Niektóre z nich łatwo dało się rozpoznać - zestawy probówek, mikroskopy, palniki i tak dalej - inne wyglądały na wykonane na zlecenie.
|
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Las Czw Cze 23, 2016 7:18 pm | |
| O dziwo komunikator doktora Bannera odezwał się niespodziewanie - przemawiając głosem Jarvisa, AI Starka... I przynosząc bardzo, ale to bardzo złe wieści: -Alarm. Na terenie ambasady Latverii w Nowym Jorku pod okiem Victora von Dooma przestępczyni znana jako Enchantress zaatakowała jako pierwsza i zabiła podpułkownika Jamesa Rhodesa, pseudonim: War Machine. W bazie danych znajduje się jej zdjęcie oraz dwa dostępne nagrania z kamer, a także opis jej znanych zdolności. Enchantress posługuje się telekinezą i zdaje się być wytrzymalsza od przeciętnego człowieka.
|
| | | Jane Foster
Liczba postów : 72 Data dołączenia : 14/03/2013
| Temat: Re: Las Pią Cze 24, 2016 9:40 pm | |
| Póki co, Jane była uradowana tym (i zapewne Johnny też), że Banner był Bannerem, a nie rozwścieczonym, zielonym Hulkiem, gotowym zniszczyć wszystko i wszystkich, co stanie na jego drodze. Z pewnością Fosterówna nie miałaby szans na jakąkolwiek, obronę. I miała też nadzieję, że jeśli miałby pojawić się alter ego Bruce’a to wtedy, gdy będzie on naprawdę potrzebny. Na ostrzeżenie Storma, Foster cofnęła się o krok czy dwa, z zaciekawieniem spoglądając na to, co może się znajdywać, co zaraz odkryją i żeby to było czymś faktycznie istotnym, a nie jakąś zardzewiałą, poprowadzoną rurą donikąd czy coś w tym stylu. Obserwowała też proces odsłaniania włazu, otwierania go i ujrzenia ciemności, która zaraz zniknęła i schowała się do kątów pomieszczenia, do jakiego wleciała Ludzka Pochodnia. Sama, nie zastanawiając się długo, wlazła do środka, a że była drobniejsza - szybciej jej to poszło, na pewno! — Albo producenta jakichś narkotyków na odludziu — skomentowała krótko, bez przekonania, rozglądając się po laboratorium, zauważając mniej lub bardziej jej znane przyrządy i narzędzia leżące na stołach czy będące w gablotach lub czymś podobnym. Korzystając z kombinezonu ochronnego, astrofizyczka weszła głębiej i zbliżyła się do stołów, by móc namacalnie sprawdzić co poniektóre przedmioty, probówki, ostrożnie trzymając je w dłoniach czy obracając w palcach. Bo może i kombinezon był, cały ten uniform, to jednak nie miała pewności czy środki, które mogły się znajdywać, nie zniszczą stroju. Wolała nie ryzykować bardziej niż to robiła zazwyczaj. Nieświadoma też komunikatu, jaki właśnie słyszał Banner, poprosiła Storma, aby ten zbliżył się do bardziej zabudowanego, zajętego przez dziwniejsze przedmioty stołu, aby je oświetlił dokładnie. — Niektóre z nich widzę pierwszy raz na oczy — przyznała w końcu, zerkając na Johnny’ego, a potem na Bruce’a. — Doktorze Banner? |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Las Sob Lip 02, 2016 4:44 pm | |
| Tym razem odezwał się nie tylko komunikator Bruce'a, ale i również ten należący do Jane, choć wiadomość nadana przez Visiona z pewnością miała więcej sensu dla Avengera: -Enchantress jest u Strange’a. Napotkano pewne problemy. Proszę o wsparcie. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Las | |
| |
| | | | Las | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |