|
| Alcaya | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Alcaya Pią Lut 19, 2016 6:10 pm | |
| First topic message reminder :Alcaya leży jakieś dziesięć kilometrów od Salinas de Garci Mendoza oraz godzinę drogi od krateru nieznanego pochodzenia. Choć znajduje się na wysokości ponad czterech tysięcy metrów nad poziomem morza, to jednak wyjątkowy klimat pozwala na uprawianie przeróżnych warzyw i owoców. W okolicy rośnie także sporo pięknych, nawet dziesięciometrowych kaktusów jawaq’ollas o pięknych kwiatach. Aby dotrzeć do Alcayi należy odbyć średniej długości wspinaczkę - na jej końcu zaś trafi się w miejsce pełne czegoś na kształt kamiennych silosów, w których najprawdopodobniej kiedyś magazynowana była quinoa. Dalej widać już domy, trochę większe, prostokątne i pozbawione drzwi. Wejść do nich można było jedynie przez małe okienka w górnej części pomieszczenia. Wioska stanowi nekropolię; sporo w niej szkieletów, z których część odgrodzono siatką. Więcej ujęć: 1, 2, 3, 4, 5, 6. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Alcaya Czw Kwi 13, 2017 10:28 pm | |
| Choć po przekroczeniu granicy dym nagle zgęstniał i przybrał o wiele intensywniejsze barwy, to w miarę oddalania się od niej po drugiej stronie zaczynał ustępować - bladł, rozwiewał się, odsłaniał coraz więcej... I to na dodatek stosunkowo szybko. Każdy stawiany przez Randa krok polepszał sytuację i w końcu mężczyzna mógł się już zorientować, że znajdował się na mocno trawiastym terenie z mniej licznymi obszarami ubitej ziemi. Na samym skraju jego widoczności majaczyły rozmazane przez mgłę kształty: całkiem spore, być może będące nawet budynkami, ale w takim wypadku dość prostymi. Właściwie... Pasowałyby nawet do tych resztek wioski, które Fist widział wcześniej. W pewnym momencie do widoków dołączyły również dźwięki, zresztą bardzo niespodziewanie, jak gdyby ktoś lub coś nagle je włączyło. Odgłosy kroków, odległych rozmów - prowadzonych jednak w języku, którego Danny nie potrafił zrozumieć... Choć wiedział przynajmniej tyle, że nie były szeptane i najwyraźniej nikt nie przemawiał bezpośrednio do niego. Pomiędzy tymi konwersacjami przebijały się nawet dźwięki wydawane przez zwierzęta, chyba jakieś bydło i przynajmniej przez jednego - głośnego - psa... Albo jakiegoś jego krewniaka. W końcu na granicy wzroku - wśród rozwiewającego się dymu - pojawiły się pierwsze sylwetki należące do ludzi... Lub po prostu do humanoidów, lecz z każdą sekundą ta pierwsza opcja stawała się coraz bardziej prawdopodobna, gdyż postaci te - wraz ze zmniejszaniem dystansu - nabierały coraz wyraźniejszych kształtów. Skórę miały dość ciemną, lecz nie czarną. Bardziej przypominały... Może Indian? Charakterystyczne rysy twarzy oraz w większości czarne lub brązowe włosy również za tym przemawiały. Ich jasne, barwne stroje zdecydowanie nie wyglądały na współczesne... Wszystkie te osoby reagowały na obecność Iron Fista. Zauważały go, obracały ku niemu głowy, zdawały się być zaskoczone jego pojawieniem się - a na ich obliczach odbijały się różne emocje, zaczynając od zaciekawienia, a na niepokoju czy wręcz strachu kończąc. Niektórzy się wycofywali. Inni zakrywali dłońmi usta. Tu czy tam jakiś mężczyzna wysuwał się przed kobietę. Rozmowy trochę przycichły, ale nie ustały... Choć zapewne zmienił się ich temat. Budynki również stały się już lepiej widoczne. Większość z nich wyglądała na niewielkie, proste domki - pozbawione drzwi. Pomiędzy nimi z kolei dało się zauważyć niezbyt skomplikowane czy rozwinięte od strony technicznej sprzęty. Tutaj ubitej ziemi było już więcej od trawy.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Alcaya Pon Kwi 24, 2017 7:35 pm | |
| Wszechobecna ilość dymu w okół Khalduna powodowała, że nie wiedział tak naprawdę jak miał zareagować. Bronić się przed tym, szukać w tym podstępu czy może zdać się na to co umiał towarzyszący mu mściciel. W sumie tak naprawdę czy agent posiadał szósty zmysł, który mu o wszystkim powie? Raczej nie można o tym mówić. Z tego też powodu mężczyzna wszedł tylko w stronę, do której wszedł towarzysz. Jednak na pewno nie widział tego wszystkiego co Iron Fist. - Em... Daniel? Gdzie jesteś? |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Alcaya Nie Kwi 30, 2017 10:15 pm | |
| Khaldun pozostał w tyle za Fistem - w związku z czym miał trochę drogi do nadrobienia. Nie był tak czuły na specyficzne warunki panujące w otoczeniu, w związku z czym rzeczywiście nie odbierał wszystkiego w taki sposób, jak jego towarzysz, a jego doświadczenia były o wiele bardziej ograniczone... A jednak niektóre kwestie zdawały się pozostawać niezmienione - szczególnie te wizualne. Otaczający agenta dym nagle - w miarę przemieszczania się dalej - zgęstniał, jego kolory stały się o wiele bardziej wyraziste, lecz po około kilkunastu metrach zaczął się znów przerzedzać. Mężczyzna podążał najwidoczniej tą samą drogą, którą wcześniej obrał Avenger: trawiasty teren, jakieś kształty w oddali, z czasem stające się coraz mniej rozmazane, przyjmujące formę raczej prymitywnych budynków... Odgłosy zwierząt i szeptów w dziwnym języku... Ludzie.
***
Khaldun, nie chcę powtarzać tego samego opisu z mojego poprzedniego postu, więc po prostu kieruję Cię do niego po szczegóły wioski.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Alcaya Pon Maj 01, 2017 1:28 pm | |
| I choć Khaldun nie bał się przeważnie większości rzeczy, tak w tym dymie odczuwał on lekki strach, stłumiony bardziej w żołądku, który przez chwilę rozszerzył się po ramionach, a następnie skierował ponownie do brzucha. Po krótkim postoju w dymie po prostu szedł w nim dalej. Kroczył, ostrożnie patrząc po różnych miejscach, aż ostatecznie zaczął słyszeć dźwięki. Ludzkie dźwięki, głosy, a nawet zwierzęce wołania. O co tutaj tak naprawdę chodziło i czemu w takim miejscu rozwinęła się społeczność, pomimo, że jest to zwykła pustka gdzieś na świecie. A jednak powstała jakaś cywilizacja. A ludzie w nich żyjący otaczali ich gęstą grupką, niektórzy nawet odstawali do przodu lub tyłu, ich mimika twarzy była przeróżna. Ale nadal żadne z nich się nie odezwało. - My... chcemy... wam... pomóc... - Mówiąc z przerwami w zdaniach, agent pomagał sobie gestykulacją rękami, aby spróbować porozumieć się z mieszkańcami w sposób "międzynarodowy". |
| | | Iron Fist
Liczba postów : 42 Data dołączenia : 09/02/2014
| Temat: Re: Alcaya Wto Maj 02, 2017 4:58 pm | |
| Gdy widoczność zaczęła się poprawiać z każdym jego kolejnym krokiem lekko zmarszczył brwi. To była dobra wiadomość, ale zastanawiało go czemu była tak gęsta w tamtym terenie, który przed chwilą minął. Było to czymś na wzór muru, którego nie powinien był przejść? System ostrzegawczy? Z pewnością nie była naturalna, więc obie opcje były możliwe. Oczywiście pozostawała również trzecia. Znajdował się w innym wymiarze, więc wszystko, co było tutaj dla niego nienormalne mogło w tym miejscu być czymś całkowicie normalnym. Z racji polepszonej wizji niemal od razu w oczy rzucił mu się fakt, że stąpał po gęstej trawie, gdzie w ruinach Alcayi była przerzedła, ustąpiwszy miejsca przeważającej ubitej ziemi. Dodatkowo te zabudowania, które pasowały mu do ruin, które dzisiaj oglądał z bliska. Głosy, które nagle zaczął słyszeć sprawiły, że odruchowo się zatrzymał. Stał tak przez kilka sekund starając się je zrozumieć, ale nie potrafił zrozumieć tego języku. Po krótkim wahaniu postanowił iść dalej. Będąc tak daleko nie mógł już zawrócić. Oczywiście nie można zapomnieć o innych odgłosach, a mianowicie tych wydawanych przez zwierzęta. Czym było to miejsce? Jakim cudem nie było o tym w aktach, które otrzymał od Tarczy? Sytuacja robiła się coraz bardziej niezrozumiała. Znalazłszy się na granicy jak się okazało żywej wioski na chwilkę przystanął i zlustrował to wszystko wzrokiem. -Niesamowite miejsce. - pomyślał, a następnie skupił swój umysł próbując wyczuć energię. Ciekawiło go, czy będzie wstanie wyczuć tych wszystkich ludzi jak i skupiska energii z wcześniej. Nie mógł jednak stać tak długo, więc niezależnie od wyniku swoich działań po chwili się wyprostował i zdjął maskę. Może nie był to najmądrzejszy ruch, ale chciał w ten sposób pokazać mieszkańcom, że nie jest wrogo nastawiony. Gdy schował już materiał do torby pewnym krokiem ruszył dalej z lekkim uśmiechem na twarzy. Z racji tego, że nikt go nie zaczepiał odpowiedział tym samym. Stały równy krok, ażeby nie wzbudzić w nich strachu czy wrogości. Był tutaj jedynie gościem, a więc tak należało się zachować. Gdzie należało się kierować? Póki co nie dojrzał żadnego celu, więc po prostu szedł przed siebie. Gdzie znajdował się Khaldun oraz reszta? Cóż, może na końcu tej drogi uzyska na to odpowiedź. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Alcaya Wto Maj 02, 2017 9:17 pm | |
| Podjęta przez Khalduna próba porozumienia się z mieszkańcami wioski nie została zignorowana - wprost przeciwnie, tubylcy zaczęli jeszcze mniej dyskretnie wymieniać się spojrzeniami, a ich szepty znów przybrały na głośności i zdecydowanie się nasiliły. Mieli przecież o czym rozmawiać: nie dość, że odwiedziło ich dwóch nieznajomych, to jeszcze jeden z nich przemawiał w - najprawdopodobniej - obcym dla nich języku... Ludność wyraźnie zachowywała sporą ostrożność. Co prawda nie wszyscy wyglądali na przestraszonych, niektórzy wydawali się być po prostu zaintrygowani czy zaskoczeni, lecz i tak nikt się nie zbliżał. Z drugiej strony nie okazywali również żadnych oznak agresji, choć uważnie obserwowali poczynania obcych - a w szczególności Khalduna. Śledzili te jego gesty, ale sprawiali wrażenie, jak gdyby ich nie rozumieli... Albo przynajmniej nie do końca. Iron Fist tymczasem mógł wyczuć energię wszystkich otaczających go osób. Naprawdę tutaj przebywali, gdziekolwiek by się to "tutaj" nie znajdowało... Nie byli więc zaledwie złudzeniami, marami sennymi, przynajmniej nie w tym świecie. Zdawali się też być równie materialni, co cała okolica: zwierzęta, rośliny, budynki. W końcu wchodzili z nimi w kontakt i nie przenikali przez siebie wzajemnie. Zdjęcie przez Avengera maski w pierwszej kolejności powitała reakcja podobna do tej na gesty Khalduna. Mieszkańcy przyglądali się uważnie jego działaniom, może trochę podejrzliwie, ale sprawiali przy tym wrażenie, jak gdyby doszukiwali się znaczenia jego ruchów. W obu przypadkach całość ich zachowania dobitnie świadczyła o tym, że najprawdopodobniej nie byli wrogo nastawieni. Gdyby mężczyźni zdecydowali się uważniej przyjrzeć otoczeniu, mogliby dodatkowo zauważyć, że nigdzie na widoku nie było widać niczego, co choćby przypominałoby broń... Nawet taką prymitywną. Narzędzia, owszem, leżały tu i tam, wśród nich trafiały się ostrza, lecz wyraźnie przystosowane bardziej do krojenia, aniżeli do walki. Oczywiście istniała opcja, że broń czekała schowana w budowlach, ale jeżeli nie... Oznaczałoby to, że tubylcy nawet nie polowali, nie wspominając już o toczeniu jakichś walk. Cały teren wioski opadał łagodnie w dół. Choć mgła stała się o wiele rzadsza, to jednak nie zniknęła całkowicie; utrzymywała się gdzieś w oddali, przez co nie dało się do końca określić co dokładnie znajdowało się poza najbliższymi zabudowaniami... Ale przecież tutejsza ludność jakoś funkcjonowała - i w dodatku wcale nie wyglądała na zaskoczoną czy zaniepokojoną takim stanem rzeczy. Dlaczego? Większość budowli była do siebie podobna, raczej prosta, zbudowana mniej więcej na planie koła i stosunkowo niewielka - lecz jedna z nich wyraźnie się wyróżniała. Przynajmniej dwa razy większa od pozostałych, trochę wyższa, pomalowana z zewnątrz - nisko - w lekko falujące, kolorowe pasy... Czerwone i niebieskie. Przed budynkiem zgromadziło się całkiem sporo osób, więc tłum częściowo go zasłaniał... A może i coś jeszcze - nie tylko ścianę? Tak czy siak, Fist wyprzedzał Khalduna, więc mógł bez problemu dotrzeć do tego wyjątkowego budynku jako pierwszy i podjąć jakieś działania - o ile taka będzie jego decyzja. Zapewne miałby na to niecałą minutę, nim agent zdążyłby do niego dołączyć... Chyba że ten ostatni zechciałby zostać dłużej wśród mieszkańców, aby dalej próbować jakoś się z nimi dogadać.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Alcaya Pią Maj 05, 2017 6:36 pm | |
| Widząc po zachowaniu jakie prezentowali mieszkańcy tego nietypowego miejsca, Khaldun postanowił zrobić jeszcze inaczej. Nie chcąc jednak jakkolwiek przestraszyć innych, postanowił bardzo ostrożnie wysunąć z paliczka swojego palca lewej ręki drobną, ostrą kość. Kość ta zaczęła rysować znaki na ziemi, oczywiście z pomocą samego agenta. Ten powoli zakręcał kontury czegoś co przypominało dom. Był to symbol tej "wioski" czy jak inaczej można było to nazwać. Później po prawej stronie narysowane było coś, co miało przypominać dom, aż ostatecznie ostatni rysunek na ziemi przypominał coś przypominało samo wykopalisko wraz z czaszkami. Jeśliby tylko na ostatni znak mieszkańcy zareagowali negatywnie, zaraz Khaldun ręką pokazałby, że nie jest to coś, co ma ich skrzywdzić. - My... Ludzie... - Teraz wskazał na rysunek domu - Wioska... - Zaraz potem przeszedł do konturu dymy - Dym.... - Aż ostatecznie czaszki - Śmierć. - Wyczekiwał tak naprawdę tego czy ktoś potrafiłby mu wskazać czy choćby jednym słowem powiedzieć o co chodzi. |
| | | Iron Fist
Liczba postów : 42 Data dołączenia : 09/02/2014
| Temat: Re: Alcaya Pon Maj 08, 2017 8:04 pm | |
| Danny zanotował sobie uważnie, że wszystkie otaczające go rzeczy były realne. Dobrze wyczuwał energię otaczających go osób tak jak i zwierzęta czy rośliny. Nie znajdował się w iluzji, a oni nie byli jedynie fikcją, wygenerowaną przez jego lub też czyjś inny umysł. Był tego pewien. Jego mocy nie dałoby się tak łatwo oszukać. W końcu był Iron Fistem. Pięścią, która broniła K'un-Lun. Być może pokładał zbyt wielkie przekonanie o swojej mocy, ale ludzie, których wyczuwał wchodzili w interakcję z budynkami i całą resztą otoczenia, jakim sposobem mogłaby to być iluzja? Zdjęcie maski ludność poraktowało mniej więcej tak, jak się spodziewał. Poruszenie, głośniejsze rozmowy oraz mocniej zarysowane emocje, które temu wszystkiemu towarzyszyły. Nie odczuwał jednak wrogości, a ich zachowanie również na to nie wskazywało. Jego obserwacje zabudowań również o tym świadczyły. Nigdzie nie dostrzegł broni, nawet takiej prymitywnej. Wątpił, ażeby ich narzędziami do obrony miały być grabie czy miotły. Oczywiście istniała jeszcze szansa, że ukrywali ją w domu, a teraz czekali w napięciu na informację, czy będą jej potrzebowali. Postanowił jednak nie iść w tak głęboką paranoję i iść dalej przed siebie. Nie przestał jednak myśleć oraz analizować. Jeśli nie mieliby broni to oznaczałoby to, że nie polują. Świadczyły o tym również produkty żywnościowe, które zdołał dojrzeć. Różnego rodzaju produkty mleczne jak sery czy samo mleko oraz warzywa. Podczas wędrówki zdołał dojrzeć tutaj zwierzęta, a więc ich weganizm również mógł budzić zastanowienie. Dlaczego? Nie uznawali mordu czy też kryło się za tym coś innego, bardziej skomplikowanego? Doprawdy go to interesowało i miał nadzieję, że z czasem uda mu się uzyskać na to odpowiedź. Na to oraz wiele innych pytań. Rytm jego kroków był jednostajny. Spokojnie, powoli. Warto było pamiętać, że ich dotychczasowy brak reakcji mógł być spowodowany jego brakiem reakcji, więc nagła zmiana zachowania czy po prostu czegokolwiek mogła nieść za sobą złe skutki. Skoro był już przy mieszkańcach to trzeba było powiedzieć o jeszcze jednym. Ta niezwykła oraz tajemnicza mgła, która otaczała wioskę ze wszystkich stron utrudniając zobaczenie czegokolwiek poza nią wydawała się ich w ogóle nie obchodzić. Jakby była czymś zupełnie normalnym, czymś, co było z nimi od lat. Nagle coś odwróciło jego uwagę od tego krajobrazu, który był pierwszą niezwykłą rzeczą, jaką tutaj spotkał. Wielki budynek, przynajmniej dwukrotnie wyższy od pozostałych oraz umalowany w inny, specyficzny sposób. Gdy znalazł się trochę bliżej dostrzegł także tłum ludzi, który w pewnym stopniu go zasłaniał, ale postanowił nie zwalniać i iść dalej licząc na to, że go przepuszczą. Zakładał również opcję, w której coś się stanie, coś niecodziennego jak cień wcześniej, ale skupiał się raczej na tym pierwszym. Gdyby ludzie się nie ruszyli miał zamiar ich obejść, o ile byłoby to możliwe. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Alcaya Pon Maj 08, 2017 9:47 pm | |
| Może i intencje Khalduna były dobre, ale prędko okazało się, że jego poczynania wyszły mu na złe - bo na widok wysuwanej przez niego z palca kości osoby stojące bliżej, czyli mogące to w ogóle dojrzeć, natychmiast podniosły głos i zaczęły się cofać. To zaalarmowało pozostałych, a fala paniki powędrowała dalej, sprawiając, że ludność nawet nie miała ochoty patrzeć na to, co mężczyzna rysował... Choć może to i dobrze, bo czaszki pewnie by im się zbyt przyjemnie nie skojarzyły. Niektórzy chowali się w domostwach, inni po prostu przesuwali się za nie i z daleka - z niepokojem - obserwowali dalsze działania agenta... I te osoby w większości zamilkły, jak gdyby nie chciały już zwracać na siebie jego uwagi. Wyglądało na to, że mieszkańcy wioski albo nie mieli nigdy do czynienia z nadludzkimi mocami - albo doświadczyli w związku z nimi czegoś niemiłego. Nawet przebywając daleko na przedzie Iron Fist mógł zorientować się, że coś wyraźnie uległo zmianie. Rozmowy ludności stały się jakby bardziej gorączkowe, a jego osoba zwracała teraz mniejszą uwagę... Bo spojrzenia skierowały się gdzieś za niego. Jedynie ta grupa przed większym budynkiem zachowywała stosunkowy spokój, choć również od czasu do czasu zerkała w stronę, z której przybywał bohater. Tworzące ją osoby były ubrane mniej więcej jak każdy inny w wiosce, nie wyróżniały się niczym szczególnym, więc mogły przyciągać zainteresowanie tylko samym faktem, że zgromadziły się na drodze Fista... Choć budynek również blokował mu przejście. Kiedy bohater zaczął odbijać na bok, aby wyminąć przeszkodę, zbiorowisko wreszcie się rozstąpiło - w dwóch kierunkach, przy okazji docierając aż do pobliskich budynków i kompletnie tamując drogę. Wyglądało zresztą na to, że to mógł być po części cel mieszkańców... Lecz na pewno nie jedyny, jak się prędko okazało. Otóż przemieszczający się ludzie odsłonili starą kobietę - zdecydowanie przekraczającą siedemdziesiątkę, obwieszoną większą liczbą złotej biżuterii od pozostałych i mającą idealnie białe włosy w dwóch grubych warkoczach, zarzuconych do przodu. W dłoni trzymała drewniany kostur, lecz bardzo prosty, bez wymyślnego zakończenia. Kobiecina zachowywała się bardzo spokojnie i nic nie mówiła, lecz wpatrywała się w Fista jasnymi oczami... Jak gdyby na coś czekała.
***
Peggy została przejęta, więc zwalniam ją z misji. Oficjalne wyjaśnienie: uszkodzona noga Sharon wymagała opieki lekarskiej, w związku z czym obie agentki zeszły z powrotem do wioski, wspierane przez przewodnika. Żeby nie komplikować - załóżmy, że grupka oddaliła się jeszcze zanim zaczęły się problemy Khalduna i Iron Fista. Z wioski kobiety zostały przewiezione do miasta i drogą powietrzną przetransportowane na Helicarrier.
Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Wto Maj 09, 2017 12:59 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Alcaya Pon Maj 08, 2017 10:37 pm | |
| Nie taka miała być reakcja ludności na to co zrobił Khaldun. Wszelkie jego próby komunikacji były niczym szczególnym, ani niczym przydatnym. Dlatego też agent widząc to, że ludzie uciekli przed nim, postanowił schować ostatecznie swoje kości z powrotem i nie próbował już używać po raz drugi. Zamiast próbować badać wioski, postanowił on iść nadal naprzód wyrobioną wcześniej ścieżką. Teraz wszyscy ludzie skupiali na nim wzrok. Niektórzy patrzyli złowrogo, jednak większość z nich była po prostu przerażona tym co przed chwilą ujrzeli. A widzieli coś, co zapewne w ich normalnym życiu nie miało jeszcze miejsca. Nie widział nawet, żeby ktoś trzymał tutaj broń, a jednak miał gdzieś z tyłu głowy myśl, że lepiej jednak mieć na uwadze, że skoro już raz im się naraził i zareagowali w taki właśnie sposób, to następnym razem może srogo pożałować. Nie wiadomo co tak naprawdę potrafili mieszkańcy. Nawet nie wiedział czy ta wioska jest tak naprawdę bezpieczna dla cudzoziemców. Dlatego też Khaldun wziął głęboki oddech i chciał już jak najszybciej stanąć na końcu ścieżki. A może tam w końcu znajdzie odpowiedź na te wszystkie anomalie związane z całym tym krajem. Prosta ścieżka w towarzystwie ludzi patrzących się na jego plecy była całkiem nieprzyjemna. Ale mimo tego poczuwał się w obowiązku, że musiał znaleźć swojego towarzysza podróży i trzymać się go jak przysłowiowy pies ogrodnika. Bądź co bądź to on tutaj miał największe pole do popisu. W pewnym momencie swojej wędrówki Khaldun zauważył w końcu Daniela, lecz w towarzystwie osób, które wahały się przez chwilę czy tak naprawdę przepuścić go. Dopiero, kiedy Khaldun był w trzy czwartej drogi zauważył, że Ci nagle pozwolili mu przejść dalej. |
| | | Iron Fist
Liczba postów : 42 Data dołączenia : 09/02/2014
| Temat: Re: Alcaya Sob Maj 13, 2017 10:18 pm | |
| Skupiony na parciu naprzód Danny niemal od razu zorientował się w nagłej zmianie nastroju ludności. Ich nastawienie oraz przede wszystkim utrata zainteresowania jego osobą, przynajmniej w pewnym stopniu. Co prawda do tej pory starał się im zbyt mocno nie przyglądać, gdyż kto wie jak łatwo i jak w ogóle można ich urazić. Wolał unikać konfliktów przynajmniej do momentu, w którym zrozumie o co w tym wszystkim chodziło i gdzie obecnie się znajdowali. Teraz miał ku temu lekką okazję, z której co prawda skorzystał, ale nie zwalniał kroku. Głównym powodem, dla którego zmienił swoje podejście było to, że chciał zrozumieć co się tak właściwie stało, a większy ruch oraz hałas słyszał za sobą, a nie przed sobą. Szybko jednak to się zmieniało, więc dość logicznym było, że były to zapewne jakieś informacje, które docierały do coraz to nowszych słuchaczy. Jeśli się nie mylił dochodziły od strony wejścia do wioski, gdzie jeszcze niedawno się znajdował. Co też mogło się tam stać? Czyżby pojawił się ktoś z drużyny? W końcu nie był sam. Gdzieś tutaj znajdowała się Peggy, Sharon, Khaldun, Vargas oraz przewodnik. Istniało prawdopodobieństwo, że to któreś z nich i chociaż chciał to sprawdzić to nie mógł zrezygnować w takim momencie. Ludzie, których planował wyminąć nagle się rozstąpili i zagrodzili mu drogę dalej, ale jednocześnie odsłonili starą kobietę, która swoim wyglądem wyróżniała się na tle pozostałych. Większa ilość biżuterii, dość intrygująca fryzura oraz kostur nie pozostawiały wątpliwości, że była tutaj kimś ważnym. Zapewne kimś w rodzaju kapłana lub przywódcy. Także jej wzrok nie pozostawiał złudzeń. Widać było, że czekała, czekała na to, co zrobi. Właśnie z tego powodu nie czekając zbyt długo podszedł do niej i zatrzymując się około dwa metry od niej stanął w miejscu i skłonił się patrząc jej w oczy. - Witaj. Jestem Daniel Thomas Rand-K'ai - rzekł, gdy już się wyprostował. Czy te słowa były potrzebne? Zapewne nie, a przynajmniej tak można było wnioskować z jego dotychczasowych obserwacji. Nie był w stanie zrozumieć ich języka, ale... Co jeśli ta kobieta rozumiała jego mowę? Cóż, warto było to sprawdzić. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Alcaya Pon Maj 15, 2017 7:01 pm | |
| Choć Fista obserwowało wiele osób - w tym od pewnego momentu nadciągający Khaldun - to jednak nikt nie wyglądał na zaalarmowanego tym, że mężczyzna zbliżył się do domniemanej przywódczyni wioski. Najwyraźniej to właśnie tego po nim oczekiwano. Sama staruszka w dalszym ciągu była zaś w pełni spokojna, a jej mocno pomarszczona twarz sprawiała wrażenie raczej przyjaznej. Ciężko powiedzieć czy kobieta lekko się uśmiechała, czy też jej usta w formie spoczynku zawsze posiadały kąciki skierowane delikatnie ku górze. Obie opcje wydawały się równie prawdopodobne. Staruszka wysłuchała przedstawienia się Randa, lecz z jej zachowania nie dało się wyczytać tego, czy zrozumiała jego słowa czy też nie. Jeszcze przez kilka sekund przyglądała się bohaterowi, co przy okazji dawało Khaldunowi czas, aby podszedł trochę bliżej... I w końcu dwukrotnie zastukała swoim kosturem o podłoże, niezbyt mocno, a więc i dość cicho. W trakcie całej tej interakcji do zbiorowiska dyskretnie dołączyło więcej osób, które teraz - zapewne z powodu gestu przywódczyni - znów się przemieściły. Grupa stojąca na lewo od Fista rozstąpiła się tak, aby utworzyć między sobą tunel, którym mężczyzna pewnie mógłby ruszyć dalej... Nim jednak to zrobił, sama staruszka jako pierwsza powoli skierowała się w tę stronę. Stąpała bez pospiechu, drobnymi krokami, po drodze pomagając sobie laską. Co prawda pozostali ludzie nie kłaniali się przed nią, ani nie wykonywali innych poddańczych gestów, lecz podążali za nią wzrokiem, uważnie, a do tego z wyraźnym szacunkiem w oczach. Dzięki temu, że kobieta narzucała powolne tempo, Khaldun znów miał okazję nadrobić dzielący go od Fista dystans i wreszcie dołączyć do swojego towarzysza. Jako że ludzki korytarz zakręcał, to ciężko byłoby ocenić jak daleko prowadził, ale miał przynajmniej kilka metrów... A teren w dalszym ciągu bardzo łagodnie opadał.
|
| | | Iron Fist
Liczba postów : 42 Data dołączenia : 09/02/2014
| Temat: Re: Alcaya Sro Lut 07, 2018 9:20 pm | |
| Pocieszającym był fakt, iż nikt nie wyglądał na nastawionego wrogo, gdy powoli zbliżał się w stronę najprawdopodobniej przywódczyni wioski. Mógł więc założyć, że robił to, czego od niego oczekiwano w tej sytuacji. Niestety działał nieco na ślepo, starając się zawierzyć instynktom oraz naukom, jakie odebrał w K'un-Lun. Nie wydawało mu się, żeby miał wcześniej styczność z tą kulturą, a jeśli tak to nie zdążył jej jeszcze rozpoznać. Staruszka wydawała mu się przyjazna, być może nawet uśmiechnięta. Niestety, pomimo jego nadziei, nie odpowiedziała mu, gdy już się przedstawił. Stał więc przez chwilę w milczeniu, zastanawiając się, co powinien zrobić, gdy nagle wyręczyła go sama staruszka niespodziewanie stukając kosturem o ziemię. Zrobiła to dość lekko przez co stuknięcia nie były zbyt słyszalne, ale pomimo tego nie musieli długo czekać na efekty. Zgromadzeni z jego lewej strony ludzie nagle zaczęli się rozstępować tworząc tunel, który prowadził w bliżej nieokreślonym kierunku. Był przekonany, że zrobili to na polecenie przywódcy. Zaintrygowało go, że doskonale ją zrozumieli pomimo tak nikłego komunikatu. Nie dane mu było jednak zastanowić się nad tym dłużej, gdyż starowinka ruszyła nowo wytworzonym przejściem. Nie zastanawiając się długo ruszył za nią, trzymając się na krok za nią. Z racji jej pozycji w tym społeczeństwie zapewne nietaktem byłoby, aby gość stąpał obok niej. Przy okazji mógł też zaobserwować w jaki sposób traktowali ją inni ludzie. W ich spojrzeniach widać było ogromny szacunek w jej stronę, czemu nie towarzyszyły jednak ukłony czy też inne poddańcze gesty co również go zaintrygowało. Ciekawiło go, czy już po zrozumieniu całej tej sytuacji będzie miał możliwość poznania ich przynajmniej nieco bliżej. Póki co jednak skupił się na tu i teraz, podążając powolnym krokiem za kobietą, starając się ograniczyć spojrzenia rzucane wokół siebie nawet jeśli wszystko tutaj go ciekawiło. W tej chwili najbardziej intrygowało go, gdzie jest prowadzony. Nie chciał jednak jej pytać okazując zniecierpliwienie. Trudno mu było ocenić, co było tutaj zachowaniem właściwym, a więc wolał ograniczyć działania do niezbędnego minimum. Przynajmniej póki zachowywali się wobec niego przyjaźnie. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Alcaya Sro Lut 07, 2018 11:03 pm | |
| Ten niewielki pochód poruszał się bardzo powoli - i mimo wszystko trochę się rozciągnął, bo Khaldun dołączył do niego z ociąganiem i najwyraźniej niechętnie. Widać po nim było, że nie podobała mu się ta sytuacja, choć ciężko powiedzieć dlaczego dokładnie... Z drugiej strony już wcześniej wykazywał problemy z działaniem w grupie, więc być może nie odpowiadało mu współpracowanie z Fistem - czy też z kimkolwiek w ogóle. Tak czy siak, grunt, że dochodziło do jakichś postępów. Za zakrętem okolica wciąż łagodnie opadała, a pomimo ograniczonej widoczności - teraz wynikającej także z ludzkiego korytarza po bokach - dało się dostrzec, że ścieżka prowadziła do jakiejś struktury... Lecz nie budynku. Tworzyły ją ułożone na planie półkola - lub trochę więcej niż pół - głazy, znów pomalowane po bokach na różne kolory i ozdobione elementami, które częściowo przypominały biżuterię miejscowych. Całość mogła mieć średnicę około czterech, może nawet pięciu metrów, licząc tylko przestrzeń wewnątrz. Stara kobieta zatrzymała się już po wkroczeniu pomiędzy głazy - od tej strony, gdzie w kręgu występowała większa dziura. Nie weszła jednak zbyt głęboko, nim obróciła się w stronę Iron Fista i Khalduna, spoglądając na nich wyczekująco. Czego dokładnie od nich chciała? Trudno stwierdzić, skoro najwyraźniej przeszkadzała im bariera językowa, ale skoro zawiodła mężczyzn do tego miejsca, to być może oczekiwała, że również wejdą pomiędzy głazy. Agent zdecydowanie się z tym nie spieszył; zwolnił kroku i najprawdopodobniej pozwalał Avengerowi działać pierwszemu.
|
| | | Iron Fist
Liczba postów : 42 Data dołączenia : 09/02/2014
| Temat: Re: Alcaya Czw Lut 08, 2018 5:42 pm | |
| Nie był zbyt zachwycony zachowaniem Khalduna. Jeden z trzech agentów SHIELD, jacy z nim wyruszyli wydawał mu się dość mocno źle dobrany. Zarówno Peggy jak i Sharon Carter z pewnością wykazałyby się spora przydatnością, a także umiejętnością współpracy. Tego właśnie zdecydowanie brakowało Khaldunowi. Z tego co pamiętał brodacz sam określił się samotnym wilkiem. Zdziwiło go, że przełożeni postanowili wysłać kogoś takiego, wymagając od niego kooperacji z innymi, ale uznał, że zapewne posiadają większą od niego wiedzę. Niestety, jak okazało się niedługo po rozpoczęciu misji, był w błędzie. Teraz jedynie pogarszał całą sprawę, trzymając się na uboczu, gdy na spokojnie mógł do nich dołączyć. Nie chciał jednak się odwracać i zwracać mu na to uwagi. Odnosił wrażenie, że podczas trwania tego pochodu powinien zachować ciszę. Zresztą wątpił w to, żeby jego współtowarzysz mógł się okazać przydatny w tej sytuacji. Sama droga była dość monotonna. Na początku był w stanie określić jedynie to, że powoli opadała. Dopiero po jakimś czasie zdołał dostrzec, że zbliżają się do jakiejś kamiennej struktury. Malowidła, które widniały na głazach, z których była zbudowana przypominały mu biżuterię miejscowych. Zastanawiało go, czy był to jedynie modny wzór, czy też ozdoby ich ciała miały jakieś powiązania z tym miejscem. Z racji tego, że budowla ta nie posiadała sufitu wszystko było doskonale widoczne, a z racji tego, że szli dość wolno mógł się jej dobrze przyjrzeć. Oderwało go od tego nagłe zatrzymanie się kobiety i odwrócenie w ich stronę. Nie miał co prawda pewności co do jej intencji, ale postanowił lekko przyśpieszyć kroku i zrównać się z jej osobą. Kątem oka zauważył, że Khaldun nie śpieszył się jakoś z powtórzeniem jego czynności, ale postanowił to zignorować. Wiedział jednak, że jeśli nadarzy się okazja będzie musiał z nim porozmawiać. Nie miał zamiaru pracować w takich warunkach. Póki co jednak skupił się na kobiecie, posyłając jej spojrzenie wyrażające szacunek. Zastanawiało go, co zrobi teraz. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Alcaya Czw Lut 08, 2018 10:58 pm | |
| Kiedy Iron Fist minął już głazy, staruszka wycofała się jeszcze kilka kroków głębiej w krąg, w tym czasie postukując cicho laską o podłoże... Skoro zaś już o tym ostatnim mowa, to tutaj było o wiele bardziej kamieniste, nawet jeżeli pomiędzy skałkami i ziemią występowała niewysoka trawa, trochę zielona, a trochę żółtawa. Poza tym w pobliżu nie umieszczono niczego; głazy odgradzały pusty plac. Jako że Khaldun wstrzymywał akcję, spojrzenie kobiety przeniosło się właśnie na niego. Było co prawda spokojne i raczej nie wyrażało skarcenia czy ponaglenia... Ale łatwo dało się stwierdzić, że na niego czekała. Chcąc, nie chcąc, w końcu agent dotarł więc do kręgu i przekroczył jego granicę, zatrzymując się jednak nieco za Fistem, a ramiona krzyżując na piersi. Być może chciał na wszelki wypadek chronić tyły? Ale to nie zgadzałoby się z jego postawą, bo w końcu w ten sposób zablokował sobie ręce. Wreszcie jednak wszyscy zdawali się być na swoich miejscach. Staruszka poruszyła swoim kosturem, zataczając jego czubkiem niewielkie koło w powietrzu, ledwo odrywając przy tym laskę od ziemi... A w tym samym momencie zgodnie z przemieszczaniem się narzędzia - zaczynając w tym samym miejscu i mknąc w tymże kierunku - zapaliły się głazy. Nie, nie stanęły w płomieniach, prawdę mówiąc nawet jakoś mocno nie rozbłysły, ale zaczęły wytwarzać aurę, jak gdyby wydzielało się z nich jakieś blade światło... Nie do końca białe, bardziej w pastelowych kolorach, na każdym kamieniu nieco inne. Tu błękitne, tam zielone, gdzie indziej fioletowe czy żółte... I tak dalej. Poświata utrzymywała się tylko przez kilka sekund, a kiedy zgasła na ostatniej skale, kobieta przesunęła wzrokiem pomiędzy Avengerem i agentem. -Teraz lepiej?- spytała, o dziwo, całkowicie zrozumiale. W tym czasie dookoła kręgu uzbierał się spory tłum miejscowych, którzy przyglądali się zajściu głównie z zaciekawieniem, choć niektórzy z zaniepokojeniem. Nikt z nich nie zbliżał się do głazów; czekali w odległości co najmniej dwóch metrów.
|
| | | Iron Fist
Liczba postów : 42 Data dołączenia : 09/02/2014
| Temat: Re: Alcaya Sob Lut 17, 2018 2:43 pm | |
| Podążając za kobietą zauważył, że podłoże coraz bardziej się zmienia. Za głazami, które dopiero co minął ziemia była znacznie bardziej kamienista, a trawa występowała w bardzo małej ilości, a przynajmniej on nie widział jej zbyt dużo. Zastanawiało go, czy jest to naturalny stan tego miejsca, czy też zostało ono odgrodzone z jakiegoś konkretnego powodu. Na jej nagłe zatrzymanie się uniósł ze zdziwieniem brwi, ale wystarczyło podążyć za nią wzrokiem, aby zrozumieć powód tej przerwy. Khaldun, kolejny raz. To, że obaj powinni za nią podążać było dość oczywiste, ale jak widać nie każdy potrafił zachować się cywilizowanie. Na szczęście wystarczyło spojrzenie ich przewodniczki aby go przekonać do działania. W razie potrzeby był gotowy podejść do niego już teraz i przemówić mu do rozumu. Zapewne nie byłoby to zbyt odpowiednie do sytuacji, ale nie mógł pozwolić na to, żeby przez swoje nieobycie zaprzepaścił możliwość zrozumienia, gdzie obecnie się znajdują. Gdy w końcu minął linię głazów Fist powrócił wzrokiem do kobieciny. Oczywiście zauważył, że agent wciąż nie zechciał się z nim zrównać, ale jego obecna pozycja najwyraźniej wystarczyła, przynajmniej póki co. Nagła reakcja łańcuchowa zapalania się głazu za głazem całkowicie pochłonęła jego uwagę. Nie były to co prawda jakieś widowiskowe ognie czy światła, ale zdecydowanie wyczuwał i widział wydzielające się z nich blade światło. Przyglądał się temu zaintrygowany, zastanawiając się co też robi w tej chwili kobieta, gdyż tak, był przekonany, że to ona była sprawcą tego zjawiska. Oczywiście mógł się mylić, ale zdawało mu się, że zainicjowały to ruchy laski kobiety. Gdy wszystko zgasło Rand skupił swój wzrok na liderce, a gdy nagle odezwała się zrozumiałym dla niego językiem dość mocno się zdziwił, chociaż na zewnątrz tego nie okazał. - Tak, doskonale Cię rozumiem. - rzekł, próbując wyłapać czy to kobieta przemawiała teraz w języku angielskim czy też oni zaczęli mówić w innym dialekcie. - Potrafisz mówić w naszym języku czy też sprawiłaś to... wykonaną przed chwilą czynnością? - dokończył, patrząc na nią uważnie. Cała ta sytuacja coraz bardziej go intrygowała. Zasłyszane wcześniej rozmowy mieszkańców z pewnością nie były wypowiadane w znanym mu języku, ale teraz doskonale rozumiał wypowiadane do niego słowa. Przywódczyni akurat znała ich język czy też chodziło tutaj o coś innego? |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Alcaya Pon Lut 19, 2018 2:52 pm | |
| Zanim jeszcze odpowiedziała, staruszka oparła się nieco bardziej na swojej lasce, układając na niej zresztą już obie dłonie. Nie wyglądało na to, aby była strasznie zmęczona i potrzebowała natychmiast usiąść, ale jej wiek pewnie tak czy siak robił swoje... Więc w ten sposób musiało jej być wygodniej. -Nigdy wcześniej nie słyszałam języka, którym się posługujecie- potwierdziła na początek domysły Fista... Bo oczywistym wydawało się, że w takim razie w grę wchodziła druga z wymienionych przez niego opcji. Wszystko zresztą na to wskazywało, bo inaczej czemu kobieta miałaby się odzywać dopiero teraz, po uruchomieniu mechanizmu w głazach? -Nie sądziliśmy, że kiedykolwiek ktoś do nas dołączy- w tym momencie staruszka potoczyła spojrzeniem po twarzach zebranych poza kręgiem miejscowych, oczywiście nie wszystkich, bo nawet nie obróciła w tym celu głowy, więc pole widzenia miała siłą rzeczy ograniczone. Być może tymi słowami usprawiedliwiała ich zainteresowanie czy niepokój? Pauza trwała jednak krótko i zaraz kobieta kontynuowała: -Nazywam się Chenoa, opiekunka tej wioski. Kim jesteście?- spytała, w dodatku wciąż z tym stoickim spokojem. Khaldun w dalszym ciągu milczał i nie wyglądało na to, aby w najbliższym czasie miało się to zmienić, więc najwyraźniej póki co prowadzenie dyskusji spoczywało na Randzie.
|
| | | Iron Fist
Liczba postów : 42 Data dołączenia : 09/02/2014
| Temat: Re: Alcaya Sob Lut 24, 2018 2:17 pm | |
| Fist czekał na odpowiedź kobiety, a w międzyczasie lekko przyjrzał się ich otoczeniu. Na pierwszy rzut oka oczywiście rzuciły mu się głazy, a także ludzie, którzy znajdowali się w ich otoczeniu. Najwięcej było ich widać przy wejściu, ale znajdowali się również pomiędzy kamieniami, które tworzyły krąg. Wyglądało na to, że ich otoczyli. Nie przejął się tym jednak zbytnio, gdyż do tej pory nie okazali wobec przybyszów wrogich zamiar. Obstawiał, że ich nastawienie zmieniłoby się, gdyby nakazała tak opiekunka, którą jednak miał zaraz obok siebie. Oczywiście nie miał zamiaru brać jej na zakładnika. Po prostu gdyby nagle wydała im rozkaz miał sporą szansę to zauważyć. Mając na względzie te okoliczności Khaldunowi rzucił jedynie krótkie spojrzenie, które zdecydowanie sugerowało mu, że ma podejść, aby zaraz po tym powrócić wzrokiem do kobiety. Nie wiedział, jak zareagował agent, ale pozostawało mu mieć nadzieję, że zechce posłuchać towarzysza. Przy okazji przyjrzał się również niebu, ciekaw, czy coś się w nim zmieniło lub tez nie pojawiły się owe ciemne kształty, które wcześniej wywołały w nich te nienormalną senność. Gdy opiekunka wioski w końcu się odezwała całkowicie skupił na niej swoją uwagę. - Nazywam się Daniel Thomas Rand-K'ai, a to jest mój druh, Khaldun. - rzekł, a następnie schylił lekko głowę w geście okazania szacunku. Gdy już się wyprostował kontynuował swój wywód. - Zostaliśmy tutaj wysłani przez organizację zwaną SHIELD. Chciała ona zbadać tajemnicę miasta zwanego Alcaya, którego mieszkańcy zmarli kilkaset lat temu i wysłało nas do zbadania tego miejsca. W taki oto sposób znaleźliśmy się tutaj. - dokończył, a następnie zamilknął, posyłając jej spojrzenie bez wyrazu. Uznał, że woli powiedzieć prawdę, gdyż wykryte kłamstwo mogłoby zaprzepaścić jakiekolwiek próby zyskania zaufania Chenoy. Mimo wszystko nie miał jednak pewności co do tego, gdzie ich to zaprowadzi. Właśnie dlatego uważnie obserwował opiekunkę, starając się wyczytać ewentualne emocje. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Alcaya Nie Lut 25, 2018 6:37 pm | |
| Na niebie nie dało się dojrzeć żadnych cieni - lecz prawdę mówiąc mogło to wynikać z faktu, że na pewnej wysokości wszystko zaczynało się zamazywać... Jak gdyby tam również znajdowała się ta dziwna mgła, nienaturalnie zabarwiona i gęsta. Trudno byłoby orzec na jakim poziomie dokładnie osiadła, lecz musiało to być więcej niż kilka metrów, prędzej koło dziesięciu lub nawet wyżej. Dym zdawał się pokrywać całe sklepienie, niżej rzadszy, a dalej coraz bardziej się kłębiący. Khaldun co prawda zmarszczył czoło na to spojrzenie ze strony Fista, nie mniej wykonał jeszcze krok w jego kierunku. Wyglądało to trochę jak kompromis; co prawda nie podszedł dużo bliżej, ale jednak dostosował się do tego niemego polecenia... Chyba można to było uznać za jakiś postęp. No i mimo wszystko Avengers stali w pewnym sensie ponad agentami S.H.I.E.L.D. - przynajmniej takimi szeregowymi, do których najprawdopodobniej zaliczał się Khaldun - a to również mogło mieć jakiś wpływ na decyzję mężczyzny. Agent wykazał nawet dość inicjatywy, by skinąć głową w momencie, gdy był przedstawiany. Nie odrywał przy tym wzroku od staruszki, która jednak większą uwagę poświęcała Fistowi - i nic dziwnego, skoro to on przemawiał. Na Khalduna jedynie krótko zerknęła, nim znów skupiła się na jego towarzyszu, cierpliwie i spokojnie słuchając jego wyjaśnień. Jeżeli nawet była zaskoczona, to tego po sobie nie okazywała. Większą reakcję prezentowali już pozostali mieszkańcy wioski, przynajmniej ci w pierwszych rzędach, do których pewnie lepiej docierały słowa Fista. Jedni szeptali między sobą, inni wydawali się być zdziwieni, a w jeszcze innych pogłębiał się niepokój. -Zbadać... Dlaczego?- spytała w końcu starsza wioski po kilku sekundach milczenia. W tym momencie Khaldun drgnął lekko, niemalże niezauważalnie - szczególnie dla osób, które tak czy siak nie poświęcały mu zbyt wiele uwagi. Mimo to agent w dalszym ciągu się nie odzywał i tylko wodził wzrokiem pomiędzy Fistem i kobietą.
***
Postać oddana, więc zamykam misję.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Alcaya | |
| |
| | | | Alcaya | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |