|
| Lasy Latverii | |
|
+6Soleil Van Court Joan Nilsen Asher Northwoode Sin Liam de Avis Taskmaster 10 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Lasy Latverii Wto Cze 21, 2016 9:01 pm | |
| First topic message reminder :
Głównie mieszane lasy, w których żyje sobie co nieco zwierzyny - słowem, nic szczególnego. Ich największe skupisko występuje w centrum kraju, na południe od Doomstadtu, a na północ od Doombergu. Inne miasto, Doomwood, leży z kolei w samym środku lasu. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Lasy Latverii Czw Sie 17, 2017 3:44 pm | |
| Osunięcie się ziemi przyniosło przynajmniej jedną - drobną - korzyść, a mianowicie sprawiło, że teraz Damienowi łatwiej było zejść na dół. Wcześniej skarpa praktycznie na całej swojej długości była stroma; teraz w tym jednym miejscu dało się zjechać po glebie i kamieniach, choć tak czy siak trzeba było przy tym zachować sporą ostrożność. Buty łatwo zapadały się w miękką ziemię, więc wystarczyłaby tylko chwila nieuwagi, aby się przewrócić. Podczas gdy Damien przemieszczał się niżej, ruda opuściła w końcu rękę, po czym bardzo powoli zrobiła kilka kroków do tyłu. Nie spuszczała mężczyzny z oczu, być może uznając, że w tej chwili stanowił najbardziej bezpośrednie zagrożenie, ale wyraźnie pozostawała czujna... I nasłuchiwała tego, co działo się dookoła. Było to o tyle proste, że w okolicy panowała względna cisza - wszelkie odgłosy dochodziły z dalszej odległości, a składał się na nie przede wszystkim śpiew ptaków. Żadne zwierzę nie kręciło się jednak po polanie, ani nie siedziało na tych nielicznych drzewach, które jeszcze na niej rosły. Choć porozumienie się w sprawie apteczki było dość proste - a nastolatka w żaden sposób nie protestowała przed przyjęciem pomocy - to dalej mogły się już zacząć schody. Konieczność zachowywania ciszy trochę utrudniała płynną komunikację, przynajmniej tę bardziej zaawansowaną, dotyczącą skomplikowanych tematów pokroju: "co ty tutaj robisz?" i tym podobnych. W dodatku Damien nie był już w stanie wyczuć tego urządzenia, które wcześniej przemieszczało się pod ziemią; wymknęło się poza jego zasięg. Problem w pewnym sensie rozwiązał się sam i to już kilka sekund po tym, jak Damien wyjął apteczkę - gdyż właśnie wtedy rozległ się sygnał Cable'a. Był głośny, niósł się po polanie, więc cała trójka mogła go bez problemu usłyszeć te kilkadziesiąt metrów dalej - i, jak się okazało, nie tylko ona... Reakcja nie była co prawda natychmiastowa, lecz parę sekund po tej próbie nawiązania kontaktu pod mężczyzną rozległ się bardzo niepokojący dźwięk - zwiastujący zapadnięcie się ziemi, które nastąpiło dosłownie zaraz potem i to ze sporym hukiem, ukazując kolejną dziurę w ziemi, tym razem posiadającą o wiele mniej rozgałęzień. Gdyby ktoś miał czas się jej przyjrzeć, mógłby dojść do wniosku, że została teraz na szybko przedłużona, podczas gdy wcześniejsze stanowiły rozbudowaną część całości. Tamte pionowe tunele łączyły się z kilkoma poziomymi; ten tylko z jednym. Bliskość drzewa oznaczała obecność korzeni, które wystawały ze ściany dziury po jej jednej stronie - a dokładniej za plecami Cable'a. Niektóre wydawały się całkiem solidne i być może przynajmniej na chwilę byłyby w stanie utrzymać ludzkie ciało. W najszerszym punkcie wgłębienie miało jakieś sto pięćdziesiąt centymetrów, może trochę więcej... ... Tyle że większy problem stanowiło to coś, co w ogóle wydrążyło dziurę. W ciemnościach pod Cable'em znajdowało się jakieś stworzenie, masywne, ale w większości ukryte w mroku; świeciło tylko dużymi, podłużnymi, czerwonymi oczami... Oraz zębami, których biel odbijała się na ciemnym tle - te zaś były paskudne, ostre, zakrzywione i wygięte trochę do przodu, nachodzące na siebie... Należały do drapieżnika, tyle wydawało się jasne. Mrok nie pozwalał na ustalenie zbyt wielu innych szczegółów, może poza tym, że sam łeb - o ile to rzeczywiście był łeb - musiał być dość spory i długi. Co istotniejsze, stwór posiadał odnóża - lub innego rodzaju wypustki - przypominające trochę macki. Tak naprawdę wyglądały prawie jak korzenie, brązowe i twarde, grube jak przeciętne ludzkie ramię, a jednak wystarczająco elastyczne, aby bestia mogła owinąć je wokół łydek mężczyzny - co uczyniła natychmiast po przebiciu się na powierzchnię - i w ten sposób ciągnąć go za sobą w dół. Warkotało przy tym groźnie, w sposób niepodobny do powszechnie znanych ziemskich zwierząt.
|
| | | Soleil Van Court
Liczba postów : 72 Data dołączenia : 26/02/2017
| Temat: Re: Lasy Latverii Wto Sie 29, 2017 7:04 pm | |
| Damien nie strzelił, świetnie. Soleil wykrzywiła twarz w grymasie kpiącej wdzięczności - ostre rysy twarzy idealnie nadawały się do tego, by wyrażać za pomocą mimiki dowolne emocje, niemal równie wyraziste, co słowa. Teraz te drugie były zdecydowanie niewskazane. Skoro nie strzelał i dał jej znak, to puściła się i osunęła, pomagając sobie rękami i nogami, podpierając się - by stanąć pewnie na nieco wygodniejszej pozycji i wyprostować się, otrzepując przy okazji i rozglądając. Czekała, aż Stein zejdzie, bo co lepszego miała do roboty? Jeśli chcieliby sobie coś powiedzieć, to chyba tylko szeptem na ucho - albo napisać na wyświetlaczu smartfona. To właściwie był niezły...
...pomysł. Też to usłyszała - odwróciła się w stronę, z której dobiegł ich sygnał, odgłos, cokolwiek to było. Zmrużyła oczy, by spróbować dojrzeć, co lub kto to był... Ziemia znowu się zapadła; kobieta zrobiła wielkie oczy. "Szlag" wypowiedziała bezgłośnie, tylko poruszając ustami. Spojrzała pytająco na Steina, na dziewczynę tylko przelotnie. On był w tym momencie jedyną wyszkoloną osobą prócz niej, Czerwona za bardzo chciała uciekać. I nadal nic nie powiedziała. Miała za zadanie zbadać tę kwestię. Skoro więc tak... Powinna chyba zbadać co się stało. Zrobiła krok, drugi do przodu, ruszając bardzo powoli i ostrożnie, chociaż wielkiej ochoty na to nie miała. Próbowała wypatrzyć, co się tam dzieje - nie podejdzie raczej bardzo blisko, ale chociaż trochę, by rozeznać się lepiej w sytuacji. Jeśli to przeżyje, Doom będzie jej winien fortunę. |
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Lasy Latverii Czw Sie 31, 2017 8:43 am | |
| Cable nie mógł sprecyzować czym był ten potwór. Może był to kolejny eksperyment Doom'a, który nie wypalił i ten kazał najemnikom pozbyć się problemu. Może był to potwór z kosmosu, innego lub wymiaru, może Doom stworzył jakiś portal. A może bestwię napuścili tutaj wrogowie Latverii. Była też możliwość tego, że to przedstawiciel jakiegoś na wpół wymarłego gatunku, który dawał o sobie znać tak rzadko, że nikt go nigdy nie opisał, albo po prostu nikt nie przeżył spotkania z nim. Nathaniel nie chciał przyczynić się do jego wymarcia, gdyby ostatnia opcja okazała się prawdziwa, ale w tej sytuacji raczej nie miał wielkiego wyboru. Potwór wciągał go w norę, im dalej się w nią zagłębiali tym, mniej światła docierało z otworu ponad nimi. Sytuację ratowało nieco błyszczące złotą poświatą oko mutanta, które zapewniało dodatkowe oświetlenie korytarza. Przestrzeń była zbyt ograniczona, by wykonać pełny zamach, ale musiała wystarczyć. Summers obrócił w dłoniach swój Psy-Mitar i skierował ostrzem w stronę stwora. Nawet pomimo braku miejsca broń łatwo było obrócić w tak ciasnym tunelu, ponieważ po prostu cięła ziemię jak masło. W następnej chwili wykonał adamantową lancą kilka szybkich i chirurgicznie precyzyjnych cięć skierowanych w stronę wypustek potwora. Dodatkowo cięciom towarzyszyły impulsy energii telekinetycznej, które broń emitowała przy każdym zetknięciu z tkanką. Chciał pozbawić bestię kończyn, którymi go oplotła, może to wystarczy, by stwór odpuścił. Gdyby ten jednak nadal napierał, Nathaniel zamierzał użyć swojej technoorganicznej ręki i spróbować wybić bestii zęby silnym, lewym sierpowym. |
| | | Damien Stein
Liczba postów : 45 Data dołączenia : 03/05/2017
| Temat: Re: Lasy Latverii Sro Wrz 06, 2017 12:05 pm | |
| Skoro udało mu się zejść, teraz nic nie stało na przeszkodzie by przyjrzeć się dokładniej Soleil i jej nowej "koleżance". Możliwe że była to miła odmiana, po prowadzeniu obserwacji przez szkiełko kolimatora, które nie wyróżniało aż tylu szczegółów. A Damien był prostym facetem, więc na niektóre szczegóły popatrzeć lubił. Nawet jeśli warunki były ku temu niesprzyjające. Trzymając za uchwyt swojej osiemnastki, miał już w zamiarze wyjąć opakowanie ratunkowe, gdy po okolicy rozniosło się hukanie jakiejś upośledzonej sowy z przetrąconym dziobem. -Mamy tutaj p**rdolonego amatora.- Warknął cicho pod nosem, nie biorąc pod uwagę czy dziewczyny zasłyszą jego nieokiełznane, pełne negatywnych uczuć marudzenie, czy też nie. Stein nie widział co prawda Cable'a, ale już po części zdążył sobie wyrobić zdanie o nim. W lesie używa się raczej sygnału gołębia, jeśli nie umawiało się wcześniej znaków. Jest bardziej charakterystyczny na tle leśnej fauny. Zarzucił z powrotem swój bagaż na plecy. Czerwonowłosa będzie musiała na pomoc poczekać. Schował broń podręczną, a już za chwilę było słychać szczęk odbezpieczonego karabinu. Wszystko jak mu się wydawało zdążył zrobić przed hukiem... możliwe że już w trakcie. Trudno określić. Nim zasięgnął wzrokiem, w kierunku z którego słyszał sygnał wolał upewnić się że dziewczyny są całe i on. Dopiero później przyłożył na szybko celownik do prawego oka i ustawił tak by drzewa nie zasłaniały mu pola widzenia. To nic że widział tylko pył i teren. W końcu pole widoku nie skręci o 90 stopni. -Teraz jest zajęty. Spie**alamy jak zające albo polujemy jak wilki i przemielimy potwora, nawet z tym kto jest na dole! Ch** z nim! - Liczył na to, że bestia jest jedna i nic nie zareaguje na jego krzyk. Bardziej oczekiwał na reakcję dawnej partnerki biznesowej, niż tej rudej. No i liczył że najemniczka była bardziej pomysłowa i zabrała jakiekolwiek materiały pirotechniczne... |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Lasy Latverii Sro Wrz 06, 2017 2:04 pm | |
| Cable zdecydował się od razu skupić na próbie oswobodzenia się, a nie zatrzymania na korzeniach czy w dowolny inny sposób; miało to oczywiście swoje dobre i złe strony. Przede wszystkim oznaczało, że mężczyzna został pociągnięty w dół właśnie w takim tempie, jakiego życzył sobie jego przeciwnik - czyli całkiem szybkim. W związku z tym zdążył osunąć się jakieś pięć metrów niżej - a może nawet trochę więcej - nim udało mu się wymierzyć pierwszy cios bronią. Z drugiej strony sam atak okazał się bardzo skuteczny. Choć mackowate kończyny potworka wyglądały na całkiem wytrzymałe, to adamantium było w stanie dość łatwo je przeciąć - co spotkało się z chrapliwym piskiem i nagłym rozluźnieniem uścisku. Być może stworzenie nie spodziewało się oporu. Do tej pory skutecznie porywało kolejnych ludzi, więc mogło przyzwyczaić się do pasma sukcesów. Odnóża - a raczej to, co z nich zostało - wycofały się, a w ciemnościach czerwony blask oczu bestii szybko zmalał i przygasł, gdy stwór zaczął się oddalać. W pewnym momencie zniknął zupełnie; teoretycznie mogło to oznaczać po prostu zamknięcie ślepiów, ale zmieniła się nawet sama atmosfera... No i odgłosy poruszania się oraz warczenia również świadczyły o tym, że zwierz się przemieszczał - i to chyba na bok, a nie w dół? Rzeczywiście kawałek niżej znajdował się prowadzący w bok tunel - biegnący zresztą w stronę polany. To gdzieś w nim skrył się potwór. Dziwne, że tak podejrzanie łatwo dał się odstraszyć, ale w tych okolicznościach chyba nie można było na to narzekać. Być może zaważył element zaskoczenia, a może po prostu ból. Szyb kończył się trochę pod tym bocznym tunelem, może jakieś dwa metry niżej, miękką i niestabilną glebą - bardzo kiepsko ubitą. Drogi ucieczki były tak naprawdę dwie: na bok, gdzie mogło się czaić niebezpieczeństwo... Albo o wiele dalej na górę - gdzie tak naprawdę również mogło coś czyhać, ale za to widoczność i zwrotność był o wiele lepsze.
W tym czasie na powierzchni również nie było zbyt różowo. Okrzyk Damiena spotkał się najpierw z ostrzegawczym i bardzo niezadowolonym sykiem nastolatki - zaraz potem zaś z nieprzyjemnym odgłosem dochodzącym z dołu, a przypominającym coś pomiędzy warczeniem i ryciem w glebie. Dla grupy oznaczało to, że albo jej przeciwnik poruszał się tak szybko, że zdążył już przeciąć całą polanę - albo rzeczywiście było ich tam pod ziemią więcej. Obie opcje nie zachwycały. Na korzyść zebranych - przynajmniej jako ogółu - działało to, że nie stali tuż obok siebie, zwłaszcza po tym, jak Soleil ruszyła z miejsca. To ona znajdowała się teraz najdalej od Damiena, który właśnie ponownie sprowadził na nich wszystkich zainteresowanie wroga. Czerwonowłosa zdawała się być rozdarta pomiędzy chęcią utworzenia pomiędzy nim i sobą dystansu, a świadomością, że nie powinna hałasować; jedną nogę wysunęła za siebie, jak gdyby zamierzała się cofać, ale jeszcze z tym zwlekała. Mimo to sprawy potoczyły się szybko. To była kwestia paru sekund - od krzyku Damiena, przez reakcję towarzystwa i podziemia, aż do momentu, gdy ziemia pod mężczyzną zaczęła pękać, wypierana w górę. Teoretycznie najemnik miał więc krótką chwilę, aby coś zrobić, o ile zdecydował się posłuchać tych ostrzeżeń. Tak czy siak jednak gleba rozeszła się pod nim na boki, odsłaniając kolejny szyb, z którego wyskoczyły dwie ciemne macki - zamierzające pochwycić nogi Damiena. Były długie; choć nie wysunęły się z dziury w całości, to i tak mogły sięgnąć nawet na nieco ponad metr od niej. W ciemności otworu świeciła para czerwonych oczu.
|
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Lasy Latverii Wto Paź 03, 2017 8:00 am | |
| - Domino chodź tu! Ten sku@wysyn już wie, że jestem niejadalny! Ludzi Dooma też tu nie widać.- Cable nie był zoologiem, ale wiedział, że każde zwierze, nawet te najgłupsze uczy się na własnych błędach. tym bardziej jeśli dotyczą one nawyków żywieniowych. Nie sądził więc, żeby gigantyczny robak kiedykolwiek postanowił go znów zaatakować, no chyba, że zwierze miało zapędy samobójcze. Plan, który miał był dość prosty. Wolał siedzieć pod ziemią z kosmicznym robakiem, niż z uciekać przed całą armią kraju w którym przebywali. W dodatku tunele wydawały się dość rozległe, i mogły pozwolić na to, żeby bardziej oddalić się od stolicy. Dodatkowo kto wie, może nawet udałoby mu się telepatycznie przekonać jakiegoś robala, żeby zaczął kopać konkretny tunel w kierunku granicy. A może jakiś tunel doprowadzi go za granicę? Nathaniel poczekał, aż Neena zsunie się w ślad za nim, i świecąc swoim okiem jak słabą latarką, ostrożnie ruszył w dalszą podróż. Miał też nadzieję, że te kilka metrów pod ziemią uda im się znaleźć więcej wody i zregenerować siły. |
| | | Damien Stein
Liczba postów : 45 Data dołączenia : 03/05/2017
| Temat: Re: Lasy Latverii Nie Paź 08, 2017 1:15 pm | |
| W takiej sytuacji ostrzegawcza reakcja organizmu jest kluczem do sukcesu. A w zasadzie samo uwierzenie w jej słuszność. Czas zwalnia jak przy przedawkowaniu Xanaxu, ale nie oddając tym samym ogólnego przyćmienia mózgu i przymulenia całego organizmu. Sekundy w wyobrażeniu stają się dłuższe, pomagając dostosować do nadchodzącego niebezpieczeństwa. Zarówno ryk przeszywający trzewia, jak i chrobotanie pod ziemią skutecznie podniosło ciśnienie Damien'a. Mięśnie zaczęły kurczyć się i rozluźniać by być przygotowany na ponadprogramowy wysiłek. Nie widziało mu się skończenie jako wysokokaloryczny posiłek dla przerośniętej bestii. W pierwszym odruchu skierował wzrok ku Soleil. Niebieskie, przenikliwe oczy dosłownie na dwie setne sekundy omiotły ją spojrzeniem. Jaki był tego cel? Chciał sprawdzić czy kobieta jest bezpieczna? Nie. Nie zależało mu na życiu tych dwóch bardziej niż na swoim. Sentyment zapełniający głowę jak papierosowy dym pomieszczenie był przyczyną tego nic nieznaczącego zachowania. W końcu liczył się z tym że przez kolejne kilka lat może nie mieć okazji spotkać najemniczki. Wyciągająca się do góry, wydęta gruda ziemi zatrzeszczała o twardą gumę wojskowej podeszwy. Lewa noga cofnęła się do tyłu by zapewnić stabilizację. Metalowe sprzączki wydały głuchy odgłos, gdy Stein pociągnął broń do dołu celując w pękające podłoże. Nie czekając nawet na pojawienie się swojego celu nacisnął spust, posyłając kilka pocisków w miejsce rozstępującej się dziury, która najprawdopodobniej miała stać się jego grobem. Nabój o takim płaszczu na spokojnie powinien wyciąć sobie drogę przez naruszoną glebę, cisnąc aż do głębokości metra. Tracąc rozpęd nie będzie zadawać wygórowanej klasy obrażeń, ale definitywnie zaboli. Damien mimo wszystko nie planował wypuścić całego magazynka w cel, którego nie mógł zobaczyć, tak więc zostawił blisko dwadzieścia jedenastogramowych naboi w powiększonym magazynku. Jeśli kupi sobie trochę czasu zmieni swoje położenie na takie zapewniające choć trochę większe bezpieczeństwo. Nie planował marnować zgromadzonej w sobie energii elektrycznej, jednak jeśli zostanie do tego zmuszony będzie celował wewnątrz potwora, nie znając źródła z jakiego może być stworzone jego okrycie wierzchnie. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Lasy Latverii Pon Paź 09, 2017 6:03 pm | |
| Nie sposób byłoby ocenić jak daleko ciągnęły się tunele - ale na pewno rozmieszczone zostały na co najmniej kilku różnych poziomach, a już to samo w sobie mówiło sporo. W pewnym sensie cała struktura zdawała się przypominać mrowisko, tyle że mocno powiększone - do tego stopnia, że zamiast mrówek po korytarzach spokojnie wędrować mogli ludzie... Przynajmniej ci przeciętnego wzrostu, bo Cable musiał już schylać głowę. Na dłuższą metę wędrówka w takiej pozycji byłaby męcząca, ale pewnie rzeczywiście lepsza od spotkania z robotami Dooma. Kiedy Domino znalazła się już na dole, część drogi osuwając się zresztą przy użyciu długich korzeni, mutanci mogli wyruszyć dalej. Przed sobą słyszeli hałasy - nie tylko zapadanie się gleby, ale i bardzo nieprzyjemne i niezadowolone warczenie, które w dodatku nie kojarzyło się z żadnym konkretnym zwierzęciem. Dźwięki te nie zachęcały, w związku z czym najbliższa boczna odnoga korytarza z pewnością była mile widziana. Co ciekawe, Cable nie był w stanie wyczuć w pobliżu żadnego stworzenia, które pasowałoby na napotkanego przed chwilą przeciwnika... Ani jednego, nie wspominając już o całym stadzie. Możliwe, że istota ta była po prostu za mało inteligentna, aby osłabiona telepatia mężczyzny ją wyłapała - ale wyjaśnień takiego stanu rzeczy znalazłoby się pewnie więcej. Niektóre tunele kończyły się bardzo nagle i konieczne było zawracanie, aby wybrać inną drogę. Inne wieńczyły pionowe szyby, odkryte na górze albo i nie. Ba, miejscami należało uważać na to, co miało się pod stopami, gdyż przy słabym oświetleniu łatwo było wpaść w głęboką dziurę - prowadzącą na niższy poziom "mrowiska". Wyglądało na to, że stwory rzadko kopały po skosie. Takie błądzenie po korytarzach doprowadziło w końcu mutantów do momentu, gdy znów musieli wyjść na powierzchnię - co wiązało się oczywiście ze skorzystaniem z jednego z szybów. Dalej czekało ich przejście przez las do granicy i znalezienie takiego miejsca, w którym udałoby im się przedostać do sąsiada bez ingerencji robotów czy innej straży.
Podczas gdy Damien zdecydował się potraktować przeciwnika pod ziemią pociskiem, nastolatka w końcu podjęła decyzję i zaczęła wycofywać się w stronę skarpy. Być może liczyła na to, że grubsza warstwa gleby stłumi dźwięki i drgania, a może tak czy siak chciała dostać się wyżej i tam szukać lepszej drogi ucieczki - trudno orzec. Grunt, że dziewczyna zajęła się wspinaniem w górę, a Soleil - po sekundzie wahania - ruszyła w jej ślady, szerokim łukiem omijając tworzącą się dziurę w ziemi. Pierwszy strzał nie wystarczył, aby powstrzymać albo chociaż spowolnić bestię; zniknął gdzieś między ciemną glebą, więc tak naprawdę nie sposób byłoby nawet ocenić czy trafił w potwora. Jako że Damien cofnął tylko jedną nogę i nie próbował od razu uciekać, przeciwnik łatwo mógł pochwycić go mackami za kostki i pociągnąć w dół, do tunelu. Mężczyzna nie byłby w stanie stwierdzić co stało się w tym czasie z jego - w bardzo luźnym znaczeniu tego słowa - towarzyszkami. Wszystko działo się niezwykle szybko, a one przecież starały się zachowywać ciszę... Potem zaś był już tylko nagły ból z tyłu głowy, a następnie ciemność - nie po prostu mrok szybu, ale niespodziewana utrata przytomności.
Damien obudził się, o dziwo, w lesie. Broń miał przy sobie, tak samo jak i wszystko inne, z czym wędrował po polanie - lecz tej ostatniej nie było nigdzie widać. Drzewa niewiele się między sobą różniły, więc przez długi czas mężczyzna nie mógłby tego ocenić, ale prawda była taka, że wylądował daleko na wschód - już za granicą Latverii, na terenie należącym do Serbii. Jego wspomnienia okazały się trochę dziurawe, ale poza tym czuł się w porządku. Mógł pamiętać spotkanie Soleil i towarzyszących jej osób, mieć przebłyski ze stworami krążącymi pod ziemią - lecz bardziej świadomość ich istnienia, niż wiedzę na temat ich wyglądu... Ale szczegóły mu się zamazywały. Jedno uczucie górowało ponad wszystkim innym: chęć powrotu do cywilizacji.
***
Wyprowadzam wszystkich z tematu.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Lasy Latverii Sro Paź 18, 2017 2:26 pm | |
| // [podgląd pojazdu jakim przyleciała// Komputer pokładowy miał za zadanie, będąc dokładnie 70 000 km od Ziemi, zacząć namierzać najbliższe bezpieczne mijsce do lądowania. Osłony zostały uruchomione, nie można było jej namierzyć, koniec końców technologia w jej świecie była o setki lat do przodu niż ta Ziemska. Niestety awaria pojawiła się w komorze hibernacyjnej i nie zadziałała tak szybko jak było to ustalone. Statek na autopilocie minął księżyc i skierował się w stronę jakichś starych, opuszczonych ruin włączając tryb kamuflarzu. Niestety nagle, kiedy to wchodził w atmosferę, pojawił się jakiś dziwny obiekt który strącił statek z kursu. Pojazd nie był wielki, miał rozmiar domu typu kawalerka i mieścił idealnie Dentulę, komorę i coś w rodzaju skromnej garderoby. Przez wstrząs uszkodził się nawigator i autopilot obrał zupełnie inny kurs, chociaż może to i lepiej? Tak czy inaczej lekko dymiąc z silnika, maszyna przeleciała nad lasem (pozostając niewykruwalna) kierując się do jego środka. Będąc jakieś 70 metrów nad ziemią i dalej się obiżając, kapsuła zaczęła wybudzać zaspaną Dentulę. Wiedziała, że coś się popsuło ale wrócenie do normalnego poruszania się i funkcjonowania po hibernacji nie było aż tak łatwe. Osłabiona, wyczołgała się jakoś z kapsuły i przejęła stery. Na nieszczęście padł autopilot i główna siła napędowa statku. Ziemia zbliżała się niebezpiecznie szybko, aż w końcu jedyne co ona mogła zrobić to ukryć się w specjalnie przygotowanym jednoosobowym "bunkrze". Wąskim i bardzo ciasnym, jednak bardzo wytrzymałym. Służył też za sejf w którym były schowane ubrania i akta. Dokładnie w chwili, kiedy to maszyna zaryła brzuchem o podłoże, tracąc wiele części i rozrywając swoje skrzydła sterujące oraz silnik, statek X-10æțľ zarył brzuchem o glebę. Upadek nastąpił obok jakiegoś niewielkiego, leśnego jeziora. Został urwany też tył maszyny i teraz ktoś mógłby do niej wejść. Była bezpieczna ale kiedy próbowała się wydostać, pomieszczenie nie chciało się otworzyć. Padło zasilanie i została na chwilę uwięziona, chociaż czekała cierpliwie na awaryjne zasilanie. Nie zdawała sobie nawet sprawy, że wylądowała na odludziu. Nie miała też zbyt wiele siły, nie mogła się przemienić i nie tak miała się zacząć jej przygoda na Ziemi. //Piszę pierwszy raz post bo bardzo długiej przerwie i jakby coś było źle to krzyczeć
Ostatnio zmieniony przez Dentula dnia Czw Paź 19, 2017 4:34 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Lasy Latverii Sro Paź 18, 2017 7:23 pm | |
| Doomboty Doktora Dooma patrolowały cały teren. One wraz z innymi machinami głównie bojowymi wyposażonymi w karabiny bojowe. Chciały przeczesywać jak najwięcej terenu. Ostatnio w tym lesie się działo za dużo, by go od tak po prostu zostawić. Doom z machinami wykrył nietypową sygnaturę. Przybyły tam zastępy Dooma i zaczęły otaczać licznie obiekt. Po skanowaniu jego licznym i oględzinach powierzchownych Doom stwierdził, że to statek kosmiczny. Chciał go rozmontować na czynniki pierwsze i przebadać każdy element. Machiny podchodziły z karabinami podniesionymi ku górze do statku tak, by dokonać eksploracji. Słysząc odgłosy wypełniły wolę swego twórcy i zaczęły forsować drogę wejścia do statku. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Lasy Latverii Czw Paź 19, 2017 9:49 am | |
| Nie panikowała, chociaż nie była w najlepszej sytuacji. Czekała cierpliwie aż awaryjne zasilanie się włączy - o ile wcześniej nie padło tak jak połowa systemu. Trwało to kilka minut w których to Ozlotis cały czas stopniowo napierała rękami na wyjście, przeklinając w myślach kapsułę która źle zadziałała. Tak to jest jak się wybiera za szybko pojazdy. Czuła jak charakterystyczne otępinie które pozostawia hibernacja stopniowo ją opuszcza, przez co była w stanie szybko zacząć poprawnie funkcjonować. Teraz czuła jedynie lekko głód ale wiedziała, że za pięć godzin on bardzo się nasili. Nagle rozległ się charakterystyczny dźwięk, dosyć głośny, oznaczający włączenie awaryjnego zasilania. Nie miała zbyt wiele czasu i kiedy tylko wejście się otworzyło, Ozlotis ubrała bieliznę, czarne getry i białą koszulkę na ramiączkach - była bowiem cały czas naga. Ubrania były zrobione ze specjalnego tworzywa, które rozciąga się podczas przemiany w Iro dlatego też było bardzo praktyczne a co również ciekawe - kiedy jest już rozciągnięte na łuskowatej posturze, robi się przezroczyste i nie utrudnia ruchów. Wzięła dokumenty w teczce które schowała do szaro-czarnego plecaka. Dokopała się też do małego schowka z bronią. Niestety wszystkie - czyli dokładnie trzy - zostały zniszczone. Będzie więc musiała postawić na masę szczęścia. Przeczołgała się pod pokład do silnika, ten ledwo co pracował. Musiał bardzo uważać, wszędzie było mnóstwo ostrych odłamków i zgniecionego metalu. Drugi panel sterujący zasilaniem awaryjnym był w miarę sprawny. Ozlotis znając na pamięć działanie tego modelu, przekierowała cała pozostałą moc oraz paliwo do całego reaktora. Czas nastawiony na dwadzieścia pięć minut. Autodestrukcja z dużym wybuchem i ogniem zmieni statek i wszystko w promieniu 50 metrów. Raz przeciskając się a raz czołgając, przedostała się do wyjścia. Przez chwilę zasłaniało ją kilka oderwanych części drzwi. Usłyszała kogoś i trochę się przestraszyła, zatrzymała się zostając w ukryciu za dwu i półmetrowym odłamem. Serce zabiło mocniej, czyżby pierwsze organizmy żywe? Miała jednak złe przeczucia. Postanowiła zaryzykować, złapała za jakiś kamulec których było pełno bo w końcu lądowanie było twarde. Mając ten kamyk rzuciła go za siebie, czyli czyli stronę leśnej przestrzeni i nasłuchiwała. Jakikolwiek ruch w teori powinien zwrócić uwagę czegokolwiek co było dookoła statku. Kiedy kamyk był w powietrzu zdała sobie sprawę, że ktoś przebija się do niej od drugiej strony. Bez sensu to zrobiła, jednak taki był jej urok. Ciekawe ile zdoła tutaj przeżyć.
Ostatnio zmieniony przez Dentula dnia Czw Paź 19, 2017 4:45 pm, w całości zmieniany 3 razy |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Lasy Latverii Czw Paź 19, 2017 1:30 pm | |
| Lądowanie pojazdu Dentuli było bardzo głośne - i nic dziwnego. Hałas skutecznie odstraszył kręcące się w okolicy zwierzęta, czyli głównie ptactwo i drobne ssaki, jak na przykład wiewiórki. Spora odległość od skupisk ludności pozwoliła kosmitce uniknąć zwrócenia uwagi mieszkańców Latverii - nie licząc samego Dooma i jego robotów. Obecnie jednak nie tylko oni rezydowali w tym kraju... Tył statku został zniszczony, przez co łatwo dało się wejść do środka - lecz z jakiegoś powodu Doomboty wolały siłą przebić się do wnętrza z innej strony. Być może liczyły po prostu na element zaskoczenia, może wynikało to jeszcze z czegoś innego, trudno orzec. Ważne, że tuż po tym, jak Dentula spróbowała odwrócić ich uwagę poprzez rzucenie kamieniem... Grunt zaczął się zapadać. Cały statek oraz teren nieco ponad metr od niego nagle powędrowały w dół, a kryjąca się kosmitka miała naprawdę małe szanse na zareagowanie na czas, aby opuścić swój zakamarek i wygrzebać się na stały ląd. Doombotom było łatwiej; w końcu przetwarzały dane szybciej od istot żywych, a w dodatku wystarczyło, aby się wycofały... Nawet jeżeli musiały się z tym pospieszyć, bo osuwająca się ziemia działała praktycznie jak ruchome piaski, wciągając wszystko i z każdą sekundą coraz bardziej utrudniając ucieczkę.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Lasy Latverii Czw Paź 19, 2017 6:52 pm | |
| Wychyliła się delikatnie ze swojej prowizorycznej kryjówki kiedy to nagle, z nieznanych dla dziewczyny powodów, ziemia zaczęła się zapadać. W milionowych ułamkach sekundy, tysiące myśli i komend zaczęły przelatywać przez głowę dziewczyny, naprawdę teraz zrobiło się nieprzyjemnie. Zaczęła działać impulsywnie i robić to, co pierwsze przyszło jej do głowy. Miała niecałę dwadzieścia minut zanim pojaz zostanie zniszczony i to nie tylko przez ruchomą zimię, a przez autodestrukcję którą włączyła. Modląc się do swoich bogów, poderwała się jak najszybciej mogła i postarała się biegiem wydostać przez oderwany tył statku. Musiała dobrze to zrobić, jednak jako "człowiek" nie miała za dużych szans. Jej plan wyglądał tak, że jak już wyskoczy z maszyny i będzie trzymać w ręce swój malutki plecak zmieni się w Iro - trudno ale dla niej w tym momencie to była najlepsza opcja - po czym bądąc już gadem, chciała (dalej trzymając bardzo cenne akta w środku plecaczka) wzbić się możliwie jak najwyżej i jak najszybciej. Nie inetereoswało ją to, czy bardzo się zrani, najważniejsze było uratowanie swojej własnej skóry. Uciekając wytężała umysł i mięśnie aby robić jak najwięcej uników, wyminięć i przebierać jak najszybciej nogami a potem skrzydłami. |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Lasy Latverii Nie Paź 22, 2017 5:05 pm | |
| Machiny doktora Dooma strzeliły do kamienia. Myślały, że to jakieś większe zagrożenie, które lepiej wyeliminować. Kamień wyparował bardzo szybko pod wystrzałem karabinów robotów. Następnie gdy roboty poczuły ruchy ziemi postanowiły jak najszybciej odsunąć się od źródła tych anomalii. Ich celem nie było przecież marnować kolejnych sił wojskowych. Miał tego i tak zdecydowanie za mało i tracił coraz bardziej. Potrzebował okresu spokoju gdzie wyprodukuje więcej swych machinach wojennych. Roboty chciały trzymać bezpieczny dystans od tych ruin. Nie wiedziały czy niebezpieczne istoty z lasu nie są odpowiedzialne za ten incydent. Miał nadzieję, że nie chociaż wszystkiego mógł się spodziewać. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Lasy Latverii Nie Paź 22, 2017 6:25 pm | |
| Uszkodzony podczas lądowania - a raczej rozbijania się - i szarpnięciami kołyszący się na boki podczas nierównomiernego opadania pod ziemię pojazd utrudniał ucieczkę, lecz nie na tyle, aby była ona całkowicie niemożliwa. Dentula mogła się wydostać, lecz po drodze nieźle się poobijała - a to uderzając udem czy bokiem o tę czy inną wystającą powierzchnię, a to stawiając krzywo stopę na wypukłej podstawie albo porzuconym na podłodze przedmiocie... Szok związany z aktualnymi wydarzeniami musiał tutaj robić swoje, a ciągłe poruszanie się statku też nie pomagało. Dziewczyna wymknęła się na zewnątrz w ostatniej chwili; w tym celu musiała podskoczyć, złapać się obsypującej się krawędzi wyrwy w ziemi, a następnie przecisnąć się przez szparę utworzoną pomiędzy nią i wędrującą w dół górą pojazdu, przy okazji pewnie mocno się brudząc, szczególnie na ubraniach. Wkrótce potem statek zaczęła już zakrywać przemieszczająca się gleba... I w ciągu zaledwie sekund zniknął z oczu Dentuli oraz odsuwających się robotów, które mogły za to podziwiać przemianę kosmitki.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Lasy Latverii Nie Paź 22, 2017 9:47 pm | |
| Charakterystyczne rwanie od środka jakie czuła, kiedy się przemieniała, sprawiało lekki ból do którego jednak już się przyzwyczaiła. A jednak czuła się wyjątkowo nieswojo kiedy już było po fakcie, natomiast jej serce (teraz zacznie większe) waliło jak oszalałe w piersi. Odsunęła się bokiem od krawędzi i delikatnie rozłożyła skrzydła, gotowa w każdej chwili odlecieć. Kurczowo zaciskała szpony na plecaku, nie mogła go zgubić bo inaczej sobie tutaj nie poradzi. Jej niewidoczne źrenice były zwężone a mięśnie co jakiś czas drgały, jakby nie mogły się zdecydować czy chcą zmusić ją do odlotu czy do stania tutaj jeszcze przez chwilę. Była gotowa do walki tak, jak nakazywał jej insynkt. Kiedy się odwróciła ujrzała...Roboty. Może gdyby nie to, że jest na Ziemi i raczej nie spodziewała się takiej technologii, nie zdziwiłaby się aż tak bardzo. Stała tak przez chwilę nie okazując, czy raczej starając się tego nie robić, oznak agresji chociaż strasznie ją korciło aby ukazać kły. Nie widziała aby na ulicach New York kręciły się roboty, więc na myśl nasuwały jej się dwie opcje - rządowe albo prywatne pochodzenia pozaziemskiego. Póki jej nie atakowały, ona też nie atakowała. Wszystko to działo się bardzo szybko, Ozlotis nie wiedziała gdzie jest a nie mogła tutaj zostać. W końcu odezwała się prostą angielszczyzną, może roboty zrozumieją - Uciekać. Zaraz być wybuch maszyny Zerkała co jakiś czas na wyrwę bo podejrzewała, że może tam być jakieś zwierzę. Ziemia okazała się ciekawsza niż jej się wydawało. Jednak nie mogła teraz odlecieć, wiedziała jakie mogą być roboty. Te miały broń więc musiała stać i czekać na ich reakcję, chociaż rwało ją od środka aby już stąd zwiać.
Ostatnio zmieniony przez Dentula dnia Wto Paź 24, 2017 2:54 pm, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Lasy Latverii Pon Paź 23, 2017 9:48 pm | |
| Doktor Doom był zbyt dumny, by od tak dać jakiemuś kolejnemu okropnemu intruzowi wparować bezkarnie do swojego kraju i dokonać kolejnych bezcelowych strata. Jego maszyny, które były już poza terenem zapadania się ziemi (reszta dalej opuszczała ten mały obszar) odpowiedziały chórem wymierzają karabiny w stronę kosmitki. -Intruzie! Jak śmiesz wtargać nieproszenie na teren mego państwa! Poddaj się woli Victora Von Dooma, albo zgiń!
Roboty wystarczyło, że pociągną za spust i mnogość pocisków poleciałaby w zawrotnym tempie i uszkodziła niechybnie tą istotę. Maszyny nie miały żadnych podstaw, by wierzyć intruzowi. Tymbardziej, że czemu istota spoza ziemi miałaby się pozbywać swojego prawdopodbie jednego środka transportu? Roboty wzięły to za próbę dyrekcji. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Lasy Latverii Sob Paź 28, 2017 6:21 am | |
| "Cholerne agresywne roboty..." Przeleciało przez myśl Dentuli, która w odpowiedzi na wycelowanie w nią bronią zasyczała ukazując również swoje kły. Stała spięta z dotawionymi do siebie łapami, złożyła do połowy skrzydła a jej ogon jak u kota pokazywał poirytowanie. Nie chciała zginąć w wybuchu maszyny. Śmierci się nie bała, przeżyła już dosyć długo ale i tak pozostawała niechęć do opuszczenia swojego ciała materialnego. Zostało około 14 minut do rozpadu, presja czasu nie działała zbyt dobrze. Pomimo jej widocznej irytacji, lekko podskoczyła jej kreza na głowie co oznaczało, że coś ją zaciekawiło. Po słowach robota (robotów?) dodała do wniosku, że muszą być one jakoś połączone z tym do kogo należą. Roboty nie mówiły, nie miały prawa głosu. To maszyny i słuchają się swojego właściciela. Oburzonym tonem odpowiedziała, z czego pierwsze dwa słowa były powtórzeniem tego co wypowiedziała maszyna - Jak śmiesz rozkazywać mi! Ja nie poddać się temu, kto agresywnie reagować na mój wypadek. Dlaczego grunt się zapaść?! Prychnęła niezadowlona ale nie drgnęła ani razu jak mówiła. Kurczowo zaciskała łapę na pasku ramienia plecaka - Jednak ja iść do ciebie, ale maszyny odłożyć broń. Teraz być dwanaście minut do wybuchu statku. Jak one mnie nie zabić jak tylko ja się ruszyć w ich kierunek, ja wyrazić zgoda na zaprowadzenie do właściciel maszyn. Czy ja Ci wyglądać na wroga?! To Ty być wrogiem! Niedorobiony blaszak Jej ciało było spięte, mięśnie w gotowości a wzrok spoczywał na broni. W każdej chwili była gotowa skorzystać ze swojego szybkiego czasu reakcji by móc stąd uciec.
Ostatnio zmieniony przez Dentula dnia Wto Paź 31, 2017 7:45 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Lasy Latverii Pon Paź 30, 2017 4:07 pm | |
| Doktor Doom nie mógł przełknąć tej zniewagi. Ktoś narusza spokój jego państwa, szkodzi jego lasowi rozbijając się, oraz jeszcze znieważa go. Ta istota musiała mieć ogromny tupet, albo przynajmniej brak inteligencji. Nikt nie miał prawa ozwać się tak do Victora. Jego duma nie pozwalała, by puścić płazem. Śmiała wielkiemu geniuszowi i władcy dyktować warunki? Dla Victora to był szczyt głupoty. Postanowił eksterminować tą marną istotę. Jego roboty bez żadnego słowa po prostu pociągnęły za spusty broni wycelowanych w potwora. Różnego rodzaju pociski od elektrycznych, po lasery przez kule i rakiety poleciały w stronę dziewczyny. Chciały jego śmierci równie bardzo jak ich pan, władca, a zaraz twórca. Doktor Doom zdecydowanie nie uważał, że jego zachowanie było agresywne. Dla niego to była zwykła obrona. Wszak cały ten kraj to jego terytorium i czas przypomnieć światu, że bez jego przychylności można tu bardzo łatwo stracić życie. Victor dawno nie rozkazał dokonać na nikim egzekucji. Doombot gdy pociski były już w locie zaczął mówić jakby sam do siebie, bądź innych maszyn. -Żałosna dumna istotka. Nikt nie ma prawa obrażać Doktora Dooma w jego własnym państwie. Nikt nie ma prawa przybywać do Latverii nieproszony i jeszcze nie kajać się przed Doktorem Doomem! Dzięki potwierdzeniu od kosmicznych istot, które były teraz w lesie miał pewność, że wybuch statku nic mu i jego maszynom nic nie zrobi. Była to pokrzepiająca myśl. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Lasy Latverii Sro Lis 29, 2017 9:15 am | |
|
Iro wiedziało, że tutaj nie ma co dyskutować. Roboty wszędzie były takie same, gdzie by nie spojrzeć zawsze miały cechy wspólne. Nawet jej rasa miałą trudności aby poskromić sztuczną inteligencję, którą sama stworzyła. Zrezygnowali z tych maszyn wieki temu. Wbiła szpony w ziemię i wydała z siebie mruk przypominający ten, jaki wydaje wkurzony kot. Taki naprawdę wkurzony. Do tego stopnia, że zaraz wydrapie ci oczy. Oczywiście chciała ale nie mogła atakować, jej wzrok skupił się teraz całkowicie na spuście broni. Dlatego też wykorzystała swój szybki czas reakcji i widząc, że roboty naciskają na spust zareagowała od razy. Możliwie jak najszybciej mogła, zmuszając swoje mięśnie do jak największego wysiłku, wybiła się w stronę dziury. Chciała do niej wskoczyć i stać się niewidzialną. Nie chciała tam spać ale wykorzystać to jako chwilową "osłonę", kiedy tak kontrolowanie spadałaby przez krótką chwilę na dół, chciała rozłożyć skrzydła i wzbić się w górę jak najwyżej i jak najszybciej. Musiała stąd zwiewać jeżeli chce przeżyć. Dzięki niewidzialności mogła zyskać te cenne kilka sekund w których to wleciałaby na kilkaset metórw w górę.
//mam nadzieję, że wiadomo o co chodzi. Starałam się to jakoś sensownie opisać ;-;
|
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Lasy Latverii Sro Lis 29, 2017 3:43 pm | |
| Dentula popełniła jeden poważny błąd - a mianowicie czekała ze swoją reakcją aż do ostatniej chwili, czyli do momentu, gdy roboty pociągnęły za spusty. Kosmitka posiadała co prawda refleks lepszy od ludzkiego, a do tego była wyjątkowo zwinna, lecz w końcu poruszała się teraz po ziemi - a to w locie osiągała spore prędkości. Dodatkowo konieczność poświęcenia ułamków sekundy na wybicie się również zadziałała na jej niekorzyść. Maszyny zaś... Były precyzyjne. Nie potrzebowały takiego czasu do namysłu jak ludzie, po otrzymaniu rozkazu mogły go wykonać niemalże natychmiast, a do tego o wiele lepiej radziły sobie z namierzaniem celu. W skrócie, umknięcie im nie należałoby do prostych zadań nawet w sytuacji, gdy Dentula zareagowałaby wcześniej - ale wtedy przynajmniej miałaby na to jeszcze jakąś szansę. Już pierwsza seria - w większości celna - musiała wywołać ogromny ból, choć różnego rodzaju. Zwykłe pociski po prostu wbijały się w ciało lub przechodziły przez nie na wylot w cieńszych miejscach, zaś elektryczne oraz lasery - raziły je i parzyły, uszkadzając kończyny, skrzydła, kołnierz, ogon... Gorsze okazały się jednak rakiety. Podwyższona wytrzymałość Dentuli nie mogła się im przeciwstawić, cud, że utrzymała ją w ogóle przy życiu - ale kosmitka była w złym stanie. Eksplozje na oraz przy jej ciele odepchnęły ją i to nawet w kierunku, w którym chciała się udać, a do tego przyczyniły się do powstania smug dymu... Ale to było za mało. W tej chwili - pod ostrzałem - istota nie dałaby rady tak po prostu uciec do pobliskiej dziury. Przy swoich obrażeniach na pewno miałaby teraz poważne problemy z lotem, ale być może byłaby do niego zdolna - choć wolnego, niestabilnego i bolesnego. W połączeniu z niewidzialnością może udałoby jej się gdzieś ukryć, gdyby szybko ustaliła nowy plan działania. Z drugiej strony lepszym wyjściem mogłaby się okazać walka - nawet jeżeli tylko dla odwrócenia uwagi.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Lasy Latverii Czw Lis 30, 2017 3:11 pm | |
| Aby Iro istniało prawdziwa Dentula musiała cierpliwie czekać w środku umysłu, obserwując ale nie ingerując. Musiała być spójna z gadzim ciałem, zawsze była ostrzegana aby się bie buntować kiedy to ciało przejmuje instynkt przodków. Nigdy tak nie robiła ale teraz było inaczej. Od początku kiedy tylko Iro powiedziało taką głupotę a ona nie dała rady tego powstrzymać, zaczęła się szarpać. Nie tak fizycznie a mentalnie, wrzeszczała też okropnie kiedy smok oberwał, o ile ten tylko mruknął z bólu to znowu ona oberwała. Znowu. To był dla niej nie tylko cios fizyczny a psychiczny. Ona chciała żyć normalnie ale cały wszechświat ją przeklął, jak nie jej własna rasa to to coś tutaj. Ciało Iro upadło tuż na skraju przepaści, gad siłą szczołgał się do dziury i poddał grawitacji. Dentula szarpała się, jej umysł drgał aż w końcu - Iro wysunęło pazury i kiedy upadło na dno dziury (cokolwiek tam było) ostatkami sił przeryło sobie szponami gardło rozrywając tętnicę, tchawicę i...wszystko co tam było. To była ostatnia wspólna rzecz jaką Iro oraz Ozlotis zrobili. Ona chciała...wrócić do swoich bliskich. Do ukochanego. Czekają na nią. Kiedy wydała ostatnie tchnienie, ciało zamiast tam pozostać zaczęło się zmieniać. Szybko kontury się rozmazały, tkanki traciły swoją materialność. W końcu została tylko zimna, nic nie znacząca smuga mgły która po chwili zniknęła na zawsze. Każdy umiera inaczej, V'serionie nie pozostawiają swoich ciał w formie materialnej. Znikają tak samo jak dusza.
//dla MG/Administratora: Zabiłam moją postać ale na razie proszę nie kasować konta bo napisałam jeszcze do kogoś na PW i czekam na odpowiedź. Tam KP, kolor itp można jak najbardziej usunąć a co skasowania konta samego w sobie to dam znać. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Lasy Latverii | |
| |
| | | | Lasy Latverii | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |