Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Podziemna baza Hydry

Go down 
5 posters
AutorWiadomość
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Podziemna baza Hydry Empty
PisanieTemat: Podziemna baza Hydry   Podziemna baza Hydry Icon_minitime1Wto Sie 02, 2016 8:32 pm

Najprawdopodobniej jedna z bardziej sekretnych, również nieoficjalnych, siedzib wrogiej organizacji. Wykorzystująca skały jako naturalny rodzaj zadaszenia, ochrony przed ujawnieniem się.
Trudno jest powiedzieć, jaki obszar dokładnie zajmuje ta baza, gdyż nie da się tego ocenić z powierzchni ziemi. Nie można jednak uznać tego za największą, gdyż z pewnością nie ma możliwości, aby zajmowała ona cały teren, jaki jest zajęty przez skały, kanion.
Pod nią, na poziomie całego obszaru, na którym działa organizacja, można założyć, że znajduje się wiele pomieszczeń o różnych metrażach i różnym przeznaczeniu. W każdym z nich znajdują się wzmocnienia stalowe i drewniane, a górne części ścian (czy sam sufit) to wydrążone, dostosowane do pragnień skały.
Wszystko jest jasno oświetlone, a korytarze, na które prowadziły wyjścia z pomieszczeń - są i długie, i szerokie. W ich podłożu znajdywały się żłobienia mogące kojarzyć się z torami, jakie wykorzystywano do kopalni. Oraz pojedyncze, które być może odpowiadało za okablowanie.
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Podziemna baza Hydry Empty
PisanieTemat: Re: Podziemna baza Hydry   Podziemna baza Hydry Icon_minitime1Wto Sie 02, 2016 8:37 pm

W związku z nagłym zapadnięciem się pod ziemię, cała trójka miała problem z uzyskaniem równowagi, aby móc zapanować nad tym, by nie staczać się po stworzonych tunelach. Nie była to z pewnością podróż bezbolesna, gdyż każde z nich nieźle obijało się o wystające z boków kamienie, które nie zostały usunięte. Prócz tego, sypiący się razem z nimi piasek - nie pomagał, a bardziej przeszkadzał i irytował.
Całe szczęście o tyle, że to nie było wszystko w linii prostej i nie lądowało się od razu na twarzy, ale ryzykowało jedynie poobijanym ciałem, tocząc się przez długość tuneli - na tyle szerokich, że spokojnie samochód terenowy (w przypadku tunelu, w którym znajdywali się Kapitan i Bucky) by przejechał lub motocykl, nawet dwa - jeśli wspomnimy o tunelu, przez jaki przemierzała Lady.

Panowie mogli więc wywnioskować, że faktycznie szczeliny w skale były wejściem do bazy, być może głównym lub jednym z nich. Tunel, przez który mężczyźni zlatywali - nie był przerażająco stromy, ale wydawał się dość długi i ten sposób podróży, mimo że bolesny, był chyba nieco szybszy.
Nie zmieniało to jednak tego, że gdy Kapitan Ameryka i Zimowy Żołnierz w końcu znaleźli się na dole, to lądowanie mieli dość miękkie i przyzwoite - po prostu w piasku usypanym na boku tunelu, tuz przed jego końcem. Niestety obaj panowie odnieśli jakieś rany. Steve mógł poczuć jak policzek zaczyna szczypać go dotkliwie; sączyła się z utworzonej, długiej rany krew. Bucky natomiast mógł wyczuć w swoim mechanicznym ramieniu piasek, którego drobinki musiały dostać się między panele.
Obaj też byli nieźle poobijani, czując ból dosłownie wszędzie, gdzie tylko się dało: ramiona, nogi, okolice pleców. Jak na dziewięćdziesięciolatków wykazali się dobrym refleksem osłaniając twarze i klatki piersiowe, żeby nie narazić się na większą krzywdę czy duszności.
Mieli chwilę na odsapnięcie, podniesienie się i otrzepanie z nadmiaru piasku. Barnes mógł mieć drobne problemy z poruszaniem ręką, jej swobodnym działaniem, a Steve miał najpewniej potrzebę oczyszczenia ran na policzku czy szczęce.
Mogli przejść od razu do… pomieszczenia wielkością przypominającego halę sportową, tylko z wyższym i bardziej efektownym sufitem. Faktycznie, znajdywały się tory na podłożu, krzyżujące się w połowie sali i gdzieś dalej były tunele. Gdyby przeszli dalej, zauważyliby niezbyt szeroki, ale umożliwiający swobodne przemieszczanie się, korytarz, na boku. Tylko gdzie prowadził? Tym bardziej, że wypadało sprawdzić, jak się trzyma Lady i co z nią się stało.
Musieli też się rozejrzeć i sprawdzić czy są sami, czy są jakieś wnęki u góry...

Wanda Wilson miała podobną przygodę. Raz na ziemi, teraz pod ziemią. Może nie pogrzebana, ale też nie uniknęła dość bolesnych śladów czy nawet skręconego nadgarstka prawej ręki. Na tyle, że niewiele brakowało, by okręcił się on całkowicie. Najemniczka mogła cieszyć się jednak z tego, że piasek aż tak nie dostał się pod jej kostium, choć musiała się otrzepać, słysząc zaraz charakterystyczny odgłos przeładowywanej broni.
Bo nie była sama w pomieszczeniu. Ba, było czterech mężczyzn, dwóch siedzących przy konsoli, dwóch stojących naprzeciw niej. Ci będący przed nią - mieli wyciągnięte bronie, siedzący - dopiero po nie sięgali, przeklinając jednak to, że szaleją im maszyny. Czyżby to nie oni dysponowali polem? Albo może jakiś idiota się znalazł, który do tego się przyczynił?
Oprócz tego Wanda Wilson miała też taki luksus, że na ekranie jednej z konsol był zrzut rozmieszczenia pomieszczeń bazy. Wskazywał on na to, że inne wejście, będące najbliżej, znajduje się jakieś trzysta metrów od niej i prowadziło na lewo (tam prawdopodobnie mogli być jej koledzy z drużyny!). Poza tym mogła wywnioskować, że jeśli wejdą w głąb to znajdą się bliżej ważniejszych miejsc, które pewnie też przy okazji były lepiej chronione.


/ Jak wspomniałam - na poprzedni post możecie zareagować zdawkowo, w jednym akapicie. Lepiej skupić się na nowym temacie, by pchnąć tę misję do przodu.
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Podziemna baza Hydry Empty
PisanieTemat: Re: Podziemna baza Hydry   Podziemna baza Hydry Icon_minitime1Pon Sie 08, 2016 10:30 pm

Przez komunikator Steve mógł usłyszeć głos JARVISa.
Informuję, że pan Rhodes został przywrócony do życia.
Powrót do góry Go down
Deadpool

Deadpool


Liczba postów : 204
Data dołączenia : 08/08/2012

Podziemna baza Hydry Empty
PisanieTemat: Re: Podziemna baza Hydry   Podziemna baza Hydry Icon_minitime1Sob Wrz 17, 2016 4:37 pm

- Wooo… Ouch, ouch, ouch… Hooo! - Reakcje Wandy na nagłe staczanie się w dół tajemniczym tunelem były równie chaotyczne, co ona sama. Z jednej strony co rusz jęczała z bólu, kiedy kamyczki - szczególnie te ostrzejsze - raniły jej ciało, z drugiej - z wiecznie otwartych ust najemniczki wydostał się również entuzjastyczny okrzyk, tak jakby cała ta podróż sprawiała jej przyjemność (No hej, to jak zjeżdżalnie wodne w aquaparkach! Tylko bardziej bolesne. I mniej wodne). Nawet skręcony nadgarstek zauważyła dopiero po wszystkim (, gdyż początkowo zbytnio skoncentrowała się na innym fragmencie powyższego posta!).

- MG, raz na, raz pod, mówisz? Lubię takie dynamiczne zmiany pozycji, rywalizowanie o tę na górze. To bardzo urozmaica i dodaje pikanterii. Tak samo jak trochę bólu. Ale żeby od razu skręcić nadgarstek? Nieźle cię poniosło, MG. Ale to też moja wina, że nie krzyknęłam safe word. Cóż poradzę, podoba mi się, że taka brutalna z ciebie kobieta~ - zamruczała zalotnie wprost do wspomnianej.
- Mam tylko nadzieję, że nie zrzuciłaś mnie do jamy Rancora. To byłoby już dla mnie trochę za du... - Przerwał jej dźwięk odbezpieczanej broni palnej.
- Och, hej wam! Dajcie mi chwilę! - rzuciła do mężczyzn, jak gdyby nigdy nic, po czym jeszcze na moment odwróciła od nich uwagę, wracając ową do własnego nadgarstka.
- Holy… guaca… mole… ! - Kolejny, spowodowany bólem jęk - tym razem przez zaciśnięte zęby - wydostał się przez usta Lady Deadpool, kiedy ta nastawiała sobie skręconą część ciała.

- Czyli to tylko jama pełna Bobów, agentów Hydry? Gdzie tu macie toaletę? Przydałby mi się pisuar… Chwila, czekajcie, nie strzelajcie! - zaczęła spokojnie, by ostatnie zdanie wykrzyknąć, cóż, niespokojnie - kiedy wspomniani agenci (czy raczej zwykli żołnierze? Jak zwał tak zwał) (Może mięso armatnie? Nazywajmy rzeczy po imieniu!) spojrzeli na kobietę groźniej i wycelowali w nią lufy swoich karabinów (Heh, myślicie że kolejny żart o podłożu seksualnym, tym razem o gangbangach i bukakke, to będzie za dużo?) (Żarty o bukkake były wczoraj, na cb!).
- Wiem jak to wygląda, Spider-Man zamieniony w kobietę wpada (Piękna gra słów) wam nagle do bazy, zaczynacie się niepokoić, chcecie strzelać… Ale primo, spójrzmy prawdzie w oczy, gdybyście zaczęli strzelać do Spider-Mana, to ten natychmiast skopałby wam dupy; i secundo - nie jestem Spider-Manem! To ja, Deadpool! Jestem po waszej stronie! Też zmieniony w kobietę, to trochę długa historia, ale Deadpool. Jak się okazało, moja nie-tak-dawno-ale-w-sumie-z-perspektywy-realnego-czasu-dawno adoptowana córka, która przy okazji jest ośmiorniczką z kosmosu, może produkować dziwną, kolorową mgiełkę, która wydobywa na zewnątrz z mężczyzn ich prawdziwe, kobiece "ja". Sparta Harleen Wilson. Jest bardzo uroczą ośmiorniczką. Pokazać wam zdję… ? Hej, uważajcie sobie z tym intensyfikowaniem celowania we mnie, ja tu zmierzam do wyjaśnień! To się zdarzyło tuż po tym, jak wasza przywódczyni dała mi kontrakt. Śmiało, zadzwońcie do niej, ja z chęcią z nią porozmawiam i się przekonacie. A przy okazji dopomnę się, by w końcu odpowiedziała mi, czy jej przedni ekwipunek jest naturalny, czy na boku wydaje pieniądze firmy na samolubne potrzeby. Może zapytam też o tylny ekwipunek? - Teraz, skazani na niekończącą się paplaninę Wandy Wilson byli nie tylko Cap i Bucky - komunikator najemniczka miała cały czas uruchomiony, przypominam - ale również uzbrojeni mężczyźni przed nią. Może nie był to najrozsądniejszy pomysł w takiej sytuacji, ale czy Lady Deadpool kiedykolwiek takie miała?

… Cóż, prawdopodobnie teraz trochę tak, inny. Jej uwadze nie umknęły ekrany konsol. W trakcie paplania zerknęła ukradkiem, czy na którychś nie ma podglądu z kamer - szukała przede wszystkim takiej, gdzie widnieliby jej towarzysze z drużyny. Liczyła, że nie zostali jeszcze zauważeni. Spojrzała też na rozmieszczenie pomieszczeń i, wbrew stereotypom o blondynkach, bardzo szybko namierzyła drugie wejście oraz błyskotliwie pomyślała, że przy nim mogą być właśnie Steve oraz James (Przeczytałam po prostu kilka razy MG, duh).
Tuż po tym, jeszcze za nim "Bobowie" zdążyli jakkolwiek odpowiedzieć na jej słowa, wezwać szefową, cokolwiek - kontynuowała.
- Miałam złapać Bucky'ego, Zimowego Żołnierza. Więc złapałam. Razem z Kapitanem Ameryką, jako prezent gratis od firmy! No, może nie taki gratis, nie obrażę się za kolejne pięćdziesiąt miliardów. Myślą, że jestem po ich stronie i pomogę im unicestwić tę bazę. Tak naprawdę ich oszukałam i jak tylko spadną tym wejściem, co  j a - zaakcentowała, dla (miejmy nadzieję, że rzeczywiście słyszących ją teraz) Rogersa i Barnesa - to ich obezwładnimy i będą wasi. Sprytne, co? A na pewno wejdą  t y m  wejściem, bo słyszałam, jak po moich okrzykach bólu mówią w komunikator o uratowaniu mnie! Już tu biegną na górze, nad ziemią i zaraz będą zeskakiwać! Spójrzcie sami! - Wanda zrobiła kilka kroczków w bok i wskazała na tunel, którym się tu dostała - wymownie, sugerując mężczyznom, by się na nim teraz skupili (A wtedy ich z zaskoczenia zabijemy!) (Kolejna z naszych sprytnych taktyk)

Otóż to, jeśli tylko jej pomysł choć odrobinę zmyli agentów/żołnierzy/(Mięso armatnie!)/cokolwiek Hydry, Lady Deadpool wykorzysta przyszykowaną już parę pistoletów - w końcu ma im ponoć pomóc w obezwładnieniu Stucky, prawda? Więc wolno jej chyba wyjąć broń, by się do tego przygotować? - do zabicia owych "cokolwiek". Szybko oraz profesjonalnie - jak na Karmazynową 47 przystało. Zanim wezwą pomoc . A wtedy ona skomunikuje się z towarzyszami, by zdradzić im szczegóły na temat rozplanowania pomieszczeń w bazie, poinformować o swojej oraz ich obecnej pozycji, a także o fakcie, czy złapała ich jakaś kamera, czy nie.

// Carol, mówiłem, spełnienia  w s z y s t k i c h  marzeń
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Podziemna baza Hydry Empty
PisanieTemat: Re: Podziemna baza Hydry   Podziemna baza Hydry Icon_minitime1Wto Wrz 27, 2016 5:11 pm

Duża ilość otwartej przestrzeni oznaczała świetny widok na niebo... Co w normalnych okolicznościach nie miałoby może wielkiego znaczenia, jednakże w tym wypadku pozwoliło bohaterom - w bardzo luźnym znaczeniu tego słowa - ujrzeć coś ciekawego.
Wysoko ponad nimi pojawiło się coś srebrnego i bardzo szybkiego, jakaś smuga, która w mgnieniu oka przecięła niebo. Właściwie to łatwo byłoby ją w ogóle przegapić, ciężko zaś - zidentyfikować. Odległość i prędkość robiły swoje, rozmazując i zniekształcając ten obiekt.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Winter Soldier

Winter Soldier


Liczba postów : 115
Data dołączenia : 21/12/2012

Podziemna baza Hydry Empty
PisanieTemat: Re: Podziemna baza Hydry   Podziemna baza Hydry Icon_minitime1Sro Wrz 28, 2016 6:00 pm

Po tym niedługim spacerze (który tak cudownie umilała im Lady Deadpool, ciągle odzywając się do komunikatora) i przeszukaniu okolicy, Bucky i Steve w końcu coś znaleźli. I znaleźli to w dość nietypowy sposób, bo po prostu w pewnym momencie zapadli się pod ziemię. I po krótkim, acz bolesnym zjeździe tunelami w dół, znaleźli się w bazie. Podczas tego spadania James kilkukrotnie próbował się złapać wystających fragmentów skał, ale bezskutecznie. Po bolesnej podróży, ale całkiem miękkim lądowaniu skończył z wieloma siniakami, zadrapaniami i ziarenkami piasku między segmentami metalowej ręki. Piasek w ręce. Nienawidził kiedy to się działo. Niejednokrotnie narzekał na tę niedogodność, ale oczywiście rosyjscy technicy nic z tym nie zrobili i po każdej misji, przy której zdarzał mu się kontakt z piaskiem, wracał z nim do bazy. Przynajmniej wtedy nie musiał sam tego czyścić. Teraz pewnie będzie inaczej, Steve raczej za niego tego nie zrobi. Ale poza tym problemem był jeszcze jeden, bardziej istotny - trochę ograniczało to ruchy Żołnierza. Oczywiście tylko do pewnego stopnia, powinien sobie jakoś poradzić, ale wciąż. No i teraz ramię wydawało jeszcze taki dziwny, irytujący dźwięk przy zginaniu go.
Ale nie tylko dla Bucky'ego ta "przejażdżka" miała takie nieprzyjemne skutki. Na twarzy Stevena dostrzegł krew. Podniósł więc karabin, który wypadł mu podczas spadania i zrobił kilka kroków w stronę przyjaciela.
- Wszystko w porządku? - James chciał upewnić się, czy Rogers nie ma na przykład złamanej którejś kończyny, co trochę utrudniłoby im dokończenie zadania. Ale Kapitan wyglądał jedynie na trochę poobijanego, chyba nie było źle. Za chwilę ból całego ciała minie i będą mogli iść dalej. Tak przynajmniej wydawało się Barnesowi, ale prawdziwy ból nadszedł dopiero po chwili. Przekonał się o tym, kiedy usłyszał głos Lady w komunikatorze. I nagle spadanie tym tunelem wydało się całkiem przyjemne. Przed wyłączeniem komunikatora powstrzymał Winter Soldiera tylko fakt, że może jednak dowiedzą się czegoś ważnego. Bo z tego co wywnioskował wynikało, że Wanda też była w bazie. I miała towarzystwo. Zaczął więc uważniej przysłuchiwać się wszystkiemu, co dzieje się po drugiej stronie połączenia. I po długim monologu o niczym, panna Wilson w końcu powiedziała coś ciekawego i przydatnego. Była w jednym z pomieszczeń obok i najwyraźniej nastąpił moment, w którym mieli wkroczyć Steve i Bucky. James wciąż trochę nie ufał Lady Deadpool, ale teraz było chyba za późno na zmianę planu. A nawet jeśli okaże się, że zostaną zdradzeni, to Bucky ma ze sobą dobry karabin i Kapitana Amerykę - nie powinni mieć problemu z pokojem pełnym Hydrantów i jedną najemniczką. Prawda?
-Idziemy do niej? - James zapytał Steve'a, by upewnić się, czy taki jest jego plan na tę chwilę i powoli ruszył w stronę jednego z wyjść.
Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Podziemna baza Hydry Empty
PisanieTemat: Re: Podziemna baza Hydry   Podziemna baza Hydry Icon_minitime1Sro Wrz 28, 2016 11:00 pm

Steve bacznym wzrokiem przeczesywał okolicę, czasem przy okazji łapiąc na sobie spojrzenie Jamesa. Zastanawiał się, co takiego mogło siedzieć mu w głowie w tym momencie. Czy był zestresowany? Nie wiedział. Trudno mu było odczytać dawnego przyjaciela. Nie chciał też zaczynać żadnej rozmowy, bo rozpraszanie się w tym momencie było bardzo niekorzystne, a Wanda zapewne wykorzystała każde ich słowo przeciwko nim. Już i tak uszy mu się czerwieniły od jej niezrozumiałego częściowo bojkotu.
Skupił się na drodze, co było dobrym pomysłem, bo w końcu zaczął dostrzegać pewne drobne nieregularności, z każdym krokiem coraz mniej zatajane. Niewątpliwie była to uczęszczana trasa. Bucky najwidoczniej dostrzegł to w tym samym momencie. Jego kolega skupił się na poszlakach dookoła nich, gdy do samego Rogersa zaczęły napływać komunikaty i dane ze wszystkich stron jednocześnie.
-...Rhodey? - szepnął do siebie, nadal nie dowierzając,  że coś takiego miało miejsce. Steve przez sekundę nie wiedział, co miał robić, przesłuchiwał już kolejną wiadomość, jakiś strzępek rozmowy Sue, prośba o wsparcie. Nie, to nie może być prawda. Wszystko na raz?
Ale przy tym dostał również zdjęcia i nagrania. Na te pierwsze rzucił szybko okiem, co wywołało u niego falę ogromnej złości i... bezradności. Rzucił spojrzeniem na swojego towarzysza, coś szperającego przy skalnej ściance i w sumie byłoby to na tyle, bo w tym samym momencie zapadli się pod ziemię. Z tego co słyszał, nie tylko oni.
Po dosyć długiej przejażdżce na kamieniach na dół, Steve z radością poczuł stabilny grunt pod nogami. Wstał i powoli się rozprostował, nie będąc pewnym, czy nie uszkodził sobie podczas spadania żadnej kończyny. Był poobijany i w sumie bywało o wiele gorzej, ale ostrożności nigdy za wiele. Jedyne, co  dawało mu się we znaki, prócz bólu tu i tam, było ostre szczypanie na prawej części twarzy. Rozproszony przez komunikator, z opóźnieniem zasłonił sobie twarz, co najwidoczniej zdążył wykorzystać pierwszy lepszy kamień.
"— Informuję, że pan Rhodes został przywrócony do życia."
- wszystko w porządku?
- Co? Ach, tak. - W końcu spojrzał na Jamesa, również borykającego się z tymczasowymi nieprzyjemnościami spowodowanymi upadkiem.
Zastanawiał się, czy te komunikaty były chwilą słabości, halucynacją. Czy po prostu ktoś robi sobie z niego jakieś nieśmieszne żarty. Skąd ta nagła sprzeczność danych? Może bariera sprawiła jakieś opóźnienie? Manipulacja? Nie sądził.
Odkaszlnął, starając się pozbyć irytującego piasku z gardła, po czym przyłożył dłoń do policzka. Ach, krew. No trudno, pewnie za kilka godzin się zagoi. Znając jego szczęście, utknie mu trochę żwiru pod skórą i Banner po konsultacji ze Starkiem wyślą go na przeszczep twarzy, bo jakże tak się prowadzać?
- Z tego co słyszę, twoja ręka zasługuje na więcej uwagi, Buck.
- rzucił pół-żartem, pół-serio, wskazując gestem na metalowe ramię i przy okazji poprawiając tarczę na ręku; Podszedł do niego, by przyjrzeć się gołym okiem jak bardzo metalowa ręka została ograniczona przez drobinki żwiru, ale widząc, że James da sobie radę, skwitował to tylko lekkim klepnięciem po ramieniu.
A, żeby nie było, słuchał Wandy. I w odpowiedzi posłał Jamesowi szeroki uśmiech. Nawet nie wyraził wątpliwości, że Lady Deadpool  faktycznie chciała ich "sprzedać" owym agentom. Rogers był dziwnie zaskoczony; zamyślił się na chwilę. O co jej mogło chodzić z tym "TYM" wejściem? Dobrze wie, że oni również zlecieli na dół, a szybkie przedostanie się górą w tamto miejsce jest niemożliwe. Muszą znaleźć drogę na do---, ach. Jej cudowny plan.
- Poradzi sobie. Wanda? Nie zabijaj. Może ich później przesłuchamy. Tylko wsadź im coś w usta, by nie rozgryźli żadnego cyjanku, czy co tam jeszcze mają w rękawie - zaczął w kierunku Jamesa, ale ostatecznie skończył ponurym tonem  kierując to do najemniczki. Nie podał jej dokładnych wytycznych, co ma robić, co nie, ale wierzył, że nie będzie jakąś ogromną sadystką. W głębi serduszka była wrażliwą osóbką. O ile to nie jest jedna wielka farsa  i faktycznie nie wyda ich w ręce Hydry, obrzydliwie się przy tym bogacąc. - Rozejrzyjmy się, co tu takiego się w ogóle znajduje. Dobrze by było znaleźć jakieś plany, dokumenty.. Wanda, jak sytuacja? Widzisz coś ciekawego? - ruszył za Jemesem, nadal nie do końca wiedząc, w którym kierunku się poruszyć i cierpliwie wysłuchiwał wszystkiego, co tylko przeszło przez komunikator.
Nadal się zastanawiał kto mógł być jego anonimowym adresatem tej lokalizacji. Jeśli nie jest to pułapka to musiało tu być coś, na czym będzie Rogersowi zależeć. Albo się mylił i ktoś po prostu chciał, by na świecie było o jedną bazę złej organizacji mniej.
Kiwnięciem głowy wskazał Buckowi ten boczny korytarz. - Tylko nie znikaj w żadnym na kolejne siedemdziesiąt lat, okej? - rzucił cicho.
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Podziemna baza Hydry Empty
PisanieTemat: Re: Podziemna baza Hydry   Podziemna baza Hydry Icon_minitime1Czw Paź 27, 2016 12:07 pm

Czwórka agentów była całkowicie zakłopotana monologiem pani Wilson, nie wiedząc gdzie oczy podziać, a gdzie bronią celować. Jeden z nich zerkał na siedzącego przy konsoli i kiwnął do niego wymownie, aby zaczął coś robić.
— Przedni ekwipunek, tylny ekwipunek — trzymając broń w jednej ręce, agent łukowym ruchem przesunął dłońmi przed swoją klatką piersiową, aby zarysować kobiece piersi, a po chwili też wolną, jedną ręką zrobił to przy swoich czterech literach.
— Nie, nie… na pewno górę ma naturalną, dół… tutaj już bym się kłócił.
— A widziałeś?
— Zamknijcie się obaj! — warknął na nich i przeładował broń, ponownie celując w Lady Deadpool. Nie był zbyt ufny, choć zdezorientowany przez monolog na pewno. Wolał mieć kobietę na oku.
Gdy Wanda odsunęła się i wskazała na tunel, z którego wypadła, mężczyzna kopnął krzesło, na którym siedział milczący dotychczas agent.
— Te, Bob, sprawdź czy ktoś jest w pobliżu. Niech przyjdą i się zameldują — wydał rozkaz. W odpowiedzi wszyscy usłyszeli, że zaraz będą. — To ty — mężczyzna, który wydał wcześniej rozkaz, zwrócił się tym razem do Wilson. — Skieruj się do tego tunelu to zobaczymy czy faktycznie Kapitan Ameryka i Zimowy Żołnierz pojawią się tutaj — powiedział. — Bo jakoś ich nie widzę przy tobie i to  mi się nie podoba — warknął po chwili, korzystając z tego, że inni agenci byli zajęci przywoływaniem reszty. Pierwsze osoby nawet dało się zauważyć!
Lady Deadpool nie mogła nic innego zrobić, jak wyciągnąć swoją broń, zachęcić nadchodzących i rozpocząć zabawę, której brakowało jej od paru (narratorskich) miesięcy. Było to może chwilę później niż planowała, ale w przypadku kobiety więcej czy mniej agentów nie będzie tyle stanowić problemu, co spowoduje więcej zabawy.
...dlatego zarówno Steve i Bucky, po usłyszeniu tej rozmowy, mogli być pewni, że nie będzie tak spokojnie jak chcieli.
— Nie ma  szans na to, żebym… — kilka strzałów rozbrzmiało w komunikatorach. — Wszystkich złapała. Zostawię jednego — poinformowała i dłuższa przerwa w audycji ponownie spowodowana była dźwiękami, jakie towarzyszyły wojskowym podczas Drugiej Wojny Światowej - strzały i huk. Już mniej wyraźnie, bardziej chaotyczne wypowiedzi. Można było z nich wywnioskować, że Lady jest po drugiej stronie korytarza na prawo od żołnierzy. Że jest dość kopulaste pomieszczenie, jakby wbite w skały, do których wejście jest wykonane z porządnej stali. Na pewno nie była znudzona w oczekiwaniu na nich.

Przed Stevenem oraz Jamesem - jak wcześniej zostało wspomniane - prezentowała się ogromna hala. Skalne kolumny i metalowe belki wspierały równie solidny strop oraz wiele stalowych belek, wsporników pod sufitem - dla wzmocnienia konstrukcji, dla możliwości zawieszenia gdzieś świateł w nieszczególnie schludny, ale funkcjonalny sposób. Zarówno Cap, jak i Bucky mogli dojrzeć po ich lewej stronie trzy tunele. Od każdego z osobna biegł pojedynczy tor kolejowy, który łączył się po środku sali i ciągnął dalej - do wejścia naprzeciwko i kilkadziesiąt, może już nawet prawie sto metrów na prawo do - zajmującej całą szerokość i wysokość jaka była wyżłobiona - do wrót, o jakich wspominała Lady Deadpool. Nie były do końca zamknięte, rozsunięte na podwójną szerokość szyn, więc dość swobodnie można było się przemieścić, jeśli wybrałoby się taką drogę. Na środku torów, dodatkowo, znajdywała się platforma szynowa czy wywrócony na ziemię nieopodal wózek, w jakim przewoziło się chociażby węgiel w kopalniach - zabudowany. Gdzieniegdzie wiele skrzyń z różnymi oznaczeniami.
Bucky na prawo miał korytarz, choć tunel byłby odpowiedniejszym określeniem. Z oddali wydawał on się długi. Po opisach pochodzących od Lady - łatwo było uznać, że tędy dostanie się bezproblemowo do kobiety.
Kapitan Ameryka zapewne wolał nie ryzykować tym, co się stanie, jeśli Lady Deadpool za długo nie będzie miała opieki. A jeśli do tego czasu nikt nie przyszedł czy też nie przyjechał z tych tuneli to nie zapowiadało się, aby ktoś miał się pojawić. Zresztą zdążyłby zostać usłyszany do tego czasu - akustyka niekoniecznie była tutaj po stronie skradających się osób. Zadecydowali zatem, że Bucky - pod obietnicą, iż nie zniknie - pójdzie korytarzem, natomiast Steve ruszy od strony torów.

*

Rogers skierował się do środka hali, mijając jedną ze skrzyń, której oznakowania wskazywały na broń - być może granat lub dynamit, aby powiększać bazę? Nie miałby żadnych problemów z otworzeniem skrzyni i wzięciem paru sztuk, jeśli na to by się zdecydował.
W międzyczasie jednak oprócz usłyszenia informacji, co się dzieje u Bucky’ego oraz u Lady, Steve mógłby usłyszeć jakiś syk - nieszczególnie głośny, ale też nieprzerwany. Gdyby się rozejrzał - zauważyłby dym, obłok wydobywający się z jednego z tuneli. Woląc więc nie ryzykować sprawdzeniem, co to jest, wskoczył na platformę na szynach i mając szansę odblokowania jej - ruszył torami do wrót, które się zamykały. Rzut tarczą nie był wyzwaniem dla wprawionego żołnierza, by choć na chwilę zablokować, dając sobie szansę na przedarcie się do kolejnej sali - o wiele mniejszej, choć też nie wywołałaby ona ataku u klaustrofobów.

Bucky w tym samym czasie przemierzał tunel ze swoją bronią, słysząc coraz wyraźniejsze strzały i krzyki ze strony, w którą podążał. Musiał mieć się jednak na baczności, bo w momencie gdy minął mniej więcej trzy czwarte korytarza… podłoże się zapadło. Dzięki swojej reakcji, Zimowy Żołnierz mógł przeskoczyć na tę część, która nie zniknęła pod podeszwami jego butów, choć nadal było takie ryzyko. Szybszym, sprężystym krokiem dotarł do sali kontrolnej. W niej na jego (nie)szczęście była Lady, a za nią (i za szybą) dało się zauważyć Kapitana, który z już wyciągniętą spomiędzy wrót tarczą wylądował na środku sali.
Zapowiadało się na odrobinę zabawy i walki, gdyż nadbiegała większa grupa agentów Hydry. Nietrudno też było wywnioskować, że wrota jakie były zauważalne dla całej trójki - są możliwe do otworzenia przez któryś z paneli.
Było parę możliwości jak to załatwić. Kapitan mógł rozprawić się z osobami między salą kontrolną a wejściem. Lady mogła walczyć lub przymierzyć się do sprawdzenia konsol, podobnie jak Bucky, który miał możliwość osłaniania tej dwójki, korzystając z broni i nie ruszając się z miejsca (pod ryzykiem utracenia amunicji, co zmusiłoby go do tego aby rozejrzeć się za bronią); zaatakować z bliska, w biegu, mając szansę na zdobycie broni, która była dostępna w pobliżu.
Albo mogli też posłuchać Kapitana, co ma do powiedzenia i polegać na jego planie.


Przepraszam za zwłokę w MG. Mam nadzieję, że powyższy post jest zadowalający.
Ponownie przyspieszyłam trochę akcję i również mam nadzieję, że to nie będzie problemem, że chwilowo pokierowałam. W razie gdyby jakiś fragment w poście byłby dla Was niezrozumiały - wiadomo, walcie na PW. Nawet mam katastrofalną mapkę, więc można się zapłakać, jak ją wyślę, gdy zajdzie taka potrzeba.
Gwiazdką natomiast oddzielona jest ta część, do której możecie się jedynie odnieść i na nią zareagować.
Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Podziemna baza Hydry Empty
PisanieTemat: Re: Podziemna baza Hydry   Podziemna baza Hydry Icon_minitime1Czw Gru 08, 2016 9:49 pm

Zaraz jak Steven skończył szeptać Bucky'emu słówko lub dwa, ckliwą chwilę między zjednoczonymi po latach przyjaciółmi doszczętnie zniszczył odgłos strzałów, który przez słuchawkę do ucha przedarł się z niesamowitą prędkością i donośnością, przedzierając się jak szpila przez czaszkę. Twarz Kapitana błyskawicznie wykrzywiła się z bólu i szoku, szybko jednak jego organizm przystosował się do nowego hałasu w tle. Nagła jatka nieco go zmartwiła.
- Wando, proszę, postaraj się. - rzucił błagalnym tonem. Spojrzał na Jamesa, który, świetnie kryjąc pełnego rozterek roztargnionego Rogersa, już rozglądał się dookoła, czy aby i oni nie będą musieli zaraz się z kimś zmierzyć. Gdy w końcu ich spojrzenie się spotkało, kiwną tylko w odpowiedzi i podniósł tarczę nieco wyżej.
- Tyle by było z niespodzianek czy tajnej infiltracji. - szepnął półżartem, przy okazji badając wzrokiem i analizując ich pozycję. - Okej. Czas przejąć Lady Deadpool, zanim zgotuje nam kolejną wojnę. - Wnioskując po tym, w którą stronę dała się Lady, a w którą oni (oraz po swego rodzaju echo roznoszącym się po tym ogromnym podziemiu), obaj z Barnesem zgodzili się podążyć  w jednym kierunku, lecz dwoma drogami. Wielka szkoda, że agenci spodziewali się znaleźć na terenie bezy ich dwójkę, stracili element zaskoczenia w postaci kolejnego gracza.
- Trzymam cię za słowo, Buck. - posłał przyjacielowi jeszcze przeciągłe spojrzenie i ruszył w kierunku torów, bacznie uważając na kroki. W oczy rzuciła mu się obecność kilku leżących dookoła niego skrzyń. Ciekawość i obowiązek zmusiły go do zerknięcia w pierwszą lepszą. Przecież musi wyjąć jak najwięcej informacji na temat tej bazy, tak? Jeśli znalazł tam jakąś broń, bez wahania wsadził do swojego paska kilka sztuk (bądź zawiesił przez plecy). Do jego uszu dotarł niepokojący syk, jak się okazało, palącego się lotu. Przez myśl przeszła mu poważna obawa, że jeśli się nie pospieszy, wszyscy niedługo mogą skończyć w tych podziemiach już na zawsze. A może to nie lot? Dym z korytarza jednak zdecydowanie nie wróżył niczego dobrego.
Nie tracąc czasu, Steve pędem skoczył na odblokowaną wcześniej  platformę, szczęśliwie będącą akurat na tym torze, i ruszył przed siebie. Jego oczom ukazało się coś w stylu wrót lub bramy, które, a niech to, właśnie postanowiły się zamknąć na wieki. Kapitan skomentował to jedynie parsknięciem.
- When Captain America throws his mighty shield~~- zanucił pod nosem i będąc już niemal u celu, a i też blisko zamknięcia drogi, idealnie wycelował pomiędzy gruntem a ciężką klapą wrót, ratując sobie kilka sekund.
Bezproblemowo przedostał się przez wrota, zabrał tarczę i wylądował w kolejnej sali, tym razem mniejszej. Platformę zostawił po drugiej stronie, więc łatwiej było mu się skradać, ale przecież wszyscy już wiedzieli, że tu jest więc... Och, wszyscy już tu byli. Wanda już zajadle walczyła od jakiegoś czasu, James powoli się rozkręcał, a on...
Kolejne wrota? Hm..
- Okej, Wanda, świetnie ci idzie, trzymaj tak dalej, super, James, ty idziesz ze mną - rzucił do nich i zaczął czym prędzej przejść przez salę do owych tajemniczych wrót. Niestety, nie było to takie łatwe, biorąc pod uwagę natężenie skażenia agentami Hydry w tej sali. Tarcza i pięść poszła w ruch, skutecznie torując sobie drogę.
W końcu stanął przed gładką powierzchnią wrót, szukając jakiejś kłódki, zamka, czegokolwiek wystającego, dzięki czemu mógłby je jakoś otworzyć, niestety bezskutecznie. Jeśli Buck tego potrzebował, rzucił mu tarczę, jako że równie dobrze sobie z nią radził, a sam Steven niekoniecznie jej teraz potrzebował (nie ma co niszczyć). Po chwilowej walce z płytą, w końcu wpadł na genialny pomysł powciskania wszystkich przycisków, potencjalnie wyglądających jako te otwierające. Cóż, nigdy nie był najlepsze w te klocki...
Proszę, tylko nie autodestrukcja, tylko nie autodestrukcja...
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Podziemna baza Hydry Empty
PisanieTemat: Re: Podziemna baza Hydry   Podziemna baza Hydry Icon_minitime1Wto Mar 14, 2017 2:39 pm

W trakcie gdy Bucky i Lady Deadpool starali się odeprzeć atak ze strony agentów Hydry, których było wystarczająco dużo, aby ich zająć (zieleń po prostu na ten moment stała się wiodącym kolorem), Kapitan zadecydował swoje. Może i nierozsądnym było wciskanie wszystkich przycisków na oślep, byleby tylko uruchomić mechanizm kolejnych wrót… Ale lepsze takie działanie niż brak jakiegokolwiek. Nawet jeśli tym samym Steve mógł zakończyć nie tylko żywot atakujących agentów wrogiej organizacji, ale także swój, swojego przyjaciela. Z fanką było o wiele trudniej.
Nadzieja matką głupich, a głupi ma zawsze szczęście. Albo podświadomie Rogers doskonale wiedział, co wcisnąć, a co lepiej pominąć. Niezależnie od tego - mężczyzna mógł sobie pogratulować, kiedy pierwsze blokady ustępowały. Mógł to poznać choćby po zielonym światełku na panelu czy też informacji, która mówiła o zdjęciu jednej z blokad; za tym następowały kolejne. Czy to zewnętrzna, otaczająca wrota, czy już między panelami. Kapitan mógł zauważyć jak pionowa belka we wrotach spada z hukiem na ziemię. Tym samym wyręczył Bucky’ego i Wilson od tego, aby walczyli z kolejną grupą. Ci po prostu zostali zmiażdżeni metalowym wspornikiem.
Obaj dziewięćdziesięciolatkowie mogli mieć (nie)przyjemność obserwowania pewnej zmiany. Chyba że w porę zdecydowali się zmienić punkt widzenia, obiekt obserwacji. Był to moment, kiedy Lady Deadpool zdążyła przewalić jednego z agentów, unieruchamiając jego bark kataną, którą wbiła w jego ramię. Broń palną, jaką otrzymała w międzyczasie, wykorzystywała na zbliżających się wrogach, trafiając celnie albo w ich dłonie, korpusy, albo w ich kolana, strącając z pionu.
Otóż, kiedy Lady udało się już powalić i unieruchomić osiłka i odpierała atak nadchodzących - zaczął zmieniać się nie tylko tułów, ale całe ciało najemniczki. Zresztą, sama zainteresowana mogła wyczuć zmianę; strój przestał opinać na wysokości klatki piersiowej, natomiast zaczął w okolicach krocza. Gdzieniegdzie mogły puszczać nawet szwy. Przede wszystkim w okolicach ramion, gdyż przy biodrach - był kolejny luz. Agent Hydry, leżący pod nią był świadkiem tego zjawiska, mając twarz właściwie tuż pod biodrami towarzysza Kapitana Ameryki i Zimowego Żołnierza. To był dobry moment, aby uznać, że Lady Deadpool z powrotem stała się Deadpoolem.
Scena ta nie trwała długo, nie trwała kilkudziesięciu minut. Raptem parę. Akurat na czas, kiedy wrota otworzyły się przed całą trójką i pokonywanymi przeciwnikami, choć wciąż nie brakowało.
Za wrotami była kolejna, kamienista hala, sufit był kulisty. Nie był wyrównany, a metalowe wsporniki uginały się pod ciężarem; przynajmniej na takie wyglądały. To, co zwracało bardziej uwagę to widok reaktora łukowego. Bynajmniej nie chodziło o zmniejszoną wersję znajdującą się w zbrojach Iron Mana. Główne, znacząco duże źródło energii było zarazem źródłem światła, które rozjaśniało salę.
Innymi obiektami, jakie powinny zwrócić uwagę, to zbroje przypominające łudząco Hulkbustery. Z tym, że były one zielone i żółte, zgodnie z kolorystyką organizacji, w której bazie znajdowała się cała trójka. Dało się więc zauważyć, że HYDRA starała się tworzyć zbroje i obiekty podobne do tych, które wychodziły spod rąk Tony’ego Starka i jego geniuszu. Mogło to zastanowić choćby pod tym względem - w jakim celu zostały użyte, po co i kiedy? Czy już były gotowe? Parę metalowych ramion (odchodzących od ścian sali) zawisło nad zbrojami.
Musieli się rozdzielić; spowolnić agentów, dotrzeć do komputera, aby pobrać kolejne dane i zniszczyć bazę. Jedna z naukowców, być może nawet ta sama, co spotkała się wcześniej z Deadpoolem, wprowadzała w odrębnej, niewielkiej salce jakiś kod. Być może protokół dotyczący autodestrukcji.
Bucky postanowił pomóc najemnikowi z powstrzymaniem agentów, a Steve za to z zamiarem skopiowania danych. Następnie Deadpool skierował się - po upewnieniu, że Bucky da sobie radę samemu i z bronią palną samemu - w głąb sali, trafiając na kolejnych agentów.
Niemniej, na pewno żądni walki - mogli zaspokoić tę potrzebę. Steven mógł kopiować dane, żeby te potem przedstawić drużynie… Do momentu, póki w sali nie rozbłysło czerwone światło informujące o włączeniu przymusowej autodestrukcji bazy. Wykonanie ewentualnych zdjęć, żeby zapisać to, co zdążyli zauważyć - nie było problematyczne.
Pozornie większym problemem zdawało się być to, że nie było jakiegoś wyjścia. Jakby wszyscy skazani byli na pogrzebanie pod skałami. Kobieta, która znajdowała się w mniejszym pomieszczeniu, przez zaaferowanych i panikujących agentów została zadeptana. Reaktor z kolei zaczął się przeciążać, co tylko zwiastowało ogromny wybuch.
Całej trójce udało się jednak uciec z tego, kiedy użyto pasa do teleportacji - po upewnieniu się, że nie skończy się to w jakiś nieprzewidywalny sposób.
Byli świadkami ogromnego wybuchu, jaki wystraszył ptaszyska siedzące na drzewach. Widzieli obłok dymu uciekający z wnęk, jakie powstały przy tworzeniu bazy.
Kierując się do zamaskowanego wcześniej Quinjeta mogli spostrzec srebrną smugę, poświatę. Właściwie to łatwo byłoby ją w ogóle przegapić, ciężko zaś - zidentyfikować. Odległość i prędkość robiły swoje, rozmazując i zniekształcając ten obiekt.
Ostatecznie mogli wrócić i zakończyć misję.

| ZT
Wszyscy jesteście wolni.
Deadpool, jesteś mężczyzną.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Podziemna baza Hydry Empty
PisanieTemat: Re: Podziemna baza Hydry   Podziemna baza Hydry Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Podziemna baza Hydry
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Tereny dzikie :: Dixie National Forest-
Skocz do: