|
| Osobliwość-Rozgrywka | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Osobliwość-Rozgrywka Pią Paź 14, 2016 1:04 pm | |
| //MG dla Franco Znajdowałeś się w ciemnej uliczce. Wracałeś do swojego mieszkania w Nowym Jorku, gdy drogę zastąpiło ci dwóch facetów w garniturkach. Szybkie zerknięcie za ramię pozwoliłoby ci odkryć że dwóch kolejnych stoi za tobą. W przeciwieństwie do tych przed tobą, mieli wyciągniętą broń. Było jednak za ciemno by ją zidentyfikować, lecz niewątpliwie były to pistolety. Natomiast mężczyźni przed tobą wyciągnęli legitymacje. Machnęli ci nimi przed oczami. -Pan Robertson? MIR-12-Nigdy nie spotkałeś się z nazwą tej jednostki, wyglądała na supertajną. Tym bardziej że w aktach S.H.I.E.L.D. nie było o nich wzmianki. -Pójdzie pan z nami. Dyrektor Fury już o tym wie, jest poinformowany. Radzimy zrobić to po dobroci-Ostatnim słowom towarzyszył dźwięk odbezpieczanych pistoletów. //MG dla Spideya Huśtając się po mieście, znalazłeś się na szczycie budynku. Był to jakiś blok, jedynym wejściem na niego była taka typowa "budka" z drwiami, znajdująca się na jednym z rogów. Równocześnie w tej chwili drzwi się otworzyły, a na całym dachu niespodziewanie pojawili się ludzie z pistoletami. Pajęczy zmysł ostrzegł cię, co oznaczało że jesteś na celowniku. Wszyscy trzymali broń podręcznikowo, z odpowiednim ustawieniem ciała oraz chwytem broni. Wyglądało na to że czego byś nie zrobił, któryś na pewno cię trafi. Zaś z "budki" wyszło dwóch facetów w garniturach -Spider-Man? MIR-12-Nie znałeś tej jednostki-Pójdzie pan z nami. Prosimy bez sztuczek-Machnęli legitymacjami i czekali na odpowiedź. //MG dla Rocketa Grzebałeś tradycyjnie w śmietniku. Groot siedział obok ciebie i zdawał się patrzeć na ciebie nie mówiąc nic. Niespodziewane dobiegł was odgłos odbezpieczanych pistoletów. Po odwróceniu się mogłeś zobaczyć mnóstwo żołnierzy, celujących w twoją stronę z pistoletów. Równocześnie podeszło do ciebie dwóch gości w garniturach -Jesteś pewien że to ten? Pomyliliśmy się już siedem razy!-Zapytał jeden z nich drugiego -Na pewno. Drzewa nie rosną na śmietnisku.-Odparł drugi.-Szop Rocket? MIR-12. Pójdzie pan z nami.-Ostatnie słowa skierował (logiczne) w twoją stronę.
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Osobliwość-Rozgrywka Pią Paź 14, 2016 1:27 pm | |
| Rocket wyłonił się powoli ze śmietnika z rękoma w górze, oraz niezbędną dla tej sytuacji skórką od banana na czole. Spojrzał tylko z dezaprobatą na groota. - Ty nie do końca rozumiesz co to znaczy „Czujka”, co? - JESTEM GROOT – to, oraz nieskażony myślą, błogi wyraz twarzy Groota było wszystkim, co szop otrzymał w zamian. Sytuacja nie wyglądała najlepiej. Był oczywiście uzbrojony, niczym mały oddział do zadań specjalnych, ale nim rozłoży dowolną broń, zostanie z niego mokra plama. Postanowił że może uda mu się jakoś z tego wszystkiego wygadać. - To jest jedna z tych propozycji nie do odmówienia co? - przyjrzał się otaczającym go ludziom. - Skoro mnie szukacie i wiecie kim jestem, to wiecie kim jest mój kumpel – wskazał łbem Groota, który pomachał do wszystkich w niezbyt zastraszającym geście. – I wiecie też, że stanie zbyt blisko niego podczas grożenia mi, to nie najlepszy pomysł. Dlatego spróbujemy jeszcze raz, bez tych wszystkich spluw. - na próbę powoli opuścił ręce. - Mam cztery pytania. Kim do !$!%$@ jesteście? Czego ode mnie chcecie? Ile płacicie? I czemu tak mało? Poczekał na reakcję ludzi, po czym dodał także – Rozumiecie oczywiście że nie dam się rozbroić? Po zadowalającej odpowiedzi na przynajmniej większość z tych pytań Rocket zdecydował się pójść z ludźmi. Ratowanie galaktyk nie jest dochodowym zajęciem, zwłaszcza gdy robi się to pro publico bono. A kto wie, jeśli panowie schowają pukawki i odwołają się do jego poczucia sprawiedliwości być może....maleńkie być może...zrobi to za darmo. |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Osobliwość-Rozgrywka Pią Paź 14, 2016 2:13 pm | |
| -Powinienem znaleźć sobie jakiś łatwiejszy sposób patrolowania miasta. O ile zrywanie się o piątej rano by sprawdzić czy kolesie w masce hokejowej nie maltretują jakiegoś obywatela jest kupą frajdy dla mojego wewnętrznego zegara, wolałbym być lepiej poinformowany. Może teraz w tej alejce nad którą przeskoczyłem nic się na dzieję, ale może za sekundę jakiś wielkolud zacznie żądać pieniędzy od kogoś o połowę niższego od niego, a mnie już nie będzie. Jak by to załatwić... Włamywanie się do kamer raczej odpada, chcę pomagać ludziom, nie ich szpiegować. U, a może numer szybkiego reagowania dla Spider-Mana. Ta, to by było coś. Rozmawiam z ciocią o mojej nowej marynarce, a tu nagle dzwoni jakaś nastolatka, prosząca bym powiedział "I'm Spider-Man". Bo na pewno nikt nigdy nie będzie nadużywał tej gorącej linii...-rozmyślał tradycyjnie huśtając się na sieci. Właśnie sunął nad ziemią, od samochodów osobowych dzieliło go może pół metra. W najwyższym punkcie swojego lotu, puścił sieć by wzieść się wyżej. Kolejna biała lina wystrzelona z jego nadgarstka zaczęła zmierzać ku jednemu z budynków tego miasta- Zresztą zazwyczaj jak ktoś trzyma Cię na muszce nie masz czasu dzwonić po superbohaterów- dokończył jak odzyskał koncentrację na tym o czym mówił wcześniej
Nagle, jakby znikąd pojawił się żuraw. No tak, właśnie mijał plac budowy. Polegając na pajęczym zmyśle, puścił się swojej charakterystycznej sieci i wygiął ciało tak, by przelecieć między prętami z których złożone było ramię tej maszyny budowlanej. Miał mniej szczęścia, gdy zauważył, że zmierza ku dachu jednego z budynków. "NIENIENIENIENIENIE" to jedyne co poza sygnałem ostrzegawczym jego szóstego zmysłu zajmowało jego umysł. Instynktownie wystrzelił swą białą substancję ku sąsiedniej budowli, ale był już za blisko. Niczym mucha uderzona packą, walnął o szczyt budynku, odbijając się jeden raz od płaskiego dachu. Przynajmniej wylądował najpierw na rękach, potem na twarzy.
-Ok, standardowa diagnoza mojego ciała. Jędrny tyłeczek- nietknięty. Klatka piersiowa- jakimś cudem w całości. Krew- wciąż w środku, nie na zewnątrz. Tak, na moje standardy to bardzo udane lądowanie- zażartował w myślach. Powoli zaczął się podnosić. Nawet nim podniósł wzrok do góry, wyczuł swoimi niesamowitymi umiejętnościami, że jest otoczony. -Great, add insult to injury- powiedział sobie w duchu. Podniósł ręce do góry jeszcze nim podniósł wzrok by zobaczyć dokładnie z kim ma do czynienia. To co w końcu zobaczył odrobinę go zaskoczyło. Skoro byli tak dobrze skoordynowani i mają odwagę walczyć z nim, na pewno nie są gansterami. Nie wyglądali także na typowych minionów których nasyłali na niego jego przeciwnicy. Nie mógł pokonać wrażenia, że to mogła być policja, albo inny organ rządowy. To nie pierwszy raz gdy tacy ludzie próbowali go ściągnąć. Chociaż może to być jeden z najgorszych wypadków. Zazwyczaj widział pułapkę z kilometra ( Na przykład jak stworzyli reflektor, rzucający na niebo znak pająka. Ha, jakby to miało zadziałać na jakiegokolwiek superbohatera!). Tym razem nie miał tyle farta. Kiedy ostatni raz miał farta, to dopiero pytanie za pięć milionów. -Dobra panowie, przyznaję się bez bicia, przekroczyłem limit prędkości huśtania się na pajęczynie. Po prostu wlepcie mi już ten mandat- powiedział obracając się lekko, by uświadomić im, że kieruje te słowa do nich wszystkich i by lepiej im się przyjrzeć. Byli z każdej strony, nie miał dokąd uciec. Nie wystrzelili jeszcze, więc nie chcą jego śmierci. Póki co.
-Bez sztuczek? Awww... Ale Doctor Strange ostatnio nauczył mnie takiej fajnej sztuczki z wyciąganiem królika z kapelusza. Wyglądacie na bardzo uważną widownię- zażartował sobie. Nie miał pojęcia co to MIREK-12. Brzmiało na jakąś jednostkę rządową. To wszystko śmierdziało, ale nie do końca miał gdzie uciekać, ani jak stawiać opór, więc westchnął i patrząc jednemu z mężczyzn w czerni wizjerami w oczy, oświadczył: -O ile mamusia mi mówiła bym nie szedł za nieznajomymi... Dobra, prowadźcie. Tylko na następny raz porozmawiajcie z moim agentem, wyślijcie mi zaproszenie i może koszyczek z łakociami, mniam. Dla waszej wiadomości lubię czekoladę i nie mam na nic alergii |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Osobliwość-Rozgrywka Pią Paź 14, 2016 9:21 pm | |
| Noc - to czas, gdy Franco zawsze przemierzał miasto. Wiedział oczywiście, że rano będzie wyglądać jak wrak, a jego zapach będzie porównywalny z śmietnikiem. Nie przejmował się tym jednak zbytnio - nie obchodziło go to, co o nim myślą, liczyło się to, że wykonywał swoją pracę. Wracając jednak do nocnej wyprawy Franco. Była ona całkiem udana - kilka drinków w barze, trzykrotna wygrana na automacie i bliższe spotkanie z pewną spotkana w lokalu blondynką sprawiały, że agent miał świetny humor. Jednak każda przyjemność musi się kiedyś skończyć, Franco wiedział o tym wychodząc z baru chwilę po pierwszej. Musiał złapać choć kilka godzin snu i może się umyć. Idąc jedną z bocznych uliczek wypalał pierwszego papierosa z właśnie zakupionej paczki i zastanawiał się tym, co przyniesie jutrzejszy - zapewne nudny - dzień w pracy. Nie liczył, że trafu mu się coś więcej niż papierkowa robota, którą w zwykle wykonywał. Jego rozmyślania zostały przerwane, przez pojawienie się dwóch dość dziwnie wyglądających jegomościów. Pierwszym, co przyszło mu do głowy na widok odzianych w garnitury ludzi była myśl, czy nie są oni przypadkiem z wydziału wewnętrznego. Jednak szybkie odwrócenie głowy w tył natychmiast zmieniło jego wstępną hipotezę - gdyby to był wydział wewnętrzny, bo już leżałby skuty na ziemi. Następnie było jeszcze ciekawiej - słowa jednego z tajemniczych mężczyzn zrobiły w jego głowie lekki mętlik, jednak nie wyprowadziły go z równowagi. "Kim do cholery jest MIR-12 i po jaką cholerę przychodzą do mnie? Jeżeli to jakiś "genialny" plan łysego cyklopa, to chyba na braki w agentach wyższego szczebla" - Po pierwsze - niczego nie muszę, a po drugie odpowiedź brzmi nie. - skończywszy wypowiadać swoją linię obrony usłyszał za plecami odgłos przeładowywanej broni. Widać agenci MIRu byli przygotowani na odmowę i przygotowali nieco mocniejsze argumenty. Teraz Franco zaczął się zastanawiać - zginąć udając bohatera, czy może pójść z nimi i zbadać całą sprawę? To był trudny wybór, jednak rozsadek wygrał z ego. - Dobra, ale muszę być rano w pracy. I mam nadzieję, że macie przedział dla palących. - po tych słowach agenci stojący przed nim mężczyźni niczym roboty odwrócili się równocześnie. "To będzie długa noc." - przeszło przez głowę Robertsona. Jednak to nie był koniec pecha - zarefowany całą sytuacją zapomniał o papierosie, którego trzymał w ręku, szybkie spojrzenie wystarczyło, aby uznać, że fajka zgasła. Franco przewrócił oczami i z żalem wyrzucił nią w idącego przed nim mężczyznę, a na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech - "Przez ciebie patafianie zmarnowałem papierosa." Następnie sięgną do kieszeni po paczkę, wyciągną z niej kolejną fajkę, włożył w usta i odpalił - "Nie wiem kim są, ale potrafią zepsuć humor. A ja narzekałem na brak wrażeń, życie to jednak dziwka". |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Osobliwość-Rozgrywka Sob Paź 15, 2016 1:11 pm | |
| //Rocket. Twój wybuch wściekłości nie zrobił na agentach wrażenia. Spojrzeli tylko na ciebie beznamiętnie. -Nasi ludzie są wyposażeni w pociski zapalające. To wyszkoleni strzelcy, dlatego wszystkie pańskie argumenty o rozbrojeniu są niczym.-Powiedział jeden z nich. Z chwilą gdy powiedział "zapalające, na ciele Groota pokazało się kilka czerwonych kropek. Lufy były jednak wycelowane w twoją stronę. Snajperzy? Zastanowili się chwilę (bądź słuchali rozkazów), zanim kontynuowali-O wszystkim dowie się pan w bazie. Prosimy za nami do wozu.-Powiedzieli, odwracając się i idąc w stronę wyjścia z uliczki. Podeszli do jakiegoś auta, koloru czarnego. Nie miało rejestracji. Zaczekali aż wraz z Grootem wsiądziecie, i zamknęli drzwi. Wszelkim próby próbom ucieczki wyraźnie zapobiegały lufy i kropki na ciele Groota, które krążyły podejrzanie blisko miejsc gdzie kora się łączyła. Okna nie pozwalały widzieć terenu, a pomiędzy wami a agentami znajdowało się przeźroczyste szkło. Mogłeś dosłyszeć cichy syk, ale na wszelkie pytania agenci nie reagowali, szkło było widocznie dźwiękoszczelne. Zresztą po około minucie zniknął.W pewnym momencie zaczęły ci ciążyć oczy, aż zasnąłeś. Miałeś jednak wrażenie, że cały czas kręciliście się po wyznaczonym terenie. //Spidey Agenci z kamienną twarzą obserwowali twoje popisy. Dopiero potwierdzenie że z nimi idziesz wywołało uśmiech na ich twarzach. Jeden z nich wyciągnął rękę jakby do uściśnięcia. Zdawał się nastawiony przyjaźnie. -Doskonale. Liczymy na owocną współpracę.-Odezwał się, ściskając ci dłoń. Potem ją podniósł, jakby chciał podrapać się po głowie. Zatrzymał ją jednak na dosłowną sekundę w górze, i faktycznie się podrapał. Równocześnie odezwał się pajęczy zmysł, a pół sekundy potem poczułeś ukłucie w ramię. Szybkie spojrzenie ujawniło jakąś strzałkę, wbitą w twoje ramię. Zaczęły ci ciążyć oczy, i padłeś na ziemię, zasypiając. //Franco. Lekko się uśmiechnęli na pytanie o przedział dla palących. Widać nie byli to typowi faceci w czerni... Tak czy siak, odwrócili się, odsłaniając ci plecy. Poszli do przodu, nie zwracając na ciebie uwagi. Równocześnie usłyszałeś świst i poczułeś ukłucie na plecach. Poczułeś senność, a po chwili padłeś na ziemię. Ostatkiem świadomości odnotowałeś że ktoś cię podniósł... //Wszyscy. Przebudzenie nie należało do najlepszych. Obudziła was woda na twarzach, zaś wasze nozdrza odczuły zapach cygara. Co do wody, nie była to woda wylewana z wiadra, ale raczej woda z prysznica. I faktycznie-po otwarciu oczu zobaczyliście odpalone systemy przeciwpożarowe. -Musicie wybaczyć mi tą szopkę. Niestety, lokalizacja naszej bazy jest ściśle tajna.-Dosłyszeliście męski głos. Na drugim końcu sali znajdowało się biurko, a także cztery krzesła. Rocket po rozejrzeniu się mógł zauważyć że Groota nie ma w jego pobliżu. Zatem na kogo mogło być to czwarte krzesło? Nie wiedzieliście. Za to naprzeciw krzeseł stało biurko, proste i do tego wojskowe. Za nim był cień, światło tam nie docierał... zresztą było ono bardzo słabe, jedna goła żaróweczka. Poza nią jedynym punkcikiem była czerwona kropka z cygara. -Przejdźmy do konkretów. Musimy jeszcze poczekać na czwartego członka waszej drużyny, dlatego możecie zapytać o co chcecie. Jedynie nie pytajcie o lokalizacje, jednostkę ani dlaczego tu jesteście. Wyjaśnimy wam to potem. Wasze rzeczy damy wam po odprawie. Zaś twój drzewiasty przyjaciel jest niedaleko-Ostatnie słowa skierowano do Rocketa. Faktycznie, wszystko co mieliście zniknęło. Nawet Web-shooters z nadgarstków Petera, który zdał sobie sprawę że zdjęli mu maskę. Kropka natomiast żarzyła się powoli, raz jaśniej raz ciemniej. (Nie, nie czekamy na czwartego gracza)
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Osobliwość-Rozgrywka Nie Paź 16, 2016 11:05 am | |
| - No tak, rzeczywiście wiecie to. - przytaknął do siebie Rocket. O ile gdyby w akcję wliczone było tylko jego bezpieczeństwo, pewnie byłby skłonny zaryzykować strzelaninę wykorzystując jakoś osłonę kontenera. Ryzykowanie życiem drewnianego poczciwca, to była już zupełnie inna sprawa, a pomimo całego swojego szorstkiego (futrzanego) zewnętrza, naprawdę przejmował się losem swoich przyjaciół. - JESTEM GROOT - przekonywało przyjaciela drzewo. Chcąc nie chcąc, z miną skazanego na ścięcie, odpiął pas granatów, oraz wyrzucił go wraz z pistoletami laserowymi w stronę ludzi. Wyszedł również ze śmietnika i dał się przeszukać. Liczył trochę na to że agenci nie połapią się co z ustrojstwa które przy sobie miał jeszcze może być bronią. Jego rakietnica i karabin wyglądały dość niepozornie, kiedy nie były rozłożone. Nawet jego rękawica, w której miał radio, komunikator i przenośny komputer, mogła służyć też do wezwania Ciężkiego Sprzętu, a w ustach Rocketa to wiele znaczyło. Nie trzymał już rąk w górze. Danie się rozbroić było dla niego i tak dość upokarzające, a ci goście chcieli go widocznie żywego, więc pewnie nie zastrzelą go z powodu takiej pierdoły. Krótko potem zostali odprowadzeni do tajemniczej czarnej furgonetki. - Świetnie! Po prostu bomba! Kim wy jesteście? Jakimś międzygalaktycznym hyclem? Dostanę zaraz zastrzyki na wściekliznę? Dał się jednak wpakować do środka. Po cichu liczył na to że cała sytuacja niedługo się trochę wyjaśni. Wszelkie wątpliwości opuściły go jednak gdy tylko zdał sobie sprawę że jego kabina jest szczelnie zamknięta, a spod siedzeń zaczął dochodzić syk. Momentalnie rzucił się do okna i zaczął uderzać o nie łapkami, jednak szybko opadł z sił i zostawił na nich zaledwie kilka rys po pazurkach. (Nie wiem co się w międzyczasie działo z Grootem, ale widocznie miał powody żeby nie rozwalić samochodu żeby mnie wynieść XD)
- Jeśli coś mu zrobiliście - pogroził w stronę cienia pazurkiem - To nie ręczę za siebie panie tajemniczy! Macie piwo? - zapytał jednak po chwili zastanawiając się o co może zapytać poza tym czego zabronił nieznajomy. - I wiecie że rzadko pracuję za darmo. A bardzo źle czuję się pod presją. Czekając na odpowiedź rozejrzał się po reszcie swojego "oddziału". Rocket miał tę przewagę że podczas swojej kariery współpracował z takim spektrum przedziwnych indywiduów, że siedzący obok niego ludzie wydawali się aż nazbyt normalni. Oczywiście nie chciał ich zanadto oceniać, bo sam widział kiedyś jak Quill wygina metalowy pręt od klapy generatora gołymi rękoma. Z dalszą dyskusją zdecydował się jednak poczekać, bo w duchu bardzo go ciekawiło co tutaj robi.
|
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Osobliwość-Rozgrywka Pon Paź 17, 2016 1:19 pm | |
| Mężczyzna w garniaku wyciągnął ku niemu rękę. Spidey w pierwszej chwili odchylił głowę i spojrzał na jego dłoń. -Zobaczmy, nie ma poduszki śmierdziuszki, igły z nieprzyjemną substancją, ani paralizatora. Wydaje się całkiem czysty. Chociaż skąd mam wiedzieć czy mył te ręce...- pomyślał, wciąż dochodząc mentalnie do siebie. Miał zbyt dużo doświadczenia, cóż, z wyżej wymienionymi kryjącymi się w rękawach, by podawać ręce od razu. Zauważywszy, że cisza robi się powoli niezręczna, a pistolety wymierzone w niego zapewne zbyt prędko nie zostaną opuszczone, przeniósł po raz ostatni wzrok z jego ręki na twarz, po czym ze sporą siłą ją uścisnął (rękę, nie twarz). Zauważywszy jak mężczyzna próbuję się podrapać po tyle głowy w najbardziej niezręczny sposób jaki jest możliwy, samemu przyjął mniej spiętą pozę, przeniósł ciężar ciała na lewą nogę i złapał się za boki, przy mówieniu gestykulując lewą ręką. -Więc idziemy, czy...- w tym momencie jego osobisty system ostrzegawczy zaczął dzwonić- Powinienemsiędomyślićżetopułapka- dodał za chwilę szybko. Nie mógł zlokalizować skąd pochodzi zagrożenie. Zauważył jedynie strzałkę w jego ramieniu. Zmarszczył brwi i wszedł w tryb paniki. Czuł się coraz słabiej, pewnie jakiś rodzaj strzałki usypiającej. Wziął zamach i uderzył agenta przed sobą. Jak zwykle ograniczał siłę jaką w to włożył by go nie zabić. Zaraz po tej akcji nogi same ugięły się pod nim i padł na ziemię.
Obudził się przez istny grzmot który przeszył jego głowę. To Spider-Sense próbujący go wybudzić i przed czymś ostrzec. Był nieco zaspany...na co szybko pomogła zimna woda lejąca się na jego twarz. Czasami jego wczesny system ostrzegania jest istnym histerykiem. Z drugiej strony miał trochę racji, gdy Peter uświadomił sobie, że znajomy materiał maski nie znajdował się na jego twarzy. Zasłonił większość buzi ręką i rozejrzał się w dwie strony. Nie znał tych ludzi. Wyglądało na to, że znajdowali się w tej samej sytuacji co on. Może jeszcze ich wzrok nie przystosował się do wody i oświetlenia... Parker jednym susem dostał się na sufit pomieszczenia i przyległ do niego. Teraz patrzenie na jego twarz powinno być trudniejsze.
Zauważył sylwetkę jakiejś osoby z pojedynczym świecącym się punkcikiem. Przypominał nieco Fury'ego, z tym, że Nick chociaż kupił Ci obiad przed zabraniem Ciebie do domu. Wall crawler, choć w tej sytuacji ceiling crawler byłoby bardziej trafnym określeniem, zaczął zbliżać się ku tej postaci. Zapewne już dobrze przypatrzył się jego twarzy, nie ma po co jej przed nim chować. Tym samym nie oszczędził osobnikowi grymasów złości. Kiedy znalazł się na odległości z której można odbyć grzeczną rozmowę, zaczął: -Oddaj maskę, teraz- jego ton był jak na niego i jego sytuację władczy. Może był tyyyyycią odrobinkę całkowicie wkurzony na zaistniałą sytuację. -Zdajecie sobie sprawę, że jeżeli to jakieś szemrane interesy, moja odpowiedź to z automatu "nie"?- dodał gdy chwilę później ochłonął. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Osobliwość-Rozgrywka Pią Paź 21, 2016 7:38 pm | |
| "Szczęście okazało się dziwką, a ja klientem bez portfela" - takie myśli pojawiły się w głowie Franco, gdy tylko wybudził się i rozerżnął po otoczeniu. Usiłował przypomnieć sobie jaki się tu dostał i co było wcześniej. Pamiętał, że spotkał na swojej drodze "facetów w czerni", którzy konieczni mieli do niego sprawę, poszedł z nimi, a później była już tylko ciemność. Teraz jednak był to, cały mokry i w towarzystwie osób dobrze znanych mu z kartotek TARCZY. Spływająca na jego twarz woda zdołała go już otrzeźwić na tyle, aby powróciła mu pełnia świadomości. Gdzieś w oddali paliło się światło, stał stół i siedziała nie do końca wyraźna postać. Franco przetarł dłonią czoło, był mokry i cholernie chciało mu się palić. Czy papierosy nie zamokły? Jeżeli tak, to będę bezużyteczne. Wtem jednak z oddali dobiegł głosy, który chwilowo oderwał agenta od rozmyślań. Głos oznajmił, same bezwartościowe informacje - zero konkretów dotyczących ich obecności tutaj, ani konkretów misji. "Może nie ma żadnej misji, a jedynie chcą nas zabić? Ale skoro tak, to czemu jestem to ja? Mają przecież Spider-mana i Rocketa, więc po co im ja?" - tego Robertson nie wiedział. Wtem znajdujące się obok niego osoby zaczęły wysuwać żądania i zadawać bezsensowne pytania, które na twarzy Franco wywołały jedynie uśmiech. Postanowił wsłuchać się w nie. Gdy znajdujący chłopak wspomniał o masce, agent instynktownie odwrócił wzrok w jego kierunku. Fakt, był to Nowojorski Superbohater - Spider Man, lecz dopiero teraz Franco mógł zobaczyć jego twarz na żywo. - Ludzie - bez obrazy zmutowany wiewóerze - wiecie po co nas tu ściągnięto? -rzucił do reszty ekipy - Nie? Tak myślałem, więc może zamiast gadać o głupotach i duperelach przejdziemy do konkretów. -te słowa skierował się już do siedzącej przy biurku postaci. Skoro nie mógł pytać o lokalizację i powód ich pobytu tutaj, czy najważniejsze - jak na ten moment - aspekty, pozostawała cała masa innych pytań. - Dobra, kimkolwiek jesteś. Po pierwsze, czemu akurat my i czemu w aktach TARCZY nie ma ani jednej wzmianki o waszej organizacji? - te pytanie było odpowiednie i rzeczowe. Pozostawało czekać na odpowiedź i reakcję tymczasowych towarzyszy. |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Osobliwość-Rozgrywka Sob Paź 22, 2016 10:11 am | |
| Mężczyzna zaśmiał się na reakcję Rocketa. Po chwili wykonał ruch, i kropka przesunęła się w bok. Całkiem prawdopodobne że po prostu wyciągnął cygaro albo papierosa, co sugerowało dłuższą przemowę. I faktycznie, zaraz się odezwał. -Niestety, na służbie nie pijemy. Obowiązku wobec ojczyzny nie można pełnić po pijaku-zabrzmiało to jak przemowa typowego dowódcy, pouczającego młodszego stopniem. -co do pańskiego przyjaciela Groota, jest w ogrodzie. Jest pan naszą gwarancją że nie dojdzie do... zincydentu w naszej bazie.-Równocześnie mogliście zacząć słyszeć zbliżający się helikopter. Mężczyzna wstał zza biurka, i sprawdził zegarek. Wyszedł z cienia, ujawniając swoją osobę w całej okazałości. -Panie Parker, maska zostanie panu zwrócona w chwili gdy zakończymy rozmowę. I nie są to żadne szemrane interesy. Proszę siąść.- powiedział mężczyzna w garniturze.-Co do pana, panie Robertson, odpowiedź brzmi: Ponieważ nasi ludzie uznali że nadajecie się się idealnie do naszej misji. Na drugie pytanie jest prostsza odpowiedź: S.H.I.E.L.D. o nas nie wie. Jesteśmy najtajniejszym oddziałem w USA, przeprowadzając konkretne misje. Podlegamy TYLKO prezydentowi.-Wyraźny nacisk położył na słowo "tylko", jakby chciał podkreślić swoją niezależność. Równocześnie kawałek ściany się odsunął, ujawniając korytarz. Na końcu korytarza znajdował się jakiś mężczyzna, którego twarz i ubranie jednak mogliście dostrzec wyraźnie. Szefuńcio zerknął ponownie na zegarek, i zawołał w stronę żołnierza. -Kapitanie Renko, spóźnił się pan. Miał pan przybyć pięć minut temu.-Przy ostatnich słowach postukał w zegarek. Co ciekawe, nie był to zegarek typowy dla wysokich urzędników, a zwykła cyfrówka. -Tak, helikopter miał opóźnienie. Przepraszam-Powiedział żołnierz, podchodząc do wolnego krzesła. Na piersi pysznie wisiał złoty trójząb, symbol Navy SEAL. Czyli obecny tutaj Kapitan był komandosem, jednym z najbardziej elitarnych. -Dobra, nieważne. Zacznijmy zapoznanie was z zadaniem.-Mruknął dowódca MIR-12. Pstryknął jakiś przełącznik, rozjaśniając ścianę za nim. Pokazana na niej była mapa Azjii, a konkretniej wschodnia część. Zaznaczona była na niej jedna mała wysepka, którą normalnie się pomija na mapach. -Oto Katorga-12. Zdjęcia satelitarne ujawniły nam zabudowania z czasów ZSRR. Sądzimy że prowadzone tam były jakieś tajne badania. Jednak jedyne co zdobyliśmy, to coś o pierwiastku E99. Normalnie umknęło by to naszej uwadze, ale jeden z naszych satelitów został strącony przez tajemnicze wyładowanie. Jego centrum znajdowało się na wyspie. Dokonacie infitracji, wyposażeni w najlepsze zdobycze techniki. Jakieś pytania?- Zapytał, spoglądając na was. |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Osobliwość-Rozgrywka Sob Paź 22, 2016 4:24 pm | |
| -Wypraszam sobie, identyfikuję się jak człowiek pająk, nie wiewóer- odpowiedział żartobliwie na słowa mężczyzny, który znalazł się wraz z nim w tej sytuacji. Bez problemu zauważył, że jest z SHIELD, w końcu zachowywał się typowo jak na tą organizację. Zaczął tęsknić za Fury'm.
-Świetnie, organizacja rządowa. Ponieważ bycie chłopcem na posyłki SHIELD w zupełności nie wystarczało mi w moim życiu- pomyślał. Wzdrygnął się gdy usłyszał, że zwraca się do niego per "Parker". Nie panikuj, Peter, Parker to popularne nazwisko, nikt nic nie wie, nikt nic nie wie... Nie zdejmując ręki z twarzy, spojrzał mężczyźnie prosto w oczy i przyłożył swój tyłek do sufitu, jako wyraz buntu. Nie widział jak jego moce miałyby się przydać do czegokolwiek konkretnego. Potrafił zrobić wiele rzeczy, racja, był mądry, ale wciąż nie tak mądry jak Mr. Fantastic, był szybki, ale nie tak jak Quicksilver, był silny, ale nie tak jak Hulk, potrafił być subtelny, ale nie tak jak Black Widow. To trochę zaskakujące jak bardzo był...średni w wielu rzeczach które robił. Może powinien zmienić przezwisko na "Averange-Man". Niemniej, musiało to być coś niecodziennego, skoro zwykli ludzie się nie nadawali. Może ten trzeci z nich to zwykły człowiek, ale kto wie, wygląda na ten typ, który strzela laserami z oczu.
Wielkie było jego zaskoczenie, gdy ściany się rozsunęły. Nie na tyle by spadł na podłogę, lecz wystarczająco, by otworzył szeroko oczy. Myślał, że w tym cieniu kryją się drzwi, a była to tylko magiczna ściana. Huh, "tylko". To niesamowite przez co przeszedł w życiu (no wiecie iluzje mysterio, klony, Sorcerer Supreme), żeby ściana służąca za wejście do pokoju, była "tylko ścianą służącą za wejście do pokoju". Przez nią weszła osoba, która zapewne dostała się tu dzięki helikopterowi, którego zignorował parę chwil wcześniej. Wyglądał nieco jak Christopher Walken, tylko napakowany. -Gosh dang it, znowu te korki powietrzne, ludzie z mojego fachu często na nie narzekają. Ciekawe kiedy wymyślą ronda powietrzne- zwrócił się do niego żartobliwie. Humor powoli zaczął mu wracać. Akurat na czas w którym mieli mieć odprawę.
Na ścianie ukazała się mapa, Peter skojarzył ją z Azją. To nie do końca USA... Spidey prychnął gdy usłyszał nazwę wyspy. -Katorga... Więc rządowi jednak bywają kreatywni. Mam parę pytań. Nie rozumiem jak badania jakiegoś pierwiastka mają być niebezpieczne dla USA, nie przesadzacie nieco? Chciałbym też czegoś się dowiedzieć o tym pierwiastku E99, znam się stosunkowo dobrze na najnowszych odkryciach, ale niczego o tym nie słyszałem. Istnieje jakiś konkretny powód dla którego jeden pierwiastek jest tajny? Próbujecie powiedzieć, że satelita został zestrzelony błyskawicą czy czymś? No i jaki jest nasz cel tak dokładniej? Sprawdzenie o co chodzi? O i macie może stołówkę gdzieś w okolicy, bo robię się głodny? |
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Osobliwość-Rozgrywka Nie Paź 23, 2016 1:23 pm | |
| "O coś takiego właśnie mi chodziło" - Pomyślał Rocket gdy jeden z jego kompanów podskoczył nagle i przyczepił się do sufitu. Dokładnie ten poziom normalności do którego był przyzwyczajony. - To było chyba do mnie. Wiesz...ogon, futerko. - odpowiedział człowiekowi na suficie. - I nie ma sprawy, słyszałem już to. To trochę tak jakbym nazwał was czarnuchami, przynajmniej gatunek się zgadza. - Odpowiedział znowu tamtemu. - Czarnuchu. Ciężko było wywnioskować cokolwiek z jego wyrazu twarzy, lecz raczej nie życzył źle swoim towarzyszom niedoli. Raczej droczył się z nimi, jakby już byli dobrymi przyjaciółmi. Potem znowu zwrócił się do człowieka za biurkiem. - On jest zabezpieczeniem na wypadek gdybym ja szalał, czy ja jestem zabezpieczeniem gdyby on szalał? - rzucił buńczucznie nieznajomemu. Nie żeby miał chwilowo jakiekolwiek podstawy do grożenia ludziom, ale nie znaczy to że od razu musi mu się tak dramatycznie zmienić charakter, żeby tego nie robić. Już miał wygłosić kolejną tyradę pretensji do wszechświata, gdy nagle jedna ze ścian się rozstąpiła i ukazała im czwartego, tajemniczego członka ich zespołu, który z marszu zaczął się usprawiedliwiać. - Następnym razem każ się otoczyć, pojmać i odurzyć środkiem usypiającym. Polecam. W ten sposób nigdy się nie spóźniam. - cała ta sprawa bardzo go wkurzała i musiał upuścić jeszcze trochę pary, zanim się uspokoi. Przyglądając się mapie Azji, którą kojarzył przecież co jakiś czas orbitując przy ziemi w przestrzeni kosmicznej, zastanawiał się czy właściwie wie coś o tym całym jaju, i jak coś takiego mogłoby zestrzelić satelitę. Zawsze uważał technologię ziemi na mocno przestarzałą, dlatego ciężko mu było zachować poważny ton rozmowy. - Najnowsze zdobycze techniki, znaczy oddacie mi mój sprzęt? I mam nadzieję że moja obecność tutaj to nie jakiś marny dowcip, że szopy lubią jajka. I mówiąc "infiltracja", jesteś absolutnie pewien że nie "likwidacja"? "Przejęcie" też nie brzmi podobnie, ale nie wiesz jak często ludziom mylą się te pojęcia. I też bym w sumie coś wszamał - przytaknął człowiekowi-plakatowi na ścianie. - Kiedy lecimy? Im szybciej to załatwimy tym lepiej. Ta planeta nie jest jedyną w galaktyce, której coś grozi. Mam ważne sprawy, od których mnie oderwaliście. - założył nogę na nogę i skrzyżował ramiona na piersi. Nie wspominał faktu, że wyciągnęli go ze śmietnika, zanim to trafił. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Osobliwość-Rozgrywka Pon Paź 31, 2016 9:31 pm | |
| "Czyli jednak harcerze z armii. To było do przewidzenia." - pomyślał Franco. Nie dziwił go również fakt, że "poprosili" o pomoc akurat ich. Przecież nikt się nie przejmie zniknięciem jednego agenta, czy szopa ratującego wszechświat - to nie leży w ich sposobie postrzegania. Ale nie rozumiał czemu przebywał tu Spider-Man - jeden z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów? O tym agent nie miał pojęcia. Następne wydarzenia były jeszcze dziwniejsze - niespodziewanie pojawianie się osobnika, który wyglądał bardziej na wojownika dalekiego wschodu, niż żołnierza amerykańskich sił specjalnych oraz wyjawianie im celu przyszłej misji wzbudziły we Franco mieszane uczucia. Niby pracował w organizacji, która miała ratować świat - i wszechświat, jednak nie rozumiał powodu czemu akurat ich trójka była tak wyjątkowa, aby dostąpić tego zaszczytu.
Rozmyślając nad tym ruszył pewnym krokiem w stronę stojących w pewnej odległości mężczyzn. Nie bał się ich, bo niby co mogą mu zrobić? Był im przecież potrzebny. Gdy dotarł już do biurka, ku jego radości znalazł na nim pudełko cygar, obcinarkę i zapałki. Nie przejmował się nimi, ani resztą tymczasowych towarzyszy - sięgnę po pudełko, wyciągną z niego cygaro. Następnie włożył je do ust, odciął górną część i podpalił. Co prawda nie były to jego ukochane tanie papierosy, jednak nie potrafił się powstrzymać od chęci zapalenia tytoniu. - Dobra żołnierzyki. - wygodnie oparł się o stół. - Skoro jesteście z jakiejś agencji BARDZO specjalnej, to czemu nie poprosiliście o współpracę jakiegoś jasnowidza, czy coś?. Robertson zaciągną się mocnej cygarem i wyrazem obojętności na twarzy uniósł głowę w górę wypuszczając z siebie prosty słup dymu. - Co do Ciebie Panie Bohater wojenny - od kiedy wojsko zatrudnia jakichś ninja. Mam nadzieję, że nie wyskoczysz za chwile z nożem na sznurku, czy czymś równie idiotycznym. Teraz już w pełni zrelaksowany Franco przejechał spodem dłoni po włosach. - Nie wiem jak reszta ekipy - tu wskazał ruchem głowy stojących opodal towarzyszy - Ale ja jestem gotowy. Oddajcie mój sprzęt i wypuście z tej nory - przygnębia mnie. Swoją drogą - tu zwrócił się do odzianego w garnitur - Nie wie, jak możesz palić takie coś. - tu wskazał wolną ręką na cygaro i beż wyrzutu wyrzucił je za siebie.
|
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Osobliwość-Rozgrywka Sro Lis 02, 2016 3:07 pm | |
| Dowódca wysłuchał pytań. Skinął głową na słowa Spider-Mana -Dobre pytanie. Zacznijmy od tego, że ostatnie zdjęcia z satelity udowadniają że prowadzono badania zbrojeniowe. Natomiast zdjęcie tuż przed zniszczeniem-Skinął ręką w bliżej niokreślonym kierunku. Mapa znikła, pokazał się natomiast zdjęcie budynków... dosłownie odnowionych, jakby świeżo zbudowanych-Poprzednie zdjęcia sugerują że wyspa jest zniszczona. Podejrzewam, że E99 daje kontrolę nad czasem. Macie zbadać teren i dostarczyć nam próbki E99. A co do ratowania galaktyki...-Tu się uśmiechnął, typem dobrego wujka łapiącego na kłamstwie-To nie wiem od kiedy galaktyka znajduje się w śmietniku-Dodał. Następnie zamyślił się na moment, gdy Franco wygłaszał swoje kwestie. Słysząc oskarżenie o "japońskość" żołnierz SEAL wstał -Posłuchaj mnie, panie "Jestem super ważny". Zostałeś wybrany tylko dlatego, że się nadajesz. Ale to nie oznacza, że możesz mi dorównać. Załatwię cię w trzy sekundy. Bez noża.-Jego głos zdradzał pewność kogoś, kto nie raz bywał w opałach. -Uspokójcie się. A co do cygara, to moja sprawa co palę. Te cieniutkie papierosiki niby mają być lepsze?-Powiedział dowódca. -Podałem wam wszystkie informacje. Idzicie drzwiami przez które wszedł Nathan, on wie gdzie jest zbrojownia.-Powiedział, wskazując drzwi w ścianie i korytarz. Na końcu znajdowała się kabina windy. W środku znajdowały się jakieś guziki. Nathan wszedł bez wahania, poczekał na każdego i wcisnął jeden z nich
Dojechaliście do zbrojowni. W środku na półkach stały najróżniejsze bronie, nieznane nawet Rocketowi. Z nikąd pojawił się Ten staruszek Ubrany dosyć luźno. -Ach tak, ludzie od Katorgi. Wasze wyposażenie. zaczynając od pana Parkera...-Powiedział, znikając na zapleczu. Po chwili wrócił, niosąc twój sprzęt.-Zacznijmy od maski. Pozwoliłem ją ulepszyć, wmontowując noktowizor i sonar. Będzie miał pan możliwość widzenia w mroku...-powiedział z lekkim uśmiechem. Następnie podał ci webshoters-Z tym mamy więcej nowinek. Pańska sieć będzie teraz dużo mocniejsza, zdolna wytrzymać większy ciężar. Ponadto, po trafieniu w pewien obiekt będzie dalej lecieć, pokrywając go. Polecam na wrogów. Warto może jeszcze wspomnieć o umocnionych czubkach, które aktywuje pan tym guziczkiem-Wskazał guzik którego wcześniej nie było. Po wciśnięciu sieć wyraźnie stwardniała, przyjmując kształt szpikulca. Po ponownym wciśnięciu wróciła do normalności. Staruszek zaś wyciągnął niemal dokładną replikę twojego stroju, tylko wyraźnie grubszą.-Wzmocniłem pański strój. Powinien się dopasować idealnie. Chroni przed rozdarciem, ale uwaga na pociski. Przebieralnia jest tam-Skinął głową w stronę kilku kabin, wyglądających dosłownie jak kabiny. -Teraz pan Rocket... Dlaczego jest tu wpisane "specjalista od kreatywnej rozpierduchy"? Nie wiem co panu zaproponować. Udało mi się tylko zwiększyć ilość amunicji i zasięg pocisków laserowych. Mogę panu zaproponować jedynie technologię bomby termolaserowej, ale to już chyba macie tam w górze... marginesem, dziękuję za sposób uzyskiwania włókien węglowych. Pomoże nam-Ostatnie zdania wypowiedział z lekkim uśmieszkiem. Zastanowił się nad tym co zrobić z Franko-Hmmm... jaką broń dla pana? Sądzę że najlepsze będzie to co zawsze, czyli standard. Nasz specjalistyczny karabin wszęchmożliwościowy, SBZ. Ładowany praktycznie wszystkim... Kaliber dowolny. Proszę spojrzeć-Powiedział, wyciągając karabin wyglądem przypominający zwykły karabin szturmowy. Tyle tylko, że z boku miał pokrętło, a obok niego ekranik. -Przekręca pan pokrętło, a karabin sam przyjmuje formę optymalną do celu. Niech pan spojrzy-Przekręcił je, z wyraźnym trudem. Karabin wywrócił się na drugą stronę, części zaczęły wędrować. Po chwili staruszek trzymał w ręku Shotguna. -Trybów jest cztery, karabin, shotgun, miotacz ognia i granatnik. Więcej nie potrafimy-Powiedział, odwracając się plecami do was. Udał się na zaplecze, skinąwszy wcześniej ręką Nathanowi. Ten udał się, i po dłuższej chwili wyszedł. Na rękach miał jakieś rękawy, przechodzące w spory plecak. Reszta jego ciała się nie zmieniła. -To wszystko co mogę wam dać-Powiedział wychodząc za nim staruszek-Chyba że macie jakieś specjalne wymagania?- Zapytał. Nathan zaś wsiadł do windy, i czekał na was, bawiąc się nożem wydobytym nie wiadomo skąd. //Teraz zauważyłem że to mój 100 post
Ostatnio zmieniony przez Sly dnia Nie Lis 06, 2016 8:19 pm, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Spider-Man
Liczba postów : 305 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Osobliwość-Rozgrywka Sro Lis 02, 2016 5:06 pm | |
| Peter zauważył, że jego "przyszli koledzy z pracy" mają bardzo... silne osobowości. W jednym narożniku typowy, zmęczony życiem detektyw-guy, a w drugiem nadpobudliwy, antropomorficzny szop pracz. Tak, zazwyczaj właśnie w tego typu towarzystwie spędzał czas, innymi słowy-nic nowego. Z jakiegoś powodu w tym całym pokoju to właśnie szopowaty osobnik wzbudzał w nim najwięcej empatii. Pytanie czy to mówi źle o zdrowiu psychicznym Parkera, czy o zachowaniu pozostałych osób w tym pokoju. Chociaż wspomnienie o innych planetach było nieco dziwnym zachowaniem ze strony zwierzaka. Jest kosmitą? To właściwie sporo by tłumaczyło np. jego istnienie, którego z jakiegoś powodu webhead nie kwestionował. Widział już własne klony, nic go nie ruszy, nawet gadający szop, który chodzi na dwóch nogach i jest z kosmosu. Skrzywił się kiedy dym z cygara dotarł na wysokość sufitu. Pomachał nawet dłonią przed twarzą by nieco go odgonić od siebie. Odczepił się od góry pomieszczenia, w powietrzu odwracając się ku podłodze i lądując uginając obie nogi i kładąc przed sobą jedną rękę. Urgh, miał stanowczo dosyć chemii w swoim organizmie jak na jeden...dzień? Omójtynajsłodszyironmanie, lepiej żeby spał nie dłużej, niż jeden dzień, bo ciocia zacznie się martwić. Miał wrażenie, że tamci kolesie zaraz się na siebie rzucą. Zwłaszcza "kapitan", który stwierdził, że załatwiłby tamtego kolesia w trzy sekundy. Spideya kusiło zwrócenie uwagi na to, że sam mógłby spacyfikować każdego z nich w mniej niż sekundę, jeżeli klepnie ich odrobinę za mocno w plecy, ale było to nieco nie na miejscu, więc zamiast tego siedział cicho i dał tamtemu kolesiowi rozwiązać problem. Przy okazji złapał cygaro między środkowy palec i palec wskazujący, gdyż akurat stał za nim. Teraz mieli okazję zobaczyć jego szybkość i refleks. -Nie powiedziałeś mi jeszcze czy pokrywasz moje ubezpieczenie zdrowotne, ani czy dostanę jeden z tych fajnych hełmów marines? Zawsze chciałem taki mieć, ale nigdy nie mieli ich w moim lokalnym Hot Topic'u- powiedział z udawanymi pretensjami, powoli zmierzając ku wyjściu. Prowadził do windy, zrównując się krokiem z Renko (patrząc w stronę przeciwną do niego), tylko dlatego, że nie lubił gdy ludzie patrzyli na jego twarz bez maski. Po otworzeniu drzwi, stanął z tyłu, by inni mogli wejść bez problemów. Przeniósł ciężar ciała na lewą nogę, splótł ręce na klatce piersiowej i oparł się o ścianę. Już czuł, że to będzie dłuuuugi dzień. Odruchowo nadął policzki, przekrzywił szczękę, byleby cokolwiek robić. Potem zaczął gwizdać melodię jakiejś chwytliwej piosenki, której nazwy nie pamięta, ale jakoś wryła się w jego głowę. Ciekawe na ile był nieznośny dla kolegów, którzy teraz znaleźli się z nim w tak ograniczonej przestrzeni. Jeżeli go znacie, nie powinniście mieć problemów z domyśleniem się, że on jako pierwszy przerwał tę typową niezręczną ciszę w windzie: -Więc... Niezłe ubranko panie...? Podoba mi się tekstura, z jakiego to materiału?- powiedział do szopa, spoglądając na dół, prosto w jego oczy i wskazując otwartą dłonią jego uniform - Myślałem nieco nad jakimiś modyfikacjami do stroju, łatwo się drze i materiał jest zszyty w dziwnych miejscach, jakieś porady? Jest też nieco za ciasny w niektórych miejscach- dodając to podrapał się po kroczu w wymowny sposób. Nie chciał tym podkreślać tego co mówi, na serio musiał. Odkaszlnął. Odwrócił się do osoby, która jako jedyna nie została porwana do tego miejsca, z braku lepszego wyrażenia. -Długo tu pracujesz? Wiesz, dla służb specjalnych? Ja zostałem porwany dopiero niedawno, nieco się nie odnajduję, jakieś porady dla nowego?Kiedy dotarli do zbrojowni, człowiek pająk rozejrzał się po niej z zaciekawieniem. Najchętniej doskoczyłby do każdej półki, każdej broni gadżetu i popróbowałby je, dokładnie obejrzał, ale nie chciał zachowywać się nieprofesjonalnie w takim miejscu. Nagle do pomieszczenia wszedł starszy pan. -Hej, mówił Ci ktoś, że przypominasz takiego jednego aktora? Jak mu było...- przywitał się w swoim stylu. Kiedy mężczyzna "zniknął na zapleczu" do Petera właśnie dotarło, że nazwał go "panem Parkerem". Oh, przez brak maski tak ciężko zapamiętać którą rolę miał odgrywać. Teraz nawet nie może powiedzieć "Mów mi Spider-Man", bo wyjdzie niezręcznie... Odrobinę pocieszający był widok maski, oraz reszty gadżetów. Maskę prawie natychmiastowo wyrwał z rąk starca, zwyczajnie czuł się w niej bardziej komfortowo. -Oh, to... fajne- powiedział słuchając zmian wprowadzonych do jego wizjerów. Nie był do końca pewien czy mu się przydadzą, ale może dać im szansę. Na web-shootery był w stanie poczekać na tyle długo, by starzec mu je podał. Przejrzał dokładnie zewnętrzną obudowę. Wydawała się być w 100% repliką starej wersji, jeżeli sama w sobie nie jest przerobioną starą wersją. Największą różnicą był przycisk, którego wolał nie naciskać, na wypadek gdyby służył do autodestrukcji czy czegoś. Założył je jakby nigdy nic i wsłuchał się w słowa starca, zaglądając pod rękawy w których chowa wyrzutnie sieci. -To brzmi jak wynalazek jednego z moich klonów (i ta, JEDNEGO z moich klonów, długa historia, nie chcesz słuchać) małe kapsułki, które otaczały trafiony cel siecią. Ciekawe jak ten szaleniec radzi sobie w życiu...- odpłynął w swoim wywodzie. Trochę mu go brakowało, powinni kiedyś pójść na hot-doga. Nie odmówi hot-doga. To plus posiadania klonów, wiesz zawsze co lubią. Do kostiumu podszedł sceptycznie. Jeżeli zostanie trafiony nożem czy czymś to raczej failure state dla niego. Mimo wszystko z uprzejmości zabrał strój. Na szczęście nosił już maskę, więc nie można było zauważyć niechęci na jego twarzy. Wszedł do szatni. Zdjęcie uniformu to żaden problem, ale nowy może sprawiać pewne problemy. [...] -Hej, nie chcę przeszkadzać, ale gdzie na tym cosiu są jakieś suwaki? Czekajcie... Chyba znalazłem. JAAAAU! Ok, nieco się pośpieszyłem, spokojnie, nie krwawię, nie krwawię...Wyszedł z przebieralni w nowym uniformie.-Ok, próba generalna, proszę trzymać zwierzątka futerkowe poza zasięgiem, bo nie wyciągniecie sieci z ich futer do wydania następnej dobrej płyty Lady Gagi- Zwrócił się przodem do ściany i wykonał w jej stronę charakterystyczny gest. Sieć przyczepiła się do niej i opadła delikatnie na ziemię. -Brawo, udało wam się ich nie skopać. Nie wzywaj ekipy od sprzątania, ta sieć zniknie za godzinę... co ja mówię, pewnie to wiecie- rzekł do kapitana. Stanął przy wyjściu ze zbrojowni i uderzył pięścią w otwartą dłoń. -Jestem gotów- zadeklarował całej ekipie.
Ostatnio zmieniony przez Spider-Man dnia Czw Lis 03, 2016 10:39 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Osobliwość-Rozgrywka Czw Lis 03, 2016 9:38 am | |
| -Najlepsi grzebią w śmietnikach. - obronił się stanowczo szop. - To solidne podstawy pracy detektywistycznej i hackerskiej. Byłem w trakcie pozyskiwania bardzo krytycznych danych! - dodał, ale nie sądził że ktokolwiek w to uwierzy. - Swoją drogą całkiem schlebia mi że przyszliście z tym do mnie. Można było po dobroci, wiecie? Dajcie znać Starlodrowi o co tu się rozchodzi. Nie chcecie żeby Drax, albo Gamora mnie szukali. - sam nie był pewien czy właściwie chcieli by go szukać, albo nawet po ilu miesiącach zauważyliby że zniknął. No ale brak Groota da się chyba zauważyć. - Omówi z wami szczegóły ewentualnej zapłaty. Gdy ci normalniejsi członkowie jego ekipy niemal skoczyli sobie do gardeł, uniósł tylko w górę ręce na znak że nie staje po żadnej ze stron. Zaraz po otworzeniu się windy podreptał w tamtą stronę. Stęsknił się za swoimi pukawkami. No i Grootem. Za Grootem chyba nawet bardziej. Tak przyzwyczaił się do towarzystwa swojego drewnianego przyjaciela, że źle się czuł bez jego obecności. - To ciekawe co z tą wyżerką... - zagadał towarzyszy, ale odpowiedziała mu cisza. Gdy Peter zapytał o jego strój, nie odwracając się w jego stronę odpowiedział: - Nanowłókna węglowe. Macie je chyba na ziemi. Tylko cały czas otrzymujecie je z pirolizy poliakrylonitrylu i czy czegoś tam innego. Przez to nie możecie dojść do czystej struktury krystalicznej. Ehhh... to urocze jak się staracie. - Naciągnął swoją koszulę - Musiałbyś chyba dwa dni próbować, żeby przebić to prymitywnym nożem. Standardowe wyposażenie. Nawet w zakładach produkcyjnych. A to niby co, lateks? - zapytał odwracając głowę akurat w tym momencie żeby zobaczyć co Peter robi. Bez słowa odwrócił się z powrotem i dalej jechał cicho chcąc wyrzucić ten obraz z pamięci. Gdy dotarli do zbrojowni i spotkali tajemniczego staruszka, od razu niemal wyszarpnął od niego swoją broń. Na zdziwienie człowieka na temat wpisu wzruszył tylko ramionkami i powiedział: - Co tu dużo mówić? I put an "Art" in "Artillery"- Zastanowił się nad tym tekstem i stwierdził że musi go zapamiętać. Zaraz potem zaczął gmerać przy pistoletach - Jak to zrobiłeś? Jak kombinowałem z wzmacniaczem promienia to się szybciej wypalał, a przy rozdzielaczy nie miał takiego kopa. Albo nie mów, sam to rozgryzę jak będę miał chwilę. Jak to u was mówią: "Śmiercionośne materiały wybuchowe to nie pacierz. Śmiercionośnych materiałów wybuchowych nie odmawiam"? Czy jeśli jej nie wykorzystam, będę musiał ją oddać pod koniec misji? - zapytał z nadzieją w głosie. Przypiął kabury z pistoletami, nałożył rękawicę z komputerem i interfejsem sterowania Michaliną, przytwierdził rozkładane działko do pleców. Zajęło mu to trochę czasu, więc za rozkładaną rakietnicę zabrał się dopiero gdy spider-man prezentował swoje web shootery. Słowa prezentacji zaciekawiły go na tyle że z niewielkim zniecierpliwieniem oczekiwał pokazu. Brak jakiejkolwiek zdolności penetracyjnej minimalnie go zawiódł, choć przyznał że urządzenie jest całkiem praktyczne. Dopisał je do swojej długiej już listy eksperymentów w wolnych chwilach. Jednak żeby nie być gorszym, zamiast przytwierdzić swoją Rocketnicę do pleców rozłożył ją i posłał szybko jeden ze średniej siły pocisków w stronę ściany strzelnicy z pajęczyną. Oczywiście nie chciał poranić tym pająka. Ale nikt nie wygrywa porównywania kalibrów z Rocketem. Gdy tynk i kurz już opadły powiedział tylko po spidermanie. - Tia, ja chyba też. Gdzie jest Groot? - Po czym przeładował broń, skompresował ją i przytwierdził do pleców. Nie sądził żeby ziemska zbrojownia oferowała coś lepszego od jego samoróbek, ale na wszelki wypadek jeszcze się rozejrzał. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Osobliwość-Rozgrywka | |
| |
| | | | Osobliwość-Rozgrywka | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |