|
| Laboratoria | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Laboratoria Czw Sty 26, 2017 2:41 pm | |
| Laboratoria dzielą się tak naprawdę na trzy pomieszczenia: fizyczne, chemiczne oraz elektroniczne. Wszystkie wyposażone zostały w najnowocześniejszy sprzęt, często wykonywany przez tych szczególnie uzdolnionych w tym kierunku członków X-Men oraz ich sojuszników - czyli dosłownie unikalny. Laboratorium elektroniczne jest najmniejsze i praktycznie kwadratowe. Po jednej stronie graniczy z szatnią, po drugiej z basenem, po trzeciej zaś - z laboratorium fizycznym, a do tego ostatniego można z niego w dodatku przejść. Poza tym posiada również połączenie z korytarzem. Laboratorium fizyczne jest już trochę większe i prostokątne. Jedne drzwi prowadzą z niego rzecz jasna do laboratorium elektronicznego, drugie i trzecie na korytarz, a czwarte i piąte - do laboratorium chemicznego. Dla lepszego zobrazowania: drzwi numer dwa i cztery oraz trzy i pięć wypadają naprzeciwko siebie, a znajdują się po przeciwnych stronach sali. Laboratorium chemiczne jest największe - a różnica jest spora, bo zmieściłyby się w nim trzy albo cztery fizyczne. Właściwie nie jest po prostu chemiczne, bo również biochemiczne i bioelektroniczne. Jedną z dłuższych ścian graniczy z basenem i salą treningową. |
| | | Wolfsbane
Liczba postów : 154 Data dołączenia : 09/04/2013
| Temat: Re: Laboratoria Pią Mar 03, 2017 5:37 pm | |
| /zt z gabinetu Emmy
W ponurym nastroju i nieco oszołomiona gonitwą myśli, przemierzała korytarze, kierując się ku podziemnym laboratoriom. Pod pachą taszczyła zabraną z pokoju głowę robota a przez ramię miała przerzuconą swoją podróżną torbę. Skoro nie zamierzała tracić ani chwili, mogła równie dobrze od razu zabrać ją ze sobą. Wizytówka X-Factor Investigations spoczywała w kieszeni jej kurtki i Rahne co jakiś czas sięgała do niej, by rzucić okiem na nadrukowane na kartonik słowa. Wkrótce była już w stanie wyrecytować adres i numer telefonu z pamięci. Umocniła się w swoim postanowieniu, i choć jej myśli były niespokojne, serce miała dziwnie lekkie. Najtrudniejszą część pożegnania miała już za sobą...
Godzinę wcześniej
Kryptonimy, które wymieniła Emma były zaskakujące. Wymienienie Josha Foleya w składzie szczególnie ją poruszyło, przywołując wstydliwe wspomnienie, które chętnie pogrzebałaby w niepamięci. Nowa drużyna była najwyraźniej zbieraniną silnych osobowości, a Laura miała być ich opiekunką. Rahne cieszyła się, że dziewczyna, zamiast otrzymać od dyrektorki spodziewaną naganę, została w ten sposób wyróżniona, równocześnie jednak nie zazdrościła jej tego rodzaju odpowiedzialności. Miała nadzieję, że ich pierwsza wspólna misja nie okaże się niebezpieczna. Nie mogła przy tej okazji nie pomyśleć o swojej własnej drużynie z czasów, kiedy wszyscy byli pełnymi zapału dzieciakami. Serce podskoczyło jej w piersi, zupełnie, jakby nie miała dziś już wystarczająco wielu okazji do nostalgicznych wspomnień... Po opuszczeniu gabinetu Emmy Frost, udała się prosto do kwatery profesora. Szła szybkim krokiem, zdecydowana dotrzeć na miejsce zanim jej odwaga osłabnie. Gdyby zwlekała, istniało ryzyko, że wyperswaduje sobie tę wizytę i nigdy sobie tego nie wybaczy. Tego dnia szkoła niemal została zniszczona przez obcą rasę. Jaką miała pewność, że taka sytuacja nie powtórzy się w niedalekiej przyszłości? Drugiej takiej szansy mogła nie dostać. Sądziła, że przygotowała się na to, co zastanie w pokojach profesora. Była w błędzie. Widok aparatury ustawionej wokół łóżka i nieruchomej, dziwnie kruchej postaci Xaviera, wstrząsnął nią do głębi. Nie chciała go takim oglądać. Bała się, że jeżeli profesor nigdy się nie wybudzi, ten widok będzie ją prześladował do końca życia. Nie miała jednak wyboru. Była mu to winna. Nie wiedziała czy w tym stanie słyszy cokolwiek, ale musiała wierzyć, że w jakiś sposób jest świadomy jej obecności. Tak potężny umysł nie mógł po prostu zgasnąć. Bóg nie pozwoliłby na tak niewyobrażalną niesprawiedliwość. Przez całą drogę zastanawiała się co powie i jakich słów użyje. Teraz czuła w głowie pustkę. Żadne słowa nie wydawały się adekwatne, by opisać jej smutek, gniew i żal. Zrobiła więc to, co przychodziło jej naturalnie. - Ojcze nasz, któryś jest w niebie... - Modlitwa, którą znała od dziecka sama wpłynęła jej na usta. Rahne osunęła się na krzesło stojące u wezgłowia łóżka i wpatrując się niewidzącym wzrokiem w twarz profesora, szeptała słowa, które przynosiły ukojenie w najtrudniejszych momentach jej życia. - Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi... Miała wrażenie, że świat i wszystkie jego troski odpływają od niej. Przez tę krótką chwilę istniało tylko tu i teraz. Nie modliła się za siebie, a za człowieka, który był dla niej niemal jak ojciec, i za matkę, którą wiadomość o jego stanie poruszyła bardziej, niż Moira była skłonna przyznać. Rahne znała jednak swoją przybraną matkę dość dobrze, aby to dostrzec. - ...i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. Amen - zakończyła, czując, jak po policzkach spływają jej łzy. Nie zdawała sobie sprawy, że płakała. Zawstydzona otarła łzy rękawem i osuszyła oczy. W tym stanie dotarł do niej kolejny mentalny przekaz Emmy. Słowa White Queen nie podziałały na nią tak mocno, jak zapewne powinny. W końcu jak miał zareagować człowiek na wiadomość o nadchodzącym końcu świata? Paniką, gniewem, płaczem - te emocje były naturalne i na miejscu. Rahne, która właśnie przeżyła swoje prywatne małe katharsis, była tak od nich daleka, jak tylko możliwe. Strach co prawda ścisnął jej serce na myśl o niebezpieczeństwie, z jakim mierzył się Wolverine i pozostali, jednak świadomość własnych ograniczeń i nieuchronności tego, co miało nadejść, podziałała na nią trzeźwiąco. Nie mówiąc o tym, że wizja czarnej dziury wchłaniającej całość istnienia była tak abstrakcyjna, że trudno jej było w pełni pojąć jej znaczenie. Avengers czy inna rządowa organizacja mogłaby coś zdziałać na krótką metę. Szkołę możemy w ostatniej chwili ewakuować, ale dokąd? I na jak długo? Będę się za nich modlić. Co więcej możemy zrobić? - przekazała Emmie, nie dbając o to, czy kobieta zareaguje na jej ostatnie słowa szyderstwem. W głębi serca czuła, że ma rację. Jeżeli drużyna przebywająca w kosmosie zawiedzie, oni będą zgubieni bez względu na to, jakie środki podejmą. Paradoksalnie to właśnie pchnęło ją do działania. Może nie zostało jej już wiele czasu, zamierzała jednak wykorzystać go jak najlepiej. Podniosła się z krzesła, pożegnała nieprzytomnego profesora ostatnim spojrzeniem i opuściła kwaterę.
Obecnie
Otwierając sobie łokciem drzwi do laboratorium elektronicznego, robiła szybki przegląd wszystkich rzeczy, których zamierzała dopilnować na ostatnią chwilę. Pierwszy przystanek zrobiła w swoim pokoju, gdzie poświęciła chwilę na napisanie kilku odręcznych wiadomości, w których wyjaśniała swoje plany i przepraszała za wyjazd bez pożegnania. W żadnej z nich nie wspomniała ani słowem o końcu świata. Następnie zabrała swoje bagaże i nieszczęsną głowę sentinela, i opuściła pokój, zostawiając klucz w drzwiach. Z pewnym drżeniem serca wsunęła trzy liściki kolejno pod drzwi Kitty, Laury i Logana, przy tym ostatnim modląc się cicho, aby odczytał ją po powrocie, gdziekolwiek teraz był. Kilku innym osobom także była winna słowa pożegnania, jeszcze innym przeprosiny, jakimś cudem zdołała jednak samą siebie przekonać, że nie ma już na to czasu. Dopiero kładąc na laboratoryjnym stole głowę robota przypomniała sobie powód, dla którego w ogóle pojawili się z Rictorem w gabinecie panny Frost. Nie wiedziała jaką decyzję w tej sprawie ostatecznie podjął jej przyjaciel, skoro jednak właśnie udawała się do siedziby X-Factor, mogła sama go o to zapytać. I pomóc zadbać o to, aby sprawa rządowej listy mutantów została dokładnie zbadana, a sama lista wykorzystana w słusznym celu. Niespokojnym ruchem pogładziła bransoletkę na lewym nadgarstku i podejrzliwie przyjrzała się metalowej głowie. Na pewno przez jakiś czas będzie miała na czym skupić uwagę i wysiłki. - I tak byłaby ze mnie beznadziejna nauczycielka - rzuciła do pustej sali. Rahne Sinclair starannie zamknęła za sobą drzwi laboratorium i ruszyła na dziedziniec, nie oglądając się za siebie.
//zt |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Laboratoria Nie Kwi 08, 2018 3:24 pm | |
| Sigma spędzała swój czas wolny w laboratorium elektronicznym. Potrzebowała specjalistycznych narzędzi, by móc skończyć naprawę roomby, którą ostatnio zepsuł jeden z uczniów. Niegroźne zwarcie, które wymagało wypełnienia spalonych elementów płyty głównej nanomaszynami, a zaraz potem umiejętne przytwierdzenie jej. Do tego doszło kilka pomniejszych optymalizacji oraz napraw, by kolisty robot sprzątający z własnym, bardzo prostym oprogramowaniem mógł dalej pełnić swoją funkcję. Maszyna w tym czasie miała na jednym z monitorów włączony kanał z wiadomościami, gdzie pokazywano przebieg konferencji. Mogła wyłapać kilka błędów logicznych i przypisywania sobie zasług, jeśli chodzi o naukowców. Jak na razie według jej danych, naukowcy wpisywali się w pewien wzór zachowań, który towarzyszy wielkim odkryciom. Maszyna była akurat w trakcie nakładania pokrywy na robota, gdy stało się to, czego najmniej oczekiwała. Ktoś zakłócił przebieg konferencji. Maszyna odłożyła narzędzia i przeszła w tryb pełnej analizy nagrania, a następnie przeskakiwała po kolejnych stacjach. W różnych odstępach czasowych, atak miał miejsce w kilku różnych lokalizacjach. Był bardzo skoordynowany. Można rzecz, że z chirurgiczną precyzją dopracowany. AI widząc na monitoringu z Los Angeles jedną z maszyn od razu zerknęła w kierunku leżącej na jednym ze stolików głowy robota. Podeszła do niej i od razu przystąpiła do analizy inżynieryjnej. Mechanizm sterujący robotem był znacznie prostszy od jej oprogramowania. Nadrzędnym celem było szukanie, a następnie neutralizacja mutantów. Głowa posiadała nawet specjalny skaner do tego, którego dane techniczne Sigma po prostu zuplodowała na swój twardy dysk. Nawet jeśli teraz nie posiadała w swoim ciele skanera, to z czasem po prostu go zbuduje, a może i ulepszy. Sądząc po okresie czasu, który dzielił przyniesienie głowy, a atak, jednostki mogły być znacznie bardziej zaawansowane. Skaner mógł być bardziej precyzyjny oraz czuły. Cyborg wydedukowała, że musiał operować na jakichś falach radiowych, które najpewniej da się zakłócić. To również maszyna postanowiła analizować w trakcie na podstawie tego prototypu, gdyż tamte modele mogły operować na nieco innych zasadach. Były bardziej rozwinięte, aczkolwiek podstawy miały najpewniej takie same. Jak języki programistyczne stworzone przez ludzi, które miały elementy wspólne u podstaw, ale różniły się im bardziej były zaawansowane. Dla dobra instytutu, Sigma musiała zebrać więcej danych technicznych na temat maszyn. Najlepiej złapać jedną i rozebrać ją na części pierwsze, a to związane było z udaniem się do miejsca ataku. Najbardziej sensowną opcją wydawało się udanie do Los Angeles. Zabrawszy dane oraz puściwszy robota na podłogę, by sprzątał laboratorium, Sigma udała się w stronę wyjścia. Najpewniej Logan nie obrazi się jeśli maszyna pożyczy blackbirda. Strój momentalnie zmienił się na czarny kombinezon. Kiedy dotarła do hangaru otworzyła hangar i wystartowała maszyną. Włączyła maskowanie. Program do pilotażu oraz obsługę maszyny przyswoiła po dotknięciu steru i przeanalizowaniu schematów. Wystarczyło wpuścić nanomaszyny do komputera pokładowego. Nie było czasu do stracenia. Liczba ofiar z każdą minutą wzrastała, a AI nie miało w interesie pozwolić, by ginęli ludzie. Byli wartościowymi zbiornikami danych, a roboty należało zbadać. /ZT |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Laboratoria | |
| |
| | | | Laboratoria | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |