Imię i nazwisko:
San Cho Sung
Pseudonim:
Slayer
Rasa:
Mutant
Miejsce pochodzenia:
Kowloon Walled City/Hong Kong
Wiek:
21.02.1989
Frakcja:
Niezrzeszony
Wygląd:
Nie jest on osobą, która rzuca się w oczy - raczej miniecie go w tłumie, bez zwracania uwagi, co często wykorzystuje. Jest on dość wysportowany, umięśniony - choć bez przesady - i sprawny fizycznie. Krótko obcięte czarne włosy i brak zarostu oraz małe czarne oczy nie wyróżniają go z pośród innych Azjatów. Jedynym, co stanowi jego znaki szczególne jest tatuaż pod dolną wargą przedstawiający cztery szpony.
Charakter:
Jego charakter jest dość specyficzny - zazwyczaj zamknięty w sobie i stojący w cieniu, a z drugiej pewny siebie i chcący pokazać się z jak najlepszej strony. Nie stara się na siłę pokazać światu, nie chce błyszczeć i być na widoku - woli spokojnie stać w cieniu i obserwować rozwój wydarzeń, lub wykonywać polecenia szefa. Doświadczenia życiowe sprawiły, że stał się on skryty cichy, przesadnie opanowany i zaczął bać się własnych uczuć - stara się ich nie okazywać, a jeżeli już to są one zdawkowe. Z pozoru jednak jest całkowicie wyprany z uczuć - zwykle przyjmuje pozę zimnego i obojętnego na świat, choć tak na prawdę jest osobą empatyczną i uczuciową. Jedną z niewielu rzeczy, które go denerwują jest odkrycie jego drugiej - tej nie-złej strony. Mimo, iż jako zabójca z łatwością przychodzi mu pozbawienie życia, to zazwyczaj dręczą go wyrzuty sumienia. Zwykle nie od razu, jednak kumulują się one i w pewnym momencie uderzają w jego psychikę, a on dręczony nimi sięga po alkohol. Zdaje on sobie sprawę ze swoich słabości, jednak nie jest w stanie ich przezwyciężyć - czy może raczej nie chce, bo nauczył się z nimi żyć. Jego skryty charakter połączony z opanowaniem i brakiem skrupułów czynią z niego dość dobrego wojownika, jak i szpiega. Ma jednak problemy z nawiązywaniem relacji międzyludzkich - z jednej strony stara się pokazać innym z jak najlepszej strony, a zarazem nie potrafi nikomu zaufać, czy wzbudzić w sobie wyższych uczuć. Zdaje on sobie sprawę, że może ranić takim zachowaniem innych, jednak nie jest w stanie go zmienić, co buduje w nim jeszcze większą frustrację i zdenerwowanie własną osobą. Dlatego też obrał - swoim zdaniem - najlepszą drogę, wykonuje jedynie rozkazy i stara się nie przywiązywać do nikogo. O ile to pierwsze przychodzi mu z łatwością, tak to drugie już nie - fakt, nie ufa nikomu, jednak gdzieś w podświadomości ma on ogromną potrzebę przynależności do jakiejś grupy, czy po prostu miłości, której nigdy nie zaznał. Jeżeli ktoś zdoła dotrzeć do którejś z tych potrzeb jest w stanie nim manipulować - co działo się podczas jego przynależności do triady.
Trzeba też przyznać, że zdobyte doświadczenie nauczyło go pewnego rodzaju prostej psychologii. Potrafi on odczytywać mowę ciała i określić, czy dana osoba jest w stanie pociągnąć za spust, czy jednak blefuje.
Umiejętności:
Umiejętność posługiwania się nożami, pistoletami i karabinami.
Znajomość kilku języków - Mandaryński, Japoński, Angielski i Francuski
Dobra kondycja fizyczna
Moce:
Kolce wychodzące z ciała - z ciała Sana wychodzą kolce. Ma je na całym ciele. Kolce te w razie złamania same się zregenerować, oczywiście po pewnym czasie. Są one dość twarde, a przynajmniej na tyle, aby przebić ludzkie kości. Oczywiście dla samego ich posiadacza używanie ich nie stanowi krzywdy. Sam Cho potrafi też kontrolować miejcie, w którym "wyjdą" one z jego ciała.
Broń:
Nóż sprężynowy, Smith & Willson 686 Plus
Ekwipunek:
Papierosy, zapalniczka, batony musli.
Historia:
Nędza, bród, smród i nędza - tak najłatwiej określić jego dzieciństwo. Urodził się w miejscu, które siedliskiem tego wszystkiego, a mianowicie Kowloon - miasto osiedle. Starał się on jakoś radzić, zważywszy na to, że jego rodzice byli zawodowymi narkomanami. Całe dnie plątał się on po ciasnych i brudnych uliczkach Kowloon. Spotykał on tam masę różnych dziwnych ludzi - samozwańczych magów, uzdrowicieli i triadę. Najbardziej jednak lubił chodzić do miejscowego nauczyciela. Nauczycie był to człowiek pochodzący z byłej Francuskiej jurysdykcji Hong Kongu. Tam nauczył się czytać, pisać po mandaryńsku i angielsku. Człowiek ten był również członkiem miejscowej triady - werbował on dzieci i wykorzystywał do różnych interesów - głównie jako kurierów. W wolnych chwilach San lubił przesiadywać na dachach obserwując samoloty. Marzył wtedy, że zdoła wyrwać się z tego syfu. Okazja, a raczej przymus ku temu natrafił się dość szybko. W 1994 rząd Chin nakazał zniszczenie Kowloon. Wtedy uciekając trafił do równie brudnej dzielnicy Hong Kongu. Tam zetknął się z prawdziwą Triadą. W wieku dwunastu lat wpadł w bójkę z grupą nastolatków, wtedy też objawiła się jego moc. Gdy jeden z nich zadał mu cios, nagle z jego ciała wyszły kolce, które przebiły napastnika. Na początku był tym lekko przerażony, jednak nauczył się to kontrolować. Gdy skończył szkołę od razu wstąpił w szeregi mafii widząc w tym jedyną i słuszną drogę. Odkrył też zachodnią muzykę, a szczególnie upodobał sobie Hardcore Metal. Ze względu na swą moc i umiejętność bycia niewidzialnym w tłumie stał się likwidatorem. Likwidował on wszystkich wrogów mafii. Po pewnym czasie został przeniesiony do Tokyo. Prawdopodobnie jako straszak na yakuzę, albo z powodu śledztw policji zataczających w okół niego coraz ciaśniejsze kręgi. Tego sam nie był pewien. Na miejscu dość szybko zaadaptował się do nowych warunków. Trafił jednak na szefa, którego mocną stroną nie była inteligencja - przez ciągłe zażywanie kokainy nie miał kontaktu z rzeczywistością. Tak oto kazał dla Slayera zabić oficera policji, o którym było wiadomo, że współpracuje z yakuzą. Nie mając za bardzo wyboru zabił on tego policjanta. Jego szef jednak nie liczył się z konsekwencjami - nie przewidział, że Japończycy wezmą odwet. Tak oto na biuro Triady napadła zbrojna banda Yakuzy. Sam San jednak nie zginął, zdołał uciec z budynku. Później dowiedział się, że wszyscy jego towarzysze zginęli. Korzystając z usług znajomego fałszerza zdobył nowe dokumenty i dostał się do USA. Tu postanowił rozpocząć życie od nowa. Jednak postanowił się jakoś zabezpieczyć - zliofilizował kilku ulicznych dealerów. Teraz pozostało obmyślić jakiś plan dalszego działania, bo ile można siedzieć w jakimś mieszkanku w Bronxie i zarabiać na kradzieży portfelów? Pora coś zmienić. Jego obecnym planem jest próba naprawienia przeszłości.
Prosiłbym też o zmianę nicku na Slayer