Na placu zabrało się większość obywateli Dr. Dooma. Natomiast on sam wyszedł na mównicę, która znajdowała się na jednym z krańców placu, a dokładniej przed murami Castle Doom. Widać go było na wzniesieniu wyraźnie, a swój głos i tak przepuszczał przez okoliczne rozstawione głośniki. Znajdowały się też dość liczne kamery, by cała mowa została wyemitowana. Zaczął on z wolna wygłaszać swą tyradę:
-Moi obywatele! Zebrałem was dziś tutaj, by was ostrzec. Nad naszym kochanym krajem jak i całą Ziemią zebrały się czarne chmury!
Przy mówieniu gestykulował żarliwie wskazując rzeczy, które mówił. Gdy wspomniał o kraju jedna jego ręką powędrowała wskazując wszystko co ich otaczało, a gdy wspomniał o chmurach ręce skierował ku niebiosom.
-Nasi bracia i siostry znikają bez śladu. Jednak nie martwcie się. Przedsięwziąłem już odpowiednie środki i rozesłałem grupy ratownicze po całym terytorium naszego pięknego kraju, acz niewielkiego dzięki czemu mamy pewność, że ich odnajdziemy.
Sprawca, bądź sprawcy tych haniebnych incydentów zostaną odnalezieni, spacyfikowani i oddani przed oblicze sprawiedliwości Victora Von Dooma! Jesteśmy już bardzo blisko tego pierwszego etapu i lada chwila wszystko wróci do normy. Strata waszych bliskich jest dla mnie równie bolesną stratą, bo sami dobrze wiecie, że znam ten rodzaj cierpienia. Nie po to obaliliśmy reżim, który nas gnębił, by dać się jakiemuś tchórzliwemu agresorowi, który wyłapuje nas. Pokonamy tego potwora!
Mówił głośniej i gniewniej. Zwrot "sami dobrze wiecie"
był czymś normalnym, bo przecież Doom gloryfikował samego siebie i jego autobiografia była lekturą obowiązkową każdego obywatela. Kilkanaście razy unosił zaciśniętą pięść ku górze, a następnie jego ręce opadały na mównicę. Jego mowa była tak charyzmatyczna i żarliwa jak tylko umiał.
-Tymczasem nie tylko my nasz wielki duchem naród jesteśmy atakowani, lecz również olbrzymie mocarstwo, które w wojny światowe ingerowało jest teraz atakowane! Stany Zjednoczone już kolejny raz są atakowane przez kosmicznych najeźdźców. Niedawno w Rosji też był atak olbrzymiej bestii, lecz została ona szybko spacyfikowani. Najeźdźcy z innych planet postanowili zaatakować Amerykę. Jest to sygnał dla WSZYSTKICH państw świata. JEDNOCZMY SIĘ. Europa jest bardziej rozbita i jeszcze bardziej potrzebuje jedności.
Wróg może być wszędzie! W każdej chwili spaść z nieba!
W tym momencie składam oficjalne zaproszenie do wszystkich przywódców, bądź ich reprezentantów do mojego zamku i siedziby. Musimy omówić mnóstwo ważnych rzeczy takich jak wspólna współpraca w obliczu zagrożenia. Skoro tak potężną państwo jak Stany Zjednoczone Ameryki Północnej mają z nim problemy to z jaką łatwością nasze pojedyncze państwa mogłyby zostać zniszczone doszczętnie.
Dr. Doom posiada bardzo nowoczesną i dobrze zorganizowaną armię maszyn gotowych bronić żyć ludzkich w obliczu zagrożenia. Moja energetyka jest w stanie bez problemu zaopatrzyć cały półwysep bałkański.
Podczas mowy w tle Dooma pojawił się hologram. Wyświetlane były na nim statystyki i porównania chociażby wielkości USA do Serbii czy Węgier. Miało to być kolejnym środkiem perswazyjnym. Statystyki armii też były druzgoczące. Można było szczerze nazwać to zdrowy rozsądkiem niż czystą propagandą. Możliwe, że Dr. Doom faktycznie bał się inwazji kosmitów.
-Nie zapominajmy też o tym, że na terenie USA znajdują się Avengers i inne organizacje, które na celu mają odpieranie takich zagrożeń. Latveria ma tylko mnie, a reszta naszych sąsiadów nie ma nikogo. Chcę jako król Latverii nawiązać współpracę i być obrońcą całych Bałkan, a nie tylko mego ludu przed imperialistą z gwiazd.
Trzymajcie się razem i w ramach jakichkolwiek podejrzeń i niepewności informujcie mnie za pomocą moich maszyn. Niech żyje Latveria!
Tłum hucznie odpowiedział mu: Niech żyje Victor Von Doom! I wiwatował jeszcze jakiś czas.
Sam Victor podniósł obie ręce do góry z zaciśniętymi pięściami, a następnie udał się do swojego pałacu przygotowywać przywitanie dla delegacji politycznych jakie przed chwilą zaprosił. Musiał ich odpowiednio ugościć, by dobrze wpłynąć na ich opinie o sobie.