|
| Melina Slayera | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Melina Slayera Pon Kwi 24, 2017 12:53 pm | |
| Mieszkanie znajduje się w Bronxie w jednym z brudnych wielomieszkaniowych bloków. Panuje tu ogólny syf - wszędzie walają się puste butelki i śmieci. Gdzieniegdzie czasem przebiegnie karaluch. Mieszkanie składa się z dwóch części - pokoju z aneksem kuchennym i łazienki. W jednej części pokoju stoi łóżko, biurko, fotel i kilka szafek. W środku przy ścianie stoi stół i dwa krzesła, obok fotel. Dalej jest mały aneks kuchenny z kilkoma szafkami. Wszystko oświetlone jest przez jedną żarówkę zwisa na kablu, a za klosz robi stara blaszana miska. Są też dwa okna wychodzące na parking, śmietnik i okna innych mieszkań. |
| | | Moonstone
Liczba postów : 239 Data dołączenia : 26/09/2014
| Temat: Re: Melina Slayera Sro Kwi 26, 2017 9:27 pm | |
| Oto Karli Sofen przypadła rekrutacja kolejnego potencjalnego członka Thunderbolts. Przeglądała dostępne akta w poszukiwaniu odpowiednich osób, aż w końcu trafiła na niego. San Chao Sung, mutant z Hong Kongu. Kryminalna przeszłość oraz bardzo ciekawe umiejętności. Wtapianie się w tłum, wykorzystanie broni palnej, noży i wysoka sprawność fizyczna. To odnotowano w policyjnych kartotekach, które Thunderbolts mieli dostępne. Nie wiedziała zbytnio czego może się spodziewać po tym mężczyźnie, więc postanowiła wybrać się do ostatniego miejsca gdzie go widziano. Wraz ze sobą wzięła kilku żołnierzy. Dwóch pójdzie z nią, a jeden ma być strzelcem i w razie czego ubezpieczać całą akcję. Wszystko rzecz jasna miało być zrobione po cichu, więc przybyli na Bronx w cywilu. Moonstone ubrana była w czarne spodnie, białą koszulę oraz ciemną marynarkę. Na nogach miała buty na niewysokim obcasie w czarnym kolorze, a blond włosy spięła w kok. Rzecz jasna cały ten ubiór był wytworem kamienia, który tkwił w niej. W prawej ręce zaś dzierżyła torebkę, w której miała tablet z aktami, notesik z doczepianym ołówkiem, lusterko oraz inne kobiece duperele, które zazwyczaj stanowią zawartość torebki. Poprawiła jeszcze delikatny makijaż i udała się w stronę jednego z bloków, w którym widziano cel. Blok nie zachęcał zapachem ani również samym wyglądem, a kiedy Karla weszła do budynku od razu nadepnęła na jakiegoś pluskwiaka. Pancerzyk chrupnął, a blondynka skrzywiła się w obrzydzeniu. Towarzyszyli jej dwaj żołnierze incognito. Jeden ubrany w brązową kurtkę, jeansy i biały, nieco przybrudzony t-shirt, zaś drugi przyodziany był w dosyć podobne ciuchy, aczkolwiek kurtka była z materiału. Weszli do windy i ruszyli ku górze. W sumie Karla oceniła po stanie windy, że samo wejście do niej jest jak rosyjska ruletka. Istniała duża szansa, że sprzęt nie był dawno konserwowany, zwłaszcza patrząc po ogólnym stanie panelu. Na szczęście ona byłaby w stanie wciągnąć dwóch mężczyzn na górę wcześniej przebijając się przez dach windy. Ostatecznie Karla znalazła się przed jednym z mieszkań. Już nawet nie przeszkadzał jej zapach, który z niego dochodził bo smród całego bloku odebrał jej czucie. Zapukała do drzwi, a mężczyźni stali po bokach, tak by nie widać ich było przez judasza.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Melina Slayera Sro Kwi 26, 2017 11:01 pm | |
| Sen - jedyne uczucie pozwalające choć na chwilę odciąć się od świata, poczucia winy i wszystkiego innego. San spał snem niemalże kamiennym odpoczywając po nocy pełnej nazwijmy to wrażeń. Próba obrabowania dwójki podobnych mu osobników, prawie-konfrontacja z nimi i kradzież słoika z napiwkami z jednego baru. Swoja drogą ostania rzecz była najłatwiejsza i zarazem najbardziej opłacalna - nie dość, że zgarnął niemal sto dolarów to jeszcze wypił za darmo kilka szklanek whisky. Co prawa słoik był dość ciężki i nie najłatwiej się z nim uciekało, jednak było warto. Później zawitał też do nocnego, aby zaopatrzyć się w zapas piwa, whisky i wódki na kilka dni - zdecydowanie było warto.
Teraz jednak spał zawinięty w brudny koc na równie brudnej polówce. Nie zadał sobie nawet trudu, aby zdjąć ubranie - pozbył się jedynie butów i kurtki, która leżała na krześle obok, zaś rewolwer schował pod poduszkę jak za dawnych czasów. Nie był świadomy swoich snów, odurzona alkoholem podświadomość skutecznie blokowała jakiekolwiek zapamiętywanie snów.
Wtem jednak coś wyrwało go z błogiego stanu snu. Było to pukanie do drzwi. Niby nic, a jednak rozrywało mu czaszkę, nie mógł tego wytrzymać. Gdy już zdołał otworzyć oczy potrząsną głową spoglądając na świat. Wszystko było jakieś dziwne, nienaturalnie ostre i powykrzywiane. Odruchowo sięgnął za schowaną pod poduszką broń, odbezpieczył ja i przymrużonym wzrokiem zaczął szukać czegoś, czym mógłby ugasić pragnienie. Jest! Znalazł stojącą przy łóżku butelkę z whisky, w której znajdowało się jeszcze trochę trunku. - Zapłacę jak będę miał! - wykrzyknął ochrypniętym głosem krzywiąc się jednocześnie po przełknięciu płynu. Liczył, że za drzwiami stoi gospodarz chcący od niego zapłaty. Nie miał zamiaru płacić, z resztą w tym bloku nikt nie płacił. - Poszedł mi stąd chamie - dorzucił jeszcze, po czym cisnął w drzwi butelka. Jakimś dziwnym trafem szkło nie rozbiło się, a jedynie odbiło od drewna. San machnął na to ręką, odłożył broń z powrotem pod poduszkę, zawinął się kocem i usnął. Miał gdzieś cały świat. |
| | | Moonstone
Liczba postów : 239 Data dołączenia : 26/09/2014
| Temat: Re: Melina Slayera Sob Kwi 29, 2017 8:37 pm | |
| Psychiatra cierpliwie czekała na jakikolwiek odzew. W planie awaryjnym zawsze miała, że po prostu przefazuje się do środka wraz z żołnierzami i poczekają tam na osobę, z którą miała porozmawiać. Drzwi nie stanowiły dla niej żadnej przeszkody, a kamień kree był naprawdę przydatny. Nawet jeśli kosztem było związanie się z nim na resztę swojego życia. Sofen stukała lekko obcasem i chciała już się fazować, gdy właśnie usłyszała krzyk po drugiej stronie drzwi. Był to zdecydowanie pijany i grubiański ton głosu, który jasno również obrazował problemy osoby po drugiej stronie. Jeśli nawet nie było go stać na opłacanie takiej meliny to zdecydowanie się mu nie przelewało. No może nie do końca, bo jeśli był w stanie się upić to już sobie przelał na własną odpowiedzialność. Pewnie na dodatek był skacowany i najpewniej również będzie agresywny jeśli nie zachowają dostatecznej ostrożności. Z drugiej jednak strony jeśli jest pijany to jego sprawność fizyczna będzie naprawdę mierna. Karla tylko odchrząknęła, jednak gdy żołnierze spojrzeli na nią pytająco, w oczekiwaniu na komendę do wyważenia drzwi jedynie pokręciła przecząco głową. Chłopcy Rossa za bardzo upodobali sobie proste, siłowe rozwiązania. Nawet gdy były całkowicie nie potrzebne. Po łupnięciu obiektem w drzwi bohaterka po prostu przez nie przeniknęła i zajrzała do środka. Istna melina. Obraz nędzy i rozpaczy oraz najgorszego rynsztoka, z którego człowiek najpewniej o własnych siłach nigdy nie wyjdzie. Na dodatek wszędzie brudno, a bakterie na podłodze pewnie już tworzą własną cywilizację. Wolała nie wiedzieć w jakim jest stanie sam mieszkający tutaj, jednak mogła go dostrzec. Zwiniętego w koc z poduszką i najwyraźniej drzemiącego. Wszędzie wokół były również butelki. Niewiele czekając blondynka po prostu przekręciła delikatnie zamek drzwi, by w razie czego chłopcy Rossa nie musieli ich wyważać. Chociaż pewnie wystarczyłoby je kopnąć i wyleciałyby z zawiasów. Nie dało się tego przyrównać do nawet najtańszych drzwi w podrzędnym burdelu. Moonstone podeszła bliżej mężczyzny, unikając przy tym leżących na podłodze butelek lub innych śmieci. Wolała jednak nie dotykać tego miejsca stopami, gdyż obok niej właśnie przebiegł karaluch. Kobieta lekko unosiła się nad ziemią kilka centymetrów, by przebrzydłe owady nie mogły jej dosięgnąć. Zatrzymała się praktycznie z 10 metrów od niego i szturchnęła go w ramię obcasem. - Wstawaj i doprowadź się do porządku. Wyglądasz jak karaluch, a nie mężczyzna – powiedziała drwiącym głosem pani psycholog. Jej złośliwa natura nie pozwalała odpuścić sobie tego komentarza.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Melina Slayera Sob Kwi 29, 2017 10:02 pm | |
| Zmącony przed chwilą spokój znów zapanował w mieszkaniu Sana, zaś on sam znów pogrążył się w płytkim śnie. Nie wiedziała za bardzo co dzieje się okół i szczerze go to nie obchodziło. Cieszył się jednak, że pogonił czyhającego na jego pieniądze właściciela, przecież i tak nie zamierzał mu płacić. Zanurzając się w sen, San znów odciął umysł od ciała - alkohol nadal obecny w jego organizmie pozbawiały go snów i orientacji w jakiejkolwiek rzeczywistości. Oczywistym było, że nie był w stanie zauważyć trójki, która jak gdyby nigdy nic weszła do jego mieszkania. Tym bardziej nie widział, jak w jego stronę lewituje przewodnicząca całej grupy. Spał pogrążony płytkim snem co raz drapiąc się mimowolnie co tyłku, albo nosie. Jakież było jego zdziwienie - a raczej panika - gdy usłyszał wyraźny kobiecy głos. Coś było nie tak. Pomimo zaspania i zmęczenia całego organizmu zdołał wydobyć broń z pod poduszki i nie odbezpieczając jej wycelował w pozostałych jednocześnie podskakując na równe nogi. Niestety, miał pecha. Zamiast stanąć na jakimkolwiek skrawku wolnej podłogi postawił stopę na butelce i z impetem gruchną za posadzkę. Tak, to bolało. Nawet bardzo. Nie zmieniło to jednak faktu, że jakimś cudem zdołał wylądować na brzuchu i wycelować w kobietę. Wtedy dopiero zdołał przyjrzeć się całej trójce. Dwóch mięśniaków wyglądających na zwykłych chłopców od brudnej roboty i ona - ładna blondynka unosząca się nad ziemią. Zaraz. Unosząca się nad ziemią? W tym momencie potrząsnął głową chcąc obudzić się z tego dziwnego i pozbawionego sensu snu, bo jak inaczej wytłumaczyć obecność tej kobiety. - Kim jesteście i co robicie w moim.... - tu przerwał, ponieważ poczuł, jak do ust napływa mu bełt. Z całej siły powstrzymywał się, aby nie zwymiotować na podłogę. Skrzywił się mocno, jednak nie dał za wygraną i przełknął kwas z powrotem. Może jednak to nie był sen? W końcu w śnie nie byłby bliski zwymiotowania. - Co wam ukradłem i czemu myślicie, że to ja? - zapytał nadal leżąc na podłodze. Twardo celował w kobietę zapominając, że przecież nawet nie odbezpieczył rewolweru. |
| | | Moonstone
Liczba postów : 239 Data dołączenia : 26/09/2014
| Temat: Re: Melina Slayera Sro Maj 03, 2017 12:31 am | |
| Oto właśnie miała przed sobą bardzo interesujący okaz przestraszonego zwierzątka, które było gotowe do ataku w każdej chwili. Gdy tylko Moonstone zauważyła broń wyciągniętą zza poduszki, to jej ciało od razu przeszło w stan fazowania się, zaś jej ochroniarze odruchowo sięgnęli za kurtki. Blondynka jednak wyciągnęła w ich kierunku rękę. Zdecydowanym gestem wskazując, że mają nic nie robić. Sama mogła sobie z Sanem poradzić, zwłaszcza, że ten nadal najpewniej odczuwał efekty alkoholu. Nie sądziła, by jego celność była najwyższych lotów, zwłaszcza po zaprezentowanym upadku. Wyglądało to trochę jak w takim typowym skeczu amerykańskim, gdzie złoczyńca potyka się o jakiś nieistotny obiekt wzbudzając wśród publiczności zachwyt swoim nieszczęściem. Ludzie to były jednak bardzo perfidne i złośliwe stworzenia radujące się z czyjegoś nieszczęścia. Karla zresztą sama odczuła tego efekt, gdyż uśmiechnęła się kącikiem ust na sam widok mężczyzny, który właśnie próbuje z niekorzystnej pozycji walczyć. Świadczyło to dobrze o nim, a mianowicie o jego instynkcie samozachowawczym. Ciekawe jednak czy postanowi być tak nieroztropnym i sprowokuje blondynkę, która przecież dobrze zdawała sobie sprawę ze swoich wybuchów gniewu mających czasami miejsce. Raz była potulna niczym owieczka, a chwilę później mogła zrugać żołnierza za byle co. - Domu? Ta rudera nie może być raczej nazwana domem. Chyba, że uważasz się za członka kolonii karaluchów, która tu rezyduje od dłuższego czasu – odpowiedziała Moonstone wplatając tą lekką drwinę. Głos miała jednak nadal przyjemny, a nawet nieco rozbawiony, zaś na przedstawienie się jeszcze przyjdzie czas. Po tym jak Slayer poradzi sobie ze swoim wewnętrznym przeciwnikiem jakim był obiad planujący ucieczkę z żołądka. - Nic nie ukradłeś. Nie posiadasz niczego co mogłoby nas zainteresować i gdyby nie Twoje… - przyłożyła dwa palce do swego podbródka i potarła nimi o niego szukając dobrego określenia, które jednocześnie byłoby adekwatne do jej wymogów wobec młodzieńca – talenty oraz bogata kartoteka. Widzę, że niezbyt ci się przelewa San, a podobno z mafii odchodzi się jedynie nogami do przodu – powiedziała przejeżdżając fazującym się palcem po wierzchu blatu stolika. Nie miała zamiaru dotykać powierzchni mebla, gdyż nie wiadomo jak wiele bakterii mogło na nim być – Przyszłam tu wraz z moimi kolegami, by złożyć ci ofertę. Dać szansę bycia czymś więcej niż tylko karaluchem, który unika zdeptania. No i może również kąpieli – powiedziała wachlując się dłonią jakby odganiając zapach Azjaty, od którego czuć było przecież alkohol jak również zapach tego całego pokoju. Nie wiedziała co jest gorsze, toaleta publiczna w środku miasta czy ten blok? Chyba blok, bo w zestawieniu czystości toaleta wypadała znacznie lepiej. Gdyby ktoś był tak zdesperowany to nawet mógłby jeść z jej podłogi i nabawić się tylko około 20 chorób, gdzie tutaj złapałby pewnie 21. Głos blondynki był jednak przyjemny, a wzrok zadziorny. Miała ochotę teraz podrażnić się ze skacowanym mężczyzną. Jakaż okrutna istota prawda? - Jednak zanim przejdziemy do dalszego etapu rozmowy to doprowadź się do porządku - poprosiła składając ręce na swej piersi. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Melina Slayera Sro Maj 03, 2017 1:12 pm | |
| Obserwując całą sytuację przez lekko przymrużone od bólu oczy. Ci ludzie byli dziwni - nie gdyby obecność lewitującej kobiety nie była dość dziwna. Ale nie chodziło o to, nie wyglądali na typową policje, czy jakąś organizację, z którą zetną się wcześniej. Intrygowali go, może ni tyle pozostała dwójka, co blondynka. Było w niej coś dziwnego - pomijając fakt, który był oczywisty. Fakt, dowodziła swoimi chłopcami, ale i bez tego wyglądała na przywódcę. Leżąc przez chwilę na podłodze, San zastanawiał się, czy powinien im ufać. Cóż, niby wspomnieli o jego przeszłości, na co momentalnie skoczył mu puls. Czyżby jego dawni szefowie próbowali go odnaleźć? Co prawda ukrywał się dość dobrze i starał się nie wychylać, ale możliwym było, że mogli go odnaleźć. Jednak co dziwnego nie zaczęli strzelać, więc może byli z jakiejś organizacji rządowej. Ale czego mogli od niego chcieć? Chwila rozmyślań uświadomiła Slayera, że najbezpieczniej będzie wstać. Zwłaszcza, że uświadomił sobie, że nie odbezpieczył broni. Biorąc głębszy wdech zgiął obydwa kolana, po czym bez większego problemu znalazł się w pionie. Fakt, głowa go trochę bolała, jednak był w stanie funkcjonować. - Możesz powiedzieć swoi psom, żeby wróciły do budy? - powiedział kierując się do zlewu, suszyło go jak codziennie - Czy aż tak się mnie boisz? - skrzywił lekko twarz powstrzymując tym razem mniejszy napływ kwasu. Chciał ich sprawdzić, nie był pewien kim są i jakie mają zamiary. Wolał rozmawiać jedynie z osobą, która była do tego upoważniona. Chcąc w jakimś stopniu dać wyraz swojej dobrej woli i spokoju odłożył broń na stoliku. Odkręcił kran, włożył pod niego głowę i zaczerpnął kilka łyków wody. Następnie zaś przetarł mokrymi rękoma głowę i skierował się do stolika. - To jak? - teraz musiał zagrać pewnego siebie, a przede wszystkim musiał poukładać fakty i spróbować dowiedzieć się czego od niego chcą - Jaką to masz dla mnie propozycję i od kogo jesteś? Interpol, moi dawni pracodawcy? Położył lewą dłoń na leżącym na stole pistolecie, a prawą złożył w pistolet i skierował do dwóch mięśniaków. Uśmiechnął się lekko. Ryzykował, sporo ryzykował, ale nie miał wyboru. Wolał w razie konieczności walczyć z jedną, nawet silniejszą osobą niż z kilkoma. Skończywszy celować dłonią do mężczyzn wskazał kobiecie fotel. O dziwo nie był zawalony śmieciami. |
| | | Moonstone
Liczba postów : 239 Data dołączenia : 26/09/2014
| Temat: Re: Melina Slayera Sob Maj 13, 2017 10:19 pm | |
| Blondynka w tym momencie oceniała stan emocjonalny Slayera. Otóż ex gangster mimo stanu kaca oraz odczuwania jeszcze skutków alkoholu nadal mógł myśleć logicznie. Była to korzyść dla samego Thunderbolts, a zarazem minus dla samej Moonstone, której zamknięto tę furtkę manipulacji człowiekiem. Zostawały jeszcze inne metody, będące równie skutecznymi a czasami nawet znacznie przyjemniejszymi. Najczęściej dla niej samej. Żołnierze zachowali kamienne twarze wobec prowokacji mutanta. Byli dobrze przeszkoleni i nie reagowali na takie zaczepki, zaś sama Karla niespecjalnie się go bała. Raczej uważała, że gdyby miał inne sztuczki w zanadrzu to nie kłopotałby się wyciąganiem gnata i celowaniem z niego. Oszczędnym skinięciem głowy stronę drzwi dała jasno do zrozumienia żołnierzom, że sobie poradzi. Oczywiście standardy wymagały tego, że za drzwiami zostaną i w razie czego będą osłaniali psychiatrę. Nawet jeśli zdawali sobie sprawę z tego do czego Meteorite jest zdolna. Teraz miała zdecydowanie lepszy nastrój, a jej kącik ust drgnął formując je w uśmiech. Tajemniczy, zmysłowy uśmiech. - Wiem, że jesteś niegrzecznym chłopczykiem. Takich właśnie lubię najbardziej – jakby jeszcze dbał o swój pokój i siebie samego to w ogóle byłby cud miód. Karlę zawsze jakoś ciągnęło do tych podejrzanych i niezbyt legalnie działających typków. Może właśnie dlatego tak dobrze odnajdywała się w Thunderbolts, które było pełne takich samych ludzi? Kiedy Slayer wycelował w żołnierzy tamci od razu szukali potencjalnych osłon oraz sięgnęli za kurtki. To był bardzo ryzykowny ruch, aczkolwiek Sofen czuła się tutaj bezpiecznie. Nadal fazowała się, a kiedy został jej wskazany fotel to usiadła na nim. Dokładniej to lewitowała dosyć blisko niego, dając wrażenie że faktycznie siedzi. Nie wiadomo jakie pułapki mogły być tam zastawione oraz jakie niespodzianki mogły czekać wewnątrz pozornie czystego mebla. Może jakieś karaluchy spod poduchy? - Raczej żadne z powyższych. Reprezentuje pewnych ludzi, którzy mogą zaoferować Ci drugą szansę. Żaden nielegalny interes w stylu Twoich poprzednich szefów. Damy Ci szansę bycia bohaterem i rozpoczęcia wszystkiego od nowa, a w zamian za to jedyne czego oczekujemy to wykonywanie rozkazów. Nie wyglądasz na głupiego, a wnioskując po… - tutaj na moment Karla się zatrzymała i dłońmi wskazała mieszkanie, w którym się znajdowali – po tym, to najpewniej pragniesz by zapomniano o tym szambie, w który się taplałeś dłuższy czas – wyłożyła blondynka. Wolała niezbyt wiele mówić o samym Thunderbolts, gdyż byli tajną jednostką i póki co nie miała pełnego zaufania wobec Suna. Zresztą inna kwestia, że wolała nie powtarzać błędów Rossa, które popełnił w trakcie akcji na wzgórzach Hollywood. Swoje teorie na temat próby zniknięcia Slayera Karla podpierała samym wyglądem pomieszczenia. Takim typowym, które reprezentowało chęć zapomnienia i bycia zapomnianym. Zwłaszcza na tą skłonność wskazywały puste butelki oraz stan, w którym znajdował się mutant.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Melina Slayera Nie Maj 14, 2017 12:39 am | |
| Wysłuchawszy słów kobiety San również lekko się uśmiechnął. Chyba w końcu trafił na szansę, aby coś zmienić. Gdy kobieta skończyła mówić, San odłożył zdjął rękę z broni, a całe napięcie w nim opadło. Przez jego ciało przebiegł lekko dreszcz, a on sam całkowicie rozluźnił się. Jego ręce opadły bezwładnie w dół, plecy oparły się o krzesło bez żadnego napięcia - czuł się lekko.
Pociągając nosem powrócił do stanu względnie normalnego. Sięgnął do spodni po wymiętą paczkę papierosów, włożył jednego w usta i odpalił. Nadal lekko się uśmiechając oparł łokcie na stole, a sam lekko się pochylił. Zgadał się. Zgadzał się na wszystko, co mu proponowała. W sumie to był przekonany już wcześniej, jednak wolał nie dawać tego po sobie poznać. Pomimo tego, że kilka szczegółów mu nie pasowało to jednak był przekonany do jej propozycji. - Po pierwsze - zaczął wypuszczając z ust dym w jej stronę - Nie jestem bohaterem i nie mam zamiaru być. Po drugie wykonam każdy racjonalny rozkaz. - tu się zatrzymał myśląc, czy nie powiedział jakiejś bezsensownie brzmiącej rzeczy. - A po trzecie - tu zagasił kiepa o pełną popielniczkę i odwrócił głowę w stronę okna nie patrząc w oczy kobiety - Chcę być tylko dobrym człowiekiem, tyle - po czym odwrócił twarz w jej stronę. Rozejrzał się po pokoju mając na teraz na wszystko zupełnie mowy ogląd. Teraz dopiero rozumiał jej docinki tym, że jest tylko jednym z robaków zamieszkującym to miejsce. Stoczył się. Spadł na dno. I to kto? On, żywa broń Tokijskiej triady. Zawsze stojący w cieniu i zarazem będący cieniem - a raczej szponem organizacji - postradał zmysły. Spanikował i zastąpił zdrowy rozsądek wyrzutami sumienia. Miał tylko zapomnieć o tym, co było kiedyś, a zamiast tego pogrążył się w alkoholu, który tylko potęgował poczucie winy. Było z nim źle, ale teraz miał szanse, aby w końcu się z tego wyrywać i rozpocząć nowy rozdział. - To gdzie podpisać? I czy dla was też mam zabijać? - zadał szybko dwa pytania patrząc prosto w oczy kobiety - Mam nadzieję, że macie jakieś kwatery. Był gotów iść z nią w każde miejsce, byle tylko się stąd wyrwać. To było dość płytkie i sprawiało, że stawał się jej całkowicie posłuszny. Jednak czy nie to robił przez całe życie? Nie wykonywał tylko rozkazów? To mu pasowało, wykonywał swoje, nie musiał zbyt wiele myśleć. Przywoływano go, gdy był potrzebny. Nikt się nim za bardzo nie interesował i to mu pasowało. Jednak teraz wszechświat spojrzał na niego dając mu szansę na odmianę losu. Zmrużył lekko oczy, co? Co mu chodziło po głowie? Chciał się stąd wydostać i odciąć się od przeszłości - to się liczyło, a nie żadna egzystencjalna i wzruszająca gadka. Tyle. |
| | | Moonstone
Liczba postów : 239 Data dołączenia : 26/09/2014
| Temat: Re: Melina Slayera Pią Maj 26, 2017 1:06 am | |
| Sofen poczuła się nieco urażona zachowaniem Slayera, który śmiał jej dyktować warunki. Najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z tego kto oferuje mu tę pracę. Sama jego kryminalna przeszłość raczej nie pozostawiała zbyt wielkiego pola do manewru w aspekcie stawiania warunków, chociaż również podzielała ten punkt widzenia jeśli chodzi o rozkazy. - Nasz generał wydaje same racjonalne rozkazy – skłamała mając w pamięci wydarzenia z Hollywood, gdzie zostali praktycznie zmieceni przez Phoenix. Już samo wspomnienie konwersacji, które miały tam miejsce wywoływało u Karli gniew, a dokładając do tego bezsilność wobec potęgi jaką był tamten rudzielec mogło to przerodzić się w furię. Szybko jednak psychiatra zastosowała metody uspokajające. Wdech, seria do 10, wydech. Niemniej warunki, które postawił Slayer mogły być zrealizowane wedle punktu widzenia. Czasami dobrym człowiekiem nie jest ten bohater, który pozwoli tyranowi przeżyć, a ten skracający go o głowę. Thunderbolts miało wyrobić sobie pozytywny wizerunek wśród ludzi, pokazując tych zreformowanych przestępców jako nowych bohaterów. W końcu każdy bardziej świadomy rozpoznałby chociażby Meteorite lub Red Hulka. Zwłaszcza tego drugiego kiedy prowadził całkowitą demolkę. - Cóż wielu z naszych członków dostało drugą szansę. Mam nadzieję, że wykorzystasz ją mądrze – przeglądając akta członków drużyny natrafiła na bardzo ciekawe smaczki. Zdarzało się, że wśród wyselekcjonowanych przez Rossa żołnierzy były osoby z dosyć ciekawą przeszłością. To było takie interesujące jak rząd potrafi zatuszować największe świństwa, byleby zrobić z jakiegoś żołnierza bohatera. Zapomnieć wszystkie jego zbrodnie oraz nie zwrócić uwagi na przewinienia tak długo jak ma kwalifikacje i wykonuje swoją robotę. Zresztą sama była tego dobrym przykładem. Miała kilka żyć na sumieniu, a na dodatek wielokrotnie trzymała się z czarnymi charakterami byleby osiągnąć korzyści. Spojrzała Sunowi w oczy i uśmiechnęła się lekko – Czasami trzeba pozbawić kogoś życia dla dobra ogółu. Jeśli oczywiście nie można zneutralizować takiej osoby w inny sposób rzecz jasna, a co do samej umowy to czeka Cię jeszcze rozmowa z naszym generałem – odpowiedziała zaplatając kosmyk włosów na palec. Jeszcze nie mogła od tak sama decydować sobie o przyjmowaniu członków, ale najpewniej jeśli szepnęłaby jedno lub dwa słówka Rize to można byłoby pominąć Rossa. Zresztą dążyła do tego, by wysiodłać Rulka ze stołka dowodzącego i samej zająć jego miejsce. Obierając tym samym najlepszą według swojego mniemania ścieżkę dla Thunderbolts – Posiadamy kwatery o wyższym standardzie sanitarnym niż ten burdel, a jak sobie je urządzisz to Twoja sprawa – dodała. W siedzibie Thunderbolts każdy mógł sobie urządzić swój kąt jak tylko chciał o ile spełniał pewne kryteria bezpieczeństwa. W ten sposób Karla przerobiła kwaterę mieszkalną na gabinet oraz miejsce do pracy. Placówka również posiadała inne wygody jak stołówkę czy plac ćwiczebny przystosowany dla metaludzi, na którym członkowie mogli ćwiczyć. Wszystko z pieniędzy podatników. Jeśli zaś chodzi o Slayera to Sofen miała już nakreślony mniej lub bardziej jego profil psychologiczny. Zapowiadał się na naprawdę uległą osobę, którą psychiatra będzie mogła kontrolować mniej lub bardziej bądź podpuszczać do niektórych działań. Tak długo jak będą okryte całunem „racjonalności”. Księżycowa po chwili powstała i stanęła przed mężczyzną, a jej fazowanie zakończyło się. Wyciągnęła w jego kierunku rękę i zdawała sobie sprawę, że będzie musiała po wyjściu z tego miejsca wziąć solidny prysznic. Wolała nie pachnieć rynsztokiem, gdyż wielu pacjentów zwracało uwagę na takie drobne rzeczy jak wygląd czy zapach rozmówcy i byli o wiele bardziej otwarci wobec kogoś kto wyglądał schludnie oraz pachniał ładnie. - Zanim jednak przejdziemy dalej proponuje odświeżenie swojego wizerunku. Nowe ubrania, kąpiel, woda kolońska, tego typu sprawy. Jeśli chodzi o mnie to możesz mi mówić Moonstone. Jestem naszym psychiatrą, więc jeśli coś będzie Cię trapić to możesz zgłosić się do mnie.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Melina Slayera Pią Cze 02, 2017 2:59 pm | |
| Siedząc spokojnie i odpalając kolejną fajkę Slayer nie tylko jej słuchał, ale też obserwował. Cóż, wciąż na niego patrzyła bawiąc się kosmykiem włosów - czyżby to coś oznaczało? Sam szczerze w to wątpił, choć gdzieś w jego wnętrzu tliła się iskierka nadziei, nie miał zamiaru gasić. Przecież nie od dziś wiadomo, że laski lecą na niegrzecznych chłopców. Sam nawet nie wiedział czemu tak myślał. Może temu, że nie we znaki dawał mu się jeszcze kac.... ale raczej było to jego naturalne rozumowanie. Tak, czy inaczej coś tam we wnętrzu czuł. Choć i swoją drogą była - bądź co bądź - piękną kobietą z charakterem. Po prostu (chyba) ideał. Jeżeli by to dobrze rozegrał, to czemu nie? Może by się mu udało. Sung spojrzał na wyciągnięta w jego stronę dłoń kobiety. Oczywiście natychmiast zgasił niedopałek w pełnej popielniczce i odwzajemnił uścisk dłoni. Ściskając jej prawice lekko się uśmiechnął, a ze spodu jego dłoni lekko zaczęły przebijać się kolce. Jednak na tyle słabo, żeby tylko muskały dłoń Moonstone. Po chwili puścił jej rękę i odszedł w kierunku łóżka. Wyciągnął z pod materaca nóż i wrzucił go do kieszeni. Następnie wyjął z szafki dwie jeszcze pełne paczki papierosów i je również upchnął do kieszeni. Odwrócił się w stronę krzesła stojącego przy biurku, zgarnął z niego swoją skórzaną kurtkę, którą nałożył. Narzucił na siebie również plecak, w którym były jego "bardziej czyste ubrania" - Dobra - powiedział pewnym głosem - Prowadź do tego generała. Raczej nie będzie straszniejszy od Ciebie. Był gotowy iść z nią, był przekonany co do jej obietnic i w sumie to mu pasowało. Skoro chcieli znów wykorzystać go do zabijania to cóż... nie zdziwiłby się. W końcu to jedyne co potrafił i - bądź co bądź - był w tym całkiem dobry. Cichy i skuteczny jak ninja - Chiński ninja rzecz jasna. No tak, byłby zapomniał. Złapał jeszcze w rękę słój z drobniakami. W końcu był to jego jedyny dobytek. Teraz był dopiero gotowy do wyjścia. https://theavengers.forumpolish.com/t1304-hangar >>> przenosimy się tutaj. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Melina Slayera | |
| |
| | | | Melina Slayera | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |