Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Salon

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Meredith Varnar

Meredith Varnar


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/05/2017

Salon Empty
PisanieTemat: Salon   Salon Icon_minitime1Sob Maj 06, 2017 12:44 pm

Salon KQcVdZX
Powrót do góry Go down
Meredith Varnar

Meredith Varnar


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/05/2017

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Nie Maj 07, 2017 3:11 pm

Meredith siedziała na kanapie w salonie i przeglądała jedną z ksiąg, które zabrała ze sobą, gdy postanowiła zawitać w tym świecie. Mało kto wie, że pośród przeróżnych tomów, które stały na półkach w bibliotece, znajdowały się te, których raczej żaden tutejszy nie będzie w stanie odczytać. Tymczasem Czarodziejka studiowała kolejne strony, poświęcone historii magii oraz praw jej dotyczących, które obowiązywały w Elvarium, jednocześnie próbowała jakoś przenieść je do tutejszego świata. Odruchowo spojrzała na tatuaż, który zdobi jej prawe przedramię, cokolwiek by zrobiła, na pewno odbiłoby się to echem i sprowadziłaby na siebie jedynie kłopoty. Ciche westchnięcie leciutko przerwało ciszę panującą w pomieszczeniu. Nawet Zairun był poza domem, dokładnie gdzieś w ogrodzie, na jednym z drzew, obserwował okolicę. Zapewne robił to na próżno, bo Varnar specjalnie wybrała dom stojący nieco dalej od innych budynków, więc okolica jest cicha i spokojna, nikt nie powinien jej przeszkadzać, a co najlepsze, bez skrępowania może chodzić jedynie w długiej spódnicy, nie ukrywając swoich piór. Meredith przywykłą do samotności, właściwie czuła się całkiem szczęśliwa we własnym towarzystwie, nie licząc oczywiście jej skrzydlatego przyjaciela. Mogła pozwolić sobie na całkiem sporo, nie obawiając się o to, że ktoś może ujrzeć dosyć nietypową sąsiadkę. Nie żeby była zupełnym odludkiem, oczywiście zjawiała się w centrum Edmonston, w końcu tak jak inni, musiała jeść i pić, potrzebowała również różnych przedmiotów do domu.
Ten dzień był całkiem spokojny, nawet słoneczny, więc na popołudnie miała zaplanowaną małą wyprawę w towarzystwie Zairuna, obiecała mu, że wybierze się na małą obserwację Edmonston. Meredith bardzo lubiła przebywać pod postacią kruka, dzięki temu mogła zobaczyć nieco więcej, choć zapewne wiele innych istot mogłoby to wykorzystać w dosyć perfidny sposób, podglądając kogoś przez okno czy podsłuchując prywatne rozmowy, ale nie ona, Czarodziejka korzystała z tego małego daru tak, jak należy. Kiedyś owszem, zdobywała informacje w sposób, który nie do końca był uczciwy, ale od długiego czasu nie czuła już takiej potrzeby.
- Wszystko w porządku Zairunie? – Odezwała się do swojego przyjaciela, który milczał już jakiś czas, najwyraźniej czymś bardzo zajęty.
- Pusto, cisza, świeci słońce, zupełnie nic się nie dzieje.[/i – Niemal od razu usłyszała w myślach jego głos, zabarwiony lekką nutką złośliwości.
Meredith zaśmiała się cicho i zamknęła księgę, po czym odłożyła ją na stoliku i wstała, by od razu skierować swoje kroki do sypialni, by wrzucić na siebie nieco bardziej wyjściowe ubranie.
- Szykuj się, zaraz wyruszamy. – Odezwała się do Zairuna.
Powrót do góry Go down
Winter Soldier

Winter Soldier


Liczba postów : 115
Data dołączenia : 21/12/2012

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Pon Maj 08, 2017 3:52 pm

// Z kawiarni.

James nie należał do osób, które potrafią usiedzieć w miejscu, dawniej był bardzo żywotnym sidekickiem, teraz po prostu ciągle oglądał się przez ramię, uciekając przed Departamentem X, który mógł chcieć odzyskać zabawkę. Wydawało mu się, że ktoś go rozpoznał, ruszył więc w drogę, trafiając wreszcie do Marylandu. Szukał tylko spokoju, ale najwidoczniej ten nie był mu dany. Agenci w połowie drogi przestali się kryć z tym, że chcą go dorwać. W końcu musieli go przechwycić zanim zniknie gdzieś w cieniu, zostawiając po sobie tylko niechęć swoich przełożonych do zdolności, które sami mu wpoili. Wziął głębokich wdech, aby się uspokoić, kiedy wbiegł w jedną z uliczek. Nie widział innego wyjścia jak walka albo ukrycie się gdzieś, gdzie go nie dosięgnie Departament X. Najlepszym wyjściem była jednak ucieczka. Walka nie wchodziła w grę. Pracował nad własnym odkupieniem, nie mógł zabijać, a bez tego by się nie obeszło. Wpadł do jednego z wypielęgnowanych ogródków, przywierając plecami do ściany domu. Przy odrobinie szczęścia nie zostanie wykryty, w końcu znali dawnego Winter Soldiera, tego, który uciekałby między ludzi, aby się wtopić w tłum.
Powrót do góry Go down
Meredith Varnar

Meredith Varnar


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/05/2017

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Pon Maj 08, 2017 4:16 pm

Czarodziejka wyszła z sypialni po wrzuceniu na siebie ciemnych jeansów i luźniejszej, jasnej tuniki, która nie była idealnie dopasowana do jej ciała, dając miejsce piórom. Włosy związała w wysoki, koński ogon, by żaden kosmyk nie przeszkadzał jej na lekki wietrze.
- Zaczekaj… Coś.. Coś jest nie tak. – Usłyszała głos Zairuna i jak na zawołanie stanęła w miejscu wyczekując kolejnej informacji.
- Podejdź do okna, ale tak, by nie było cię widać. – Jak usłyszała, tak zrobiła, przystając przy jednej z zasłon.
- Widzisz? Mamy towarzystwo. – Meredith nieco zmarszczyła brwi słysząc tę wiadomość, jednocześnie dostrzegła sylwetkę jakiegoś mężczyzny, który wyglądał, jakby miał zamiar wykorzystać jej posesję do schowania się przed czymś… albo kimś?
- Nie podoba mi się to, przecież tutaj nikt mnie nie odwiedza… A nie znam tego mężczyzny. – Odezwała się do Zairuna, śledząc wzrokiem nieznajomego.
Nie wiedziała czy to złodziej, który wiedząc, że mieszka tutaj tylko ona, miał zamiar zrobić coś złego, czy ktoś się pomylił? Ale nic nie wskazywało na pomyłkę, raczej obstawiała czysty przypadek. Niemniej jednak, wcale nie oznaczało to, że jest bezpieczna.
-Gdzie teraz jest? – Zapytała Zairuna, który miał lepszy wgląd na sytuację. Nie chciała póki co skorzystać ze zdolności obserwacji jego oczami, w tym momencie wystarczyło poleganie na jego słowach.
- Jest przy ścianie, z prawej strony. Wyraźnie przed kimś się chowa, jest bardzo ostrożny. – Zairun przefrunął na jedno z drzew znajdujących się w pobliżu przybysza.
Meredith westchnęła cicho i postanowiła zobaczyć co w czym rzecz i dlaczego ktoś wpadł do jej ogródka jakby nigdy nic. Idąc do drzwi, pierwsze co wzięła ze sobą to pogrzebacz do kominka, choć po chwili wydało jej się to ciałkiem zabawne.
- Bądź ostrożna. – Usłyszała głos kruka. Owszem, nie miała zamiaru rzucać się na mężczyznę ot tak.
Czarodziejka powoli wyszła z domu i postanowiła pójść w drugą stronę, przywierając do ścian budynku.
Gdy dotarła do rogu, wyjrzała lekko zza niego i dostrzegła mężczyznę, który zdawał się nieco zmęczony ucieczką przed kimś, która jeszcze się nie skończyła.  Meredith przyjrzała się mu uważnie, po czym schowała za rogiem, by nie zostać dostrzeżoną.
- Poczekam na jego kolejny ruch. Powiedz mi, gdy pójdzie w moją stronę. – Rzuciła do Zairuna.
Powrót do góry Go down
Winter Soldier

Winter Soldier


Liczba postów : 115
Data dołączenia : 21/12/2012

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Sro Maj 10, 2017 12:45 pm

Nie był świadomy tego na czyją posesję się wprosił. Wydawała się być spokojna i pozbawiona przynajmniej tymczasowo właściciela, a to było mu na rękę. Odkąd wrócił z misji na której był ze Stevem, bardziej się przykładał do tego aby nikogo nie skrzywdzić, nie zranić i nie zabić. Chciał zasłużyć na aprobatę blondyna, a innego sposobu na to nie było jak żyć zgodnie z jego zasadami i...ze swoimi poprzednimi, tymi które wyznawał jako młody Amerykanin, zanim się wszystko mocno popieprzyło.
Teraz życie ludzkie było dla niego istotne, ale nie wahał się zabijać kiedy musiał aby ratować własną skórę. W końcu, nie mógł pozwolić aby go dopadli ludzie, dla których pracował ani żeby sprowokowali go i zmusili do wyjścia z ukrycia poprzez wrobienie go czy chociażby opublikowanie jakichś akt, które lepiej aby pozostały ukryte w najgłębszych archiwach Departamentu X. Z drugiej strony, mało kto wiedział, że Winter Soldier nadal działa i istnienie, może afera z aktami szybko by wygasła? Lepiej jednak nie sprawdzać tego.
Poczekał jeszcze chwilę, zanim zaczął się wycofywać, ciągle mając za plecami ścianę. Poruszał się przy niej, aby nikt go nie zaskoczył. Zauważył kruka, ale to tylko ptak, więc co mógł zrobić? Nie uznał go za zagrożenie, skupiony na obserwacji agentów, którzy już po chwili zniknęli mu z oczu. Dotknął swoje ramię, cicho sycząc kiedy naruszył przestrzeń między bioniką a nerwami. Musiał się gdzieś niefortunnie złapać i nadwyrężyć odrobinę, już i tak mocno poturbowaną protezę, stworzoną radziecką technologią. Powoli zaczął się kierować na tyły domu, trzymając ciągle rękę na łączeniu. Zastanawiał się jak stąd zniknąć, tak aby nie wykryli go za szybko. Podejrzewał, że nie ma żadnej opcji jak przejście na tyły i potem spróbowanie ukrycia się gdzieś w jednej z uliczek, aby przeczekać zagrożenie i móc wrócić do Nowego Jorku w jednym, w miarę sensownym kawałku.
Powrót do góry Go down
Meredith Varnar

Meredith Varnar


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/05/2017

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Sro Maj 10, 2017 3:35 pm

Czarodziejka wyjrzała zza ściany budynku, by zobaczyć jak ma się sytuacja z przybyszem. Mężczyzna jakby nieco się uspokoił, co mogła wyczuć, bo słabnących emocjach, ledwo już wyczuwalnych. Kiedy zobaczyła, że zaczął cofać się w jej kierunku, ponownie schowała sięga ścianę. Zairun opisał jej go, zwracając uwagę na jego dziwną rękę. To sprawiło, że Meredith zaczynała zastanawiać się, z kim ma do czynienia i coraz bardziej była przekonana, że nieznajomy jest jakimś niebezpiecznym przestępcą. Tego jeszcze tylko brakowało, ktoś taki na jej posesji? Przecież do tej pory miała tutaj ciszę i spokój, żadnych niezapowiedzianych wizyt, a teraz takie coś. Ceniła sobie mieszkanie na małym odludziu, bo przynajmniej mogła być w pełni sobą, nie przejmować się, że ktoś zobaczy coś, czego widzieć nie powinien.
Nieznajomy był coraz bliżej, Meredith spojrzała na pogrzebacz i westchnęła. Czemu nie mogła wziąć czegoś sensowniejszego? Jednak teraz na zmianę było już za późno, a na pewno nie miała zamiaru raczyć gościa magią, bo to mogłoby skończyć się dla niej źle.
Czarodziejka przesunęła się dwa kroki od krawędzi ściany, żeby mieć lepsze pole do popisu. W końcu zauważyła mężczyznę, który zapewne był pewny tego, że nikt nie mieszka w tym domu, co skutecznie uśpiło jego czujność. W odpowiednim momencie, Czarodziejka zamachnęła się i przywaliła mu pogrzebaczem centralnie w głowę.
- Nie ruszaj się! – Powiedziała podniesionym głosem, trzymając pogrzebacz niczym miecz, co musiało wyglądać całkiem zabawnie.
- Czego tutaj szukasz? – Dodała takim samym tonem, obserwując uważnie mężczyznę i śledząc każdy jego ruch. Wiadomo, uderzenie nie było tak mocne, żeby pozbawić go przytomności, ale element zaskoczenia na pewno jakiś był.

Powrót do góry Go down
Winter Soldier

Winter Soldier


Liczba postów : 115
Data dołączenia : 21/12/2012

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Czw Maj 11, 2017 3:21 pm

Zamierzał kulturalnie wyjść i po prostu rozpłynąć się jak kamfora, zanim ponownie wpadnie w tarapaty. Doprawdy, Winter Soldier był magnesem na problemy. Albo i one na niego. Ciężko stwierdzić jak naprawdę to było. W każdym razie, pora była znikać zanim zrobi się gorzej, a mogło! Ruszył w kierunku płota, aby przez niego przejść na ulicę, kiedy usłyszał świst i odruchowo złapał przedmiot jaki leciał w jego stronę. Odrobinę oberwał, ale zdążył wyhamować rękę tajemniczej kobiety, a przy okazji i całego...pogrzebacza? Czy to był pogrzebacz? Spojrzał na atakującą kobietę, unosząc lekko brew. Widział sporo broni konwencjonalnej i niekonwencjonalnej ale...pogrzebacz? Pierwszy raz zdarzyło mu się coś takiego.
- Niczego. Właśnie wychodzę. - stwierdził poważnie, zaciągając słowa wschodnim akcentem. Miał nadzieję, że uzna go za niegroźnego obcokrajowca i pozwoli mu odejść. Pokonanie kobiety nie byłoby trudne, ale...nie chciał tego robić. W końcu, co mu po tym? Musi dostać się do Steve'a, dobudować wizerunek i oczyścić się chociaż w jego oczach z zarzutów jakie wiszą nad Winter Soldierem od wielu, wielu lat. Chciał być kimś lepszym chociaż w jego oczach.
- To nie jest dobra broń przeciw przestępcom. - dodał poważniej, puszczając pogrzebacz.
Powrót do góry Go down
Meredith Varnar

Meredith Varnar


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/05/2017

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Pią Maj 12, 2017 4:17 pm

Czarodziejka wcale nie miała zamiaru jakoś pozbawić nieznajomego przytomności. Z resztą, wcale nie lubiła walki, więc akcję z pogrzebaczem uznała jako ostrzeżenie. Jak się okazało, jej gość wcale nie był byle kim, bo przecież byle jaki przybysz, nie zareagowałby tak szybko. Varnar, tak czy siak była zaskoczona, ale to akurat ukryła pod maską podejrzliwości wobec niego. Choć pogrzebacz wcale nie okazał się śmiercionośną bronią, trzymała go przed sobą, jakby miał być czymś, co uratuje jej życie.
Zairun przysiadł gdzieś na gałęzi w pobliżu dwójki, przyglądając się całej sytuacji. Meredith obserwowała przybysza, uważnie śledząc każdy jego ruch.
- To nie jest broń. Sam powiedziałeś, że to pogrzebacz. – Najwyraźniej nie zrozumiała intencji jego słów. Czasem tak miewała, po prostu, bywało tak, że nie załapała wszystkiego od razu, ale to nie znaczyło, że była głupia. O to na pewno nie.
- Nie można tak wpadać do czyjegoś ogródka, a potem wychodzić jakby nigdy nic. – Odpowiedziała, zaskoczona jego brakiem kultury. Czy wszyscy na tej planecie tacy byli?
Czarodziejka uważnie zlustrowała jego ciało, zachowując szczególną ostrożność, by nie wpadło nieznajomemu coś głupiego do głowy. Może i miał z nią szanse, ale to nie znaczyło, że była na aż tak przegranej pozycji. Miała swoje sztuczki i miała też Zairuna.
- Kim jesteś? Przed kim uciekasz? – Zapytała spokojnym głosem, ponownie spoglądając w jego oczy.
- Nie jesteś zwykłym obywatelem. – Stwierdziła, przez krótką chwilę zerkając na jego rękę. Nie miała do czynienia z kimś zwyczajnym, on nie miał pojęcia, że działa to w dwie strony.


Powrót do góry Go down
Winter Soldier

Winter Soldier


Liczba postów : 115
Data dołączenia : 21/12/2012

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Pią Maj 12, 2017 6:39 pm

Zerknął na nią równie podejrzliwie co ona na niego, zaraz też cofając się o krok. Lepiej nie stać tuż obok kobiet wyposażonych w pogrzebacz. Z tego co pamiętał, pierwszy raz jakaś próbowała go znokautować za kręcenie się pod oknem. Zwykle kobiety uważały to za romantyczne i miał wtedy możliwość zapunktowania. Tak było podczas wojny i przed nią. Chyba czasy się drastycznie zmieniły.
- Nie wiedziałem, że ktoś tu mieszka. Nie zamierzałem być tutaj długo.- Odpowiedział jej od razu, na zarzut jaki postawiła. Miała rację, ale potrzebował się ukryć. Był zbyt daleko od znajomych terenów aby próbować czegoś, co mogło się nie udać i narazić go na nieprzyjemne konsekwencje. Rozejrzał się uważnie, lustrując otoczenie wzrokiem. Musiał zachować czujność. Niem wiedział gdzie podziali się ci, którzy go chcieli dopaść. Poza tym, czas jaki miał na pogaduszki był mocno ograniczony. Jeszcze dzisiaj musiał wyruszyć w stronę Nowego Jorku.
- Nie mogę udzielić odpowiedzieć na te pytania dla pani dobra. Lepiej aby pani nie wiedziała zbyt wiele ani o mnie ani o tych, którzy mogą po mnie przyjść. - powiedział zaraz, rozglądając się wokoło na nowo. Był czujny i nieufny, jednak miał względem niej dobre intencje. Nie chciał jej skrzywdzić ani nie chciał aby niewinna kobieta wpadła w łapy agentów.
Powrót do góry Go down
Meredith Varnar

Meredith Varnar


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/05/2017

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Sob Maj 13, 2017 7:56 am

Meredith nie spuszczała wzroku z mężczyzny, a ten odwdzięczał się tym samym. Nie do końca była przekonana co do jego intencji, ale tak czy siak, nie wyczuwała jakiejś sporej dawki wrogości wobec niej. Wszystko wskazywało na to, że faktycznie jego pojawienie się na jej posesji było czystym przypadkiem. Kobieta odetchnęła cicho, przestała trzymać pogrzebacz, jakby miał być jej jedyną bronią, która zapewni jej bezpieczeństwo.
- Ta posesja wcale nie wygląda jakby była niezamieszkana. – Burknęła cicho, nieco urażona. Czyżby ogródek był aż tak zaniedbany? Nie, na pewno nie.
Mężczyzna rozglądał się, jakby chciał się upewnić, że w pobliżu nikogo nie ma. To było dla Meredith przydatną informacją. Nie miał zamiaru robić niczego złego, ona stała się przypadkowym elementem tej układanki, zupełnie nie pasującym do reszty. Przybysz uciekał przed kimś, kto prawdopodobnie chciał zrobić mu krzywdę.
Czarodziejka wysłuchała odpowiedzi mężczyzny, co wcale nie dało jej jasności sytuacji. Z cichym westchnięciem pokręciła głową i na chwilę odwróciła od niego spojrzenie.
- Skoro już przybyłeś do mojego domu, uciekasz przed kimś, kto zapewne nie ma dobrych intencji wobec twojej osoby, głupotą byłoby ruszenie się stąd w najbliższym czasie. – Powiedziała spokojnie.
- Zairun. Rozejrzyj się po okolicy, jak zobaczysz kogoś, daj mi znać. – Posłała myśl do kruka, jednocześnie przyglądając się mężczyźnie.
- Pomogę ci. – Oznajmiła i wcale nie miał większego wyboru. Nie mógł jej ot tak odmówić, chyba, że chciał narazić się na kolejny pościg.
- Odejdziesz, jak okolica będzie bezpieczniejsza dla ciebie. – Dodała po chwili i gestem dłoni nakazała mu podążanie za nią.
- Wejdziemy do środka tylnymi drzwiami. Jeśli ktoś postanowi mnie odwiedzić, będę o tym wiedzieć. – Powiedziała spokojnie, będąc pewną takiego rozwiązania.
Powrót do góry Go down
Winter Soldier

Winter Soldier


Liczba postów : 115
Data dołączenia : 21/12/2012

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Sob Maj 13, 2017 10:27 am

Starał się sprawiać wrażenie jak najbardziej niewinnej osoby i pozbawionej złych intencji. Szło mu całkiem opornie, nie można było w końcu wyglądać niewinnie , mając jego aparycję. Bioniczna ręka, kilka widocznych blizn i postawa pełna niepokoju - to wszystko mówiło, że zdecydowanie ma się do czynienia z kimś, kto nie jest normalnym obywatelem.
- Pardon. Chodziło mi raczej, że nie ma tu nikogo teraz. - przyznał spokojnie. Zbyt często posługiwał się rosyjskim i czasem stosował po amerykańsku zwroty, które niemal wyglądały jak dosłowne tłumaczenie z rosyjskiego. Spojrzał na kobietę przepraszająco. Nie chciał jej urazić. Nie to było jego intencją.
Wysłuchał jej, ewidentnie zdziwiony tym, że obca kobieta chce mu pomóc, nie mając na dobrą sprawę żadnych dowodów na jego dobre intencje. Wierzyła mu na słowo? To było...szalone ale w sumie miłe. Przynajmniej nie chciała go dorwać. Chyba. Zamierzał pozostać nieufnym.
- Dlaczego pomagasz nieznajomym? Mogą być zabójcami.- zmrużył oczy, powoli idąc za kobietą do domu. Miał nadzieję, że nie wchodzi w pułapkę i nie skończy się to jak zawsze walką.
Powrót do góry Go down
Meredith Varnar

Meredith Varnar


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/05/2017

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Nie Maj 14, 2017 12:37 pm

Kobieta kiwnęła głową, rozumiejąc tłumaczenie przybysza, ale nie skomentowała jego słów w żaden sposób, uznając, że jest to zbędne. Gdy prowadziła go do tylnego wejścia, nie musiała się nawet odwracać, co może uchodziło za wysoką nieostrożność, ale mężczyzna nie wiedział, że jest obserwowany przez przyjaciela Meredith.
Na ustach kobiety pojawił się lekki uśmiech, gdy jej nowy gość zapytał o motyw pomocy. Nie odpowiedziała mu od razu, najpierw wprowadziła go do domu, zamykając za sobą drzwi. Znaleźli się w niewielkim pomieszczeniu, pełniącym rolę małego korytarzyka. Prosto z niego skierowała swoje kroki do salonu, w którym wskazała kanapę, na której mężczyzna mógł spocząć.
- Dlaczego pomagam, hm? – Przystanęła przy drzwiach, obserwując go uważnie.
- Gdybyś chciał zrobić mi krzywdę, zrobiłbyś to znacznie wcześniej. Nie zaatakowałeś mnie, nie starałeś się jakoś bronić. – Mówiła całkiem spokojnym, przyjemnym dla ucha tonem.
- Twoje zachowanie wskazuje na to, że nie mnie chcesz uniknąć, boisz się kogoś zupełnie innego i w tym momencie jestem twoim najmniejszym problemem. –Zakończyła tymi słowami, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech.
- Tutaj jesteś bezpieczny, nie mam złych zamiarów, ale jeśli odważysz się na zrobienie czegoś przeciwko mnie, będę się bronić. – Zaznaczyła, choć wyraz jej twarzy nadal wyrażał spokój i nawet ciekawość.
- Jesteś moim gościem, tak będę cie traktować. Jeśli masz ochotę na coś do picia, powiedz. – Uśmiechnęła się nieco pewniej i w swoim mniemaniu, zachęcająco mężczyznę.
- Mam na imię Meredith. – Przypomniała sobie, że przecież nie przedstawiła się, a powinna.
- Co jest z twoją ręką? – Przyjrzała się uważnie nienaturalnemu ramieniu, zastanawiając się czy to boli, czemu ta ręka jest inna.
Powrót do góry Go down
Winter Soldier

Winter Soldier


Liczba postów : 115
Data dołączenia : 21/12/2012

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Nie Maj 14, 2017 2:28 pm

Nie potrzebował żadnej rozmowy, nie była mu niezbędna do czegokolwiek. Przywykł do długich dni milczenia, przerywanego jedynie aby wydać jakiś rozkaz albo pokazać mu gdzie jest jego miejsce w szeregu. Często milczał, przestał traktować rozmowę jako coś niezbędnego do funkcjonowania. Wszedł za kobietę do domu, rozglądając się jeszcze, zanim zamknął za sobą drzwi. W czterech ścianach czuł się jednocześnie bezpieczny i osaczony. Tutaj musiał tylko pilnować okien, nie całej przestrzeni, a z drugiej strony w razie walki miał mniejsze szanse na ucieczkę. Usiadł na wskazanej kanapie w taki sposób, aby widzieć zarówno okno jak i drzwi, co oznaczało, że w ostateczności wcisnął się w sam róg mebla.
- Szybko mnie przejrzałaś. - stwierdził poważnie, patrząc na nią po chwili. Kiedy zapytała o to czy chce czegoś do picia, odmówił jej grzecznie ale stanowczo. Nie miał czasu, wpadł tylko na chwilę. Może w ciągu najbliższych kilku minut agenci uznają, że zapadł się po ziemię. Byli młodzi i zdecydowanie bali się go, ale nie na tyle by zaniechać pogoni.
Kiedy się przedstawiła, uniósł lekko brew. Nie wiedział jak na to odpowiedzieć. Winter Soldier brzmiało źle i mogło ją zniechęcić. Jamesem Barnesem już nie był, żołnierz zasłużył na spokój i oficjalnie był martwy.
- Bucky. - przedstawił się wreszcie, wybierając dawny pseudonim. Tak było najbezpieczniej. Był w końcu nim i to nie narzucało mu żadnego zachowania. James był przykładnym obywatelem, dobrym żołnierzem. Winter Soldier był mordercą. Bucky...on po prostu był. Gdzieś pomiędzy Jamesem a sowieckim agentem.
- Drobne uszkodzenia.- wyrecytował niemal jak raport, używając napiętego i formalnego tonu głosu.
Powrót do góry Go down
Meredith Varnar

Meredith Varnar


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/05/2017

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Nie Maj 14, 2017 3:21 pm

Meredith zaśmiała się cicho. Może i faktycznie szybko go rozgryzła, a może powiedział tak tylko dlatego, żeby uśpić jej czujność. Mimo wszystko, bardziej przychylała się do tej pierwszej opcji, ponieważ sam się zdradził, a dodatkowo, w tym momencie jest na jej terenie. Czy to oznacza przegraną pozycję? Prawdopodobnie tak.
- Bucky... – Powtórzyła imię, jakby sprawdzała jak brzmi w jej ustach. Po chwili przyjrzała się mu i ponownie uśmiechnęła. Skoro nie chciał nic do picia, postanowiła usiąść na fotelu, w końcu nie chciała by Bucky czuł się jakoś dziwnie w jej domu, chociaż i tak nie miał teraz łatwo zapewne.
- Drobne uszkodzenia? – Przekrzywiła lekko głowę na bok, przyglądając się jego ręce.
- Ona sama w sobie jest nienaturalna. A ta rana? Mogę ci jakoś pomóc? Znam się na tym. – Spojrzała mu w oczy, oferując swoją pomoc. Oczywiście, że nie użyje magii, po pierwsze, był oto dosyć ryzykowne, a na pewno nie wyleczyłaby go do końca, po drugie, nie miała zamiaru zdradzać się z tym, kim naprawdę jest. Przynajmniej póki co. Takie informacje lubią się rozchodzić, a tego zdecydowanie wolała uniknąć.
- Kim byli ci, którzy cię ścigali? Zrobiłeś coś złego? – Po tym pytaniu zamyśliła się na chwilę, wlepiając w niego uważne spojrzenie.
- Z mojej strony nic ci nie grozi, póki sam czegoś nie wywołasz. Jak mówiłam, jesteś teraz pod moją opieką. – Te słowa wypowiedziała bardzo poważnie, choć zapewne z boku, musiało to być nieco zabawne, że ktoś taki jak ona, w ten sposób odzywa się do Bucky’ego.

Powrót do góry Go down
Winter Soldier

Winter Soldier


Liczba postów : 115
Data dołączenia : 21/12/2012

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Nie Maj 14, 2017 5:18 pm

Uśmiechnął się lekko, słysząc jej śmiech. Cóż, dobrze było widzieć ludzi, którzy w jego otoczeniu nie są spięci, nie robią dziwnych rzeczy i ogólnie zachowują się bardzo naturalnie. Przywykł do innego rodzaju zachowań, do sztywności i pytań zadawanych od niechcenia, aby poznać misję i jej szczegóły, nie żeby poczuł się bardziej ludzko. Wziął głęboki wdech, bardziej wpadając w miękkie siedzisko kanapy.
- To nic wielkiego. Po prostu drobny problem. - Odpowiedział od razu. Nie żeby mu nie doskwierało, ale przecież nie chciał aby ktoś grzebał w jego ramieniu. Nie ufał nikomu na tyle, by do siebie dopuścić tak blisko. Naukowcom z HYDRY czy Departamentu X także nie potrafił zaufać, ale ci umieli go zmusić, aby dał obejrzeć swoje ramię, a on sam wiedział, że im bardziej będzie się buntować tym bardziej zaboli go cała operacja.
- Nie mogę ci powiedzieć kim byli. Oni...nie zrobiłem nic złego, oni chcą bym zrobił.- wyjaśnił enigmatycznie kobiecie. Obydwoje mieli sekrety, które nie powinny wyjść na światło dzienne dla bezpieczeństwa tego drugiego.
- Dziękuję. - tylko tyle był w stanie powiedzieć na jej słowa. Owszem, brzmiało to całkiem zabawnie, ale nie miał zamiaru niczego negować czy zmieniać. Zamiast tego oparł się wygodnie i przymknął oczy, nasłuchując dźwięków dobiegających zza okna.
Powrót do góry Go down
Meredith Varnar

Meredith Varnar


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/05/2017

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Pon Maj 15, 2017 4:18 pm


Czarodziejka nie spuszczała wzroku ze swojego gościa, nie dlatego, że był dla niej kimś podejrzanym, lecz faktycznym powodem była jej ciekawość. Poza tym, myślała, że jest w stanie pomóc mu nie tylko z tymi, którzy go ścigają, a także z jego ręką.
- To nie wygląda jak drobny problem. Na pewno będzie utrudnieniem, jeśli przyjdzie ci zmierzyć się z tymi, którzy na ciebie polują. – Powiedziała swobodnie, wykorzystując te słowa jako argument za tym, żeby jednak zgodził się na jej pomoc.
- Nie sprawię, że będziesz w pełni sprawny, ale na pewno jestem w stanie zniwelować ból i pomóc w gojeniu się rany, o ile jest na to jakaś szansa, zapewne nie pozwolisz mi zobaczyć tego z bliska. – Posłała mu delikatny uśmiech. Bez współpracy z jego strony, nie zrobi niczego pożytecznego, co chciała mu uwiadomić.
Wyjaśnienie Bucky’ego sprawiło, że Meredith lekko zmarszczyła brwi.
- Są w stanie cię zmusić? Szantażują cię czymś? Czy jesteś po prostu związany przysięgą? – Takie opcje wchodziły w grę, przynajmniej według niej. Nie znała go, ale znała niektóre zwyczaje. Poza tym, jeśli chodzi o przysięgę, nauczyła się tego, że należy się jej trzymać bez względu na wszystko.
- Nie ufasz mi, rozumiem to doskonale, byłoby głupotą z twojej strony, gdybyś postępował inaczej. – Odetchnęła po chwili, by wypowiedzieć te słowa.
- Mimo to, nie mam powodu, żeby wykorzystać cię czy skrzywdzić. Nie znam cię, a to jak słyszę, jest dobrym powodem, żebyś jednak odrobinę mi zaufał. – Do takiego wniosku doszła, rozmyślając o tym co się mu przytrafiło. Tamci go znali, chcieli zmusić do czegoś, czego on nie chciał. Ona nie znała go w ogóle, więc nie byłaby w stanie zdobyć korzyści z tego spotkania.
- Okolica póki co jest bezpieczna. Nikogo nie ma w pobliżu. – Odebrała informację od Zairuna, który cały czas przebywał na zewnątrz.
- Dziękuję. Zostań tam jeszcze, miej oko na sytuację. – Odpowiedziała mu, lecz po chwili znowu była skupiona na swoim gościu.
- Jestem przekonana, że ci, przed którymi uciekasz, nie mają pojęcia gdzie się znajdujesz. – Powiedziała do niego, po czym uśmiechnęła się lekko.
- Zapewne uznali, że postanowiłeś zaszyć się gdzieś w centrum.
Powrót do góry Go down
Winter Soldier

Winter Soldier


Liczba postów : 115
Data dołączenia : 21/12/2012

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Pon Maj 15, 2017 4:51 pm

Ciekawość wydawała się także być obustronna. On widział w niej niecodzienną kobietę, która chciała mu pomóc, chociaż nie wiedział nawet dlaczego tak naprawdę. Nauczono go, że każdy coś od niego chciał, nie było przypadków na jego drodze, a jeśli były, dowództwo z góry zakładało jak ma taką sprawę rozwiązać. Mimo to pozwolił sobie na luksus zaufania, towar naprawdę deficytowy jeśli chodzi o niego samego.
- Pokażę ci, jeśli uważasz, że możesz pomóc, ale...nie spodziewaj się niczego co mieści się w kanonie piękna.- Skrzywił się nieznacznie, odsłaniając połyskujące w świetle bijącym przez okno bioniczne ramię. Na łączeniu istotnie wyglądało źle. Blizny układały się w nierówny wzór, tworząc niemal już zapomniany ślad po bólu, który jedynie echem odbijał się gdzieś w świadomości Żołnierza. Wziął głęboki wdech, samemu zerkając na to. Wyglądało lepiej niż myślał, samo łącznie było uszkodzone, ale nie na tyle by powodować istotny problem. Gorzej wyglądał ostatni segment. Między przesuwające się blaszki wlazł kawałek blachy, powodując tarcie, które Bucky odczuwał jako drażniące dla jego własnych nerwów. Taki minus sensorów dotyku.
- Można to nazwać szantażem. - odpowiedział jej odruchowo, zaraz wyrywając kawałek przeszkadzający w funkcjonowaniu ręki. Zacisnął pięść, zaraz ją otwierając i ruszając palcami. Było dobrze. Może nadal trochę niewygodnie, ale nie narzekał.
- Już jest w porządku. - Powiedział, zasłaniając całe ramię na powrót. Nie potrzebował pomocy, naprawił się w końcu. Umiał być zaradnym mężczyzną, w końcu Departament X, A.I.M czy HYDRA, żadna z tych organizacji nie potrzebowała idiotów, więc dbano aby się chociaż odrobinę rozwijał. Poza tym, młody inżynier na wojnie jest wart więcej niż zwykły żołnierz.
- Lepiej dla nich, że szukają w centrum. Niedługo mogę ruszać w drogę, ale to pewno...za jakiś czas, dla pewności. - westchnął cicho. Może miał szansę odpocząć, ale musiał dostać się do większego miasta, znaleźć Steve'a i z nim na spokojnie pogadać.
Powrót do góry Go down
Meredith Varnar

Meredith Varnar


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/05/2017

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Wto Maj 16, 2017 3:54 pm

Ku jej zaskoczeniu, Bucky postanowił pokazać jej ranę, która zapewne go męczyła w nieprzyjemny sposób. Na ustach Meredith pojawił się lekko, ciepły uśmiech, kiedy powoli podeszła do kanapy i usiadła obok mężczyzny. Jej spojrzenie powędrowało na miejsce, gdzie widniała rana, co prawda, wcale nie wyglądała jak te, do których zdążyła przywyknąć. Z nieukrywaną ciekawością, przyglądała się każdemu centymetrowi jego ramienia, wyłapując szczegóły, które dla niej były zagadką. Nie potrafiła leczyć czegoś, co nie było żywe, a przynajmniej nigdy nie miała styczności z czymś takim.
- Czy to bardzo boli? – Zapytała, spoglądając na jego rękę, po chwili podniosła prawą dłoń i lekko przesunęła po sztucznym ramieniu, ale ten dotyk wydawał się taki, jakby uczyła się czegoś nowego z wręcz dziecięcą fascynacją.
- Jak to działa? Jest tam choć trochę twojej tkanki? – Podniosła na niego swoje spojrzenie, wyczekując odpowiedzi. Czarodziejka skrzywiła się nieco, gdy Bucky wyrwał element z ramienia, który najwyraźniej mu przeszkadzał. Odruchowo pokręciła głową, jakby odpychała nieprzyjemne myśli.
Meredith usiadła swobodnie dopiero w momencie, kiedy mężczyzna zasłonił ranę. Ponownie skupiła się na temacie, dotyczącym jego ucieczki przed kimś, kogo jeszcze nie znała.
- Muszą mieć bardzo dobre argumenty, skoro tak bardzo próbujesz się im wymknąć. – Powiedziała, zerkając na niego.
- Możesz zostać tutaj jak długo chcesz. Jeśli ktokolwiek będzie zbliżał się do tej posesji, zapewne nie będzie to dla nas tajemnicą. – Uśmiechnęła się lekko. W końcu mało kto miał takiego strażnika jak ona.
- Oprócz ukrywania cię, mogę ci jeszcze jakoś pomóc? – Zmrużyła nieco oczy, przyglądając się mu.
- Póki co wygląda na to, że tamci nie wrócą, póki nie przeczeszą centrum. Zła wiadomość jest taka, że to centrum nie jest szczególnie duże. – Dodała po chwili, żeby miał jasność w sytuacji, przynajmniej jako tako.
Powrót do góry Go down
Winter Soldier

Winter Soldier


Liczba postów : 115
Data dołączenia : 21/12/2012

Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1Wto Maj 16, 2017 4:36 pm

Czy bolało? W sumie nie wiedział, nie był obiektywny. Znosił wiele ran, niektóre dla zwykłego człowieka byłyby śmiertelne czy wyjątkowo dokuczliwe, a on musiał dalej zajmować się swoją misją. Mimo to...mógł stwierdzić, że odrobinę irytuje go łączenie, zwłaszcza kiedy musiał się złapać czegoś, bezwolnie wcześniej spadając albo podnieść coś ponad jego siły. Na co dzień umiał jednak zapomnieć o tym nieprzyjemnym uczuciu.
- Nie ma w tym mojej tkanki. - Przyznał, uznając, że ta wiedza w sumie nijak się ma do czegokolwiek. Nie mogła z nią zrobić nic wartościowego, więc czemu nie miałby zaspokoić jej ciekawości. Zerknął na pomieszczenie, myśląc szybko nad swoim położeniem. Mogli go szukać w centrum - tak jak mówiła kobieta. Najlepiej więc byłoby ruszyć dalej. Poczuł po chwili jej dotyk i spojrzał na nią niepewnie. Nie wydawała się być zła czy coś, była zbyt łagodna.
- Mają. - przyznał, nie chcąc mówić o programowaniu, szkoleniu i misjach zakodowanych w jego umyśle. Na to było stanowczo za szybko, nie tylko dla niej. On sam nie był gotowy o tym opowiadać tej kobiecie. W ogóle komukolwiek, kto nie przeżył podobnych wydarzeń, nie wiedział jak reagować i co jest zbyt drażliwym punktem aby to poruszać.
- Więcej nie można mi pomóc, ale dziękuję za chęci. - dodał, zaraz napinając mięśnie, kiedy uslyszał że centrum nie jest duże. Więc mniej czasu, aby ruszyć w drogę. Liczył na może kilka godzin przewagi, ale najwyraźniej nie miało to najmniejszego sensu. Musiał wyruszyć teraz. Podniósł się szybko, prostując jak struna.
- Dziękuję za pomoc, na mnie już czas. - Zasalutował jej, zanim się uśmiechnął całkiem uprzejmie, aby ruszyć do drzwi, a potem szybko zniknąć w ciasnych uliczkach Marylandu.

//ZT
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Salon Empty
PisanieTemat: Re: Salon   Salon Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Salon
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Salon
» Salon
» Salon
» Salon
» Salon

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Edmonston w stanie Maryland :: Dom Meredith Varnar-
Skocz do: