|
| Droga do Waszyngtonu | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| | | | Gość Gość
| Temat: Re: Droga do Waszyngtonu Nie Cze 18, 2017 8:13 pm | |
| A mógł jej przywalić w łeb. Ona go tylko ostrzegła, nic więcej. Nie chciała my Percy dobrał się do Kurtowego tyłka, w dodatku seksownego tyłka. Cóż, widać nie trafiła na dobry moment z tymi swoimi wyznaniami. Następnym razem będzie musiała wyczuć moment, to wszystko. Spojrzała w tylne lusterko, jak Kurt teleportował się na tył auta. Nic nie powiedziała. Skoro tam chciał siedzieć, niech będzie. Ona go nie zmuszała. Nie miała by mu za złe, gdyby powiedział, że nie chce. Uruchomiła silnik, wrzuciła bieg i ruszyła. Robiła to z niesamowitą lekkością. W sumie co się dziwić, miała bowiem doświadczenie w prowadzeniu samochodu. Zawróciła, po czym wyjechała na drogę. Rozejrzała się, zanim wjechała na główną trasę, po czym wrzuciła kierunek. Droga była wolna, więc ruszyła. Od razu włączyła też radio, na muzykę, którą uznawała za idealną do jazdy. Nie odzywała się w ogóle. Skupiła się, póki co na drodze. Była noc, prawie nikogo nie było, ale nie oznaczało to, że jakiś zwierzak nie mógłby wyskoczyć na jezdnię. -Gear jak się gdzieś nawinie jakiś futrzak, daj mi znać.-rzuciła krótko, nie oczekując nawet odpowiedzi. Zerkała co jakiś czas w lusterko, aby obserwować Kurta. Zastanawiała się, co teraz o niej sobie pomyśli. Miała wrażenie, że w tym swoim niebieskim łebku wykreował sobie jej jakiś wizerunek, który nade wszystko bronił, mimo, że rzeczywistość była inna. Chociaż, z drugiej strony mogła się mylić. Czekała ich długa droga, ale Black Rider nie zamierzała się spieszyć, chociażby dlatego, że mogła spędzić trochę czasu z elfikiem. -Co cię nagle naszło z tymi kwiatami i winem, co?-rzuciła w końcu, bo ciekawość wzięła górę. -Black, uważaj jedzie za nami ktoś kierujący Porsche. Zbliża się do nas z nadmierną prędkością.-Gear uprzedził Black. -Zaraz mu zjadę na bok.-Rider zwolniła, aby zjechać nieznacznie na poboczne. Wprawdzie kierowca wyminął ją, ale nagle przyhamował i Black musiała bardzo gwałtownie zahamować. -Grrrrrr!-Rider zacisnęła uścisk na kierownicy. -Och, czuję, że to nie skończy się dobrze.-Gear odparł szeptem. Kierowca wystawił rękę przez okno i pokazał środkowy palec, po czym odjechał. -Ty wkurwę niemyty skurwysyński skurwielu!-Black poprawiła pasy-Zapnij się Kurt.-rzuciła krótko.-Już ja ci pokażę, ty zasrańcu. Myślisz, że jak masz Porsche, to możesz się panoszyć? Już ja cię k***a nauczę!-Black wcisnęła sprzęgło, aby wrzucić pierwszy bieg, po czym ruszyła z piskiem opon. Nie miała zmiaru popuścić tej zniewagi. Zmieniała biegi w odpowiednich momentach. I nim zadziorny kierowca się zorientował, Black jechała już obok niego. Spojrzała w bok, aby pokazać mu środkowy palec i najzwyczajniej w świecie wyminąć go. Kierujacy porsche zirytował się i uznał to za wyzwanie i ruszył za Riderem. Oboje zaczęli się ścigać. Na przemian raz ona raz on prowadzili. Rider czuła wrzenie krwi, kiedy licznik samochodu zaczął przegraczać setkę. Zbliżali się do zakrętu, a Rider ani myślała zwolnić. Uśmiechnęła się tylko chytrze i weszła w zakret driftując. Pisk opon rozszedł się po okolicy, a na asfacie został ślad opon. Sprawnie wyszła z driftu wyprowadzając samochód na prosto. Jeśli Kurt nie był przyzwyczajony do takiej jazdy, to prawdpodobnie jego serce, teraz stanęło mu w gardle. Rider zerknęła na kierowcę, który jechał za nią. -Tak się k***a jeździ, zasrańcu.-docisnęła pedał gazu i wrzuciła kolejny bieg. Wskaźnik na liczniku zaczął powoli przekraczać sto dwadzieścia, jednak Rider, wyglądało, że nic sobie z tego nie robiła. Wbrew pozorom była bardzo ostrożna. W sumie, miała pasażera, więc sobie trochę folgowała. Kierowca porsche nie miał zamiaru odpuszczać, więc dogonił Black. Oboje jechali teraz łeb w łeb, kiedy to z naprzeciwka mogli dostrzec światła innego pojazdu. Rozjechali się na boki, żeby nie spowodować wypadku. Specjalnie też, Black wyprowadziła kierowcę w miejsce, które znała bardzo dobrze. Było nim droga, którą zawsze kierowcy z nielegalnych wyścigów wykorzystywali do zawodów. Wprawdzie była nader kręta, Black radziła sobie bardzo dobrze. Dirtoftowała na każdym zakręcie, kierowca również. Domyśliła się, że nie może to być jakiś amator, skoro tak dobrze sobie radził. Dla niej to i lepiej, będzie lepsza zabawa. Kierowca, jak tylko zrównał się z Rider, pokazał jej palcem przed siebie. Dostrzegła w oddali pociąg. Wiedziała, że byli blisko przejazdu, zatem było wyzwanie. Lubiła takie zabawy. Dodała gazu. Oboje jechali blisko siebie. Czerwone światła ostrzegawcze sygnalizujące nadjeżdżający pociąg migotały na przemian, dając znać, że należy uważać. Z racji tego, że przejazd był niestrzeżony jedno i drugie nie musiało się martwić, że popsują szlabany. Pociąg dał znać, że nadjeżdża, a sygnał jaki wydał dotarł do uszu zarówno Black, jak i kierowcy w samochodzie obok. Obojgu udało się przejechać, a jak tylko minęli tory, to dosłownie za nimi przejechał rozpędzony tabor. Rider ukradkiem zerknęła na Kurta, czy ten jeszcze żyje, czy już umiera i czy przypadkiem nie zafajdał jej tapicerki wymiocinami, co często się zdarzało, jak kogoś podwoziła w takim stylu. Black Rider i kierowca ścigali się jeszcze jakiś czas, a właściwie do jednego z rozjazdów, gdzie oboje pojechali w swoją stronę. Z racji tego, że Rider nieco się zmęczyła. Zajechała na stację, aby zatankować i odpocząć. Najpierw jednak zrobiła to pierwsze. Zachowywała się bardzo spokojnie. Zatankowała auto i poszła zapłacić. Wróciła z dwoma hot-dogami oraz herbatami. Jednego hot-doga wcisnęła Kurtowi, tak samo jak herbatę, po czym usiadła na masce samochodu, żeby zjeść oraz wypić ciepły napój. Spojrzała na rozgwieżdżone niebo. Tutaj, gdzie nie było prawie żadnych budynków, świateł mogła zobaczyć ciemny firmament ozdobiony migoczącymi światełkami. Uśmiechnęła się na ten widok. -Cudo.-wgryzła się w hot-doga, popijając co jakiś czas herbatą. Zerknęła tylko, czy Kurt zamierza wychodzić z samochodu czy też nie. W sumie jego sprawa, czy chciał siedzieć, co wolał. Nie zmusi go przecież, by ruszył dupę z auta, jeśli tego nie chciał. Black zerknęła na zegarek. Póki co, było wpół do drugiej w nocy. Zatem mieli w cholerę czasu. Poza tym, Percy i tak będzie dopiero późnym wieczorem dnia dzisiejszego, więc ewentualnie znajdą jakis hotel, prześpią się, połażą po Waszyngtonie, a potem pójdą do Percy'iego. Póki co, delektowała się jedzeniem, niebem oraz delikatną bryzą, która muskała delikatnie jej policzki oraz targała fryzurę. |
| | | Nightcrawler
Liczba postów : 107 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Droga do Waszyngtonu Wto Cze 20, 2017 12:27 pm | |
| Gdy tylko ruszyła zapiął pasy i co jakiś czas podziwiał widoki za oknem. Nie wiedział czy dobrze zrobił uciekając od Anette ale co mógł innego zrobić? Nieśmiałość wzięła nad nim górę, nie pomogło także to "przebranie" kobiety. Widać, Black wybrała zły moment. Rozsiadł się wygodnie i co jakiś czas przenosił wzrok na miejsce w którym siedziała Anette. Gdy usłyszał pytanie chwilkę zastanowił się nad odpowiedzią. -Muhsiałem zohstawić Ci jakhiś phezent Uśmiechnął się na chwilę bo później ktoś obok nich przejechał. Gest wykonany przez kierowcę Porsche jak widać wyprowadził Anette z równowagi. Trzeba będzie nad tym kiedyś popracować. Ale nie teraz bo Black postanowiła ścigać się z tamtym wariatem. Pasów nie musiał zapinać a co szybkiej jazdy... nie obawiał się jej. Kurt w swoim życiu przeżył już kilkanaście takich akcji. Jest dobrym pilotem i świetnie sobie radzi z wszystkim co trzymają w Instytucie. Porównajmy teraz prędkość takiego Blackbirda z samochodem Anette. Widać jakąś różnicę? Parsknął śmiechem gdy kobieta wyprzedziła Porsche. Ale jak widać tamten nie zamierzał się poddać. No cóż. Kurt chyba będzie musiał troszeczkę pomóc swojej znajomej. Mógłby spróbować teleportacji do drugiego samochodu ale porzucił ten pomysł. Nie zamierzał fundować kierowcy zawału. Anette mogła usłyszeć "bampf" i niewielką chmurkę dymy. Kurta już tam nie było. Postanowił zmienić sobie miejsce. Zrezygnował z obecnego miejsca na to "z przodu". Teraz ma przynajmniej oko na kobietę. Co jakiś czas zerkał czy tamten się nie zbliża. Oczywiście, gość nadrabiał stratę którą zawdzięczał niebieskiemu elfowi. Gdy Wagner dostrzegł pociąg, jego dłoń mimowolnie spoczęła na małym krzyży na szyi a drugą zamierzał złapać Anette gdyby ta nie zdążyła przejechać. Na szczęście zarówno ona jak i jej nowy kolega z drugiego samochodu zdołali jakimś cudem przetrwać. -Szybhciej się nie dahło? Zapytał z dużą dozą ironii. Nie przestraszyła go prędkość ale to, że prawie wjechała pod pociąg. Gdy zatrzymała się na stacji Kurt sprawdził raz jeszcze czy ma włączony holoprojektor. Na szczęście nie zapomniał o tej czynności. Wziął od Black hot-doga i napój po czym wyszedł z auta i podszedł do niej. -A to zha....? Nie chciał żeby marnowała na niego pieniądze, tym bardziej, że żadnej specjalnej okazji nie było a on o nic nie prosił. Prawdą było, że Anette była zdecydowanie bogatsza od Kurta ale mimo wszystko... elf się tego nie spodziewał.
Ostatnio zmieniony przez Nightcrawler dnia Wto Cze 20, 2017 3:23 pm, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Droga do Waszyngtonu Wto Cze 20, 2017 1:24 pm | |
| Też coś, musiał zostawić prezent. Nie musiał, pewnie po prostu chciał być miły to wszystko, nic więcej. Jednak, skoro już zrobił jej taki prezent, to nie będzie narzekać. -Ten dziwny dźwięk i dym...zawsze tak masz, gdy teleportujesz?-napiła się herbaty, zerkając ukradkiem na Kurta-Trochę nam podróż zajmie, więc musisz coś zjeść i pić.-wyjaśniła krótko. Coś jeszcze miała powiedzieć, kiedy zadzwoniła jej komórka. -Chief?-uniosła brew ku górze.-Tak,Chiefie? -Co ty do jasnej cholery uskuteczniasz?! Co ja ci powiedziałem o ściganiu się?!-mężczyzna po drugiej stronie słuchawki, dosłownie krzyknął. -...Eee...ten...to on zaczął, nie ja!-Black zaczęła się tłumaczyć jak dziecko. -Jak ja cię kiedyś trzasnę przez ten durny palnik ty zakuta pało! Poczekaj tylko wrócić ze zlecenia, to normalnie ci ten durny łeb urwę przy samej dupie! I jak Boga kocham masz szlaban na strzelnicę!-Chief był wściekły. -Tylko nie to! Wiesz jak ja tam uwielbiam chodzić! No Chefie! Nie bądź taki! Błagam cię!-Black próbowała jakoś załagodzić gniew swojego pracodawcy. -Ani mi się śni! A jak będziesz ze mną dyskutować to cię wyślę w TO miejsce! Z tobą to gorzej jak z dzieckiem! Ile ty masz lat stara krowo?!-Chief nie zamierzał odpuszczać. -No błagam cię! Tylko nie tam!-Rider zesztywniała, a tylko dlatego, że miała maskę na twarzy, nie było widać, że cała zbladła.-Dobrze, dobrze, to już się nie powtórzy.-Rider zmalała w oczach. -I tak się z tobą rozmówię, jak tylko wrócisz. Nie myśl sobie, że ci to odpuszczę! Niech cię szlag, to już ósmy raz w ciągu dwóch tygodni. Opanuj się trochę dzieciaku, ja rozumiem, że przeżywasz to wszystko, co ostatnio miało miejsce, ale weź się w garść, bo naprawdę cię uziemię i nici ze spotkań z Kurtem.-Chief nieco spuścił z tonu. Black spojrzała ukradkiem na Kurta. -S...skąd wiesz?-Black odwróciła się tyłem do elfa. -Nie zapominaj, że co powiesz I.A.C'owi ląduje w systemie.-Chief westchnął-Jak ci zależy na tym chłopaku to albo się ogarnij...albo zerwij tą znajomość. Chociaż jestem za tym, żebyś sobie odpuściła znajomość z nim i dobrze wiesz dlaczego. Black wstała z maski auta i na chwilę odeszła nieznacznie. -Chiefie, dość już uciekania. Nie mogę całe życie uciekać, tylko z tego powodu. Proszę cię, pozwól mi normalnie żyć. Proszę cię...nie odbieraj mi tego...robię wszystko co chcesz, zgodnie z naszą umową, ale nie było tam nic, że nie mogę mieć swojego prywatnego życia.-Black spojrzała na Kurta, była smutna. Oddaliła się jeszcze bardziej. -Nie zabraniam ci tego, tylko zrozum, że twoja mutacja może sprawić, że go skrzywdzisz. Chyba tego nie chcesz, prawda?-Chief westchnął głośno. -Nie chcę, żeby mu się stała krzywda, ale...-znów spojrzała na Kurta-...czuje, że on mi może pomóc...jeśli się mylę...to zerwę tą znajomość...dla jego dobra...-Black pociągnęła nosem. -Jesteś strasznie uparta, wiesz o tym?-Chief ponownie westchnął-Ile wie? -O tobie, nie wie nic. Poznał I.A.C'a dzisiaj, kilka godzin temu. Widział to, co się ze mną dzieje, bo jak zajrzałam do Marcus, to on pytał, kogo mam najbardziej zaufanego pod ręką i powiedziałam mu o Kurtcie. Miałam koszmar, więc widział wszystko...bardzo jesteś na mnie zły?-Black westchnęła. -Raczej zawiedziony, bo się umówiliśmy, że wszystko, co z tym i ze mną związane masz najpierw omówić ze mną.-po głosie mężczyzny, Black czuła, że ma jej za złe. -Przepraszam.-Black nie była w stanie powiedzieć nic więcej. -Już dobrze, wszystko będzie dobrze, dzieciaku, zobaczysz. Może faktycznie masz rację. Ja już swoje lata mam, dużo dla mnie zrobiłaś, więc po tym, co cię spotkało należy ci się odrobina normalności, ale chciałbym go poznać, dobrze?-Chief całkiem złagodniał. -Jasne...-Black, mimo tego, że stała daleko Kurt mógł dostrzec, że jednak się popłakała-Kocham cię...-odparła, a jej ramiona drżały-...kocham cię jak ojca, nie wiem, co ja bym bez ciebie zrobiła...po prostu nie wiem... -Może nie tyle co teraz, ale poradziłabyś sobie.-Chief chciał dodać jej otuchy-Nie płacz, uspokój się i załatw co masz zrobić. Tylko uważaj na Percy'iego dobrze? Wiesz jak podchodzi do nowych. -Tak, wiem, wiem. Jasne, uspokoję się, dopiero pojadę. Obiecuję.-Black wytarła chusteczką oczy. -Skoro tak bardzo lubisz tego całego Kurta, to załatwię wam jakiś wypoczynek, pasuje? Wprawdzie nie będą to Hawaje, bo po tym, co się stało, to muszę nieco ograniczyć wydatki, ale może góry, co ty na to? Odpoczniesz sobie od wszystkiego, wiesz taki urlop.-Chief coś robił przy biurku, a Black mogła wywnioskować to, po dźwiękach dochodzących ze słuchawki. -Jesteś kochany...-Rider spojrzała w niebo. -Uważajcie na siebie. Jutro kurier podeśle ci vouchery. Uważajcie na siebie. Spokojnej nocy. I pamiętaj, mam cię na oku i jakby coś się działo, dzwoń.-Chief rozłączył się. -Jasne...spokojnej Chiefie...-Black przytuliła telefon do piersi. Po całej rozmowie, w ogóle się nie ruszała. Tkwiła tak w miejscu. -Kurt, jeśli przyjdzie ci pomysł spytać jej, o co w tym wszystkim chodzi, odpuść. Sama ci powie, w odpowiednim czasie.-Gear pozwolił się odezwać, chociaż wiedział, że Kurt wszystko dobrze słyszał, całą tą rozmowę. Black wróciła do Kurta i Geara. Usiadła na masce samochodu i wróciła do picia herbaty i hot doga, które już były prawie zimne. Spojrzała w niebo. W jej oczach odbiła się spadająca gwiazda, na której widok uśmiechnęła się nieznacznie. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Droga do Waszyngtonu | |
| |
| | | | Droga do Waszyngtonu | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |