Imię i nazwisko:Roy Niles Young
Pseudonim:Rainmann
Rasa:Mutant
Miejsce pochodzenia:Upper East Side / New York / USA
Wiek:32 lat
Frakcja:Inni bohaterowie
Wygląd:Mężczyzna o wyraźnych Azjatyckich rysach twarzy. Jego szczęka jest szeroka, wyraźnie zarysowana. Nos prosty, o szerokim spodzie. Oczy czarne głęboko osadzone, patrzące na świat niemalże beznamiętnym spojrzeniem. Włosy lekko potargane - choć niemalże zawsze zaczesane na bok - o barwie czarnej niczym węgiel. Jego zarost - lekki na około ust zawsze jest zadbany - reszta twarzy ogolona jest zawsze perfekcyjnie z wyjątkiem baczków, te są tej samej długości co włosy. Z postury jest dość niepozorny - chudawy i nie wyskoki (175cm i 80kg), jednak pomimo tego jest on całkiem dobrze zbudowany - bez przesady, ale jednak.Co do ubioru, to nie jest on jednolity. Fakt, lubi ubierać się praktycznie - czarna skórzana kurtka, jeansy, wojskowe buty i czarne koszulki - lecz nie pogardzi marynarkami, czy garniturami z smokingami. Z ciekawszych rzeczy warto dodać, że zazwyczaj roztacza się za nim zapach bardzo mocnej wody kolońskiej.
Charakter:Roy to człowiek raczej niezbyt towarzyski - zazwyczaj pochmurny, mało rozmowny i patrzący na świat przez ciemne okulary. Skupia się głównie na wykonywaniu swojej pracy i mało interesuje się losem innych. Do tego watro dodać, że jest zwykłym dupkiem. Nie wynika to jednak z jego "widzi mi się", a raczej używa tego jako tarczy przed ludźmi. Przywykł już, że jego "oddalenie się" od grupy intryguje innych i zaczynają się nim interesować. On jednak żeby uniknąć kontaktu z ludźmi zachowuje się jak zwykły cham i prostak. Jednak w rzeczywistości jest to osoba, która jest pomocna i raczej dobra. Fakt, czasem nie radzi sobie z emocjami i miewa wybuchy gniewa, ale bardzo rzadko. Przywykł do działania w grupie. Może nie integruje się za bardzo z ludźmi, jednak jako osoba działa zgodnie z wytycznymi - postawionymi przez siebie, lub dowódców.
Umiejętności:Wyszkolenie w sztukach walk na poziomie niemalże mistrzowskim - BJJ, Systema, Jiu Jitsu. Biegle włada bronią białą - noże, maczety miecze, topory. Nie pogardzi również bronią palną. Zna doskonal różne techniki - biegle radzi sobie z najróżniejszymi sposobami zadawania bólu i technikami tortur, zabójstwa pozoriwane na wypadki i samobójstwa, fabykowanie dowodó, wydobywanie informacji od osób, podstawy psychologii, znikanie z widoku ścigającym lub śledzącym go osobom i instytucjom
Moce: Nadludzki refleks - co tu dużo mówić, jego mózg przetwarza sygnały z otoczenia znacznie szybciej, co pozwala mu na unikanie - jak i zadawanie - szybkich i niespodziewanych ataków. Jednak to, w jakim tempie jest w stanie unikać ataków rywali. Oczywiście działa to głównie w walce wręcz.
Twardsze kości - jego kości - i ogólnie cały szkielet - są z dość dziwnej substancji, która jest kilkunastokrotnie twardsza od ludzkich kości. Jest w stanie przetrwać upadek z dużej wysokości,a także w walce wręcz jest bardzo niebezpieczny. Jego szkielet jest w stanie przetrwać wiele ciosów bronią białą - sieczną, obuchową i kłutą. Możliwym jest udeżenie w niego siłą o mocy dwunastu ton bez jakiegokolwiek uszczerbku na jego zdrowiu (wyjątkiem jest skóra, ta jest jak u normalnego człowieka).
Broń:Remington 870 sbs IWI Jericho 941Dwie maczety wykonane z materiału, który bez problemu radzi sobie z blachą pancerną, litą stalą i innymi twardymi materiałami. Toporki bojowe x2 wykonane z tego samego co maczety Ekwipunek:Harmonijka, Dodatkowe magazynki do pistoletu,
Maska, samochód - biały Lincoln Towncar wyposażony w kuloodporne szyby i kuloodporną blachę.
Historia:Urodził się w Nowym Yorku, gdzie wychowywał go ojciec - weteran wojny w Wietnamie. Jego ojciec był zgorzkniałym weteranem, który podczas walki stracił nogę - był ranny w upadku helikoptera. Po powrocie otworzył warsztat samochodowy. Swojej matki Roy nigdy nie poznał - jak twierdził jego ojciec matka była złą kobietą. Wychował on syna mówiąc mu, że ludzie to debile i zwierzęta - co sam Roy szybko zaczął uważać za słuszne. W szkole zawsze siedział sam z dala od innych, zawsze ze słuchawkami na uszach. Ta jego "inność" zawsze ciekawiła innych, jednak on zawsze był w stosunku do nich opryskliwy i chamski zniechęcając ich do siebie. Taki styl przysporzył mu też kilku wrogów - grupa dzieciaków postanowiła go pobić i sprowadzić do normalności, jednak on bez trudu sobie z nimi poradził zręcznie unikając ich ciosów i sam powalił pięciu rywali na oczach całej szkoły. Po wszystkim odszedł jak gdyby nigdy nic. Jednak poza szkołą był bardzo zaangażowany w treningi sztuk walk. Najpierw trenował tylko jiu jitsu, jednak później doszło też BJJ. Jako był w tym całkiem dobry - praktycznie nie do trafienia i zadający potężne ciosy kończące. Do tego nie odnosił kontuzji, a jego kończyny były odporne na dźwignie rywali. Przez cały ten czas pomagał też ojcu w interesie, który ten prowadził sam. Po ukończeniu szkoły planował przejść na zawodowstwo w sztukach. Jego plan się spełnił i wystąpił jako debiutant na jednej z większych gal w stanie - duża w tym zasługa jego trenera i stajni, w której się znajdował. Walkę stoczył z bardzo doświadczanym zawodnikiem, jednak wygrał ją bez problemów. Dzień po walce odezwało się do niego dwóch smutnych panów, którzy jak się legitymowali pracowali dla rządu. Przedstawili też Royowi propozycję pracy na rzecz kraju i obrony go przed terrorystami. Na jego pytanie "Skąd w ogóle wiecie o mojej mocy" otrzymał jedną odpowiedź - "Obserwowaliśmy Cię od dawna. Z resztą nie tylko Ciebie. Jednak Ty jako jeden z nielicznych odpowiadasz naszem profilowi psychologicznemu" . To całkiem się mu spodobało, mógł wyrwać się z dotychczasowego życia i użyć swoich umiejętności dla kraju.
Wszystko szło bardzo sprawnie i ładnie - przydzielili go do grupy jemu podobnych. W drużynie był telepata, potężny siłacz, dziewczyna potrafiąca "wchodzić" w ściany i człowiek rekin. Jak się dowiedzieli byli obserwowani od dawna. Poddawani byli całej masie szkoleń mających rozwinąć ich zdolności i sprawić, aby stali się żołnierzami idealnymi.Mieli on stanowić - jak twierdził ich oficer (człowiek ten kazał na siebie mówić "sierżant Scott White) prowadzący - oddział żołnierzy idealnych mającymi chronić kraj przed terroryzmem.
Ich zadania polegały głównie na eliminacji domniemanych terrorystów, wrogów kraju i przestępców gospodarczych. Zadania polegały nie tylko na uciszaniu ludzi działających na szkodę kraju, ale też ich zastraszaniu, fabrykowaniu dowodów i innych rzeczach. Cały ich proceder trwał mniej więcej dziewięć lat. Był to pracowity okres w życiu Roya - zdobył on wiele przydatnych umiejętności, stał się mistrzem walki wręcz, dostał też swój obecny sprzęt. Podczas tych wszystkich misji nigdy nie wątpił w słuszność sprawy, choć czasem miał wątpliwości. Zwłaszcza, gdy kazano mu eliminować całe rodziny z dziećmi. Zazwyczaj powodowali serię nieszczęśliwych wypadków, dziwne zbiegi okoliczności, czy szaleństwo któregoś z członków rodziny, który w szale mordował pozostałych, a natępnie pozorowano jego samobójstwo. Inną sprawą były misje zagraniczne - tam to oni robili za "niezidentyfikowanych" napastników, a wszelkie dowody na ich obeność w danych miejscach po prostu znikała - psuły się kamery, świadkowie mieli przewidzenia, czy temu pidobne sprawy.
Wszystko skończyło się jednak w momencie, gdy został wezwany przez oficera na tajne spotkanie w cztery oczy. Tam zostały mu przedstawione niezbite dowody na zdradę reszty oddziału i powierzonu mu ich eliminację. Oczywiście dość sceptycznie podchodził do całej sprawy - samodzielnie zbadał przedstawione mu dowody rzekomej zdrady, sprawdził je i uznał, że są praedziwe. Tak więc z mniejszymi, lub większymi problemami zlikwidował resztę niedawnych kompanów i znów staną przed swoim oficerem. Rozmowa nie była długa - na jego biurku znajdowało się kilka teczek z aktami i rewolwer. Dowiedział się od oficera kilka rzeczy - nie walczył z terroryzmem, a tym bardziej za kraj. Oddział był tylko narzędziem w rękach ludzi, którzy sprawują władzę z cienia i z tamtą pociągają za sznurki. Tak samo jak jego - i reszty członków oddziału - obecność nie była przypadkowa na świecie. Każdy z ojców jego byłych towarzyszy został powarznie ranny podczas wojny Wietnamie i został podany im w zastrzyku wirus dzięki któremu mieli płodzić samych mutantów bez różnicy jaka kobieta urodzi im dziecko. Po wyjawieniu tych informacji oficer przyznał się, że faktycznie kiedyś był żołnierzem, jednak dla chęci polepszenia sobie życia dobrowolnie związał się z - jak sam to określił - lożą Diabła. Oznajmił też, że likidacja jednostki była spowodowana zmianą zarządu w owej Loży i obraniem przez ich naczelnego nowej taktyki, mniej ofensywnej. Po czym strzelił sobie w łeb, a z teczek Roy dowiedział się o całym przekręcie i poznał przwdziwe powody eliminacji celów - o czym wspominał wcześniej jegk prowadzący. Znalazł też list, z którego wynikało, że Niles jest jedynym ocalałym, poniewarz "może się jeszcze kiedyś przydać" oraz, że został wymazany z wszelkich rejestrów. Sprawiono, że po prostu nigdy nie istniał, nigdy się fornalnie nie urodził.
Jedynym, co mu pozostało było zniknąć z radarów - jak się domyślił - szukających go ludzi i zacząć wszysto od nowa. Tak więc powrócił do Nowego Jorku, przywdział swój pseudonim operacyjny "Rainmann" i ruszył ratować ludzi używając swojego dawnego sprzętu. Choć ma dziwne wrażenie, że pomimo jego starannych prób zniknięcia, ktoś bacznie patrzy na niego "z góry".