Imię i nazwisko: Eulalia
Pseudonim: -
Rasa: Densorini
Miejsce pochodzenia: Densorin
Wiek: 604 lata
Frakcja: Inni Bohaterowie
Wygląd: Eulalia jest człekokształtnym zwierzem, jak każdy Densorini. Jej postacią jest gepard. Mierzy sobie dokładnie 2 metry, więc znajduje się w dolnej granicy wzrostu jej rasy. Jej futro jest głównie pomarańczowe i krótkie choć na tyle głowy ma nieco dłuższe kosmyki. Wszędzie, gdzie ma pomarańczowe futro, ma również drobne, czarne cętki. Część ciała jest jednak biała. Dolna część pyszczka, klatka, brzuch i w dół aż do kolan na wewnętrznej stronie ud. Futro jest sporo dłuższe w okolicach jej piersi i podbrzusza, ładnie je zasłaniając. Końcówki uszu są natomiast brązowe. Jej oczy mają kolor podobny do futra choć jest to bardziej wyrazista pomarańcz. Do tego wąskie, czarne, typowo kocie źrenice. Od oczu do pyszczka ciągną się brązowe pasma, po jednym pod każdym okiem. Zarówno górne jak i dolne łapy są zakończone ostrymi pazurami, a za słodkim uśmiechem kryją się równie ostre kły. Długi, zwinny ogon zakończony jest białym pędzelkiem.
Generalnie Eulalia jest szczupła i ma raczej dosyć delikatną, smukłą budowę ciała, ale to jej zupełnie w niczym nie przeszkadza. Nauczyła się wykorzystywać to do swoich potrzeb.
Charakter: Z jednej strony wytrenowana wojowniczka. Twarda samica, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Nie wie czym jest strach, nie boi się wyzwań, zawsze przyjmuje misje bez mrugnięcia okiem. Zrobi wszystko by zwyciężyć, jednocześnie wiedząc kiedy się wycofać. Wie, że nie zawsze można wygrać i czasem nadchodzi taki moment kiedy trzeba przyznać, że nie da rady i musi wykonać taktyczny odwrót. Nie traktuje tego jako okazanie strachu tylko rozsądku. W końcu lepiej być żywym niż martwym. Martwa na nic nikomu się nie przyda. Wyjątkiem może być ryzykowanie życia w obronie bliskich.
Stara się zachowywać spokój, nie pakuje się w bójki choć pewnie nie miałaby problemów z wygrywaniem takowych. Jedynym wyjątkiem są sytuacje kiedy cierpią słabsi. Nie cierpi gdy ktoś silny znęca się nad słabszym od siebie. Bez wahania stanie w obronie uciemiężonych. Nawet gdy chodzi o kogoś zupełnie jej obcego. Czasem jednak zdarza się jej tracić cierpliwość. Kiedy ktoś ją zbyt długo prowokuje.
Z drugiej strony pewna siebie i swoich atrybutów istota, która lubi towarzystwo innych. Nie tylko samców. Lubi przesiadywać w dużych grupach, przy dobrym jedzeniu i piciu. Śmiać się i bawić, czasem może niewinnie poflirtować. Uwielbia nocne spacery, a za dnia wylegiwanie w słońcu. Nie ma nic przyjemniejszego od grzania futerka ciepłymi promieniami słonecznymi. Najlepiej leżąc gdzieś wysoko na drzewie. Stroni od wody i kontakt z nią ogranicza do niezbędnego minimum. Natomiast nieprzyjemny zapach palonego futra skutecznie ją zniechęca do zbliżania się do ognia.
Od kiedy obudziły się w niej budzić instynkty macierzyńskie Eulalia ma olbrzymią słabość do młodych. Chętnie się z nimi bawi, opiekuje się nimi. Zachwyca ją każde szczenię. Takiemu malcowi nawet pozwoli się ciągnąć za uszy czy ogon jeśli sprawia mu to radość.
Umiejętności:- Szkolenie Gwardii Densorińskiej, a w tym przede wszystkim:
⦁ Strzelectwo - podstawy obsługi standardowego densorinskiego uzbrojenia.
⦁ Densorinska broń biała. Miecze jedno i półtoraręczne, a także noże i sztylety. Zdecydowanie preferuje te drugie, pozwalające atakować z zaskoczenia i po cichu.
⦁ Podstawy pierwszej pomocy *opatrywanie ran, złamań, resuscytacja*
- Pilotaż
- Wyspecjalizowana w walce wręcz
- Tropicielstwo
- Akrobatyka
Moce:Wszelkie zdolności Eulalii wynikają z naturalnych cech rasowych. Będąc kotopodobnym Densorini ma wyczulone zmysły. Jej uszy są niezwykle czułe i wykrywają dźwięki z dużych odległości. Świetnie radzi sobie z tropieniem po zapachu. Jest niezwykle szybka i zwinna, czym nadrabia niedobór mięśni i masy ciała. Zadaje szybkie celne ciosy. Nauczyła się, gdzie na ciele znajdują się najbardziej wrażliwe punkty i to właśnie w nie zawsze stara się celować. Jej siła fizyczna oscyluje w granicach 15 ton, więc nie jest wyjątkowo silna jak na swoją rasę. Jej zmysł równowagi jest wyostrzony do granic możliwości. Skakanie po budynkach czy lawirowanie po wąskich krawędziach ogrodzeń nie sprawia jej najmniejszych problemów. Do tego potrafi być naprawdę cicho, jak na kota przystało. Skradanie się nie jest więc dla niej problemem. Podobnie ma się z refleksem, który pozwala jej unikać chociażby szybko lecących w jej stronę strzał, czy nawet je łapać.
Odporna na duże zmiany temperatur choć zdecydowanie preferuje te wysokie. Jednak przed niskimi temperaturami chroni ją futro, które dodatkowe wraz ze skórą pełni swoisty rodzaj pancerza. Odporna jest na małokalibrową, standardową broń ludzką. W razie ran, jej ciało regeneruje się dużo szybciej niż chociażby ludzkie.
Broń: Kły, pazury. Naturalnie odporniejsze ciało. Urok osobisty? Plus każda broń, w jaką zostanie wyposażona na misje.
Ekwipunek: Zależny od wykonywanej misji.
Historia: Eulalia miała szczęście urodzić się w spokojnych czasach. Jej lud ciągle pamiętał o rebelii, która w zasadzie skończyła się nie tak dawno jednak wszyscy mogli już wieść normalne życie i nie martwić się czy dożyją jutrzejszego dnia. Była dosyć beztroskim kociakiem, a do tego całkiem niesfornym jak na samiczkę. Ciągnęło ją do oddalania się od domu, czasem kończyło się to zgubieniem, ale prędzej czy później węch pozwalał jej znaleźć właściwą drogę. Od małego niezwykle ciekawska, wszędzie musiała wcisnąć swój nos, zajrzeć, sprawdzić, dotknąć, powąchać. Nie potrafiła długo usiedzieć w jednym miejscu. A, że była dość drobnej budowy to ze wsadzaniem nosa wszędzie nie miała zbyt dużych problemów.
Podczas jednej z takich wycieczek, które kończyły się zabłąkaniem, Eulalia miała okazję trafić na coś nowego. Humor jej się psuł, zaczynało się w niej budzić zagubione dziecko, kiedy usłyszała dziwne odgłosy, które z niczym jej się nie kojarzyły. Ciekawość natychmiast przejęła nad nią stery i mała podążyła za dźwiękami. Jak się okazało ktoś w lesie przeprowadzał trening. Schowała się w krzakach i z zafascynowaniem oglądała wszystko. Niczym dziwnym nie było, że w końcu ją zauważono. Nie potrafiła jeszcze być idealnie cicho. Trochę się przestraszyła, ale ku jej zdziwieniu nikt nie był na nią zły za to całe podglądanie i mogła sobie spokojnie popatrzeć. Po treningu wracała w stronę zabudowań w pewnej odległości od osobników. Nie chciała się przyznać, że się zgubiła.
Obserwowanie treningów odbywało się coraz częściej, Eulalia z coraz większym zachwytem obserwowała poczynania rudego. Robiła się coraz śmielsza, podchodziła bliżej, zagadywała. Nie wiadomo nawet kiedy zaprzyjaźniła się z nim. W którymś momencie zaczęła go naśladować, co sprawiało jej mnóstwo frajdy. W pewnym momencie ich spotkania wyszły poza treningi. Wtedy kotka zasypywała Rhoshana masą pytań na temat jego szkolenia. Samiec wydawał jej się coraz fajniejszy, można stwierdzić, że była nim zauroczona.
Kiedy rudzielec zaczął dostawać misje, Eulalia z niecierpliwością wyczekiwała jego powrotu i zawsze czekała na opowieść o tym, jak mu poszło. W którymś momencie stwierdziła, że też tak chce. Ojciec był dumny z niej i jej decyzji. Matka, jak to matka, martwiła się o swoje jedyne dziecko, ale sprzeciwu nie wyraziła. W końcu podczas jednej z jego dłuższych nieobecności podjęła decyzję i została rekrutem gwardii. Dzięki wcześniejszemu śledzeniu Rho, wiedziała już na co musi się przygotować. Najbardziej nie mogła się doczekać przekazania tej informacji lisowi. Miała zamiar dać z siebie wszystko, by zostać oficjalnie przyjętą do gwardii i móc wykonywać misje, jak rudzielec. Być może nawet u jego boku.
Niestety, nie dane było jej doczekać tego. Choć do gwardii udało jej się przedostać i już nie była rekrutem to do wspólnych misji z Rho miało nigdy nie dojść. Podczas czekania na jego powrót na planetę dotarła informacja, że lis zginął na polu bitwy. Kotka się załamała i kompletnie nie wiedziała co ze sobą zrobić. Szybko jednak się pozbierała. Uznała, że jej przyjaciel nie byłby zadowolony, widząc ją w takim stanie. Musiała dalej dzielnie służyć i robić to co do niej należy. Żeby Rhoshan mógł być z niej dumny. Oczywiście na początku było jej ciężko, ale w końcu musiała dalej żyć. O lisie jednak nigdy nie zapomni.