|
| Miasto Hilo | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Miasto Hilo Wto Lip 04, 2017 1:15 pm | |
| First topic message reminder :Największe miasto wyspy Hawai'i i drugie największe miasto stanu. Zgodnie z klasyfikacją, tereny wokoło należą do tropikalnych lasów deszczowych. Sama miejscowość została już dwukrotnie zniszczona przez uderzenia fal Tsunami. Miasto jest na tyle duże, że posiada własny port lotniczy. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Miasto Hilo Wto Sie 06, 2019 9:45 pm | |
| Eric patrzył na Cyklopa i jego oburzenie i miał ochotę się zaśmiać. Niestety kątem oka zobaczył w telewizji materiał z Nowego Jorku. Powieka mu lekko drgnęła, gdy ujrzał, co wyczyniała "jego zbieranina mutantów", jak ich barwnie określił Summers. Poczuł ukłucie w piersi i niemal zasłabł, zdając sobie sprawę, jak odrabiają zadaną przez niego "pracę domową". W głowie starca kołatała myśl "otaczają mnie idioci", która jednak została szybko zażegnana przez słowa unoszącej się Annie. - Nic dziwnego, że odeszła z Instytutu - powiedział Magneto do Scotta z rozbawieniem w oczach - To bystra dziewczyna. Starszy mutant nie czekał na odpowiedź młodszego mężczyzny, tylko uniósł się w powietrze. Hełm odbijał słońce stojące wysoko na niebie, a peleryna powiewała majestatycznie na wietrze. Z wysokości mógł dużo lepiej ocenić sytuację. Młoda mutantka miała rację. Bez ich pomocy, wielu ludziom stanie się krzywda. A gdzieś wśród tych ludzi znajdowała się rodzina Saroa, której krzywdy Eric wolał uniknąć. Zwłaszcza niepokoiła go ciężka, mdląco żółta chmura pyłu, zbliżająca się do miasta z ogromną prędkością. - To nie hotel wymaga naszej uwagi, tylko przedmieścia - Magneto wskazał podmuch piroklastyczny pędzący w stronę Hilo. - Musimy to jakoś rozbić, albo spowolnić, żeby miasto zdążyło się ewakuować! Choć ciężko mu było to przyznać, każda pomoc była na wagę złota. Lehnsherr spojrzał w dół na Cyklopa, rozważając w myślach za i przeciw. Nie miał jednak czasu na dokładne przemyślenie decyzji, bo czas uciekał. Lewitujący mutant machnął ręką i blacha, która nie powstrzymała włamywaczy, oderwała się od sklepowej witryny w całości. Zawisła poziomo, niemal zapraszająco, tuż przed Scottem. - Wsiadaj Summers - krzyknął Magneto, - chyba, że za nami nadążysz! Zależnie od odpowiedzi stojącego na ziemi mutanta, Eric poszybował na spotkanie chmury pyłu delikatnie balansując blachą, by jej pasażer nie spadł, albo ciągnąc ją za sobą mocą magnetyzmu. Będzie potrzebował więcej takich blach, by zlikwidować nadciągające zagrożenie. Nie przejmował się prywatną własnością, więc gdy tylko przelatywał koło metalowych, krat, arkuszy, lub prętów, unosił je za sobą. Może z pomocą Annie uda mu się skonstruować coś na tyle trwałego, by przeciwstawiło się gniewowi wulkanu. |
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Miasto Hilo Czw Sie 08, 2019 7:37 pm | |
| Stojąc na dachu schował laskę, która niestety nie przydała mu się do wymyślonego i finezyjnego dostania się na dach, gdyż znalazł dużo prostszy sposób, a mianowicie drabinę. Poprawił kapelusz oraz strzepnął z płaszcza pył który osadził się na nim podczas wspinaczki. Taki pedantyczny zwyczaj że zawsze musiał wyglądać nieskazitelnie. Nie o tym jednak w tym momencie mowa. Remy rozejrzał się spokojnie, korzystając z tego iż stał na najwyższym budynku w okolicy. Szukał znajomych twarzy, mianowicie kolegi o powalającym spojrzeniu, gdyż od jakiegoś czasu nie było go w okolicach Instytutu i kto wie, może szczęśliwym trafem jest tutaj. -Natura jest niesamowita. Nikt nią sobie nie zaprząta głowy dopóki nie postraszy, haha. - skwitował śmiechem zachowanie ludzi, którzy wciąż panicznie próbowali oddalić się na tyle na ile to możliwe od górującego nad wszystkim wulkanu, którego zawartość, a dokładniej chmura pyłu, ociężale się rozprzestrzeniała. |
| | | Cyclops
Liczba postów : 153 Data dołączenia : 25/02/2013
| Temat: Re: Miasto Hilo Wto Sie 13, 2019 12:18 pm | |
| Niestety, ale Scott nie doczekał się odpowiedzi od Erica, ale w sumie zastanawiając się, to teraz było to mało istotne w porównaniu z aktualnym zagrożeniem, które nie zależnie od jego odpowiedzi trzeba było powstrzymać. Annie wraz z Magneto przedstawili swoje propozycje na dalszy ruch, ale choć ciężko było to Scott'owi przyznać to rację miał Eric, gdyż powrót do hotelu wydawał się po prostu bez sensu szczególnie, gdy spojrzało się w stronę wulkanu. W tym momencie władca magnetyzmu oderwał kawałek blachy z tutejszego sklepu i zapraszając na pokład Cyclops'a zrobił z tego nowy rodzaj transportu publicznego. Summers nie chciał przyznać racji Magneto, ale tym razem bez słowa wszedł na blachę przykucnął, jednocześnie nie tracąc czujności. Szczególnie, że był z jednym ze swoich wrogów na dość małym metrażu. W trakcie, można powiedzieć lotu Eric dodawał kolejne metalowe elementy do tego dosyć nietypowego środka transportu, ale większą uwagą Scotta przykuł ogół zniszczeń, który powstał po tym jak ludzie zaczęli w panice uciekać. Zniszczone wystawy sklepowe, samochody, oraz różne elementy dekoracji to była tylko kropla w morzu tego co jeszcze, może się stać. |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Miasto Hilo Sro Sie 21, 2019 8:38 am | |
| Pomimo biegu lat Eryk nie stracił widocznie ani krztyny ze swojej charyzmy, bo cała grupa jednomyślnie postanowiła za nim podążyć. Magneto miał jednak słuszność. Niezależnie ilu pojedynczym przypadkom pomogą, kataklizm wciąż będzie trwał, a tak będą w stanie kupić trochę czasu na ewakuację miasta służbom porządkowym. Zresztą kto wie czy chmura gęstego pyłu była bezpieczna dla zdrowia. Nawet z tej odległości widać było na niej żółtawy, siarkowy, odcień. W każdym razie do zbudowania potrzebnej konstrukcji potrzeba było znacznie więcej materiału niż jedna krata sklepowa, tak więc Eryk zmuszony był do niemalże zupełnego ogołacania mijanych terenów z większych metalowych przedmiotów, łącznie (lub wręcz przede wszystkim) z samochodami pozostawionymi na drogach. Dołączając je do trzymanej już konstrukcji pozwolił minimalnie odetchnąć Scottowi, bo utrzymywanie się na pojedynczym, unoszącym się w powietrzu kawałku blachy wymagało nie lada zdolności serferskich. Gdy metalowa platforma zwiększyła swoją powierzchnię prawdopodobieństwo spadnięcia na bruk pod nimi znacznie się oddalało. Jeżeli Annie nie zaprzestała przeszukiwania mediów społecznościowych na temat rodziny Saroa, mogła natrafić w nich na profil córki biznesmena, łącznie ze szkołą i klasą do której uczęszczała. Zwarzywszy na porę dnia, dziewczyna mogła przebywać jeszcze w placówce. Na obrzeża miasta nie mieli daleko, więc dotarli tam na jakiś czas przed chmurą pyłu. Z tej odległości widać było już jednak że jest ogromna. Ciężki dym opadał na dno w porównaniu z powietrzem, ale konstrukcja, która musiałaby to zatrzymać musiałaby mieć z 3-4 metry wysokości i być dość szczelna. Pytanie też czy w końcu i tego typu bariera się zwyczajnie nie przeleje.
Podziwiający zaś okoliczności przyrody i możliwości natury Gambit dostrzegł na obrzeżach miasta coś, co z naturą miało chyba niewiele wspólnego. Olbrzymia sterta wszelakiego złomu dryfowała nad miastem na spotkanie chmury dymu, a w miarę jej postępów, kolejne elementy podnosiły się z powierzchni aby do niej dołączyć. Był zbyt daleko, aby rozpoznać pojedyncze sylwetki, które na niej się znajdowały, ale zjawisko to było chyba wystarczające, aby przykuć jego ciekawość. |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Miasto Hilo Pią Sie 23, 2019 9:52 am | |
| Nie odleciała dlatego też mogła usłyszeć rozmowę dwóch mężczyzn. Zatrzymała się w miejscu dalej się unosząc w powietrzu. Przewróciła oczami i odwróciła się by do nich dołączyć. Zrobiła faceplama kręcąc głową na boki. Facetom to czasami piątek klepki brakuje. Wyciągnęła telefon z kieszeni z nadzieją, że znajdzie jakieś informacje na temat rodzinie Saroa. Po chwili znalazła córkę biznesmena oraz szkołę, a nawet klasę do której chodziła. Znalezienie adresu szkoły to już nie problem, godzina była wczesna więc istniało duże prawdopodobieństwo, że dalej tam jest. Podleciała do Dziadka Magneto i zaczęła do niego mówić pół szeptem. -Znalazłam córkę biznesmena Saroa. Powinna być w szkole, znalazłam informacje do której klasy chodzi. Znalezienie adresu szkoły też nie powinno być problemem - rzekła na tyle cicho co by ją Dziadek Magneto usłyszał, ale też Scott nie. Jednocześnie starała się obeznać w sytuacji co powinna zrobić. -Więc... Jaki jest plan? - dodała już normalnym tonem, tak żeby oboje ją mogli usłyszeć.
|
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Miasto Hilo Wto Sie 27, 2019 6:11 am | |
| Lot i dobieranie kolejnych metalowych elementów były dla Eryka odruchowe, więc sporo myślał. Musiałby ogołocić całe miasto ze stali, żeby stworzyć zaporę wystarczająco dużą i wytrzymałą, aby zatrzymała podmuch piroklastyczny. Poza faktem, że zawierał trujące gazy, był pewnie również rozgrzany. Spowolnienie chmury może na nic zdać, jeśli wyziewy stracą impet, ale zatrują uciekających ludzi. Musiał znaleźć inny sposób i to szybko. Jego rozmyślania przerwała Annie, przekazując mu informacje o Saroa. - Dziękuję Ci Annie - odpowiedział jej równie cicho. Teraz jego myśli zaprzątała sprawa, dla której tu przybył. Teoretycznie mógłby po prostu polecieć do szkoły, ale to oznaczałoby porzucenie miasta na pastwę kataklizmu. Tego nie mógł zrobić. Zwłaszcza, że czuł się jedynym dysponującym mocami adekwatnymi do sytuacji. Mimo to, wiedział, że nie da sobie rady sam. Potrzebował pomocy i zaufania obecnych na miejscu mutantów. Zwłaszcza jeśli miał zrealizować krystalizujący się nareszcie plan. - Nieważne jaką zaporę zbudujemy, nie zatrzyma ona chmury - odpowiedział na pytanie Annie po krótkiej przerwie. - Musimy zbudować ścianę pod takim kątem, żeby zmienić trasę chmury na taką, która ominie miasto! Im wyższa ściana tym lepiej, ale możemy trochę oszukać i obniżyć teren przed barierą, a głębokie bruzdy w ziemi nam w tym pomogą.- spojrzał na Cyklopa. - Wiem, co potrafisz Summers, najlepiej się do tego nadasz! W momencie, gdy dotarli na miejsce. Stary mutant delikatnie posadził zebrane żelastwo na ziemi poza miastem, żeby Cyklop mógł zejść. Następnie wzniósł się wysoko w powietrze, aby ocenić, w jaki sposób zbudować zaporę. Czy wystarczy jedna płaska ściana, czy musi stworzyć kąt, który rozbije chmurę na dwoje. Liczyło się tylko, żeby chmura ominęła Hilo. Gdy już miał gotowy pomysł, opadł na ziemię. - Sam metal nie stworzy konstrukcji, jeśli nie będzie dobrze spojony. Annie, czy jesteś w stanie wytworzyć płomień dość gorący, żeby zespawać ze sobą elementy? Dał jej chwilę na odpowiedź i jeśli potwierdziła, że może mu pomóc z wzmocnieniem ściany, to wskazał jej które elementy trzeba rozgrzać i połączyć. Jeśli nie, odesłał ją, by sprawdziła, czy najbliższe domy zostały ewakuowane, a Eric musiał sobie poradzić sam, zaginając metal, aby spinał poszczególne elementy. Tak, czy inaczej, wziął się do pracy, bo czasu było mało. Jeśli Cyklop faktycznie słuchał poleceń Magneto, to w przerwach między budowaniem ściany, starzec wskazywał młodemu mutantowi, gdzie najlepiej wykopać jego niszczycielskim wzrokiem bruzdy w ziemi. Metal, niczym srebrzysta fala zlatywał z przedmieść, aby dołączyć do wielkiej tamy, która miała ocalić mieszkańców miasta. Tamy budowanej przez Mistrza Magnetyzmu z pomocą dwójki dzielnych mutantów. |
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Miasto Hilo Pon Wrz 16, 2019 7:35 pm | |
| -Qu'est-ce que c'est? Czy mnie oczy mylą? - przetarł twarz pięściami, jednak latające skrawki metalu nadal tam były. Cześć z nich odpadała, a za chwilę kolejne przyłączały się do konstrukcji. Na platformie stała jedna, nie, dwie osoby, druga po prostu była zbyt niska i początkowo Remy jej nie zauważył. Na platformie stał też inny mężczyzna. -Sacrebleu! Czy to to o czym myślę? - jednak nie musiał pytać bo dobrze wiedział przy kim stal i inne żelastwo podryguje jak energiczne skrzaty. Magneto. To na pewno był on. Tylko co on tutaj do diaska robi? I kim są jego towarzysze? Pewnie tak samo szemrane towarzystwo. Nie czekając dłużej mutant ruszył przed siebie sadząc susy po budynkach chcąc jak najszybciej dotrzeć do celu jakim była lądująca kupa stali. |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Miasto Hilo Sro Paź 02, 2019 6:55 pm | |
| Prace nad prowizoryczną zaporą szły nad wyraz sprawnie dzięki przypadkowym połączeniom mocy zebranych mutantów. Scott, poza ryciem swoim wzrokiem spowalniających dym bruzd w zboczu góry szybko wyznaczył też prowizoryczne fundamenty, w których mógłby stanąć mur Eryka i Annie. Między tą dwójką różnica w poziomie mocy była jednak dużo bardziej zauważalna. Magneto, który najmniejszą myślą mógł sterować latającymi w tę i we w tę, musiał jakoś kompensować tę lukę. Rozgrzanie pierwszych elementów do lepienia bariery zajęło Annie dość sporo czasu i nie zdążyliby w ten sposób zbudować odpowiednio wielkiej zasłony na czas. Okazało się jednak że utrzymanie odpowiednio wielkiej temperatury na stałym poziomie nie przysparzało już jej takich trudności. Chcąc to najodpowiedniej wykorzystać, Magneto mógł stworzyć przed dziewczyną sporych rozmiarów sferę stali, którą ta podtrzymywała ogromną ilością ciepła. Koncentrując się na niej zupełnie, spokojnie utrzymywała temperaturę kilkuset, a być może i nawet tysiąca stopni. Eryk mógł dokładać do tego "pieca" kolejne porcje zimnego metalu, a wyciągać z jego centrum gotowe już garści metalowej papy. Na zewnątrz metal stygł w błyskawicznym tempie, tak więc musieli się z tą kulą przemieszczać wzdłuż swojego muru, a Annie ani na chwilę nie mogła przerywać koncentracji. Idealny środek łączący wart był jednak takich trudności. Trajektoria przemieszczania się ekipy była na tyle łatwa do przewidzenia, żeby Gambit mógł przeciąć im drogę w wybranym przez siebie momencie. Samo dotarcie do nich nie okazało się jednak tak łatwe. Po pierwsze tłum ludzi parł w przeciwną stronę utrudniając przemieszczanie się w głąb miasta. Do tego przywłaszczenie sobie dowolnego środka komunikacji nie było aż tak efektywne z powodu pozostawionych w pośpiechu kolejek pustych samochodów na ulicach. Po parudziesięciu minutach mur był gotowy. Działania Cyklopa spowolniły chmurę do tego stopnia że żelazną obręczą udało się opasać tę część miasta, do której ewakuowali się ludzie. Niestety na ocalenie całego miasta nie mieli ani materiałów, ani części. Zapora nie była idealnie szczelna, tak więc dym i tak się przez nią przesączał. Był jednak dość rzadki i w samym sąsiedztwie zapory nie sięgał wyżej niż do kolan. Do dalszych ulic miasta nie docierało już nic. Sama chmura napotkawszy mur spiętrzyła się na nim niemal o połowę. Pierwsza fala przelała się górą, prawie jak wzburzone morze podczas sztormu, jednak gdy tylko nawał pyłu poszybował wzdłuż muru w stronę otwartego morza, jego poziom się ustabilizował. Cały materiał wulkaniczny spływał wzdłuż pochyłości do morskich odmętów po obydwu stronach miasta, odcinając je od reszty wyspy. Mieszkańcy byli jednak bezpieczni. Mutanci zapewnili im przynajmniej kilka dodatkowych godzin bezpiecznej ewakuacji. Wszystko wyglądało na to że bohaterowie mają chwilę spokoju dla siebie. Złudzenie to trwało jednak zaledwie parę minut. Ziemia, jak gdyby rozgniewana tą ludzką bezczelnością i niechęcią do eksterminacji, wydała z siebie złowrogi pomruk, który przerósł do długotrwałego, odczuwalnego wstrząsu. Wszystko zaczęło dygotać, wolnostojące obiekty zaczęły się przewracać, a z okien powypadały szyby. Wszystko ucichło po kilku minutach, ale to również było tylko złudzenie, bo zaraz potem nastąpił kolejny, dużo potężniejszy wstrząs. Tym razem nawet słabsze budynki nie wytrzymały. Wystarczyło że jedna ze ścian runęła w dół, by w większości przypadków cały budynek poszedł w ślad za nią. Dla ludzi był to już jawny znak tego co się dzieje. W całym mieście wzniósł się wrzask paniki. Niektórzy ludzie sparaliżowani strachem, kulili się po prostu na ulicach. Pozostali jeszcze agresywniej zmierzali w stronę już pękających w szwach punktów ewakuacyjnych. W oddali, górująca nad wyspą Manua Loa, zaczęła wypluwać deszcz bomb wulkanicznych, jednak wyglądało na to że te nie zagrażają bezpośrednio samemu miastu. |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Miasto Hilo Pon Paź 07, 2019 11:42 am | |
| -No to do roboty! - rzekła i obróciła głowę tak aby strzelił jej kark i palce u dłoni. Jej szeroki uśmiech na chwilę zgasł na pytanie dziadka Magneto. Jej usta wykrzywiły się w grymas. -Potrzebuję do tego sporo koncentracji jednak powinnam dać radę. Jak uda mi się utrzymać wysoką temperaturę to... wszystko powinno być ok. Ostrzegam, że spawy nie będą idealne, bo robię takie coś pierwszy raz w życiu - dodała od razu jako przestrogę dla dziadka Magneto. Jednak wiedziała, że teraz to ludzie są najważniejsi oraz jej umiejętności kontroli ognia. Dobrze, że zawsze przy sobie trzymała zapalniczkę. Wyjęła ją z torebki i zapaliła, w momencie kiedy dziadek Magneto był gotowy i odpowiedni otrzymał kawałki metalu przed oczami Annie, ta zaczęła skupiać ogień w dłoniach by następnie skierować je na metal. Marszczyła przy tym brwi mocno skupiając się przy tym maksymalnie i jednocześnie podwyższając jej temperaturę do maksimum jakie uda jej się wykrzesać. Bałą się, że nie podoła lecz w momencie kiedy temperatura podniosła się maksymalnie, utrzymanie jej nie wydawało się już takie trudne jak na samym początku. Zastanawiała się czy uda jej się osiągnąć temperaturę tysiąca stopni, nie miała jak tego sprawdzić lecz jedyne co mogła zrobić to tylko się domyślać i modlić się aby stopiony metal zadziałał jak trzeba. Czuła jak z stresu, ale ogromnej ilości koncentracji liczne krople potu lecą jej po czole modląc się w głębi serca by jej moc była teraz przydatna. Mimo, że posiadała teraz wielkie pokłady niepewności to wiedziała, że jeżeli mur wytrzyma to ten wysiłek był warty swego. Zapora sama w sobie nie była idealna, ale wyglądało na to, że wystarczająco mocno ją uszczelniła aby nic się przez nią nie przedostało. Kiedy chmura zetknęła się z ich murem to się wydostała górą, wyglądał to prawie jak sztorm albo jak fale na morzu. No trzeba przyznać, że wygląd był identyczny. Pomimo pierwszej fali, która poszła górą, cała reszta spłynęła w stronę morza, a to oznaczało, że choć na chwilę wszyscy mieszkańcy byli bezpieczni, na jak długo? Tego nie wiedział nikt. -U-udało się - rzekła zmęczonym tonem. Nim jednak dobrze się nacieszyła to nadeszło kolejne trzęsienie, tak jakby wulkan się rozgniewał za to, że chcieli go poskromić. Wszystko się sypało, a szyby pękały z charakterystycznym dźwiękiem. Normalnie jakaś apokalipsa. Kolejny "atak" spowodował, że budynki się waliły, a ściany leciały w długą. Wszystko, dosłownie wszystko waliło się łeb na szyję. Ludzie panikowali i uciekali albo stawali się coraz bardziej agresywni. Teraz jednak mur mają z głowy pozostało im dalsza ewakuacja ludzi aby się nie pozabijali nawzajem w tym całym chaosie. -Powinniśmy ewakuować miasto? Wszyscy panikują uciekają gdzie się da. Jest jakiś sposób aby ogarnąć taki harmider? - rzekła bardziej sama do siebie niż do dwójki obecnych tutaj mutantów. |
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Miasto Hilo Sro Paź 16, 2019 10:53 am | |
| Remy pędził przed siebie co sił, a w pewnym momencie sadził susy jak pełnoprawny kangur, byleby ominąć ogarniętych paniką przechodniów. Większość z nich pewnie i tak uciekała mu z drogi, próbując uniknąć stratowania, lecz i tak kilka razy musiał skakać jak atleta aby nie wpaść na jakichś nastolatków. Po jakiejś chwili tej gonitwy, przystanął i poszukał wzrokiem tej dość znajomej grupki osób. Jednocześnie rozglądał się za dostępnym od zaraz jednośladem, którego mógłby użyć. -Zachowują się jakby to był koniec świata, a zapewne jest to tylko kichnięcie matki ziemi. Ależ ona musi mieć ubaw po pachy z tej całej zadymy. |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Miasto Hilo Czw Paź 24, 2019 8:48 pm | |
| Eryk pracował bez wytchnienia, aby ukończyć zaporę. Chmura zbliżała się w zastraszającym tempie, a ściana wciąż nie wyglądała na gotową. Od całego tego stresu, obciążenia i gorąca generowanego przez Annie, starca paliło w płucach. Złapanie każdego oddechu było nierówną walką z powietrzem. Mimo tego, Mistrz Magnetyzmu nie dawał sobie ani chwili odpoczynku, bo ani Scott, ani ognista mutantka nie próżnowali. Kiedy na szali były czyjeś życia, wiek przestawał być wymówką. Zdążyli w ostatniej chwili. Magneto przez krótką chwilę rozważał z rozbawieniem zostawienie Cyklopa po drugiej stronie ściany, zanim wysłał kawałek metalu, do ewakuacji mutanta. Mieli z góry doskonały widok na podmuch uderzający o ich barierę. Zatrzęsła się, zatrzeszczała, ale oparła naporowi gazu, który w niewielkiej ilości przedostał się górą. Widząc, że miasto zostało ocalone, zmęczony starzec zdecydował, że należy wrócić do miasta. Zanim przedstawił obecnej z nim w górze dwójce plan odpoczynku, ten szybko został zweryfikowany przez wstrząsy, które zatrzęsły całym Hilo. Obserwował z rosnącym przerażeniem jak kolejne budynki się waliły od trzęsienia ziemi. Jeżeli rodzina Saroa nie zdążyła się ewakuować, możliwe, że właśnie zginęła pod gruzami, jak ci mieszkańcy miasta, którzy nie opuścili swoich domów. Odsunął jednak od siebie te myśli. Nie może przejmować czymś, na co nie wpływu. Mimo duszności i zmęczenia, zwrócił się do dwójki mutantów, którzy z nim byli. - Pod gruzami mogą być uwięzieni ludzie, Scott, - wychrypiał Magneto do Cyklopa. - My się najlepiej nadajemy do ich uratowania - spojrzał następnie na dziewczynę. - Spanikowany tłum będzie tratował wszystko na swojej drodze, spróbuj ich uspokoić i pokierować, bo się sami pozabijają. Użyj ognia jeśli będzie trzeba! Mistrz Magnetyzmu pokładał wiarę w Annie i w to, że uda się jej pomóc w ewakuacji. Jej zdolność latania da jej przewagę wysokości, a ogień posłuży do usadzenia co bardziej agresywnych ludzi. Rzęsiste krople wypływały spod hełmu Eryka, zalewając mu oczy. Mimo tego, rozejrzał się z góry, czy przy którychś rumowiskach nie zbierają się ludzie, służby ratownicze, lub zwierzęta. Szukał znaku, że ktoś został przywalony gruzami zniszczonych budynków. Gdy odnalazł miejsca, w którym mogli pomóc, opuścił siebie i Summersa na ziemię. Starał się używać swoich zmysłów przez pogrzebane kawałki metalu, a także budować metalowe podpory dla tuneli, jakie Cyklop mógł drążyć swoim wzrokiem. Tym razem to młody mutant będzie siłą rzeczy decydował którędy i jak zaczną akcję, bazując na ewentualnych informacjach Mistrza Magnetyzmu. To wzrok cyklopa będzie tu głównym narzędziem, natomiast starzec, będzie jedynie wspomagał i zabezpieczał akcję ratunkową. Co jakiś czas Lehnsherr zerkał w niebo, by upewnić się, że ogniste pociski, które wypluwa wulkan, nie spadają na miasto. Gdyby tak się stało, pozostawiłby Scotta, ufając, że X-men poradzi sobie sam. Magneto natomiast wzleciałby, aby uporać się z powietrznym zagrożeniem. |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Miasto Hilo Wto Lis 05, 2019 8:59 pm | |
| Wycieńczona Annie musiała poważnie się skoncentrować by tym razem o własnych siłach wznieść się w powietrze. Podtrzymanie pieca musiało pozbawić ją sporej części sił. Wciąż mogła unieść się w powietrzu, ale musiała się na tym koncentrować, inaczej od razu traciła wysokość. Oczywiście mogła rozejrzeć się po okolicy, ale jeśli chwilę nie odsapnie to nie był z niej żaden godny płomienny symbol. Raczej obraz wyczerpania. Korzystając ze swojego zmysłu Eryk mógł natomiast szybko potwierdzić to co widać było już na pierwszy rzut oka. W najbliższym otoczeniu trójki towarzyszy nie znajdowała się ani żywa dusza. Przedmieścia zostały niemal doszczętnie opuszczone na korzyść punktów ewakuacyjnych w centrum i porcie. Ci nieliczni którzy zostali, robili to ewidentnie z własnej woli, nie chcąc pozostawić dobytku całego życia na pastwę żywiołu, lub zwyczajnie nie wierząc w zagrożenie. Tak czy siak poszkodowanych ludzi znalazłaby się tu zaledwie garstka. Z tej odległości nie było co prawda widać żadnych zniszczeń, bo tamtejsze budynki były bardziej nowoczesne i wytrzymalsze niż te z przedmieść. Stan ten mógł się niedługo zmienić, bo po każdym wstrząsie zdawał się nadciągać kolejny, mocniejszy. Do tego nawet z miejsca gdzie się teraz znajdowali słychać było odgłosy zbiorowego harmidru i paniki. Jeśli bohaterowie dostatecznie szybko znaleźli się nad centrum mogli zobaczyć co wstąpiło w ludzi na ulicach. W wielu z nich wstąpiły dosłownie prymitywne instynkty. Tratując słabszych od siebie parli do przodu nie zważając na własne sumienie. Przemoc i zamieszki wybuchały na ulicach. Dzieci i osoby starsze były często na pastwie silniejszych od siebie. Ludzie pojazdami tratowali pieszych. Gdzieś rozlegały się już strzały. Szybko okazało się też, że ludzki strach nie jest przesadzony. Miastem wstrząsnął kolejny, już bardzo potężny i długi wstrząs. Pod jego wpływem zaczęły walić się też wielopiętrowe budynki osuwając się prosto na ciżbę w dole.
[Dwa ogłoszenia.
Po pierwsze, Gambit, jeśli to czytasz, daj mi więcej do pracy ze swoimi postami. Nie ma sensu żebyś oddawał puste kolejki. W następnym poście dołącz już do drużyny w dogodny dla ciebie sposób.
Po drugie, przepraszam za nieobecność, ale teraz przyśpieszamy akcję. Po otrzymaniu dwóch pierwszych odpisów zaskarbiam sobie prawo do wrzucenia odpisu po upłynięciu tygodnia nie czekając na spóźnialskich. Mam nadzieję że to pchnie akcję do przodu] |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Miasto Hilo Pią Lis 08, 2019 12:29 pm | |
| Chaos, totalny chaos. Annie musiała wylądować bezpiecznie na najbliższym budynku, aby złapać oddech. Latanie w takim stanie mocno ją wymęczyło. A kiedy znalazła się na budnku usiadła tyłkiem na ziemi zastanawiajac co teraz powina zrobić. Po pierwsze musiała odpocząć i pomyśleć co dalej. Dziadek Magneto ze swoimi mocami jest dużo bardziej pożyteczny od niej, nawet Scott mógłby coś zrobić na swój sposób. A ona? Mogłaby pozabierać jakieś pojedyncze osoby gdzieś w bezpieczne miejsca. Tylko to jej przychodziło do domu. Kiedy nadeszły kolejne wstrząsy poczuła jak wszystko się trzęsie i to wcale nie było miłe uczucie. Kiedy dała sobie kilka minut na odpoczynek i poczuła się lepiej, wzbiła się w powietrze. Jej koncentracja jest lepsza jednak nie mogła sobie pozwolić na długie przerwy. Spojrzała na dziadka Magneto i kiwnęła głową na zgodę. -Jasna sprawa dziadku Magneto! - krzyknęła z uśmiechem, a następnie poleciała w stronę ludzi, którzy najwidoczniej byli tak spanikowali, że ratowali tylko to co było dla nich najcenniejsze. Co było smutne i prawdziwe jednocześnie. W momencie, kiedy dolatywała na miejsce obserwowała otoczenia sprawdzając czy jest w pobliżu jakieś miejsce, w którym był ogień. A ogień mógł być naturalny albo stworzony przez ludzi, bo np. wybuchł jakiś sklep bądź inne pomieszczenie, jeżeli tak, to Annie będzie mogła z tego skorzystać. Najgorsze było to, że tu był istny cyrk, nikt na nikogo nie patrzył tylko parł do przodu, aby uratować własny tyłek. Wdech i wydech, dasz radę Annie. -EJ SŁYCHAJCIE MNIE! - krzyknęła ile miała sił w płucach, wiedziała, że sam głos nie mógł jej pomóc dlatego też, po zapaleniu zapalniczki i wydobyciu z niej odpowiedniej ilości ognia strzeliła w wolne miejsce tam gdzie nikt by nie został ranny. Zrobiła tak jeszcze dwukrotnie z nadzieją, że skupi na sobie całą uwagę tych wszystkich spanikowanych ludzi. -CHCE WAS STĄD WYDOSTAĆ WIĘC ŁASKAWIE MNIE POSŁUCHAJCIE, BO INACZEJ NIKT NIE WYJDZIE Z TEGO ŻYWY. JASNE?! - dodała po chwili. Pomijając, że Annie była nastolatką to latała przed ludźmi w samym BIKINI, co powinno być wystarczającym powodem, aby skupić na niej wzrok. A jak się garstka ludzi jej posłucha to będzie super. A i latała nad ludźmi mniej więcej cztery metry nad ziemią więc w sumie niewysoko, bo miała nadzieję, że ludzie ją dostrzegą i zwróciła na nią swoją uwagę. A ogień użyła tylko w ostateczności, jednak kiedy słowa nie wystarczyły to trzreba było użyć siły, aby to całe stado opanować. |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Miasto Hilo Sro Lis 13, 2019 6:47 pm | |
| - Nikogo żywego - powiedział ciężko Magneto. Oderwał rękę od żelaznego pręta wystającego z rumowiska i posłał Cyklopowi zmęczone spojrzenie. Jedyna ulga w tym, że śmierć przez zmiażdżenie jest dość szybka. Eryk odwrócił się w stronę centrum akurat wtedy, gdy miastem wstrząsnęły kolejne drgania ziemskiej powłoki. Gdy tylko trzęsienie ustało, dotarły do jego uszu echa krzyków. Wzniósł się w powietrze i skierował w ich kierunku. Mieszkańcy miasta opanowani byli przez zwierzęcy strach, który rozprzestrzeniał się kaskadowo i sprawiał, że ludzie stawali się dla siebie największym zagrożeniem. Uciekając przed niebezpieczeństwem, zapominali o swoim człowieczeństwie i ratowali się kosztem innych. Atmosfera ta przypomniała mu czas spędzony w Oświęcimiu, ten sam odór strachu i wiszącej w powietrzu śmierci. Wtedy nic nie mógł na to poradzić. Teraz jest inaczej. Widząc samochody mające wjeżdżać w tłum, skutecznie je unieruchamiał swoją mocą. Wszak żadne auto nie pojedzie z pogiętymi osiami. Z swojego punktu widzenia miał dobry widok na starania Annie w kierowaniu tłumem. Postanowił pozwolić jej działać, a sam udał się w stronę, z której dobiegały strzały. Podejrzewał, że Cyklop również uwikła się w organizację ewakuacji, a z powodu tłoku, Mistrz Magnetyzmu nie martwił się, że dla Summersa nie starczy zajęć. Lecąc przez powietrze w stronę strzelaniny, stary mutant pomyślał, żeby ostudzić trochę głowy rozgorączkowanych cywilów. Wyszukał wzrokiem porzucony radiowóz i wyciągnął w jego stronę rękę. Policyjny samochód uniósł się i zatrzymał w powietrzu przy lewitującym mężczyźnie w czerwono-fioletowym kostiumie. Lehnsherr sięgnął do środka i wyciągnął mikrofon od radia, po czym ustawił największą głośność megafonu. Zastanowił się chwilę, po czym przemówił. - Mieszkańcy Hilo! Jam jest Magneto, Mistrz Magnetyzmu! Zachowajcie spokój! Uważajcie w tłumie, nie tratujcie się i opuśćcie samochody. Nie pomogą wam! Przelatując nad zatłoczonymi ulicami powtarzał swoje ogłoszenie, co jakiś czas widowiskowo unieruchamiając zagrażające innym samochody. W myślach przygotowywał się na konfrontację. Broń palna mogła oznaczać policjanta, któremu puściły nerwy, albo przestępcę, który wykorzystuje okazję. Ktokolwiek był odpowiedzialny, na długo popamięta spotkanie z przywódcą Bractwa Złych Mutantów. |
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Miasto Hilo Nie Lis 24, 2019 3:42 pm | |
| Tak jak myślałem, to Magneto. A to chyba... Remy przyjrzał się dokładniej i uśmiechnął pod nosem. Jest i Summers. Zawsze to bratnia dusza.. Remy nie czekając ruszył pędem w stronę Cyklopa, jednak nagłe strzały rozproszyły jego uwagę. Już miał ruszyć w tym kierunku, kiedy spostrzegł, iż zmierza tam Magneto. -Hm..on chyba lepiej poradzi sobie z stalowymi kulami... Kontynuował więc bieg w stronę Scotta, jednocześnie rozglądając się czy spod gruzów ktoś nie woła o pomoc, bądź czy nie widać wystających kończyn kogoś kto zdołał przeżyć zawalenie się budynku. Jeśli niczego takiego nie znalazł, postanowił dołączyć do Scotta. |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Miasto Hilo Czw Gru 05, 2019 12:20 pm | |
| Annie nie musiała długo wyglądać potencjalnych źródeł ognia. W zasięgu wzroku znajdowało się ich przynajmniej kilka, z czego przynajmniej kilka wyglądały na dzieła wypadku. W zasięgu wzroku płonął samochód, którym ktoś wjechał w słup wysokiego napięcia, a następnie porzucił przy drodze. Z auta rozlewała się plama oleju, a pomimo zamieszania i ścisku ludzie omijali go szerokim łukiem. Gdzieniegdzie płonęły też witryny sklepów, ale żaden z pożarów nie wydawał się tak naprawdę czym większym, czyli zagrożeniem dla budynków. Na pewno nie bardziej niż same wstrząsy. Te okazały się tym razem dużo potężniejsze nić dotychczas. Kilka wieżowców w centrum nie wytrzymało drgań i zaczęło osuwać się w dół. Wyglądały na biurowce więc w takiej sytuacji na pewno były już dawno ewakuowane, ale wciąż stanowiły zagrożenie dla osób kłębiących się na ulicach. Dwa z nich zawaliły się do wewnątrz, nie pokrywając gruzem więcej niż swoje najbliższe otoczenie. Dwa kolejne niestety nie zachowały się tak cywilizowanie. Pod wpływem drgań zaczęły się chwiać, a następnie zawaliła się jedna z przeciążonych ścian i budynki „przewróciły się” w jedną ze stron prosto na ludzi w dole. Na ten widok Scott zareagował instynktownie. Ustawił swój wizjer na maksymalną moc i wycelował w jeden z opadających wieżowców, modląc się w duchu by w środku nie znajdował się jednak nikt żywy. Potężny promień uderzył w opadający budynek i roztrzaskał go w drobny mak, a miejscami wręcz. Cyklop zdążył kilka razy przejechać swoim wzrokiem w tę i z powrotem po sylwetce budynku, nim ten znalazł się zbyt nisko by było to bezpieczne dla pozostałych pobliskich budowli. Efektem tego budynek nie dość że budynek ze śmiercionośnego gruzu zamienił się w deszcz kamieni, to jeszcze wytracił sporo z impetu. Druga z budowli zawaliła się jednak na kotłujących się ludzi. Prawdopodobnie ofiar było bardzo wiele. Gambit dotarł do Cyklopa właśnie w momencie by być świadkiem tego pokazu mocy. -Remmy?- zapytał go nieco skołowany Scott. – Przysłali pomoc z instytutu? Jest ktoś jeszcze? Nie tylko Cyklop wydawał się skołowany. Zebrani wokoło ludzie wyglądali jakby zobaczyli jakieś wymykające się ludzkiej logice zjawisko z innego wymiaru. Po chwili ciszy, która nastąpiła zaraz po ataku każdy zareagował inaczej. Jedni stali i gapili się jak wryci, inni uciekali z wrzaskiem. Ktoś poklepał Scotta po ramieniu. W każdym razie popis Cyklopa całkowicie przyćmił latającą dziewczynę ciskającą ogniem i starca mówiącego przez megafon unoszącego się w powietrzu wozu policyjnego. Wizg i błysk optycznego strzału potężnie rozniosły się po centrum i chyba każdy żywy wiedział że „coś” się tam wydarzyło. Miało to swoje plusy. Nietrudno było skojarzyć jeden przejaw nadludzkich mocy z drugim i ludzie już dużo spokojniej podchodzili do latających Magneta i Annie. Może zauważyli że mutanci chcą im pomóc, a może po prostu bali się że w razie nieposłuszeństwa oni też będą w stanie zmieść ich z miejsca potężnymi laserami z oczu. W każdym razie z pewną dozą bojaźni, ale na ogół również z posłuszeństwem, stosowali się do bezpośrednich poleceń bohaterów. Gdy Eryk udał się w stronę padających w dalszym ciągu strzałów, w końcu okazało się że dochodzą one z pobliskiego nadbrzeża. Policja rekwirowała tam właśnie cywilne łodzie i ewakuowała nimi pomniejsze grupki cywili. Widać było że kierowcami łodzi były osoby cywilne, być może sami właściciele pojazdów, a policja głównie zajmowała się przydzielaniem im pasażerów. Nie był to jednak oficjalny punkt ewakuacji i stacjonująca tu ilość funkcjonariuszy widocznie traciła panowanie nad sytuacją. Prawdopodobnie większość ludzi w mieście po ogłoszeniu ewakuacji udała się pomimo planu do najbliższego molo, a linia policji rozciągnięta była zbyt szeroko. Ludzie wpychali się na łodzie całkowicie je przeciążając, albo wręcz kradli je samemu nie zważając na zajętych funkcjonariuszy. Strzały które na razie padły oddawane były w powietrze z broni policyjnej, ale tłum wyraźnie przestał sobie cokolwiek z nich robić. Trudno było powiedzieć do czego to zmierza. Wstrząsy tak naprawdę nigdy nie ustały, zmniejszyły tylko swoją intensywność. Co jakiś czas zdarzały się narastające wibracje, jednak żadna tak wielka jak ta, która poniszczyła wieżowce w centrum. Wszystko to był jednak zaledwie początek. Wściekła natura nie dawała nikomu chwili na odpoczynek, ani żadnej taryfy ulgowej. Ziemia zatrząsała się raz jeszcze, lecz tym razem Manua Loa zdecydowała się pokazać to, na co wszyscy podświadomie czekali i czego się obawiali. Po potężnej eksplozji ze szczytu góry zaczęła wylewać się rozżarzona lawa, staczając się po zboczu wulkanu. Działo się to bardzo dynamicznie. Góra wyglądała wręcz, jakby zakrztusiła się własnym ogniem, a teraz próbowała ochrząknąć niechciany kęs. Lawa chlapała falami niczym fale rozbijające się o brzeg, a w powietrze wystrzeliwały olbrzymie ilości rozgrzanych do czerwoności skał. Ich zasięg zdawał się obejmować całą wyspę. Tam gdzie wylądowały momentalnie wybuchały pożary, bo większość materiałów doznawała spontanicznego samozapłonu będąc choć w okolicy rozgrzanych skał. Było to niebezpieczne zarówno w terenach miejskich, gdzie w ogniu stawały samochody, stacje benzynowe i inne obiekty, jak i w lasach, które były narażone na szybkie rozprzestrzeniania się ognia. Na ten widok Cyklop znów od razu zabrał się do roboty starając się zestrzelić większość bomb wulkanicznych, nim te dolecą do miasta, ale oczywiście nie udawało mu się zniszczyć wszystkich. Tu i ówdzie rozpętywały się pożary. Jakby tego było mało, w porcie szykowała się kolejna konsekwencja potężnego wstrząsu, poza zawalonymi budynkami. Na horyzoncie rosła olbrzymia fala tsunami, wywołana prawdopodobnie ruchami tektonicznymi ziemi. Na jej widok w porcie wszyscy stracili chyba nadzieję. Nagle ludzie zaczęli panicznie wracać na ląd i paradoksalnie uciekać w stronę płonącego centrum. Większe statki odbiły od portu i wypłynęły na fali na spotkanie, chcąc podjąć desperacką próbę pokonania fali nim ta się załamie i z łoskotem uderzy o brzeg. Trudno było powiedzieć co będzie z pasażerami mniejszych łodzi, które już wypłynęły, ale prawdopodobnie byli oni już zgubieni. Gdyby bohaterowie spojrzeli w niebo zauważyliby krążące nad ich głowami helikoptery telewizyjne. Prawdopodobnie o ich położeniu dowiadywał się właśnie na bieżąco cały świat. Co z tego jednak, skoro pomoc przybędzie już na stygnące zgliszcza tego co zostanie po kataklizmie. Więcej dobrego uczyniłyby chyba pomagając w ewakuacji. Większość helikopterów krążyła oczywiście nad miejscem gdzie Cyklop zniszczył laserem opadający budynek. |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Miasto Hilo Czw Gru 12, 2019 7:17 pm | |
| Szybując ponad miastem, niczym czerwono-fioletowa zjawa, Eryk, mógł się dokładnie przyjrzeć, jak wyglądała ewakuacja. Nie zaimponowała mu skuteczność władz miasta, bo spoglądał na chaos. Zachowanie zarówno służb mundurowych, jak i cywili, przywodziło mu na myśl żonglowanie laskami dynamitu podczas chodzenia po rozżarzonych węglach. Wystarczy jeden zły ruch, puszczenie nerwów i eksplozja przemocy gwarantowana. Sytuacji nie pomogło zawalenie się drapacza chmur w centrum. Dobrze, że Summers zareagował przytomnie. Zaskakująco mało ludzi zwracało uwagę na lewitujący radiowóz i wygłaszane komunikaty. Jeśli Magneto chciał zapanować nad tłumem musiał wymyślić coś innego. zwrócił uwagę na jeden z zwalonych budynków i wyrwał z niego żelazne pręty, do tej pory zagrzebane w betonie. Z drugiej strony upewnił się, że policja nie skieruje ognia w stronę cywili, więc broń palna wyrwała się z ich rąk, jakby obdarowano ją życiem i chciała skosztować wolności. Chwilę po tym w ziemię, tuż obok najbardziej kłopotliwych osobników, czy też prowodyrów tłumu, wbiły się metalowe pręty z trzaskiem gromu. Lehnsherr, wybierał miejsca uderzenia tak, aby rozproszyć zbitą masę ludzi, ostudzić ich zapał i zagonić we właściwą stronę, niczym niesforne owce. - No proszę! Pojawiły się i pasożyty - mruknął do siebie mutant, gdy spostrzegł śmigłowce telewizyjne na niebie. Zwrócił oficerom służb ratunkowych ich broń, po czym wzleciał razem z radiowozem ku niebu. Najbliżej był niebiesko-czerwony śmigłowiec stacji CNBC, dlatego to ku niemu skierował się Eryk. Zawisł tak, by pilot i pasażerowie mieli na niego dobry widok, po czym swoją mocą, dostroił policyjne radio tak, aby radia helikopterów też je odebrały. Wtedy przemówił. - Jeśli śmigłowce nad Hilo nie pomogą w ewakuacji cywili poza miasto, uznam je za bezużyteczny złom na niebie! A wiecie, co robię z bezużytecznym złomem!? Mistrz Magnetyzmu uśmiechnął się pewnie i uniósł prawą rękę, wskazując nią na wiszący obok radiowóz. Następnie powoli zacisnął dłoń w pieść. W miarę, jak pięść się zamykała, magnetyczna moc mutanta zgniatała samochód w metalową kulę. Starszy mężczyzna zerknął przelotnie w dół, żeby znaleźć miejsce pozbawione ludzi i cisnął tam sprasowanym autem. Auto rozbiło się o ziemię, wpadając w pożar, który akurat trawił ruiny jakiegoś budynku. Paliow i amunicja, zaserwowały wszystkim obserwującym eksplozję. Wzrok lewitującego łotra ponownie wrócił do dziennikarzy. Wskazał ich tą samą ręką, która przed chwilą teatralnie dokonywała dzieła zniszczenia, a następnie wskazał tłum ludzi w porcie. Uśmiech zamarł na twarzy Eryka, gdy zobaczył zbliżającą się falę tsunami. W tym samymi momencie, odezwał się wulkan, który wyrzucał z siebie ogniste pociski. Zdawało się Lehnsherrowi, że Manua-Loa postawiło sobie za cel obrócenie miasta u swoich stóp w ruinę. Znajome promienie energetyczne zaczęły uderzać w spadające na miasto, płonące skały. Skoro Cyklop zajmował się ochroną miasta z góry, Magneto musiał wymyślić, jak ocalić je od strony morza. Momentalnie zapomniał o dziennikarzach i oddalił się od nich. Tym razem sztuczka, ze ściana nie zadziała. Starzec wątpił, by zdążył zbudować falochron, który zatrzyma taką ilość wody. Musiał spisać na straty miasto, ale może uda się uratować mieszkańców. Większe łodzie i jachty już wypłynęły z portu. Widział nawet jeden wycieczkowiec. Nie ich jednak szukał wzrokiem Magneto. Skierował się znowu w stronę wybrzeża. Szukał wzrokiem przystani, którejkolwiek z większych firm transportowych. Zatrzymał się nad Przystanią Matson Ocean Shipping. Szukał kontenerowca. Część ludzi zmieści się na pokładzie, a resztę zamknie się w kontenerach, które stary mutant poukłada jeden na drugim. Nie będą to przyjemne i wygodne warunki, ale pozwolą mu uratować największą ilość osób przed kataklizmem. Musiał tylko znaleźć statek i kontenery. |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Miasto Hilo Nie Gru 15, 2019 6:22 pm | |
| Działo się dużo, zdecydowanie za dużo, i choć razem z dziadkiem Magneto nie mieli problemu z uspokojeniem tłumu to nie pomagało w całej tej sytuiacji jaka tutaj nastała. Pewnie nie tylko strój było zasługa, że cały tłum skupił się na niej, dzięki temu, chociaż miała szansę wskazać drogę ludziom i pokazać im, że spokój to najlepsze wyjście z sytuacji. Czy to pomoże nie miała zielonego pojęcia, ale pomysłu lepszego nie miała na tą chwilę. I choć chwilowo było spokojnie to ta wyspa miała inne zdanie, wstrząsy nie ustawały, a w dodatku lawa się wybiła przez co tłum jeszcze bardziej oszalał. W momencie kiedy spojrzała w górę dostrzegła helikoptery, z jedne strony to dobrze, że są, ale jeżeli im nie pomogą to będą tylko przeszkadzac. Kiedy tylko Annie ogarnęła tłum na ile ile sama mogła, zniżyła lot prawie do samej ziemi unosząc się na oko ze trzy metry nad ziemią. W takim tłumie ludzi szukała pojedynczych osób, które nie zdążyły uciec, albo tłum ludzi po prostu zepchnął kogoś na bok. Chwilowo starała sie uratować ludzi, którzy są jak najbliżej lawy i przenieść ich w stronę wody jak najdalej od zagrożenia. Chwilowo tylko to przyszło jej do głowy, dziadkowi Magneto nic nie będzie, a reszta Mutantów pewnie też, bo są bardziej doświadczeni od niej. Ona po prostu chciała uratować pojedyncze istnienia, jakie zdoła tylko to teraz się liczyło dlatego też rozglądała się na boki w poszukiwaniu osób, które w jakiś sposób nie mogły dostać sie na bezpieczną strefę. Jednocześnie starała się wykrzykiwać czy ktoś nie potrzebuje pomocy przedostania się na drugą stronę, z nadzieją, że to pomoże, może w tren sposób kogoś usłyszy albo dostrzeże. |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Miasto Hilo Wto Sty 07, 2020 7:25 pm | |
| Przytomna (według Magneta) decyzja, jaką podjął Scott była wyraźnie ostatnią przytomną rzeczą, jakiej Cyklop miał tego dnia dokonać. Nadwyrężony wysiłkiem zniszczenia wieżowca, a także ciągłym trudem związany ze strącaniem kolejnych bomb wulkanicznych, w pewnym momencie zaczął widocznie słaniać się na nogach, a chwilę później zwalił się niczym kłoda na ziemię. Jeżeli nikt nie zareagował, to zanim zamknął oczy, a przed uderzeniem o bruk przeciągnął nieświadomie swoim druzgocącym wzrokiem po kilku pobliskich budynkach. Nawet te, które oparły się jakoś wstrząsom, nie dały rady wytrzymać siły takiego uderzenia. Te resztki okolicznych gapiów, które uważały, że w okolicy Cyklopa było w miarę bezpiecznie, natychmiast rzuciły się do panicznej ucieczki na ten widok. Magneto tymczasem walczył gdzie się dało, nawet nie tyle z żywiołem, co z ludzką naturą. Odebranie władzom broni i stworzenie stalowego płotu pomiędzy stronami o dziwo uspokoiła całą sytuację. Zwłaszcza pierwsze szeregi, które zostały ominięte przez pędzące stalowe druty dosłownie o milimetry. Precyzja mocy magneta mu na to pozwalała, ale nie wszyscy musieli o tym wiedzieć. Teraz wielu oddychało ciężko przyglądając się głębokości na jaką pręty wbiły się w bruk. Wszyscy nagle stracili zapał do zamieszek, nie mówiąc już o tym że dostanie się na teren przystani zostało utrudnione przez tę nową przeszkodę. Wyglądało na to że spokojnie można oddać policji jej broń. To, oraz fakt że magneto dokonał tego wszystkiego ledwie gestem, nawet bez słów wyjaśnienia, a następnie poleciał gdzieś dalej, naprawdę zbiły całe towarzystwo z tropu. Chyba wielu zastanawiało się czy to co widzieli naprawdę się wydarzyło. Co się zaś tyczy helikopterów medialnych to było ich zaledwie kilka, nie więcej niż dziesięć, ale w obliczu takiego zagrożenia każda pomoc się przyda. Słowa Eryka na pewno zostały odebrane, bo po nich już żadna z ekip nie kręciła relacji nad miastem. Większość z nich jednak zwyczajnie rzuciła się do ucieczki ze strachu przed magnetem, lub ewentualnymi konsekwencjami pomocy. Tak naprawdę tylko dwie najbliższe Magnusowi maszyny opuściły lot by zająć się cywilami. Prawdopodobnie z ich perspektywy magneto był straszniejszy niż fruwające w okolicy odłamki skalne. Co innego, że gdy tylko pojazdy zbliżyły się do ziemi zostały niemal oblezione przez ludzką chmarę. Piloci na próżno krzyczeli do ludzi że więcej nie uniosą i zaraz wrócą po resztę. W jednym z helikopterów tłum wyrzucił nawet ekipę filmową, pozostawiając tylko pilota. Annie tymczasem miała pełne ręce roboty. O dziwo ludzie pokornie słuchali jej słów, a kierowanie tłumem przynosiło cuda. Mimo iż na ulice wtargnęli już funkcjonariusze starający się pokierować ewakuacją, to wielu ludzi po prostu czuło się zagubionych nie wiedząc dokąd właściwie powinni się udać. Annie odebrała wiele okrzyków podzięki i dobrych wróżb od losu. Dotarcie do ludzi zagrożonych bezpośrednio pożarami było jednak już dużo trudniejsze. Annie zresztą już ledwo trzymała się na nogach, a ofiar wokoło było wręcz w bród. Nie szukając daleko, dziewczyna mogła podlecieć w stronę najbliższego domu zdruzgoconego jedną ze skał, które wymknęły się cyklopowi. Dach cały się zawalił, a na dodatek wybuchł pożar. Gdy Annie wleciała przez strop okazało się że był to jednorodzinny domek, z czego jedyną ofiarą była dorosła kobieta. Pożar szalał w większości domu, jednak do tego pomieszczenia ogień dopiero się wdzierał. Kobieta leżała przygnieciona przez fragmenty stropu od pasa w dół. Wciąż oddychała i była przytomna. Widocznie adrenalina trzymała ją na nogach. Zaraz przy kobiecie zanosiła się chwytającym za serce płaczem mała dziewczynka, nie więcej niż dziesięcioletnia. Dwoje mężczyzn, prawdopodobnie mąż i syn ofiary, robili co mogli by przesunąć belkę stropu, ale nadaremno. Nieme porozumienie i kontakt wzrokowy między rodzicami wskazywał że powoli docierała do nich straszna konieczność. Dziewczynka płakała coraz bardziej. Gdy zobaczyli Annie spojrzeli na nią wzrokiem który na raz wyrażał beznadziejność i nadzieję. Prawdopodobnie słyszeli o mutantach, ale to że kobieta wleciała do nich przez strop nie znaczyło wcale że od razu im pomoże. Zwłaszcza że wyglądała na skrajnie wyczerpaną. Mieli zresztą rację, bo pomoc im była chwilowo poza jej zasięgiem. Chwila przedłużała się. Mężczyzna już walczył z zamiarem zabrania dzieci i ucieczki z domu samemu. Wtem w otępieniu zmęczenia Annie coś drgnęło. Jakiś moment objawienia i wyższej konieczności, który pojawił się nie wiadomo skąd pośród płaczu, krzyków i trzasków dookoła. Była za pan brat z ogniem, lecz nigdy nie obcowała z nim w ten sposób. Nigdy nie próbowała gasić ognia swoją wolą, ale teraz opanowała ja dziwna pewność, że żar ustąpi gdy tylko będzie tego chciała. Nastąpiła chyba najlepsza okazja by poprzeć tę teorię. W miarę gdy magneto spieszył się jak mógł, ściana wody w oddali piętrzyła się coraz bardziej i bardziej. Wyglądało na to że mistrz magnetyzmu był na przegranej pozycji, bo fala miała nad nim olbrzymią przewagę. Tak naprawdę Eryk dostrzegł ją zaledwie kilkanaście minut przed uderzeniem w miasto. Nietrudno było mu znaleźć zacumowany kontenerowiec, bo ten dało się zauważyć już po pierwszym rzucie oka, zwłaszcza z wysokości na której znajdował się obecnie magneto. Niestety ludzie nie poddawali się jego mocy tak łatwo jak metal, tak więc nie można było ich zwyczajnie podnieść i zapakować do kontenerów. Jedyne co mógł tak na prawdę zrobić, to porwać wszystkie kontenery, wysypać ich ładunek w pierwsze lepsze miejsce, a następnie pognać z nimi do brzegu i jakoś skłonić lub siłą zmusić ludzi do wejścia. To wszystko wymagało jednak czasu, którego Eryk tak na prawdę nie miał. Gdy zmierzał z pustymi już kontenerami w stronę przerażonego tłumu na nadbrzeżu, nie mógł powstrzymać się przed zerknięciem w stronę żywiołu. Horyzont podniósł się nienaturalnie. Fala zaczynała się już załamywać. Wyglądało na to że kilku większym jednostkom, które odpowiednio szybko podjęły decyzję o wypłynięciu udało się uciec na drugą stronę. Teraz jednak było to dużo trudniejsze i pozostałe statki walczyły ile pary w silnikach, aby podpłynąć pod pionową taflę. Wiele mniejszych nie dawało rady utrzymać kursu, obracały się bokiem do szczytu fali, a następnie ginęły w morskich odmętach wśród bałwanów białej piany. Kilka mniejszych stateczków, głównie małych i turystycznych jednostek, była na wodzie w momencie tragedii i teraz panicznie uciekała w stronę portu, przeciwnie do kierunku większych jednostek. Nad jedną z takich łodzi działo się właśnie coś dziwnego... Niewielka plama białego światła unosiła się kilka metrów nad dachem małego statku wycieczkowego. Trudno było ocenić to z takiej odległości, ale sylwetka wyglądała na ludzką. Emitowało z niej dziwne światło, które zdawało się otaczać nią niczym aureola. Fala zbliżała się coraz bardziej. Niewielu pozostałym statkom udało się wydostać z pułapki. Większość kolejno, jeden za drugim przewracała się i nabierała wody znikając z horyzontu. W obliczu żywiołu łódź turystyczna wyglądała jak łupina orzecha. Jeszcze chwila a zniknęłaby pod wodą jak pozostałe jednostki. Świetlista postać rozwarła jednak ręce na obie strony, a w ślad za tym gestem czoło fali złamało się na dwie części, które ominęły łódź po obydwu stronach. Było to zaskakujące, lecz woda zmieniła trajektorię tak bardzo, że rozdzielając się od siebie dalej i dalej, fale zupełnie ominęły miasto. Owszem, uderzyły w wyspę z niespotykanym impetem, jednak w obszary pokryte głównie puszczą i drogami. Do samego miasta dotarły tylko wzburzone fale, które mimo iż były imponujące, to jednak wcale niegroźne. Cały ten popis mocy był chyba jednak czymś zbyt wielkim dla istoty, która ocaliła miasto. Jej światło mignęło niestabilnie kilka razy, jak gasnąca jarzeniówka, po czym zbladło totalnie, a sama istota z pluskiem wpadła do wody. Tor jej lotu nie wskazywał by była przytomna w momencie zanurzenia. Statek, który do tej pory już trochę odpłynął brał właśnie nawrót by po nią wrócić, lecz jeśli ten człowiek nie jest w stanie przeżyć pod wodą pozbawiony przytomności, to nie było szansy by łódź dotarła do niego na czas. |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Miasto Hilo Wto Sty 07, 2020 11:09 pm | |
| I choćby nie wiadomo jak mocno walczyła ze swoim ciałem nie mogła zwyciężyć z zmęczniem, starała się o tym nie myśleć. Pomyśleć o czymś przyjemniejszym, o ratowaniu ludzkiego życia, lecz to nie dało jej takiego kopa, jakiego chciała, musiała ewidentnie zrobić sobie przerwę na odpoczynek, lecz na to nie było czasu. Klęła w sercu, ze nie była tak bardzo przygotowana jak inni i w dodatku jej moc była najmniej potrzebna ze wszystkich tutaj. Zacisnęła pięści mocno aż jej kłykcie pojaśniały, a żyły bardziej się uwydatniły niż zazwyczaj. Grunt, że ludzie się jej słuchali, przynajmniej chwilowo to jakiś plus tej chaotycznej sytuacji. Pierwszym miejscem, w jakim się znalazła był strop domu rodzinnego. Wszystko fajnie pięknie tylko, że szkody narobił cyklop nie ona i to ona jeszcze musi po nim posprzątać... Tego jeszcze nie grali. Gdy była już wewnątrz mogła się rozejrzeć jak się okazało ranną była kobieta, bo została przygnieciona przez część stropu. Dostrzegła płacz dziewczynki i pomoc dwójki mężczyzn zapewne rodziny. Ze stropem sobie nie poradzę nie mam siły i w dodatku jestem zmęczona...- I co ja mam teraz zrobić?? - Jej usta ledwo się poruszyły gdy wypowiadała te słowa, lecz były one tak cicho, że tylko ona mogła je usłyszeć. Jej głos zadrżał i na moment się załamał jakby wszystkie możliwe opcje wyszły jej z głowy. - Ja... - Zaczęła mówić cicho, lecz nie skończyła. Coś nią drgnęło, pewna myśl, że gdyby ogień zgasł to byłaby w stanie im pomóc. Co prawda to nie rozwiąże konfliktu ze stropem, który spadł na kobietę, ale być może da im wystarczająco dużo czasu na ratunek. Annie zamknęła oczy i wzięła dwa płytsze oddechy całą swoją koncentrację, jaka jej pozostała skupiła na ogniu. Rozłożone dłonie otwarte ku ziemi skupiła na ogniu oraz na jego intensywności starała się zmniejszyć jego ciepło, zasięg oraz moc zapłonu do minimum jakby próbowała zgasić zapałkę bądź pochodnię, która gaśnie w mgnieniu oka. Zgaśnij, zgaśnij do jasnej cholery! Zmarszczyła mocno brwi starając się robić co w jej mocy by tylko pomóc tym ludziom własną mocą, oby tyle wystarczyło. |
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Miasto Hilo Czw Sty 09, 2020 10:55 am | |
| Na dachu jednego z wieżowców niespodziewanie pojawiła się dziwna anomalia. Pioruny, zaburzenia grawitacji, psychodeliczne emanacje świetlne, dziwaczne odgłosy, zupełnie jakby wszechświat jęczał z bólu, gdy rozrywano jego strukturę. Wszystko zniknęło tak szybko jak się pojawiło, różnica była tylko taka, że w miejscu dziwnego zjawiska stał teraz on. Kolejna podróż. Chyba już się do tego przyzwyczaił, wymioty które wyleciały z jego ust na ziemię były mniej obfite niż poprzednio, może kiedyś całkowicie to opanuje... Przez chwilę kręciło mu się w głowie, mózg ponownie zestroił się ze zmysłami, a on powoli odzyskał wzrok. Wiedział już, że jest we właściwym miejscu. Nie bez powodu wybrał właśnie ten budynek. Skoro istniał w przyszłości, znaczyło to, że przetrwa cały ten kataklizm, w taki czy inny sposób. Cable niemal od razu przeszedł do działania. Był lepiej wyposażony niż poprzednio. Torbę ze swoim standardowym ekwipunkiem rzucił na ziemię tuż przy krawędzi budynku, z której miał najlepszy widok na wulkan. Pojedynczą myślą uruchomił system komputerowy metalowy plecak, który na sobie dźwigał. Z plecaka wysunęła się cienka srebrzysta rączka z przymocowanym wizjerem, który od razu znalazł się przed jego oczami. Ekran zabłysł, a Cable zaczął sczytywać dane. Następnie z plecaka wysunęła się ciężka artyleria. Nad jego barkami umocowały się dwie kwadratowe wyrzutnie wypełnione niewielkimi rakietami, przez co Cable jeszcze mniej wyglądał jak człowiek, a bardziej jak robot bojowy. Oznaczenia na wyświetlaczu zaczęły świecić jaśniej, a Cable lekko się uśmiechnął. - Najlepszą obroną jest atak... Nażryj się. - Po tym przemyśleniu technokinetycznie posłał do plecaka rozkaz rozpoczęcia ostrzału. Nad miastem dało się słyszeć dźwięki przypominające odpalanie fajerwerków, kiedy pierwsza rakieta wystrzeliła w przestworza. Po przeleceniu kilkudziesięciu metrów pocisk rozpadł się, uwalniając ukryte wewnątrz dziesięć mniejszych pocisków rakietowy. Każdy z nich miał określony cel. Jedna po drugiej rakiety z chirurgiczną precyzją uderzały w skalne odłamki wyrzucane przez wulkan. Niszczyły je w powietrzu, ścierając na proch zanim te zdążyły w ogóle zbliżyć się do miasta. Cable miał zamiar odciążyć współczesnych bohaterów od jednego problemu, aby spokojnie mogli skupić się na rozwiązaniu reszty. Miał jeszcze sporo rakiet, w razie potrzeby mógł tak bawić się z wulkanem przez całe popołudnie. Niebo nad wulkanem co chwilę rozjaśniały kolejne niewielkie eksplozje. |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Miasto Hilo Nie Sty 19, 2020 2:51 pm | |
| Mistrz Magnetyzmu nie przejmował się zawartością kontenerów i opróżnił je na nabrzeże. Mając puste metalowe pudła wielkości kawalerek w biednych dzielnicach, mógł rozpocząć akcję ratunkową. Wielka fala zbliżała się nieubłaganie i Eryk poczuł chłód w dołku, patrząc na nią. Nie zdąży, nie ma mowy. Przeżyją tylko Ci, którzy zdążą zapakować się do pojemników, które teraz lewitują przy nim, reszta zostanie zmieciona przez falę. Lehnsherr nie mógł się powstrzymać od uczucia smutku i bezsilnego gniewu. Nigdy nie przejmował się życiem homo sapiens, ale tylko wtedy gdy zestawiał je z dobrobytem mutantów. Teraz był po prostu świadkiem ludzkiej tragedii, której nie mógł zapobiec. A przynajmniej nie mógł zapobiec całkowicie, uratuje kogo może. Na domiar złego Cyklopa uderzyła chwilowa ślepota, bo skosił jeden z wieżowców w mieście, dokładając swoje trzy grosze do panującego chaosu. Niestety dla ludzi wciąż znajdujących się w centrum, Magneto był zajęty w porcie i nie mógł w żaden sposób interweniować. W tym jednak momencie pojawiła się nadzieja w postaci sylwetki lewitującej w powietrzu nad zatoką. Bijący od niej blask natychmiast przyciągnął wzrok lecącego w stronę tłumu mutanta. Gdy dotarł do tłumu, podobnie jako on, wpatrzonego w zjawisko energia błysnęła i fala rozdzieliła się na dwoje. Ku uldze mieszkańców, wytraciła siłę uderzenia, docierając do brzegu. Za ów pokaz mocy świetlista istota zapłaciła utratą sił i upadkiem do wody, co niestety oznaczało pewną śmierć. Magneto nie musiał się długo zastanawiać, co robić dalej. Tajemniczym zbawicielem, była w jego mniemaniu mutantka, po którą przybył na Hawaje. Nie mógł jej tak po prostu pozwolić umrzeć. Ustawił wszystkie kontenery szeregiem na nabrzeżu i nie tracąc czasu krótko wyjaśnił sprawę policji. - Umieśćcie ludzi w kontenerach! Jak wrócę, przeniosę je na statek, zanim pojawi się kolejna fala, lub wstrząsy - rzucił w przelocie i skierował nad wodę. To, jak policja poradzi sobie z zaganianiem tłumu do potencjalnych blaszanych trumien go nie obchodziło, miał życie mutanta do ocalenia. Z pełną prędkością, jaką jego moc pozwalała mu rozwinąć, poszybował do miejsca, gdzie blask zniknął w wodzie. Odlatując, zauważył, że ze strony miasta też pojawiło się wsparcie, gdy niezliczone ilości pocisków rozświetliły niebo nad Hilo rozbłyskami eksplozji. Sądząc po ilości użytej amunicji, był to oddział Tarczy, albo któraś ze zbroi Starka. Idealnie! Oznaczało to, że Magneto nie był już potrzebny i mógł pozostawić ratowanie miasta prawdziwym bohaterom. On tymczasem ocali mutantkę, która powinna stanowić idealną rekrutkę dla Bractwa. Mimo tego, jeśli po drodze natknie się na wywrócone falą łodzie, nonszalanckim ruchem ręką je obróci. Priorytetem jednak już nie byli homo sapiens, więc nie zamierzał im poświęcać więcej czasu, póki nie wyłowi świetlistego zbawiciela. |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Miasto Hilo Pon Sty 20, 2020 1:59 pm | |
| Salon w którym znajdowała się właśnie rodzina uwięzionej kobiety stawał właśnie w ogniu. Zawaliła się kolejna część budynku, prowadząca najwyraźniej do kuchni, w której pożar szalał w najlepsze. Fotele, dywany, zasłony i inne łatwopalne materiały momentalnie złapały ogień, także Annie miała dosłownie ostatnie minuty żeby pomóc przerażonym ludziom. Cała rodzina z nabożną bojaźnią patrzyła jak mutantka rozkłada ręce i kieruje je w stronę ognia. Zakładali pewnie że dziewczyna wie co robi. Nie wiedzieli nawet jak bardzo byli w błędzie. Tymczasem jednak ich wiara w Annie zdawała się przynosić skutki. Mimo iż słaniająca się na nogach dziewczyna próbowała siłą woli zmusić ogień do stłamszenia , stało się coś innego. Przez dłuższą chwilę nie działo się dosłownie nic, może poza pojawiającym się bólem głowy od nadmiernego wysiłku. Wyglądało na to że była zbyt zmęczona by dostatecznie koncentrować się na swoim zmyśle kontroli ognia. Sytuacja wyglądała rozpaczliwie, gdy w ostatniej chwili, na skraju wyczerpania, dziewczyna sięgnęła po jakiś głębszy instynkt. Jej ciało zadziałało intuicyjnie, zupełnie bez jej woli. Na sekundę przed tym jak miała stracić przytomność, zamiast stłamsić ogień, wchłonęła jego energię do siebie, niczym wygłodniały kot skaczący na przerażoną mysz. Ściana którą wskazywała dłońmi zupełnie ostygła, a mutantka czuła się odświeżona jak po godzinnej drzemce. Teraz gdy była już świadoma tej mocy, mogła już bez problemu ugasić resztę domu. Po wchłonięciu ostatniego płomyka czuła się wręcz świetnie. Była pełna energii do działania, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Gdy próbowała pomóc wdzięcznemu mężczyźnie i jego synowi usunąć belkę z nóg żony, okazało się że ona sama jest w stanie podnieść cały ten ciężar. Przyszło jej to tak łatwo, że nie utrzymała równowagi i poleciała do tyłu na plecy. Cały gruz poleciał wtedy na nią, w akompaniamencie przerażonych okrzyków rodziny. Jej jednak nic nie było. Mogła strząsnąć z siebie ciężary jak kołdrę. Bez wątpienia był to efekt uboczny pochłonięcia całego tego ognia. Gdy już skończyła odbierać potok podziękowań rodziców i uwielbienia dzieci, mogła ruszyć w dalszą drogę pomagać innym osobom. Najgorsze z jej nowo przebudzoną mocą było to, że Annie musiała znaleźć się w bezpośrednim sąsiedztwie ognia aby go wchłonąć i wymagało to minimalnej koncentracji. Nie mogła frunąć nad miastem gasząc pożary nad każdym domem nad jakim przeleciała. Musiała wybierać najważniejsze cele. Całe szczęście okazało się że nie miała aż tak wiele pracy. Mimo tego że Cyklopowi widocznie coś się stało, bo jego karmazynowe wiąski nie przecinały już powietrza, to jakiś nowy, nieznany sojusznik zabrał się za jego robotę. Scott był bardzo precyzyjny w używaniu swojej mocy, ale wyglądało na to że samonaprowadzane rakiety działały równie dobrze, a może nawet lepiej. Cyklop czasem strzelał zbyt wolno, a tymczasem chmura rakiet nie pozwalała żadnemu z rozgrzanych kamieni czynić więcej szkód w mieście. Tak naprawdę problem stanowiły więc już szalejące pożary, bo żadne nowe nigdzie nie wybuchały. Zdawałoby się że Cable jest uwięziony na swojej pozycji, jednak spokojnie mógł zdjąć swój stelaż z wyrzutnią rakiet z pleców i pozostawić go na dachu w trybie „auto”. Cable miał sporo do zrobienia, bo tylko on z obecnych mieszkańców wyspy zdawał sobie sprawę ze skali zagrożenia. W przyszłości pomimo ewakuacji niespokojny wulkan wzmagał na sile niemal w nieskończoność. W wyniku wstrząsów pod wodą znalazła się nie tylko ta wyspa, ale całe Hawaje. Zjawisko rozszerzyło się na ogromny obszar oceanu, powodując zniszczenia wzdłuż całych linii brzegowych najbliższych kontynentów. Co prawda ludność cywilna mogła nie interesować Cable’a, ale wśród ofiar na pewno był jakiś procent mutantów. Do tego Hilo było miejscem gdzie obecnie znajdował się Magneto, który mógł zostać odpowiedniejszym sojusznikiem w walce o lepsze jutro homo superior, niż mutanci z instytutu Xaviera. odpowiedniejszym, czyli mniej bojącym się brudzić sobie rąk. Należało go tylko najpierw znaleźć i przekonać do współpracy. Z budynku na którym stał, Cable miał dość dobry widok na opustoszały plac, gdzie leżał nieprzytomny jego ojciec. Zajmował się nim właśnie Remmy Lebeau. Cóż, w takiej sytuacji taka pomoc i tak była chyba lepsza niż żadna. Cokolwiek można było powiedzieć o Gambicie, to przynajmniej trzymało się go szczęście, więc może będą razem bezpieczni. Tymczasem Magneto rzucił wszystko co robił na nadbrzeżu i ruszył na pomoc wybawczyni miasta. Peleryna furkotała mu na wietrze, gdy w ogromnym pędzie pomknął do miejsca gdzie według niego wpadła do wody dziewczyna. Niestety perspektywa płatała figle, zwłaszcza na morzu, tak więc nie mógł być pewien czy trafił w dobre miejsce. Jego jedynym punktem odniesienia był statek, który powoli manewrował aby przechwycić topielca. To że sama łódź nie pozostawała w miejscu też nie ułatwiało sprawy. Na jej pokładzie znajdowała się cała zgraja dzieci. Możliwe szkolna wycieczka. Wszyscy przy burcie pokazywali sobie palcami pewien obszar powierzchni wody. Było to lepsze miejsce do zaczęcia poszukiwań niż inne. W końcu przyszło mu zanurkować. Całe szczęście woda nie wpływa znacząco na rozprzestrzenianie pola magnetycznego, tak więc pod wodą magneto pruł niemal tak samo jak w powietrzu. Gorzej było jednak z widocznością. Nie dość że morska woda była mętna, to jeszcze piekła w oczy. Całe szczęście dziewczyna nadal emitowała z siebie wątły blask, tak więc namierzenie jej, nawet króciutkimi zerknięciami było możliwe. Magnetu udałoby się uratować ją bez dodatkowej osłony oczu, jednak nawet po tych kilku zerknięciach pod wodą kosmicznie piekłyby go spojówki po wynurzeniu. Do tego byłby cały przemoczony. Nikt chyba jeszcze nie widział mistrza magnetyzmu w kapiącej pelerynie. Po wyłowieniu (oraz przejrzeniu jako tako na oczy) okazało się że jest to etniczna dziewczynka około piętnastu lat. Do momentu gdy magneto mógł się jej przyjrzeć jej światło ostatecznie zgasło. To oraz jej brak przytomności nie były najlepszymi znakami. Jej niedawny popis mocy klasyfikował ją przynajmniej jako mutanta poziomu alpha. Nie było wątpliwości by to ją namierzyło Cerebro, jednak to że dziewczę zostało wyłowione nie znaczyło od razu że już nie potrzebowało pomocy. Wyglądało na to że sytuacja w mieście powoli stawała się opanowana. Cable osłaniał miasto przed kolejnymi zniszczeniami i pożarami, a Annie minimalizowała straty po obecnych. Wydarzenia w porcie uchroniły miasto przed falą wody, a dym dzięki wybudowanemu murowi omijał miasto. Innymi słowy mutanci kupili mieszkańcom więcej czasu, niż mogli sobie tego zamarzyć. Ewakuacja trwała bez większych przeszkód. Gdyby magneto wrócił na nadbrzeże, czekali by tam na niego ludzie załadowani do kontenerów. Dodatkowo, niebo wypełnił narastający warkot. Gdy ludzie zadarli głowy mogli zauważyć kilkadziesiąt helikopterów transportowych z symbolami gwardii narodowej. Bohaterowie dali wojsku czas na dotarcie z odsieczą. Nie było wiadomym czy jest to koniec wsparcia rządu, ale helikoptery dotarły pierwsze i lądowały w wielu obszarach miasta ładując cywilów. Niestety, rosnąca od strony góry łuna ognia świadczyła że lawa nieubłaganie zbliżała się do miasta, a z nią nie będzie już tak prosto sobie poradzić. Całe szczęście Magneto nie pokrył swoich gróźb do ekip telewizyjnych czynami, bo jedna z tych upartych, która ani nie przyłączyła się do ewakuacji, ani nie uciekła odkryła właśnie coś ciekawego. Każdy kto miał jakikolwiek dostęp do Internetu, ale i dowolnej witryny sklepowej RTV czy dowolnych wiadomości. Mógł trafić na nagłówek: „OGNISTY POTWÓR WYŁANIA SIĘ Z WULKANU!!!” I rzeczywiście, reportaż na żywo z jednego z helikopterów telewizyjnych pokazywał humanoidalną istotę, która wyglądała na złożoną całkowicie z lawy. Nie była wielka, miała chyba niewiele ponad dwa metry wysokości. Jednak parła przez płynącą lawę w stronę miasta. W pewnym momencie zauważyła kręcący ją helikopter i wymachem ręki „odchlapnęła” z siebie kawałek magmy, który poszybował w stronę helikoptera. W połowie lotu skała ostygła, zamieniając się w bombę wulkaniczną, jednak pilot maszyny nie czekał na dodatkowe zaproszenia i dał nogi za pas. Na tym urwała się transmisja. Gdyby ktoś zerknął w tamtą stronę w odpowiednim czasie, mógłby dostrzec jeszcze uciekający helikopter. Dzień zapowiadał się coraz ciekawiej.
[W wyniku zdarzeń w trakcie fabuły Annie dostaje modyfikację do swojej karty postaci] |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Miasto Hilo Sro Sty 22, 2020 8:41 pm | |
| Czy właściwie wiedziała co robi? Nie. Czy wiedziała, że jej skutki zadziałają? Tym bardziej nie! Nawet nie wiedziała, czy to, co robi ma sens, ręce i nogi. Robiła... Planowała na ślepo, robiła co mogła by pomagać innym, z jakim skutkiem? Miernym. Ból głowy nie ustępował, a efektów nie było. Już zaczęła tracić nadzieję na jakikolwiek efekt. Nie dam rady, nie potrafię... Jestem za słaba. Taki był fakt, robiła co mogła lecz nie działo się nic. Juz opadała z sił na tyle, że była pewna, że zaraz zemdleje na ziemię i spali się razem z całą rodziną jednak stało się coś kompletnie innego niż zaplanowała. Nim zemdlała poczuła nagłą chęć wchłonięcia całą energię pochodzącego z ognia, która wsiąknęła w nią niczym gąbka. Stało się coś nieoczekiwanego! Wróciły jej siły, a praca mózgu wróciła do normy jakby zrobiła sobie krótką drzemkę. Niebywałe! Ogień zniknął, ponieważ go wchłonęła co pomogło jej odzystać wszystkie siły, które utraciła w walce poprzedniej. Teraz nie miała problemu by wchłonąć cały ogień z domostwa, co szło jej niesamowicie gładko i szybko. To nie był koniec niespodzianki. Pomogła w podnoszeniu belki, jednak okazało się, że jest bardzo lekka i potrafi zrobić to sama! Po chwili jednak upadła, bo chyba za bardzo się podekscytowała całą tą sytuacją, a gruz poleciał na nią. Zasłoniła rękoma twarz w obawie, że coś sobie zrobi, ale tak się nie stało, po prostu odsunęła cały ten gruz na bok jakby nic nie ważyło. Po podziękowaniach mogła ruszać dalej, zdecydowanie miała teraz większa motywacją do pomagania innym wiedząc, że wstąpiła w nią nową moc, która zdecydowanie bardziej pomoże rannym osobom. Nie tylko siła, ale wchłanianie ognia w tym momencie było zbawienne nie tylko dla nich, ale i dla niej również to bardzo pomogło w uspokojeniu całego tego bałaganu, jaki tutaj nastał. Musiała rozważniej wybierać gdzie pomagać, zauważyła, że musi być blisko ognia by go ugasić co wymagało od niej niewielkiej ilości koncentracji. Miejsc z ogniem nie było tak wiele więc nie miała wiele miejsc w które musiała się udac. -Co do... - Mruknęła sama do siebie unosząc się w powietrzu na tyle wysoko by dostrzec ognistą istotę. Wyglądał jak coś co powstało z lawy choć tak naprawde nie miało prawa istnieć. Teoretycznie wyglądał jak człowiek, ale praktycznie rzucał w helikoptery czymś co pewnie było lawą. Annie dostrzegła przez krótki moment jeszcze uciekający helikopter. Głęboki wdech i wydech. Jej priorytetem było ugaszenie ognia w mieście oraz uratowanie ewentualnie pojedynczych osób, które zostały na wyspie, ale sądząc po sytuacji to ogień powinien być już praktycznie zgaszony, jeżeli coś ominęła to pewnie było to miejsce gdzie nie było żadnej żywej duszy. Jeżeli miasto w tym momencie było bezpieczne Annie skieruje lot w stronę morza, będzie wypatrywać wzrokiem Dziadka Magneto by móc do niego dołączyć. W trakcie dolatywania do celu Annie postara się gasić te pożary, które były niebezpieczne dla innych, jeżeli ich nie było, to po prostu je zignoruje i skieruje swój lot prosto w stronę statków, gdzie byli ludzie. Może się okazać, że tam będzie pomocniejsza niż w mieście. |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Miasto Hilo Nie Lut 09, 2020 9:18 pm | |
| Gdy Mistrz Magnetyzmu wyłonił się na powierzchnię wody i zawisł na statkiem odetchnął z ulgą, mimo iż płuca paliły go zarówno od wstrzymywania pod wodą oddechu, jaki i ogólnego wysiłku. Nie pierwszy raz tego dnia, ciało mutanta przypomniało mu o jego wieku. Zmęczenie zeszło jednak na dalszy plan, bo Erykowi udało się to, po co tu przybył. W jego rękach wisiała nastolatka, która była celem wizyty na Hawajach. Niestety była obecnie przemoczona, chłodna i nieruchoma. Starzec rozejrzał się i nie mając innego wybory, skierował się w stronę łodzi. Na pokładzie musiał być ktoś zaznajomiony z pierwszą pomocą, zwłaszcza jeśli płynęła z nimi szkolna wycieczka. - Szybko! Ona potrzebuje pomocy medycznej! Ociekający wodą Magneto wylądował na deskach statku i delikatnie ułożył dziewczynę. Na tym właściwie jego plan się kończył. Miał chwilę na złapanie urywającego się oddechu i uspokojenie skołatanego wysiłkiem serca. Do dziewczyny podbiegli opiekunowie, ale reszta dzieciaków była bardziej zaaferowana czymś, co oglądali na swoich telefonach. Ich okrzyki i ekscytacja zwróciły jego uwagę. Starszy mężczyzna kiwnął palcem i największa z komórek przy wtórze słabych protestów, podleciała do twarzy mutanta. Na ekranie ujrzał gorejącą postać, która wyłoniła się z wulkanu i zaczęła ciskać ognistymi pociskami w ekipę telewizyjną. Spojrzał na uratowaną mutantkę, a następnie na linię brzegową. Warzył w myśli wszystkie za i przeciw przez dobre pół minuty. Został na tyle długo, by upewnić się, że wyłowionej dziewczynie nic nie będzie. Następnie wzniósł się w powietrze i odleciał w stronę brzegu. - Ludzie w porcie potrzebują pomocy w ewakuacji - rzucił za siebie, upewniając się, wszyscy go dobrze słyszeli, zwłaszcza młoda mutantka. Magneto nie był aż tak zaangażowany, żeby się wiązać w walkę z wulkaniczną istotą, ale nie zostawi cywili na pastwę losu. Kiedy wojsko i bohaterowie będą się bili, on pomoże mieszkańcom miasta, a następnie wróci do bohaterskiej mutantki i ewakuuje się wraz z nią. Tyle działań na rzecz Hilo powinno ją przekonać, by przyłączyła się do Bractwa, mimo wybryku jego podopiecznych w Nowym Jorku. Gdy Eryk znalazł się w porcie, z zadowoleniem zauważył, że ludzie sprawnie zapełniają przygotowane kontenery. Te, które już się wypełniły Mistrz Magnetyzmu uniósł swoją mocą w powietrze i ostrożnie je stabilizując pociągnął za sobą w stronę kontenerowca. Nie chciał się przemęczać, więc leciał z maksymalnie dwoma kontenerami naraz, gdyby miało jakichś brakować, opróżniał kolejne i zabierał ze sobą. Miał nadzieję, że szybko się z tym upora i będzie mógł opuścić miasto. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Miasto Hilo | |
| |
| | | | Miasto Hilo | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |