Imię i Nazwisko:
Artur McManus
Pseudonim:
Pendulum
Rasa:
Mutant
Miejsce pochodzenia:
Finke/Australia
Wiek:
20
Frakcja:
X Men
Wygląd:
Artur jest dość wysokim i dobrze zbudowanym mężczyzną (190cm i 94kg). Brązowe włosy zaczesane do tyłu zawsze pozostają w nieładzie i w sumie to nie dba o ich wygląd, po prostu zaczesuje je ręką. Jego twarz jest kanciasta, szeroka szczęka, długi wąski nos i wąskie usta dają mu wygląd nieco przypominający wilka. Postawa zawsze wyprostowana i sztywna niczym żołnierza. Jego głos jest ciężki i głęboki. Zazwyczaj ubiera się w luźne t-sherty i bojówki. Jego niodłącznym elementem stroju są wojskowe buty, czarna ramoneska i czarne rękawiczki.
Charakter:
To dość dziwna osoba - z jednej strony pomocny i zawsze gotowy do pracy, a z drugiej stale pogrążony we własnych myślach. Odzwywa się tylko wtedy, kiedy musi. Stara się nie być w centrum zainteresowania, większość czasu spędza sam ze sobą, lub siedzi cicho w koncie obserwując rozwój wydarzeń. Jedak jeżeli trzeba to ruszy się i zagra piersze skrzypce. Dość mał angażuje się w życie innych, jak sam nie dopuszcza do siebie zbyt wielu. W drużynie zawsze spiera innych, jedak poza tym działa solo.
Umiejętności:
Spędzając dość dużo czasu jako samotnik zaczął zajmować się różnymi rzeczami -
jest dość wysportowany - sporo czasu spędzał w domowej siłowni
Dobrze gra na gitarze - sam nauczył się grać na gitarze, znalazł ją kiedyś.
Dobrze gotuje - tutaj też jest samoukiem. Może to, co stworzy nie nadaje się do restsuracji, ale nada się do zjedzenia.
Umiejętności majsterkowania -od ojca nauczył się różnych rzeczy - od spawania i stolarki, po naprawianie silników.
Moce:
Geokineza - jego ciało wytwarza pewnego rodzaju drgania, które wpływają na otaczające go przedmioty. Jest w stanie wywoływać trzęcienia ziemi, czy tworzyć rozpadliny i niszczyć głazy. Jest on w stanie całkowicie to kontrolować.
Broń:
Ekwipunek:
Gitara, harmonijka, wykałaczki
Historia:
Artur wychował się właściwie sam, jego ojciec i starsi bracia mało kiedy bywali w domu. Matki nie pamiętał - zmarła gdy miał pięć lat. Od małego zajmował się przydomowym gospodarstwem i domem. Jedyną osobą, z którą miał kontakt podczas nieobecności ojca była jego macocha, jednak zamiast przebywać z nią wolał spędzać czas na podwórku. Warto wspomnieć, że posiadał wtedy własny kawałek ogrodu o który dbał jak potrafił. Co do nauki - uczył się tak jak wielu jemu podobnych, czyli drogą elektroniczną. Życie biegło spokojnie, Artur dorastał i coraz bardziej wprowadzany był w rodzinny interes hodowli bydła. Tu jednak należy wspomnieć o jednej rzeczy - on i jego rodzina nie byli jakimi kowbojami. Zamiast koni używali jeepów i helikoptera. Wszystko szło dobrze, aż do momentu gdy pewnej nocy Artur samotnie jeździł autem po bezdrożach - ojciec o tym wiedział i mu pozwalał - przed maską pojawił się mu dziwny stary aborygen, dosłownie znikąd. Chcąc uniknąć zderzenia, chłopak ostro skręcił. I tu znów znalazł się w kiepskiej sytuacji. Zaczął jechać wprost na wielkim samotny kamień - w ułamku sekundy jednak kamień pękł, a on przrkechał przez jego pokruszone kawałki. Gdy odwrócił się i wracał, aborygena już nigdzie nie było. Nie do końca wiedział co się stało. Po powrocie do domu dostał od ojca solidny opieprz za zniszczenie karoserii - wcześniej tego nie zauważył. Podczas kłótni cały dom zaczęły nawiedzać dziwne wstrzący. To było jeszcze dziwniejsze, ponieważ w ich okolicy nigdy nic takiego się nie działo.
Jednak Artur zaczynał coś podejrzewać - miał wrażenie, że to on zniszczył tamten kamień jak i spowodował wstrząsy w domu. Będąc samym na pustyni postanowił sprawdzić, czy aby na pewno miał rację. Odpowiednio się skupił i ku jego zdziwieniu ziemai zaczęła drgać i pękać. To było to, czuł że miał moc tylko nie wiedział w jakim celu mógłby jej używać.
Po kilku dniach miała miejsce druga z najdziwniejszych rzeczy w jego życiu - obok rancza wylądował wielki czarny samolot z którego wysiadła białowłosa kobieta, ona latała! Wyjaśniła ona Arturowi i jego rodzinie, że reprezentuje Instytut dla uzdolnionej młodzieży imienia Charlesa Xaviera i zajmuje się zrzeszenie młodzieży o takich właśnie zdolnościach. Ojciec uznał, że skoro jego syn nie jest człowiekiem jak inni to mu obojętne co się z nim stanie. Tak więc Artur udał się ze Storm do Instytutu i rozpoczął nową historię.