|
| Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Nie Wrz 10, 2017 5:47 pm | |
| First topic message reminder :
Okolica jest pełna drzew, a w lesie są tylko drogi polne. Ruch nie jest tu zbyt częsty, dlatego ciężko je znaleźć. W sporym oddaleniu od wodospadu znajduje się ten las, dlatego to idealne miejsce na tajną bazę. Specyfika tej bazy jest taka, że jeśli nie wiesz, czego szukać, to jej nie znajdziesz. Pomiędzy budynkami swobodnie rosną drzewa, a same budynki ciągną się w dół niż w górę. Niedaleko niej znajduje się polana, służąca jako lądowisko helikopterów. Teren niemalże zbyt cichy, a z nieznanych powodów, zwierzęta trzymają się z daleka od tej bazy. Zła aura? Niewykluczone. Ważne wspomnienia jest to, że aby dostać się do tej bazy, kawałek trzeba przejść na piechotę. Dlaczego? Drzewa są zbyt gęste, by mogło przejechać przez nie auto, a teren zbyt błotnisty, by jechać quadem. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Kera
Liczba postów : 58 Data dołączenia : 05/06/2017
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Pon Paź 09, 2017 9:00 pm | |
| Uniosła brwi, prawie namacalnie odczuwając tę satysfakcję byłego żołnierza. Jak dla niej, trochę za szybko pospieszył się z tym zadowoleniem, ale to była jego sprawa, a nie jej. - Aż dziwne, że nasz pan doktorek niczego nie kombinuje. – mruknęła nieco złośliwie, patrząc na trzęsący się obiekt zemsty Jacka. No dobra, może nie powinna. Ale ciężko było zachować bezstronność, gdy widziała to wszystko, co miało tutaj miejsce. Ludzi, pożerających surowe wnętrzności zwierzęcia. Szczurowatego facecika zmieniającego się w małpę, która chciała ją zabić. A potem tę drugą małpę, kompletnie podporządkowaną temu… człowiekowi, choć raczej nie było to dobre określenie. Małpę, którą musiała spalić żywcem. I ci wszyscy żołnierze, których musiała zastrzelić, żeby mogli się tu dostać. Cały ten syf był spowodowany przez jednego, jedynego doktorka. Niech szlag trafi jajogłowego. I to tak solidnie. Chociaż w tym wypadku raczej należało uważać na to, czego sobie życzymy, bo to mogło spełnić się szybciej, niż przypuszczała. Samo przebywanie w pobliżu tego reaktora budziło pewien… niepokój u kobiety. Myśl, co by się działo, gdyby to wybuchło z nimi w środku… Była w pewien sposób przerażająca. Cały czas była jednak pewna, że plan opiera się na zostawieniu tu doktorka i zmyciem się, zanim wszystko radośnie poszybuje na spotkanie zabitych żołnierzy. Na widok taśmy przewróciła oczami, oczywiście mimo niepokoju zamierzając wejść do środka za Jackiem. Słysząc takie polecenie tylko parsknęła. - Serio? – spytała dość retorycznie, ale została w windzie, mimo wszystko w pewien sposób biorąc sobie do serca ochranianie pleców mężczyzny. Beznamiętnie obserwowała, jak doktorek ląduje na ściance generatora. Nawet chciała zaprotestować, ale w końcu zrezygnowała. Taka była konieczność. Gdyby ten facet nawet trafił do pudła, to prędzej czy później by z niego wyszedł. Albo przy jego znajomości uciekł. I wtedy kołomyja zaczęłaby się na nowo. Może nie było to dobre rozwiązanie z punktu widzenia dziewczyny, ale jedyne, które zabezpieczało przed kolejnymi chorymi pomysłami Husselhofa. Dlatego nie odezwała się słowem, choć widać było, że wcale nie czuje się z tą sytuacją komfortowo. Na widok żołnierzy natychmiast wycelowała w nich broń. Ale to, co stało się dalej, kompletnie ją zaskoczyło. Z automatu pstryknęła przycisk, wciąż pewna, że Jack w ostatniej chwili wbiegnie do windy i wylezą stąd razem. Pomyliła się. I to jeszcze jak bardzo. - Jack! – krzyknęła z mieszanką strachu i zaskoczenia. Przecież to nie tak miało być! Wszystkie te emocje mężczyzna mógł dostrzec, zanim drzwi windy się zamknęły, a dziewczyna w nieunikniony już sposób zaczęła wynurzać się na powierzchnię tego kompleksu. Te wszystkie strzały i wybuchy, wydawała się ich nawet nie rejestrować umysłem. Jak na autopilocie wyszła z windy, na zewnątrz, odeszła kilka kroków i odwróciła się w stronę budynków. Kiedy natomiast patrzyła na zapadający się budynek po jej twarzy spłynęła jedna łza. - Zaplanowałeś to wszystko, ******. – powiedziała cicho, z goryczą, uśmiechając się ponuro. – Dlatego kazałeś mi zostać w windzie. – pokręciła głową. Sama nie wiedziała, jak długo tam stała, wpatrzona w ruiny. Raczej długo. Nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć, więc zdecydowała się nie myśleć wcale. Jeszcze. Czuła się tak, jakby to wszystko zdarzyło się obok niej… Tyle śmierci, tyle wszystkiego. - Allah akbar. – mruknęła pod nosem, pod adresem całego tego wybuchu. Przynajmniej nikt nie będzie kontynuował tych nieszczęsnych badań. Teraz zostawało jej wrócić jakoś do miasta… do domu. Wróciła do samochodu Jacka, dopiero wtedy zdając sobie sprawę z tego, że ten kretyn zabrał ze sobą kluczyki. No świetnie po prostu. Odetchnęła głęboko, otwierając drzwi od strony kierowcy. Cóż, jakiś plus zostawiania otwartego samochodu. Ściągnęła z siebie kurtkę, rzucając ją pod nogi siedzenia pasażera. Rzeczy były do spalenia, ale przecież nie zostawi ich tutaj. Potem je spali w warsztacie. Zabrała się do przeszukiwania schowka i innych zakamarków samochodu, z idiotyczną nadzieją, że może zostały tu jakieś zapasowe kluczyki. Dopiero teraz też zdała sobie sprawę, że samochód został dla niej. Tak samo, jak zawartość bagażnika, którą będzie trzeba dobrze ukryć. |
| | | Sly
Liczba postów : 214 Data dołączenia : 04/10/2015
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Nie Paź 15, 2017 5:22 pm | |
| Samochód posłusznie czekał na swoim miejscu, spoglądając światłami na Kerę. Dosłownie, zdawał się ją obserwować i pytać "gdzie Jack?". W samochodzie zaś panowała ciemność, jednak stuknięcie w lampkę rozświetliło go dosyć jasnym światłem. Przeszukanie schowka ujawniło dwie dosyć ważne rzeczy. Po pierwsze, kluczyki. Po drugie, radio. Opatrzone naklejką "Zamontować na wypadek mojej śmierci", strasznie kaligraficznym pismem. Kształtem zdawało się pasować idealnie do pustej kieszonki na radio wręcz jakby było tam zamontowane na start i potem je wymontowano. Samo radio także było czarne, opatrzone przyciskami i tylko trzema guzikami. Włączyć, głośniej i ciszej. Auto ruszyło natychmiast po wsunięciu i przekręceniu kluczyka. Silnik zaczął warczeć. Natomiast radio po zamontowaniu i włączeniu zaczęło delikatnie świecić czerwonym światłem. Ot, proste podświetlenie. Rozległy się pierwsze takty "Man who sold the world" w wykonaniu Midge Ure. Dość ciche, nie zagłuszające głosu Jacka. Widocznie jakaś wiadomość pożegnalna -Witam. Zaczniemy od oczywistości. Zapewne nie żyję.-To był ten sam głos, ten sam brak emocji. Niemal dosłownie zdawał się siedzieć obok i palić swoje cygaro. -No trudno, to się zdarza. Mam nadzieję, że zakończyłeś działalność tej organiacji, a skoro tego słuchasz, to wiesz co nieco o niej. No dobrze, więc słuchaj-Muzyka zdawała się pasować do słów, przywołując wspomnienia. -Wszystko zaczęło się trochę czasu po przyjęcia mnie do SAS. Nie podam ci konkretnych dat, bo wszystko z dawnego okresu mam strasznie zamazane. Wyjaśnienie dostaniesz później. Tak czy siak, pojmali nasz oddział i wzięli na eksperymenty. Przetrzymywali mnie wiele czasu, a najgorszy był Hussenhofl. Uważał, że wydobędzie wszczepione nam geny zwierząt, jeśli każe nam walczyć o jedzenie. Gdyby cię zastanawiało, jakim cudem nasz oddział nie został uznany za zaginiony, to oficjalnie wpadliśmy w zasadzkę i uznano za martwych. Ale wróćmy do eksperymentów. Trwały one latami, aż w końcu, straciliśmy człowieczeństwo. Zmieniono nas w zwierzęta. Rzucali ochłąpy surowego mięsa i kazali nam o nie walczyć. W ten sposób straciłem oko. Jedynie dwóch z nas się nie poddało tym instynktom i jakoś myślało. Ja i McMiller. Kiedy nadarzyła się okazja, uciekliśmy. Pamiętam to wyraźnie, gdyż umieścili nas w odosobnionych celach. Dawali nam zwierzęce wnętrzności, chcąc nas złamać. Ucieczka była trudna, ale byliśmy już na schodach. I tam dopadł nas jeden z doktorów. Trzymał pistolet w dłoni i był przerażony. Był gruby i niski... Jakby tego było mało, z kieszeni wystawał mu tost. To złamało ostatecznie McMillena. Jego zwierzę się obudziło i rzucił się na doktora. Na moich oczach go rozszarpał. Czy też może raczej oku... Nie wchodźmy w zbytnie dygresje. Ostatecznie, ocknął się gdy zobaczył co zrobił. Jego spojrzenie mówiło jasno, o co mnie poprosi.-Tutaj nagranie zawiesiło głos, by zaciągnąć się cygarem... Lub by zebrać siły. Mimo wszystko, musiał to nagrać.-Zrobiłem to. Widziałem, jak upada. Nie mogłem zabrać ciała, dlatego go zostawiłem. Uciekłem i zacząłem się zbroić, szykować zemstę. Resztę zapewne już znasz...Kolejne zawieszenie głosu. Tym razem jednak zaskrzypiała skóra i głos rozległ się bliżej-Zrób mi przysługę. Współrzędne są z tyłu kartki przyczepionej do radia. Znajdziesz tam nagrobek ze wszystkimi członkami oddziału poza jednym. Dopisz mnie, jeśli możesz. Nazywam się Jack Preacher. Dzięki za wysłuchanie i dopisek. O ile cokolwiek to dla ciebie znaczy. Oto moja historia.-Piosenka się skończyła, jak i nagranie. Po wymontowaniu i odwróceniu kartki, współrzędne wskazywały na miejsce niedaleko bazy- czy też miejsca śmierci Jacka. //ZT i koniec sesji- Możesz napisać też reakcję na wiadomość i co robisz z nagrobkiem, lub po prostu to skończyć.
|
| | | Kera
Liczba postów : 58 Data dołączenia : 05/06/2017
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. Sro Paź 18, 2017 3:36 pm | |
| Na widok samochodu miała naprawdę nieprzyjemne uczucie, takie kretyńskie wrażenie, że się na nią gapi. Zresztą po tym wszystkim, co się wcześniej działo, nawet by jej to nie zdziwiło. - Nie jestem na tyle szurnięta, żeby gadać z samochodem. - mruknęła pod nosem, pakując się do środka. Los okazał się jednak jako tako lubić, czy raczej tylko potwierdziła się myśl, że Jack to wszystko zaplanował. Zgarnęła kluczyki i schowała je do kieszeni, po krótkiej chwili wahania montując w odpowiednim miejscu radio. Odruchowo pomyślała, że będzie musiała tu wmontować jakieś lepsze, skoro de facto samochód przechodzi na jej własność. Długo się wahała, czy je włączyć, ale w końcu jednak stwierdziła, że zdecydowanie jest to winna Jackowi. Zamknęła oczy, wsłuchując się i w słowa i w muzykę. Wszystko, dosłownie wszystko, nabierało teraz większego sensu. Rozumiała coraz więcej i chodź mogło jej się to nie podobać, zrozumiała też decyzję Jacka o samobójstwie. W kontekście tego, co słyszała na nagraniu, miał rację. Na jego miejscu też nie chciałaby tak żyć. Główny cel, zniszczenie Husselhofa i pomszczenie oddziału, został wypełniony. Nie dziwiła się już, że nie chciał żyć dalej z piętnem kogoś, kto w każdej chwili mógł zmienić się w bezrozumne zwierzę opętane rządzą zabijania. Pod wpływem muzyki, wydarzeń i całej reszty spod przymkniętych powiek popłynęło kilka łez. Słysząc o nagrobku reszty oddziału natychmiast wymontowała radio i odkleiła karteczkę, sprawdzając współrzędne. Miało to całkiem spory sens, więc ostrożnie schowała radio do schowka, zamiast je wyrzucić. Chciała je mieć, chyba tylko po to, żeby nigdy nie zapomnieć. - Znaczy i to dużo. - mruknęła cicho do siebie, wychodząc z samochodu. Znalezionymi kluczykami zamknęła wóz i poszła w miejsce, gdzie powinien znajdować się nagrobek. Trochę ją to kosztowało, wrócić tam z powrotem, ale nie mogła tego nie zrobić. Może dlatego, że czuła, że jest mu to winna, a może dlatego, że tak trzeba było. Nie było nawet tak trudno znaleźć opisane miejsce. Przez dobrą chwilę zastanawiała się, jak dopisać nazwisko Jacka do nagrobka, jednak po chwili znalazła sposób. Znalezienie płaskiego kawałka drewna nie było zbyt trudne, więc zwyczajnie przy pomocy swoich mocy wypaliła jego nazwisko i dołożyła zwyczajnie do listy pozostałych. Ludzie mieli w zwyczaju mówić coś w takich chwilach, jakby ci zmarli mogli go usłyszeć, ale ona sama nie wiedziała, co mogłaby zrozumieć. Powinno wystarczyć, że będzie o nich pamiętać, a ich historia nie umarła wraz z ostatnim członkiem oddziału. Później może coś z tym zrobi. Teraz chciała po prostu wrócić do domu. Czy żałowała? Nie. Choć na to pewnie przyjdzie czas. Na razie była zbyt odrętwiała emocjonalnie. Więc po prostu wróciła do samochodu, odpaliła go i wróciła do siebie. Po drodze kupując solidną butelkę whisky.
/zt |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. | |
| |
| | | | Tajna baza w lesie nad rzeką Niagarą. | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |