|
Autor | Wiadomość |
---|
Fro
Liczba postów : 56 Data dołączenia : 07/06/2016
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Pią Lis 10, 2017 3:37 am | |
| - Ufff. Fro odetchnęła głęboko gdy tylko Wiccan przy pomocy tych swoich niezrozumiałych przez nią zdolności zniknął z przed jej oczu. Naprawdę zbytnio się stresowała gdy tylko ten był w pobliżu. Żabka na moment całkowicie zapomniała, iż obok niej znajduje się zarówno Nico jak i nieprzytomna nieznajoma. - Jest suuuper~. Wymamrotała sama do siebie, dopiero wówczas zdając sobie sprawę gdzie się znajduje. Lekko spanikowała, wszak właśnie wygadała się z swojej super-mega-tajnejnego-sekretu. - Ah! Z-znaczy się, że ten... no... jego moce są super, tia... no nie?
...Smooth, Fro, smooth. |
| | | Chase Stein
Liczba postów : 38 Data dołączenia : 18/02/2016
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Nie Lis 12, 2017 7:17 pm | |
| Po dyskusji w głównej sali, którą finalnie zakończyła Nico, Chase podszedł jeszcze do Molly, żeby upewnić się, że u niej wszystko w porządku (gdyż tak, nadal nie ufał temu całemu Kaplanowii chciał mieć pewność, że nic nie zrobił małej), a następnie już nieco uspokojony zamelinował się w swoim pokoju. Początkowo planował pooglądać jakieś programy rozrywkowe w telewizji, ale ku jego niezadowoleniu wszystko było jednym wielkim kiczem. Totalnie nic ciekawego! Zdecydowanie będzie musiał poważniej pomyśleć nad pokombinowaniem z dekoderem, może uda mu się odblokować kilka z tych ciekawszych, które były obecnie poza ich zasięgiem. Może. Póki co postanowił zająć się inną czynnością, która wydawała mu się nawet bardziej kusząca, a mianowicie pójściem spać. Zrzucił z siebie bluzę i spodnie, które wylądowały gdzieś w rogu pokoju, a następnie w bokserkach i koszulce wywalił się na łóżko. Wystarczyła dosłownie chwila i zasnął, jak gdyby chwilę wcześniej przebiegł maraton. Prawda była w sumie nawet mocniejsza. Wizyta swojej dziewczyny z przyszłości, która chwilę po tym zmarła, nowi członkowie i cała akcja w barze, a później jeszcze ten dzieciak z Young Avengers. Tak, zdecydowanie miał aż nadto przygód i wrażeń tego dnia. Spał mocno i twardo, ale niestety, przynajmniej dla niego, krótko. Obudził się po trzech godzinach i pomimo wszelkich prób nie udało mu się ponownie zapaść w objęcia Morfeusza. Czy czuł się wyspany? Nieszczególnie i właśnie to go irytowało. Skoro nie zdążył wypocząć to czemu do jasnej ciasnej jego umysł nie pozwolił mu pójść spać, a zamiast tego podsyłał wizję różnych, naprawdę dziwnych rzeczy. W pewnym momencie się zorientował. Chodziło o Gert z przyszłości. Nadal nie dawało mu to spokoju. Na całe szczęście nie zdążył jeszcze spotkać, gdyż na jej widok najpewniej wybuchłby niekontrolowanym szlochem. Tak, unikanie jej będzie, przynajmniej póki co najlepszą opcją. Gdy tak siedział w ciemnościach, pewnie już po raz setny analizując całą te sytuację naszła go myśl, że może będzie mu lepiej, jeśli z kimś porozmawia. W końcu nie tylko on tam był. Postanowił porozmawiać z Nico. Czemu? Raczej nie miał większego powodu. Po prostu ona pierwsza przyszła mu do głowy. Karolina zapewne byłaby w tej chwili lepszym słuchaczem, ale w obecnej sytuacji nie miał sił na analizowanie tego typu rzeczy. Ubrawszy się pośpiesznie wyszedł z pokoju i ruszył do tego, który zajmował i szef, ale ku jego rozczarowaniu jej tam nie zastał. Na szczęście zdążył się już rozbudzić na tyle, że potrafił zebrać myśli. Wyciągnąwszy z kieszeni telefon wysłał jej esemesa z zapytaniem gdzie jest. Co prawda zajęło jej to chwilę, co zdążyło go zirytować, ale w końcu usłyszał wibrację oznaczającą wiadomość, a już po chwili jego oczom ukazała się jej lokalizacja. Przy okazji dowiedział się, że towarzyszyła jej Fro, co nie zdziwiło go jakoś szczególnie. Pewnie chciała ją przemaglować. Zaniepokoił go natomiast fragment mówiący o jakimś problemie. Mając w pamięci ich dzisiejsze spotkanie zerwał się niemal natychmiast i zabrawszy ze swojego lokum sprzęt ruszył do wyjścia. Czyżby jego nieufność wobec tego chłopaka okazała się słuszna? Z jednej strony by go to ucieszyło, ale z drugiej... Może jednak warto by mieć kogoś po swojej stronie i to kogoś, kto będzie mógł Cię zrozumieć z racji podobnego wieku? Cóż, póki co musiał odrzucić te myśli i skupić się na ogarnięciu sprawy. W normalnych warunkach raczej nie latałby po mieście w sprzęcie, ale nie mając pewności co go spotka na miejscu rękawice, buty oraz gogle znajdowały się na swoim miejscu. Zajęło mu to dłuższą chwilę z racji odległości, ale cieszył się dość dobrą formą, a więc co jakiś czas puszczał się biegiem co oszczędziło mu ze dwadzieścia minut. Gdy dotarł na miejsce był mocno zdyszany, dlatego nim podszedł do dziewczyn stanął przy zaciemnionej z racji braku światła części jednego z budynków i wyrównał oddech i otarł czoło z potu. Gdy uznał, że wszystko jest w miarę okey poprawił jeszcze włosy i gogle, a następnie podszedł do nich na tyle głośno, żeby mogły go usłyszeć z lekkim uśmiechem starając się ukryć ślady wysiłku. - Wybacz, że tyle to trwało, ale strasznie daleko wybrałyście się na ten spacer. - rzucił do Nico, a następnie uśmiechnął się przyjaźnie do Fro, zwracając się tym razem w jej stronę. - Mam nadzieję, że nie męczyła się zbytnio? Czasem bywa naprawdę nieznośna. - dorzucił, puszczając jej oczko, a następnie wrócił wzrokiem do Minoru. - A więc, o jakim problemie mi mówiłaś? Wszystko wydaje się tu być w miarę normalne. Coś zdarzyło się w okolicy? - rzekł, rzucając krótkie spojrzenia w różne strony, starając się dopatrzeć śladów jakichś potyczek. Było dość ciemno, a on sam skupiał się raczej na dalszej odległości i dopiero po chwili spostrzegł, że nieco za Nico leży jakiś kształt, który przy bliższym przyjrzeniu się okazał się dziewczyną, która była owinięta metalową siatką. Okey... to zdecydowanie były te problemy. Z nieukrywanym zaskoczeniem wypisanym na twarzy zwrócił się do liderki. - Obstawiam, że możesz mi to wyjaśnić, prawda? |
| | | Nico Minoru
Liczba postów : 51 Data dołączenia : 08/08/2015
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Nie Lis 12, 2017 9:38 pm | |
| Nico westchnęła cicho, gdy Billy zaczął wyjaśniać, czemu nie może zabrać ich ze sobą od razu. Miało to sporo sensu, nie chciałaby, żeby nagle ktoś kompletnie obcy pojawił się nagle w ich siedzibie. X-meni zapewne mieli tak samo. Co wcale nie znaczyło, że musiało jej się to podobać. Zwłaszcza, że będą musiały na niego zaczekać nie wiadomo jak długo. - Będziemy czekać. - powiedziała tylko spokojnie, patrząc na to, jak chłopak znika. I zostały z Fro same. Zanim jednak zdążyła cokolwiek zrobić, Fro zaczęła mamrotać do siebie. Brwi Nico zaraz potem powędrowały w górę, a na twarzy pojawił się szczery, ciepły uśmiech, gdy dziewczyna sprostowała, co miała na myśli. - Miałam wrażenie, że mówisz o czymś innym. - puściła jej oczko. - Ale tak, zdecydowanie jego moce są "super". - zwłaszcza, że chwilę temu uratowały jej życie. Nie mogła się więc nie zgodzić z Fro. Zerknęła czujnie na nieprzytomną dziewczynę i ustawiła się tak, żeby cały czas ją obserwować. Obawiała się, że ta w każdej chwili może odzyskać przytomność, a to się naprawdę źle skończy. W tym samym momencie jej telefon dał znać, że dostała wiadomość. Chase, no tak. - Chase się pyta, gdzie jesteśmy. Pewnie zaraz tu przybiegnie. - powiedziała na głos, odpisując chłopakowi, że jest z Fro na blokowisku i że miała drobny problem. Wolała nie wdawać się w szczegóły, zwłaszcza takie, skąd się tu wzięła. A opis problemu... I tak i tak będzie musiała wyjaśnić wszystko, a najbardziej kwestię nieprzytomnej dziewczyny spętanej siatką. Po odpisaniu na wiadomość zaczęła rozmawiać z dziewczyną. Po prostu, luźna rozmowa o wszystkim i o niczym. Jeśli Fro miała jakieś pytania, Nico nie wahała się na nie odpowiadać, czy rozwiewać również jakieś wątpliwości. Czas nawet jej się nie dłużył, choć w pewnym momencie zaczęła czuć niepokój, że Wiccan jeszcze nie wrócił. Najwyraźniej nie było tak łatwo przekonać kogoś, żeby wpuścili ich na teren siedziby X-menów. Wierzyła jednak, że chłopak coś wymyśli. Jasno dała do zrozumienia, że musi się upewnić, że dziewczynie nic nie grozi. Nawet jeśli ta wcześniej próbowała ich zabić. Odwróciła się gwałtownie w stronę, z której usłyszała nadchodzące kroki. Mówiąc szczerze sądziła, że to Billy już wrócił, ale widok Chase'a również wywołał jej delikatny uśmiech. - Chase! - oburzyła się od razu, kiedy nazwał ją nieznośną. No tak, a ona nawet się uśmiechnęła na jego widok. To wynik tylko i wyłącznie zmęczenia i tego, że prawie zginęła. Na szczęście tylko prawie. - No więc... - zaczęła, ale potem wzrok chłopaka padł na spętaną dziewczynę. Odetchnęła głęboko. - Poszłam spotkać się z Billym w parku. Potrzebowałam zadać mu jeszcze kilka pytań. - powiedziała twardo, tonem mówiącym, że nie będzie o tym dyskutować. - Przyjęłam jego propozycję współpracy. - w oczach dziewczyny widniało wyzwanie, gdy patrzyła na Chase'a podczas wypowiadania tych słów. - Potem miałam go zaprowadzić do miejsca, gdzie mógłby na spokojnie się teleportować, z dala od ludzi zwłaszcza. Napotkaliśmy tę dziewczynę, zaatakowała nas... Chciała nas zabić. Dźgnęła mnie nożem, ale Billy mnie połatał. Wyczarował barierę ochronną wokół nas, ale w pewnym momencie z tej bariery błyskawica trafiła ją... No i po namyśle uznałam, że musimy odstawić ją gdzieś, gdzie nikomu nie zrobi krzywdy. Wydawała się nie mieć dobrze w głowie. Billy teleportował się do X-menów, żeby zapytać, czy ją wezmą. I nas przy okazji też, bo nie zamierzam oddać jej komuś, kogo nie widziałam na oczy. - w krótkich słowach wyjaśniła wszystko, co się stało. Przy okazji również były to wyjaśnienia dla Fro, która jeszcze nie wiedziała, co tu się tak naprawdę stało. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Wto Lis 14, 2017 6:35 pm | |
| Po otrzymaniu zgody na sprowadzenie napastniczki do Instytutu i opuszczeniu gabinetu, Billy wyjaśnił swojej nowej towarzyszce czego dokładnie wymagał do teleportacji, a także zaznaczył, że przed kolejnym skokiem chciałby chwilę odpocząć. Wiedział, że powinni się spieszyć, bo tamta dziewczyna mogła się obudzić w każdej chwili, ale z drugiej strony ich bezpieczeństwo też było istotne. Wolałby nie wylądować w jakimś dziwnym miejscu tylko dlatego, że nie potrafił ocenić w jakim stanie znajdowały się jego moce. Noriko zdecydowała się najpierw zabrać go na stołówkę i choć do tej pory chłopak nie zwracał uwagi na głód, to nagle odkrył, że rzeczywiście chętnie by coś zjadł. W trakcie posiłku odbyli krótką rozmowę, w większości o niczym szczególnym, choć Kaplan zadbał o to, aby wspomnieć imiona Nico i Fro wraz z krótkimi opisami - że ta pierwsza to Azjatka ubrana na czarno, a tę drugą można będzie rozpoznać po dużych oczach. Poza tym nie chciał mówić o nich dużo więcej na wypadek, gdyby dziewczyny sobie tego nie życzyły. W ten sposób minęło im trochę czasu, choć Billy nie potrafiłby stwierdzić ile dokładnie. Pół godziny? Więcej? Najważniejsze jednak, że w końcu chłopak uznał, że nadeszła pora na ponowną teleportację. Pozwolił, aby Noriko zabrała go w jakieś puste i odosobnione miejsce, po czym przywołał swoje moce, nakazując im przenieść ich oboje dokładnie tam, skąd wcześniej przybył... I tak właśnie się stało. Ich pojawieniu się jak zawsze towarzyszyło jasne światło, błyski, błękitna poświata oraz ładunki elektryczności, z których część znów powędrowała ku Azjatce. Czemu nie wszystkie? Tego nastolatek nie był pewien, ale prawdę powiedziawszy teraz nawet się nad tym jakoś głęboko nie zastanawiał. Poza tym wszystkim wygenerowana została również fala uderzeniowa, która odepchnęła lżejsze obiekty, a dla zebranych musiała sprawiać wrażenie krótkotrwałego, lecz dość silnego wiatru, bijącego od centrum teleportacji... Czyli od Billy'ego i Noriko, którzy powoli osunęli się na ziemię. Kontrolowanie lewitacji chyba naprawdę stawało się coraz łatwiejsze. Podczas gdy te efekty wizualne stopniowo zanikały, nastolatek zamrugał szybko, przyzwyczajając wzrok do nowych, o wiele ciemniejszych warunków otoczenia. W głównej mierze odruchowo zadbał o to, aby jasność nie opuściła do końca obu jego dłoni, bo choć z jednej strony mogło to zwrócić na nich uwagę postronnych, to z drugiej on również chciał coś tutaj widzieć. Skłonny był podjąć to ryzyko, skoro i tak w każdej chwili mogli się stąd zebrać. A poza tym... Skoro do tej pory nikt się nimi nie zainteresował, to raczej trochę blasku tego nagle nie zmieni. Spojrzenie Billy'ego w pierwszej kolejności powędrowało ku wciąż spętanej i nieprzytomnej napastniczce, gdyż przede wszystkim chciał się upewnić, że podczas jego nieobecności nie sprawiała dziewczynom żadnych kłopotów... I wyglądało na to, że była grzeczna, bo wciąż całkowicie wyłączona z akcji. Dopiero później nastolatek zerknął po kolei na pozostałych... I choć udało mu się nie zmienić wyrazu twarzy, to w klatce piersiowej poczuł nagły ciężar, z pewnością wynikający ze stresu, jaki niósł ze sobą widok Chase'a. Takie już było jego szczęście. Teraz to dopiero będą problemy... Chyba że blondyn magicznie zmienił swoje podejście, szczególnie do niego, w co Kaplan szczerze nie wierzył. - Hej ponownie. Mam dobrą i złą wiadomość. Dobra, X-Men mogą ją przyjąć i spróbują naprawić jej głowę, jeżeli tylko będzie to możliwe. Zła, nie zgodzili się, żebym was też tam przeniósł. Czyli... Mam ją wysłać razem z Noriko i oni dalej się wszystkim zajmą - wyjaśnił od razu, nie chcąc tracić jeszcze więcej czasu na wymianę uprzejmości, lecz mimo to w pokrętny sposób krótko przedstawiając im swoją towarzyszkę. Wystarczyło jednak, że wcześniej zwlekał z teleportacją, żeby zebrać siły. Och, miał tylko nadzieję, że po tym wszystkim będzie mógł w spokoju wrócić do domu... Bo naprawdę nie chciałby tutaj utknąć. Już prędzej w Instytucie, bo z niego przynajmniej jakoś dotarłby do Nowego Jorku...
|
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Sro Lis 15, 2017 1:18 pm | |
| Kiedy Wiccan stwierdził, że potrzebuje chwili odpoczynku, Noriko od razu wiedziała, gdzie zabrać chłopaka. Jego mała przygoda z mutantką, która miała problemy z głową na pewno nie trafiła chwilę. Kto wie ile czasu zajmował się różnymi sprawami. Dlatego bez wahania poprowadziła go prosto na stołówkę, pozwalając mu zjeść tyle, na ile miał ochotę. I jeszcze trochę więcej. Był młody, a do tego trochę niski. Ciągle rósł, więc powinien dużo jeść. Dziewczynie włączył się tryb opiekunki choć między nimi było pewnie góra trzy lata różnicy. Chętnie słuchała chłopaka kiedy ten opowiadał o jego koleżankach. Szczególnie ją zainteresował fakt, że poznał jakąś Azjatkę. Nori znała niewielu Azjatów. Jakoś ciężko było ich spotkać w tym kraju. Albo to tylko ona miała takiego pecha. Ciężko stwierdzić. Ubranie na czarno mogło sugerować konkretny styl. Goth? Być może. Fro za to chyba miała fizyczną mutację skoro szło ją poznać po dużych oczach. Kiedy w końcu Billy wył najedzony i wypoczęty, Surge zaprowadziła go z powrotem do siłowni. Uznała, że to dobre miejsce na ponowną teleportację. Sprzęt był tam w większości ciężki, więc nic nie powinno się stać. Wyjście na dwór byłoby zbyt ryzykowne pomimo tego, że mieszkali całkiem na uboczu. Poza tym nie chciało jej się zastanawiać nad innymi opcjami. Teleportacja była dziwnym przeżyciem. Nori nie do końca wiedziała co o tym myśleć. Czuła tylko, że elektryczność, która nie zdążyła się rozproszyć na boki, powędrowała do niej. Co też nie było aż takie dziwne. W końcu ładunki cały czas podążały do niej. Musiała zamrugać kilka razy, gdyż błysk lekko ją oślepił. Na szczęście znaleźli się w nieco ciemnawym miejscu, więc nie było źle i jej wzrok szybko się przyzwyczaił do nowego otoczenia. W pierwszej chwili zwróciła uwagę na dziewczyny, o których Wiccan wspomniał wcześniej. Na widok osoby, o której nie powiedział ani słowa, Nori zmarszczyła brwi i od razu zrobiła się czujna. Jej towarzysz jednak nie wydawał się spięty, więc jego też musiał znać. No dobra, nie musiała się spinać, że zaraz władują się w kłopoty. - No cześć. - odezwała się kiedy chłopak wspomniał jej imię, unosząc lekko jedną rękę do góry na powitanie, by zaraz potem skrzyżować ramiona na piersi. - X-Menem nie jestem, więc pewnie mnie nie widzieliście w telewizji tak jak ich. - doskonale wiedziała, że drużyna była znana publice. X-Meni nieraz się pojawili w telewizji czy prasie. W pozytywnym lub negatywnym świetle, w zależności od tego czy ktoś był za czy przeciwko mutantom. Czuła, że powinna trochę wyjaśnić sytuację, bo choć Emma nic nie powiedziała to przecież Surge doskonale wiedziała o co chodzi w większości. Wiccan zapewne też mógł rozumieć o co chodzi, ale mimo wszystko mogła się podczepić pod jego słowa. - Nie denerwujcie się na Billy'ego. Jeśli też macie tajną bazę to na pewno doskonale rozumiecie, że nie można tam wpuszczać kogo popadnie. My tym bardziej nie możemy, masa osób jest przeciwko mutantom. Mogę zagwarantować, że nie będziemy jej trzymać u nas siłą po wyleczeniu. Wszyscy się przeprowadzają z własnej woli. - wytłumaczyła. |
| | | Fro
Liczba postów : 56 Data dołączenia : 07/06/2016
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Pią Lis 17, 2017 4:14 pm | |
| Rozmowa z Nico była... przyjemna, mimo wszystko dziewczyna nie miała jeszcze okazji tak normalnie z kimkolwiek z uciekinierów porozmawiać, zdecydowanie potrzebowała czegoś takiego. Było to tak ...normalne(No nie licząc spętanej nieznajomej). Dodatkowo dowiedziała się, iż Chase się do nich kieruje, huh ciekawe co powie na taki widok. Fro wykorzystała czas oczekiwania na Wiccana rozmasowując stopę na której tak felernie wylądowała, cały czas mając w głowie myśl, że jeszcze będzie musiała popracować nad tymi swoimi skokami. Po pewnym czasie, pojawił się chłopak-rękawiczki, Florence przywitała go niemym pomachaniem dłonią i odwzajemniła uśmiech, chwilę później skupiając swój wzrok na nieprzytomnej nieznajomej. Żabcia wsłuchała się w wyjaśnienia Nico, chciała by zrozumieć co popchnęło dziewczę do ataku na czyjeś życie - sama do niedawna mieszkała na ulicy, zdarzyło jej się kraść, jakoś przecież musiała przeżyć, nigdy jednak nie pomyślała by tak po prostu się na kogoś rzucić. Przemoc... była zła. Kiedy jednak ta myśl, przeszła jej przez głowę przypomniała sobie jak raz zawładnął nią gniew, było to dawno, mieszkała wówczas z rodzicami i w dalszym ciągu uczęszczała do szkoły. Zdarzenie te pamiętała jak przez mgłę, miała zły humor, w sumie to wówczas zawsze miała zły nastrój, jak zwykle rówieśnicy wyśmiewali się z jej wyglądu ...Fro miała dość, nie wytrzymała. Był to pierwszy raz się postawiła, sprała śmieszka na kwaśne jabłko samym językiem. ...Przerażające wspomnienie - ale dające do myślenia, może nieznajoma znajdowała się w podobnej sytuacji? Wówczas oddanie jej jakiejś grupie paradującej w rajtkach wydawało się jej niedorzeczne, tylko... sama przecież nijak nie mogła jej pomóc. Żabcia milczała przez dłużą chwilę, całkowicie pochłonięta własnymi myślami, można to było łatwo stwierdzić po jej skupionym wyrazie twarzy. Kiedy to nagle, do jej uszu dotarł znajomy już dźwięk pewnego środku transportu... - Billy! Niemal wykrzyczała a na jej twarzy od razu pojawił się szczery uśmiech, błyskawicznie obruciła się w stronę chłopaka, wtedy jednak radość przemieniła się w zaskoczenie, inna dziewczyna. Było to głupie i dziecinne, ale Fro przez moment poczuła się zdradzona a wyjaśnienia jakie dostała chwilę później od przybyłych elektryków, jeszcze bardziej odrzuciły Florence od przyjaznego spojrzenia na Noriko. Ba, mało tego, jej wielkie oczy skupiły się na Surge, penetrując ją dość złowrogim i nieprzyjaznym spojrzeniem. Żabcia nie znała się na superbohaterskich sprawach, toteż nie obchodziły ją jakiekolwiek tłumaczenia o ile Chase czy Nico mogli uznać motywy przedstawicielki X-men za logiczne, tak Fro była przegraną sprawą, mimo wszystko patrząc na doświadczenie to przy nich wszystkich była jedynie dzieckiem. Szieckiem, które z swych głupich, samolubnych i zapewne wymyślonych powodów zdążyło już postawić kreskę na tym pomyśle. Cóż, na szczęście nie miała tu zbyt dużo do gadania. - C-co?! N-nie! Niby skąd mamy wiedzieć, że nie zrobicie jej nic złego?! Równie dobrze możesz oszukiwać zarówno nas jak i Billy'ego! |
| | | Chase Stein
Liczba postów : 38 Data dołączenia : 18/02/2016
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Nie Lis 19, 2017 8:12 pm | |
| Jego umysł zarejestrował ten podejrzany, lekki uśmiech Nico, ale nie miał zbytnio nastroju na jakieś zaczepki słowne. No, poza tą, którą rzekł niby do Fro, ale dotyczyła tej pierwszej dziewczyny. Mimo wszystko chodziło mu w niej nie o dogryzienie, a wywarcie na nowej pozytywnego wrażenia. Wątpił, żeby udało się już zaaklimatyzować w nowej rzeczywistości. Ba, wątpił, żeby miało to nastąpić w tym tygodniu. Nie wiedział jeszcze wszystkiego o jej przeszłości, ale skoro wylądowała na ulicy to na pewno nie było to nic przyjemnego. Tak samo jak u niego. Właśnie dlatego tak bardzo ucieszył go fakt, że udało mu się ją rozbawić, albo przynajmniej ucieszyła się na jego widok. To w sumie byłoby nawet lepsze! Nie zdążył jednak zrobić w tej kwestii nic więcej, gdyż jak to się mówi, obowiązki wzywały. Zwróciwszy się do Nico z prośbą o wyjaśnienie, a po chwili nieco większym jego doprecyzowaniem, gdyż część odpowiedzi leżała za Nico. Czekając na odpowiedź liderki podszedł ostrożnie do nieprzytomnej... podejrzanej? Ofiary? Napastnika? Miał nadzieję się tego dowiedzieć, gdyż fakt unieruchomienia jej metalową siatką był... dziwny. Jak Minoru w ogóle tego dokonała? Użyła swoich mocy? Jeśli tak to musiało to być naprawdę konieczne. W normalnych warunkach nie marnowałaby słów na coś tak trywialnego jak unieruchomienie. Szybo jednak zapomniał o zdumieniu, jakie ogarnęło go, gdy ujrzał ten niecodzienny widok, gdyż dziewczyna zaserwowała mu kolejne. Zobaczyła się z Kaplanem, bez poinformowania kogokolwiek, a nie dość wszystkiego zgodziła się na współpracę. Czy ona mówiła teraz na serio? Najpierw rzuciła do drużyny tekstem, że mają się przespać z całą sytuację, żeby podjąć jakąś decyzję, a później całkowicie ich olała i zrobiła jak chciała? Czy ona k***a była poważna? Może i była szefem, ale nie miał zamiaru tolerować czegoś takiego. Nawet fakt, że Nico została dźgnięta nożem, a chłopak ją połatał nie poprawił sytuacji. Zanotował natomiast wzmiankę o X-menach. A więc ci cali Young Avengers byli z nimi w jakichś stosunkach. Wnioskując po zdanej mu relacji raczej pozytywne. Runawyas słyszeli o tym ugrupowaniu i raczej nie patrzyli na nich krzywo, a więc... Może jednak ewentualna kooperacja z YA miała jakąś przyszłość? Cóż, nawet jeśli tak to nie zmieniało to jego totalnego wkurzenia na Nico. Miał zamiar jej nagadać, tu i teraz. Odwrócił wzrok od nieprzytomnej dziewczyny i zwrócił się do rozmówczyni z ogniem w oczach, ale nim zdążył otworzyć usta i cokolwiek powiedzieć otoczenie niespodziewanie rozbłysło jasnym światłem, któremu towarzyszyły błyski i ładunki elektryczne. Tak, nie było wątpliwości. Dobrze pamiętał ich pierwsze spotkanie. Wracał przywódca YA. Starał się pamiętać o tym, że pomógł Nico i znał X-men, gdzie to drugie z każdą chwilą nurtowało go coraz bardziej. Może daliby radę ich "wykorzystać" i poznać lokację mutantów? Albo przynajmniej umówić się z nimi na jakieś spotkanie. Oczywiście nie miał zamiaru, jak co poniektórzy podejmować takich decyzji samemu, ale znali ich poczynania z gazet czy telewizji. Do tego ugrupowania miał chociaż pewność, że pomagają. No i nie wszyscy byli jakoś szczególnie starzy. Niektóre osoby wyglądały na najwyżej o kilka lat starsze od nich. Zresztą. Blondyn podejrzewał, że muszą być też młodsi. W amatorskich nagraniach ich poczynań przeważnie wyglądali na przeszkolonych i zgranych, a takich rzeczy raczej nie osiągnęli podczas kilku starć z przestępcami, nie wiedząc jak używać swoich mocy. Oczywiście były to tylko jego podejrzenia, ale kto wie, może niedługo uda im się dowiedzieć czegoś więcej na ten temat. Byłby to przynajmniej jeden plus całej tej sytuacji. Póki co jednak odrzucił te myśli, gdyż jego oczom ukazał się nie tylko Kaplan, ale i jakaś, całkiem niezła, dziewczyna. Jej włosy i odsłonięty brzuch przyciągnęły na sekundę jego uwagę, ale zaraz skupił się głównie na jej towarzyszu i słowach, jakie wypowiedział no i samej niebieskowłosej. Czyli miała na imię Noriko i w dodatku była od X-men, ale nie była członkiem drużyny. Wyglądała na mniej więcej ich wiek, a więc jego podejrzenia mogły być prawdziwe. Może faktycznie szkolili nowych? Chciał jej coś odpowiedzieć (nie dając tej możliwości Nico, gdyż tak, nadal był na nią zły i gdy tylko zostaną sami czeka ją bardzo nieprzyjemna rozmowa), ale ku jego zdumieniu uprzedziła go Fro, a jej słowa wprawiły go w chwilową konsternację. Czy ona była zazdrosna o Kaplana...? Czy naprawdę kolejna osoba z drużyny chciała mu w ten sposób uprzykrzać życie? Najpierw Molly, później Nico, a teraz jeszcze Fro? W końcu udało mu się ochłonąć i odchrząknąwszy zwrócił się do, jak mniemał mutantki, uprzejmie ignorując słowa Florence. Wolał nie ciągnąć tego tematu, gdyż powody, jakimi kierowała się dziewczyna nieszczególnie przekonywały go do jej zdania. Poza tym X-men nie słynęli raczej z przestępczej działalności. - Nie mam zamiaru denerwować się na Billy'ego za to, że nie załatwił nam wejściówki. (przynajmniej nie za to) To w pełni zrozumiałe, że chronicie swojego domu. Na Waszym miejscu postąpiłbym identycznie. Co do niej... - rzekł, wskazując na Nightshade, a następnie kontynuował. - Mam nadzieję, że zdołacie jej pomóc, a co dalej... Cóż, to już zależy od niej i Was. Nie jest członkiem naszej drużyny, a dodatkowo zraniła Nico. Nie obchodzą mnie jej dalsze losy, ale na pewno nie chce jej przy mojej rodzinie. Zdecydowanie. - wpychał się w zdanie Nico i utrudniał jej życie? Cóż, w tej chwili miał to gdzieś. |
| | | Nico Minoru
Liczba postów : 51 Data dołączenia : 08/08/2015
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Pon Lis 20, 2017 6:14 pm | |
| Rozmowa z Fro była dosyć przyjemna, ale niestety z tych luźniejszych tematów trzeba było przerzucić się na te cięższe, dotyczące teraźniejszości. Zwłaszcza, że w chwilę po Steinie pojawił się Billy wraz z niebieskowłosą Azjatką. Brwi Nico powędrowały do góry, bo mówiąc szczerze niespecjalnie tego właśnie się spodziewała. Przynajmniej Wiccanowi wpadło do głowy przyprowadzić ze sobą dziewczynę w ich wieku, bo inaczej jakiejkolwiek dyskusji w ogóle mogłoby nie być. W pewnym sensie była wdzięczna, że się pojawili, bo to oszczędziło jej na chwilę obecną kłótni z Chasem. Nie zamierzała żałować swojej decyzji. A to, że Chase'a będzie najtrudniej przekonać? Cóż. I tak i tak do takiej dyskusji by doszło, przynajmniej na całe szczęście dojdzie do niej później. Na razie skupiła się na słowach Wiccana. Mówiąc szczerze słowa te nie przypadły jej do gustu i wciąż nie podobało jej się oddawanie nieznajomej w inne ręce, a dokładniej ręce, których w ogóle nie znała. To, że słowa Noriko miały bardzo wiele sensu i zdecydowanie rozumiała ją i X-menów wcale nie oznaczało, że ten pomysł miał jej się spodobać. Dlatego też lekko zmarszczyła brwi, ale zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Fro odezwała się dość impulsywnie. Okey, jej zachowanie było zrozumiałe. No a potem wtrącił się Chase, nie dając jej w ogóle odpowiedzieć, co zdecydowanie nadwerężyło już poszarpane atakiem nerwy. Nie zapowiadało się na przyjemną rozmowę w późniejszym czasie. Teraz jednak trzeba było zakończyć sprawę dziewczyny. - Fro, zgadzam się z Tobą. Mogłoby tak być, oczywiście. Z drugiej strony Noriko pokazała trochę zaufania w naszą stronę, przybywając tu sama z Billym, bez żadnego wsparcia. Równie dobrze to mogła być sprytnie przygotowana pułapka z naszej strony. - wyjaśniła łagodnie dziewczynie, chociaż raczej od razu było widać, że jest zwyczajnie zazdrosna. Dopiero wtedy zdecydowała się odpowiedzieć Noriko. - Nie mam powodu, by gniewać się na niego. Zapewne na waszym miejscu postąpiłabym tak samo. Nie zmienia to jednak faktu, że ciężko jest mi tak zaufać Wam na słowo honoru. Z drugiej strony muszę się jednak zgodzić z Chasem, że nie dalibyśmy sobie rady z tą dziewczyną. Ma kompletnie wyprany mózg, jakby przebywała w środowisku polegającym na zasadzie "zabij i przeżyj, albo giń". Nie mamy sił i środków, aby jej pomóc. - westchnęła lekko, krzyżując ręce na piersiach. Posłała za to ostre spojrzenie Stenowi, gdy stwierdził, że nie interesują go jej dalsze losy. No to w takim razie tu się mijali w poglądach, nie pierwszy raz zapewne i nie ostatni. - Nie odniosłam jednak wrażenia, żeby była z gruntu zła. Bardziej... zagubiona? Rozumiem, że teraz zabierzesz ze sobą tylko ją, Noriko. W takim razie, czy w niedługiej przyszłości, ja lub ktokolwiek z mojej drużyny mógłby wpaść do was i sprawdzić, jak ona się miewa? Zapewne jesteś w stanie zrozumieć, że nieco trudne jest dla nas ot tak oddać tę dziewczynę w obce ręce, nawet, jeśli złożysz mi wszystkie przysięgi, że nic jej się nie stanie. Będę spokojniejsza, mogąc w przyszłości sama to sprawdzić. I swoją drogą, jestem Nico. - dorzuciła, orientując się, że wciąż się nie przedstawiła. Resztę obecnej drużyny określiła imionami wcześniej, a samej siebie nie. No cóż, zdarza się zapomnieć o takich sprawach. Zapewne będą musieli się przygotować na ewentualne przybycie obcych, dlatego propozycja Nico brzmiała tak, a nie inaczej. Równie dobrze nawet nie musiałaby iść dokładnie do siedziby X-menów, tylko spotkać się gdzieś na mieście. W końcu sami powiedzieli, że nie będą jej trzymać na siłę, więc jeśli już jej pomogą, to nie będzie jakimś problemem wypuścić ją na spacer czy coś. Mniej by się denerwowała, a nerwów i problemów zdecydowanie RA już nie potrzeba. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Pon Lis 20, 2017 9:19 pm | |
| Kiedy tylko Noriko zaczęła mówić, Billy rzucił na nią okiem, lecz zaraz potem jego spojrzenie przesunęło się już po twarzach pozostałych rówieśników, przynajmniej na tyle, na ile mogło w tych okolicznościach - gdy jedyne dobre oświetlenie generował tak naprawdę on sam. Energia wokół jego dłoni nie była stała i nieruchoma, wręcz przeciwnie, powoli krążyła i wirowała, przez cały czas zmieniając trochę sposób, w jaki rozjaśniała otoczenie. Cienie pozostawały mniej więcej w tym samym miejscu, ale biały blask nieustannie wymieniał się z błękitnym na różnych obszarach. Mimo tego subtelnego rozglądania się, chłopak w dalszym ciągu słuchał słów Azjatki i nie mógł się powstrzymać przed ocenianiem ich w myślach. Po jej wcześniejszym - szczególnie początkowym - zachowaniu trochę się obawiał, że powie coś, co sprowokuje resztę... Ale teraz nastolatek stopniowo się uspokajał. Noriko przywitała się z Runaways, w pewnym sensie wyjaśniła im to, kim była... A raczej kim nie była... I nawet spróbowała go bronić przez argumentowanie punktu widzenia X-Men. Miło z jej strony. Oczywiście zaraz potem zaczęły się już przewidywane przez Kaplana problemy. Słysząc protest Fro, chłopak aż się lekko wzdrygnął, w głównej mierze z zaskoczenia... Nie tylko gwałtownością jej wypowiedzi, ale i samym faktem, że to ona odezwała się jako pierwsza. Tego Billy się nie spodziewał, prawdę mówiąc obstawiał, że to Chase będzie miał coś do powiedzenia, może Nico... Ale ona? Wcześniej wydawała mu się być bardziej zgodna. Albo chociaż cichsza. Teraz sam już nie był pewien... Jeszcze większym zaskoczeniem okazało się jednak to, że runawaysowy odpowiednik Tommy'ego nie tylko nie zgłosił żadnych problemów... Ale i chyba nawet popierał ich pomysł z odesłaniem napastniczki do siedziby X-Men? Co tu się właśnie stało? O czym oni rozmawiali, podczas gdy Kaplan siedział w Instytucie? Nastolatek zaczynał się poważnie gubić, a w dodatku był praktycznie pewien, że na jego twarzy musiało odbijać się zdezorientowanie. Nie bardzo rozumiał jak to możliwe, że słowa Chase'a przemawiały do niego bardziej od tych wypowiadanych wcześniej przez Nico. Nie w pełni, nie do końca - ale wciąż bardziej. W końcu jednak to właśnie przywódczyni drużyny zabrała głos i Billy nie mógł nie zwrócić uwagi na to, że zaczęła od uspokojenia Fro, podczas gdy ich blond towarzysz kompletnie ją zignorował. Potem przez chwilę było tak, jak Kaplan się spodziewał - podejrzenia, brak zaufania, czyli chyba standardowe nastawienie Runaways do większości świata, z naciskiem na obcych i dorosłych... I wreszcie nastąpiła kolejna niespodzianka, gdy okazało się, że Nico nie potrzebowała przekonywania, aby postawić na logiczne rozwiązanie. Chłopak jasno widział, że jej się to nie podobało, że wolałaby załatwić sprawę inaczej, ale przynajmniej nie protestowała. Dobrze, bo byłoby mu strasznie głupio, gdyby teraz współpraca się posypała. Co prawda Billy nie miał pojęcia skąd dziewczyna wytrzasnęła myśl, że ich napastniczka nie była z gruntu zła, ale nie zamierzał już się do tego odnosić. Telepaci X-Men mogli to sobie wszystko sprawdzić, a on nie będzie sprowadzał na siebie spojrzeń podobnych do tego, którym dopiero co został uraczony Chase. Z tego też powodu chłopak świadomie przemilczał to martwienie się o agresorkę. Nie jego sprawa, nie będzie się wtrącał, Instytut jakoś sobie poradzi - w końcu już został ostrzeżony. Choć trochę kusiło go wspomnieć o tym, że nawet sama nieznajoma może nie mieć ochoty się z nikim spotkać, a już na pewno nie z jedną z osób odpowiedzialnych za porażkę przeprowadzonej przez nią próby morderstwa... Ani tym bardziej z niedoszłą ofiarą tejże próby. O ile w ogóle zostanie pod opieką X-Men. - Zawsze ja mogę to kiedyś przy okazji sprawdzić i wam przekazać. Pewnie i tak będę czasem u nich bywał... Wspólne treningi i tak dalej - zasugerował za to na wypadek, gdyby Noriko miał nie przypaść do gustu pomysł z wizytą obcych nastolatków w Instytucie. Tak naprawdę dziewczyna mogła nawet nie być upoważniona do obiecywania takich rzeczy, a to postawiłoby ją w bardzo niewygodnej sytuacji... Więc Billy wolał podsunąć Nico inne rozwiązanie. Co prawda jemu Runaways również nie do końca ufali, ale skoro już mieli ze sobą współpracować, to chyba przynajmniej w tak mało istotnej kwestii mogliby mu uwierzyć na słowo. Tuż po swojej wypowiedzi, Kaplan od razu skrzyżował luźno ramiona na klatce piersiowej, co rzecz jasna doprowadziło do nagłej zmiany w rozłożeniu światła i cienia, bo manifestacja jego mocy przesunęła się wraz z jego rękami. Teraz blask padał z nieco większej wysokości, a w pierwszej chwili strumienie energii zakręciły się nieco szybciej, nim ponownie się uspokoiły.
|
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Wto Lis 21, 2017 12:31 pm | |
| Po tłumaczeniach czekała na reakcję całej trójki. Trójki, nie dwójki. Widok chłopaka z tymi dziewczynami nieco ją zaskoczył, bo Wiccan nie wspominał jej o nim. Powiedział tylko o dziewczynach. Pewnie dotarł tu w międzyczasie kiedy akcja toczyła się w Instytucie. Właściwie to jej to nie przeszkadzało. Faceci czasem byli dużo rozsądniejsi od dziewczyn, bo nie kierowali się uczuciami, nie licząc agresji, tylko głową. Pierwsza wypowiedź, jaką usłyszała, tylko potwierdziła jej przekonania. Najpierw ten radosny krzyk, a potem złowrogie spojrzenia na nią i jeszcze wymyślona bajeczka odnośnie krzywdzenia mutantów zamiast pomagania im. Właśnie tego typu dziewczyn nie trawiła. Głupie się zauroczą i potem gadają głupoty, bo kierują się uczuciami zamiast pomyśleć choćby przez chwilę. No cóż, niektórzy miewali problemy z myśleniem. - Oczywiście. X-Meni to grupa bandytów, która pragnie zagłady własnego gatunku. - stwierdziła sarkastycznie na słowa Fro, wywracając oczami i z lekkim zdenerwowaniem stukając metalowym palcem o drugą rękawicę kiedy tak trzymała skrzyżowane ramiona. Nie chcąc niepotrzebnie psuć sobie nerwów, Noriko przeniosła wzrok na kolejną osobę, którą był blondyn. To on się odezwał jako następny. Twarz Surge nieco złagodniała. Pod koniec wypowiedzi blondyna nawet uśmiechnęła się lekko. Rodzina. Więc nazywali, lub przynajmniej on nazywał, swoją drużynę rodziną. W Instytucie też ich uczono, że są jedną wielką rodziną i mogą tą szkołę nazywać swoim domem. Co prawda niebieskowłosa osobiście nie była do tego zbyt przekonana, ale jednak miło mieć miejsce, które można nazwać domem. Na krótką wymianę zdań między dziewczynami nie zwróciła zbytnio uwagi. Dopiero, gdy Nico zwróciła się do niej, Nori przeniosła na nią swój wzrok. Przy okazji poznała imię ich męskiego towarzysza. Na szczęście Azjatka okazała się rozsądniejsza od jej koleżanki. Wyjątek potwierdza regułę, nie zmieni zdania na temat dziewczyn tak czy tak. Wypranie mózgu i bycie zagubionym odrobinę się jej znów skojarzyło z tą małą, której nie udało im się uratować. Starała się jednak o tym nie myśleć teraz. Ważne, że nie będą musieli się przerzucać argumentami i chyba w miarę się dogadali co do losów młodej przestępczyni. Czy wręcz morderczyni, patrząc na to, czego dowiedziała się o nieprzytomnej dziewczynie. Przechyliła lekko głowę w prawą stronę, słysząc pytanie Azjatki. - Nie mogę podjąć takiej decyzji, to zależy raczej od naszej szefowej. Jeśli dasz mi swój numer telefonu to mogę się z tobą skontaktować po jej decyzji. Pewnie zrozumie wasze wątpliwości. Trzymanie mutantów u nas na siłę mija się z celem. Każdy musi dobrowolnie chcieć pokazać się od lepszej strony i udowodnić, że nie wszyscy mutanci to potwory. - wytłumaczyła. Specjalnie nie używała określenia "dyrektorka", to mogłoby już podsunąć im jakieś domysły. Musiała ostrożnie dobierać słowa, by z niczym się nie zdradzić. Tu już nie chodziło o brak zaufania tylko o dbanie dobra ogółu. - Billy też dobrze mówi. On wie już, gdzie jest nasza baza. Ma do nas wstęp wolny. No, ale decyzja należy już do was, jak wolicie rozwiązać tą sprawę. - pomysł młodszego chłopaka też był dobry. Jeśli faktycznie zaczną współpracę to będzie się u nich pojawiał, więc będzie mógł sprawdzić jak się miewa mutantka. Jej pozostało czekać na decyzję reszty. Poza tym odniosła wrażenie, że jednak ta czwórka nie jest jedną drużyną. Najwidoczniej faktycznie to były tylko koleżanki Wiccana, nie towarzyszki w walce. Właściwie to nie miało dla niej żadnego znaczenia. |
| | | Chase Stein
Liczba postów : 38 Data dołączenia : 18/02/2016
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Nie Lis 26, 2017 11:41 pm | |
| Po udzieleniu zdecydowanej odpowiedzi Noriko posłał jej lekki, zaintrygowany uśmiech. Cóż, wyglądała całkiem całkiem, a fakt, że była od X-menów jedynie wzmacniał jego ciekawość co do jej osoby. Była w zasadzie pierwszą osobą od nich, którą dane im było spotkać. Cała ta sytuacja miała swoje plusy. Po raz pierwszy od kilkunastu godzin udało mu się chociaż na chwilę przestać myśleć o Gert z przyszłości, która przestrzegła ich przed Victorem Manchą, a następnie umarła na jego oczach. Nie zdążyła nawet dokończyć zdania. Co takiego chciała mu powiedzieć? Pozostanie mu już tylko się domyślać, ale przede wszystkim dopilnować, żeby jej morderca otrzymał zasłużoną karę. Co z tego, że w teorii jeszcze tego nie zrobił. W przyszłości stanie się mordercą, więc najlepiej ukrócić to nim będzie miał okazję kogokolwiek skrzywdzić. No ale, wracając do obecnej sytuacji. Po owym uśmiechu w kierunku niebieskowłosej obejrzał się na Nico, której zaoferował mniej przyjazne spojrzenie, w którym czaiło się swoiste wyzwanie. Może i nie powinien wtrącać się jej w słowo przy obcych, gdyż osłabiało to jej pozycję, ale patrząc na to, jak wyglądało obecnie decydowanie o czymkolwiek w tej drużynie wolał nie ryzykować. Jeszcze uznałaby, że woli później zabrać ją do nich. Mowy nie ma! Może i była ofiarą jakiegoś prania mózgu, ale nie zmieniało to faktu, że zaatakowała i zraniła jedno z nich. Nie miał zamiaru ryzykować, że to samo spotka Molly czy Gert. Nie mówił jednak nic więcej. Mimo wszystko nie miał zamiaru odstawiać tutaj jakichś wymyślnych teatrzyków. Pomimo gniewu, jaki odczuwał w tej chwili w kierunku przyjaciółki nie chciał zaprzepaścić ewentualnych relacji z mutantami. No i ewentualnie tym Kaplanem, ale nadal mu nie ufał! Wsłuchał się w milczeniu w jej słowa, ale na wzmiankę o odwiedzinach wywrócił oczami, z trudem trzymając język za zębami. Cóż, zawsze będzie mógł wybić jej ten pomysł z głowy później. Zresztą, po chwili zorientował się, że to byłaby niezła okazja, żeby jakoś zagadać tych X-men. Oczywiście nie nastawiał się z góry, że zostaną sojusznikami, ale do tej pory nie okazali się mordercami, pragnącymi zniszczyć świat, a więc może nie będzie tak źle? W całej tej sytuacji przemilczał niespodziewaną reakcję Fro, ale przynajmniej Nico potrafiła zrobić jedną sensowną rzecz, próbując ją uspokoić. Czuł się zły na siebie, że tak ją zignorował. Była przecież, a przynajmniej taką miał nadzieję, nową członkinią ich drużyny. Zdecydowanie nie powinna się czuć ignorowana w taki sposób. Miał nadzieję, że później uda mu się jej to jakoś zrekompensować, ale póki co skupił wzrok na drugim nastolatku, który w końcu zabrał głos. Odpowiedź zostawił jednak Nico, w końcu to do niej się zwracał. Starał się opanować zdenerwowanie i w sumie póki co nie wychodziło mu to jakoś tragicznie. Zaintrygowała go wzmianka o tych wspólnych treningach Wiccana z X-men. Cóż, może jednak warto by zapoznać się z nim nieco bliżej? Oczywiście nie wierzył w podanie im lokalizacji bazy, ale zawsze to jakieś bonusowe punkty, jeśli przedstawi Runaways w dobrym świetle. Oczywiście początkowo zastanowiło go, czy aby nie wyolbrzymia z tym sojuszem, ale kolejne słowa Noriko pozbawiły go tej nieufności. Podobał mu się ten sarkazm w głosie, styl ubioru... Była intrygująca. Miał nadzieję, że uda mu się z nią jeszcze porozmawiać w jakichś mniej oficjalnych warunkach, aczkolwiek nie wierzył w jakąś szybką realizację tego pomysłu. - Wydaje mi się, że to rozsądna opcja. Skoro już jesteśmy... sojusznikami to mógłbyś nam pomóc w ten sposób. Dać znać przez wiadomość czy coś w tym stylu. Nie sądzisz, Nico? - rzekł, siląc się na lekki uśmiech w jej stronę. Zresztą, teraz już nawet nie chodziło o nią. Zdecydowanie nie chciał tak łatwo nazywać tego chłopaka sojusznikiem tak łatwo, najpierw musiał go sprawdzić. Mimo wszystko sytuacja tego wymagała, a więc róbmy dobrą minę do złej gry. Natomiast wracając na sekundę do samej treści to Stein celowo użył propozycji wiadomości. Mógł pogodzić się z decyzją, że od teraz będą mieli jednego, całkowicie niesprawdzonego sojusznika, ale zdradzać lokalizacji ich domu nie miał zamiaru, przynajmniej póki nie okażą się godni takiego kredytu zaufania. Tego nie mówił już jednak na głos. Był święcie przekonany, że Nico myśli tak samo. |
| | | Nico Minoru
Liczba postów : 51 Data dołączenia : 08/08/2015
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Wto Lis 28, 2017 6:26 pm | |
| Obserwowała cały czas z ciekawością przybyłą mutantkę. Wychodziło na to, że dzięki współpracy z Young Avengers mają szansę poznać wiele nowych osób. Przyszłość zapowiadała się więc dosyć obiecująco... O ile uda im się odnaleźć Victora Manchę i coś z nim zrobić. Spochmurniała nieco, gdy od razu na myśl o Victorze przed oczami stanęła jej Gert z przyszłości. Umierająca. Odpowiedź Billy'ego skwitowała delikatnym uśmiechem. No cóż, to też było jakieś wyjście. Chyba powinna okazać chociaż tyle zaufania, skoro mieli współpracować. Czekała jednak cały czas na to, co odpowie Noriko. W końcu czego by nie powiedzieć, jej zdanie było decydujące w tym wszystkim. Ku jej zdumieniu dziewczyna uniosła się na słowa Fro. - Fro nie miała nic złego na myśli. - powiedziała spokojnie, aczkolwiek nieco bardziej twardo niż wcześniej. - Po prostu nie zetknęła się nigdy z X-menami i ma wątpliwości. Jak każdy zresztą. Tak czy siak jestem wdzięczna, że w ogóle zechcieliście wziąć sobie na głowę kłopot w postaci agresorki. - miała nadzieję, że nie będą kontynuować tego tematu. Wiedziała przecież, że słowa Fro było podyktowane zazdrością, ale nie zamierzała na głos zdradzać uczuć dziewczyny. Miała również nadzieję, że Fro wystarczą takie tłumaczenia i nie chlapnie znowu czegoś podobnego. Trochę obawiała się, że X-menka mogłaby się poczuć urażona i zrezygnować ze zdjęcia im z głowy kłopotu. Cały czas jednak czekała na odpowiedź odnośnie ewentualnego kontaktu. W sumie jakby tak popatrzeć, X-meni mieli całkiem dobrą reputację, jeśli można to tak nazwać. Nie zamierzała wybiegać w przyszłość aż tak mocno, ale może dzięki Wiccanowi uda im się dogadać również z X-menami? Na pewno potrwa to dłuższy czas, ale taka współpraca także mogłaby być przydatna. Oczywiście najpierw będą musieli przetrawić współpracę z Young Avengers, a co będzie potem, kto wie. Nie zamierzała jednak zatrzaskiwać tej furtki, przyszłość w żadnym wypadku nie była pewna i ustalona, tak więc wszystko mogło ją zmienić. A patrząc na to, jaka czeka ich przyszłość, jeśli nie znajdą Victora... Każda pomoc się przyda. Nawet, jeśli Chase cierpiał coś do Kaplana, a Noriko zaufał natychmiast. No jasne. Prychnęła pod nosem, słysząc jak blondyn popiera Azjatkę. - Jasne, byłabym wdzięczna, Noriko. - w tym miejscu podyktowała dziewczynie swój numer. - Natomiast jeśli nic z tego nie wyjdzie, to nie szkodzi. Wierzę, że Billy przekaże nam wszystko, co będzie konieczne i ważne. - nie było sensu upierać się przy swoim zdaniu, poza tym naprawdę był to dobry pomysł. Oczywiście, że nie zamierzała podawać nikomu lokalizacji ich bazy, to się rozumiało samo przez się. Wprawdzie Billy się teleportował... I tutaj zamarła. Zdała sobie sprawę, że nie zadała chłopakowi najważniejszego pytania. Czy nie znając w ogóle ich lokalizacji byłby w stanie się do nich teleportować? Tak, jak zrobił to wcześniej, gdy ich znalazł? Nie spodobał jej się ten pomysł wcale a wcale. Nie, że nie ufała chłopakowi, ale była to osoba spoza ich drużyny, która znałaby ich lokalizację. Będzie musiała go o to zapytać, ale na osobności. Tak na wszelki wypadek, żeby nie podsuwać ewentualnie innym takich pomysłów. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Wto Lis 28, 2017 10:50 pm | |
| Szczerze mówiąc Billy coraz bardziej cieszył się z tego, że w końcu nie musiał zbyt wiele robić czy mówić, bo mógł to w spokoju zostawić innym i jedynie obserwować rozwój wydarzeń. Służył tutaj głównie za lampkę nocną, czym pomagał przede wszystkim sobie, bo nie był nawet pewien czy innych takie światło nie irytowało. On sam zdążył przywyknąć do jego migotania, więc nie narzekał. No i... Może wynikało to też z faktu, że to była jego własna energia? Czy to mogło mieć jakieś znaczenie? Nie wiedział do końca, ale wcale by go to nie zdziwiło. Spojrzenie chłopaka przesuwało się pomiędzy mówiącymi, lecz w gestach był bardzo oszczędny. Prawdę powiedziawszy prawie nie obracał przy tym głowy, chyba że nie mógł już tego uniknąć. Wyraz jego twarzy również nie ulegał poważnym zmianom, w czym nastolatek posiadał sporą praktykę - pozyskaną między innymi przez lata spędzone w szkole. Tam nauczył się nie zwracać na siebie niczyjej uwagi. Przynajmniej do momentu, gdy otwierał usta. Teraz ważne było jednak to, że najwyraźniej właściwie wyczuł odpowiedź Noriko, która w dodatku zaakceptowała sugerowane przez niego rozwiązanie. To go nie zaskoczyło. Wydawało mu się, że mniej więcej rozumiał sposób działania X-Men, chociaż z konieczności sporo sobie do niego dopowiadał. Trochę gorzej radził sobie z interpretowaniem zachowań Runaways... Ale nad tym zamierzał jeszcze popracować. Podejrzewał zresztą, że po spędzeniu z jednymi i drugimi czasu wyrobi sobie większą wprawę. Tym razem zgodność Chase'a nie stanowiła już dla niego aż tak ogromnego szoku. Kaplan zdążył się pozbierać po jego ostatniej niespodziewanej wypowiedzi i obecnie ostrożnie oceniał blondyna ponownie. Odnosił wrażenie, że był przez niego traktowany lepiej z tego względu, że po prostu oznaczał mniejsze zło, ale... Prawdę mówiąc był skłonny to przyjąć. Przynajmniej dzięki temu przez jakiś czas się ze sobą nie kłócili, a to zawsze jakiś plus. Wraz ze zgodą Nico na ich wspólny plan - dwa plany? - wszystko zaczęło wreszcie wskazywać na to, że na tę chwilę sprawa została już załatwiona. Poszło... Prędko. Na pewno o wiele szybciej, niż Billy oczekiwał. Początkowo podejrzewał, że dyskusja i szukanie pasującego wszystkim rozwiązania potrwają dłużej, a tu spotkała go taka niespodzianka. Rzecz jasna nie narzekał, wręcz przeciwnie, cieszył się z tego, że sytuacja najwyraźniej została opanowana, ale nie mógł powstrzymać się przed refleksją, iż znowu kolejna trudna sytuacja rozeszła się po kościach. Żeby tylko się do tego nie przyzwyczaił, bo potem zderzenie z rzeczywistością może nie być dla niego zbyt przyjemne. - Więc... W takim razie to już chyba wszystko? Odeślę cię do domu - zasugerował, równocześnie obracając się w taki sposób, żeby stanąć przodem do Noriko, po czym wykonał dwa kroki za siebie, aby zrobić wokół dziewczyny więcej miejsca. Wiedział, że własne moce nie zrobią mu krzywdy, nie obawiał się tego, a jednak odruchowo pamiętał o przestrzeni potrzebnej do teleportacji i to dlatego się cofnął. Po prostu wyrobił sobie nawyk. - Do zobaczenia za jakiś czas - dodał, a jego myśli popłynęły już w stronę Instytutu. Starał się wyobrazić sobie jedno z tych bezpiecznych pomieszczeń, w których nie powinien wyrządzić poważnych zniszczeń... Siłownia najprawdopodobniej się do tego nadawała, bo w końcu ostatnim razem niczego tam nie uszkodził, nawet jeżeli trafił do niej przypadkowo. Nastolatek wziął głęboki oddech, westchnął, po czym wreszcie rozpoczął proces teleportacji. - Chcę wysłać je do bazy X-Men, chcę wysłać je do bazy X-Men, chcęwysłaćjedobazyX-Men... - Kaplan najpierw opuścił ręce wzdłuż ciała, lecz zaraz potem skierował je lekko na boki, pod kątem może czterdziestu pięciu stopni do tułowia. Światło otaczające jego dłonie nie potrzebowało większej zachęty i prędko rozeszło się dalej, wstęgami i iskrami okrążając mutantkę oraz napastniczkę. Szybko zasłoniło je obie całkowicie, a gdy po kilku sekundach ustąpiło, dziewczyn już z nimi nie było... Billy za to unosił się kilkanaście centymetrów nad ziemią. Po wszystkim chłopak powoli osunął się z powrotem na ulicę, a blask jego mocy znów zaczął się cofać, ograniczając się do dłoni oraz oczu mrugającego prędko nastolatka. - Czyli tę kwestię mamy z głowy - zauważył oczywistość, po cichu licząc na to, że ktoś zasugeruje co dalej. Wcale nie zdziwiłoby go, gdyby teraz Chase ponownie zrobił się w stosunku do niego wrogi, ale wolał nie zakładać tego z góry. Przed spotkaniem nieznajomej zamierzał zbierać się już do domu, lecz skoro sytuacja się zmieniła, to Kaplan potrzebował się upewnić, iż mógł zniknąć.
Ostatnio zmieniony przez Wiccan dnia Sro Lis 29, 2017 7:39 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Sro Lis 29, 2017 3:13 pm | |
| Na całe szczęście ich interes szedł całkiem gładko. Nori nie musiała się martwić, że będą jakieś problemy. Ani tym bardziej spięcia. Nie licząc tej całej Fro, cała reszta obecnych tu osób okazała się być bardzo rozsądna. Na całe szczęście. Jak widać, wszyscy popierali pomysł, aby młoda przestępczyni trafiła do X-Menów. Była pewna, że Emma będzie w stanie ją "naprawić". W końcu była silną telepatką. Mogła jej naprostować sposób myślenia. - Agresorka czy nie. To mutantka. Trzeba jej pomóc. Wielu z nas ma nieprzyjemną przeszłość za sobą, w tym ja, więc to nic wielkiego. - wzruszyła lekko ramionami, po chwili chowając ręce do kieszeni swoich spodni. Może i nie wszyscy od nich byli tacy wspaniałomyślni i rwali się do pomocy innym, ale to było ich głównym celem. Niektórzy po prostu nie mieli do tego charakteru i trzeba było im mówić co mają robić. Ona sama osobiście nie przepadała za ludźmi, szczególnie tymi płci żeńskiej, ale i tak im pomagała, bo tak trzeba. Jej osobiste odczucia nie liczyły się na polu walki. Kiedy Nico zgodziła się na jej pomysł, Azjatka wyciągnęła swój telefon z kieszeni spodni i zapisała sobie jej numer, podpisując go imieniem dziewczyny. Urządzenie szybko wróciło do jej kieszeni, po czym Surge podeszła bliżej Nightshade jak tylko Billy powiedział, że odeśle ich do Instytutu. - W takim razie do usłyszenia. Być może do zobaczenia. - pożegnała się ze wszystkimi. Już po chwili nie było po niej śladu w tym miejscu.
z/t dla mnie i Nightshade. |
| | | Nico Minoru
Liczba postów : 51 Data dołączenia : 08/08/2015
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Wto Gru 05, 2017 10:56 pm | |
| Tak, spotkanie z X-menką było de facto zakończone, problem z głowy, można było wracać do bazy. Wciąż jednak niepokoiła ją ta teleportacja. - Tak, wszystko. - rzuciła krótko, obserwując, jak Billy odsyła Noriko i dziewczynę gdzieś do bazy X-menów. Zawahała się dłuższą chwilę, patrząc po zgromadzonych. Cóż, w sumie patrząc na to, co zamierzała teraz zrobić, nie uniknie długiej dyskusji i zapewne kłótni z Chasem. A Fro? Miała nadzieję, że dziewczyna nie pomyśli o czymś dziwnym i nie wprowadzi to jeszcze bardziej gęstej atmosfery. Odetchnęła głębiej i w dwóch krokach znalazła się przy Kaplanie. - Zapomniałam o jeszcze jednej kwestii. - poinformowała go z nieco srogą miną i złapała pod ramię, szybkim krokiem odprowadzając kawałek dalej, z dala od swoich towarzyszy. Już sobie wyobrażała, co sobie pomyślą, ale wolała nie przeprowadzać tej rozmowy przy nich. Potem się zastanowi, ile z tego im powiedzieć, albo co im w ogóle powiedzieć. Mina Nico wyrażała całą sobą "wytłumacz się". - Coś mi wpadło do głowy. Teleportowałeś się do nas w parku, nie mogłeś jednak wiedzieć, że tam właśnie będziemy, czyli wnioskuję, że umiesz przenosić się... do osoby, a nie do miejsca. - mówiła nieco ciszej, tak na wszelki wypadek, żeby tamci z tyłu tego nie usłyszeli. - W takim razie czy jest możliwe, żebyś przeniósł się w jakieś miejsce, nie znając jego lokalizacji, ale wiedząc, że jest tam dana osoba? Albo jakoś inaczej obejść problem nieznajomości adresu miejsca? - skrzyżowała ręce na piersiach. Domyślała się, że odpowiedź będzie pozytywna, ale wolała się jednak upewnić. W takim wypadku nie wiedziała nawet, co mogłaby z tym zrobić. Bo co z tego, że utrzymywali w tajemnicy lokalizację swojej bazy, skoro bez wrażenia mógłby się do niej teleportować. Wtedy chyba jedyną rozsądną rzeczą będzie nie wypuszczać go ze środka, o ile zdecyduje się skorzystać z tej możliwości... Nie, to nie podobało jej się ani trochę. I mogła się założyć, że reszta też nie będzie zachwycona. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Sro Gru 06, 2017 12:10 am | |
| W tym momencie Billy w pełni spodziewał się, że zostanie już odprawiony do domu, zresztą najprawdopodobniej przez Chase'a. Był na to przygotowany i nawet na to czekał, bo po długim dniu zaczynał się robić porządnie zmęczony. Nie spodziewał się natomiast tego, że Nico będzie z nim coś chciała omówić na osobności - przynajmniej na tyle, na ile dało się to zrobić w tych okolicznościach - dlatego zaskoczenie i zdezorientowanie z pewnością odbiły się na jego twarzy, kiedy tylko dziewczyna wspomniała o tej jeszcze jednej kwestii. Po części ze względu na zaskoczenie, ale i po prostu na swoją na ogół zgodną naturę, Kaplan nie zaprotestował, tylko pozwolił wziąć się pod rękę i zaprowadzić nieco dalej od rówieśników. Po drodze rzucił im przez ramię lekko spłoszone spojrzenie, ale... Prawdę mówiąc chyba i tak nie miał nic do stracenia. On zaraz się stąd ewakuuje. To Nico będzie im tłumaczyła o czym rozmawiali i dlaczego. Może brzmiało to okrutnie i samolubnie, może nie był z tego dumny, ale naprawdę nie chciał wystawiać się na kolejne pretensje i to za coś, na co nie miał większego wpływu. Po wyrazie twarzy Azjatki spodziewał się czegoś poważnego i niezbyt dla niego przyjemnego, ale kiedy zaczęła już tłumaczyć problem... Okazało się, że nie chodziło o nic aż tak bardzo złego, więc chyba jednak niepotrzebnie się negatywnie nastawiał. To znaczy, w pewnym stopniu rozumiał obawy dziewczyny, bo w końcu Runaways starali się kryć przed resztą świata, ale przecież nie zamierzał umyślnie się do nich włamywać, a potem trąbić innym o ich adresie, prawda? To by się mijało z celem, skoro chciał się z nimi zaprzyjaźnić i współpracować. - Teoretycznie? Zdarzało mi się teleportować do kogoś albo do nieokreślonego bezpiecznego miejsca... A raz przypadkowo wylądowałem w jakimś laboratorium czy tam pracowni w Wieży Mścicieli, z czego nie byli zachwyceni... Ale w tym przypadku znałem położenie budynku, bo kto nie zna, tylko po prostu trafiłem do złego pomieszczenia... - to powiedziawszy, Billy przerwał sobie gwałtownie, bo zorientował się, że schodził z tematu, by rozprawiać o nieistotnych szczegółach. W związku z tym nastolatek potrząsnął szybko głową, jak gdyby chciał w ten sposób przywołać się do porządku i oczyścić umysł ze zbędnych myśli, po czym od razu kontynuował wyjaśnienia, teraz już konkretniej. - Więc pewnie tak, chyba mógłbym zrobić coś takiego, gdyby dopisało mi szczęście. Albo właśnie pech, zależnie od punktu widzenia. Nie do końca panuję nad teleportacją i czasem trafiam nie tam, gdzie powinienem. Właściwie całkowicie pewien jestem tylko przenoszenia się do miejsc, które dobrze pamiętam, inaczej to trochę loteria... - przyznał. Takich problemów było w gruncie rzeczy więcej, bo chwilami Kaplan odnosił wrażenie, że odległość też miała jakieś znaczenie, innym razem zaś wydawało mu się, iż jego moce reagowały bardziej na podświadome pragnienia i cele, aniżeli na to, co z rozmysłem próbował nimi osiągnąć... Jak na przykład wtedy, kiedy teleportował Victora ze sobą i Bucky'm do Nowego Jorku, choć oficjalnie zamierzał zostawić go na plaży w Los Angeles. Jego zdolności wiedziały oczywiście lepiej i nie pozwoliły mu tak po prostu porzucić ładnego, miłego chłopaka z nadludzkimi umiejętnościami. Nie dziwił im się... Choć trochę im zazdrościł, bo najwyraźniej miały więcej śmiałości od niego. - Wydaje mi się, że kiedy byłem w Wieży, Tony Stark mówił coś o zabezpieczeniu budynku przed teleportacją, więc może dałoby się stworzyć takie urządzenie... Ale zgaduję, że wy z nim o tym nie porozmawiacie, a sami nie dacie rady zbudować czegoś takiego? - zasugerował jeszcze, a choć wciąż zwracał się do Nico, to mimo wszystko rzucił Fro i Chase'owi kolejne spojrzenie, teraz już o wiele spokojniejsze. Doskonale wiedział, że Runaways nie spróbują dogadać się z Mścicielami. Zdążył się już o tym przekonać. Mimo to Iron Man był uznawany za jeden z najbardziej błyskotliwych umysłów na Ziemi, więc kiedy on twierdził, że coś dało się zrobić, to najprawdopodobniej miał rację. To mogło dać Nico nadzieję na to, że prędzej czy później jej drużyna będzie w stanie jakoś ochronić swoją siedzibę przed teleportacją.
|
| | | Nico Minoru
Liczba postów : 51 Data dołączenia : 08/08/2015
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Sro Gru 06, 2017 5:00 pm | |
| To, że tamci będą mieli pretensje, było pewne, a przynajmniej że Chase będzie je miał. Fro było o wiele łatwiej wyjaśnić cokolwiek, kiedy nie była uprzedzona do członka Young Avengers. Zresztą ważniejsze było dla niej rozwiązanie sprawy teleportacji do nich, niż przejmowanie się nieuzasadnionymi pretensjami o konieczność tymczasowej rozmowy sam na sam. Trochę poniewczasie zdała sobie sprawę z faktu, jak mogło zabrzmieć jej pytanie, jakby kompletnie mu nie ufała, ale przecież tak nie było. Była po prostu ostrożna, wolała wiedzieć, czego się po prostu spodziewać. No i brała jednak pod uwagę, że chociażby przypadkiem mogłoby się to wydać, w taki właśnie sposób. Mimowolnie uśmiechnęła się słysząc, jak pomylił pomieszczenia. Drobna dygresja, ale de facto ją uspokoiła. Nie musiała się obawiać, że trafi kiedyś do ich siedziby i zrobi się z tego jeszcze większy problem niż z tego, że zgodziła się na współpracę. - Jak dla mnie wyszło Ci całkiem dobrze, ale w sumie... Wiedziałeś, dokąd się przenosisz. - skinęła głową słysząc o jego problemach z przenoszeniem się. Przekrzywiła za to lekko głowę, słysząc o urządzeniu blokującym teleportację. To brzmiało bardzo obiecująco i jednocześnie mogłoby im pomóc się zabezpieczyć. Mogła się założyć, że Billy nie był jedyną istotą na świecie zdolną przenosić się w taki sposób. Dobrze byłoby mieć sposób na ewentualne zablokowanie takich przenosin. W innym wypadku będzie musiała uświadomić wszystkich, że taka sytuacja może się zdarzyć, a wtedy co z ich kryjówką? Ale tak czy siak, pomysł był bardzo obiecujący. Dlatego też uśmiechnęła się szeroko. - Nooo, zdecydowanie nie porozmawiamy. A co do zbudowania, próbować zawsze można, prawda? - podsumowała radośnie i mocno przytuliła chłopaka. W zasadzie u niej takie zachowanie było całkowicie normalne, czego by nie powiedzieć. - Dzięki. - i cmoknęła go w policzek, zaraz potem puszczając. Za co dziękowała? Chyba za wszystko. Za uratowanie życia, za pomoc z problemem, za nie przejmowanie się nieufnością reszty, za ściągnięcie tu Noriko... Powodów było całkiem sporo. No i oczywiście za podsunięcie sposobu rozwiązania problemu z teleportacją. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Sro Gru 06, 2017 8:37 pm | |
| Prawdę mówiąc Billy prawie obawiał się, że już samo wspomnienie Iron Mana wystarczy, aby pogorszyć humor Nico - i w pełni świadomie podejmował to ryzyko, bo w końcu gra zdawała się być warta świeczki - jednakże znów spotkała go niespodzianka... Gdyż dziewczyna wcale się nie zezłościła, tylko wręcz przeciwnie, uśmiechnęła się, najwyraźniej zadowolona z jego pomysłu. Ta świadomość jeszcze bardziej uspokoiła i rozluźniła nastolatka, bo przecież osiągnął właśnie swój cel, czyli dał Nico nadzieję na zabezpieczenie bazy - i domu? - jej drużyny. Zadanie wykonane. Na tym jednak nie skończyło się zaskoczenie Kaplana, bo w jednej chwili jego rówieśniczka potwierdziła, że rzeczywiście spróbują na własną rękę zbudować takie urządzenie... A w następnej już go przytulała, dziękowała mu za pomoc, całowała go w policzek. Sprawy rozwinęły się tak szybko, że Billy nie zdążył się nawet odezwać czy zaprotestować, choć prawdę mówiąc na to ostatnie prawdopodobnie i tak by się nie zdobył. Nie przywykł do tego rodzaju kontaktu fizycznego z osobami, które słabo znał, ale równocześnie był po prostu zbyt miły, żeby na niego nie pozwolić. I za mało asertywny, ale osobiście wolał to pierwsze wyjaśnienie. Na twarzy chłopaka od razu wykwitło zdziwienie, ale prędko zmusił się do przywołania na nią uśmiechu, nawet jeżeli lekkiego i odrobinę niepewnego... A przede wszystkim zakłopotanego. Nie wiedział do końca jak powinien na to zareagować, więc czekało go chyba improwizowanie oraz modlenie się w duchu o to, aby jego zachowanie zostało uznane za właściwe. Przynajmniej nie czuł charakterystycznego ciepła, które zwiastowałoby rumieńce, a więc jakoś ich uniknął... Ale i tak starał się nie spoglądać w stronę widzów. Wcale by go to nie zdziwiło, gdyby właśnie nabił sobie kolejne punkty ujemne u Chase'a. I to znowu nie z własnej winy! - Jasne. Nie ma sprawy. Trzeba sobie pomagać - zapewnił na początek, bo za długie milczenie zdecydowanie byłoby zbyt dziwne. Wydawało mu się, że zmieścił się w granicy czasu przewidzianego na odpowiedź, ale nie był tego w stu procentach pewien. Spojrzenie nastolatka na moment padło na ziemię, a raczej na drogę pod ich stopami, ale zaraz potem wziął się już w garść, odetchnął trochę głębiej... I gotów był dalej funkcjonować. - Więc... Na mnie już chyba czas. Będziemy w kontakcie. Telefonicznym - te słowa Billy rzucił wyraźnie głośniej, żeby Fro i Chase też mogli je usłyszeć, po czym wreszcie zaryzykował zerknięcie w ich stronę, wciąż trochę obawiając się wyrazów ich twarzy. Chyba dobrze się stało, że w tych warunkach nie widział ich aż tak dokładnie, bo w końcu miał przy sobie jedyne niezłe źródło światła w okolicy, a oni oboje znajdowali się teraz kawałek dalej... Kaplan naprawdę nie zazdrościł Nico konieczności wytłumaczenia im co i jak. - Do zobaczenia - dodał, teraz przenosząc już wzrok właśnie na Azjatkę i odruchowo wycofując się o jeszcze kilka kroków, aby zrobić sobie więcej miejsca do teleportacji. Doskonale wiedział, że powinien jak najszybciej porozmawiać z Kate i z Victorem i pewnie nie tylko z nimi, ale... Ale w tym momencie był już taki zmęczony. Późna godzina, teleportowanie się w tę i z powrotem oraz stres zrobiły swoje, przez co chłopak nie marzył o niczym innym, jak tylko o powrocie do domu i położeniu się spać. No, może pomijając niewielką część jego podświadomości, która wciąż miała siłę wyobrażać sobie zasypianie przy obiekcie jego rosnącego zadurzenia, ale to wcale mu nie pomagało. - Chcę się przenieść do domu, chcę się przenieść do domu, chcęsięprzenieśćdodomu - powtarzał, skupiając się na dobrze zapamiętanym obrazie dachu budynku, w którym mieszkał. Wolał nie ryzykować niszczycielskiego czy głośnego lądowania bezpośrednio w swoim pokoju i zaalarmowania rodziców, a schodzenie po parapecie tak czy siak miał już opanowane do perfekcji. Po raz kolejny Runaways mogli obserwować pokaz świateł wynikający ze zdolności Billy'ego. Woń ozonu szybko rozeszła się po najbliższym otoczeniu, a wraz z nią także i strumienie elektryczności oraz błękitno-biała jasność, która wkrótce potem pochłonęła chłopaka... Kiedy zaś w końcu się rozpłynęła, zabrała Kaplana ze sobą.
Z/t.
|
| | | Fro
Liczba postów : 56 Data dołączenia : 07/06/2016
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Sob Gru 16, 2017 8:15 pm | |
| Fro czuła się dość.. głupio, zdecydowanie nazbyt dała ponieść się swym emocją, metaforycznie dostała za to po głowie, toteż postanowiła się już nie wtrącać do rozmowy. Spuściła głowę ku ziemi i milczała starając się okiełznać buzujące uczucia, które dla niej całkowicie przyćmiły nieprzytomną dziewczynę, która była odpowiedzialna za całe te spotkanie. Kiedy przedstawicielka X-men oraz ostatecznie Billy w magiczny sposób zniknęli, dziewuszka głośno westchnęła po czym spojrzała z pozostałościami gniewu na młodzika z super-rękawiczkami. - Przepraszam. Rzuciła krótko ale szczerze, po czym przeniosła swój wzrok na najbliższy dach i ugięła nogi. - Będę wieczorem, chcę chwile zostać sama. Kończąc mówić skoczyła z dużą siłą w kierunku dachu jednego z okolicznych budynku z niego na kolejny i... zniknęła w oddali.
z/t (Mam problemy z czasem ostatnio to nie chcę was tutaj dłużej blokować) |
| | | Chase Stein
Liczba postów : 38 Data dołączenia : 18/02/2016
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Pon Gru 25, 2017 9:12 pm | |
| Jak się okazało Nico nie była całkowicie bezużyteczna i bezmyślna. Potrafiła stanąć za Fro, co mimo wszystko było dla niej na plus. Nawet jeśli miał nadzieję na współpracę z X-men to nie miał zamiaru pozwalać im na szydzenie z członków swojej drużyny. Zwłaszcza nowych, którzy byli całkowicie zagubieni w nowym świecie. Nie udało mu się póki co dowiedzieć dokładnej historii dziewczyny, ale nagła zmiana na dom w postaci drużyny herosów i konszachty z dwoma innymi ugrupowaniami nieszczególnie normalnych ludzi musiały być trudne do przyswojenia. Póki co jednak skupił się bardziej na obecnej sytuacji, a mianowicie kończeniu zawierania układu z X-men oraz Kaplanem. Wolał mieć pewność, że liderka nie wymyśli kolejnego idiotyzmu, całkowicie zapominając o fakcie, że nie jest tutaj sama. No tak. W końcu tylko kazała się wszystkim zastanowić, a następnie poszła i olewając swoją poprzednią decyzję postanowiła sama podjąć decyzję. Wręcz idealne rozwiązanie! Jak na razie nie robiła nic głupiego, a więc jej dalsza rozmowa z Noriko oraz Kaplanem przebiegła bez jego wtrąceń. Uważnie obserwował sposób, w jaki nastolatek odesłał członkinię X-men oraz niedoszłą morderczynię Nico do ich bazy, ale niewiele mu to powiedziało. Mutacja, magia? Obstawiał, że prędzej byłoby to coś w tym stylu, chociaż kto wie. Może dysponowali naprawdę potężną technologią, którą mógł sterować za pomocą myśli. Dalsze rozmyślenia nie dały by mu jednak odpowiedzi, a więc postanowił odłożyć je na później. Bardziej niż ciekawością kierował się tutaj nieufnością. Może i przed chwilą stanął po jego stronie (niechętnie), ale nie miał zamiaru zostać jego najlepszym przyjacielem z dnia na dzień. Przez Nico stanęli przed faktem dokonanym, z którym będą musieli się zmierzyć, z pewnością nie tak bezmyślnie jak Azjatka. Będzie musiał z nią poważnie porozmawiać. Najlepiej w towarzystwie reszty drużyny. Jeśli miała zamiar częściej urządzać sobie taką samowolkę w tak poważnych sprawach to nie chciał ryzykować, aby nimi przewodziła. Oczywiście nie planował robić tego teraz, ale mieć oko na jej poczynania już tak. W razie czego Karolina mogłaby się okazać dobrym zamiennikiem. Zależało mu na wszystkich, głupkach też, ale nie miał zamiaru pozwalać na narażanie ich na realne niebezpieczeństwo. Nikomu, bez wyjątku. Pożegnawszy Noriko skupił się na pozostałych osobach, póki co pozostawiając Fro w spokoju. Gdy zobaczył, jak dziewczyna odciąga go na stronę omal nie wybuchł, ale zaciskając bardzo mocno zęby udało mu się powstrzymać od komentarzy, które same cisnęły mu się na usta. Jeśli liczyła, że zignoruje ten fakt to się myliła i to grubo. Był jednak na tyle uprzejmy, że pozwolił im dokończyć te rozmowę. Jeśli ustalałaby z nim spotkanie to jemu każe spadać na drzewo, a jej da szlaban niczym małym dziecku. No po prostu... Co ona sobie do cholery wyobrażała? Może i była ich liderką, ale nie byli jej podwładnymi. Byli rodziną, a ona zaczynała się zachowywać, jakby woda sodowa uderzyła jej do głowy. Jeśli faktycznie tak było miał zamiar wylać na nią wiadro zimnej wody. Kwintesencją całej sprawy był moment, w którym go przytuliła i pocałowała w policzek. Wziął bardzo głęboki, aby nie wybuchnąć, nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Naprawdę? Czy ona zgodziła się na to wszystko tylko dlatego, że ten pajac się jej spodobał? "Olać rodzinę, mam ochotę go wyrwać." - serio? Gdy Kaplan w końcu spojrzał łaskawie w ich stronę o kontakcie rzucił mu jadowite spojrzenie. Jeszcze przed chwilą był gotów spróbować go zaakceptować, ale próbując wyrwać Nico spadł o mniej więcej sto pozycji. Ratowało go jedynie to, że wyglądał na zszokowanego, gdy został niespodziewanie przytulony i ucałowany. Albo nie spodziewał się takiego zachowania albo tak szybkiego wyrwania zdobyczy. Dla jego dobra oby właściwą odpowiedzią była bramka numer jeden. W kolejnym, równie widowiskowym co wcześniej zniknięciu chłopaka obchodziło go tylko jedno. Już go z nimi nie było. Korzystając z tego faktu już chciał zacząć opieprzać przyjaciółkę, gdy niespodziewanie odezwała się Fro. Na całe szczęście gniew zastąpiło zdziwienie, a więc nie uznała, że to na nią jest tak wkurzony. Nie spodziewał się, że postanowi uciec, ale w sumie, patrząc na to wszystko nie mógł mieć jej tego za złe. Będzie musiał z nią porozmawiać, gdy już do nich wróci. Znała drogę do bazy, a poza tym dość długo żyła sama, w ciągłym ruchu. Raczej nie musiał się o nią martwić, ale gdyby nie wróciła do terminu, który zapowiedziała miał zamiar ruszyć jej szukać. Póki co jednak została mu jedna, bardzo ważna sprawa. Wziął kilka głębokich wdechów, żeby nie wybuchnąć, a przynajmniej nie od razu, a następnie podszedł do ostatniej pozostałej tu poza nim osoby. - O czym z nim rozmawiałaś, gdy zabrałaś go na ubocze? - rzekł, gniewnie patrząc jej w oczy. Ton głosu jasno mówił, że nie przyjmie odmowy ani głupiej wymówki. Miał zamiar upewnić się, że nie była ta głupia, jak na to wyglądało. Tu i teraz. |
| | | Nico Minoru
Liczba postów : 51 Data dołączenia : 08/08/2015
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Czw Gru 28, 2017 5:35 pm | |
| Za to według Nico bezużyteczny, bezmyślny i zapatrzony w spódniczki był Chase, który do współpracy z Kaplanem był ciągle nastawiony negatywnie, ale dla Noriko najwyraźniej zgodziłby się na każdy rodzaj komitywy z X-men, bez względu na warunki. To zdecydowanie nie było uczciwe. Najważniejsze jednak było to, że udało im się dogadać i zdjąć z głowy jeden z problemów. Wróciła do Chase’a i Fro z uśmiechem ulgi na twarzy, że przynajmniej nie będzie musiała się martwić tym, że Young Avengers bez zapowiedzi zwali im się na głowę w ich własnej bazie. Wiedziała już nawet także, jak wyjaśni całej reszcie, dlaczego zgodziła się na tę współpracę, chociaż najpierw mieli się nad tym zastanowić. To był po prostu impuls powstały po tej rozmowie. Miała się tylko dowiedzieć kilku rzeczy, ale w głębi serca wiedziała, że to była dobra decyzja. Po spokojnym przemyśleniu reszta również powinna to zrozumieć. Zwłaszcza, że to nie oznaczało od razu podawania im wszystkiego, co wiedzą, a zwłaszcza adresu bazy. Ale przy ewentualnej konfrontacji z Manchą mogą potrzebować pomocy. Zanim jednak miała okazję powiedzieć cokolwiek, Fro po prostu zniknęła. Widziała, że coś było nie tak, ale rozumiała potrzebę dziewczyny, by zostać samą. Zbyt wiele na raz się po prostu wydarzyło w zbyt krótkim odstępie czasu. Jak Fro wróci, wtedy spróbuje z nią delikatnie porozmawiać. Teraz zostawało już tylko wrócić do bazy, a przynajmniej tak właśnie sądziła. Póki Chase się nie odezwał. Skrzyżowała ręce na piersiach, słysząc jego agresywne pytanie. Nie, nie zamierzała być miła po tym, co się tu przed chwilą działo. I nie zamierzała tolerować takiego tonu od faceta, który ewidentnie myślał nie tym, co trzeba. - A jak sądzisz, co? Widziałeś chyba, co zrobił. Jak bez problemu teleportował się wcześniej do nas, a nie mógł wiedzieć, że będziemy tam, a teraz przeniósł obie dziewczyny do siedziby X-men. To chyba jasne, że poszłam się upewnić, że nie grozi nam nieoczekiwany najazd kogokolwiek do naszej siedziby, bo jak widać nie ma większych problemów z przeniesieniem się bez znajomości adresu. W przeciwieństwie do Ciebie, ja myślę głową, a nie tym, co mam w spodniach. – spojrzała na niego z irytacją. Chase ją irytował coraz mocniej, swoim zachowaniem wtedy, teraz i ogólnie podczas spotkania z Noriko. – Myślałeś, że nie widziałam, jak na nią patrzyłeś i jak się zachowywałeś? Na Wiccana patrzysz jaki na wroga, jakby próbował Tobie osobiście uciąć łeb, a przy niej byłeś w stanie zgodzić się na wszystko, czego zażąda, bez żadnych, najmniejszych nawet warunków. Bo co, bo to dziewczyna? – potrząsnęła z irytacją głową, mając ochotę trzepnąć go w ten głupi blond łeb. Zaraz jednak się uspokoiła, wracając do zasadniczego tematu, to jest teleportacji. - Billy podsunął też, że jeśli chcemy się zabezpieczyć przed teleportacją niepożądanych osób, to Stark wspominał coś o zabezpieczaniu budynków przy pomocy jakiegoś urządzenia. Więc zamiast się czepiać, mógłbyś spróbować sprawdzić, czy da radę zbudować takie coś dla nas. Aczkolwiek sądzę, że skoro Stark twierdzi, że się da, to znaczy, że jest to możliwe. – spojrzała wyczekująco na chłopaka, oczekując jego reakcji. Oczywiście mogłaby postawić jakieś zaklęcia, ale z nimi był zawsze o tyle problem, że mogła ich użyć tylko raz. I nie zawsze mogła być pewna efektów. |
| | | Chase Stein
Liczba postów : 38 Data dołączenia : 18/02/2016
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Pon Sty 08, 2018 7:21 pm | |
| Po zadaniu pytania Chase niecierpliwie czekał na odpowiedź. Pewna część jego mówiła mu, że powinien się uspokoić i zrobić to wszystko na spokojnie. Mimo wszystko nie mógł zaprzeczyć temu, że Wiccan pomógł Nico i być może uratował jej życie. Minoru może i zdążyła go dzisiaj mocno wkurzyć, ale nie na tyle, żeby uwierzył w to, że kłamałaby w takiej sprawie do kogoś z drużyny. Idąc dalej, on sam przyprowadził do niej dwie kolejne osoby, które głównie za jego sprawą wciągnięto do drużyny. Markus i Fro. Czy tego żałował? Zdecydowanie nie. Przeczuwał, że zrobił dobrze, a ta dwójka nie zawiedzie jego oczekiwań oraz zaufania. Jednakże co, jeśli jego przyjaciółka miała tak samo w tej sytuacji? Może zbyt szybko ocenił całą sytuację? Nawet jeśli tak to musiałby się opamiętać chwilę wcześniej. Teraz było już za późno. Zdążył już pokazać swoje nastawienie do obecnej sytuacji, na co czarnowłosa postanowiła odpowiedź w dość przewidywalny sposób. Trudno zresztą się jej dziwić. Sam zareagowałby pewnie tak samo. W ciszy wysłuchał wszystkiego, co miała mu do powiedzenia, chociaż kilkukrotnie korciło go, żeby jej przerwać. Zacisnął jednak mocno zęby i dał jej kontynuować. Teraz nie był już tak pewny tego, czy żałuje swoich ostatnich słów. Gdy liderka w końcu skończyła swoją przemowę westchnął głośno i strzepnął na bok kilka kosmyków włosów, które wpadały mu w oczy. Pewna część jej słów była wkurzająca, ale inne wskazywały na to, że jednak nie straciła rozumu i może nawet nie próbowała podbijać do Kaplana. Z jakiegoś powodu to ostatnie sprawiało, że czuł się nieco mniej poirytowany. W końcu cicho sapnął, a następnie odchrząknął i przemówił. - No dobra, przyznam Ci rację. Jego zdolności są niepokojące i wizja niespodziewanej wizyty również. Jesteś pewna, że możemy mu zaufać w tej sprawie? Może do tej pory myślał, że mamy takie zabezpieczenia, a teraz nie wiadomo co może wymyślić. Poza tym... Stark? Bardziej już ufam Kaplanowi niż temu dupkowi w zbroi. Kiedy on z nim w ogóle rozmawiał? Jeszcze się okaże, że są szkółką niedzielną Avengersów i zwalą nam ich znowu na głowę. Ostatnim razem nie skończyło się to dla nas dobrze. Nie mam ochoty na powtórkę. - tutaj zamilkł na chwilę i skrzywił się na wspomnienie tej próby rozdzielenia ich przez jakże cudownych bohaterów w rajtkach. - Natomiast co do urządzenia to wątpię. Ciężko mi to przyznać, ale Stark jest ode mnie lepszy w majsterkowaniu. Mogę sprawdzić, ale nie licz na wiele. Po tych słowach skrzywił się z niezadowoleniem. Tak, to były dla niego zdecydowanie trudne do wypowiedzenia zdania. Nie był to jednak koniec jego wypowiedzi, a więc gdy już ochłonął po tej nieprzyjemnej sytuacji odchrząknął i kontynuował. - Natomiast co do sposobu mojego myślenia to chyba Cię zaskoczę, ale nie skupiałem się na Noriko. Jasne, jest ładna. Jednakże, co bardziej istotne, jest jakoś powiązana z X-men. I Ty i ja słyszeliśmy już o tej grupie. Nie wiem jak Ty, ale gdybym miał za kimś głosować to wszystkie moje głosy oddałbym na nich, a nie cudownych Avengersów. Moglibyśmy skorzystać i nawiązać z nimi kontakt. Może prywatnie nie okażą się dupkami równymi Kapitanowi Ameryce. Zresztą... Skoro już mówisz o myśleniu nie tym, co trzeba to co z Tobą? Kazałaś nam wszystkim przemyśleć całą sytuację, a później sama podjęłaś decyzję. Olałaś nas wszystkich, Nico. Skoro chodziło o bezpieczeństwo bazy to czemu odeszłaś z nim na stronę? Przejmuję się tym tak samo mocno jak i Ty. Na pewno nie rzucałaś mu przy okazji tego żadnych uroczych słówek? To, jak rzuciłaś mu się w ramiona na pożegnanie też nie jest normalne. Na pewno jesteś tutaj bez winy? - rzucił w jej stronę, ale tym razem już bez agresywnego tonu głosu z wcześniej. |
| | | Nico Minoru
Liczba postów : 51 Data dołączenia : 08/08/2015
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Czw Sty 11, 2018 1:27 pm | |
| Może i odrobinkę przesadziła z takim, a nie innym tonem, ale czego by nie powiedzieć, Chase zaczął. Naskoczył na nią jakby ściągnęła mu na głowę bandę Avengers albo próbowała go zabić. A jak na razie to była jedyną osobą, która prawie nie zginęła. Zdecydowanie powinien trochę zluzować i spuścić z tonu, inaczej kolejne dni w bazie będą naprawdę ciężkie. Coraz bardziej miała dosyć jego zachowania, a zwłaszcza tych pretensji do niej samej. Zachowywał się, jakby był o coś zazdrosny, co najmniej zazdrosny. Nie do końca umiała to określić. Przynajmniej teraz sobie odpuścił i zszedł z tonu agresywnego i zazdrosnego dowódcy, bo inaczej naprawdę by oberwał. Naprawdę miała na dzisiaj dosyć, żeby jeszcze się z nim kłócić. Przynajmniej jednak jego wypowiedź zaczęła być bardziej merytoryczna, a nie nastawiona na ochrzanienie jej. W porządku, mógł mieć wątpliwości, jasne, że tak, nie siedział w jej głowie i nie mógł wiedzieć, o czym myślała, więc nie było żadnych problemów, żeby mu to wyjaśnić. Jednak w spokojnej, rzeczowej rozmowie, takiej jak teraz. Wysłuchała go spokojnie, może nawet trochę zamyślona. I delikatnie się uśmiechnęła, kiedy przyznał jej rację. - Uważam, że możemy. Ale jak zawsze, nie można być niczego pewnym na 100%. Wątpię jednak, żeby nas oszukał, bo to w końcu jemu zależało na tej współpracy. Oszustwo w tak ważnej sprawie raczej kompletnie by ją pogrzebało. Co natomiast do Starka, nazywają się Young Avengers, tak? To chyba jasne, że mają z nimi jakieś kontakty. Nie wnikałam w to zbytnio, bo nie chcę mieć z Avengersami nic do czynienia. Wystarczy mi to, co odstawił wielki Kapitan Ameryka. – prychnęła pod nosem, potrząsając lekko głową. – I chyba nie jest tak głupi, żeby zrzucić nam ich na głowę. Wtedy naprawdę bym się wściekła. – mina Nico nie pozostawiała wątpliwości na temat tego, co mogłaby zrobić za taką akcję Kaplanowi i wszystkim dookoła tak przy okazji. - O to mi chodzi, żebyś sprawdził. Jeśli nic nie uda Ci się zrobić, to trudno, postawię wokół bazy zaklęcia ochronne. Nie ma mowy, żeby ktokolwiek niezapowiedziany i niechciany zwalił nam się na głowę. – kiwnęła głową, rozumiejąc w pełni Chase’a w tym temacie. Jeśli mu się uda, to świetnie. Jeśli nie, przynajmniej będzie można twierdzić, że próbowali. Lepsze to niż siedzenie i nic nierobienie. - Chase, inaczej to wyglądało, wierz mi. Słyszeliśmy o nich, to prawda, ale to wciąż nie znaczy, żeby od razu zgadzać się na wszystkie ich warunki. Wiesz, zasada ograniczonego zaufania. I tak, też wolę X-menów od Avengersów. Co nie znaczy, że ufam im na tyle, żeby tak bez negocjacji zgadzać się na wszystko. Ale tak czy siak, stało się, przynajmniej zawsze mam jej numer. Zawsze krok pierwszy w ewentualnych negocjacjach, prawda? – uśmiechnęła się lekko i objęła ramionami. Staff of One zdążył zniknąć, co dość jasno mówiło, jak bardzo zmęczona była. Kolejna „pretensja” blondyna była natomiast tak niedorzeczna, że aż otworzyła usta, wgapiając się w niego ze zdumieniem. Próbowała sobie w ogóle poukładać, co on właściwie jej insynuował. Zaraz potem jednak się pozbierała. Westchnęła głęboko i po prostu podeszła do chłopaka, obejmując go w pasie i opierając czoło o jego klatkę piersiową. - Okey, to nie było zbyt uczciwe z mojej strony, wiem o tym. Spotkałam się z nim po to, żeby zadać kilka dodatkowych pytań, bez Ciebie. Wybacz, ale zależało mi na spokojnej rozmowie, a przy Tobie taka by nie przeszła. Ta zgoda to był po prostu impuls. Wiem, że dobrze zrobiłam. Możemy kiedyś potrzebować ich pomocy, jeśli z Manchą nie pójdzie łatwo. A czemu odeszłam na stronę? Ten sam powód. Gdyby odpowiedź była taka, jakiej się spodziewałem pierwotnie… Od samego początku reagowałeś na niego przesadnie i ze złością. Nie chciałam kolejnej awantury, naprawdę mam dość wszystkiego na dzisiaj. – spojrzała na swój brzuch w miejscu, gdzie dziewczyna trafiła ją nożem i lekko zadrżała. Nawet nie chciała myśleć nad tym, jakby się to skończyło, gdyby była sama. – I daruj sobie te insynuacje, naprawdę. Nie lecę na Kaplana i nie będę lecieć. Byłam mu po prostu wdzięczna. Zwłaszcza za uratowanie życia. – zaakcentowała to ostatnie i przymknęła oczy. Naprawdę miała nadzieję, że Stein ją zrozumie. Adrenalina opadła i jedyne, o czym teraz marzyła, to o znalezieniu się we własnym łóżku. Za dużo się dzisiaj zdarzyło, żeby miała siły myśleć jeszcze nad czymkolwiek. - Mogę mieć do Ciebie prośbę? – mruknęła po dłuższej chwili ciszy. – Darujmy sobie dzisiaj wyjaśnianie tego pozostałym. Nie mam na to sił. Zróbmy to dopiero jutro, proszę… – nie byłaby w stanie w jakiś logiczny sposób przetłumaczyć tego reszcie. Nie dzisiaj, nie bez kawy i chociaż chwili snu. Ale to już zostawiała chłopakowi do zdecydowania, żeby znowu nie zaczął na nią za chwilę naskakiwać. Chwilę się też pozbiera i zaraz mogą wracać do bazy. |
| | | Chase Stein
Liczba postów : 38 Data dołączenia : 18/02/2016
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Pią Lut 02, 2018 10:56 pm | |
| Po wypuszczeniu z siebie tego całego monologu, który już od dłuższej chwili kłębił mu się pod kopułą stanął w ciszy i skrzyżowawszy ręce na piersiach dał jej w końcu możliwość odpowiedzenia. Przy okazji czekania na jej ruch rozejrzał się po okolicy w swoich goglach, ażeby mieć pewność, że nikt ich nie obserwuje czy też podsłuchuje. Na szczęście była to jedynie rutynowa czynność i zaraz mógł wrócić wzrokiem do dziewczyny, uprzednio odsłoniwszy swoją twarz. Niestety to, co usłyszał niezdołało go tak do końca uspokoić. Może i miała rację, ale widział w tym wszystkim dość nieprzyjemne luki. W duchu liczył na to, że to jedynie jego przesadne, lekko paranoiczne podejście do obcych, ale dla dobra oraz bezpieczeństwa reszty wolał nie okazywać wylewności każdemu, kogo napotkał. - Mimo wszystko powinniśmy na nich uważać, póki nie pokażą, że możemy im ufać... Nie chce wyjść na paranoika, ale równie dobrze mógł się do nas odezwać właśnie na rozkaz Starka. Jasne, nie mamy pewności, ale zawsze pozostaje taka opcja. Ta dziewczyna też mogła być podstawiona... chociaż nie wydaje mi się, żeby X-men chciało uczestniczyć w czymś takim. - dokończył, chociaż gdy zamilkł przyszła mu do głowy dość nieprzyjemna myśl, którą postanowił jednak odrzucić. Jakoś trudno było mu uwierzyć, żeby Noriko też była pozorantem. Zresztą, wszystko okaże się w trakcie ich znajomości. Skoro już musieli to potrafił się z tym pogodzić, ale póki co miał zamiar mieć oko na Kaplana tak jak i resztę jego drużyny. O ile w ogóle będą mieli okazję ich poznać. Jej słowa co do spróbowania skwitował skinięciem głowy, a jej pomysł z zaklęciem nawet go uspokoił. Co prawda zmarnowaliby cenne zaklęcie, których to Nico miała ograniczony asortyment, ale mimo wszystko ich bezpieczeństwo było dość ważne. Zwłaszcza teraz, gdy w ich otoczeniu zaczęli pojawiać się obcy. Postanowił także nie dodawać nic co do samej Noriko, skupiając się raczej na ogólnym sensie jej słów. - Nie zgodziłbym się na wszystko. Gdyby na miejscu tej dziewczyny znalazłoby się którekolwiek z nas niepanujące nad sobą nikomu nie pozwoliłbym jej tknąć. Ale ona? Była obca i niebezpieczna. Nie jesteśmy dyplomowanymi psychologami, którzy zajmują się resocjalizacją morderców. Pamiętaj, że w bazie jest Molly, a także Fro i Markus. Może i mała dałaby sobie radę, ale ta dwójka nadal jest przerażona tym wszystkim. - dokończył, rzucając jej (a przynajmniej się starał) spokojne spojrzenie. Czekając na odpowiedź co do ostatniej kwestii, jaką były jej pobudki co do zawiązania paktu z YA z pewnością nie spodziewał się, że postanowi go przytulić. Odruchowo objął ją w talii, ale jego mina zdecydowanie wyrażała zdziwienie. Między innymi dzięki jego obecnemu stanowi udało jej się powiedzieć to wszystko bez jakiejkolwiek uwagi z jego strony. Przynajmniej w trakcie mówienia. Bo nawet jeśli w pewnym stopniu go uspokoiła to pewne kwestie nadal go irytowały. Zwłaszcza wzmianka o Manchy, która przywołała świeże jeszcze wspomnienia Gert z przyszłości, która umarła w jego ramionach. Poza tym wciąż byli drużyną, rodziną. Nico była ich przywódcą, ale nie dyktatorem. - Obyś się nie pomyliła co do tej decyzji. Niech będzie, że się z nią pogodzę, ale uprzedzam, że nie mam zamiaru okazać mu pełnego zaufania nim sobie na nie nie zasłuży. Póki co wiemy tylko jak ma na imię oraz to, że jest członkiem Young Avengers. Ilu mają członków? Co w ogóle potrafią? Oni mają o nas zdecydowanie więcej informacji. Nie podobała mu się także prośba odroczenia rozmowy z resztą drużyny, ale patrząc na nią uznał, że mimo wszystko powinna chwilę odpocząć. Skoro faktycznie została dźgnięta nożem, a następnie uzdrowiona to musiało ją to kosztować sporo energii jak i nerwów. - Niech Ci będzie. Nie myśl tylko, że pozwolę odkładać to dłużej. Gdy tylko zgromadzimy całą drużynę będziemy musieli to przedyskutować. I zająć się Fro i Markusem. Muszą zacząć trenować. - dokończył, a następnie, nie uwalniając jej póki co ze swoich ramion zerknął na nią, pozostawiając jej komendę powrotu do bazy. W tym jednym mógł jej pozwolić być szefem. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park Sob Kwi 07, 2018 4:56 pm | |
| Postaci zostały oddane do adopcji, w związku z czym wyprowadzam je z tematu, aby go nie blokowały.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Bloki wokół MacArthur Park | |
| |
| | | | Bloki wokół MacArthur Park | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |