|
| Pustynia Mojave | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Pustynia Mojave Pon Sty 22, 2018 11:55 am | |
| Pustynia Mojave Nazwana została na część indiańskiego plemienia Mojave, które oryginalnie zamieszkiwało te tereny. Suchy i trudny, piaskowo-żwirowy klimat sprawia że tereny te nie są gęsto zamieszkałe, a wiele istniejących miast opustoszało zupełnie, stanowiąc osobliwą atrakcję turystyczną miejsca. Oczywiście wielkie miasta również się tu znajdują, z których najsławniejszym jest bez wątpienia Las Vegas. Dużą część pustyni obejmują rezerwaty, oraz parki narodowe. Charakterystyczna scenografia stała się miejscem powstania wielu filmów, a inspiracji pustynią nie brakuje też w książkach i grach komputerowych. |
| | | Wolfsbane
Liczba postów : 154 Data dołączenia : 09/04/2013
| Temat: Re: Pustynia Mojave Pią Sty 26, 2018 8:24 pm | |
| Nim wyruszyła, Rahne zdążyła wcisnąć do plecaka kilka sztuk lekkiej i przewiewnej odzieży, solidne buty, garść osobistych drobiazgów, niezbędne dokumenty i ładowarkę, oraz w zwięzłej wiadomości poinformować matkę o służbowym wyjeździe. Nie chciała niepotrzebnie niepokoić Moiry szczegółami, choć podskórnie wyczuwała, że sprawa ojcowskiego skarbu kryje w sobie więcej, niż ktokolwiek z detektywów przypuszczał. Kolejne wiadomości posłała do Lorny i Rictora. Ich treść była identyczna: "Lecimy z Davidem zbadać sprawę. Będziemy w kontakcie."
Na dwie godziny przed odlotem opuściła biuro i złapała taksówkę na lotnisko. W głowie huczało jej od prześcigających się myśli i wspomnień kilku ostatnich dni. Nagle zapragnęła zmienić się w wilka i pobiec, po prostu pobiec przed siebie. Wszystko wówczas wydałoby się jej prostsze, problemy odpłynęłyby w niepamięć, a przeszłość i przyszłość stałyby się tylko dwiema stronami wielkiego "teraz". Z niemałym trudem stłumiła tę pokusę. Oczekiwanie na odprawę i spotkanie z Davidem próbowała uprzyjemnić sobie wertując Biblię, nie mogła się jednak skoncentrować na tym, co czytała. Jako tako odprężyła się dopiero na pokładzie samolotu. Większą część lotu po prostu przespała, zdecydowana wykorzystać ten krótki okres bezczynności do maksimum. Kiedy o poranku samolot podchodził do lądowania, czuła się może nie całkowicie wypoczęta, ale z pewnością odświeżona. Po krótkiej naradzie uznali, że najlepszym wyjściem będzie złapanie szybkiej przesiadki do Las Vegas, po kolejnym locie powitał ich zatem widok słońca wschodzącego ponad Mojave. Samego Vegas nie mieli czasu podziwiać zbyt długo, Rahne przyszło jednak do głowy, że Longshotowi musiałoby się to miejsce spodobać. Może w drodze powrotnej kupi mu chociaż pocztówkę.
Po szybkim śniadaniu i zrobieniu niezbędnych w drodze zapasów (głównie wody pitnej i paliwa) nie pozostało im nic innego, jak wyruszyć w drogę. Wynajętym jeepem dość szybko przebyli autostradę łączącą Nevadę z Kalifornią, podziwiając jednostajne pustynne krajobrazy. Rahne musiała przyznać, że pomimo monotonii surowy pustynny pejzaż rozciągający się za oknem w pewien sposób ją zachwycił. Im bardziej oddalali się od miasta, tym większy ogarniał ją spokój. Kiedy następnym razem wypadła jej kolej za kierownicą, pozwoliła sobie na częściową przemianę. Tutaj, na pustkowiu, mógł ją zobaczyć jedynie David, za to wilczymi zmysłami mogła dokładniej chłonąć wszelkie dźwięki, widoki i zapachy, które w innych okolicznościach umknęłyby jej bezpowrotnie.
Kiedy zjechali z autostrady, wstukała w telefoniczny GPS współrzędne znalezione przez Rictora. Miejsce, którego szukali, znajdowało się mniej więcej w środku parku narodowego, nieopodal pasma Gór Providence, których szczyty wyraźnie malowały się na horyzoncie. Doskonale zdawała sobie sprawę, że utarta droga prędzej czy później się skończy, a wówczas będą mogli polegać jedynie na własnych nogach. Postanowiła jednak martwić się tym kiedy przyjdzie pora. |
| | | Hijack
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 10/09/2017
| Temat: Re: Pustynia Mojave Sob Sty 27, 2018 6:24 pm | |
| Po pożegnaniu się z Rahne, David wrócił do motelu, w którym spędził noc. W pierwszej kolejności musiał sobie ręcznie wyprać ubrania, które miał ze sobą. Zdecydował się też przejść na miasto i zrobić małe zakupy. Wybierając się na pustynie, powinien mieć odpowiednie rzeczy. Jak okulary przeciwsłoneczne i czapkę na głowę. Nie marzył mu się udał słoneczny. Lepiej chronić głowę przed nadmiarem słońca. Zemdlenie w czasie misji byłoby bardzo słabe. Po szybkim ogarnięciu wszystkiego i spakowaniu się, mężczyzna uciął sobie małą drzemkę, ustawiając budzik w telefonie i podłączając go do kontaktu, by naładować baterię. Jak tylko zadzwonił budzik, Hijack szybko się wyniósł z motelu i taksówką dotarł na lotnisko, tam odnajdując Rahne i razem z nią idąc na odprawę ich lotu. Nie przeszkadzał dziewczynie w czytaniu choć był szczerze zaskoczony jej lekturą. W tych czasach mało kto brał religię na poważnie. Sam się rozglądał po lotnisku, a kiedy wreszcie wsiedli do samolotu, niemal natychmiast zasnął w swoim siedzeniu. Ciągłe spanie wszędzie miało wielki plus. Mutant nie cierpiał na chorobę lokomocyjną. Do tego trzeba było być przytomnym, a tego warunku nie spełniał. Spał aż do samego końca, a kiedy już wylądowali, czekał ich kolejny lot. To było najlepsze wyjście. Kolejny lot to kolejna drzemka. David zapewne niejedną osobę potrafił wprowadzić w zdumienie swoimi zdolnościami do spania zawsze, wszędzie i każdej pozycji. Naprawdę nie potrzebował wiele. Wystarczyło mu, że nie było zbyt głośno. W końcu jednak czas na spanie się skończył. Za to przyszła pora na posiłek. Mutant postanowił się najeść do pełna i obowiązkowo wypić sporą porcję kawy, aby dostarczyć swojemu organizmowi odpowiedni zastrzyk kofeiny. Kiedy wreszcie zdecydował, że nic więcej w siebie nie zmieści i Rahne również, poszli wynająć samochód na swoją podróż. Ten środek transportu wydawał się być najodpowiedniejszy. Zapasy zostały zapakowane do samochodu i mogli ruszyć w drogę. Dopóki byli daleko od swojego celu podróży, mężczyzna nie zwracał zbytnio uwagi na otoczenie. Autostrada, trochę pustynnego krajobrazu. Nic wartego uwagi. Z okularami na oczach i czapką na głowie, patrzył przed siebie. Bez względu na to czy była jego kolej na kierowanie samochodem, czy nie. Jego uwagę przykuła dopiero przemiana dziewczyny. Przyjrzał się jej z niemałym zaciekawieniem, gdy przybrała postać wilkołaka. - Więc to tak wyglądasz po przemianie. - stwierdził dosyć prosto. Nie patrzał na nią zbyt długo jednak, nie chcąc być natrętnym. Wrócił do obserwowania drogi i zbliżających się gór, zastanawiając się co ich czeka na miejscu. Nie mieli pojęcia, czego się spodziewać po tej misji. Chociaż może w międzyczasie dostaną jakieś informacje od Rictora, które ich naprowadzą na właściwą ścieżkę. |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Pustynia Mojave Pon Sty 29, 2018 1:55 pm | |
| Myślałby kto że w porannych godzinach większość atrakcji Vegas jest zamknięta, a przyjezdni odsypiają szaleństwa poprzednich wieczorów. Nic bardziej mylnego. Bary mleczne nęciły zapachami, uliczni artyści dwoili się i troili by zarobić kolejne parę groszy, a przewodnicy oprowadzali wycieczki. Wyglądało że miasto które nigdy nie śpi nie spało też w godzinach porannych. Zatem znalezienie otwartej jadłodajni, oraz wypożyczalni samochodów nie było zatem niczym trudnym. Budżetowy samochód na który się zdecydowali nie wyglądał na najnowszy model, jednak rysy, zniszczenia, oraz obecność piachu, świadczyły o tym że nie pierwszy raz turyści wynajmowali go do off-road’u. Innymi słowy wyglądał na solidny, zaprawiony w boju pojazd. Do tego miał wbudowany nadajnik, dzięki któremu w razie konieczności łatwo znalazła by ich ewentualna pomoc. Wyruszywszy z miasta na południe od razu trafili na znane z wielu amerykańskich filmów krajobrazy. Przejażdżka drogą stanową dla wielu dawała niezrównane poczucie wolności. Pusty krajobraz zdający się ciągnąć nieskończenie we wszystkie strony, przecięty tylko nitką prostej drogi. Nic dziwnego że Rahne pozwoliła sobie na chwilę wytchnienia od udawania. O tej porze byli praktycznie sami na szosie. Może za wyjątkiem jednego gangu motocyklowego, który wyprzedził ich strzelając gaźnikami i puszczając głośną muzykę ze sprzętu grającego. W końcu bohaterowie zmuszeni byli z żalem opuścić główną stanową i zmierzyć się z mniejszymi dogami parku Mojave. Na szczęście tutaj również był asfalt, a dziury w drodze zdarzały się sporadycznie. Miejscami droga była bardzo wąska, lecz tutaj ludzi było jeszcze mniej. Całe szczęście system GPS działał bez zarzutu, więc można było na nim polegać przy planowaniu trasy. Gdyby nie parkingi turystyczne i zajazdy, na których zaparkowana była garść pojazdów, wokoło których kręcili się ludzie, można by sądzić, że znalazło się na jakiejś dziwnej, obcej planecie. Wrażenie potęgował lejący się z nieba i odbijający się od asfaltu żar. Gdy detektywi odbili raz jeszcze, tym razem bezpośrednio w stronę gór, stan drogi wyraźnie się pogorszył. Tutaj wypalony słońcem asfalt pokryty był warstwą pęknięć, przez co wyglądał jak rozłożona na drodze skóra jakiegoś węża. Zniknęły wszelkie zajazdy, a nawet okoliczne parkingi wiały pustkami. Po dobrych kilkudziesięciu minutach i ten luksus jak brukowana droga musiał się skończyć. Nie po to jednak bohaterowie sprawili sobie terenowe auto, żeby jeździć nim po asfalcie. Do tego ze wskazań GPS’u wyglądało że mają jeszcze kilka kilkanaście kilometrów jazdy. Spacer po pustyni raczej nie wchodził w grę. Niewiele więc myśląc, bohaterowie skręcili w tamtą stronę, kierując się już nie trasą, lecz bezpośrednio wskazaniami systemu satelitarnego. Samochód nie miał żadnych problemów pokonując piach i szczątkową roślinność, co pozwoliło osiągnąć całkiem uczciwą prędkość. Za nimi natomiast tłumiła się brunatna chmura pyłu spod opon. Góry zbliżały się coraz bardziej, a po kilku minutach coś zaczęło majaczyć na horyzoncie. Najpierw zauważyła to Rahne, jako że jej zmysły były czulsze i skupiona była na drodze. Ciężko to było jednak przeoczyć. Po kilku minutach pewne było że są to jakieś zabudowania. Szybko okazało się, czemu miasteczka nie zaznaczono na mapie. Było całkowicie opustoszałe. Kilkadziesiąt domów wiało pustką, spieczonych przez czas i słońce. Jakaś spora jaszczurka zwiała do wnętrza jednego z domów na widok samochodu. Nie kręcili się tutaj żadni bezdomni, z powodu trudnego dostępu do wody i pożywienia. Całość sprawiała wrażenie opuszczonej scenografii do jakiegoś filmu. Wyglądało na to że był to koniec drogi, ponieważ miasteczko położone było niemal pod samymi górami, a ze wskazań GPS’u wynikało, że żeby dotrzeć na miejsce należało wspiąć się na pobliskie wzniesienie. Uważny obserwator mógłby zauważyć w piasku ślady innych pojazdów. Widocznie czasem ktoś odwiedzał miasteczko.
|
| | | Wolfsbane
Liczba postów : 154 Data dołączenia : 09/04/2013
| Temat: Re: Pustynia Mojave Wto Sty 30, 2018 7:28 pm | |
| - Nic jeszcze nie widziałeś - odparła tajemniczo na komentarz Davida i pozwoliła sobie na uśmiech ukazujący ostre wilcze kły. Reszta trasy upłynęła jej w przyjemnym nastroju. Kiedy u kresu drogi na horyzoncie zamajaczyły pierwsze budynki, natychmiast poinformowała Davida o tym, co widzi i bacznie obserwowała całe otoczenie. Miasteczko wyglądało na opustoszałe, należało jednak zachować ostrożność. Rahne zaparkowała samochód kilka metrów od zabudowań, wyjęła kluczyki ze stacyjki i wręczyła je Davidowi. Nie ufała sobie, że ich nie zgubi, jeśli spontanicznie zmieni się w wilka i straci przy tym ubranie, ale wolała nie wyrażać tej obawy na głos. - Zaczekaj tu chwilę - zwróciła się do kolegi półgłosem. - Sprawdzę czy nie mamy towarzystwa. Pociągnęła kilka łyków wody z butelki, aby uzupełnić płyny przed czekającym ich spacerem w ukropie i wysiadła z jeepa. Przeciągnęła się, z przyjemnością rozprostowując kości i mrużąc oczy w jasnym świetle. Przez chwilę stała niemal nieruchomo, nasłuchując tylko i węsząc. Jeżeli w miasteczku oprócz nich i pustynnych zwierząt był ktoś jeszcze, wolała wiedzieć o tym zanim zaczną przeszukiwać to miejsce. Co prawda nie dostrzegli w pobliżu innych pojazdów, ślady opon na piasku świadczyły jednak, że ludzie czasami się tu zapuszczali. Nie dało się też całkiem wykluczyć, że czekała ich tu jakaś pułapka. Zależnie od wyniku wstępnego rekonesansu przyjęła dwie strategie: jeżeli słuchem lub węchem wykryła czyjąś obecność, na migi nakazała Davidowi zachowanie ciszy, przemieniła się w wilka i już na czterech łapach pomknęła cicho w kierunku zabudowań, szerokim łukiem obchodząc potencjalne niebezpieczeństwo tak, aby zajść je od tyłu. Jeżeli okolica była czysta, skinęła na towarzysza, dając znak, że wszystko w porządku. Pierwsze kroki skierowała ku śladom opon. Zamierzała zbadać jak dawno temu je zostawiono, a przy nich miała nadzieję odnaleźć też ludzkie tropy. Przeszukiwanie budynków nie miało w jej pojęciu większego sensu, zwłaszcza, jeśli nikogo w nich nie było. Podzieliła się tą opinią z Davidem, nie oponowałaby jednak, gdyby miał ochotę poszukać czegoś interesującego. Ich prawdziwym celem było pobliskie wzgórze i Rahne wolała oszczędzać siły na wspinaczkę. |
| | | Hijack
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 10/09/2017
| Temat: Re: Pustynia Mojave Sro Sty 31, 2018 6:29 pm | |
| Słowa dziewczyny wzbudziły jego ciekawość. Fajnie by było zobaczyć ją w akcji pod tą postacią. Zapewne posiadała wszystkie zdolności wilka, co za tym idzie wrażliwy węch i słuch. Wzrok pewnie też miała lepszy. David pomyślał, że dzięki swoim mocom Rahne idealnie się nadawała na detektywa. Łapanie tropu z jej wilczym super węchem musiało być proste, a to pomagało przy misjach w odnajdywaniu ludzi. Droga była coraz gorsza, samochodem trzęsło. Dziury w podłożu sprawiały, że pojazd podskakiwał. Na szczęście nie trafili na gruchota. O dziwo ich środek transportu trzymał się bardzo dobrze. Jak wcześniej przy niektórych zajazdach czy parkingach było widać ludzi i ich pojazdy, tak teraz otaczała ich tylko dzika, surowa przyroda pustyni. Po dłuższym czasie mogli zauważyć przed sobą zarys budynków, co szczerze zaskoczyło Hijacka, bo nie spodziewał się miasteczka na takim zadupiu. Jego zdumienie zniknęło dosyć szybko, gdy po zbliżeniu się do zabudowań okazało się, że to resztki po tym, co tu kiedyś było. Ruiny wyraźnie były porzucone i to dawno temu. Mimo to na ziemi było widać ślady opon, więc nie tylko oni jeździli tak daleko. Droga musiała być uczęszczana choć bardzo rzadko. Rahne zatrzymała samochód kilka metrów przed zabudowaniami, po czym dała mu kluczyki, czego nie do końca rozumiał. Mimo to schował je do kieszeni i skinął głową na jej słowa. Z zaciekawieniem obserwował jak wysiada z samochodu i rozgląda się. Węszy? Zapewne. Korzystała ze swoich mocy, które posiadała w tej formie. Kiedy dziewczyna wyczuła coś, lub kogoś, i zamieniła się w wilka, David aż otworzył lekko usta. Czyli nie tylko postać wilkołacza, ale w ogóle wilk. Nieźle. Wilki budziły strach i szacunek i zapewne walka z takim była trudna. Czasem zazdrościł innym tak przydatnych mocy choć mimo wszystko uwielbiał swoją własną. Jeśli natomiast nie wyczuła nikogo i skinęła na niego, Hijack wyszedł z samochodu i sam się przeciągnął. Zerknął po budynkach. - Chyba nie ma sensu tu zbyt długo siedzieć. - skinął głową, zgadzając się z nią. Powinni jak najszybciej dotrzeć do celu swojej podróży. Chyba, że w miasteczku coś specjalnie przykuło ich uwagę. |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Pustynia Mojave Sro Sty 31, 2018 7:58 pm | |
| Gdy człowiek jest wyjątkowo wnikliwym obserwatorem żadne miejsce nie jest tak naprawdę opustoszałe. Uciekająca jaszczurka nie była jedynym mieszkańcem tego miejsca. Poza nią było wiele innych. Sądząc po zapachu tutejsze miasteczko było miejscem wojny terytorialnej pary lisów pustynnych. Pod kamieniami na głównym placu znalazł sobie miejsce grzechotnik, a nad miasteczkiem krążyło też sporo ptactwa. Prawdopodobnie padlinożernego. Z pewnego punktu widzenia można by więc powiedzieć że w wiosce było nawet gwarno. Tak na prawdę całe te oględziny wymagały skupienia na zmysłach i czekającemu w wozie Hijackowi mogło zacząć się powoli nudzić. Podchodząc bliżej do murów miasta wyłapała jednak coś więcej. Pośród kakofonii zwierzęcych instynktów wyczuła jednak coś jeszcze. Strach i uwagę, ale ludzkie. Czyli nie dość że w miasteczku byli ludzie, to jeszcze prawdopodobnie zdawali sobie sprawę z obecności przyjezdnych. Rahne zmieniła formę i skręciła w węższe alejki miasteczka uciekając z oczu Davida. Źródłem tych zapachów okazał się być stary zajazd, zaraz przy głównej drodze. O dziwo poza tym zdawał się być wyjątkowo sterylny. Żadne inne zwykłe zapachy nie docierały z jego wnętrza. |
| | | Wolfsbane
Liczba postów : 154 Data dołączenia : 09/04/2013
| Temat: Re: Pustynia Mojave Czw Lut 22, 2018 9:07 pm | |
| Dostrojenie się do zapachów i dźwięków tego miejsce zajęło jej nieco czasu, była jednak zadowolona z tego, co udało jej się odkryć. Do czasu. Nieoczekiwana nuta ludzkiej woni sprawiła, że sierść na karku Rahne stanęła dęba. Wilczyca opadła na wszystkie cztery kończyny, przemieniając się. Pod postacią wilka potrafiła poruszać się bezszelestnie, a zapachy i odgłosy stawały się jeszcze wyraźniejsze, czyniąc zmysł wzroku w zasadzie zbędnym. Odwróciła się w kierunku samochodu i rzuciła Davidowi alarmujące spojrzenie. Co prawda odczytanie emocji z wilczego pyska mogło nastręczać pewnych trudności, niemniej miała nadzieję, że towarzysz zrozumie jej intencję widząc zjeżoną sierść na grzbiecie i położone uszy. Nie było czasu na słowne wyjaśnienia. Im szybciej zbada źródło ludzkiego zapachu, tym lepiej, a w pojedynkę miała największe szanse na pozostanie w ukryciu. Nie mogła rzecz jasna zabronić Davidowi podążenia swoim śladem, tym bardziej więc musiała się spieszyć, aby upewnić się, że nie zaprowadzi go w pułapkę. Czujna i napięta jak struna, z brzuchem tuż nad ziemią, Rahne ruszyła szybkim truchtem w kierunku zajazdu, trzymając się ścian budynków, kiedy tylko było to możliwe. Jeżeli nadarzyła się sposobność zajrzenia do wnętrza, lub namierzenia jakiegoś mniej oczywistego wejścia, postarała się ją wykorzystać. Nie mogła wykluczyć, że w zajeździe czaił się nieprzyjaciel, jednak wyraźna nuta strachu, jaką wyczuwała, zdawała się sugerować coś innego. Może był to tylko bezdomny albo zagubiony turysta? Znalazłszy się bliżej postarała się za pomocą węchu ustalić ile osób znajdowało się w środku. Jeśli dostatecznie skupiła się na wrażeniach zmysłowych, mogła nawet ustalić ich płeć, wiek, albo ewentualne zranienia. |
| | | Hijack
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 10/09/2017
| Temat: Re: Pustynia Mojave Pią Lut 23, 2018 5:14 pm | |
| Zarówno zachowanie Rahne pod postacią wilka, jak i zjeżona sierść mówiły mu wszystko. Nie potrzebował słów, by zrozumieć, że ma zostać w samochodzie, bo dziewczyna coś wyczuła. Zapewne jakiegoś człowieka. Może jednego, a może kilku. Tego już niestety nie mógł wiedzieć, a nie było sensu zgadywać. Kiedy więc wilczyca spojrzała na niego, David jedynie skinął lekko głową, że zrozumiał. Odpiął jedynie pasy bezpieczeństwa, ale nie ruszał się z miejsca. Był pewien, że jeśli Rahne trafi na jakieś niebezpieczeństwo i coś jej będzie groziło to jakoś da mu znać. Wyciem, warczeniem. Cokolwiek. Nie sądził, by miała zamiar ryzykować i sama próbować walczyć, jeśli dojdzie do tego. Jedyne co teraz mógł robić to siedzieć w samochodzie i rozglądać się dookoła, starając się wypatrzyć... Coś. Lub kogoś. W sumie. Wpadł na pewien i postanowił, że warto spróbować. Zrobił głęboki wdech i skoncentrował się. Starał się wyczuć, czy w najbliższej okolicy znajduje się jakiś pojazd. Obecność pojazdu będzie świadczyć o obecności ludzi. Byłby zaskoczony, gdyby wyczuł coś w stylu robota. Lub jakiejś zaawansowanej broni. Takie rzeczy na takim zadupiu. Z drugiej strony, nie z takimi rzeczami miał już do czynienia. |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Pustynia Mojave Pon Lut 26, 2018 11:53 am | |
| Niewerbalna komunikacja poszła sprawniej niż można by się tego spodziewać i duet bohaterów na chwilę obecną się rozdzielił. Po całkowitej przemianie, dającej jeszcze więcej możliwości skupienia na zmysłach, Rahne ruszyła naprzód. Teraz wnętrze zajazdu wydało się jeszcze bardziej nienaturalne z uwagi na większy kontrast między odczuciami. Z jednej strony ze środka nie dobywał się żaden z prostych zapachów, tak jakby w środku przez dłuższy czas pracowała ekipa sprzątająca. Nie czuć było nawet zaduchu starych wnętrz, który unosił się w pozostałych budynkach miasta. Oczywiście nie czuć było też żadnej chemii. Bardziej abstrakcyjne zapachy wskazywały jednak, że w środku była grupa osób, które widocznie się bały. W tym samym czasie, korzystając ze swojego zestawu dodatkowych zmysłów, Hijack wylegiwał się wygodnie w fotelu samochodu. Całe miasto zdawało się być pozbawione działających, czy nawet sprawnych maszyn. Oczywiście poza budynkiem, do którego skradała się Rahne. Stamtąd dało się wyczuć kilka niewielkich odbiorników prądu, ale nic szczególnie wielkiego. Nagle drgnęło coś jeszcze. Bardzo niewielki odbiornik elektryczny zbliżający się w jego kierunku od boku samochodu, nie ze strony centrum wioski. Z początku można było pomyśleć że to jakaś broń, lecz gdy zbliżył się jeszcze kawałek, dało się poznać że to działający walkman i to z tych starszych, jeszcze na kasety. Wyglądając w tamtą stronę nie dało się niczego zauważyć, tylko piach i kępy krzaków. Niewidzialny walkman zbliżył się już bardzo blisko, lecz wciąż nie było niczego słychać, ani widać. Co więcej, walkman chyba zauważył, że Hijack chce mu się przyjrzeć, bo zamarł w miejscu. Po chwili przesunął się odrobinę w lewo, prawdopodobnie by sprawdzić reakcję detektywa. W tym czasie Rahne zdecydowała się zaryzykować wejrzenie do wnętrza zajazdu. Jednak gdy tylko wychyliła łeb za oberwaną framugę, potężna struga wody odrzuciła ją kilka metrów dalej, na środek głównej ulicy. Wilgoć mogła być przyjemną odmianą, lecz zerwanie z nóg, oraz poobijanie po resztkach asfaltu trochę ją poturbowało. Z miejsca w którym siedział Hijack, gejzer ten był doskonale widoczny, więc chłopak wiedział co dzieje się z jego znajomą. Kątem oka Rahne dostrzec mogła jeszcze za framugą młodego, zaledwie kilkunastoletniego chłopaka z buńczucznym wyrazem twarzy i niewiele starszą od niego dziewczynę, która ciągnęła go za ramię w stronę przeciwnego wyjścia z budynku. Obydwoje nosili bardzo znoszone ubrania i ślady zmęczenia.
|
| | | Wolfsbane
Liczba postów : 154 Data dołączenia : 09/04/2013
| Temat: Re: Pustynia Mojave Czw Mar 08, 2018 1:15 pm | |
| Rahne z impetem przetoczyła się po spękanym asfalcie i wyhamowała dopiero dzięki własnej masie. Góra mięśni i brązowego futra otrząsnęła się, parskając z oburzeniem i pryskając na wszystkie strony drobinkami wody. Wilczycę ogarnęło rozbawienie. Pistolet na wodę. Dostała pistoletem na wodę od jakichś dzieciaków. Ignorując ból poobijanego ciała dźwignęła się na łapy i uniosła głowę. Przyjrzała się domniemanym żartownisiom i pewność ją opuściła. Nawet bez wszechobecnej woni strachu, dzieciaki wyglądały na przerażone. Ani u chłopaka, ani u dziewczyny nie zauważyła zresztą broni, co prowadziło do oczywistej konkluzji, że miała przed sobą parę młodych mutantów. Uciekinierów, sądząc po stanie ich ubrań i widocznym wyczerpaniu. Obudziło się w niej współczucie. Nastolatki były zapewne bardziej przestraszone jej obecnością i przerażającą postacią, niż ona zaskoczona tym spotkaniem. Jej pierwszym odruchem był pościg za oddalającymi się dzieciakami, lub odcięcie im drogi. Nim jednak spięła się do biegu, uświadomiła sobie potencjalnie katastrofalne skutki takiego działania. W tej chwili nastolatki nie stanowiły poważnego niebezpieczeństwa i były bardziej zainteresowane ucieczką, niż walką, nie wiadomo jednak do czego byłyby zdolne, gdyby przycisnąć je do muru. Rahne usiadła na tylnych łapach, zaskomlała cicho i rozpoczęła przemianę. Ogromna wilczyca stopniowo skurczyła się do ludzkich rozmiarów i przybrała postać nagiej acz wciąż porośniętej bujną sierścią kobiety o spiczastych uszach. - Poczekajcie! Nie chcemy was skrzywdzić - zawołała za nimi. - Nie mieliśmy pojęcia, że ktoś tu jest. Potrzebujecie pomocy? |
| | | Hijack
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 10/09/2017
| Temat: Re: Pustynia Mojave Czw Mar 08, 2018 6:39 pm | |
| Badanie miasteczka było dosyć nudne. Było niemal całkowicie puste. Kilka zwykłych odbiorników, na które David i tak nie miał żadnego wpływu. Mógł jedynie je po prostu wyczuwać, nic więcej. Nie wyczuwał natomiast żadnych pojazdów, co mogło jednak świadczyć o braku ludzi. Bo kto by wybierał się na tą pustynię na pieszo? A jednak, ktoś tu był. Drgnął lekko kiedy nagle Rahne pojawiła się w jego polu widzenia, odrzucona niewielkim strumieniem wody do tyłu. Dobrze, że nie bronią palną. Choć sądził, że wilczyca raczej nie dałaby się aż tak zaskoczyć. Na pewno by wyczuła smród prochu z broni palnej. Póki dziewczynie nie groziło nic poważnego, nie musiał się o nią martwić. Wrócił więc do badania otoczenia. I już myślał, że nic nie znajdzie. Miał przerwać poszukiwania. Kiedy nagle wyczuł coś nowego. Coś co zdecydowanie się poruszało, a po chwili sprawdzania okazało się... Hijack potrząsnął lekko głową i zaczął sprawdzać jeszcze raz. Jego moc nie myliła się. Gdzieś w pobliżu poruszał się walkman. Jakim cudem? Urządzenie do odsłuchiwania muzyki samo się poruszało? Jakaś wyższa technologia? Czy może ożywił go jakiś rodzaj magii? Ciężko powiedzieć. Mężczyzna obrócił głowę w stronę urządzenia, ale nie był w stanie go ujrzeć. Więc do tego niewidzialny walkman. Niewidzialny, poruszający się walkman. Był w stanie wyczuć, gdzie mniej więcej jest i jak się porusza. Mógł mu też kazać się zatrzymać, ale chwilowo postanowił tego nie robić, obserwując jedynie urządzenie uważnie. |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Pustynia Mojave Nie Mar 11, 2018 1:57 pm | |
| Było dokładnie tak jak Rahne się spodziewała. Dzieciaki szykowały się już do ucieczki, ale gdy tylko zobaczyły że detektyw wraca do swojego normalnego kształtu, nagle zmieniły zdanie o sto osiemdziesiąt stopni. Najbardziej skruszony wydawał się o dziwo dzieciak. - O rajuśku przepraszam! Nie wiedziałem że pani też jest Mutantką! - Ile razy ci mówiłam o słowie na "m"? - zganiła chłopaka dziewczyna i lekko pacnęła go w ramię. Potem podeszła do Rahne i podała jej rękę. Nie zdawała się być starsza niż siedemnaście lat, jednak w jej oczach widać było charakterystyczne zmęczenie życiem. - Nazywam się Valeria, a to mój brat Rick. Przepraszamy za to traktowanie, ale myśleliśmy że to źli ludzie przyszli nas tropić psami. Widzisz... ukrywamy się tu od dawna... Dziewczyna omiotła wzrokiem pomieszczenie, które nagle zaczęło się zmieniać. W oknach wisiały różne, często zaimprowizowane zasłony, a sam zajazd wyglądał jak antykwariat. Wszędzie pełno było niepasujących do siebie mebli, starych przedmiotów codziennego użytku, i innych śladów bytności człowieka. Skrzynie z suchym jedzeniem, chwilowe zapasy i butelki z wodą leżały poukładane w kuchni. Było też kilka przedmiotów bardziej luksusowych, kilka latarek, jakiś telefon, a nawet mały UPS i agregat prądotwórczy. Teraz do Rahne zaczęły docierać wszystkie typowe zapachy, jakie obecne tu przedmioty i osoby powinny wydzielać. Nie wiadomym było jak dokładnie działały moce dziewczyny, jednak była ona na tyle bystra, by poza wzrokiem zabezpieczyć budynek także przed innymi zmysłami. To nie jej wina że dysponując tylko ludzkim węchem nie wpadła na to by zabezpieczyć się także przed bardziej subtelnymi, takimi jak te do których dostęp miała Rahne i David. Innymi słowy dzieciaki nieźle się tu zakitrały. Co więcej, tu i ówdzie zza lad i framug zaczęło wychylać się więcej ciekawskich twarzy. Kilkoro odważniejszych wyszło przyjrzeć się nieoczekiwanemu gościowi. W sumie budynek zamieszkiwała cała gromadka dzieciaków, z których Valeria była widocznie najstarsza. - Co... Co was do nas sprowadza? Nieczęsto mamy gości. Innych obdarzonych pierwszy raz... W głosie dziewczyny brzmiało wahanie i jakiegoś rodzaju nadzieja. Widocznie dzieciaki na własnej skórze zaznały ludzkiej gościnności i teraz każdego dorosłego mutanta przyjmowały jako rycerza na lśniącym koniu. Jakby pojawienie się tutaj Hijacka i Wolfsbane miało magicznie odmienić ich życie na lepsze. Było to niezdrowe generalizowanie. Niestety tak często jak ludzie byli być w stanie okropni dla mutantów, tak samo często mutanci mogli posłużyć się dziećmi do własnych celów, a ta banda najwidoczniej nie brała takiej ewentualności pod uwagę. W ogólnym rozrachunku mieli szczęście trafiając właśnie na X-factor. W tym czasie dziwna ciuciubabka z niewidzialnym walkmanem trwała w najlepsze. David mógł zachodzić w głowę co tu właściwie się dzieje, ale pewnym było to, co podpowiadał mu jego zmysł. Po chwili stania w bezruchu odtwarzacz puścił się pędem w stronę miasteczka. Widocznie czymkolwiek nie był, stwierdził że skoro Hijack zdaje sobie sprawę z jego obecności, należało zmienić plan. Zmierzał teraz w stronę budynku z którego przed sekundą wypłukana została Rahne. |
| | | Wolfsbane
Liczba postów : 154 Data dołączenia : 09/04/2013
| Temat: Re: Pustynia Mojave Nie Mar 18, 2018 10:28 am | |
| Trudno było powiedzieć, czego się spodziewała, ale z pewnością nie całkowitej zmiany, jaka zaszła w zachowaniu dzieciaków. Strach i nieufność natychmiast zniknęły, zastąpione ciekawością. Jej zmysły zdawały się to potwierdzać. Z rosnącym zdumieniem rozejrzała się po odmienionym pomieszczeniu i przypatrzyła wyglądającym na nią tu i ówdzie zaciekawionym twarzyczkom, równocześnie starając się je policzyć. Coś ścisnęło ją w gardle. Zgodnie ze słowami Valerii, dzieci ukrywały się tu przed pogonią, przed ludźmi na tyle bezdusznymi, aby grupkę przestrszonych małolatów poszczuć psami... Dzieciaki tymczasem były na tyle spragnione bezpieczeństwa, aby bezkrytycznie zaufać pierwszej napotkanej osobie. Co takiego musiało je spotkać? Kto je ścigał? - Owszem, jestem mutantką - potwierdziła, dając tym samym do zrozumienia, że nie uważa słowa, którym posłużył się chłopak, za obraźliwe. Podeszła do dziewczyny, która najwyraźniej przewodziła grupie i wyciągnęła do niej kosmatą dłoń. - Jestem Rahne Sinclair. Mój kolega w samochodzie to David Bond. Nie musicie przepraszać. Też bym tak postąpiła z intruzem. Poza tym nic mi nie jest. Lekko poruszyła obolałym barkiem, jakby sprawdzając prawdziwość własnych słów. Powstrzymała się od całkowitej przemiany, przede wszystkim dlatego, że jej ubrania leżały w nieładzie gdzieś obok samochodu, a nie zamierzała całkiem nago paradować przed bandą nieletnich. Poza tym nie chciała całkowicie pozbawiać się wyostrzonych zmysłów póki nie zyska całkowitej pewności, że poza nimi i grupką dzieci nie ma tu nikogo więcej. Wychyliła się za drzwi i zamachała na Davida, dając mu znak, że może bezpiecznie do niej dołączyć, po czym wróciła do obserwacji wnętrza budynku, które na jej oczach (i nosie) zmieniało się z nienaturalnie sterylnego w znacznie bardziej rzeczywiste i przytulne. Wszystko wskazywało na to, że grupka uciekinierów była doskonale przystosowana do życia w nieprzyjaznych pustynnych warunkach. Zgromadzenie tych wszystkich zapasów musiało wymagać długich przygotowań. - Sprytna kryjówka. - Z uznaniem pokiwała głową. Naprawdę była pod wrażeniem ich pomsłowości i talentu Valerii. - Gdybym była psem policyjnym, pewnie dałabym się nabrać. Jak długo się tu ukrywacie? I przed kim? Macie jakichś bliskich? Rodzinę? Jedno po drugim zadawała pytania, jakie jej zdaniem powinny w tej sytuacji paść, nim postanowią, co dalej. Jednego była pewna - nie mogli tak po prostu zostawić tych dzieci bez opieki, zwłaszcza, jeśli w każdej chwili spodziewały się pogoni. Ich beztroskie zaufanie wprawiło ją w zakłopotanie i zmartwiło. Mogły przecież trafić na kogoś znacznie mniej życzliwego. Ona doskonale zdawała sobie sprawę, że nie wszyscy mutanci byli skłonni pomagać podobnym sobie, ale dzieci najwyraźniej nie przeszły tej ważnej życiowej lekcji. Co wówczas by je czekało na zupełnym odludziu, gdzie nikt nie miał szans zauważyć ich zniknięcia? Wzdrygnęła się na tę myśl. Przez chwilę rozważała wygłoszenie kazania na temat ufania niewłaściwym osobom, nie chciała jednak z miejsca zrazić do siebie dzieciaków. Chwila nie była odpowiednia na takie rozmowy. Zwróciła spojrzenie na Valerię, kiedy ta zadała jej pytanie o cel pobytu. A więc bywali tu inni ludzie? Zanotowała w pamięci tę informację. Tymczasem postanowiła odpowiedzieć szczerze i zgodnie z prawdą. Nie widziała powodu, by ukrywać przed dzieciakami powszechnie dostępne informacje, skoro one z miejsca obdarzyły ją zaufaniem. - Jesteśmy detektywami. Pracujemy dla X-Factor Investigations w Nowym Jorku. Badamy pewien trop, ale nie martwcie się, nikt nas tu nie przysłał po was. Nie spodziewaliśmy nikogo spotkać na tym pustkowiu. Przyjrzała się zgromadzonym wokół dzieciom, zarówno wzrokiem, jak węchem badając ich reakcje, by po chwili znów zwrócić się do dziewczyny i jej brata. - Musicie dobrze znać okolicę. Jest tu coś interesującego? Ktoś się tu kręcił? |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Pustynia Mojave Wto Mar 20, 2018 9:02 pm | |
| W umysłach Wolfsbane i Hijacka w tym samym momencie bez ostrzeżenia pojawiła się telepatyczna wiadomość o tej samej treści. "Nowy Jork, Waszyngton i inne miasta są atakowane przez armię Sentineli. Ich cel to nie tylko mutanci, ale i zwykli ludzie. Szkoła wciąż jest bezpieczna, lecz pozostawię w niej część X-Men na wypadek, gdyby Sentinele dotarły i do nas. Jeżeli jesteście w stanie, dołączcie do obrony miast."
|
| | | Hijack
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 10/09/2017
| Temat: Re: Pustynia Mojave Sro Mar 21, 2018 11:25 am | |
| Mężczyzna nie wiedział o co chodzi z tym biegającym walkmanem, którego w dodatku nie był w stanie zauważyć. Mógł go jedynie czuć swoją mocą. Przez chwilę małe urządzenie stało w miejscu, po czym dużo szybciej ruszyło w stronę miasteczka. W stronę budynku, gdzie teraz Rahne przebywała. Nie sądził by walkman miał być dla kobiety jakimkolwiek zagrożeniem, ale nie mógł też ciągle tutaj siedzieć bezczynnie i bawić się w ciuciubabkę ze sprzętem do muzyki. Otworzył drzwi od samochodu i wysiadł z niego. Zamykając drzwi za sobą podążył powoli za walkmanem w stronę miasteczka i budynku. Nie przerywał sprzętowi jego biegu, idąc powoli za nim z rękoma w kieszeni. Zresztą, on robił duże kroki, więc i tak walkman daleko nie ucieknie. Będąc już blisko budynku David usłyszał w głowie znajomy głos. Atak Sentineli. Słyszał o nich. Roboty mające zwalczać mutantów. Chyba wyrwały się spod kontroli. Kto wie czy jego moc by się nie przydała. Nie próbował swoich mocy jeszcze na nich, a nie wydawały się jakoś specjalnie zaawansowanymi AI. Powinien nie mieć z nimi problemu. Sam nie mógł jednak podejmować żadnej decyzji. Zajrzał do środka pomieszczenia, rozglądając się za Rahne i kimkolwiek innym, kto jej towarzyszył. Nie wchodził póki co do środka. |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Pustynia Mojave Sro Mar 21, 2018 7:23 pm | |
| Podążając za walkmanem, nawet nie śpiesząc się zbytnio, David nie pozostawał daleko w tyle. Rahne wpadła z powrotem do środka budynku, a brak typowych dla tej sytuacji warknięc i wrzasków świadczyłby, że wszystko jest w porządku. Do budynku zajazdu dotarł krótką chwilę po niewidzialnym walkmanie. Hijack mógł zerknąć do pomieszczenia i usłyszeć pytania, którymi Rahne zasypywała dzieciaki. Niewidzialny walkman na widok wilczycy znowu zamarł w bezruchu, po czym wyłączył się, a na jego miejscu stała już młodziutka, około dwunastoletnia dziewczynka z owym sprzętem na uszach. Pośpiesznie wyminęła panią detektyw i skryła się za spódnicą Valerii, wciąż z zaciekawieniem obserwując gości. Hijack, mimo że nie wyglądający tak niecodziennie jak Wolfsbane, przyciągał niemal taką samą uwagę. Wraz z biegiem rozmowy dzieciaki coraz odważniej podchodziły do przybyszy i powoli wychodziły z kryjówek. Większość dzieci nie miała więcej niż piętnaście lat. - Jest pani bardzo ładna, ale ja bardziej lubię kotki... - rzuciła jak gdyby nigdy nic dziewczynka z walkmanem i zaczęła wiercić wzrokiem Davida. Val tylko westchnęła słysząc tę uwagę. Widocznie bezpośredniość dziewczynki nie była niczym nowym. -My... różnie... - odpowiedziała w końcu przywódczyni tej społeczności. - Jedni nigdy nie mieli, inni stracili w ten czy inny sposób. Razem uciekliśmy z Sióstr Niepokalanego Serca. To taki wielki sierociniec w mieście. Ostatnio robiło się tam coraz mniej przyjemnie... Siostry były cudowne, ale robiło się coraz gorzej. Napisy na murach... pogróżki... przypadkowy pożar samochodu. Co to za siostry, które trzymają diabelstwa pod dachem. - dziewczyna mówiła to takim tonem, że trudno było wyczytać co o tym myśli. Jedno było pewne, uciekli z obawy raczej o bezpieczeństwo bliskich niż swoje. - Czy to twoja dziewczyna? - znowu przerwała niezręczną ciszę dziewczynka, tym razem zwracając się do Davida. - Ładna. Jak na pieska. Wieści o prawdziwym powodzie pobytu detektywów Valeria przyjęła dość ciężko. Szczerze mówiąc niemal się załamała słysząc że to nie ich szukają. To chyba niemożliwe żeby spodziewała się spontanicznej pomocy od nieznajomych, ale ponoć nadzieja umiera ostatnia. - No tak... - skomentowała rozczarowana. - Jasne rozejrzyjcie się. Zaoferowałabym wam więcej gościnności, ale ledwo starcza nam dla nas. Różni ludzie się kręcą. W większości młodzi i pijani. Opuszczone miasteczko to atrakcja. Nikt wtedy nie zauważa że zginie im kilka rzeczy. Czasem bywa jednak strasznie. Czasem słychać strzały. Pozatym to chyba najbardziej interesujące miejsce w promieniu kilku kilometrów Mniej więcej w połowie wypowiedzi kobiety na słowa nałożyła się przesłana telepatycznie wiadomość od Emmy Frost. Oczywiście tylko detektywi zdawali sobie z niej sprawę, więc nikt wokoło nie zdawał się przejęty. Gdyby David sięgnął po swój zmysł wykrywania maszyn z łatwością namierzyłby nim sporą eskadrę Sentineli zmierzającą do Las Vegas drogą powietrzną. Gdyby detektywi wybrali się tam teraz, może nie przybyli by zbyt późno żeby się przydać.
------ [Cofnąłem was trochę w czasie przed akcję Rhoshana, aby dać wam szansę być na miejscu w miarę równo z atakiem. Jeśli chcecie możecie przerwać ten wątek i wrócić do niego w późniejszym momencie. Dzieci są zbyt małą komuną, żeby sentinele się nimi zainteresowały, więc będą bezpieczne.] |
| | | Wolfsbane
Liczba postów : 154 Data dołączenia : 09/04/2013
| Temat: Re: Pustynia Mojave Wto Kwi 24, 2018 8:11 pm | |
| Opowieść dziewczyny o prześladowaniach, jakich doświadczyli młodzi mutanci i ich opiekunki poruszyła serce Rahne z wielu przyczyn. Doskonale wiedziała, co czuje napiętnowana ofiara niczym nieuzasadnionej przemocy. Prześladowcy najwyraźniej nie uznawali żadnej świętości, skoro porwali się nawet na siostry zakonne, które wypełniały przykazanie miłosierdzia i na dzieci, których jedyną winą było to, że urodziły się nieco odmienne od wszystkich. Ze zrozumieniem pokiwała głową. - Wierzcie mi, wiem jak to jest. Więc uciekliście, aby chronić siostry, tak? – Ostrożnie dobierała słowa. – To bardzo dojrzała decyzja i widzę, że nieźle tu sobie radzicie, ale może będziemy w stanie wam pomóc. Znamy miejsce, w którym tacy, jak my, mogą poczuć się bezpiecznie. To dom i szkoła dla… młodzieży o wyjątkowych zdolnościach. Od progu dobiegł ją znajomy odgłos kroków. Nie musiała się odwracać, by wiedzieć, że David do nich dołączył. Niemal roześmiała się w głos słysząc pytanie dziewczynki z słuchawkami na uszach. - Nie, David i ja nie jesteśmy… - Pokręciła głową, tłumiąc śmiech. – Tylko razem pracujemy. Zerknęła na kolegę, ciekawa czy i jego to podejrzenie rozbawiło. Fakt, nie przyszło jej nawet do głowy, by postrzegać Davida w ten sposób. Wciąż nie była pewna czy w ogóle ma ochotę pakować się w kolejną relację. Dotychczasowe nie kończyły się dla niej dobrze. Może bezpieczniej byłoby pozostać samotnym wilkiem? Przekaz Emmy rozproszył jej uwagę na tyle, że wsłuchując się w słowa towarzyszy przybrała na moment nieobecny wyraz twarzy. Zmarszczyła brwi i potrząsnęła głową, jakby chciała wytrząsnąć z niej głos Białej Królowej, co oczywiście nie przyniosło najmniejszego skutku. Nie chcąc sprawiać wrażenia, że lekceważy swoich rozmówców, uniosła lekko dłoń i odwróciła nieznacznie głowę. - Przepraszam na chwilę, to ważne… - wymamrotała, jednocześnie szukając spojrzeniem Davida. Wstała i zrobiła parę kroków w jego kierunku. – Też to słyszałeś? Widać coś na niebie? Oprzytomniawszy nieco, objęła spojrzeniem pomieszczenie i dzieciaki, które jej zachowanie musiało cokolwiek zdumieć. I choć jej serce ścisnął nagły strach o nie, w tym momencie podjęła decyzję. Przykro mi, Emmo, nie zdołamy dotrzeć do Vegas na czas. Jesteśmy pośrodku pustkowia i w trakcie misji. Powinnaś wiedzieć coś jeszcze. Na pustyni Mojave schroniła się duża grupa mutantów, jest ich co najmniej kilkanaścioro. To jeszcze dzieciaki, radzą sobie, ale są przestraszone. Nie możemy ich teraz zostawić, zwłaszcza, jeśli mówisz, że większe miasta są w niebezpieczeństwie. Moglibyście kogoś do nich przysłać kiedy wszystko przycichnie. Potrzebują opieki. Prawdopodobnie ktoś ich szuka i nie ma dobrych zamiarów. - Przekazałam Emmie, że nie możemy zostawić teraz tych dzieciaków. Zresztą i tak jesteśmy za daleko od miasta, żeby zdążyć z pomocą… Przyjrzała się Davidowi, szukając w jego oczach potwierdzenia bądź dezaprobaty. Nie musiała wyrażać na głos rosnącego zaniepokojenia słowami Emmy. Sentinele atakujące nie tylko mutantów? Podczas ich krótkiej wycieczki sytuacja zdołała aż tak się pogorszyć? Nagle zdała sobie sprawę, że nie wyjaśnili sytuacji dzieciakom. Przeniosła poważne spojrzenie na Valerię. - Dostaliśmy telepatyczną wiadomość o ataku robotów na duże amerykańskie miasta. Obawiam się, że musimy przełożyć waszą ewakuację na później, o ile tego właśnie chcecie. Chwilowo tutaj jesteście najbezpieczniejsi. Nie wychodźcie na zewnątrz i nie oddalajcie się, dobrze? Wrócimy tu do was, kiedy zbadamy nasz trop. Nie zostawimy was tu, macie moje słowo. Skinieniem głowy pożegnała się z dzieciakami. Rzuciwszy Davidowi pytające spojrzenie skierowała się do drzwi jako pierwsza. - GPS wskazywał tamto wzgórze jako nasz cel. Powinniśmy jak najszybciej je sprawdzić. Sentinele atakują co prawda miasta, ale musimy liczyć się z tym, że i tu może zrobić się gorąco. - Westchnęła, jakby na jej piersi spoczywał ogromny ciężar. - Wiem, że tam giną cywile, ale skoro już trafiliśmy na te dzieciaki, musimy im jakoś pomóc. Martwię się o nich, David... W pewnym sensie wiem, przez co musiały przejść, choć ja miałam więcej szczęścia. Mówiąc, podeszła do porzuconej sterty swoich ubrań i wygrzebała z kieszeni telefon. Uruchomiła nawigację i zdecydowanym krokiem zaczęła zmierzać w stronę wzniesienia za opuszczonym miasteczkiem. |
| | | Hijack
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 10/09/2017
| Temat: Re: Pustynia Mojave Nie Maj 06, 2018 4:51 pm | |
| Mężczyzna wyraźnie był zaskoczony widokiem. Rahne była otoczona przez grupkę dzieci. Dzieci na takim pustkowiu. A w pobliżu nie było widać żadnego dorosłego. Czyżby jacyś mali uciekinierzy? Jego spojrzenie skierowało się na podłogę i miejsce, gdzie powinien być niewidzialny walkman. Po chwili w tym miejscu pojawiła się dziewczyna z walkmanem, która schowała się zaraz za starszą koleżanką. Mała mutantka. Ciekawe. Jeszcze nie miał okazji spotkać tak młodzi dzieci, będących mutantami. Podszedł bliżej, stając niedaleko Rahne i zerkając na dzieci, chowając w tym czasie dłonie do kieszeni swoich spodni. Uśmiechnął się delikatnie do dziewczynki z walkmanem. Kiedy starsza dziewczyna zaczęła tłumaczyć kim są, Davidowi zrobiło się przykro. Musieli uciekać z sierocińca. Bo zacofani dorośli nie mogli zaakceptować dzieci. Jakby one postanowiły, że będą mutantami i koniec. On sam nigdy nic nie miał do mutantów, a kiedy kilka miesięcy temu jego moce się obudziły, był nimi zachwycony. Podobały mu się. Lepiej gdyby były bardziej rozwinięte i działały też na komputery, ale kontrolowanie ruchomej elektroniki to tez coś fajnego. - Nie, dopiero co poznaliśmy się wczoraj. - odparł małej lekkim tonem na pytanie o to, czy on i Rahne są parą. Uśmiechnął się przy tym. Dziewczyny chyba od małego interesowały się takimi rzeczami jak chodzenie z kimś. Ba, ile to razy słyszał jak dziewczynka wybierała sobie kolegę w przedszkolu i decydowała, że będzie jej mężem. W drugą stronę zdarzało się to raczej rzadko. Podczas kolejnej odpowiedzi dziewczyny Hijack usłyszał w głowie telepatyczny przekaz od Emmy Frost. Sentinele. Skinął lekko głową na pytanie Wolfsbane i skoncentrował się na wykrywaniu maszyn. Potrząsnął lekko głową. - Nic nie wyczuwam. Albo są zbyt daleko, albo coś je maskuje. Raczej to drugie. Powinienem je wyczuć, do miasta nie jest aż tak daleko jeśli chodzi o zasięg moich mocy. - odpowiedział koleżance. Wiedział na co go stać. Przez ten krótki czas kiedy był w Instytucie, sporo nauczył się o swoich mocach. Był w 99% procentach pewien, że chodzi o ochronę przed technopatami. - Roboty atakują wszystkich, więc najlepiej w ogóle się nie pokazywać na zewnątrz. - Dodał jeszcze do słów Rahne. - Wrócimy, jak tylko skończymy nasza misję. Uważajcie na siebie. - Obrócił się i sam ruszył w stronę drzwi, wychodząc z budynku. - Myślę, że te dzieciaki mają doświadczenie w chowaniu się. I raczej nie będą próbowały atakować. Później przypomnimy Emmie o transporcie dla nich. - Zapewnił wilczycę. Może i nie wiedział z własnego doświadczenia co te dzieciaki przechodziły i nie miał żadnego doświadczenia z dziećmi, ale wiedział, że trzeba je chronić, a to wystarczyło. Ruszył powoli za Wolfsbane, gdy ta skierowała się w stronę wzniesienia z GPSem w ręku. |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Pustynia Mojave Wto Maj 22, 2018 8:21 pm | |
| Valeria tylko przeciągle westchnęła słysząc zapewnienia na temat rychłej pomocy. Rahne z łatwością mogła stwierdzić że dziewczyna ani na moment im nie uwierzyła. Nie miała przecież ani dostępu do mediów, ani przekazu Emmy. Dziewczyna zdecydowała się jednak zachować twarz. - Cóż, wiecie gdzie mieszkamy. Wróćcie gdy tylko uznacie to za stosowne. Teraz mam wiele spraw, którymi muszę się zająć. Nie miała, ale wykorzystała to jako wymówkę aby opuścić pomieszczenie zanim straci nad sobą panowanie. Prowadzenie takiej komuny na skraju niczego musiało bardzo nadwyrężać jej nerwy. Reszta dzieciaków odprowadzała bohaterów wzrokiem z okien hotelu, aż nie zniknęli im z pola widzenia. Dotarcie do miejsca wskazanego przez system GPS wiązało się ze sporymi trudnościami. Po pierwsze, okazało się że czekała ich niełatwa wspinaczka na niewielkie wzniesienie. Skały i piasek nie stanowiły najwygodniejszego podłoża. Po drugie, tak daleko od cywilizacji sam system GPS zaczynał szwankować i wiele razy zmuszeni byli iść dalej wiedzeni tylko instynktem. Okazało się że wzniesienie to tak naprawdę całkiem spory płaskowyż. Rozciągał się z niego dobry widok na okoliczne pustkowia, ale na nim pozornie nic się nie znajdowało poza garścią kamieni i kaktusów. Jednak tylko pozornie. Kilkadziesiąt metrów wgłąb płaskowyża i do nosa Rahne dotarł charakterystyczny zapach. Krew, a do tego ludzka. Odnalezienie miejsca skąd się unosił nie było trudne, jednak poza skałami nic tam już nie zostało. Ktoś widocznie posprzątał miejsce zbrodni, jednak nie przeszkadzało to bardzo wilczycy. Nie było to zwykłe morderstwo, raczej walka. Krew wsiąknięta w piasek należała co najmniej do kilkorga osób. Miejsca w których upadli były rozrzucane, a krew ciągnęła się rozbryzgana wokoło, tak jak gdyby poruszali się krwawiąc. Gdy już wiedziało się czego się szuka, znalazły się też ślady prochu karabinowego. Broń raczej wojskowa. Żadne klamki ludzi ulicy. Sądząc po intensywności zapachu, scena miała miejsce jakiś miesiąc temu. Gdy Rahne zajęta była obwąchiwaniem skał, David mógł się trochę nudzić. Obserwacja okolicznych widoków może i nie była najciekawszym zajęciem, ale było to lepsze niż nic. Nagle i jego zmysłom udało się coś wyłapać. Pewna ilość technologi, dawno wyłączona. Jakieś komputery, parędziesiąt metrów od miejsca gdzie teraz się znajdowali, do tego pod ziemią. Gdyby były podłączone do prądu odnalazłby je szybciej, a tak był to chyba zwykły przypadek. Czyżby miały one coś wspólnego ze sceną? |
| | | Wolfsbane
Liczba postów : 154 Data dołączenia : 09/04/2013
| Temat: Re: Pustynia Mojave Pią Cze 01, 2018 5:47 pm | |
| - Czemu właściwie nie wzięliśmy ze sobą wody? – wysapała Rahne, gdy po uciążliwej wspinaczce zdobyli wreszcie szczyt płaskowyżu. Z dołu miejsce nie wydawało się tak odległe, tymczasem długi marsz i pustynne słońce poważnie nadszarpnęły jej siły. Zanim jednak zdążyła bezwładnie opaść na jeden z pobliskich głazów, w jej nozdrza uderzył charakterystyczny metaliczny zapach. Kilkakrotnie głośno wciągnęła powietrze, rozglądając się na boki. Ślady zostały zatarte, a zapach był stary, ale nie myliła się. - Krew – warknęła do Davida, odruchowo ściszając głos. Wraz z wonią posoki poczuła nagły przypływ sił. Zaczęła krążyć między kamieniami, tropiąc ślady niedawnej potyczki. – Dużo krwi i proch strzelniczy. Jakiś czas temu była tu strzelanina. Kilka osób, wojskowa broń. Żałowała teraz tym bardziej, że w mieszkaniu Jamethów nie udało jej się wywęszyć niczego użytecznego. Nawet jeżeli ojciec chłopaka tu był, nie mogli tego dowieść, póki nie znajdą jego ciała… pod warunkiem, że uda się je zidentyfikować. Wywęszywszy kolejny krwawy trop spróbowała za nim podążyć. Najwyraźniej uczestnicy strzelaniny sporo się przemieszczali z ranami, zmieniając pozycje, była jednak ciekawa czy któryś z nich oddalając się albo wlokąc dokądś ciała zostawił po sobie ślad. Na wszelki wypadek wytężyła wszystkie zmysły i kontynuowała poszukiwania, próbując w myślach odtworzyć przebieg starcia. Jeżeli natrafiła na jakieś widoczne gołym okiem ślady, odciski stóp lub łuski po nabojach, starała się uwiecznić je na zdjęciach, zdecydowanie bardziej polegała jednak na własnym nosie. Po kilku okrążeniach wróciła do miejsca, w którym zostawiła Davida, by podzielić się tym, co znalazła. Może przyjaciel miał nieco więcej szczęścia. |
| | | Hijack
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 10/09/2017
| Temat: Re: Pustynia Mojave Czw Cze 07, 2018 2:25 pm | |
| - Nie mam pojęcia. Czuję się jak totalny żółtodziób. - odparł dziewczynie na pytanie o wodę. Zdążył przecież być na kilku misjach w Instytucie. Poza tym na wycieczki też parę razy się wybierał. Nie mógł zrozumieć jak oboje mogli zapomnieć o czym tak istotnym jak woda. Zwłaszcza, że oboje wiedzieli, że wybierają się na pustynię, a w takim miejscu powinno się dużo pić. Jedyne wytłumaczenie, jakie przychodziło mu do głowy to ekscytacja odnośnie misji pierwszy raz od dawna. A i ten powód był trochę naciągany. Zapewne oboje zapamiętają tę nauczkę i następnym razem będą pamiętać o wodzie. Tyle dobrego, że miał zarówno czapkę jak i okulary. Udar więc raczej mu nie groził, tak samo popsucie oczu od słońca. Skierował spojrzenie na Rahne, gdy ta się zatrzymała i wyraźnie zaczęła węszyć w powietrzu. Musiał przyznać, że ze swoimi mocami mutantka była idealnym materiałem na detektywa. Węch i słuch wyostrzone do poziomu wilka były tu bardzo przydatne. Coś jak pies śledczy... Ale może tego nie będzie mówił na głos, bo pewnie by się obraziła. Choć wcale nie pomyślał o tym w sposób obraźliwy. W końcu Rahne była tu bardziej przydatna od niego. Na środku pustyni jego moce raczej na niewiele się zdadzą. Chyba, że trafią na armię robotów czy innych ludzi w zaawansowanych zbrojach, które mógłby zatrzymać. Rudowłosa się oddaliła, by zbadać teren, a David mógł sobie podziwiać widoki. Wielką piaskownicę. Piasek, piasek i jeszcze raz piasek. I elektronika. Uniósł brew do góry. Gdzieś tu musiała być jakaś kryjówka. Niestety nie wyczuwał czegoś, co byłoby w stanie się poddać jego mocy, więc nawet wyczucie tego nic mu nie dawało. Jego koleżanka po fachu na pewno miała o wiele więcej szczęścia. W końcu do niego wróciła. - Wiesz już, gdzie mamy iść? Gdzieś tu jest kryjówka, której nie widać. Może baza. Jeśli masz jakiś trop to może on nas tam zaprowadzi. - zwrócił się do dziewczyny, koncentrując swoje spojrzenie na niej. |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Pustynia Mojave Wto Cze 19, 2018 10:27 am | |
| Kiedy Rahne przywołała na myśl wspomnienie rodzinnego domu Jamethów, wspomnienia wszystkich woni jakie tam panowały wróciły jak żywe. Teraz, przywołując je sobie z pamięci, mogła rzeczywiście stwierdzić że poszukiwany był tu w momencie strzelaniny. Mimo że Wolfsbane nigdy nie spotkała go osobiście, to jego dom stale się za nim ciągnął. Dość dosłownie. Zapachy z wędzarni, która znajdowała się pod ich oknami, starej, nieuprzątniętej wody kolońskiej, której Maurie czy to z roztargnienia, czy sentymentu jeszcze nie pozbyła się z łazienki, a nawet środek na mole, którego kobieta bardzo intensywnie używała w mieszkaniu. Mimo iż zapachy te były niemal niewyczuwalne z powodu na upływ czasu, to szukając ich konkretnie dało radę odnaleźć słabą ich nutę, a każdy z nich był przecież bardzo nietypowy dla terenu pustkowia. Wszystko wskazywało na to że David Jameth był tutaj podczas strzelaniny, ale nie wiadomo co mogło stać się z nim dalej. Samo przetrzepywanie miejsca walki nie przyniosło by najlepszych rezultatów. Te kilka łusek, (których kaliber mógłby potwierdzić przypuszczenia Rahne) które znaleźli, świadczyło o tym że ktoś zadał sobie sporo trudu, by ukryć całą resztę. Gdy jednak poszli dalej, tropem miejsca z którego udali się wszyscy ludzie zanim zaczęli strzelać zbliżali się coraz bardziej do miejsca, z którego David był w stanie wyczuć stare komputery. Trop urywał się zupełnie nagle, mniej więcej nieopodal znaleziska. Gdy bohaterowie zbliżyli się tak bardzo, Hijack był w stanie namierzyć dużo więcej sprzętu pod powierzchnią ziemi. Były to różnorakie mechanizmy, włazy, oświetlenie, windy, agregaty prądotwórcze, stary system monitoringu i wiele innych. Wyglądało że była to jednak podziemna baza i to właśnie na to miejsce chciał zwrócić uwagę szukających go osób David. Być może wiadomość dla żony była tylko i wyłącznie przykrywką... |
| | | Wolfsbane
Liczba postów : 154 Data dołączenia : 09/04/2013
| Temat: Re: Pustynia Mojave Pią Lip 20, 2018 6:10 am | |
| Nos jednak jej nie zawiódł. Byli we właściwym miejscu, a to, co mieli odszukać, znajdowało się niemal na wyciągnięcie ręki, choć wciąż frustrująco niewidoczne. Rahne kolejny raz pociągnęła nosem i kiwnęła głową Davidowi. - Tędy. Ojciec naszego klienta był tu podczas strzelaniny, jestem pewna. Jesteśmy blisko. Wyczuwasz coś w tym miejscu? Czekając na potwierdzenie, rozejrzała się wokół, łowiąc wraz z wiatrem odleglejsze wonie. Choć na pierwszy rzut oka wydawało się, że są tu zupełnie sami, chciała się co do tego upewnić. Nie chciała też, aby któremuś z napotkanych w miasteczku dzieciaków przyszło do głowy podkraść się tu za nimi. Gdy przyjaciel wskazał jej miejsce, w którym najsilniej wyczuwał ukryte pod ziemią urządzenia, Rahne westchnęła. - Nie przypuszczam, żebyśmy w bagażniku mieli ukrytą saperkę albo dwie? Tak myślałam. Spróbuję załatwić to... tradycyjnie. Kolejna tego dnia pełna transformacja w wilka była jak zamiana ubrania na wygodny sportowy dres - pokryty sierścią i lekko pachnący psem, ale wygodny i niezawodny. Wilczyca zrzuciła ze łba podkoszulek, w który zaplątała się podczas przemiany, łypnęła porozumiewawczo na Davida i przystąpiła do kopania dziury w miejscu, które wskazał. Miała nadzieję, że najbliższy właz nie jest ukryty zbyt głęboko. Nieszczególnie uśmiechało jej się grzebanie w piachu do zmierzchu. |
| | | Hijack
Liczba postów : 48 Data dołączenia : 10/09/2017
| Temat: Re: Pustynia Mojave Sob Lip 21, 2018 12:32 pm | |
| Czyli jednak coś znaleźli. Nie było źle. Rahne złapała trop, znajomy zapach. Nie przybyli tu na marne. Musieli tylko znaleźć coś więcej, podążyć za tropem. On mógł jedynie iść na dziewczyną, licząc na jej zmysły. On niewiele mógł pomóc, na pewno mniej niż ona. Idąc powoli tuż za koleżanką, David się rozglądał dopóki nie zadała mu pytania. - Niewiele. Moja moc jest dosyć mocno ograniczona. Ciężej mi wyczuć zwykły sprzęt elektroniczny. Coś tutaj jest na pewno. - odpowiedział. W którymś momencie się zatrzymując. Miał wrażenie, że właśnie tutaj najmocniej wyczuwał sygnały. Gdyby tam pod spodem były jakieś pojazdy czy roboty to na pewno byłoby mu o wiele łatwiej. Tak musieli działać troszkę na ślepo, trzymając kciuki, że jednak ich moce ich nie zawiodą. - No, nie. Nie mamy. Naprawdę słabo się zorganizowaliśmy Mamy nauczkę na przyszłość. - pokręcił lekko głową. Przyglądał się, jak znowu Rahne zamienia się w wilka... I po prostu zaczyna kopać w ziemi. Zgarnął jej ubrania z piasku i czekał. Być może jednak coś znajdą. Gorzej jeśli i tak do tego się nie dostaną. Jak wejść do podziemnej bazy? Przez właz. A do tego pewnie trzeba mieć hasło albo klucz albo cokolwiek innego. Nie mieli żadnej z tych rzeczy. - Mam nadzieję, że nie będziemy potrzebowali żadnego wsparcia. - powiedział. Bardziej do siebie niż do swojej towarzyszki. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Pustynia Mojave | |
| |
| | | | Pustynia Mojave | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |