|
| Audytorium Lisnera | |
|
+6Moonstone Quicksilver Scarlet Witch Emma Frost Roberto da Costa Samuel Guthrie 10 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Audytorium Lisnera Czw Sty 25, 2018 8:21 pm | |
| First topic message reminder :Audytorium znajdujące się na terenie kampusu Uniwersytetu George'a Washingtona, położone w odległości około kilometra na zachód od Białego Domu. Regularnie występuje w nim między innymi Washington Concert Opera. Standardowo posiada tysiąc czterysta dziewięćdziesiąt siedzisk. Wnętrze audytorium zobaczyć można tutaj i tutaj. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Nie Maj 27, 2018 12:37 pm | |
| Choć wielozadaniowość nie była dla niego problemem, to należało jednak przyznać, że wiadomość od Danvers przyszła w nienajlepszym dla niego momencie. Dokładnie w tym samym czasie rozmawiał z jednym z agentów, których pozostawił, by opiekowali się pozostającymi w środku naukowcami, zaproszonymi na konferencję gośćmi oraz uratowanymi z ulic cywilami. A to wcale nie było wszystko, bo podczas toczonego przez niego pojedynku stało się coś czego wcześniej nie przewidział, a co sprawiło, że musiał poświęcić temu większość swoich zasobów jeśli zamierzał wyjść z tego w miarę bez szwanku. Próba ataku z umiejscowionego na klatce piersiowej robota uzbrojenia ogromnie go zaskoczyła. Miał ledwie chwilę, by podjąć działania obronne i choć stanie się przenikalnym w innych okolicznościach byłoby jego pierwszym odruchem, tak w obecnej sytuacji istniało ku temu wiele przeciwwskazań, które to brały się głównie z jednego prostego powodu, którym był oczywiście pierwotny plan wykorzystania Sentineli do eksterminacji lub obrony przed mutantami. To oznaczało, że jeśli były w pełni funkcjonalne, a nic do tej pory temu nie przeczyło, musiały być wyposażone w uzbrojenie i zdolności, które pomogłyby im w walce z posiadającymi naprawdę zróżnicowane zdolności osobnikami. Musiały w jakiś sposób adaptować się do warunków, w których przychodziło im walczyć. To znacząco utrudniało Visionowi podjęcie decyzji. Sekundy potrzebne do przeanalizowania dostępnych opcji upływały szybko, cały czas uszczuplając zasób potencjalnych ruchów.
Dopiero mając gotowy plan działania i powoli go egzekwując zdecydował się odpowiedzieć liderce drużyny. - Grając na czas nie zdołam niczego osiągnąć, a domyślam się, że tego niestety oczekujesz. Jest ich po prostu zbyt wiele. Jeśli nie masz więc dla mnie lepszych wieści, mój dalszy udział w bezpośrednich walkach staje pod olbrzymim znakiem zapytania. – odpowiedział nieco sfrustrowany głównie sytuacją w której się znalazł, choć nieświadoma tego Ms. Marvel mogła pomyśleć, że to w całości ze względu na jej wcześniejsze słowa. Choć po części rzeczywiście tak było. Rozumiał, że sytuacja w innych miastach nie jest lepsza i każda dostępna para rąk jest już zaangażowana w działania mające na celu powstrzymać zagrożenie, lecz liczył też, że towarzyszka zdoła znaleźć choć jedną osobę, która byłaby w stanie dotrzeć do Waszyngtonu i wspomóc go w tej nierównej walce. W samym otoczeniu audytorium krążyły przecież setki, jeśli nie tysiące Sentineli. Dodając to tego maszyny terroryzujące pozostałe części miasta mówić można było o naprawdę ogromnych ilościach. Zniszczenie kilkunastu, czy też kilkudziesięciu robotów będzie zaledwie kroplą w morzu potrzeb, a na więcej osamotnionego Visiona stać nie będzie. Zamiast tego zaangażuje się w inne działania, które w szerszej perspektywie mogłyby przynieść im większe korzyści, kwestię bezpieczeństwa i ochrony cywili pozostawiając w rękach przebywających na miejscu agentów SHIELD. - Spróbuję znaleźć jakiś trop, który mógłby naprowadzić mnie na strzelca, który ranił Wandę. Jestem pewien, że ten zamach nie był przypadkowy i odpowiedzialna za niego osoba jest w jakiś sposób powiązana z tą inwazją robotów. – przypuszczał, że zadanie to będzie trudne do zrealizowanie, ale nie niemożliwe i każdy nawet najdrobniejszy ślad stanowiłby ogromny krok naprzód. – Jeszcze jedno… Mam niejasne przeczucie, że za tym kryzysem stoi ktoś kogo dobrze znamy, a kto od dłuższego czasu nie wychylał się ze swojej kryjówki. Ultron. Ma motywację, zdolności i zasoby, by do czegoś podobnego doprowadzić. Gdyby odkrył plany stworzenia tych Sentineli, mógł postawić wykorzystać je do własnych celów. Jeśli tak jest, Cap i Spider-Man mogą potrzebować pomocy. – co prawda JARVIS nie był w stanie potwierdzić udziału jego ojca w rozpoczęciu światowego kryzysu, ale też nie mógł go całkowicie wykluczyć. To wystarczyło, by myśli syntezoida cały czas w ogół tej idei krążyły.
Ostatecznie zdecydował się na opcję, która według jego analizy wiązała się z najmniejszym ryzykiem. Przerwał swój atak i wzmocnił strukturę swego ciała, dość znacząco zwiększając jego masę. To zmusiło go do szybkiego opadnięcia na jezdnię, potencjalnie w pobliżu jakiegoś auta lub innej osłony. W tej postaci powinien tez bez problemu przyjąć na siebie promień, a jednocześnie mieć przy tym możliwości w miarę swobodnego poruszania się. Jego kolejne działania różniły się w zależności od tego, czy w pobliżu znajdowali się jacyś ludzie, czy nie. Bez różnicy czy mowa o agentach czy zwykłych obywatelach. Jeśli w dość znacznym promieniu od obecnej pozycji Sentinela nie przebywał nikt inny, zamierzał po prostu poprzez wzmocniony strzał wywołać eksplozję źródła zasilania robota. Jeśli zaś w pobliżu będzie przebywał ktoś jeszcze, zdecyduje się na bezpieczniejszą dla otoczenia opcję. Powoli prąc przed siebie, przyjmując na siebie ataki maszyny, będzie strzelał krótkimi, ale potężniejszymi promieniami w miejsca wskazane pierwotnie przez JARVISA jako bardziej podatne, czyli wszelkie połączenia między korpusem a kończynami oraz innymi ruchomymi elementami konstrukcji przeciwnika. Potencjalnie naruszając ich wytrzymałość, może nawet niszcząc. Gdyby udało mu się zbliżyć dość blisko, a w razie potrzeby planował aktywnie kontrolować gęstość swojego ciała, zamierzał ręcznie dokończył dzieła. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Czw Maj 31, 2018 12:17 am | |
| Jeszcze zanim Moonstone skierowała się wraz ze swoim żywym bagażem w górę - fazując przez kolejne warstwy nad swoją głową, aby w ten sposób wydostać się na poziom ulicy - z jej komunikatora padła kolejna wiadomość od tego samego mężczyzny, krótka i raczej niewymagająca od Karli żadnej odpowiedzi: -Jasne. Moment i dam znać. W razie czego te roboty na ogół zdają się unikać wkraczania do budynków czy atakowania pojazdów- na ogół, podkreślił, ale Moonstone przecież z doświadczenia tak czy siak wiedziała, że w przypadku Audytorium Sentinele przebiły się najpierw przez dach, a potem przez ścianę, aby dostać się do środka. "Na ogół" to mogło być w tym przypadku za mało... Choć można by się zastanawiać nad powodami odmiennych działań maszyn. Coś musiało nimi kierować. Zaraz potem jednak kobieta i jej pasażerowie znaleźli się już w środku sklepienia, co na moment odebrało im zarówno możliwość widzenia, jak i słyszenia - nawet jeżeli mężczyzna od Thunderbolts dodał od siebie coś więcej. Na szczęście taka sytuacja potrwała stosunkowo krótko i już po paru sekundach cała trójka wyłoniła się przez jezdnię na zewnątrz. Ich oczom natychmiast ukazał się bardzo nieprzyjemny obraz; co prawda samo miasto najwyraźniej nie odniosło jak do tej pory poważnych szkód, budowle stały na swoim miejscu, a zniszczenia tej konkretnej ulicy były raczej niewielkie, lecz spoczywające dookoła ciała mówiły same ze siebie. Dwa roboty oddalały się od punktu, przez który przefazowała grupka, z wyciągniętymi ramionami szukając nowych ofiar. Nawet zapach okazał się być drażniący - nie tylko krwi, ale i miejscami mocno oparzonych zwłok. Początkowo żaden z Sentineli nie zwrócił na nich uwagi, więc Karla mogła kontynuować szybkie wznoszenie się, aby wykorzystać ten moment spokoju do granic możliwości. W tym czasie Vision - którego jednak Moonstone teraz nie widziała, gdyż przebywała już zbyt daleko od niego, nie wspominając o blokujących widok budynkach i innych obiektach - zdecydował się przyjąć na siebie strumień energii maszyny. Wylądował blisko porzuconego samochodu osobowego, lecz auto znajdowało się po skosie przed nim, a więc nie bezpośrednio na linii ataku robota. Niedaleko - za syntezoidem - spoczywało jeszcze kilka innych pojazdów, z których część była normalnie zaparkowana, inne zaś wyraźnie zostały po prostu opuszczone w przypadkowych miejscach na drodze. W najbliższym otoczeniu chyba nikt się nie krył; jeżeli nawet, to w takim miejscu, że Vision nie mógł tego stwierdzić, ale potencjalnych osłon nie było aż tak wiele. Utwardzenie się okazało się być świetnym pomysłem. Promień uderzył w klatkę piersiową syntezoida i w pierwszej chwili nieznacznie go odepchnął, lecz dosłownie o krok; poza tym najwyraźniej nie wyrządził mu innej szkody, choć był gorący i zwykłego człowieka najprawdopodobniej pozostawiłby co najmniej z poważnymi oparzeniami. Zapewne wszystko to wynikało nie tylko z samej wytrzymałości tej formy Visiona, ale i z jego obecnej wagi, dzięki której trudniej go było wprawić w ruch. Podczas gdy on analizował sytuację - to jest upewniał się, że nikomu w okolicy nie zrobi swoimi zaplanowanymi poczynaniami krzywdy - robot przez krótką chwilę kontynuował atak, po czym... Nagle go zaprzestał. To mogło się wydawać dziwne i słusznie, ale przynajmniej oznaczało, że Vision nie musiał się martwić wymijaniem promienia maszyny i mógł po prostu odpowiedzieć jej swym własnym. Być może przeciwnik uznał, że jego działania nie przynosiły efektu i dlatego zrezygnował? A może, co nie byłoby aż takie dziwne, nie potrafił do końca stwierdzić czy uszkodził syntezoida, skoro jego skanery czy inne czujniki najpewniej zostały dostosowane do istot żywych, z którymi oryginalnie powinien walczyć? Dokładnie w tym momencie nie miało to ogromnego znaczenia, chociaż już niedługo być może mogłoby z czymś pomóc... Grunt, że wystarczająco silny atak wymierzony w okienko na klatce piersiowej maszyny rzeczywiście sprawił, iż doszło do jej wybuchu, zresztą całkiem pokaźnego - na tyle, że znajdujące się po przeciwnych stronach robota samochody zostały od niego odepchnięte na dobrych kilka metrów i przewrócone na boki. Co prawda przeciwnik zaczął się już wtedy obracać, więc znajdował się po skosie do Visiona, ale jeszcze nie na tyle, aby miał z tego względu nie trafić... A to najważniejsze. Problem polegał na tym, że - jak syntezoid słusznie stwierdził w rozmowie z Ms. Marvel - maszyn było po prostu zbyt wiele. Zniszczenie kilku niewiele zmieniało. Owszem, ratowało życia, które te konkretne roboty by zabrały, ale spojrzenie na sprawę z dystansu nie ukazywało niczego optymistycznego... ... Z drugiej strony dystans mógł się w tym przypadku okazać dokładnie tym, czego miasto potrzebowało w tej chwili najbardziej. Dźwięki nagłych - padających gęstymi seriami - wystrzałów powinny zwrócić uwagę przede wszystkim Visiona, lecz wznosząca się Moonstone również by je dosłyszała, po prostu z oddali. Celami były rzecz jasna Sentinele, to żadna niespodzianka, jednakże zaskoczenie mógł już wywołać fakt, że pociski nadciągały z góry, w większości pod podobnymi kątami, koncentrując się na wielu - może kilkudziesięciu? - robotach jednocześnie. Masowy ostrzał nie ustępował, a choć przynajmniej połowa lub nawet więcej z pocisków nie wyrządzało przeciwnikom większej krzywdy, to niektóre trafiały na przykład w ich stawy, gdzie czyniły już pewne szkody. Zastosowanie potężniejszej broni co prawda by pomogło, ale stanowiłoby zagrożenie dla tych osób, które nie zdążyły jeszcze opuścić ulic. Po niebie nad Waszyngtonem przetaczał się Helicarrier. Ogromna latająca forteca utrzymywała stale otwarty ogień - i tylko od czasu do czasu zmieniała cele, by zwrócić na siebie uwagę kolejnych Sentineli. Najwyraźniej taka strategia działała, bo za Helicarrierem podążała już cała chmara robotów, odcinających się na tle sklepienia niebieskiego ciemnymi punktami. Teraz również drażnione wystarczająco długo maszyny lokalizowały źródło ataku, odpalały silniki odrzutowe i podrywały się w powietrze, aby ruszyć za statkiem powietrznym S.H.I.E.L.D. Te, które znajdowały się wystarczająco blisko, atakowały go własnymi strumieniami energii, lecz z daleka trudno by było powiedzieć jakie wyrządzały mu szkody. Nawet jeżeli spore, to pomimo ryzyka nie dało się zaprzeczyć jednemu: ulice stopniowo się oczyszczały, gdy Helicarrier zwabiał za sobą tak wiele robotów, kierując się wraz z nimi na północ i od czasu do czasu ostrzeliwując również te, które już za nim leciały, najwyraźniej po to, aby nie straciły zainteresowania. Dla Moostone oznaczało to drobny problem - a mianowicie taki, że nagle w powietrzu znajdowało się mnóstwo - i z każdą chwilą coraz więcej - Sentineli. Kobieta nie mogła mieć pewności, że na sto procent nie zwrócą na nią uwagi. Było to prawdopodobne, skoro posiadały już cel, w dodatku duży i irytujący, ale z drugiej strony ona i jej pasażerowie - jako ludzie - mogli się okazać bardziej kuszący... A wystarczyło, by skusiło się na nich parę robotów. Helicarrier powinien przelecieć obok tej trójki, lecz na tyle blisko, że bezczynność mogłaby się okazać niewskazana.
|
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Pon Cze 04, 2018 12:34 am | |
| Carol ponownie odezwała się do Mściciela: — Vision, jeśli chodzi o tego, kto postrzelił Wandę [...] to JARVIS zidentyfikował, że to Diana Williams. Minęła chwila nim odpowiedziała na jego obawy: — Na razie nie wiadomo. Emma Frost wspomniała o Trask Industries, a JARVIS potwierdził, że to jest prawdopodobne [...] Nie mam jednak stuprocentowej pewności, aczkolwiek jeśli okaże się tak, jak ty mówisz to wtedy będziemy nad tym myśleć. Wiem, że to nie jest to, co chciałbyś usłyszeć… Ale musimy coś wykluczyć w końcu. Bądź wtedy w gotowości [...] Jeśli sytuacja u ciebie nie zmieni się w ciągu kwadransa to przylecę. |
| | | Moonstone
Liczba postów : 239 Data dołączenia : 26/09/2014
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Pon Cze 04, 2018 7:13 pm | |
| Na ogół to bardzo dobrze powiedziane. Audytorium i jego sklepienie bardzo ucierpiało w trakcie tego ataku, a na dodatek roboty dostawały się przez nie do środka. Może to była kwestia zaprogramowania konkretnego celu ataku? AI sterujące mogło chcieć zatrzeć wszelkie ślady, by nie dobrać się do niego zbyt szybko. Prezydent i Rize najpewniej mieli trochę przydatnych informacji na temat potencjalnego miejsca, z którego maszyny wychodzą. Żaden inwestor w końcu nie kupiłby czegoś w ciemno nie wiedząc gdzie to produkują. Trzeba w końcu wiedzieć do kogo iść z reklamacją i w razie czego komu złożyć mało przyjemną wizytę, jeśli tylko coś spartoli. Trask już kwalifikuje się do tej kategorii ludzi, którym Karla spuściłaby manto. Nie zostawił sobie żadnej furtki na wypadek, gdyby jego AI się nie zbuntowało. Chociaż z drugiej strony to mógł być jego plan od początku, a w razie czego będzie próbował się migać, że to maszyna go oszukała. Całkiem zresztą niegłupia możliwość, gdyż wtedy nie byłby winny masowemu mordowaniu, a jedynie można zarzucić mu winę niedopilnowania pewnych spraw związanych z tą sztuczną inteligencją. Jakby nie patrzeć z perspektywy opinii publicznej drugi wariant wygląda nieco inaczej, bo o ile wiadomo, że Ultrona stworzył Hank Pym i blaszak zabił całkiem sporo ludzi – to o tyle samemu mścicielowi nie robi się jakoś wielkiego problemu z tego powodu. Zresztą Pym był u niej kiedyś na sesji terapeutycznej, więc mniej więcej widziała w jakim był stanie. Nie wyglądał jak człowiek, który ma szczególne problemy przez to, że stworzył jeszcze jedno zagrożenie dla ludzkości. Trask może również wywinąć się z tego w podobny sposób, a do tego Sofen raczej nie będzie chciała dopuścić. - Teraz mamy już pewność. To Pan był celem lub ktoś z uczestników konferencji. Skoro nie atakują budynków, a w tym wypadku zaatakowały to musiał być bezpośredni rozkaz – na zdrowy babski rozum tak podpowiadała logika. Nie trzeba być specem, by dodać sobie dwa do dwóch i dopowiedzieć resztę. Sofen zresztą specjalnie o tym uświadomiła prezydenta, by nakierować go na bardzo konkretną reakcję wobec biznesmana. Trask nie wyjdzie z tego bez szwanku, bo o ile o czyjejś krzywdzie można zapomnieć dosyć szybko, o tyle samemu jej doświadczając jest o wiele trudniej. Wylatując na zewnątrz Moonstone ukazały się dantejskie sceny. Nie żeby specjalnie lubiła widok spalonych ciał, nadal ją to obrzydzało bo niespecjalnie przepadała za zapachem spalonego ciała lub flaków. Znała oczywiście takie osoby, które to kręciło. W sumie Hood mógł lubić ten zapach rynsztoka, bo już na tyle długo w nim przebywał, że pewnie czuł się jak u siebie. Sofen za to mogła pochwalić, że z iście chirurgiczną precyzją maszyny likwidowały życie i nie naruszały tak bardzo okolicy. Rzuciła tylko spojrzenie odchodzącym robotom. Nie planowała się z nimi bić teraz, zwłaszcza mając pod pachą bagaż w postaci dwóch VIPów. Znała swoją siłę, a walka z dodatkowym bagażem nie była zbyt korzystna dla niej. Chyba, że wyrzuciłaby ich w powietrze i na tyle szybko rozprawiła się z robotami, by złapać ich podczas spadku. Maszyn było jak insektów. Ogromna ilość żelastwa, z którą nie ma sensu walczyć pojedynczo. Dokładnie tak jakby ktoś chciał wybijać pojedyncze sztuki mrówek, które postanowiły zaatakować kuchnię. Ocali się parę żyć, jednak w czasie ratowania tych kilku zginą setki tysięcy. Z drugiej strony nie wiadomo jak długo zajęłaby akcja bezpośredniego ataku, a jeśli do takiego dojdzie to pewnie te maszyny z miasta wrócą bronić bazy. Potrzebne były dwa zespoły – jeden ratowałby ludzi w mieście i zatrzymywał roboty, podczas gdy reszta zajmie się atakiem z zaskoczenia. Szczerze to w tej roli widziałaby Avengers, a Thunderboltsom i tak lepiej wychodziły robótki z cienia. Układanie planu przerwały strzały, które się rozległy. Ostrzeliwano z góry sentinele, a Sofen już na sam odgłos tego huku włączyła swoje fazowanie się. Wolała nie oberwać zbłąkanym pociskiem bądź odłamkiem, a tym bardziej nie narażać na to swojego ładunku. Właśnie przybył spray na te metalowe owady, tyle że w formie Helicarriera SHIELD. Odwracali skutecznie uwagę maszyn, jednak Karla wolała nie liczyć na szczęście dlatego też zniżyła lot i zaczęła przelatywać po prostu przez budynki w linii prostej, by ulotnić się jak najdalej od tego pola bitwy. Federalni skupiali na sobie ogień, także też Sofen mogła bezpiecznie przelecieć kawałek i odeskortować prezydenta wraz z doradczynią. W powietrzu może i było wiele sentineli, jednak jeśli znikała im pomiędzy budynkami to znacznie utrudniała im pościg. Chyba, że faktycznie ich rozpoznają i zignorują swój cel, wtedy pozostanie ocenić jak wiele z nich za nimi podąży. Jeśli jedna, góra dwie sztuki to wysadzi swoich pasażerów w jednym z budynków i zrobi nawrót o 180 stopni na pełnej prędkości. Wyciągnięta jak strzała z pięściami przed siebie, generując energię i strzelając promieniem prosto w głowy maszyn. Nie bawiła się w półśrodki, a najmocniejsze promienie, które mogła wygenerować w dosyć krótkim czasie. Jeśli zaś nic jej nie przeszkodziło, ani nie śledziło to kontynuowała swoją podróż za miasto.
|
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Wto Cze 12, 2018 8:56 pm | |
| - Wszelka pomoc będzie mile wi… - przerwał swoją odpowiedź, gdy zaczęło dziać się coś zupełnie nieoczekiwanego. Wpierw usłyszał liczne dźwięki wystrzałów, a następnie dostrzegł pociski uderzające w części robotów. Ostrzał prowadzony był z powietrza i miał jeden cel, który z tego co Mściciel zdołał dostrzec, powoli spełniał się w stu procentach. Wnioski można było wysunąć samemu. Wreszcie pojawiło się wsparcie, które tak bardzo było potrzebne. Nadeszło ono zresztą ze strony organizacji, która miała już przecież na miejscu swoich ludzi. Podobną siłą ognia mógł cechować się właściwie wyłącznie Helicarrier S.H.I.E.L.D., latająca forteca. Jeden z największych, jeśli nie największy, tego typu obiektów wyprodukowanych przez człowieka. W tym też momencie syntezoid zdecydował się przejść w stan fazowania. Nie zamierzał dać się trafić przypadkowemu pociskowi, choć te do tej pory na szczęście z dużą celnością uderzały głównie w licznych przeciwników. – Przepraszam cię, Carol. Zdaje się, że ktoś wysłuchał już moich próśb. Nad miastem właśnie pojawił się Heliccarier, który ostrzeliwuje maszyny, czym zdecydowanie przyciąga ich uwagę. Zdaje się, że jego załoga próbuje odciągnąć poza Waszyngton tyle Sentineli ile tylko się da. W tym więc moja szansa. Hill wciąż piastuje stanowisko dyrektora, czy może już zdążyli zorientować się jak wielki błąd popełniono przy jej wyborze? – spytał nie ukrywając swojego stosunku do wspomnianej kobiety, lecz nie zmieniało to faktu, iż ktokolwiek nie zajmował teraz tej pozycji, Vision zamierzał wkrótce z tą osobą się skontaktować. Dowiedzieć się między innymi jaka jest ich sytuacja, bo zmasowany ostrzał robotów nie może obejść się bez żadnych szkód dla ogromnego statku powietrznego. Ale to za chwilę. Podczas rozmowy z Carol wrócił jeszcze do tematu Wandy i osoby, która stała za jej obecnym stanem. W pewnym sensie był to dla niego temat równie ważny jak to co działo się dookoła. - Wiadomo coś o jej powiązaniach z Traskiem? Mam na myśli tę Dianę Williams. Zaatakowała dokładnie w chwili, gdy jeden z Sentineli uszkodził dach audytorium. Nie widziałem, by któryś z pozostałych robotów uczynił później coś podobnego. Z jakiegoś powodu nie polują na ludzi kryjących się w pojazdach, czy wewnątrz budynków. Choćby z tego powodu ciężko mi uwierzyć w zwykły zbieg okoliczności. – takie rzadko miały miejsce. A wystąpienie podobnego zjawiska akurat podczas tak istotnego dla wszystkich wydarzenia? Prawdopodobieństwo naprawdę jest niewielkie. Przypadkiem może być fakt, że w wyniku działań zamachowca to Wanda została postrzelona, a nie prezydent czy inna ważna osobistość. Choć tu akurat nie mógł całkiem wykluczyć możliwości, iż to Scarlet Witch była prawdziwym celem. Miała wrogów. Jeden z nich, tu akurat jedna z nich, mógł uznać, że to dobra okazja na zemstę. Po pokonaniu swojego robota oraz dołączeniu sił, które mogą odwrócić przesądzone do tej pory losy starcia, Mściciel mógł skupić się na dobijaniu tych maszyn, które wciąż pozostawały na ulicach i stanowiły zagrożenie dla cywili. Sens takiego działania był o wiele większy niż jeszcze przed paroma chwilami, gdy wszędzie czaiły się niemal niezliczone ilości wrogich jednostek. Wzleci w powietrze. Jeśli gdzieś w okolicy dostrzeże zamieszanie z udziałem ludzi oraz atakujących ich maszyn, uda się tam i zrobi co w jego mocy, by rzeczone zagrożenie zniszczyć. Uważając przy tym już jednak, by nie doprowadzić do uszkodzenia repulsora. Do tej pory nie doceniał siły rażenia ich wybuchu, teraz nie chciał popełnić podobnego błędu. W międzyczasie porozumiał się z przebywającym w audytorium agentem. - Hill przysłała kawalerię. Helicarrier odciąga spore ilości robotów poza miasto i jeśli dobrze pójdzie, wkrótce będziecie mogli przeprowadzić bezpieczną ewakuację. U was wszystko w porządku? – syntezoid zamierzał przez teraz skupić się na zapewnieniu bezpieczeństwa tym którzy zdecydowanie go potrzebowali. Nie odrzucił całkiem pomysłu przeprowadzenia własnego śledztwa w sprawie strzelczyni, lecz stworzona przez S.H.I.E.L.D. sytuacja pozwala mu w większym stopniu i zwiększą efektywnością zająć się tym czego głównie od niego wymagano. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Pią Cze 15, 2018 4:21 pm | |
| Vision mógł usłyszeć parsknięcie po drugiej stronie. — Z tego co mi wiadomo to tak, nadal jeszcze piastuje stanowisko. Może się to zmieni po dzisiejszym, zobaczymy. Zaoferuj się, Vis. Słyszał także jak Carol porozumiewała się z kimś w tle. — Vis, sprawą Williams zajmiemy się po tym wszystkim. Teraz musimy skupić się na czymś innym. Zresztą, JARVIS jest niedostępny, a wiadomo, że najszybciej nam by z tym pomógł. Najwyżej możesz jeszcze zwrócić się do SHIELD w tej sprawie. Nie zdziwię się jak będą mieli informacje, które są dla nas niejawne. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Pią Cze 15, 2018 11:55 pm | |
| Podczas gdy Vision przeszedł w stan fazowania i wrócił do kontaktowania się z Carol, w pewnej odległości od siebie - w różnych kierunkach - mógł dostrzec, że pozostający w okolicy agenci całkowicie zrezygnowali z atakowania robotów i zamiast tego zajmowali się niedobitkami cywili, pomagając im dotrzeć do budynków lub, gdy dzieliła ich od nich zbyt wielka odległość, kryjąc się wraz z nimi za innymi osłonami, na przykład za samochodami. Najwyraźniej doszli do wniosku, że ich ostrzał w tej chwili tylko by przeszkadzał i zapewne słusznie. Lepiej sprawdzali się pilnując ludności. Takie działania były zresztą potrzebne - i to nie tylko na wypadek, gdyby maszyny zmieniły jednak zdanie i wróciły do wybijania cywili. Spora część pocisków odbijała się od ich powierzchni lub po nich ześlizgiwała, a rykoszety rozchodziły się we wszystkie strony. Na szczęście kąt padania - z góry - sprawiał, że w większości nie wyrządzały nikomu krzywdy, ale zależało to między innymi od ustawienia robotów... I od czasu do czasu zdarzało się, że zbłąkana kula wbijała się w jakąś ścianę, blachę auta czy nawet czyjeś ciało, żywe lub martwe. Vision sam miał okazję się o tym przekonać, gdy raz czy drugi taki odbity pocisk przemknął przez jego własną niematerialną postać. Kiedy Avenger wzniósł się już wyżej, w oddali mógł zauważyć przemieszczającą się w powietrzu osobę w jasnym, prawdopodobnie białym stroju - jednak przez odległość oraz samą jej prędkość trudno by mu było określić coś więcej, nie licząc może faktu, że się od niego oddalała... I chyba kogoś ze sobą niosła. Szybko zniknęła czy też zniknęli mu zresztą z oczu. Na tej i pobliskich ulicach robotów zostawało niewiele. Ostrzał stopniowo się przesuwał, z pewnością trochę wolniej, niż Helicarrier mógłby sobie na to pozwolić - ale takie postępowanie było konieczne, by zaangażować jak najwięcej maszyn. Dodatkowo oznaczało to, że te, które jednak nie wzbijały się do lotu, przez chwilę spoglądały w górę, oceniając sytuację... A przez to wystawiały się na ataki. Vision mógł z tego skorzystać i stosunkowo bezpiecznie do nich podlatywać, eliminując je na przykład przez ataki w głowę. Te zdawały się być najlepsze dla otoczenia; najwyraźniej wyłączały Sentinele, które opadały przez to do stabilnej pozycji i po prostu zastygały w bezruchu. -Względnie. W budynku znaleźliśmy jeszcze kilka apteczek, ale zbyt wiele osób potrzebuje pomocy medycznej. Prędzej czy później muszą trafić do szpitala. Lepiej prędzej, choć w tej chwili mamy sytuację pod kontrolą- odparł przez komunikator agent, do którego syntezoid się zwrócił. Nie pomagało pewnie to, że sporo - większość? - z tych ludzi prawdopodobnie należało do VIP-ów. Skoro znajdowali się na tyle blisko Audytorium, by do niego wrócić, to mogli to być właśnie politycy czy biznesmeni... A więc osoby mimo wszystko w ten czy inny sposób istotne, czego by się o nich nie mówiło. Vision mógł być z jednym z pierwszych, którzy zauważyli poważniejszy problem. W pobliżu Audytorium stacjonował w końcu ten duży, około dziesięciometrowy robot... I być może on również został skuszony ostrzałem, a może rzeczywiście funkcjonował w trochę inny sposób od swoich mniejszych pobratymców, grunt, że w pewnym momencie huk jego silników odrzutowych oznajmił światu, iż także i ten Sentinel zaczął się wznosić... I to akurat nie zapowiadało się dobrze. Jak do tej pory maszyna nikogo nie atakowała, więc tak naprawdę jej obecność - póki co - w niczym nie przeszkadzała; jeżeli jednak zamierzała uderzyć w Helicarrier i jeśli siłę rażenia miała o tyle większą od pozostałych, co wymiary... To nie dość, że S.H.I.E.L.D. mogło być w kłopotach, to miasto również. Gdyby statek powietrzny runął już tutaj, straty byłyby ogromne.
W tym czasie Karla zdecydowała się czym prędzej oddalić - korzystając z tego, że część robotów skupiała się na odstrzeliwaniu cywili, a reszta reagowała na prowokacje Helicarriera. Plan był dobry, szczególnie ze względu na to przenikanie przez budynki. Większość maszyn nawet nie zwracała na kobietę i jej pasażerów uwagi, a te, które jednak ją namierzały - traciły zainteresowanie w momencie, gdy trójka znikała za jakąś ścianą. To ostatnie dawało jeszcze jedną korzyść, której blondynka zapewne nie planowała; otóż tacy wrogowie przez kilka sekund analizowali sytuację, więc przynajmniej przez takie krótkie chwile nie atakowali nikogo innego. Z góry oczywiście także i Moonstone widziała poczynania agentów, którzy teraz w większości starali się zgarniać ludność w bezpieczne miejsca i tylko nieliczni wciąż odwracali uwagę Sentineli - głównie tam, gdzie pociski Helicarriera jeszcze nie dotarły. Kobieta nie mogła z kolei dostrzec startu tego ogromnego robota, bo po prostu była do niego zwrócona plecami. Ba, w całym tym zamieszaniu pewnie go nawet nie usłyszała. -Jeżeli odbijesz jakieś trzydzieści stopni na prawo i dalej będziesz lecieć prosto, za moment powinnaś spotkać się z naszym śmigłowcem. Odstaw do niego pasażerów i trzymaj się blisko na wypadek ataku. Kwatera główna jest gotowa na wasze przybycie, ale nie wiem czy w tej sytuacji rozsądniej nie będzie udać się poza miasto- odezwał się z komunikatora kobiety już znajomy głos... I rzeczywiście, już w chwilę później w oddali widoczny stał się wspomniany helikopter, przemieszczający się jednak wyżej, niż w tej chwili robiła to Moonstone. Póki co wyglądało na to, że Sentinele się nim nie interesowały. Zarówno prezydent, jak i jego doradczyni podczas lotu głównie milczeli, pomijając głośniejsze oddechy czy - szczególnie przy początkowym przenikaniu przez budynki - stłumione odgłosy świadczące o spięciu i stresie. Pewnie nie można im się było dziwić. Na co by nie byli na swoich stanowiskach przygotowani, tak czy siak nie przeżywali czegoś podobnego zbyt często.
|
| | | Moonstone
Liczba postów : 239 Data dołączenia : 26/09/2014
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Sro Cze 20, 2018 12:26 pm | |
| SHIELD przynajmniej odwracał teraz od nich uwagę, dzięki czemu Karla mogła próbować wydostać się z miasta wraz ze swoimi „pasażerami”. W zasadzie to nawet pojawienie się Helicarriera mogli obrócić na swoją korzyść pod kątem medialnym. Jeśli agenci nie dadzą rady odeprzeć ataku maszyn, wtedy prezydent da radę odwrócić uwagę mediów poprzez właśnie tragedię. Potem odpowiednio zmanipuluje się opinią publiczną poprzez ckliwe zapewniania o tym, że poświęcenie agentów nie poszło na marne. Postawią im ładny pomniczek, a sprawa po jakimś czasie przycichnie. Nawet była opcja, by za wszystko obwinić Traska, który nie dopilnował AI. Media wtedy zapomną, że to rząd chciał w pierwszej kolejności zakupić Sentinele, a skupią się na głównym koźle ofiarnym, na którym to nie zostawią suchej nitki. Kiedy to media próbowałyby dobrać się do miliardera, w tym czasie Karla wraz ze sztabem prezydenta musiałaby wymyślić coś, by jak najmniej rykoszetem oberwał Biały Dom. Z drugiej strony Moonstone w planie SHIELD widziała pewną możliwość. Co by było gdyby odciągnąć maszyny poza miasto, a potem wysadzić transkopter? To byłby świetny plan, bo zniszczyliby zapewne znaczną większość blaszaków. Mogliby wtedy wkroczyć siłami naziemnymi i wybić niedobitki, które zostałyby w mieście. Blondynka tak właśnie by postąpiła na ich miejscu, a to że po drodze zginęłoby kilku agentów było niezbędną ofiarą. Śmierć jednostki to tragedia, jednak masowy zgon to tylko statystyka, jak to mieli w zwyczaju mawiać dyktatorzy. No z tamtym dużym robotem mógł być tylko problem, bo nie wiadomo jak jest uzbrojony. Na pewno był większy i wystarczyło, by wpadł na Helicarrier. Cała maszyna potem spadłaby na miasto, a z tego można ukręcić jeszcze większą tragedię i na niej zbudować sobie podwaliny pod własne cele. Przykładowo potrzebę dodatkowego dofinansowania Thunderbolts, by mogli oni działać sprawniej niż takie maszyny. Wtedy Karla miałaby pełne ręce roboty, ale chyba niespecjalnie by to odbiło się na jej zdrowiu. Była zdolna do intensywnego wysiłku fizycznego przez dłuższy czas, bez konsekwencji pokroju odczuwania zmęczenia. Pozostawał jeszcze aspekt psychologiczny, ale z tym już sobie da radę we własnym zakresie. Nawet nie będzie musiała czekać na wizytę, bo przecież prywatnie! Sofen zaś znalazła jeszcze jedną zależność, której wcześniej nie zauważyła. Kiedy przenikała przez budynek, maszyny nie kontynuowały pościgu, ani również nie leciały dalej. Baraniały i przetwarzały, adaptując się. Mogły się adaptować, ale jeśli czegoś nie mogły widzieć dostatecznie długo, wtedy cała ta właściwość była nieistotna. Był jeszcze jeden wniosek, który wysnuła. Maszyny nie miały kolektywnej świadomości, bo gdyby tak było to ta sztuczka nie przeszłaby na dłuższą metę. Najwyraźniej każda maszyna osobno zbierała dane, a dzieliły się pewnie po powrocie do bazy, by móc zainstalować je w reszcie jednostek. Odpadało zatem skonstruowanie urządzenia, które zakłóciłoby ich pracę. Chociaż gdyby się uprzeć to mogliby przyciągnąć maszyny blisko granic miasta, a tam już potraktować je impulsem elektromagnetycznym. Spalić wszystko do cna, a potem pozbierać złom. Może nawet taki miał plan SHIELD, bo już poza miastem to wszystko jedno gdzie maszyna spadnie. Fazowanie się przez budynki niosło jeszcze jedną korzyść. Karla wraz z resztą unikała potencjalnych zbłąkanych kul, które mogły odbijać się rykoszetem od maszyn. Gorzej jeśli przy tej prędkości natrafi na coś przez co może nie być w stanie przeniknąć, ale to najpewniej odczułaby najpierw ona, a potem pasażerowie. Pewnie pochłonęłaby większość takiego impetu uderzenia. - Tak, musimy zabrać prezydenta jak najdalej od Waszyngtonu. Pewnie ustawiliście już dowództwo polowe poza miastem, więc tam też możemy się udać – odpowiedziała Sofen. To mogło być mniej bezpieczne, by udawać się do kwatery głównej mieszczącej się niewiele dalej od Białego Domu. Szczerze to gdyby chciała przeprowadzić zamach to właśnie tam by szukała prezydenta w pierwszej kolejności – Przygotujcie jakieś koce, mogli trochę zmarznąć. Nie pogardzimy również czymś ciepłym – dodała blondynka uśmiechając się pod nosem. Widziała w jakim stanie była ta dwójka. Nie dość, że lot praktycznie w ciuchach odświętnych nie był zbyt komfortowy jako pakunek pod pachą, to jeszcze musiało być im dosyć chłodno. Zdecydowanie coś ciepłego mogło poprawić ich samopoczucie, a gdy znajdą się już w śmigłowcu, by móc wygodnie usiąść - będzie można poważnie porozmawiać nad tym co dalej zrobią. Sofen leciała w stronę śmigłowca, a gdy zbliżyła się do niego, przeniknęła przez drzwi i odstawiła parkę do wnętrza maszyny. Ważne, by poczuli grunt pod nogami, bo taki lot mógł nie być zbyt komfortowy pod tym względem. Nigdy nie wiadomo, czy lecącemu nie omsknie się ręka i ktoś nie spadnie. Zostawiła ich we wnętrzu śmigłowca, a następnie ponownie się przefazowała przez drzwi. Skoro miała osłaniać maszynę to musiała to zrobić z zewnątrz. - Prowadź - powiedziała do komunikatora, a jej strój ponownie się zmienił. Tym razem na czerwoną wersję, którą miała wcześniej. Skoro już mogli wyjść z trybu incognito, mogła przybrać też właściwe barwy grupy.
|
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Pią Cze 22, 2018 5:49 pm | |
| Co prawda pierwsze dwa zdania wypowiedziane przez Moonstone nie spotkały się z natychmiastową odpowiedzią - więc być może jej rozmówca coś rozważał albo nawet sprawdzał szybko jakieś informacje - lecz kolejna uwaga, dotycząca koców, wywołała już reakcję. -Mamy coś lepszego. A przynajmniej bezpieczniejszego- skomentował mężczyzna przez komunikator i być może odnosił się właśnie do "czegoś ciepłego"... Ale może nie do końca, bo niby czemu miałoby się z tym wiązać bezpieczeństwo? Trudno powiedzieć, gdyż on sam tego nie uściślił, najważniejsze jednak, że już po chwili Karla mogła odstawić swój żywy bagaż do śmigłowca - w którym czekało kilku żołnierzy Thunderbolts. Prawdę mówiąc ich obecność prawdopodobnie miała głównie dać prezydentowi oraz jego doradczyni poczucie, że byli chronieni, bo przeciwko robotom pewnie nie zdziałaliby wiele. -Pilot zna drogę. Trzymaj się blisko. To spory kawałek, ale po oddaleniu się od miasta pewnie nie będziecie się już musieli martwić o te maszyny, a wytyczyliśmy trasę z daleka od innych większych skupisk ludności- odparł głos z komunikatora, gdy Moonstone była już gotowa do drogi, a w tym samym momencie helikopter zaczął zakręcać, aby oddalić się od linii lotu Helicarriera. Na szczęście - dla wszystkich zainteresowanych - roboty zdawały się ignorować śmigłowiec. Pozwoliło mu to opuścić Waszyngton, a następnie skierować się ku miejscu wybranemu przez Thunderbolts... Gdziekolwiek by się ono nie znajdowało i czym by nie było.
***
Na wszelki wypadek tutaj też dodaję informację, że Vision ma zgłoszoną nieobecność. Poza tym z/t dla Moonstone i zacznę w tajnej bazie S.H.I.E.L.D.
|
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Wto Lip 03, 2018 8:02 pm | |
| - Moi przyjaciele próbują już rozwiązać problem u jego źródła. To kwestia czasu. Gdyby trwało to za długo… Okolice audytorium wyglądają dość bezpieczne. Pojedyncze Sentinele wciąż przebywające na ulicach nie powinny stanowić tak dużego zagrożenia. Droga na południe powinna prezentować się podobnie. Być może tamtędy udałoby się sprowadzić pomoc lub przy pomocy pojazdów wyprowadzić z miasta część cywili. – przekazał agentowi. Liczył, że podjęcie podobnego ryzyka nie będzie wymagane. Uznał jednak, że w razie gdyby sytuacja wymusiła na przebywających w budynku ludziach podjęcie konkretnych działań, to odpowiednie osoby powinny zdawać sobie sprawę z potencjalnej luki w szeregach agresorów, którą można byłoby wykorzystać. Mimo to wierzył, że misja mająca na celu powstrzymanie robotów zakończy się sukcesem i pomocy potrzebującym udzielić będą mogli we w pełni bezpiecznych warunkach. Na tym też zakończył swoją wypowiedź. Agentom nie pozostawało nic innego jak tylko czekać na ewentualne rozstrzygnięcia i informacje od przełożonych czy choćby od Avengers właśnie. Przez ten czas syntezoid starał się powoli oczyszczać ulice najbliższe budynkowi goszczącemu konferencję z pozostających na nich maszyn. Umożliwiając nielicznym nadal przebywającym tam osobom dotarcie do zapewniających schronienie murów. Działał szybko i skutecznie. Posiadając informacje o słabszych punktach ich konstrukcji nie było to trudne. Znacznie mniejsza liczebność wrogich jednostek także znacznie ułatwiała mu zadanie. Nic co dobre nie może trwać jednak wiecznie. O tym przekonał się już za chwilę, a w dłuższej perspektywie przekonać mogą się również inni. W pierwszej kolejności o wiele głośniejszy huk silników. Spoglądając w powietrze dostrzegł zaraz sprawcę zamieszania. Sprawcę, który do tej pory nie sprawiał problemów. Zdawał się wręcz być nieaktywny, choć Vision przypuszczał, że w rzeczywistości ten sprawował pieczę nad pozostałymi maszynami. Ostrzał olbrzymiego statku powietrznego S.H.I.E.L.D. lub coś zgoła innego wybudziło go z letargu i sprowokowało do włączenia się do starcia. Potencjalnie. Bez innych danych Mściciel musiał w pierwszej kolejności zakładać tę najgorszą wersję. Dlatego też jeśli przedtem miał obiekcje wobec skontaktowania się z Marią Hill, tak teraz musiał się ich wyzbyć. Jeśli olbrzymi Sentinel swoimi atakami uszkodzi silniki Helicarriera i ten rozbije się jeszcze w granicach miasta… Konsekwencja mogą być poważne. - Hill. – przemówił na znanych mu kanałach komunikacji z latającą fortecą oraz na prywatnym komunikatorze dyrektorki agencji. Jeśli takowej wiedzy nie posiadał, to jak najszybciej postarał się ja zdobyć. Wszelkimi dostępnymi środkami. – Doceniam i popieram pomysł z wyprowadzeniem Sentineli poza miasto, lecz pojawił się problem, który zagraża powodzeniu tego planu. Mierzy jakieś dziesięć metrów wysokości i podobnie jak pozostałe maszyny prawdopodobnie zmierza w waszym kierunku. Spróbuję go czymś zająć, ale na wszelki wypadek radziłbym nieco przyspieszyć. Chyba, że chcecie spaść ludziom na głowy. – przerwał, oczekując na jakąkolwiek odpowiedź. Jeśli takiej nie uzyska, ponowi wiadomość innymi źródłami. W międzyczasie wzniósł się w powietrze w pogoni za robotem. Podążał za nim dopóki nie uznał, że ten rzeczywiście wziął sobie na cel ziemskie cudo techniki, do których należał największy z pojazdów S.H.I.E.L.D.. Jeśli istniała szansa, że zmierzał w zupełnie innym kierunku, zamierzał tego przypilnować nie atakując wcześniej agresora. Gdyby obawy Visiona potwierdziły się, miał zamiar znacznie przyspieszyć, dogonić go i przeniknąć przez jego metalowe ciało. W ten sposób może zdołałby uszkodzić choć część jego systemów. Gdyby to nic nie dało. Wystrzeli swoim promieniem. Unikając oczywiście tych rejonów konstrukcji, których uszkodzenie doprowadziłoby do eksplozji. Choć w razie konieczności posunie się i do tego. Obecnie wolał jednak tego uniknąć. Rozerwane fragmenty pancerza spadając na ziemię mogłyby wyrządzić sporo szkód. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Sro Lip 04, 2018 5:24 pm | |
| Odezwanie się na prywatnym komunikatorze wystarczyło - co prawda nie każdy mógł się w ten sposób połączyć z panią naczelnik, ale akurat Avengers zaliczali się do tego grona, w związku z czym Vision nie miał z tym żadnych problemów. Mimo to odpowiedź nastąpiła dopiero po upływie kilku sekund - być może potrzebnych do przeanalizowania sytuacji, do namysłu? -Kierujemy się nad Potomac, postaramy się zestrzelić je wszystkie nad wodą. Spróbuj kupić nam dość czasu na dotarcie na miejsce- biorąc pod uwagę odległość od rzeki i obecną - a chyba zaczynającą teraz rosnąć - prędkość Helicarriera, nie powinno to potrwać długo, więc najprawdopodobniej wystarczyło tylko, aby maszyna nie została poważnie uszkodzona przez najbliższych parę minut. Przy okazji przedstawiony przez Hill plan oznaczał coś jeszcze, o czym ona sama na głos jednak nie wspomniała; Potomac był spory. Miejscami naprawdę szeroki... W ostateczności Helicarrier mógłby pewnie osiąść na wodzie lub nawet do niej runąć - i wyrządzić w ten sposób o wiele mniejsze szkody, niż gdyby w grę wchodziło lądowanie lub uderzenie w ląd. Vision mógł więc póki co skupić się na tym gigancie, który - jak się szybko okazało - rzeczywiście podążał za fortecą S.H.I.E.L.D. To raczej byłby zbyt duży zbieg okoliczności, gdyby okazało się, że akurat w tym momencie obrał dokładnie ten sam kurs i dlatego leciał za nim, wyraźnie zamierzając na początek osiągnąć podobną wysokość. Kiedy wiele mu już do tego nie brakowało, światła po wewnętrznej stronie jego dłoni oraz na klatce piersiowej zaczęły się rozjaśniać - i to był już ostateczny dowód, że należy działać. Biorąc pod uwagę, że Vision nadciągał zza Sentinela i z dołu, był na odpowiedniej pozycji, aby przeniknąć przez jedną z jego nóg, co spowodowało uszkodzenia znajdującego się w niej silnika odrzutowego - to zaś zwróciło uwagę maszyny. Polegając na drugiej nodze oraz na silniku wbudowanym w tył pleców odzyskała równowagę, zwolniła i obróciła się w powietrzu, najpewniej starając się namierzyć to, co na nią przed chwilą wpłynęło. Większość tych naprawdę ważnych części musiała się chyba znajdować w klatce piersiowej i głowie, lecz atakowanie obu było w tym wypadku ryzykowne - bo albo spowodowałoby wybuch albo, w najlepszym wypadku, bezwładne opadnięcie Sentinela na budynki czy ulice. Syntezoid miał więc nad czym myśleć - i w dodatku mógł sobie na to pozwolić, skoro robot chwilowo przestał skupiać się na Helicarrierze - ale w tym momencie spotkała go kolejna niespodzianka. Otóż maszyna przemówiła; monotonnie, beznamiętnie, ale przemówiła i nie brzmiało to na przygotowane wcześniej nagranie... Więc być może rzeczywiście była bardziej zaawansowana od tych mniejszych. -Jednostko syntetyczna. Zaprzestań walki. W innym wypadku będziemy zmuszeni odpowiedzieć agresją- oznajmiła, a takiego ostrzeżenia żaden z Sentineli nikomu do tej pory nie zaoferował, przynajmniej nie w pobliżu Visiona. Istniała spora szansa, że wynikało to właśnie z pierwszych słów robota...
|
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Pon Lip 16, 2018 6:44 pm | |
| Podczas wcześniejszych interakcji z maszynami nie zdarzyło się, by któraś z nich przemówiła. Ogromnym było więc jego zaskoczenie, gdy z „ust” tego konkretnego robota padło skierowane do Visiona ostrzeżenie. Niejako potwierdzało to przypuszczenia o większym stopniu zaawansowania tych konkretnych modeli. To potencjalnie dodawało też jeszcze kilka punktów do i tak długiej już liczby zmartwień, o których musiał myśleć obmyślając dalszy plan działania. Będąc jednostką lepiej rozwiniętą z pewnością pełnił o wiele istotniejszą rolę od swoich mniejszych braci. To z nim też (i pozostałymi robotami tego typu) wydawał się być sprzęgnięty system sterujący ich poczynaniami. W najgorszym wypadku mowa nawet o rozbudowanej AI. W obu przypadkach, czysto teoretycznie, część Sentineli mogła wręcz znajdować się pod jego bezpośrednią kontrolą. To wydawało się mało prawdopodobne, ale też prawdą było jednak to, że aż do tej pory gigant jedynie przyglądał się działaniom pozostałych. Jak nadzorca, który przekazywał im polecenia, a sam zareagował dopiero, gdy sytuacja zaczęła wymykać się z rąk. Gdyby Vision miał rację, zniszczenie go mogłoby wiązać się z nawet większym zagrożeniem dla cywili. Niekoniecznie musi być to prawdą, ale też nie miał jeszcze jak takiej ewentualności wykluczyć. Dalej powinien działać z nawet większą rozwagą. Starając się raczej uniknąć całkowitego zniszczenia, przynajmniej do momentu, w którym S.H.I.E.L.D. nie rozpocznie ostatniego etapu swojego planu. Inaczej, na chwilę obecną, skutki byłyby trudne do przewidzenia. Może za to spróbować go unieruchomić czy spowolnić uszkadzając kolejne silniki, albo postąpić w podobny do agencji sposób i wyprowadzić go w bardziej bezpieczne miejsce. Bez względu na to jaką decyzję podejmie, nie obejdzie się bez walki. - Dlaczego atakujecie ludzi? Dlaczego zaatakowaliście właśnie teraz? Kto wydawał wam takie polecenia? – spytał w bezpośredni sposób nie odpowiadając na ostrzeżenie. Nie spodziewał się uzyskania żadnej z tych informacji. Takie rzeczy rzadko miały miejsce. Jest jednak ten cień szansy, że Sentinel Prime, jak dla własnej wygody syntezoid będzie nazywał giganta, złapie haczyk i wda się w nieco dłuższą wymianę zdań. Każda kupiona w ten sposób sekunda może okazać się na wagę złota. Jeśli nie zadziała i Prime zaatakuje lub wda się w dalszy pościg za Helicarrierem, wtedy Vision spróbuje uszkodzić także silnik w drugiej nodze robota. Zakładał, że jego zdolność lotu będzie wtedy znacznie ograniczona. Przy tej masie może nawet nie wystarczająca i opierając się na pozostałych silnikach zacznie w miarę powoli opadać. Gdyby to się z jakiegoś powodu nie powiodło, zrobi cokolwiek by na dłużej zatrzymać Sentinela przy sobie. Próbując przy tym uniknąć sytuacji, w której wystrzeliwane przed niego samego, jak i przeciwnika wiązki energii leciałyby w kierunku miasta czy okrętu flagowego S.H.I.E.L.D. właśnie. Będzie to trudne, ale nie niemożliwe. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Czw Lip 19, 2018 9:44 pm | |
| Maszyna zdawała się być usatysfakcjonowana - przynajmniej na tyle, na ile to było w jej przypadku możliwe - faktem, że Vision nie zaatakował jej ponownie, tylko sam również się odezwał. Jak by na to nie patrzeć, syntezoid dostosował się do jej ostrzeżenia... Choć nie z takiego powodu, jakiego zapewne oczekiwała. W dodatku już jej skłonność do prowadzenia z Visionem dialogu zapewne o czymś świadczyła. -Stworzono nas, by tropić, łapać i eliminować mutantów. Mutanci to ludzie- odparła tym samym tonem co wcześniej, a więc komputerowym i beznamiętnym. Każda sekunda odwracania jej uwagi sprawiała, że Helicarrier stopniowo się oddalał, a w tym momencie Avenger mógł już zdecydowanie stwierdzić, iż rzeczywiście zwiększał prędkość - a więc najwyraźniej S.H.I.E.L.D. na poważnie wzięło sobie wizję zostania strąconym z nieba jeszcze nad miastem. Latająca forteca w dalszym ciągu ostrzeliwała podążające za nią roboty oraz te, które znajdowały się pod nią na ulicach, ale ze względu na podkręcenie tempa podróży prowokowała mniej nowych niż wcześniej. Największy z Sentineli z kolei w dalszym ciągu nie okazywał tej zapowiedzianej na wypadek oporu agresji. To mogło oznaczać, że te mniejsze - zostawione z Visionem sam na sam - nie próbowałyby go zaatakować, tylko szukałyby "właściwego" celu... A w takim razie być może dałoby się je podejść przy użyciu maszyn, których nie uznawałyby ani za potencjalne ofiary, ani za wrogów? Z drugiej strony Helicarrierowi nie zaoferowały szansy na zmianę zdania, więc najwyraźniej posiadały jednak jakieś kryteria oceny. Przynajmniej z góry Vision był w stanie określić, że ulice wyglądały na w większości opustoszałe - na tym obszarze, gdyż dalej mogło być już gorzej. Gdzieniegdzie znajdowali się jeszcze ludzie, kryjący się lub starający gdzieś uciec, ale sytuacja nie wyglądała bardzo źle, pomijając rzecz jasna zwłoki. Mieszkańcy miasta najwyraźniej zostali szybko przepłoszeni do budynków czy innych zakamarków. Jeżeli reszta Waszyngtonu prezentowała się podobnie, to istniała szansa, że radził sobie lepiej od reszty zaatakowanych miejsc.
|
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Nie Lip 29, 2018 6:59 pm | |
| Przeciąganie tej rozmowy tak długo jak tylko było to możliwe zdecydowanie wysuwało się na pierwszą pozycję wśród dostępnych mu w tej chwili opcji. Dopóki istniała taka możliwość chciał uniknąć walki, a przy okazji zdaje się, że może co nieco od maszyny wyciągnąć. Skrawki informacji, które mogą pomóc im dotrzeć do sedna sprawy. - Na podstawie czyich instrukcji działacie? Traska? Ultrona? – trudno było dyskutować z tak postawioną przez Sentinela sprawą, gdyż na dobrą sprawę miał on rację. Nie w kwestii mordowania oczywiście, ale przy identyfikacji wszystkich ludzi jako potencjalnych mutantów. Prawdopodobnie nie zdołałby go przekonać o tym, że jest inaczej. Chcąc kontynuować dyskusję, nie stojąc przy tym w miejscu, Vision postanowił więc ponownie zadać jedno ze swoich poprzednich pytań, tym razem w lekko zmienionej formie. Niezależnie od tego, czy uzyskał na nie odpowiedź czy nie za chwilę spytał o coś jeszcze. - Dlaczego rozpoczęliście atak od zniszczenia dachu audytorium, w którym odbywała się konferencja? To nie był przypadkowy manewr. – gdyby maszyna skłonna była poruszyć ten temat, spytałby później o kobietę, o której wspomniała wcześniej Carol, a którą JARVIS zidentyfikował jako strzelca odpowiedzialnego za zranienie Wandy. Chciał wiedzieć, czy była to zaplanowana akcja, czy może zwykły zbieg okoliczności, iż oba te zdarzenia miały miejsce w tym samym momencie. To pomoże mu w późniejszym śledztwie, bo też po wszystkim nie zamierzał tego tak po prostu zostawić. Złapie tę kobietę. Diana Williams odpowie za swój czyn. Syntezoid nie wykazywał żadnych oznak agresji wobec robota. Zależało mu na tym, by nie sprowokować go do działania i by rozmowa dalej się toczyła. Jeśli Sentinel uzna, że Avenger nie stanowi dla niego zagrożenia i jest jedynie przypadkowym uczestnikiem całego zajścia, chcącym zrozumieć co się dzieje, może nie zdecyduje się na wznowienie pogoni za statkiem powietrznym. S.H.I.E.L.D. potrzebowało czasu. Gdy znajdą się w bezpiecznej strefie, wiele zmartwień zwyczajnie zniknie. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Pią Sie 03, 2018 12:12 pm | |
| Vision miał spore szczęście, bo najwyraźniej Sentinel nie widział niczego złego w prowadzeniu z nim dyskusji - ani nie stawiał podążania za Helicarrierem wyżej od niej na liście swoich priorytetów. To ostatnie mogło świadczyć przynajmniej o tym, że nie otrzymał takiego rozkazu z góry, lecz rzeczywiście zareagował na ostrzał S.H.I.E.L.D., a teraz porzucił chęć odpowiedzenia ogniem na rzecz rozmowy. -Po to powstaliśmy. Realizujemy cel naszego istnienia. Master Mold posiada wszystkie nasze instrukcje- oznajmił, a choć wymienił czyjeś imię, czy też najpewniej pseudonim, to jednocześnie w inny sposób powtórzył swoje wcześniejsze słowa. Tym razem nie został nawet o tę kwestię zapytany, więc z jakiegoś powodu musiał ją uznawać za istotną. Trudno byłoby stwierdzić na ile ta maszyna była inteligentna i świadoma, a w jakim stopniu jedynie przekazywała zaprogramowane wcześniej informacje, lecz tak czy siak zdawała się być pewna swojego miejsca we wszechświecie. Niektórzy ludzie prawdopodobnie by jej tego nawet zazdrościli... Chociaż może nie przeświadczenia o konieczności mordowania - a przynajmniej nie wszyscy. Robot wykazywał więc całkiem spore podobieństwa do sposobu "myślenia" Ultrona... Lecz mimo to mógł sprawiać wrażenie mniej zaawansowanego, szczególnie jeżeli chodziło o swobodę funkcjonowania. Jak by się tego nie wypierał, z czasem Ultron zaczął w końcu prezentować postawy zakrawające na uczucia, nawet jeśli negatywne - a ta maszyna najwyraźniej chłodno i ślepo podążała za tym, co jej nakazano... Lub co uważała za słuszne? -Tak zarządził Master Mold- odparła z kolei prosto na kolejne pytanie Visiona. Być może rzeczywiście nie znała dokładnego wyjaśnienia, a może uznała, że ta odpowiedź będzie wystarczająca - trudno orzec. Sama widocznie nie kwestionowała jego rozkazów, kimkolwiek ten Master Mold był. Nim jednak syntezoid zdążył zapytać o coś więcej, to sam Sentinel wykazał inicjatywę, w dodatku taką, jakiej chyba ciężko by się było po nim spodziewać. -Dlaczego chronisz ludzi?- także i tym razem głos robota nie zdradzał żadnych emocji, w tym nawet ciekawości. Właściwie ledwo dało się poznać, że w ogóle było to pytanie, bo brzmiało bardziej jak zdanie oznajmujące, ale same słowa podpowiadały, że maszyna oczekiwała otrzymania jakichś informacji.
|
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Pon Sie 13, 2018 7:25 pm | |
| Nie przypominał sobie, by kiedykolwiek wcześniej słyszał wspomniane przez Sentinela imię. Możliwe więc, że za sprawą ataku robotów na światło dzienne postanowił wypłynąć nieznany im dotąd złoczyńca. Choć brał też pod uwagę opcję, iż to Trask zdecydował się na stworzenie dla siebie pseudonimu, nowego alter ego, który z upływem czasu miałby odsunąć od niego podejrzenia o celowe rozpoczęcie rzezi na tak dużą skalę. Może to ktoś z ich starych wrogów działa pod nowym imieniem. Niezależnie od tego, która wersja jest prawdziwa, w końcu mieli coś co może pomóc im to zakończyć. Zaraz po uzyskaniu odpowiedzi na drugie ze swoich pytań Vision w jednej chwili otworzył połączenie z Ms. Marvel, Starkiem oraz wysłanymi z misją na wyspę należącą do Bolivara Traska, Kapitanem Ameryką i Spider-Manem. - Jeden z olbrzymich Sentineli okazał się być bardziej niezależny od swoich mniejszych braci. Jest również nadzwyczaj, jak na jego ograniczone mimo wszystko możliwości, rozmowny. Udało mi się dzięki temu dowiedzieć, iż maszyny wykonują polecenia kogoś kto nazywa siebie Master Mold. Spróbuję zdobyć kolejne informacje, lecz może okazać się to niemożliwe. Mimo trwającej „na boku” rozmowy z pozostałymi Mścicielami, syntezoid ani na moment nie przestał interesować się tym co działo się tu i teraz. Mimo olbrzymiej chęci drążenia tematu osoby kontrolującej poczynaniami maszyn musiał z tego zrezygnować. Wszystko wskazywało na to, że i tak uzyskałby tę samą odpowiedź. Może w nieco zmienionej formie, ale w ostateczności wciąż mającą tą samą treść. Sentinel miał ograniczenia. Mówił w sposób, który przypominać mógł zaprogramowane wcześniej reakcje na odpowiednie zapytania. A mimo to zdawał się być też świadomy, inteligentny, o czym świadczyć mógł już sam fakt prowadzenia z Visionem tej rozmowy. Dużo sprzeczności. Nie trzeba dodawać, iż podjęta zaraz przez robota próba przejęcia inicjatywy była dla Avengera dużym zaskoczeniem. Przez chwilę zwlekał z reakcją na zadane mu pytanie. Nie był na nie przygotowany. - Ponieważ nie zasługują na los, który Master Mold i inni pragną na nich sprowadzić. Ponieważ potrzebują kogoś kto w sytuacji takiej jak ta stanie w ich obronie. Ponieważ stoję po stronie życia. Wszelkiego życia. I uczynię wszystko, by je chronić. – odparł wreszcie. Od momentu, w którym dostał szansę na odwrócenie się od Ultrona i naprawę wszystkiego co sam uczynił lub mógł uczynić, skupiał się na ochronie wszelkich istot zamieszkujących Ziemię. W ludziach, zwłaszcza w nich, dostrzega wiele wad i niedoskonałości. Wie, że prędzej czy później sami doprowadzą do swego upadku. A mimo to jest w nich coś co go intryguje. Czego nie potrafi zrozumieć. Z braku lepszego określenia, jest to swego rodzaju wdzięk, który go do nich przyciąga. Prawdę mówiąc nawet teraz, po latach zaangażowania w działalność Avengers, trudno mu to wytłumaczyć. Sentinel musiał więc zadowolić się tymi słowami Mściciela. - Kim jest Diana Williams? – chcąc ponownie odwrócić sytuację bardziej na swoją korzyść zapytał o coś na co nawet nie spodziewał się uzyskać satysfakcjonującej odpowiedzi. Zyska za to kolejnych kilka sekund dla S.H.I.E.L.D. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Wto Sie 14, 2018 2:10 pm | |
| Sentinelowi najwyraźniej nie przeszkadzała ta pauza w rozmowie. Maszyna po prostu unosiła się w jednym i tym samym miejscu, widocznie dobrze sobie radząc bez silnika w nodze - polegając na tych dwóch, które jej pozostały. Być może w ruchu sytuacja wyglądałaby dla niej inaczej, ale samo zawieszenie się w powietrzu - nawet przy jej ciężarze, który przy takich wymiarach musiał iść przecież w tony - nie sprawiało jej kłopotów. Kiedy zaś Vision w końcu jej odpowiedział, wtedy przyszła kolej na jej milczenie. Zapewne przetwarzała otrzymane od niego właśnie informacje lub nawet nie posiadała na nie żadnej pasującej reakcji i starała się jakąś ustalić... Ale najważniejsze, że ta krótka chwila ciszy pozwoliła Avengerowi zmienić temat z powrotem na bieżące problemy. -Nie interesują nas jednostki organiczne- odparł robot, co oznaczało, że albo znał to nazwisko, albo przynajmniej potrafił rozpoznać, że należało do jakiegoś człowieka. Jego słowa z kolei można było pewnie zinterpretować bardzo różnie... Zależnie od tego, jak głęboko chciałoby się w nie wniknąć i jakie założenia poczynić. Nie wyglądało jednak na to, aby Sentinel chciał rozwijać ten temat, za to zaraz po wypowiedzeniu tych słów wrócił do poprzedniego: -Nie rozumiemy. Ludzie stale dążą do własnej destrukcji. Stworzyli nas i wydali nam rozkazy. Taka jest ich wola- zauważył. Zastanawiać mogło z kolei to, że przez cały ten czas robot mówił w liczbie mnogiej - właściwie od samego początku tej dyskusji. Wcześniej miało to więcej sensu, bo wypowiadał się w imieniu wszystkich swoich pobratymców - powstaliśmy, realizujemy, będziemy zmuszeni... My. Ale "nie rozumiemy"? To zdawało się już sugerować, że nie tylko on sam brał udział w tej rozmowie z Visionem... Chyba że znowu wyrażał wspólny pogląd Sentineli.
|
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Wto Sie 21, 2018 9:13 pm | |
| Vision od razu uzyskał pierwsze reakcje na komunikat, który nadał: — Dobrze, Vision. Postaraj się… — najpierw był głos Carol, która nie zdążyła dokończyć swojej wypowiedzi. Ta została przerwana nagle; usłyszał jeszcze zduszony krzyk.
Następnie mógł rozpoznać głos Starka (spróbowałby nie): — Chętnie przyjmę wszelkie informacje. Muszę z tym Moldem pogadać i spuścić mu siermiężny wpi***ol. |
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Sro Sie 29, 2018 5:05 pm | |
| - Danvers, wszystko w porządku? – spytał może niepotrzebnie, ale był zaniepokojony tym, iż kobieta nie była w stanie dokończyć swojej odpowiedzi. Z drugiej strony wiedział też, że gdyby było coś nie tak z pewnością zostałby o tym powiadomiony. Po tych słowach zaś znów postanowił zwrócić się do całkiem dobrze radzącej sobie w powietrzu maszyny. I tak, Vision, zwrócił uwagę na to w jaki sposób wybrzmiała wypowiedź Sentinela. W pierwszej chwili, dla zwykłego człowieka, mogła brzmieć tak samo jak poprzednie i mogła nie nieść ze sobą żadnego przesłania. Syntezoid wyłapał zaś coś co wskazywać mogło, iż rozmawia właśnie ze wspomnianym wcześniej Master Moldem. Nie jest to też jednak coś co pozwoliłoby mu być tego pewnym. - Ludzie są dziwni. Choć żyję pośród nich już od jakiegoś czasu, wciąż nie potrafię ich zrozumieć. Uważają, że chaos oraz porządek są swoimi przeciwieństwami i próbują kontrolować to, czego kontrolować najzwyczajniej się nie da. Wielokrotnie popełniają te same błędy. A jednak z każdej takiej porażki, każdego złego doświadczenia, wynoszą coś co w przyszłości pomoże im jej uniknąć. Obserwuję to niemal każdego dnia. I pomimo wielu wad, odczuwam ogromny zaszczyt mogąc przebywać u ich boku. Nieprawdą jest też to, że wszyscy z nich dożą do wyniszczenia własnego gatunku. Osoby, o których mówisz stanowią zaledwie niewielki odsetek społeczeństwa. Jest ułamek tak mały, iż nie ma on prawa decydować o losie pozostałych, nawet jeśli oni samą uważają inaczej. Gdybyście choć na chwilę przerwali atak, dostrzegłbyś to o czym mówię, Master Mold. – bezpośrednie zwrócenie się do… Właśnie kogo? Człowieka, Sentinela, SI? Kimkolwiek lub czymkolwiek nie był jego rozmówca, zaakacentowanie tego, iż Mściciel wie (albo przynajmniej podejrzewa) z kim prowadzi dyskusję mogło wydawać się ryzykowne. I z całą pewnością takie też było, bo zachowanie jego vis-à-vis może teraz ulec zmianie i to niekoniecznie na lepsze. A mimo istniała również możliwość, że przyniesie to korzystne dla Visiona rezultaty i w ostatecznym rozrachunku przyczyni się do zakończenia tej inwazji. Szansa to niewielka, ale warta podjęcia tej próby. W oczekiwaniu na reakcję Sentinela Prime’a, syntezoid mógł swobodnie przyjrzeć się temu jak przebiegają działania S.H.I.E.L.D., a także odpowiedzieć w dyskusji prowadzonej z pozostałymi członkami swojej drużyny. - Nie mam jak tego w stu procentach potwierdzić, ale pojawiły się pewne przesłanki, które pozwalają mi myśleć, że Master Mold w rzeczy samej nie jest człowiekiem. Coraz bardziej skłaniam się ku dwóm opcjom. Według pierwszej jest to SI przypominająca naszego J.A.R.V.I.S.a i kontrolująca wszystkie maszyny. Druga zaś mówi, iż masz rację, Kapitanie, i to jedynie jeden z Sentineli, choć o wiele bardziej zaawansowany i bardziej świadomy niż pozostałe. Nie wykluczam też tego, że chodzić może o wypadkową obu tych wariantów. – ta część wiadomości przeznaczona była dla uszu tych samych osób, z którymi skontaktował się uprzednio. Kolejny fragment trafić zaś miał już wyłącznie do komunikatora Rogersa: - Miejcie się na baczności Kapitanie. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Wto Wrz 04, 2018 4:26 pm | |
| Także i tym razem maszyna nie odpowiedziała od razu, jak gdyby przetwarzała dane lub na swój sposób "zastanawiała się" nad swoją reakcją. Czas oczekiwania nie był bardzo długi, ale zauważalny, a nawet te kilka sekund wystarczyło, aby Vision mógł zerknąć w stronę Helicarriera i szybko zorientować się w jego sytuacji. Pojazd wciąż wypadał w zasięgu jego spojrzenia i to akurat nie było nic dziwnego, bo w końcu wzrok syntezoida sięgał daleko - szczególnie w przestworzach, gdzie brakowało przeszkód. Mimo to latająca forteca znajdowała się już kilka kilometrów dalej i teraz lekko zakręcała, wyraźnie podróżując bezpośrednio nad błyszczącą powierzchnią rzeki. Najprawdopodobniej - zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią - zamierzała się jej na wszelki wypadek trzymać, aby w ostateczności móc osiąść na wodzie, w związku z czym lepiej już być chyba nie mogło. Nawet z tej odległości Avenger był w stanie dostrzec, że Helicarrier ponownie zwiększył intensywność ostrzału, już nie próbując wabić Sentineli, ale je niszczyć. Od czasu do czasu po kilka robotów spadało z nieba do rzeki, czemu momentami towarzyszyły drobne eksplozje, ale niestety w pewnym momencie ze strony pojazdu S.H.I.E.L.D. również rozległ się wybuch, w jego przypadku już większy - i w pierwszej chwili tak naprawdę trudno byłoby stwierdzić jak poważny. Doszło do niego gdzieś na tyłach maszyny. -Ten odsetek w jakiś sposób zdobył lub z jakiegoś powodu otrzymał władzę. To znak, że społeczeństwo wybrało go jako swoją reprezentację lub na to zezwoliło. Logika dyktuje, że w takim wypadku decyzje niewielu zaufanych odzwierciedlają postawę mas- zauważył Sentinel, najwyraźniej w ogóle nie widząc powodu, aby odnieść się do bycia nazwanym Master Moldem... Co mogło oznaczać, że albo mu to nie przeszkadzało, albo wszystkie roboty przemawiały jako jedność, albo Vision faktycznie miał rację. Maszyna zrobiła bardzo krótką pauzę, na tyle niewielką, że nie dałoby się wejść jej w słowo, nim kontynuowała: -Zrozumieliśmy jednak, że w takim razie ludzkość nie może sama dźwigać odpowiedzialności, jaką jest podejmowanie za siebie decyzji. Zostanie ona z niej zdjęta. Zaczynając od odsetka wybranych- to zapewne sporo mówiło o tym, w jaki sposób Master Mold i inne Sentinele zostały zaprogramowane, że z całej przemowy Visiona wyciągnęły właśnie takie wnioski - potencjalnie mordercze, nawet jeżeli ich intencje odnośnie osób sprawujących władzę nie zostały ujęte wprost, a jedynie zasugerowane.
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Sob Wrz 08, 2018 6:14 pm | |
| W komunikatorze Visiona odezwał się nieco zdyszany głos Tony'ego: - Vis, jak do niego dotrzeć? |
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Nie Wrz 30, 2018 7:36 pm | |
| Eksplozja na tyłach latającej fortecy na chwilę przykuła jego uwagę. Natychmiast więc raz jeszcze otworzył połączenie z obecną dyrektor S.H.I.E.L.D.: - Wybuch wyglądał poważnie. Jak sytuacja? Potrzebujecie tam mojej obecności? – za kobietą może i nie przepadał, ale nie musiał, żeby czuć się w obowiązku udzielić bardziej bezpośredniego wsparcia, jeśli taka będzie jej wola. Organizacja to przecież nie tylko ona. Poza tym wciąż w grę wchodziło bezpieczeństwo ogromnej liczby mieszkańców miasta. Podjęte tu działania w żadnym stopniu nie oznaczały, iż Vision nie interesował się wciąż trwającą rozmową z jednym z robotów. Wręcz przeciwnie. Uważnie słuchał tego co ten miał mu do powiedzenia w odpowiedzi na jego słowa. Wnioski, które Master Mold zdołał wyciągnąć z wypowiedzi Mściciela były rozczarowujące i wyraźnie przy tym wskazywały na ograniczenia, czy też kodeks moralny, którymi został obarczony przez swojego stwórcę. Do tego dochodził też brak doświadczenia, które pomogłoby lepiej zrozumieć to co syntezoid miał na myśli. Jego rozumowanie było więc silnie zero-jedynkowe, co nie pozwalało mu na dostrzeżenie punktów, które w najmniejszym nawet stopniu nie pasowały do żadnej z tych wartości. Była to jedna z opcji, z którą Mściciel mocno się z nią liczył podejmując decyzję o próbie przekonania Sentinela do zaprzestania ataku. Jego plan niekoniecznie się więc powiódł, lecz biorąc wszystko pod uwagę nie był tym faktem specjalnie rozczarowany. Wiedział, że więcej zwyczajnie nie mógł już w tej kwestii osiągnąć. - Tylko to udało ci się usłyszeć w mojej wypowiedzi? Jestem tym zawiedziony. Żałuję, że nie jesteś w stanie dostrzec w ludzkości tego co widzę w niej ja. - rzekł tonem mocno wskazującym na rzeczywiste rozczarowanie refleksją maszyny. Pytanie Starka, które padło w odpowiedzi na wcześniejszy przekaz niejako uświadomiło mu, iż od samego początku był ogromnym głupcem. Dlaczego? Bo choć miał możliwości, by spróbować wyciągnąć coś więcej na temat Sentineli i samego Master Molda próbując zdalnie podłączyć się do systemów unoszącej się obok niego jednostki, do tej pory tego nie uczynił. Co prawda takie działanie będzie dość łatwe do wykrycia, lecz nie miał już wiele do stracenia. Czas jego pojedynku z maszyną i tak nieuchronnie się zbliżał, i gdyby nie ten jeden ostatni pomysł, Vision zapewne już by zaatakował. Oby tylko nie było już na ten krok za późno. - Próbuję się tego dowiedzieć. – odparł więc Tony’emu, w tym czasie inicjując próbę włamania się do oprogramowania maszyny. Planował wyciągnąć z niej wszelkie dostępne informacje na temat ewentualnych słabości, celów, stwórcy, Master Molda… Właściwie wszystkiego co uda mu się odnaleźć. O ile oczywiście będzie w stanie „zhackować” jego systemy. Mógł spróbować to też uczynić na którejś z mniejszych jednostek, ale spodziewał się, że wciąż wyłącznie potencjalne bezpośrednie połączenie tego Sentinela do Master Molda może otworzyć mu drogę do znacznie większej liczby znaczących danych. I jeśli trzeba będzie przekieruje ku temu sporą część swoich zasobów. Choć to akurat w dużym stopniu zależeć będzie od tego, czy Master Mold odkryje jego działania i odpowie w bardziej agresywny sposób, albo też od tego czy jego obecność będzie potrzebna przy Helicarrierze. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Nie Lis 11, 2018 3:58 pm | |
| Tym razem odpowiedź z Helicarriera przyszła do Visiona z drobnym opóźnieniem - a w jej tle dało się w dodatku usłyszeć jakieś zamieszanie. Komunikator słabo łapał odległe dźwięki, w końcu takie już było jego przeznaczenie, że miał przekazywać głównie to, co się do niego mówiło, ale nawet przy tym ograniczeniu Avenger mógł stwierdzić, że dookoła niego rozlegały się także inne głosy, trudne do rozróżnienia czy rozszyfrowania ich słów, lecz bez wątpienia obecne. -Poradzimy sobie. Jedna z pionowych turbin została uszkodzona, ale chwilowo możemy lecieć bez niej. Po prostu zatrzymaj tego wielkiego tam, gdzie jest- w trakcie odbierania tej wiadomości Vision mógł także zauważyć, że od Helicarriera zaczęły odłączać się o wiele mniejsze maszyny, zapewne myśliwce. Póki co było ich tylko kilka, najwyraźniej pięć, a zakręciły w taki sposób, aby pomóc atakować podążające za latającą fortecą roboty; ściągały na siebie część uwagi wroga. Niedługo potem S.H.I.E.L.D. musiało również uznać, że wyprowadziło Sentinele już wystarczająco daleko poza budynki Waszyngtonu - bo do zwykłego ostrzału dołączyło coś cięższego, sądząc po zwiększeniu częstotliwości wybuchów. Rakiety? Możliwe. Sentinel konwersujący z Visionem nie wydawał się z kolei przejęty tym, w jaki sposób jego poglądy zostały ocenione. Oczywiście po części składał się na to brak mimiki czy mowy ciała... Ale i fakt, że po dwóch czy trzech sekundach milczenia maszyna obróciła się znów przodem ku Helicarrierowi. Teraz znajdowała się już od niego daleko, ale najwidoczniej wciąż pamiętała co chciała wcześniej zrobić - czyli, w przeciwieństwie do swoich mniejszych pobratymców, nie zmieniała celu w zależności od tego, co wydarzyło się jako ostatnie i świeżo ją zainteresowało. Rzeczywiście była "inteligentniejsza" lub może sterowana w bardziej bezpośredni sposób. Syntezoid nie mógł więc sobie wybrać lepszego momentu na próbę włamania się do robota. O dziwo samo nawiązanie z nim połączenia nastąpiło bez większych kłopotów i to na dodatek całkiem szybko... Tyle że wtedy zaczęły się już problemy - bo przeciwnik wyraźnie był tego świadomy i nie zamierzał tego biernie przyjmować. Prawdę mówiąc wyglądało to niemalże na pułapkę, jak gdyby dostanie się do środka umyślnie było tak proste, by zwabić i zaatakować tych, którzy się tego podejmą. A odpowiedź... Należała do agresywnych. Być może sprawy wyglądałyby inaczej, gdyby wcześniej Carol wyjaśniła Visionowi dlaczego dokładnie stracili dostęp do pomocy Jarvisa, a nie jedynie go o tym poinformowała... Niestety Avenger nie został przez nią - ani przez nikogo innego - ostrzeżony, dlatego sam przekonał się o możliwościach Sentineli... Albo wypadałoby raczej powiedzieć, że stojącego za nimi AI. Przeciwnik najwyraźniej wyznawał zasadę zwalczania ognia ogniem, gdyż zaatakował tuż po nawiązaniu kontaktu, wykorzystując starania Visiona do tego, aby to do niego się dobrać... Ale - w przeciwieństwie do syntezoida - nie szukał żadnych informacji, interesowało go tylko jedno: przejęcie kontroli. I radził sobie z tym bardzo sprawnie, w związku z czym Avenger miał na reakcję w najlepszym wypadku sekundy, a w najgorszym - ich ułamki. Oczywiście sam mógłby się spróbować wycofać, zerwać połączenie, ale nie wiedział czy coś to da. Inna opcja zakładała na przykład świadome wyłączenie się - czyli coś podobnego do decyzji Jarvisa, który odciął się od większości swoich funkcji, aby nie dopuścić "zarazy" dalej, w tym do sterowania zbrojami Iron Mana czy Avengers Tower... Ale być może istniało jeszcze jakieś inne wyjście? Coś, czego Jarvis nie był wówczas w stanie zrobić?
|
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Sob Gru 01, 2018 7:23 pm | |
| Vision od samego początku inwazji robotów był nadzwyczaj rozkojarzony. Popełniał mnóstwo błędów, ignorował wiele łatwych do odczytania sygnałów, w ogóle nie brał pod uwagę pewnych rozwiązań… Bez wątpienia olbrzymi wpływ na jego poczynania miało nieszczęście, które spotkało Wandę. Kobietę, która zwłaszcza w ostatnim czasie stała mu się znacznie bliższa, a na losie której zależało mu niezwykle mocno. Gdy widział ją po raz ostatni była ciężko ranna, straciła mnóstwo krwi, balansowała na granicy życia i śmierci. Gdyby nie jej upór, ogromna determinacja oraz magiczne zdolności prawdopodobnie padłaby ofiarą zamachowca, który wraz z niezliczoną ilością maszyn przerwał trwającą w audytorium konferencję. Ostatnie wieści na jej temat jakie posiadał wspominały tylko o tym, że została zabrana przez swojego brata. Syntezoid wiedział, że Pietro zrobi wszystko, by Wandzie udzielono wszelkiej pomocy jakiej tylko potrzebowała. Brak kolejnych wiadomości o stanie jej zdrowia ogromnie go jednak martwił. Teraz Vision popełnił kolejny błąd. Jeden z tych, które mogą skończyć się źle nie tylko dla niego, ale i dla wielu innych, i co najgorsze nie widział on rozwiązania będącego tym właściwym. Zresztą, wraz z każdą mijającą sekundą, a nawet dziesiątą i setną częścią sekundy, kolejne opcje traciły jakiekolwiek szanse na zakończenie sukcesem. Jeśli tylko ostrzeżono by go o możliwościach AI kontrolującej Sentinele oraz o powodach wyłączenia JARVISa może potoczyłoby się to inaczej. Na pewno potoczyłoby się to inaczej. Nie dałby się złapać w tak prostą pułapkę. Może nawet udałoby mu się schwytać wrogie AI w taką zastawioną przez siebie. Jeżeli miałby więcej czasu mógłby spróbować odwrócić sytuację na swoją korzyść. Teraz było za późno. Widział tylko jedno wyjście. Takie, które dawało największe gwarancje na to, że jego ciało nie zostanie przejęte i wykorzystane przez przeciwnika. To samo na jakie zdecydowało się też AI od lat służące Starkowi oraz Mścicielom. Nie miał innego wyjścia. Nim wykonał ten krok wysłał jeszcze dwie różne wiadomości. Jedną do Hill. Informującą o kroku, który zmuszony został przedsięwziąć. Wyrażał w niej też nadzieję, iż mimo dodatkowych trudności, które wkrótce niewątpliwie spotkają Helicarrier, SHIELD uda się doprowadzić plan do końca. Drugą do pozostałych Mścicieli. "- Z uwagi na zagrożenie związane z przejęciem kontroli nad tym ciałem zmuszony jestem całkowicie się wyłączyć. Powodzenia." Ta dopełniona była też przez przewidywane współrzędne, w których należało go szukać, gdy jego przyjaciele z drużyny powstrzymają niebezpieczeństwo. O ile Master Mold nie przechwyci jego bezbronnego ciała i nie zabierze w inne miejsce. Lub nie uczyni tego ktokolwiek inny. W chwili gdy tylko obie wiadomości zostały wysłane, wyłączył się. A przynajmniej podjął taką próbę. Oby tylko zdążył. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Audytorium Lisnera Wto Gru 04, 2018 1:37 pm | |
| Obie wiadomości zdążyły zostać nadane - choć siłą rzeczy Vision nie otrzymał na nie żadnej odpowiedzi, gdyż wyłączył się zaraz później. Nie mógł przewidzieć co się z nim dalej stanie, ani tym bardziej z Helicarrierem czy resztą miasta... A nawet miast, bo w końcu nie tylko Waszyngton znajdował się pod atakiem Sentineli. Pozostawało mu tylko mieć nadzieję na to, że większość z tych kwestii jakoś się ułoży. Syntezoid nie wiedział więc również tego, że Hill zwróciła się do agentów działających na ulicach i nakazała im jeszcze w trakcie akcji rozejrzeć się za jego ciałem. Czy robiła to z dobroci serca i troski o sojusznika - ciężko powiedzieć. Prawdopodobnie nie, znając jej charakter. Bardziej realistycznym wyjaśnieniem zdawało się to, że wolała się upewnić, iż taka technologia - oraz, co tu dużo mówić, potężna istota - nie wpadną w niepowołane ręce... Ale w gruncie rzeczy ważne, że się tym zajęła, a jej powody to już inna sprawa. Przy takiej liczbie agentów nie potrwało to długo, nim jeden z nich natknął się na Visiona i zaalarmował o tym pozostałych. Transport stanowił już pewien problem, gdyż mimo wszystko S.H.I.E.L.D. miało ręce pełne roboty, lecz ważne, że syntezoid znalazł się pod opieką osób, które powinny przynajmniej tymczasowo przypilnować jego ciała.
Tutaj z/t.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Audytorium Lisnera | |
| |
| | | | Audytorium Lisnera | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |