Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Część medyczna

Go down 
4 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Roberto da Costa

Roberto da Costa


Liczba postów : 139
Data dołączenia : 11/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Pon Kwi 09, 2018 1:08 pm

First topic message reminder :

Zdjęcia:
Część medyczna to po prostu szpital. Niewielki lecz wypasiony szpital. Z najnowszym sprzętem medycznym, wygodnymi łóżkami, telewizorem w każdej sali, których było dziesięć. Naukowcy byli w stanie zapewnić najlepszą opiekę medyczną. Wielu z pracowników A.I.M. posiadało wykształcenie lekarskie i to oni zajmowali się rannymi swojej grupy. Za głównym wejściem do tej części znajdowała się sporych rozmiarów recepcja.  Poza tym był tu również oddział rehabilitacyjny z salami do masażu czy basenem na wodną terapię.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Pon Paź 29, 2018 12:45 pm

Zgodnie z przewidywaniami, Berto nie powstrzymał się przed drobną zaczepką, nim podał swoje prawdziwe życzenie - i to właśnie takie zachowanie przywołało na usta blondyna uśmiech. Mężczyzna kiwnął głową, planując już skontaktowanie się z minionkami, aby któryś z nich podrzucił do pokoju posiłek dla Bobby'ego - a jednocześnie ostrożnie opuścił ich złączone dłonie na ich poprzednie miejsce. Ta krótka zwłoka wystarczyła zresztą, aby Latynos odezwał się ponownie i w pierwszym odruchu Guthrie przeniósł spojrzenie na ich ręce, zanim znów skupił wzrok na twarzy przyjaciela.
- Nie zignorowałbyś wszelkich sprzeciwów, gdyby nawet jakieś się pojawiły - odparł łagodnie, ale za to z pełnym przekonaniem, co łatwo dało się wyczytać zarówno z tonu jego głosu, jak i z wyrazu jego twarzy. Znał Berto aż za dobrze. Wiedział, że ten z jakiegoś powodu miał w zwyczaju sobie umniejszać, a tak naprawdę był o wiele lepszą osobą, niż zwykle starał się na to pozować... I w związku z tym Sam musiał doceniać go za nich obu. Albo raczej chciał. Tak, to określenie zdecydowanie bardziej tutaj pasowało.
- Daj mi moment, zorganizuję to jedzenie - dodał, po czym - mimo sekundy czy dwóch wahania - pochylił się i ucałował Bobby'ego w czoło. Naprawdę nie chciał go prowokować, dlatego starannie unikał poważniejszych pieszczot, a mimo to nie potrafił z nich zrezygnować całkowicie. Po części czuł, że w pewien sposób był mu je winny, ale poza tym... Po prostu miał na nie ochotę. Nad wszystkim innym - nad całą resztą swoich przemyśleń oraz emocji - jeszcze pracował, by wyciągnąć z tego jakiś sens.
Los chciał, że jeszcze w trakcie tego pocałunku rozległ się dźwięk pukania i w następnej chwili drzwi już się otworzyły, przez co minionek mógł złapać moment, gdy Sam ponownie się prostował. Co... Pewnie wyglądało trochę dwuznacznie. Szczególnie przy przekonaniach części nerdzików. Blondyn odruchowo spojrzał ku przybyszowi, jednocześnie unosząc pytająco brwi, lecz nie odezwał się, pozwalając Berto zabrać głos - bo to w końcu do niego zwrócił się minionek. A jeżeli nawet serce zabiło mu odrobinę mocniej z zakłopotania przez to prawie-przyłapanie... To i tak nikt nie był w stanie tego stwierdzić.
Podczas gdy Guthrie słuchał nowych wieści, jego czoło powoli się marszczyło, ukazując jego zdezorientowanie, zastanowienie, a wręcz podejrzliwość. To nie tak, że tego rodzaju rzeczy się nie zdarzały... Po prostu zwykle działy się bardzo rzadko i najczęściej kryło się za nimi coś niedobrego, nawet jeżeli same efekty zdawały się być pozytywne. Jakie mieli szanse na to, że ktoś był w stanie cofnąć wybuch... Wybuchy w czasie lub jakoś je wymazać - i zrobił to z czystej dobroci serca? Możliwe, a nawet prawdopodobne, ale doświadczenie uczyło, że takie zmiany w rzeczywistości częściej wiązały się z czymś nieprzyjemnym.
Wzdychając cicho, niemalże bezgłośnie, Sam przeniósł wzrok na Bobby'ego, wypatrując jego reakcji, zarówno na twarzy, jak i w mowie ciała. Także i tym razem zostawił mu dyskusję z nerdzikiem, a wtrącił się jedynie w sytuacji, jeżeli Berto odprawił mężczyznę bez wspominania o posiłku. W takim wypadku naprawił to niedopatrzenie i poprosił o coś do przegryzienia dla przyjaciela. Wcale by go nie zdziwiło, gdyby Latynosowi po prostu wyleciało to z głowy. I tak już podejrzewał go o pracoholizm.
- Co myślisz? - spytał cicho, gdy minionek opuścił pomieszczenie. Wolał najpierw wysłuchać opinii Bobby'ego, a dopiero później zaprezentować mu własne zdanie... O ile będzie w ogóle taka konieczność, bo być może tak czy siak doszli do tych samych wniosków. Pomimo ich bardzo - bardzo - różnego podejścia wcale nie byłby to pierwszy raz, gdy tak się stało.
Powrót do góry Go down
Roberto da Costa

Roberto da Costa


Liczba postów : 139
Data dołączenia : 11/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Pon Lis 05, 2018 4:11 pm

- Zdecydowanie mnie przeceniasz, Sam. Wiesz, że moja cierpliwość jest ograniczona, a każdym takim gestem coraz bardziej mnie kusisz. Jestem w stanie zignorować ból, by dostać to, czego chcę. - odparł przyjacielowi z łobuzerskim uśmieszkiem. Owszem, w normalnej sytuacji na pewno by od razu przerwał cokolwiek, gdyby blondyn miał jakieś "ale". Jednak teraz każdy taki nawet drobny gest z jego strony coraz bardziej kusił Latynosa. Wiedział, że w końcu nie wytrzyma i przestanie być grzeczny. I naprawdę będzie miał gdzieś to, że ma połamane żebra i gwałtowniejszy ruch wywołuje ból. Obecnie niewielki, dzięki środkom przeciwbólowym, ale jednak.
Nie podobało mu się, że Cannonball go opuści na chwilę. Nawet jeśli miał iść w sumie spełnić jego życzenie odnośnie jakiegoś dobrego posiłku. Mógł wcześniej o tym pomyśleć i poprosić któregoś z nerdzików o jedzenie. Zdarzało mu się niestety dosyć często zapominać o tym. Na szczęście naukowcy mieli lekkiego bzika na punkcie zdrowego odżywiania i pilnowali go. Wyglądało jednak na to, że miał dostać buzi na pożegnanie, więc nie było tak źle. Spoglądał na twarz przyjaciela. Ten jednak zdecydował się pocałować go w czoło. Nie, Berto nie miał zamiary tak tego zostawić. Kiedy chłopak przyłożył usta do jego czoła, Latynos uniósł wolną rękę, by ją ułożyć na karku mężczyzny i przytrzymać go blisko siebie na moment, by móc go pocałować, jak należy.
Tu jednak kolejna rzecz mu przeszkodziła. Ledwie zdążył się odrobinę unieść podczas odsuwania się Samuela, gdy do drzwi zapukano i po chwili je uchylono. Bobby powoli cofnął rękę z karku blondyna, wpatrując się w nerdzika, chcąc się dowiedzieć, co było tak istotnego, że musiał im przeszkodzić w tak przyjemnej chwili.
- Jasne. Co się stało, Matt? - mimo wszystko powinien wysłuchać swojego podwładnego. Nawet jeśli ten zrujnował im moment. Miał szczęście, że przyszedł z ważną sprawą. Jakby nie patrzeć informacja dotyczyła jego głównej firmy. Da Costa International. Zmarszczył lekko brwi, słuchając słów Matt'a. To, co mówił brzmiało dosyć dziwnie. Ale nie niemożliwie. Miał za sobą już tyle dziwnych rzeczy, że chyba nic nie było w stanie go tak porządnie zaskoczyć. Oczywiście, że miał zamiar zlecić bardzo dokładne zbadanie sprawy. Jakby nie patrzeć ta tyczyła go również osobiście skoro jeden z wybuchów był pod jego firmą.
- Przede wszystkim sprawdźcie nagrania z momentów wybuchów. Trzeba sprawdzić, jak bardzo ktoś w nie zaingerował, by je cofnąć. I może spróbujcie dotrzeć do kogoś, kto był ofiarą? Warto sprawdzić, ile pamiętają. - polecił podwładnemu, po czym ten mógł już wyjść  i zająć się wykonaniem nowych zadań. Musieli sprawdzić wszystko dokładniej. Ciekaw był czy sami poszkodowani pamiętają, że umarli. Co się z nimi działo przez ten krótki czas. Wiedział, że nerdziki dadzą z siebie wszystko. Oczywiście zapomniał poinformować go o potrzebie zjedzenia czegoś. Jak zawsze, gdy tylko zaczynał się zajmować czymś związanym z pracą. Na szczęście Samuel czuwał i go wyręczył, za co był mu wdzięczny.
Odetchnął głęboko kiedy znowu zostali sami. Opadł na poduszkę i przymknął na chwilę oczy. Tyle rzeczy naraz się działo. Roboty, wybuchy. Ciekawe co jeszcze im się przytrafi dzisiejszego dnia.
- Myślę... Że Matt zepsuł mój genialny plan. A tak poza tym to podejrzane, że po wybuchach nie ma śladu. Wygląda to jak nadpisanie rzeczywistości. Samo zniknięcie zniszczeń nie byłoby jeszcze aż tak podejrzane, ale ofiary wracające do życia to już coś wartego naszego zainteresowania. - wyraził swoją opinię, oczywiście nie mogąc sobie darować komentarza na temat tego, że zepsuto im moment. Planował znowu pocałował przyjaciela i jego plany poszły się kochać. Nie był z tego zadowolony. Jego zachłanność się odzywała. Zawsze musiał dostać to, czego chciał. Tym razem się nie udało.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Pią Lis 09, 2018 9:22 pm

Sam nie był ani trochę zaskoczony, kiedy jego przewidywania się sprawdziły i Bobby faktycznie ani słowem nie wspomniał nerdzikowi o konieczności przyniesienia do pokoju posiłku. Oczywiście szybko naprawił ten jego błąd, po czym odczekał, aż Matt opuści pomieszczenie, aby zająć się wykonywaniem wszystkich otrzymanych od nich poleceń... Choć minionki pewnie i tak same wpadły już na większość z nich i może nawet zaczęły wprowadzać je w życie. Były tak ciekawskie, że zazwyczaj z własnej inicjatywy badałyby wszelkie odstępstwa od normalności, na jakie się tylko natknęły... A taka zmiana zdecydowanie do nich należała. Swoją drogą, Guthrie zastanawiał się co one sądziły o tej całej sytuacji. Musiały posiadać jakieś teorie.
W końcu drzwi za nerdzikiem się zamknęły, a blondyn mógł zadać swoje pytanie - i wysłuchać opinii przyjaciela, tradycyjnie poprzedzonej kolejnym komentarzem, który doprowadził do uniesienia się jednego z kącików jego ust. Zaraz jednak Berto przeszedł do rzeczy i Sam powoli, z namysłem kiwnął głową, wyrażając swoje poparcie dla jego słów. Zgadzał się z nimi właściwie w zupełności, a co więcej odnosił wrażenie, że właśnie trafiło im się coś, czym naprawdę będzie się musiał w razie czego zainteresować - coś osobistego, a nie po prostu atakowane przez pseudo-bóstwo miasto, którym mógł się w gruncie rzeczy zająć dowolny inny bohater. Te wybuchy były w końcu podobno związane z mutantami... A na dodatek jeden z nich miał miejsce na "ich" terenie. A raczej Bobby'ego, ale to praktycznie to samo.
- Daj mi znać, kiedy dostaniesz w tej sprawie jakiś większy raport. Szczególnie odnośnie tych powrotów do życia. Może będziemy mieć szczęście i okaże się, że wyśledzimy kogoś, kto naprawdę chciał tylko pomóc... - Sam starał się zabrzmieć optymistycznie, wręcz pocieszająco, ale nawet samo ułożenie jego wypowiedzi sugerowało, że nie bardzo w tę opcję wierzył. Oczywiście zamierzał do końca na nią liczyć, bo w innym wypadku nie byłby sobą, ale doświadczenie uparcie podpowiadało mu, aby przygotował się na coś mniej przyjemnego. Akurat w tej kwestii chętnie by się mylił.
Z drugiej strony przynajmniej powinni mieć całkiem niezłą szansę na wytropienie sprawcy. Jeżeli użył tam jakichś silnych zdolności, to najprawdopodobniej został po nich ślad. Na przykład... Sygnatura energetyczna? Na pewno posiadały ją zaklęcia, ale nie tylko one, więc być może na tej podstawie znaleźliby w końcu źródło... O ile zaczęliby szukać wystarczająco szybko. No i to wszystko przy założeniu, że nie zbiorą poprzedniej sygnatury, tej pozostawionej jeszcze przez samą eksplozję. Kto wie jak długo coś takiego mogło się utrzymywać. Ciekawe czy na coś takiego nerdziki też wpadną...
- Tak czy siak, spójrz na to z pozytywnej strony. Dzięki temu przerywnikowi nie muszę wychodzić i zostawiać cię na chwilę samego, a jedzenie pewnie i tak zaraz dostaniesz - dodał, podejrzewając, że przypomnienie o tej kwestii chociaż odrobinę poprawi Bobby'emu nastrój... I może odciągnie jego myśli od pracy i innych problemów. Byłoby miło, bo w końcu nie powinien się obecnie stresować. Choć... Jak Sam tak się nad tym teraz zastanawiał, to Berto chyba tak czy siak naprawdę dobrze sobie radził z wyszukiwaniem sobie innych tematów do rozmyślań. Z... Romantycznymi na czele. I w porządku, może nie było to najlepsze określenie, ale blondynowi pasowało najbardziej - biorąc pod uwagę dostępne opcje.
Powrót do góry Go down
Roberto da Costa

Roberto da Costa


Liczba postów : 139
Data dołączenia : 11/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Pią Lis 23, 2018 3:14 pm

- Zawsze możesz też sam dopytać naukowców o postępy w badaniach. Wiesz o tym? Na pewno udzielą ci informacji. Jakby nie patrzeć, nie jesteś tylko ochroniarzem. - odparł przyjacielowi z lekkim uśmiechem. Podobnie jak on, również chciał wierzyć, że ktoś po prostu chciał pomóc im w zniszczeniach i przywrócić do życia osoby, które zginęły nie będąc niczemu winnymi. Jednak nawet gdyby faktycznie tak było to i tak powinni się dowiedzieć, kto dokładnie im pomógł. Ktoś z tak potężnymi mocami... Warto było kogoś takiego mieć za swojego sprzymierzeńca lub chociaż być na neutralnym gruncie. Teraz mógł zrobić coś dobrego, ale kto wie, co przyniesie im przyszłość. Ostatnio ciągle coś się działo, lepiej mieć oczy szeroko otwarte. Prawdopodobnie ta sprawa nie intrygowałaby go aż tak mocno, gdyby nie uderzyła go osobiście jednym z wybuchów tuż pod jego firmą. A tak, nie miał zamiaru tego sobie odpuścić. Nie ważne jakie będą wyniki śledztwa, musieli je zdobyć.
- Mmm... Jeszcze gdybyś miał ochotę robić coś ciekawszego niż rozmowa... No, ale nie narzekam. - posłał blondynowi szeroki uśmiech, ukazując swoje białe zęby. No dobra, trochę narzekał, fakt. Ale taką już miał naturę, a Samuel pewnie był do tego przyzwyczajony. Musiał sobie pomarudzić. Tak samo, jak czasem musiał odegrać małą dramę nim przystąpił do akcji. Taki już był, lubił ściągać na siebie uwagę innych. A marudzenie, narzekanie i dramowanie zazwyczaj w tym pomagały. Przez to bywał czasem nieznośny, ale wiedział, że ludzie i tak go kochają. Miał swój urok. Ciężko będzie mu teraz oderwać swoje myśli od drugiego mężczyzny, istne tortury. Że też musiał być teraz połamany. Bardzo mu się to nie podobało, bo pozostawało mu teraz tylko myślenie. Przynajmniej dopóki się nie wyleczy. A później? Sam nie wiedział. Decyzja należała do Cannonball'a, ale z całowaniem na pewno nie da mu spokoju.
Berto spojrzał w stronę telewizora, po czym zmienił kanał na pierwszy lepszy żeby już więcej nie patrzeć na wiadomości. Wystarczy im patrzenia na te wszystkie złe informacje. Nerdziki i tak na pewno go poinformują jeśli dojdzie do jakichś istotnych zmian, a on i tak nie mógł nic zrobić teraz. Nie ma po co na siłę się dołować. Lepiej myśleć o przyjemniejszych rzeczach.
- Skoro teraz i tak będę miał więcej wolnego czasu niż bym chciał to możesz nawet jutro sprowadzić tu Jay'a. Ale tylko jego. Emma pewnie już i tak sama sobie wyciągnęła informacje co do tego, czym się obecnie zajmujemy. Wolałbym później oficjalnie sam powiedzieć reszcie, że zostaliśmy terrorystami. - oczywiście końcówka wypowiedzi była żartem. W końcu AIM miało teraz służyć ludzkości, a nie dążyć do jej zagłady. Pewnie na wszelki wypadek Avengersom również udzieli tych informacji. Żeby przypadkiem nie próbowali ich zaatakować.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Sob Lis 24, 2018 7:42 pm

Sam jedynie kiwnął głową na potwierdzenie, że tak, zdawał sobie sprawę z tego, że mógł osobiście poprosić nerdziki o raporty... Nie dodał z kolei tego, że po prostu wolał załatwiać takie rzeczy przez Bobby'ego. Nie to, żeby nie lubił kontaktować się z naukowcami, bo w większości byli całkiem mili i przyjemni, nawet jeżeli część z nich zachowała trochę niepokojące odruchy i przyzwyczajenia, ale zwyczajnie preferował rozmowy z Berto. No i przynajmniej z nim nie musiał się martwić o to, że zostanie zaraz wciągnięty do kolejnego podejrzanego eksperymentu. Na ogół.
Mężczyzna przemówił więc znowu dopiero wówczas, gdy jego przyjaciel ponownie nawiązał do ich pocałunków... A przynajmniej tak mu się wydawało, bo choć Latynos nie odwołał się do nich w sposób bezpośredni, to jednocześnie nie był też aż tak subtelny, aby Guthrie miał się tego nie domyślić - szczególnie przy akompaniamencie tego wymownego uśmiechu. Mimo wszystko blondyn nie mógł się powstrzymać przed odpowiedzeniem na niego własnym, choć nie tak szerokim i promiennym.
- Ani trochę - zgodził się z Berto, choć ton jego głosu wskazywał właśnie na to, iż żartobliwie wytykał przyjacielowi coś przeciwnego. Bobby lubił narzekać, ale miał szczęście, bo Sama na ogół to bawiło, momentami zaś wręcz rozczulało. Być może w pewnym sensie przyklaskiwał w ten sposób złym nawykom Berto, ale niektórych z nich nie miał serca wykorzeniać. Chociaż prawdopodobnie nie powinien tłumaczyć Latynosowi dlaczego.
Spojrzenie Cannonballa na moment powędrowało przez jego ramię ku ekranowi telewizora, kiedy kanał został zmieniony, lecz prawdę mówiąc mężczyzna nie zainteresował się nowym programem, który wyglądał mu na jakiś teleturniej. Nie kojarzył jaki dokładnie, jednakże popierał taką lekką rozrywkę. Powinna im obu dobrze zrobić i obniżyć poziom stresu, nawet jeżeli tak naprawdę nie śledzili gry, tylko słuchali jej odgłosów w tle.
Wzrok mężczyzny i jego uwaga prędko powróciły zresztą ku Bobby'emu, gdyż ten poruszył istotny dla nich obu temat. Jeszcze kiedy mówił, Guthrie kiwnął już powoli głową, zadowolony z wizji sprowadzenia brata jak najszybciej. Gdyby mógł - i miał pewność, że nie będzie musiał się jednak nigdzie pilnie wybrać - to najpewniej chciałby się po niego wybrać jeszcze tego samego dnia, ale... W tych okolicznościach mógł poczekać do jutra. Co prawda nie bałby się zostawić Jay'a z Berto, przeciwnie, głęboko wierzył w to, że jego brat doskonale zająłby się Latynosem, ale i tak wolał przy nich wtedy być. W końcu właśnie o to chodziło, żeby spędzili razem jak najwięcej czasu.
- Nie po raz pierwszy i prawdopodobnie nie po raz ostatni. Ale hej, przynajmniej robimy coś, w czym mamy już jakieś doświadczenie - skomentował, odnosząc się rzecz jasna do ich dawnych dni w szeregach X-Force. Wtedy również początkowo uznawani byli za terrorystów i to nie tylko przez osoby pokroju S.H.I.E.L.D. czy przez armię, bo nawet część Instytutu nie spoglądała na nich przychylnym okiem... Wliczając w to samego - ówczesnego? - mentora X-Men. Tak, to były dziwne czasy. Pod wieloma względami.
- Nawiasem mówiąc, kogo ty sądziłeś, że jeszcze z Jay'em przyprowadzę? Bo mam dziwne wrażenie, że nie chodziło ci o innych członków rodziny - dodał nagle, unosząc przy tym pytająco jedną brew. W pierwszej chwili nawet nie zwrócił uwagi na ten fragment wypowiedzi Bobby'ego i zastanowił się nad nim dopiero w momencie, gdy jeszcze raz odtworzył sobie całość z pamięci, stąd też wynikała jego opóźniona reakcja.
Powrót do góry Go down
Roberto da Costa

Roberto da Costa


Liczba postów : 139
Data dołączenia : 11/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Sro Gru 05, 2018 6:54 pm

Bez problemu rozpoznał ten ton głosu, gdzie niby Samuel się z nim zgadzał, ale tak naprawdę sugerował coś zupełnie innego, doskonale wiedząc, jaka jest prawda. Spędzili ze sobą już tyle czasu, że znali się chyba aż za dobrze. Okłamywanie się nawzajem było między nimi trudne. Zresztą wielu rzeczy nie mogli, nie potrafili lub po prostu nie chcieli zatajać. A z drugiej strony o pewnych rzeczach nigdy nie rozmawiali. Tak jak na przykład o uczuciach Berto, które dopiero teraz wyszły na wierzch. Lepiej później niż wcale. Zwłaszcza po tak pozytywnej reakcji blondyna. W innym przypadku Latynos chyba by szukał kogoś lub czegoś do cofnięcia czasu i tego, co doprowadziło do ujawnienia jego uczuć.
To, co teraz leciało w telewizji, ledwo do niego docierało. Chciał jedynie, by coś sobie grało w tle. Mogło to być cokolwiek, on i tak by nie zwrócił na to uwagi. No chyba, że przez przypadek by przełączył na konkretny rodzaj filmu. Na szczęście na takie rzeczy była za wczesna godzina, więc nie było szansy, by to zrobił. Zamiast tego w tle grał im jakiś teleturniej. Berto po prostu nie lubił ciszy, nawet podczas rozmowy. Dźwięki w tle pozwalały się rozluźnić.
- Prawda. To już się chyba wlicza w CV. - Zażartował. Kolejne słowa jego przyjaciela wywołały na jego ustach uśmiech. Nie pomyślał o tym, ale faktycznie X-Force było przecież uważane za terrorystów. Latynos średnio przepadał za tamtymi czasami i nie wspominał ich jakoś szczególnie miło. Głównie dlatego, że to nie on był szefem i wydawano mu rozkazy, a on bardzo nie lubił kiedy kazano mu coś robić. Wolał sam o sobie decydować i przy okazji jeszcze innym mówić, co mogliby zrobić.
- Nie wiem. - Bobby wzruszył lekko ramionami. - Kolegę. Koleżankę. Kogoś, komu Jay ufa. Po wszystkim będzie mógł komuś opowiedzieć, co widział. Aby nie rozpowiedział tego wszystkim. Wiem, że umie dotrzymać tajemnicy jeśli go o to poprosimy. - mężczyzna nie widział się już jakiś czas z rudowłosym bratem Cannonballa i nie miał pojęcia, jak mają się u niego sprawy. Niby coś tam ostatnio Samuel wspominał, ale chętnie poznałby nieco więcej szczegółów, a nie same ogólniki. Rodzina Guthrie była dla niego równie ważna co jego własna. Właściwie to traktował ją jak swoją rodzinę. Mama Samuela była jedną z najcudowniejszych mam na świecie. A to, że nie znał zbyt wielu mam nie miało tu żadnego znaczenia.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Nie Gru 09, 2018 6:02 pm

Prawdę mówiąc Samowi taka opcja nie przyszła nawet do głowy... Lecz nic dziwnego, bo w końcu on miał już okazję porozmawiać o tym wszystkim z bratem, podczas gdy Bobby siłą rzeczy polegał tylko na jego relacji z tamtej dyskusji. Blondyn wiedział, że Jay świetnie zdawał sobie sprawę z ich położenia - i nie próbowałby zabrać ze sobą nawet kogoś zaufanego, gdy w grę wchodziła wizyta w oficjalnie tajnej bazie. A pomijając już nawet to... Pewnie nie chciałby im robić kłopotów przez sprowadzenie ze sobą dodatkowej osoby. Oczywiście tak naprawdę nie byłby to problem, ale Jay odebrał dobre wychowanie, z czego zresztą Sam czuł się dumny.
- A on wie, że powinien. Już mu to tłumaczyłem, więc nie masz czym się przejmować. Wyjaśnimy wszystkim sytuację na naszych własnych zasadach - zapewnił więc przyjaciela, w myślach dodając jeszcze, że najprawdopodobniej powinni się z tym trochę pospieszyć. Może nie musieli działać natychmiast, a Guthrie wciąż uważał, że póki co Berto powinien się skupić na dochodzeniu do siebie... Ale niedługo będą musieli odbyć parę rozmów. Koniec końców A.I.M. właśnie oficjalnie pokazało, że - przynajmniej w przypadku tego ataku - stało po stronie obrońców ludzkości. Kilka osób pewnie będzie miało w związku z tym pytania... I nic dziwnego.
Teraz jednak Sam nie chciał dłużej czy głębiej się nad tym zastanawiać. Bobby był czarujący, charyzmatyczny i - co najważniejsze - na ogół wiedział co robił, więc jak długo nikt nie wyprowadzi go z równowagi, wszystko powinno pójść gładko... A w innym wypadku Guthrie będzie musiał wkroczyć i opanować jego temperament, przy odrobinie szczęścia zanim narobią sobie wrogów. Zazwyczaj ten schemat całkiem nieźle się sprawdzał, więc blondyn nie zamierzał jeszcze martwić się na zapas.
- A skoro o Jay'u mowa... - zaczął nagle, lecz zaraz zamilkł, nie do końca pewien tego, w jaki sposób powinien dokończyć swoją myśl. Z dotychczasowego zachowania Bobby'ego wnioskował, iż ten nie byłby zachwycony wizją wstrzymywania się przez kilka dni z czułościami z powodu wizyty jego brata. I... Szczerze mówiąc Sam nie chciał tak przyjaciela męczyć. Naprawdę starał się nie zastanawiać nad tym, co to dokładnie znaczyło i jak powinni teraz definiować swoją relację, więc skupiał się na tym, co wydawało mu się jasne - czyli na przykład na tym, że chyba wolał jakoś przygotować Jay'a na te zmiany, niż po prostu bez ostrzeżenia go przed nimi postawić.
- Jemu też trzeba będzie to i owo wyjaśnić - dodał wreszcie, jednocześnie ponownie ujmując jedną z dłoni Berto w swoją własną. Znaczenie jego słów byłoby pewnie jasne nawet bez tego gestu, z nim zaś chyba nie pozostawiało już żadnej przestrzeni do interpretacji. Oby, bo mężczyzna nie wiedział jak inaczej mógłby to ująć. Powinien założyć, że właśnie zostali parą? Chyba tak, Bobby najwyraźniej tego właśnie chciał, ale tak naprawdę nie zostało to między nimi stwierdzone wprost, więc Sam wolał tak nie strzelać. Jeszcze by się okazało, że się pospieszył i zrobiłoby się niezręcznie... Wątpił w to - z wielu powodów - ale przecież niepokój nie musiał posiadać racjonalnego źródła, aby być skutecznym.
Powrót do góry Go down
Roberto da Costa

Roberto da Costa


Liczba postów : 139
Data dołączenia : 11/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Pon Sty 07, 2019 3:59 pm

Berto pokiwał lekko głową na słowa przyjaciela. Nie wątpił w dyskrecję Jay’a. Chyba cała rodzina Guthrie była dobrze wychowana z tego, co zdążył zaobserwować. Grzeczni i mili, niezwykle cierpliwi. I wiedzieli kiedy i jak się zachować. Sam i Jay nie różnili się od siebie pod tym względem. Mieli różne doświadczenia życiowe, to prawda. Ale oboje mieli podobne maniery. Bardzo dobre maniery. Idealne, by wspierać kogoś takiego, jak on. Narwanego i burzliwego. Czasem wręcz zaskakiwała go cierpliwość blondyna, która miał do jego osoby.
- Mogę się założyć, że Emma już wie. Telepatia i te sprawy. I pewnie czeka teraz kiedy jej wreszcie powiemy. Mam nadzieję, że chociaż nas pochwali za akcję A.I.M. przy walce z robotami. – Jakoś ciężko było uwierzyć Latynosowi, że Emma nie zaglądała nikomu do głowy bez pozwolenia. Nawet w przypadku Xaviera miewał pewne wątpliwości. Telepatom ciężko było zaufać w stu procentach. Przecież tego nawet nie czuć kiedy ktoś ci zagląda do głowy. Nie żeby faktycznie miał coś do ukrycia. Przecież nawet jako lider A.I.M. starał się nakierować naukowców na dobrą ścieżkę. Sprawić, by ich eksperymenty mogły się przysłużyć światu, a nie mu zaszkodzić. Nie robił więc nic złego. Dawał nerdzikom pewną swobodę, ale nadal ich pilnował.
Chłopak spojrzał nieco uważniej na Samuela kiedy ten ponownie wspomniał o Jay’u, przerywając zdanie w połowie. O co tym razem chodziło z jego młodszym bratem? Bobby nie musiał długo czego na wytłumaczenie. W końcu usłyszał resztę zdania i poczuł, jak blondyn łapie go za rękę. Tak, to było dosyć oczywiste. Wiedział, o co chodzi jego przyjacielowi. Jay może być zaskoczony, gdyby nagle przy nim pocałował Sama. Lepiej zawczasu wyjaśnić mu, jak wygląda obecna sytuacja.
- Chcesz mu wytłumaczyć, czy ja mam powiedzieć, że dziewczyny właśnie straciły szanse u dwóch najprzystojniejszych facetów? – zapytał zaczepnie, uśmiechając się przy tym z rozbawieniem. Pewnie raczej nie w ten sposób by ujął obecną sytuację, tłumacząc ją rudzielcowi… Chociaż może tak. Tak by to właśnie ujął. Przecież nie trzeba tłumaczyć wszystkiego na poważnie, a byłoby to wystarczająco jasne.
Ich rozmowę zakłóciło ponownie pukanie do drzwi, po którym te się otworzyły i do pokoju wszedł jeden z nerdzików. W rękach miał tacę z obiadem dla Berto. Obiecany posiłek, o którym Samuel wcześniej napomknął naukowcowi. Mężczyzna życzył jedynie smacznego i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając tacę na stoliku przy łóżku. Bobby zerknął z zaciekawieniem na zawartość. Skrzywił się lekko widząc jedynie jakąś zupę, sałatkę i szklankę soku. Kiedyś go wykończą tym swoim bzikiem na punkcie zdrowego jedzenia.
- Jakbyś się wybierał w najbliższym czasie na miasto to weź mi przynieś jakieś frytki albo coś innego. – zagadnął przyjaciela, ze zrezygnowaniem zgarniając miskę z sałatką.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Sro Sty 09, 2019 10:29 pm

Lewy kącik ust Sama uniósł się lekko, gdy Bobby wspomniał o tym, że oczekiwał od Emmy pochwały dla A.I.M., lecz ten drobny uśmiech nie sięgnął jego oczu. Wynikało to głównie z faktu, że telepaci go niepokoili - nie ze względu na niego samego, bo w chwili obecnej jego umysł chyba nie miał do zaoferowania żadnych przełomowych informacji, lecz właśnie z powodu Berto i całej reszty ich organizacji. Sekrety oraz wiedza nerdzików dla dobra większości świata powinny pozostać w ich posiadaniu... Z paroma nieszkodliwymi wyjątkami, którymi można się było podzielić z ludzkością. Lepiej, by nikt nie wywlekał pozostałych pomysłów minionków na światło dzienne, ani tym bardziej nie starał się ich odtworzyć na własną rękę i w niewłaściwy sposób wykorzystać.
Nie to, żeby się tego spodziewał po Emmie, a przynajmniej nie w tej chwili. Kiedyś, owszem. W przyszłości? Być może, w zależności od tego, jak potoczą się sprawy. Ale obecnie... Skoro prowadziła szkołę i reszta najwyraźniej jej na to pozwalała, to chyba można jej było zaufać przynajmniej na tyle, na ile kiedyś Xavierowi. Wobec którego Guthrie od lat był ostrożny i miewał z nim spięcia, ale uznawał jego na ogół dobre intencje, nawet przy błędnym podejściu. Teraz też nie zamierzał rezygnować z dystansu, lecz nie widział powodu do przesadzania w drugą stronę. W końcu ludzie się zmieniali.
Blondyn był jednak pewien, że jego przyjaciel sam zdawał sobie sprawę z tego problemu, dlatego w tym momencie nie skierował ku niemu rozmowy. Mieli dość pilnych powodów do zmartwień, nie musieli dokładać sobie do nich kolejnych. Lepiej już było zepchnąć dyskusję na przyjemniejsze, a wciąż ważne tory, czyli właśnie na temat Jay'a oraz... Ich relacji. W tym przypadku pytanie Berto sprawiło już, że uśmiech Sama trochę się poszerzył - i wyraźnie stał się bardziej szczery, bez kryjącego się tuż pod powierzchnią zmartwienia, które nie pozwalałoby mu cieszyć się komentarzami Bobby'ego.
- Poinformujemy go razem. Coś mi mówi, że nie będzie zaskoczony. Ani on, ani reszta świata - z nerdzikami na czele, choć Guthrie nie był jeszcze pewien jak czuł się z tym ostatnim. Wiedział na sto procent, że naukowcy prędko zorientują się w sytuacji, więc ukrywanie się przed nimi nie miałoby najmniejszego sensu. I to nawet nie tak, że mu na tym bardzo zależało, bo większość z nich tak czy siak najprawdopodobniej będzie zachwycona szczęściem swojego ukochanego szefa, ale... Nie spieszyło mu się do ich wersji "a nie mówiliśmy?" Będą mieli niezłą satysfakcję.
Na szczęście jednak Sam nie mógł się teraz nad tym zbyt długo zastanawiać, bo tuż po jego słowach do pomieszczenia wkroczył jeden z minionków z zamówionym jedzeniem dla Berto. Idealnie. Jak zawsze dobre tempo. W imieniu przyjaciela blondyn podziękował nerdzikowi za posiłek i posłał mu szybki uśmiech, po czym z zainteresowaniem rzucił okiem na przyniesione potrawy... Na który to widok kąciki jego ust poruszyły się nieznacznie, a brwi lekko się uniosły. Domyślał się już co musiało chodzić Bobby'emu po głowie, a jedno spojrzenie na jego twarz tylko potwierdziło te przypuszczenia. Nie wspominając już o jego niezbyt zaskakującym narzekaniu.
- Ranisz mnie. Sądziłem, że po tym wszystkim zechcesz mnie do siebie przywiązać i nigdy już nie puścić wolno, pomijając ważne misje, a teraz liczysz na to, że tak po prostu polecę na miasto? Głód to potężna siła - oczywiście, że Guthrie współczuł Berto diety, ale jednocześnie w tym wypadku ją popierał. Minionki na pewno wiedziały jak szybko postawić go na nogi, a to było jednak ważniejsze od kwestii walorów smakowych. Poza tym, zupy i sałatki też mogły być dobre. Może nie jak frytki, ale dobre.
Mimo to mężczyzna miał nadzieję, że takimi żartobliwymi docinkami - i dawaniem Bobby'emu okazji do uwielbianego przez niego mówienia - choć trochę poprawi mu humor i ułatwi mu przebrnięcie przez ten straszliwy, zdrowy posiłek. Nie oznaczało to, że w jego słowach nie kryło się trochę prawdy... Choć szczerze powiedziawszy Sam nie mógł osądzać, skoro osobiście również nie miał ochoty oddalać się od przyjaciela i czujnie go pilnował.
Powrót do góry Go down
Roberto da Costa

Roberto da Costa


Liczba postów : 139
Data dołączenia : 11/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Nie Lut 03, 2019 5:47 pm

Berto również nie był za tym by kontynuować rozmowę o Emmie i ich tajemnicach. Coś czuł, że Emma po prostu czekała, aż znajdą odwagę żeby ja poinformować o swoich nowych możliwościach. Oby tylko nie straciła cierpliwości. Oboje znali te kobietę z różnych stron, Bobby nawet trochę bardziej, bo w końcu należał równiez do Hellfire Club. Kolejnej złej organizacji, która starał się utrzymać w szachu choć z tym było już duzo trudniej. W końcu jego członkami byli bogaci, wpływowi ludzie. Nie dadzą się tak łatwo przekonać do porzucenia swoich ambitnych planów. Zajmą sie tą sprawą kiedy on poczuje się lepiej. Póki co przecież nie wolno mu było zbyt czesto wstawać z łóżka, a co dopiero mówić o podrózowaniu. Nerdziki pewnie za nic by go nie puściły. Nie ma więc co się spieszyć.
- Naprawdę jestem taki beznadziejny w ukrywaniu swoich uczuć? - zapytał przyjaciela kiedy ten stwierdził, że nikt nie będzie zaskoczony tym, że są teraz razem. Nie żeby faktycznie tak uważał. W końcu Sam nigdy się nie skapnął. Może miał domysły. Ale nigdy go o nic nie spytał wprost. Niektórzy mogli się domyślać, telepaci pewnie wiedzieli. Cóż, przynajmniej nikt nie będzie w zbyt wielkim szoku kiedy ta prawda wyjdzie na jaw.
Latynos prychnął lekko kiedy Sam udał zaskoczonego prośbą o wypad na miasto. Jego słowa brzmiały logicznie, rzeczywiście najchętniej własnie tak by zrobił. Nigdy nie puścił go na dalej niż kilka metrów od siebie. Na szczęście technologia mu pomagała z tym.
- Zapominasz, że masz czip w stroju i... Kilku innych rzeczach, więc zawsze wiem, gdzie jesteś. To jak niewidzialna smycz. - odparł z uśmiechem na zaczepkę. Zgadzał się jednak z fragmentem, że głód to potężna siła. W końcu własnie go zmuszała do jedzenia sałatki, która najpierw i tak kilkukrotnie dźgnął widelcem, jakby sprawdzał, czy przypadkiem nie ożyje i nie ucieknie mu z miski. Z czego w pewnym sensie nawet by się ucieszył. Nie był królikiem żeby jeść takie rzeczy.
- Nerdziki nic ci nie zrobią, jak przyniesiesz mi frytki kilka razy. Nie proszę o hamburgery czy coś tłustego. - machnął lekko reką. Frytki wydawały mu się najmniej szkodliwe z fast foodów, a za to jakie były pyszne. Z nimi powinien być w stanie przebrnąć przez swoją dietę.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Czw Lut 07, 2019 8:10 pm

Czoło blondyna zmarszczyło się lekko na wspomnienie czipów w "kilku innych rzeczach" poza strojem, jak to pomocnie ujął Bobby. Tak naprawdę nie przejmował się tą kontrolą na poważnie, bo przede wszystkim rozumiał jej potrzebę... Oraz to, dlaczego Berto chciał być w stanie w każdej chwili go zlokalizować. Gdyby mógł, Sam zażyczyłby sobie w stosunku do niego czegoś podobnego. Może wtedy chociaż trochę mniej by się o niego martwił... I lepiej sprawdzałby się w swojej oficjalnej roli ochroniarza. Z drugiej strony, znając życie, Berto tak czy siak znalazłby sposób, aby jakoś to obejść, gdyby tylko uznał, że akurat musiał się urwać, zniknąć z radaru i zrobić coś po swojemu... Ale Guthrie chciałby wierzyć, że po ostatnich wydarzeniach jego przyjaciel przynajmniej na jakiś czas wstrzyma się z tego rodzaju akcjami.
Póki co natomiast mężczyzna po prostu uniósł brew, obserwując te dzielne zmagania Latynosa z sałatką. Przez krótką chwilę miał nawet ochotę rzucić komentarzem, że Berto zabił ją chyba już pierwszym ciosem, więc kolejne były przesadą - ale uznał, że mimo wszystko nie powinien bardziej go drażnić czy przybijać. Najważniejsze, że - pomimo narzekania - wziął się za jedzenie. Sam bardzo nie chciałby go do tego zrazić.
Spojrzenie blondyna przeniosło się wreszcie z posiłku na twarz Bobby'ego, który najwyraźniej nie zrezygnował z planu zdobycia frytek za wszelką cenę... A Guthrie wiedział, że toczył przegraną walkę. Na dłuższą metę nie potrafił mu się opierać, przynajmniej nie w takich kwestiach, a Berto doskonale zdawał sobie z tego sprawę i potrafił wykorzystywać to na swoją korzyść. Poza tym... Jednorazowa przekąska nie powinna bardzo mu zaszkodzić, prawda? Nawet jeżeli frytki nie należały do najzdrowszych potraw.
- Frytki są tłuste, tak się składa - zauważył, lecz nawet w tonie jego głosu brakowało już uporu. Zresztą, miał plan na kompromis, który Bobby powinien zaakceptować... Przynajmniej jeżeli będzie wystarczająco długo sądził, że nie posiadał innego wyboru, a tej opcji Sam był już skłonny bronić. W związku z tym mężczyzna natychmiast kontynuował temat, nie dając przyjacielowi dość czasu na to, aby spróbował się wtrącić.
- Co ty na to, zamiast przynosić je z miasta, po prostu je dla ciebie zrobię? Takie będą mniej szkodliwe - zaoferował. Oczywiście mógłby poprosić o to samo nerdziki, ale... Jakoś nie przyszło mu to od razu do głowy, między innymi dlatego, że mimo wszystko nie czuł się do końca komfortowo z zostawianiem wszystkiego w ich rękach. Potrafił o siebie zadbać, robił to od lat, więc nie lubił się wysługiwać innymi. Czasami, w ramach... Wakacji czy czegoś podobnego... Jasne. Ale nie w takiej sytuacji. Innymi słowy, mężczyzna zdecydowanie mógł pomóc opiekować się Berto... Albo raczej spełniać jego zachcianki w taki sposób, aby wyrządziły mu jak najmniejszą krzywdę.
Nie czekając nawet na reakcję przyjaciela, Sam nachylił się ku niemu i porwał z jego sałatki jedną zieloną oliwkę, która zresztą - jak się okazało - zawierała w sobie nadzienie z czerwonej papryki. Od razu wsunął ją sobie do ust, w ten sposób chociaż trochę solidaryzując się z Berto... A poza tym oliwki akurat lubił, jak długo były w niewielkiej liczbie. Zaraz potem blondyn odruchowo przesunął językiem po opuszkach kciuka i palca wskazującego, w których to wcześniej trzymał swoją przekąskę.
Powrót do góry Go down
Roberto da Costa

Roberto da Costa


Liczba postów : 139
Data dołączenia : 11/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Sro Lut 27, 2019 11:15 pm

Jedzenie sałatki szło Berto dosyć opornie. Zawartość miski co jakiś czas była traktowana dżgnięciami albo chłopak przerzucał widelcem jej zawartość, by sprawdzić, bo w niej dokładnie było. Mimo wszystko jadł ją. Powoli, bo powoli, ale jadł. Był głodny, więc nie miał zbyt dużego wyboru. Kolejny dowód na to, że głód to potężna siła. Zmuszała go do jedzenia sałatki. Nie żeby Latynos miał jakieś opory wobec warzyw. Lubił je. Tylko po prostu nie w takiej postaci. Nie miał nic przeciwko zdrowemu jedzeniu jeśli było przygotowane w sposób, który lubił. Ktoś mógłby stwierdzić, że jest po prostu rozpuszczonym dzieciakiem... I nie byłby daleki od prawdy. Oczywiście, że był rozpieszczony. Często narzekał, marudził i kręcił nosem. Ale poza tym był kimś o wiele więcej. Kimś, kto dla przyjaciół był gotów poświęcić wszystko.
Męcząc sałatkę, Bobby słuchał cały czas uważnie swojego przyjaciela, a kiedy ten wspomniał o robieniu frytek dla niego, jego oczy niemal dosłownie zabłyszczały. Uwielbiał jedzenie zrobione przez Samuela. I przez jego mamę też. Pani Guthrie zawsze robiła pyszne posiłki. Gdyby mógł to wybierałby się na ich farmę codziennie tylko po to żeby zjeść z nimi obiad.
- Mogę pójść na taki układ. Ba, mogę nawet jeść sałatki jeśli ty będziesz je robił. I fajnie, jakby czasem znalazło się w nich jakieś mięso. - Odparł, uśmiechając się do blondyna. Jeśli będzie miał dobre, domowe posiłki od Sama to nimi nie pogardzi. Tu znowu wychodziło na wierzch jego kręcenie nosem, ale nic na to nie można było poradzić. Chyba, że było się Canonballem. Temu chłopakowi przekonywanie Berto do różnych rzeczy czasem szło całkiem dobrze. Czasem, bo i tak często wszystko musiało być po jego myśli.
Jego oczy śledziły każdy najmniejszy ruch Guthriego kiedy ten się nachylał, a następnie porwał oliwkę z jego sałatki. Stereotypowo oliwki były przysmakiem ludzi wyższego stanu, ale Sunspot osobiście za nimi nie przepadał. O ile zielone był w stanie zjeść w niewielkich ilościach, o tyle czarnych nie był w stanie tknąć. Były po prostu paskudne.
Zastanawiał się też, czy Samuel świadomie go torturował swoim zachowaniem czy może jednak robił to niechcący. Jeśli dalej będzie się tak zachowywał to najbliższe tygodnie będą dla niego prawdziwą torturą. Po chwili dziubania sałatki Latynos nabił oliwkę na widelec i podsunął ją przyjacielowi pod usta z uśmiechem.
- Powiedz aaaa. - uśmiech na jego ustach się poszerzył kiedy czekał, by podać oliwkę Samowi prosto do buzi.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Sob Mar 02, 2019 9:48 pm

Odpowiednio przygotowane - i właściwego rodzaju - mięso powinno wręcz pomóc w procesie rekonwalescencji, w związku z czym Sam nie namyślał się długo przed kiwnięciem głową. Taki układ w zasadzie mu pasował. Zorganizowanie czasu na gotowanie też raczej nie będzie trudne, bo w końcu nerdziki zgodzą się niemalże na wszystko, byle tylko dogodzić Bobby'emu... Dlatego blondyn był pewien, że uda mu się wpisać to w typowy plan dnia - szczególnie teraz, gdy Berto tak czy siak był uziemiony, więc tak naprawdę nie potrzebował ochroniarza. A to oznaczało jedno zajęcie mniej dla Sama.
Póki co natomiast Guthrie zupełnie nie zauważał tego, jakie efekty najwyraźniej wywierał na swym przyjacielu swoim zachowaniem. Nawet nie przyszło mu do głowy, że mógłby je w ogóle wywołać - za bardzo był przyzwyczajony do tego rodzaju akcji i naprawdę nie widział w nich niczego dziwnego... Czy raczej prowokacyjnego. Czy świadczyło to o jego naiwności? Może trochę, lecz chyba bardziej o swobodzie, jaką czuł przy Berto.
To zresztą z niej wynikało również to, że mężczyzna nie był w najmniejszym stopniu zaskoczony takim karmieniem, jakie zaoferował mu teraz Bobby - w związku z czym bez problemu znów się lekko nachylił i otworzył usta, żeby przejąć z widelca następną oliwkę. Był to dla niego praktycznie odruch, dlatego w ogóle się nad tym nie zastanawiał... Co nie oznaczało, że nie miał w związku z tym żadnych przemyśleń - przeciwnie, o czym świadczyło natychmiastowe uniesienie brwi oraz błysk rozbawienia w jego oczach.
- Usuwasz to, czego zbytnio nie lubisz, czy po prostu chcesz jak najszybciej pozbyć się całości? Ciesz się, że mam takie dobre serce i ci z tym pomagam - skomentował tuż po przełknięciu oliwki, jednocześnie wracając już do wcześniejszej, bardziej wyprostowanej pozycji. Nawiasem mówiąc, niedługo sam również powinien pewnie skoczyć po coś do zjedzenia, ale... To mogło jeszcze chwilę poczekać. Nie spieszyło mu się, bo nie był jakoś strasznie głodny, ale z drugiej strony chciał względnie trzymać się stałych pór posiłków, żeby nie wybić się z przyzwyczajenia. Oczywiście nie zawsze mógł sobie na to pozwolić - i, nie oszukujmy się, kiedyś szczególnie o tym nie myślał - ale odkąd pracował dla A.I.M. na ogół decydował o swoich godzinach. Pomijając wyjątkowe okazje, które na szczęście nie przydarzały się za często.
Co prawda plotki zapewne zostały już posłane przez bazę - nerdziki potrafiły być niesamowicie tajemnicze i przede wszystkim wierne, ale pod tym względem ani trochę nie wierzył w ich dyskrecję - lecz Guthrie i tak poświęcił teraz moment na poprawienie swojego kostiumu i ogólne doprowadzenie go do porządku. Nie to, żeby gdzieś się zaraz wybierał, ale na wszelki wypadek wolał to zrobić już w tej chwili, żeby potem w roztargnieniu o tym nie zapomnieć. Mało prawdopodobne, ale możliwe, więc po co ryzykować? Szczególnie, że mimo wszystko mógł zostać do czegoś wezwany. Wątpliwe, bo minionki najprawdopodobniej będą chciały dać im trochę czasu dla siebie, ale gdyby stało się coś poważnego... To nie miałyby większego wyboru.
Powrót do góry Go down
Roberto da Costa

Roberto da Costa


Liczba postów : 139
Data dołączenia : 11/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Pon Kwi 08, 2019 12:43 pm

Berto uśmiechnął się na pytanie przyjaciela, samemu zaraz się częstując dalej sałatką. Dobre pytanie. Faktycznie mógł nakarmić Samuela wszystkimi oliwkami ze swojej sałatki żeby się ich pozbyć. Pewnie nie usłyszałby słowa sprzeciwu. W końcu oliwki nie miały jakich wyjątkowych właściwości poza byciem po prostu zdrowymi. Ich brak w jego diecie na pewno nie sprawi, że będzie zdrowiał wolniej.
- Jedno i drugie. No i po prostu chciałem cię nakarmić. Co prawda romantyczniej byłoby w jakiejś restauracji, ale jak się nie ma co się lubi- - wzruszył lekko ramionami. Choć cała prawda o jego uczuciach wyszła na jaw chwilę temu, to Berto już czuł się o wiele swobodniej. Nie musiał się więcej hamować z pewnymi gestami i słowami. Więc tego nie robił. W jego słowniku nie było takiego słowa, jak zawstydzenie. To byłoby zupełnie nie w jego stylu. On zawsze był bardzo bezpośrednią osobą. Wcześniej po prostu był ostrożny, by się nie zdradzić z niczym. Uważał na to, co robi i mówi, pozwalając sobie jedynie na drobne zaczepki, które u niego były czymś normalnym.
- Powinieneś jutro się wybrać do Instytutu i zobaczyć, jak wygląda u nich sytuacja. Daj znać dzisiaj bratu żeby się spakował to przy okazji go zgarniesz. - zasugerował blondynowi. Berto nie mógł nigdzie dalej się ruszać, a Sam chciał, by go przesniesiono na Savage Land. Może wykorzystać ten czas na pokazanie młodszemu Guthrie ich wspaniałej wyspy i bazy. No dobra, wyspa nie była ich. Ale też nie była nikogo innego i była idealnym miejscem na tajną bazę. Otoczoną polem siłowym, ukrywającym ją przed wścibskimi oczami. Kiedy masz na własność najsilniejszą grupę terrorystyczną, musisz uważać na wszystko. Zwłaszcza jeśli chcesz by grupa terrorystyczna przestała być terrorystyczna. Nrdziki po prostu chciały móc się poświęcić badaniom. Wystarczyło ich nakierować na odpowiedni tor.
W końcu sałatka została wymęczona i Sunspot mógł odstawić pustą miskę na bok. Nie był pewien czy to efekt środków przeciwbólowych czy zmęczenia, ale jakoś w tej chwili nie miał ochoty na więcej jedzenia. Miał ochotę pójść z powrotem spać. Ale to oznaczało koniec rozmowy z blondynem, a na to nie miał ochoty. Trudny wybór kiedy twój organizm zmusza cię do zamknięcia oczu, ale ty na siłę trzymasz je otwarte.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Sro Kwi 10, 2019 6:28 pm

Może i Sam skomentowałby jakoś tę kwestię karmienia, romantyczności i restauracji, może zwróciłby przyjacielowi uwagę na to, że pewnie jawne - i nieprzemyślane - prezentowanie całemu światu uczuć nie było najlepszym pomysłem, gdy Bobby miał pod swoją opieką międzynarodową firmę, a nie wszędzie relacje tego pokroju były mile widziane... Tyle że w gruncie rzeczy w ich przypadku to naprawdę aż tak wiele nie zmieniało. Jedzeniem dzielili się już wcześniej, najczęściej wychodzili razem - przynajmniej wtedy, gdy pozwalały im na to obowiązki... Więc na przykład serwisy plotkarskie i tak powinny być do ich zachowania przyzwyczajone. O ile w ogóle jeszcze Berto śledziły, to istniała spora szansa na to, że nawet nie zauważą zmiany. A tak będzie chyba najlepiej dla wszystkich... Póki co.
Najprawdopodobniej i tak powinni o tym - i nie tylko o tym - porozmawiać, ale teraz blondyn nie miał do tego głowy. Później. Trafi im się jeszcze ku temu wiele okazji, tego był pewien, a na jeden dzień odbyli już chyba dość poważnych dyskusji... Szczególnie, że Bobby powinien odpoczywać i się nie stresować. To głównie dlatego Guthrie jedynie uśmiechnął się lekko, ale się nie odezwał... Aż do chwili, gdy jego przyjaciel zmienił temat. Choć wówczas również zaczął od gestu, a mianowicie od kiwnięcia głową, nim przemówił.
- Potem do niego napiszę albo zadzwonię i wszystko ustalimy. Chcesz, żebym sprawdził na miejscu coś konkretnego? Albo kogoś? - spytał, od razu przełączając się na rzeczowy, konkretny i poważny tryb. Wiedział już od nerdzików, że Instytut nie został zaatakowany, więc posiadłość na pewno nie odniosła żadnych szkód... Przynajmniej ze strony robotów... Ale to przecież wcale nie oznaczało, że X-Men nie zaliczyli jakichś strat. Sam wątpił w to, aby spędzili dzień zamknięci w szkole, gdy na zewnątrz działo się coś takiego. Część osób zapewne dla bezpieczeństwa została w tyle, aby w razie czego chronić uczniów, ale reszta drużyny najprawdopodobniej ruszyła do akcji... I ktoś mógł zostać ranny. Mężczyznę tak naprawdę bardziej by zdziwiło, gdyby do tego nie doszło. O czymś poważniejszym chyba usłyszeliby od minionków, więc Guthrie nie był jeszcze bardzo zmartwiony, ale i tak wolał się upewnić.
Spojrzenie blondyna powędrowało za odsuwaną na bok miską po sałatce, gdy Berto już z nią skończył - i Sam odruchowo podniósł się z materaca, żeby odstawić ją trochę dalej od łóżka, aby im nie przeszkadzała. Albo nie została przez któregoś z nich przypadkowo strącona, co również było możliwe. Zaraz potem jednak mężczyzna wrócił na swoje poprzednie miejsce i ponownie skupił wzrok na przyjacielu... A dokładniej na jego twarzy. Nawet się nad tym dużo nie zastanawiając, zabrał się za powolne poprawianie pościeli, rzecz jasna nie jakieś drastyczne - ale po prostu tu ją trochę przygładzając, tam odginając. I tylko od czasu do czasu zerkając na to, co robił.
Berto był w końcu bardziej interesującym widokiem. Nie tylko dlatego, że obiektywnie przyjemnym dla oka, ale i dostarczającym istotnych informacji. W końcu spędzili razem dość czasu, aby Guthrie potrafił niemalże bezbłędnie interpretować różne miny Latynosa... Ale obecnie poradziłby sobie chyba i bez tego doświadczenia. Wyraz jego oczu, ciężkie powieki - jedno i drugie dobitnie mówiło o zmęczeniu, któremu po takim dniu nie można by się było dziwić.
- Prześpij się. Potrzebujesz snu. Tak czy siak mogę jeszcze tu trochę z tobą zostać, więc nie będziesz sam - zaoferował, znów odnajdując jedną z dłoni Bobby'ego i ujmując ją w swoją własną. Nie był w stanie obiecać, że nie zostanie w pewnym momencie do czegoś wywołany, a do tego szczerze powiedziawszy podejrzewał, że nerdziki wygonią go z sali na noc, ale teraz... Tak, teraz mógł zostać.
Powrót do góry Go down
Roberto da Costa

Roberto da Costa


Liczba postów : 139
Data dołączenia : 11/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Pon Maj 06, 2019 8:44 pm

Bobby był niemal w stu procentach pewien, że ich relacja nie byłaby żadnym problemem ani wielkim zaskoczeniem dla serwisów plotkarskich. Niewiele by się zmieniło w ich zachowaniu. I tak wszędzie bywali razem, bo oficjalnie Samuel był jego ochroniarzem, a kontakt fizyczny od zawsze był dla niego czymś ważnym. Przecież nie zacznie nagle całować przyjaciela w miejscach publicznych. Jak bardzo by tego chciał, po prostu nie wypadało. Szczególnie kiedy wkrótce zapewne wyjdzie na jaw, że przejął A.I.M. Całą resztę był w stanie rozwiązać bez problemu. Parę pięknych uśmiechów, mądrych słów i wszystko wróci do normy. W bazie czy na Savage Land nikomu nie będzie przeszkadzać jego zachowanie, więc tu miał pełną swobodę. Musiał jedynie zachować profesjonalizm w swojej firmie.
- Nie, tak ogólnie po prostu. Wiem, że Instytut nie został zaatakowany, ale X-Meni na pewno nie siedzieli bezczynnie i ruszyli pomóc w walce z Sentinelami. Tak jak wszyscy inni bohaterowie. - pokręcił lekko głową na pytania Cannonballa. Nie sądził, by w Instytucie miał być ktoś, kto go szczególnie mocno interesował. Najciekawszą osobę miał przy sobie. Cała reszta była po prostu ważna. Ludzie z Instytutu byli niemal jak rodzina. W końću spędzili ze sobą tyle lat. Bywały lepsze i gorsze momenty, ale Berto zawsze będzie dbał o ich bezpieczeństwo i martwił się o nich.
Kiedy Sam ponownie się odezwał i ujął jego dłoń, Bobby odwzajemnił lekko uścisk i uśmiechnął się. Oczywiście chłopak musiał mu zwrócić uwagę na zmęczenie i potrzebę snu. Tym razem wyjątkowo nie miał zamiaru się wykręcać i buntować, bo nie był pewien, jak długo jeszcze był w stanie utrzymać otwarte oczy.
- Wracaj do swoich zajęć. Przedzwoń do brata. A ja faktycznie się zdrzemnę, bo tak czy siak niedługo odpłynę. - odezwał się zgodnie. Westchnął lekko, zamykając oczy po chwili. Ciągle trzymał dłoń przyjaciela, ale kiedy po zaledwie kilku minutach zaczął zapadać w sen, jego uścisk się poluźnił.
Powrót do góry Go down
Samuel Guthrie

Samuel Guthrie


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 12/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Sro Maj 08, 2019 2:28 pm

Sam jedynie kiwnął głową na dalsze instrukcje w kwestii sprawdzania sytuacji w Instytucie i nie rozwijał już dalej tego tematu. Wszystko wydawało mu się jasne, a w dodatku słowa Berto w większości pokrywały się z tym, co blondyn również osobiście myślał, więc nie było takiej potrzeby. W tej chwili mężczyzna zakładał, że na miejscu złapie po prostu pierwszego członka drużyny, na którego się natknie, żeby nie tracić czasu na szukanie konkretnej osoby... Bo prawdopodobnie każdy z X-Men będzie w stanie powiedzieć mu mniej więcej to samo. Pamiętał jeszcze, że wieści w szkole prędko się rozchodziły. A że z jego doświadczenia wynikało, iż trudniej byłoby przejść przez budynek właśnie bez wpadania na kogoś z grupy... To z dorwaniem kogoś na rozmowę nie powinno być chyba żadnych problemów.
- W porządku - odparł tylko krótko i cicho, kiedy Bobby obiecał spróbować zasnąć, ale pomimo jego poleceń odnośnie powrotu do własnych zajęć, Guthrie ani trochę nie ruszył się z miejsca. W dalszym ciągu trzymał go za rękę, a jedyna różnica była teraz taka, że już się w niego nie wpatrywał, nie chcąc drażnić go swoim spojrzeniem podczas zapadania w sen. Zamiast tego przeważnie wędrował wzrokiem po pomieszczeniu, momentami przenosząc go na ich złączone dłonie... Przynajmniej aż do czasu, gdy poczuł, że uchwyt Berto stał się luźniejszy. Czyli najpewniej zasnął.
Wbrew pozorom blondyn nie wycofał się od razu, lecz na wszelki wypadek odczekał jeszcze parę minut, aby upewnić się, że jego ruchy przypadkowo nie wybudzą jego przyjaciela. Wątpił w to, bo Bobby wyglądał na dość zmęczonego, aby spać głęboko, ale w końcu zawsze lepiej było dmuchać na zimne. W trakcie tej zwłoki Sam zaczął nawet dość bezmyślnie gładzić kciukiem wierzch dłoni Berto - aż wreszcie doszedł do wniosku, iż najwyższa pora dać mu spokój. Ostrożnie zabrał rękę i wstał z miejsca, zerkając na twarz Latynosa w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak dyskomfortu albo przebudzenia... A gdy ich na niej nie zastał, wiedział już, iż mógł się z czystym sumieniem oddalić. Koniec końców zostawiał Bobby'ego pod świetną opieką.
Tuż po możliwie jak najbardziej cichym opuszczeniu sali, Guthrie złapał pierwszego mijanego nerdzika, aby zwrócić jego uwagę na to, że Berto chwilowo został sam. Zakładał, że minionki zdawały sobie z tego sprawę, ale przecież poinformowanie ich nie mogło nikomu zaszkodzić. Przy okazji mężczyzna upewnił się, że w dalszym ciągu nie był im do niczego konkretnego potrzebny - i otrzymał obietnicę, że w razie czego zostanie natychmiast powiadomiony o problemach. Co... Tak czy siak by pewnie nastąpiło, ale dobrze było mieć tego potwierdzenie. Dzięki temu czuł się spokojniejszy.
Uczyniwszy to wszystko, Sam mógł wreszcie poświęcić moment na skontaktowanie się z bratem, któremu przypomniał o zaproszeniu do swojej pracy i zaoferował zabranie go z Instytutu już następnego dnia. Miał pełne prawo to zrobić, więc nie przejmował się formalnościami... Choć przed samym sobą przyznawał, że moment mógł nie być idealny, nawet jeżeli zupełnie zrozumiały po tak rozległym ataku. Kto by się w końcu nie martwił i nie chciał być w takim okresie z rodziną? Guthrie planował wybrać się do szkoły z niewielkim zapasem czasu, aby mimo wszystko najpierw krótko porozmawiać z którymś z nauczycieli, a najlepiej z jedną z dyrektorek lub przywódcą drużyny, ale nie przewidywał na tym polu żadnych problemów.

Z/t
Powrót do góry Go down
Emma Frost

Emma Frost


Liczba postów : 375
Data dołączenia : 02/12/2012

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Sob Maj 11, 2019 1:09 pm

Nawet kiedy sytuacja w kraju została już opanowana, Emma wciąż pozostawała w Cerebro, upewniając się, iż nic nie zostało przeoczone i żaden z bohaterów nie potrzebował z niczym pomocy. Było to nużące zadanie, lecz ktoś musiał je wykonać, a w tym momencie Instytut cierpiał niestety na niedobór telepatów przeszkolonych w obsługiwaniu urządzenia. Jej dziewczęta mogłyby się tym zająć, lecz tak czy siak potrzebowałyby nadzoru, zaś Elizabeth pracowała już nad czymś innym, istotnym dla szkoły... A to ograniczało wybór do samej White Queen.
W końcu jednak kobieta zadecydowała, że zrobiła już na tym polu dość. Oczywiście zawsze ktoś potrzebował wsparcia i gdyby chciała tylko na to patrzeć, to nigdy więcej nie opuściłaby pomieszczenia z Cerebro... A na to sobie rzecz jasna pozwolić nie mogła. Z wielu powodów. Z drugiej strony nie oznaczało to, iż teraz była gotowa się wycofać. Miała do zrobienia jeszcze jedną rzecz, wynikającą z jej wcześniejszych refleksji, lecz obecnie uczynioną priorytetem.
Blondynka doskonale wiedziała kogo szukała, a Cerebro wraz ze swoją bazą danych stanowił niesamowitą pomoc w namierzeniu tej osoby. Da Costę zastała pogrążonego we śnie - i to ułatwiało jej sprawę. W innym wypadku, gdyby na przykład mężczyzna posiadał towarzystwo albo nawet znajdował się w zasięgu kamer, jego nagłe zawieszenie się i skupienie na telepatycznej dyskusji z pewnością zostałoby przez kogoś odnotowane... A Emma wolała odbyć tę rozmowę nie tylko bez świadków, ale i w ogóle bez czyjejkolwiek wiedzy. Przynajmniej póki co, zależnie od jej wyników.
Wkroczenie do czyjegoś snu było proste. Kobieta zaczęła od manipulacji otoczeniem, zmieniając mentalną okolicę w gęsty ogród, zielony i kwitnący, z główną ścieżką prowadzącą Roberto prosto przed niego - ku altance położonej na środku niewielkiego, zadbanego stawu. Nie wiódł do niej most, a zamiast tego wyłożona jasną kostką dróżka zdawała się wcinać w zbiornik, od pewnego momentu mając go po obu swoich stronach i wystając tylko kilka centymetrów ponad poziom wody.
Zarówno altana, jak i umieszczone w niej meble - stolik i dwa krzesła - były białe, wyglądały na plecione i dawały wrażenie lekkości. Całość stała na małym, częściowo skalnym i bogato porośniętym wzniesieniu, przez co ze ścieżki do środka prowadziło kilka stopni. Po obu ich stronach wyrastały spore, kamienne wazy z wylewającymi się z nich roślinami. Choć był to tylko sen, szczegóły dopięte zostały na ostatni guzik - słońce świeciło, ptaki śpiewały, ciche pluski wskazywały na obecność w wodzie błyszczących, kolorowych ryb, a w powietrzu unosił się zapach kwiatów. Sceneria jak z bajki.
White Queen od razu zmaterializowała się na jednym z krzeseł, wybierając dla siebie długą do ziemi, lecz zwiewną sukienkę z głębokim dekoltem i częścią gorsetową. Włosy pozostawiła rozpuszczone, z dodatkami również nie przesadziła, stawiając na subtelną i pasującą do siebie biżuterię - można by powiedzieć, że dostosowała się do letniego otoczenia... Albo raczej zbudowała je wokół siebie. To było pewnie bardziej prawdopodobne. Tak przygotowana, blondynka spokojnie czekała na nadejście mężczyzny, obserwując go już z daleka.
Powrót do góry Go down
Roberto da Costa

Roberto da Costa


Liczba postów : 139
Data dołączenia : 11/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Czw Maj 30, 2019 11:41 am

Roberto był pogrążony w głębokim śnie, praktycznie nie śniąc o niczym. Był na to zbyt zmęczony, a do tego ciągle dostawał leki przeciwbólowe, które pewnie też miały właściwości usypiające. Przeczuwał, że nerdziki mogły tak kombinować. Żeby odpoczywał więcej niż normalnie. Leki sprawiały przeważnie, że człowiek nie śnił o niczym.
To się jednak zmieniło w pewnym momencie. Chłopak nie był pewien jak i dlaczego, ale nagle się pojawił w wyjątkowo ładnym miejscu. Nie czuł się jak we śnie i miał wrażenie, że nie był to sen. Przed nim wiła się ścieżka i bez problemu się domyślił, że była ona tu po to, by go poprowadzić. Bobby schował dłonie w kieszenie swoich spodni - dobrze, że nie był w szpitalnej koszuli - i ruszył powoli przed siebie, rozglądając się dookoła z zaciekawieniem.
Olbrzymi ogród, wyglądający naprawdę pięknie. Słońce na niebie, piękna pogoda. Wszystko było wręcz zbyt idealne. Zdecydowanie zapierało dech w piersi, a Berto skłamałby mówiąc, że nie potrafił docenić piękna przyrody. Miejsce, w którym się znalazł, bardzo mu przypadło do gustu.
Wkrótce Latynos dojrzał altanę na końcu ścieżki, a po kilkunastu kolejnych krokach uśmiechnął się, rozpoznając kobietę, która tam na niego czekała. Przyspieszył nieco, chcąc się znaleźć na miejscu jak najprędzej.
- "Wybacz jeśli czekałaś na mnie długo, zazwyczaj staram się nie kazać czekać płci pięknej na mnie." - odezwał się, uśmiechając się czarująco do Emmy. Nie żeby właśnie z nią flirtował czy coś. Był to raczej nawyk, by traktować kobiety w taki, a nie inny sposób.
Ciekaw był, co sprowadzało samą White Queen w jego skromne progi. Chęć sprawdzenia, jak się ma po ataku Sentineli? Ciekawe czy wiedziała już, jak skończył. A może sprowadzało ją coś zupełnie innego. Jakaś pilna sprawa, która nie mogła poczekać aż Bobby się wyleczy do końca.
Powrót do góry Go down
Emma Frost

Emma Frost


Liczba postów : 375
Data dołączenia : 02/12/2012

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Wto Cze 04, 2019 5:27 pm

Emma czekała spokojnie. Jako że wpływała na swoje otoczenie i miała nad nim dużą kontrolę, wiedziała również o tym, co się w tym śnie działo... Niezależnie od tego, czy mogła to dojrzeć czy nie. W związku z tym wiedziała, że prawowity właściciel tej przestrzeni w swoim tempie się do niej zbliżał i nie widziała powodu, aby go pospieszać. Gdyby aż tak bardzo zależało jej na czasie i załatwieniu sprawy jak najszybciej, to nie bawiłaby się w te wszystkie subtelności... Wolała jednak okazać klasę, a skoro mężczyzna tak czy siak teraz odpoczywał, to nie miało znaczenia czy rozmowę odbędą w kilka minut czy w godzinę. Śpiąc nie wprawiłby niczego w ruch.
Przez ten czas kobieta skupiła się na wyglądaniu z altany na staw i obserwowaniu stworzonych przez siebie ryb. Nie myślała o ich poczynaniach bez przerwy, nie musiała tego robić, gdyż działały niemalże na wzór elementów programu komputerowego... Gry, w której wszystko mogło się poruszać w zakresie, jaki miało wyznaczone - pomijając rzecz jasna prawdziwe, żywe istoty, w dalszym ciągu obdarzone całkowicie wolną wolą. Dopiero kiedy Roberto znalazł się bliżej, White Queen przeniosła na niego spojrzenie i od tego momentu nie musiała już czekać długo na jego powitanie.
- Wybaczam, mój drogi. Powiedziałabym wręcz, iż w tych okolicznościach chwila spokoju i wytchnienia była mile widziana - odparła na nie łaskawym tonem, jednocześnie unosząc nieco rękę, by skierowaną wnętrzem ku górze dłonią wskazać mężczyźnie krzesło. Zapewne prędzej czy później i tak zająłby w nim miejsce, ale telepatka chciała z tego zrobić coś na kształt gestu dobrej woli, do pary ze swoimi łagodnymi - przynajmniej jak na nią - słowami.
Jeżeli Roberto skorzystał z jej sugestii i usiadł, Emma poczekała na to, aby przyjął wygodną pozycję, lecz jeśli zdecydował się w dalszym ciągu stać, nie zwlekała zbyt długo. Przyjemniej byłoby im konwersować w swobodniejszych warunkach - o co postarała się między innymi kreując ten ogród - ale nie zamierzała przy tym obstawać na siłę. Mimo wszystko to nie była wizyta towarzyska, niezależnie od tego, jaki temat blondynka poruszyła w następnej kolejności.
- Ufam, że wkrótce dojdziesz do siebie? - czuła to charakterystyczne otępienie umysłu, które mogło wynikać albo z leków albo z mentalnej ingerencji, a że wiedziała o obecności da Costy na przerwanej konferencji, winę zrzucała na to pierwsze. Oczywiście mogłaby wyczytać z jego wspomnień i myśli co dokładnie się z nim działo, ale nie widziała takiej potrzeby. Żył i najwyraźniej czuł się dość dobrze, aby nie panikować i się nie denerwować, to zaś było dość w obliczu spraw, które chciała mu przedstawić. Wbrew pozorom i temu, co niektórzy o niej mówili, Emma zazwyczaj nie naruszała niczyjej prywatności bez powodu.
Zdrowie Roberto było dla niej w tym momencie istotne, ale nie wymagała od niego idealnego stanu. W końcu nie zamierzała wciągać go osobiście w nic fizycznego, wystarczyło tylko, aby mógł poświęcić czas na sprawy papierkowe i oficjalne, nie-telepatyczne ustalenia... Nie tylko z nią. Co prawda posiadała także wobec niego bardziej skomplikowane i mniej legalne plany, te jednak mogły poczekać... Nie tylko ze względu na niego. Sama uważała, że załatwienie problemów Instytutu miało w tej chwili wyższy priorytet i to na nich zamierzała się skupić.
Powrót do góry Go down
Roberto da Costa

Roberto da Costa


Liczba postów : 139
Data dołączenia : 11/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Wto Cze 25, 2019 4:45 pm

Nie trzeba było mu powtarzać dwa razy. Bobby bez wahania skorzystał z zaproszenia i zajął wolne krzesło, które na niego czekało. Nie żeby czuł się zmęczony. W śnie to chyba nawet nie było możliwe. A przynajmniej nie w takim śnie jak ten obecny, kontrolowany przez Emmę. Chyba, że ona by chciała żeby tak się czuł. Wygodniej jednak prowadziło się rozmowę kiedy obie osoby były w podobnym położeniu, a skoro White Queen siedziała to i on usiadł.
Kobieta naprzeciwko niego jak zwykle emanowała spokojem i dostojnością. Latynos musiał przyznać, że Emma świetnie panowała nad swoimi emocjami i ich okazywaniem. Jego kompletne przeciwieństwo. On był raczej znany z brawury i kierowania się silnymi emocjami dopóki ktoś - niemal zawsze Samuel - nie spróbował go uspokoić.
- Zależy co rozumiesz przez wkrótce, moja droga. Nie mam czynnika regeneracyjnego, a połamane żebra to jednak nie zagoją się w kilka dni. - odpowiedział z delikatnym uśmiechem, nie ukrywając co mu dolegało. Nie miał w tym przecież żadnego celu. - Jeśli potrzebujesz mnie do czegoś pilnie to jestem do twoich usług. Funkcjonuję całkiem dobrze na środkach przeciwbólowych. - Berto nie miał zamiaru wykorzystywać swojego obecnego stanu jako wymówki w wymiganiu się od pracy i obowiązków. Wręcz przeciwnie, miał zamiar dalej zajmować się tym samym. Choć wiedział - po prostu wiedział - że zarówno nerdziki, jak i Sam nie pozwolą mu przepracowywać się przez najbliższe kilka dni. Może nawet cały tydzień.
Powrót do góry Go down
Emma Frost

Emma Frost


Liczba postów : 375
Data dołączenia : 02/12/2012

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Nie Cze 30, 2019 3:10 pm

Emma kiwnęła powoli głową na wiadomość o połamanych żebrach, zaś jej spojrzenie nabrało wszelkich cech namysłu, gdy jej rozmówca kontynuował swoją wypowiedź. W tym momencie mogłaby mu zaoferować lub przynajmniej zasugerować jakąś pomoc. Instytut co prawda nie posiadał wielu uzdrowicieli, ale przecież potrzebny byl tak naprawdę tylko jeden... I problem mogłaby stanowić tylko kwestia transportu, nie ze względu na wiążące się z nim trudności, gdyż tę kwestię rozwiązywali teleporterzy, lecz... Z powodu tego, co da Costa mógłby chcieć ukryć przed resztą świata. Telepatka nie była pewna tego, czy chętniej zaufałby pełnoprawnemu członkowi X-Men - Angelowi - czy jednemu z uczniów... Rozsądek mógłby nakazywać to pierwsze, ale z drugiej strony w jej opinii Worthington wcale nie był tak dobroduszny, niewinny i oddany, jak niektórzy zdawali się sądzić. Nie wspominając już o tym, że ostatnio jego powiązania z Instytutem stały się bardzo luźne. Trudniej go było kontrolować.
Na razie kobieta zdecydowała się odłożyć tę sprawę na później. Być może wspomni o leczeniu pod koniec ich dyskusji, gdy załatwią już wszystkie istotniejsze kwestie... Z tą najpilniejszą na czele. Oczywiście nie mogła być pewna, że uda jej się osiągnąć to, co zamierzała, ale czuła się dobrze ze swoimi szansami i to nawet bez używania telepatii do zbadania gruntu. Na szczęście po pewnym czasie ludzie stawali się już przewidywalni.
- Ostatnie godziny spędziłam z Cerebro. We wszystkich zaatakowanych miejscach, w całym kraju, liczba aktywnych mutantów gwałtownie wzrosła i to nie tylko wśród młodzieży. Sentinele posłużyły za źródło strachu i stresu, potrzebne do obudzenia uśpionych do tej pory zdolności. Na masową skalę. Mówimy o tysiącach osób - zaczęła swoje wyjaśnienia, przechodząc od razu do sedna. Wypowiadała się konkretnie, umyślnie nie zawierając w swoich słowach zbyt wielu emocji, aby przedstawić fakty na chłodno. Tak było łatwiej i efektywniej.
- Instytut nie jest w stanie ich w tym momencie przyjąć. Kilkunastu, może nawet kilkudziesięciu nowych mutantów, tak, znaleźlibyśmy dla nich miejsce i prawdę mówiąc pierwsi już zaczęli do nas spływać... Ale potrzebujemy przygotować się na więcej. Szybko rozbudować szkołę. Środki Xaviera utrzymują ją na co dzień, ale bez jego świadomej decyzji sfinansowanie czegoś takiego byłoby... Problematyczne. Szczególnie, że część pomieszczeń będziemy musieli przystosować do wyjątkowych okoliczności niektórych przyszłych mieszkańców - kontynuowała, a choć nie wspominała o detalach, to wiedziała, że Roberto doskonale ją zrozumie. Nie mogli tak po prostu postawić dodatkowego skrzydła budynku i koniec. Mury musiały być wzmocnione, już obecne zabezpieczenia rozciągnięte na nowy obszar, przynajmniej kilka pokojów - gotowych na mutantów o bardziej destrukcyjnych zdolnościach... A wszystko to wymagało albo zajęcia się budową osobiście przez mieszkańców Instytutu, albo skorzystania z usług kogoś zaufanego. Albo telepatycznego kontrolowania pracowników, a potem zmodyfikowania ich wspomnień, ale do tego Emma nie chciała się uciekać. Nie z powodów moralnych, a praktycznych. Ktoś mógłby się do tego potem dogrzebać, a jak mało prawdopodobne by to nie było, wolała nie ryzykować.
- Jak sobie wyobrażasz, tworzy to sporo problemów - dodała.
Powrót do góry Go down
Roberto da Costa

Roberto da Costa


Liczba postów : 139
Data dołączenia : 11/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Pią Lip 19, 2019 2:21 pm

Kiedy Emma wspomniała o Cerebro, Berto od razu wiedział, że temat wiązał się z mutantami w pewien sposób. w końcu od tego było Cerebro. Pomagało wykrywac mutantów, odnajdywać ich. Usiadł nieco bardziej prosto w krześle, które zajmował, słuchając uwaznie kobiety. Założył nogę na nogę, mogąc sobie pozwalać na dowolny ruch w tym "śnie" i skrzyżował ramiona, wpatrując się w dyrektorkę.
Sprawa wydawała mu się oczywista. Wiedział, na jakiej zasadzie działa gen odpowiadający za ich moce. Stres, złość. Silne emocje wywoływały uaktywnienie mocy. Nie był więc zaskoczony kiedy Emma poinformowała go o tysiącach nowych mutantów, których moce się obudziły podczas ataku Sentineli. To był idealny moment na przebudzenie się genu. Obdarowanie osoby mocami, które mogły mu pomóc przetrwać. No i oczywiście Instytut poczuwał się zobowiązany do udzielenia pomocy tym osobom, bo jakżeby inaczej. Nie mogli zostawić mutantów samym sobie. Szczególnie tych z groźnymi mocami.
I dokładnie tak, jak się spodziewał, to właśnie dalej o tym kobieta mówiła. O zgarnianiu nowych mutantów do ich szkoły. Chłopak zmienił pozycję, opierając łokieć o boczne oparcie. Przechylił się nieco w bok, policzek opierając na dłoni i patrząc z delikatnym uśmiechem na dyrektorkę szkoły, do której sam kiedyś należał. Miejsce nadal znaczyło dla niego wiele. Spędził tam najlepsze lata swojego życia. Nauczył się kontrolować swoje moce, poznał nowych przyjaciół.
- Zgaduję, że to ten moment, w którym udajemy, że nie masz pojęcia o mojej władzy nad pewną organizacją terrorystyczną i oferuję pomoc, informując, że akurat posiadam ludzi, którzy z checią zajmą się powiększeniem Instytutu? - zapytał kobietę z uśmiechem. I również ulepszeniem go. - dodał po chwili.
Powrót do góry Go down
Emma Frost

Emma Frost


Liczba postów : 375
Data dołączenia : 02/12/2012

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Nie Lip 21, 2019 6:54 pm

Emma od najmłodszych lat nie miała żadnych problemów z utrzymywaniem pokerowej twarzy. Nie dość, że było to niezbędne na jej ścieżce kariery, to jeszcze doskonale przygotowało ją do tego życie rodzinne, przypominające stałą walkę o pozycję i wpływy. Dostęp do dodatkowych informacji, jaki gwarantowała jej telepatia, pomógł jej doprowadzić sprawianie wrażenia neutralności do rangi sztuki... I dlatego teraz również kobieta nie zdradziła się nawet mrugnięciem, spięciem mięśnia, nie wspominając już o czymkolwiek lepiej zauważalnym. Jej oblicze stanowiło idealną maskę spokoju. Odrobinę pomagał w tym także fakt, iż przecież posiadała mentalną kontrolę nad tą projekcją, więc nie musiała okazywać po sobie żadnych naturalnych odruchów, jeżeli sobie tego nie życzyła.
- Bladego pojęcia, mój drogi - potwierdziła uprzejmym tonem, zadowolona z tego, jak szybko i łatwo się zrozumieli, przynajmniej pod tym względem. Oby reszta ich dyskusji przebiegła równie dobrze... Nie to, żeby tak naprawdę spodziewała się czegoś innego. Wiedziała, że da Costa miewał problemy z temperamentem, co przekładało się na jego zachowanie w terenie, ale daleko mu było do głupoty czy niedomyślności. W przeciwnym razie nie osiągnąłby tego, co mu się udało... Prawdopodobnie zostałby rozszarpany przez wilki jeszcze przed dołączeniem do Hellfire Club, nie mówiąc już o wszystkim innym.
- Bądź jednak tak miły i w miarę możliwości upewnij się, że ta organizacja terrorystyczna, która zdecydowanie dla ciebie nie pracuje, na czas zajmowania się budynkiem założy na siebie coś mniej... Krzykliwego. Nieważne co i od kogo usłyszysz, kanarkowy żółty jako praktycznie jedyny kolor w kreacji nigdy nie będzie nową czernią - to powiedziawszy, telepatka pozwoliła sobie na moment zmarszczyć czoło, w ten sposób dobitnie, lecz subtelnie i z klasą wyrażając swoje odczucia w tym temacie. Brak gustu powinien być traktowany jako zbrodnia, oczywiście, lecz w tym wypadku bardziej przejmowała się tym, iż charakterystyczne kombinezony mogłyby zostać przez kogoś rozpoznane. Lepiej, by podwładni Roberto przypominali zwykłych budowlańców... Albo nawet niezwykłych, bo w końcu otwierało się coraz więcej firm otwarcie zatrudniających uzdolnionych,. Grunt, by nie sprowadzili na Instytut problemów.
Przynajmniej ich wsparcie powinno załatwić główny problem - znalezienia dyskretnej siły roboczej. Emma nie posiadała złudzeń względem tego, że zapewne tak czy siak będą musieli zgromadzić dodatkowe fundusze, lecz to było już do zrobienia. Ona sama mogła wygospodarować część swoich środków, być może Ororo przekonałaby do pomocy swojego królewskiego przyjaciela, Warren również powinien być skłonny udzielić się pieniężnie... W ostateczności zawsze mogli też przycisnąć Logana. Chyba nie sądził, że nie wiedziała, iż wcale nie był taki biedny, na jakiego zazwyczaj wyglądał... I pachniał.
- Szczegółowe projekty i plany rozbudowy możemy omówić później, ale priorytetem powinna być możliwość pomieszczenia jak największej liczby uczniów... Oraz rzecz jasna zapewnienia im należytego bezpieczeństwa - dodała. To ostatnie martwiło ją teraz bardziej niż zwykle. Kiedy nawet domniemani sojusznicy zaczynali mówić o ujawnieniu szkoły opinii publicznej, sprawy nie prezentowały się dla nich dobrze. Telepatka podejrzewała, że niedługo Instytut może zostać przez kogoś wydany i na to również musieli się przygotować.
Powrót do góry Go down
Roberto da Costa

Roberto da Costa


Liczba postów : 139
Data dołączenia : 11/06/2016

Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1Czw Sie 01, 2019 3:40 pm

Berto w ogóle nie oczekiwał po Emmie jakiejś wyraźniejszej reakcji. Oboje doskonale wiedzieli, o czym rozmawiają. Emma na pewno wiedziała, że chłopak bez problemu mógł się domyślić, ile o nim wiedziała. A kiedy wspomniała o rozbudowie szkoły, wszystko stało się całkowicie jasne. Latynos był pewien, że jego naukowcy bardzo chętnie zajmą się tą sprawą. Szczególnie jeśli dochodziły do tego dodatkowe zabezpieczenia, wzmocnienia i tym podobne sprawy. Nie chodziło o zwykłe budowanie - które zapewne wydałoby się nerdzikom zbyt nudne i zbyt łatwe, by mieli temu poświęcić choćby odrobinę swojej uwagi - a o rozbudowanie miejsca, które miało być odporne na moce mutantów. Doskonale wiedział, że sporo młodzików nie kontrolowało swoich mocy i przypadkowe uszkodzenia ścian czy innych elementów nie były niczym rzadkim.
- Im to powiedz, chyba myślą inaczej. - Bobby rozłożył ręce bezradnie, uśmiechając się przy tym delikatnie.Sam nie wiedział dlaczego naukowcy wybrali sobie akurat ten kolor na swoje dziwne kombinezony, kojarzące się każdemu z pszczelarzami. W dodatku te kombinezony średnio pasowały do budowlańców, a nerdziki bardzo lubiły anonimowość. Jak przekonać ich do zmiany garderoby? Być może możliwość pracy nad ulepszaniem Instytutu Xaviera będzie dla nich wystarczająca motywacją, ale nie mógł być tego pewien na sto procent.
Latynos chętnie dofinansuje całą tę akcję. W końcu miał całkiem sporo kasy. Nie tylko firmę ojca, ale również A.I.M. Należenie do Hellfire również dało mu sporo korzyści. Mógł wręcz z ręką na sercu stwierdzić, że był obrzydliwie bogaty i wcale by nie przesadził. Nie żeby jakoś specjalnie się z tym obnosił. Tylko od czasu do czasu lubił się pochwalić tym, co miał.
- Spodziewaj się miliona pomysłów. Wielkie umysły uwielbiają burzę mózgów. Zasypią cię pomysłami na zabezpieczenia i ulepszenia. - znał swoich pracowników już wystarczająco dobrze, by o tym wiedzieć. Nie ma nic lepszego dla szalonego naukowca, jak próba wymyślenia czegoś wyjątkowego. Specjalnego. Jak tylko będzie miał czas, wspomni nerdzikom o tym.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Część medyczna - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część medyczna   Część medyczna - Page 3 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Część medyczna
Powrót do góry 
Strona 3 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
 Similar topics
-
» Część medyczna
» Część medyczna
» Część mieszkalna
» Część szpitalna
» Część szpitalna

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Reszta planety :: Oceany :: A.I.M. Island-
Skocz do: