Imię i nazwisko: Beatrice Black
Pseudonim: Black
Rasa: człowiek
Miejsce pochodzenia: Haggard Town, Irlandia
Wiek: 32
Frakcja: S.H.I.E.L.D.
Wygląd: Z pewnością można stwierdzić, że ma 175 cm wzrostu. Cała reszta, to kwestia sporna.
Black ma naturalnie androgeniczną urodę i twarz, którą naprawdę trudno zapamiętać, mimo ostrych kości policzkowych i podbródka, lekko zadartego nosa i ciężkich powiek. Takie szczegóły zwykle giną pod rzeczami dużo bardziej rzucającymi się w oczy; Zmieniając kolor włosów i tęczówek, czy nakładając makijaż może stawać się wieloma całkiem innymi osobami: od dresiarza z Harlemu, po elegancką damę z Upper East Side. Na co dzień jednak trzyma się postaci męskiej, bez jakiejkolwiek charakteryzacji: półdługich, jasnych włosów, błękitnych oczu i komfortowych, umiarkowanie eleganckich ubrań.
Charakter: Na wstępie warto zaznaczyć, że jest osobą genderfluid, która jednak większość czasu spędza jako mężczyzna. (Domyślny język forum to angielski, więc rodzaj czasownika nie robi w nim różnicy, ale w karcie będę pro forma trzymać się męskiego.)
Charakter Black zdecydowanie nie ułatwia poprawnego funkcjonowania w społeczeństwie, a już na pewno pozostania przy życiu, z racji tego, jak bardzo przeczy instynktowi samozachowawczemu. Na szczęście agent żyje i ma się względnie dobrze, dzięki morderczemu treningowi w Akademii Operacyjnej, który potrafi człowieka zniszczyć i zbudować od nowa, takiego, jakiego agencja potrzebuje w swoich szeregach.
Na służbie działa tak, jak działać powinien ktoś, kogo Maria Hill nie chce wyrzucić na zbity pysk: wykonuje rozkazy, ale robi to samodzielnie, na tyle dobrze, że można wypuścić go z Hellicariera i nie prowadzić za rączkę, jednocześnie wiedząc, że nie rozpęta trzeciej wojny światowej. Chociaż prawdopodobnie, gdyby pilnował się troszkę mniej, nie miałby z tym najmniejszego problemu. A przynajmniej z zapoczątkowaniem jakiegoś poważnego konfliktu. Jego największe problemy to wysoki poziom agresji, porywczość i upór. Nie idą za tym żadne sadystyczne ciągoty (przeważnie) - zwyczajnie lubi prać się po pyskach z kim tylko może. Kocha adrenalinę walki połączoną z endorfinami wysiłku fizycznego. Z tego powodu, zawsze, kiedy jest to możliwe, wybiera starcie kontaktowe zamiast broni palnej. Pociąg do bójek łączy się byciem niemożliwie upartym i zaczepnym. Kiedy wie, że nie będzie miało to dla niego konsekwencji służbowych, nie potrafi odpuścić. To ten typ, który chętnie powkurza pijanych Rosjan w barze dla samej frajdy.
Mimo tych niekoniecznie zdrowych ciągot, szkolenie ucywilizował o go na tyle, że jeśli ktoś nie daje przesłanek ku temu, że chętnie wydałby się w konflikt, jest sympatyczny, chociaż wciąż wewnętrznie zdystansowany. Oczywiście pozostaje przy tym złośliwy i sarkastyczny, ale nie na tyle, by całkowicie przyćmić tym pozytywne cechy swojej osoby, jak chociażby inteligencja, albo dystans do świata. Bardzo chętnie wybierze się na piwo z kolegami z pracy, ale próby wciągnięcia go w relację uczuciową - romantyczną czy nie - przypominają próby wyciągnięcia bezdomnego, czarnego kota ze śmietnika, celem zawiezienia go do weterynarza. Nie poddają się tylko niepoprawni optymiści albo skrajni masochiści.
Chociaż sam jest zwolennikiem rozwiązań siłowych, nie toleruje bicia Bogu ducha winnych kobiet. Jeśli sama wie, w co się pakuje i ewidentnie nie boi się pobrudzić sobie rąk, to proszę bardzo, mamy równouprawnienie. Ale facetowi, który uderzy bezbronną dziewczynę prawdopodobnie wybije zęby bez zastanowienia. Ewentualnie wsadzi nóż pod żebra, jeśli akurat w okolicy nie będzie świadków ani kamer.
W pracy pomaga mu fakt, że jego moralność jest dość elastyczna. Bijatyki i zabijanie to dwie różne rzeczy, ale ta druga nie robi mu specjalnej różnicy. Ot, taka robota. Przy tym, jak dużą kontrolę sprawuje S.H.I.E.L.D nie wszyscy mogą szlachetnie powiewać pelerynami.
Jest miłośnikiem pracy pod przykrywką, zwłaszcza jeśli wiąże się ona z nocnymi wycieczkami najbrudniejszymi uliczkami miasta i przebieraniem się.
Umiejętności:
· Sprawnie posługuje się sztukami walki; preferuje Krav Magę, Vale Tudo, LINE i Bojuka; bardzo chętnie włącza do walki noże, które obok pięści są jego ulubioną bronią
· Umie obsługiwać większość modeli ziemskiej broni palnej
· Zna rosyjski i francuski
· Bardzo dobrze radzi sobie z przebraniami – lata przemieszczania się między płciami sprawiły, że doskonale odnajduje się w nie swojej skórze.
Moce:
Zwiększona wytrzymałość, zdolność przyspieszonej regeneracji: szybsze gojenie ran, zrastanie złamań
Broń:
· Kastet
· Beretta 92 FS
· Dwa różnej wielkości noże
Ekwipunek:
· Portfel: gotówka (dolary i funty), prawo jazdy z fałszywymi danymi, zdjęcie byłego, żyletka
· Telefon
· Specjalne proszki przeciwbólowe z pozdrowieniami od naukowców S.H.I.E.L.D
· Dyżurna paczka papierosów
W trakcie gry fabularnej postać weszła w posiadanie zaawansowanej technologicznie bransolety, przypominającej srebrzystą, szeroką obręcz, wykonaną z wytrzymałego metalu. Pozwala ona na generowanie czterech rodzajów energetycznych tworów, przystosowujących się do użytkownika w taki sposób, że jemu samemu nie mogą zrobić krzywdy - ani nie wbijają się w jego ciało, ani nie wywołują oparzeń, pomimo posiadania dość wysokiej temperatury. Tryby bransolety przełącza się na prostym panelu sterowania i należą do nich:
· ostrze - standardowo wysuwające się na bok, prostopadle do przedramienia, lecz pozwalające także na skierowanie do przodu. Długością przypomina spory nóż czy sztylet;
· tarcza - o średnicy metra, wytwarzana wzdłuż przedramienia;
· rękawica - pokrywająca całą dłoń oraz część przedramienia, stanowiąca zarówno warstwę ochronną, jak i wzbogacająca ciosy o bonus pod postacią wysokiej temperatury;
· bicz - dość długi, zachowujący się równie elastycznie, co prawdziwe bronie tego typu.
Historia:
Beatrice Black przyszła na świat w Irlandzkim miasteczku Haggard Town. Jej dzieciństwo nie obfitowało w przygody bardziej niż dzieciństwo innego dziecka z małego miasteczka. Szkoła, kościół, pomaganie w domu i zabawy na świeżym powietrzu. Wszystko było w porządku, póki te ostatnie nie nabrały trochę specyficznego charakteru - pani Black coraz częściej załamywała ręce nad siniakami i obtarciami na ciele córki, cerowała ubrania traktowane bez odrobiny litości i próbowała dyskretnie wyciągnąć z koleżanek z kółka biblijnego, jak one to robią, że ich córki spędzają czas grzecznie bawiąc się w dom, a nie zaczepiając każdego silniejszego chłopca w okolicy.
Tam, gdzie Bóg i koleżanki nie znali odpowiedzi, przyszła z nią pedagog: należy zapisać dziewczynkę na jakiś sport walki, który pozwoli jej spożytkować energię i rozładować agresję.
Efekt był – dziewczynka każdą wolną chwilę poświęcała treningom, stała się spokojniejsza, a w domu zbyt zmęczona, żeby rozrabiać. Jednak ucierpiały na tym jej oceny. Kiedy skończyła 15 lat oczywiste było, że nie czekaj jej kariera inna niż ta w wojsku. Na domiar złego, dziwne zachowanie, którego jej rodzice nie do końca umieli określić, wreszcie zostało nazwane – ich córka oznajmiła im, że właściwie nie zawsze jest córką i oczekuje, że będą to respektować. Nie byli zachwyceni, ale już się poddali. Nie oponowali nawet, kiedy oznajmiła im, że wyjeżdża do szkoły wojskowej za Oceanem.
W Akademii Operacyjnej Black stracił częściowo swoją płynność i zaczął trzymać się męskiego „ja”, chociażby ze względów czysto praktycznych: chłopakom było łatwiej.
Po ukończeniu Akademii z bardzo wysokimi notami, rozpoczął pracę dla S.H.I.E.L.D będąc już dojrzałym i odpowiedzialnym agentem. Przez całą swoją karierę przeżył jeden kryzys, który o mało co nie przekreślił wszystkich lat ciężkiej pracy: na samym początku pozwolił zauroczyć się pewnemu lekarzowi który, jako jeden z wielu, podjął próby sporządzenia cudownego leku, zapewniającego żołnierzom lepszą wytrzymałość, zdolności regeneracji, odporność etc. Zarówno charyzmatyczna osobowość doktora, jak i własna ambicja i potrzeba bycia najlepszym skłoniły Black do testowania specyfiku. Gdy cała sprawa wyszła na jaw, omal nie stracił pracy. Jednak po przejściu testów dowodzących, że nadal jest zdolny do służby i zawieszeniu, agencja pozwoliła mu zostać. Jedynymi trwalszymi efektami całego zajścia był paskudny wpis w aktach, uniemożliwiający awans i zdolności, które co prawda nie zrobiły z niego kolejnego Kapitana Ameryki, ale pozwoliły zaoszczędzić trochę czasu i pieniędzy na leczeniu.