Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Lakefront Airport

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Czw Gru 06, 2018 9:59 am

Lakefront Airport 07594

Niegdyś główny port lotniczy Nowego Orleanu. Po otwarciu większego kompleksu w centrum miasta, został jednak zredukowany do roli lotniska pomocniczego. Jest jednak w pełni sprawne i obsługuje loty czarterowe, prywatne, a nawet operacje wojskowe.
W najbliższym sąsiedztwie lotniska znajduje się także port, oraz jedna z głównych tam chroniących Nowy Orlean przed zalaniem przez okoliczne wody.
Lotnisko zostało tak jak większość miasta w znacznej części zniszczone przez huragan Katrina, ale zostało w pełni odbudowane.
Klasyczna fasada budynku stanowiła scenografię wnętrz fikcyjnej firmy "Ferris Aircraft" z filmu "Zielona Latarnia"
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Czw Gru 06, 2018 11:55 am

W obecnej chwili Strażnicy wiele zawdzięczali Mścicielom. Nie dało się ukryć, że gest wcielenia ich w swoje szeregi jako tymczasowych członków w zamian za pełny dostęp do ich środków, tak by Rocket mógł postawić na nogi Milano, był z ich strony uprzejmym gestem. Bez tego Gamora i reszta jej drużyny mogłaby błąkać się po tej cudacznej planecie dużo dłużej.
Nic więc dziwnego, że gdy tylko nadarzyła się do tego pierwsza sposobność, Gamora zdecydowała się spłacić ich dług i namówiła do tego pozostałą część ekipy. Atak nastąpił w wielu miejscach jednocześnie i szeregi Avengers rozciągnęły się tak bardzo, że potrzebowali każdej pary rąk na pokładzie. Za prośbą, czy też poleceniem Tonego Starka, Strażnikom przypadł w opiece Nowy Orlean.
Gamora nie czekała na bardziej oczywisty sygnał i od razu ruszyła do akcji. Niestety, z powodu stanu wyjątkowego, hangar Avengers świecił pustkami i po uzgodnieniu tego z Tonym, zmuszona była do wzięcia jednego z jego prywatnych samolotów. Całe szczęście nawet najzwyklejsze samoloty Starka miały połączenie z JARVIS’em, więc nie trzeba było martwić się znajomością pilotażu ziemskich maszyn. Reszta Strażników miała dołączyć do walk na własną rękę.
Niestety dla Gamory, statek cywilny nie mógł lądować gdziekolwiek, ponieważ wciąż potrzebował odpowiedniego dla siebie lądowiska. Centralny port lotniczy nie udzielał do tego JARVIS’owi zgody na lądowanie, więc zmuszona była postawić maszynę na nadbrzeżnym pasie lądowania. Pierwszym co rzuciło się w oczy po wyskoczeniu z kokpitu był ogrom masy ludzkiej. Wszyscy przerażeni ludzie z miasta upatrywali sobie możliwości ucieczki w okolicznych pojazdach powietrznych i wodnych. O ile zabójczyni mogła to ocenić, służby porządkowe odwalały kawał dobrej roboty starając się zapanować nat chaosem, ale było ich po prostu za mało. Kolejne helikoptery i łodzie pontonowe lądowały i odbijały, odbierając cywili z miejsca, ale nastrój zbiorowej paniki udzielał się wszystkim.
Niedługo po przybyciu Gamory zdarzyło się to, czego wszyscy się obawiali. Na horyzoncie pojawiła się pierwsza eskadra Sentineli, zwabiona prawdopodobnie zagęszczeniem ludności. Wybuchła panika. Wszyscy starali skryć się we wnętrzu budynku, mniejsza ilość ludzi posłuchała ostrzeżeń służb ratowniczych i skierowała się na płytę lotniska. Niewielki oddział wojska stacjonujący na lotnisku, oraz policji zmotoryzowanej szykował się do bitwy. Większość sentineli wzrostem nie przekraczała zanadto rozmiaru człowieka, lecz towarzyszyła im jedna większa maszyna. Od razu po lądowaniu otworzyły ogień do cywili. Większość małych maszyn podążyła za ciżbą ludzką do środka. Większy sentinel stał niczym wieża i ostrzeliwał ludzi na płycie. Całe szczęście ci byli bardziej rozproszeni, a większość skryła się po hangarach.
Nie było lepszego momentu dla Gamory na włączenie się do akcji. Roboty przewyższały typową ziemską technologię. Widać było to od razu po znikomym efekcie jaki uzyskiwali ludzcy żołnierze podczas ostrzału maszyn. Nie dało się jednak ukryć że wyśmienicie nadawali się do odwracania uwagi Sentineli. Ostrzeliwując roboty zza osłon zgarniali na siebie w miarę bezpieczny ogień nieprzyjaciela, co pozwoliło Gamorze na sprawne skrócenie dystansu. Jej miecz też niespecjalnie nadawał się do cięcia stali, ale komunikat otrzymany od Carol Danvers, wskazujący świecące miejsca na piersi robotów jako ich słaby punkt, bardzo ułatwił zadanie. Ogólnie Gamora przewyższała roboty techniką i wyszkoleniem. Z pomocą ludzkiego oddziału stabilnie eliminowała robota za robotem, była to jednak mozolna i męcząca gra podchodów i uników, aż kolejna z maszyn nie odsłoniła piersi na atak. Zmuszało ją to do ciągłego ruchu przez dłuższy okres czasu. Bez jej pomocy ludzie zniszczyli chyba tylko jednego robota. Ostatecznie ilość sentineli kończyła się, ale w trudnej walce i nie bez sporych strat w ludziach, zarówno wojskowych jak i cywilnych. Sama Gamora poza rosnącym zmęczeniem nie odniosła żadnych obrażeń nurkując i wyskakując za różne osłony z budynków, powalonych robotów i innych.
Mniej więcej w tym samym czasie do miasta zbliżał też młody milioner Esteban Velasquez. Niezależnie czy kierowany był własnym zyskiem, czy szlachetniejszymi pobudkami pozostawało na razie tajemnicą. Faktem było że Nowy Orlean potrzebował tylu obrońców na ilu tylko mógł sobie pozwolić. Młody CEO w podróż zabrał się również prywatnym odrzutowem z dwóch powodów. Po pierwsze, była to czysta oszczędność pieniędzy, oraz czasu, który w tym momencie był chyba nawet cenniejszy. Po drugie, w ten sposób zarówno jego „Zorroty”, jaki jego pancerz zaczną walkę z pełnym bakiem paliwa na miejscu, zamiast marnować go na transport.
Niestety na miejsce dotarł później od Gamory, tak więc atak już trwał i Esteban pod żadnym pozorem nie otrzymał zgody na lądowanie. Jego samolot oddelegowany został w stronę najbliższego lotniska, daleko poza granicami Nowego Orleanu. Z okien samolotu widać było toczące się walki w dalszej części miasta a także kolosalny okręt, prawdopodobnie pozaziemski, unoszący się nad centrum miasta, mniej więcej nad stadionem miejskim. Dodatkowym komfortem lotu było to że młodzieniec miał czas na spokojnie zapoznać się z doniesieniami mediów z atakowanego miasta. Ogólna opinia twierdziła że okręt ten wysłali Avengers, ale Esteban mógł być pewien że taka technologia przekracza nawet możliwości Tonego Starka, ich głównego sponsora. Tak czy siak, jeśli wierzyć mediom, dziwne latające stwory porywały na pokład statku cywili z zagrożonych dzielnic w celu ewakuacji.
Pilot samolotu oczekiwał na rozkazy. W luku bagażowym czekała czwórka zdolnych do lotu robotów i jego pancerz. Być może Esteban wcale nie musiał sadzać maszyny na płycie lotniska.
Z lotu ptaka ciężko było powiedzieć co działo się wewnątrz terminalu. Na zewnątrz natomiast spory robot atakował cywili wiązkami energii, a gdzieniegdzie kilka mniejszych robotów precyzyjnej wykańczało niedobitków udając się za nimi w pogoń.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Czw Gru 06, 2018 2:13 pm

Przelot z Nowego Jorku na Hawaje, gdzie miał pewien czas spędzać Velasquez, musiał zostać lekko opóźniony przez fakt, że tamtejsze lotniska były obecnie przepełnione pod względem napływających turystów. Pilot samolotu zapowiedział więc, że wypadałoby przez pewien moment znaleźć się w Nowym Orleanie, aby przeczekać największy ruch, aż baza lotnicza nie przepowie prognozy na hawajskie lotniska. W tym czasie jednak wypadałoby coś porobić, a Orlean bądź co bądź miał swoje do zaoferowania. Hucznie zapowiadana zresztą wcześniej konferencja na temat mutantów miała odbyć się w tymże miejscu. Oznaczało to skupisko wielu sław. Tony’ego Starka, może paru innych osób. Świat się zmieniał, dlatego wraz z nim musieli zmieniać się wszyscy ludzie.
Esteban siedział wygodnie w swoim skórzanym fotelu, jedną ręką bawiąc się na ekranie dotykowego telefonu, by zaraz inna podsunęła mu do suchych warg szklany tulipan napełniony winem. Przez chwilę jego wzrok skupił się na barwie ciemnej cieczy, jednak zaraz znowu skupiając się na ekranie komórki. Wtedy w jego “zmęczone” oczy natrafiły na wpisy dotyczące tego, co działo się na świecie. Ataki robotów, krzyczący ludzie, internauci ustawiający się w dwóch obozach — za i przeciw superbohaterom. Wszystko to było jednym wielkim spektaklem ludzkich odczuć na obecne wydarzenia. Z kolei on patrzył na to wszystko szerszym myśleniem — jeśli już jacyś są, to znaczy, że ludzie ich potrzebują. Na pokładzie jego samolotu znajdowały się zresztą jego cztery “Zorroty” oraz jego zbroja, którą to zawsze chciał mieć przy sobie na wszelki wypadek. I już miał cieszyć się, że wylądują na lotnisku, kiedy nagle pilot zawołał go ponownie. Nie mieli pozwolenia na lądowanie. Czemu? Atak robotów. Do cholery jasnej, nie mogły sobie wybrać innego miejsca niż właśnie to? No nic, ważne było to, że mógł ponownie wydać jakieś polecenie swojemu człowiekowi. Tak, człowiekowi, bo nawet pilot dla niego pracował. W końcu nie powierzyłby swojej machiny komuś, komu nie ufa. Zasada ograniczonego zaufania stosowana do pracowników. I jeszcze miałby polecieć na inne lotnisko, bo akurat roboty atakują — dobre sobie. Nie pozostawało nic innego jak samemu wprosić się w owo towarzystwo i zacząć czynić akty bohaterstwa, które łatwo ukazać w obecnych czasach. Jednym ruchem wypił swoje wino, aby nie skazywać je na rozlanie. Jego dłoń powędrowała do zaciśniętego na szyi krawata, rozluźniając go, a następnie rzucając na fotel. W międzyczasie powiedział do pilota na temat krążenia wokół lotniska, dopóki się nie przygotuje, a zaraz potem zniknąć w zasięgu kontaktu, nadal będąc obecnym, ale bezpiecznym od zagrożenia. Kolejne guziki jego koszuli zostały odpięte, by zostawić go ostatecznie w bezrękawniku i spodniach biznesowych. Przeszedł w kierunku Zorr-AK.
Caia, połącz mnie z resztą robotów, przyszykuj Lai do objęcia kontroli nad nimi. — Esteban został pokryty swoją zbroją, dostając dostęp do kokpitu. Przed oczami miał już przyszykowany wizjer analityczny z różnego rodzaju opcjami, które szczególnie mu się przydadzą. Poczuł już, że ma kompletną kontrolę nad swoją maszyną i na wszelki wypadek sprawdził to, zaciskając mechaniczne palce. Był gotowy. Rozkazał pilotowi otworzyć właz od samolotu, zerkając na gotowe do akcji maszyny. W głowie miał już tylko to jak będzie leciał. Odwrócił się w stronę robotów, kiwnął głową i powiedział zaledwie jedno słowo. — Panowie… — Jego ciało przechyliło się w tył wraz z maszyną. Spadał z wysokości, starając się opanować dryf. Monitor w wizjerze pokazywał mu dosłowny pułap, na którym się znajdował. W pewnym momencie widział już tylko lecące za nim roboty, które podzielił na dwa oddziały. Obrócił się pod pędem powietrza tak, że mógł swobodnie manewrować całością zbroi. Finalnie wydał rozkaz aktywacji. Poczuł przyjemne dla niego uczucie ściśnięcia w brzuchu w momencie, gdy silniki zaczęły działać i napędzać go. Mógł w końcu przejść do akcji. Pierwsze co zrobił, to wydał rozkazy dla swoich pomagierów w walce. — Oddział Alpha, skupcie się na ogniu krzyżowym na największym z robotów, twórzcie manewry powietrze-ziemia. Kierujcie ataki na przedział szyi oraz kolan. Sprawcie, że opadnie na ziemię. Oddział Bravo, zajmijcie się szybką likwidacją minionów, skupcie się na własnej szybkości i nalocie dywanowym, opryskując ich amunicją. Rakiety użyjcie na największe skupiska. — Po czym dalsze panowanie przekazał swojej sztucznej inteligencji, która doskonale wiedziała, co zamierzał robić, ale miała odzywać się w najgorszym momencie. Zorr-AK zniżył swój dryf do ziemi, aby znaleźć się obok zielonoskórej kobiety, którą dostrzegł znacznie wcześniej.
Witaj, seniorita. Twoja pomocnicza gwardia do twych usług. Możesz już odetchnąć. — Esteban pomagał pociskami energetycznymi rozprawiać się z robotami.
Powrót do góry Go down
Gamora

Gamora


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 24/05/2014

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Sob Gru 08, 2018 10:28 am

Nienawidziła swojego pecha. Niby losowali uczciwie, jak zwykle ziemską metodą Quilla, ciągnąc jakieś rurki, kable, podczas czego za każdym razem opowiadał im tę samą historię, o tym jak wygrał w wyciąganiu zapałek kulki czy inne, niezrozumiałe dla niej ziemskie szpargały, co jeszcze bardziej wprawiało Gamorę w zniecierpliwiony nastrój, a co za tym szło nakręcało chęci na dobre zamknięcie tej kłapiącej jadaczki i za każdym razem czuła, że coś nie gra. Albo chłopacy skrzyknęli się przeciwko niej, albo karma wracała i przeszłość dosadnie pokazywała jak bardzo była złą zen whoberianką. Tak czy siak to JEJ się trafił ten wątłej budowy samolocik i to ona musiała nim lecieć z odsieczą nie robiąc tym samym zamierzonego wejścia z buta, strzelając do oprawców już z powietrza, a potem mierząc się z nimi już twardo stąpając po ziemi, bądź po ich żeliwnych zbrojach. I z jednej strony ucieszyła się, że wygrała, bo nie musiała na gwałt szukać statku, a z drugiej strony pierwszy raz od dawna poczuła ukłucie żalu w sercu widząc w jakim stylu zjawi się na polu walki, a potem wpakowała się do środka i bez oglądania na wszystkich odleciała w kierunku lotniska w Nowym Orleanie.
Przez ten czas zdążyła wypytać JARVISa co to za roboty i pod czyim wezwaniem atakują. Zerknęła również na plan lotniska, by rozmyślać nad opcjonalnymi działaniami, ale spłynęło to na niczym, gdy dostała przykaz lądowania na nadbrzeżnym pasie. Rosnąca panika na szczęście nie udzieliła się kosmitce i nadal umiała działać z sensem. Już z góry zaobserwowała dobrze zorganizowaną akcje ewakuacyjną, więc miała jasność, że tym nie musi się przejmować. Zanim sama zdążyła dojrzeć oddział robotów do jej uszu dotarła uniesiona wrzawa. Gamora nie czekała ani sekund dłużej, chwyciła za miecz i ruszyła do wnętrza lotniska, ponieważ po szybkiej ocenie sytuacji stwierdziła, że tamci byli najbardziej zagrożeni. Podziękowała Carol - co zresztą rzadko padało z ust zielonej kosmitki, więc mogła poczuć się wyróżniona, za informację na temat słabych punktów, w które to bezwzględnie wbijała miecz, niszcząc jednego po drugim. Gdyby nie ilość jaka ich napadła roboty nie stanowiłyby dla niej żadnego wyzwania. Zresztą nie tylko miecz wykorzystywała do walki z oprawcą, ale ... właściwie wszystko co wpadło jej w ręce, nawet jeżeli była to odseparowana od reszty metalowego ciała noga robota, drukarka rozwalona na łbie jednego, by go oślepić i uderzyć w finalny punkt, czy metalowa ławka, która perfekcyjnie wpasowała się w jego plecy.
W ferworze walecznego zewu oraz niespodziewanej wizyty kolejnego 'robota' Gamora wymierzyła ostrze prosto w pierś Estebana. Dosłownie w ostatnim momencie zawahała się na tyle by nie rozczłonkować jego torsu na czynniki pierwsze. Jego zbroja różniła się od zbroi robotów i jakby nie patrzeć... nie zabijał by swoich. Pierwszy raz również ktoś do niej przemówił. Przechyliła głowę odrobinę w bok i zapytała:
- A kim ty do cholery jesteś? - Może mało przyjemnie przywitała pomoc, ale taki był już styl. Jeżeli mogła poczekać na odpowiedź to poczekała wpatrując się w jego hełm tym swoim niecierpiącym sprzeciwu spojrzeniem. Żaden z członków Avengers nie dał sygnału by ktoś z ich oddziałów zamierzał jej pomóc, dlatego nieufność zielonej według niej była bardzo uzasadniona. Kto wie, może to jakaś podpucha?
- I kim do cholery jest ta.. seniorita - Dodała podtrzymując ten swój groźny ton.
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Sob Gru 08, 2018 6:58 pm

-Bezpośrednie sterowanie systemem rozpoznawania mowy przyznane. Lai online. Oczekuje rozkazów. - Odezwał się w głośnikach aparatury syntetyczny głos CAIA. Na potwierdzenie tego komunikatu w przebywających do tej pory w stanie spoczynku Zorrotach załączyło się zasilanie i cała czwórka płynnie przeszła do sprawności operacyjnej. Samo przebranie zajęło biznesmenowi krótką chwilkę. Po kilku minutach jednak wszystkie systemy potwierdziły już sprawność i strój był gotów do akcji.
- Tak jest, sir! - odezwał się w głośniku pilot, który najwidoczniej przyzwyczajony był do nietypowych żądań swojego pracodawcy, bo nie zadawał w tym momencie żadnych zbędnych pytań. Kabina wypełniła się znajomym furkotem powietrza wytwarzanym przez samolot w pędzie.
Mimo iż roboty nie miały jak docenić teatralnego gestu Estebana, niezwłocznie udały się za nim opuszczając pojazd. Cała eskadra podążała w kluczu za nim w powietrzu, dopóki nie wydał im dokładniejszych poleceń.
- Przyjęto - odezwał się w głośniku młodziej brzmiący głos Lai i roboty rozdzieliły się odbijając na lewo i prawo w równych grupach, a Esteban mógł udać się spokojnie do wnętrza budynku.
Obraz tego co znalazł w środku przypominało prawdziwe pole wojny. Wszędzie zniszczona fasada, gruz, ciała i resztki robotów. Krzyk i wystrzały mieszały się ze sobą, jednak wyglądało na to że większość bitwy została już odbyta na korzyść obrońców, choć liczba ciał wskazywała że zwycięstwo zostało krwawo okupione. Tak czy siak nie był to powód do stania w bezruchu, więc Esteban rychle dołączył do walki. Odrzutowy kombinezon dobrze nadawał się do poruszania po głównej hali, gdzie działa się większość walk, ale gdyby Latynos chciał zwiedzać budynek dalej, być może bezpiecznej byłoby przemierzać korytarze na piechotę.
W tym czasie Gamora dopadłszy kolejnego Sentinela na jednym z tarasów głównej hali, zanurkowała pod jego ramionami i zdecydowanym ruchem pchnęła sztych w miejsce na piersi, które miałoby być ich czułym punktem. Nie potrafiłaby pewnie zliczyć który to już dzisiaj, a myślami była już przy kolejnym, do którego skoczyć miała po wyeliminowaniu tego tutaj. Coś jednak ją zaskoczyło. Miecz zatrzymał się kilka centymetrów przed piersią robota, jakby ten wytworzył dziwne pole magnetyczne. Do tej pory coś takiego nie miało miejsca i Gamora mogła być szczerze zdziwiona, że dopiero ten jeden zdecydował się użyć takiego manewru. Sytuacja wyglądała o tyle nieciekawie, że jej broń utknęła, a Sentinel szykował się już do kolejnego ataku bronią energetyczną. Z tej odległości miał małe szanse chybienia.
Zanim jednak zdążyła wymyślić stosowną odpowiedź znikąd nadleciała kolejna opancerzona blachą, ale o dziwo zamiast w Gamorę posłała z dłoni kilka pocisków energetycznych prosto w stronę Sentinela. Nie wyrządziły one na nim absolutnie żadnej widocznej szkody, jednak zdołały zakłócić pole magnetyczne na tyle, by miecz Gamory sięgnął w końcu celu. Robot z cichym "ziuuuum" stracił zasilanie i zastygł w tej pozie.
Zielona kobieta w dziwny sposób okazywała jednak wdzięczność, bo następny sztych skierowany został w pierś Estebana. Całe szczęście że jego główne zasilanie znajdowało się na plecach zbroi. Prawdopodobnie ten szczegół, na którego wykrywanie nastawiona była Gamora, zdecydował że nie dokończyła ataku. To czy doszedł by do skutku czy nie pozostanie niedopowiedziane.
Na wymianę uprzejmości mieli jednak zaledwie kilka chwil, bo kolejny Sentinel z dołu zmusił ich do rozdzielenia się potężnym strzałem z broni energetycznej, który zdruzgotał ścianę za nimi. Tak naprawdę był to jednak jeden z ostatnich robotów w budynku. Być może za chwilę oboje będą mieć więcej czasu na rozmowę.
Gdyby Esteban sprawdził status swoich eskadr zauważyłby że idzie im dwojako. Przede wszystkim, o dziwo nie ściągnęły na siebie w żaden sposób ognia nieprzyjaciela, co samo w sobie było dziwne. Dzięki temu Zorroty wysłane na odsiecz cywilom na płycie lotniska mogły spokojnie eliminować jednego robota za drugim. Był to powolny proces. Mechaniczne ramiona były w stanie udźwignąć sprawnie cięższy kaliber broni niż ludzkie, a biznesmen miał środki i wpływy by taką broń zdobyć, jednak i tak musiały dosłownie zalać deszczem ołowiu Sentinela, aby w końcu zmusić go do przestania działań. Nie było to efektowne, ale zdawało egzamin.
Co do robotów ostrzeliwujących większego Sentinela na zewnątrz, to śmiało można powiedzieć że chyba nawet nie zauważył ich ataku. Wprawdzie Zorroty też pozostawały bezpieczne od jego ognia, jednak krążąc dookoła i trzymając ciągły ogień nie były w stanie w żaden sposób spenetrować pancerza wielkoluda. Właściwie traciły tylko czas, paliwo i amunicję.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Nie Gru 09, 2018 7:52 pm

Esteban zauważył dziwną zmianę w robotach, które potrafiły poradzić sobie z jego pociskami energetycznymi. To było dla niego coś nowego, co znowu sprawiło, że zainteresował się budową tych robotów. Nie patrzył już tylko na nie jako zagrożenie, chociaż nadal nim były, ale też jako potencjalny obiekt eksperymentów, które mógłby przeprowadzić w zaciszu swojej pracowni. Warto było coś takiego zanotować, a potem zaimplementować w swoich maszynach oraz zbroi. Większość swojego pobytu w hali jednak robił powolnymi ruchami, aby dobrze zbadać grunt i nie uszkodzić swojego uzbrojenia w pomieszczeniu lotniska. Roboty miały już rozdzielone swoje zadania, więc ten mógł póki co odpowiedzieć kobiecie, zanim przeszedł do kolejnych czynów. Nie umknęło jego uwadze, że jego pocisk energetyczny pomógł jej dobić robota.
Pytania będziesz mi mogła zadać później, jak już ogarniemy mniej więcej sytuację, seniorita. Mamy jednak przed sobą bitwę do stoczenia, a moja zbroja, jak widać, nie została przygotowana do tego rodzaju pojedynków. Posłuchaj mnie uważnie. Moje pociski energetyczne może nie powodują, że niszczymy ich konsekwentnie, ale możemy skupić się na niszczeniu bariery magnetycznej. Z moich obliczeń wynika, że mamy około sekundy lub dwóch na reakcję, bo nie wiadomo co może być dalej. Więc pomóż mi najpierw zająć się nimi, a zaraz potem zadawaj pytania. — W głowie Estebana pozostało jednak to, że kiedy cała ta bitewna woń się skończy, a zagrożenie zostanie zażegnane, to skupi się na odzyskaniu paru części z pokonanego robota i zdobędzie informacje z nagrań spod zbroi. To by pomogło mu w przyszłości nad ulepszenie Zorr-AK i jego robotów. W końcu zawsze trzeba iść z duchem czasu, prawda?
Zaraz jednak przed oczami miał kolejne wizjery z “widoku” swoich robotów, a raczej mechanicznych pomagierów, jak lubił ich nazywać. I wbrew pozorom, miały one dość dużą ilość czasu do działania, gdyż nie były one zasilane paliwem, a energią. W końcu kto używa paliwa w tych czasach jako zasilania, które może zbyt łatwo zniszczyć całą strukturę robota. Kolejne rozwiązanie, nad którym będzie pracował po całym tym wydarzeniu. Zdawało się, że maszyny nic sobie z tego nie robiły, co było z jednej strony dobre, ale z innej złe. Dlaczego więc nie spróbować innej taktyki? — Lai, spróbuj odciągnąć uwagę oddziałem Bravo od organicznych jednostek. Musimy mieć czyste pole do walki, nie możemy narażać życia innych ludzi. — W międzyczasie wysłał też do swojej firmy wiadomość, aby zaczęli ściągać śmigłowce, które pomogą zająć się rannymi. Firma posiadała dość nowoczesny środek, który ułatwiał łatanie ran poprzez syntetyczny bąbel w spreju ze środkami leczniczymi. Mieli także przekazać ludziom, gdzie powinni znaleźć się ludzie z daleka od całej bitwy na lotnisku. Zorroty zajmujące się największym z sentineli, zwany oddziałem Alpha, miały zostać przełączone na główny widok monitora, nadal nie zasłaniając mu widoku na bitkę. Szybko rozkazał im, aby jeden z nich próbował strzelać z amunicji w magnetyczne tarcze, aby zabrać maszynie możliwość ciągłej regeneracji, a druga z nich traktować klatkę piersiową, w której znajdował się reaktor zapewne zasilający (patrząc na poprzednią ofiarę miecza zielonoskórej) pociskami rakietowymi. Oczywiście, starając się zachować względną odległość.
Esteban mógł w końcu skupić się na swoich najbliższych celach. Poprosił kobietę, aby użyczyła mu jeszcze trochę więcej sił i zaczęła atakować najgroźniej działające roboty, a on sam pomagał jej w niszczeniu barier robota za pomocą pocisków energetycznych, tworząc w nich zakłócenia.
Powrót do góry Go down
Gamora

Gamora


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 24/05/2014

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Sob Gru 15, 2018 11:06 am

- Co jest? - Wymamrotała pod nosem zaskoczona zachowaniem Godslayera. Tym razem nie wszedł w stal jak w masło, co wyrwało ją z morderczego pędu. Mimo to w żadnym stopniu nie zamierzała się poddawać. Próbując wygrać z polem magnetycznym włożyła jeszcze więcej siły w pchnięcie, ale tak jak myślała. Trud daremny. Dodatkowo robot szykował się do energetycznej kontry, więc jedyna myśl jaka przyszła jej do głowy to przywalenie mu w splot słoneczny. Go nie zaboli, ale jej przyniesie prowizoryczną ulgę.
Na szczęście Gam nie musiała korzystać z pół ... ćwierć... środków. Gęsta atmosfera za jej plecami okazała się być pomocna. Czując luz nie zawahała się ani sekundy dłużej i wbiła ostrze w czuły punkt robota. Bardzo płynnie wysunęła miecz z żelastwa i skierowała na pierś kolejnego, jak się sekundę później okazało - już nie robota. Co do 'wdzięczności' Gamory faktycznie ta zawsze pozostawała wiele do życzenia, ale taki już urok kosmitki. Na respekt trzeba sobie zasłużyć. Srogie uosobienie zielonej wynikało ze szkoły życia jaką przeszła oraz bardzo wysokiej poprzeczki stawianej przez Thanosa. A skoro zbyt wiele wymagała od siebie to i ci w otoczeniu również nie mieli łatwo.
Kolejnym zaskoczeniem było to, że Esteban w ogóle nie zareagował na miecz wymierzony w jego pierś, co skwitowała w myślach słowami: "Pewnie widział czym tu przyleciałam". Przyzwyczajona do siania postrachu w szczególności, gdy miecz w jej ręce aż się prosił o ostateczny cios.... a tu taki psikus. Ba! Prawie ją uraził, uratował go jedynie robot, który znienacka zaatakował.
Plan jaki przedstawił był prosty, treściwy i bardzo szybko dążył do celu, dlatego nie miała żadnych oporów by zgrabnie z nim współpracować. Nie wdawała się już w niepotrzebne dyskusje, ani nie zadawała zbędnych pytań, ale to nie tak, że nic nie miała do powiedzenia. Właściwie sama miała ochotę mu pewne sprawy wyłuszczyć, ale złośliwości postanowiła odsunąć na bok. A skoro pojawił się cel na którym mieli okazje wypróbować swoje zgranie to nie zamierzała tracić okazji. Wbrew pozorom i wbrew opinii, których i tak nie mógł poznać, w końcu jak się domyślała po działaniach Estebana, był raczej bohaterem z Terry, a nie tym, który błądzi po kosmosie, Gamora świetnie, wręcz idealnie wykonywała swoje zadanie. Odsłaniała i uciekała przed klatką piersiową robota, by w ciągu trzech sekund przeszyć go bezkompromisowym ciosem miecza na wskroś i tak też robiła z każdym kolejnym, który się pojawił. Z zaniepokojeniem odebrała również to, że przez dłuższy czas nie dostawała żadnych komunikatów od swoich walczących przyjaciół.
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Nie Gru 16, 2018 1:04 pm

Szybkie wnioski Estebana rzeczywiście zdawały się być prawidłowe. Jeszcze lepszym potwierdzeniem niż zachowanie miecza Gamory, była chmura pocisków wystrzelona przez ziemskich żołnierzy, która wytraciła impet i unosiła się w powietrzu zaraz przed ostatnimi Sentinelami. Niewyjaśnionym pozostało czemu roboty wykorzystały tę sztuczkę dopiero teraz, skoro walki trwają już od dobrych kilku godzin. Całe szczęście oddział bravo zdążył już wyeliminować wszystkie mniejsze jednostki wroga na płycie lotniska, zanim ten dziwny moduł tarczy elektromagnetycznej zdążył się u nich wczytać. W żaden jednak sposób nie udało im się skupić na sobie uwagi Sentineli. Nawet gdy dosłownie zasłaniały sobą linię strzału, roboty celowały po prostu w inną stronę.
Propozycja Latynosa rozwiązania problemu również zdawała egzamin. Wymagało to pewnej koordynacji, ale pozostałe na lotnisku terminalu lotniska Sentinele zostały w końcu pokonane. Dokładnie w tym samym czasie gdy ostatni sentinel stracił zasilanie, kolos na zewnątrz zaprzestał ostrzału i przeszedł w swoisty stan bezczynności, dalej nic sobie nie robiąc z ataków. Ziemscy żołnierze wyszli w końcu zza osłon i zajęli się za przepatrywanie budynku.
-Czysto!- rozbrzmiewały bliższe, lub dalsze okrzyki z różnych pomieszczeń. Bohaterowie mieli chwilę czasu, by w końcu w spokoju zamienić parę zdań. Po pewnym czasie podszedł do nich krótko obcięty młody mężczyzna w stroju kaprala wojskowego i zasalutował Gamorze.
-Gamora z Avengers? Kapral Foster. Zostaliśmy poinformowani o twoim przybyciu. Twoje wyczucie czasu nie mogło być lepsze, nie wiem czy dalibyśmy radę bez ciebie. Uh... Bez was. - poprawił się patrząc na Estebana. Widocznie jego nie zakładały wojskowe raporty, ale darowanemu bohaterowi nie zagląda się w zęby. - Zadali spore straty, ale mogło być dużo gorzej. Gwardia Narodowa wkracza już do miasta. Utrzymamy ten posterunek o własnych siłach. Dzięki za pomoc.
Kapral jeszcze raz zasalutował i odszedł w swoją stronę. Wyglądało na to że ich praca w tym miejscu została zakończona. Może wypadałoby nawiązać kontakt z resztą drużyny, albo udać się w inny rejon atakowanego miasta?
Nagle w wizjerze Estebana rozległ się alarm. To Lai informowała go o nagłej zmianie w taktyce przeciwnika. Obraz z kamery jednego z Zorrotów pokazał mu jak robot nagle startuje w powietrze i odlatuje z lotniska. Wydawało by się to dobrą wiadomością, gdyby nie wstępne obliczenia jego trajektorii, które sugerowały że zmierza w stronę pobliskiej tamy wodnej, która zabezpieczała tę część miasta przed zalaniem ze strony masywów wodnych jeziora Pontchartrain.
Na domiar złego w oddali na niebie pojawiło się więcej Sentineli, które również zbliżało się w tamtą stronę. Ten z lotniska trafi tam jednak najszybciej.
Wyglądało na to że czas na rozmowy znowu musi poczekać.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Wto Gru 18, 2018 2:45 am

Esteban zawsze był pewny swoich słów. O ich słuszności dowiadywał się dopiero po tym, gdy nie okazały się prawdą. To w sumie zrozumiałe. Bywał aroganckim mężczyzną, który wiele chciał osiągnąć. Ale jednak geniusz oraz fakt, że znał się na strategiach geopolitycznych, pokrewnej zdolności do militariów, sprawiła że stał za sukcesem w udowodnieniu, że udało mu się w jakikolwiek sposób osłabić obronę robotów. Przynajmniej na tyle mu się udało. Niespodziewane przybycie armii sprawiło, że skwitował to jedynie cichym prychnięciem. Jak gdyby nie mogli przybyć wcześniej. Ale jednak lepiej było to zrobić później niż wcale. Wystrzały z kul były jednym z najlepszych potwierdzeń jego teorii. I tego się trzymał. W międzyczasie zajęli się w końcu ostatecznym problemem jakim były wtedy Sentinele. Ale zaraz jego uwagę przykuł ten nieruchomy, wyższy robot. Widać było, że wszedł w stan spoczynku. Nie został jednak wyłączony. Nie podobało się to latynosowi, który postanowił rozkazać Lai na chwilowe wtargnięcie w strukturę robota. Lepiej znała się na tym wszystkim. Ale nic to nie dało. Nie dowiedział się kim tak naprawdę jest ich twórca, jedynie to, że udało mu się wysłać je po całych Stanach Zjednoczonych. Sztuczna inteligencja miała się zająć badaniem go z oczu robotów, a on… Postanowił wrócić do rozmowy z zielonoskórą. Mieli chwilę czasu do rozmów.
Nieźle sobie z tym radzisz, seniorita. Sądzę, że masz w sobie prawdziwą krew wojowniczki. Twoja gracja i sposób walki sprawił, że twój widok był czymś niesamowitym. — Nie przeszkadzało mu to nawet to, że prawdopodobnie była z innej planety, wręcz kosmitką. Ale nikt nie mówił, że stare filmy Ridleya Scotta musiały pokazać prawdziwy obraz świata kosmosu. Szkoda, że sam nie mógł pokazać jej swojej twarzy. Było tutaj jednak za dużo ludu, który mógłby go albo rozpoznać, albo dać cynk komuś innemu. Procedura wzmożonego ryzyka odkrycia. W końcu nie zajmował się prywatnie sprawami militarnymi. Był zwykłym milionerem i darczyńcą medycznej technologii. Pod zbroją Zorr-AKa mógł się poczuć lepiej, choć wiedział, że jest to tylko skorupa przed światem. — Jeśli jeszcze kiedyś będziesz chciała współpracować, nie tylko na polu bitwy, mogę dać ci cynk do mnie. Nie pożałujesz. — Pod zbroją mówił to bardziej barwnym tonem głosu, jednak syntezator nieco zniekształcił go.
Ich, być może, rozmowę przerwało jednak przybycie wojska i osoby odpowiedzialnej za skład sztabu dowodzącego. Widok salutującego żołnierza dał mu pewien impuls wspomnień z przeszłości, ale kamienna twarz zbroi zagrodziła każdemu przed dotarciem do niego. Na szczęście. Nie chciał się teraz rozczulać. Brak uwzględnienia w podziękowaniu skwitował jednak przemawiając pierwszy. — Spokojnie, pomogliśmy w ratunku lotniska, kiedy wy złapaliście po drodze gumę, ale nie musicie dziękować. Sprawa się ma jednak większej wagi i w tym czasie wolę, abyście uwzględnili rozmieszczenie paru waszych ludzi w tym obszarze. — Esteban dotknął parę razy kokpitu w swojej zbroi, aby zaraz przemówić do kaprala z koordynatami. Miejsce, gdzie jego ludzie stworzyli pole ratunkowe. Zresztą nikt nie powie im, że faktycznie to właśnie prezes korporacji VelMedica kryje się pod zbroją. Nikt by raczej nie uwierzył. A tak, mógł sprzedać im bajkę o pomocy. Już chciał coś powiedzieć do kobiety, kiedy na ekranie wizjera pojawił się alarm do Lai. Przekazała mu informacje o tym, co działo się w innej części miasta. Musiał szybko reagować, a robot już unosił się do góry. Zanim jeszcze kapral odszedł, Esteban krzyknął do niego ze zbroi. — Foster, zbierz resztę swoich ludzi i przenieś ich do tamy przy Pontchartrain. Tam zmierzają kolejne roboty oraz nasz przyjemniaczek. Macie okazję znowu się wykazać. — W tym czasie odwrócił się znowu do Gamory. — Masz okazję przelecieć się ze mną, albo zanudzić w samochodzie. Co wybierasz, seniorita? — Powiedział krótko - i jeśli zgodziła się z nim lecieć - biorąc ją na ręce. Rozkazał sztucznej inteligencji posłać z nim roboty i nadzorować działania najwyższego z robotów, a także przeczekać w powietrzu zanim wszyscy dowiedzą się o co chodzi w tamie. Nie mógł też myśleć zbyt prędko w przyszłość.


Ostatnio zmieniony przez Esteban dnia Pią Gru 21, 2018 2:29 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Gamora

Gamora


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 24/05/2014

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Czw Gru 20, 2018 10:04 am

- Mam na imię Gamora - Poprawiła Estebana, który jej tu 'senioritował'. Przyjęła jego komplementy z delikatnym dystansem, bo fakt, może nie mogła wsłuchać się w prawdziwy ton głosu mężczyzny, ale dobrze wiedziała do czego to dąży. I to nie była kwestia wygórowanego ego czy posuniętej do przodu pewności siebie, po prostu zbyt długo żyła na tym świecie... w tym uniwersum i pewne schematy czy to na Ziemi czy w zakamarkach kosmosu, zaskakująco się powtarzały. ...I nie żeby sama z tego nie korzystała. Hehe.
- Ty również walczysz niczego sobie. Fajna ta zbroja, a współpracy nie wykluczam. Nawet się przydajesz - Omiotła go spojrzeniem z góry na dół w ten swój charakterystyczny sposób po którym to mogło się człowiekowi zrobić albo gorąco, albo zimno, a pewne części ciała kurczyły się i uciekały nieco wyżej.
Wydawało się, że to koniec walki, ale Gamora nie odpuszczała ani czujności, ani gotowości do dalszej batalii. Zmęczenie delikatnie odmalowywało się na jej twarzy, ale na dobrą sprawę potrzebowała minuty, może dwie na odetchnięcie. Nawet "Czysto" zakrzyknięte kilka raz z pobliskich jednostek zwalczających wraz z nimi Sentinele nie spowodowało żadnego rodzaju luz. Gam wydawała się być cały czas niesamowicie poważna i skupiona i z taką też powagą i skupieniem przywitała mężczyznę.
Gamora swoim zachowaniem idealnie wpasowywała się w wojskowe klimaty. Wyprostowane plecy, odrobina naturalnej wyniosłości, pełen swobody kontakt wzrokowy, który w normalnych społecznych warunkach mógł być odebrany jako zbyt nachalny i wnikliwy, ale teraz każdy z nich wiedział jaką rolę spełnia w danym otoczeniu, więc nie mieli przed sobą absolutnie nic do ukrycia. Co zresztą od razu zakomunikował Kapral Foster, wiedząc kim jest Gamora. Przywitała go zdawkowym kiwnięciem głowy, zarazem potwierdzając swoją tożsamość i schowała miecz do pokrowca. Mechanizm złożył się od razu i nieznaną nikomu siłą został przytwierdzony do uda kosmitki, idealnie wpasowując się w zbroje, dokładnie tak jakby był jej częścią.
Podziękowania przyjęła milczeniem, aczkolwiek nie miało to nic wspólnego z tym co działo się w jej głowie. Zrobiło się... miło? Wow to takie uczucie - Dodała już w myślach. Zwykle oscylowała opinią gdzieś pomiędzy bezwzględnym mordercą na posyłki Thanosa oraz próbującą 'w odkupienie' członkinią Strażników Galaktyki... w zależności od kosmicznych dystryktów w których się znaleźli, a teraz? Zdała sobie sprawę, że tu na Ziemi zaczęła z naprawdę czystą kartą i pierwszy raz przychylnie podeszła do tej niechcianej, przedłużonej wizyty. Dlatego też z wyraźnym niezadowoleniem odebrała prychnięcia jakie wydobyło się z ust Estebana. Gamora przekierowała złoto-żółte tęczówki na jego hełm posyłając tym samym ostrzegawcze spojrzenie, a potem już ze spokojem wróciła do oczu kaprala.
- Zrobiliście co mogliście we własnym zakresie - Podsumowała komentarz Estebana, który całą sobą chciał pokazać jaki to on jest tu najlepszy, ale słowa skierowała do Foresta.
- Mają wyszkolenie i wiedzą co trzeba robić - Dodała już w kierunku latynosa, gdy zaczął im matkować.
- Bądźmy w kontakcie kapralu Forest - Dodała na odchodne i oddaliła się od towarzysza broni by spróbować się skontaktować z resztą drużyny, ale nie zdążyła odejść kilku kroków. Esteban wykrzyczał coś co sprawiło, że momentalnie się zatrzymała i odwróciła do rozmówców. Czyli jednak to nie był koniec. Gamora nie musiała dawać mu doraźnej odpowiedzi, wiedział, że już jest gotowa, ale gdy podszedł do niej by wziąć ją na ręce, Gam wyciągnęła palec i pomachała mu przed nosem.
- A-a-a - Wycofała się i pochyliła nad jednym z Sentineli. Chwyciła za działko i ani się obejrzała trzymała broń razem z wyrwaną z mechanicznego stawu ręką. Dłoń albo za mocno się zacisnęła albo broń odgórnie dostała przymocowana do palców. Gamora bez problemu je wyłamała i wycelowała działko w pobliski automat z napojami. Robiąc w nim dziurę sprawdziła czy broń jest do użytku.
- Na twoi plecach będzie mi łatwo załatwić ich z powietrza - Rzuciła odwracając się do Estebana.
- No, dalej. Odwracaj się - Pośpieszyła go obracając palcem w powietrzu - Nie ma na to czasu - A gdy się zgodził, to cóż. Wskoczyła mu na barana. Dzięki mocnemu uściskowi ud na jego biodrach będzie mogła ułożyć broń na ramieniu mężczyzny i strącać roboty zanim zdążą się przemieścić w kierunku tamy.
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Wto Sty 01, 2019 4:09 pm

Lai błyskawicznie zabrała się za wykonywanie poleceń bogacza.
Wciągnięty w rozmowę kapral Foster został jeszcze chwilę z dwójką bohaterów. Przewrócił oczami i przemilczał to, że byli w tej lokacji na długo przed tym nim Gamora, czy Esteban zdołali się tu pojawić. Roboty młodzieńca stanowiły w końcu jakąś formę wsparcia, której wojskowy nie zamierzał tracić, niezależnie od tego jak zadufany w sobie, czy oderwany od rzeczywistości, był ich właściciel. Całe szczęście słowa otuchy Gamory podziałały na niego kojąco. Dlatego po krótkim wzdychnięciu spokojnie i powoli wytłumaczył Estebanowi:
-Jeśli planujesz pomoc humanitarną, lepiej przysłać ją tutaj, lub jeszcze lepiej, do większych punktów poza miastem. Lądowanie w strefie wojny nie będzie najlepszym pomysłem, a my nie mamy szans zabezpieczyć jakiejkolwiek lokacji tymi siłami. Zwłaszcza utrzymując przyczółek. No i pewnie łatwiej będzie lądować im na lotnisku, nieprawdaż? - dodał po chwili zgadując. Nie był w sumie pewien czy Esteban nie myśli przypadkiem o jakichś uzbrojonych po zęby transporterach pionowego lądowania, które może i dałyby radę wylądować w środku opętanego wojną miasta. Oni w każdym razie mieli związane ręce jeśli chodzi o operacje odwetowe.
-To nie takie proste, sir. To jest... madame? - poprawił się po odruchowej, wojskowej odpowiedzi na słowa Gamory o pozostawaniu w kontakcie. - Sentinele w jakiś sposób przechwytują komunikację radiową i wykorzystują ją przeciw nam. Przynajmniej częstotliwości wojskowe, oraz służb porządkowych. Nie jestem pewien czego używacie w Avengers, ale może dla bezpieczeństwa lepiej zachować ciszę radiową. - poradził im - Całe szczęście zostały nam jeszcze inne systemy na wypadek utracenia łączności. Gwardia da radę.
Cały nastrój spokojnej pogawędki prysł jednak nagle gdy Esteban zakomunikował kapralowi o jakiejś tamie. Na twarzy wojskowego zawitał wyraz nagłego i strasznego zrozumienia, jakby nagle przejrzał jakąś intrygę, której do tej pory się nie spodziewał i obawiał się że może być za późno.
-Cholera! - rzucił tylko - Chcą zalać miasto! Stan wody w Pontchartrain jest wyjątkowo wysoki! Nie jestem ekspertem, ale jakieś pół Orleanu zostanie zalane, jeśli zniszczą tę tamę! Dam znać komu trzeba, ale potrzebujemy trochę czasu. Dacie radę nam go załatwić?
Kapitan krótko poczekał na konkretną odpowiedź, po czym pobiegł do swoich ludzi wydawać pośpiesznie rozkazy. Był zbyt daleko by je zrozumieć, a z gestykulacji niewiele można było wywnioskować.
W tym samym czasie w którym rozmawiali stało się coś przedziwnego. Ni z tego ni z owego Esteban stracił całkowicie połączenie z Lai. Obraz z Zorrotów, komunikaty o statusie i lokacji zniknęły. Tak jakby cała czwórka została doszczętnie zniszczona w jednej sekundzie. Co więcej, zdawało się że również roboty pozostawione w bazach firmy nie odpowiadały na zawołania.
Gamora po wszystkim miała parę chwil do eksperymentowania z poległymi sentinelami. Urwanie im kończyn nie było sprawą łatwą, jednak po kilkukrotnym wygięciu blachy w jedną i drugą stronę stal w końcu puszczała. Roboty nie miały przy sobie żadnej broni, strzelały z dział wbudowanych w swoje dłonie, tak więc Gam wymachiwała teraz oderwanym robocim ramieniem. Próby wystrzelenia w automat z napojami spełzły na niczym. Nie dość że ciężko było powiedzieć gdzie znajdował się spust, to jeszcze ramie po oderwaniu zostało odłączone od swojego źródła zasilania. Żeby ta sztuczka mogła zadziałać trzeba było podłączyć ramie do jakiegoś źródła energii, takiego jak na przykład właśnie zbroja Estebana, ale nawet wtedy ciężko powiedzieć czy udałoby się oddać więcej niż jeden strzał.
Ostatecznie, po kilku chwilach eksperymentów niczym wędrowna trupa cyrkowych akrobatów Gamora zajęła miejsce na plecach Estebana i byli gotowi do lotu. Zbroja spokojnie znosiła udźwig dodatkowego pasażera, więc nie będzie problemu z przeciążeniami.

[Dodam tylko, że wspomniana tama znajduje się dosłownie rzut beretem od lotniska na którym się obecnie znajdujecie, więc jeśli zdecydujecie się ruszyć nie będziemy zakładali osobnego tematu. Piszcie po prostu tutaj]
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Nie Sty 27, 2019 4:12 pm

Kobieta poczyniła dość znaczny krok, aby przełamać barierę personalną. Dla Estebana, który był wręcz wulkanem otwartości na różne indywidua, jej osoba przypadła mu do gustu. Potrafiła zadbać o siebie, sprawić, że nie czułby jakiegokolwiek zagrożenia podczas, gdyby znowu nie widzieli się. A z dwojga złego lepiej w tę stronę, jak mówił pewien także zielony osobnik z animacji Dreamworks. Odrzucając jednak obecnie z głowy jakiekolwiek nawiązania do popkultury, należało poczynić kolejne kroki, skoro udało im się nawiązać pozytywną nić współpracy. Zrobił to zanim żołnierzowi udało się dojść.
Esteban, senio… Gamoro. Możesz używać tego imienia, ale wolałbym, abyś używała go tylko i wyłącznie, gdy nie znajdujemy się w strefie żołnierskich kołnierzyków. Nie jest to do końca informacja, którą chcę się dzielić z innymi.
Skoro udało się im przejść do trochę bardziej luźniejszych stosunków, Esteban mógł spokojnie wyczekać aż dojdzie do nich osoba ze stopniem wojskowym. Sam wzrok zielonoskórej mógł odczytać dość wielorako. Równie dobrze mógł jej podobać się tembr głosu wydawanego przez zbroję, albo w odwrotnym kierunku - chciałaby sprawdzić jak głęboko jej miecz wejdzie między już nie tak ładnie wyglądające na zewnątrz wnętrzności Estebana. Bądź co bądź jego głowa odwróciła się na moment do niej i kiwnęła głową, że właśnie muszą przejść na bardziej profesjonalny ton. W końcu nie było wiadome czy roboty nie wrócą.
Jego komentarz został dość trafnie zrzucony z półki przez Gamorę, która postanowiła poprawić ponury nastrój obecnej sytuacji. Esteban postanowił oddać jej pałeczkę chwilowej przemowy, aby zaraz wrócić do przekazania ważnych informacji dla kaprala. Jeśli ogólnie nie postanowi wtrącić się.
Rozesłałem więc do waszego sprzętu parę pozycji GPS, które pomogą wam wybrać najodpowiedniejsze miejsce. Zależy nam na profesjonalnym zajęciu się ludźmi i odseparowanie ich od zarzewia ewentualnej walki. Nie wiadomo kiedy Nowy Orlean znowu zostanie zalany ich falą. Ale biorąc pod uwagę, że to dopiero początek to nadal mamy dość dużo do roboty. Dlatego faktycznie jak powiedziała moja towarzyszka, najlepiej będzie utrzymywać kontakt i na bieżąco przesyłać sobie informacje. — Rzeczowe rozkazy lub zalecenia to chyba najlepsze rozwiązanie dla wojskowego. Nie jest to wojskowy bełkot czy kto wie. A dodatkowe informacje o tamie wyraźnie zaskoczyły kaprala, albo zdenerwowały go. Nic dziwnego, nie na co dzień roboty chcą zalać miasto. Jakby był w tym jakikolwiek cel. Trzeba było zająć się tym szybko i skutecznie. Odpowiednie rozkazy do robotów zostały przekazane. Miały trzymać się blisko robota-matki, czyli samego Estebana i reagować w odpowiednim momencie zagrożenia. Ale… było coś dziwnego. Nie odpowiadały. Jakby nagle zostały pozbawione zasilania. Gamora mogła wyraźnie usłyszeć warknięcie mężczyzny, który zdenerwował się tą sytuacją. — Straciłem łączność. Musimy przejść na łączność lądową z wojskowymi. Na szczęście to jeszcze można jakoś naprawić. Roboty reagują na moje komendy głosowe. — Po czym rozkazał jednemu z robotów służyć za zasilanie dla aparatury radiowej. Zero emblematów, nic. Nie mogli wiedzieć czym jest. Wtedy przynajmniej odzyska pewną komunikację radiową.
Na reakcję Gamory uśmiechnął się pod hełmem, aby zaraz wyczekać co tak naprawdę chciała zrobić. Jak pomyślał natychmiast, ręka nie zadziała. Słabe zasilanie lub jego kompletny brak. Jeśli dobrze sądził, mógł to tymczasowo naprawić. Wystarczyło tylko odpowiednio połączyć okablowanie ze zbroją. Jak to dobrze było być geniuszem. Wykorzystał więc to i złączył odpowiednie kable zasilania ze swoją zbroją. Musiał monitorować jej użycie. Postanowił, że będzie włączał broń, kiedy zacznie się akcja. Ale póki co można było dać zielonej możliwości do popisu. Skoro wszystko było już gotowe, mogli ruszyć. Wystartowali nagle, zostawiając innych za sobą. — Będę starał się wyglądać ich z daleka, ale nie obiecuję gruszek na wierzbie. Jestem teraz częściowo odcięty od swoich robotów. Mów więc jeśli coś zobaczysz.
Powrót do góry Go down
Gamora

Gamora


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 24/05/2014

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Nie Sty 27, 2019 7:31 pm

- Nie ma sprawy, postaram się być bardzo dyskretna - Ciężko powiedzieć czy mówiła to szczerze i czy w ogóle przejęła się tą całą konspiracją, ponieważ nie zdradziła się nawet najmniejszym mrugnięciem oka. Troszkę wyglądała na taką co to nie do końca ma pamięć do imion osób, które w odpowiedni sposób nie zaimponują zielonej kosmitce, czego zresztą nie ukrywała aż nadto. Raczej emanowała pewnością siebie, tak jak i jej rozmówca, tylko była o wiele bardziej tajemnicza i o wiele bardziej skupiona na tym co wokół nich się działo.
Sprawa z każdą chwilą robiła się coraz to bardziej poważna. Huśtawka jaką serwowały im roboty wprawiała zieloną wojowniczkę w coraz to bardziej bojowy nastrój. Nie żeby na ogół stroniła od walki, ale po jednej z męczących miło było usłyszeć, że mają chwilę spokoju i najwyraźniej właśnie tę chwilę wykorzystano na dalsze knucie. Gamora zaczęła się zastanawiać dlaczego tak bardzo zależało im na zniszczeniu tego miasta? Popsuli im plany dlatego postanowiono sięgnąć po broń, która doprowadzi do klęski?
- Zrobimy wszystko, żeby kupić wam więcej czasu - Odpowiedziała poważnym tonem i ruszyła do pierwszego lepszego sentinela, by go nieco... zdewastować. Cholerstwo trzymało się dość mocno, ale co to dla niej. Wystarczyło kilka mocnych szarpnięć, a już trzymała w dłoni metaliczne łapsko. Niestety zaraz zdała sobie sprawę, że trud i tak daremny. Bez odpowiedniego zasilania nie miała co liczyć na cud, dlatego cicho westchnęła.
- No nic, będę musiała skorzystać ze swoich zasobów, i z tego tam - Kiwnęła głową w kierunku Estebana mamrocząc sobie pod nosem. Trochę zmartwił ją fakt braku łączności, ponieważ jakby nie patrzeć, zawsze lepiej wiedzieć więcej niż mniej i podejmować decyzje w trakcie akcji, ale zrozumiała przekaz kaprala. Byli zdani na siebie i na to co zobaczą.
Zatrzymała jednak wyrwaną rękę, a nuż po drodze będzie miała okazję ją wykorzystać do jednego wolnego strzału z płaskiego liścia prosto w twarz robota? Zresztą w takiej sytuacji każda pomocna dłoń zawsze na wagę złota. Nie sądziła jednak, że mężczyzna bez słów zabierze jej nową zabawkę i zacznie coś tam grzebać w okablowaniu. Jeżeli mu wyszło to cóż. Musiała zwrócić mu honor.
Siedząc już na grzbiecie Estebana zastanawiała się nad planem. Sama zamierzała zeskoczyć na platformę tamy by zacząć walkę z sentinelami i w możliwie najbardziej upierdliwy sposób uniemożliwić im działanie. Miała nadzieje, że uda im się również atak z powietrza, w końcu zbroja mężczyzny miała wiele bardzo interesujących niespodzianek oraz prawdopodobnie jeden strzał z ręki.
- Gruszek na wierzbie? A co to ma niby znaczyć? - Krzyknęła jeszcze, gdy lecieli w kierunku tamy z dość sporą prędkością.
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Pon Sty 28, 2019 7:58 pm

Kapral ukrył na moment twarz w dłoniach słysząc, jedna za drugą, propozycje człowieka ukrytego pod zbroją. Czego współrzędne im wysyłał do wyboru? Ich własnych punktów ewakuacyjnych? Kapral na nie nawet nie spojrzał... I czy naprawdę uważał że ciągła wymiana informacji po podsłuchiwanej linii to dobry pomysł? Po czyjej on był właściwie stronie?
- Tak, nam również głównie na tym zależy. - odpowiedział na zapewnienia Estebana że ma na względzie jedynie ludzkie dobro.
Prosta odpowiedź Gamory była dla niego prawdziwym wybawieniem. - Dziękuję. - odpowiedział jej tylko, a w jego głosie czaiła się ulga jakiej Gamora nie słyszała jeszcze w istocie ludzkiej.
Kapral oddalił się przygotowując ludzi do obrony tamy, a bohaterowie mieli czas na to, co bohaterowie robić powinni.
Na działanie.
W przypadku Zorrotów, to o ile komendy głosowe rzeczywiście zadziałałyby w przypadku zagłuszania komunikacji, to żadnego z nich nie było przecież w okolicy. O ile nie zmieniły one jednak zanadto swojego położenia, to mężczyzna był mniej więcej świadomy gdzie był każdy z nich w chwili zerwania kontaktu. Dwa z nich powinny być w miejscu gdzie pilnowały dużego Sentinela, zanim urwała się z nimi łączność, tak więc podążając śladem giganta, można było minąć je po drodze.
Korzystając z walających się po całym terminalu części zamiennych udało się Estebanowi ostatecznie podłączyć potężny repulsor Sentinela do obwodów swojego pancerza. Tak jak zakładał, strzał z tego cuda mógł powodować poważny skok w poborze mocy, dlatego rzeczywiście lepiej byłoby gdyby nie był na ciągłym zasilaniu. Tym bardziej że maszyna i tak będzie musiała nieść ciężar dwojga pasażerów. I samej urwanej ręki. Ciężko powiedzieć by mogli oddać z niej wiele strzałów nie przeciążając reaktora. Do tego mimo że to Gamora będzie celować z "broni", to tylko Esteban, siedzący za sterami maszyny, będzie w stanie zmusić ją do strzału.
W końcu wznieśli się w powietrze. Trzeba było przyznać że przez ten krótki czas, gdy Esteban łączył przewody, dali odlatującemu Sentinelowi pewną dozę przewagi. Całe szczęście zbroja Estebana przystosowana była do prędkości ponaddźwiękowych. Nie mógł oczywiście rozwinąć ich z pasażerem na plecach, ale i tak był dużo zwrotniejszy w powietrzu niż ślamazarne Sentinele. Zwłaszcza że im były większe, tym widocznie gorzej szło im latanie.
Dlatego obydwoje mieli jeszcze trochę czasu aby zatrzymać się po drodze przy dwójce unoszących się w bezczynności robotach milionera. Komendy głosowe zdawały się rzeczywiście działać, bo już na sam głos swojego twórcy maszyny wznowiły działanie. Zamiast jednak przekierować całą moc na moduł komunikacji, robot wzniósł w ich stronę lufy i rozpoczął ostrzał. Chwilę później dołączył do niego jego towarzysz.
W powietrzu nie było dużo w do zdziałania w kwestii osłony, dlatego zmuszeni byli jakoś zareagować. Na domiar złego, spory Sentinel powoli, acz nieubłaganie zmierzał w stronę tamy.
Powrót do góry Go down
Gamora

Gamora


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 24/05/2014

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Sro Sty 30, 2019 1:27 pm

Gamora musiała przyznać, że terranie jednak potrafili okazywać wdzięczność. Przyzwyczajona do wiecznej walki z ciągnącą się za nią złą reputacją zapomniała jak to miło usłyszeć to jedno, krótkie, acz całkiem miłe słowo "dziękuję". Na dodatek ta ulga w głosie. Wow. Po prostu wow. Naprawdę była pod wrażeniem. Ba! Jeszcze bardziej poczuła się potrzebna, tak bardzo, że chwilowo w zapomnienie poszło bezsensowne gadanie Estebana. ...Była tak bardzo z siebie zadowolona, że zupełnie nie połączyła tego z prawdziwym motywem ulgi jaką przyniosły mu słowa Gamory, ale nie mieli czasu na wyjaśnienia. Dopiero, gdy kapral odszedł skierowała swoje baczniejsze i mniej przychylne spojrzenie na zamkniętego w żelastwie mężczyznę. Przyzwyczajona jednak do wydurniania się Quilla machnęła mentalną ręką i poszła robić swoje.
Z uznaniem kiwnęła głową, gdy podłączona przez Estebana ręka ożyła, najwyraźniej gotowa do walki. Pod nosem zielonej pojawił się cwany, może nawet troszeczkę złowrogi uśmieszek, a po chwili już z tym samym uśmieszkiem siedziała na grzbiecie Estebana i unosiła się w powietrzu.
- I widzisz? Wszystko przez to, że się ociągałeś - Rzuciła widząc dystans jaki dzielił ich pomiędzy wielkim sentinelem. To nic, że pomysł z odrywaniem ręki był jej pomysłem. I to nic, że gdyby nie jego niebywałe umiejętności cały proces zająłby o wiele dłużej i prawdopodobnie nic by z tego nie wyszło. Panowie z drużyny byli już raczej przyzwyczajeni do takowych komentarzy, ale nie każdy musiał pokornie znosić ciężar charakteru zielonej. Zresztą widząc z jaką prędkością zaczęli się poruszać w kierunku sentinela humor Gamory uległ diametralnej zmianie. Z dozą niecierpliwości przyjęła krótką przerwę i choć zapatrzona w zmierzającego do tamy robota i tak kątem oka wychwyciła fałszywy ruch Zorrot. Od razu dostrzegła, że lufy niebezpiecznie zwracając się w ich kierunku, więc nie czekała ani sekundy dłużej.
- Na lewo - Krzyknęła tylko po to by zająć się tym po prawej. Na szczęście zatrzymali się pomiędzy jednym, a drugim, dlatego faktycznie każdy z nich mógł poczynić swój manewr bez żadnych przeszkód. Gam pewnym,a przede wszystkim nienaturalnie szybkim ruchem dobyła Godslayera i ukróciła Zorrote o głowę. Sądziła, że w ten sposób odetnie zasilanie - tak jak to zresztą zwykle bywało i tym samym uchroni ich od ataku z prawej strony.
Co prawda Esteban mógł najzwyczajniej w świecie się wycofać dając tym samym możliwość wystrzelania robotów siebie nawzajem, ale Gam wolała szybkie, pewne i ...bardziej spektakularne działanie, a po drugie jej miecz już i tak za długo siedział przytwierdzony do boku kombinezonu zielonej kosmitki i aż prosił się o świst powietrza... o wywołanie metalicznego dźwięku z zetknięciem z innym metalem... Ach, muzyka dla jej uszu.
- Ups, mam nadzieje, że nie byłeś do nich zbytnio przywiązany. I ...przypomnij mi co mówiłeś o komunikacji? - Dodała głośniejszym tonem przez jeszcze dobrych kilka sekund podziwiając jak zniszczone roboty z całym swoją ciężarem zmierzają w kierunku ziemi.
- A teraz zapolujemy na tego dużego - Wskazała mieczem na zbliżającego się do tamy sentinela.
- Musimy odwrócić jego uwagę. Masz jakiś pomysł? Ja bym podleciała i zdzieliła go tym przez łeb - Wskazała na metaliczną rękę - Może zdobędziemy jego atencje - Dodała.
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Pią Lut 15, 2019 5:38 pm

Gamora zareagowała błyskawicznie. Niestety nie przyzwyczajony jeszcze do ciągłej walki milioner nie miał tak wyrobionego refleksu. Zwłaszcza że w tym samym momencie zbroja dosłownie zasypała go komunikatami błędów związanymi z dostępem do sieci komunikacyjnej, łączności z bazą, czy nawet lokalizacją GPS.
Gamora sprawnie pozbawiła głowy pierwszego z przeciwników, a jej miecz z łatwością przeciął ziemską stal. Zbombardowany natłokiem bodźców i komunikatów Esteban nie zdążył jednak wykonać uniku i drugi z robotów ostrzelał dwójkę bohaterów stertą pocisków. Całe szczęście strażniczka ułożona była tak że zbroja przyjęła na siebie większość kul sprawiając że jeden jedyny zbłąkany pocisk trafił ją w bok. Kula przeszła jednak na wylot, nie uszkadzając prawdopodobnie ważnych organów. Sama adrenalina pozwalała kosmitce utrzymać się na Estebanie i kontynuować walkę. Pancerz zbroi ochronił całkowicie młodzieńca, który nie odniósł żadnych obrażeń. Ostrzał poczynił jednak jakieś zniszczenia, bo odpryśnięte fragmenty zbroi posypały się w dół za pozbawionym głowy Zorrotem niczym złomowy deszcz. Wynikiem uszkodzeń maszyny była widoczna usterka systemów sterowania. Bez rozkazu Estebana zbroja ruszyła nagle z maksymalną prędkością w dal, doganiając przy tym uciekającego sentinela, wymijając go o zaledwie metr odstępu i kierując się dalej w stronę tamy. Wciąż sprawny z dwójki Zorrotów robot natychmiast rzucił się za nimi w pogoń.
Gamora miała sekundy na reakcję. Mogła ratować się, uszkodzić mijanego sentinela, lub oba na raz, ale spowalniał ją pęd powietrza i rana w boku.
Na koniec lotu Esteban z całą prędkością gruchnął o taras widokowy na szczycie tamy.
Powrót do góry Go down
Gamora

Gamora


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 24/05/2014

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Sob Lut 16, 2019 10:24 am

Niestety zbyt szybko zawierzyła Estebanowi pozostawiając mu drugiego robota, który z niewiadomych powodów zwrócił się przeciwko dynamicznemu duo. Powinna wziąć pod uwagę wiele kwestii jak to, że terranie nie są na tyle szybcy by uporać się z przeciwnikiem, co zwróciło się przeciwko niej w postaci rany. Ból przeszył na wskroś, ale jedyna reakcja jaką raczyła się podzielić ze światem to mało przyjemny, zbolały grymas na twarzy. Bo to pierwszy raz jak została zraniona? Przyzwyczaiła się do bólu podczas posługi u Thanosa, przyzwyczaiła się również walcząc u boku Strażników Galaktyki, dlatego aż tak nie przejęła się raną, która w swoim, może nie zbyt szybkim, w końcu jej healing factor nie działał na najwyższych obrotach, ale w jakimś krótszym niż u terran czasie zostanie zasklepiona przez samo leczący się organizm. Przed resztą pocisków schroniła się za zbroją Estebana.
- Na coś się przydałeś - Mruknęła zła, że tak wyszło i że sprawnie nie pozbyli się obu zorrot, ale nie było czasu ani na kłótnie ani na dyskusje. Adrenalina buzująca w żyłach zielonej kosmitki jak zwykle sprawnie pchała do działania nawet pomimo bólu jaka sprawiła jej rana. I może Esteban nie wykrzyczał jaki ma plan - w ogóle wydał się jakiś cichy jak na niego, wszak nie znali się dobrze, ale zauważyła, że mężczyzna należy do tych gadatliwych, więc założyła, że coś musiało go zająć. Od razu wywnioskowała jaką wspaniałą okazją zaskoczył los, dlatego przelatując metr od sentinela sięgnęła go swoim mieczem.
Z zaniepokojeniem odebrała to z jaką prędkością poruszał się Esteban. Pomimo zmniejszającego się dystansu pomiędzy nimi, a tamą mężczyzna nie zdawał się zwalniać, dlatego w ostatnim momencie zeskoczyła z jego grzbietu i przeturlała się po twardej powierzchni tarasu widokowego, by w rezultacie wylądować na zgiętym kolanie. Jedną dłoń oparła na podłożu w drugiej nadal trzymała miecz.
- Żyjesz? - Krzyknęła w kierunku mężczyzny. Jeżeli nie usłyszy odpowiedzi podbiegnie i spróbuje zdjąć chociażby hełm by sprawdzić czy coś tam z niego pozostało...
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Sro Lut 27, 2019 8:30 pm

Miecz i owszem, przebił pancerz robota, mimo iż wymagało to od zielonoskórej znacznie większego wysiłku niż w przypadku mniejszych robotów. Esteban pędząc jednak przed siebie nie umożliwił jej na poczynienie większych zniszczeń. Miecz wbił się w bok maszyny, a impet zbroi młodzieńca pociągnął go wzdłuż podczas wymijania, sprawiając że ładnie ofiletowali kolosa z jednej strony. Wszystkie ważne zespoły były chyba schowane głębiej niż na wyciągnięcie miecza, bo nic nie wysypało się na ziemię pod nimi, a robot nadal nieubłaganie sunął naprzód.
Całe szczęście że Gamora zdecydowała się nie czekać aż człowiek spokojnie wyląduje. Poruszając się jednak z tą prędkością nie udało się jej wylądować tak sprawnie jak zakładała. Po wylądowaniu pęd rzucił nią do przodu i przetoczyła się boleśnie kilka metrów. Wciąż była jednak w stanie walczyć. W przeciwieństwie do jak się wydawało Estebana. Latynos z całą mocą gruchnął o beton tamy i niczym szmaciana lalka został jeszcze kilka metrów przetyrany po ziemi przez swój własny oszalały napęd. Zatrzymał się dopiero kilkanaście metrów dalej, na betonowej ścianie jakiegoś pomieszczenia technicznego. To kolejne uderzenie wyłączyło już odrzuty i zbroja zastygła w złowrogim bezruchu i nienaturalnej pozie. Wyglądało na to że wciąż miała zasilanie, więc coś niedobrego musiało stać się z samym pilotem.
Nie było jednak wiele czasu na namysł, bo obok Gamory zaczęły właśnie padać strzały z broni zorrota, który właśnie ich dogonił. Przeciwnik wolał nie zmniejszać dystansu i latał po okolicy prowadząc ostrzał z powietrza. Wielki Sentinel powoli dolatywał do celu, a w oddali widać było już kilkanaście mniejszych jednostek pędzących od strony miasta w stronę tamy.
Innymi słowy nie był to najlepszy czas na ucinanie sobie drzemki.
Powrót do góry Go down
Gamora

Gamora


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 24/05/2014

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Nie Mar 17, 2019 11:45 am

Odwróciła się, by oszacować szkody jakie wyrządziła sentilenowi i z głośnym przeklęciem podsumowała niezbyt wystarczające skoro dalej się trzymał w kupie. Pomimo wkurzonej miny Gam czuła się jak ryba w wodzie. Dawno nie była aż tak ożywiona, pełna energii i chętna do działania. W końcu coś zaczęło się dziać w życiu zielonej kosmitki, w końcu do czegoś była potrzebna... w końcu mogła kontynuować krucjatę i w końcu mogła wznowić odkupienie swoich win do jakich się dopuściła pod wodzą Thanosa, dlatego za każdym razem jak zrobiła coś co niezbyt skutecznie doprowadzało do finiszu czuła... niebywałą złość na siebie i na całe otoczenie. A skoro w tym momencie adrenalina płynęła zamiast krwi w zielonych żyłach kosmitki nie poczuła żadnych oporów do skoku z grzbietu Estebana prosto na tamę.
Nie żeby zwykle miała jakiekolwiek opory do samobójczych misji, sama zresztą należała do grupy osób, które przez jakiś czas na własne życzenie poszukiwało okazji do spotkania ze śmiercią i wcale nie po to by spróbować ją w sobie rozkochać tak, jak miewał w szalonym zwyczaju jej ojciec, ale od czasu gdy na powrót odnalazła sens ciągnięcia wózka zwanego życiem miała również przebłyski świadomości i rozsądku, dlatego w nieco mniej stresowych warunkach zastanowiłaby się sekundę dłużej, czy skok przy takiej prędkości i wysokości jest jednak rozsądny i właściwie brak tej sekundy okazał się być zbawienny, ponieważ przy upadku owszem poturbowała się nieco bardziej niż zakładała, ale nie rąbnęła o podłoże wraz z Estebanem, który wprasował się w ścianę budynku.
Gam syknęła na samą myśl co mogło się z nim stać, ale niestety nie miała zbyt wiele czasu na pomoc. Boleśnie, wszak była poobijana przeturlała się po podłożu tak by uchronić się przed ostrzałem i ruszyła pędem w kierunku robota. Wyczekała na momenty, gdy ten przelatywał bezpośrednio nad tamą i skoczyła. Miecz już przygotowany w dłoni błysnął złowrogo, gdy z pomocą swojej nadnaturalnej szybkości i siły wbiła się mieczem prosto w metalową zbroję zorrota tym razem wiedząc gdzie celować by go uszkodzić całkowicie.
Na szczęście sentinel powoli dolatywał do celu, a pozostałe majaczyły w jeszcze większej oddali, dlatego mogła się zająć nieposłusznym robotem i dokładnie w tym momencie do jej uszu doszedł komunikat. Spojrzała w soczewki żelastwa tak jakby miała nadzieje, że robot odwzajemni szok wymalowany na twarzy kosmitki. Jeżeli uszkodziła go na tyle by odciąć jego zasilanie to kolejny raz opadnie - tym razem starając się zamortyzować upadek tak jak tylko potrafiła i miała tylko nadzieje, że jeżeli zorrot miał w planach również wybuchnąć to odcięła mu coś co sprawi, że nie będzie to możliwe. Kolejne co zrobiła to dźwignęła się na równe nogi i pobiegła w stronę Estebana.
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Wto Kwi 09, 2019 7:54 pm

Robot na którego zasadzała się Gamora nie był głupi. Widział chyba że miał przewagę zasięgu, zarówno w utrzymywaniu go jak i prowadzeniu ognia, i widocznie nie miał zamiaru jej od tak oddawać. Nie zbliżał się nawet minimalnie do zasięgu skoku kosmitki, ciągle prowadząc ogień. Ziemska broń nie była potężna, ale na szczycie tamy trudno było o jakąkolwiek zasłonę, tak więc nawet pomimo serii nieziemskich uników kilka kul dosięgnęło swojego celu. Pociski spenetrowały w kilku miejscach ciało kosmitki, powodując ból, nie sięgając chyba jednak żadnych ważnych organów.
Na domiar złego ogromny Sentinel zbliżał się właśnie do tamy. Chmura robotów w oddali była już tak blisko, że dało się rozróżniać w niej pojedyncze sylwetki. Całe szczęście członkowie Avengers nie rzucali słów na wiatr. Wielki robot nie czekał nawet na lądowanie aby wystawić swoją dłoń i skupić w niej energię do wystrzału. Do ataku jednak nie doszło, bo robot widocznie się przeładował. Najpierw zaczęła pulsować mu wyciągnięta dłoń, lecz po chwili światło zaczęło dochodzić spod szczelin w poszyciu wzdłuż całej jego sylwetki. Po chwili robot eksplodował z potężnym hukiem, generując przy tym obalający podmuch. Siła wybuchu była tak duża, że na ścianie samej tamy pojawiły się pęknięcia, Powybijała szyby i pourywała wiele słabiej mocowanych elementów takich jak anteny, czy drabiny. Sama tama jednak wytrzymała pomimo pojawiających się gdzieniegdzie przecieków.
Gamora natomiast została porwana z miejsca i musiała w jakiś sposób zareagować, by nie wypaść z przeciwnej strony. Podmuch jeszcze bardziej zaszkodził przebywającemu w powietrzu Zorrotowi. Siła uderzeniowa cisnęła nim o ścianę rusztowania tamy, skąd zsunął się na poziom gruntu. Na moment zamroczyło to jego sensory i był w tym momencie wystawiony na atak. Jego leżący bezwładnie na betonie twórca oberwał jeszcze gorzej. Niczym szmaciana lalka przetoczył się po powierzchni tamy, rozbijając z impetem barierki i znikając po drugiej stronie. Eskadra Sentineli na horyzoncie wybuchała sztuka po sztuce jak łańcuch z petardami. Z robotów nie pozostawało absolutnie nic poza stertą gruzu opadającą w dół na miasto. Wyglądało na to że zagrożenie rzeczywiście minęło.
Chwilę po tym na scenę wkroczyła kawaleria. Trzy helikoptery wojskowe nadleciały od strony jeziora.
Zatoczyły koło po pustej już przestrzeni powietrznej nad obiektem, któremu przyleciały z odsieczą. Jeden z nich wylądował na miejscu do lądowania helikopterów na tamie. Wysiadła z niego załoga, która natychmiast ruszyła w stronę Gamory. Została jej oferowana pomoc medyczna, jeśli się na nią zgodziła, a także informacja, że wszystkie nieprzyjacielskie siły w obrębie miasta zostały zniszczone.
Zwyciężyli.
Powrót do góry Go down
Gamora

Gamora


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 24/05/2014

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Sob Maj 04, 2019 8:31 am

Nawet ona, badass, twardziel z krwi i kości musiała się w końcu skrzywić, gdy kolejna kula przeszyła jej ciało. Nie oznaczało to, że się podda. Ból motywował do jeszcze większych starań i jeszcze fikuśnych uników, na dodatek takich, by sentinel zbyt szybko nie mógł się zorientować jaki będzie kolejny krok zielonej kosmitki. O walce z robotami co nieco wiedziała i szczerze mówiąc przynosiło jej to całkiem niezłą satysfakcje. Wbudowany program stanowił wyzwanie i nie musiała się martwić, że kogoś nieodwracalnie uszkodzi... niech tylko podleci ciut bliżej. Ociupinkę.
Pech chciał, że życzenie wypowiedziała w bardzo, ale to bardzo złą godzinę. Balansując na granicy swojej niebywałej gibkości i zręczności wychwyciła kątem oka coś co coraz bardziej rzucało się w oczy. Coś dzięki czemu atakujący ją sentinel stał się znikomym problemem z którym miała wrażenie bawiła się zbyt długo i zbyt pobłażliwie. Nie musiała na dłużej zawiesić tam swój bystry wzrok by dostrzec jak ten największy unosi metaliczne łapsko i wymierza - prawdopodobnie ostateczny dla niej i dla Estebana cios, ale finalnie nic się nie stało. Uciekając przed jednym robotem, nie oddalając się aż nad to od prawdopodobnie nieprzytomnego mężczyzny, przyglądała się poczynaniom drugiego sentinela, który niebezpiecznie zaczął się mienić. W ostatnim ułamku sekundy dotarło do niej czego to może być oznaką, ale i tak było już za późno. Na szczęście nie była to ani pierwsza, ani ostatnia podbramkowa sytuacja w której się znalazła, więc jej ciało reagowało już instynktownie. Podmuch pchnął ją na tyły tamy i w tym samym momencie wbiła się mieczem w twarde podłoże. Zrobiła to w ostatnim momencie, ale z ulgą przyjęła moment w którym uświadomiła sobie, że miecz ugrzązł w twardej powierzchni... dosłownie w ostatnim momencie. Spojrzała w dół w rozpostartą pod nią przepaść. Wiedziała, że wcześniej upadła niedaleko Estebana, dlatego wyglądała go przyczajona zza winkla, a gdy usłyszała dźwięk rozwalonych barierek wyczekała na odpowiedni moment. Zbroja błysnęła w świetle i nie zastanawiając się długo chwyciła ją za nadgarstek. Pancerz troszkę ważył i trzeba było dodać również wagę nieprzytomnego lub nieżywego Estebana, ale nie był to ciężar ponad jej normę. Impet troszkę zabolał, więc stęknęła z bólu, ale póki nie miała pewności, że w zbroi są zwłoki to nie zamierzała go tu zostawiać. Podciągnęła się na ręce i siłą swoich stalowych mięśni oraz sprytem wspięła się na nadwyrężoną tamę, wciągając za sobą mężczyznę. Usiadła zmęczona i wyciągnęła miecz z betonowej powierzchni.
- Kolejny raz ratujesz mi życie - Szepnęła pod nosem i na kilka sekund pacnęła na twarde podłoże dając sobie chwilę na odsapnięcie. Przymknęła na chwilę powieki, a gdy je otworzyła stała nad nią już pomoc medyczna.
- Zajmijcie się najpierw nim - Odparła podpierając się na łokciach by mieć pełen ogląd na mężczyznę.
Powrót do góry Go down
Fenris
Mistrz Gry
Fenris


Liczba postów : 674
Data dołączenia : 08/06/2012

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Pią Maj 31, 2019 1:38 pm

Gamora miała dosłownie sekundy na namysł co chce w danym momencie osiągnąć. Pech chciał że w tym samym momencie co strzelający do niej robot wystawił się na atak, jej znajomy wojownik wyleciał za poręcz tamy ku zimnej toni pod nimi. O dziwo Zen-whoberianka podjęła wyjątkowo ludzką jak na kosmitkę decyzję i rzuciła się by ratować człowieka.
W ostatniej chwili złapała pędzącą w dół sylwetkę za rękę. Miecz z łatwością wbił się w beton budowli, a ostrze ustawione płazem stanowiło całkiem niezły punk zaczepienia.  Kosmitka musiała wysięgnąć poza krawędź tamy, tak więc teraz na wpół wisiała z jej brzegu, trzymając się rękojeści miecza. O dziwo zbroja człowieka okazała się lżejsza niż wyglądała. Prawdopodobnie użytkownikowi zależało na mobilności bardziej niż na ochronie. To na co mu się to przydało, Gamora widziała jak na dłoni. Dosłownie.
Sytuacja przestała wyglądać różowo, gdy pozostawiony samemu sobie robot podleciał do nich i zatrzymał się w powietrzu. Coś jednak powstrzymało go przed oddaniem strzału. Całe szczęście, bo miał Gamorę i Estebana jak na tarczy strzeleckiej. Zamiast tego spojrzał raz na nich, potem na szczątki Sentineli opadające na ziemię w różnych częściach miasta, potem na nadlatujące pojazdy gwardii narodowej, potem znowu na nich i w pośpiechu oddalił się w stronę miasta.
Zwyczajnie uciekł.
To pozwoliło Gamorze na spokojne podciągnięcie się. Okazało się że na górze czekali już na nią mundurowi gotowi zaoferować swoją pomoc.
Wydobycie Estebana ze zbroi zajęło wojskowym dłuższą chwilę, ale to co w końcu z niej wyciągnęli było w opłakanym stanie. Trudno było go zidentyfikować, ale z tego co Gamora się dowiedziała, mieli zamiar pochować go z honorami jako obrońcę miasta. Oczywiście Strażniczce chłopak zdążył się przedstawić, więc gdyby chciała mogłaby pomóc w identyfikacji zwłok.
Tak czy siak wojskowi skierowali Gamorę do bazy, gdzie opatrzyli jej rany i zaoferowali transport w wybrane przez nią miejsce. Wszystko wskazywało na to że oblężenie Nowego Orleanu przez Sentinele dobiegło końca.
Powrót do góry Go down
Gamora

Gamora


Liczba postów : 183
Data dołączenia : 24/05/2014

Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1Sob Cze 01, 2019 9:21 am

Wbrew pozorom Gamora miała w sobie o wiele więcej ludzkich emocji. O wiele więcej niż powinna po tym co przeżyła w przeszłości... O wiele więcej po tym do czego przyłożyła rękę oraz przy czym stała się głównym prowodyrem. Wiedziała, że będzie się to za nią ciągnąć całe życie, ale to dobrze. Akceptowała to. Musiała o tym pamiętać, by nigdy więcej nie zboczyć z tej ścieżki. ...Do momentu, aż wyrzuty sumienia nie staną się o wiele bardziej ciążące.
Nie żeby nie pojawiły się wątpliwości, że rzucanie się za nieznajomym, który mimo wszystko pomógł to dobry pomysł. A przynajmniej taka refleksja ją naszła, gdy zwisała niczym przybity do ściany worek kartofli z przytwierdzonym do niego drugim, cięższym workiem kartofli, gdy na przedzie zawisł wróg, a ona akurat miała zajęte ręce robotą. Pierwsze co przyszło jej do głowy by go strącić Estebanem, ale na szczęście nie musiała jeszcze bardziej nadwyrężać jego zdrowia, co i tak później wyjdzie, że nie miało żadnego znaczenia.
Z ulgą przyjęła decyzje robota i tak jej to poprawiło nastrój, że nawet dała sobie pomóc wojskowym przy wciągnięciu na bardziej... stabilną powierzchnie. Stanęła na nogi by z góry móc wpatrywać się w ich poczynania przy zbroi Estebana, ot tak, kontrolnie jak to ona, by panować nad sytuacją, ale niestety. Tak jak myślała. Ciało człowieka było zbyt kruche by mogło przetrwać tak wiele perturbacji.
Nie odwróciła wzroku od tego co po nim pozostało. Wyglądała na obojętną, ale nie mogła powiedzieć, że jego śmierć zupełnie jej nie obeszła. Może nie znali się długo, ale walcząc ramię w ramię człowiek poznawał drugiego człowieka szybciej niż obcując z nim wiele lat.
Gamora postanowiła się podzielić imieniem i nazwiskiem mężczyzny, który bohatersko zginął w walce i pogrążywszy się głęboko w swoich emocjach oddaliła się w kierunku helikoptera.

//zt dziękuję:)
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Lakefront Airport Empty
PisanieTemat: Re: Lakefront Airport   Lakefront Airport Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Lakefront Airport
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» John F. Kennedy International Airport

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Orlean-
Skocz do: