|
| Luwr | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Luwr Pon Kwi 08, 2019 8:55 am | |
| First topic message reminder :Jedno z największych muzeów na świecie, mieszaczce się w dawnym pałacu królewskim wzniesionym przez ktróla Filipa II Augusta. Stanowi jedno z ważniejszych punktów orientacyjnych stolicy Francji. Luwr położony jest między ulicą de Rivoli i prawym brzegiem Sekwany oraz ogrodami Tuileries i rue du Louvre w obrębie 1. dzielnicy. W kompleksie budynków o całkowitej powierzchni wynoszącej 60 600 metrów kwadratowych znajdują się zbiory liczące około 300 000 dzieł sztuki od czasów najdawniejszych po połowę wieku XIX, dzieła światowego dziedzictwa o największej sławie takie jak np. stela z kodeksem Hammurabiego, Nike z Samotraki, Wenus z Milo, Mona Lisa Leonarda da Vinci. Obecnie Luwr podzielony jest na trzy sekcje odpowiadające trójdzielnemu układowi przestrzennemu budowli. Punktem wyjścia jest Hall Napoleona położony poniżej szklanej piramidy. Mieszczą się tam informacja, kasy biletowe, kawiarnie, butiki z pamiątkami oraz wejścia do trzech pawilonów którymi są: • Sully, która obejmuje najstarsze zachowane zabudowania pałacu skupione wokół Cour Caree – dziedzińca wewnętrznego. • Denon, południowe skrzydło pałacu położone przy brzegu Sekwany. • Richelieu, północne skrzydło pałacu położone przy ulicy Rivoli. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Luwr Nie Kwi 12, 2020 1:22 pm | |
| Masters został mocno zaskoczony faktem, że Black Cat zamiast utrudniać mu pracę, dla odmiany ją ułatwiła. Wiedział, że nie ma co się przyzwyczajać, ale kiedy w grę wchodziła utrata Richelieu, nagle stawka stawała się zbyt poważna. Niezależnie od sytuacji w łazience, oczy Taskamstera, jak przystało na profesjonalistę, pozostawały przyklejone do drzwi wejściowych. Słowa kotki natomiast, dały najemnikowi do myślenia. Jeżeli Pan Ćma faktycznie był tak wpływowy, na jakiego się kreował, to obecny bajzel nie mógł mu umknąć. Tylko, czy nakręcany przez Felicję chaos w paryskim półświatku mu przeszkadzał? Zwłaszcza, że kontaktując się z Tonym, mógł całą sytuację szybko i sprawnie rozwiązać. Może lepiej, że tego nie zrobił, bo rozdzielenie kotki z Richelieu nie skończyłoby się najlepiej dla rozdzielającego. Chyba, że to część większego planu zaatakowania przestępczych rywali. Masters szczerze wątpił w to, że mafiozo przewidział wszystkie przypadki wczorajszej nocy i zaaranżował znalezienie Richelieu. Jeśli już, to wykorzystuje aktualną sytuację do swoich celów. Tylko, że najemnik nie mógł być tego pewien. Zbyt dużo przypadków. Będzie trzeba wyciągnąć te informacje z samego Pana Muchy, jak go nazywała Felicja. Po dobroci, albo i nie. - Zgadzam się - przytaknął dziewczynie. Prawdę mówiąc przyzwyczaił się do tego, że Black Cat jest "pańcią" Richelieu. Sam kocur również nie wydawał się niezadowolony z zmiany właściciela. Jeżeli jednak jest on celem zbirów i uda im się go pochwycić, to Taskmaster spodziewał się, że złodziejka nie spocznie, póki go nie odzyska. Sięgnął do plecaka i przełożył lokalizator do sakwy na swoim pasie. Chociaż zrezygnował z peleryny, to jednak przypiął miecz i założył na plecy tarczę. Miał nadzieję, że unikną kłopotów, ale przyzwyczaił się też do tego, że obecność Black Cat przyciąga je, jak magnes. Te rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. O wilku mowa. Najemnik machnął do Black Cat, żeby schodziła i sam odezwał się ze środka pokoju, nie przestając celować w drzwi. - Kto tam?! - T-to znowu ja! Mam to, co miałem przynieść! Podejrzanie szybko udało się recepcjoniście zdobyć dobrego szampana. O ile w ogóle go zdobył. Dla Taskmastera napój wyskokowy nie był ważny, interesowały go tylko wydrukowane dokumenty. - Nie mogę teraz podejść pod drzwi - odkrzyknął ze środka pokoju, chcąc dać kotce czas na bezpieczne zejście na dół. - Wsuń wydrukowane dokumenty pod drzwiami i zaraz podejdę ci otworzyć! Madmoiselle już nie może się doczekać szampana! Stąpając najciszej, jak potrafił, Masters podszedł do swojego plecaka. Jedną ręką wciąż celując z karabinka w drzwi, złapał plecak i podstawił go pod okno, przygotowując się do szybkiej ewakuacji. Następnie, wciąż skradając się, podszedł do leżących na podłodze dokumentów. Ocenił na oko ilość stron i przeczytał pobieżnie pierwszą stronę. Wszystko wydawało się w porządku, więc szybko chwycił za plik kartek, zwinął je i włożył za pas. W tym właśnie momencie drzwi eksplodowały w deszczu drzazg. Nim najemnik zdążył wypalić ze swojego AR-15, ręka większa niż jego głowa złapała go i szarpnęła. Taskmaster znalazł się w korytarzu mimo dzielącej ich ściany. Przebicie się przez stare budownictwo nie należało do najprzyjemniejszych doznań, ale mimo bólu, najemnik zachował przytomność umysłu. Wszędzie unosiła się chmura tynku, skutecznie blokując widoczność. Jedynie figura trzymającego go wielkoluda była widoczna. Nie bardzo mógł przy takiej bliskości użyć broni długiej, dlatego dobył szybkim ruchem noża i korzystając z trzymającej go ręki jako punktu odniesienia, wbił go pod pachę oponenta. A przynajmniej powinien wbić, bo mimo siły, jaką Masters włożył w cios, ostrze nie zagłębiło się w ciało. Odpowiedzią przeciwnika, było ciśnięcie trzymanego mężczyzny z powrotem do pokoju, powiększając zrobioną wcześniej dziurę. Taskmaster uderzył o podłogę i przejechał po niej, zatrzymując się na swoim plecaku. Kręciło mu się w głowie i dwoiło w oczach, ale zobaczył jak przez zniszczone drzwi i dziurę w ścianie, wchodzi ten, który go tak urządził. Mężczyzna miał wzrost koszykarza, ale budowę ciężarowca, jego oczy nie wydawały się mieć źrenic, ale mimo tego, wydawał się patrzeć wprost na leżącego najemnika. Cholera, mają mutanta. - Dlaczego supersilni są też zawsze supertwardzi - Masters zapytał powietrze, podnosząc się. Wiedząc, że broń biała była nieskuteczna, nie zamierzał sprawdzać wytrzymałości oponenta na inne środki przymusu. Zwłaszcza, że kotka mogła się natknąć na dole na resztę szukającej Richelieu zgrai. Płynnym ruchem schował nóż i chwycił taktyczny pakunek, który sobie wcześniej przygotował. Następnie wyskoczył przez okno, zawieszając się na wolnej ręce. Okienna rama zajęczała w proteście na takie traktowanie i groziła puszczeniem kitu. Najemnik natychmiast wyrzucił plecak w górę i puścił się. W odpowiednim momencie odbił od ściany i przeturlał, wyhamowując. Nie tracąc czasu, wyprostował się i złapał spadający plecak. Momentalnie rozejrzał się za Felicją, zakładając pakunek na ramię. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Luwr Wto Kwi 14, 2020 9:09 am | |
| Obecność Richelieu przy jej boku, stanowiła namacalny dowód na to, że Black Cat czasem postępowała wbrew własnym zasadom, zgodnie z którym pozostawała skupiona tylko i wyłącznie na głównym celu, nawet jeśli okazja sama z siebie podsuwała większe możliwości. Włamując się do Tower by ukraść klejnoty koronne, należy oprzeć się pokusie, przeglądania tam innych, pomniejszych świecidełek. Felicja twardo trzymała się dewizy by nie dać się rozpraszać czynnikom zewnętrznym. A przynajmniej trzymała się jej tak długo, dopóki owe czynniki nie okazały się być kotami. W swoim mieszkaniu złodziejka posiadała pancerne drzwi i najnowszy system alarmowy, potrafiący wyrządzić krzywdę każdemu kto miałby ochotę naruszyć jej rewir oraz ogólnie dostępne przejście dla każdej kociej znajdy, która postanowiła poszwendać się po mieście, w przerwach miedzy posiłkami. Dlatego też Black Cat pozostawała zdeterminowana by nie opuszczać Paryża inaczej niż z Richelieu przy swoim boku. Bez względu na to komu jeszcze będzie musiała nadepnąć na odcisk. Plan złodziejki był banalnie prosty. Wykorzystując swoją kocią zręczność i umiejętności wspinaczki połączone z wyposażeniem w postaci specjalnych haków, panna Hardy liczyła, ze schodząc z pokoju na piętrze zyska wystarczającą przewagę by uciec nie tylko zbirom czyhającym na jej kota, ale również Taskmasterowi z jego nadmiernie opiekuńczą paranoją. Kotka bardzo sprawnie ześlizgnęła się po zewnętrznej elewacji budynku, z pełnym przekonaniem, że masywnemu i mało elastycznemu najemnikowi proces ten zajmie znacznie więcej czasu. Wszystko wyglądało by świetnie, gdyby nie fakt iż na samym dole zamiast spodziewanego samochodu do wynajęcia, na uciekinierkę czekał trzyosobowy komitat powitalny, z wycałowaną w nią bronią automatyczną. - Paniusia pozwoli, że od teraz my zaopiekujemy się zwierzakiem. – Powiedział ten stojący na środku, najwyraźniej będący dowódcą oddziału. - To jakieś nieporozumienie … - Felicja usiłowała zyskać na czasie, poprzez próbę przekonania napastników że maja w rękach nie tego kota. W tym momencie w budynku rozległ się huk eksplozji, a w stronę osób znajdujących się przed wejściem poleciała chmara pyłu, odłamki tynku, szkła, drewna, gruzu i innych drobnych elementów stanowiących wyposażenie byłego już pokoju Taskmastera. Złodziejka mogła mówić o szczęściu lub z racji że powyższa terminologia była przez nią chwilowo zastrzeżona, o efekcie chłodnej kalkulacji, w każdym bądź razie, dzięki temu iż sama Black Cat stała tyłem do wybuchu, praktycznie opierając się przy tym o ściany hotelu, cały impet jaki niosła za sobą eksplozja, trafił na jej napastników i to oni byli tymi którzy zostali zmuszeni by chociaż na chwilę osłonić twarz lub zamknąć oczy, co sama złodziejka postanowiła natychmiast wykorzystać. W innych okolicznościach Felicja po prostu zadowoliłaby się ucieczką, wykorzystując daną jej przewagę, jednak w tym przypadku chodziło o Richelieu i osoby pragnące jej go odebrać, co zasługiwało na bardziej stanowcza odpowiedz. Dlatego też zamiast zniknąć gdzieś w cieniu, Black Cat rzuciła się między dwójkę przeciwników, w pełnym biegu, wyciągniętymi pazurami, jednego z nich tnąc w okolicy szyi, a drugiego przez ścięgna, nieznacznie powyżej wewnętrznej części kolana. Trzeci z potencjalnych przeciwników zniknął gdzieś w tabunach kurzu, w związku z czym Felicja postanowiła nie tracić czasu na jego unieruchomienie, zwłaszcza iż spodziewała się, że wybuch na piętrze może sprawić, iż lada chwila z hotelu wybiegnie znacznie więcej nieprzychylnie nastawionych jej drani. Felicja wolała wykorzystać zamieszanie by jak najszybciej dotrzeć do samochodu Taskmastera. Biegnąc, przez chwilę usłyszała za sobą krótką serie z pistoletu, pociski którego z charakterystycznym dźwiękiem odbiły się od ścian mijanego przez nią budynku. - Nie strzelaj idioto! Trafisz kota! – Krzyknął ktoś zachowujący w tym wszystkim znacznie więcej zimnej krwi, na co sama Felicja mogła jedynie milcząco zgodzić się z taką argumentacją, choć zapewne ona i ten którzy wrzeszczał mieli na myśli nieco innego „kota”. Chwile później do uszu złodziejki doszedł kolejny krzyk, tym razem bardziej niż złość, zdradzający oznaki przerażenia. - Tam jest! Black Cat pospiesznie rozejrzała się wokół siebie. Nie zauważyła żadnego z napastników, co prawdopodobnie oznaczało że ostatni komentarz nie dotyczył jej. Upewniając się ze Richelieu cały i zdrowy siedzi w jej torbie, złodziejka wsiadła do auta. Choć może nie był to czas na koncert życzeń, do głowy panny Hardy przebiła się myśl, że wolałaby motocykl. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Luwr Nie Kwi 19, 2020 10:54 pm | |
| Taskmaster zdołał zobaczyć, jak Felicja znika za rogiem budynku, więc po zabezpieczeniu plecaka, puścił się za nią pędem. Nie uszedł nawet trzech metrów, gdy najbliższą okolicą zatrząsł apokaliptyczny huk. Fala uderzeniowa, niosąca ze sobą fragmenty budynku i zawartość pokoju, przetoczyła się po uliczce, rzucając najemnika na kolana. Siła wybuchu przygięła go do ziemi, niczym ręka niewidzialnego giganta i wzbiła chmurę pyłu, przesłaniającą wszystko dookoła, jakby ten sam gigant dmuchnął w dogasające ognisko. Ogłuszony Masters wstał i zatoczył się pod ścianę. Nie zdał sobie sprawy, kiedy się przy niej znalazł. Sama mina była wystarczająca, żeby spustoszyć pokój, ale ta eksplozja była zbyt potężna. Ilość pozostawionej w szafie amunicji była niemała, ale podejrzewał, że ktoś wniósł do pokoju coś jeszcze. Albo mutant poza swoją wytrzymałością miał jeszcze inną moc, która zwielokrotniła moc wybuchu. Wszystko to przewalało się przez głowę mężczyzny, kiedy ten dochodził do siebie. Ciągły gwizd w jego uszach powoli ustawał, dając pola odgłosom z zewnątrz. Odgłosom, które najemnik od razu rozpoznał. Wystrzały broni automatycznej, które wciąż jeszcze brzmiały dla niego, jak trzaski słabych petard. Ruszył w stronę źródła dźwięku broni palnej, wciąż opierając się o ścianę. Wirujące w powietrzu odłamki tynku i cegieł mieszały się z dymem, tworząc zasłonę przykrywającą przed wzrokiem wszystko, co było dalej niż na wyciągnięcie ręki. W takiej sytuacji karabin i pistolety były dla niego bezużyteczne. Taskmaster zdecydował się na dobycie sprawdzonego miecza, który przy takiej widoczności, będzie najpraktyczniejszy. Wzrok nie pomagał mu w nawigacji, więc musiał się zdać na dochodzący jeszcze do normalności słuch. Został nagrodzony krzykiem karcącym strzelca za nierozważne użycie broni, który pozwolił mu zlokalizować swój cel wśród dymu. Przez tą unoszącą się wszędzie sztuczną mgłę, najemnik nie zawuażył draba, przytomnie chcącego pohamować swoich kumpli i dwaj mężczyźni zderzyli się ze sobą. Nim tamten zdołał zdołał zareagować, został powalony łokciem, uderzającym w skroń. Jęk upadającego zbira zaalarmował jego nierozważnego towarzysza. Ten już niestety otrzymał cios mieczem i dołączył do swojego kompana na bruku w dużo gorszym stanie. Szczęściem, czy też nieszczęściem, w tym momencie zawiał wiatr, rozwiewając nieco pyłu, przez co postać najemnika mogła zostać dostrzeżona. Dwóch kolejnych go zauważyło i momentalnie podniosło alarm. Widok jego maski musiał zadziałać, bo w ostrzeżenie bandziorów wkradła się wyczuwalna nuta strachu. Taskmaster wykorzystał to bezbłędnie, doskakując do swoich przeciwników. Pierwszy zdołał jedynie wycelować automat w stronę czegoś, co z jego perspektywy, było potworem, żywcem wyciągniętym z koszmarów. Miecz przeciął najpierw lufę, potem ramię i kolbę, by zagłębić się w piersi nieszczęśnika. Gdy jego głowa dotknęła bruku, już był martwy. Drugi nie miał większego szczęścia, bo but najemnika strzaskał mu kolano. Zawył z bólu, lecz wycie momentalnie przeszło w charkot, gdy ostrze przejechało po jego gardle, zostawiając broczącą pręgę. Tupot dochodzący ze strony, jak wydawało się Tony'emu, wejścia do budynku, zaalarmował Mastersa o nadchodzących posiłkach. Przetoczył się nad ciałem zabitego i rozważył użycie swojego karabinku. Musiał jednak wziąć pod uwagę, że położenie Black Cat nie było mu jeszcze znane. Nie zamierzał ryzykować możliwości, że dosięgnie jej rykoszet. Biorąc to pod uwagę, wycofał się, używając opadającej już chmury pyłu, jako zasłony. Jego odwrót skierowany był w stronę miejsc parkingowych, bo tam miał nadzieję znaleźć samochód. Jeżeli Felicja zaparkowała dalej, to będzie miał problem. Gdy wyglądało na to, że jego ucieczka się powiodła usłyszał nagle za plecami odgłos silnika. Niczym jeleń w świetle reflektorów, stał akurat na drodze sinego od pyłu auta bez czasu na reakcję. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Luwr Wto Kwi 21, 2020 11:43 am | |
| Krótka wizyta w Paryżu nauczyła Black Cat jednej rzeczy, a mianowicie tego, że psychopaci w Europie niczym nie ustępują tym z Ameryki. Zwłaszcza jeśli brać pod uwagę nie liczenie się z środkami, zastosowanymi byleby tylko osiągnąć swój cel. Panna Hardy była osobą która przykładała dużą wagę do zrozumienia motywacji swoich wrogów. Dogłębne poznanie przeciwnika, uważała za spory atut. Zresztą podobną zasadę stosowała w odniesieniu do sojuszników. Dlatego też starała się odgadnąć, dlaczego ktoś miałby wysadzać w powietrze własny budynek, nie tylko pozbawiając się przy tym źródła stałego i pewnie niezłego dochodu, ale również ryzykując własnym życiem, jako że odpowiedzialny za detonację wciąż pozostawał w hotelu? Oczywiście w oczach Felicji, cel w postaci zdobycia kota w pełni usprawiedliwiał takie działania, z typowym szaleństwem nie mając nic wspólnego, choć rozumowanie powyższe opierało się głównie na tym, że samej Black Cat również zdarzały się podobne akcje. A przecież ona nie była stuknięta. Problem w tym, że elementarna logika nakazywała aby przed rozpirzeniem własnego lokum, zainteresować się czy wspomniany wcześniej kot, nie znajduje się przypadkiem w pobliżu miejsca gdzie radośnie fruwają cegły. Innymi słowy złodziejka musiała liczyć się z tym że ma do czynienia z wariatami, zdesperowanymi by dobrać się do Richelieu. Istniała tez możliwość że za samym wybuchem stoi Taskmaster. Zdaniem Felicji wpisywałoby się to idealnie w jego metody działania, takie jak na przykład obsesyjne zacieranie śladów, głośno wyrażone niezadowolenie z jakości hotelowej obsługi, czy dywersja w postaci tumanów unoszącego się kurzu, mająca za zadanie ułatwić im ucieczkę. Szkoda tylko że trupia łepetyna nie pomyślał o tym, że w chmurze pyłu, również uciekający poruszają się po omacku. Biegnąc do samochodu, Felicja uświadomiła sobie do czego niektórym tak zwanym „bohaterom”, służy idiotyczny ekwipunek za jaki uważała pelerynę. Ona sama mogła jedynie osłonić twarz swoimi włosami, co jako osłona przed wszechobecnym kurzem sprawdzało się raczej średnio. Właśnie postanowiła aby na jakiś czas zrezygnować z żartów na temat maski spider –mana. Mając na uwadze że wybuch w hotelu dość szybko ściągnie w to miejsce najróżniejsze służby mundurowe, w tym również te których Felicja wolałaby nie oglądać, złodziejka starała się nie marnować czasu. W minimalistyczny sposób, przednią szybę samochodu jedynie przetarła kilka razu dłonią, zgarniając z niej ten nadmiar pyłu z którym mogłyby sobie nie poradzić wycieraczki, a następnie z piskiem opon włączyła się do ruchu. I od razu potrąciła przeszkodę na swojej drodze. Było to coś dużego. Coś co finalnie przeturlało się przez maskę auta, jego dach i bagażnik, a na koniec musiało spaść gdzieś za nią. Felicja nie zamierzała sprawdzać czym lub kim była jej ofiara. Jeśli w ogóle spoglądała za siebie, to robiła to tylko po to upewnić się ze nie jest ścigana. Potrąceni przechodnie stanowili skalkulowane ryzyko. Tymczasem kotka skupiała się głównie na tym, by jak najszybciej dojechać na lotnisko, gdzie następnie spróbuje znaleźć sposób na wykupienie lotu bez wcześniejszej rezerwacji, tłumacząc się przy tym dlaczego wygląda jak czarny kot wyturlany w mące. Niestety, choć akurat tego że coś pójdzie nie tak Black Cat mogła się spodziewać, po jakimś czasie ujrzała podążającą za sobą grupę motocyklistów. Na szybko naliczyła ich przynajmniej pięcioro. Wszyscy byli uzbrojeni po zęby, i co pewnie spodobałoby się Taskmasterowni, ukrywali twarze za maskami przypominającymi kościotrupy. Złodziejka natychmiast przyspieszyła, wciskając pedał gazu w podłogę. Przy takim towarzystwie mandat za przekroczenie prędkości, brudne szyby lub brak niektórych elementów nadwozia, raczej jej nie groził. Za to zupełnie inaczej miała się sprawa jak chodzi o możliwą kolizję drogową. Przynajmniej jak chodzi o samochody, kierowcą Felicja była raczej przeciętnym. Na motorze zaś, mówiąc najogólniej, wymiatała. Dlatego też chętnie zamieniłaby się z swoimi prześladowcami na środki komunikacji. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Luwr Pią Kwi 24, 2020 8:02 pm | |
| Dzięki pancerzowi, uderzenie o maskę było boleśniejsze dla dumy Taskmastera niż dla jego ciała. Na dodatek znalazł w tej sytuacji pozytyw. Pozytywem tym była twarz Black Cat, widoczna przez przednią szybę, podczas przeturlania się. Pokonanie w ten sposób całej długości samochodu i upadek na ziemię odbiły się na zdrowiu najemnika. Był pewien, że nazajutrz będzie wyglądał jak przejrzały banan. Tony miał ochotę sobie poleżeć i odpocząć, wszak nie spał od ponad trzydziestu godzin. Do akcji zmobilizował go jednak widok, jaki rozpostarł się przed nim po rozwianiu chmury pyłu. Grupa zbirów ładowała się na zakrytą plandeką pakę półciężarówki, która pamiętała pewnie czasy Muru Berlińskiego. Wraz z nimi wsiadł tam gigant, którego Masters miał nieprzyjemność spotkać wcześniej. Z zadowoleniem zauważył, że mutant nosił na sobie ślady eksplozji i wyraźnie kulał, co znaczyło, że nie był tak niewrażliwy, jak się tego najemnik obawiał. Auto ruszyło, flankowane przez flotę ścigaczy. Jeden z motocyklistów zatrzymał się przy leżącym Taskmasterze. Podniósł szybkę kasku stylizowanego na czaszkę i krzyknął do odjeżdżających towarzyszy. - Co z nim zrobić?! - Zostaw go! Mamy dorwać kota! Mężczyzna zamknął przyłbicę i ruszył, by dołączyć do grupy pościgowej. Taskmaster natychmiast zerwał się na równe nogi i zdjął odjeżdżającego serią z karabinku. Trupia czaszka na hełmie bardzo teraz do niego pasowała. Klnąc pod nosem siniaki, które dotkliwie odczuwał pod pancerzem, Masters podszedł do jednośladu. Z uznaniem ocenił model i jego osiągi. To niestety nie wróżyło dobrze Felicji, uciekającej samochodem. Wsiadł na zdobyczny pojazd i ruszył za swoją podopieczną i jej pościgiem. Jadąc, zdał sobie sprawę, że jest w stanie ich prześcignąć, jeśli użyje skrótu. Skrótem tym był przejazd przez blokowisko, które pokonał na piechotę w drodze tutaj. Dzięki temu wiedział, że bez problemu pokona motocyklem tą trasę i przetnie drogę kotce oraz polującym na nią zbirom. Jak pomyślał, tak zrobił i gwałtownie skręcił wjeżdżając w betonowy labirynt. Gnając przed siebie, otoczenie zlało się dla jadącego Taskmastera w szarą smugę, przeplecioną nagłymi eksplozjami kolorów sygnującymi mijane przejawy sztuki ulicznej. Mieszkańcy wyglądali zaciekawieni przez okna, słysząc ryk pracującego na wysokich obrotach silnika. Grupki zarówno młodocianych delikwentów, jak i starszych rzezimieszków nie odważyły zbliżyć się do uzbrojonego po zęby motocyklisty z czaszką zamiast twarzy, pędzącego na złamanie karku przez ich terytorium. Masters wyjechał z powrotem na ulicę, mijając plac budowy. Zarówno zakurzony samochód, jak i goniące go motocykle zbliżały się w jego stronę. Najemnik zastanowił się przez chwilę. Mógł użyć broni palnej, ale ruch drogowy był pełny niewinnych cywili. Wolał nie ryzykować ich życiem, póki nie było to absolutnie konieczne. To znaczyło, że musiał znaleźć kreatywne sposoby na eliminację przeciwników. Jego uwagę zwróciły budulce czekające na wykorzystanie w powstającej konstrukcji i te pozostałe po poprzedniej budowli. Podjechał i złapał metalowy pręt zakończony ukruszonym kawałkiem betonu i ruszył na spotkanie nadciągającej kawalkadzie. Jadąc, najemnik opuścił pręt, wykorzystując trzymający się go wciąż fragment betonu za przeciwwagę. Ciekawiło go, czy średniowieczni rycerze czuli się podczas turniejów tak samo głupio, jak on teraz. Mijając samochód Black Cat zwrócił uwagę, że jest cała i zdrowa, więc jego zlecenie jak na razie było udane. Do pierwszego ze ściągających ją zbirów dotarło, co widzi i momentalnie odbił w bok unikając prowizorycznej kopii Taskmastera. Jadącemu za nim już się to nie udało. Tuż przed uderzeniem Masters puścił pręt i pozwolił działać fizyce. Efekt był o tyle spektakularny, co makabryczny. Pierwszy załatwiony. Dwójka jadąca za nim odbiła na boki. Jeden z nich miał tego pecha, że zahaczył o krawężnik i zatrzymał się na lampie ulicznej. Kolejny wyeliminowany. Drugi miał zamiar ominąć o włos nowoczesnego rycerza. Taskmaster był kilka ruchów przed nim. Zahamował i skręcił, aż pęd podniósł tył ścigacza i zarzucił nim w bok. Tylne koło zderzyło się z hełmem oponenta, zmiatając go z pojazdu. Trzeci z głowy. Przez ten czas kolejna dwójka jeźdźców wyminęła kraksę. Najemnik wykonał na przednim kole obrót o 180 stopni i dodał gazu jeszcze zanim tylne koło dotknęło drogi. Pisk palenia gumy na asfalcie poniósł się po ulicy i Masters ruszył za nimi w pościg. Pierwszy z motocyklistów doścignął samochód kotki. Tony obawiał się, że zacznie auto ostrzeliwać, ale widocznie, mieli zamiar odzyskać Richelieu żywego. Zamiast broni palnej, kierowca ścigacza dobył łańcuch zakończony hakiem, którym zaczął wymachiwać nad głową. Czyli będą ją chcieli unieruchomić. To rozwiało obawy Mastersa. Tak długo, jak Felicja miała w aucie kocura, nie odważą się do niej strzelać. Drugi w kolejce zbir przyspieszył i sięgnął po swój łańcuch, by dołączyć do pierwszego. Trzeci obejrzał się i złapał pistolet maszynowy celując w stronę najemnika. Ten momentalnie zjechał z toru lotu pocisków i znalazł się za swoja kolejną ofiarą. Seria trafiła w jadącego za nim sedana, który zaraz po tym zjechał na chodnik. Masters nie zauważył, czy kierowca i jego pasażerowie oberwali. Miał na głowie swoje własne bezpieczeństwo. Nie chcąc doprowadzić do tego samego, zaniechał użycia pistoletu, a zamiast tego, dobył miecza i dodał gazu. Taskmaster dogonił strzelca i machnął mieczem gdy ten właśnie wycelował w niego i nacisnął spust. Rozległo się puste terkotanie, niemal zagłuszone przez świst pędzącego powietrza. Motocyklista zorientował się, że trzyma starannie odciętą połowę broni. Najemnik tymczasem zbliżał się by wykonać kolejny cios. Ku zaskoczeniu Mastersa drab sparował, używając łomu i w odwecie zamachnął się. Tony odbił w bok unikając uderzenia. Nim przeciwnicy mogli ponowić ten niecodzienny fechtunek, rozjechali się, by wyprzedzić cysternę. Z drugiej strony, jakiś nastolatek na tylnym siedzeniu rodzinnego kombi nagrywał komórką starcie, które niewątpliwie zaliczy w sieci setki tysięcy wyświetleń. Masters rozważał przez moment nastraszenie chłopaka, ale mleko już się rozlało. Musiał liczyć na to, że efekt pościgu i eliminacji wielu uzbrojonych przeciwników na ulicach Paryża w biały dzień, będzie pozytywny dla jego portfolio. Po zostawieniu cysterny w tyle, dwójka walczących na mechanicznych rumakach ponownie zwarła się w boju. To, że przeciwnik machał łomem, jak cepem, nie zmieniało faktu, że przy ich prędkości, Taskmaster mocno pożałowałby gdyby uderzenie go sięgnęło. Zamiast zbijać kolejny wymach, najemnik zbliżył się i zahaczył ostrzem o łapkę do wyciągania gwoździ. Gwałtownym ruchem wyszarpnął łom z ręki oponenta. Ten, nie tracąc czasu, odsunął się od szermierza i wyjął z kabury rewolwer. Nie mając czasu na manewr defensywny, Masters złapał przechwycony łom i cisnął nim w przednie koło wrogiego ścigacza. Narzędzie wpadło między szprychy i w chmurze iskier oraz dymu zatrzymało kręcenie się felgi. Pojazd momentalnie zaczął koziołkować, wyrzucając swojego jeźdźca, jak z procy nim ten zdążył oddać strzał. To był czwarty, zostało jeszcze dwóch. Tony obejrzał się za siebie. Zauważył, że półciężarówka w obstawie ostatnich dwóch jednośladów znacznie się do nich zbliżyła. Następnie zwrócił swoją uwagę na to, co się działo przed nim. W jego ocenie, Black Cat była mizernym kierowcą, ale jej styl jazdy skutecznie utrudniał dwóm napastnikom wbicie haków w karoserię. Najpierw musi się z nimi uporać, a potem będzie się martwił ciężarówką wypełnioną zbirami i jednym cholernie twardym mutantem. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Luwr Nie Kwi 26, 2020 2:42 pm | |
| Felica zawsze powtarzała, że lubi jak mężczyzna wie czego w życiu chce. Jednak, ci którzy ją ścigali, doskonale wiedzieli że chcą przejąć w swoje łapy Richelieu, a mimo to złodziejka nie lubiła ich ani trochę. Powyższy paradoks dowodził, iż nie ma czegoś takiego jak uniwersalne powiedzonka. Albo po prostu Black Cat jeszcze takiego nie wymyśliła. Złodziejka doszła do wniosku, że będzie musiała zajęć się tym kiedy indziej. Chwilowo miała dość problemów z dwójką zbirów okładających jej auto jakimiś łańcuchami. Na pierwszy rzut oka trudno było ocenić zasadność objętej przez gangsterów strategii. Nawet jeśli samochód którym poruszała się kotka, nie należał do tak zwanych krążowników szos, to z pewnością jego moc była większa niż ta jaką generowały oba motocykle, a co za tym idzie, próba zatrzymania dwuśladu w ten sposób, niechybnie musiała skończyć się dla zbirów nieprzyjemnym koziołkowaniem i całą serią siniaków. No chyba że ci ostatni mieli w zanadrzu coś więcej pod maską. Na przykład ciężarówkę. Jakby w odpowiedzi na rozmyślania kotki, wielgachna maszyna pojawiła się w wstecznych lusterkach małego renault, wynajętego przez jakże by inaczej, bardzo skromnego profesora Fortuno. Teraz przynajmniej plan jej przeciwników miał jakiś sens. Gorzej z jego wykonaniem. Próba wybicia szyby i zahaczenia haków o karoserie samochodu, okazała się nie być zadaniem łatwym. A przynajmniej nie jeśli próbowało się dokonać tej sztuki wymachując łańcuchem niczym jakimś kiścieniem. Z drugiej strony, skrócenie dystansu w celu bezpośredniego założenia haków skończyła się dla bandziorów jeszcze gorzej. Wiedząc czego może się spodziewać, Black Cat postanowiła udowodnić swoim prześladowcom, że ona również potrafi posługiwać się wszelkiej maści ostrymi przedmiotami. Złodziejka cierpliwie wyczekała chwili w której pięść pierwszego z gangsterów rozbiła boczną szybę, tą znajdującą się od strony pasażera siedzącego przy kierowcy, czyli dokładnie tam gdzie obecnie leżał sobie Richelieu, pozwalając zamaskowanemu złoczyńcy wpaść na pomysł, że może on zostać królem polowania, zabierając kota z jago fotela, tylko po to by z całą siłą wbić jeden z swoich pazurów w dłoń wyciągniętą w kierunku zwierzaka, czyniąc to z takim impetem, iż praktycznie przygwoździła delikwenta do wewnętrznej strony samochodowych drzwi. Zabójca momentalnie stracił panowanie nad swoim motocyklem, który to wysunął mu się spod nóg, niemal od razu zostając daleko w tyle za rozpędzonym autem prowadzonym przez pannę Hardy, natomiast sam mężczyzna po prostu wisiał przy jego boku, swoimi pośladkami szorując asfalt. Chwilowy tryumf specjalnie nie poprawił położenia kotki. Jeden oprych mniej to wciąż daleka droga do bezpiecznej przystani. Zwłaszcza ze Felicja musiała zmagać się nie tylko z swoimi brakami jak chodzi o umiejętności rajdowe, jak również, a może przede wszystkim, z faktem iż w ogóle nie znała topografii Paryża. Prowadząc po omacku, kotka ryzykowała nieustanną koniecznością pokonywania kolejnych skrzyżowań na czerwonym świetle, nie wspominając już o możliwości zupełnie przypadkowego zapędzenia się w ślepą uliczkę. Z tego powody Black Cat starała się trzymać jedynej dobrze znanej sobie trasy, a mianowicie tej, którą kilka godzin wcześniej pokonała jadać do Luwru. Dodatkowo ilość policji sił specjalnych i tajnych agentów, zgromadzonych obecnie wokół muzeum, dawało nadzieję że ścigający ją mafiosi na moment odpuszczą. Choc bez wątpienia złodziejka szukająca schronienia w rakach funkcjonariuszy prawa, to musiał być niezły paradoks. Póki co drugi z ścigających ją motocyklistów, widząc iż uciekająca kobieta jest nieuzbrojona, a przynajmniej nie posiada przy sobie żadnej broni palnej, zdecydowanie nabrał pewności siebie, usiłując dostać się do pojazdu od strony bagażnika. Mężczyzna najpierw wybił znajdującą się tam szybę, następnie przymocował swoją kotwiczkę do klapy samochodu, pozwalając by drugi jej koniec znajdujący się na długim łańcuchu, swobodnie orał asfalt, przesuwając się przy tym po całej szerokości jezdni, w efekcie sprawiając, że złodziejka sama zahaczyła nim o mijane właśnie barierki. Black Cat poczuła nagłe szarpniecie, a chwile później dostrzegła że jej tylna klapa niczym pocisk poleciała w powietrze. O dziwo mimo tego zdołała jakoś zapanować nad własnym torem jazdy. Minus tego był taki, iż obecnie prawie każdy mógł jej się władować do jej auta nie czekając na zaproszenie. Prawie każdy. Bo akurat drugi z motocyklistów nie miał tego szczęścia. Gdy tylko zamaskowana trupia głowa postawił obie stopy na jej zderzaku, złodziejka wystrzeliła w jego kierunku jednen z swoich haków, wykorzystując w tym celu nowo skonstruowaną broń, którą zawczasu podpatrzyła u Petera. - Pozdrowienia do spider- mana, dupku! – Uśmiechnęła się Felicja. W odpowiedzi nadjeżdżająca ciężarówka uderzyła w tył jej auta. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Luwr Nie Kwi 26, 2020 10:14 pm | |
| Mimo wszystko Black Cat całkiem nieźle sobie radziła, Masters musiał jej to przyznać. Nie mógł jednak skupić się na odpieranym przez Kotkę ataku dwóch natrętów, bo obok niego zadzwoniły pociski, uderzając w rodzinnego vana. Czyli pal licho postronnych? Rzucił okiem za siebie i zobaczył obstawę ciężarówki, zbliżającą się do niego. Co gorsza obaj motocykliści walili do niego seriami z pistoletów automatycznych, nie bacząc na innych członków ruchu drogowego. Paryscy gangsterzy najwyraźniej nie wyznawali etyki zawodowej najemnika i nie mieli oporów przed szkodami wyrządzonymi mieszkańcom Paryża. Nie to żeby sam Taskmaster się specjalnie przejmował losem cywili, ale ktoś o jego reputacji nie splami sobie rąk krwią, za którą nikt mu nie zapłaci. Nie mówiąc już, że takie zabijanie kogo popadnie zamknęłoby mu niektóre źródła zatrudnienia, jak chociażby okazjonalne zlecenie od TARCZY. Tony zdecydował, że zabawa się skończyła. Upewnił się, że nie ma na swojej drodze żadnych samochodów, po czym przystąpił do kontrataku. Wygiął się w łuk i położył na siedzeniu motocykla, mając jedynie plecak za podporę. Widział świat za sobą do góry nogami, ale bez problemu zlokalizował dwóch utrapieńców na motocyklach. Mając wolne ręce przycelował z karabinka i musnął palcem spust. Trafiony kulą zbir wywrócił się. Drugi gagatek zdążył już się schować za jadącym obok tirem. Chociaż posiniaczone ciało zaprotestowało, Masters podniósł się używając jedynie mięśni brzucha. Kiedy złapał kierownicę, zauważył, że jeden z atakujących samochód Felicji zwisał smętnie zawieszony na drzwiach auta, a jego motocykl znalazł się akurat na torze kolizyjnym ze ścigaczem najemnika. Masters ostro zahamował i skręcił, o centymetry omijając przeszkodę. Efekt był niestety taki, że wytracił prędkość i został w tyle za półciężarówką, która szybko skracała dystans do Renault Kotki. Z drugiej strony, ostatni z motocyklistów, jechał właśnie prosto przed nim. Chociaż ten próbował jechać serpentyną, to najemnik nie takie strzały oddawał celnie. Po wyeliminowaniu ostatniego z drabów na jednośladach, najemnik zwrócił swoją uwagę na półciężarówkę. Na pace z tyłu, pojawiło dwóch obwiesi, którzy ewidentnie chcieli zniechęcić Taskmastera do działań zaczepnych. Jeden z nich dzierżył niezawodnego kałacha, ale drugi już nie. Masters musiał dwukrotnie spojrzeć, ale wciąż miał ochotę przetrzeć oczy, by upewnić się, czy nie ma zwidów. Drugi zbir miał w ręku granatnik i użył go. Pocisk eksplodował przed najemnikiem, który zjechał na bok, by ominąć powstały w jezdni krater. Drugi z kolei strzelał krótkimi seriami, próbując trafić slalomującego motocyklem Taskmastera. Tony zastanawiał się, gdzie są paryscy stróże prawa, kiedy maniacy z wyrzutniami granatów dewastują drogi i stwarzając zagrożenie dla cywili. Niezależnie od kraju, jedno się nie zmieniało. Policja była bezużyteczna, gdy w grę wchodziła mafia. Co to za czasy, żeby turyści musieli sprzątać bałagan mundurowych. Masters przejechał serią po tyle półciężarówki. Karabinier zdążył paść, unikając kul, ale grenadier oberwał i wypadł z paki wraz z narzędziem zniszczenia. Zamiast niego pojawił się gigant trzymający w rękach ciężki karabin maszynowy, który normalnie wymagałby konkretnego statywu. Pancerz najemnika był dobry, ale nie aż tak dobry, żeby wytrzymać tak duży kaliber. Przyspieszył i odbił w bok, unikając początkowej salwy. Lufa nieprzerwanie pluła śmiercionośnymi pociskami i Masters schronił się za wiozącą nowe samochody ciężarówką. Struga ołowiu dziurawiła blachę wiezionych aut, zmieniając je w kupy złomu. Salon Peugeota, do którego miały trafić, nie będzie z ich stanu zadowolony. Widząc, ze kierowca roztropnie zwalnia, Taskmaster przyspieszył. Wyprzedził swoją zdezelowaną zasłonę i zrównał się z wozem próbującym staranować Renaulta Black Cat. Tony, chcąc ukrócić tą drogową swawolę, opróżnił magazynek w koła półciężarówki. Spodziewał się huku, więc zaskoczył go brak jakiegokolwiek efektu. Przyglądając się uważnie lewej stronie wozu, zdał sobie sprawę, że dranie wyposażyli się w opony wojskowe. To znaczyło, że Masters musiał podejść do tego problemu inaczej. Zrównał się z szoferką, wyciągając z kabury Berettę. Wycelował w okno kierowcy i pociągnął za spust. Głowa prowadzącego momentalnie zniknęła z widoku, gdy szkło rozprysło się na drobne kawałki. Może opony mają nowoczesne, ale reszty już nie. Najemnik strzelił jeszcze dwa razy w drzwi, ale gruba blacha stanowiła skuteczną ochronę przed pociskami. Chociaż był pewien, że trafił, to najwidoczniej jedynie drasnął kierowcę, bo wóz gwałtownie skręcił, próbując go staranować. Taskmaster dodał gazu i wyprzedził wrogi samochód, unikając zderzenia. Ten nieco zwolnił i został w tyle, ale wciąż za nimi jechał. Najemnik wykorzystał chwilę przerwy od ofensywy gangsterów i podjechał do Renaulta. Zastanowił się przy tym. Sądząc po kierunku, jaki obrała, Felicja wydawała się kierować w stronę Luwru, albo Le Chat Noir. Pierwsza opcja była fatalnym pomysłem, co do drugiej nawet on nie był pewien, czy to dobry wybór. Nie było możliwości, żeby Pan Ćma nie wiedział co tu się wyrabia. Brak służb mundurowych wskazywał na działania kogoś, kto pociągał za sznurki z wysokiej pozycji. Od momentu spotkania Black Cat, Masters podejrzewał, że zamiary Pana Ćmy nie są takie, jakie się wydają. Na ten moment był przekonany, że kłopoty złodziejki były dla niego testem. Nawet jeżeli mafiozo ich nie zaplanował, to zdecydowanie je wykorzystywał, by sprawdzić, czy reputacja Taskmastera dorównuje jego umiejętnościom. Co mogło oznaczać, że jeżeli Masters dostarczy Kotkę zleceniodawcy, ten po prostu wyda ją zainteresowanym Richelieu gangsterom. Najemnik nie miałby z tym problemów, gdyby Pan Ćma postawił sprawę jasno. Tymczasem ta zabawa w nota bene kotka i myszkę, działała mu na nerwy. Hub widziała w paryskim Księciu Podziemia żyłę złota i potencjalne źródło wielu zleceń, ale taki sposób interesów nie odpowiadał mężczyźnie. Technicznie, jego zadaniem było dopilnować, żeby złodziejce "włos z głowy nie spadł". Sam zdecydował, że zaciągnie ją do Pana Ćmy, choćby i siłą, ale w obliczu takiej ilości chętnych by jej wygarbować skórę, Taskmaster mógł sobie nie poradzić. Lepiej i dla niego, i dla niej będzie, jeśli dziewczyna jak najszybciej opuści miasto, a nawet kraj. On z kolei porozmawia sobie z gangsterską szychą po swojemu, mając satysfakcję że zagrał mu na nosie w odwecie za te podchody. Miał tylko nadzieję, że w obecnej sytuacji, Black Cat posłucha głosu rozsądku. - Pan Ćma ci nie pomoże, to pewnie jego wina - krzyknął do niej, zrównując się z siedzeniem kierowcy i wskazując kciukiem na pogoń. - Jedź na lotnisko, nie do klubu! Uciekaj z kraju - wskazał jej ręką zbliżający się zjazd na port lotniczy Orly. Tylko na tyle miał czas, bo ciężarówka znowu zaczęła ich doganiać. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Luwr Wto Kwi 28, 2020 8:11 pm | |
| Wbrew pozorom, widok doganiającego ją najemnika wcale nie stanowił dla Black Cat wielkiego zaskoczenia. Taskmaster już wcześniej dał się poznać jako osobnik uparcie trzymający się swoich zasad, „niepozbywalny”, trudny do zlikwidowania, a nade wszystko lubiący efektowne wejścia. Wszystko wskazywało na to, że zlecenie na ochronę kotki nadal działało. Swoją drogą złodziejka była bardzo ciekawa stawki jaką za swoje usługi policzył sobie pan Trupia Głowa? Biorąc pod uwagę, że właśnie mieli przeciw sobie znaczna część paryskiego półświatka, musiała być to niemała sumka. Choć sama kwota interesowała ją nie tyle z uwagi na wycenę umiejętności Taskmastera, co faktu iż mogła ona wiele powiedzieć również o tym, na ile szacowny zleceniodawca ocenił jej zdrowie. Chyba powinna była czuć się mile połechtana? Inna sprawa, że ten który płacił najemnikowi, najpewniej nie do końca planował jej tak nagły powrót do Stanów. A przynajmniej jak do tej pory Taskmaster nie wspominał nic o lotnisku, pilnym spakowaniu i konieczności odesłania kotki do domu. Choć oczywiście obecnie okoliczności nieco się zmieniły, a fakt iż ulice francuskiej metropolii zaczęły przypominać te znane z Bliskiego Wschodu, gdzie wojna szalała w najlepsze, mógł sprawić że bezsprzeczny urok jaki otaczała wokół siebie Felicja, nie stanowił już wartości samej w sobie. Nie zmieniło się natomiast to, iż podjeżdżając na lotnisko wrakiem, który w najlepszym przypadku można było nazwać połową samochodu, z zakrwawionymi zwłokami przyczepionymi do bocznych drzwi, a przy tym samej wyglądając jakby właśnie wygrzebała się spod gruzów World Trade Center, Black Cat musiałaby liczyć się z sporymi utrudnieniami jak chodzi o rezerwacje biletu. Taskmaster był niesamowity, jednak czasem zachowywał się tak, jakby swoje działania planował na zaledwie pięć minut do przodu. Tu akurat mogli sobie z pajączkiem przybić piątaka. Rzecz jasna, w odróżnieniu od nich, panna Hardy przygotowywała się do swoich akcji znacznie dokładniej, uwzględniając najróżniejsze scenariusze, w tym również ten, że „miasto miłości” będzie opuszczała z ukradzionym towarem pod pachą, co jednoczenie wykluczało możliwość skorzystania z oficjalnych linii turystycznych. Choć z pewnością pierwotna strategia opracowana przez Black Cat nie miała w tym miejscu na myśli Richelieu, to dalsza jej część, związana z koniecznością zorganizowania sobie indywidualnego transportu, jak najbardziej pozostawała w mocy. Dlatego też złodziejka nawet nie zwolniła, mijając wskazany przez Taskmastera zjazd z autostrady. Zamiast tego krzyknęła w stronę rozpędzonego najemnika. - Kup mi trochę czasu! Licząc na to że jej ochroniarz zajmie się ogonem w postaci wojskowej ciężarówki, Felicja na spokojnie sięgnęła po telefon, odnajdując w nim odpowiedni numer. - Pierre skarbie, będę potrzebowała transportu. – Powiedziała złodziejka, darując sobie jakikolwiek słowa wstępu, w tym informacje o tym kim jest i gdzie się znajduje. Przez chwile w słuchawce nie brzmiało nic poza uporczywą ciszą. - Na kiedy? – Odparł wreszcie jej rozmówca. - Na już! - Podeśle ci współrzędne. – Po tym krótkim oświadczeniu mężczyzna się rozłączył, pozostawiając Felicje z pewnym dylematem moralnym. Mając na uwadze, że ściga ja połowa paryskich zbirów, lojalność jej kontaktu była niczym rzut monetą. Zwłąszcza że sama Felicja nie płaciła tak dobrze jak ten który wynajął Taskmastera. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Luwr Nie Maj 03, 2020 3:16 pm | |
| Odpowiedź Black Cat dawała nadzieję na to, że miała wcześniej przygotowaną strategię ucieczki z miasta. Przynajmniej jedna rzecz, którą Masters nie musiał się martwić. A miał o co, bo półciężarówka ich doganiała. Z boku mu się wcześniej nie udało trafić kierowcy, ale teraz był przed wozem. Wjeżdżali na obwodnicę i ruch za nimi był minimalny, więc najemnik obrócił się i wycelował swoją Berettę. Kierowca zdążył skryć się za deską rozdzielczą, gdy pociski uderzyły w przód auta i rozbiły przednią szybę. Jadąca na ślepo półciężarówka ze zgrzytem uderzyła w barierkę, ale nie zatrzymała się. Krzesząc iskry wrogi pojazd dalej ich ścigał, ale zwolnił. Z paki dało się nawet słyszeć tubalny głos który coś wykrzykiwał do kierowcy. Niestety świst pędzącego powietrza nie pozwalał zrozumieć słów. Z boku paki wychynął oprych z kałachem i rozpoczął atak. Jego karabin zaczął pluć kulami, które uderzyły w tył Renaulta kotki, choć próbowały dosięgnąć motocykla. Zbir już raz już uniknął ostrzału Taskmastera, ale teraz nie miał tyle szczęścia. Tony wystrzelał się z nabojów w jednym pistolecie, ale przeciwnik wypadł z paki i poturlał się za ciężarówką na asfalcie. Przerwę w kontrataku najemnika wykorzystał kierowca, który wyjrzał i docisnął gaz do dechy, doganiając ściganych. Masters zrozumiał, że taka zabawa w strzelanie do siebie może jeszcze potrwać i skończyć się trafieniem Kotki, która w przeciwieństwie do swojego ochroniarza, nie nosiła pancerza. To trzeba było zakończyć szybko i skutecznie. Mężczyzna podjechał do osobówki i wyjął wciąż wbity w karoserię hak z ciągnącym się za nim łańcuchem. - Pożyczam! Przez ten czas pościg prawie zrównał się z tylnym zderzakiem samochodu Felicji. Taskmaster poszedł w ślady wrogich motocyklistów i zaczął wymachiwać łańcuchem nad głową. On miał jednak inny plan. Ciężarówka zaczęła ich wyprzedzać, więc wyjechał przed Black Cat by być na wysokości szoferki. Zamachnął się i hak poleciał w rozbite przednie okno i zaczepił o słupek. Teraz Tony wejdzie sobie tam i rozmówi z kierowcą twarzą w maskę. Podniósł się na motocyklu, by skoczyć, gdy brezent zakrywający pakę został zerwany. Widok tego, co było pod płachtą sprawił, że Masters pobladł pod czaszką. - DOŚĆ TEGO - ryknął gigantyczny zbir, trzymający ciężki karabin maszynowy, którym próbował wycelować w prowadzącą Felicję. Czas zatrzymał się dla Taskmastera, który w ułamku sekundy dokonywał analizy taktycznej. Pociski tego kalibru zmienią autko Black Cat w wielki durszlak. Najemnik mógł kontynuować akcję i wyeliminować kierowcę, ale nie miał gwarancji, że zdąży zanim Mutant rozpocznie kanonadę. Inną opcją był akrobatyczny wyskok wspomagany łańcuchem, by związać strzelca walką, ale Taskmaster nie był Spider-Manem i mogło mu to nie wyjść. A nawet jeśli, do tej pory olbrzymi gangus okazał się odporny na eksplozję, która zdemolowała sporą część budynku. Na dodatek jego priorytetem nie była eliminacja wrogów, a ochrona panny Hardy. Pomyślał sobie, że za mało mu płacą. Raptownie przyhamował, wyciągając tarczę. Znalazł się przy miejscu kierowcy Reanulta, między Black Cat a karabinierem. Musiał się upewnić, że Kotka nie zahamuje, bo jeśli znajdzie się za wozem ciężarowym, będą ją mieli, jak na tacy. - Kot na kolana, głowa w dół i gaz - wrzasnął do podopiecznej. Uniósł tarczę i skulił tak, by zasłonić jak najwięcej siebie i dziewczyny. Ledwie to zrobił, dźwięk świstu powietrza zastąpił w jego uszach huk wystrzałów. Lewa ręka momentalnie mu zdrętwiała od potężnych uderzeń pocisków. Nie wszystkie jednak trafiały w tarczę, bo czuł pod sobą chrzęst metalu, gdy obrywał jednoślad. A także eksplozję bólu, gdy jedna kula rozerwała mu udo. To nie był koniec nieprzyjemnych wiadomości, bo na jego oczach wnętrze osłony zaczęło się odkształcać. Niestety jego ekwipunek odstawał jakością od tego Kapitana Ameryki. Poczuł koleje uderzenie bólu w boku, gdy jakaś kula wreszcie przebiła tarczę, inna zrykoszetowała od jego czoła, a kolejna utkwiła w przedramieniu. Nie było dobrze. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Luwr Czw Maj 07, 2020 11:49 am | |
| Pościg ulicami Paryża trwał w najlepsze, choć sytuacja w nim zmieniała się dość dynamicznie. Od początku tej ściganiki Felicja nie mogła powiedzieć że czuje się w niej komfortowo, jednak to co działo się obecnie, sprawiło, iż Black Cat zaczęła się zastanawiać czy krążący wokół niej Taskmaster rzeczywiście jej pomaga? Nawet jeśli złodziejka założyłaby szczere intencje i zamiary najemnika, to motywy jego działań, pozostawały dla niej nieodgadnione. Na pierwszy rzut oka postawa Trupiej Maski wydawała się być wyjątkowo szlachetna. Kotka nie znała wielu osób gotowych zasłonić ją własnym ciałem, przyjmując przy tym na klatę całą serię z działka artyleryjskiego. Pod tym względem prawdopodobnie mogłaby liczyć jedynie na spider – mena, choć i w przypadku Petera takie oczekiwania mogły okazać się jedynie życzeniowymi. Jednak prawdziwy problem tkwił w tym, że poświęcenie Taskmastera ciągnęło za sobą sporo wątpliwości, między innymi takich, które z nich pozostawało faktycznym celem kanonady, a kto jedynie znalazł się przypadkowo na linii strzału. Choć z drugiej strony o przypadku mówić tu nie można, jako że ustawienie się dublera Kapitana Ameryki pomiędzy dwoma rozpędzonymi samochodami, stanowiło manewr jak najbardziej celowy. Tymczasem złodziejce ciężko było uwierzyć iż ścigający ją gangsterzy nagle zmienili plany odnośnie odzyskania Richelieu całego i zdrowego. Przecież zaledwie kilka chwil wcześniej powstrzymywali się od strzelaniny, tylko i wyłącznie z względu na bezpieczeństwo kota. Być może zrozumieli że nie są w stanie sięgnąć po tego dla którego już zburzyli pół miasta, a nie mogąc wygrać, postanowili przynajmniej zremisować na własnych warunkach? Inną opcją była ta, że Taskmaster zalazł oprychom za skórę tak bardzo, iż w tym momencie kalkulacje zysków i strat przestały się liczyć, a wszystko sprowadziło się do banalnej zemsty. W każdym bądź razie Felicja postanowiła nie sprawdzać, gdzie olbrzym stojący na pace ciężarówki, skieruje lufę swojej armaty, w sytuacji gdy ona i najemnik rozjadą się w przeciwnych kierunkach. Skupiła się raczej na tym że jej renault nie zaliczał się do aut pancernych, co najdelikatniej rzecz ujmując oznaczało dość łatwe postrzelenie kierowcy, trafienie w zbiornik paliwa, czy chociażby jakże oczywiste przebicie opon i związaną z nimi kraksę. Do polecenia Taskmastera nie musiała przykładać większej wagi, jako że już wcześniej odsuwając fotel maksymalnie do tyło, praktycznie siedziała na podłodze. W tej sytuacji jedyną szansą uniknięcia natychmiastowej masakry, okazali się dla złodziejki inny uczestnicy ruchu drogowego, za którymi niewielki samochód Felicji mógł się na chwile chować przed strzelcem. Kotka nie miała żadnych oporów by korzystać z takich zasłon, a jednocześnie wspomniani kierowcy, widząc w lusterkach wstecznych trwającą kanonadę, sami zwalniali licząc na to że banda świrów minie ich jak najszybciej, o tym samym oni będą mogli wróci do swojej bezpiecznej rzeczywistości. Efektem takiego rozumowania było to, iż złodziejka została zmuszona do wykonywania prawdziwego slalomu pomiędzy zatrzymującymi się autami, a liczba postronnych ofiar strzelaniny rosła z prędkością licznika kilometrów w odrzutowcu. Dla Black Cat był to czytelny sygnał że najwyższy czas na przesiadkę. Skoro nie radziła sobie dobrze z prowadzeniem małego auta, to równie dobrze mogła nie radzić sobie siedząc za kierownicą jakiegoś olbrzyma, a tak się składało że na obwodnicy miasta dużych tirów nie brakowało. Innym niespodziewanym plusem trwającego obstrzału było to, iż drzwi samochodu kotki, trzymały się jedynie na słowo honoru, a co za tym idzie wystarczył jednej kopnia by utorować sobie drogę wyjścia. Wyczekując chwili w której ona i strzelcy znaleźli się po przeciwnej stronie gigantycznej ciężarówki, o której nawet nie będąca miłośniczką samochodów, kotka wiedziała iż jest to jeden z tych kultowych modeli z silnikiem umieszczonym przed kabiną, złodziejka zredukowała prędkość swojego renault, wdrapała się na jego dach, a następnie wystrzeliwując haki w stronę naczepy, z Richelieu po pachą, przeskoczyła najpierw na bok a potem na dach czarnej Scanii T, oznaczonej logo jakiejś firmy przewozowej. Nie marnując czasu Black Cat błyskawicznie pokonała drogę w kierunku kabiny, otworzyła drzwi, wyrzucając stamtąd zaskoczonego kierowcę, samej z satysfakcją przejmując stery. Faktem że pierwszy raz prowadziła takiego wielkoluda nie przejmowała się wcale. Droga przed nią była prosta, a poza tym nie zamierzała tym czymś gdzieś dojechać, a jedynie staranować auto przed sobą. To samo auto które w czasie gdy ona zmieniała pojazd, wyprzedziło tira i prując salwą w kierunku opuszczonego renault, zmieniło niewielki samochodzik profesora Fortuno w kupę dymu i ognia. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Luwr Sob Maj 09, 2020 8:23 am | |
| Ostrzał trwał maksymalnie minutę, ale dla najemnika wydawał się przeciągać w godziny. Na szczęście Felicja potrafiła o siebie zadbać i rozpoczęła karkołomny slalom po drodze szybkiego ruchu. Zasłanianie się przed ogniem karabinowym innymi uczestnikami ruchu drogowego byłą mądrą strategią, którą Taskmaster popierał. Zwłaszcza, że przez cały ten czas jego jednoślad był przyklejony do boku Renaulta. Dłuższa chwila bezpośredniego ostrzału i mógłby podlewać trawnik popijając. Tony ocenił straty. Mimo kilku pocisków, które sięgnęły auta, Renault dalej był w stanie jechać. Kierująca nim złodziejka też nie wydawała się zraniona. Co więcej, nagła nawałnica ołowiu musiała ją orzeźwić, bo Black Cat porzuciła swój środek lokomocji na rzecz czegoś znacznie większego. Kilkanstutonowym tirem już można było staranować wóz gangsterów. Zwłaszcza, że nie było im gdzie uciekać, bo najbliższy zjazd był kawał drogi przed nimi. Kierowca półciężarówki najwyraźniej zdawał sobie z tego sprawę, bo wbił pedał gazu w podłogę. Ścigający wysunęli się teraz mocno na prowadzenie. Na pace olbrzymi zbir, po zdemolowaniu małego Ranaulta, stracił równowagę z powodu nagłego przyspieszenia. Gdy podniósł się i próbował ponowić ostrzał, zdał sobie sprawę, że zużył całą taśmę nabojów. Rozpoczął przeładowanie, ale jego ogromne paluchy miały problem by załadować kolejną taśmę do komory. Poza kierowcą nie miał już nikogo, kto mógł mu pomóc, a kierowca był zajęty ucieczką przed złodziejką. Sam najemnik byłby trupem, gdyby nie zbroja i tarcza. Pierwsze trafienie powinno mu oderwać nogę, a ta chociaż cholernie go bolała, wciąż była przytwierdzona do ciała. Pozostałe trafienia również zrobiłyby spustoszenie w jego organach wewnętrznych i spowodowały natychmiastowy zgon, gdyby nie spowolniły ich dwie warstwy ochrony. A tak mężczyzna mógł się martwić o to później. Zraniona i zdrętwiała ręka opadła, wypuszczając pogięty i podziurawiony kawałek metalu, który do tej pory służył za tarczę. Taskmaster wyglądał tragicznie i chwiał się nieco na siedzisku motocykla. Ciemna krew płynęła z tych trzech punktów uderzenia, a lewa strona czoła czaszki była pokryta siatką pajęczyn, po uchronieniu go przed postrzałem w głowę. Czuł chłód na lewej stronie twarzy pod maską i stróżka krwi zaczęła zalewać mu oko. Jego motocykl był w niewiele lepszym stanie, kaszląc i buchając strugami dymu. Robota najemnika niestety jeszcze się nie skończyła, więc nie mógł odpocząć. Nawet siedząc za kierownicą potężnej ciężarówki, Black Cat nie była bezpieczna. Zwłaszcza, że teraz ostrzał padnie z przodu i zmieni front Scanii w ser szwajcarski. A wrogi kierowca wiedział co robi, upewniając się, że między nim, a Felicją był odpowiedni dystans. Dlatego najemnik zmusił ranną rękę do działania i przyspieszył, zrównując się z autem przeciwników. Jego motocykl wydał zgrzyt sprzeciwu, wyrzucił z siebie obłok czarnego dymu i zaczął się chybotać. Dłużej nie pociągnie. Tym lepiej, że gigant na pace zdawał się nie zwracać na niego uwagi. Wzrok zbira był podzielony między swoją bronią, z której załadowaniem wciąż miał problemy, a Black Cat jadącą za nimi. Tony nie mógł liczyć na swój środek transportu. Co więcej próba przeskoczenia na półciężarówkę była fatalnym pomysłem, gdyby Black Cat ją doścignęła i staranowała. Wpadł na inny pomysł, do którego jednoślad mógł mu się wciąż przydać. Wyciągnął resztki życia z motocyklowego silnika i wyprzedził półciężarówkę, zrównując się z osobowym Citroenem. Jego kierowcą był jakiś siwy staruszek, który chyba nie zauważył, co się dzieje na drodze za nim. Masters sięgnął do pasa i wyciągnął ostatni granat. Odbezpieczył go i wcisnął go w wgniecenie między ramą a bakiem, rozpoczynając w myślach odliczanie. Podniósł się na siedzisku i złapał się zdrową ręką bagażnika na dachu Citroena. Buzująca w jego żyłach adrenalina skutecznie tłumiła ból, pozwalając mu działać. Sprawną nogą odepchnął motocykl w stronę jadącej tuż za nim półciężarówki i zawisł wtulając twarz w ramię. Staruszek na widok upiora, który nagle przyczepił się do jego samochodu momentalnie odbił w bok. Przez ten czas, ogromny zbir zakończył przeładowywanie swojego narzędzia zniszczenia i z sadystycznym uśmiechem skierował lufę wprost na szoferkę czarnego samochodu ciężarowego, w której siedziała Kotka. W tym właśnie momencie odepchnięty jednoślad wpadł pod koła półciężarówki i odliczanie w głowie najemnika się zakończyło. Nastąpiły trzy eksplozje. Najpierw jedna po drugiej, gdy granat rozerwał bak i zapalił benzynę, która objęła wrogi wóz kulą ognia. Trzeciej, najsilniejszej Masters się nie spodziewał. Wybuch rozerwał pojazd na dwoje, rozdzielając szoferkę z paką i zasypał całą jezdnię gradem odłamków. Poczuł ukłucia kawałków metalu wbijających się w jego zbroję, jeszcze bardziej go kiereszując. No jasne, pociski od granatnika. Pewnie było ich tam pełno. Tak samo wcześniej do pokoju musiał wejść cwaniak uzbrojony w granatnik i mający bandolier wypełniony amunicją. Debile. Tyle zdążył zauważyć w myślach najemnik, gdy los postanowił spłatać mu figla. Jeden z odłamków uderzył w bagażnik odrywając go od dachu osobówki. Wciąż jeszcze trzymający ramę Taskmaster poleciał w tył i boleśnie potoczył się po jezdni. Świat zmienił się w karuzelę, którą najemnik próbował przetrwać kuląc się i chroniąc głowę. Liczył tylko na to, ze nie wpadnie pod koła innych aut, a zwłaszcza tego, prowadzonego przez Felicję. Obie połówki wozu gangsterów uderzyły w barierki i zatrzymały się na nich. Najemnik jeszcze chwilę sunął po asfalcie, zostawiając za sobą czerwoną smugę. Gdy się wreszcie zatrzymał, miał doskonały widok na płonący wrak półciężarówki. Ruch drogowy za nimi zatrzymał się całkowicie, co było szczęściem w nieszczęściu, bo zniwelowało ryzyko potrącenia Mastersa przez inne auto. Jego podopieczna została sama, ale zdawała sobie nieźle radzić, więc mógł być spokojny. Zwłaszcza w obecnym pojeździe nie zatrzyma jej żadna blokada, policyjna czy wręcz przeciwnie. Na dodatek miała wolną drogę, bo wyeliminował pościg. Gdy tylko o tym pomyślał w pogiętej i wciąż objętej ogniem pace coś się zdawało poruszyć. Walcząc z bólem pulsującym po całym jego ciele, najemnik podniósł się do siadu i przeładował AR-15, z ponurą determinacją. Co za wstyd. Tak się dał poturbować zwykłym paryskim gangsterom, on - Taskmaster. Przyrzekł sobie, że to ostatni raz, kiedy bierze zlecenie czyjejś ochrony. Na rękawicach najemnika i lufie broni pojawiły się krople. Nie dość, że mutant może jeszcze dychać, to na domiar złego zaczynał padać deszcz. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Luwr Sro Maj 13, 2020 8:26 am | |
| Felicja miała wrażenie jakby prowadziła lokomotywę. Fakt że kilka chwil wcześniej siedziała za kółkiem małego, skrętnego i w miarę nieźle przyspieszającego renault, spotęgował odczucie olbrzymiej bezwładności, ciężkości i toporności jaką poruszał się tir, którego wybrała sobie za broń i najlepszy obiekt na przesiadkę. Ku swojemu rozczarowaniu, w momencie gdy złodziejka wcisnęła pedał gazu, chcąc gonić oddalającą się ciężarówkę, jej scania ograniczyła się jedynie do wydania z siebie ryku sprzeciwu, tak jakby nie zadowoliła się faktem, że już wcześniej wywołuje w swoim kierowcy wrażenie iż ta jedzie się przy otwartych oknach. Wskazówka prędkościomierza przesuwała się jakby szła pod wiatr. Nic jednak nie było w stanie przebić owego nierzeczywistego uczucia jakie dawało obserwowanie ruchu ulicznego z wysokości kabiny potężnej ciężarówki. Ciężko było to do czegoś porównać. Mimo pełnej świadomości realności otaczających ją wydarzeń, Black Cat nie mogła oprzeć się myśli, że oto siedzi w kinie, z najlepszych rzędów obserwując demolkę jaką na paryskich ulicach urządzał Tasskmaster. Brakowało jedynie popcornu i coli, choć złodziejka była przekonana, że gdyby dobrze przeszukać liczne skrytki w szoferce, prawdopodobnie i ten towar mógłby się pojawić. Tymczasem najemnik nie próżnował dając pannie Hardy wyjątkowe widowisko, obficie udekorowane efektami specjalnymi. Widząc eksplozję i fruwające wszędzie fragmenty auta, które sekundę wcześniej stanowiło cel jaki wzięła na swoje zderzaki, Felicja zbyt późno zorientowała się że nie jest w stanie w żaden sposób wyminąć fragmentów jakie pozostały z rozwalonej ciężarówki. Mogła je tylko staranować, co na szczęście dla olbrzymiej scanii nie stanowiło większego problemu, a już z całą pewnością nie było w stanie wytrącić tira z obecnego toru jazdy. Black Cat nie udało się osobiście dosięgnąć swoich prześladowców, jednak owo rozczarowanie powetowała sobie, w chwili gdy nieoczekiwanie przed sobą ujrzała wielkoluda wcześniej obsługującego działko umieszczone na pojeździe. Choć z jej obecnej perspektywy, mutant wyglądał dość skromnie, to ciche plum w momencie w którym jego ciało wpadło pod zderzak tira, dało złodziejce sporo satysfakcji. Felicja obejrzała się w wsteczne lusterka, chcąc się upewnić czy poza tym zbirami nie ma na ogonie kogoś jeszcze z motocyklowego gangu. Wyglądało na to że chwilowo jest bezpieczna, choć zdziwiła się nieco, iż nie dostrzegła zarówno pościgu, policji jak i ciała tego którego miała pod kołami. Najwyraźniej mutant utknął gdzieś pod podwoziem. Pozostawała do rozwiązania sprawa Taskmastera. Z jednej strony Black Cat chciała się go pilnie pozbyć, jednocześnie jednak nie mogła nie uznać korzyści jaką dawała jej obecność najemnika. Biorąc pod uwagę iż w obecnej sytuacji lojalność wynajętego przez nią przemytnika zdawała się być kwestią dość losową, kotka uznała ze posiadanie karty przetargowej w postaci trupiej maski to ważny atut. Poza tym nie chciała dać Taskamsterowni satysfakcji z racji tego iż ten jeden raz go posłuchała, znikając z Paryża na jego polecenie. Alternatywą było wyłowienie najemnika i wciągniecie go na pokład tira. - Richelieu, prowadzisz! – Zdecydowała się Black Cat, przekazując stery swojemu pupilowi, samej zaś otworzyła drzwi od szoferki, wychyliła się na zewnątrz by przechwycić szorującego asfalt najemnika. Może i nie dysponowała siłą spider –mena, ale mimo to pozostawała przekonana, że jest w stanie złapać i przyciągnąć do siebie leżącą na ziemi kupę mięsa i żelastwa. Być może prostszym rozwiązaniem byłoby użycie haków niczym wędki, ale w tym przypadku mogła osiągnąć jedynie połowiczny sukces, przez kilka następnych kilometrów wlekąc Taskmastera za sobą, co biorąc pod uwagę zbroję jaka mężczyzna miał na sobie, wyglądałoby trochę jakby ciągnęła na sznurku włączoną spawarkę. Nie bez znaczenia był też fakt iż Felicja dawała sobie tylko jedna szansę. Jak się uda to świetnie, a jak nie to trudno. Przecież nie będzie tracić czasu na zatrzymywanie się, dając tym samym fory policyjnym helikopterom. Jedną ręką trzymając się ramy szoferki, złodziejka wychyliła się całym ciałem w kierunku jezdni, wyciągają dłoń w stronę najemnika. Miała nadzieje że ten dostrzeże ja w porę i będzie skłonny do współpracy. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Luwr Nie Maj 17, 2020 9:31 pm | |
| Kiedy cały ruch drogowy zatrzymał się w miejscu po eksplozji, Scania dalej była pędzącym taranem, przed którym wszyscy uciekali na boki. Staranowanie wraku przez ciężarówkę było nie mniej widowiskowe, jak jej wybuch, chwilę wcześniej. Wszyscy którzy mogli. Mobilność Taskmastera była niestety ograniczona, a ciężarówka kierowała się na niego. Zastanawiał się, czy to zamierzony ruch, czy Felicja miała problemy z kierowaniem takim kolosem. Tak czy inaczej, przygotował się do uniku, gdy drzwi szoferki otworzyły się i złodziejka wychyliła się niczym akrobatka, trzymając jedną rękę wyciągniętą w jego stronę. Najemnik szybko przekalkulował sytuację. Miał wątpliwości co do tego nagłego przypływu altruizmu dziewczyny. W obecnym stanie był dla niej bardziej ciężarem niż pomocą. Na pewno będzie ją spowalniał w krytycznej dla niej ucieczce z Paryża. Chyba, że planowała go wykorzystać jako mięso armatnie. Mógł się nad tym zastanawiać minutami, ale nie miał tyle czasu, bo zbliżała się do niego z zatrważającą prędkością. Na pewno pomoc Kotki pozwoli na łatwiejsze uniknięcie zbliżających się patroli policyjnych. W związku z tym zdecydował się skorzystać z okazji, którą mu oferowała. Nie dało się ukryć, że Black Cat była wysportowana i znała się na na swoim fachu, więc musiał zaufać, że potrafi mierzyć siły na zamiary i da radę wciągnąć go do środka. Mimo to nie zaszkodzi ułatwić jej zadania. Masters podniósł się na tyle, na ile mógł, przezwyciężając ból i wyczekał właściwy moment. W momencie gdy złapał wyciągniętą rękę złodziejki, rzucił się z całej siły, aby wspomóc jej wysiłki. Dziewczyna wciągnęła najemnika z całym jego ekwipunkiem do wozu. Fakt, że udało jej się to przy jego minimalnym wsparciu, spowodowanym postrzeloną ręką i nogą, pokazał mu, że jej nie docenił. Nowo powstały szacunek objawił się w jednym, lakonicznym stwierdzeniu. - Dzięki za pomoc. Co dalej? Zamiast na siedzenie, skierował się na tył kabiny, słuchając tej części planów Black Cat, którą zdecydowała się z nim podzielić. Zrzucił z ramion plecak i zaczął przeszukiwać jego zawartość. Nie do końca wiedział, czego się spodziewać w najbliższej przyszłości, ale tendencja złodziejki do przyciągania kłopotów nie napawała go optymizmem. Musiał się czym prędzej doprowadzić do stanu używalności, jeśli miał stanowić dla niej pomoc, zamiast obciążenia. Wydobył apteczkę, bez której nie ruszał się na żadną akcję i rozpoczął mozolny proces zdejmowania z siebie noszącej ślady ostatnich wydarzeń zbroi. Rozpinając pas zauważył, że wciąż ma zwinięty plik kartek, jakie wydrukował dla niego recepcjonista w hoteliku. Nieco osmalone, pomięte i zakrwawione u góry, ale poza tym całkowicie czytelne. Skoro i tak planował to zrobić, w sumie mogło się to stać teraz. Położył kartki na desce rozdzielczej. - To dla ciebie - powiedział krótko, wracając do wyswobadzania się pancerza. - Opisałem taktykę zabezpieczenia się przed demonami, w oparciu o spotkanie z Johnnym Blazem i o księgę, którą mam w głowie. - Udało mu się zdjąć korpus i rękawy. - Nie mogę ci dać zaklęcia przywołania, ale tu masz sposoby na ukrycie, ucieczkę i walkę z podobnymi istotami, gdybyś dalej chciała się w to bawić. A także coś, co wyłączy Płonącą Czaszkę - zrobił pauzę, jakby myśląc nad czymś. - Pomogę ci wydostać się z Paryża, ale pod żadnym pozorem nie mówi mi gdzie się udasz potem, ani w jaki sposób. Wiesz, w razie gdyby ktoś mi zapłacił, albo mnie torturował. Zwłaszcza, że jestem zobowiązany przekazać taką wiedzę Blaze'owi - dodał niechętnie. Miał teraz możliwość obejrzeć swoje obrażenia i nie wyglądało to tak źle, jak się spodziewał. Udo miał rozorane pociskiem, który zrykoszetował po pancerzu, ale nie naruszył niczego ważnego. Pocisk w ręce zatrzymał się w mięśniu, po tym jak wytracił impakt po przebiciu tarczy i zbroi. Ten w boku też był stosunkowo płytko, ale oba musiał wyjąć. Poza postrzałami i śladami odłamków, jego całe ciało było pokryte chmurą większych i mniejszych sińców tworzących całe spektrum kolorów, od żółci, po ciemny fiolet. Jeżeli Black Cat miała nadzieję na przyjemny widok torsu wysportowanego mężczyzny, to rzeczywistość mocno musiała ją rozczarować. Faktycznie, najemnik był zbudowany, jakby siłownia była jego drugim domem, ale to nie rzeźba rzucała się w oczy na pierwszy widok. Większość jego ciała była pokryta różnorakimi bliznami. Od cięć i postrzałów, po oparzenia i ślady po mocach, jakie go dosięgnęły. Chociażby wzór Lichtenberga na prawej łopatce, dobitnie pokazujący uderzenie silnego ładunku elektrycznego. Do tego dojdą jeszcze dzisiejsze blizny po drobnych ranach ciętych od odłamków z wybuchu ścigającego ich wozu Można sobie było wyobrazić że fakturze skóry bliżej było do gruboziarnistego papieru ściernego niż jedwabiu. Najemnik najwyraźniej nie czuł z powodu tego widoku wstydu, bo zabrał się do działań medycznych, nie zważając na Felicję. Potrzebował dobrze widzieć, więc odwrócony do kierunku jazdy ściągnął maskę i przeczyścił twarz, zaklejając rozcięcie na czole. Po tym maska wróciła na swoje miejsce. Następnie przemył rany spirytusem i z warknięciem bólu, wyciągnął szczypcami zagnieżdżoną w ramieniu kulę. Gdy to było zrobione, zaszył zszywaczem medycznym te dwie postrzałowe i inne co głębsze rany. Resztę zakleił kawałkami gazy i srebrną taśmą klejącą. Ranę w boku zostawił na koniec. Niestety nie mógł się znieczulić, bo potrzebował być absolutnie świadomy i zręczny. Włożył w zęby drewienko, by nie zniszczyć sobie uzębienia i przygotował się mentalnie. Za pomocą lusterka, latarki i szczypców rozpoczął gmeranie w ranie postrzałowej. Operacja na samym sobie była wyjątkowo nieprzyjemna i jęki bólu, jakie z siebie wydawał, były mało męskie, zapewne ku uciesze kierującej pojazdem. Gdy wreszcie udało mu się wyciągnąć pocisk, odetchnął głęboko, czując ogromną ulgę. Tak samo, jak poprzednie i tą ranę zaszył, a potem zakleił. Dopiero teraz łyknął środki przeciwbólowe, by zwalczyć cierpienie. Znowu przyodział się w pancerz, po czym wychynął z tyłu szoferki i westchnął ciężko do dziewczyny. - Jak nam idzie? |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Luwr Wto Maj 19, 2020 4:48 pm | |
| Black Cat miała pewne zaufanie co do swoich możliwości. Wiedziała że posiada siłę, zręczność, koordynacje ruchów i wczucie czasu, by nawet przy prędkości kilkudziesięciu mil na godzinne, bez problemu chwycić Taskmasera, i wciągnąć go do szoferki rozpędzonego tira. Jeśli chodzi o tą część zadania, złodziejka nie obawiała się niczego. Dużo gorzej miały się sprawy dotyczące samego prowadzenia potężnej scanii i utrzymania właściwego toru jazdy, umożliwiającego przeprowadzenie dalszej części planu. Jak chodzi o umiejętności kierowania pojazdów tych gabarytów, możliwości Felicji były porównywalne z tymi które posiadał Richelieu, a co za tym idzie kotka ryzykowała, że zanim dane jej będzie łapać kogokolwiek, weźmie najemnika na swoją maskę i przeciągnie przez autostradę. Zwłaszcza że jej obecny wspólnik, bardziej niż obserwowaniem drogi, zainteresowany był wylizywaniem własnego ogona. Na szczęście dla Taskmastera, on sam przewidział iż w tej rozgrywce pewne sprawy powinien wziąć w własne ręce, dzięki czemu po chwili znalazł się w bezpiecznej kabinie, liżąc swoje rany. Black Cat natomiast mogła skupić się na pokonywaniu kolejnych odcinków trasy. Nie obawiała się pościgu za swoimi plecami. Ten ostatni z oczywistych względów nie mógł tak szybko nadrobić dzielącego ich dystansu. Złodziejkę dużo bardziej niepokoiła możliwość ujrzenia policyjnej barykady przed sobą. Akurat w kwestii wymiany informacji różnica kilometrów nie miała żadnego znaczenia. Z drugiej strony Felicja miała wszystko co potrzeba by staranować każdą rozstawioną przeszkodę, dlatego też choć sama scania była pojazdem dość charakterystycznym i rzucającym się w oczy, chwilowo żadna zmiana auta nie wchodziła w grę. - Niedaleko stąd jest prywatne lotnisko, poza szkółką dla początkujących pilotów, oferujące również loty turystyczne nad Paryżem, Sekwaną albo w dowolne inne miejsce Francji. – wyjaśniła Black Cat – Nieoficjalnie można tam też zamówić przerzut przez granicę. Orientując się iż przez jakiś czas jej twarz może stać się nazbyt popularna wśród agentów wywiadu, Felicja zdecydowała się na powrót do domu z wykorzystaniem sąsiednich lotnisk. Uwaga Taskmastera, odnośnie zachowania w tajemnicy miejsca do którego zmierza złodziejka, wydawała się być dość dziwna. Bo akurat tajemnica nie była z tego żadna. Nawet taki kryminalny amator jak spider – man, bez problemu odgadłby iż jej celem jest powrót do Nowego Jorku. Kotka nie robiła z tej wiedzy jakiegoś tabu. Wolała postawić sprawę jasno. Jeśli ktoś będzie chciał ją dopaść, będzie musiał to zrobić na jej warunkach i jej podwórku. Czyli tam gdzie ona czuła się najpewniej, a żabojady z panem Muchą na czele wręcz przeciwnie. - Tylko mi nie mów że masz z nim pakt. – Dodała Black Cat, gdy najemnik wspomniał Johny’ego Blaze. I pomyśleć że akurat obecność upiora udało jej się szczęśliwie wyrzucić z pamięci. Złodziejka nie bardzo rozumiała jak powinna była zareagować na przekazane jej dokumenty. Z jednej strony mogły być one bardzo przydatne, a z drugiej jednak, jasno sugerowały że za szlachetnymi pobudkami Taskmastera stoi przekonanie, iż w jej dalszym planie związanym z przywołaniem sukkuba coś pójdzie nie tak, w związku z czym kobieta będzie potrzebowała takich właśnie instrukcji. Ciekawe na jakiej podstawie najemnik doszedł do podobnych wniosków? Tak czy inaczej, w kwestiach magii Felicja zaliczała się tych którzy zaczynają pod przekonania że dadzą radę, a dopiero później sięgają po instrukcje. Akurat w tym punkcie, jej staranne planowanie poszło na skróty, zakładając że z sukubami jest jak z dżinem z butelki. Samo przywołanie dawało władze nad demonem i żadne zabezpieczenia nie były tu potrzebne. Przez kilka następnych minut podróż trwała dość spokojnie. Wszystko do czasu gdy monotonny dźwięk panujący w kabinie został przerwany przez zagadkowe odgłosy dochodzące spod podwozia naczepy. Spoglądając w lusterka wsteczne, ku swojemu zdziwieniu Black Cat dojrzała tan najpierw rękę, a potem głowę mutanta, mozolnie wygrzebującego się spod tira. Tego samego którego staranowała wcześniej i którego jak jej się wydawało, miała już z głowy. W ten sposób jedna z nurtujących ją tajemnic wyjaśniła się sama. - Niektórzy po prostu nie wiedza kiedy umrzeć. – Odpowiedziała Felicja na ostatnie z pytań zadanych przez najemnika. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Luwr Nie Maj 24, 2020 11:22 pm | |
| Taskmaster ledwo zdążył usiąść na miejscu pasażera, gdy Felicja podzieliła się z nim nieprzyjemną wiadomością. Nie musiał się dopytywać kogo dziewczyna ma na myśli. Z tej perspektywy mutant był faktycznie niepowstrzymany. Najpierw przetrwał eksplozję, która rozwaliła sporą część budynku, potem wybuch półciężarówki i bliskie spotkanie z przednim zderzakiem Scanii. Najemnik obawiał się, że walka z takim przeciwnikiem nie ma sensu przy jego obecnym stanie oraz wyposażeniu. Mimo to, trzeba było się natręta pozbyć. - Do trzech razy sztuka - mruknął przeładowując pustą Berettę, a potem zwrócił się do kierującej pojazdem Black Cat. - Mam nadzieję, że nie potrzebujesz naczepy - Schował pistolet do kabury, podrapał Richelieu pod brodą i otworzył drzwi. Złapał się ramy i wychylił za zewnątrz. - Z wielkim czekiem, wiąże się wielka odpowiedzialność - westchnął i rozpoczął swoją wędrówkę na tył ciągnika. Cieszył się zażycia leku przeciwbólowego, bo całe jego ciało wciąż pulsowało bólem. W tym momencie przytępionym, co pozwalało mu zacisnąć zęby i napiąć nadwyrężone mięśnie. W normalnym stanie znalazłby się między naczepą, a szoferką trzy razy szybciej, ale nie zamierzał ryzykować w osłabionym stanie. Mutant w tym samym czasie próbował się wdrapać na dach składu. Szło mu to mozolniej, bo nie miał uchwytów i zasadniczo musiał wbijać swoją pięść w ścianę naczepy i w ten sposób się podciągać. Co więcej, sam nie był w lepszym stanie niż Taskmaster. Bujna grzywa zniknęła zastąpiona przez straszliwie poparzoną łysą glacę. Ruchy były sztywne i powolne, a spod poszarpanego ubrania dało się zobaczyć rany. Nie był niewrażliwy na obrażenia, ale niezwykle odporny, biorąc pod uwagę, że przeżył trzy sytuacje, które skończyłyby się pewną śmiercią dla postronnego. Na pewno skończyłyby się śmiercią dla Mastersa, który z ulgą powitał ślady obrażeń na olbrzymie. Korzystając ze świeżo przeładowanego pistoletu poprzeszkadzał mu trochę. Oberwanie kulami spotkało się z sykiem bólu, ale niestety nie dało poważniejszych efektów. Mimo to, zwolnił swoją wspinaczkę. Tony darował sobie popisy strzeleckie i zabrał się za odpinanie naczepy. Nie był zawodowym kierowcą samochodów ciężarowych, więc nie miał pojęcia od czego zacząć. Kable łączące ciągnik z ładunkiem odpiął na chybił trafił. Nic nie trzasnęło, ani nie wybuchło, co poczytał sobie za sukces. Następnie musiał odpiąć zaczep od siodła. Na ślepo. Podczas jazdy. Ryzykując ręką, jeśli auto przejedzie po wyboju. Nie pierwszy raz tego dnia Tony pomyślał, że woli zwyczajne zlecenia eliminacji. Położył się i sięgnął ręką do siodła. Próbował wyczuć elementy konstrukcji, każdy z nich pociągnąć, popchnąć, albo przekręcić. W końcu trafił na pręt, który dało się pociągnąć. Ze szczękiem metalu, naczepa uwolniła się od ciągnika, by rozpocząć własną drogę. Niestety samodzielna droga była bardzo krótka, bo do uszu winszującego sobie najemnika doszedł brzydki zgrzyt. Naczepa zaczepiła o jakiś element ciągnika, niestety nieco z boku. To wyprowadziło cały skład z równowagi i szarpnęło aż wstający Masters poleciał na bok. W ostatniej chwili złapał się, unikając lądowania na jezdni. Niewłaściwe przenoszenie ciężaru miało wpływ na jazdę, znosząc ciężarówkę na bok. Biorąc pod uwagę, że Black Cat nie jest doświadczonym tirowcem, Tony nie wróżył im bezkolizyjnej jazdy, musiał więc zająć się powstałym problemem natychmiast. Ponownie się położył by wsunąć nogę między dwa ciężkie i ruchome elementy, które z łatwością mogły mu ją zmiażdżyć. Następnie zaczął z całej siły uderzać w zaklinowany zaczep. Po kilku kopnięciach metal się wygiął i naczepa przesunęła się jeszcze bardziej na bok, wymagając jeszcze większego operowania kierownicą do prostej jazdy. Najemnik zaklął pod nosem. Zdjął z ramienia karabinek AR-15 i wycelował w nie chcący puścić Scanii zaczep. Strzelił raz, drugi, trzeci, serią. W deszczu iskier, kawałki metalu oderwały się i nareszcie nastąpiła separacja. Uwolniona od balastu ciężarówka wystrzeliła nagle do przodu. Od nagłego przyspieszenia najemnik niemal sturlał się z auta. W ostatniej chwili złapał się ręką konstrukcji i zawisł połową ciała nad szybko przesuwającym się asfaltem. Najemnik nie miał czasu odetchnąć po podciągnięciu się, bo na oddalającej się naczepie pojawił się mutant, który wykonał fenomenalny skok. Był to wyczyn przebijający olimpijskiego rekordzistę w lekkoatletyce. Tylko dzięki nadnaturalnej sile olbrzym pokonał w powietrzu odległość dzielącą go od ciągnika i wylądował na dachu szoferki. - Niech to szlag! |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Luwr Wto Maj 26, 2020 8:42 am | |
| Pomysł z odczepieniem naczepy na której znajdował się niechciany pasażer, dzięki czemu bez wysiłku najemnik i kotka mogliby zostawić mutanta daleko w tyle, wydawał się nad wyraz prosty, łatwy do wykonania, mało spektakularny i zaskakująco bezkrwawy, czyli innymi słowy, wyjątkowo nie Taskmasterowy. Jedynym co się zgadzało, był fakt że trupia maska znów nawalił, pakując towarzyszy ucieczki w dodatkowe kłopoty. Mężczyzna w typowy dla siebie sposób wziął sprawy w swoje ręce, nie pytając nikogo o zdanie. Nawet będąc poharatanym i półżywym, nie pomyślał aby pozwolić komuś innemu odegrać rolę bohatera. Z nieukrywaną irytacją Felicja zaczęła się zastanawiać, co by się stało gdyby tym razem to Black Cat była tą która wyjdzie i przywali mutantowi? Albo jeśli to samo zrobiłby Richelieu? Poza dumą Taskmastera pewnie nic by nie ucierpiało. Ostatecznie nawet bycie szarmanckim powinno mieć swoje granice. Zwłaszcza że zostając za kierownicą, najemnik gwarantował bardziej świadome reakcje na to co działo się z samochodem. Potężna scania już wcześniej dała się poznać jako maszyna o dużym stopniu inercji, zmuszenie której do jakiegokolwiek manewru wydawało się rzeczą niemożliwą. Teraz natomiast okazało się, że gdy tir zaczął już coś robić, odwrócenie tego procesu było jeszcze trudniejsze. Przechył naczepy spowodował że całe auto straciło sterowność, powoli acz systematycznie zaczynając ściągać na prawą stronę, bez względu na to jak energicznie Black Cat szarpała kierownicą w przeciwnym kierunku, starając się odzyskać panowanie nad pojazdem. Przy okazji po raz kolejny oberwało się innym, przypadkowym uczestnikom ruchu drogowego, tym których akurat wyprzedzała rozpędzona ciężarówka. Z drugiej strony to właśnie opór jakie stawiały auta które Felicja mimowolnie spychała z drogi, były w stanie nieco wyhamować szybkość jaką sama kotka zbliżała się do pobocza. Chwilę później sprawy zaczaiły przybierać jeszcze gorszy obrót, gdy rząd kół po lewej stronie pojazdu zaczął unosić się w powietrzu, a cała kabina samochodu niebezpiecznie przechylać na prawy bok. W tym momencie złodziejka nie mogła zrobić nie więcej jak zdać się na siły grawitacji lub, czy też raczej „i”, biorąc Richelieu pod pachę spróbować wydostać się z szoferki, tak aby w razie wypadku znaleźć się na górze kabiny. Na szczęście Taskmaserowi w końcu udało się odczepić naczepę, a cała ciężarówka z hukiem wróciła do pionu, najpierw skutecznie wbijając Black Cat w fotel, po to by chwile później wystrzelić złodziejkę pod sufit. Jakby tego było mało sekundę później, kobieta usłyszała kolejne łupnięcie, tym razem to wywołane poprzez stopy mutanta wbijające się w blachę karoserii. Rywalizujący z nimi stwór, popisał się imponującym skokiem, głównie jak chodzi o odległość bo samym lądowaniem raczej nie zachwycił, a wszystko dlatego, iż rozpędzona scania, gdy tylko wszystkie jej osie odzyskały przyczepność do asfaltu, wyrwała do przodu, uradowana faktem pozbycia się kilkunastotonowego balastu, Black Cat ponownie zaczęła turlać się po kabinie, dochodząc do wniosku że zapinanie pasów to nie tylko banalny slogan, natomiast znajdujący się na dachu mutant, momentalnie się zachwiał, spadając na tył samochodu, prawdopodobnie lądując gdzieś na plecach Taskmastera. Złodziejka miała już serdecznie dość tej zabawy w kotka i myszkę. Postanowiła wkroczyć do akcji. Rozglądając się po kabinie, w poszukiwaniu stosownej broni, Felicja dostrzegła umieszczoną tam gaśnicę proszkową. Z satysfakcją stwierdziła, że wymiary butli dobrano specjalnie do gabarytów ciężarówki. Z kieszonkową gaśniczka, taka jaką zwykle znajdowała się w osobowych pojazdach, niewiele by zdziałała. Tutaj natomiast zdecydowanie mogła zajść mutantowi za skórę. Skórę już wcześniej dostatecznie poparzoną by teraz zwielokrotnić doskwierający stworowi ból. Ponownie przekazując prowadzenie tirem w łapki Richelieu, Black Cat wdrapała się na kabinę, wymierzając dysze gaśnicy w twarz mutanta. - To dla ciebie, przystojniaku. – Powiedziała kobieta uwalniając strumień gaśniczego medium. Złodziejka miała nadzieje, że nawet jeśli bandziora nie zdmuchnie ciśnienie, czy nie powali go dodatkowy ból, to przynajmniej profesjonalista za jakiego miał się Taskmaster, będzie potrafił wykorzystać dany mu element przewagi. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Luwr Nie Maj 31, 2020 5:25 pm | |
| Przechył ciężarówki zakończył się raptownym upadkiem na wszystkie sześć kół. Wstrząs zachwiał podnoszącym się Taskmasterem, ale mutanta na dachu szoferki zrzucił na tył. Olbrzym upadł ze stęknięciem bólu, nieomal miażdżąc najemnika swoim ciałem. Masters rzucił się pod ścianę szoferki, unikając zgniecenia. Dobył miecza i obrócił się do leżącego oponenta. Krótki rzut oka wystarczył najemnikowi, żeby zlokalizować rany na skórze mutanta. Sprawnie dziabnął mieczem w najgorzej wyglądającą i nie pomylił się. Ostrze zagłębiło się w uszkodzonym ciele. To wywołało w leżącym natychmiastową reakcję. Machnął pięścią, która z perspektywy Taskmastera mogła być równie dobrze młotem burzącym. Najemnik uniknął ciosu, ale musiał porzucić zakleszczone ostrze. Mutant zaskakująco sprawnie powstał na nogi, górując nad mężczyzną, który go zranił. Klinga miecza wystawała z klatki piersiowej zbira, który paskudnie się uśmiechnął. - Je vais adorer ça! Tony stał teraz przed nie lada wyzwaniem. Dosłownie, bo walka wręcz z mutantem, który przetrwał ogromne ilości obrażeń nie będzie bułką z masłem. W przenośni, bo był osłabiony własnymi, bolesnymi przeżyciami. Był słabszy i wolniejszy niż w normalnych warunkach. Co gorsza, miał ograniczone pole manewru. Gdyby mieli walczyć na pustej, szerokiej przestrzeni, Masters mógłby tańczyć dookoła oponenta, ucząc się jego ruchów i w odpowiednim momencie kontratakować. Na tyle ciągnika nie dość, że nie było wiele miejsca dla dwóch mięśniaków, to jeszcze podłoże nie sprzyjało wymagającym gracji ruchom. Co gorsza odwrót w obecnej sytuacji nie wchodził w grę. Nie mógł zostawić Black Cat na pastwę kogoś, kto potrafił gołymi rękami rozerwać ścianę szoferki i wyciągnąć stamtąd pasażerów. Musiał poczekać aż ona ewakuuje się pierwsza. Dlatego na chwilę obecną najlepszym rozwiązaniem było zrzucenie natręta. Tony stanął w pozycji obronnej, gotowy do uniku. Uśmiechnięty mutant z obrzydliwym mlaskiem wyciągnął wbity w siebie miecz i wykonał nim toporne pchnięcie. Najemnik z łatwością uskoczył przed ciosem, jednocześnie sięgając do kabury. Przetoczył się obok i zatrzymał w przykucnięciu za przeciwnikiem. Z tej perspektywy miał doskonały widok na swój miecz, który zagłębił się w ścianie szoferki po samą rękojeść. Równie dobry widok miał na potylicę olbrzyma, w którą wycelował ze swojej Beretty. Zasypał łysą glacę oponenta dziewięciomilimetrowymi pociskami. Mutant zareagował rykiem bólu, obrywając w poparzona głowę. Taskmaster postanowił to wykorzystać, napierając na zranionego, by wyprowadzić go z równowagi i zrzucić na asfalt. Równie dobrze mógłby próbować przesunąć kamienną kolumnę. W tym właśnie momencie wkroczyła Black Cat, cała na czarno. Jej pojawienie się zwróciło uwagę zbira. Na jego własną niekorzyść, bo dostał po oczach i zranionej skórze proszkiem gaśniczym. Tym razem okrzyk bólu był niemal ogłuszający. Taskmaster nie zamierzał zaglądać darowanemu koniowi w zęby i postanowił wykorzystać okazję. Zanim jeszcze biała chmura została w tyle, kucnął i złapał obie nogi mutanta, dziękując w myślach filtrom w swojej masce. Chociaż daleko mu było do siły mutanta, to z najemnika nie był ułomek. Użył swoich barków jako dźwigni i podniósł się, unosząc przeciwnika i wyrzucając go w tył. To byłby koniec, gdyby lecący bandzior fartownie nie trafił ręką na zderzak i nie złapał się go. Wciąż oślepiony, wisiał szorując brzuchem o jezdnię, co na pewno nie stanowiło przyjemnego doświadczenia. Na zmianę wykrzykiwał groźby i epitety pod adresem złodziejki i najemnika. Mimo swojego stanu, podciągnął się, chcąc wrócić na ciągnik. Na to Taskmaster nie zamierzał mu pozwolić. Przypadł do mutanta, chwytając swój karabinek. - Zabiję was - dalsze słowa zbira zatrzymała lufa AR-15, brutalnie wepchnięta mu do ust. - A nażryj się - warknął najemnik pociągając za spust. Druga ręka olbrzyma złapała broń i ścisnęła ją gnąc metal. Było już jednak za późno, bo Masters opróżnił resztę magazynku w podniebienie i gardło natręta. Nie miał pojęcia, czy wewnątrz jest równie twardy, jak na zewnątrz, ale taktyka wydała się opłacić. Mutant otworzył oczy, a jego źrenice schowały się w tyle. Jednocześnie z ust i nosa buchnęła krew. Zaciśnięta kurczowo ręka nie puszczała karabinu, więc szybkim ruchem Masters odpiął uprząż i powstał. Za całej siły uderzył butem w rękę trzymającą zderzak, czym zsunął zdrętwiałe palce dogorywającego. Bandzior potoczył się bezwładnie po jezdni, zostając w tyle. W tym samym momencie, zwalniająca naczepa, nie mająca ciągnika, który prostowałby jej tor jazdy uderzyła w barierkę i obróciła się w poprzek drogi. To samo uderzenie przechyliło ją i przewróciło akurat na koziołkującego mutanta. Z swojej perspektywy Taskmaster nie mógł tego zobaczyć, ale miał ogromną nadzieję, że sunąca naczepa rozsmarowała drania po asfalcie. Swoją drogą wyjątkowy pech, że akurat teraz się wywróciła. Tak samo wyjątkowe szczęście im sprzyjało, jeśli jeszcze w nic nie uderzyli, mimo braku kierowcy w szoferce. Masters odwrócił się, by wrócić do środka. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Luwr Pią Cze 05, 2020 10:46 am | |
| Black Cat niezmiernie rzadko sama brała się za brudną robotę, sięgając po tak ekstremalne metody jak morderstwo. Uważała, że dobry złodziej to taki, który nie musi zniżać się po tego typu środki, co wcale nie znaczy, że gdy już musiała, miała w tym względzie jakiekolwiek skrupuły. Wręcz przeciwnie, pozbywając się mutanta, Felicja przede wszystkim poczuła ulgę i satysfakcje z tego iż ma za sobą kolejną przeszkodę. Kilkukrotne postrzelenie, spalenie, wysadzenie w powietrze, rozjechanie ciężarówką, przebicie mieczem, ponowne spalenie, potraktowanie niezbyt przyjaznymi chemikaliami, a na koniec zgniecenie rozpędzoną naczepą i jeszcze jedno wielkie bum, sugerowały, że nawet jeśli wynajęty przez lokalne gangi mutant miał cos wspólnego z kotem, posiadając kilka żyć, Taskmaster i złodziejka wykorzystali je wszystkie. Dodatkowo fakt wyeliminowania przeciwnika takiego kalibru, dawał kobiecie nadzieje, ze ten który próbuje jej się dobrać do skóry, dwa razy zastanowi się nad sensem wykonywania kolejnego ruchu. - Świetna robota Richelieu! – Zadowolona z przebiegu spraw, wracając do szoferki, Blac Cat poczuła potrzebę by pochwalić swoich kompanów, jednak ponieważ miała świadomość, że najemnik i tak nie spodziewa się po niej dobrego słowa, postanowiła, że wystarczy jak pogratuluje swojemu kotu, choćby za ta jak zwierzak sprawdził się w roli kierowcy ciężarówki. Scania rzeczywiście wciąż jechała przed siebie. Nie licząc zrywu wywołanego nagłym spadkiem obciążenia, tempomat działał bez zarzutu, a tirowi udało się nie wypaść z trasy, choć o zachowaniu jednego stałego pasa ruchu nie było mowy. Przysypiający Richelieu nie robił większego problemu z tego, iż jego samochód do czasu do czasu korygował kurs, odbijając się o innych, mniejszych użytkowników autostrady, czy też z takich drobiazgów jak fakt pokonywania wszelkich wysepek na wprost, z łamaniem umieszczonych na nich znakach drogowych. W ten sposób udało mu się dojechać do miejsca z którego widać było zlokalizowane w pobliżu niewielkie lotnisko. - Prawie jesteśmy. – oznajmiła Black Cat, poważnie zastanawiając się nad porzuceniem obecnego środka transportu. Podejrzewając iż ich tir może być obecnie jednym z najbardziej poszukiwanych samochodów, panna Hardy postanowiła że najlepiej zrobi jeśli ta współpraca skończy się nagle i szybko. Oczywiście mogłaby spróbować ukryć auto w jakimś hangarze, jednak obiekt takich rozmiarów raczej nie kamuflował się łatwo, a poza tym skoro ciężarówka tak świetnie sobie radziła, nawet z kierowca pokroju Richelieu, który delikatnie rzecz ujmując miał na niego wywalone, to równie dobrze mogła jechać dalej bez asysty za kierownicą. Złodziejka nie miała pojęcia ile auto mogło tak przejechać. Prawdopodobnie wcześniej czy później wypadnie z drogi na jakimś zakręcie, albo uderzy w coś dużego. Na przykład w policyjna blokadę. Tak czy inaczej na jakiś czas odciągnie uwagę pościgu od dwójki uciekinierów. - Choć Richelieu, wysiadamy. Co mówisz? Mamy zabrać tego brzydkiego pana z sobą? No niech ci będzie. – Zdecydowała Felicja, rozglądając się jednocześnie czy będzie w stanie bezpiecznie wyskoczyć i wylądować na cztery łapy, oddając skok z kocurem pod pachą. Złodziejka już wcześniej uświadomiła sobie, że nie miała pojęcia jak zatrzymać przypominający lokomotywę samochód, nie wspominając o ponownym uruchomieniu go w ruch. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Luwr Pią Cze 05, 2020 9:29 pm | |
| Eliminacja natrętnego mutanta wywołała u Mastersa poczucie ulgi. Mimo braku narzędzi do takiego zadania, z pomocą Black Cat, udało mu się pozbyć niezwykle niebezpiecznego i trudnego do pozbycia przeciwnika. Mówiąc o narzędziach, zanim wróci do kabiny, powinien odzyskać swój miecz. Podszedł do broni, ujął za rękojeść i pociągnął. Ostrze ani drgnęło, wyglądało na zaklinowane w metalu. Najemnik spróbował raz jeszcze, również bez skutku. By uwolnić uwięziony między blachami miecz, zaparł się nogą i ze zgrzytem wyszarpnął swoje narzędzie walki. Schował pałasza do pochwy, po czym wdrapał się do szoferki od strony pasażera. Mimo tego, że ciężarówka jechała przez dobrych kilka chwil bez kierowcy, obyło się bez wypadków. Z jednej strony dzięki w miarę prostej drodze obyło się bez zjechania z jezdni. Z drugiej strony, inni uczestnicy ruchu pryskali przed rozpędzonym wielotonowym ciągnika. Instynkt samozachowawczy kierowców działał doskonale. Niestety takiego samego zmysłu nie posiadały hopki, czy znaki drogowe, które masowo padały ofiarą Scanii. Także wtedy, gdy Felicja wróciła za kierownicę. - Chcesz żebym przejął kierownicę? Co prawda zmarszczonych brwi Taskmastera nie było widać spod maski, ale w jego głosie dało się słyszeć mieszankę konsternacji i obawy. Ta ostatnia szybko została rozwiana przez Black Cat, która oznajmiła zbliżający się koniec ich wspólnej podróży. Tony nie miał pojęcia kim był kontakt złodziejki i jak bardzo był zaufany, ale standardową procedurą dla najemnika było podejrzenie każdego niepopoznawanego o niecne zamiary i ewentualną zdradę. Nie czyniło to z Mastersa duszy towarzystwa, ale przydawało się w zawodzie z niskim średnim wiekiem przeżycia. Biorąc pod uwagę nadciągającą ewakuację z obecnego pojazdu, postanowił zaproponować przejęcie sterów. Rozmowę z Richelieu, Taskmaster zbył przewróceniem oczu. - Zanim wyskoczymy, dobrze byłoby zwolnić - zasugerował, oferując przejęcie kierownicy i zwolnienie do prędkości nie gwarantującej złamanego karku. - Tymczasem powiedz mi jak bardzo ufasz swojemu kontaktowi. Czego się spodziewać? |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Luwr Wto Cze 09, 2020 8:39 am | |
| - Możesz zasiąść za kółkiem tylko nie sprasuj mi Richelieu. A tak w ogóle, świetna robota. - Wyjątkowo łatwo, bez sprzeciwu i bez komentarza na temat małych chłopców od dzieciństwa marzącymi o tym by poprowadzić duży samochód, Felicja zgodziła się oddać kierownicę w ręce Taskmastera. Teraz gdy mieli chwilę spokoju, złodziejka postanowiła zainteresować się motywacją najemnika, tą która sprawiła że mężczyzna w dalszym ciągu siedział z nią w jednej kabinie. Black Cat szczerze powątpiewała czy udzielenie jej pomocy w ucieczce z Francji mieściło się w prawdziwych intencjach pana Muchy, choć oczywiście wygodnie było jej założyć, że dokładnie tak się stało, a wszystko dzięki jej nieodpartemu urokowi i wrażeniu jakie zrobiła na lokalnym mafioso. W przeciwnym wypadku postępowanie Taskmastera ciężko było czymkolwiek wytłumaczyć. Nawet jeśli przypisać mu upór i konsekwentne trzymanie się zasad, to przecież było widać, że te ostatnie wyraźnie nie wychodzą mu to na zdrowie. – Mam nadzieje że uczciwie ci za nią zapłacą. – Podsumowała Felicja. Doświadczenia z pajączkiem i jeszcze kilkoma innymi mu podobnymi, nauczyły Black Cat że po pierwsze mężczyzn od czasu do czasu trzeba za coś pochwalić, a poza tym nie należy ich bez przerwy dociskać, czy też przez cały czas negować tego co mówią, bo inaczej się uodpornią, przez co kolejne uszczypliwości nie będą miały swojej mocy. W tej nagłej zmianie nastawienia kotki nie bez znaczenia był też fakt iż drugie z pytań zadane przez najemnika, dało jej sporo do myślenia, chwilowo zajmując jej głowę nawet bardziej niż prawdopodobny GPS jaki scania miała zamontowany na swoim pokładzie. Black Cat nie miała pojęcia gdzie szukać tego ostatniego. Lub tych, ponieważ gdyby to ona była przewoźnikiem, takich pluskiew kazałaby zamontować dziesiątki. Kontakt do wspomnianego wcześniej przemytnika dostała po znajomości, z zastrzeżeniem ze facet jest dobry, co nie koniecznie oznacza lojalny. Ponieważ Felicja była paranoiczką, dopieszczającą swoje plany w najdrobniejszych szczegółach, przyleciała do Francji wcześniej, po to by osobiście poznać Pierre’a Szmuglownika i upewnić się iż w razie gdyby cos poszło nie tak, jej koło awaryjne w dalszym ciągu będzie unosiło się na powierzchni. Mężczyzna okazał się być oblechem myślącym dupą, ale dla odmiany jego plan zdawał się mieć ręce i nogi, a poza tym tego rodzaju napalone typy były, dla Felicji łatwym do zanęcenia celem, więc złodziejka długo się nie zastanawiała. - Ufam na tyle na ile mu płacę. – Podsumowała Black Cat w znacznej części nawiązując do tego iż Taskmaster zapewne również „ufał” wybranej przez siebie kryjówce. A już z całą pewnością płacił tamtym więcej niż skąpiradło jakim pozostawała panna Hardy. W jednej chwili kotka zdała sobie sprawę z tego, że cały problem przestępczego półświatka sprowadza się do istnienia lub braku zaufania. I właśnie dlatego ona wolała działać samotnie. - Byłabym bardzo niepocieszona, gdyby moja oferta została przelicytowana przez kogoś z grubszym portfelem, a zamiast powitalnego szampana, w kokpicie samolotu czekał na mnie kolejny mutant. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Luwr Nie Cze 14, 2020 7:22 pm | |
| Stery Scanii zostały przejęte przez Taskmastera, co przyjął z ulgą, widząc że dziewczyna ma problemy z opanowaniem kolosa na drodze. Póki trzymała się jezdni nie było z tym większych problemów, bo reszta uczestników ruchu rozsądnie zjeżdżała na boki. Teraz zjeżdżali z drogi szybkiego ruchu i ponownie znaleźli się między budynkami i co gorsza chodnikami pełnymi pieszych. - Dzięki - mruknął w odpowiedzi delikatnie ujmując kocura i podając go Black Cat. Nie chciał wnikać w szczegóły swojego zlecenia, więc zdecydował się być lakoniczny. - Też mam taką nadzieję! Kiedy najemnik zasiadł za kierownicą, styl jazdy ciężarówki diametralnie się zmienił. Przede wszystkim duże auto przestało korygować tor jazdy nagłymi szarpnięciami oraz zaczęło płynnie zmieniać pasy i wchodzić w zakręty. To z kolei, pozwoliło Scanii wtopić się w ruch drogowy. Przynajmniej dopóki nie natkną się na radiowóz szukający dokładnie takiego samochodu, jakim się poruszali. W związku z tym, Taskmaster zmienił pas na prawy, najbliżej chodnika i zwolnił, dając możliwość łatwego opuszczenia pojazdu w ruchu. Był w pogotowiu, gdyby Black Cat zdecydowała się opuścić Kabinę. Kiwnął głową na jej wywód dotyczący zaufania wobec potencjalnego sprzymierzeńca. Niestety brutalna prawda kryminalnego półświatka była taka, że nie ma honoru wśród złodziei. Ani wśród zabójców, paserów, fałszerzy, nawet wśród lekarzy mafii. Właściwie to nie było honoru w ogóle wśród kryminalistów. Dobrą zasadą było uznawanie każdego nowo spotkanego za potencjalnego zdrajcę i przeciwnika. Pozawalała dłużej pożyć w tym środowisku. - Słusznie - Masters przyznał Felicji rację. - Dlatego, kiedy ty będziesz opuszczać Paryż drogą powietrzną, ja zostanę z twoim znajomym. Utniemy sobie kulturalną pogawędkę i jak dasz mi znać, że bez przeszkód oddaliłaś się na zadowalającą odległość, opuszczę go bez łamania mu karku - wzruszył beznamiętnie ramionami. - Mówiąc o opuszczaniu. Jeśli jesteś gotowa, to możemy skakać - oświadczył, aktywując tempomat. Spojrzał w przód, upewniając się przez najbliższych kilka przecznic ciężarówka zachowa w miarę prosty tor jazdy, nie wjeżdżając na chodnik. Powinno im to dać dość czasu, by zniknąć w uliczkach Paryża i dostać się do kontaktu złodziejki. Po przygotowaniu auta do jazdy bez kierowcy wstał z siedzenia i sam naszykował się do skoku. - Koty przodem! |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Luwr Czw Cze 18, 2020 11:09 am | |
| Jak chodzi o rozmowy na osobiste tematy, Taskmaster okazał się być tak wylewnym, że zdjęcie jego trupiej głowy śmiało można by umieścić w słowniku antonimów do tegoż określenia. Tak jakby nie było nic niezwykłego w fakcie, iż kilka godzin wcześniej za swój punkt honoru stawiał sobie doprowadzenie kotki na spotkanie z panem Muchą i wspólne uczestnictwo w kabaretach, a obecnie gotów był narażać własne życie, byleby tylko wyekspediować ją z Francji. Rzecz jasna wytyczne od zleceniodawców wcale nie muszą być rzeczą stałą, jednak gdyby sprawa rzeczywiście sprowadzała się do kaprysu jednego mafiosa, najemnik raczej nie ukrywałby tak błahego powodu. Black Cat nie potrafiła tego rozgryźć, ale przynajmniej dopóki działania Taskmastera pokrywały się dokładnie z tym, co ona sama zamierzała osiągnąć, postanowiła nie protestować, ograniczając się jedynie do drobnych złośliwości. - A więc jednak! Miałam racje! Musisz mnie lubić! – Zatryumfowała kotka, gdy najemnik zdradził się odnośnie swoich planów przypilnowania jej przemytnika. Planów które miały pewien mankament, w postaci faktu iż to właśnie Pierre miał być jej pilotem. Choć zapewne dla Taskmastera konieczność odbycia dodatkowej podróży nie stanowiła problemu. Dużo większym utrudnieniem wydawały się być pojawiające się przed nimi zabudowania. Wyskakiwanie z ciężarówki nie specjalnie miało sens, w sytuacji gdy pusty samochód mógł rozbić się kilkadziesiąt metrów dalej, będąc dla pościgu wielką płonącą wskazówką. Felicja miała nadzieje że opuszczona przez nich scania przejedzie sama ładny kawał drogi, zwracając na siebie uwagę dopiero wówczas gdy ona będzie już w samolocie. Tymczasem w obecnym przypadku, zamiast spektakularnego wysiadania z tira, dużo rozsądniej było po prostu zatrzymać pojazd gdzieś na poboczu. - Tutaj? – Upewniła się Black Cat, jednym słowem wyrażając wszystkie swoje wątpliwości. Pal licho przypadkowych przechodniów, ale jeśli miało dojść do drogowej masakry, Felicja wolałaby ją oglądać tylko w wiadomościach. Ostatecznie złodziejka uznała że Taskmaster wie co robi, w związku z czym ona sama może zrzucić na niego odpowiedzialność. Zabezpieczając otrzymane od najemnika kopie średniowiecznego manuskryptu, a jednocześnie upychając do swojej torby Richelieu, Felicja przygotowała się do dalszej drogi. Następnie otworzyła drzwi od kabiny ciężarówki i stajać na prowadzących do nich stopniu, odczekała na moment, w którym prowadzony przez najemnika pojazd, zbliży się do dogodnego miejsca i wyskoczyła na pobocze, z gracją lądując na cztery łapy. Na osiem licząc Richelieu. Będąc już na ziemi, złodziejka obejrzała się w kierunku odjeżdżającego samochodu, chcąc się upewnić czy wyskakujący za nią niezdara, przypadkiem nie rozplaśnie się o budynek, nie nadzieje na znajdujące się przy poboczu barierki, albo tez nie złamie sobie nogi jako, że do wspomnianego przez nią lotniska oboje mieli spory kawał drugi, który dla odmiany musieli pokonać pieszo. Albo też pojedzie sobie dalej sam, obserwując w wstecznych lusterkach jej głupią minę. Black Cat potrzebowała Taskmastera przy negocjacjach. Nagle uświadomiła sobie że w skutek przyspieszonej decyzji o opuszczeniu Paryża, nie ma przy sobie odpowiedniej ilości gotówki, takiej którą Pierre zapewne będzie chciał ujrzeć „z góry”. Szybka wizyta w banku raczej odpadała, w związku z czym Felicja będzie zmuszona zaproponować uiszczenie kosztów dopiero po lądowaniu, co z kolei mogło nie spodobać się przemytnikowi. Nie wspominając o sytuacji gdyby wszystko miało pójść źle, a lojalność Pierre’a szlag trafił. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Luwr Nie Cze 21, 2020 6:12 pm | |
| Taskmaster nie był specjalnie gadatliwy, jeśli nie wnosił nic do tematu. Słów używał pragmatycznie, do załatwiania interesów, albo by wywołać u innych konkretne reakcje. Niestety reakcje jakie wywoływał u Black Cat były niemal zawsze odwrotne do zamierzonych. Dlatego postawił na milczenie i zwięzłość w konwersacjach z nią. Na szczęście złodziejka najwyraźniej pogodziła się z faktem, że najemnik nie zostawi jej, choćby się mocno starała. Wystarczyło tylko dotrzeć do tego, który zapewni jej sposób opuszczenia Paryża. Byli na ostatniej prostej. No właśnie, prostej. Musiał się upewnić, że ciężarówka nie wjedzie na chodnik albo przeciwny pas ruchu po przejechaniu jednej przecznicy. Liczył na przynajmniej trzy, albo cztery skrzyżowania, zanim inni uczestnicy ruchu zaczną zwracać uwagę na fakt, że Scanii nikt nie prowadzi. - Tak - odpowiedział przygotowanej do skoku Kotce, gdy upewnił się, że lecąca Felicja nie zderzy się z lampą, znakiem, albo przechodniem. Gdy dziewczyna opuściła kabinę Scanii, Masters rzucił okiem ostatni raz na tor jazdy kolosa, po czym zablokował kierownicę. Wydostał się z siedzenia i złapał swój plecak taktyczny. Zarzucił go na ramię zbliżając się do drzwi pasażera, w tym samym czasie rozglądając się za potencjalnymi przeszkodami w jego ewakuacji. Miał wolne pole do skoku, więc skorzystał z niego. Wylatując machnął ręką, by zatrzasnąć drzwi za sobą. Lepiej zminimalizować szczegóły zwracające na puste auto uwagę. Gdy dotknął podeszwami asfaltu momentalnie się skulił i przetoczył, wytracając siłę uderzenia. Mimo tego Tony syknął z bólu. Mimo środków przeciwbólowych, jego całe ciało wciąż protestowało przeciw wysiłkowi i uderzeniom. Masters uznał, że potrzebuje wakacji. Zaraz po tym, jak upewnieni się, że Black Cat zniknęła z miasta. Podniósł się i nim ktokolwiek mógł zwrócić uwagę na zamaskowanego faceta, który wyskoczył z jadącej ciężarówki, czmychnął w alejkę między budynkami. Oparł się o ścianę budynku, wyciągając z plecaka płaszcz, który wcześniej pomógł mu zamaskować bojowy kombinezon. Narzucił go na siebie i nagle przestał się różnić wyglądem od większości paryskich włóczęgów i pijaczków. Przynajmniej dopóki nikt nie zajrzy mu pod kaptur. Tak przebrany zwrócił się do złodziejki, mającej zapewne wiele zastrzeżeń, co do jego aktualnego wyglądu. - Prowadź! Najrozsądniejszym wyjściem w obecnej sytuacji, byłoby zajęcie standardowej pozycji ochronnej. Ochroniarz, czyli Taskmaster z przodu, chroniona, czyli Black Cat, z tyłu ręka na jego ramieniu. Z tm pomysłem było wiele problemów. Po pierwsze, przekonanie Kotki, że taki sposób przemieszczania się jest najlepszy wymagało silnych zdolności telepatycznych. Po drugie dziewczyna pokazała, że potrafi sobie radzić w trudnych sytuacjach, więc mimo niesamowitego talentu do irytowania, nie trzeba było jej prowadzić za rękę. Po trzecie to ona wiedziała dokąd się udają, więc wyznaczała trasę. Co nie szło jej spektakularnie. Najemnik zgadywał po języku jej ciała, ale Felicja chyba nie miała pewności którędy iść. Masters mógł w to uwierzyć, bo w przeciwieństwie do niego złodziejka najwyraźniej uznawała przygotowania i planowanie dalszych posunięć za niezdrowe fanaberie. - Potrzebujesz GPSa? Mapy? |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Luwr Czw Cze 25, 2020 8:34 am | |
| Felicja bardzo źle znosiła chwile w których okazało się że obmyślony przez nią plan okazał się jednym wielkim niewypałem. Przyznawanie się do błędów nigdy nie było jej silną stroną. Tymczasem, pomijając już kwestie wyskakiwanie byle gdzie, czy też dokładniej rzecz ujmując, w miejscu w którym nietrudno o przypadkowego świadka tak spektakularnej wysiadki, złodziejka nagle uświadomiła sobie, że siedząc za kółkiem miała zupełnie inną perspektywę pokonywanych odległości. Innymi słowy, w samochodzie wszystko wydawało się bliższe. Co z tego że górująca nad zabudowaniami wieża kontrolna niewielkiego lotniska robiła za doskonały punk orientacyjny, dzięki któremu nie było możliwości zgubienia celu do jakiego się zmierzało, jeśli dzieliło cię od niej kilka mil? Black Cat zdecydowanie nie była fanką pieszych wycieczek, zwłaszcza takich, odbywających się w nienaturalnym terenie, przy czym w jej przypadku określenie „naturalne”, oznaczało zatłoczone centra wielkich miast. W ostateczności byłaby w stanie zaakceptować jakieś slumsy czy inne wynędzniałe dzielnice, ale z pewnością nie dzikie pola, łąki, bagna, czy co tam mieli przed sobą. Co gorsza, fakt iż o wyczynach Taskmastera i karambolu na okolicznej autostradzie, bez wątpienia mówiono obecnie w wiadomościach na wszystkich kanałach radiowych, sprawiał iż kotce i najemnikowi dramatycznie skurczył się czas. Policyjny pościg mógł tu być lada chwilę, a mobilizację przedstawicieli prawa najlepiej obrazował sms od Pierre’a, w którym przemytnik ponaglał iż bez względu na okoliczności startuje za dziesięć minut. Mężczyzna w ogóle nie był chętny podjąć jakichkolwiek negocjacji. Na prośbę by na nią zaczekał, zareagował krótko, oświadczając że ma samolot po brzegi załadowany towarem i zamierza wznieść się w powietrze zanim pojawią się tu gliny. Nie wspominając o tym, że sama działalność lotniska właśnie została wstrzymana, co wprawdzie dawało pewne fory tym którzy już byli w powietrzu, ale jednocześnie uziemiało wszystkie samoloty na płycie startowej. - Potrzebuję taksówki. – Odpowiedziała złodziejka. – I to szybko. W przeciwnym wypadku mój człowiek pomacha mi z góry na pożegnanie. Black Cat zaczęła nerwowo rozglądać się wokół siebie w poszukiwaniu samochodu który mogłaby ukraść. Niestety w biały dzień nie było to takie proste. Zresztą samych aut nie stało tu za wiele. Oczywiście w grę wchodziła też próba zatrzymania jakiegoś przejezdnego i poproszenie o podwózkę. To znaczy wchodziłaby w grę, gdyby uśmiechnięta twarz Taskmastera wzbudzała więcej sympatii. - Chwilowo jestem w stanie zgodzić się na wszystko co tam masz w swoim plecaku. Może być rower, rolki, a nawet koń. – Zasugerowała Felicja, po cichu licząc na jakiś błyskotliwy pomysł z strony najemnika. Ostatecznie najbardziej sensownym wydawało się w nieco podstępny sposób zatrzymać pierwszy pojazd jaki się nawinie, w sposób siłowy wyrzucić z niego kierowcę, a następnie samodzielnie podwieźć się w stronę lotniska. Oczywiście Black Cat doskonale zdawała sobie sprawę że jest to zadanie dla niej, jako że w kwestii łapania „stopa”, seksowne blondynki miały zdecydowaną przewagę nad bandziorami z trupia czaszką zamiast głowy i mieczem przepiętym przez plecy. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Luwr Nie Cze 28, 2020 2:57 pm | |
| Masters pogratulował sobie, że cała akcja została przeprowadzona szybko i sprawnie. Ciężarówka pojechała swoją drogą robić zamieszanie, które odwróci uwagę od ich odwrotu. Na dodatek wyglądało na to, że ich ewakuacja z wozu pozostała niezauważona, więc mogli na spokojnie rozpocząć wędrówkę do miejsca docelowego, gdziekolwiek by ono nie było. Dlatego prośba Kotki o środek transportu uderzyła go niczym tona cegieł. - Szkoda, że nie powiedziałaś tego zanim wyskoczyliśmy z całkowicie sprawnej ciężarówki - sarknął. Black Cat wydawała się lubić subtelność, ale jej metody działania nie sprzyjały zachowaniu subtelności. Taskmaster z kolei cenił sobie skuteczność podjętych akcji, niezależnie od ich widowiskowości. Dlatego podszedł do tematu pragmatycznie. Wyszedł na środek ulicy i rozejrzał się. Na szczęście, czy nieszczęście pierwszym pojazdem, który się pojawił, był motocykl pamiętający jeszcze poprzednie milenium. Jechała nim para podstarzałych hipsterów. Najemnik stanął na ich drodze, wyciągając pistolet. Jedną ręką wykonał gest zatrzymania, drugą wycelował broń. Motocykliści najwyraźniej nie przejęli się groźbą postaci o twarzy czaszki i postanowili go wyminąć, odbijając w bok. Masters był przygotowany na taką ewentualność, robiąc zgrabny krok zbliżający go do swojego celu i prezentując podręcznikowy przykład kopnięcia z półobrotu. Podeszwa wojskowego buciora uderzyła w pierś prowadzącego, zrzucając jego i pasażerkę z jednośladu. Ich pojazd zatrzymał się kilkanaście metrów dalej na boku. Właściciele motocykla leżeli na jezdni bez ruchu, choć wciąż oddychali. Nieprzytomni w najlepszym wypadku, sparaliżowani w najgorszym. Życzliwość Tony'ego skończyła się dawno temu, dlatego zignorował ich, podchodząc do przewróconej maszyny. Schował broń i obejrzał skutki kraksy. Spore rysy i ślad chromu na asfalcie, ale nic poważnego. Pojazd był w stanie używalności, a tylko to się dla Taskmastera liczyło. Podprowadzając jednoślad do Felicji, zastanawiał się jakie ona teraz znajdzie problemy w jego działaniu. - Proszę bardzo - powiedział oschle. - Wiesz dokąd jedziemy, to prowadzisz. Mężczyzna zabezpieczył plecak, aby czasem nie zsunął się podczas jazdy. Następnie zasiadł z tyłu pojazdu, czekając na dziewczynę. Wewnątrz niego gotował się gniew. Nie miał obecnie żadnych sprzymierzeńców. Nawet osoba, której bezpieczeństwa miał pilnować nie była po jego stronie. Zastanawiał się, czy ta niekompetencja wynikała z dość luźnego stylu bycia złodziejki. Niezależnie od tego, całe jego ostatnie zlecenie działało mu na nerwy. Marzył mu się powrót do świata, w którym słowo "profesjonalizm" miało swoją wartość. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Luwr | |
| |
| | | | Luwr | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |