|
| Lazaret - szpital wojskowy | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Peter Quill
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 05/05/2014
| Temat: Lazaret - szpital wojskowy Pon Kwi 29, 2019 2:33 pm | |
| Pomieszczenie posiada wiele pokoi dla pacjentów. Sale dla pielęgniarek oraz Gabinet dla lekarza. Obowiązkowo jest kilka sal operacyjnych. Wszystkie pokoje są białe, na ścianach nie wiszą żadne obrazy. Są pokoje dwu, trzy, cztero i sześcioosobowe. Każdy pokój wygląda tak samo, obok łóżka stoi mała szafeczka, niedaleko stoi metalowy stojak na którym można zawiesić kroplówki itp rzeczy. Guzik, który powoduje, że można zawołać pielęgniarkę. Gniazdko na kontakt. W każdym pokoju jest okno, które można uchylić. W niektórych pokojach stoi telewizor, jednorazowy zakup powoduje, że można oglądać Tv przez 12h.
Ostatnio zmieniony przez Peter Quill dnia Pon Kwi 29, 2019 2:52 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Peter Quill
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 05/05/2014
| Temat: Re: Lazaret - szpital wojskowy Pon Kwi 29, 2019 2:47 pm | |
| Leżał w łóżku jakiś taki totalnie nieogarnięty. W głowie miał szum, nic nie łączyło się w całość. Kiedy otworzył oczy mrugał, patrzył po pokoju w jakim się znalazł, ale nie wiedział gdzie jest. Po co? Dlaczego? Co się z nim stało? Czemu tak wiele pytań mu się nasuwa? Przecież ostatnie co robił to było... właśnie co? Miał problem z skupieniem się na własnych myślach, mrużył brwi starając się ogarnąć jego stan zdrowia, żył z grubsza nic go nie bolało. Ale coś dziwnego stało się z jego głową. Uderzył się i nic nie pamięta? Może jak go ktoś uderzy po raz drugi to pamięć mu wróci? Usiadł na łóżku szpitalnym. Nie wygodny jak sto pięćdziesiąt, odcisków na tyłku można na nim dostać. na sobie miał koszulkę i bokserki. Grunt, że nie leżał nagi i żadna pielęgniarka go nie podglądała, choć w sumie nie miał by jej tego za złe. Mimo to wolał być świadomy kiedy ona by to robiła. Sama ta myśl wystarczyła żeby się uśmiechnął. Ej ogarnij się, myśl co robiłeś ostatnio. Dobra, wdech, wydech. Co robił ostatnio? Zanim wpadł tutaj? Coś co wyglądało jak szpital. Walczył z... kimś. Se... Sentiel... Walczył z Sentielami, potem jego statek się rozbił i w trakcie lądowanie walnął się w głowę i chyba wtedy stracił pamięć. Potem ktoś go znalazł na Ziemi i się nim zaopiekował. Opornie mu szło skupienie się na przeszłości. Bolała go głowa czuł jak biorą go mdłości. Musiał się znowu położyć na łóżku, naprawdę tak wiele rzeczy go ominęło kiedy spał? Nawet nie wiedział gdzie jest i dlaczego. Boże czemu tak wiele jest pytań w jego głowie i tak mało odpowiedzi. Powinien kogoś poszukać może ktoś mu pomoże z jego pamięcią. Gdzie jest Gamora, Rocket, Groot? Jak ma ich teraz znaleźć? Eh. Wyglądało na to, że jest coraz gorzej. |
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Lazaret - szpital wojskowy Czw Maj 09, 2019 11:04 am | |
| Szybko okazało się że odnalezienie pozostałych strażników będzie dużo trudniejsze niż mogłoby się z pozoru wydawać. Nieźle nimi trzepnęło po tej akcji z Sentinelami. Pomyślałby kto że kosmiczni bohaterowie nie znajdą godnego wyzwania na jakiejśtam ziemi. A tak Drax zaginął w akcji, Quill zaliczył kraksę i ciężko się poharatał, a Gamora też zaliczyła parę kulek. Tylko Rocket i Groot jakoś się trzymali. I to nie dlatego że podczas inwazji urwali się na pewien czas na drugi kraniec galaktyki. Potem przecież wrócili i oczyścili sporą część nowego jorku z tych złomowców. Choć może była to kwestia posiadania Milano pod ręką. Ostrzał z kosmicznego myśliwca potrafił rozwiązywać ogromną rzeszę problemów. Groot się uparł, żeby zbieranie Strażników rozpocząć od Quilla. Według drewnianego kolosa on najszybciej powinien usłyszeć co mieli do powiedzenia. No i nie wiadomo czemu drzewiec uważał go wciąż za lidera zespołu. Sam Rocket wiedział przecież że najlepszym liderem zawsze był Rocket. W końcu czyj karkołomny plan zawsze ratował sytuację, po tym jak karkołomny plan Petera zawodził? Całe szczęście komunikator Quilla wciąż był sprawny. Okazało się że obecnie przebywa w nowym Jorku, więc Rocket i tak przyznał drzewcowi rację, choć z powodów czysto logistycznych. Okazało się że placówka medyczna w której znalazł się Starlord znajduje się pod ścisłą ochroną. Niewiele trzeba było Rocketowi by z niewielkiego nieporozumienia na wejściu przeszło do wymiany ognia na skalę kosmiczną. Całe szczęście w ostatniej chwili zainterweniował Jarvis, który nadzorując wymianę zdań oraz obelg przejął kontrolę nad szopowym komunikatorem Avengers i zidentyfikował ich jako członków drużyny. Okazało się że bycie Mścicielem otwiera wiele drzwi na ziemi. Groot odetchnął z ulgą gdy okazało się że tym razem obejdzie się bez przemocy, natomiast sam Rocket był minimalnie zawiedziony. Zaraz potem okazało się że placówka jest całą bazą, nie tylko szpitalem i odnalezienie skrzydła medycznego też trochę im zajęło. Dowolna zapytana osoba zawsze pytała ich o posiadany poziom dostępu do informacji i jakoś nikt nie chciał brać "Eeee?" za odpowiedź. Rocket był już bliski strzelania do przypadkowych osób. Całe szczęście Groot przejął jego komuniakator i odpowiednią aplikacją wczytał plany bazy. -Jestem Groot! - zawołał radośnie, wskazując Rocketowi odpowiednie piętro i pomieszczenie. W końcu drzwi do sali Quilla otworzyły się i stanęła w nich dwójka przyjaciół. Rocket słyszał że Starlord miał problemy z pamięcią po twardym lądowaniu. Miał jednak nadzieję że ich pamięta. Tłumaczenie czemu do jego pokoju wchodzą istoty do złudzenia podobne, jednak absolutnie nie będące drzewem oraz szopem, mogło zająć trochę czasu. -Jestem Groot! - zawołał radośnie wielkolud gdy tylko zobaczył Quilla. Od razu wręczył mu bukiet kwiatków, które na własnym ramieniu hodował, a następnie wyrywał przez cały czas gdy błądzili po korytarzach bazy. Uzbierał się spory bukiet. Następnie objął Petera uściskiem tak serdecznym, że można było obawiać się urazu żeber. -Ta. Też miałem ci przynieść kulkę swojego futra, ale skonfiskowali ją na wejściu. - odezwał się Rocket, jednym susem wskakując na łóżko. - Ponoć nieźle oberwałeś. Pamiętasz coś? Bo jak nie to nazywasz się Anabella Francisca Elżbieta Montgomery i uwielbiasz sprzątać moją pryczę. Normalnie nie można cię od tego powstrzymać. Ciężko było odczytać emocje na pyszczku zwierzaka, ale wyglądał poważnie. |
| | | Peter Quill
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 05/05/2014
| Temat: Re: Lazaret - szpital wojskowy Czw Maj 09, 2019 3:03 pm | |
| Gdyby nie to, że był w szpitalu i teraz patrzył się tępo w sufit to było by nawet fajnie. Nie miał żadnych rurek podpiętych ani nic, dlatego wstał i poszedł do łazienki się ogarnąć. Umyć się tu i ówdzie, znalazł jakiś szampon więc włosy też sobie ogarnął. Ręcznikiem wytarł włosy, kiedy były jeszcze mokre w bokserkach poszedł się ubrać. A ubrał się jak człowiek w swoje ulubione spodnie, szarą bluzkę i skarpetki, jego kurtka była odwieszona na brzegu łóżka. Sprawdził jeszcze po szafkach czy nie ukradli przypadkiem jego walkmena i słuchawek. Wyglądało na to iż nic jemu nie zginęło to dobrze. Czuł się głupio, siedział i nie wiedział co ze sobą zrobić, patrzył się za okno tępym wzrokiem zastanawiając się co ma ze sobą począć. Nie wiedział gdzie jest reszta ekipy, a to dodatkowy problem, który w jakiś sposób musiał rozwiązać. Z jego przemyślani wyrwał go znajomy głos "Jestem Groot" obrócił głowę odruchowo w stronę tego wielkiego pociesznego drzewa. Jego gęba aż sama się cieszyła na jego widok. Odebrał od Groota kwiaty z dość niepewnym uśmiechem na ustach. To było miłe z jego strony. W momencie kiedy Groot go uścisnął czuł normalnie, że brak powietrza to nic w porównaniu z uczniem podobnym do łamanych żeber. -Dobra dobra kolego, bo mnie połamiesz - rzekł i poklepał Groota po ramieniu przyjaźnie żeby go puścił. Jeszcze trochę to i z niego by mało zostało. Odetchnął z ulgą. Fakt skrzywił się nieco, bo Groot to nie za specjalnie wie co to "delikatność". Ale chęci miał dobre, tak mu się przynajmniej wydawało. -Futro? Na co mi Twoje futro? - Uniósł brew do góry z dość zdziwioną miną. Co on miał z tym zrobić, położyć do wazonu i dbać o jak o prawdziwe kwiatki? A nie przepraszam w rękach Starlorda nawet kwiatki potrafią uschnąć. Patrzył na małego szczura marszcząc brwi to prawda, że stracił pamięć, ale nie na tyle mocno uderzył się w głowę by zapomnieć jego, Groota i Gamory. No tak mu się wydawało przynajmniej, że wszystko w jego głowie zostało poprawnie naprawione. I wrócił stary dobry Peter. -Widzę byłeś przygotowany żeby nadać mi nowe imię, ale z przykrością stwierdzam, że Cię pamiętam i jego też. Gamorę Również - Palcem wskazał na Groota. Nie sądził żeby aż tak źle z nim było. Chyba, coś tam pamiętał. -Znaczy nie wiem jak mocno uderzyłem się w głowię, ale coś tam pamiętam - Wzruszył obojętnie ramionami. Patrząc na twarz Rocekta próbował rozszyfrować jakieś emocje, ale w sumie to po krótkie chwili zrezygnował. Niby wyglądał na poważnego i mówił w ten sam sposób, gdyby nie fakt, że uderzył się w głowę mógłby mu teraz uwierzyć na słowo. Płci nie zamierzał zmieniać, co to to nie. Niech se ten szop nie myśli, że przejmie jego role pana kapitana. Jeszcze tego brakowało. -Gdzie jest Gamora? - dodał po chwili zaciekawiony. W końcu skoro oni przyszli po niego to ich kompanka też na pewno gdzieś jest. Miał nadzieję, że ta dwójka coś wie na temat lokalizacji zielonej koleżanki, było by słabo gdyby się zgubiła gdzieś na ziemi albo w kosmosie. Z drugiej strony może to nie było by takie złe? Jakoś to będzie. |
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Lazaret - szpital wojskowy Sob Maj 11, 2019 3:50 pm | |
| Groot dopiero po protestach Starlorda uświadomił sobie że być może przesadził ze swoją życzliwością. Puścił więc Petera, poklepał jeszcze po głowie niczym grzecznego szczeniaczka i zabrał się za oglądanie widoku za oknem. -Od niego to przyjmujesz złuszczony naskórek... - Rocket wskazał na kwiaty - ... a ode mnie gardzisz? Widzę że są dla ciebie kumple równi i równiejsi. No a z pryczą warto było spróbować. Miałbym wtedy więcej czasu na dłubanie w Milano. Wszystko dla dobra drużyny, rozumiesz. Widząc stan w jakim jest jego przyjaciel Rocket postanowił oszczędzić mu dodatkowych docinek. Przynajmniej na dzisiaj. -Gamcia jest jeszcze w Nowym Orleanie. Inwazja skończona, ale pewnie będzie musiała zdać z niej raport czy coś. Niedługo będzie pewnie wolna. Drax gdzieś zaginął. Nie wyobrażam sobie żeby te roboty miałyby mieć z nim jakąkolwiek szansę, ale zniknął mi z radaru. Może wpaść w tarapaty. Pamiętasz Draxa, prawda? - dodał uświadomiwszy sobie że Quill nie poruszył jego imienia. Na szybko przejrzał kartę pacjenta pozostawioną przy łóżku. Na ludziach znał się niestety mniej niż na statkach kosmicznych i broni masowego rażenia, jednak obrażenia nie wyglądały na poważne. Nic czego ludzko-spartaksjańska fizjonomia Quilla nie była w stanie znieść. Nie było więc potrzeby aby powstrzymywać się przed dorzucaniem mu zmartwień. - Słuchaj... Pamiętasz Knowhere? Cokolwiek z ostatniego miesiąca? Powiedz co ostatnie przychodzi ci do głowy. Wieści, które miał do przekazania były skomplikowane i bez natrętnych dziur w pamięci, tak więc zwierzak wolał się upewnić ile z tego Peter pamięta. Wolał sobie nie strzępić na próżno języka, zwłaszcza że wspominanie tamtych chwil jeszcze przychodziło mu z trudem. Wieści które miał do przekazania |
| | | Peter Quill
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 05/05/2014
| Temat: Re: Lazaret - szpital wojskowy Nie Maj 12, 2019 12:09 pm | |
| No więc wstępne powitanie mieli już za sobą co dobrze wróżyło, głównie Peterowi, że jednak nie walnął się w głowę tak mocno jak się na samym początku wydawało. -Złuszczony naskórek? On przynajmniej jakiś ma - rzekł i uśmiechnął się kącikiem ust. Suchary na początek dnia nie są złe, no chyba, że padają z ust Petera to cóż efekt końcowy bywa różny. -Taaak dla dobra drużyny jasne - dodał, a w głowie przewrócił oczami. W to akurat ciężko było mu uwierzyć, aczkolwiek doceniał chęć pomocy i "naskórka" w geście prezentu. Lepszy rydz niż nic jak to mawiają. -Czyli Gamora teoretycznie jest bezpieczna? To dobrze. Drax? Hm a to to tego chodzi. Wiesz, on jest taki mały, że pomyślałem, że zmienił się szopa i teraz mi kazania pleci - wzruszył lekko ramionami. -Teraz kiedy o nim wspomniałeś to sobie o nim przypomniałem - Oparł się wygodniej o łóżko i patrzył na dwójkę towarzyszy, czuł jakby go jakaś dobra imprezka ominęła, a do ów imprezki zabrakło tylko dobrego alkoholu i ładnych laseczek, na które mógłby spoglądać. Na słowa szopa wzruszył ramionami jakby nie wiedział co powiedzieć. Chwila mu zajęła nim uporządkował sobie wszystko w głowie. -Pamiętam, że walczyłem w Knowhere, tam nas rozwalono, wtedy wracałem moim statkiem no i chyba został zniszczony. Potem walka z Sentinelami no i wylądowałem tutaj. W skrócie tak wszystko pamiętam - Pominął fakt, że pamiętał jakąś blond dziewczynę, z którą rozmawiał, w końcu to dla Rocketa pewnie i tak zbędna informacja. Lepiej niektóre rzeczy zachować dla siebie. -No dobra, ale czemu się mnie tak wypytujesz? Czyżby Rocket zmieniał się w ludzkiego doktora? - dodał zaciekawiony, a jego usta mimowolnie lekko rozszerzyły się w uśmiech. |
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Lazaret - szpital wojskowy Pią Maj 17, 2019 7:35 am | |
| Rocket i Groot uważnie wsłuchiwali się w słowa Starlorda, prawdopodobnie oceniając stopień braków w jego pamięci. Wydawałoby się że nie jest z nim tak źle, jak ci ludzcy medycy sugerowali. Z drugiej strony nie pamiętał Draxa, a to było trochę niepokojące. Chyba że był to kolejny żart. Czasem Rocket miał z nimi podobne problemy jak właśnie Drax z metaforami. W każdym razie przyjaciele zgodnie kiwali głowami i wymieniali porozumiewawcze spojrzenia podczas opowieści Petera. Gdy Starlord już skończył, pierwszy odezwał się jak zwykle Rocket. -Dobrze. A co jeśli powiem, że to co pamiętasz się nie wydarzyło? – zwierzak zatoczył dłonią koło, żeby to co powiedział brzmiało bardziej mistycznie. Teza postawiona przez Rocketa brzmiała absurdalnie wyrwana z kontekstu. Zwierzak też sobie to chyba uświadomił, bo zaraz dodał. –To znaczy nie że źle pamiętasz. Po prostu to co pamiętasz się nie wydarzyło, mimo że to pamiętasz. Ale nie dlatego że masz amnezję. Której według mnie nie masz. Po prostu walka pod Knowhere nigdy się nie wydarzyła. Nie przegraliśmy. Mimo że to pamiętasz. Czyli dobrze… -Jestem Groot… – wywabił przyjaciela z opresji Groot, który coraz mocniej kiwał głową w miarę jak Rocket pogrążał się w tłumaczeniach. -TAK! – zakrzyknął uradowany szop, wskazując pazurkiem na drzewo – Właśnie! Zostało cofnięte! Nawet nie cofnięte, tylko zamienione innymi wydarzeniami. Innym czasem. Coś nadpisało tok historii. Rocket w końcu się zamknął, szczęśliwy że udało mu się to jakoś wyjaśnić. Prawdopodobnie mu się udało, bo to co z tego bełkotu zrozumiał Quill, to osobny problem. -Trzeba to sprawdzić. Zebrać ekipę. |
| | | Peter Quill
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 05/05/2014
| Temat: Re: Lazaret - szpital wojskowy Pią Maj 17, 2019 12:59 pm | |
| Spoglądał na zwierzaka dość podejrzliwie, nie rozumiał co miał na myśli. W sumie to on nigdy nie wiedział co mu w głowie siedzi oprócz konstrukcja nowych urządzeń i rozdrabniania jego pięknego statku kosmicznego na drobne kawałeczki. Kiedy wysłuchał szopa z niedowierzaniem pokręcił głową na boki. -Co ty bredzisz? Piłeś coś dzisiaj czy co? Jak to pamiętam coś co się nie wydarzyło? Przecież to kompletnie nie ma sensu - Kiedy zaczął mówić dość energicznie zaczął gestykulować zastanawiając o uj tu chodzi i dlaczego jego towarzysz bredzi od rzeczy. Złapał się za głowę i zaczął ją masować, ledwo co się obudził, a już go Rocket przyprowadza o ból głowy. Świetnie! Ten dzień zapowiada się wręcz fantastycznie! -Więc gdzie mój statek kosmiczny, wiesz coś na ten temat? -dodał maszcząc brwi. Nie rozumiał co się dzieje, za długo był nie przytomny czy co? W tej sytuacji wyglądał jak idiota patrząc się na szopa oraz drzewnego przyjaciela. -Wrabiasz mnie! W końcu to pamiętam, to nie był sen - dodał po chwili oburzony. Miał nadzieję, że chociaż Groot stanie po jego stronie! On tu jest niewinny przecież! Halo policja, znaczy ten pomocy czy coś. |
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Lazaret - szpital wojskowy Pią Maj 24, 2019 10:17 am | |
| Rocket zaparł się pod boki słuchając słów Quilla. Starlord z zasady nie należał do najostrzejszych noży w szufladzie, więc zadanie wyjaśnienia mu czegokolwiek mogło być niemałym wyzwaniem. W zasadzie to Rocket głęboko sądził że Peter ma jednak łeb na karku i marnuje się poświęcając trzy czwarte swojego czasu na technologię analogowego zapisywania tych okropnych dźwięków, które tak uwielbiał. Gdyby zainteresował się choć odrobinę stanem technicznym Milano, mógłby osiągnąć w tym jakiś poziom. Przynajmniej taki jak Groot. -Jestem Groooot…-skomentowało wspomniane drzewo. -Groot uważa że nie bardziej niż to czym zajmowaliśmy się w przeszłości... - przetłumaczył szybko szop. - Nie rozumiesz tego, ok, czyli jak zwykle. Ja zresztą też niewiele mogę teraz powiedzieć. Otwórz umysł i lecimy z tym koksem. Na Knowhere. Trzeba sprawdzić na ile ta stacja jest naszą stacją. Otwórz umysł- szop wykonał rękoma gest, który przypominał raczej eksplodowanie głowy, niż otwieranie umysłu. Groot w tym czasie postanowił że nie ma co bawić się w subtelności i bez słowa sięgnął po Quilla, aby podnieść go z łóżka. Jeśli zdecydował się współpracować, zostawił go w spokoju, lecz jeśli stawiał opór, to podniósł go razem z łóżkiem. -Milano jest całe i zdrowe. To znaczy prawie całe bo wciąż nie mamy głównego generatora. Ten od fantastycznej czwórki na razie nieźle się sprawdza. Statek stoi u nich w hangarze. Rocketa powoli denerwowało że Quill nazywa Milano "Swoim statkiem". Racja, zanim się poznali należał do Starlorda, ale przez cały ten czas Rocekt wymienił w nim chyba dosłownie wszystkie części, większość z własnej kieszeni, a niektóre już kilka razy. Według niego miał do tego złomu prawa przynajmniej w tym samym stopniu co Peter, ale nie miał zamiaru tego teraz wywlekać. -Nie ma czasu! Odleżysz po drodze! Idziemy Towarzysze zaczęli kierować się do wyjścia z pomieszczenia, z Peterem idącym po dobroci lub nie. |
| | | Peter Quill
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 05/05/2014
| Temat: Re: Lazaret - szpital wojskowy Nie Maj 26, 2019 7:47 pm | |
| Pomasował czoło, nie rozumiał tego bełkotu, znaczy rozumiał, ale nie do końca. Dobra, zrozumiał połowę, ale w sumie kogo to obchodzi? Na pewno nie Rocketa skoro nie umie mu takich rzeczy wytłumaczyć. Jaki z niego towarzysz? Znaczy dobry, ale taki nie do końca. -O czym ty bredzisz? Chyba uderzyłeś się mocniej w głowę ode mnie - rzekł i przewrócił oczami. Westchnął cicho pod nosem. No nic za dużo informacji jak na taki krótki okres czasu, chyba przydałby mu się dłuższy odpoczynek, ale może akurat nie w tym łóżku. Bo to na którym leżał można było odcisków dostać. Mogli by je zmienić na jakiś lepszy model. -Utwórz umysł? Jasne jasne -rzekł i pokiwał głową tak jakby rozumiał to w stu procentach. A zrozumiał go tak może w pięciu procentach, ale hej! Liczyły się chęci czy coś. -No dobra to prowadź - rzekł wstając z łóżka. Wziął swoją kurtkę, a z szafki walkmena oraz słuchawki i schował je bezpiecznie do swojej kieszeni. Następnie gotowy mógł wyjść za Rocketem i Grootem.
z/t x2 jeżeli nie masz nic przeciwko. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Lazaret - szpital wojskowy | |
| |
| | | | Lazaret - szpital wojskowy | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |