|
| Katakumby | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Ramzes
Liczba postów : 57 Data dołączenia : 26/01/2019
| Temat: Katakumby Sro Maj 15, 2019 8:55 pm | |
| Sieć podziemnych korytarzy, mieszcząca szczątki ponad sześciu milionów ludzi. Pozostałość po kamieniołomach z czasów Cesarstwa Rzymskiego. Tunele zostały przemienione w podziemną nekropolię u schyłku XVIII wieku. Przeniesiono tam zwłoki pochowanych na cmentarzach Saints-Innocents, Saint-Étienne-des-Grès, Madeleine, Errancis i Notre-Dame-des-Blancs-Manteaux. Rozległe, wydrążone podziemia są powodem niestabilnych fundamentów budownictwa w Paryżu, a co za tym idzie, niewielkiej ilości wieżowców w mieście. Dzisiaj są jedną z wielu atrakcji turystycznych "stolicy miłości". Korytarze przeznaczone do zwiedzania mają długość 2km, a wejście znajduje się niedaleko stacji metra Denfert-Rochereau. Tunele zamknięte dla zwiedzających są kilkusetkrotnie dłuższe i w połączeniu z kanałami pozwalają przemierzyć niemal cały Paryż bez oglądania słońca. Stanowią przez to idealną miejscówkę dla chcących uniknąć uwagi społeczeństwa i stróżów prawa. Jeśli tylko ma się na tyle mocne nerwy, by wytrzymać z milionami zmarłych. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Nie Maj 19, 2019 12:41 am | |
| Paryskie kanały nie były najprzyjemniejszym z miejsc. Właściwie to plasowały się wysoko na liście nieprzyjemnych miejsc, zaraz za salonem podczas odwiedzin teściowej. Mimo tego, Tony Masters nie wahał się, opracowując plan awaryjny na ewakuację. Wszak był to tylko plan awaryjny. Wedle początkowych założeń, po wyeliminowaniu szpicla w Luwrze, opuści budynek i odpłynie łodzią motorową, unikając ulicznych kamer. Niestety to się nie udało i był zmuszony użyć alternatywnej drogi ucieczki. Mimo nieprzyjemnych zapachów, wilgoci i zimna, wciąż nie byłoby to tragiczne, był w końcu profesjonalistą. Niestety nie podróżował sam. Narzekania Black Cat nie poprawiłyby sytuacji, więc miał nadzieję, że złodziejka nie otworzy ust. Zwłaszcza w kanałach. Nie całą drogę planował podróżować kanałami. Dzięki pomocy Hub udało mu się zdobyć zarówno mapy katakumb, jak i plany kanałów z paryskiego departamentu kanalizacji. Nałożone na siebie, te dwie mapy pozwalały przemierzyć pod ziemią niemal cały Paryż. Oczywiście te dwie mapy musiały zostać uzupełnione o notatki w formie francuskiej grypsery, pozwalające na odnalezienie nieoficjalnych wejść i wyjść. Przejście do katakumb, do którego zmierzali, nie wyglądało na oficjalne. Przejście to dużo powiedziane, bo właściwie była to dziura w ścianie przykryta foliową plandeką. Zapewne używana przez przemytników, lub innej maści przestępców. Ciężko było ocenić, czy zmiana lokalizacji wyszła im na dobre. Z jednej strony, zniknęła wilgoć i nieprzyjemne wonie. Z drugiej strony, byli otoczeni szczątkami zmarłych, datowanymi na kilkaset lat wstecz, a wąskie korytarze potęgowały uczucie klaustrofobii. Na dodatek jedyne, co oświetlało im drogę, to mała latarka, którą Tony miał przy pasku na wypadek obranie tej właśnie drogi odwrotu. Chyba, że Felicja również mogła się pochwalić działającym źródłem światła. Gdy znaleźli się w okrągłym pomieszczeniu, Taskmaster obejrzał się na złodziejkę i motocyklistę, który jak nie on, był cicho podczas przeprawy kanałami. Najemnik postanowił nie zwlekać ze spełnieniem swojej części umowy. Otworzył nieprzemakalną torbę, w której wciąż walał się ładunek termitowy. Nie to jednak było jego celem. Wyciągnął notes kartek A4 i długopis. - Chwila przerwy - powiedział i włożył latarkę w usta. Położył notes na ziemi i przywołał w głowie obraz strony, którą jeszcze w muzeum pokazywała mu Kotka, prosząc o pomoc w przyzwaniu koleżanki. Zaczął pisać pewnymi ruchami, mocno dociskając długopis, by nie było wątpliwości, jak dany znak wygląda. Zajęło mu to może 10 minut, nim cała treść zaklęcia przyzywającego sukkuba znalazła się na papierze. Zapiski oddane były z dokładnością do odstępów i grubości poszczególnych liter. Znający piekielną magię demon, mógł bez problemu rozpoznać, że dostał właściwe informacje z księgi. Następnie Masters wydarł zapisaną stronę i wręczył ją Blaze'owi. - Proszę! Wywiązałem się! Możemy ruszać, do hotelu zostało jeszcze pół godziny drogi. Resztę przyborów wrzucił z powrotem do torby, po czym zarzucił ją na ramię i rozpoczął dalszą podróż. Idąc, zaczął się poważnie zastanawiać nad demonami i piekłem. Czego właściwie piekielne istoty szukają na ziemi? Odwrócił się, żeby zapytać o to Ghost Ridera, ale zostali z Felicją sami w mrocznych tunelach. Nawet nie spostrzegł, kiedy Johnny Blaze zniknął. Wytłumaczył sobie, że to pewnie sprawka demonicznej magii. Zamiast tego postanowił zagadać do Black Cat, bo naprawdę się zastanawiał, jaki powód miała dziewczyna, żeby ryzykować kontakt z piekielnymi mocami. Wątpił, by chodziło o zwykły materializm, bo podejrzewał, że ona może sobie ukraść to, czego zapragnie. Może chodzi o kwestie na które nie pomogą ani pieniądze ani technologia, tylko co to mogłoby być? Może nieuleczalna choroba, albo śmierć najbliższego. Odezwał się przerywając ciszę katakumb. - Po co właściwie przywołujesz demony? Co jest tyle warte, żeby tak ryzykować? |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Sro Maj 22, 2019 6:54 am | |
| Felicja zdawała sobie sprawę z faktu, iż jej „nowy” ochroniarz ma dość osobliwe metody działania i podejście do tak zwanych priorytetów, o czym najpełniej dał znać nurkując w wodach Sekwany i od razu narzucając zawrotne tempo, zupełnie nie przejmując się przy tym czy ktokolwiek jest w stanie za nim nadążyć. Taskmaster należał do tych przewodników, którym zdarzało się gubić swoją grupę, zupełnie nie zauważając owego zjawiska, a co za tym idzie najlepszym rozwiązaniem dla Black Cat było samodzielnie zadbać o siebie, jednocześnie nie stawiając tej współpracy zbyt wielkich oczekiwań. Złodziejka była gotowa zadowolić się przeżyciem dzisiejszego dnia, odzyskaniem utraconej księgi i pozbyciem się „paktowego” demona, a potem błyskawicznym rozstaniem, z krótkim „au revoir mon ami”. Niedogodności związane z pokonywanymi trudnościami nie dokuczały kobiecie tak bardzo jak można by się tego spodziewać na podstawie czynionych przez nią złośliwych komentarzy. Złodziejka była damą na pół etatu. Doskonale potrafiła się odnajdywać wśród ludzi z wysokich sfer w ich luksusowych posiadłościach, jak również w miejskich kanałach. Ciasnych, ciemnych (to akurat jej pasowało ponieważ jej wzrok doskonale adoptował się do mroku), mokrych i cuchnących. W swoim życiu włamywała się do różnych miejsc i rzadko kiedy ścielono w nich przed nią czerwone dywany. Felicja traktowała to jako element pracy. Nawet dwukrotne przemokniecie była gotowa jakoś przeboleć, co nie zmieniało faktu iż cały czas wlokła się kilka metrów za Taskmasterem z nadąsaną miną i pełnym wyrzutów spojrzeniem. Ostatecznie to charakter mężczyzny irytował ją znacznie bardziej niż wszystkie warunki środowiskowe razem wzięte. - Co to za miejsce? Gdzie jesteśmy? – Zainteresowała się kobieta w czerni. Prawda była taka iż same katakumby niezmiernie ją ekscytowały. Black Cat zastanawiała się jak to możliwe, że takie cos uchowało się nienaruszone pod wielką metropolią za jaką uchodził Paryż? Nic nie wskazywało na to, by przejście wybrane przez najemnika stanowiło część Luwru. A już na pewno nie taką otwartą dla zwiedzających. Z drugiej strony to niemożliwe by przez tych kilkaset lat, na jakie w myślach datowała katakumby, podobne miejsce pozostawało niezauważone. Wybudowanie czegoś takiego w tajemnicy musiało być nie lada wyzwaniem, a przecież należało się jeszcze liczyć z ciągłą rozbudową miasta i zbrojeniem go w podziemne media, które siłą rzeczy musiałyby doprowadzić do niecodziennego okrycia. Chociaż być może obecnie znajdowali się dużo głębiej pod ziemią niż złodziejka zakładała? Kotka zamierzała właśnie wypytać swojego przewodnika o wszystkie nurtujące ją wątpliwości, gdy nagle zorientowała się w tym co robi Taskmaster. Przez chwilę z nadzieją wpatrywała się w pracę najemnika, związane z odtworzeniem zniszczonej strony, tylko po to by anstępnie przeżyć kolejne rozczarowanie, powiązane z napadem wściekłości. - Chwila! Co ty wyprawiasz!? Dlaczego dajesz to jemu!? Przecież to moje! – Protestowała Balck Cat, widząc jak naszkicowana kartka trafia w ręce Jona Blaze. Czyżby znów przegapiła jakąś umowę? A może miała przed oczyma jawny spisek wymierzony przeciw swojej osobie? – Szybko! Zrób drugą taką! Przecież to demon! Komu jak komu ale jemu podobne zaklęcie na pewno się nie przyda. W każdej chwili może zejść sobie do piekielnych czeluści gdzie sukubów napchane jest jak w kurniku. Złodziejka postanowiła twardo obstawiać przy swoim. Oba obcasy wbiła w ziemie, jasno dając do zrozumienia, że nigdzie nie idzie dopóki nie dostanie tego co chce. Co prawda obawiała się że sama mogłaby nie odnaleźć wyjścia z katakumb, tym samym wzbogacając liczbę pochowanych tu zmarłych, jednak gdyby miała ustąpić, to najwyżej kontynuując podróż idąc „za” a nie „z” Taskmasterem. - Księga jest mi potrzebna z względu na sprawy osobiste. – Burknęła. – Nic ci do tego. Nie zamierzam otwierać się z uczuciami przed takim draniem. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Czw Maj 23, 2019 6:05 am | |
| Drań to i tak najłagodniejszy z epitetów, jakich się spodziewał. Kiedy Black Cat się zatrzymała, zignorował to. Wiedział, że jest jej jedynym pewnym sposobem na opuszczenie tuneli. Słusznie domyślił się, że złodziejka jednak ruszy za nim, nie chcąc ryzykować zagubienia w labiryncie podziemnych korytarzy. To jednak nie oznaczało, ze taki stan rzeczy się jej podobał, co okazywała wlokąc się za nim naburmuszona. - Nie ufam ci na tyle, żeby dawać kopię. Od razu się zmyjesz, a potrzebuję twojej obecności na spotkaniu z Panem Ćmą - zaczął cierpliwie tłumaczyć. - Poza tym, twoje zabawy czarną magią, sprowadziły mi na kark demona. Chciał tego zaklęcia, żeby się upewnić, że wrócisz do niego aby wypełnić swoją część... - znowu się powstrzymał przed drażliwym słowem - umowy z nim. Najemnik nie mógł powiedzieć, że był zaskoczony gwałtowną reakcją kobiety, a następnie jej oburzeniem. Skoro nie rozumiała, co przed chwilą zaszło, to pewnie nie rozumiała również w jaki sposób zawarła pakt z demonem. Ostatecznie, Tony doszedł do wniosku, że Felicja wie o sprawach nadprzyrodzonych tyle samo, co on, czyli niewiele. Chyba nawet nie do końca sobie zdawała sobie sprawę z tego, w jak poważne tarapaty wpadła. Albo rozumiała to i mimo wszystko, była przeraźliwie optymistyczna w założeniu, że wywinie się z tego wszystkiego bez uszczerbku na zdrowiu, czy duszy. - Jakie są właściwie ustalenia między tobą, a nim? On ci umożliwi przyzwanie sukkuba z zachowaniem bezpieczeństwa. A przynajmniej tak mówił - dodał, zdając sobie sprawę, że piekielne istoty mogą nie być całkowicie szczere. - Tylko nie wiem wciąż, co ty masz dla niego zrobić. Nie był demonicznym prawnikiem, ale każda umowa miała kruczki i luki. Trzeba je tylko umieć znaleźć. Nie mógł tego zrobić, nie znając treści umowy, a maniera wypowiedzi Blaze'a nie ułatwiała mu zadania. Gdyby złodziejka przestała kręcić i obwiniać wszystkich dookoła tylko nie siebie, to może znalazłby sposób, żeby jej pomóc. Spojrzał w tym momencie na jedną z czaszek, wyglądających pustymi oczodołami, jakby patrzyła właśnie na niego. Musiał być ostrożny. Samolubna natura dziewczyny może go wpakować w kłopoty, jeśli nie rozegra tego mądrze. Podpisałaś cyrograf, kiedy cię wyniósł z Luwru, czy za pomocą księgi, kiedy jeszcze byłaś w muzeum z przewodnikiem? Mimo tego jego piekielnego bełkotu, brzmiało to poważnie - chociaż mówił chłodnym tonem profesjonalisty, to uważne ucho, wychwyciłoby nutkę przejęcia się losem kobiety. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Pią Maj 24, 2019 10:04 am | |
| Spontaniczny protest z strony Black Cat, z góry skazany był na niepowodzenie, ponieważ w całości opierał się on tylko i wyłącznie na frustracji złodziejki. Taskmaster doskonale zdawał sobie sprawę, że to on posiada wszystkie wartościowe karty. Miał dostęp do informacji zawartych w księdze z wytycznymi odnośnie przywoływania sukkuba, na których zależało Felicji, ewentualnie posiadał umiejętności by wejść w posiadanie takowych archiwów, dzięki czemu łatwo mógł wytracic kobiecie argument iż ryzuje z pamięci byle co. Z ich dwójki tylko on znał drogę przez katakumby, a poza tym był od kobiety silniejszy, jednocześnie dysponując środkami by w razie konieczności zatrzymać rozwścieczonego demona, widmo gniewu którego ciążyło nad kocicą. Co gorsze najemnik nie ograniczył się jedynie do obojętności na bunt swojej towarzyszki, jeszcze bardziej podsycając emocje targające Felicją, samym wspomnieniem rzekomego paktu jaki ta rzekomo miała mieć z Jonym Blaze. Złodziejka momentalnie poczerwieniała z złości, przechodząc do ataku. Zwykle gdy manifestowała swoje niezadowolenie, Black Cat unosiła ramiona, dłonie wspierała na bokach, a całe ciało pochylała w kierunku rozmówcy, tym samym jeszcze wyraźniej eksponując swój dorodny biust. - Co? Bzdura! Niczego mu nie obiecałam, a tym bardziej niczego nie podpisywałam! – Zaprotestowała kobieta. - – Nie mam pojęcia o co tamtemu dziwolągowi chodzi! Wyskoczył jak dżin z butelki, przerażając mnie mniej więcej w takim samym stopniu jak ty! A potem jak obłąkany zaczął gadać o jakich umowach, paktach, cyrografach i porozumieniach. Tak jakby w ogóle był mi do czegoś potrzebny! Tymczasem prawda jest taka, że po primo – wcale nie jest, a po drugie primo – nie podoba mi się, wiec nie ma mowy aby był, po trzecie jakbym się na coś godziła, to chciałabym mieć to szczegółowo na piśmie! – Kotka błyskawicznie wyrzuciła z siebie ciąg wątpliwych argumentów, tylko po to by po chwili refleksji dodać do nich kolejny powód dla którego ona sama pozdawała czysta i niewinna. - A i jeszcze primo czwarte, wszystko to działo się w sytuacji przymusu bezpośredniego więc nie ma żadnej mocy prawnej. W swoim wywodzie złodziejka celowo pominęła fakt, iż przez krótką chwilę rzeczywiście rozważała możliwość podjęcia takiej współpracy z ognistogłowym. Chociaż wiązanie się z jednym demonem by przywołać innego piekielnego, przypominało trochę próbę gaszenia ognia prochem zamiast piasku. Poza tym była absolutnie przekonana, że samo rozważanie takiej możliwości, nie oznaczało wcale, iż godziła się na daną sugestię. Gdyby aresztowano ją za wszystko to co chciała zrobić, szybko okazałoby się że prawo karne nie przewiduje tak wielokrotnego dożywocia na jakie by sobie zasłużyła. Chwilowo zaś Black Cat naprawdę była przekonana iż poradzi sobie z okiełznaniem sukkuba. Życie wystarczająco wiele razy dawało jej w kość, a ona wciąż tu stała i miała się dobrze, w związku z czym przy całym pesymistycznym podejściu do świata, akurat swoje możliwości kotka oceniała z hura optymizmem. Na przykład teraz Taskmaster nieoczekiwanie dał jej do ręki broń, samemu wspominając o tym, że ona jest mu potrzebna do spotkania z panem Ćmą. A fakt ten diametralnie zmieniał jej pozycje negocjacyjna. Co prawda wciąż miała jedną trójkę przeciwko czterem asom najemnika, ale przecież mogła blefować i liczyć na własny spryt. - Czyli że mi nie ufasz, a płonącej głowie to zawierzyłeś od razu? – Zainteresowała się złodziejka, wskazując na ewidentny brak logiki w postepowaniu mężczyzny. Felicja postanowiła od razu zaatakować wprost, próbując ustalić na czym obecnie stoi. - – A co dostanę od jeśli grzecznie pójdę z tobą na kabarety pana Muchy? |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Nie Maj 26, 2019 9:13 pm | |
| Standardy podpisywania cyrografów musiały się mocno zmienić od czasów Goethego. Być może piekło przeszło restrukturyzację i teraz demony, tak jak telemarketerzy, łapali się wszelkich sposobów, by pozyskać klientów. Tony nie mógł z całą pewnością stwierdzić, że tak się nie stało, jako że nie był specjalistą w dziedzinie demonologii, miał jednak swoje wątpliwości. Cała ta gadka o paktach skłoniła go do przemyśleń. Demony kojarzyły mu się raczej z kuszeniem, niż agresywnym marketingiem, przyciskającym klienta do zawarcia umowy. Nie mówiąc już o samym akcie zobowiązania, który był dyskusyjny. Oczywiście nie był świadkiem tego, co się wydarzyło, kiedy Ghost Rider zabrał nieprzytomną Black Cat z Luwru, ale jakoś wątpił w to, że złodziejka wtedy na cokolwiek się zgodziła. Ktoś, kto przed chwilą zawarł umowę z przedstawicielem piekła, nie ucieka bez uzyskania tego, co chciał w zamian. Ucieczka raczej odbywa się po uzyskaniu od demona tego, czego się pożądało. Wszystko to nie trzymało się kupy. Tony podejrzewał, że Blaze celowo gadał od rzeczy i był bardzo ogólny, żeby zostawić sobie pole do manewru. - Oczywiście, że mu nie ufam! Cała ta jego gadka o zawieraniu paktów brzmi zbyt wygodnie, żeby była prawdziwa - powiedział to tonem, jakiego zmęczony rodzic użyłby, żeby wytłumaczyć dziecku coś oczywistego. Na kolejne słowa Kotki przewrócił oczami. Westchnął i przejechał spojrzeniem po mijanych czaszkach wkomponowanych tu i ówdzie w ścianę. Ciekawe ilu z obecnych tu nieboszczyków skończyło w tym miejscu właśnie przez takie cwaniakowanie. Nieudolne na dodatek, bo złodziejka wciąż nie rozumiała do czego dążył najemnik. Chyba trzeba jej to będzie wytłumaczyć i to obrazowo. Taskmaster zatrzymał się i obrócił, by spojrzeć na dziewczynę. - To, co sobie sama ugrasz - powiedział sucho. - Wciąż nie zdajesz sobie sprawy, co tu się dzieje, prawda? Nie jestem instytucją charytatywną i nie pomagam ci z dobrego serca. Jestem najemnikiem, a to znaczy, że moje umiejętności się wynajmuje. Za pieniądze. Obecnie płaci mi Pan Ćma, a ciebie raczej nie stać na moje stawki - zauważył z uśmiechem politowania. - W związku z tym, jeśli Panu Ćmie zależy na twoim dobrobycie, możesz użyć swoich atutów, z którymi tak lubisz się obnosić, żeby przekonać go do wyłożenia kasy na moje usługi względem ciebie. Odwrócił się zamaszyście, zamiatając peleryną podłoże i wzbijając tuman kurzu. Ruszył przed siebie. Sam nie miał już ochoty spędzać ani minuty dłużej, niż to konieczne w paryskich katakumbach. Spojrzał na zegarek i zgrzytnął zębami. Ma jeszcze sporo roboty przed spotkaniem, jeśli chce się zabezpieczyć przed Blazem. Spodziewał się, że tak samo, jak lekko demon podchodzi do kwestii formalnych, tak samo lekko będzie respektował zwarte w ten sposób umowy. - Jeśli chcesz znać moją opinię, to Johnny Blaze, cię wkręca - zaczął myśleć na głos, mówiąc po części do Felicji, po części do siebie. - Nie zawarłaś żadnej umowy, ale przebywając z nim możesz zostać do tego przekonana i to o to mu chodzi. Rzekomy pakt wykorzysta jako wymówkę, żeby cię nie opuszczać, a w razie potrzeby złamać dane słowo, bo żaden pakt nie istnieje. Sam mówił, ze umie przywołać sukkuba w inny sposób, więc zaklęcie z księgi wziął tylko po to, żeby cię znowu do siebie zwabić - wnioskował łącząc wszystkie fakty. - Na razie są dwa potencjalne źródła księgi. Ja i archiwa Luwru. Jeśli się nie mylę, w tym momencie jest w drodze do muzeum, żeby zniszczyć cyfrowy zapis księgi. To mu pozostawi do usunięcia jedynie mnie jeżeli uzna, że podzielę się z tobą zaklęciem, więc nie zrobię tego, ale muszę się zabezpieczyć na wypadek, gdyby chciał się mnie pozbyć mimo wszystko - uznał przezornie. - Skoro tak lubi zawierać umowy, to zawsze mogę udać zainteresowanie paktem, który pozwoli mi odzyskać wspomnienia, tak... Jego głos odbijał się echem po podziemnych korytarzach, mieszając się z odgłosem kroków. Najemnik przyspieszył, pochylając się nieco, a napięcie widoczne na jego szerokich plecach, opadło. Wciąż się czujnie rozglądał, ale ostrożność ustąpiła szybkości. Felicja mogła z jego ruchów i postawy wywnioskować, że gdziekolwiek zmierzają, są już blisko celu. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Wto Maj 28, 2019 9:26 am | |
| Taskmaster doskonale zdawał sobie sprawę w które struny należy uderzyć, tak aby wywołać u Felicji falę irytacji. Teoretycznie cały jego monolog powinien zostać przez Black Cat przyjęty z satysfakcją, jako iż najemnik potwierdził w nim, iż rzekomy pakt pomiędzy kotką a Jonny’m Blaze faktycznie nie istnieje. Co więcej nawet samo wspomnienie drażliwego słowa, uszło mężczyźnie płazem, jako że ostentacyjne podważenie twierdzeń demona było jednym kontekstem w jakim kobieta akceptowała wzmiankę o wiążących ją umowach. Problem w tym iż chwile wcześniej Taskmaster nie omieszkał podkreślić, jaki to on sam jest ważny, powołując się na jakość świadczonych przez siebie usług, które to z pewnoscia pozostawały poza zasięgiem Felicji. Złodziejka parsknęła głośno, słysząc owe twierdzenia. Jjej zdaniem oparte wyłącznie na pyszałkowatości, samouwielbieniu i przekonaniu o własnej nieomylności. Tymczasem twarde fakty jasno wskazywały na to iż obecność Taskmastera jedynie komplikowała jej sprawy. Gdyby nie najemnik, już dawno siedziałaby w samolocie do Nowego Jorku, z księgą zaklęć pod pachą. A pan pelerynka, z pożal się boże „umiejętnościami”, miał tupet twierdzić iż jej nie stać na jego usługi. Zabawne, biorąc pod uwagę, że jak do tej pory, jedyne co udało mu się osiągnąć, to zniszczenie manuskryptu na jakim jej zależało. Zresztą nie tylko jej, jako że pan Mucha zapewne również nie planował finansować fajerwerków z udziałem swojej bezcennej kolekcji. Kotka przez chwile zastanawiała czy przypadkiem nie powinna uświadomić niedoszłemu wspólnikowi, że jako zawalidroga, źródło irytacji, nieudacznik, zdrajca i gbur w jednym, nie jest dla niej wart złamanego centa. Chyba że owo „nie stać cię” nie dotyczyło stricte finansów, a sumy złośliwego fatum z jakim dołożyłby się Taskmaster. Jeśli brać pod uwagę że Black Cat ciągnęła za sobą wystarczająco wiele nieszczęść, to rzeczywiście kobieta mogłaby nie udźwignąć dodatkowego pecha jaki sprowadzał trupia pelerynka. - Najemnikiem, tak? W porządku przyjmuję do wiadomości, chociaż ciężko wyobrazić ki sobie jaki desperat miałby cię zatrudniać. – Z nieukrywana złością zauważyła Black Cat. - A skoro już tak oficjalnie się przedstawiamy, to wiedz ze ja jestem damą do towarzystwa. Wytworną i elegancką. Taką co to nie chodzi na przyjęcia z byle kim. A ciebie raczej nie stać na moje stawki, co za tym idzie na spotkanie z panem Ćmą będziesz musiał zabrać pod pacha innego dachowca. – Sparafrazowała Felicja, nawiązując do uwagi Taskmastera. Niestety złodziejce nie było dane długo cieszyć się swoją ripostą, jako że chwilę później dotarło do niej znaczenie dalszych słów wypowiedzianych przez najemnika, tych opisujących potencjalne działanie Ghost Raidera. - Chwila… że co!? Jak to zniszczyć archiwa!? A to łysa, pleśniejąca gnida! Kolejny pseudo pomocnik. Niedoczekanie bym pozwoliła mu na cos takiego. – Oburzona Black Cat przyspieszyła kroku z zamiarem wyprzedzenia Taskmastera i jak najszybszego uskutecznienia planu Jana Blaze, choć oczywiście w dalszym ciągu kobieta nie miała pojęcia jak znaleźć właściwą drogę z katakumb. Refleksja nad tym ostatnim problemem, uświadomiła kotce jeszcze jedna istotna sprawę. Nie wiedzieć czemu najemnik dość wymijająco przemilczał wszystkie jej pytania odnośnie miejsca w jakim obecnie się znaleźli, naciskając przy tym by jak najszybciej je opuśicć. Kto wie, być może do wszystkich jego wątpliwych przymiotów, Felicja powinna dopisać również „kłamstwo”. Pomimo wcześniejszego gwałtownego zrywy, Black Cat nagle się zatrzymała z zainteresowaniem rozglądając się wokół siebie, szczególna uwagę poświęcając stojącym przy ścianach naczyniom. Złodziejka nie potrafiła ich nazwać, za to nagle nabrała wielkiej ochoty by zajrzeć co kryją w swoim wnętrzu wszystkie te garnki, misy, czy wazony. Jednoczenie uznała iż na zaspokojenie własnej ciekawości wcale nie potrzebuje zgody gospodarza. - A może nie powinnam się tak spieszyć? Więc to jest paryska kryjówka wielkiego Taskmastera? Niezła stylówka. – Pochwaliła Black Cat. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Pią Maj 31, 2019 8:24 pm | |
| Kąśliwe uwagi Felicji, Tony zbył wzruszeniem ramion. Za to z zadowoleniem powitał jej przyspieszone tempo. Nie byli w części Katakumb dla zwiedzających, a co za tym idzie, mogli trafić na innych podziemnych podróżników. Gdyby był sam, nie martwiłby się. Jego maska w tym miejscu działałaby lepiej niż jakiekolwiek uzbrojenie. A w razie kłopotów, był pewny swoich umiejętności. Niestety nie był sam. Musiał niańczyć głośną i lekkomyślną damę do towarzystwa. Omal nie prychnął śmiechem, jak to usłyszał. Zaczął się poważnie zastanawiać, czy uderzenie kolbą Blaze'a nie spowodowało u niej jakiegoś uszkodzenia mózgu. To było jedno z wytłumaczeń dla jej pozbawionego rozsądku zachowania. Kiedy Felicja wyprzedziła go i narzuciła wyśrubowane tempo marszu uśmiechnął się z ulgą. Przyspieszył, by nadążać za tą niezmiernie go irytującą osóbką, gdy nagle się zatrzymała. Gdyby nie wyszkolony refleks, wpadłby na nią z impetem. Zamiast tego, zgrabnie ją wyminął, płynnym ruchem dobywając pistoletu. Stanął przed dziewczyną, żeby w razie potrzeby zasłonić ją przed tym, co spowodowało jej reakcję, czyli przed... pustym korytarzem. Gdy miał się zapytać, co zobaczyła, pochwaliła go za wygląd kryjówki. Westchnął ciężko, uznając że teoria z uszkodzeniem mózgu, staje się z minuty na minutę coraz bardziej prawdopodobna. - Wystrój dopasowałem do kostiumu - rzucił sarkastycznie. - Jesteśmy w części katakumb, które odwiedzają najgorsze szumowiny miasta, więc jeśli nie chcesz się na nikogo takiego natknąć, radzę ruszać dalej - schował berettę do kabury. - Jeśli masz ochotę lepiej zapoznać się z tym miejscem, to zawsze możesz odwiedzić część dla turystów i poczytać Nędzników. Mimo chęci szybkiego opuszczenia pozbawionych światła korytarzy, dał złodziejce czas na myszkowanie po podziemnej nekropolii. Mogiły i tak zostały ograbione już dawno temu, więc może co najwyżej ściągnąć na siebie klątwę z zaświatów. Taskmaster uśmiechnął się do siebie. Tak, to brzmiało, jak coś do czego Black Cat byłaby zdolna. Przez ten czas obserwował ją, szukając jakiś drobnych drgnięć mięśni mimicznych, czy sygnałów wysyłanych przez ułożenie ciała. Szukał fałszu, odgrywania roli głupiutkiej dziewuszki, w celu zmylenia otoczenia. Mimo swoich dotychczasowych obserwacji, musiał przyznać, że ktoś równie pechowy, albo głupi, sam nie mógł zdecydować, nie przyciągnąłby uwagi wysokiej figury w paryskim półświatku. A w każdym razie nie bez powodu. W takim razie musiało w niej być coś więcej, niż widać na pierwszy rzut oka. Chyba, że Pana Ćmę faktycznie interesowała jedynie, jako ekskluzywna dama do towarzystwa. Wszystkie te myśli przeleciały przez głowę najemnika, kiedy dzielił swoją uwagę pomiędzy pilnowanie terenu, nasłuchiwanie odgłosów z korytarzy oraz studiowanie zachowań i słów Kotki. Miał już się podzielić ze złodziejką swoimi przemyśleniami na temat klątwy, jaką zmarli mogą obdarzyć potencjalnych rabusiów grobowców, gdy jego ucho złowiło niewyraźny odgłos z tunelu przed nimi. Momentalnie napiął się, przyjmując postawę obronną. - Cicho, coś słyszałem - ostrzegł złodziejkę. Podszedł do niej bezszelestnie i zgasił latarkę. Ogarnęła ich ciemność, która oślepiła Mastersa, ale jednocześnie pozwoliła wyostrzyć słuch. Równie cicho, jak się poruszał, dobył miecza i tarczy. Wyczuwał dziewczynę przy sobie, więc cokolwiek się przed nimi znajdowało, będzie musiało przejść przez niego, żeby się do niej dostać. W duchu przeklinał siebie za wyposażenie maski w system pozwalający mu jeść i pić bez zdejmowania jej, zamiast w noktowizję. Nasłuchiwał dalej w napięciu, by zidentyfikować źródło dźwięku oraz to, czy się do nich zbliżało, czy nie. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Nie Cze 02, 2019 8:14 am | |
| Black Cat zdawała sobie sprawę, że większość przywar jakie przypisywała Taskmasterowi z powodzeniem można było zastosować także w opisie jej charakteru. Przede wszystkim chodziło tu o przekonanie, iż sama poradziłaby sobie lepiej, a konieczność jakiejkolwiek współpracy, jest jej jedynie kulą u nogi. W skład szeregu podobieństw wchodziła również łatwość irytacji swojego towarzysza, a także narcyzm, w myśl którego to iż w ogóle toleruje się drugą stronę, wcale nie wynika z potrzeby chwili, czy wielu wspólnych cech osobowości, będąc jedynie naturalnie przyswojoną wyrozumiałością dla osób pokroju Taskamstera. Rzeczą jasna publiczne przyznanie się przez złodziejkę do powyższego faktu, nie przeszłoby Black Cat przez gardło, inaczej jak poprzedzone zmyślnymi torturami. Kobieta nie ufała najemnikowi, tak samo jak nie zaufałaby drugiej sobie, co oczywiście wcale nie stawiało jej towarzysza w lepszym świetle. Na chwile obecną liczyło się głownie to, ze skoro nie ufała, to również nie zamierzała słuchać. Niestety rozpoczęte z wielkim animuszem poszukiwania skarbu nie przyniosły spodziewanych efektów. W antycznych pojemnikach złodziejka nie znalazła nic poza kurzem, pyłem i brudem. Jeśli kiedykolwiek znajdowało się tam złoto lub inne kosztowności, to zostały one skrupulatnie przeniesione w inne miejsce. Mimo wszystko zastanawiającym pozostawał fakt, iż cały ten proceder musiał odbyć się w zadziwiająco cywilizowany sposób. Wskazywał by na to fakt iż wszelkie gliniane misy, wazy czy dzbany, pozostawały nietknięte. Same naczynia najprawdopodobniej też przedstawiały jakaś wartość, jednak spieniężenie ich byłoby równie kłopotliwe jak wyniesienie takiej zdobyczy z katakumb. By c może ten który czerpał zyski z tego miejsca, najpierw starannie poszukiwał kupca a dopiero później zabierał się za organizacje transportu. A przynajmniej nie w kwesti odpuszczenia sobie małej ekspedycji po lokalne skarby. - Ja nie słyszę nic poza własnym jękiem zawodu. – Złośliwie zauważyła kotka, odpowiadając na sugestię Taskmastera na temat zbliżającego się niebezpieczeństwa. Tym razem złodziejce chodziło nie tyle o kurtuazyjną uszczypliwość, co samo podważenie faktu iż najemnik mógłby mieć bardziej wyczulone zmysły od niej. Oczywiście że nie mógł. Nie mógł i tyle. A jeśli przypadkiem udało mu się cos posłyszeć przed nią, to tylko dlatego, iż Black Cat miała akurat głowę w dzbanie, całą swoją uwagę koncentrując na przyglądaniu się dnu naczynia. Złodziejka miała na końcu języka kolejna kąśliwą uwagę, odnośnie tego iż z swoją pelerynką, tarczą i mieczem, najemnik bardziej niż profesjonalnego zabójcę przypomina podstarzałego kustosza, usiłującego przyciągnąć ludzi do muzeum, poprzez przebieranie się za templariusza. Problem w tym, że raz - Luwr nie musiał chwytać się takich tanich marketingowych sztuczek, dwa – ona sama widziała Taskmastera w akcji, a trzy owa uwaga wydawała się dość niestosowna w sytuacji gdy kotka również usłyszała hałasy dobiegające z głębi korytarza. W podobnej sytuacji lepiej zachować ciszę i dodatkowe środki ostrożności, na przykład w postaci ukrycia się, co Felicja natychmiast uczyniła, chowając się za jednym z wielkich garnków. - Czy ty nie uznajesz innej metody działania niż frontalny atak? – Tym razem szeptam spytała złodziejka , usiłując nakłonić wspólnika do przesunięcia się w zaimprowizowaną kryjówkę. Jej wzrok szybko przyzwyczaił się do ciemności, w tym samym czasie, podsuwając kobiecie myśl, iż z całą pewnością jak chodzi o spostrzegawczość, ów zmysł także niczym nie ustępuje możliwością Taskmastera. – Na następną randkę któreś z nas obowiązkowo przynosi spluwę. - Zauważyła Felicja, spoglądając na oręż najemnika. Ona sama jako broń miała pejcz i pazury ukryte w rękawicach, co w konfrontacji z bronią palną wypadało raczej średnio. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Pon Cze 03, 2019 6:19 pm | |
| Tony był gotowy do walki, więc na pomysł Black Cat w pierwszym momencie zareagował zdziwieniem. Ostateczne przyznał przed sobą, że jeśli pozwoli to im uniknąć konfrontacji, jest warte wykorzystania. Dołączył do złodziejki w miejscu jej ukrycia, kierując się raczej słuchem niż wzrokiem. Mimo chęci pozostania w ciszy i ukryciu, nie oparł się odpowiedzeniu na zaczepkę. - Najlepszą obroną jest atak - odszepnął Felicji, zaczajając się. Podniósł tarczę i oparł o jej rant ostrze miecza. Na kolejne słowa złodziejki sarknął tylko - W pierwszej kolejności powinniśmy pomyśleć nad lokacją o lepszej atmosferze - po chwili jednak, jego głos spoważniał. - Użycie w tych tunelach broni palnej do czegokolwiek innego niż wizualnego zastraszenia, nie jest dobrym pomysłem, jeśli lubisz mieć nienaruszone bębenki w uszach. Zamilkł oczekując na następny dźwięk. Cisza się przedłużała, co nie nastawiało go optymistycznie. Po pierwsze dlatego, że nie oczekiwał od Felicji posiadania dużych zasobów cierpliwości, a po drugie mogło to oznaczać, że cokolwiek wydało dźwięk, starało się teraz do nich podkraść. Uważał się za zdrowego paranoika, mimo to miał nadzieję, że źródło dźwięku jest stacjonarne. Zdawał sobie sprawę, że przedłużająca się cisza, działa na ich niekorzyść, bo koś, lub coś może się do nich zbliżać, albo był to jednorazowy, przypadkowy dźwięk, więc sterczeli w ciszy, jak kołki. W ciemności dało się ledwo, bo ledwo, ale jednak usłyszeć. Kotka, która faktycznie miała dużo lepsze zmysły, wyraźniej usłyszała jęki, zawodzenie, którego nie mógł wydać z siebie człowiek. A na pewno nie żyjący człowiek. Następnie rozległo się coś w rodzaju krztuszenia się, jakby spazmatycznego kaszlu. Na myśl od razu przychodziła Czarna Śmierć, której ofiary leżą złożone w tych ciemnych korytarzach. Co gorsza, te dźwięki wydawały się zbliżać. Najemnik był napięty, niczym struna. Gotowy w ułamku sekundy skoczyć do ataku. Przeklinał się w myślach za rozbawienie pomysłem sprowadzenia klątwy przez złodziejkę. Nie miał pojęcia, czy jego broń jest w stanie cokolwiek zdziałać przeciwko duchom, bądź umarłym. Na pewno wolał użyć miecza, niż ogłuchnąć od huku wystrzałów swoich pistoletów. Poza tym, to nie musiał być nadnaturalny przeciwnik, tylko chory przestępca, albo uciekający mutant. To byłby najlepszy obrót wydarzeń, lecz Tony Masters, przygotował się na najgorsze. Taskmaster miał problemy z zidentyfikowaniem następnych dźwięków. Felicja na pewno znacznie szybciej odgadłaby, że źródłem odgłosów, które zapędziły ich do kryjówki, jest mały czworonóg, od którego wzięła swój złodziejski przydomek. Mimo tego, najemnik wciąż wyglądał, jakby gotował się do walki, co najmniej z Hulkiem. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Sro Cze 05, 2019 11:10 am | |
| Black Cat zachowywała spokój. Nie pierwszy raz znalazła się w sytuacji, w której niezauważona przemykała obok grożącego jej niebezpieczeństwa. Swój przydomek zyskała nie tylko za sprawą ciągnącego się za nią nieszczęścia, ale również dzięki temu, iż poprzez specyficznie dobrany cykl treningowy, pod wieloma względami zdołała upodobnić się do kotów. Złodziejka potrafiła poruszać się bezszelestnie, niczym cień podkradając się do swojej ofiary. Gdy tego potrzebowała mogła regulować własne tętno i oddech, tak aby wyciszyć bicie własnego serca. Poza akrobatyczna koordynacją ruchową i znakomitą orientacją w przestrzeni, Felicja posiadała też doskonały wzrok i słuch, przygotowany szczególnie do sytuacji gdy otaczały ją ciemności. Krótko mówiąc, chodź była tu pierwszy raz, miejsce takie jak katakumby, stanowiło jej ulubiony tren diałania. W takich warunkach kobieta czuła się najlepiej. A dokładniej rzecz ujmując czułaby się, gdyby była tu sama. W chwili obecnej, im bardziej usiłowała skopić się na zbliżającym się do nich zagrożeniu, tym wyraźniej dawała jej się we znaki obecność Taskmastera. Szybko okazało się dlaczego niektórzy wolą frontalny atak od perfekcyjnej zasadzki. Black Cat miała wrażenie że peleryn najemnika furkocze tak, jakby oboje nie znajdowali się pod ziemią, a stali na wieży Eiffla w czasie huraganu. Miecz i tarcza mężczyzny uderzały o siebie dźwięcząc niczym w kuźni, a jakby tego było mało, jej towarzysz swoim sapaniem dorównywał lokomotywie. Wcześniej nie zwracała na to uwagi, ale cały ów image jaki wybrał sobie najemnik, w żaden sposób nie przystawał do rzeczywistości. Pomijając już niewielka skuteczność średniowiecznego uraża do walki w obecnych czasach, taki ubiór strasznie rzucał się w oczy, co w żaden sposób nie współgrało z profesją w której podstawą jest zachowanie anonimowości. Tymczasem wkładając podkute stalą buciory, najemnik równie dobrze mógł skradać się przy akompaniamencie werbli. Felicja miała wrażenie, że nawet kropla potu spływająca po czole Taskamstera, zamiast przemieszczać się po cichu, robi to z przewrażliwmy „sssss” celowo starając się imitować wodospad. Niewiele brakowało by złodziejka wrzasnęła na najemnika, tym samym z donośnym „chicho bądź!” zdradzając ich pozycję. Szczęśliwie w całej tej kakofonii dźwięków Black Cat była w stanie zidentyfikować również te, które należały do ich prześladowcy. Od razu zresztą przyznała że tamten zachowywał się dużo profesjonalnie niż ich dwójka, chodź wiele wskazywało na to iż on również postanowił przeczekać aż niebezpieczeństwo samo minie. W tej sytuacji obie strony mogły tak czekać naprawdę długo. Oczywiście złodziejka żadną miarą nie zamierzała dzielić się z Taskmasterem swoimi przypuszczeniami. Możliwość zrobienie z niego błazna, stawała się wizją zbyt kuszącą, by zrezygnować z niej jednym wyznaniem. Poza tym gdyby jednak się myliła i tam za rogiem czyhało na nich coś groźniejszego niż zwykły dachowiec, swoją drogą Felicja nie cierpiała tego określenia, jako iż w rzeczywistości koty wspinające się na dachy, stanowią równie rzadkie zjawisko jak najemnicy w pelerynach i trupich czaszkach na twarzy, to bliskość Taskmastera zamiast bezpieczny azyl, bardziej kojarzyła jej się z miejscem gdzie z dużym prawdopodobieństwem nastąpi pierwsze starcie. - Prześlizgnę się obok tego czegoś i zajdę go od tyłu. - Wyszeptała złodziejka, dzieląc się z towarzyszem swoim planem. Planem który Felicja zamierzała wprowadzić w życie, nie czekając na jakikolwiek komentarz z strony wspólnika. Podążając wzdłuż jednej z ścian, Black Cat powoli przemieszczała się w kierunku z którego wcześniej dało się słyszeć tajemnicze dźwięki. Jeśli wszystko pójdzie po jej myśli, złapie kocura, prześlizgnie się z powrotem do kryjówki Taskmastera i posadzi zwierzaka najemnikowi na głowie. - Chodź tu kity, kity. - Po cichu nawoływała Felicja. - Chodź do pańci, zanim wielki, zły brzydal skroi cię swoim mieczem. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Sro Cze 05, 2019 10:21 pm | |
| Pierwszym odruchem najemnika na sugestię złodziejki, był stanowczy protest. Zanim jednak zdążył go wyartykułować, ona zniknęła. Znów, bardziej wyczuł brak jej obecności, niż usłyszał jej ruch. Taskmaster musiał jej przyznać, że znała się na rzeczy. Wiele by dał za sposób na widzenie w panujących tu ciemnościach. Choćby po to, by móc przestudiować ruchy Kotki i może podłapać nowe techniki skradania. Także dlatego, że nie czułby się tak wrażliwy na atak. Skoro Felicja chciała zajść to coś od tyłu, wypadałoby żeby Tony przygotował gorące powitanie z przodu. Włożył miecz pod pachę ręki trzymającej tarczę i wychynął zza filara. Drugą ręką wymacał ścianę i cicho ruszył w strony wyjścia, z którego dochodziły odgłosy. Nie musiał polegać tylko na zmyśle dotyku, bo zdążył się przyjrzeć komnacie, kiedy jeszcze oświetlało ją światło latarki. Drogę do korytarza znalazł na pamięć, a gdy tam dotarł, zaczaił się i słuchał uważnie. Usłyszał jakiś szept, ale nie umiał rozpoznać słów. Nie był nawet pewien czyj to był szept. Równie dobrze, to sama Black Cat, mogła się dogadywać z kimś w tym korytarzu. Zwłaszcza, że szepty się powieliły. Nie mógł ocenić ile osób, bądź istot to sygnalizuje. Miał jednak wrażenie, że coś nie gra. Szepty nakładały się na siebie w dziwny sposób, przez tutejszą akustykę. Gdy wreszcie zrozumiał, że część słyszanych przez niego głosów dobiega z drugiej strony, miał ochotę głośno zakląć. Dopiero teraz usłyszał lekkie kroki wyciszonych podeszw, a także znajomy szczęk metalu obluzowanego magazynka w wysłużonym automacie. Z jednej strony poczuł ulgę, bo broń palna oznaczała żywych przeciwników, a to znaczy, że wiedział czego się spodziewać, w przeciwieństwie do oponentów nadnaturalnych. Z drugiej strony zastanawiał się, czy to tylko ironia losu, że plan Kotki na oflankowanie źródła dźwięku, skończył się oflankowaniem najemnika. Coś za dużo było tych niefortunnych zbiegów okoliczności, jak na jeden dzień, a Masters nie wierzył w zbiegi okoliczność. Albo Black Cat sprowadzała pecha, tak samo, jak jej imiennik, albo, co bardziej prawdopodobne, wystawiła Taskmastera. Nie miał więcej czasu, żeby rozmyślać nad potencjalną zdradą niesfornej złodziejki. Przeciwnicy zbliżali się i zapewne spodziewali się zastać go stojącego za filarem, gdzie byłby z drugiej strony pomieszczenia wystawiony, jak na strzelnicy. Kolejny z niefartownych przypadków. Mimo, że nie był nawet w połowie tak cichy, jak Felicja, Tony potrafił się skradać. Przesunął się na drugą stronę pomieszczenia, naprzeciw swojej pierwotnej lokacji. Sięgnął do paska i wyciągnął zatyczki do uszu oraz zapasowy magazynek do Beretty. Robił to cicho, ale szybko, bo uzbrojeni byli już u wyjścia z tunelu. Zatyczki włożył do uszu, następnie rzucił magazynek łagodnym łukiem w stronę filaru, za którym się wcześniej krył. Jeżeli jego podejrzenia są słuszne i spodziewali się go tam zastać, to czeka ich niemiła niespodzianka. Ujął pewnie trzymany do tej pory pod pachą miecz i napiął się do działania. Przez kilka sekund, które rozciągały się jak minuty, panowała cisza. Wtem dało się usłyszeć stukot metalu o kamień. Momentalnie snopy świateł oświetliły filar i huk wystrzałów, spotęgowany przez wąską przestrzeń, wypełnił pomieszczenie. Wraz kanonadą, dało się słyszeć stłumione "Merde" ze strony strzelców. Taskmasterowi dzwoniło w uszach, ale to nic w porównaniu z stojącą w wejściu pięciososobową grupą, która nawet w mdłym świetle latarek miała na twarzach wypisany ból. Najemnik od razu widział, że to nie są amatorzy, ale też nie przygotowali się do walki w tunelu. Po pierwsze nie mieli żadnych zabezpieczeń słuchu, ani tłumików, po drugie używali latarek, zamiast noktowizji. Za to mógł ich pochwalić za szyk, który sprawdziłby się doskonale w wąskich przestrzeniach, gdyby nie ogłuchli od własnych wystrzałów. To nawet nie będzie wyzwanie - pomyślał Masters i ruszył. Szybko skrócił dystans między nim, a najbliższym strzelcem. Ciął Pierwszego na odlew w trzymającą broń rękę, nie zatrzymując się. Usatysfakcjonował go krzyk bólu i uderzenie pistoletu automatycznego o ziemię. Wciąż biegł. Celem najemnika był oprych stojący pod ścianą. Niestety, na drodze stał jeszcze jeden uzbrojony mężczyzna. Nim Drugi odwrócił się w stronę pędzącego Taksmastera, pchnięcie tarczą posłało go na podłogę. - Fantôme! - Trzeci krzyknął w przerażeniu i skierował lufę w stronę nadciągającej zjawy. Nieszczęśnik nie zdążył nacisnąć spustu, gdy zaskakująco materialny upiór wpadł na na niego. Miecz przeszedł przez karabin i wbił się w ciało aż po rękojeść, przybijając francuza do ściany. Pozostała dwójka, dopiero teraz ogarnęła, co się dzieje. Następna w kolejce była czarnowłosa kobieta uzbrojona w strzelbę. Taskmaster tak zaplanował swoje działania, że stała on na linii strzału Piątego. Błyskawicznym ruchem najemnik zdjął tarczę i rzucił nią w Czwartą. Nie był z niego Kapitan Ameryka, ale tarcza posłusznie poszybowała, odbijając się od lufy i zawisła na moment pod sufitem, wirując jak szalona. Uderzenie zmieniło tor strzału i śmiercionośny śrut uderzył z grzmotem w podłogę. Zaraz za tarczą poruszał się, powiewając peleryną, najemnik. Jego noga uderzyła z chrzęstem w kolano czarnowłosej i ta krzyknęła. Jej krzyk szybko się urwał, gdy dostała od Piątego, serią w plecy. Tony przytrzymał dogorywającą w pozycji horyzontalnej, by służyła mu za tarczę przeciw strzelcowi za nią. Kątem oka dostrzegł, że Pierwszy, sięgnął sprawną ręką po zapasowy pistolet i z opętańczym wrzaskiem wycelował w Taskmastera. Masters nie brał grubej kasy, za bycie amatorem. Złapał za rant spadającą tarczę i cisnął nią w przeciwnika. Jedynka zachłysnął się i zaczął chrapliwie krztusić, gdy uderzenie morderczego frisbee zgniotło mu tchawicę. Tony, tymczasem odrzucił ciało kobiety i przetoczył się po ziemi unikając serii Piątego, który bez opamiętania walił przed siebie. Bardziej się przy tym obawiał rykoszetów, niż celowego postrzelenia. Po raz kolejny wziął za cel rzepkę przeciwnika, trafiając z łokcia uderzeniem niosącym cały swój pęd. Noga strzelca wygięła się nienaturalnie i ten przewrócił się. Wykorzystał to wstający najemnik, który złapał Piątego za włosy i nakierował jego twarz na spotkanie ze swoim kolanem. Chrzęst, jaki dało się usłyszeć, wskazywał na to, że nos przeciwnika znalazł sobie nowy dom, bliżej stygnącego mózgu. Cała ta akcja nie trwała dłużej niż dziesięć sekund i zakończyła się zdecydowanym zwycięstwem Taskmastera. Piąty leżał martwy, Czwarta wykrwawiała przez wiele ran postrzałowych, Trzeci rzęził przybity do ściany, Drugi kwilił w kącie, A Pierwszy rozpaczliwie i bezskutecznie próbował zaczerpnąć powietrza. Tony dobył noża bojowego i ruszył w stronę jedynego w miarę nienaruszonego oprycha, który kulił się w przerażeniu. W świetle latarki okazał się blondynem w średnim wieku ze szczeciną kilkudniowego zarostu. - My tylko szukamy kota - zawołał tamten płaczliwie. To właściwie potwierdziło podejrzenia najemnika, że Black Cat miała z atakiem coś wspólnego. Nie miał pojęcia dokładnie co, ale to był ostatni raz, kiedy jej nie docenił. Wyglądało na to, że miała nie tylko kłopoty natury paranormalnej. Co znaczyło, że mogła zostać pochwycona przy próbie wyminięcia idących z drugiej strony. Którzy nie nadchodzili, co znaczyło, że albo ją złapali, albo ją ścigają. Bo Tony był przekonany, że istnieje drugi oddział, chcący zajść ich i w związku z tyn nie miał czasu, musiał ruszać dalej. Nie pierwszy raz zastanowił się, czy w ogóle opłaca mu się ochrona Felicji. Spojrzał na skulonego mężczyznę, który dosłownie robił pod siebie. Najpierw trzeba po sobie posprzątać. - A znaleźliście śmierć - wychrypiał złowrogo Taskmaster, gotując się do zadania śmiertelnego ciosu. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Pią Cze 07, 2019 9:14 am | |
| Felicja przywykła do tego, iż w trosce o własne zdrowie psychiczne, pewnych rzeczy w ogóle nie powinna starać się wyjaśnić. Na przykład tego, w jakiś sposób była w stanie usłyszeć stąpanie skradającego się kota, a jednocześnie przegapiła całą bandę uzbrojonych po zęby zabójców? Oczywiście zawsze wszystko można zwalić na pecha, na to że jej głowa wciąż bardziej niż możliwym zagrożeniem, pochłonięta była poszukiwaniu skarbów ukrytych w katakumbach, na fakt iż idąc za odgłosami zwierzaka, znalazła się w innym rozwidleniu podziemnych tuneli niż ten w którym stała grupa oprychów, czy chociażby na to, że wszelkie ludzkie hałasy złodziejka przypisywała Taskmasterowi, w ogóle nie biorąc pod uwagę iż podobnych jemu najemników może być tu więcej, ale bez wątpienia najbliższe prawdy było to, że chociaż Black Cat potrafiła słyszeć, to nie zawsze chciała słuchać. Na przykładu wykształciła w sobie zdolność ignorowania moralizatorskich kazań spider – mana, usiłującego przekonać ją, że droga bohatera jest lepsza niż ta związana z łamaniem prawa. Złodziejka doszła w tym do takiej wprawy, dzięki której była w stanie w swoim odbiorze całkowicie eliminować dźwięk mowy pająka, z rozbawieniem przyglądając się jego pustym gestom. Z czasem Felicja zrozumiała iż nie powstrzyma ciążącego nad nią fatum, ani tym bardziej nie zrozumie na jakiej zasadzie ono działa, wobec czego najlepiej jest przyjąć do wiadomości to co się stało i zamiast analizować przyczynę danego zjawiska, lepiej skupić się na tym, by będąc przygotowaną, odpowiednio na nie zareagować. Choć oczywiście nie wszystkie złe rzeczy dało się przewidzieć. Na przykład tego, że ratowany przez nią kocur okaże się wyjątkowo niewdzięczny i agresywny, w skutek czego zamiast potulnie dać się złapać, rzuci się z pazurami na swoją wybawczynię, Felicja przeklęła z złości, usiłując strącić z siebie zwierzaka wczepionego w jej włosy. Krótka acz dość intensywna szarpanina, została przerwana w skutek wystrzału z broni palnej, huk którego został spotęgowany poprzez działania roznoszącego się w pomieszczeniu echa. Teskmaster zdecydowanie miał rację. Strzelanina w takim miejscu nie była najlepszym pomysłem. Black Cat miała wrażenie jakby dudnienie chciało rozwalić jej czaszkę od środka. Cały czas trzymając kota w swoich dłoniach, złodziejka instynktownie padła na ziemie, obawiając się świszczących w powietrzu kul. Przez jakiś czas, ten w którym najemnik toczył swoje boje, kobieta leżała bez ruchu , sparaliżowana hałasem nie będąc w stanie w żaden sposób zareagować. Felicja obawiała się czy aby jej słuch nie uległ właśnie trwałemu uszkodzeniu, gdyż początkowy ból ustąpił teraz miejsca całkowitej ciszy. Chaotycznie przesuwające się światło latarek, pozwalało Black Cat domyślić się iż wokół niej coś się dzieje, jednak do jej świadomości nie dochodziły żądne odgłosy. Leżąc na ziemi kobieta wpatrywała się w zwierzaka, zauważając iż ten ma przyczepiony do szyi dziwny pojemnik kształtem przypominający cygaro, długopis lub futerał na wiadomości. Nawet teraz, gdy tuż obok toczyła się śmiertelna walka, Felicja nie mogła się powstrzymać by w myślach nie wyrazić swojego oburzenia świadomością, że ktoś mógłby wykorzystywać koty do pracy. Przecież to szlachetne zwierzęta a nie jakieś psowate, dla których największą frajdą jest ganianie za owcami czy ujadanie na gości. Sam kot również wyglądał na zniesmaczonego i ogumionego hałasem, podobnie jak Felicja, na chwile przerywając prowadzona bitwę, pozostając przy tym w dokładnie takiej pozycji w jakiej był przed pierwszym wystrzałem. Black Cat nie miała pojęcia jak długo ona i zwierzak leżeli bez ruchu mając Taskmastera tuż nad swoimi głowami. Wciąż nic nie słysząc, złodziejka rozejrzała się po tunelu, dzięki ciągle zapalonym latarkom dostrzegając leżące wokół trupy. - Złapałam ich przywódcę. – Oświadczyła Felicja, prezentując najemnikowi trzymanego w dłoniach futrzaka. Kobieta chciała powiedzieć coś jeszcze aby choć w minimalnym stopniu podnieść swoje zasługi, jednak gdy tylko zorientowała się, że nie słyszy zarówno siebie jak i odpowiadającego jej Taskmastera, wskazała na własne uszy, kiwając przy tym przecząco głową.
Ostatnio zmieniony przez Black Cat dnia Sro Cze 12, 2019 7:12 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Wto Cze 11, 2019 5:42 am | |
| Masters był nieźle rozeźlony obrotem spraw, a niemal natychmiastowe pojawienie się złodziejki, gdy oparł bitewny kurz nie ukoiło jego nerwów. Stał tak z nożem w ręce, gotowy poderżnąć gardło kulącemu się ze strachu mężczyźnie, który powiedział mu, że szukają kota. Jak się okazało szukali dosłownie kota, bo takiego właśnie dachowca o nieokreślonym kolorze futra trzymała na rękach Felicja. Taskmaster uważał się profesjonalistę dalekiego od sadystów pokroju Bullseye'a, czy Crossbones'a. ale w tym momencie miał ochotę wrazić ostrze swojego noża komuś w oko. Nie lubił zabijać, kiedy nie dostawał za to wynagrodzenia, a właśnie dokonał jatki z powodu rzekomego nieporozumienia. Zmierzył Black Cat wzrokiem mogącym z powodzeniem topić adamantium. - Gratuluję - wycedził przez zęby. Gest kobiety uświadomił mu, że on również nie słyszy. Z powodu buzującej mu wciąż w żyłach adrenaliny, nawet nie zdał sobie sprawy, że machinalnie odczytywał słowa z ruchu warg. Z uśmiechem politowania wyciągnął z uszu stopery, pokazując je Kotce, by po chwili schować je do sakwy przy pasie.. Rzucił jeszcze okiem na robiącego pod siebie poszukiwacza kotów i postanowił pozbierać swój sprzęt. Schował nóż i podszedł podnieść tarczę. Przytraczając ją, zlitował się nad duszącym się Pierwszym i płynnym ruchem skręcił mu kark. Z chrzęstem wyciągnął miecz tkwiący w bebechach Trzeciego i ścianie z nim. Mężczyzna tylko osunął się z jękiem i znieruchomiał. Najemnik wytarł ostrze i schował broń do pochwy. Następnie cenił stan Czwartej. Czarnowłosa zdążyła się wykrwawić, co zostawiało ostatniego z bandziorów. Tony podszedł żwawo do Drugiego. Złapał przerażonego faceta, po czym uniósł go przy ścianie tak, że nogi mu smętnie dyndały. Uderzył nim raz o ścianę, by tamten oprzytomniał. Sprawca rzeźni w tym pomieszczeniu przybliżył twarz osłoniętą czaszkową maską i spojrzał ostatniemu żywemu z grupy poszukiwawczej prosto w oczy. - Skup się! Masz jedną szansę, żeby przeżyć! Kto cię wynajął? Drugi był tak przerażony, że wyrzucił z siebie potok słów w łamanym angielskim, które niestety z powodu jego łkania trudno było zrozumieć. Tony wyłowił z tej wypowiedzi słowa kot, przesyłka i cenne. Taskmaster nie tego się spodziewał. Facet był przerażony i ewidentnie mówił prawdę. A to znaczyło, że Felicja nie miała z tym nic wspólnego. Jakimś cudem. Frustracja najemnika osiągnęła zenit. Rzucił trzymanym mężczyzną o przeciwległą ścianę nokautując go. Następnie odwrócił się do Felicji z trudem tłumiąc wzbierającą w nim złość. - Hej, słyszysz mnie już? Mamy do pogadania - powiedział głośno z nutą gniewu w głosie. - Przez cały dzisiejszy wieczór spotykają nas cholernie nieszczęśliwe zbiegi okoliczności! Co tu się dzieje?! Obdarzył ją przewiercającym na wylot spojrzeniem. Miał okazję spędzić już z nią dzisiaj trochę czasu i nauczyć się jej reakcji. Jeżeli chciała go okłamać, albo coś zataić, to zdradzi się drobnymi skurczami mięśni mimicznych. Miał tylko nadzieję, że ona naprawdę coś wiedziała, bo nie chciał myśleć o alternatywach. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Sro Cze 12, 2019 7:13 am | |
| Powoli podnosząc się z ziemi, Felicja poprawiła uchwyt którym obejmowała kocura, przyciskając zwierzaka bliżej siebie. Była zdeterminowana by nie oddawać małego stworzenia na łaskę psychopatycznego szaleńca, zmieniającego ludzi w krwawą miazgę tylko dlatego że … no w sumie złodziejka nawet nie miała pojęcia dlaczego. Ci tutaj znaleźli się po prostu w nieodpowiednim miejscu i czasie. W każdym bądź razie, o ile martwi najemnicy byli Black Cat zupełnie obojętni, to koty lubiła na tyle by bronić swoją „znajdę” przed Taskmasterem. Ewentualnie gdyby sprawy przybrały dla niej zły obrót, trzymanego pod pachę kota można by wykorzystać jako broń, którą rzuci się w twarz Pelerynki. Co ciekawe sam zwierzak zachowywał względny spokój. Co prawda najeżona sierść i ofukiwanie sugerowałoby że jest inaczej, ale chyba i tak zwierzak był zadowolony z faktu że miedzy sobą a gościem z tasakiem miał kogoś jeszcze. - Nie krzycz na mnie! Nie mam pojęcia kim oni są. Ba, nawet nie wiem gdzie się znajdujemy. – Usprawiedliwiła się złodziejka próbując odgadnąć słowa Taskmastera. Trwające cały czas problemy z słuchem sprawiły iż kobieta słyszała tylko pojedyncze słowa wypowiedziane przez najemnika. Początkowo wystrzał w karabinu spowodował w jej uszach silny ból, potem na jakiś czas zupełnie ogłuchła, a obecnie miała wrażenie jakby coś dudniło jej w głowie, przy czym każdy nawet najdrobniejszy szept odbierała tak jakby ktoś przyłożył jej megafon prosto do uszu. Gdy tylko mężczyzna zaczął mówić, Felicja odruchowa spróbowała zatknąć uszy, do jednego z nich przykładając wolną dłoń, a drugie przysłaniając kotem, tak jakby chciała sprawdzić medyczne właściwości małego drapieżnika. Choć w tym przypadku chodziło przede wszystkim o to by go nie oddawać niepowołane łąpska. Z tego na ile znała Taskmastera, podejrzewała iż ten będzie obwiniał ją o całą serię kłopotów. Tak jakby jakimś cudem mogła przewidzieć jego pojawienie się w Paryżu, wizytę w Luwrze, a następnie wspólna wędrówkę kanałami, gdzie zaplanowałaby zasadzkę. Cała ta teoria szyta była grubymi nićmi. Nawet Black Cat nie była tak dobra. - Może powinieneś umieścić na drzwiach tabliczkę że nie życzysz sobie gości? – Podpowiedziała Felicja, cały czas mając na uwadze że znajduje się w kryjówce Taskmastera. Złodziejka chciała dodać, że jeśli ona sama dostanie to czego potrzebuje, to również czym prędzej opuści to miejsce, uwalniając gospodarza od swojej obecności, jednak widok porozrzucanych ciał wokół najemnika, podpowiedział jej iż ten może nie być w najlepszym nastroju do podobnych negocjacji. Dopiero po chwili Black Cat przypomniała sobie, że jej medyczny kot ma przywiązany do szyi pojemnik w który idealnie wpasowywałaby się zrolowana strona z notesu. Z kolei szybka analiza sytuacji, doprowadziła ją do wniosku, iż cała ta akcja Taskmastera miała na celu przejecie tego konkretnego pudełka. Oczywiście druga myślą, którza od razu przyszłą Felicji do głowy było „nic z tego”. Skoro Pelerynka zniszczył jej magiczna księgę, to teraz będzie musiał się liczyć z możliwościami rewanżu. Złodziejka nie miała co prawda przy sobie dynamitu, ale w ostateczności mogła tą karteczkę podrzeć na drobne lub połknąć. Rzecz jasna uprzednio zapamiętując zawartą na niej treść. Na szczęście tej ostatniej powinno być zdecydowanie mniej niż w opasłej księdze. - Co się tak gapisz? Pierwszy raz widzisz kota? – Zauważyła Felicja mając nadzieje iż Taskmaster odwróci wzrok zanim san dostrzeże swój łup. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Sob Cze 15, 2019 11:21 pm | |
| Taskmaster powoli się uspokajał. Musiał przyznać, że złodziejka posiadała wyjątkowy talent. Talent do wyprowadzania go z równowagi. Miał niejasne przeczucie, że jest jeszcze ktoś z podobnym talentem. Ktoś lubiący czerwień i meksykańskie żarcie. Ponieważ jednak w najbliższej okolicy była tylko ona, to stała się centrum irytacji najemnika. Oczywiście nigdy by się nie przyznał, że ma o niej tak nieprofesjonalne myśli, jak zakneblowanie i przyniesienie Panu Ćmie w brezentowym worku. Odepchnął te niesamowicie przyjemne, ale ostatecznie niepoważne rozważania od siebie. Kiedy po raz kolejny odniosła się do Katakumb jako do jego kryjówki poczuł się pokonany jej ignorancją. - Tak, bo to by na pewno podziałało na takich miłych ludzi, jacy się tutaj zwykle kręcą - powiedział z dozą sarkazmu, którą mógłby obdarzyć kilkunastu intelektualistów. Najemnik uważał, że potrafi czytać ludzi. Miał nawet do tego specjalny talent. Niestety złodziejka wymykała się podobnym ocenom. Zachowywała się niesamowicie kompetentnie, albo jak ostatnia idiotka. Na dodatek jej tok myślowy był nie do przeniknięcia, bez wspomożenia się działką LSD. W ogóle jej ocena sytuacji wydawała się być wspomagana przez kwas bardzo mocno. Będzie musiał to przetrwać i wykonać swoje zadanie. Jej następne słowa przyciągnęły jego uwagę do trzymanego na jej rękach futrzaka. Dopiero twtedy Taskmaster dostrzegł, że kot ma obroże, a do niej przypięty mały, podłużny pojemnik. Nareszcie elementy układanki zaczęły wpadać na swoje miejsca. Tylko, że to wciąż oznaczało niesamowicie pechowy zbieg okoliczności. Zwłaszcza, że kot, a raczej to, co przenosi było cenne, skoro do odnalezienia tego wysłano profesjonalistów.. - Pierwszy raz widzę kota przewoźnika, spójrz co ma doczepione do obroży - wskazał na dachowca. - Nie wiem co to za gang, ale cokolwiek jest w tym pojemniku, będą tego szukać. Rozejrzał się po leżących tu ciałach i uznał, że przyda mu się więcej informacji. Przestał zwracać uwagę na Black Cat i rozpoczął przeszukiwanie zwłok. Niestety jego domysły, że na grupę składali się fachowcy potwierdziły się. Przy każdym znalazł 200 Euro w niskich nominałach, ale żadne nie miało dokumentów ani telefonów komórkowych. Poza jedynym żywym, który miał jednorazówkę z nierejestrowaną kartą SIM. W pokoju hotelowym spróbuje złamać zabezpieczenia, a tysiąc Euro zawsze się przyda. Do torby włożył strzelbę i automat z zapasową amunicją, na wypadek, gdyby zrobiło się gorąco. Każdy poza bronią długą miał Glocka z zapasowym magazynkiem, więc wziął dwa i 4 magazynki. Upewnił się, że są zabezpieczone i podszedł do Felicji. Wręczył jej pistolet z dwoma magazynkami. - Narzekałaś, że nie masz, to proszę bardzo. I nie mów, że nigdy ci nic nie dałem - pozwolił sobie na uszczypliwość. Resztę schował do torby, która zaczęła już swoje ważyć. Omiótł wzrokiem pomieszczenie, czy niczego nie pominął i ustawił się do wyjścia. Uznał sprawy tutaj za zakończone. Zerknął jeszcze raz na Kotkę. Jeżeli spróbuje użyć tej broni na nim, to przynajmniej będzie miał wymówkę, żeby ją obezwładnić i dostarczyć do Pana Ćmy bez kolejnych niespodzianek. To powinno mu znacznie ułatwić zadanie i uprzyjemnić dzień. - Jeżeli bardzo chcesz, to kota możesz sobie zatrzymać, ale to, co miał przy sobie, radzę zostawić przy śpiącej królewnie - wskazał na nieprzytomnego Drugiego, - inaczej nie tylko demony będą cię poszukały. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Nie Cze 16, 2019 7:04 pm | |
| Spoglądając w kierunku ofiarowanej jej broni, Black Cat zrobiła pełną obrzydzenia minę, wyrażającej wstręt tak jakby najemnik namawiał ją właśnie do zjedzenia miski robaków. Rzecz jasna całą winę za to iż znów została niewłaściwie zrozumiana, kotka przypisywała Taskmasterowi. Bo przecież jej przekazowi trudno było cokolwiek zarzucić. Nawet jeśli nie podejrzewała swojego kompana o jakiś wybitny intelekt, to dla niej było oczywiste, iż mówiąc „któryś z nas musi to zrobić”, nie miała na myśli siebie, a co za tym idzie, kwestia zdobycia i posługiwania się bronią w całości spoczywała na tej „brzydszej” części ich dwuosobowego teamu. Felicja przez chwile zastygła bez ruchu, wpatrując się w swoje dłonie, w które najemnik usiłował wcisnąć spluwę, tylko po to by po kilku sekundach upuścić broń na ziemię. - Dzięki ale nie skorzystam. To nie w moim stylu, Jeśli chodzi o uzbrojenie, zdecydowanie preferuję pazury, pejcz i własny urok osobisty. - Skomentowała kobieta. Tymczasem Taskmaster okazał się na tyle spostrzegawczy, by dostrzec kota i niesiony przez zwierzaka przedmiot. Trzeba było przyznać iż akurat w tej sprawie mężczyzna wykazał się nie tylko bystrym wzrokiem i umiejętnością błyskawicznej interpretacji zastanych faktów, ale również niezłym sprytem i grą aktorską. Niestety dla niego, kotka w porę odzyskała nie tylko swój słuch, ale również doskonałą przenikliwość i zdolność wyczucia intryg wymierzonych w jej osobę. - Ciekawa próba. - Oświadczyła Felicja, tym samym dając najemnikowi do zrozumienia, iż kto jak kto, ale ona nie da się nabrać no podobne sztuczki. Złodziejka doskonale zdawała sobie sprawę, że informacja zawarta w niewielkim pojemniku przywiązanym do szyi kocura była dla Taskmastera niezwykle ważna. A już a pewno stanowiła tajemnicę którą tamten chętnie by poznał. Oczywiście wojownik próbował udawać że jest inaczej, bagatelizując znalezisku i niby od niechcenia sugerując by Black Cat je porzuciła. „Porzuciła” co w mniemaniu kotki oznaczało dokładnie tyle iż pozwoli je znaleźć je komuś innemu. Na przykład komuś kto nosi pelerynkę i trupią czaszkę. Ujmując kota w obie dłonie, złodziejka podniosła zwierzaka na wysokość własnej twarzy i delikatnie potrząsając nim przy każdym swoim słowie, zaimprowizowała z nim rzekomy dialog. - Co powiedziałeś mój francuski kuzynie? - Spytała Blac Cat. - Interesujące. Ty też uważasz że ten tu wielkolud aż pali się by poznać twój sekret? I twierdzisz iż absolutnie nie powinniśmy mu go dawać? W taki razie ja go wezmę. Wiedz przystojniaku, że jak chodzi o dochowywanie sekretów, twoja czarna kuzyneczka nie ma sobie równych. - Felicja odwiązała przesyłkę z szyi kota i pieczołowicie ukryła ją za swoim dekoltem. Była przekonana iż Taskmaster nie ma racji. Po pierwsze tylko skończony przygłup wysyłałby piątkę uzbrojonych zabójców po to by złapać kota. Pomijając już nawet fakt iż brzmiało to absurdalnie, przypominając strzelanie z armat do komarów, żaden z tych tutaj nie miał kwalifikacji do wykonania podobnego zadania. By złapać kota trzeba umieć myśleć jak kot, a w tej kwestii akurat ona uchodziła za ekspertkę. Po drugie śmiało mogła założyć, iż żaden z obecnej tu z bandy najemników jej nie zauważył, nie wie o jej istnieniu, a co za tym idzie, potencjalne zagrożenie z strony niedoszłych kocich poszukiwaczy było dla niej żadne. - Oczywiście że go zachowam. Dobrze się dogadujemy, a poza tym uznałam ze warto mieć kogoś, co do którego mogę być pewną iż jest po mojej stronie. - Wyjaśniła Felicja tym razem zwracając się bezpośrednio do Taskmastera. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Nie Cze 16, 2019 9:47 pm | |
| Taskmaster wykorzystał swój zapas irytacji na kilka najbliższych tygodni, więc wymiana zdań już go nie ruszyła. Poczuł się zmęczony. Nawet nie starał się zrozumieć, co stało za konwersacją z kotem. Zrzucił to na karb jej kociego wizerunku. Odrzucenie broni również przyjął ze stoickim spokojem. O pazury powinna sama zadbać, pejcza dla niej nie miał, a na uroku osobistym się nie znał. W związku z tym, pozostawił tą kwestię bez komentarza. Nie uszło jego uwadze, że dziewczyna schowała paczkę przenoszoną przez kota. Cóż jej wybór, ale to znaczyło, że nie mógł ryzykować pozostawienia potencjalnego świadka przy życiu. - Jeśli chcesz mieć kogoś takiego, kup sobie psa - sarknął podchodząc do ostatniego napastnika, który pozostał przy życiu. - Skoro nie chcesz się rozstać z tym, co niósł, nie będę ryzykować pozostawiania świadków. Położył but na szyi nieprzytomnego mężczyzny i nacisnął, zabijając go na miejscu. Powrócił do Felicji i podniósł broń którą upuściła. Jeśli ona jej nie chce, Tony na pewno znajdzie jakiś użytek. Bez słowa ruszył dalej tunelami. Nie widział powodu do wdawania się w dalsze dyskusje z kobietą. Byli w miarę blisko wyjścia, z którego Masters chciał skorzystać. Kolejne połączenie katakumb z kanalizacją. Na dodatek studzienka znajdowała się w alejce pół przecznicy od hotelu, w którym planował przeczekać dzień. Sprawdzał je przed wyruszeniem do Luwru, żeby się upewnić, że da się go użyć, więc tym większe było jego zaskoczenie gdy zobaczył zawalisko i ogromną kałużę. Wisienką na szczycie tego pechowego tortu była tabliczka paryskich służb wodociągowych, informująca o awarii. - Wolne żarty - szepnął z niedowierzaniem. - Dwa razy tego samego dnia? Spojrzał z ukosa na Black Cat, mentalnie przygotowując się na jej nieuniknione docinki. Sam przywołał w myślach plany katakumb, rozważając którędy najlepiej wyjść. Było kilka opcji, ale zaczął podejrzewać, że niefart, który go spotyka jest nadnaturalny, więc to również musiał wziąć pod uwagę. Nie miał punktu odniesienia, czego może się spodziewać, ale na pewno wchodziły w grę utrudnienia. - Za dnia jeszcze tego nie było, czyli to musi być nagła awaria. Biorąc pod uwagę dzisiejszy pech, pewnie jest rozległa, więc lepiej nam będzie udać się do wyjścia niepołączonego z kanałami. Niedaleko jest połączenie z piwnicą nocnego klubu, stamtąd będziemy mieć do przejścia kilka przecznic - najemnik mówił po trosze do złodziejki, a po trosze do samego siebie, próbując uporządkować swoje myśli. - Powinniśmy założyć, że grupa, na którą natrafiliśmy nie jest jedyną, która szuka kota i co za tym idzie, możemy mieć towarzystwo. Wolisz sprint, czy skradanie? W obecnej sytuacji, zostawienie decyzji w rękach Felicji, wydało mu się najlepszym wyjściem. Jeżeli pech dotyczy tylko jego, jej decyzje powinny być marginalnie lepsze dla ich obojga. Niestety, los ponownie postanowił sobie zadrwić z Tony'ego Mastersa. Słuchając kotki, usłyszał również echa szczęknięć. Ktoś wprowadził psy do podziemi. Ciekawe dlaczego, pomyślał Taskmaster, wpatrując się w kocura, trzymanego przez kobietę. Ten z kolei, momentalnie syknął i zjeżył futro w odpowiedzi na głos tradycyjnie wrogich mu czworonogów. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Pon Cze 17, 2019 7:20 am | |
| Black Cat odwróciła głowę, nie chcąc patrzeć jak Taskamster zabiera się za wykonanie kolejnej egzekucji. Wbrew pozorom, nie była osobą która przechodziła obojętnie obok śmierci. Nie licząc rzecz jasna śmierci psów. Na szczęście przynajmniej w tym przypadku jej sumienie siedziało cicho, tym samym dając do zrozumienia, iż to najemnik odpowiada za całą sytuację. Felicja wolała pozostać w przekonaniu, że mężczyzna już wcześniej zaplanował taki los dla swoich ofiar, a fakt iż ona zabrała stąd zarówno kota jak i niesioną przez niego przesyłkę, nie miał tu nic do rzeczy. Dlatego też nie drążyła tematu, przez chwile rozkoszując się ciszą w jakiej oboje pokonywali dalszą drogę. W końcu jednak możliwość kolejnej docinki wymierzonej w stronę Taskmastera okazała się dużo cenniejsza niż milczenie. - To jakiś rytuał? Zawsze zabierasz z sobą broń pokonanych wrogów? Myślałam że masz lepsze stawki. - Zauważyła złodziejka przypominając sobie pistolety które tak pieczołowicie gromadził najemnik. Na tyle ile znała się na broni palnej, kotka mogła stwierdzić iż mężczyźnie w zupełności starczyłaby jedna sztuka i zestaw magazynków wymontowany z pozostałych. Zabieranie wszystkiego nie miało sensu, no chyba że było się zdeterminowanym by dźwigać dodatkowy ciężar w celach spieniężenie łupów. To z kolei nie bardzo pasowało do opowieści w rzekomo wygórowanej cenie jaka Taskmaster liczył sobie za swoje usługi. Z tym że Black Cat nie bardzo wierzyła w taki obrót rzeczy, poddając pod wątpliwość profesjonalizm swojego partnera. Z drugiej strony jej metody też mogły wydawać się nietuzinkowe. Chwile później okazało się że miejsce do którego zmierzali zostało zablokowane w wyniku jakiejś awarii. Kolejna złośliwość losu, choć chyba pierwsza w dziejach kotki, na która ta wybuchnęła śmiechem. - Ha, ha, ha. Ty masz jeszcze większego pecha niż ja! – Zauważyła złodziejka, czując w tym stwierdzeniu niebywałą satysfakcję. Na tą chwile fakt iż nieszczęście Taskmastera jest również jej własnym problemem, nie miał dla kobiety większego znaczenia. Przede wszystkim liczyło się to, iż zawalony korytarz z całą pewnością nie mógł być dziełem tego specyficznego, ciążącego nad nią fatum. W tym ostatnim przypadku naczelną zasadą było to, iż kotka sprowadzała nieszczęścia tylko na osoby na których jej zależało. A skoro nie lubiła Taskmastera, to nie mogła być ona. W każdym bądź razie była przekonana iż go nie lubi. Może lubiłaby więcej, gdyby ten oddał jej zniszczoną księgę, ale w przeciwnym wypadku na pewno nie. Zresztą przy takiej ilości niefartu jaki ciągnął się za najemnikiem, to musiałoby być coś więcej niż samo „lubienie”. A póki co na płomienny romans tu się nie zanosiło. Chociaż gdyby dobrze się zastanowić początki jej znajomości z spider – manem również nie układały się łatwo. Były to dla Felicji dość ciekawe rozważania, które niestety zostały przerwane przez kolejne pytanie Taskmastera. - Przecież to tylko kot! Spodziewasz się tu całego Wywiadu i Sił Bezpieczeństwa? – Ironizowała Black Cat, ostatecznie czując że i tak nie zdoła przekonać najemnika do swoich racji. Paranoja zdawała się być jego cechą rozpoznawczą. – Wolę skradanie. Dlaczego nie miałabym lubić czegoś w czym jestem najlepsza? Felicja miała nadzieję iż w ostatnim zdaniu dobitnie podkreśliła iż najlepsza oznacza również lepszą od Taskmastera, gdy usłyszała dochodzące gdzieś w oddali odgłosy ujadania. Na ten dźwięk jej włosy najeżyły się niemal w tym samym stopniu co sierść trzymanego w dłoniach kocura. To by było na tyle jak chodzi o temat paranoi. - Choć z drugiej strony właśnie przypomniałam sobie iż opuściłam poranny jogging, więc nie miałabym nic przeciwko przebieżce. – Poprawiła się złodziejka. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Sro Cze 19, 2019 8:28 pm | |
| Taskmaster nie zwlekał i puścił się biegiem. Mimo, że miał nadzieję, na poobserwowanie skradającej się Felicji i nauczenie jej, nie ukrywał tego przed sobą, lepszej techniki, to nie przejął się zbytnio koniecznością natychmiastowej ucieczki. Przez sam dzisiejszy wieczór został przyzwyczajony do rozczarowań na najbliższe lata. Nie zapominał przy tym o Kotce, nieustannie kontrolując jej pozycję, gdyby za mocno wysunęła się naprzód, albo została z tyłu. Gdy tylko znaleźli się na rozdrożu, Tony zatrzymał się i sięgnął do paska. - Poczekaj chwilę, zajmę się tropicielami - rzucił do złodziejki, wyjmując puszkę gazu pieprzowego. Potrząsnął nią i rozpylił płyn najpierw w korytarzu, którym przyszli, później w jednej odnodze, a następnie w drugiej, która prowadziła do celu. To powinno wystarczająco zniechęcić ogary do dalszego węszenia. Bez węchu psów, ludzie mogą co najwyżej śledzić ich po śladach, które i tak będą słabo widoczne. Taskmaster ruszył dalej sprintem, podpatrzonym u lekkoatletów na reportażu z zawodów krajowych. Postarał się wysunąć na prowadzenie, żeby Black Cat nie zboczyła z drogi. Bieg zajął im z pięć minut, nim dotarli do tunelu odbijającego w bok. Najemnik skręcił tu, wciąż podążając planem, który miał w głowie. Korytarz wglądał, jakby był dziełem niezbyt bystrego kopacza, który miał do dyspozycji tylko łopatę. Nie był prosty, wił się przez kilkadziesiąt metrów, kończąc na murowanej ścianie z otworem zabezpieczonym kratownicą. Dał się z tamtej strony słyszeć przytłumiony łomot muzyki, do której tańczyli goście klubu. Masters spodziewał się jakiegoś rodzaju zabezpieczenia, ale kratownica wmurowana w ścianę był oczywiście jedną z gorszych możliwości. Zamiast użalać się nad sobą, przyspieszył, wpadając na kratę. Kopnął w nią z całym pędem, jakiego nabrał. Metal zatrzeszczał i zgrzytnął obluzowując się. Nie zwracał uwagi na dźwięk. Przy takim echu, jakie tu panowało i dobywającej się z lokalu muzyki, ciężko będzie ich zlokalizować tylko przy pomocy słuchu. Ocenił efekt swojego użycia siły i uznał, że to wystarczy. Wyjął miecz i włożył go między cegły a ramę kratownicy by ją podważyć i zdjąć całkowicie. Oczywiście, zamierzał przy pracy mieć oko na towarzyszkę, w razie gdyby zapragnęła nagle uciec. - Nie przeszkadzaj - powiedział tylko do Felicji. Gdy Taskmaster sprawnie, choć bez żadnej finezji, otwierał wejście, z korytarzy dobiegły dźwięki pogoni. Mianowicie pełne boleści skomlenia psów, które najwyraźniej natknęły się na rozgałęzienie spryskane gazem pieprzowym. Dla czułych nosów czworonogów, była to prawdziwa tortura, która jednak zdała egzamin, bo Kotka mogła dosłyszeć również przekleństwa ludzi. Nie wydawały się przybliżać, ale przez echo i klubową muzykę, ciężko to było z pewnością stwierdzić. Masters tymczasem skończył zdejmowanie kratownicy. Postawił ją obok i zajrzał do ciemnego pomieszczenia. Poświecił latarką, po pomieszczeniu pełnym barowych krzeseł, stolików oraz różnorakiego sprzętu. Typowa graciarnia, pozbawiona ludzkiej obecności. Odwrócił do złodziejki. Wciąż jej nie ufał i wolał, żeby przeszła jako pierwsza. Dlatego z lordowską manierą i głosem ociekającym sarkazmem, wskazał jej przejście. - Panie przodem! |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Nie Cze 23, 2019 8:00 am | |
| Wzorem prawdziwych kotów, Felicja nie znosiła psiej rasy, w stosunku do której odczuwała zarówno strach, awersję jak i pogardę. Jej zdaniem psy nie nadawały się do niczego innego, jak do ślepego wykonywania rozkazów i ujadania pozostając przywiązanym na łańcuchu. Nie było w nich dumy, inicjatywy czy umiejętności przetrwania. Kot wyrzucony z domu poradzi sobie w każdym środowisku, kundel natomiast zdechnie w przeciągu miesiąca. Nawet w kwestiach higieny szczekacze z wywieszonymi jęzorami żadną miarą nie mogły równać się z dostojną rasą mruczusiów. Oczywiście ponieważ złodziejka nie znosiła psowatych, złośliwy los tym chętniej stawiał je na jej drodze. Wszędzie tam gdzie chciała się włamać, praktycznie w ciemno mogła zakładać iż w środku będzie na nią czekał jakiś psowaty, z roześmianą mordą i dyndającym z uciechy ogonem, warujący przy bucie swojego pana. Żeby tak chociaż ów ogon głupie kundle używały jak należy, to znaczy przed ostrzeganiem o swoim podłym nastroju, zamiast wachlować nim bez przerwy, tak jakby starały się schłodzić własny zad. Powyższa niechęć wobec psów sprawiła, iż złodziejka tym bardziej stała się zdeterminowana by wynieść stad swojego kocura w nietkniętym kawałku, a co za tym idzie kobieta bez sprzeciwu ruszyła biegiem za uciekającym najemnikiem. W obecnych warunkach Black Cat nie miała by nic przeciwko by raz jeszcze ujrzeć ostrze Taskmastera w akcji, tym razem wymierzone w parszywe kundle udające ze znają się na tropieniu. Ujadanie słyszalne na kilometry to typowy przejaw psiej „taktyki” pościgowej. Widząc jak najemnik rozpyla w korytarzu gaz, złodziejka prychnęła poirytowana. Spodziewała się bardziej krwiożerczej metodyki, ostatecznie jednak postanowiła zadowolić się ta niewielką niespodzianką jaka czeka kundle. Tym razem wyjątkowo bez słowa sprzeciwu podążała za Taskmasterem, zastanawiając się jedynie jak to możliwe iż jej towarzysz tak dobrze zna rozkład katakumb? Mężczyzna nie wyglądał na tutejszego. Nie miał tez ani odrobiny francuskiego akcentu, a bez wątpienia jago ostatnie działania były spontaniczną improwizacją, więc teza o starannym zaplanowaniu wszystkiego raczej nie byłaby w stanie się wybronić. Chyba że podobnie jak ona, najemni zwykł rozważać nawet te najbardziej niedorzeczne momenty na jakie może trafić w czasie swojej misji? Choć wiele wskazywało na to iż akurat kratki broniącej wejścia do hałaśliwego lokalu, pan perfekcjonista nie przywidział. I chyba czuł że lada moment może mu to zostać wytknięte. - Przecież nic nie robię. Nawet nie patrzę. Mógłbyś przynajmniej docenić iż powstrzymuję się od komentarza. – Ironizowała Felicja na wzmiankę o rzekomym przeszkadzaniu, spokojnie głaszcząc swojego kota w czasie gdy wojownik szarpał się z wejściem. Stojąc tak bez wyraźnego celu, kotka wsłuchiwała się w dźwięki dochodzące z podziemnego lokalu. W pierwszej chwili obawiała się iż przy swoim szczęściu trafi na jakiś spektakl kabaretowy, jednak ciężka, rockowa muzyka podpowiadała jej iż raczej jest tu jakaś podziemna speluna, gdzie ludzie używają sobie bez konsekwencji. A przy tym często na lub poza granicami prawa. Jeśli ma racje to nic dziwnego iż właściciel tego przybytku chciał zapewnić sobie drogę do katakumb jako źródło potencjalnej ucieczki, na wypadek gdyby interesy poszły nie tak jak planował. Choć w niczym nie zmieniało to faktu iż zakładanie tu kraty było głupotą. - Przyznaję ze jak chodzi o zaproszenie dziewczyny na tańce to jeden z oryginalniejszych pomysłów o jakich słyszałam. – Podsumowała Black Cat, uważnie lustrując zarówno swój obecny wygląd jak również miecz, plecak pełen broni, maskę i pelerynę Taskmastera. Nawet jeśli brać pod uwagę że w lokalach tego typu zwykle jest ciemno, a ilość alkoholu i innych używek znacznie przytępia spostrzegawczość bawiących się tam gości, to akurat ten jeden osobnik raczej nie miał szans by prześlizgnąć się po parkiecie niezauważonym. – Pytanie tylko czy zdajesz sobie sprawę iż twoja obecna kreacja tam na górze może wywołać niemałą panikę? |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Sro Cze 26, 2019 6:54 am | |
| Jeżeli złodziejka zdecydowała się wkroczyć do pomieszczenia, to Taskmaster za nią podążył. Na pewno zwrócił przy tym uwagę, żeby zatrzeć ewentualne ślady w korytarzu i wyważoną kratę ponownie osadzić w murze. Trzymała się na słowo honoru, ale to mu nie przeszkadzało. Miała tylko wyglądać z drugiej strony na nieruszoną. Gdyby tropiący ich, chcieli za nimi podążyć i tak by ich nie zatrzymała. Miał jednak przeczucie, że w momencie, gdy właściciele psów tropiących zajrzą do tego tunelu, ten akurat moment krata wybierze na zsunięcie się z łoskotem. - Sama mówiłaś, że nie stać mnie na twoje towarzystwo, więc muszę być kreatywny - odpowiedział jej sarkastycznie, grzebiąc w swojej torbie. Grzebanie długo nie potrwało. Wyciągnął rolkę srebrnej taśmy klejącej w połowie już wykorzystanej. rozwinął ją i ucinając końcówki nożem zabezpieczył kratownicę. Ze strony piwnicy wyglądało to koszmarnie. Metalowa krata przymocowana do ściany pasami taśmy uniwersalnej na rogach i rantach. Ktokolwiek tu wejdzie i to zobaczy, bardzo się zdziwi. Tony był zadowolony z efeków swojej pracy. Nie były miłe dla oka, ale ważne, że z drugiej strony nikt nie zobaczy taśmy i nie usłyszy osuwającej się kraty. Odwrócił się i napotkał spojrzenie Black Cat. - Profesjonaliści mają pewne standardy - powiedział, jakby to miało wszystko wytłumaczyć. - Poza tym, mam zapasowe ciuchy. Na dowód swych słów, wyciągnął z torby drugi zestaw dresów, po tym jak pierwszy zamókł i zniszczył się podczas kraksy motorówki. Spojrzał na ubrania, po czym spojrzał w drzwi prowadzące zapewne do reszty lokalu. Z tego, co pamiętał sprawdzając mapy, miał tu mieć miejsce klub nocny dla fanów muzyki elektronicznej, natomiast ostre brzmienie wskazywało na klimaty ciężkiego rocka i metalu. Na dodatek, raczej tego podziemnego. Oczywiście istniała szansa, że w internecie nie została jeszcze dokonana aktualizacja, więc nie mógł tego z cała pewnością zrzucić na karb swego dzisiejszego pecha, ale to był kolejny przypadek. Teraz muszą wyjść przez salę pełną ludzi w skórach i ćwiekach, podczas gdy on będzie wyglądał, jak podmiejski raper, albo wschodnioeuropejski imigrant. Mimo wszystkich przeciwności, które go spotkały, obudziła się w nim pewna determinacja. Mimo wszystkich przeszkód, żadna go nie zatrzymała i tak będzie dalej. Nie wiedział, czy to jakaś głupia piekielna klątwa, czy faktycznie kot, drabina i lustro w Luwrze zadziałały, ale nie podda się. Wyprowadził Felicję z rąk demona, przeprowadził bezpiecznie przez podziemia i dopilnuje, żeby stanęła przed Panem Ćmą cała i zdrowa. A jeżeli mu się uda, to nawet dorzuci coś, co jej pomoże w najbliższej przyszłości. W końcu był profesjonalistą. Rozmyślając nad tym wszystkim, odpiął pelerynę, kaptur, po czym zwinął je i schował do torby. Tak samo postąpił z pasem, i mieczem. Kabury zostały na swoich miejscach. Na kostium włożył workowaty dres, który dobrze krył uzbrojenie, chociaż, mając na plecach tarcze, najemnik wyglądał, jakby miał dorodnego garba. Maska została na twarzy i mimo kaptura, przypatrując się można było dostrzec czaszkę. To był właściwie jedyny element pasujący do stylistyki, jaką zapewne obrało sobie towarzystwo na górze. Całość wizerunku Mastersa, wyglądała strasznie kiczowato i kłuła w oczy tych, którzy mieli choćby odrobinę gustu. Jak choćby Black Cat. - Idziemy? - Zwrócił się do niej stając przy drzwiach, gotowy by przejść przez zatłoczoną spelunę, szukając wzrokiem zagrożeń. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Czw Cze 27, 2019 6:59 am | |
| Brzmiało to dość nieprawdopodobnie, ale zarówno Taskmaster jaki i Black Cat w obecnej sytuacji mogli mówić o sporym szczęściu. I chociaż w przypadku kotki uśmiech losu można było porównać do rybki która znalazła swój przysmak zawieszony na czymś błyszczącym i ostrym, to i tak złodziejka nie mogła zaprzeczyć faktowi, iż rockowa melina była dla nich wyjątkowo korzystnym miejscem, takim gdzie ona i najemnik bez problemu powinni wmieszać się w rozbawiony tłum. Sama Felicja spodziewałaby się bardziej tego, iż najbliższe wyjście z katakumb prowadzić będzie na przykład do sali baletowej lub posterunku policji. Powyższe rzecz jasna ani odrobine nie zmieniało tego iż kobieta nie przepadała za ciężka metalową muzyką. Jako zadeklarowana miłośniczka kultury, zdecydowanie wolała klasykę, choć w swoim skurzanym kombinezonie i kociej masce będzie jej znacznie łatwiej wpasować się w towarzystwo wytatuowanych, nabijanych ćwiekami osobników, o finezyjnych fryzurach, mrocznym makijażu i kolczykach w uszach, nosach, wargach i licho wie gdzie jeszcze. W tym ekscentrycznym towarzystwie nawet trupia czaszka Taskmastera mogła uchodzić za naturalną, chociaż Felicja naprawdę miała nadzieje ze ten ją zdejmie. - Precyzując, ty powiedziałeś tak pierwszy. – Odpowiedziała Black Cat, sięgając przy tym po lusterko, po to by poprawić swoja fryzurę. Ostatecznie jakby nie patrzeć wybierała się przecież na imprezę, a co ważniejsze dzięki pozorowanym zabiegom kosmetycznym, udając iż ją to zupełnie nie obchodzi, mogła przyglądać się poczynaniom stojącego za nią najemnika. – Rozumień że nie chodzi tu o standardy budowlane. – Skomentowała złodziejka obserwując męczarnie najemnika z umocowaniem kratownicy. Felicja nie znała się na tego typu sprawach, chociaż jej zdaniem czynności monterskie Taskmastera dalece odbiegały od profesjonalizmu. No chyba że ten szykował kolejną pułapkę, w postaci ciężkiej kraty która miała spaść komuś na stopy. Wówczas miało to sens, chociaż ewentualne korzyści w stosunku do zmarnowanego czasu i tak należałoby poddać pod dyskusję. Zamiast tego kobieta postanowiła skupća się na dochodzących z góry hałasach. Zadanie wydostania się drogą prowadzącą przez podziemny klub wyglądało na łatwe. Łatwe nie licząc faktu iż jej słuch wciąż pozostawał podrażniony po ostatniej kanonadzie w wąskich tunelach. Balck Cat wolała nie narażać się na kolejną inwazję decybeli, a poza tym musiała jakoś zadbać o swojego kota, który również wydawał się być zaniepokojony nadmiernym zgiełkiem, a samo głaskanie ani trochę nie koiło jego nerwów. - Masz jeszcze przy sobie te zatyczki? – Spytała złodziejka. - Głowa mi pęka od tego dudnienia. Nie wytrzymam tam na górze. No i Richelieu też nie lubi hałasu. – Dodała kicia, wskazując na swojego „kuzyna”, tym samym sugerując iż Taskmaster powinien mieć na uwadze potrzeby całej drużyny, a ta obecnie liczyła trzy osoby. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Nie Cze 30, 2019 9:03 pm | |
| Masters chciał ruszać dalej, jak najszybciej się dało, w razie gdyby gaz pieprzowy i kratka nie zadziałały, więc słowa Black Cat przyjął z umiarkowanym entuzjazmem. Sięgnął do torby i zaczął w niej grzebać. Było mu ciężko, biorąc pod uwagę jakie rzeczy się tam znajdowały. Odnalazł pas i wyciągnął z niego paczkę zatyczek, pakowanych po cztery pary. Jednej pary brakowało, bo schował ją w inne miejsce na pasku. Podał złodziejce z ironicznym prychnięciem. - Wszystko, co najlepsze dla kardynała. Poczekał chwilę, aby Felicja zabezpieczyła słuch swój i kota, po czym przekręcił gałkę. Drzwi otworzyły, co było albo dobrym znakiem, albo zapowiedzią kłopotów. Za drzwiami znajdowały się schody prowadzące na górę. Najemnik wszedł po nich i stanął przed kolejnymi drzwiami. Dźwięki muzyki nasiliły się. Te drzwi również nie były zakluczone. Tony uchylił je lekko i sprawdził następne pomieszczenie. Wyglądało, jak zaplecze, mnóstwo kartonów z alkoholami i szkłem barowym, stara obdrapana kanapa, kilka metalowych półek i tapeta odklejająca się od ścian. Dwuskrzydłowe metalowe drzwi i przejście zasłonięte starym kocem, który miał chyba uchodzić za kotarę, były jedynymi opcjami wyjścia. Gestem pokazał Felicji, by za nim podążyła i wyszedł przez uchylone drzwi. Podszedł od razu do dwuskrzydłowych. Podejrzewał, że tędy są wnoszone dostawy, zwłaszcza, że obok stał mały wózek paletowy. To znaczy, że mogli uniknąć przejścia przez tłum ludzi bawiących się w rytm ogłuszającej muzyki. W końcu brał pod uwagę potrzeby swojej podopiecznej i jej podopiecznego. Otworzył zamki i zdjął ciężką zasuwę, a wtedy jego oczom ukazała się brudna alejka. Wyszedł, aby sprawdzić, czy jest pusta i bezpieczna. W nozdrza uderzył go fetor uryny i faktycznie tuż obok jakiś pijaczyna załatwiał swoje potrzeby fizjologiczne. Podniósł głowę i spojrzał mętnym wzrokiem prosto na maskę najemnika. Krzyknął krótko i odbiegł chybotliwie, wołając na pomoc wszystkich świętych. Masters nie zamierzał go ścigać, wystarczy, że się stąd szybko ulotnią. Niedaleko stąd jest postój taksówek, co oznacza szybkość i wygodę, na którą tak narzekała Felicja. Wrócił do kotki, żeby ponaglić ją do wyjścia. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Sro Lip 03, 2019 11:19 am | |
| Czekając aż Taskmaster zakończy swój rekonesans, Felicja leniwie przyglądała się towarom ustawionym na pólkach w piwnicy. Chociaż co do zasady Francja znana była z bogactwa, różnorodności i uznania jak chodzi o produkcję wszelkiej maści alkoholowych trunków, akurat w takim miejscu złodziejka nie spodziewała się natknąć na cokolwiek co można by podciągnąć pod narodową dumę. Sądząc po dochodzących z zewnątrz dźwiękach ostrej muzyki, dość łatwo można było domyślić się iż klientela podziemnego lokalu raczej nie zalicza się do tej o wysublimowanych gustach i szczególnych potrzebach. Black Cat zgadywała, że w tym przypadku chodzi raczej o zoptymalizowanie stosunku ceny do spodziewanego efektu, czyli jak najszybszego oderwania się od krępujących więzi, narzuconych przez rzeczywistość. Felicja podejrzewała zresztą że najemnik nie byłby zachwycony gdyby ich mała misja została właśnie poszerzona o kilka dodatkowych celów. Ostatecznie jednak zawodowe przyzwyczajenia okazały się być silniejsze od głosu rozsądku, a intuicja nie tylko ta kobieca, ale również ta złodziejska, podpowiadała że po pierwsze największym przestępstwem jest bezczynne marnowanie czasu, a po drugie nawet w takich śmieciach można znaleźć prawdziwą perłę. Ostatecznie przecież nie dało się wykluczyć iż lokal w którym się znaleźli pełnił jedynie role miejsca spotkań dla zbuntowanej młodzieży, chcącej bawić się poza systemem. Być może pełnił on również inne funkcję. Na przykład jako miejsce przerzutu przemycanych towarów. Hałas i tłum w tym przypadku służyłyby jako przykrywka. Mając wciąż przed oczyma jatkę jaka urządził jej towarzysz w katakumbach, Black Cat instynktownie pomyślała również o tym, że w takim rumorze spokojnie można by wykonywać egzekucję. Strzału w głowę nikt by tu raczej nie usłyszał, a miejsca aby ukryć ciało było pod dostatkiem. Jednak samą Felicje interesowało zupełnie co innego. Szukała i znalazła. - Task, chodź tu szybko. Zobacz. Prawdziwe Chateau Smith Haut Lafitte Grand Cru Classe! Ciekawe jaki rocznik? – Zainteresowała się kotka, z zapałem rozgarniając inne butelki, blokujące jej dostęp do tej którą chciała dostać w swoje dłonie. Choć Black Cat raczej stroniła od alkoholu, jeśli chodzi o degustacje win, zwłaszcza tych uznanych w świecie i regularnie zdobywających nagrody winiarskie, nie miała w zwyczaju przepuszczać podobnych okazji. Niestety nawet najbardziej zręczna wśród złodziejek nie była w stanie kontrolować dwóch czynności w tym samym czasie, co w tym przypadku oznaczało szperanie po regałach przy jednoczesnym trzymaniu w dłoniach kota. Ten ostatni rzecz jasna baz wahania postanowił wykorzystać sytuację, całymi garściami czerpiąc z oferowanej mu wolności. Kocur zeskoczył na podłogę, błyskawicznie kierując się w stroną uchylonych przez najemnika drzwi. - Richelieu co ty wyprawiasz? Wracaj tu! Cholerny niewdzięcznik! – Wrzeszczała Felicja, poirytowana faktem iż towarzyszący jej kocur tak ostentacyjnie zamanifestował swój bunt. Większość tego gniewu Black Cat kierowała oczywiście w stronę Taskmastera, za to iż ten dopuścił do powyższej sytuacji, zapomniał zamknąć przeklęte drzwi, a dodatkowo zatkał kocie uszy zatyczkami, przez które Richelieu nie był w stanie usłyszeć jej wołania. Upór, duma i wewnętrzne zasady, nakazały jej odzyskać kocia zgubę, zanim jakiś naćpany frajer nie uzna iż dla zabawy może sobie z jej własności urządzić ofiarną jatkę. Poza tym pozostawała jeszcze kwestia samej informacji jaką „kardynał” nosił na szyi. Informacji z całą pewnością niezwykle ważnej, cennej i pożądanej przez kluczowe osoby w Paryżu. Takie jak na przykład Taskmaster. – Sacrebleu, gdzie leziesz łajzo! – Pomstowała Black Cat, baz wahania rzucając się w pościg, z czteroma butelkami wina pod pachą, wybiegając najpierw w wąska uliczkę, a następnie po schodach pożarowych wdrapując się na dach najbliższego budynku. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Katakumby | |
| |
| | | | Katakumby | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |