|
| Katakumby | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Ramzes
Liczba postów : 57 Data dołączenia : 26/01/2019
| Temat: Katakumby Sro Maj 15, 2019 8:55 pm | |
| First topic message reminder :Sieć podziemnych korytarzy, mieszcząca szczątki ponad sześciu milionów ludzi. Pozostałość po kamieniołomach z czasów Cesarstwa Rzymskiego. Tunele zostały przemienione w podziemną nekropolię u schyłku XVIII wieku. Przeniesiono tam zwłoki pochowanych na cmentarzach Saints-Innocents, Saint-Étienne-des-Grès, Madeleine, Errancis i Notre-Dame-des-Blancs-Manteaux. Rozległe, wydrążone podziemia są powodem niestabilnych fundamentów budownictwa w Paryżu, a co za tym idzie, niewielkiej ilości wieżowców w mieście. Dzisiaj są jedną z wielu atrakcji turystycznych "stolicy miłości". Korytarze przeznaczone do zwiedzania mają długość 2km, a wejście znajduje się niedaleko stacji metra Denfert-Rochereau. Tunele zamknięte dla zwiedzających są kilkusetkrotnie dłuższe i w połączeniu z kanałami pozwalają przemierzyć niemal cały Paryż bez oglądania słońca. Stanowią przez to idealną miejscówkę dla chcących uniknąć uwagi społeczeństwa i stróżów prawa. Jeśli tylko ma się na tyle mocne nerwy, by wytrzymać z milionami zmarłych. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Nie Lip 07, 2019 1:08 pm | |
| Taskmaster słyszał, że złodziejka coś mówi, ale nie rozumiał słów, przez hałas dochodzący z dalszej części knajpy. Wchodził właśnie do budynku, by zrozumieć o co jej chodzi i powiedzieć, że można ruszać, gdy futrzana błyskawica przeleciała mu obok nóg i przez wyjście, które właśnie otworzył. - Co... - zaczął zdezorientowany. Pierwszym odruchem najemnika było odwrócenie się i dobycie broni, by zastrzelić zagrożenie. Szybko zdał sobie sprawę, że to tylko kot, więc nawet nie sięgnął po berettę. Pytanie tylko dlaczego Felicja go wypuściła? Jeśli dachowiec zasmakował wolności i uciekł z nadopiekuńczych rąk, to nie było Mastersowi z tego powodu przykro. Właściwie to nawet się cieszył, że Richelieu nie zostanie zagłaskany na śmierć. Jeżeli natomiast dziewczyna nie wypuściła go z własnej woli, to oznaczało kłopoty. Odwrócił się i wpadł do środka gotowy do akcji. Jego oczom ukazała się szarżująca wprost na niego Black Cat, trzymająca pod pachą imponujący zestaw butelek wina. Trening najemnika momentalnie się odezwał i ten uskoczył pod ścianę, pozwalając kotce wybiec na zewnątrz. Tony spojrzał w głąb pomieszczenia i zobaczył powód tego szaleńczego biegu. W wejściu z odsłoniętą już kotarą stał chudy typek w czarnej podkoszulce z krwisto czerwonym irokezem i ćwiekowanym oporządzeniem, które zawstydziłoby niejednego jeżozwierza. Chłopak miał na twarzy wyraz zdumienia, które przechodziło w zdenerwowanie. Rzucił się do kanapy i wyciągnął ze szczeliny między ścianą strzelbę. W tym samym momencie Masters złapał stojącą na najbliższej półce puszkę piwa i cisnął nią w głowę uzbrojonego mężczyzny. Żaden z Taskmastera Bullseye, ale piwo z głuchym łoskotem odbiło się od czoła i wylądowało na podłodze. Zamroczyło to chudzielca na tyle, że najemnik przemierzył dzielącą ich odległość i znokautował go prawym sierpowym. Następnie ułożył chłopaka na kanapie, odłożył strzelbę na swoje miejsce i zasunął kotarę. Porządek musi być. Chciał już wychodzić ale spojrzał na półki, które przetrząsała złodziejka i zobaczył na nich więcej butelek, takich jak te, które niosła kotka. Miał jeszcze w torbie trochę miejsca, więc postanowił je wykorzystać. Gdy już wyszedł, Felicji nie było nigdzie w alejce. Masters westchnął przeciągle, próbując zdecydować, w którą stronę pobiegła. Wtem usłyszał gdzieś z góry kobiecy głos. Masters poderwał wzrok i zmroziło go. Po dachu przeciwległego budynku, tuż przy krawędzi, wesoło hasał sobie kot, a za nim, wciąż obładowana winem, biegła Black Cat. Tony zdawał sobie sprawę, że zanim wbiegnie po schodach pożarowych, może być za późno, więc ruszył biegiem wzdłuż budynku, szukając wzrokiem czegokolwiek, co pozwoli mu na prowizoryczną asekurację dziewczyny. Zwłaszcza, że uciekający kot postanowił przeskoczyć na następny dach i nie wątpił, że złodziejka podąży za nim. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Pon Lip 08, 2019 9:09 pm | |
| Z pełną determinacją Black Cat ścigała swojego pupila, zupełnie nie przejmując się podejmowanym ryzykiem, w postaci balansowania na wąskich krawędziach, otwartych tarasach, stromiznach i mokrych dachówkach, jednocześnie cały czas dzierżąc pod pachą cztery butelki cennego wina. Zajęte dłonie były w tym momencie jej największym utrapieniem, przez które raz za razem, nad wyraz efektowną pantomimą, ratowała się przed utratą równowagi i upadkiem z wysokości kilku pięter. Patrząc z boku można by powiedzieć iż Felicja nie potrafiła skupić się na jednym zadaniu, dość łatwo dzieląc swoja uwagę na inne, całkowicie zbędne drobiazgi, które w konsekwencji narażają na szwank całą misję. Bo przecież jej głównym celem było zdobycie księgi i przywołanie sukkuba. Opieka nad Richelieu, niesiona przez kota wiadomość, czy chociażby odkryte przed momentem wino, bez wahania przywłaszczone jako swoja nagroda, sprawiały wrażenie marnowania energii. Oczywiście złodziejka widziała to zupełnie inaczej, w żaden sposób nie kojarząc dodatkowych zadań z brakiem profesjonalizmu. Wręcz przeciwnie, uważała iż właśnie dlatego że jest tak dobra, może sobie pozwolić na realizację kilku misji jednocześnie. Co więcej, podążając za czworonogim zbiegiem, Black Cat mimochodem rysowała w swojej głowie kolejne możliwe scenariusze. Z praktyki kobieta doskonale wiedziała iż większość kotów zwykła chadzać własnymi drogami, a co za tym idzie wykorzystanie ich jako gońców nie było dość powszechne, za to niezwykle ryzykowne i wymagające sporo nakładu pracy jak chodzi o wymagany trening. „Mam nadzieje że przynajmniej uczciwie ci płacą” - W myślach skomentowała Felicja, przyglądając się gracji z jaką Richelieu pokonywał kolejne trudności. Według złodziejki kot zmierzał właśnie do swojego celu, przy okazji udowadniając iż na dachach Paryża radzi sobie równie zręcznie co w podziemnych korytarzach wydrążonych pod miastem, a co ważniejsze ona sama podążając jego tropem, mogła zyskać okazję dowiedzenia się kim jest adresat przesyłki. Z kolei powyższa informacja jawiła jej się jako niezwykłe cenna, szczególnie w kontekście przyszłych korzyści jakie wynikały z przejęcia niewielkiej paczki. Podsumowując, kluczem do sukcesu było złapanie kota na tyle wcześnie by przejąć paczkę nie zdradzając nikomu swojej obecności, a jednocześnie na tyle późno, by zorientować się jaki jest cel wycieczki Richelieu. Felicja pilnowała zatem by dystans pomiędzy nią a uciekającym zwierzakiem za bardzo się nie zwiększał, w czym bardzo pomocny okazał się fakt iż sam kocur najwyraźniej szybko zapomniał o swojej byłej opiekunce, czując się przy tym na tyle bezpiecznie, iż dalszą cześć drogi pokonywał w dostojnym tempie, tak jakby wybrał się na spacer podziwiając widoki nocnego miasta. Richelieu jedynie od czasu do czasu przyspieszał, zwłaszcza wtedy gdy potrzebował nabrać prędkości i oddać skok w kierunku sąsiedniego budynku. Złodziejka niewiele się zastanawiając poszła w jego ślady. Uchodziła za zręczną, dobrze wygimnastykowaną i całkiem nieźle radzącą sobie z widzeniem w ciemności, jednak pod wieloma względami wciąż nie mogła równać z się z swoim przeciwnikiem. Przede wszystkim zostawała daleko w tyle jak chodzi o znajomość terenu i niuanse typu śliski mech porastający zadaszenia, na którym to zaliczyła spektakularny upadek, gdy obie jej stopy rozjechały się w przeciwnych kierunkach. Co gorsze starając się podeprzeć rękoma Felicja wypuściła z dłoni dwie butelki, które to z charakterystycznym dźwiękiem najpierw potoczyły się po dachówkach, a następnie poszybowały w dół, prosto na głowę przypadkowego przechodnia. Rzut oka w kierunku utraconej połowy łupu pozwolił Black Cat zorientować się, że o ile peleryny i trupie maski nie były najnowszym trendem wśród paryskich projektantów mody, śmiało mogła stwierdzić iż ów przechodzień jednak nie był tak zupełnie przypadkowy, o ona zapewne znów zostanie posadzona o sabotaż. Niewiele o tym myśląc Felicja rozejrzała się wokół siebie, dostrzegając Richelieu wchodzącego do wnętrza budynku przez starą kratkę wyciągową. Ta ostatnia wyglądała na poważnie ą zębem czasu. Kot bez trudu przecisnął się w powstałe w niej dziury, natomiast sama złodziejka bez trudu usunęła resztę jednym kopnięciem. Szybko też oceniła iż da radę zmieścić się w wąskich szybach wentylacyjnych. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Nie Lip 14, 2019 1:30 am | |
| Tony powoli zostawał w tyle, ponieważ był ograniczony ulicami i uliczkami. Kot prowadził ich zygzakiem po Paryżu. Co prawda, była noc i ulicą przechadzało się niewielu przechodniów, jednak kilkukrotnie musiał ukrywać się. Zarówno ukrywając pod kapturem maskę, jak i kryjąc się na chwilę za kontenerami na śmieci, gdy patrol policji przejeżdżał w okolicy. Jego uwaga była podzielona pomiędzy obserwację terenu i podążanie za kocim pościgiem. Dlatego w ostatniej chwili zobaczył spadające butelki. Ledwo uskoczył i cenne wino rozlało się po chodniku przy akompaniamencie tłuczonego szkła. O to pewnie Felicja również będzie go obwiniać i się obrazi. Jedyny plus całej tej sytuacji, że Taskmaster mógł się przyjrzeć ruchom i umiejętnościom gimnastycznym Black Cat. Oczywiście w momencie kiedy zaczynał odczytywać wzory ruchów mięśni, gonitwa dobiegła końca. Usłyszał chrzęst metalu i koty nie pojawiły się ponownie. Spojrzał na budynek, który okazał się przystankiem końcowym. Stare, przedwojenne budownictwo na dodatek w nie najlepszej dzielnicy Paryża. W wielu oknach brakowało szyb, część zastąpiono deskami, w każdym poniżej trzeciego piętra były kraty. To mogło tylko zwiastować kłopoty. Tony z zaskoczeniem zauważył, że zbliżyli się do motelu, do którego ostatecznie zmierzali. Teraz Tony musiał tylko wyciągnąć stamtąd dziewczynę bez szwanku. Obawiał się tylko, co zastanie w środku. Drzwi wyglądały solidnie, zakratowane z wybitą szybą. Podejrzewał, że mógłby spędzić sporo czasu, próbując je wyważyć, więc użycie wytrychów będzie lepszym wyjściem. Zanim w ogóle zaczął przeszukiwać torbę w poszukiwaniu narzędzi włamywacza, usłyszał głosy z wnętrza. Taskmaster zaczaił się w pobliżu wejścia, czekając na szansę na wślizgnięcie się. Grupa wytatuowanych zakapiorów wyszła na zewnątrz, głośno rozmawiając. Najemnik nie zwracał uwagi na temat rozmowy, skupiony na nadarzającej się okazji do wejścia do budynku. Mimo to, wyłapał z konwersacji, że ich szef nie jest zadowolony, bo przesyłka się spóźnia. Nastroje drabów prawdopodobnie z tego właśnie powodu, były ponure. Masters odczekał, aż odeszli kawałek i skoczył cicho, by przytrzymać wolno zamykające się drzwi. Bezszelestnie wsunął się przez szparę i zniknął w budynku. Pierwsze, co zrobił, to schowanie do torby cywilnych ubrań i założenie pasa. Następnie zaczął wspinać się cicho po schodach, nasłuchując na każdym piętrze, czy nie usłyszy kota. Któregokolwiek. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Pon Lip 15, 2019 10:03 am | |
| Black Cat cierpliwie czekała aż ścigany przez nią cwany zwierzak popełni jakiś błąd. Doskonale zdawała sobie sprawę że Richelieu improwizował. Bez względu na to jak dobrze zwierzak znał zakamarki Paryża, jego naturalne ścieżki prowadziły przez podziemną sieć katakumb, czyli środowiska dalece odbiegającego od strychów, zadaszeń i wąskich tuneli wentylacyjnych. Złodziejka była przekonana że wcześniej czy później kot natrafi na jakąś przeszkodę która zmusi go do zatrzymania się, ewentualnie pomyli drogę lub zacznie szukać dla siebie alternatywnej, wygodniejszej ścieżki, a gdy tylko zawróci, czy chociażby stanie i zawaha się, ona będzie a tyle blisko by bez trudu go pochwycić. Biorąc pod uwagę fakt iż sama Felicja z trudnością mieściła się w niewielkim szybie wyciągowym, tym razem możliwość kolejnej ucieczki z strony zwierzaka praktycznie w ogóle nie wchodziła w grę. Choć sama złodziejka wolałaby aby moment jej tryumfu nastąpił w nieco innych okolicznościach. Z jednej strony Felicja była przekonana iż jest już u celu swoich poszukiwań. Nawet jeśli obecnie nie miała pojęcia co to za budynek, bez wątpienia mogła stwierdzić iż kocur - uciekinier zmierzał właśnie tu, co z kolei oznaczało, iż ona musi tylko ustalić personalia domowników, by poznać tajemnice wisiorka znajdującego się na szyi Richelieu. Jednak napotkanie zapory nie do przejścia tu i teraz, oznaczałoby konieczność poszukiwania innej drogi w wąskim labiryncie pokonywanym tyłem. Nawet przy swoim akrobatycznych umiejętnościach Black Cat nie byłaby w stanie się obrócić, dlatego też złodziejka głęboko wierzyła w sprzyjające jej prawo fizyki, mówiące o tym iż tunele wentylacyjne powinny mieś swój początek i koniec, a skoro ona weszła z jednej strony, to prąc przed siebie ostatecznie powinna znaleźć się na jego przeciwnym brzegu. Mimo wszystko nie opuszczało jej złe przeczucie, podpowiadające iż Richelieu może prowadzić ją w pułapkę. Co prawda sama kotka nawet w tak niekomfortowych warunkach potrafiła przemieszczać się bezszelestnie, jednak tego samego nie można było powiedzieć o niesionych przez nią dwóch ocalałych butelkach wina. Szkło nieustannie dzwoniło, to o siebie to o metalowe ściany, tak jakby usiłowało dać koncert zatytułowany „zdemaskowanie kota”. Złodziejka zdecydowała się pozbyć zatyczek w uszach otrzymanych od Taskmastera. Skoro nie mogła polegać na swoim wzroku, to pozostawał jej słuch i intuicja. Jak się okazało zrobiła to w najlepszym dla siebie momencie, ponieważ chwilę później usłyszała podniesione głosy dochodzące z jednego z pomieszczeń. - Nie obchodzi mnie że to duże miasto! Ani to że mógł go dopaść wygłodniały pies, hycel lub chętka na amory i oddanie się cielesnym przyjemnościom. Chcę go z powrotem! - Wrzeszczał mężczyzna, sadząc bo basowym głosie, o bardzo postawnych gabarytach. - Ale szefie, to tylko kot… - próbował zauważyć ktoś inny, jednak jego argumentacja została przerwana głośnym plasknięciem jakie zwykłe wywołuje pieść przy kontakcie z twarzą. Chwile później to uszu Felicji dotarł odgłos ciała upadającego na ziemię. - To MÓJ kot! - Poprawił ten którego nazywano szefem. Słysząc dźwięki toczonej poniżej rozmowy Richelieu zatrzymał się tak jakby nagle sobie o czymś przypomniał, po czym zawrócił prosto w objęcia stojącej za nim Black Cat. Błyskawicznie też znalazł się w opiekuńczych dłoniach, przytulony tak by nie robił dodatkowego hałasu. - Daję wam godzinę na znalezienie jego i nagrania które ma przy sobie, więc jeśli ktoś zamierza jeszcze zgłosić nic nie wnoszącą uwagę, to radziłbym się zastanowić nad marnowaniem swojego czasu. - Sprawdziliśmy nagrania z monitoringu. Wimy gdzie był ostatnio, a nasi ludzie są już na miejscu by go przechwycić. - Tym razem słowa nalazły do kobiety. - Lada chwila powinni się odezwać. - Dobrze. Co z glinami? - Ponownie zapytał przywódca. - Miejsce jest spalone. Ale wiemy na pewno iż pański pupil bez problemu przedostał się przez kordon policji. - Wyjaśniła kobieta. - Ma do mnie wrócić cały i zdrowy. A teraz wynocha! Na tym rozmowa się urwała. Felicja przez jakiś cas nasłuchiwała tylko jak grupa sługusów wykonuje polecenie swojego bossa. Trzymając w dłoniach kota, zastanawiała się jakie ma możliwości. Przed nią znajdowała się kratka prowadząca do gabinetu szefa, jednak idąc tą drogą ryzykowała iż wyląduje wściekłemu mafioso prosto na głowę. Niestety widoczność przez niewielkie szczeliny była na tyle ograniczona, iż Black Cat nie mogła stwierdzić czy pokój jest już pusty. Siedziała więc i nasłuchiwała. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Pon Lip 22, 2019 2:40 pm | |
| Taskmaster czuł się odkryty na klatce schodowej, bez możliwości łatwego ukrycia się. Zbędny balast w postaci pełnej torby, nie pomagał. Na każdym kolejnym piętrze powtarzał ten sam schemat. Zastygał w bezruchu i nasłuchiwał. Kiedy był na przedostatnim piętrze wreszcie coś usłyszał. Tubalny głos dobiegał z kondygnacji wyżej. Słowa były nierozpoznawalne przez warstwę betonu, ale trzask drzwi i stukot kroków nie mógł być z niczym pomylony. Ktoś ruszał na dół. W pierwszej chwili Tony chciał zejść i spróbować się wyślizgnąć, niestety dla niego głosy z parteru wskazywały, że przerwa na fajkę dobiegła końca. Masters nie musiał być detektywem, by odgadnąć, że grupa będzie wchodzić na najwyższe piętro. Jego szanse na ucieczkę, były nikłe. Mógłby się schować w którymś mieszkaniu, ale nie miał pewności, czy ktoś mu otworzy, a wyważenie drzwi zostanie usłyszane i sprawdzone. Jego wzrok padł na sufit i niewielką wnękę. Wystarczającą by się tam wcisnął. Masters był masywnym jegomościem, więc nie było opcji, by zmieścił się w całości, ale jeśli żaden z przechodzących nie przyjrzy się uważnie sufitowi, nie powinien zauważyć najemnika. Niestety była jeszcze kwestia torby, która na pewno będzie widoczna. W związku z tym, Tony musiał zaryzykować. Położył torbę pod drzwiami najdalej od schodów i schował się pod sufitem. Adrenalina zaczęła krążyć w jego żyłach i Taskmaster przygotowywał się mentalnie do walki. Spokojne, głębokie oddechy i oczekiwanie na akcję. Która nie nadchodziła. Głosy ludzi zaczęły się oddalać, gdy grupa znalazła się piętro niżej. Tony wiedział, że to nie koniec. Byli jeszcze wracający z przerwy na papierosa. - Ej, patrzcie! Ktoś zostawił torbę - słowa jednego z drabów rozwiały wszelkie nadzieje, jakie miał najemnik. - Ciekawe czyja - powiedział drugi i kroki zaczęły się zbliżać. Czwórka mężczyzn pojawiła się w zasięgu wzroku Mastersa. Podeszli do torby i przyglądali jej się ostrożnie. Kiedy mężczyźni się wahali, czy sprawdzić zawartość, czy nie, ukrywający się Masters dobył noża. Jeśli miał wybór, wolał nie zabijać zbędnie, ale nie zamierzał ryzykować. - Ej, sprawdź, co jest w środku - zakomenderował jeden z nich. - Co?! Nie ma mowy, ty sprawdź - padła odpowiedź. - Musimy poinformować szefa, to może być bomba - dołożył swoje trzy grosze trzeci. - Mięczaki - obwieścił ostatni i klęknął przy torbie. Ten moment wykorzystał Taskmaster na atak. Zeskoczył, obierając za cel faceta stojącego najbliżej schodów. Łokieć zderzył się z czubkiem głowy mężczyzny i ten złożył się jak scyzoryk. Druga ręka, trzymająca nóż, uderzyła następnego w potylicę rękojeścią, wyłączając go z zabawy. Dwóch załątwionych, ale pozostali zaczęli reagować. Tony momentalnie obrócił się na pięcie, nabierając pędu do kopnięcia. Podeszwa wojskowego buta zetknęła się z żuchwą odwracającego się mężczyzny. Nawet nie krzyknął, słychać dało się tylko odgłos pękającej szczęki i uderzenie nieprzytomnego o podłogę. Taskmaster został sam na sam z najodważniejszym członkiem grupy, który zdążył podnieść się i odwrócić. Zmierzył wzrokiem najemnika, po czym nabrał powietrza i otworzył usta by krzyknąć. Masters dokładnie tego się spodziewał, więc pierwszy cios był uderzeniem w gardło. Przeciwnik zakrztusił się i zamiast krzyku, tylko zarzęził. To jednak nie był koniec. Prawy sierpowy, który miał go znokautować, został zablokowany i skontrowany kopnięciem w pierś. Odepchnęło to zaskoczonego Tony'ego, który zrozumiał, że ten ma wyszkolenie. Być może były żołnierz. Wymienili kilka ciosów, żeby wybadać siebie nawzajem. Ostrożnie, bo jeden z nich wciąż dzierżył nóż. Masters ocenił, że mężczyzna zna Savat i Taekwondo. Łatwizna. Najemnik mógł zabić swojego oponenta, ale wolał tego nie robić. Nie z żadnych altruistycznych powodów. Po pierwsze, nikt mu za to nie zapłacił. Po drugie, był profesjonalistą, a nie psychopatą mordującym każdego, kto stanie mu na drodze. Wreszcie po trzecie, nie miał pojęcia kim ci ludzie byli, więc nie chciał ryzykować, że zabije policjantów pod przykrywką i ściągnie na siebie wzmożoną uwagę mundurowych. Dlatego, postanowił załatwić to inaczej. Taskmaster rozpoczął od pchnięcia nożem. Zrobił to w taki sposób, by wojskowy, nie miał wątpliwości co zamierza. Złapał jego rękę w rozbrajający chwyt. Na to właśnie liczył najemnik, wykonując kopnięcie w rzepkę przeciwnika., następnie szarpnął, posyłając pobawionego równowagi mężczyznę na ziemię. Zaraz po tym grad ciosów, zmienił twarz leżącego w fioletową maskę siniaków. Był nieprzytomny, ale oddychał. Pokonani zostali szybko i sprawnie przeszukani, ale nie mieli przy sobie nic ciekawego, poza krótkofalówkami ze słuchawką. Tony zabrał jedną z nich, by podsłuchać wymiany zdań w eterze i może dowiedzieć się nieco więcej o tych, z którymi zadarł. Jeśli będzie miał szczęście, to ktoś może wspomni, że widział Black Cat i to ułatwi najemnikowi zadanie jej odnalezienia. Tymczasem, zabrał torbę i wszedł na ostatnie piętro. Różniło się on tym od poprzednich, że było tu tylko jedno mieszkanie, do którego prowadziły nie pasujące do reszty kamienicy, ładnie wykonane drzwi. Zakapturzony mężczyzna podkradł się do nich i jednym uchem nasłuchiwał odgłosów z pomieszczenia, a drugim komunikatów ze słuchawki. Czekał na coś, co podpowie mu jaki wykonać następny ruch. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Czw Lip 25, 2019 10:52 am | |
| Inaczej niż Taskmaster, zamiast przebojowego parcia do przodu, charakteryzującego się pozostawianiem za sobą rzędu trupów lub poobijanych przeciwników, Black Cat wolała dużo bardziej finezyjne, chodż bez wątpienia równie spektakularne, metody radzenia sobie z oponentami. Najlepiej takie, w wyniku których przenikała miedzy wrogo do siebie nastawionymi osobnikami, niezauważona niczym delikatny podmuch wiatru. A jeśli przy tym wszystkim udało jej się dodatkowo pozbawić rywala fragmentu jego cennej kolekcji, złodziejka mogła mówić o pełni satysfakcji. Felicja miała bardzo osobiste podejście jak chodzi o określenie wartości potencjalnego łupu, znacznie częściej wyrażając ją w postaci odczuwalnego sentymentu, niż bezpośrednio przeliczając na którąkolwiek z walut. Richelieu był właśnie takim przykładem osiągniecia celu. Złodziejka nie zamierzała oddawać swojego kota, nawet jeśli tym samym narażała na niebezpieczeństwo siebie czy swojego wspólnika. Zresztą akurat Taskmastera żałowała najmniej. W każdym bądź razie, zgodnie z swoją filozofią, nawet jeśli Felicja uważała iż bez trudu mogłaby dostać się do gabinetu lokalnego mafiosa i poradzić sobie z pojedynczym zbirem, Black Cat, nasłuchiwała, wyczekując dogodnej okazji by całą sprawę rozegrać w swoim stylu. Początkowo objęta przez złodziejkę taktyka nie przynosiła wymiernych korzyści. Felicji nie udało się posłyszeć nić więcej jak odgłos kroków, skrzypienie fotela, dźwięk szeleszczącej gazety, czy na krótko uruchomionego telewizora, w którym mężczyzna przeszukiwał lokalne wiadomości. Do uszu kobiety dochodziły też bardziej subtelne brzmienia, jak klucz przekręcany w zamku, coś co przypominało otwieranie szkatułki, uruchamiana zapalniczka, potwierdzona unoszącym się w powietrzu zapachem palonego cygara, czy chociażby jakże charakterystyczny odgłos otwieranego wina. Felicja z zadowoleniem zarejestrowała możliwość rychłego powiększenia swojej kolekcji. Jednocześnie szukając dla siebie najbezpieczniejszego wyjścia z tuneli wentylacyjnych, złodziejka odkryła zejście w dół prowadzące bezpośrednio za jedną z ścian. Czyżby mafioso miał w zwyczaju podsłuchiwać swoich rozmówców nieco staromodnie wykorzystując w tym celu dodatkową osobę ukrytą za zaimprowizowaną wnęką? Mimo groteski sytuacji Felicja musiała przyznać iż lubiła takie stylowe metody działania. Prawdopodobnie z tego samego powodu tolerowała Tasmkastera. Raczej mało prawdopodobne wydawało się jej aby właściciel tego lokum nie wiedział o dodatkowej funkcjonalności swojego gabinetu, a faktu iż własna pomysłowość obracała się obecnie przeciw mafiosowi nie dało się określić inaczej jak ironią losu. Tymczasem choć sama nigdy nawet by tak nie pomyślała, Felicja mogła powiedzieć że miała szczęście. Nudne odgłosy bytności mężczyzny zmieniły się diametralnie, gdy ten odebrał dzwoniący telefon. Niestety niezbyt dobra znajomość francuskiego sprawiła iż z toczonej rozmowy Black Cat wyłapywała jedynie pojedyncze sformułowania, takie jak „spotkanie”, „Le Chat Noir”, „ustalenia”, „komplikacje”, „ofiara” i przede wszystkim nieśmiertelne „kabarety”, czyli pan Mucha we własnej osobie. Wyglądało to tak, jakby cały świat przestępczy kręcił się wokół owej specyficznej dziedziny sztuki. Łatwo było założyć, iż nie bez znaczenia jest tu fakt, że skoro największa ryba w mieście upodobała sobie taką formę obcowania z kulturą, to wszystkie mniejsze rybki grały tak jak im dyktował dyrygent. Pan Mucha nie był kimś komu się odmawia, natomiast samej Black Cat trudno było wyobrazić sobie bardziej dosadną formę zlekceważenia szefa mafii niż nie przyjście na jego kabarety. Nic też dziwnego że obecny za ścianą zbir zareagował natychmiast po tym jak zakończył rozmowę, czym prędzej wychodząc na zewnątrz. Złodziejka jeszcze przez chwilę nasłuchiwała odgłosów dochodzących z opustoszałego pomieszczenia, po czym znajdując ukryty mechanizm, otworzyła zamaskowane przejście dostając się do środka. Tak jak się spodziewała wnętrze urządzono w kiczowatej atrapie stylu wiktoriańskiego. Masywne biurko, dywan, wielki fotel, przesadna ilość regałów z upchanymi książkami i mnóstwo antyków, miało imitować przepych jakim zwykł otaczać się Pan Mucha. Black Cat nie próbowała zgadywać czy w wszystkim tym chodziło o inspirowanie się swoim bardziej wpływowym odpowiednikiem, czy samej próbie przypodobania się temu ostatniemu. Złodziejka prychnęła pogardliwie, zamierzając jak najszybciej wydostać się na korytarz, gdy nagle jej uwagę przykuła postawiona na blacie niewielka figurka egipskiego kota. - No, to przynajmniej jest sztuka. – Zauważyła Felicja. Bogato zdobiona rzeźba przedstawiała zwierzaka siedzącego na tylnych łapach, z zadarta do góry głową, co sprawiało iż całość była dość wysoka, a w połączeniu z niewielką podstawą, niczym parasol doskonale mieściła się w dłoni. Złodziejka nie potrzebowała wiele czasu by uznać że odkryte przez nią dzieło nie pasuje do obecnej aranżacji, za to doskonale odnajdzie się w innym otoczeniu. Precyzyjniej rzecz opisując – w jej mieszkaniu. Jednocześnie Felicja doszła do wniosku iż wzorem Taskmastera powinna zacząć nosić przy sobie torby. Dźwiganie Richelieu, dwóch butelek wina i kociej figurki, powoli stawało się nieznośne. Zwłaszcza gdy tuż przy drzwiach kobieta usłyszała kroki zmierzającego w jej stronę osobnika. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Czw Sie 01, 2019 8:55 pm | |
| Taskmaster stał przy drzwiach, uważnie nasłuchując. Słyszał pojedynczy męski głos, ale było mu niezwykle ciężko zrozumieć słowa. Był niemal pewny, że usłyszał coś o czarnym kocie. Nie zrozumiał jednak, czy chodziło o zwierzę, czy o złodziejkę. To oznaczało, że dla pewności musi się tam dostać i wydusić te informacje z mężczyzny w pomieszczeniu. Ten z kolei, najwyraźniej zakończył rozmowę, bo zamilkł. Tony zastanawiał się, jak najsprawniej sforsować przeszkodę w postaci drzwi antywłamaniowych, gdy usłyszał z drugiej ich strony zbliżające się kroki. Wyglądało na to, że jego szczęście nareszcie się odwróciło. Stanął od strony, w którą drzwi się otworzą i delikatnie postawił na ziemi torbę. Czekał cierpliwe, aż wszystkie zamki zostaną odblokowane. Właściciel mieszkania, musiał być paranoikiem, biorąc pod uwagę ile czasu spędził, mocując się z zabezpieczeniami. Gdy tylko drzwi się otworzyły, najemnik złapał je i szarpnął. Ze słabym jęknięciem, pulchny jegomość upadł na twarz, na środku korytarza. Upadek sprawił przy okazji, że połowa jego tupeciku, zabawnie wisiała odsłaniając przerzedzony czubek głowy. Masters nie marnował czasu na kontemplowanie humoru sytuacyjnego. Przymknął drzwi, w razie gdyby z wnętrza miała przyjść odsiecz, po czym pochylił się nad leżącym facetem i złapał go w obezwładniający chwyt. Tamten, szarpał się i chyba próbował coś mówić, ale przepływ powietrza przez jego drogi oddechowe został sprawnie odcięty. Kiedy już ofiara zwiotczała w ramionach Tony'ego, ten wrócił na niższe piętro, żeby posprzątać bałagan jaki po sobie pozostawił. Po dwóch minutach dźwigania w gabinecie leżała stylowa kupka nieprzytomnych bandziorów, spętanych opaskami zaciskowymi. Oczywiście zanim to się stało, Taskamaster rozejrzał się po pomieszczeniu i wytężył słuch, by sprawdzić, czy nie ma tu kogoś jeszcze. Przekonany o braku dodatkowych ochroniarzy, postawił torbę na biurko i postanowił wziąć się do roboty. Chciał ocucić szefa i wypytać o to i owo, ale usłyszał drapanie zza ściany. Zbliżył się ostrożnie w to miejsce i zdał sobie sprawę z obecności ukrytego przejścia. Gdy stał w pobliżu źródła odgłosu, z ukrytej wnęki wystrzelił dobrze mu znany kocur. Mastersa można było oszukać jakimś ruchem tylko raz. Jego refleks momentalnie zadziałał i ręka wystrzeliła w stronę pędzącego zwierzaka. Nim ten się zorientował, wisiał trzymany za kark. - Tu jesteś - powiedział mężczyzna w pelerynie i masce w kształcie czaszki do Richelieu. - A gdzie jest twoja pańcia? Jeśli o Tony'ego chodziło, to był kot Felicji. Po wszystkim, co przeszli, żeby złodziejka mogła go zatrzymać, po prostu jej się on należał. A jeśli pojawiłby się ktoś, kto obwieściłby się właścicielem kota, zapewne zaliczyłby spotkanie z pięścią najemnika. W takim właśnie był humorze po całym dniu mniejszych i większych niepowodzeń. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Pon Sie 05, 2019 9:55 am | |
| Black Cat zawahała się, nie bardzo wiedząc co powinna dalej zrobić. Fakt iż niezmiernie rzadko miała do czynienia z taką sytuacją, dodatkowo wypływał na rozdrażnienie złodziejki. Zwykła planować swoje akcje dużo bardziej profesjonalnie. Przede wszystkim bardzo precyzyjnie wyznaczać swoje cele, dzięki czemu później, nawet jeśli w samej akcji pojawiały się jakieś czynniki których się nie spodziewała, mogła intuicyjnie reagować, tak aby w efekcie osiągnąć założony efekt. Tymczasem tu w Paryżu, odkąd natknęła się w Luwrze na parę cudak plus demon, wszystko co robiła wyglądało jak jedna wielka improwizacja. Felicja nie miała pojęcia w jaki sposób dała się wciągnąć w lodowatą kąpiel, spacer po katakumbach i szpiegowanie bossa jednej z lokalnych mafii. Nawet nie miała pewności co chciała osiągnąć, a przez to działała coraz bardziej chaotycznie, z dużym prawdopodobieństwem zmierzaj do wielkiej klapy. Idąc tym tokiem rozumowania Black Cat, zdecydowała się pozostać w nowo odkrytym gabinecie, do casu aż poukłada sobie w głowie priorytety tego co zamierzała osiągnąć. Przede wszystkim liczyła się księga i zaklęcie przywołujące sukkuba. W końcu to po to pofatygowała się do Francji. Nie! Wróć. Richelieu był najważniejszy. Najpierw należało zabrać stąd kota, a potem skupić się na księdze. W sumie zwierzaka trzymała już w swoich dłoniach więc mogła pomyśleć o całej reszcie. Na chwile obecną aby odzyskać zaklęcie potrzebowała odwołać się do pamięci Taskmastera, lub jeszcze lepiej do cyfrowych zasobów Luwru, co w praktyce również oznaczało skorzystanie z usług najemnika. Felicja szybko uznała że najpierw powinna zabrać się za realizację tych dwóch celów, a dopiero później zastanowić się nad ewentualnymi dalszymi korzyściami. Choć oczywiście nie zamierzała rozstawać się z butelkami wina czy złotą statuetką podprowadzoną obecnemu gospodarzowi. Jeśli chodzi o tego ostatniego, okazało się że w jego wielkim biurku, złodziejka odkryła wizytówki, a jedna z nich od razu powędrowała do jej kieszeni. Dzięki temu kobieta wiedziała od czego zacząć jeśli kiedyś zdecyduje się znów wrócić do Paryża. Początkowo Felicja zamierzała dość spektakularnie wydostać się z budynku, udając zaufaną współpracownicę bossa. Taką, która to dostąpiła zaszczytu opieki nad Richelieu. Jednak po namyśle powrót do Taskmastera ukrytym przejściem wydała jej się dużo bezpieczniejszą opcją. Niestety ledwie sama złodziejka ponownie znalazła się za sekretna ścianą, do gabinetu szefa wszedł kolejny osobnik. Black Cat nie wiedziała z kim na do czynienia, za to sadząc po hałasach jakie czynił nieznajomy, z całą pewnością nie był to nikt dyskretny. O dziwo chociaż sam zbir czynił mnóstwo rabanu, rumoląc tak jakby ciągnął po podłodze czyjeś zwłoki, w jakiś tajemniczy sposób bandzior był zdolny usłyszeć drapanie Richelieu, który akurat postanowił dać upust swojemu niezadowoleniu. Co gorsze mężczyzna okazał się wyjątkowo dociekliwy i zamiast zignorować powyższe dźwięki, traktując je jako odgłosy biegających po dachu myszy, postanowił upewnić się z czym na do czynienia. - Ty mnie w to wpakowałeś wiec teraz mnie z tego wyciągniesz. – Wyszeptała Felicja zwracając się do swojego pupila. Złodziejka zareagowała błyskawicznie, najpierw ciskając żywym kotem w twarz przeciwnika, a następnie biorąc zamach kocią figurką, wycelowała złotą statuetką w jego głowę. Felicja była szybka, sprawna i zręczna, jednak w żaden sposób nie potrafiła wyprzedzić samej siebie, toteż nawet gdy zdała sobie sprawę że uderza w znaną sobie łepetynę, ozdobiona trupią czaszką, nie była w stanie powstrzymać raz wyprowadzonego ciosu. „Oby tylko nie pękła” – w myślach obawiała się Black Cat mając na uwadze złotą wersję egipskiego kocura użytego jako pałki. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Nie Sie 11, 2019 9:49 pm | |
| Taskmaster spodziewał się ataku w każdej chwili, toteż nie był zaskoczony. Musiał jednak podjąć decyzję. Czy zasłonić się kotem i od razu wyprowadzić kontratak, czy wykonać unik i dać atakującemu otwarcie. Ostatecznie Tony zdecydował, że Richelieu nie zasłużył na takie traktowanie. Gdy ciężka kocia statuetka zbliżała się do głowy najemnika, ten odskoczył, obrywając w ramię. Cios boleśnie posłał go w bok, wciąż trzymając zwierzaka za kark. Kimkolwiek był jego oponent nie podążył za nim, co zaraz się miało okazać wielkim błędem. Mężczyzna obrócił się na pięcie, jednocześnie wyprowadzając wysokie kopnięcie. Figurka, która nieomal zmiażdżyła mu czaszkę, została posłana wgłąb pokoju. Następny cios miał znokautować oponenta, czy raczej oponentkę, jak zauważył Masters. Była to oczywiście Felicja, która nie wydawała się być przejęta potencjalnym ciosem. Być może dlatego, że była dość zwinna, aby go uniknąć. A być może jej cała uwaga była skupiona na przepięknej i zapewne dużo wartej figurce kota, szybującej pod sufitem. Którekolwiek z nich, potrzebowało by nadludzkiej szybkości, by złapać lecący skarb. Niestety brak takich umiejętności u Tony'ego sprawił, że jedynie obserwował rozwijającą się sytuację. Uśmiechnął się pod maską gdy obliczył w myślach trajektorię lotu. Cenny obiekt spadł z głuchym uderzeniem na górę ludzkich ciał. W pomieszczeniu dało się usłyszeć głośne jęknięcie, które wskazywało, że to nie figurka pękła. - Trzeci raz nie dam ci się znokautować - powiedział Taskmaster do złodziejki, wyciągając rękę z kotem. - Spróbuj go znowu nie zgubić. Masters cierpliwie poczekał aż Felicja zabierze swoją figurkę. Przez ten czas jeszcze raz, uważnie rozejrzał się po pomieszczeniu. Gdy nie znalazł niczego wartego uwagi, zarzucił swoją torbę na ramię. Stanął przy drzwiach i odwrócił się do Black Cat. - Masz już wszystko, czego chciałaś? Możemy wreszcie ruszać? |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Pią Sie 16, 2019 8:21 am | |
| Felicja absolutnie nie zamierzała tłumaczyć się z tego, dlaczego po raz kolejny targnęła się na zdrowie swojego wspólnika. Po pierwsze dlatego iż dużo wcześniej uprzedziła najemnika o towarzyszącym jej pechu i możliwości wystąpienia w jej towarzystwie przypadkowych, bardzo mało prawdopodobnych zbiegów okoliczności. Przynajmniej wydawało jej się że uprzedziła, co w rozumieniu kotki wychodziło na to samo, bo nawet jeśli zapomniała, to liczył się sam fakt iż z pewnością chciała tak zrobić, co z kolei całkowicie zdejmowało z niej poczucie winy. Zresztą w powyższej sytuacji cała odpowiedzialności i tak spadała na Taskmastera, co było tym drugim, ważniejszym powodem, dla którego mężczyzna nie miał co liczyć na przeprosiny czy jakkolwiek wyrażoną prze kotkę skruchę. W rozumowaniu Black Cat to najemnik jej szukał. Szukał tez guza lub obu tych rzeczy na raz. W każdym bądź razie ona pozostawała w przekonaniu że „trupia czacha” czeka gdzieś na nią na ulicy i w żaden sposób nie zamierza wbijać do maliny jakiegoś gangu, w której to przypadkiem pobłądził Richelieu, a co za tym idzie nie była przygotowana na tak nagłe najście. Podsumowując skoro Taskmaster spodziewał się ją tu znaleźć, to powinien również przewidzieć całkowicie niezamierzony atak cenną kocią statuetką na swoją pustą głowę. Na szczęście dla niego ta pierwsza z wymienionych rzeczy przetrwała zderzenie w jednym kawałku, lądując miękko na stercie trupów, z obecności której złodziejka zdała sobie sprawę dopiero w chwili gdy rzuciła się ratować swój łup. - Czy ty w ogóle spotkałeś się kiedyś pojęciem „dyskrecji”? – Oskarżycielskim tonem spytała Black Cat, wymownie wskazując rękoma na stos ciał. Pozostawianie za sobą rzędu trupów zdawało się być wyrazem rozpoznawczym najemnika. Jeśli dla Taskmastera dzień bez zabicia kogoś wydawał się być dniem straconym, to śmiało można było powiedzieć, że na dziś mężczyzna wyrobił już normę tygodniową. Łapiąc w dłonie rzuconego jej kota, Felicja uświadomiła sobie jednocześnie że pytanie o umiejętność nie rzucania się w oczy, zadała facetowi ubranemu w pelerynę. W tym wypadku cisza sama w sobie mogła wystarczyć za odpowiedź, ale żeby jeszcze bardziej podkreślić wymowę rzuconych oskarżeń Richelieu prychnął niezadowolony. - W porządku. Chodźmy już na to twoje przyjęcie. – Stwierdziła Black Cat. Kobieta nabrała przekonania że jest gotowa na kolejne spotkanie z Panem Muchą. Nie zwykła prosić kogokolwiek o pomoc. Jednak w tym przypadku uznała że owa pomoc jej się po prostu należy. To przez mafiosa miała same problemy. Monsieur Robal najpierw wskazał jej do pomocy przewodnika nieudacznika, a potem wynajął do jej „ochrony” najemnika, który to zupełnie przypadkiem postanowił zabić tego pierwszego. Jednocześnie szef przestępczego półświatka zdawał się zapomnieć iż w swoim ukochanym Luwrze wynajmuje kwatery demonom, przez co Black Cat była obecnie ścigana przez paryską policję, a wkrótce zapewne również przez słabych naśladowców Pana Muchy. Wobec powyższego udostępnienie jej wglądu do cyfrowych zbiorów muzeum, wydawało się niemalże powinnością, a kotka nie miała wątpliwości iż mafioso tak właśnie postąpi. Jej obawy budziło natomiast to, czy kopia oryginalnego manuskryptu (bez względu na to czy cyfrowa czy wykonana przez Taskmastra) będzie miała tą samą magiczną moc co zaklęcia zawarte na sypiących się pergaminach. Ale o tym przekona się dopiero podczas próby przywołania sukkuba. W ostateczności istniały jeszcze inne księgi prowadzące do tego samego celu. Dużo trudniej dostępne i napisane w bardziej egzotycznych językach, ale za to znajdujące się z dala od demonów oraz mających nie po kolei w głowie najemników w pelerynach. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Wto Sie 20, 2019 7:26 pm | |
| - Przy takim pechu, wolałem nie liczyć na dyskrecję - wzruszył ramionami najemnik. Dostosował się do sytuacji i nie zamierzał tłumaczyć ze swoich działań. Zwłaszcza, że za wszystko, co tej nocy poszło nie tak mógł bez problemu obwinić złodziejkę. Nie chciał się jednak wdawać w pyskówki z dziewczyną, która w jego mniemaniu wykazywała inteligencję emocjonalną dwunastolatki. Zwłaszcza, kiedy w przebłysku zdrowego rozsądku, zdecydowała się odwiedzić jego mocodawcę. - Powoli, spotkanie z Panem Ćmą jest dopiero jut... - Zerknął za okno na poświatę jutrzenki, widoczną nad dachami budynków. Westchnął. Kończyła im się noc. - Jest dopiero wieczorem. Skoro masz takie zastrzeżenia do mojego modus operandi, to może wolisz, żebyśmy przeszli się do motelu po dachach? W momencie, w którym ironicznie zadawał to pytanie, zdał sobie sprawę, że to wcale niegłupi pomysł. Gdyby nie to, że poprzednio nie chciał ryzykować zgubienia jej, również ścigałby kota ponad ulicami Paryża. Postanowił dać wybór Black Cat, jako że i jedna, i druga droga były obarczone trudnościami, do których mógł się dostosować. Gdy Felicja decydowała nad trasą, on ponownie się przebrał w dresy, by nie zwracać niepotrzebnej uwagi. Następnie wyszedł z mieszkania mafioza, by poprowadzić ich do hotelu sposobem, który wybrała jego towarzyszka. - To już niedaleko - powiedział i urwał nie chcąc kusić losu. Byli już tak blisko. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Pon Sie 26, 2019 10:43 am | |
| Choć na pierwszy rzut oka wyglądało to zupełnie inaczej, Black Cat nie lubiła pouczać innych jak powinni wykonywać swoją robotą. Wolała pracować sama by unikać takich sytuacji. Nie chciała naprawiać świata, głównie z tego powodu, iż sama czerpała liczne korzyści z jego niedoskonałości. Oczywiście posługując się kilkoma dominującymi cechami charakteru, złodziejkę dało się opisać jako wyniosła, arogancka, irytująca i złośliwa, a co za tym idzie, krytykowanie Taskmastera niemalże na każdym kroku, przychodziło Black Cat zupełnie naturalnie, jednak zgłaszanym przez kotkę uwagom daleko było od miana cennych rad, które najemnik mógł wykorzystać na przyszłość. Felicja dążyła do tego by raczej rozzłościć swojego towarzysza niż w jakikolwiek sposób mu pomóc. Chciała też poznać jego tożsamość. Podejrzewała iż to za jej sprawą Taskmaster stale obstawał przy noszeniu trupiej maski i całym tym swoim trącącym myszką image. Nawet jeśli ów upór jedynie utrudniał im zadanie. Bo przecież dużo łatwiej byłoby teraz wmieszać się w tłum spieszących do pracy, zwykłych spacerowiczów czy turystów podziwiających uroki Paryża. Z drugiej strony moment w którym Black Cast odkryła prawdziwe oblicze spider-mana jakoś jej się nie przysłużył, dlatego też tym razem wolała być ostrożniejsza, powstrzymując nieco swoje zapędy. - Spacer po dachach w biały dzień na pewno nie jest synonimem słowa dyskrecja. – Zauważyła Felicja, zbierając z biura szefa mafii kocią figurkę, którą wraz z Richelieu trzymała w jednej dłoni, w drugiej zaś dzierżąc ostatnie z dwóch ocalonych butelek wina. - – Jeśli chcesz znać moje zdanie, powinniśmy zrobić to w miarę naturalnie. – Zasugerowała złodziejka, obawiając się przy tym, iż wyrażenie „naturalnie” również może być obce w słowniku Taskmastera. – Choć najpierw chciałabym się dowiedzieć co robisz by przerażone dzieci nie krzyczały na twój widok? Ułatwiłoby nam to podróż. Sądząc po wielkości stosu trupów jaki najemnik zdołał ułożyć na podłodze, złodziejka podejrzewała że przynajmniej tu w budynku nikt więcej nie będzie próbował ich zatrzymać. Za to na ulicy… cóż, na chwilę obecną ich dwójka będzie przyciągała wyjątkową uwagę. Nawet jeśli założyć ze Paryż jest miastem dziwaków. Ostatecznie jeśli miała wybierać pomiędzy udawaniem wariatki spacerującej po dachach, a wariatki trzymającej się chodnika, kicia wolała ten drugi wariant. Zdecydowanie pociągał on za sobą mniejsze prawdopodobieństwo tego, że ktoś chwyci za telefon i poinformuje organy ścigania. – Co to za hotel? – Niby od niechcenia spytała Felicja, choć w rzeczywistości bardzo ciekawiło ją na jaką formę luksusu pozwalają sobie zawodowi najemnicy w czasie pracy. Taskmaster wspomniał wcześniej że jego usługi nie są tanie, a skoro tak, to sugerowałoby iż miał całkiem spore wydatki i potrzeby do zaspokojenia. A to tylko rozpalało ciekawość złodziejki. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Sob Sie 31, 2019 12:48 pm | |
| Czego się Masters spodziewał? Oczywiście, że jego podopieczna wybrała mniej preferowaną przez niego drogę. Najemnik szybko się dostosował. Przejście ulicami może faktycznie być bezpieczniejsze i subtelniejsze niż skakanie po dachach. - W porządku, czyli idziemy dołem - zgodził się z Felicją. - O tej porze tylko niefortunne dzieci mnie zobaczą, jest piąta rano - zauważył. Mimo swoich słów, podszedł do kupy nieprzytomnych ludzi. Zabrał jednemu z bandziorów chustę, którą założył, zasłaniając dolną cześć maski. Szefowi z kolei zabrał duże okulary przeciwsłoneczne. Kaptur dresu, chusta i pilotki skutecznie zasłaniały maskę, ale wywoływały całą litanię nowych pytań. - Gotowe, możemy ruszać - powiedział Taskmaster, uważając sprawę za załatwioną. Droga na dół nie obfitowała w żadne niespodzianki. Nawet wyjście z budynku okazało się proste. Ulice Paryża o świcie były opustoszałe. Po drodze można było spotkać albo nieszczęśników, którzy spieszyli się do pracy na nieludzko wczesną godzinę, albo tych, których noc zabawy się przedłużyła. Jedni i drudzy wyglądali jak duchy snujące się po mieście, a wycieńczeni imprezowicze czasem nawet zawodzili. Poza kilkoma prośbami o poratowanie bilonem, Taskmaster i Black Cat nie byli niepokojeni w trakcie drogi. - Nie spodziewaj się luksusów, to mały hotelik. Ściąga mniej uwagi, niż wielogwiazdkowce - spojrzał na nią i w jego głos wkradł się ironiczny uśmiech. - Skoro tak bardzo lubisz dyskrecję, powinno ci się spodobać. Dotarli wreszcie na miejsce i Felicja mogła się przekonać jak niskie są standardy jej towarzysza. Elewacja budynku widziała lepsze czasy ponad dekadę temu, a szyld mimo brakujących elementów próbował dumnie zaprezentować nazwę hotelu: Rois Reste. Nazwa była nieco myląca, jako że tą jedyną gwiazdkę hotel zapewne zyskał tylko za brak robactwa i szczurów. No i może za bezpieczeństwo, które gwarantowały zaśniedziały kraty w oknach. Tego obrazu nędzy i rozpaczy dopełniał wygłodzony pies, czekający przed wejściem. Jego obroża informowała wszystkich, że wabił się Rififi. Tony ruszył w kierunku drzwi, ignorując warującego czworonoga. Wszedł do pomieszczenia, które tylko przy ogromnych pokładach dobrej woli, dało się nazwać holem. Recepcja bardziej przypominała kontuar lombardu dzięki kratom oddzielającym wizytujących od recepcjonisty. Ten z kolei wyglądał jak nieślubne dziecko Drakuli i pierwszej lepszej ćpunki. Czarne przetłuszczone włosy i sylwetka, którą anorektyczki uznałyby za niezdrową. Do tego ilość kolczyków, na którą każdy szanujący się złomiarz łakomie spoglądał i tatuaże, które robił ktoś, kto mylnie sądził, że ma talent. Wydawał się permanentnie spłoszony dzięki szeroko otwartym oczom i sińcom dookoła nich. Można było tylko zgadywać, czy z niewyspania, czy z nadziania się na czyjeś pięści. Spojrzał na wchodzących podejrzliwym wzrokiem i odezwał się głosem przypominającym zachrypniętą syrenę alarmową. - Chcecie pokój? - Gdy Taskmaster zdjął chustę i okulary, tamten od razu się ożywił. - O! Panie Czacha! Widzę, że noc była udana - jego wzrok na dłużej zatrzymał się na złodziejce. - Ktoś się o mnie pytał? - Nie, noc była spokojna. Uważałem, jak się umówiliśmy - uśmiechnął się odsłaniając popsute zęby, ale wciąż nie spuszczał wzroku z dziewczyny. Na jego nieszczęście, Masters potrafił wyczytać kłamstwo z samej postury i mikro ruchów mięśni. Chłopak kłamał i to nie najlepiej, bo bardziej był zajęty ślinieniem się na widok Kotki. Tony rozejrzał się po ladzie i zauważył coś, co przyciągnęło jego uwagę. Ręka wystrzeliła między kraty i zabrała z biurka plik jednorazowych karteczek. Recepcjonista momentalnie ocknął się i zaprotestował. - Ej co robisz? - Sprawdzam, czy dostaniesz ode mnie napiwek - rzekł oschle najemnik, wyciągając ołówek. Zaczął mazać po kartce, odsłaniając odbite cyfry, wskazujące numer jego pokoju. Gdy skończył posłał mordercze spojrzenie chłopakowi, pokazując mu efekt. Tamten wytrzeszczył oczy i zaczął dygotać. - Nie wiem kto to był! Duży koleś w skórach, pytał się o ciebie i o nią - zaczął paplać spanikowany. - Wiem, że miałem nikomu nic nie mówić, ale, jak na mnie spojrzał, to myślałem, że narobię w gacie! Przepraszam! - Straciłeś napiwek, - Masters odwrócił się i ruszył w stronę schodów, rzucając jeszcze przez ramię - następnym razem połamię ci nogi! Gdy skończyli z recepcjonistą, Tony poprowadził Felicję na drugie piętro do pokoju nr 23. Kiedy otwierał, z framugi coś spadło. Mężczyzna złapał małą drzazgę, którą wcześniej przytrzasnął. Dało mu to pewność, że nikt nie przeszukał pokoju pod jego nieobecność. Drzwi otworzyły się na mały, jednoosobowy pokój, który zawierał ciasne łóżko, stojącą lampę, małą szafę, stół i krzesło. głównym źródłem światła było zakratowane okno. - Zapraszam - powiedział do Black Cat, wskazując spartańskie warunki pomieszczenia. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Sro Wrz 04, 2019 10:36 am | |
| Widząc jak Taskmaster improwizuje z wykonaniem kolejnej maski, tylko po to by zakryć tą, którą aktualnie miał na sobie, Black Cat przewróciła oczyma, przygryzając się jednocześnie w wargę, by nie skomentować poczynań najemnika. Starała się uszanować fakt ze każdy ma swoje rozumienie normalności. Poza tym lubiła wyzwania, więc jeśli jej towarzysz chciał dalej ciągnąc grę związaną z tym co kryje trupia głowa, to ona była gotowa na powyższą rywalizację. Tym bardziej iż nie miała złudzeń co do tego że Taskmaster nie będzie w stanie w nieskończoność ukrywać własnej tożsamości. - Ale zdajesz sobie sprawę ze istnieją łatwiejsze sposoby? – Zasugerowała Felicja, podążając wzrokiem za przypadkowo mijanym przechodniem, który w wyraźnym zainteresowaniem wpatrywał się w „kamuflaż” na głowie najemnika. Złodziejka potrafiła od ręki podać dziesiątki przykładów, za sprawa których piekielny image przyjęty przez mężczyznę nie miał prawa się sprawdzić, a jednocześnie znajdywała tylko jeden argument sugerujący korzyści z udawania upiora. Tym ostatnim był strach jaki wzbudzało się u potencjalnych ofiar. Za to po drugiej tronie, poza oczywistą niewygodą, ograniczaniem sobie pola widzenia i tłumieniem innych zmysłów, na pierwszy plan wysuwało się to, iż jako najbardziej rozpoznawalny przestępca w mieście, Taskmaster ciągnął za sobą znaki po których policja mogła go ściągać bez potrzeby zdejmowania nogi z gazu. Prawdopodobieństwo tego, że przesłuchiwanemu przez gliny recepcjoniście, uda się wykpić faktem iż nie kojarzy fizjonomii z zdjęcia, ponieważ ma wielu gości i nie jest w stanie wszystkich spamiętać, można było porównać do szansy na to że Black Cat zaadoptuje psa. Biorąc powyższe pod uwagę, nie dziwiło iż Taskmaster starał się wybierać dla siebie hotele o których raczej nie wspomina się w broszurach turystycznych. Poczynając od fatalnej lokalizacji w dzielnicy istnienie której porządni obywatele starają się wyrzucić z swojej świadomości, przez tynk odpadający z elewacji, bród, smród, menu zawierające tylko jedna potrawę w postaci tego co przywarło do kotła i ogólną atmosferę sugerującą iż koniec świata nastąpił wczoraj, a kończąc na recepcjoniście będącym jednocześnie rekordzistą świata jak chodzi o umiejętność powstrzymywania się od mrugania, wszystko to Felicja uznała za całkiem przytulne i ciekawe miejsce. Zalotnie mrugnęła do chudzielca za kratami, uznając że posiadanie dodatkowego sojusznika w takim miejscu zawsze może się przydać. Jednocześnie nieporozumienie z kartką papieru, jakie miało miejsce pomiędzy najemnikiem a nieszczęsnym chłopakiem hotelowym, przypomniało Black Cat, że ona również chętnie zapoznałaby się z pewnym notesem, to znaczy z tym, na którym Taskmaster nabazgrał zawartość księgi, którą to sam najpierw zniszczył, a potem skopiował by oddać demonowi. Niestety jej ogólnie pozytywną ocenę lokalu zburzył jeden szczegół, którego kobieta nie była w stanie zignorować, a który to jednocześnie sprawiał iż sam budynek nie tylko nie nadawał się do zamieszkania, ale wręcz powinien zostać natychmiast przeznaczony do rozbiórki. Tym czymś był pies. Zdechły jak można było wnioskować na podstawie dotychczasowej aktywności zwierzaka. - Dało by radę pozbyć się tego czegoś? – Uwodzicielskim tonem poprosiła Felicja, wskazując jednoczenie na leżącego stwora. – Zapłacę za worek. Chwile później po odprawieniu przez najemnika kolejnych paranoicznych rytuałów związanych z przekroczeniem własnego progu, paranoicznych nawet dla kogoś kto do swojego mieszkania zwykł wchodzić tylko przez okno, oboje znaleźli się w środku, dzięki czemu kobieta mogła wreszcie podjąć najbardziej nurtujący ją temat. - Dlaczego tu jesteśmy? – Spytała Black Cat. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Pon Wrz 09, 2019 8:36 pm | |
| Taskmaster wszedł do swojego pokoju i uważnie się rozejrzał. Mimo, że drzazga była nienaruszona, porównywał obecny stan pomieszczenia ze swoją pamięcią. Gdy uznał, że nic się zmieniło, zamknął drzwi i podszedł do szafy. Zanim ją otworzył, chwycił między palec wskazujący i kciuk, niemal niewidzialną żyłkę. Rozchylił drzwi i wyciągnął stamtąd minę rozpryskową, która popsułaby dzień każdemu rabusiowi i przy okazji zniszczyła wszelkie dowody, które umieścił wewnątrz. Następnie wyciągnął sporej wielkości plecak taktyczny. Pogmerał w nim chwilę i wydobył z niego niewielkie urządzenie w kształcie dysku. Ustawił coś i przycisnął, a dysk wydał z siebie cichy, ale jednocześnie niezwykle wysoki pisk, który na pewno drażniłby kogoś o wyczulonym słuchu. Dopiero po tych wszystkich czynnościach, Tony zdecydował się odpowiedzieć na pytanie złodziejki. - Mamy ponad dwanaście godzin do spotkania, a zwiedzanie miasta nie jest najlepszym pomysłem - zrobił krótką pauzę, jakby się namyślał ile powiedzieć. - Poza tym, wolę być przygotowany - pomachał piszczącym przyrządem. - Jeśli chcesz rozmawiać na drażliwe tematy, to zapewni, że nikt nas nie podsłucha ani za pomocą pluskiew, ani za pomocą mikrofonu kierunkowego. Zaczął wypakowywać wszystko ze swojej torby. Jeśli Felicja zgłosiła zastrzeżenia do działania zagłuszacza, najemnik go wyłączył, z zastrzeżeniem, że włączy podczas rozmowy. Wyciągnął swoją pelerynę i sprzęt. Broń i portfele zamachowców z katakumb położył na osobną kupkę. Na jej szczycie znalazły się okulary przeciwsłoneczne grubej ryby. Ma stole umieścił również skoroszyt i długopis, które posłużyły mu wcześniej, do spełnienia części swojej umowy z Ghost Riderem. Następnie wyciągnął dwie butelki z trzech, które zabrał z baru i wręczył Black Cat. - Zgubiłaś po drodze. Spodziewał się kolejnej salwy obelg i obwiniania, więc wrócił do przerwanych czynności nie racząc jej żadnym dodatkowym komentarzem. Z plecaka wyciągnął coś, co wyglądało na wojskowy laptop z podłączonym modemem i pudełko zawierające przyrządy do wykonania badań daktyloskopijnych. Podłączył słuchawki i puścił coś, co dla niezwykle wyczulonego słuchu Kotki brzmiało jak kurs łaciny dla początkujących. W międzyczasie rozłożył na stole prawdziwe laboratorium kryminalistyczne i zaczął zdejmować odciski palców z zabranych fantów. Jego uwaga była jednak podzielna, bo mimo spuszczonego wzroku, zdawał się wiedzieć, co przez ten czas robiła Black Cat. - Mamy sporo czasu do kabaretu. Ja mam co robić, ale tobie radzę odpocząć przed wieczorem. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Sro Wrz 11, 2019 7:10 pm | |
| Black Cat przywykła do faktu iż zwykle to ona jest tą która manipuluje otoczeniem, stąd tez pozostawała niezwykle wyczulona na momenty w których ktoś inny próbował wodzić ją za nos. Tymczasem obecnej sytuacji nie dało się nazwać inaczej, jak próbą wmanewrowania jej w coś na co zdecydowanie nie miała ochoty. Kabarety i pan Mucha brzmiały niczym wyrok. Co więcej Taskmaster nawet nie zadawał sobie trudu by w jakikolwiek sposób kamuflować stosowane przez siebie środki przymusu. Wczuł się w role tego który decyduje o wszystkim, a rolą kotki było podporządkowanie się i wykonywanie poleceń. Miała się zachowywać, siedzieć cicho i nie robić problemów. „Czekamy tu, ja pracuję, a ty mi nie przeszkadzasz, a potem idziemy na spotkanie z wskazanymi przeze mnie podejrzanymi typami.” - Rozumiem że ty stosujesz jedyną słuszna kreację, uważając ją za odpowiednią na każdą okazję, bez względu na to czy jest to napad czy spotkanie towarzyskie, ale sama wolałabym przygotować się do imprezy jak na prawdziwą damę przystało. - Zauważyła Felicja, zgłaszając pierwszą z gnębiących ją obiekcji. Tym samym złodziejka próbowała ustalić na ile swobody może sobie pozwolić. Podejrzewała iż najemnik chce mieć ją na oku, upewniając się że kicia nie sprowadzi nań kolejnych kłopotów. - Czy jestem więźniem? Jak do tej pory złodziejka ciągnęła tą dziwną grę tylko i wyłącznie dlatego że miała nadzieję zdobyć kopię księgi z zaklęciami przywołującymi sukkuba. Niestety wszystko wskazywało na to iż po dobroci nie osiągnie swojego celu. Co gorsze Taskmaster wydawał się być odpornym na urok osobisty Black Cat, a więc zawrócenie mu w głowie również odpadało. Pozostawał zatem podstęp. - Będziesz miał coś przeciwko jeśli ja i Richelieu przeniesiemy się do holu? Te twoje zagłuszające piski są nie do wytrzymania dla naszych delikatnych uszu. - Zakomunikowała Felicja, traktując własne pytanie czysto retoryczne, samej maszerując już w stronę drzwi, a po drodze, również bez uprzedzenia, zgarniając cenny notes swojego partnera. Złodziejka liczyła na to iż Taskmaster z zadowoleniem przyjmie, fakt iż ona nie będzie przeszkadzała mu w pracy, przestanie marudzić, a jednocześnie nie zrobi niczego co narazi ich na kłopoty. Choć oczywiście okazałby się głupcem gdyby zaufał jej na słowo. Jednocześnie sama Felicja byłą niezwykle ciekawa, czy puste strony skoroszytu zechcą ujawnić jej tajemnice tego co znalazło się na kartkach uprzednio wyrwanych z notatnika. - Chodź kocurze, jako prawdziwa artystka, pancia narysuje ci portret godny Luwru. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Wto Wrz 17, 2019 8:25 pm | |
| - Bo jest uniwersalna - skwitował Taskmaster odrywając wzrok od zestawu do daktyloskopii, - jeśli potrzebujesz kreacji specjalnie na to spotkanie, możesz zamówić z dostawą. Sięgnął do plecaka taktycznego i wyciągnął z niego telefon satelitarny. Postawił go na stole, ale nie przestał go trzymać z jasnym przesłaniem, że nie zamierza go złodziejce dać. - Nie nazwałbym cię więźniem - odpowiedział po krótkim namyśle. - Jesteś pod moją opieką. Po tym lakonicznym stwierdzeniu, najemnik wrócił do zdejmowania odcisków palców, co szło mu wyjątkowo sprawnie. Jego ruchy były szybkie i precyzyjne, niemal mechaniczne. A mimo tego, że był zajęty zbieraniem informacji na temat tożsamości spotkanych tej nocy ludzi i jednocześnie nauką języka łacińskiego, pozostał czujny. W momencie, w którym Black Cat nonszalancko złapała notes, jego dłoń błyskawicznie wystrzeliła chwytając go z drugiej strony. Podniósł głowę, żeby spojrzeć na dziewczynę, jednocześnie, wyjął słuchawki z uszu drugą ręką. Wyszczerzył zęby w czymś, co w jego mniemaniu było cwanym uśmiechem, ale z powodu maski, wyglądało upiornie. - Nie będę miał nic przeciwko - odpowiedział z słyszalnym rozbawieniem w głosie. - Nawet do was dołączę - skinął w stronę trzymanego przez oboje notesu. - Kartki w kratkę słabo się nadają do portretów. Radzę poprosić recepcjonistę o białą kartkę. Używa ich w dużej drukarce, którą ma na dole. Kotka mogła sobie zdać sprawę, że mężczyzna nie puści notesu. Zwłaszcza, że drugą ręką, złożył laptopa i odpiął zasilanie, przygotowując go do wzięcia ze sobą. Nie zamierzał jej odstępować na krok do momentu spotkania z panem Ćmą i dawał jej to właśnie do zrozumienia. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Wto Wrz 24, 2019 8:22 am | |
| Taskmaster bez wątpienia był irytujący, ale nie był głupi. A już na pewno nie na tyle, by nabrać się na prostą sztuczkę podprowadzenia mu osobistego notesu. Mimo błyskawicznej reakcji najemnika, Black Cat spróbowała szarpnąć kilkukrotnie trzymaną w dłoniach zdobyczą, jednocześnie wymownie dając do zrozumienia, co myśli o pazerności mężczyzny, broniącego jej dostępu do chociażby jednej z swoich kartek. Felicja nie potrafiła tego wytłumaczyć. W jej przekonaniu gdyby Taskmaster dał jej to czego chciała, zachowując dla siebie całą resztę własnych sekretów, nie ucierpiało by nic poza jego nadętą dumą. Przecież nawet męskie ego powinno mieć swoje granice. - Skąpiradło. - Prychnęła złodziejka, ostatecznie dając za wygraną i puszczając notes. Przynajmniej dowiedziała się dwóch rzeczy. Po pierwsze zrozumiała, że przez najbliższe kilkanaście godzin będzie więźniem. Nieważne jak nazywał to najemnik, jaką otoczkę starał się stworzyć wokół tej całej kurateli i jak wielką ilość swobód dysponowała „ochraniana” Felicja, nie ulegało wątpliwości że dziś wieczorem spotka się z Panem Muchą, czy tego chce czy nie. Po drugie raczej nie będzie to spotkanie w eleganckiej restauracji, operze, teatrze czy innych powszechnym miejscu, gdzie bawi się paryska elita. W przeciwnym razie Taskmaster bardziej zadbałby o swoją kreacje. Najwyraźniej wysławione kabarety zaliczały się do sztuki granej w kameralnych, podziemnych spelunkach, o nie najlepszej renomie. Black Cat to nie przeszkadzało. Nic jej nie przeszkadzało jeśli finalnie mogła zdobyć manuskrypt z instrukcją przywołania sukkuba, czyli to dla czego przyjechała do Francji. - Chodź Richelieu, poszukamy tu miejsca gdzie artysta może liczyć na chwilę natchnienia, inspiracji i wyciszenia, a nade wszystko takiego gdzie nie cuchnie psem. - Zdecydowała złodziejka. Schodząc do holu z kocurem cały czas trzymanym pod pacha, Black Cat przekonała się iż w tym miejscu jakiekolwiek zmiany następują bardzo powoli. O ile w ogóle mają miejsce. Chłopak w recepcji wyglądała jakby przez cały ten czas nie poruszył się nawet o cal, choć sądząc po nienaturalnym ułożeniu jego ciała i tępym wzroku, być może jego świadomość szybowała obecnie gdzieś pod sufitem. Nawet jeśli pozostała cześć hotelowych usług nie była na najwyższym poziomie, to lokalne dragi z pewnością zaliczały się do górnej półki. To znaczy jeżeli półkować je pod względem kopa jakie dawały. Tymczasem „truchło psa” na widok schodzącej kobiety zmieniło się w „zombie psa”, z wyraźnym niezadowoleniem podnosząc się z miejsca i przenosząc swoje cielsko w inny kąt. - Hej skarbie, nie przeszkadzam? Nocna zmiana tutaj to pewnie nic ciekawego, co? Chociaż nigdy nie wiadomo kiedy przez drzwi wparuje jakiś zakrwawiony zbir. Trzymasz tam spluwę pod ladą? - Zainteresowała się Black Cat próbując zwrócić na siebie uwagę recepcjonisty. - Przy okazji, potrzebowałabym czegoś do malowania. Macie tu coś takiego? Początkowo słowa Felicji nie wywołały u chłopaka żadnej reakcji, jednak po chwili jego ręka jakby w zwolnionym tempie sięgnęła do szuflady, wyciągając stamtąd pokaźny brulion. - Dopisać do rachunku pana trupiastego? - Domyślił się chłopak. - Co rozbić? No weź, co z tobą świecie. - Utyskiwała kotka, słysząc sugestie iż nawet za tak drobne udogodnienia ktoś bezie musiał zapłacić. Jednak po chwili do głowy Felicji przyszłą pewna myśl. - Tak, jasne. Proszę dopisać to do rachunku na jego pokój. I wiesz co, będę jeszcze potrzebowała kilku drobnych rzeczy. Może zacznijmy od katalogów modowych. Pokaże ci które pozycję. Myślę ze taki obrotny recepcjonista jak ty bz problemu będzie w stanie zorganizować wszystko „na dziś”. Felicja postanowiła postawić sprawę jasno. Jeśli ona dostanie to czego chce, Taskmaster pozbędzie się problemów, mogąc liczyć na jej współpracę do czasu aż wspólnie znajdą się na kabaretach, w przeciwnym razie nikt nikomu nie bezie niczego ułatwiał. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Sro Paź 16, 2019 5:30 pm | |
| Taskmaster niechętnie zabrał ze sobą laptopa, wciąż ucząc się języka i zszedł za złodziejką na dół. Stanął sobie w rogu, jednym uchem słuchając jej rozmowy z recepcjonistą, drugą poświęcając na szkolenie łaciny. Rozumiał podstawy, ale to wciąż za mało, by zinterpretować demoniczną księgę, której treść zapamiętał. Zaczynał rozumieć, że Black Cat potrafi wywierać pewien wpływ na mężczyzn, by osiągnąć to, co chce. W związku z tym musiał się liczyć z tym, że Pan Ćma przedłuży kontrakt na jej obronę, a to będzie oznaczało kolejne starcie z piekielnym motocyklistą. W księdze, poza przyzwaniami muszą się znajdować jakieś sposoby obrony przed diabelskimi siłami, skoro traktuje o sprowadzaniu ich na ten świat. Wydawało się to logiczne i warte sprawdzenia. Szkielet psa wydawał się unikać dziewczyny, ale głód sprawił, że podszedł do stojącego w rogu najemnika i zaczął się łasić. Gęsta, żółtawa ślina i odór nie podnosiły szans na zdobycie łakoci od gości, co jednak nie przeszkodziło Rififiemu w próbach błagania. Im bardziej był przez zamaskowanego mężczyznę ignorowany, tym bardziej się łasił, napierając swoim wychodzonym cielskiem na umięśnioną nogę. Tony ignorował psa, skupiając się na nauce i pilnowaniu swojej podopiecznej. Tak bardzo, jak go irytowała i była cierniem w jego boku, nawet ona nie zasługiwała na oddanie prawdziwemu demonowi z piekła rodem. Miał z Ghost Riderem układ, że niczego jej nie da, ale biorąc pod uwagę, że już nieraz, próbowała sobie sama wziąć, nie musiał się martwić. Musiał to tylko dobrze zaplanować i wykonać, żeby nie złamać paktu z demonem. Nie miał pojęcia, czy słowny układ jest wiążący bez cyrografu, ale kotka też niczego nie podpisywała, więc wolał się ubezpieczyć. A jeśli Pan Ćma jednak nie zdecyduje się na dalszą współpracę, albo pozostawi Felicje samą sobie, to już nie będzie problem Taskmastera. - Spodziewam się dzisiaj otrzymać szczegółowy rachunek z ceną wszystkich usług - dorzucił swoje trzy grosze do konwersacji kotki z recepcjonistą. - Poza tym, rób co pani każe. Jego zleceniodawca będzie musiał zapłacić za koszty jakie najemnik poniósł w trakcie wykonywania zadania. A że mogą to być niebotyczne wartości najmodniejszych paryskich kreacji, wraz z dostawą, to już nie jego problem. Pan Ćma chciał zapewnić jej opiekę i właśnie to dostanie, razem z rachunkiem. Niech się potem rozlicza z złodziejką. Masters uważał się za cierpliwego człowieka, nawet jednak on miał swoje granice. Na te granice napierał właśnie wychudzony pies. Zaczął skutecznie rozpraszać uwagę najemnika i podnosić stopień jego irytacji. Ostatecznie cała złość skumulowana przez nocne eskapady i niepowodzenia, a także niepewną sytuację w jakiej się znalazł przez durne gierki wynajmującej go mafijnej szychy oraz oczywiście humorki kobiety, którą ma chronić zmaterializowała się w jednym, przepełnionym gniewem słowie. - Won - Tony warknął wściekle do psa, tupiąc przy tym nogą. Mówi się, że zwierzęta potrafią wyczuwać ludzkie emocje. Może to prawda, bo Rififi zerwał się z żałosnym skowytem i rzucił do wyjścia. Uderzył w ścianę, nie trafiając w drzwi, po czym skomląc z bólu uciekł na zewnątrz. - To twoje zwierzę - Masters odezwał się do recepcjonisty tonem, który mógłby topić stal - Nakarm, albo zastrzel, bo inaczej cię wyręczę. Taskmaster poczuł się lepiej. Czuł jak schodzi z niego napięcie i wraca jasność myśli. Jak gdyby nigdy nic, wrócił do swojego laptopa i kursu łaciny, wciąż mając oko na Felicję. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Pią Paź 18, 2019 4:31 pm | |
| Otrzymawszy szkicownik i przybory niezbędne do malowania, Black Cat pozostawiła recepcjonistę z jego problemami, samej zabierając się za artystyczna pracę. Sadząc po rezolutności i szybkości działania chłopaka, Felicja nie spodziewała się ujrzeć czegokolwiek z wybranej przez siebie paryskiej kolekcji mody. Nawet jeśli zupełnie nieoczekiwanie Taskmaster okazał się w tej kwestii jej sprzymierzeńcem, tak jakby zupełnie nie przejmował się faktem iż cała stylowa intryga została uknuta przeciw niemu. Cóż, nie zmieniało to faktu, że najprawdopodobniej ona i najemnik zdąża spotkać się z panem Muchą, poświęcając cały wieczór na fałszywych zachwytach nad kabaretami, w czasie gdy młody z trudem znajdzie i wybierze numer do pierwszego domu mody. Złodziejka przez chwile zastanawiała się czy nie zostawić w recepcji swojej wizytówki. Może wówczas ubrania dotrą do Nowego Yorku jeszcze w tym roku. Na chwile obecną z zupełności wystarczał jej skórzany kombinezon. Felicja skoncentrowała się na portretowaniu swojego Richelieu. Kot niestety okazał się nie być najlepszym modelem, zwłaszcza jeśli chodzi o umiejętność współpracy. Ilekroć Black Cat ustawiała zwierzaka na jednym z stołków, zwierze zeskakiwało na ziemię nim artystka zdążyła chwycić za pędzel. W rozwiązaniu powyższego problemy nie pomagała również zabawka w postaci szmacianej myszy, którą to z względów tak zwanego modus operandi Felicja zawsze nosiła z sobą. - Richelieu co ty wyprawiasz? Nie możesz przez chwile siedzieć spokojnie? Nie bądź jak ten truposz i wykaż się odrobiną współpracy. Jeśli jesteś głodny, pancia wkrótce okradnie dla ciebie jakąś lodówkę. - Zapewniła złodziejka. Niestety jakiekolwiek argumenty na niewiele się zdały. Ostatecznie kotka postanowiła ulokować portretowanego zwierzaka w ramionach najemnika. Ignorując czynności którymi aktualnie pochłonięty był Taskmaster, Black Cat po prostu wcisnęła w jego dłonie swojego pupila. - Masz. Trzymaj! Spróbujemy w ten sposób. Minorowe persony z futrzakami na ramionach to klasyka malarstwa. - Krótko skomentowała Felicja odnosząc się do innego działa. Nie zamierzała portretować najemnika, ale przynajmniej mogła liczyć na to że w jego łapskach Richelieu będzie bardziej zdyscyplinowany. - A tak z innej beczki, istnieje jakaś upiorna dama której zaprzedałeś swoją duszę? Black Cat pożałowała swojego pytania zanim jeszcze zdążyła je wymówić. Nie żeby nie interesowało ją życie intymne Taskmastera. Wręcz przeciwnie. Chętnie podyskutowałaby na ten temat z szczegółami. Problem w tym iż przytoczona metafora dobitnie przypomniała złodziejce o drugim z demonów spotkanych w Luwrze i o całym tym nieszczęsnym „pakcie” którego rzekomo była stroną, a z którego to nie bardzo wiedziała jak się wymigać. - Dlaczego mu go oddałeś? Kopię tej strony. - Dociekała złodziejka. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Nie Paź 27, 2019 10:59 pm | |
| Masters spoglądał jeszcze w ekran laptopa, ale zasadniczo zobaczył już jak pracują usta i krtań lektora, teraz wystarczyło mu, że usłyszy wypowiadany tekst. Włączył dwukrotnie przyspieszone odtwarzanie i chłonął łacinę. Coraz większa część księgi w jego głowie nabierała sensu. Zaczął powoli konstruować w oparciu o nową wiedzę, plany i taktyki na przyszłość. Ostatecznie wszystko zależało od Pana Ćmy, skoro to on płacił za ten cały cyrk. Taskmaster zwrócił swoją uwagę na Felicję i z nieukrywanym rozbawieniem obserwował artystyczne zabiegi złodziejki. Jej próby sportretowania kocura były skazane na niepowodzenie z powodu jego niechęci do pozostania w bezruchu przez okres dłuższy niż pięć sekund. Richelieu ewidentnie nie miał ochoty na bycie modelem dla dziewczyny, więc ona zdecydowała, że potrzebna będzie pomóc. Nie było wielkim zaskoczeniem, kogo do tej pomocy wybrała. Najemnik, na którego nagle spadła odpowiedzialność za kardynała, włożył laptopa pod pachę wciąż słuchając lekcji języka. W jego rękach, kocur też się strasznie wiercił, będąc wyraźnie skupiony na próbach przebicia swoich pazurów przez kostium mężczyzny. Tony nie przejął się tym, skoro jego uniform potrafił wytrzymać bezpośredni cios nożem. Niestety po niepowodzeniach w podrapaniu Taskmastera, Richelieu zainteresował się przewodem od słuchawek i próbował go złapać. Na to już mężczyzna mu nie pozwolił. Zmieniał chwyty i masował zwierzę w różnych miejscach, obserwując uważnie reakcję. Gdy zauważył rozluźnienie mięśni i uspokojenie się czworonoga, kontynuował ruch, uspokajając i unieruchamiając go. Richelieu wydawał z siebie zadowolony pomruk, przywodzący na myśl silnik motocyklowy. Pytanie Black Cat go zaskoczyło. Tym bardziej dobór słów, które użyła. Mogła nieźle się kryć z mimiką twarzy, ale dla czytającego mikro ruchy mięśni, równie dobrze mogłaby się skrzywić i wzdrygnąć. Być może odrobina współczucia spowodowała, że od razu odpowiedział, w nadziei na szybką zmianę tematu. - Byłem żonaty. Chyba - nie zdążył ugryźć się w język. Od razu pożałował swoich słów, a na jego twarzy pojawił się grymas, jakby właśnie przełknął świeżą cytrynę. Wspominanie przeszłości, której nie pamiętał, nigdy nie było dobrym pomysłem. Tak jak demoniczny pakt dla złodziejki, życie którego nie pamiętał, to temat, którego z kolei on wolałby uniknąć. Dlatego kolejne pytanie kotki, Tony przyjął z widoczną ulgą. - Bo zawarliśmy układ - westchnął ciężko, usiłując wytłumaczyć jej to, co dla niego było oczywiste. - On ma coś, czego ty chcesz, żebyś do niego wróciła, wypełnić swoją część umowy. Z tego samego powodu nie mogę ci tak po prostu dać tego zaklęcia. Jeśli wierzyć demonowi, nie trzeba niczego podpisywać, żeby pakt był w mocy, więc jedziemy na tym samy wózku - zawiesił na chwilę głos, zastanawiając się, ile może jej powiedzieć, ale ostatecznie uznał szczerość za najlepsze wyjście. - W momencie, gdy spotkamy się Panem Ćmą, moje zadanie ochrony ciebie dobiegnie końca. Jeśli jednak dostanę kolejne i będę miał kontynuować twoją ochronę, konfrontacja z Blazem będzie nieunikniona. Mam w głowie całą księgę, nie tylko zaklęcie przywołania - spoglądał uważnie na złodziejkę, by upewnić się, czy nadąża za jego wypowiedzią. - Ktoś, kto umie przywołać istoty piekielne, musi umieć się też przed nimi bronić. Uczę się właśnie łaciny, żeby zrozumieć sposoby na obronę przed demonicznymi siłami i metody, które pozwolą mi skutecznie walczyć z ognistym motocyklistą, jeśli do tego dojdzie. Taskmaster zakończył swoją tyradę oczekując lawiny pretensji i narzekań, więc uzbroił się w cierpliwość. Wciąż stał głaszcząc Richelieu, by ten się nie wiercił. Spodziewał się jednak, że drugi kot w pomieszczeniu, czy też raczej kotka, nie zostanie tak łatwo ugłaskana. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Pon Paź 28, 2019 8:27 am | |
| Zdolności artystyczne Felicji w całości sprowadzały się do umiejętności rysowania kotów. Jej mieszkanie pełne było tego typu własnoręcznych prac. I taj jak inne obiekty w ogóle nie przechodziły jej przez pędzel, tak ulubione przez siebie czworonogi, złodziejka mogła malować z zamkniętymi oczyma. W rzeczywistości wcale nie potrzebowała by Richelieu jej pozował, a już na pewno nie w czasie wstępnej fazy powstawania działa, gdzie unikatowe cechy danego osobnika nie odgrywały tak znaczącej roli. Cały ten pokaz prowadzony był z myślą o Taskmasterze i zarzuconych na niego sidłach manipulacji. Dlatego też, chodź mogła malować z pamięci, Black Cat robiła zdegustowana minę za każdym razem gdy zwierzak wiercił się w ramionach najemnika, w efekcie układając się swoją mniej szlachetna częścią cała w stronę artystki lub też wielka łapa jej „ochroniarza” niemalże w całości przykrywała przedmiot tworzonej sztuki. Felicja miała właśnie oświadczyć że nic z tego nie będzie, gdy mężczyzna niespodziewanie zdobył się na szczerość, która to kompletnie zbiła ją z tropu. Złodziejka posiadała wyrobioną opinie na temat swojego obecnego współpracownika, tymczasem pojęcie „bycia żonatym” w żaden sposób nie mieściło się w wykreowanym przez nią wizerunku, wyjątkowo nieprzystępnego, odgrodzonego od świata osobnika, dla którego nawet chwilowe wyjście w wzajemnych kontaktach poza ramy zawodowe, stanowiłoby skazę na obliczu profesjonalisty. Pozostawała tez intrygująca kwestia przedstawienia powyższej tezy w czasie przeszłym. Oczywiście mogło to oznaczać rozwód, separację lub inny kryzys małżeński, jednak dla osobników pokroju Taskmastera zdecydowanie bardziej pasowała ta najtragiczniejsza z opcji. Black Cat natychmiast zdecydowała się przynajmniej spróbować pociągnąć ten wątek dalej, samej również decydując się na odrobinę szczerości. - Dlaczego nigdy nie zdejmujesz maski? Wspominałam już że kręcą mnie silni mężczyźni o tajemniczej osobowości? Zwykle staram się tego nie robić, ale nie wiedzieć czemu, czasem odnoszę wrażenie że połowa Nowego Jorku już o tym wie. Spider to straszna gaduła. - Podsumowała Felicja. Kobieta czuła satysfakcje z prowadzonej rozmowy. Tego typu wymiana zdań w sposób oczywisty kojarzyła jej się z próbą wzajemnego wykradania posiadanych przez siebie informacji, a kradzież z kolei była tym co ubóstwiała. Zaraz po kotach. Black Cat dowiedziała się między innym tego iż to pan Ćma jest odpowiedzialny za obecność przy jej boku ochroniarza, choć z racji faktu że jej bezpieczeństwo raczej niewiele mafiosa obchodziło, za to ewentualna działalność w granicach Paryża już z całą pewnością tak, słowo „ochrona” należałoby zastąpić „policyjnym” czy też raczej „mafijnym dozorem”. Dla Felicji jasne było iż cała ta szopka się skończy w chwili gdy ona opuści Francję, a pan mucha stwierdzi że wciąż ma na sobie swoje spodnie wraz z zawartością. Przecież nie każe jej śledzić również s Stanach. Celowe przygotowywanie się na taką ewentualność było niczym innym jak przejawem obsesji. Zwłaszcza ze akurat „paranoik” pasowało do wizerunku Taskmastera wręcz idealnie. - Nie możesz dać mi tego zaklęcia „tak po prostu”. - Powtórzyła Black Cat kładąc wyraźny nacisk na ostatnią frazę swojej wypowiedzi, jednocześnie od razu podsuwając mężczyźnie najprostsze rozwiązanie. - Więc daj je Richelieu. Przy okazji chyba nic z tego nie będzie. Jak go nie nakarmimy to się nie uspokoi. Chodź skarbie, ukradniemy jakaś butelkę mleka, której zawartość nie zaczęła żyć własnym życiem. Wydzierając kota z ramion najemnika, kobieta zrobiła kilka kroków w stronę miejsca gdzie spodziewała się zastać kuchnie. Jeśli dopisze jej szczęście z czymś zdatnym do zjedzenia. Jednak po chwil złodziejka obróciła się w stronę mężczyzny, z miną jakby właśnie coś sobie przypomniała. - Chwila. Więc twierdzisz ze masz fotograficzna pamięć i umiejętności by precyzyjnie odwzorować to co ujrzałeś zaledwie przez sekundę? - Spytała Felicja. - To bierz ołówek i działaj. Przecież to oczywiste że ja będę lepszą modelką od ciebie. Black Cat od początku podejrzewała że z całe to gadanie o odwzorowaniu zniszczonej księgi to bujda. Nie wierzyła by w ten sposób dało się zapamiętać każdy drobny szczegół, ale ponieważ było to w jej interesie, z przyjemnością była gotowa podać Taskmastera podobnemu testowi. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Nie Lis 03, 2019 11:53 pm | |
| Richelieu mruczał zadowolony w rękach Taskmastera, który przewrócił oczami na flirt złodziejki. Trzymanie przy niej języka za zębami wyglądało na najrozsądniejszą opcję. Skoro jednak poruszył kostkę domina, musiał za nią podążyć w dyskusję z kotką, mimo że bardzo tego nie chciał. - Kwestia wizerunku - odpowiedział lakonicznie, - a także czaszka lepiej wygląda na listach gończych. Najwyraźniej Felicja zrozumiała sugestię najemnika, bo zarzuciła temat garderoby na rzecz dyskusji o rytuale. Chociaż doskonale rozumiał jej desperację, nie zamierzał narażać siebie na gniew demona. Zwłaszcza jeśli wciąż nie do końca rozumiał natury zawieranych z Blazem paktów. - Nic z tego - uciął dyskusję wręczania rytuału komukolwiek, - nie jestem tak szlachetny i altruistyczny jak Spider-Man. Masters odetchnął z ulgą, gdy Black Cat odebrała mu Richelieu i pomaszerowała w stronę kuchni. Podążył za nią, kończąc słuchanie kolejnej lekcji starożytnego języka. Gdy nagle się zatrzymała i odwróciła w jego stronę, twarz dziewczyny zdradziła, że nie spodoba mu się jej następny pomysł. Nie mylił się, gdy zdecydowała, że to on ma być portrecistą. Tony domyślał się oczywiście, że to test jego pamięci, co w sumie mogło mu pomóc. Jeżeli przekona kotkę, że faktycznie jego pamięć jest tak dobra, jak twierdził, to może dać mu to dodatkowy sposób nacisku. Chociaż zdawał sobie sprawę, że to raczej pobożne życzenie, biorąc pod uwagę charakter Felicji. - Doskonała pamięć nie daje mi automatyczne talentu artystycznego, żeby ją odwzorować - burknął, ale wziął ołówek i kartkę. Obejrzał uważnie trzymającą Richelieu Black Cat i przystąpił do działania. Używając laptopa jako podkładki zaczął rysunek nie spoglądając ponownie na złodziejkę, ale mając w ją widzeniu peryferyjnym, gdyby chciała wykorzystać jego nieuwagę na jakiekolwiek psoty. Tony Masters nie był dobrym szkicownikiem. Znał się na rysunku technicznym i schematach, bo w jego branży były to częste obiekty pożądania potencjalnych klientów. Z tego też powodu potrafił je dokładnie odtworzyć, jednak portrety, to nie to samo. Linie układały się dokładnie w kształt kota i kobiety, które zapamiętał, jednak perspektywa i cienie nie wychodziły mu technicznie. Gdyby Felicja chciałaby sprawdzić jego postępy, na pewno miałaby wiele ciętych uwag, co do jakości rysunku. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Pon Lis 04, 2019 8:18 pm | |
| Przejmując Richelieu, Felicja ujęła kota w obie dłonie, uniosła ku górze, a następnie zbliżyła pyszczek zwierzaka do swoich ust, tak jakby chciała pocałować swojego nowego ulubieńca. Przez chwilę zastygła bez ruchu, tym samym dając artyście czytelny sygnał, iż właśnie w takiej pozie chciałaby zostać uwieczniona. Oczywiście w przypadku działań Felicji nic nie było dziełem przypadku. Złodziejce chodziło nie tylko o to by Taskmaster odwodnił swoje umiejętności, ale również o to by dać mu okazję przeniesienia na papier jej wdzięków. Sama autoprezentacja trwała niezwykle krótko. Tyle ile zdaniem Black Cat wystarczyło by najemnik zapamiętał wszystkie szczegóły. Gdy tylko zakończyła swój występ, panna Hardy udała się do kuchni z nadzieją zastania tam pełnej lodówki. - Biedny Richelieu. Co to za kraj w którym na śniadanie podają tylko bagietki z serem? Brr. Ser dla kota? Litości. - Narzekała Felicja, swoje niezadowolenie kierując do niewypowiedzianego adresata. Na szczęście tym razem los postanowił się do niej uśmiechnąć. A właściwiej był to uśmiech skierowany raczej do Richelieu, materializujący się w postaci kilkunastu kawałków kiełbasy. - Ha! Skarbie, jesteśmy uratowani. Wolisz plasterki czy kosteczkę mój ty słodki pyszczku? - Black Cat ani przez chwile nie przejmowała się zarówno tym iż przemawia do zwierzaka, jak również tym, że każdy postronny obserwator uznałby iż wszystkie te czułości skierowane są do osoby stojącego tuż obok Tasmastera. Każdy poza samym Richelieu, jako że kot najwyraźniej rozumiał co się święci i w związku z tym nie zamierzał odstępować swojej panci ani o krok. Przez kilka następnych sekund pracę portrecisty zadurzał równomierny odgłos norza uderzającego o deskę do krojenia podczas rytuału przygotowywania przekąsek, na zmianę znikających między zębami Felicji lub Richelieu. A później przyszedł moment na obejrzenie szkicowanego działa. Black Cat powoli podeszła do rysownika, stajać za jego plecami, jednocześnie czule obejmując go w pasie. - To naprawdę ja, czy ja wzbogacona o działanie twojej wyobraźni? - Zaśmiała się Felicja. W normalnych okolicznościach, właśnie w tym momencie wykorzystałaby swoje zręczne dłonie by ukraść mężczyźnie to czego potrzebowała. Problem w tym, że w przypadku Taskmastera, wytyczony przez nią cel znajdował się nie w kieszeniach, a w głowie ofiary, wobec czego złodziejka musiała spróbować postawić na dużo subtelniejsze metody działania. |
| | | Taskmaster
Liczba postów : 162 Data dołączenia : 21/10/2012
| Temat: Re: Katakumby Nie Lis 10, 2019 11:42 pm | |
| Pochłoniętemu rysunkiem najemnikowi nie umknął nóż, jaki zdobyła w kuchni Black Cat. Jego paranoiczna natura zaklasyfikowała to jako "potencjalną komplikację", ale nie zdecydował się na żadną reakcję. Po prostu musi zachować ostrożność. W głębi duszy Masters życzył sobie by kotka stała się bardziej ugodna i pozwoliła mu wykonywać jego zadanie bez ciągłego rzucania mu kłód pod nogi. Jak dotąd, przeszkadzanie Taskmasterowi wydawało się być ulubionym hobby Felicji. To i oczywiście opieka na Richelieu. Gdy dziewczyna skończyła karmić kocura, powróciła do szkicującego mężczyzny. Zbliżała się od tyłu i był przygotowany na atak. Nie do końca wiedział czego się po niej spodziewać, był tylko pewny, że bardzo zależało jej na zaklęciu. Gdyby Tony był na miejscu kotki, użyłby strzykawki z Tiopentanolem Sodu i przesłuchał siebie pod wpływem środka psychoaktywnego. Aczkolwiek to chyba nie było w stylu Black Cat. W sumie co było? Odpowiedź przyszła wraz z kobietą, który naparła na jego plecy i objęła w pasie. Jeśli złodziejka uważała, że jej słowa i czyny były subtelne, to się grubo myliła. Nagła kokieteria łapała się pod etykietę "uważaj czego sobie życzysz". Tak, podopieczna najemnika stała się dużo milsza i mniej kłótliwa, ale to zwiastowało większe kłopoty. Właściwie Tony czuł się urażony, tym że złodziejka spodziewała się, iż jej flirt na niego podziała. Byłoby to wysoce nieprofesjonalne, czyli zupełnie nie w jego stylu. Chyba, że planowała uśpić jego czujność i użyć noża. Tak, czy inaczej dziewczyna nawet przez kostium i pelerynę mogła poczuć, że Taskmaster cały się spiął, jakby miał lada moment ruszyć do walki. Mimo to nie przestał szkicować. Co więcej, przechylił głowę w bok, by wygodniej jej było zobaczyć rysunek. - Mam nadzieję, że nie - najemnik postanowił zagrać w grę kotki. - Byłoby mi strasznie przykro, gdyby moja wyobraźnia wzbogaciła demoniczne inkantacje - jego głos ociekał sarkazmem. Zakończył szkic Black Cat, ale został mu jeszcze do narysowania Richelieu. Jeśli poprzednie starania wyglądały amatorsko, to ten wyglądał tragicznie. Masters, dzięki swojemu talentowi, był doskonale zaznajomiony z wyglądem i działaniem ludzkiego ciała, co znalazło odwzorowanie w dokładnym przeniesieniu na papier proporcji i kształtów kobiety. Niestety ze zwierzętami nie było tak prosto, bo za rzadko zdarzało mu się walczyć z kocimi, niehumanoidalnymi przeciwnikami. W związku z tym dwuwymiarowy Richelieu wyglądał bardziej jak kula futra z uszami i ogonem. Mimo tego, że coś takiego nie zasługiwało nawet na przypięcie do lodówki, wręczył kartkę złodziejce. - Zadowolona? |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Katakumby | |
| |
| | | | Katakumby | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |