|
| Zakład recyklingu | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Jigsaw
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 26/01/2019
| Temat: Zakład recyklingu Pon Lis 30, 2020 3:00 pm | |
| Zakład recyklingu prowadzony przez Billy'ego Russo, lepiej znanego jako Jigsaw. Poza utylizacją śmieci znajduje się też tutaj baza śmieciarek i sprzętu budowalnego. Każdy, kto umie patrzeć dostrzeże tutaj sporo podejrzanych typów, który nie są ani śmieciarzami, ani budowlańcami - bo który z nich chodzi w garniturach, lub z bronią? W środku znajdują się biura związkowców, hala sortowni i wielka maszyna do kruszenia szkła, w której Billy zmienił się w Jigsawa. Jest to oficjalny i legalny interes Russo, ma tutaj swoje biuro i tu kręci się ze swoją świtą. |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Zakład recyklingu Sro Gru 02, 2020 11:14 am | |
| Trzeba było przyznać, że przymykając oko na wiele okoliczności, Jigsaw nieźle ustawił się w życiu. Zaczynał niemal od zera, ale na ten moment jego gang był niemal autonomiczny. Billy miał ludzi od wszystkiego. Zarówno od najbrudniejszej roboty, jak i zaopatrzenia, malwersacji księgowych, oraz zarządzania mniejszymi od siebie. Tak naprawdę interes kręcił się jak koła w samochodzie, a jedyne co pozostawało Jigsawowi, to trzymanie steru, wyznaczanie kierunku i osobiste naoliwienie tych bardziej skrzypiących elementów co jakiś czas. Oliwienie to oczywiście oznaczało regularne pokazy siły i konsekwencji dla tych, którzy ośmieliliby się wziąć dla siebie więcej niż Billy’emu by to odpowiadało. Zdarzały mu się więc nawet dni, gdzie nie był do niczego potrzebny i mógł dla odmiany zająć się wydawaniem tych wszystkich pieniędzy. Nieczęsto, ale się zdarzały. To miał być jeden z tych dni, ale niestety los zadecydował inaczej. Właśnie stał przed Jigsawem jego główny Kuchta. Tak naprawdę Billy znał go od dość dawna. Zaczynał jako zwykły chemik narkotykowy, ale gangster dość szybko mianował go głową całej gałęzi. Rzeczowy typ. Nie owija w bawełnę i mówi co ma być powiedziane. Na ogół robi też to co ma być zrobione. Teraz częściej zajmował się zarządzaniem biznesem, zamiast pracą w laboratorium. Teraz jednak kończył przekazywać złe wieści. -Możemy nawet stracić cały miesiąc. Moi mają kilka alternatyw, ale nie będą one szybkie. Facet zdawał sobie sprawę z konsekwencji. Mimo to głos mu się nie zawahał ani na moment. Stał prosto, patrząc się przed siebie i nie utrzymując kontaktu wzrokowego z Billym. Znał przecież jego naturę i doskonale wiedział jak ta sprawa może się potoczyć. Trzeba było jednak przyznać że cała sprawa leżała poza kręgiem wpływów Kuchty. Federalni zwinęli im całą barkę półproduktów dosłownie sprzed nosa. Wszystko zaczęło się od tego że jakiś cwel kropnął Davida Mcfarena. Mcfaren był głównym inspektorem celnym Nowego Jorku i od dawna brał w łapę za przymykanie oka na transporty Billy’ego. Wokół jego śmierci powstało wiele smrodu i zaczęła interesować się tym policja, a potem nawet federalni. Zabezpieczyli cały towar w doku niemalże w przeddzień tego jak ludzie Jigsawa mieli brać się za rozładunek. To bardzo skomplikuje interes. Na wiele sposobów. Billy nie zdążył postanowić co zrobić z Kuchtą ani z całym problemem, gdy na scenę wbiegł jeszcze jeden człowiek. -Szefie! Rozwalili blacharzy! Ktoś ich wszystkich pozabijał! – człowiek niemal wykrzyczał w drzwiach. Dopiero potem zobaczył że Billy nie jest sam i zbladł na twarzy, gdy zrozumiał jak dobry moment wybrał sobie na przekazanie tych wiadomości. Blacharze byli małym bocznym interesem Jigsawa, który polegał na rozbieraniu kradzionych samochodów na czynniki pierwsze. Szkoda niespecjalnie wielka, ale był to już trzeci atak na jego ludzi podczas tego miesiąca. Ktoś widocznie szukał z nim zwady. Innymi słowy spokojny dzień szlag trafił
|
| | | Jigsaw
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 26/01/2019
| Temat: Re: Zakład recyklingu Sro Gru 02, 2020 12:09 pm | |
| Nie krzyczał, nie podnosił głosu, czy nie dawał po sobie poznać wkurwienia, jakie rozsadzało go od środka. Wiedział, że odwalili jego komisarza, ale czekał na rozwój wypadków i ewentualnego następcę. Może byłby bardziej skory do współpracy? Teraz jednak był pewien mały problem - miał na karku federalnych. Oczywiście mógłby iść z nimi na wojnę, ale byłaby zbyt kosztowna - zabić kilku ważniejszych agentów FBA, to przyjdzie DEA, a po nich IRS i cholera wie kto jeszcze. Oczywiście mógłby odpuścić sobie chwilowo narkotyki, jednak to kolejna ślepa uliczka. Wiedział, że na tę okazję liczyły inne rodziny, czarnuchy z Harlemu, Arabowie i pewnie Albańczycy do spółki. Głowa go od tego bolała. Chwycił stojącą na stole butelkę whisky, nalał do szklanki i podał chemikowi. - Jedź do Jersey i pomów z tamtejszą rodziną. Kup od nich ile się da - poczekał, aż wypije i odejdzie. Tu jednak wpadł kolejny z jego ludzi z jeszcze ciekawszą wiadomości. Billy miał wrażenie, że świat znów gra z nim w swoje dziwne gierki. Widać za długo było spokojnie. Odetchnął i spojrzał na gangstera, był jeszcze bardziej wkurwiony choć tym razem nieco mniej. W przypadku bezpośredniego zabicia jego ludzi domyślał się, - a nawet był niemal pewien - że za tym stoi Frank 'pierdolony' Castle. Na to miał nieco lepsze metody. W końcu znalezienie go nie powinno być trudne, a jedynie kosztowne. Musiał sięgnąć głębiej do kieszeni, aby załatwić sprawę. - Zapłać Albańczykom, niech znajdą Punishera. Zabić, nie bawić się w podchody. - nim zajmie się później. W końcu Frank wiedział, gdzie znajduje się Billy więc w razie konieczności "przypadkowo na siebie wpadną". - Więc wróćmy do federałów, wiedzą coś o śmierci McFarena? - wstał od stołu i wyciągnął broń z szuflady biurka, po czym podszedł do chemika. - Jak wpadli na barkę? Kto nimi dowodził? - w jego głosie było słychać nacisk na chemika, i to dość duży. Musiał wziąć te sprawy w swoje ręce, jeżeli nie chciał utopić się we własnym bagnie, a rzucanie interesów było też złą opcją. Chociaż jeżeli znajdzie zabójcę, to federalni powinni uznać go za "porządnego obywatela" i odpuścić, a może i dać coś w zamian. Nie byłby to pierwszy raz. |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Zakład recyklingu Czw Gru 03, 2020 8:17 am | |
| Mimo iż kuchta nie drgnął, dało się zauważyć że wewnętrznie odetchnął z ulgą gdy Jigasw nie sięgnął po żadne ostre narzędzie po usłyszeniu wieści. Chemik przyszedł do niego osobiście zamiast wysyłać posłańców, jak pewnie zrobiłoby większość podwładnych Billy'ego. Do tego nigdy nie przychodził z pustymi rękoma. Zawsze miał jakieś informacje i przynajmniej propozycję rozwiązania. Takich ludzi należało cenić. Podanie mu szklanki sprawiło że w końcu przestał być napięty niczym struna. Wzniósł szkło w górę w geście salutu do Billego i pociągnął łyk. -To była jedna z moich opcji. Najszybsza i najpewniejsza, ale na pewno nie najtańsza. Profit się zmniejszy, ale przynajmniej nie znikniemy z rynku. - kolejna rzeczowa odpowiedź. O ile Jigsaw dobrze się orientował chemik był kiedyś jakimś doktorem uniwersyteckim. Było to dziwne, bo krótka i treściwa maniera wysławiania przywodziła raczej na myśl wojskowe wychowanie. O wiele gorszym opanowaniem cechował się młodzik, który właśnie wparował do gabinetu. Mimo iż gniew szefa skierowany był przeciw jego staremu wrogowi, to chłopak nie miał jak tego wiedzieć. Stał jak wryty pod wściekłym wzrokiem szefa swojego szefa. Jego zachowanie przypominało trochę sarnę sparaliżowaną na widok świateł samochodu. Jedyne co zdołał zrobić to skinąć głową na znak że zrozumiał i czmychnąć czym prędzej z gabinetu. Kuchta w tym czasie dopił trunek i już zbierał się do wyjścia, ale kolejne pytanie zawróciło go w drzwiach. -Przejęli sprawę już w pierwszym tygodniu. Do naszego transportu dotarli błyskawicznie zaraz po tym. Wszystko wskazuje na to że już wcześniej mieli Mcfaren'a na celowniku. Nie wiem kto prowadzi sprawę u federalnych, ale się dowiem. Jeden pies z policji, Bernard Hopkins, węszył koło komisarza, ale też nie żyje. Snajper zastrzelił ich obydwu podczas przesłuchania. na chwilę chemik zrobił przerwę. Widocznie zastanawiał się czy powiedzieć to co mu chodzi po głowie na głos. W końcu jednak jak zwykle zdecydował się nie zatajać nic dla siebie. -Uważam, że ktoś zrobił nam cholerną przysługę zabijając tego detektywa i inspektora. Jeśli tyle osób było na tropie naszych dostaw, to usunięcie tych gości pewnie utrudniło depczenie nam po piętach. Problem jednak w tym, że nie wiemy ile federalni wiedzieli przed zamachem. Mieliśmy najlepszy motyw do rozwalenia ich. Może zamachowiec specjalnie chciał zwrócić na nas uwagę policji. Miejmy nadzieję że graniaki tego z nami nie powiążą. Choć ja bym nie polegał zbytnio na nadziei. Kolejna odważna i treściwa odpowiedź. Kuchta znowu przygotował się przed spotkaniem. Nie próbował jednak naprawiać wszystkiego na własną rękę w tajemnicy przed szefem, jak robili niektórzy. Poza tym znajdowanie i karanie sprawców nie leżało w jego obowiązkach. On głównie zapewnić ciągłość dostaw na rynek, za co prawdopodobnie weźmie się jak tylko wyjdzie z tego spotkania. |
| | | Jigsaw
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 26/01/2019
| Temat: Re: Zakład recyklingu Czw Gru 03, 2020 4:10 pm | |
| Nie przejmował się odważnymi uwagami swojego człowieka, wychwytywał z jego słów jedynie fakty. Znał go na tyle długu, że wiedział iż ten nie stara się go urazić, czy postawić na swoim. Cenił sobie wiernych ludzi, którzy poza wiernością mieli łeb do interesów. Grunt, że wiedział na czym stoi. - Wykonaj swoje i dzwoń do kapitanów - dał mu znak, aby odszedł. Musiał zająć się sprawą, ale w najprostszy możliwy sposób. Korupcją do góry. Wciągnął kreskę kokainy z lusterka stojącego nieco dalej na biurku, a drugą wtarł w dziąsło. Gdy odetchnął, wstał zza niego założył płaszcz i wyszedł z biura. Swobodnym krokiem szedł po podestach zawieszonych nad halą. Z góry widział, jak jego pracownicy sortują śmieci, za to im płacił. Reszcie swoich pracowników płacił za inną robotę. W sumie odkąd posadził na stanowisku szefa związków swojego człowieka, skończyły się problemy, że "ochrony" jest więcej, niż fizycznych. Magia prawa. Schodził po schodach, a w jego głowie przygrywało "Eye of Tiger". To chyba znak, aby na spokojnie po wszystkim zrobić sobie wieczór filmowy z całą serią Rocky'ego. Gdy wyszedł z hali i wsiadł go jeepa dał szoferowi jasną instrukcję: - Zostawiamy broń i jedziemy do siedziby FBI - sam wyjął pistolet i oddał go jednemu ze swoich ludzi. Dla jego szefa nie było niczym dziwnym, że szef wydał takie polecenie, słyszał dziwniejsze. Ukrywanie się i udawanie, że Jigsaw nie rządzi rodziną było bez sensu. Był celebrytą, jak Al Capone, tylko miał więcej blizn. Skoro każdy o tym wiedział, to był bezpieczny w tłumie. Rozsiadł się wygodnie na tylnej kanapie i odpalił cygaro. Zaczynała się ciekawa przygoda, z której nie każdy wyjdzie żywy. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Zakład recyklingu | |
| |
| | | | Zakład recyklingu | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |