|
| Ulice NYC | |
|
+73Bloody Mary Fenris Skydive Pheromone Jess Damien Stein Kalia Spider-Man Black Cat Jacob Wagtail Aleksander Rogoziński Scarlet Witch Vision Noh-Varr Punisher Anthony Skyblade Cable Emma Frost Surge Peter Quill Agent Coulson Smuga The Lizard Taskmaster Doctor Strange Toxin Ant-Man Spider Woman Thaddeus Ross Frank Murphy Teddy Altman Speed Gamora Miguel O'Hara Invisible Woman Sasha Aristow Miss America Sin Quicksilver Amora Flash Thompson Abysswalker Katharine Dissimuler Kaine Cosmo the Dog Moonstone Summer Johnny Blaze Wonder Man Carol Danvers Scarlet Spider Nova Skye Elektra Natchios Samantha Hudson Beam Randy Black Panther Chloris Thor Hela Sersi Szaman Clockmaker Samael Loki Captain America Tony Stark Balder Rocket Raccoon Daredevil Viper Darkhawk 77 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Darkhawk
Liczba postów : 146 Data dołączenia : 25/08/2012
| Temat: Ulice NYC Pon Sie 27, 2012 4:04 pm | |
| First topic message reminder :Ulice Wielkiego Jabłka. Można je podzielić na dwa rodzaje: uczęszczane i lepiej-się-tu-nie-zapuszczaj. Te pierwsze są zatłoczone i szare, drugie puste i brudne. Nieważne do którego rodzaju można zaliczyć tę na której się znajdujesz, w obu przypadkach: pilnuj swojego portfela!
Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Nie Sie 31, 2014 11:19 am, w całości zmieniany 5 razy (Reason for editing : Pierwotnie znajdował się tu także post fabularny. Został przeniesiony do pierwszego fabularnego posta Darkhawka.) |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Re: Ulice NYC Pon Kwi 27, 2015 7:19 pm | |
| Właśnie miała odejść, kiedy mężczyzna, który przed sekundą był na drugim końcu ulicy stanął obok. Wyraźnie nie był "zwyczajny". Tuż obok niego po chwili znalazł się drugi mężczyzna, więc Ellie asekuracyjnie cofnęła się o krok. Ostrożność, jeśli czegoś nauczyła się na ulicy to była to ostrożność. Lekko podrapała się po bliźnie na policzku i spojrzała na mężczyznę trzymającego się za kostkę. - Mała żmija. Wysapał, mrużąc na nią oczy. Zignorowała go jednak, wzruszając ramionami. Pomacała się po kieszeniach. - Poza tym, że straciłam kostkę do gitary to jest okej. A on się pozbiera. Chyba mu niczego nie złamałam. Chyba. Znów wzruszyła ramionami i uniosła lekko brew na pytanie Venoma. - My? Serio szukacie towarzystwa szesnastolatek? Nie chciała być niemiła, tylko to było takie... dziwne. Obaj byli... nadludzcy. Teleportowała się jakieś dwie przecznice. Srebrnowłosy był obok niej może ułamek sekundy po niej - nie dobiegłby tak szybko, plus ten drugi, który wcale nie był później niż Pietro. Poprawiła styrany pasek od gitary i plecak, które misternie umieściła na plecach, by jedno nie zaczepiało o drugie. Jej plecak był chyba starszy od niej - znalazła go w rowie w doskonałym niemal stanie, kiedy wracała ze szkoły ze staym zeszytem w ręku. Od tamtej pory nie rozstawała się ze swoim bagażem. - Tak trochę stojąc nad zwijającym się nad ulicą kolesiem zwracamy na siebie uwagę. Na przykład tamtych panów, o tam. - wskazała dłonią na zbliżających się dwóch policjantów i wycofała się lekko. Wolała nie ryzykować złapaniem - jeśli czegoś się bała, to odesłania do Kanady, do ojczyma. Był jej prawnym opiekunem, więc miał do niej "prawo", a zanim okazałoby się,że dziewczyna uciekła z powodu przemocy... już dawno by ją zatłukł. |
| | | Quicksilver
Liczba postów : 98 Data dołączenia : 07/12/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Wto Kwi 28, 2015 2:31 pm | |
| Tak, szukamy towarzystwa szesnastolatek, żeby później sprzedać je na czarnym rynku, pomyslał. Uśmiechnął się sam do siebie za tak głupią oraz denną myśl, co go podkusiło? Taki był już urok Maximoffa, lubił sobie pożartować. Jednak kiedy sytuacja była poważna, groźna i tak dalej - potrafił się ogarnąć i trwać w niej wraz z kamienną twarzą. Powracając do zaistniałej sytuacji, srebrnowłosy spojrzał z politowaniem na napastnika. Całkowicie zgadzał się ze słowami Venoma, tak, jemu już raczej wystarczy. -Mam nadzieję, że obolałe kostki będą dawać Ci nauczkę, niedoszły złodzieju. W tym mieście są ludzie, z którymi nie warto zadzierać. - dał mu słowną reprymendę, czując się jak jakiś najlepszy stróż prawa na świecie. Co prawda, dostrzegał w oddali policjantów - jednak Ci zbytnio nie reagowali. Widać było, że po prostu mają szczerze wywalone na swoją służbę w dniu dzisiejszym i przez takie coś niewinne ludzkie stworzenie może cierpieć. Żałosne. -Nie musisz się martwić, um... - i tu chciał użyć jej imienia, jednak nie znał go. Wypadało zapytać. - Jak Ci na imię? Do mnie możesz śmiało mówić po imieniu. Pietro. - wyciągnął w jej stronę dłoń. |
| | | Flash Thompson
Liczba postów : 134 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Wto Kwi 28, 2015 4:17 pm | |
| Flash kiwnął głową na znak, że zrozumiał ale już nic nie powiedział, ponieważ niezbyt wiedział co. Tak więc, po prostu sobie stał i patrzył, to na jednego towarzysza, to na drugiego, nieznanego. Lecz nagle dotarły do niego, kolejne słowa dziewczyny, na które cicho parsknął śmiechem i pokręcił głową. - To tajemnica, której niestety wyjawić nie mogę. - Odrzekł w żartach oczywiście, bo przecież nic takiego nie miało miejsca. Właśnie, Thopmson też miał na plecach plecak, w którym miał przedmiot należący do Pietro ale to najwyżej, o ile nie zapomni to później mu odda. W końcu nie było pośpiechu z czymkolwiek, do czegokolwiek. A plecak, to sam sobie kupił, jak kiedyś potrzebował na jakieś różne podróże, aby móc w nim schować jakieś różne, nie za duże rzeczy, ogólnie często był on jego bagażem podręcznym. Widząc dwóch policjantów, którzy w ogóle jakby się niczym nie przejmowali, Flash uznał że w tym przypadku to może i lepiej, bo kto wie, jakby się skończyło spotkanie z nimi. Jeżeli byliby w dobrym humorze, to zapewne strasznie by nie było. Chłopak chciał powiedzieć coś podobnego do Maximoffa ale że ten go ubiegł, to tylko cicho westchnął i kiedy skończył się przedstawiać, on również wyciągnął prawą dłoń. - A ja jestem Flash. Znaczy Eugen ale wszyscy wołają na mnie Flash. - Tak naprawdę, jego prawdziwe imię wymawiano tylko wtedy, kiedy zrobił coś nie tak, albo bardzo kogoś zdenerwował. Tak na co dzień, to wołano na niego tak, jak powiedział. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Ulice NYC Wto Kwi 28, 2015 6:26 pm | |
| Uniosła lekko brew i uśmiechnęła się, rozbawiona przemową Pietro. - Łał. Przemowa jak Strażnik Teksasu. Spojrzała na leżącego u ich stóp faceta, który chyba usiłował odsunąć się pod ścianę, więc zrobiła krok w bok, dając mu się oprzeć o ścianę. Widząc, że policjanci nic sobie nie robili z faktu,że skopała jakiegoś faceta na środku chodnika, wzruszyła lekko ramionami, już na niego nie patrząc. Uścisnęła dłonie obu mężczyzn, uśmiechając się lekko. Bądź miła, Ellie. Spróbuj być miła. - Ellie. Miło mi. Może zabrzmiało to idiotycznie i oklepanie,ale jak inaczej miała się przedstawić? Znów spojrzała niepewnie na dwóch policjantów, mając nadzieję, że serio się nią nie zainteresują. Westchnęła cicho i potarła lekko ramiona. - Nie wiem jak wy, ale ja się zwijam. Robi się zimno, a ja zostawiłam psa. Yyy, głupie pytanie, ale idziecie też? Zapytała chyba z grzeczności, właściwie, to była pewna, że mieli swoje plany, a włóczenie się z Wilsonową po ulicy nie należało do ich zajęć. Weszła w uliczkę (domyśliła się, że akurat oni widzeli teleportację), żeby nie dostrzegli jej cywile, po czym teleportowała się najbliższy dach, na którym siadła, jakby wyczekując odpowiedzi. Jeśli zechcą, wejdą,jeśli nie, pójdzie sama, wóz albo przewóz. Ani ona nie zamierzała się narzucać, ani nie zamierzała zmuszać ich samych. |
| | | Quicksilver
Liczba postów : 98 Data dołączenia : 07/12/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Wto Kwi 28, 2015 7:56 pm | |
| Uśmiechnął się szeroko na słowa dziewczyny, które bardzo pasowały pod tą sytuację. W sumie, przeleciało mu przez myśl, że zachowuje się niczym prawdziwy Strażnik Czegośtam, ale nie Teksasu. Rozbawiony skrzyżował ramiona na torsie, bacznie obserwując okolicę, jednak większość swojej uwagi skupiał na Ellie. Nie był zdziwiony jej umiejętnością teleportacji. Nie raz spotkał się z takim darem i nie ostatni. Widywał już przecież innych nadludzi w akcji, czy to swoją siostrę, lub resztę Avengersów. Innymi słowy, posiadał doświadczenie w tym temacie. Mógłby wykładać o tym na uczelni. -Również mi miło. - schował dłoń do kieszeni kurtki, wiedząc, że tam jego skóra dostanie tego, czego chce - czyli ciepła. Uczucia bardzo upragnionego podczas chłodnych miesięcy, dni. Kiedy do jego uszu dotarło zapytanie, które padło z ust Ellie, spojrzał pytająco na Agenta. Zagwostkowy wzrok po chwili zamienił się w porozumiewawczy. W sumie, czemu nie? Choć wydawało się to całkiem dziwne jak i absurdalne, będzie to wycieczka ciekawsza niż dłuższe posiedzenie w kafejce, restauracji bądź jakimkolwiek innym oklepanym miejscu. -Więc jak, V? - wyczekiwał jego odpowiedzi, chcąc tym samym pozwolić mu dokonać wyboru na własną rękę. -Ellie, masz tam jakiegoś grilla? |
| | | Flash Thompson
Liczba postów : 134 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Sro Kwi 29, 2015 7:05 pm | |
| Veni natomiast niezbyt wiedział, jak ma zareagować na te słowa, znaczy jakiej riposty użyć, tak więc stał sobie i tak o, nagle, zaczął kołysać się przez sekundę, do przodu i do tyłu, zerkając w różne strony. A może strażnik galaktyki a nie teksasu, co? Właśnie, ciekawe czy istnieje coś takiego, jak nabór do ich drużyny, jeżeli tak, to ja albo raczej Flash o tym nic nie wie. Za kumplowałby się z Szopem i Gamorą albo Star Lordem, nie to żeby się skarżył się na brak znajomych czy przyjaciół, nie, nie. On posiadał prawdziwych przyjaciół, może nie za wielu ale najważniejsze, że mógł zawsze na nich liczyć. Co do mocy Ellie, to akurat on spotkał się z takim czymś pierwszy raz, w sensie z teleportacją, dlatego też, nawet zainteresowała go nowo poznana szesnastolatka. Postanowił więc, że w najbliższym czasie, będzie próbował trzymać ją na oku, oczywiście dyskretnie, bo jeszcze uzna go za jakiegoś stalkera czy cuś a on po prostu nigdy wcześniej, nie spotkał się z takim przypadkiem. Więc to go usprawiedliwia. Jemu również było miło, ale uznał, że nie będzie powtarzał tego samego, więc tylko skinął głową tylko nie schował dłoni a po prostu cofnął ją i trzymał wyprostowaną wzdłuż tułowia. Może jednak schowanie do kieszeni byłoby lepszym pomysłem, gdyż faktycznie nieźle wiało ale, Flash uznał że przez chwile nie będzie chował rąk do kieszeni. - Tak idziemy, no bo przecież nie będziemy tu tak stać jak te dwa kołki. - Odparł uważając, że będzie mogło być ciekawie. Usłyszawszy pytanie o grilla, zaśmiał się krótko. - Jak nie, to może zgarniemy jakiegoś po drodze chociaż...chyba mało kto ich używa na jesieni. - Odrzekł wzdychając smutno. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Ulice NYC Nie Maj 03, 2015 3:22 pm | |
| Zawsze poruszała się dachami. Po pierwsze, ciężej byłoby potencjalnym palantom ją złapać, po drugie- tak było szybciej. Jej teleportacja miała swoje ograniczenia. Mogła się teleportować w miejsce w promieniu dwudziestu kilometrów, jednak pod warunkiem, że wcześniej już widziała lub odwiedziła to miejsce. Jeśli teleportowała się w ciemno, mogła trafić w sam środek zatłoczonej ulicy, czego nie chciała. Wolała nie wpaść pod samochód czy wlecieć do ścieków. Cóż, asekuracja. Dziewczyna spojrzała na nich z dachu. Uniosła rękę, zaciśniętą w pięść, kciukiem wskazując za siebie, nad swoim ramieniem. - Tędy jest najszybciej. A co do grilla... Przymrużyła lekko oczy, spoglądając na majaczący w oddali zarys wysypiska. Co ciekawe, było zamknięte, więc większość odpadków była tam znoszona przez ludzi, którzy nie mieli akcyzy na przechowywanie niebezpiecznych odpadków - skarbnica dla Ellie, której głównym zajęciem i powołaniem było majsterkowanie. Rozejrzała się ponownie. - Jakieś trzy przecznice dalej jakiś stoi. Wzruszyła ramionami, wciąż stojąc nad krawędzią, jednak nie na tyle, by można było pomyśleć, że chce zakończyć swój żywot. |
| | | Amora
Liczba postów : 109 Data dołączenia : 16/07/2013
| Temat: Re: Ulice NYC Wto Maj 05, 2015 11:09 am | |
| Cóż, chcąc nie chcąc nasza mała czarodziejka utknęła w tym jakże przemiłym miejscu. Mowa oczywiście o Ziemi, która została odizolowana od reszty… wszechświata. Ciekawe czyja to sprawka? Bardzo intrygowało ją też to, co ci super bohaterowie mają zamiar zrobić by przywrócić ład. Choć… Sama była zwolenniczką tego by ten chaos zostawić. Ba, wykorzystać go do własnych celów. Ale nie wszystko na raz. Najpierw trzeba zacząć od drobnych kroków. Amora postanowiła przejść się po mieście z przeczuciem, że w ten sposób ktoś przyciągnie jej uwagę. Ktoś, kto z chęcią pomoże w osiągnięciu jej celu. Niekoniecznie świadom, że przyczyni się do pomocy jej, a nie sobie w znalezieniu „szczęśliwego zakończenia”. I nie myliła się. Szła główną ulicą, kiedy nagle minęła wejście do zaułku, w którym Sin rozmawiała. Wiatr przyniósł czarodziejce ostatnie słowa rudowłosej. Nie była jeszcze świadoma czy to piękne kłamstwa czy też prawda, jednak mówiły Amorze to, co potrzebowała. Znalazła kogoś, kogo można wykorzystać we własnej sprawie. Zatrzymała się i poczekała aż dziewczyna wyjdzie by zaczepić ją. - Przypadkowo usłyszałam, że wspominałaś coś o magii. – Cóż, niewątpliwie sytuacja była dziwna. Do rudowłosej zagadnęła osoba, która nie miała na sobie fantastycznego stroju wyciągniętego z futurystycznego anime czy też wyrwanego ze średniowiecznych mitów. Ot, elegancka sukienka od najlepszego projektanta, markowa torebka na ramieniu i ładnie skomponowany makijaż. Jedyne, co było w niej fascynujące to uroda. Jednak bliżej jej było to bogatej córeczki biznesmena, która szuka rozrywki jak do potężnej czarownicy.
|
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Ulice NYC Wto Maj 05, 2015 2:20 pm | |
| Nie zdążyła wcale daleko pójść, by osobistość, której mogłaby napytać biedy wpadła jej w ręce. W normalnej sytuacji najpewniej pobawiłaby się w rabunek, bo zawsze lubiła przerażać te głupiutkie, wątłe istotki jakimi były córki biznesmenów, czy grubych szych. Jak twierdziła: "Bardzo zabawnie piszczą". Jednak widząc tą panią, od razu zapaliła jej się lampka. Po pierwsze temat, który ją zainteresował, co zwykła przygłupia laleczka by najpewniej wyśmiała. Po drugie... jaka bogata gwiazdka chodzi bez ochroniarza, jeśli nie chce sobie napytać guza? I to w takin stroju. Czujka wręcz od razu zapaliła się w umyśle Sin. -Owszem wspominałam.... ale mogę najpierw wiedzieć z kim rozmawiam?-zwróciła się zaskakująco uprzejmie i elokwentnie. Brawo Sin, zero warknięć i gróźb przez ostatnią godzinę. I nawet nie było to takie bezczelne... Tato może być z ciebie dumny. Wzięła się pod boki przyjmując bojową postawę, gotowa uciekać bądź się bronić w razie wybranej sytuacji. |
| | | Amora
Liczba postów : 109 Data dołączenia : 16/07/2013
| Temat: Re: Ulice NYC Pią Maj 08, 2015 8:18 am | |
| A podobno śliczna buzia nie da jej ani trochę wmieszać się w ludzi, a tu proszę. Najwyraźniej ludzie nie są zbyt skomplikowani. Ani w tworzeniu kreacji, ani w odróżnianiu, co jest prawdą, a co fałszem. Niemniej Sin na szczęście nie przeszła od razu do straszenia, jak się z początku wydawało głupiej blondyneczki, i to uratowało jej życie. A może po prostu jeszcze Amora za mało wie o ludziach i to sprawiło, że wydało się, iż nie jest do końca zwykłą dziewczyną? Nie było to teraz aż tak ważne. Obdarzyła rozmówczynie pełnym uśmiechem, który tylko dla wprawnego oka kogoś, kto zna się na ludziach wydawał się być zakłamany i mówiący nie więcej jak „och, jaka głupia istotka, pouśmiecham się, choć jej nie lubię”. - Amora. Możesz mówić mi Amora. – odparła słodkim głosem, bo póki rudowłosa jej nie irytuje może być dla niej nawet łaskawie miła. W końcu liczą się efekty! - A ty jesteś…? – uniosła nieco brew nie kończąc zdania i czekając aż ta się przedstawi. Oczywiście imię było najmniej ważne… Będzie dobrze o ile w ogóle je zapamięta.
|
| | | Quicksilver
Liczba postów : 98 Data dołączenia : 07/12/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Pią Maj 08, 2015 10:24 am | |
| A więc brak grilla, tak? To dla Pietro nie był największy problem. Przecież z taką mocą mógł kraść do woli i nikt by tego nie zauważył... No, może po kilku dniach od zdarzenia. Ale co on poradzi, skoro w jego żyłach płynie cygańska krew? Niektórzy śmią nazywać go Księciem Cyganów, no ale mniejsza. Zauważając, iż Ellie przeteleportowała się na dach jednego z budynków, ten bez zastanowienia „śmignął” po pionowej ścianie, zatrzymując się obok dziewczyny. Spojrzał w punkt wskazywany przez nią, mrużąc oczy. A więc... Ich docelowym miejscem było wysypisko. Tyle mógł zauważyć, jednak za jakiś czas powinni znaleźć się na miejscu – a nastąpi to raczej szybko, ze względu na umiejętności jak i moce towarzyszy. -Tego grilla to ja Ci załatwię w trymiga. – odpowiedział jej, jakby poprzedzając pytanie które miało paść jej z ust, bardzo możliwe. Nie był telepatą, jednak Pietro doświadczył wielu podobnych sytuacji. W końcu ludzkie zachowania są bardzo podobne, zbliżone do siebie. Skrzyżował ramiona na torsie, jeszcze raz omiatając ulice NYC swoim wzrokiem. Zastanawiało go jedynie to, czemu dziewczyna przebywa w takim otoczeniu jak wysypisko. To jego zdaniem było wręcz niedopuszczalne. No ale co poradzi? To nie była przecież jej wina. -A więc kierunek wysypisko? - zerknął na nią kątem oka, wyczekując odpowiedzi bądź reakcji. Może opowie o sobie więcej. Trudno było mu to stwierdzić. |
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Ulice NYC Pią Maj 08, 2015 1:51 pm | |
| Dla Sin wszystkie możliwe uśmiechy były zapowiedzią czegoś złego. Dlatego ona uśmiechała się i śmiała bardzo często. I tym razem na jej twarz wpełzł szyderczy uśmiech, który bardzo nie pasował do jej jeszcze trochę dziecięcej twarzy. Oczywiście, że kojarzyła to imię. Jak mówi stare ale bardzo mądre przysłowie: "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem" i choć ona nigdy by się do niego dosłownie nie stosowała, to małe sojuszki zawsze są mile widziane. Jednak ze świadomością, że nieśmiertelni mają tendencję do wywyższania się nad innymi. Co sprawiało, że można było to przekuć na ich niekorzyść. -Nic mi to imię nie mówi, ale miło poznać.-odparła z tym samym wyrazem twarzy co wcześniej. Tylko by sprawdzić prędkość irytacji Asgardianki. Dlatego ta mogła już na sobie czuć chłodne spojrzenie błękitnych oczu w których kryło się wyzwanie.-Ja jestem Sin.-przedstawiła się lekko nie przerywając oględzin. |
| | | Flash Thompson
Liczba postów : 134 Data dołączenia : 20/07/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Pią Maj 08, 2015 10:09 pm | |
| Co do przezwiska Pietro, to Eugene albo raczej Venom, nie słyszał ale pewnie, gdyby ich znajomość trwała trochę dłużej, to dowiedziałby się tego i owego a na pewno więcej, niż jak wiedział do tej pory. A on nie wolał być królem Cyganów? Byłby wyższy rangą i sam by mógł powoływać sobie ludzi, którzy by dla niego cyganili a on by tylko siedział albo leżał i pachniał, tak na prawdę. Kiedy jego towarzysze przetransportowali się na dach jednego z budynków, on ze swoich rąk wypuścił sieć, aby znaleźć się tam gdzie oni. Oczywiście, najdłużej mu się zeszło z całej trójki ale najważniejsze, że nie musieli nie wiadomo ile na niego czekać, ponieważ nie posiadał mocy, jaką była teleportacja albo super mega prędkość, no ale cóż. Nie ubolewał nad tym, że jest zjednoczony z symbiontem, ponieważ jakby nie patrzeć, dzięki niemu mógł ponownie stanąć na nogi, polepszyły mu się niektóre zmysły no i mógł sobie wieczorami wisieć na różnych wysokościach, dzięki czemu doskonale widział miasto a przynajmniej te najbliższe okolice. Ale wracając. Thompson dostrzegłszy, że zmierzają na wysypisko, wzruszył niezauważalnie ramionami. - Potrzebujesz pomocy? Jeśli nie, to może przynajmniej jakieś przekąski ogarnę, co Wy na to? - Zapytał zerkając to na Ellie, to na Pietro. Veniego również zastanawiało, czemu wybrane zostało akurat takie miejsce a nie żadne inne w sensie, jakieś mieszkanie, np. u niego. No ale cóż, już nie będzie się kłócił, w końcu dopiero co poznał dziewczynę i nie chciał mieć z nią od razu na pieńku. Podążał więc za nią, dopóki nie uzyskał odpowiedzi, co do przekąsek, co raz na nią zerkając. |
| | | Amora
Liczba postów : 109 Data dołączenia : 16/07/2013
| Temat: Re: Ulice NYC Wto Maj 12, 2015 2:54 pm | |
| Małe sojusze są zawsze w modzie, choć pewnie tylko nieliczni są na tyle głupi by w stu procentach wierzyć w swych sojuszników. Dlatego Sin miała być po prostu jednym z wielu wariantów zdobycia władzy i czci. A co do małej ilości skromności... nie była to tylko domena nadludzi. Choć niewątpliwie Amora miała zbyt wysokie mniemanie o sobie. Choć wcale nie zauważała w sobie tej wady... Niemniej słowa rudowłosej tylko rozbawiły blondynkę. Czy miałaby się spodziewać, że ktoś taki jak to...ta...jak ludzka istota tak mizerna na dodatek będzie ją znała? Uśmiech rozbawienia jakoś nie chciał zniknąć z uroczego lica czarodziejki. - Wkrótce będzie ono znane każdemu i wymawiane z wielkim uwielbieniem. - powiedziała nadal rozbawiona jej niewiedzą.A spojrzenie Sin nie robiło na niej najmniejszego wrażenia. To tak jakby mrówka patrzyła się na but. - Czy aby czymś się pobrudziłam, że mi się tak przyglądasz? - nie, jej nie jest miło cię poznać. |
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Ulice NYC Wto Maj 12, 2015 3:05 pm | |
| Mimo wszystko przewróciła oczami. To była jedna z tych śpiewek, które notorycznie powtarzał każdy złoczyńca mający trochę większe ambicje niż jak to mówiła: "Okradanie dzieci z lizaków", czyli po prostu zwykłych kradzieży. Szczerze już wymiotowała takowymi tekstami. Sama wolała by ludzie się jej bali, a nie wielbili. Ludzka tłuszcza potrafi bowiem szybko pokochać i równie mocno znienawidzić. Choć miała ochotę odpowiedzieć, powstrzymała się. Nie mogła sobie teraz pozwolić na psucie tej znajomości. Ale sposobu patrzenia nie zmieniła. I owszem zignorowała pytanie, młody burżuj! - Dobrze, a teraz pytanie droga Amoro...-zaplotła ręce na piersi-Po co ci kontakt z naukowcami? Taka piękna, początkująca bogini chyba nie powinna szukać towarzystwa sobie podobnych?-spytała ze sztuczną słodyczą, która wręcz wylewała się z jej słów. |
| | | Amora
Liczba postów : 109 Data dołączenia : 16/07/2013
| Temat: Re: Ulice NYC Wto Maj 12, 2015 4:29 pm | |
| Bo tym bossom w grach zawsze chodzi o jedno. I jeszcze żaden nie zauważył, że i tak przegra... Nie wiedząc czemu w prawdziwym życiu trudno było o Wasted Game Over na protagoniście. Ciekawe czemu? Niemniej... chęć uwielbienia nie zawsze szły zgodnie z łaskawym obdarowywaniem innych jakimiś ciekawymi rzeczami. Strach często był najlepszym sposobem do pokazania, że trzeba dane stworzenie czcić. Czy nie to samo robił bóg żydów? Strachem można osiągnąć wszystko. Wszystko. Wow, Sin udało się zirytować Amore. Czarodziejka zdecydowanie nie lubiła ignorowania jej, nawet jeśli to był to tylko brak udzielenia odpowiedzi na jej błahe pytanie. Teraz postanowiła sama zignorować zuchwalstwo rudowłosej, jednak następnym razem może nie być tak przyjemnie. - Naukowcy? Marne egzystencje. - machnęła niedbale dłonią. - Ty...jesteś ciekawsza~
|
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Ulice NYC Wto Maj 12, 2015 4:42 pm | |
| I to był stacjonarny błąd by Sinowy radar znów się włączył. Mimo, że lubiła komplementy wychodziła z przekonania, że nikt normalnie by jej nie pochwalił. Tak więc zawsze osoba podejrzewana była o to, że czegoś od niej chce. A jako, że Amora nie miała powodów (przynajmniej zdaniem Sin) jej osobą, ta sprawa wychodziła jej na równie intrygującą. -Doprawdy?-spytała nie kryjąc zdziwienia. Niech się cieszy, jakie to głupie dziecko. Niech poczeka, to się nadzieje- Nigdy nie uważałam, żebym była interesująca.- powiedziała zaskakująco skromnie, wciąż jej się przyglądając. Liczyła na choć sekundowy uśmieszek zadowolenia. A tak by się upewnić, że się nie myliła- Z resztą naukowiec zawsze dobra rzecz. Wie jak naprawić komputer, albo sprawić by przesłuchiwany zwijał się w agonii... wszystko zależne od preferencji.-powiedziała typowym nastolatkowym tonem. Jednak o ile ton się zgadzał, to spojrzenie nie należało do naiwnej dzierlatki. |
| | | Amora
Liczba postów : 109 Data dołączenia : 16/07/2013
| Temat: Re: Ulice NYC Sob Maj 23, 2015 12:32 pm | |
| Zatem Sin mogła poczuć to przyjemne łaskotanie satysfakcji, ponieważ tak jak przewidywała, kąciki ust Amory minimalnie drgnęły ku górze w drobnym uśmieszku. Cóż, czarodziejka potrafiła nieźle mącić, oszukiwać, wykorzystywać i owijać sobie innych wokół palca. Miała jednak swoje wady i jedną z nich była pewność, że istoty ludzkie są głupiutkie i naiwne. Na razie jednak nie zanosiło się, aby miało to mieć jakiś większy wpływ na jej karierę władczyni wszech świata, więc ignorowała to lekceważenie innych. - Co do tego drugiego... do tego nie trzeba naukowca. Wystarczy szczypta magii.- Pstryknęła palcami. - Jeśli jest odpowiednio użyta, można z ej pomocą mieć wszystko. - Poprawiła włosy i znów spojrzała na rudowłosą z wyższością. - A ty? Jakie masz cele? |
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Ulice NYC Sob Maj 23, 2015 1:11 pm | |
| -Niestety nie każdy ma ją do dyspozycji, więc trzeba używać innych sposobów...-zrobiła smutną minę, porzucając pozycję obronną. Na pytanie blondynki jednak zatrzymała się i naprawdę zaczęła się zastanawiać. Zwykle jej cele nie były skomplikowane... jednak bardzo trudne w swej prostocie. -Ja? Chcę tylko pomóc ojcu zdobyć panowanie nad światem-stwierdziła lekkim tonem, jakby nie było to coś czemu oddała swą duszę, serce i marzenia-Czyli chyba standardzik...- podrapała się po policzku i rozejrzała po niezbyt ładnie wyglądającym lokum, w którym się znaleźli. I to nie tak, że ona pasowała tu równie bardzo jak klejnoty koronne w sklepie z odzieżą używaną- Może pójdziemy gdzieś, gdzie nie będziesz się aż tak rzucać w oczy?-zasugerowała obrzucając ją spojrzeniem z góry do dołu. |
| | | Amora
Liczba postów : 109 Data dołączenia : 16/07/2013
| Temat: Re: Ulice NYC Sob Maj 23, 2015 3:14 pm | |
| - Pomaganie ojcu w zdobyciu władzy? - takiej odpowiedzi definitywnie się nie spodziewała co zresztą było widać po zdziwieniu, które pojawiło się na twarzy czarodziejki. Poniekąd wyczuwała w Sin dużo większy potencjał. Jakieś większe aspiracje życiowe. Jedynym pocieszeniem był fakt, że rudowłosa nie wierzyła ślepo w swój szczytny cel. To dawało jeszcze nadzieje, że z dziewczyny będzie większy pożytek. Uśmiechnęła się pobłażliwie i obeszła ją dookoła by stojąc za nią położyć dłonie na jej ramionach i nieco nachylić się do jej ucha. - Stać cię na coś ciekawszego~ - powiedziała półszeptem niczym diabeł, który kusi po czym odsunęła się. - To nie najgorszy pomysł. Znudziły mi się już te uliczki pełne bydła. - Machnęła dłonią od niechcenia wskazując na ludzi na uliczce. |
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Ulice NYC Sob Maj 23, 2015 3:26 pm | |
| No cóż, jakby nie patrzeć po to się narodziła. By być jego godnym następcą, mimo iż on na początku nie wierzył, że kobieta będzie do tego zdolna. Ale ona zamierzała mu to udowodnić najlepiej jak umiała. -Owszem. Po to się narodziłam, bym była jego najlepszym następcą. Będzie ze mnie dumny.-powiedziała to z wiarą, jakiej nie brak typowym fanatyczkom. Spojrzała na nią z ogniem i wiarą w oczach czujnie obserwując, gdy ta ją obeszła. Czując jej oddech na swojej skórze poczuła, że jeżą jej się wszystkie włosy na ciele. Myśl, że mogłaby zrezygnować z tej ważnej misji jaką jest służba swej rodzinie uznała za bzdurny. Nie mogła zostawić tych, którym zawdzięczała wszystko... no i z resztą bez niczyjej pomocy szybko skończyłaby martwa. I o zgrozo co do słów Amory... całkowicie się zgadzała. -Masz może jakieś propozycje gdzie będzie go mniej?-odwróciła się napięcie by mieć swoją rozmówczynie ciągle na widoku. |
| | | Amora
Liczba postów : 109 Data dołączenia : 16/07/2013
| Temat: Re: Ulice NYC Sob Maj 23, 2015 4:00 pm | |
| W jakimś stopniu było to zabawne, ale w większości żenujące. Po co chęć przypodobania się jakiejś osobie? Jeśli takowa cię i tak nie doceniała to lepiej ją zastraszyć i pokazać swoją siłę. A co za różnica jakie są powiązania rodzinne? Ale przynajmniej Amora odkryła już cel dziewczynki przed nią. Udowodnienie tej jednej osobie, że jest się coś wartym. - Więc czemu ograniczać się do tego by to jemu przekazać władze i czekać aż przyjdzie pokazać na ile cię stać? - rzuciła luźno zostawiając w domyśle większą część sensu jaki miała do przekazania. Do wątku zawsze można wrócić, gdyż jest interesujący, ale nie tu. Nie tak od razu. Zamyśliła się nad pytaniem. Znała sporo lokali, była tu już jakiś czas. Zacmokała w zamyśleniu. - Znam wiele takich miejsc. - zrobiła pauzę zastanawiając się nad wyborem. - Tu niedaleko jest kawiarenka. Może tam? Mam ochotę na lody~ - dodała ostatnią część zdania niemal z dziwną nutką podekscytowania. W końcu lody....dobra rzecz, nie?
|
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Ulice NYC Sob Maj 23, 2015 4:15 pm | |
| Skrzywiła się, mimo wszystko rodzina to drażliwy temat. Bardzo drażliwy i lepiej szybko z niego zejdźmy zanim Sin zrobi się miła jak pumeks w dotyku. Choć wizja, jak to ona zdobywa świat... była... interesująca. Sprzeczna, acz w jakiś sposób nakręcała młodocianą wyobraźnię. -Lody zawsze dobra rzecz.-ucieszyła się, że znalazły jakiś wspólny język-To pokaż, gdzie jest tak wspaniała kawiarnia, że nawet Asgardianka ją poleca.- miała nadzieję, że dzięki temu dowie się czemu ta zechciała z nią w ogóle rozmawiać. |
| | | Amora
Liczba postów : 109 Data dołączenia : 16/07/2013
| Temat: Re: Ulice NYC Sob Maj 23, 2015 4:48 pm | |
| Jakby Sin normalnie była delikatna jak płatki kwiatów skąpane w mleku i miodzie... Jednak racja, lepiej zbyt mocno nie przeginać w pewnych momentach. Amora wiedziała kiedy zacząć temat, ale i kiedy od niego odejść dla bezpieczeństwa swojego i swoich interesów. A podbijanie świata ma coś w sobie. Władza każdemu przypadłaby do gustu. Mimo, że nie każdy się przyznaje do tego nawet przed samym sobą. Twarz Amory nie uległa zmianie, nadal stała z lekko uniesionymi kącikami ust w czymś na rodzaj uśmiechu, choć jedno drobne, maleńkie słowo wypowiedziane przez rudowłosą nie umknęło jej uwadze. Niby nic takiego, ale jednak dające satysfakcje. Sin nazwała ją "Asgardianką" mimo, że na początku rozmowy powiedziała, że imię czarodziejki nic jej nie mówi, a po drugie, skoro to powiedziała to tylko utwierdziła Amore w przekonaniu jak niemądrymi stworzeniami są ludzie. - Ruszajmy zatem~- Uśmiechnęła się zadowolona z nowej znajomości. Na jak długiej, czas pokaże. I ruszyła w wyznaczonym przez siebie kierunku.
zt
|
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Ulice NYC Sob Maj 23, 2015 5:24 pm | |
| Za późno zrozumiała, że palnęła za dużo. Przeklęła się w myślach za niepotrzebne chlapanie językiem. Mimo to, skoro już zrobiła błąd nie zamierzała się z tym ujawniać. Uśmiechnęła się przymilnie (a przynajmniej miało to najpewniej tak wyglądać, bo wyszedł znów trudny do ocenienia grymas). -Prowadź.- ograniczyła się do krótkiego polecenia ruszając za nią. Co chwilę jednak powtarzała sobie, że następnym razem trzy razy musi pomyśleć, zanim coś powie. Co tam trzy co najmniej pięć, nawet jeśli mieliby ją posądzić o japoński zapłon.
[z/t] |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Ulice NYC | |
| |
| | | | Ulice NYC | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |