Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Ulice NYC

Go down 
+73
Bloody Mary
Fenris
Skydive
Pheromone
Jess
Damien Stein
Kalia
Spider-Man
Black Cat
Jacob Wagtail
Aleksander Rogoziński
Scarlet Witch
Vision
Noh-Varr
Punisher
Anthony Skyblade
Cable
Emma Frost
Surge
Peter Quill
Agent Coulson
Smuga
The Lizard
Taskmaster
Doctor Strange
Toxin
Ant-Man
Spider Woman
Thaddeus Ross
Frank Murphy
Teddy Altman
Speed
Gamora
Miguel O'Hara
Invisible Woman
Sasha Aristow
Miss America
Sin
Quicksilver
Amora
Flash Thompson
Abysswalker
Katharine Dissimuler
Kaine
Cosmo the Dog
Moonstone
Summer
Johnny Blaze
Wonder Man
Carol Danvers
Scarlet Spider
Nova
Skye
Elektra Natchios
Samantha Hudson
Beam
Randy
Black Panther
Chloris
Thor
Hela
Sersi
Szaman
Clockmaker
Samael
Loki
Captain America
Tony Stark
Balder
Rocket Raccoon
Daredevil
Viper
Darkhawk
77 posters
Idź do strony : Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17 ... 20 ... 24  Next
AutorWiadomość
Darkhawk

Darkhawk


Liczba postów : 146
Data dołączenia : 25/08/2012

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Pon Sie 27, 2012 4:04 pm

First topic message reminder :

Ulice NYC - Page 16 Manhattan_3
Ulice Wielkiego Jabłka. Można je podzielić na dwa rodzaje: uczęszczane i lepiej-się-tu-nie-zapuszczaj. Te pierwsze są zatłoczone i szare, drugie puste i brudne. Nieważne do którego rodzaju można zaliczyć tę na której się znajdujesz, w obu przypadkach: pilnuj swojego portfela!


Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Nie Sie 31, 2014 11:19 am, w całości zmieniany 5 razy (Reason for editing : Pierwotnie znajdował się tu także post fabularny. Został przeniesiony do pierwszego fabularnego posta Darkhawka.)
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Ant-Man

Ant-Man


Liczba postów : 33
Data dołączenia : 08/05/2016

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Nie Maj 15, 2016 8:59 pm

Dla odmiany Scott nie miał pojęcia o co chodzi. Ciężko było więc oczekiwać od niego ważkich rozważań. Zamiast tego zwalczał uczucie mdłości, które targało jego żołądkiem i próbował ignorować narastający w głowie już od chwili pulsujący ból. Dodając do tego suche gardło, mógłby naprawdę uwierzyć, że jednak chodziło o jakąś imprezę a nie ognistego kurczaka w kosmosie.
Ogarnij się, Lang.
Resztki zdrowego rozsądku, słaby głos gdzieś w odmętach świadomości, wyrwał się nagle z otępienia. Scott postanowił go posłuchać i z pourywanych fragmentów zaczął odtwarzać to, co miało miejsce. A nie było to proste. Do pewnego momentu jego wspomnienia tworzyły spójną historię, potem jednak wydarzyło się coś, co porwało jego pamięć na kawałki. Migawki obrazów, dźwięków i odczuć dzielone czarnymi liniami. Gdy próbował skupić się na nich – ból w głowie narastał.
Jednym słowem – nic ciekawego.
To dwa słowa, Lang.
Podszedł do Wandy i Spider Woman. To, co dostrzegł wcześniej na ich twarzach zastanowiło go, ale nie na tyle, by spytać. Scott Lang był prostym człowiekiem z dość niskimi, prywatnymi pobudkami i brakiem kompleksu mesjasza.
- Więc… Tak. Po kolei – zaczął, gdy poczuł przeniesienie ciężaru. Nie zbyt chciał obarczać sobą Jess, ale gdy kobieta nie dała mu wyboru… Mógł tylko wyrzucać sobie, że jest teraz aparycji worka ziemniaków.
Niezwykle atrakcyjnego worka ziemniaków.
No dobra. Nieatrakcyjnego worka ziemniaków.
Skup się.
Odchrząknął.
- Jeszcze raz, wybacz, to chwila na.. Znaczy. Boże, wybaczcie. Nie zamierzam wymitować. Przynajmniej nie w tym hełmie. Mimo wszystko to nie brzmi jak dobry pomysł. Ale nie o tym chciałem… To nie była impreza! Chyba. Raczej. Nie chodzę na imprezy gdzie latają wielkie ogniste kurczaki. I jestem pewien, że parę minut temu byłem w kosmosie. Z Benem i no wiecie, Richardsem. Trochę sztywna ekipa, ale da się znieść. Chodzi o to, że wcale ale to wcale nie piliśmy, choć może to tak wyglądać. No i potem znalazłem się tutaj. I to nie ma sensu, ale inaczej tego nie opiszę…
Urwał. Spojrzał na twarze kobiet i zrozumiał, że musiał zabrzmieć jak idiota.
Dobrze, Lang. Idzie ci perfekcyjnie.
Powrót do góry Go down
Scarlet Witch

Scarlet Witch


Liczba postów : 216
Data dołączenia : 05/12/2012

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Pon Maj 16, 2016 4:34 pm

- Rozumiem, masz rację, może to ja pokazuję sobą zbyt wielką łatwowierność, ale ten chłopak... Z mocą, która sprawiła, iż się teleportowaliśmy, ma on coś w sobie...- powiedziała Szkarłatna Wiedźma niezbyt wiedząc jak ma ubrać to odczucie w słowa.
Domyślała się, że Jess ma pewną historię związaną z Tarczą, bo dlaczego by jej tak bardzo broniła? No rozumiem, że dzięki tej organizacji jeszcze stąpamy po planecie, ale brązowowłosa odnosiła wrażenie, że tutaj nie chodzi tylko o tego rodzaju wdzięczność. Czyżby się myliła?
Ale nie miała jej tego za złe, sama przecież w tej sytuacji była nawet bardziej stronnicza, niż jej koleżanka po fachu. W końcu to Wan chciała od razu pomóc chłopcom, a to raczej nie pokazuje naszej Czarownicy z rozważnej strony, nie?
- Chętnie- odpowiedziała Wanda i odgarnęła włosy.
Wyciągnęła telefon, a następnie zapisała numer swoich wcześniejszych, nastoletnich rozmówców.
Spojrzała jeszcze raz na Jess, a potem w stronę Scotta. Gdy Spider Woman do niego podeszła i zaczęła konwersacje, Maximoff tylko apatycznie spojrzała w ich stronę. Zastanawiała się przez chwilę czy ruszyć, czy nie, lecz w końcu stwierdziła, że nie będzie sama tam stała.
Leniwym krokiem zbliżyła się do bohaterów.
W samą porę znalazła się przy nich, ponieważ mogła już wtedy posłuchać monologu Langa. Wpierw starała się go zrozumieć, ale jak dobiegł on do końca spojrzała na Scotta w ten sposób. Nie dość, że nie miała pojęcia o jakiej misji gadają to jeszcze ten zlepek słów, który stworzył Ant-man sprawił, iż Wanda kompletnie zgłupiała.
Zerknęła na Jess, może ona potrafiła przetłumaczyć to o czym mówił ich nowy rozmówca, bo jeśli chodzi o Maximoff... To ten... Niestety.
Milczała dalej, ponieważ wolała, aż tak bardzo nie pokazywać tego, że nie ma zielonego pojęcia o czym on mówi. Poza tym było to jej na rękę, niech się wygada, nóż widelec, może potem coś zrozumie z tej całej absurdalnej sytuacji.
Zmierzyła Scotta swoim bacznym wzrokiem, a potem przewróciła oczętami. Wyglądał naprawdę jakby miał porządnego kaca, a jeśli to wszystko co do nich mówił było tylko chorymi urojeniami z jakiejś imprezy to obiecała sobie, iż osobiście dopilnuje, aby Lang nie tknął alkoholu przez najbliższy miesiąc.
Powrót do góry Go down
Spider Woman

Spider Woman


Liczba postów : 82
Data dołączenia : 19/05/2013

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Pon Maj 16, 2016 6:34 pm

Nie pytała. Chyba wolała nie wiedzieć co dręczy umysł Wandy. Jej moc była potężna, ale straszna i skrajnie niebezpieczna. Spider Woman cieszyła się z tego co miała. I cieszyła się, że nie jest aż tak narażona na problemy z głową jak Scarlet Witch.
A owszem, ale to już było wspomniane w... 5 postach? Co za dużo to nie zdrowo.
Jessica skupiła się na słowach Ant Mana... i widząc minę Wandy pocieszała się, że była bardziej w świecie jak ona. Jeden z plusów współpracy z TARCZĄ: wiedziała zawsze trochę więcej.
- Ant Man, wraz z kilkoma innymi bohaterami i Furym poleciał na orbitę okołoziemską... i najwidoczniej całkiem ciekawie się tam bawili... choć podejrzewałabym coś mocniejszego jak alkohol.- powęszyła trochę. Ale ewidentnie Scott nie był pijany. Stan jaki sobą reprezentował na pewno nie mógłby się obyć bez walorów zapachowych. Dlatego była skłonna mu uwierzyć.
-Potrzebujesz wody Scott? Bo ochłonąć na pewno. Opowiesz nam jak się trochę ogarniesz.- mimo wszystko nagła podróż z orbity na ziemię musiała być dla niego nie małym szokiem. Potrzebował dobrej chwili zanim zacznie się im spowiadać. Rozejrzała się za jakimś miejscem, gdzie mogliby się zatrzymać. Jaka szkoda, że akurat nie trafiły do jakiegoś parku, gdzie Scotta można byłoby posadzić na pierwszym lepszym miejscu.
Powrót do góry Go down
Ant-Man

Ant-Man


Liczba postów : 33
Data dołączenia : 08/05/2016

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Wto Maj 17, 2016 10:54 am

Ten wzrok Wandy nie niósł ze sobą niczego dobrego, ale Lang musiał go przełknąć. Sam miał świadomość tego, jak nieskładnie brzmi jego historia opowiadana na głos i to jeszcze przy dwóch twardo stąpających po ziemi kobietach (gdy akurat nie latają czy nie kołyszą się na sieci).
- O, o, o! Dokładnie tak – pokiwał energicznie głową. – Ale nie umiałbym streścić co tam dokładnie zaszło. Pomijając fakt, że no… Duży, ognisty ptak. – Pomachał wymownie rękami.
Zawsze był dość… Hm, energiczny jeśli chodzi o gestykulację. Dzięki temu mógł zarysować więcej, a przynajmniej tak mu się wydawało. Czasami nawet nad tym nie panował, a teraz widząc spojrzenie Wandy, tylko bardziej się stropił. Upomniał się w myślach i przeniósł wzrok na drugą rozmówczynię. Spider Woman nie owijała w bawełnę, co musiało stanowić przyjemny kontrast dla jego chaotycznej wizji świata.
Czy może raczej braku podstawowych umiejętności w wysławianiu się i ujemnego talentu do opowiadanie.
- Nie byłem sam, więc może reszta oberwała podobnie. A przynajmniej mam na dzieję, że oberwała tylko tak. Wiecie, teleportacja na ziemię nie jest takim złym interesem, choć nie polecam. Ach. Czekajcie, bo mówię wam o tym ognistym kurczaku, a ciągle mijam się z punktem…
Odetchnął. Zdjął hełm, który i tak dostatecznie mu ciążył. Scott Lang raczej nie był anonimowy, więc nawet nie musiał próbować. Chciałby powiedzieć, że świeże powietrze uderzyło mu do głowy i rozjaśniło umysł, ale byli w Nowym Jorku, więc zamiast tego poczuł zapach skondensowanych spalin i rozgrzanego betonu. Nie poprawiło to stanu jego żołądka, o czym świadczyła wyraźnie blada twarz i lepiące się do niej od zimnego potu rude kosmyki włosów.
- Tak, woda. Woda brzmi dobrze. A wielki ognisty kurczak przebił barierę. Bo jej już nie ma, nie? Wybaczcie, nie jestem trochę zorientowany… - Porozglądał się po nich.
Powrót do góry Go down
Scarlet Witch

Scarlet Witch


Liczba postów : 216
Data dołączenia : 05/12/2012

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Wto Maj 17, 2016 5:03 pm

Hm… Co ja poradzę, że kocham się powtarzać?
W sumie nie ma co się dziwić Jess, nikt nie chciałby mieć tego w głowie co Wanda. Nie dość, że Szkarłatna Wiedźma sama w sobie jest bardzo emocjonalną osobą, to do tego odziedziczone skłonności depresyjne składały się w jeden  nieprzyjemny fakt… Wanda Maximoff była niemal tak samo niezrównoważona jak potężna i naprawdę otoczenie powinno się cieszyć, że ta jeszcze nie oszalała oraz nie postanowiła wszystkiego zrównać z ziemią. Chociaż i tak by jej się to nie udało, patrząc na to ilu bohaterów stąpa po tym dziwnym świecie, choć trzeba przyznać, że zniszczenia by były.
Po tym jak Spider Woman wytłumaczyła naszej brązowowłosej wszystko, Scarlet Witch pokiwała głową i trochę onieśmielona podrapała się po potylicy.
Ugh, kolejna rzecz, o której nie miała pojęcia. Może powinna choć raz na tydzień zrobić coś innego, niż siedzieć w pokoju i wykonywać misje. Dobrze by jej to zrobiło, nawet jeśli chodzi o zwykłe wyjście gdzieś ze zwykłymi znajomymi, których… No cóż nie ma.
Wszyscy, z którymi się zadaje, są niezwykli oraz mają podobne problemy co ona typu… Ratowanie świata przed złem. Bla, bla, bla…
Patrzyła beznamiętnie jak Jess stara się dowiedzieć co takiego sprawiło, że Scott nie potrafi sobie poukładać niczego w głowie.
Zwilżyła językiem usta, by potem je otworzyć.
- Coś jak feniks?- spytała słysząc o płonącym ptaku.
W gruncie rzeczy to mogło być cokolwiek, co przypominało kształtem, jak to Lang powiedział, ptaka. Kosmiczny byt, zwykłe ciało niebieskie? Miała za mało szczegółów, a głowa coraz bardziej ją bolała, chyba jednak ona też chętnie napiłaby się czegoś.
Wzruszyła ramionami na pytanie czy bariera ciągle jest, bo nie miała pojęcia. Nie wiedziała nawet, że ktokolwiek z kimkolwiek gdzieś leciał. Słabo, Wandziu, słabo.
- To chodźmy, usiądziemy, dostaniesz wody i pogadamy- powiedziała Maximoff patrząc na swoich rozmówców.
Był to dla niej ciężki dzień, więc chętnie jeszcze coś zje, jeśli jej towarzysze nie mają nic przeciwko. Bo nie mają, prawda?
Powrót do góry Go down
Spider Woman

Spider Woman


Liczba postów : 82
Data dołączenia : 19/05/2013

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Sro Maj 18, 2016 3:29 pm

Ja też, ale wiem, że w pewnym momencie to zaczyna być już wkurwiające. I dla czytającego i dla piszącego.
I tu, patrząc na piękną, złożoną i w uj zagmatwaną historię Wandy w komiksach powinno zostać podkreślone słowo "jeszcze". A najlepiej: Jeszcze.
Od razu wygląda to tak jak powinno.
Zadowolona, że okazała się przydatna rozejrzała się po otoczeniu. Jak na złość żadnego miejsca by sobie przysiąść. Natomiast samotność... Spider Woman nie lubiła samotności i zawsze szukała towarzystwa innych ludzi. Czy to normalnych, czy też superbohaterów... ale właściwie po za supermocami to niby czym mieliby się różnić od ludzi? Czemu jedno miałoby przeszkadzać drugiemu.
Co do żwawo gestykulującego Ant-Mana...
- Mam nadzieję, że twoja żywiołowość nie jest wstępem do ataku padaczki albo czegoś innego?- jeszcze tego jej brakowało by reanimować Scotta. No ale w końcu przyjaciel, czegoś to wymaga od ludzi.
- Nie wiem. Szczerze nie dostałam żadnej informacji o tym.- przyznała szczerze i w końcu dojrzała przed nimi coś co mogłoby ich uratować.
-Dobra, znalazłam odpowiednie miejsce. Chodźmy- i nie czekając na jakikolwiek sprzeciw wciągnęła Scotta do środka.

[z/t dla wszystkich -> TU]
Powrót do góry Go down
Amora

Amora


Liczba postów : 109
Data dołączenia : 16/07/2013

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Pią Maj 20, 2016 5:05 pm

Pogoda aż zachęcała aby wyściubić nosa z czterech ścian i udać się na spacer. Na niebie ani jednej chmurki, Słońce pieściło swoimi promieniami ludzkie lica. Od razu lepiej się robi na duszy. Z tego też powodu na ulicach Nowego Yorku było mnóstwo ludzi. Śmiertelnicy chcieli skorzystać z dobrodziejstw Matki Natury. Innym powodem tłoku mógł być fakt, że były godziny popołudniowe i niektórzy wracali do domu po pracy, zaś kolejni dopiero ruszali doń.
Pojawiwszy się w 5th Avenue Czarodziejka złapała taksówkę i korzystając ze swojego uroku osobistego przekabaciła mężczyznę prowadzącego pojazd aby ten za darmo zawiózł ją w wyznaczone miejsce. Ten oczywiście nie mógł się oprzeć urokowi Amory i bez zająknięcia wykonał jej polecenie. Znalazła się w ten sposób w najbardziej uczęszczanych okolicach miasta. Praktycznie zawsze panował tu tłok i korki, które miały długość kilku kilometrów.
Enchantress idąc ulicą spostrzegła interesujące zjawisko. Bo oto grupa śmiertelników, ustawiona w sporej kolejce, zakupowała u młodej dziewczyny w okienku pewnego rodzaju strawę. Obserwowała przez dłuższą chwilę całą sytuację po czym sama postanowiła sprawdzić cóż to za czarodziejskie miejsce zniewalające ludzi.
- Przepraszam! – krzyknęła z końca kolejki na tyle głośno aby usłyszała ją sprzedawczyni. Jednocześnie wykorzystała swoje hipnotyczne zdolności kiedy wszyscy śmiertelnicy odwrócili się w jej kierunku. Powolnym krokiem ruszyła w stronę okienka zaś ludzie ustępowali jej z drogi. Bez słowa, bez sprzeciwu, grzecznie i posłusznie. W ten sposób Amora stanęła przed samą sprzedawczynią. Ta również wyglądała jakby była w transie.
- Przygotuj mi proszę najpyszniejszą porcję! – powiedziała podekscytowana i czekała aż kobiecina się uwinie z zamówieniem. Ta stworzyła trójsmakową kompozycję z lodów. Bo właśnie za tym stała ta kolejka. Owinięty w serwetkę deser w waflu powędrował w dłonie Czarodziejki. Ta natomiast odwróciła się na pięcie i odeszła kawałek. Wtedy urok przestał działać a ludzie jak gdyby nigdy nic dalej zajęli się swoimi sprawami. Sprzedawczyni zupełnie jakby nie pamiętała że przygotowała deser dla Amory a ta nawet nie zapłaciła.
Enchantress usiadła na ławce nieopodal okienka, w którym wydawane były lody i obserwowała. Zauważyła że ludzie spożywają owy posiłek liżąc go. Tak więc zrobiła też mieszkanka Asgardu. Na języku poczuła kwaśnawy smak sorbetu cytrynowego. Delikatnie się skrzywiła jednak odpowiadał jej ten smaczek. Był niezwykle orzeźwiający w dni takie jak ten. Chyba od tego dnia będzie to jej ulubione jedzenie śmiertelników. Lody!
Powrót do góry Go down
Toxin

Toxin


Liczba postów : 71
Data dołączenia : 26/07/2012

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Pią Maj 20, 2016 5:25 pm

Paddy był zmęczony. Nie... Nie zmęczony, ale raczej znużony kolejnym śledztwem, kolejną banalną, zwyczajna i nieinteresującą sprawą, której musiał się podjąć. Każda zdawała się taka sama. Mąż zdradzający żonę, żona zdradzająca męża... Kilka zdjęć zazwyczaj załatwiało sprawę i stanowiło wystarczający dowód dla sądu. Tym właśnie sposobem zraniony i oszukany małżonek mógł otrzymać rozwód i zatrzymać zadowalającą go część wspólnego majątku, zaś sam Mulligan mógł zarobić. Zazwyczaj niezbyt dobrze, ale wystarczało na przeżycie.
Czasami tęsknił do czasów, w których pracował w nowojorskiej policji. Bywały chwile, w których żałował, że zrezygnował z tego zajęcia, jednak wątpliwości szybko zostawały rozwiane przez wspomnienia. Głównie te dotyczące korupcji, układów i kumoterstwa, którymi tak się brzydził. Teraz podlegał sam sobie i to mu odpowiadało. Musiał doszukiwać się pozytywów.
Przechadzając się ruchliwą ulicą, mijając pędzących przechodniów obserwował otoczenie. Szara, nijaka codzienność. Gwar, ryk samochodów, piski klaksonów - hałas i chaos.
Teraz jedyne o czym marzył to kilka godzin snu... Ostatnią dobę spędziła na nogach, goniąc po barach za kolejnym niewiernym obwiesiem. Miał dość...
Cóż... Tak, miał dość, ale chyba los mu nie sprzyjał. Chcąc czy też nie dostrzegł ją. Kobietę, która bezceremonialnie, omijając kolejkę zbliżyła się do stoiska z lodami, a następnie po dłuższej chwili oddaliła się od niego bez płacenia.
Patrick uniósł brew w wyrazie zdumienia. Nie... To stanowczo nie była jego sprawa. Miał dość własnych problemów na głowie. Miał zamiar odejść, zignorować to choć ten jeden, jedyny raz, ale jego towarzysz wyraził niemy sprzeciw. Kosmiczny kombinezon, który obecnie przybrał formę brązowej, skórzanej kurtki, czarnego podkoszulka i jeansów poruszył się lekko. Detektyw westchnął ciężko.
- Niech będzie... - Mruknął do swojego partnera z rezygnacją. Mógł poświęcić tą minutę. Właściwie nie wiedział czemu to robi, wszak kilka gałek lodów to głupstwo, ale może odezwał się w nim dawny glina? Powolnym krokiem, zachodząc od tyłu zbliżył się do ławki, na której zasiadła nieznajoma. Następnie oparłszy się przedramionami o oparcie siedziska chrząknął usiłując zwrócić na siebie uwagę.
- Ykhm... Przepraszam, ale... Nie zapomniała pani zapłaci? - Zagadnął z lekkim, niezbyt nachalnym i w żadnym wypadku zaczepnym uśmiechem. Był przekonany, że całą sytuację da się szybko i bezproblemowo wyjaśnić.
Powrót do góry Go down
Amora

Amora


Liczba postów : 109
Data dołączenia : 16/07/2013

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Pią Maj 20, 2016 5:42 pm

To było naprawdę przyjemne. Spożywanie tego ziemskiego przysmaku jakim były lody sprawiały Czarodziejce nie lada przyjemność. Delektowała się różnymi smakami lodów, które przygotowała dla mniej sprzedawczyni. Niestety sorbet cytrynowy już zlizała, została tylko pistacja i whisky. W dodatku promienie Słońca sprawiały że deser szybko się rozpuszczał. Gdyby tylko miała możliwość zapanowania nad pogodą… Niestety. Było to aktualnie poza jej zasięgiem. Trzeba było po prostu się uwijać z lizankiem!
Wtedy też jej ponadprzeciętny umysł wychwycił obecność kogoś za jej plecami. Postanowiła zachować spokój. Jeden jej niewłaściwy ruch mógłby zdradzić jej wszakże boskie pochodzenie. Zapłata? Słysząc te słowa Amora zachichotała pod nosem. Następnie zalotnie odwróciła się spoglądając na mężczyznę stojącego za nią. Zatrzepotała kilka razy rzęsami oceniając aparycję nieznajomego. Nawet niezły.
- Miły Panie. Czy ja wyglądam na kogoś kto płaci za takie rzeczy? – spytała po czym założyła nogę na nogę. Jej mała czarna nieco się uniosła odsłaniając boskie nogi Czarodziejki. Wiadomo że robiła to specjalnie.
- Proszę spocząć – dodała po chwili wskazując miejsce na ławce obok siebie. Nie dobrze rozwiałoby się z kimś, kto ciągle stoi jej za plecami. Enchantress zawsze była skora do zawierania nowych, ciekawych, opłacalnych znajomości. Może akurat ta taką będzie?
Powrót do góry Go down
Toxin

Toxin


Liczba postów : 71
Data dołączenia : 26/07/2012

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Pią Maj 20, 2016 6:54 pm

- Miła Pani... - Paddy odruchowo, machinalnie wręcz przyjął manierę wypowiadania się nieznajomej, jednak czynił to w sposób lekki i w żadnym wypadku nie wymuszony czy też mający na celu obrazić kobiety.
- Myślę, że zwłaszcza ktoś taki jak Pani powinien zapłacić. - Dokończył spokojnie wystukując palcami rytm na oparciu ławki. Jego oblicze pozostawało spokojne, zaś na ustach nadal gościł lekki uśmiech. Znał ten typ kobiet - Kokietki, starające się oczarować wszystkich dookoła, obrócić cała sprawę w żart, zbagatelizować i ostatecznie poprowadzić rozmowę na inny tor  Klasyczny "Dryf". Niegroźne, zabawne i częstsze niż można byłoby przypuszczać, więc dlaczego jego symbiotyczny kombinezon zdawał się tak niespokojny? Nie był to typowy przejaw "Pajęczego Zmysłu", który alarmowa Patricka w sytuacjach zagrożenia. Był to dziwny rodzaj niepokoju, który targał jego partnerem. Najwyraźniej skafander nie polubił kobiety. Coś mu w niej nie pasowało, jednak Paddy nie wiedział co to mogło być i chwilowo zignorował wysyłane mu przez Symbiont sygnały.
Powoli usadowił się na wolnym miejscu obok nieznajomej. Przyjął luźna, nieformalną i niezobowiązującą pozycję. Lekko pochylony, zgarbiony opierając łokieć na kolanie, podbródek zaś na wewnętrznej stronie otwartej dłoni. Cały czas przyglądał się dziewczynie swoimi szarymi oczyma.
- Nie wierzę, że te kilkadziesiąt centów stanowi problem dla takiej kobiety... - Kontynuował przyjaźnie. Jego temperament nie pozwalał mu na przyjęcie w zaistniałej sytuacji bardziej stanowczej postawy. Lody to głupstwo, jednak chodziło o zasady. Nie miał zamiaru dać się zwieść. Owszem, była atrakcyjna ale Mulligan miał żonę, syna i... Zupełnie NIEpoukładane życie.. Ale to nie miało znaczenia. Jego uczucia do Giny w niczym się nie zmieniły ani nie osłabły. Rozstanie było jedynym możliwym sposobem by chronić ją i małego Eda.
- To głupstwo, a uregulowanie należności to też ledwie chwila. - Zapewnił lekko, niemal niezauważalnie wzruszając ramionami.
Powrót do góry Go down
Amora

Amora


Liczba postów : 109
Data dołączenia : 16/07/2013

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Sob Maj 21, 2016 12:01 pm

Kiedy mężczyzna usiadł tuz obok wtedy dopiero Czarodziejka mogła mu się w pełni przyjrzeć. Obejrzała go dokładnie od góry do samego dołu zwracając uwagę na co ważniejsze partie ciała, takie jak twarz, ramiona, dłonie i kilka innym spraw. Facet o miłej aparycji, trzeba było przyznać. Było na czym oko zawiesić. W dodatku wyglądał na dojrzałego, miła odmiana.
- Niby dlaczego akurat JA miałabym zapłacić? – spytała akcentując słowo kluczowe. Że niby co o tym stanowiło w mniemaniu mężczyzny? Przecież nie miała nawet przy sobie torebki! Obsługa telefonu to dla niej nie lada wyzwanie a co dopiero załatwianie tak przyziemnych potrzeb jak zakupy. Operowanie walutą nigdy nie należało do jej obowiązków. Zawsze bowiem dostawała wszystko to, o czym zapragnęła na pstryknięcie palcem a jedyną zapłatą był wymuszony, sztuczny uśmiech.
- Nie mam nawet torebki przy sobie! Poza tym ta Pani nie wyraża niezadowolenia z tego powodu. – wspomniała wskazując na koniec na kobietę w okienku, która nadal z szerokim uśmiechem sprzedawała lody. Przecież Enchantress nie jest złodziejką! Może posiąść największe skarby tej planety a koleś rzuca się o kilka marnych monet? Nie przesadzajmy.
- Może Pan wybawić damę z opresji i uregulować rachunek za mnie – puściła mu oczko odrzucając włosy do tyłu i odsłaniając dekolt. O tak! Doskonale wiedziała co robić żeby mężczyźni jedli jej z ręki.
Powrót do góry Go down
Toxin

Toxin


Liczba postów : 71
Data dołączenia : 26/07/2012

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Sob Maj 21, 2016 8:00 pm

Paddy "ehnął", a może jedynie wypuścił głośno powietrze z płuc. Kobieta zdecydowanie nie należała to tych pokornych, które łatwo dawało się przekonać czy obłaskawić w dowolnym tego słowa znaczeniu. Właściwie Mulligan nie powinien spodziewać się niczego innego...
- Dobrze, więc wyjaśniam... - Ponownie lekko wzruszył ramionami, po chwili wyprostował się opierając plecami o oparcie ławki i również założył nogę na nogę.
- Osoba o pani prezencji... - Zaczął, jednak szybko urwał decydując się swoje przemyślenia ubrać w nieco inne słowa.
- Osoba z klasą i gustem, dobrą prezencją... Raczej nie cierpi na brak gotówki. - Zasugerował nie spoglądając w kierunku dziewczyny. Jego wzrok spoczywał w tym momencie na stoisku z lodami, z którego pochodził deser ściskany w dłoni nieznajomej.
- I owszem, widzę że nie ma pani torebki. - Uśmiechnął się lekko potakując skinieniem głowy.
- Jednak tym bardziej mnie to dziwi. Kobieta bez torebki? Do tego kobieta, która mimo braku wspomnianego dodatku i jego zawartości czyli choćby portfela decyduje się na zakupy. - Patrick przeciągnął się leniwie unosząc wyprostowane ramiona nad głowę.
Tak naprawdę, prawdopodobnie odpuściłby już jakiś czas temu, zrezygnował - Nie był policjantem. Już nie. No i to zdecydowanie nie była jego sprawa, jednak sama postawa kobiety go zaintrygowała i zaciekawiła. Jej pewność siebie i ciekawy, niecodzienny sposób wypowiadania się. Prawdopodobnie właśnie to skłoniło go do kontynuowania konwersacji.
- Odpowiadając na Pani kolejne pytanie - Owszem, pewnie mógłby uregulować ten rachunek. Jak już ustaliliśmy nie jest to duża kwota. - Oświadczył, katem oka zerkając na demonstracyjne odsłonięty dekolt. Cóż... Ładny... Ale jego nie było można kupić takimi zagraniami. Był na to chyba za stary i zbyt poważny. Kawałek odsłoniętego ciała nie robił na nim wrażenia jak na jakimś uczniaku z college'u. Szybko oderwał wzrok od biustu skupiając swoją uwagę na twarzy rozmówczyni.
- Jednak zaryzykuję pytanie - A gdzież to zapodziała pani torebkę? - Drążył. Sam nie wiedział czemu, ale robił to.
Powrót do góry Go down
Amora

Amora


Liczba postów : 109
Data dołączenia : 16/07/2013

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Sob Maj 21, 2016 8:57 pm

W trakcie tej krótkiej chwili, kiedy rozmawiali kobieta poczyniła pewne spostrzeżenia. Mężczyzna nie czuł się onieśmielony. Zazwyczaj śmiertelnicy ślinili się i odejmowało im mowę na sam widok Czarodziejki. To więc nie lada ciekawe, że mężczyzna był w stanie pozostać ciągle przy zdrowych zmysłach. Choć w sumie kobieta nie uciekła się jeszcze do żadnych magicznych sztuczek. Jeszcze…
- Ma Pan rację. Zapłacę. – powiedziała po czym odeszła na moment i podeszła do okienka pstrykając palcem. Ludzie ponownie niczym w transie się rozstąpili a Enchantress podeszła do sprzedawczyni. Odwróciła twarz tak aby jej nowy kolega tego nie widział. Postanowiła wykorzystać swój ogromny talent i wynagrodzić kobietę za ten przepyszny deser. Po jej policzku spłynęła łza którą od razu otarła. Na jej palcu zaś łza zamieniła się w piękny, sporych wielkości diament. Sięgnęła ręką i włożyła kamień sprzedawczyni w kieszonkę fartuszka. Puściła oczko po czym odeszła a ludzie ponownie wrócili do klasycznego zakupowania lodów, zaś sprzedawczyni chyba nie była świadoma co spoczywało w jej kieszeni.
Wróciła do ławki, na której spoczywał kolega Nieznajomy. Stanęła naprzeciw i podparła się dłońmi na zgrabnych biodrach.
- Co do mojej torebki. Długa historia. Może opowiem ją Panu przy obiedzie? Panie… - wydukała po czym zrobiła pauzę ponieważ nie miała pojęcia jak mężczyzna ma na imię. Wyczekiwała w tej pozycji aż facet w końcu zajarzy i się przedstawi. Choć w sumie mogłaby z łatwością wyczytać to z jego myśli. Wolała jednak tego nie robić bez potrzeby.

Z karty wynika, że zdolności Twojej postaci to telepatia, telekineza, lewitacja, teleportacja, iluzje, a także zaklęcia wpływające na uczucia ludzkie. Do tego dochodzą moce wynikające z rasy, czyli te fizyczne - siła, szybkość, wytrzymałość i tak dalej. Przemiany łez w diamenty nie ma wśród tych pozycji. Najbliższa byłaby chyba iluzja, by tylko sprawić takie wrażenie.
~ Loki


Umiejętności Enchantress to szeroko pojęta magia a nie tylko wymienione zdolności. Ktos po prostu źle napisał tą KP i wymaga to zmiany.
~ Amora


Ostatnio zmieniony przez Amora dnia Nie Maj 22, 2016 10:43 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Toxin

Toxin


Liczba postów : 71
Data dołączenia : 26/07/2012

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Nie Maj 22, 2016 6:25 am

Mulligan ze zdziwieniem patrzył jak nowo poznana kobieta przyznaje mu rację, choć ledwie chwilę temu uparcie twierdziła, że nie ma jak zapłacić. Paddy z zaciekawieniem malującym się na jego niedogolonym obliczu odprowadził kobietę wzrokiem, aż do stoiska z lodami, gdzie poświęciła kilka chwil sprzedawczyni. Z miejsca, w którym zasiadał Patrick nie widział co robiła dziewczyna i mógł obserwować jedynie jej plecy, jednak trwało to ledwie chwilę, po której nieznajoma wróciła stając przed detektywem w dość swobodnej pozycji.
Propozycja, którą złożyła mu blondynka zaintrygowała mężczyznę i zaskoczyła. Historia z torebką? Bardzo sprytny manewr. Pretekst dobry jak każdy inny, ale tak - Mógł poświęcić kilkadziesiąt minut na obiad. I tak zaczynał odczuwać głód, a od kiedy wyprowadził się od żony rzadko miewał okazję zjeść coś, co choć odrobinę przypominałoby porządny posiłek. Na nadmiar towarzystwa również nie narzekał (Oczywiście nie licząc jego symbiotycznego kompana). Były policjant z lekko uniesionymi brwiami zerknął na zegarek spoczywający na jego lewym nadgarstku.
- Zgoda... - Odpowiedział powoli podnosząc się z ławki, a jego partner zdawał się szaleć w niemym proteście. Paddy zupełnie nie rozumiał czemu. Spotkanie miało mieć charakter zupełnie niezobowiązujący - Od odskocznia od szarej i zupełnie nieciekawej rzeczywistości, dlaczego więc Symbiont tak bardzo chciał go odwieść od tego pomysłu?
- Patrick Mulligan. - Przedstawił się wreszcie dość swobodnie wsuwając dłonie do kieszeni spodni.
- A pani..? - Zagadnął mając nadzieję poznać imię osoby, z którą będzie spędzał to popołudnie. To z pewnością ułatwiłoby prowadzenie konwersacji i nieco rozluźniło atmosferę.
Powrót do góry Go down
Amora

Amora


Liczba postów : 109
Data dołączenia : 16/07/2013

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Nie Maj 22, 2016 11:37 am

Wszystko układało się tak jak chciała. Pojawił sie rycerz, z którym będzie mogła spędzić popołudnie. W innym wypadku uwiodłaby po prostu jakiegoś bogacza na ulicy. Tym razem jednak padło na Patrick'a. Nie wyczuła ażeby kłamał toteż miał zapewne dobre zamiary. Ahh Ci naiwni ludzie. Zgodził sie jednak jej towarzyszyć i zabierze ją na obiad! To się liczyło. Gdzieś czytała, że to "randka" czy coś takiego. Nie do końca rozumiała te ziemskie zwyczaje. Cały czas się jeszcze uczyła.
- Super! To gdzie mnie Pan zabiera? - powiedziała po czym wzięła mężczyznę "pod rękę". Widziała że zakochane parki w ten sposób spacerują sobie po ulicach, nie chciała być gorsza. Ten dzień mógł skończyć się na serio nieźle. Kto wie gdzie ich poniesie. W było dopiero lekkie popołudnie.
Miała tylko nadzieję, że facet nie będzie próbował się wymigać tylko dlatego, że on stawia! Przecież ona była bez torebki. Jak w takim wypadku miałaby zapłacić? No niestety tym razem meżczyzna pokrywa wszelkie koszty. Oby tylko nie zaproponował przydrożnej jadłodajni. Tego Czarodziejka by nie zdzierżyła. W Asgardzie przyzwyczajona była do królewskich posiłków i obsługi godnej samego Odyna. Na Ziemi nie spotkała jeszcze nikogo o tak wysokiej randze. Czekała więc na propozycję Patrick'a.
-Am... Amelia - wydukała na koniec. Prawie zapomniała sie przedstawić.
Powrót do góry Go down
Doctor Strange

Doctor Strange


Liczba postów : 150
Data dołączenia : 13/08/2012

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Nie Maj 22, 2016 5:29 pm

Zaparkował samochód przy krawężniku po czym powoli z niego wysiadł. Miał na sobie czarny, długi płaszcz więc nikt nie był w stanie dostrzec kolorowego uniformu maga pod spodem. Już wcześniej jadąc samochodem wyczuł magiczną obecność w tym miejscu. Teraz się to tylko nasiliło.
Dostrzegł piękną kobietę w czarnej sukience i mężczyznę w jej towarzystwie. Na pierwszy rzut oka wyglądali niczym para. Ona, trzymająca go pod rękę. Nic podejrzanego, gdyby nie fakt silnej magicznej aury roztaczanej przez ową kobietę. Stephen od dawna nie czuł czegoś podobnego. Zupełnie jakby nie była człowiekiem. Należało w tym przypadku zachować wszelkie środki ostrożności.
- Potrzebuję twojej pomocy. - kobieta mogła usłyszeć te słowa w swojej głowie. Pewnie doskonale wyczuje skąd pochodzą. Musiał jakoś zwrócić na siebie uwagę. Nie mógł po prostu teleportować się na środku ulicy bądź zlecieć z nieba. Wywołałby panikę. Nie chciał nikogo wystraszyć, tymbardziej kobiety, która mogłaby mu pomóc. Czekał tylko aż nawiąże kontakt wzrokowy.
- Jestem Stephen. Wiem też kim Ty jesteś. - kolejne słowa telepatycznie przesłał do umysłu kobiety. W ten sposób chciał przejść od razu do sedna bez zbędnych ceregieli. Czas ich gonił.
Powrót do góry Go down
Toxin

Toxin


Liczba postów : 71
Data dołączenia : 26/07/2012

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Nie Maj 22, 2016 6:23 pm

Kobieta bardzo entuzjastycznie zareagowała na odpowiedź Paddyego i nie czekając ani chwili złapała go pod rękę. Mulligan nie zdążył nic powiedzieć, nie zdążył zaprotestować ani się odsunąć - Głównie dlatego, że nie spodziewał się takiej bezpośredniości, która niekoniecznie była mu na rękę. Dziewczyna najwyraźniej źle odczytała jego intencje. Zgodził się jedynie zjeść razem z nią obiad. Mógł za niego zapłacić, owszem ale w żadnym wypadku nie liczył na nic więcej i nie chciał niczego więcej.
Patrick odsunął lekko głowę ściągając brwi i chrząknął stremowany, nie wiedząc jak powinien się był zachować. Kombinezon szalał... Nie podobało mu się to i to bardzo. Cóż... Zaczynam podzielać jego opinię, ale nie chciał zachować się obcesowo. Wyrwanie ramienia z uścisku nie wchodziło w grę, choć miałby na to ochotę.
- Amelia..? - Powtórzył powoli za blondyną cały czas uważnie się jej przyglądając.
- Ładnie... - Zdecydował się dodać, głównie dlatego, że tak wypadało. Obecnie nie były mu w głowie ani flirty, ani romanse. Tak naprawdę te dwie rzeczy nigdy nie były mu w głowie.
Musiał jakoś to przetrwać. Godzina, może półtorej i powinno być po wszystkim. Tylko pojawił się kolejny, dość oczywisty problem, a mianowicie: Gdzie miał ją zabrać. Paddy ze skupieniem zaczął rozglądać się po okolicy. Jego wzrok spoczął na prostym, białym kontenerze, który przerobiono na prostą i obskurną budkę z hamburgerami. On sam stołował się w tego typu lokalach często. Głównie dlatego, że nie miał wyszukanego smaku, a mógł zjeść tam tani, szybko i do syta, jednak tą możliwość szybko odrzucił. Kobieta u jego boku niestety ewidentnie należała do tych, które ceniły luksus. Mulligan go nie pożądał.
- Tak, cóż. - Zadumał się na głos bez udawanego zażenowania wsuwając wolną dłoń do kieszeni spodni. Ta zacisnęła się na niej znacząco.
- Nie znam okolicy. - Wyznał nadal wodząc wzrokiem dookoła.
- Nie bywam tutaj zbyt często, ale myślę że coś znajdziemy. - Wybrnął z sytuacji możliwie dyplomatycznie. Musiał improwizować. Jakoś to będzie.
Powrót do góry Go down
Amora

Amora


Liczba postów : 109
Data dołączenia : 16/07/2013

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Nie Maj 22, 2016 7:14 pm

No to teraz miało się dopiero zacząć. Kolacja, bajerka, uwodzenie a potem wypad. Zazwyczaj tak bywa z wiekszością facetów, z którymi spotykała się Amora. Chyba żaden nie zrobił na niej tak oszałamiającego wrażenia, żeby się posikała ze szcześcia. Zresztą takich uczuć juz dawno sie wyzbyła. Teraz traktowała pobyt na Ziemi jako zabawę, niewinną grę.
Widząc jednak jak chłopczyna spogląda w kierunku przydrożnej budy z kanapkami róznego rodzaju lekko się skrzywiła. Nie o takim posiłku marzyła. Czego w sumie sie spodziewała? Meżczyzna nie nosił złota na szyi czy dłoniach, nie przyjechał tu zajebiaszczym samochodem więc pewne należał do średniej klasy. Należało jak najszybciej się wycofać. W dodatku usłyszała głos w swym umyśle. Tego tylko brakowało. Dostrzegła nieznajomego faceta w płaszczu po drugiej stronie ulicy i ponownie usłyszała kilka słów w głowie. Puściła więc Patrick'a i cofnęła się kilka kroków.
- Właśnie sobie przypomniałam, że miałam jeszcze cos zrobić. - powiedziała do nowo poznanego meżczyzny. Cała ta sytuacja jej się bardzo nie podobała.
- Na pewno jeszcze będzie okazja aby zjeśc razem obiad - dodała po czym pomachała mu na pożegnanie i pospiesznie odwrociła się idąc chodnikiem.

- Czego chcesz?
- również była telepatą więc spytała nieznajomego tą samą drogą, którą on ją zaczepił. Maszerowała dość szybko kątem oka obserwując co robi mężczyzna w płaszczu.
- Nie zrobiłam nic zlego... Jeszcze. - dodała po chwili skręcając w ślepy zaułek, których w Nowym Yorku było mnóstwo. Weszła wgłąb ponieważ normalni ludzie zazwyczaj tędy nie chadzają. Będzie mogła w spokoju pogadać ze swoim prześladowcą. Facet nieźle ją zdenerował.
Powrót do góry Go down
Doctor Strange

Doctor Strange


Liczba postów : 150
Data dołączenia : 13/08/2012

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Nie Maj 22, 2016 8:13 pm

No na pierwszy rzut oka widać było, że kobieta poczuła się niekomfortowo skoro ktoś mącił jej w głowie a ona nie była w stanie go zlokalizować. W końcu jednak wszystko się wyjaśniło. To Stephen odziany w ciemny płaszcz próbował się z nią dogadać. Niestety jak to zazwyczaj z babami bywa, ciężko mu szło. Ta niespodziewanie zaczęła się oddalać toteż Czarodziej bez zastanowienia ruszył za nią. Włożywszy ręce w kieszenie płaszcza i pośpiesznym krokiem śledził nieznajomą. Ta jak się okazało też znała tajniki magii umysłu skoro była w stanie mu odpowiedzieć.
Wszedł za nią w ciemny, wąski zaułek rozglądając się uważnie. Przecież to logiczne, że specjalnie go tu sprowadziła. Pewnie nie lubiła rozmawiać na tematy odbiegające od tych przyziemnych, na oczach innych. Zbliżył się powoli do kobiety próbując wybadać jej intencje.
- Równowaga pomiędzy światami została zachwiana. Potrzebna mi twoja pomoc. Zresztą. Nie tylko twoja. - rozpoczął i zrobił w tym miejscu pauzę. Ciekaw był jak nieznajoma zareaguje na te kilka informacji. Śmiechem? Strachem? Póki nie skontaktuje się z Avengersami musi postępować wedle własnego planu. Ale moment... Przecież póki co nie miał żadnego planu!
Powrót do góry Go down
Toxin

Toxin


Liczba postów : 71
Data dołączenia : 26/07/2012

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Pon Maj 23, 2016 9:36 am

Mulligan sapnął z wyraźną ulgą kiedy dziewczyna uwolniła go ze swojego uścisku twierdząc, że właśnie sobie o czymś przypomniała. Paddy przypuszczał, że to perspektywa odwiedzin w budce z hamburgerami przepłoszyła Amelię. Tak właśnie pomyślał, jednak nie mógł też oprzeć się wrażeniu, że kobieta w jednej chwili zmieniła się lekko. Oczywiście nie wizualnie, bowiem jej aparycja pozostawała nadal nieskazitelna i perfekcyjna. Chodziło raczej o jej zachowanie. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że drgnęła nerwowo. Jedynie przez sekundę, ale jednak... Może było to przewrażliwienie, czy też skrzywienie zawodowe, ale odprowadzając wzrokiem swoją niedawną towarzyszkę nadal tkwił w przekonaniu, że coś się stało. Oddalała się dość szybko, a swoje kroki skierowała w stronę mało zachęcającego zaułka. To zdawało się... Podejrzane delikatnie mówiąc. Czego taka osoba jak ona miałaby szukać w tak nieprzyjemnej, obskurnej i niekoniecznie bezpiecznej norze?
Mulligan stał przez dłuższą chwilę z rękoma skrzyżowanymi na piersi rozglądając się dookoła. Może kogoś dostrzegła? Kogoś, kogo spotkać nie chciała? Być może, jednak nawet jeśli tak było, to zlokalizowanie takiej osoby nie było możliwe. Na ulicy roiło się od ludzi wszelkiej maści i wyłowienie z tego tłumu tej jednej, która potencjalnie mogła przestraszyć Amelię nie mogło się udać.
- Nie podoba mi się to... - Westchnął detektyw dla odmiany opierając dłonie na biodrach.
Czy blondynce groziło jakieś niebezpieczeństwo? Jeśli tak, jeśli istniał choć cień szansy, że cokolwiek jej zagrażało to nie mógł tego zignorować. Tylko kilka minut, by upewnić się, że wszystko jest w porządku... Tylko kilka minut.
Patrick również udał się w zaciszne miejsce, pozostające poza wzrokiem ciekawskich. Przykucnął za sporym kontenerem na śmieci, a jego ubranie zafalowało, zabarwiło intensywną czerwienią i rozlało po powierzchni ciała formując tak charakterystyczny kostium, przypominający ten, który nosił Spider-Man.
Toxin podniósł się, przeciągnął, poruszył głową na boki, splótł palce wykręcając dłonie. Stawy strzeliły.
- No dobra... - Mruknął sam do siebie rozpoczynając wspinaczkę po ścianie budynku. Starał się trzymać w cieniu, pozostawać niezauważonym. Bezszelestnie pokonywał kolejne metry zmierzając w stronę dachu. Gdy wreszcie na nim stanął rzucił się biegiem w kierunku krawędzi przeciwległej do tej, na której dopiero co się znalazł. Właśnie stamtąd powinien mieć dość dobry widok na zaułek, w którym zniknęła kobieta. Miał zamiar przykucną na skraju budynku i przyjrzeć się dokładnie temu, co odgrywało się poniżej. Chciał upewnić się, że Amelia jest bezpieczna.
Nie minęło wiele czasu, gdy do rzeczonego zaułka wkroczyła jeszcze jedna postać - Szpakowaty mężczyzna odziany w długi płaszcz. Wyglądał... Zupełnie zwyczajnie. Trzeba było poczekać na dalszy rozwój wypadków.
Powrót do góry Go down
Amora

Amora


Liczba postów : 109
Data dołączenia : 16/07/2013

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Pon Maj 23, 2016 10:31 am

Kobieta stała z rekoma skrzyżowanymi na piersiach i tupała nerwowo nóżką. Westchnęła głęboko gdy facet pojawił się w uliczce. Ileż przecież można czekać!? Właśnie zepsuł jej randkę a teraz jeszcze ma czelnośc prosic o pomoc? Prychneła pod nosem unosząc jedną brew. Jego slowa brzmiały bardzo poważnie a ona jednak niespecjalnie się tym przejęła. Wymownie zaczęła oglądać swoje zadbane paznokcie prawej dłoni.
- Niby dlaczego miałoby mnie to obchodzić? - spytała z lekka pogardą w głosie. W sumie doskonale sobie radziła jako wolny strzelec i nigdy nie potrzebowała pomocy. Zmierzyła meżczyzne wzrokiem jednak płaszcz wiele zasłaniał.Trudno byłoby też wedrzeć się do jego głowy ponieważ był telepatą.
- Kim ty w ogóle jesteś żeby mnie zaczepiać?! Wiesz z kim rozmawiasz?! - podniosła nieco głos będąc już wkurzoną. Nie podobała jej się cała ta sytuacja. Mogłaby się równie dobrze czym prędzej stąd teleportować jednak wrodzona kobieca ciekawość kazała jej zostać i zbadać tę sprawę.
Powrót do góry Go down
Doctor Strange

Doctor Strange


Liczba postów : 150
Data dołączenia : 13/08/2012

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Pon Maj 23, 2016 10:49 am

Stephen wolał pozostać spokojny i opanowany. Gdyby zbyt emocjonalnie podszedł do sprawy jeszcze by się pokłócili. Ahh te baby! Nie polecam. Pokręcił przecząco głową i westchnął głośno na znak rozczarowania. Kobieta stawiała nieco oporu co wcale nie ułatwiało zadania, które zleciła mu Magik. Zmarszczył brwi słysząc wyrzuty i szczęka prawie mu opadła, słysząc słowa kobiety.
- Pytanie czy Ty wiesz kim Ja jestem... - powiedział zrzucając płaszcz z pleców, pod którym ukrywał pelerynę i cały swój strój. Oko Agamotto błysnęło jasnym światłem po czym przygasło. Teraz kobieta mogła w pełnej okazałości przyjrzeć się Strange'owi. Ten przez chwilę tak stał po czym ruszył powolnym krokiem w stronę kobiety.
- Stephen Strange, Supreme Sorcerer on Earth - przedstawił się już tym razem tak aby dotarło do tej kobiecej główki z kim rozmawia. Nie chciał zabierać jej ze sobą siłą. To nie było w jego stylu. Potrzebował jednak sporej siły mistycznej a od kobiety biła silna aura.
- Z daleka wyczułem twoją silną magiczna aurę. - dodał tylko na koniec. Uświadomił kobiecie, iż wie, że ta jest czarodziejką. W końcu mogli porozmawiać jak równy z równym.
Powrót do góry Go down
Amora

Amora


Liczba postów : 109
Data dołączenia : 16/07/2013

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Pon Maj 23, 2016 11:08 am

Amora odrzuciła falujące włosy do tyłu. Przyglądała się nieznajomemu cały czas. Była w sumie nawet gotowa żeby mu przyłożyć, jeżeli nie wyjaśni tej sytuacji. Zrzucony płaszcz jednak wiele zmienil. Szybki rzut oka i domyślała się z kim rozmawiała. W świecie Czarodziejów i Czarodziejek artefakty, które posiadał ten mężczyzna były doskonale znane. W dodatku gdy tylko usłyszała jego tytuł jej podejście całkowicie się zmieniło. Złagodniała ponieważ potyczka z kimś tego pokroju mogła się źle skończyć.
- Amora... Z Asgardu. - wydukała nieco zawstydzona. Wcześniej naskakiwała na niego a teraz była potulna i uległa. No cóż! Kobieta zmienną jest! Poza tym spotkanie takiej osobistości mogło jej wyjść na dobre. Ona mu pomoże, on jej sie odwdzięczy w należyty sposób. W innym wypadku pozna gniew wykorzystanej kobiety. Wtedy nawet jego czary mu nie pomogą.
- Masz rację. Jestem jedna z najpotężniejszych Czarodziejek Asgardu. - powiedziała po czym pstryknęła palcami a jej strój zmienił się nieco. Mała czarna przeistoczyła się w zielony kostium, zaś na glowie pojawił się szafirowy diadem. Skoro już Stephen przedstawił się w tak oficjalny sposób, Amora nie chciała odstawać. Stała tak przez chwilę po czym również dała kilka kroków do przodu aby móc przyjrzeć się amuletowi spoczywającemu na szyi Czarodzieja.
- Więc w czym problem? - spytała zwracając się ponownie do niego i patrząc mu prosto w oczy. Wcześniej coś tam pitolił o zachwianej równowadze, jednak niespecjalnie go wtedy słuchała.
Powrót do góry Go down
Toxin

Toxin


Liczba postów : 71
Data dołączenia : 26/07/2012

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Pon Maj 23, 2016 11:16 am

Toxin z zaciekawieniem przyglądał się przedstawieniu chłonąc je całym sobą niczym gąbka wodę. Nada trwając w przykucu, oparłszy podbródek na pięści patrzy... Patrzył z wyjątkową uwagę, ale też słuchał. Wymiana zdań pomiędzy Amelią a dziwnym, szpakowatym nieznajomym brzmiało dość kuriozalnie, jednak apogeum tego cyrku miało dopiero nadejść. Kiedy mężczyzna odrzucił płaszcz, oczom Paddyego ukazał się prawdopodobnie najcudaczniejszy strój jaki kiedykolwiek widział. Ta peleryna, ten kaftan, ta brosza! Najwyższym wysiłkiem woli powstrzymał się od gwizdnięcia wyrażającego w równej mierze zdziwienie jak i zainteresowanie.
Przynajmniej czegoś się dowiedział - Przybysz nazywał się Stephen Strange i jak sam twierdził był... Cóż... Czarodziejem. Patrick sceptycznie uniósł brwi, jednak potencjalny, postronny obserwator nie mógłby tego dostrzec z powodu symbiotycznego kostiumu, którego częścią była oczywiście maska zasłaniająca oblicze detektywa.
Kiedyś być może zechciałby wysłać dziwaka do szpitala psychiatrycznego, jednak od kiedy związał się z symbiontem zdążył zobaczyć taka ilość dziwnych rzeczy i zjawisk, że obecnie był skłonny uwierzyć we wszystko.
Dziewczyna nie wydawała się przestraszona, a wręcz przeciwnie - Jej postawę cechowała duża pewność siebie, podirytowanie i coś, co mógłby uznać za zniecierpliwienie. To było naprawdę interesujące. Co więcej pan Dziwny napomknął coś o magicznej aurze, która rzekomo otaczała blond piękność. Jeśli faktycznie tak było, to w takim razie Toxin był wyjątkowo niezdolny jeśli chodziło o odczytywanie tego typu informacji. Z drugiej zaś strony, dlaczego miały się tego domyślić? Jedyny kontakt z magią jaki miał to ten na pokazie magicznych sztuczek w jego dziesiąte urodziny, a ograniczał się on do wyciągania królika z kapelusza.
Mulligan poruszył się nieznacznie przysuwając bliżej krawędzi by poszerzyć sobie pole widzenia. Miał jedynie nadzieję, że z tego spotkania nie wyniknie jakaś awantura, choć wszytko wskazywało na to, że może tak właśnie się to potoczyć.
Tak więc Amelia była Amorą, a może odwrotnie? Tak naprawdę było to bez znaczenia. Mimo intensywnego przeszukiwania zakamarków pamięci nie potrafił na mapie świata umiejscowić Asgardu. To było gdzieś w Europie? Prawdopodobnie koło Rumunii... To tłumaczyłoby ten dziwny sposób wypowiadania się.
Powrót do góry Go down
Doctor Strange

Doctor Strange


Liczba postów : 150
Data dołączenia : 13/08/2012

Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1Pon Maj 23, 2016 11:58 am

Widząc prawdziwe oblicze kobiety Stephen delikatnie się uśmiechnął. Trzeba było przyznać, że była jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie w swoim życiu spotkał. Ale charakterek to miała, totalna żyleta! Widział, że w końcu jednak zmieniła podejście do sprawy. Wtedy odetchnął z ulgą i mógł przejść do tego co najważniejsze!
- Kilka godzin temu w moim domu pojawiło się okno miedzywymiarowe stworzone przez niejaką Magik. Powiedziała, że ten świat został sfałszowany oraz że równowaga pomiędzy naszą rzeczywistością i jej została zachwiana. Wszystko niestety przez coś lub kogoś po naszej stronie. Kazała więc zebrać mi kilka źródeł mistycznej energii. Muszę również udać się z tym do Avengers. W końcu oni jako drużyna stanowią jedną z najpotężniejszych sił na świecie. Między innymi dlatego też zjawiłem się tutaj. - powiedział i w tym momencie wyciągnął mapę z kieszeni płaszcza. Czerwone kropki zrobione krwią wskazywały miejsca wykrycia mistycznej energii w mieście. Jedna z nich była w miejsc, w którym oni teraz się znajdowali. To właśnie tak znalazł Amorę. Proste zaklęcie lokalizujące, przed którym raczej niewielu byłoby w stanie się ukryć.
- Byłbym niezwykle wdzięczny za twoją pomoc. Oczywiście wynagrodzę Ci to. Chociaż powinien to zrobić cały świat, który właśnie próbuję uratować. - dodał na koniec. Nie chciał marnować czasu dlatego pokrótce wyjaśnił o co chodzi. Mieli jeszcze kilka miejsc do zbadania. Schował mapę i zarzucił na plecy płaszcz. To jak? Idziemy?
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Ulice NYC - Page 16 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 16 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Ulice NYC
Powrót do góry 
Strona 16 z 24Idź do strony : Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17 ... 20 ... 24  Next
 Similar topics
-
» Ulice miasta
» Bronx - Ulice
» Ulice Kabulu
» Ulice Paryża
» Ulice Nowego Orleanu

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Jork-
Skocz do: