|
| Pokój dzienny | |
|
+18Luna Maximoff Quicksilver Rictor Scarlet Witch Thor Tony Stark Captain America Emma Frost Spider Woman Vision Sam Wilson Wonder Man Hawkeye Black Widow Summer Sasha Aristow Jane Foster Loki 22 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| | | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Nie Mar 10, 2019 12:46 pm | |
| We wszystkich komunikatorach, do których tylko Herbie miał dostęp, rozległ się nagle jego głos: -Uwaga, w ciągu najbliższych sekund Sentinele mogą ulec masowej awarii bądź eksplozji o nieznanej sile. Sugeruję, by osoby zdolne je wówczas odseparować spróbowały to zrobić, a wszyscy inni zadbali o utrzymanie od nich dystansu.
|
| | | Jessica Jones
Liczba postów : 67 Data dołączenia : 05/08/2016
| Temat: Re: Pokój dzienny Nie Mar 10, 2019 7:47 pm | |
| Detektyw nie znała władcy podwodnego królestwa równie dobrze jak Sue, czy niektórzy z obecnych członków Avengers i może nie miała pełnego obrazu sytuacji. Doświadczenie mówiło jej jednak, że za jego działaniami kryło się coś więcej niż tylko co rzucało się w oczy. Była pewna, że Namor nie przesiedział tego okresu „pokoju” bezczynnie. Coś planował. Coś dużego, a atak Sentineli i prośba o wsparcie ze strony Mścicieli mogła mu te plany nieco pokrzyżować. Albo wręcz przeciwnie, zadziałać na jego korzyść, gdyż odciągało uwagę wszystkich od czegoś innego. - Właśnie ze względu na tę ciszę i natychmiastową pomoc na twoim miejscu przyjrzałabym mu się bliżej i ze znacznie większą podejrzliwością. – odparła, ze swojej strony zamykając już ten temat, co doskonale zgrało się z przybyciem Carol. Podążyła za nią wzrokiem, biorąc kolejny łyk trunku czekała aż Invisible Woman znów podejmie się obowiązków gospodyni, co zgodnie z przewidywaniem nastąpiło za chwilę. - Wyglądasz jak gówno. – skomentowała obecny wizerunek i mowę ciała przyjaciółki. Widać było po niej ogromne zmęczenie i chęć rzucenia wszystkiego w diabły, ale też świadomość tego, że to jeszcze nie koniec. Jess nie była może we wcale lepszym stanie, ale z pomocą magicznego napoju z barku Starka powoli dochodziła do siebie. Przynajmniej w tej części czysto duchowej. Nie pozostało jej czekać aż jej towarzyszki dopełnią formalności, a Carol nie da znaku, że mogą wreszcie przejść do sedna. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Pokój dzienny Sro Mar 13, 2019 11:44 am | |
| Taka chwila była potrzebna Carol. Kobieta dość szybko zareagowała na gest ze strony Susan. Nie wyrwała się, nie przesunęła. Odciągnęła jedynie dłonie od swojej twarzy, aby w końcu spleść je ze sobą. — Poproszę. Pozwoliła sobie na odetchnięcie. Tak, jakby obawiała się, że zaraz i na to zabraknie czasu. Ostatnio ciągle odnosiła takie wrażenie i gdyby nie fakt, że wszystkie te sprawy potrzebują jej zaangażowania, już dawno wylądowałaby w łóżku lub na siłowni. Jak nie odsypiałaby tego, co ją męczy, to po prostu wyżywałaby się na workach treningowych. Potem zmieniała na nowe, jeszcze niezniszczone. Nie mogła myśleć o tym - choć było to niesamowicie kuszące - aby w tej chwili sobie odpuścić. Co i rusz obiecywała sobie, że da spokój z następną sprawą i niech ktoś inny tym się zajmie. Wyrywała się jednak ochoczo, myśląc, że najwidoczniej wystarczająco nie odbębniła swoich win z dawien dawna. Spojrzała na Jessicę. Zaraz z piersi Carol wyrwało się parsknięcie zmieszane z prychnięciem. Najwidoczniej nie mogła zdecydować się na to, jaka reakcja będzie tą prawidłową. — Jak zwykle, urocza — skomentowała, posyłając przyjaciółce uśmiech. Mimo że czasem albo Danvers, albo Jones miała ochotę przywalić koleżance, to mimo wszystko blondynka ceniła sobie detektyw. Była spostrzegawcza i to nie było niczym dziwnym. Wystarczająco długo znała Mścicielkę, żeby móc odgadnąć, co ją trapi. Carol doceniała jej podsumowania, choć te niekiedy były zbyt dosadne. Ale inaczej to nie byłaby Jessica Jones, gdyby nie miała w sposób bezpośredni, ale prawdziwy, skomentować tego i owego Była już przyzwyczajona do takich zachowań i nie miała o to pretensji. — Jak powiem, że tak się czuję to nikogo nie zdziwię? — rzuciła w eter, nie oczekując odpowiedzi ani od Sue, ani od Jess. Lekko przeciągnęła się na kanapie, siadając wygodniej. Przesunęła dłonią po swoim udzie. Ponownie przez myśl przeszło jej, aby wziąć prysznic i się przebrać. — Dałam Pymowi tę torbę. Wspomniał, że wysokie promieniowanie gamma jest w stanie wyleczyć z wampiryzmu — Carol zmarszczyła brwi. Brzmiało to absurdalnie, ale w ostatnim czasie prawie wszystko było absurdalne. — Czego dowiedziałaś się na Brooklynie? Ledwo cię zrozumiałam jak się z tobą połączyłam. Gdy tylko skończyła pytanie, to cała trójka usłyszała komunikat sztucznej inteligencji Fantastycznej Czwórki. Danvers zerknęła w stronę Sue, a potem przesunęła spojrzenie do okien, jakby oczekiwała wybuchów czy innych znaków, które tylko wzbudziły w niej poczucie zobowiązania, że należy ponownie gdzieś polecieć. Miała nawet odruch, by to zrobić, mimo że wątpiła w to, aby zdążyły polecieć dalej. W końcu teren wokół Avengers Tower był zdecydowanie bezpieczniejszy. I niepokojąco opustoszały. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Pią Mar 15, 2019 9:04 pm | |
| Kiedy tylko Carol zareagowała - fizycznie i słownie - Sue od razu kiwnęła głową i podniosła się z miejsca, żeby wykonać drugi tego dnia kurs w okolice części barowej. Oczywiście w tym czasie wciąż utrzymywała w istnieniu tackę, na której stały napoje, ale pustą puszkę zabrała przy okazji ze sobą, aby namierzyć kosz na śmieci i ją do niego wyrzucić. Nie widziała sensu, by z tym zwlekać. A może po prostu działała odruchowo, przyzwyczajona do usuwania takich obiektów - nie tylko po sobie, ale i na przykład po bracie... Nieważne. Grunt, że już po chwili kobieta siedziała z powrotem na kanapie, oferując Ms. Marvel puszkę coli - wybraną ze względu na to, że posiadała kofeinę. Mało, bo mało, ale zawsze. Na robienie kawy nie miały teraz czasu, bo musiały w końcu przejść do rzeczy, a co prawda napój energetyczny byłby może pod tym względem lepszy, ale... Pod innymi zdecydowanie mniej zdrowy. Choć przy odporności Carol mogło to nie mieć znaczenia, to po co ryzykować? Podczas jej krótkiego spaceru, jej towarzyszki zdążyły już wymienić się pierwszymi uwagami, które Susan usłyszała, ale się do nich nie wtrącała; ot, jedynie uniosła kącik ust na tę rozbrajającą szczerość pani detektyw. Wróciła akurat na czas, by posłuchać o odkryciach doktora Pyma i z kolei przez nie zmarszczyła lekko czoło. Promieniowanie gamma jako lekarstwo na cokolwiek brzmiało... Cóż, przede wszystkim brzmiało na bardzo zły pomysł. Invisible Woman podejrzewała, że doktor Banner - gdyby ktoś go zapytał o zdanie - poparłby jej opinię całym sercem. Oraz prawdopodobnie potraktowałby pytającego sarkastyczną, pasywno-agresywną uwagą... Nie chciała przy tym być, jak on o tym usłyszy. Blondynka nie zamierzała się odzywać; skoro Carol zadała Jessice pytanie, to Sue przeniosła po prostu na nią wzrok, gotowa wysłuchać jej wyjaśnień... Tyle że przerwał im nagły komunikat Herbie'ego. Słysząc go, kobieta odruchowo wciągnęła powietrze w płuca, a jej spojrzenie praktycznie wystrzeliło w stronę okien, jak gdyby spodziewała się ujrzeć przez nie coś związanego z tą wiadomością... Choć oczywiście nie mogła, przynajmniej nie od razu, bo przecież teren wokół Avengers Tower został już przez nich wcześniej oczyszczony. Z tego wszystkiego jej koncentracja została na moment zaburzona, przez co obiekty ustawione na podstawce z jej pola siłowego zachwiały się wyraźnie, stukając o siebie wzajemnie i tym samym zwracając na siebie jej uwagę. Tylko i wyłącznie to pozwoliło jej na czas poprawić konstrukcję i je na niej utrzymać. W innym wypadku by spadły. -W kilka sekund nie zdążymy- odezwała się poważnie, wręcz z żalem, choć był to naprawdę wielki skrót jej obecnych przemyśleń. Musiałyby znowu otworzyć okno i wylecieć na zewnątrz, dopiero rozejrzeć się za najbliższymi Sentinelami... I co prawda ona sama mogłaby spróbować zakryć je barierą na odległość, ale już Carol czy Jessica musiałyby się do nich zbliżyć. Jak szybko by się nie przemieszczały, prawdopodobieństwo sukcesu było bardzo małe. Może zdążyłyby zobaczyć wybuchy - lub awarie - ale co komu po ich spojrzeniach? -Więcej pomożemy, jeżeli szybko ustalimy co z Brooklynem- dodała, ponownie zerkając na Jessicę, choć z jej głosu bez trudu dało się wyczytać niechęć i wahanie. Ociąganie. Nie lubiła się w taki sposób nie angażować, szczególnie w pomaganie komuś, ale w tym wypadku doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że tylko zmarnowałyby czas. Naprawdę zaplanowanie dalszych poczynań miało teraz więcej sensu. Podpowiadał jej to zdrowy rozsądek - i tylko uczucia nie chciały go do końca słuchać.
|
| | | Jessica Jones
Liczba postów : 67 Data dołączenia : 05/08/2016
| Temat: Re: Pokój dzienny Wto Mar 19, 2019 8:39 pm | |
| Nie udawała zaskoczenia, gdy usłyszała o potencjalnym leku na wampiryzm. Właśnie w tej chwili jeszcze bardziej ucieszyła się, że wzięła kilka tych torebek z tajemniczą substancją. Może na ich podstawie Hank i spółka zdołają znaleźć lepsze dla ogółu rozwiązanie. Ze swoją uwagą na ten temat musiała poczekać aż jej towarzyszki podejmą decyzję o ewentualnym podjęciu działań w związku z otrzymanym komunikatem. - Chcemy uratować Brooklyn przed wampirami, więc dajmy jego mieszkańcom raka. Proste i genialne. Banner pewnie by się z tym zgodził. – odezwała się wracając do tematu, gdy podjęto już decyzję. Nie trzeba chyba dodawać, że ton wypowiedzi wcale nie był pełen pochwały dla tego pomysłu. Po jednym z najtęższych umysłów tego świata spodziewała się czegoś więcej. Nawet jeśli miała to być teoria stworzona na szybko. - Przejdźmy do rzeczy. Zacznę nie po kolei. Od tego czego dowiedziałam się na końcu, chwilę przed naszą rozmową. Pojawił się nowy gracz. Przybył znikąd mając plan i środki, by go zrealizować. Zjednoczył w tym celu wszystkie wampirze klany, obiecując wyjście z cienia oraz zajęcie należnej im pozycji w świecie. Nowy Jork oraz sam Brooklyn podobno nie są przypadkowym celem. Z tego co wiem ten tajemniczy jegomość realizuje tu jakąś osobistą wendettę. Nie wiem o co dokładnie się rozchodzi, kim on jest, ani kto mu tak podpadł. – w tym momencie nastąpiła krótka pauza na kolejny łyk coraz lepiej smakującego trunku. Widząc, że zdołała już wypić całą zawartość szklanki, z automatu sięgnęła po butelkę, by dolać jeszcze trochę. Wykonując tą czynność wznowiła wypowiedź. – W zebraniu popleczników pomógł mu fakt, że najwyraźniej znalazł sposób na przyspieszenie i w pewnym sensie automatyzację procesu przemiany nieszczęśników w jego pobratymców. Służy do tego zawartość torby, którą przekazałaś Pymowi. Zielona substancja, którą trzymają w woreczkach na krew. Cała masa tego tylko w tym miejscu, w którym byłam. Zawiera sztucznie wytworzony odpowiednik enzymu, albo czegoś w tym stylu, który wampir normalnie przekazuje człowiekowi upijając z niego krew i który ostatecznie prowadzi do transformacji człowieka w krwiopijcę. Muszę przyznać, że sposób w jaki to wszystko przeprowadzają mi zaimponował. Wykorzystują kluby takie jak TBA, i zapewne również inne miejsca, do rozprowadzania tego świństwa i podawania go nieświadomym niczego imprezowiczom. Na jednego takiego natknęłam się wczoraj? Może przedwczoraj? W każdym razie było to zanim pojawiły się te chmury. Cały zakrwawiony, wysoka gorączka, nadludzka siła, ślady wkłucia na szyi… organizm jeszcze opierał się temu środkowi. Początkowo podejrzewałam MGH, ale to co wydarzyło się później zupełnie temu przeczyło. W każdym razie odstawiłam go do Metro-General, gdzie wkrótce zjawiło się SHIELD, a razem z nimi Pym. Przerwała spoglądając to na Carol, to na Sue i starając się ocenić, czy i w jakim stopniu nadążają za wszystkim o czym mówi. – Jakieś pytania do tej części, czy mogę kontynuować? – spytała. Na wszelki wypadek postanowiła nie rzucać kolejnymi informacjami dopóki nie dostanie takiego sygnału od obu kobiet. Wciąż miała jeszcze mnóstwo do przekazania. O tym co wydarzyło się od odnalezienia tego mężczyzny do wizyty w TBA. Kilka z tych szczegółów może okazać się przydatne, a skrótowe opisanie tych zdarzeń mogłoby skutkować pominięciem przez nią paru z nich. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Pokój dzienny Sro Maj 15, 2019 10:34 pm | |
| Chcąc nie chcąc, Carol musiała zgodzić się z Susan. Parę sekund niewiele by im dało, żeby odpowiednio zareagować. Ledwo udałoby im się opuścić piętro… Z kolei sprawa dotycząca Brooklynu była poważna i sam fakt, że wcześniej została zbagatelizowana, w jakimś stopniu wzbudzała w Danvers poczucie winy. Te jednak starała się nie okazywać. Zwłaszcza przy Jess, która z pewnością w ramach złośliwości chełpiłaby się czymś takim. Okraszając to licznymi, bezpośrednimi porównaniami. Spojrzała wymownie na przyjaciółkę, aby ta mogła zacząć całą opowieść i dać im możliwie jak najwięcej informacji. Jej brwi uniosły się znacząco, gdy zaczęła mówić o wampirach. Niby nie powinno nic dziwić, a działalność jako superbohaterowie zapewniała ich, że co dzień może spotkać ich coś nowego. I jak zazwyczaj niektórzy powinni się z tego cieszyć, tak sama Carol - oprócz rosnących nerwów - niezbyt szczególnie to popierała. Próbowanie czegoś nowego? Jasne, czemu nie. Wybijanie ze stawów i wyżycie się? Jasne, czemu nie. Bunt maszyn, piekło, łączące się światy? Z tym już ciężej było się pogodzić i zareagować na to jakoś optymistycznie. Pokręciła głową na pytanie Jessiki. Pytania wolałaby zostawić na później. Na razie skupiła się na tym, aby wszystkiego wysłuchać. Tym bardziej, że mogłaby wybić z rytmu, a to zdecydowanie było im niepotrzebne w tym momencie. Jednocześnie Carol zerknęła na Sue, bo może blondynka miała jakieś trafne pytanie, które chciała zadać detektyw. Napiła się, opierając swobodniej na kanapie. Rzuciła krótkim spojrzeniem w stronę okien, jakby miała nastąpić jakaś zmiana, ale zaraz wróciła uwagą do obecnych w pomieszczeniu kobiet. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Pon Maj 20, 2019 7:07 pm | |
| Susan uśmiechnęła się blado, gdy Jessica w trochę bardziej dosadny sposób ujęła jej własne myśli odnośnie takiego rodzaju leku - aż do powołania się na doktora Bannera włącznie. Co więcej, kobieta podejrzewała, że odczucia Carol musiały być całkiem podobne, nawet jeżeli ta nie wyraziła na głos swojej opinii. To jej zmarszczenie brwi, gdy przekazywała im informację, zdawało się mówić samo za siebie. Póki co pozostawało im chyba mieć nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy napromieniowanie sporej części miasta. Tyle że... Sue nie była do końca pewna czy ktokolwiek mógłby to teraz powstrzymać, gdyby taka decyzja została rzeczywiście podjęta. W końcu wiedziała o planie - praktycznie - wysadzenia Manhattanu w trakcie inwazji Chitauri lata temu... I o tym, że wówczas przeciwstawiał mu się Nick Fury. Co zrobiłaby na jego miejscu Maria? Albo raczej: co uczyniłaby obecnie w dość podobnej sytuacji? Bo może w jej głowie zysk wynikający z pozbycia się wampirów przeważyłby nad liczbą ofiar wśród mieszkańców Brooklynu. Invisible Woman odnotowała sobie w pamięci, aby później poruszyć tę kwestię, tak na wszelki wypadek. W tej chwili jednak blondynka postarała się skupić na opowieści Jessici, nawet jeżeli wyraz jej twarzy wciąż zdradzał niepokój i zamyślenie. O krwiopijcach wiele nie wiedziała, niestety, bo jej drużyna zajmowała się na ogół nieco innymi problemami, ale pamiętała, że Spider-Man miał z nimi kiedyś do czynienia... Albo przynajmniej z jednym. Nie była pewna, bo historia ta dotarła do niej trochę z trzeciej ręki. Tak czy siak, prawdopodobieństwo na to, iż chodziło o tego samego wampira było minimalne, więc większe korzyści przyniosłoby im pewnie skontaktowanie się z osobami na co dzień walczącymi z mistycznymi stworzeniami, a nie z Pająkiem. Albo... W ostateczności miała chyba jeszcze jeden pomysł - do którego sama nie czuła się przekonana. Nie zmieniało to faktu, że - plany czy nie - historia brzmiała przerażająco. Wampiry nie były uznawane za wielkie zagrożenie, nie w porównaniu do poważniejszych problemów, gdyż ograniczały je już same cechy ich rasy, w tym wrażliwość na słońce oraz kilkudniowy proces przemiany. Poza tym, Sue osobiście nie spotkała się jeszcze z tym, aby się zjednoczyły i zaatakowały całą armią. A teraz... Najwyraźniej ją w jakimś celu tworzyły. I dostosowały się do czasów. W tym wszystkim jeszcze jedno zwracało uwagę kobiety, więc kiedy Jessica dała im moment na pytania, w przeciwieństwie do Carol, Sue kiwnęła powoli głową. -Dwa. Ten... Nowy gracz. Przejął władzę, tak? Więc... Wie ktoś co się stało z Draculą? Przyznaję, że dużo mi o wampirach nie wiadomo, ale zdaje się, że on był ich przywódcą, czyli raczej nie jest zachwycony tą zmianą. No i druga kwestia- Susan zrobiła krótką pauzę dla podkreślenia zmiany tematu oraz własnego namysłu, jednocześnie marszcząc lekko czoło. Słyszała co nieco o wydarzeniach pod Metro-General, ale... Nie miała pewności, że zgrywały się w czasie z tym, o czym opowiadała im Jessica. Sprawy mogły być ze sobą niezwiązane. Tyle że ta wiadomość o promieniowaniu gamma jako leku... Blondynka bardzo by się zdziwiła, gdyby to był przypadek. -Ostatnio w okolicy Metro-General pojawiło się coś lub ktoś... Kogo lub co media okrzyknęły szalejącym Hulkiem. Nie zagłębiałam się w temat i oficjalne raporty, mignęło mi to tylko w telewizji, ale domyślam się, że doktor Banner nie miał wtedy gorszego dnia. A skoro mówisz o tym szpitalu i o doktorze Pymie w nim...- na tym kobieta poprzestała, pozwalając swoim rozmówczyniom samym wyciągnąć resztę - raczej oczywistych - wniosków. W tym przypadku nie zadała żadnego pytania, chciała jedynie usłyszeć ich opinie. Bo jeżeli tak się kończyło leczenie wampiryzmu promieniami gamma, to Sue na przykład zaczynała myśleć, że może wolała swoje szanse z krwiopijcami.
|
| | | Jessica Jones
Liczba postów : 67 Data dołączenia : 05/08/2016
| Temat: Re: Pokój dzienny Czw Cze 13, 2019 5:57 pm | |
| Sue nie skończyła jeszcze swojego pytania, gdy Jess sięgnęła do kieszeni, by po krótkiej chwili wyciągnąć z niej telefon. Odblokowała ekran, otworzyła ostatnio odebrane wiadomości i zaczęła przeglądać jedną z najświeższych konwersacji. Wraz z ostatnim wypowiedzianym przez Invisible Woman słowem, detektyw podniosła drugą rękę, w której trzymała teraz szklankę z whiskey, by z pomocą palca wskazującego i dość jednoznacznego gestu pokazać, że potrzebuje jeszcze paru sekund. Tak też było w rzeczywistości, bo już za chwilę obie kobiety mogły usłyszeć krótkie: - Mam. – Jones podniosła wzrok znad ekranu telefonu i zerknęła to na jedną, to na drugą blondynkę. – Na drugą z poruszonych kwestii mogę odpowiedzieć ze stuprocentową pewnością. – znów opuściła wzrok, by zaraz przeczytać treść jednej z otrzymanych od Night Nurse wiadomości: - „Problemy, szpital uszkodzony, pacjent niebezpieczny. Avengers już są…”. To właściwie ostatni raport na temat stanu tego mężczyzny, który otrzymałam. Jeśli więc w ostatnim czasie nie mieliście kilku incydentów w tamtych rejonach, to sprawa jest jasna. – zrobiła krótką pauzę na „uzupełnienie” płynów i zebranie myśli. Zaraz jednak ponownie zerknęła na towarzyszki i raz jeszcze podjęła temat. - Wiem do czego zmierzasz i choć nie mam pewności co do tego jak Pym starał się mu pomóc, to nie sądzę, by promieniowanie przyczyniło się do wzrostu agresji u chorego. Stwory które napotkałam z natury są dość wojownicze i łatwo poddają się impulsom. Jeśli mam strzelać, powiedziałabym, że to kwestia samej przemiany i dezorientacji nią spowodowanej. A także rodzaju wampira z jakim ma się do czynienia. – powiedziała, choć w jej głosie słychać było, iż nie jest całkiem co do tego przekonana. Wydawało jej się, że poruszała tę kwestię podczas rozmowy w klubie, lecz nie potrafiła przypomnieć sobie konkretnej odpowiedzi. A może właśnie tylko zdawało jej się, że dyskusja zeszła wtedy na te tory. - Zaś odpowiedź na pierwsze pytanie będzie krótka. Nie wiem. A w wersji dłuższej… Do tej pory nie byłam nawet świadoma tego, że wampiry nie są tylko wytworem czyjejś wyobraźni i w ten czy inny sposób żyją pośród nas. Powiedziano mi, że pojawił się ktoś nowy i prawdę mówiąc nie miałam ochoty wdawać się w szczegóły. Wiesz za to co mi przyszło wtedy do głowy? Żeby stamtąd spierdalać i cały ten bajzel zostawić do rozwiązania wam. Gdy tu skończymy, będziecie mogły same udać się do TBA i zaciągnąć języka na temat losów Draculi. – mogło to zabrzmieć trochę ostro i nieprzyjemnie, ale to właśnie tego komentarze były tym co niejako definiowało charakter Jessici i jej stosunek do otaczającego ją świata, i ludzi. W dodatku była zmęczona. A gdy była zmęczona, z czasem stawała się jeszcze bardziej wredna. Czego obie bohaterki mogą wkrótce doświadczyć na własnej skórze.
//sorry za zwłokę, ale totalnie wypadło mi z głowy, że to moja kolej ;) |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Czw Sie 15, 2019 5:01 pm | |
| Susan odchyliła głowę nieznacznie na bok, na moment przenosząc wzrok z pani detektyw na Avengerkę, a następnie z powrotem, lecz bez problemu dając tej pierwszej chwilę na... Znalezienie tego, czego najwyraźniej szukała w swoim telefonie. Blondynka zakładała, że musiało chodzić o coś związanego z tematem ich rozmowy, a nie o zupełnie przypadkowy przerywnik, o którym Jessica właśnie sobie przypomniała, w związku z czym w żaden sposób jej nie poganiała... I, jak się okazało, nie musiała. Głowa kobiety ponownie się wyprostowała, zaś jej czoło lekko się zmarszczyło, gdy wysłuchiwała treści odczytywanej wiadomości oraz komentarza samej Jessici. Chyba mogły już teraz uznać, że komuś zarażonemu wampiryzmem rzeczywiście zapewniono w szpitalu terapię promieniowaniem - i doprowadziło to do mutacji... Przez co obie te przypadłości jakoś się na siebie nałożyły? Sue odnotowała w pamięci, aby sprawdzić szczegóły tamtej akcji, szczególnie pod kątem zdolności i zachowania... Przeciwnika. Koniec końców istniały sposoby na dokonanie przemiany gamma, które nie tworzyły wściekłego niszczyciela i doktor Pym na pewno o nich wiedział. Chyba nie zaryzykowałby, gdyby posiadał inne opcje. Więc... Być może było właśnie tak, jak mówiła Jessica? Invisible Woman pokiwała powoli głową pod koniec jej wyjaśnień, głównie chcąc pokazać to, że rozumiała i akceptowała jej teorię... Tyle że na tym kobieta nie skończyła, bo przecież przed chwilą otrzymała jeszcze jedno pytanie. Także i teraz Sue słuchała jej w milczeniu, nie wcinając się z żadnymi uwagami. I... Nie dziwiła się, jeżeli miała być szczera. A przynajmniej nie temu pierwszemu, że o Draculi nic nie było wiadomo; do samej końcówki wypowiedzi Jessici posiadała już trochę mieszane uczucia, choć z drugiej strony nie mogła też powiedzieć, że ją za taką postawę oceniała. Mimo wszystko działała teraz jako detektyw, nie bohaterka. Zrobiła sporo. -To i tak był tylko luźny pomysł. Gdyby nawet przetrwał ten przewrót i teraz chciał się z nami dogadać, żeby odzyskać władzę, to z naszej perspektywy byłoby to trochę jak sprzymierzanie się z diabłem. Użycie jednego zła do zwalczenia... Obecnie większego- to powiedziawszy, Sue westchnęła cicho, po czym pokręciła przecząco głową, jednocześnie kierując też spojrzenie w dół. Mimo wszystko jak do tej pory Dracula nie sprawiał problemów na dużą skalę, a jeżeli tak, to ona osobiście nic o nich nie słyszała. Oczywiście istniała także opcja, że powstrzymywał go wówczas ktoś, kto po prostu nikomu nic o tym później nie powiedział... I nie byłaby to jedyna taka sytuacja... Ale z drugiej strony być może to właśnie Dracula wcześniej względnie kontrolował krwiopijców, aby niczego nie odstawiali? Brakowało im danych. -Myślę, że najpierw pewnie powinniśmy spróbować skontaktować się z osobami, które wiedzą o wampirach coś więcej. Tylko... Możemy mieć na to za mało czasu. Maria Hill wydaje się bardziej... Bezwzględna od Nicka. Mam nadzieję, że się mylę, ale... Mogłaby być skłonna zgodzić się na próbę z promieniowaniem. Jak sądzicie?- Susan naprawdę chciałaby teraz usłyszeć od którejkolwiek ze swoich rozmówczyń, że przesadzała. Może by ją to trochę uspokoiło. Tyle że z czysto strategicznego punktu widzenia poświęcenie części mieszkańców w celu zatrzymania - nazwijmy to - śmiertelnej zarazy... Brzmiało na dobry ruch. Istniały osoby, które by się na coś takiego zdecydowały; w to Sue nie wątpiła.
|
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Pokój dzienny Nie Sie 18, 2019 11:41 pm | |
| Nie udzielała się. Słuchała, jednak nie zadawała multum pytań i nie wtrącała się z jakimiś uwagami czy próbą zrozumienia wyjaśnień. Najwidoczniej nie miała z tym problemu, a to, co mówiła Jessica i o co pytała Sue - było wystarczające dla Carol. Nie chciała też bezsensownie przetrzymywać przyjaciółek, skoro każda z nich miała z pewnością co robić po całej akcji. Z innej strony można było to potraktować jako mechanizm obronny lub próba skupienia się na jednej sprawie. Zwłaszcza gdy Danvers doskonale wiedziała, że teraz dzieje się za dużo i nie jest w stanie tego ogarnąć. Nie chciała przyznawać się do tego na głos, mimo że pewnie każdy z obecnych i nie, a którzy są zaangażowani, wiedzieli o tym. Wówczas wypowiedzenie tego wszem wobec byłoby co najmniej jak przyznanie się do winy bądź też porażki. W końcu w jakimś stopniu kierowała się dumą, choć nieco absurdalną. Przenosiła spojrzenie na swoje rozmówczynie, zależnie od tego, która z nich się odezwała. Poruszyła ramionami. Przy okazji doszła do wniosku, że ciągle była spięta, jakby podświadomie przygotowywała się do tego, żeby wystrzelić z kanapy przez okno nad miasto. Przyjrzeć się panoramie i wyszukiwać kolejnych źródeł nagromadzających się problemów. Nie była w stanie nawet powiedzieć, kiedy to wszystko zaczęło się tak walić. Prawdę mówiąc to Carol nie wiedziała, gdzie spojrzeć, żeby nie natknąć się na coś, co znowu trzeba rozwiązać. To było przytłaczające. Z jej gardła wyrwało się parsknięcie, gdy Susan wspomniała o Marii Hill. Spojrzała na blondynkę. — Jeśli Hill wie, że takim sposobem będzie mogła pozbyć się problemu, to z pewnością to zrobi. W końcu wytłumaczy się, że trzeba było podjąć decyzję, a skoro na rzecz większego dobra, parę jednostek ma zostać poświęconych… — nie dokończyła. — Nie będę zdziwiona, jeśli dowiemy się niedługo, że Hill postanowiła pół miasta napromieniować. W tym także pewnie izolacja i cholera wie na jakie inne pomysły mogłaby wpaść. Tyle o ile mogła przewidzieć, co takiego Maria zrobi. Zdarzyło się, że poznała parę osób, które charakterem przypominały Hill, a raczej - jej charakter przypominał o tych starych znajomościach. Nie były to łatwe decyzje, to na pewno. W końcu trzeba było się liczyć z brakiem akceptacji od innych osób, a może też i nieposłuszeństwem, jeśli przekonania i poglądy były całkiem odmienne. W tej chwili wolała już do tego podejść nie tyle realistycznie, co pesymistycznie. Zakładając od razu najgorsze, niespecjalnie się zdziwi, gdy taka informacja pójdzie w świat. A wtedy zdecydowanie będzie trzeba liczyć się z tym, że reakcje mogą być przeróżne. Spojrzała na Jess w oczekiwaniu na jakiś komentarz, uwagę albo kontynuację tego, czego się dowiedziała podczas wizyty na Brooklynie. |
| | | Jessica Jones
Liczba postów : 67 Data dołączenia : 05/08/2016
| Temat: Re: Pokój dzienny Nie Wrz 15, 2019 7:17 pm | |
| - Można było się z nim nie zgadzać, ale Fury przynajmniej posiadał jakieś zasady. Hill? Z tego co wiem dla niej liczy się wyłącznie rezultat. Bez względu na koszty, którymi ten zostanie osiągnięty. – musiała zgodzić się z obiema opiniami odnośnie obecnej dyrektor SHIELD wygłoszonymi przed momentem przez Sue oraz Carol. – Dlatego jeśli chcecie przejąć kontrolę nad sytuacją, trzeba działać szybko. Zwłaszcza, że Maria po klęsce pierwszej próby rozwiązania problemu z poziomu ulicy może stać się niecierpliwa. I jeśli mam być szczera to, szczęście w nieszczęściu, atak tych robotów, to chyba najlepsze co mogło wam się w tej chwili przydarzyć. – zdarzenie to sprawi, że SHIELD przez jakiś czas zajęte może być poszukiwaniami osoby stojącej za tym atakiem, albo przynajmniej sprzątaniem zniszczonych maszyn, by taka technologia nie wpadła w kolejne niepowołane ręce. - Ale wracając do rzeczy… Jest coś jeszcze co może wam się przydać. Ktoś tam posługuje się silną magią. Może to ktoś z nich, może ktoś kto z nimi tylko współpracuje, a może to nawet sam nowy władca, ale posiada na tyle duże umiejętności, by rzucić urok na cały Brooklyn. Każda odurzona nim osoba bezwolnie opuściła bezpieczne schronienie domów, mieszkań, a nawet samochodów gromadząc się na ulicach i czekając na pożarcie przez bestie. I wcale nie mówię tu jakimiś przenośniami. Dosłownie tak to wyglądało. Głośny dźwięk, ból itd. zdają się wybudzać ludzi z tego stanu, ale przeważnie i tak jest już wtedy za późno. – opowiadając o tym musiała sięgnąć po kolejny łyk mocnego alkoholu. Była w tym świecie od wielu lat, lecz takie rzeczy i takie widoki jak te, których doświadczyła wciąż potrafią wprawić człowieka w obrzydzenie. Możliwe, że dobrze to o niej świadczyło, ale wielu mogło to uznać za słabość. - Jeśli więc znacie kogoś kto może powiedzieć coś więcej, nie wahałabym się nad kontaktem ani sekundy. – dodała na zakończenie. Ona nie była w stanie dodać wiele więcej. Opinia eksperta jest więc jak najbardziej wskazana. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Nie Wrz 22, 2019 4:07 pm | |
| Jeśli Hill wiedziała... Sue zmarszczyła lekko czoło, gdy Carol zaczęła od tego założenia. Ona osobiście była praktycznie pewna, że jako naczelnik Maria musiała być dobrze zorientowana w sytuacji - bo skoro S.H.I.E.L.D. brało w niej udział, to... To w zasadzie pod tym względem nie istniało żadne "jeśli". Mogły to uznać za fakt. Oczywiście, że jedna osoba nie mogła nadzorować dosłownie wszystkiego i o wszystkim słyszeć, bo zwyczajnie nie byłaby w stanie - ale epidemia wampiryzmu w Nowym Jorku zdecydowanie była wystarczająco ważna, aby głowa agencji się nią interesowała. Wyglądało więc na to, że wszystkie trzy zgadzały się co do tego, co Hill mogła zrobić... A to nie zapowiadało się dobrze. Susan co prawda słuchała dalszych komentarzy Jessici, ale jednocześnie układała już sobie w głowie plany odnośnie tego, co należało uczynić i w jakiej kolejności. Poinformowanie reszty Avengers i sojuszników nie powinno być problemem - ani zająć dużo czasu. Właściwie to pewnie wystarczyłoby, gdyby przykazały Jarvisowi skontaktować się z każdym zaufanym, a on zająłby się już resztą... Informacja o magu bardzo skutecznie wyrwała kobietę z tworzenia tej mentalnej listy i sprawiła, iż zmarszczyła ona czoło, spoglądając na Jessicę z zastanowieniem. Wampiry łączyły się z magiczną stroną świata, więc nie było to dla blondynki ogromne zaskoczenie, a mimo to... Nie sądziła, aby na ogół potrafiły korzystać z silnych czarów. Rzecz jasna nie była od tego żadną specjalistką, jej drużyna z zasady skupiała się na innej tematyce wydarzeń, ale sądziła, że przynajmniej usłyszałaby o kimś wyjątkowo zdolnym i powiązanym z krwiopijcami - albo wręcz nim będącym. W końcu siedziała w tym wszystkim od lat i zadawała się głównie z osobami z branży... -Doctor Strange nasuwa się sam i pewnie najłatwiej byłoby się z nim skontaktować. Chyba że udałoby się nam szybko namierzyć Blade'a- zauważyła, lecz szczerze powiedziawszy mówiła w dużej mierze do samej siebie. Rozważała to na głos. Słyszała co nieco o problemach z tym pierwszym, ale nie znała szczegółów i ciężko jej było stwierdzić czy w takiej sytuacji mogli się do niego zwrócić. Blade z kolei... Mógł być teraz wszędzie. A szukanie go bez pomocy wywiadu S.H.I.E.L.D. utrudniało sprawę. Wanda została ranna, dochodzenie do siebie mogło jej chwilę zająć, więc prawdopodobnie mogłaby im co najwyżej dostarczyć informacji, a nie pomóc w terenie. Ale zwalczanie magii samemu nie posiadając jej po swojej stronie zawsze było takie problematyczne... O ile rzeczywiście mieli do czynienia z zaklęciem. Takie zmuszenie kogoś do działania mogło też wynikać z innych zdolności, w tym z telepatii albo hipnozy... A czy wampiry nie potrafiły czasem oczarowywać tak swoich ofiar? Nie była pewna co do tych prawdziwych, ale w fikcji spotykała się z tym całkiem często, więc może z czegoś się to wzięło. Z drugiej strony na taką skalę i najwyraźniej bez bezpośredniego kontaktu... Kobieta westchnęła cicho, po czym pochyliła lekko głowę i uniosła dłoń, aby palcem wskazującym i kciukiem potrzeć nasadę nosa. -Tak czy siak, dziękujemy za informacje. Pewnie chcesz już wrócić do siebie i odpocząć, ale jeżeli coś jeszcze przyjdzie ci do głowy...- zwróciła się następnie do Jessici. Co prawda przydałyby im się każde ręce do pomocy, ale kobieta wyraźnie dała do zrozumienia, że się na to nie pisała, więc Susan nie zamierzała próbować jej namawiać. - Zobaczę czy uda mi się złapać kontakt z kimś, kto będzie miał coś ważnego do powiedzenia. W razie czego dam znać - dorzuciła, teraz zerkając już na Carol i podnosząc się wreszcie z miejsca. Zawartość swojej "półki" z pola siłowego ostrożnie odesłała na najbliższy blat, po czym - żegnając się z obiema kobietami - ruszyła ku wyjściu z pomieszczenia.
[z/t]
|
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Pokój dzienny Nie Kwi 05, 2020 8:37 pm | |
| Carol wysłuchała obu kobiet z niemałą uwagą. Jej milczenie nie było spowodowane innymi myślami, które mogły zaprzątać jej umysł. Wolała milczeć i skupić się na tym, co Jessica i Susan miały do powiedzenia oraz jakie były ich rady na dalsze działania. Działo się za dużo i choć bardzo kusiło Danvers, aby polecieć hen wysoko i dalej, jak najszybciej, to jednak wiedziała, że trzeba pozałatwiać pewne sprawy. Już w głowie pojawiały się myśli, z kim porozmawiać, kogo zmusić do działania. Gdzie zmusić mogło być i dosłownie, i w przenośni, ale tym już nie miała zamiaru się dzielić. Ze splecionymi pod brodą dłońmi, przyglądała się swoim przyjaciółkom. Ich gestykulacjom czy grą głosem, dzięki czemu z pewnością mogły zwrócić na siebie uwagę kogoś, gdy tego zapragnęły. Wsłuchiwała się w ich uwagi, wymianę zdań, od czasu do czasu jedynie wymrukując potwierdzenie i zaprzeczenie. Wiedziała, że trzeba będzie więcej osób. Nie tylko do sprawy dotyczącej Sentineli, ale także wampirów, o których wspomniała Jessica i kolejnych problemów, o jakich mówiła Susan. Wszystko to w ostatnim czasie spadło na barki Carol i choć zazwyczaj kobieta nie mogła narzekać na brak siły i że ciężar jest za duży - tak w tej chwili czuła się poniekąd wykończona tym wszystkim. I bynajmniej nie było to niczym dziwnym. W końcu każdy miał swój próg wytrzymałości. Danvers zadecydowała, że może być koniec spotkania. Zresztą, temu przyklasnęła Sue, która jako pierwsza opuściła niewielkie zgromadzenie. Ms. Marvel zapewniła Jess, że postara się czegoś dowiedzieć i dać jej możliwość skorzystania z ich środków, oczywiście, w ramach rozsądku. Ufała Jones na tyle, by móc dać jej uprawnienia; brała przy tym także odpowiedzialność za to. Liczyła jednak na to, że przyjaciółka nie wywinie jakiegoś numeru, przez Carol będzie zmuszona do tego, żeby ją ścigać po Nowym Jorku. Nie byłoby to dla niej problemem, jako że doskonale zdawała sobie sprawę z tego, gdzie Jess najczęściej przesiaduje. Jak nie biuro połączone ze swoim mieszkaniem, tak jeden z pobliskich barów. Reszta miejsc mogła stanowić zagadkę, którą - w chwili, gdy trzeba będzie się rozliczyć - Carol bardzo chętnie rozwiąże. Kobiety rozeszły się po niedługim czasie, gdzie zdążyły jeszcze podjąć się niezobowiązującej rozmowy dotyczące spotkania, które mogłoby choć raz nie nawiązywać do wszystkich superbohaterskich wydarzeń. Wstępnie umówiły się na spotkanie. Carol odprowadziła Jess do wyjścia, a potem wróciła do swojej kwatery, żeby tam nadrobić informacje i wyżyć się na wzmocnionym worku treningowym.
// zt dla wszystkich |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Pokój dzienny | |
| |
| | | | Pokój dzienny | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |