Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Sala

Go down 
+23
Annie
Spider Woman
Loki
Thaddeus Ross
Veronique Croisseux
Johnny Blaze
Psylocke
Aiden Shannon
Lossëhelin
Scarlet Witch
Nova
Plague Doctor
Lizzy
Bruce Banner
Morgan Sandler
Punisher
Bullseye
Spectre
Hela
Electro
Lafia
Eve
Vanillie Magpie
27 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość
Vanillie Magpie

Vanillie Magpie


Liczba postów : 13
Data dołączenia : 29/10/2012

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Sob Lis 03, 2012 8:13 am

First topic message reminder :

Przytulna, choć całkiem spora sala pełna drewnianych krzeseł i stolików różnej wielkości. Za podłużną ladą wyłożone są słoje z cukierkami i czekoladkami a na paterach świeże ciasta.
W środku rozbrzmiewa przyjemna dla ucha muzyka. Zazwyczaj stary, dobry jazz.


Sala - Page 3 Traditional-coffee-shop-interior-decorating-ideas
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Spectre

Spectre


Liczba postów : 35
Data dołączenia : 28/07/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Pon Lip 29, 2013 9:40 pm

-Twoja wola, ale, jakby co, ostrzegałam - uśmiechnęła się beztrosko.
Osoba nie znająca kontekstu mogłaby pomyśleć, że rozmawiają o czymś tak trywialnym jak wybór rodzaju kawy, czy smaku ciasta, a nie ewentualnej współpracy między mutantem i dosyć nietypową organizacją.
Zresztą sam mutant również nie był typowy, pomijając już same zdolności, to tajemniczość, zmyślone zajęcie i szczególne zainteresowania również były ciekawe. No i narodowość, Luke był chyba pierwszym Niemcem jakiego spotkała w życiu, chociaż, kto wie, może zwyczajnie nie zwróciła na ten fakt uwagi u kogoś innego, jest to jednak raczej mało prawdopodobne.
Na jego słowa zrobiła nieco smutną minę.
-Ech, wszyscy żyją teraz w takim pośpiechu, nawet na dłuższą pogawędkę czasu nie mają - dla ścisłości, dla niej taka rozmowa to mógłby być ledwie wstęp do prawdziwej konwersacji, no ale okoliczności wymagają czasem zmianę przyzwyczajeń. - Postaram się załatwić jakiś kontakt jak najszybciej, ale niczego nie obiecuję. Jeśli nagle będziemy mieć kolejny atak kosmitów lub okaże się, że kraken czy inne podobne stworzenie istnieje, to może się to nieco opóźnić - mówiła jak najbardziej poważnie, mimo lekkiego absurdu jej słów. Chociaż, z drugiej strony, byli w Nowym Yorku, tutaj chyba nie ma rzeczy niemożliwych. Jeszcze się może okazać, że prawdą jest teoria spiskowa, jakoby światem rządziły zakamuflowane człowieko-jaszczury, wtedy dopiero byłby ubaw, a ile roboty.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Wto Lip 30, 2013 7:17 am

- Zapamiętam ostrzeżenie - powiedział z uśmiechem, wkładając laptopa do torby i zakładając ją na ramię. Przez chwilę stał tak, rozglądając się po ludziach. Pogrążeni w zwyczajnych rozmowach, pijąc powoli swoją kawę, zupełnie nieświadomi cudów, jakie dzieją się wkoło nich.

Kiedy kobieta wspomniała o ataku kosmitów, Luke wzruszył ramionami.
- Jasna sprawa, ostatnio Nowy Jork jest przecież popularny wśród istot z innych światów. Dzień jak co dzień - zrobił znudzoną minę i wywrócił oczami. Pożegnał się z uśmiechem i skinieniem głowy, po czym wyszedł z kawiarenki. Wsiadł do samochodu i przekręcił kluczyk. Silnik zawarczał, a on jeszcze raz spojrzał przez szyby kafejki, dostrzegając jego byłą rozmówczynię. Uśmiechnął się tajemniczo pod nosem i włączył się do ruchu. Przyszłość malowała się w coraz jaśniejszych barwach.

[z/t]
Powrót do góry Go down
Spectre

Spectre


Liczba postów : 35
Data dołączenia : 28/07/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Wto Lip 30, 2013 9:28 am

Uśmiechnęła się na pożegnanie, podobnych atrakcji na ten dzień nie planowała, jednak, musiała przyznać, że była to całkiem miła odmiana. W końcu poznanie innego mutanta, na dodatek chętnego do współpracy, można by uznać za sukces. Teraz tylko będzie musiała poszukać kogoś, komu można przekazać kontakt i która się wszystkim zajmie. Ech, no to miała kolejny dzień z głowy.
Kiedy mężczyzna wyszedł spojrzała jeszcze przez okno jak odjeżdża i zabrała się do tego, co zamierzała robić, czyli zajadania ciasta i czytania książki. Oczywiście po tej rozmowie treść tomiszcza wydawała jej się nudna i nazbyt oczywista, ale jakoś dobrnęła do końca, pochłaniając przy okazji takie ilości słodkości, że większość ludzi umarłaby z przesłodzenia. Kiedy nie miała już co robić zebrała się i opuściła kawiarnię. W tym samym czasie jej komunikator dał znać, że to nie koniec niespodzianek na dzień dzisiejszy. Thor w mieście... tak, jednak skontaktowanie się z Lukiem opóźni się odrobinę w czasie.

z/t
Powrót do góry Go down
Bullseye

Bullseye


Liczba postów : 59
Data dołączenia : 26/07/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Wto Sie 13, 2013 5:12 pm

Lester siedział przy stoliku usadowionym w rogu. Z tego punktu mógł obserwować całą salę oraz wchodzących do środka w wygodnej pozycji.
Leonard jakieś 10 minut temu zamówił gofra z bitą śmietaną i nerwowo podskakiwał nogą. Obserwował salę po której leciały przyjemne dla ucha nuty jazzu, a ludzie w różnym wieku siedzieli przy stolikach. Pomieszczenie nie było wypełnione ludźmi, mniej więcej połowa miejsc była wolna. I dobrze. Lester niezbyt lubił przesadnie tłoczne miejsca.
Siedząc tak, walcząc ze ślinotokiem, który wywoływał zapach przyrządzanego gofra, rozmyślał o dwóch osobach z którymi się spotkał ostatnio. Spotkanie z Viper było znacznie bardziej obiecujące niż to z King Snakiem. Współpraca z Madame Hydra mogłaby być bardzo interesująca. I równie bardzo możliwa. Niestety kolejna osoba nie dała mu żadnych konkretów, jedynie puste słowa i metafory. Gdy Viper podawała mu swój numer telefonu, czuł się jak 20 latek po rozmowie o pracę, która zakończyła się słowami ,,Odezwiemy się do pana." Ech..
W końcu drzwi prowadzące do kuchni otworzyły się i wyłoniła się z nich kelnerka niosąca biały talerz z daniem Bullseye-a. Lester sięgnął po wykałaczkę i palcami wypstryknął ją na bok. Drzazga zawirowała w powietrzu i wbił się w tablicę korkową z ogłoszeniami wiszącą na ścianie.
Blondynka w uniformie kawiarni położyła przed Leonardem talerz i zmierzyła go wzrokiem. Leonard był dzisiaj po cywilnemu, przynajmniej na wierzchu. Pod białymi adidasami, luźnymi dżinsami i koszulą w kratę, czaił się czarno-srebrny strój Bullseye-a, a w tylnej kieszeni spodni spoczywała złożona maska.
Leonard spojrzał na kelnerkę spod daszka czapki nasuniętego głęboko na nos i uśmiechnął się do niej krzywo.
- Spodobałem ci się? - zapytał z uśmiechem. Blondynka otrząsnęła się jakby z zadumy, prychnęła z pogardą i odmaszerowała od stolika.
Leonard zachichotał, zawiązał sobie serwetkę na szyi, wziął w palce sztućce i zaczął rozkoszować się smakołykiem.
Powrót do góry Go down
Punisher

Punisher


Liczba postów : 189
Data dołączenia : 14/04/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Wto Sie 13, 2013 9:59 pm

Podczas gdy Lester rozmawiał z kelnerką, do "Milseogry" wszedł Frank Castle. Incognito. Zapięty prawie pod samą szyję płaszcz zasłaniał białą czaszkę na piersi, tak samo jak całe uzbrojenie, w które był wyposażony. Wyglądał prawie jak zwykły nowojorczyk, który wpadł do jednego z setek miejsc tego typu. "Prawie", bo postura i chód dalej zdradzały żołnierską naturę nowo przybyłego. No i jeszcze te oczy... To nie były oczy kogoś, kto przyszedł na ciastko i kawę.
Szalony zabójca do wynajęcia i masowy morderca mający na liczniku ponad dwa tysiące przestępców. Przypadek? Nic bardziej mylnego. Punisher śledził Bullseye'a już od Brooklynu, by sprzedać mu kulkę. Tak, w końcu psychol się doigrał i trafił na listę ludzi, którzy zasłużyli na karę. I tym razem zaplanował wszystko, by nie powtórzyć przykrych przygód z fabryki, gdzie nie osiągnął nic. Teraz był przygotowany lepiej. Wiedział, czego się spodziewać po Bullseye'u i jak to wykorzystać. No, przynajmniej w teorii. Stosować się do planu, a nikomu nic się nie stanie. No, nie licząc Lestera.
- Naleśniki i kawę - mruknął do kelnerki, gdy zajął już miejsce, nico z boku. Bokiem do zabójcy, ale tak, by dalej go widzieć Miał nadzieję, że nie zostanie rozpoznany przez Lestera. W końcu widzieli się dawno. A i teraz miał lekko pokiereszowaną twarz.
Powrót do góry Go down
Bullseye

Bullseye


Liczba postów : 59
Data dołączenia : 26/07/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Sro Sie 14, 2013 8:18 pm

Lester ledwo zauważył Franka. Jego sylwetkę odsłoniła odchodząca kelnerka. Jedyne co zobaczył to wielką czarną plamę kątem oka, którą chwilę później zidentyfikował jako Punishera. Nic dziwnego, że przykuł uwagę Leonarda, podobnie jak paru innych klientów kawiarni, którzy widząc rosłego mężczyznę w długim czarnym płaszczu szybko wstali od swoich stolików, zapłacili rachunek i właśnie ubierali się w pośpiechu. Cóż, witamy w Nowym Jorku. Tutaj tacy mężczyźni jak Castle zwiastują rozróbę albo coś gorszego. Ludzie przyzwyczaili się do tego i nauczyli w porę umykać z zagrożonego miejsca.
Bullseye zerknął tylko na Franka, by się upewnić że to on. Nie chciał go ostrzegać, że go rozpoznał. Cóż ostatnim razem kiedy się spotkali nie zapewnił sobie spokojnej przyszłości z jego strony. Najwyraźniej dopiero teraz Punisher znalazł dla niego wolne miejsce w swoim zapisanym kalendarzyku.
Lester poruszył barkami by poczuć kabury pistoletów na żebrach i upewnić się, że dalej tam są. Nie miał ochoty na walkę, w szczególności z wkurzonym Frankiem, ale jeżeli trzeba będzie walczyć, to to zrobi. Ale wątpił by Castle otworzył do niego ogień w tak zaludnionym miejscu.
Leonard przesiadł się tak by po swojej lewej stronie mieć w zasięgu ręki kobietę, która właśnie weszła do restauracji ze starszym mężczyzną, i być przodem do Punishera. Wziął serwetkę ze stołu i zaczął wycierać miejsce w którym siedział, jakby było brudne i to było powodem jego przesiadki. Jednym okiem obserwował nogi Franka pod stołem, wiedząc że jego głowa jest zasłonięta przez blat stołu i Punisher nie może wiedzieć w którą stronę Leonard się patrzy.
Po chwili wyprostował się, ujął sztućce i zaczął spokojnie spożywać swojego gofra, na którym w międzyczasie częściowo rozpuściła się bita śmietana. Lecz ciągle czujny.
Powrót do góry Go down
Punisher

Punisher


Liczba postów : 189
Data dołączenia : 14/04/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Czw Wrz 12, 2013 1:28 am

Frank wiedział, czego spodziewać się w razie wyciągnięcia broni – rzezi. Słyszał różne historie na temat Lestera, z zabiciem wykałaczką, M&Msem, czy spinką na czele. Słyszał też, że jego celności równe jest tylko szaleństwo. Dlatego ewentualna strzelanina szybko przerodziłaby się w masowe morderstwo. Tego Punisher wolałby oszczędzić.
Castle wiedział również, że Bullseye wie. Wie, że tutaj przyszedł i raczej nie dlatego, że serwują tu naprawdę dobre naleśniki.  W końcu nie tak trudno zauważyć kogoś tak dużego. Chociaż reakcja uciekających nieco go zastanowiła. Czyżby został rozpoznany? Trzeba będzie szybko załatwić sprawę i jeszcze szybciej ewakuować się z kawiarni, bo policja może być w drodze.  Nie żeby się przejmował – w końcu jego plan był naprawdę dobry i uwzględniał każdą sytuację, jaka tylko mogła się wydarzyć. Dlatego też nie denerwował się i w spokoju kontynuował konsumpcję.
- Nicky Brazzia – powiedział głośno między kęsem a łykiem kawy. Nie było wątpliwości, do kogo skierowane były te słowa.
A kim był ów Nicky? Gangsterem, jak łatwo było się domyśleć. Nikim ważnym, ot jednym z wielu Włochów, którzy kręcili się po Brooklynie. Z tą różnicą, że ten konkretny osobnik obiecał 30 tysięcy za głowę naszego ulubionego antybohatera. Był to fakt znany w półświatku, tak samo jak to, że Nicky raczej nie operuje taką gotówką. Z drugiej strony zniknął kilka dni temu, co wcale nie przeszkadzało mu w dalszym prowadzeniu swoich interesów.
Powrót do góry Go down
Bullseye

Bullseye


Liczba postów : 59
Data dołączenia : 26/07/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Czw Wrz 12, 2013 12:27 pm

Nicky Brazzia. Lester skojarzył nazwisko, lecz imienia już nie. Najprawdopodobniej dostał kiedyś zlecenie na kogoś z jego rodziny, a Nicky nie przyjął do wiadomości że to tylko interesy. Nie można przecież winić Leonarda że nie pamięta wszystkich swoich zleceń. Czasami stosunki towarzyskie między jego celami są bardziej zagmatwane niż bohaterów Mody na Sukces.
Bullseye, jakby z rozbawieniem wypuścił powietrze nosem i zerknął na Franka.
Chodząca legenda. Każdy członek półświatka, od zwykłych rzezimieszków po bossów mafii trząsł portkami słysząc pseudonim Punisher. Opowieści o niezwykle skutecznych technikach przesłuchań Castle-a wprawiały niejednego przestępcę w zwątpienie czy nie wziąć jakiejś normalnej, legalnej pracy.
A teraz najemnik siedział przed Lesterem, bynajmniej nie po to by wymienić się paroma ploteczkami. Leonard czuł respekt wobec tego człowieka. W końcu był jednym z największych konkurentów Lestera na rynku.
Bullseye westchnął lekko i ukroił kawałek gofra. Nie miał zamiaru wykupywać swojego zlecenia. Gdyby tak zrobił nic by nie zostało z jego reputacji.
Jednak gdyby Punisher miał zamiar wykonać zlecenie, nie informowałby Leonarda od kogo ma robotę. Chyba że to był przejaw kultury osobistej panującej wśród najemników. W tym przypadku polegało to na tym, że jeżeli Frankowi nie uda się wykonać zlecenia to Lester wie kogo szukać. Albo Castle słyszał jak Leonard postąpił gdy sam dostał kontrakt na innego płatnego zabójcę. Dał mu szansę zlikwidowania zleceniodawcy i przyniesienia zapłaty dla Leonarda.
Oczywiście to było do niego niepodobne. Logika podpowiadała, że zabił owego zabójcę tak czy siak. Ale jak to się skończyło, wiedział już tylko Lester.
- Co teraz? - zapytał dokończając gofra.
Powrót do góry Go down
Punisher

Punisher


Liczba postów : 189
Data dołączenia : 14/04/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Nie Wrz 15, 2013 11:05 pm

Frank Bullseye’a zapamiętał inaczej. Jako bardziej gadatliwego. Jednak nie przyszedł tutaj, by poznać dogłębnie psychikę psychopatów. Nie był od tego, by ich leczyć. No, przynajmniej nie inaczej, niż kulką w łeb. Castle jednak nadal nie wykonał żadnego ruchu. W spokoju skończył naleśnika, dopił do końca kawę i podniósł rachunek, by przeczytać, ile to ma do zapłacenia za posiłek. Dopiero teraz sięgnął za pazuchę, jakby chciał wyciągnąć portfel i wyciągnął. Granat dymny AN-M8, który to odbezpieczył i cisnął w kierunku, z którego rozlegał się głos Lester. Gdy salę ogarniał siny dym heksachloroetanowy, a w powietrzu rozlegał się drażniący zapach podobny do kamforowego, Punisher kopnął stolik, by zrobić prowizoryczną osłonę i wyciągnął dwa ciężkie pistolety z celownikami laserowymi.
Powrót do góry Go down
Bullseye

Bullseye


Liczba postów : 59
Data dołączenia : 26/07/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Pon Wrz 16, 2013 6:44 pm

Bullseye czuł, że to się nie skończy pogaduszkami przy naleśnikach. Widząc że Frank nie kwapi się do odpowiedzi, Leonard utwierdził się w przekonaniu że Punisherowi chodziło tylko o kulturę osobistą.
- I don't know what I expected. - mruknął Lester widząc atak Punishera. Gdy najemnik sięgnął za pazuchę po portfel, Bullseye wiedział co się zaraz stanie. Chwycił talerz, na którym został ostatni kęs gofra i cisnął nim w nadlatujący granat dymny, by go odbić jak najdalej od siebie.
Chwilę później jedną ręką cisnął nożem celując w przewód od lampy wiszącej nad głową Frankiego. Nie czekając na dalszy rozwój wypadków, zerwał się na równe nogi i jednym susem wskoczył do kuchni.
z/t
Powrót do góry Go down
Punisher

Punisher


Liczba postów : 189
Data dołączenia : 14/04/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Czw Wrz 19, 2013 3:05 am

Widząc nóż w ręku Lestera, Punisher spodziewał się, że ten rzuci ostrzem w niego. Dlatego też przygotował się na ewentualny unik. Gdy jednak to nie on okazał się celem, ale lampa nad nim, Frank po prostu odskoczył kawałek do tyłu, zasłaniając głowę przed ewentualnym spotkaniem z dekoracyjnym elementem oświetleniowym. Niezależnie od tego, czy lampa trafi w niego, czy też nie, Punisher ruszy w pościg. Pytanie tylko, czy Bullseye kupił sobie kilka minut?

[z/t – do kuchni niezależnie od wyniku]
Powrót do góry Go down
Morgan Sandler

Morgan Sandler


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 25/10/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Pią Gru 06, 2013 6:56 pm

Morgan po incydencie z piątej alei postanowił wyskoczyć sobie na kawkę. Nie żałował zbytnio, że tak szybko uciął znajomość z Amorą. Ostrożność to coś, czego był nauczony od zawsze. Jeszcze nigdy nie wyszedł z tym na straty. Kobieta jednak wydawała mu się dziwna. Jakby inna niż wszyscy ludzie w pobliżu. Biła z niej jakaś aura. Był świadomy tego, że sam jest posiadaczem dziwnych zdolności. Japonia zalana. Niedawno miasto mało nie zostało rozwalone przez kosmitów. Na szczęście Iron Man i reszta trzymali rękę na pulsie. Świat uratowany. Sam wielokrotnie zastanawiał się, która stronę by obrał. Władza? Sprawiedliwość? Patrząc na przeszłość można by rzec, że pierwszą, jednak w głębi czuł, że ma w sobie pierwiastek dobra. Stąd był skłonny stać po jasnej stronie mocy. Siedział sobie i gdybał popijając kawkę.
Powrót do góry Go down
http://justmer.wordpress.com
Bruce Banner

Bruce Banner


Liczba postów : 138
Data dołączenia : 26/09/2012

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Pią Gru 06, 2013 9:27 pm

Bruce'owi naprawdę przydałby się jakiś odpoczynek. Już od dawna nie miał czasu dla siebie. Jak nie jakiś potwór atakował Nowy Jork, to trzeba było wyleczyć jakieś miasto z wirusa zombie. No, grunt, że wszystkie akcje się udawały i żyje. No, i nie jest zamknięty w jakiejś SHIELDowej, anty-Hulkowej klatce.
Udało mu się znaleźć chwilę wytchnienia i postanowił pójść do kawiarni. By po prostu usiąść przy stoliku, napić się kawy i zjeść jakieś ciastko. Bez żadnych kosmitów, bez zamieniania się w wielkiego zielonego potwora i ratowania świata przed złem. Jeden normalny dzień- czy prosi o tak wiele?
Kiedy doktor Banner wszedł do kawiarni, większość znajdujących się w niej osób zwróciło się ku niemu. Jedni uśmiechali się i coś szeptali, inni po prostu głupio się w niego wpatrywali. No cóż, nic dziwnego- dużo się o nim w mediach mówiło. Większość osób znała go jako Hulka i może właśnie temu panu, siedzącemu przy wejściu, Bruce zniszczył kiedyś przez przypadek dom? A autem tamtej pani rzucił w jakiegoś kosmitę? No, ale są też tacy, którym uratował dzieci i żony. W każdym bądź razie, liczył że dzisiaj nie będzie musiał tego robić.
Podszedł do lady i zamówił kawę oraz jakieś ciastko. Usiadł przy stoliku, a po chwili kelnerka przyniosła mu jego zamówienie. Westchnął głośno, po czym chwycił filiżankę kawy i wziął łyka. Och, tego mu teraz było trzeba. Odrobiny relaksu.
Powrót do góry Go down
Morgan Sandler

Morgan Sandler


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 25/10/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Sob Gru 07, 2013 7:52 pm

Poruszenie jaki wzbudziło pojawienie się gościa w kawiarence nieco go rozśmieszyło. Osobiście nie miał pojęcia, że zielony furiat wielki jak dąb i ten przyjemniaczek to te same osoby. Zasłonę niewiedzy opuścili inni klienci kawiarni szepcząc "Boże! Przecież to Hulk, sam Bruce Banner! Mężczyzna nie miał zamiaru prowokować żadnej sytuacji, by pokazać że i on jest posiadaczem nadnaturalnych zdolności. Stwierdził, że zadziała prosto z mostu, po męsku dowie się, jakie są szanse bądź warunki przyjęcia w szeregi tej grupy.

Przysiadł naprzeciwko Bannera popijając kawę. Popatrzył na Niego zza okularów i spytał bez ogródek:
Co trzeba zrobić, umieć by dołączyć do Waszej grupy Panie Banner?
Powrót do góry Go down
http://justmer.wordpress.com
Bruce Banner

Bruce Banner


Liczba postów : 138
Data dołączenia : 26/09/2012

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Pon Gru 09, 2013 9:43 pm

Przez chwilę wpatrywał się w mężczyznę, który usiadł na przeciwko niego. Kiedy ten zabrał głos, Bruce odłożył swoją filiżankę z kawą, zaśmiał się po cichu i zdjął okulary.
-Wiesz...-zaczął doktor, chwilę zastanawiając się nad swoją wypowiedzią. -Nie mogę tak po prostu powiedzieć ci, co trzeba zrobić - ponownie przerwał i wziął łyka kawy. Szczerze mówiąc, pytanie mężczyzny było trochę niezręczne. Bruce pierwszy raz spotkał się z czymś takim. Jeszcze nikt nie zapytał go o taką rzecz, szczególnie, że to nie on podejmuje decyzje na temat przyjmowania nowych członków Avengers. -Na przyjęcie do Avengers wpływa wiele czynników. Ja sam niewiele wiem na ten temat, ale pewnie musiałbyś zostać poddany jakiejś obserwacji, czy coś. Zresztą, nie znam nawet twoich zdolności- o ile takowe w ogóle posiadasz- więc nie wiem, czy się do nas nadajesz- skończył i ponownie założył swoje okulary. Był ciekaw, czy ktoś inny w tej kawiarni słyszał ich rozmowę.
Powrót do góry Go down
Morgan Sandler

Morgan Sandler


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 25/10/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Wto Gru 10, 2013 9:30 pm

Morgan przysłuchiwał się uważnie każdemu słowu jakie usłyszał z ust Bannera. Pewność siebie, z jaką zadał pytanie jego samego wprawiła w zaskoczenie. Na wieść o tym, że musi być obserwowany, uśmiechnął się pod nosem:
- Jeśli nie Pan, Panie Banner, to kto? Stark, zatem zabierzcie mnie do niego, obserwujcie, sprawdzajcie i tak dalej. Co do mocy, to o ile mnie pamięć nie myli, to gość z łukiem nie jest posiadaczem super zdolności, albo ta kobieta ładna taka...o Wdowa, buja się z Wami mimo braku nadnaturalnych talentów.Ja... w sumie mam parę Gdybym pokazał to Panu tutaj źle by się to skończyło. Jednak - mówił cały czas cicho, by nikt nic nie słyszał, poza jego rozmówcą. Jego oczy zaczęły się zmieniać kolor, po chwili świeciły stały się zielone jak Hulk.
- To dopiero początek.
Powrót do góry Go down
http://justmer.wordpress.com
Bruce Banner

Bruce Banner


Liczba postów : 138
Data dołączenia : 26/09/2012

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Nie Gru 15, 2013 8:47 pm

Banner nie do końca wiedział, jak odpowiadać Morganowi. Jeszcze z nikim o czymś takim nie rozmawiał, do tej pory to Fury lub ktoś inny, wysoko postawiony, wybierał członków Avengers. A Banner był tylko... Bannerem. Nie miał w tej grupie żadnej władzy.
-Nie wiem, czy powinniśmy tutaj o tym rozmawiać - ściszył głos, gdyż ludzie już zaczynali się na nich dziwnie patrzeć. -Nie, nie Stark. Ale mogę powiedzieć o tobie kilku osobom i zobaczę co da się zrobić- wtedy też mężczyzna siedzący na przeciwko zaprezentował swoje "zdolności". W żaden sposób nie zdziwiło to Bruce'a. Tak, nie było to normalne, ale doktor tyle już w życiu widział, że to nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Jednak skoro to "dopiero początek", to był ciekaw, z czym wiążą się te moce.
-Może pójdziemy w jakieś inne miejsce, a ty pokażesz mi co potrafisz? (Czy tylko według mnie to zabrzmiało źle?)

/Jeśli Morgan się zgodzi, to wybierz miejsce, w którym będziemy pisać.
Powrót do góry Go down
Morgan Sandler

Morgan Sandler


Liczba postów : 25
Data dołączenia : 25/10/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Nie Gru 15, 2013 10:17 pm

Z całą pewnością nie było sensu, by rozmawiać w tym miejscu o nadprzyrodzonych zdolnościach. Napisał na karteczce "Magazyn Whistlera" Kiedy Banner dojrzał napis, mężczyzna pogniótł kartkę i schował gdzieś w kieszeni Jeansów. Poprowadził ich do wskazanego miejsca.

// z.t. Oboje do magazynu
Powrót do góry Go down
http://justmer.wordpress.com
Lizzy

Lizzy


Liczba postów : 16
Data dołączenia : 05/11/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Czw Sty 02, 2014 9:11 am

Weszła do ogródka, kląc pod nosem. To był tak cholernie zły dzień, że gorzej się nie dało. Spojzała na wielkiego siniaka na ramieniu i zakryła go paskiem od torby i płaszczem. Przecisnęła się między stolikami, drżąc z chłodu. O Bogowie, jak ona nie lubiła zimy... Coś strasznego. Zimno, mokro, tragedia. Zajrzała do kawiarni - trochę pustawo... No dobra, w każdym razie trzebaby się rozgrzać. Weszła do sali i rozejrzałą się w koło. Muzyka ładna, nastrojowa i... ciasta... Jedyne, co mogło być fajniejsze od słodyczy to Stark. Em, no dobra. ten cały Loki też się sympatyczny wydawał. Na swój sposób, ale zawsze. Podeszła do lady. Sprzedawczyni obrzuciła ją wzrokiem.
Lizzy była średniego wzrostu, długie blond włosy splotła w luźny warkocz, na głowę zaś naciągnęła czapkę, czarną, z pomponami. Płaszcz sięgał do połowy ud, ciepły, podszyty futerkiem, czarne spodnieoczywiście były niezastąpione, podobnie jak kremowe buty.
- Em... Duże latte proszę. I kawałek tego ciasta orzechowego.
Zaczęła grzebać w torbie w poszukiwaniu portfela. Na Bogów, chyba go nie zostawiła w domu? Nie, jest. Wyciągnęła banknot i podała sprzedawczyni, która wskazała jej miejsce przy stoliku. Usiadła na wskazanej miejscówce i czekała na zamówienie, rozgrzewając zziębnięte dłonie.
Powrót do góry Go down
Plague Doctor

Plague Doctor


Liczba postów : 9
Data dołączenia : 27/12/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Czw Sty 02, 2014 3:41 pm

"Naprawdę nie wiem czemu jesteś taki nerwowy." Powiedział Doktor tym swoim nieznośnym, rzeczowym i spokojnym głosem.
- Jak to nie wiesz? - Szepnął Steven do siebie, przepychając się przez tłumy ubranych ciepło nowojorczyków. Ktoś spojrzał na niego podejrzliwie, ale on tylko przyspieszył kroku. - Zabiłeś go. Znowu to zrobiłeś...
"Dramatyzujesz." głos doktora. Głos, którego nikt inny nie słyszy. Cichy, niewzruszony. Gładki, jak nasmarowany olejem. "On i tak umierał, sam widziałeś. Daleko posunięta niewydolność wielu kluczowych organów. Czymkolwiek była ta mutacja, nie udała się naturze. Fascynujące, ile ostatnio pojawia się tych mutantów. Zupełnie jakby budził się nowy, uśpiony dotychczas gen. Być może niedługo pojawi się takich więcej, bardziej udanych, miejmy nadzieję. Będzie dużo materiału do badań."
- No tak, tylko to się dla ciebie liczy, prawda? Nowe okazy do badania. - szepnął gorzko Steven, czując jak zaciska mu się gardło. Zerknął w bok i zobaczył jakiegoś dzieciaka przyglądającego mu się szeroko otwartymi oczami z wypisaną w nich dziecięcą fascynacją. Gdy ich spojrzenia się spotkały, chłopczyk odwrócił się i potruchtał przed siebie.
- Mamo, mamo! A ja widziałem...
Steven nie czekał by wysłuchać opinii malca o nim. Skręcił za róg.

- Śmierć! Głód! Wojna! Zaraza! - ryknął jakiś nawiedzony, rudy obdartus z tabliczką na której nabazgrano nieczytelnie jakieś sentencje. Pewnie cytaty z Biblii albo coś równie chwytliwego. - Nadchodzi koniec! Wszyscy zgnijemy, a nasze zwłoki będą rozszarpywane przez wilki i kruki! Przybywa zagłada. Dwaj czerwoni bracia stoczą pojedynek, jaki nas zmiecie. Anioły zapłaczą nad ruinami ludzkości. Zagłada!
"Na pewno dla niego." powiedział cicho Doktor. "Nie wróżę mu długiego życia, jeżeli nie zajmie się tą infekcją... Czujesz zakażenie w jego pocie, doktorze Bates?"
- Nie nazywaj mnie tak. - syknął Steven. Od dłuższego czasu nie mógł znieść nazywania go doktorem. Nie po tym co się w nim zalęgło.
Do głosiciela zagłady zbliżał się postawny policjant. Steven odruchowo odwrócił twarz. Głupi odruch. W sumie nie zrobił nic złego. Ot, zniknął. Nie ma już żony, domu ani pracy, więc nikt mu nie broni wędrować po Stanach, prawda? Nikt go nie szuka, a jeżeli już to pewnie dawno uznali że wpełzł do jakiegoś kąta i ze sobą skończył.
"Bo tak zrobiłeś." Podsunął Doktor. "Gdyby nie ja, znaleźli by wtedy twoje zwłoki. Dzięki mnie możesz żyć dalej."
- Cicho! - syknął Steven, wchodząc w najbliższe drzwi, do kawiarni. Musiał na chwilę usiąść. Odsapnąć. Oczywiście, o ile go stąd nie wyrzucą. Chociaż może wyskrobie co nieco z kieszeni... Pieniądze pobrane z konta już dawno się skończyły, ale coś zarobił przy ostatniej dorywczej pracy. Na jakiś czas wystarczy. A pomyśleć, że kiedyś mógł odwiedzać podobne kawiarnie na porządku dziennym. Dziwnie się losy toczą. Od szanowanego lekarza do kloszarda...
Chociaż nie, gorzej niż kloszarda. Kloszardzi raczej nieczęsto dokonują w nocy takich czynów do jakich zmusza go Doktor.
Poprawił znoszoną kurtkę i przeczesał dłonią włosy. To tylko bardziej uświadomiło mu jak bardzo jest zaniedbany, ale przecież nic teraz z tym nie zrobi. Podszedł do lady.
- Ja... Proszę kawę... - przebiegł oczami po ofercie, szukając najtańszych pozycji. - zwykłą. I kanapkę z szynką.
Powrót do góry Go down
Lizzy

Lizzy


Liczba postów : 16
Data dołączenia : 05/11/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Nie Sty 05, 2014 11:12 pm

Siedziała w kawiarni, czekając grzecznie na swój posiłek. Za oknem padał śnieg, w kawiarni zaś czuć było zapach cynamonu i kawy. Słodki aromat... Za oknem jakiś prorok zwiastował apokalipsę. No, normalne. Nowy Jork to miasto, którego nic już nie zdziwi. Byli kosmici, byli nordyccy bogowie, był zielony wielkolud... E tam, nic jej już nie zaskoczy. W środku jej rozmyślań do kawiarni wszedł mężczyzna. Wyświechtany płaszcz i zmęczona twarz mówiły same za siebie, że facet nie ma lekko. Ale kto teraz ma lekko? Z uśmiechem pokręciła głową i odebrała swoje zamówienie. Przechodząc obok przybysza uśmiechnęła się doń tylko i zagadnęła. Ot tak, z czystej sympatii.
- Ciężki dzień?
Usiadła przy swoim stoliku i upiła łyk kawy. I tak cud, że po drodze się nie zabiła ani nikogo nie uszkodziła. Ostatnio miała problemy z koordynacją. Lekkie ,ale zawsze. Rozsiadła się wygodniej na krześle i zabrała się za swoje ciasto.
Powrót do góry Go down
Plague Doctor

Plague Doctor


Liczba postów : 9
Data dołączenia : 27/12/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Pon Sty 06, 2014 11:28 pm

Ekspedientka spojrzała na najnowszego klienta niezbyt pochlebnym spojrzeniem. Widać było, że się waha, ale widok kilku banknotów ją uspokoił. Jak płaci, to klient. A jak klient to trzeba obsłużyć. Tak długo jak się zachowuje, oczywiście.
- Zaraz podaję. - powiedziała krótko, zerkając za okno.
Okrzyki proroka zagłady ucichły, ale było słychać policjanta, który z typową dla nowojorskich gliniarzy empatią i ogładą tłumaczył szajbusowi gdzie mu wsadzi tą tabliczkę jak nie przestanie się drzeć i nie zniknie mu z oczu.
Tymczasem obok Stevena przeszła młoda dziewczyna. Ładna nawet. Sympatyczna. Ze współczuciem zapytała czy miał ciężki dzień, a on na chwilę zamarł. Co miał odpowiedzieć? Że to nie dzień, tylko w nocy kroił na żywca umierającego człowieka? Że ciężki miał ostatni rok? Że najbardziej nerwowy i męczący dzień jest niczym w porównaniu z lękiem przed nadchodzącą nocą? Co on mógł jej powiedzieć? Więc powiedział tylko:
- Tak. - uśmiechnął się niezręcznie.
"Hmmm... Ta dziewczyna ma ciekawe kości policzkowe. Chciałbym obejrzeć dokładniej jej czaszkę." powiedział Doktor, a Steven poczuł zimny pot na plecach. Minęło trochę czasu od ostatniego ataku obsesji Doktora. Czuł napięcie w głębi umysłu, jak swędzenie którego nie można sięgnąć i podrapać. Niedługo z pewnością coś strzeli mu do głowy... oby takie miłe osoby jak ta dziewczyna były wtedy daleko. Dobry Boże, oby nie zrobił znowu komuś krzywdy...
- Cicho... - kaszlnięciem Steven starał się zagłuszyć to słowo. Jeszcze tylko tego brakowało żeby ktoś wezwał policję albo karetkę do wariata. Spojrzał lękliwie na dziewczynę, która już usiadła przy swoim stoliku.
"Powinieneś odpocząć. Strasznie jesteś ostatnio nerwowy. Odrobina relaksu ci nie zaszkodzi." powiedział Doktor.
Steven już miał mu coś odpowiedzieć, kiedy poczuł że ktoś złapał go za ramię. Przestraszony wyrwał się i...
Trzask pękającego szkła. Stłumiony okrzyk kelnerki. To tylko ona chciała zwrócić jego uwagę, bo w zamyśleniu nie słyszał jak do niego mówiła. Teraz zamówiona kama rozlała się ciemną plamą po podłodze, wokół strzaskanych resztek kubka.
- No i co pan narobił, no... - jęknęła dziewczyna, tonem który sugerował że za mało jej płacą żeby się użerać z takimi klientami. A w ogóle to one powinna robić karierę, a nie siedzieć w takiej robocie i ścierać kawę szmatą ani zbierać odłamków szkła.
- J-ja... przepraszam. Przestraszyłem się... - wybąkał Steven. Zmęczony, zakłopotany i wytrącony z równowagi. Pomogę to posprzątać, tylko...
- Zostaw pan to! - powiedziała surowo kelnerka, gdy tylko przykucnął by pozbierać szkło. - Już ja to ogarnę... Jezu, co za dzień... - dodała ciszej.
Nie chcąc jej już bardziej denerwować i przyciągać dłużej spojrzeń klientów, Steven zrejterował, złapawszy wcześniej zakupioną kanapkę i wycofując się do samego kąta sali, gdzie w milczeniu zaczął jeść. Wiele silnej woli wymagało powstrzymanie się od łapczywego pochłonięcia kanapki. Szkoda że ciepły napój przeszedł mu koło nosa...
Powrót do góry Go down
Lizzy

Lizzy


Liczba postów : 16
Data dołączenia : 05/11/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Sro Sty 08, 2014 2:28 am

Spojrzała na swoje ciasto z apetytem. Bogowie, jak ona dawno nie jadła ciasta orzechowego. Właśnie brała kęs, którym prawie się udławiła - trzask szkła o podłogę oderwał ją od podziwiania poezji ciasta. Patrzyła ze spokojem, jak kelnerka ściera kawę. No cóż, chyba nie była zachwycona brakiem zgrabności mężczyzny, jednak Lizz zaśmiała się w duchu. Jakby widziała siebie, identyko. Zmarszczyła jednak brwi, słysząc jak dziewczyna go beszta. No naprawdę, przesada, przecież nie rozwaliłtego specjalnie!
- Mogłaby być pani trochę milsza. Biedak się zamyślił! No naprawdę, powinna pani zaproponować drugą kawę, a nie człowieka odganiać!
Zmarszczyła gniewnie brwi, co jej się rzadko zdarzało, bo raczej była radosna i się nie gniewała, ale chamstwo jej nie pasowało. Pokręciła głową i wróciła do swojej kawy. Cholernie było zimno. Obserwowała poirytowaną kelnerkę, która wyglądała, jakby chciała kogoś zabić.
Powrót do góry Go down
Plague Doctor

Plague Doctor


Liczba postów : 9
Data dołączenia : 27/12/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Sro Sty 08, 2014 9:03 pm

Czyszcząca podłogę na kolanach kelnerka podniosła wzrok na klientkę. Spojrzenie miała mordercze. Widać było ze chce odwarknąć "A ty się nie wtrącaj tylko żryj swoje ciasto." I pewnie tylko wizja utraty pracy za podobne odzywki powstrzymała ją przed powiedzeniem czegoś takiego na głos. Zdusiła więc to w sobie i odpowiedziała tylko.
- Rozlanych z winy klienta napojów nie zwracamy. - powiedziała takim tonem, że wyrażał więcej niż niejeden poemat. Zarówno o wspomnianym kliencie, o obecnej rozmówczyni i całym tym niesprawiedliwym świecie gdzie osoba z jej talentem i osobowością musi czyścić plamę po kawie jakiegoś czuba.

Tymczasem Steven starał się skulić w sobie. Czuł się paskudnie. Liczył że taka mała wizyta w kawiarni przypomni mu stare dobre czasy, ale teraz czuł tylko narastające przygnębienie. Czy ta dziewczyna stawała by w jego obronie, gdyby wiedziała o czym się tak zamyślił? Czy on ma jeszcze prawo być traktowanym jak porządny człowiek? Chciał poczuć się normalnie, ale jak zawsze guzik z tego wyszedł. Wywołał tylko gniew i chaos.
- Proszę się nie kłócić... Niezdara ze mnie i tyle. - powiedział przygaszonym tonem, zapatrzony w resztki swojej pochłoniętej kanapki. Nie zapełniło to jego brzucha, ale na razie musi wystarczyć. Jak tylko się rozgrzeje, pójdzie dalej. Nie ma co zaogniać sytuacji.
Powrót do góry Go down
Lizzy

Lizzy


Liczba postów : 16
Data dołączenia : 05/11/2013

Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1Pią Sty 10, 2014 10:59 pm

Spojrzała na mężczyznę i leciutko zmarszczyła brwi. Nie w wyrazie irytacji czy nerwów, raczej zdiwienia. Żadnej obrony, czy coś, w sumie to nie była jego wina. Wywarczała coś w stronę kelnerki i zajęła się swoim ciastem. Odniosła talerz do zmywaka, po czym postawiła naczynie na tacy. Starsza kobieta odebrała je z uśmiechem.
- Mogłaby pani upomnieć tę dziewczynę, żeby była milsza. Nie chcę wszczynać awantur, czy coś, ale mogłaby pani jej zwrócić uwagę.
Odeszła od okienka i przechodząc obok stolika faceta, na chwilę położyła mu dłoń na ramieniu z delikatnym uśmiechem, po czym wróciła do swojej kawy, zakłądając nogę na nogę. Była lekko zakatarzona, w końcu zima i cholerne podziębienia. Kawa ją porządnie rozgrzeje, szkoda, że ten facet nie miał takiej przyjemności.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Sala - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Sala   Sala - Page 3 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Sala
Powrót do góry 
Strona 2 z 7Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
 Similar topics
-
» Sala tronowa
» Sala Komputerowa
» Główna sala
» Sala ceremonii
» Sala Konferencyjna

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Jork :: Kawiarnia "Milseogra"-
Skocz do: