|
| Bar | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Dante
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 24/11/2012
| Temat: Bar Nie Lis 25, 2012 4:56 pm | |
| Jest to zwyczajny bar, do którego w późnych porach co jakiś czas przychodzą kibice i kibicują swoim ulubionym klubom. |
| | | Dante
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 24/11/2012
| Temat: Re: Bar Nie Lis 25, 2012 5:07 pm | |
| Po jakieś godzinie Dante postanowił wstąpić do baru. Było popołudnie, a w barze już było mnóstwo ludzi. Nie zwracając na nich uwagi mężczyzna od razu skierował się w stronę lady. Usiadł i powiedział: -Proszę o deser truskawkowy.- Po tym oparł się o oparcie krzesła na którym usiadł i czekał jak dostanie swoje zamówienie. Barman był zdziwiony zamówienie, lecz gdy zobaczył iż Dante ma broń postanowił szybko skombinować ten deser. Po krótkim czasie Dante dostał już swój deser. Po jakimś czasie mężczyzna zjadł swój deser. Wstał i z kieszeni wyjął 5$, następnie rzucił je na ladę i skierował się w stronę wyjścia. Ostatni raz się odwrócił i spojrzał na wszystkich zebranych, a następnie wyszedł.
z/t |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Bar Sob Sty 03, 2015 9:08 pm | |
| W końcu nadszedł ten dzień, kiedy Magneto musiał wygramolić się ze swojej niby kryjówki i rozpocząć planowanie co do przejęcia władzy, tudzież pozbycia się niepotrzebnych osobników rasy ludzkiej. Póki co, Erik nie miał zamiaru ogłaszać wszystkim, że wrócił na stare śmieci. Stwierdził, że pozostawi to sobie, żeby zrobić większe wejście, bardziej spektakularne i budzące grozę. Jednak by to w ogóle nastąpiło musiał przygotować się najpierw do tego. Nie dało się też ukryć, że nieco mu się z tym wszystkim spieszyło, więc nie był zbyt mile nastawiony do tych, którzy mu w tym przeszkadzali. Tym bardziej, że nie chciał jeszcze ujawniać swoich mocy poprzez durne wytrącenie z równowagi. Nigdy nie wiadomo gdzie i kiedy możemy napotkać przypadkowego świadka z długim jęzorem. Potem wynikłyby z tego tylko niepotrzebne plotki, pogłoski o tym, że widziano mężczyzne w podeszłym wieku o tej godzinie i w tym miejscu, który niespodziewanie okazał się być mutantem władającym magnetyzmem. Lehnsherr był świadom tego, że przywołałoby to nieproszonych gości, między innymi tych ze Szkoły Młodych Talentów jego „przyjaciela” Charles'a Xavier'a, którzy zapewne chcieliby go powstrzymać.. a tego byśmy raczej nie chcieli.
Wracając do przygotowań. Pierwszym punktem na jego liście było spotkanie się z Mystique i przekonanie jej na swoją, ciemną stronę mocy. Pragnął zrobić z niej swoją prawą rękę, jakkolwiek to brzmi. Także więc, Magneto realizując swój niecny plan skłonił się pewnego deszczego wieczora do skontaktowania się z Raven przez budkę telefoniczną. Erik wystukując jej numer miał nadzieję, że nie zmieniła swojego numeru telefonu. Rzeczywiście były marne szanse na to, że w ogóle ktokolwiek odbierze. Jednak ku zdziwieniu mężczyzny, po paru krótkich sygnałach usyszał w słuchawce jej głos. - Witaj Raven.. - Powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. - Spotkajmy się w barze. Wiesz, w którym. Jutro w południe. - Nie czekał nawet na jej odpowiedź. Po prostu odłożył słychawkę i ulotnił się jak najszybciej. Nie chciał ryzykować tym, że ktoś mógł go zauważyć, gdyż chcąc nie chcąc był odrobinę rozpoznawalny przez parę wybryków.
Następnego dnia Lehnsherr z okularami na twarzy ubrany w zwykłe, nierzucające się w oczy ubrania przemknął się przez ulice Los Angeles by po chwili zawitać do obskurnego baru. Nieważnie czy był dzień, czy noc.. opijusów tam było od groma. Krótko mówiąc, w miarę bezpieczne miejsce do „tajnych” spotkań. Erik podszedł pobliskiego stolika i usadowił się wygodnie na starym, drewnianym krześle. Przyszedł wcześniej, więc Mystique miała jeszcze trochę czasu na dojście, a on sam na trochę przemyśleń. Nie był pewien tego czy Raven zgodzi się na współpracę z nim. W sumie nawet nie wiedział czy w ogóle przyjdzie, ani tego jakie są obecne stosunki pomiędzy nimi. Jednak miał skrawek nadziei. |
| | | Mystique
Liczba postów : 34 Data dołączenia : 02/07/2013
| Temat: Re: Bar Pon Sty 05, 2015 11:35 am | |
| Nie spodziewała się żadnego telefonu. Tym bardziej od Erik’a. Wydawało jej się to dość dziwne, że po tak długim czasie bez żadnego kontaktu, postanowił się do niej odezwać. Spotkać w barze. Chcąc nie chcąc, zgodziła się. Może będzie miał coś ciekawego do zaoferowania, co zabiłoby obecną nudę. Siedzenie na tyłku i nic nie robienie może się z czasem znudzić, w szczególności, że Mystique lubi działać.
Na dzisiejsze spotkanie Raven postanowiła zmianę w blondynkę – często wybierany przez nią wygląd. Można uznać, że to jej, hm... Bardziej ludzka wersja, nie wyróżniająca się. Bez zbędnych dodatków, takich jak dziwaczny kolor skóry, oczu oraz włosów. Myst nie zawsze akceptowała siebie taką, jaką jest. Na ulicach LA roiło się o tej porze od ludzi. Pewnie część z nich szła do pracy, a reszta, cóż, na zakupy. W końcu sporo tu miejsc ciekawych do odwiedzenia.
Po pewnym czasie, jaki był przeznaczony na dojście do baru, stanęła przed jego drzwiami. Wzięła głęboki oddech. Przekroczyła próg tego obskurnego miejsca, gdzie wszyscy raczyli się alkoholem. Nie była raczej spóźniona – nie miała tego w zwyczaju, zawsze starała się być punktualnie lub kilka minut przed ustaloną godziną spotkania. Błądziła wzrokiem po barze, aby odszukać znajomą postać. Nie zajęło jej to wiele czasu, ujrzała mężczyznę w okularach. To na pewno on, wszędzie pozna te rysy twarzy. Zwinnym krokiem skierowała się do wolnego miejsca siedzącego obok Erika.
-Witaj, Erik. To spotkanie towarzyskie czy raczej „biznesowe”? Po Tobie i tak mogę spodziewać się tego drugiego... – westchnęła krótko, oczekując na jego zdanie - ...przejdź od razu do sedna. |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Bar Sob Sty 10, 2015 8:32 pm | |
| Siedział tak jeszcze przez jakieś pietnaście minut plaszcząc swój zacny tyłek na twardym krześle popijając już wcześniej zamówioną małą czarną z pianką do momentu, aż w końcu jego oczom ukazała się jasnowłosa, która właśnie weszła zgrabnym krokiem do baru. A jednak przyszła. Była olśniewająca, jak zwykle. Nic się nie zmieniła od ich ostatniego spotkania, pomijając fakt, że przeobraziła się standardowo w blondynę. Niby Magneto nie miał nic przeciwko, ale jednak preferował jej prawdziwy wizerunek. Nie chciał by mutanci wstydzili się tego kim na prawdę są i jak wyglądają, lecz tego by się tym nawet afiszowali. Sądził, że mutanci to przyszłość, a rasa ludzka prędzej czy później wyginie sama z siebie lub też bądź co bądź z jego ręki i jego przyszłych pobratyńców, którzy zdecydują się na życie oraz walkę o swoje prawa przy boku Erik'a. Jednakże musiał najpierw wcielić swój plan w życie, gdyż bractwo samo z siebie raczej nie powstanie.
Kiedy Raven zbliżała się do stolika, Lehnsherr wstał z wolna na równe nogi by zaraz wysunąć jej krzesło, po czym wrócił na swoje miejsce i zawołał kelnera. Z początku nie wiedział jak zacząć rozmowę, ale gdy kobieta stwierdziła, że ma walić prostu z mostu to po prostu tak zrobił. - Miło mi Cię widzieć. - Uśmiechnął się lekko i zaczął kontynuować. - Hmm.. Raczej biznesowe, ale towarzyskie też może być jeśli tego chcesz. Jednak na początek musimy załatwić sprawy te bardziej formalne.. a mianowicie mam zamiar utworzyć bractwo dla mutantów, które są za moimi poglądami i chcą dążyć do tego by świat w końcu ich zaakceptował. Tyle, że sam się z tym nie uporam. Chciałbym byś stanęła przy moim boku w walce o lepsze jutro. Byłabyś wtedy.. jakby to ująć.. moją prawą reką? - Spojrzał na nią pytającym wzrokiem próbując wybadać co o tym myśli i miał nadzieję, że Raven pójdzie na ten układ, bo wtedy mógłby już zacząć realizować drugi punkt w swoim planie. |
| | | Mystique
Liczba postów : 34 Data dołączenia : 02/07/2013
| Temat: Re: Bar Sob Sty 24, 2015 6:24 pm | |
| Bractwo mutantów... To brzmiało dla Raven całkiem atrakcyjnie, jednak musiała rozważyć wszystkie za i przeciw. Bycie „prawą ręką” wymagało wielu poświęceń i zadań do wykonywania, jak na przykład werbowanie nowych członków do grupy. Najlepsze jest to, że nie mogą to być przypadkowi mutanci... Erik pewnie wyszuka jakąś utalentowaną młodzież, która nie ma jeszcze swojego wyrobionego zdania oraz są w fazie tzw. buntu.
-Hmm... Widzisz, nie jest to dla mnie prosta decyzja. Nie wiem, czy warto się w to angażować. Musiałabym rozważyć wszystkie za i przeciw, i tak dalej... – oderwała od niego na chwilę wzrok, aby rozejrzeć się po barze. Widok był przedni, wszyscy chlali. Ciekawe, czy był tu któryś z nich... Przecież nie wszyscy chcą okazywać publiczne swoje moce, szczególnie Raven, która musiała kryć się pod maską zwykłej blondyny. Kiedy tak się przyglądała całej zgrai, w jej myślach rozbrzmiewały różne pytania, jednak większość odpowiedzi wskazywały na to, że zgodzi się na to całe Bractwo. Warto spróbować.
-Tak sobie myślę, i... Jestem na tak. Skoro mamy wspólnie walczyć o lepsze jutro, i o coś jeszcze, to znasz moją odpowiedź. – na znak przyjętego „zakładu”, wyciągnęła do niego prawą dłoń. Był to znak deklaracji jej udziału w tak ważnej sprawie. |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Bar Pon Sty 26, 2015 7:37 pm | |
| Wszystko chyba wskazywało na to, że Mystique zgodzi się współpracę. W końcu i tak raczej nie miała nic lepszego do roboty. Wiedział, że może jej ufać. Był w stu procentach przekonany, że sobie poradzi z narzuconymi jej zadaniami, które do najprostrzych nie będą należeć. Tym bardziej, że nie łatwo jest przekonać innych mutantów do wspólnej pracy. Z reguły większość wolała wieść samotne życie na własnych zasadach, a nie pod dowództwem jakiegoś tam Magneto, który mógłby ich nawet wysłać na misję, w której szanse na przeżycie byłyby niewielkie. Jednak pamiętajmy. Wszystko dla dobra sprawy mutantów. Lepiej, żeby zginęła jedna płodka, niż wszyscy z homo superior. Czyż nie mam racji?
Na pierwsze słowa Raven, Erik skwasił lekko minę, ale dalej tkwił w przekonaniu, że usta blondynki wypowiedzą "Tak, mistrzu magnetyzmu. Jestem na tak!". Oczywiście nie usłyszał tego od razu, gdyż siedząca przed kobieta musiała przez "chwilę" się zastanowić. Za tego czasu Lehnsherr zdążył wypić wcześniej już zamówioną małą czarną, bo gdyby miał z tym czekać już dawno by mu wystygła, co byłoby tylko niepotrzebnym marnotractwem pieniędzy, które jeszcze nie tak dawno podkradł jakiemuś kolesiowi za pomocą swojej mocy magnetyzmu. Może i podpadało to pod kradzież, no ale trudno. Nikt się nie dowie.
No i w końcu nadszedł czas końcowej odpowiedzi Mysti. Nie była w słowo taka sama jaką sobie wyobraził, ale najważniejsze, że była na tak. Teraz to się na razie liczyło. Drobazgi pozostawmy na bok. - I to chciałem od Ciebie usłyszeć. - Uśmiechnął się szeroko w jej stronę, po czym również wyciągnął swoją prawą dłoń by zaraz uścisnąć jej. - Mam nadzieję, że to będzie świetlana przyszłość. - Wstał na równe nogi niczym żołnierz na musztrze i ucałował Raven w dłoń jak na gentlemana przystało. - Niedługo dostaniesz ode mnie wiadomość co do dalszych planów. - Wyprostował się i wyszedł z lokalu równym krokiem. Niedługo po tym również Raven się stamtąd ulotniła.
[z/t dla obojga] |
| | | Johnny Blaze
Liczba postów : 140 Data dołączenia : 29/08/2014
| Temat: Re: Bar Wto Kwi 26, 2016 12:13 pm | |
| Johnny przeciągnął się z lubością, a czynności tej towarzyszyło tak dobrze mu znane i lubiane, charakterystyczne skrzypienie skórzanej kurtki. Zbyt wiele godzin w drodze, zbyt mało czasu na sen i odpoczynek. Wielokilometrowa trasa, jaką przyszło mu pokonać w trakcie ostatniej nocy zdecydowanie nadszarpnęła jego rezerwy sił. Powieki ciążyły nieprzyjemnie, a głowa zdawała się być wypełniona wodą. Motocyklista przechadzał się wolno pomiędzy brudnymi, pokrytymi tłuszczem i plamami piwa stolikami. Od dawna niemyte okna w swej łaskawości wpuszczały do pomieszczenia stosunkowo mało światła - W izbie panował przyjemny półmrok. Klientów było niewielu. Ledwie paru zasiadający w kątach, kryjących się w cieniu popijających i ćmiących tanie papierosy. Bardzo tanie - Co do tego Blaze nie miał najmniejszych wątpliwości. Woń unoszącego się w powietrzu dymu, mimo iż zmieszana z zapachem potu i zaduchu i tak skutecznie zdradzała ich jakość. Kaskader kaszlnął lekko w pięść, a następnie zbliżył się do baru. Lekko sceptycznym spojrzeniem otaksował ustawione wzdłuż długiej, drewnianej lady stołki, zastanawiając się, czy jeśli odważy się usiąść na nich, to czy zdoła później oderwać spodnie od lepiej warstwy brudu. Cóż... Postanowił zaryzykować. Dłuższą chwilę mościł się na twardym, niewygodnym siedzisku nie wiedząc co zrobić z nogami. Po dłuższej walce oparł stopy o poprzeczne pręty łączące nogi mebla. - No i tego... - Westchnął ciężko zerkając kątem oka na menu wymalowane kredą na czarnej tablicy zawieszonej na zardzewiałym gwoździu. Whiskey, burbon, piwo... Więcej piwa... Zapewne rozcieńczanego wodą tak mocno, jak tylko się dało. Nie. Nie chciał pić. Znaczy właściwie chciał, ale zdecydowanie nie to, co tutaj oferowano. Unikał alkoholu. Nie był mu on potrzebny do szczęścia. Niezgrabnym gestem sięgnął dłonią do kieszeni, z której wydobył garść drobniaków, które zaczął przeliczać z lekko uniesionymi brwiami. Powinno wystarczyć. Ułożywszy resztki oszczędności na blacie, przesunął je w kierunku barmana. - Proszę szklankę mleka. - Oświadczył z rozbrajającą swobodą, zupełnie nie zwracają uwagi na pogardliwe parsknięcie, które dało się słyszeć gdzieś zza jego pleców, ani pogardliwa mina właściciela przybytku. Zdawał się tego nie zauważać, a może nie miało to dla niego znaczenia? Jego twarz wyrażała najwyższe niezrozumienie i obojętność. |
| | | She-Hulk
Liczba postów : 108 Data dołączenia : 17/04/2013
| Temat: Re: Bar Wto Kwi 26, 2016 12:49 pm | |
| No i masz, była taka miła pogawędka, a ty nas wysłałaś na drugi koniec świat! Raczej kraju. Choć jako, że jesteś jankeską... Jestem świadoma, wyobraź sobie istnienia większej ilości kontynentów i krajów. Więcej jak przeciętny Amerykanin! *** Zirytowana machnęła ręką chcąc odegnać od siebie złą i niedobra userkę. Jazda autem okazała się jednak głupim pomysłem, ale dostała wezwanie, którego nie mogła zignorować... choć nie do końca pamiętała o co poszło. Chyba znów jakiś klient wdepnął akurat w takim otoczeniu. A klienta zignorować nie można. Chyba, że przyjdzie ratować świat. Ale to wyjątek. Poprawiła słoneczne okulary i zauważyła zbliżający się do niej, albo raczej ona do niego nenon baru. Właściwie... mała przerwa nie była złym pomysłem. W końcu to klient kazał jej przyjechać na gwałt, może jednak odrobinkę poczekać. Zaparkowała w wyznaczonym miejscu, obejrzała się jeszcze w lusterku, czy nic się w jej wyglądzie nie zepsuło, związała ciemnozielone włosy w koński ogon, wyszła z auta i skierowała się do wejścia.
Na pewno nie jedno spojrzenie padło teraz na nią, choć pewnie była to rutynowa reakcja przy takiej ilości klienteli. Pal licho jej zieloną skórę, jej strój ewidentnie mówił, że pani prawnik nie jest lokalną maskotką. Ciekawskie spojrzenia towarzystwa ani trochę jej nie zakompleksiły. Widziała wielu łotrów, a z tutejszymi panami najchętniej posiłowałaby się na rękę. Może groźni z wyglądu, ale większość to była "swoje chłopy". Przynajmniej z doświadczenia jakie wyniosła przez przebyte już lata życia.
Podeszła do baru i usiadła na jednym z taboretów niedaleko kaskadera. Jednak dalej czując badawcze bądź zszokowane spojrzenia obróciła się i zerknęła po towarzystwie. - Rozumiem, że panowie dawno kobiety nie widzieli, skoro się tak na mnie patrzą?- wróciła jednak wzrokiem na tablicę, ale widok samych trunków z procentami, mocno zniechęcał. W końcu... być złapaną po pijaku za kierownicą. Toż to absurd! - Wody jeśli łaskaw, najlepiej z lodem.- poprosiła mężczyznę przejeżdżając dłonią po karku i zerknęła w stronę kaskadera. - Gorąco dzisiaj prawda?- czemu by nie pogadać, zanim pan barman nie załatwi tego co trzeba. |
| | | Johnny Blaze
Liczba postów : 140 Data dołączenia : 29/08/2014
| Temat: Re: Bar Wto Kwi 26, 2016 3:01 pm | |
| Nagłe poruszenie dające się słyszeć za plecami Johnnego zupełnie go nie zainteresowało. Jego uwagę całkowicie pochłaniała szklanka mleka postawiona przed nim na barowym blacie. Z uwagę przyglądał się nie tyle zawartości szklaki, co samemu naczyniu. Ze sporą dozą podejrzliwości obserwował szarawy osad znajdujący się na jego dnie i tłuste odciski palców na ściankach. Cóż, tak naprawdę nie był wcale zaskoczony. Nie oczekiwał niczego innego więc skąd ta nagła nieufność. Westchnął lekko ujmując zamówienie w dłoń i unosząc je na wysokość nosa. Zaciągając się solidnie starał się ocenić świeżość białego płynu. Pachniało dobrze i nic nie wskazywało na to by miało być przeterminowane. Powoli upił łyk, przełknął i... Nie padł trupem. Ogromny sukces. Teraz całe zmęczenie i napięcie powoli ustępowały, schodziły z niego co objawiało się charakterystyczną słabością nóg i lekkim uciskiem w okolicach kolan zmocowanych długotrwałą jazdą. Powoli zaczął rozmasowywać kark dłonią osłoniętą czarną, nabijaną ćwiekami, skórzaną rękawicą. Pogrążony w swoich myślach zupełnie nie zauważył kobiety, która zajęła miejsce tuż obok niego. Dopiero jej głos wyrwał go z marazmu. Wzdrygnął się lekko zerkając w kierunku nieznajomej jednocześnie upijając kolejny łyk mleka co okazało się bardzo złym połączeniem. Widząc zgrabną ale i... Zieloną dziewczynę zakrztusił się z trudem łapiąc powietrze. Blaze kilkakrotnie uderzył się energicznie pięścią w klatkę piersiową starając się odzyskać oddech. Zakaszlał. - Kh khm khm... - Wydusił z siebie kilka nieartykułowanych dźwięków, których w żaden sposób nie można było poczytać sobie jako powitania. - Przepraszam... - Sapnął wreszcie niezgrabnie drapiąc się po poliku. - O co pytałaś? Ah tak... Gorąco? Em... Przywykłem do wysokich temperatur. - Odparł motocyklista dość dyplomatycznie nie zagłębiając się w znaczeniu tego stwierdzenia. Zdawał sobie sprawę, że być może powinien dodać coś jeszcze, jednak nadal był lekko zaskoczony i zaintrygowany powierzchownością nieznajomej. Mimowolnie przyglądał jej się z niezbyt inteligentnym wyrazem twarzy. To było dziwne... Nie, nie. Nie dziewczyna, ale sama sytuacja. W swoim życiu widział niejedno, jednak zielonoskóra, wysoka kobieta wprawiła go w zakłopotanie. Była atrakcyjna i to bardzo - To nie ulegało wątpliwości. Gdzieś z tyłu jego głowy kotłowała się myśl, rozsądek podszeptywał ~ Przestań się gapić. Zachowujesz się jak idiota. ~ jednak ciało odmawiało posłuszeństwa. |
| | | She-Hulk
Liczba postów : 108 Data dołączenia : 17/04/2013
| Temat: Re: Bar Wto Kwi 26, 2016 4:36 pm | |
| Niestety daleko było jej do upragnionego 21. Jak ten czas szybko leci, no ale cóż, kobieta z lekkim pobłażaniem spojrzała na to jak zareagował mężczyzna. Chyba powinna przywyknąć... ale to nie znaczy, że nie zamierzała sobie w wolnych chwilach trochę z tego żartować. Barman postawił dużą szklankę wypełnioną wodą z lodem i natychmiast się wycofał. Najwidoczniej i jego zszokował widok jakim była Shulkie. - Dziękuję.- posłała mu ciepły uśmiech i ujęła ją w obie dłonie. Wydawała się wypolerowana, aż do przesady, byleby tylko zielone monstrum nie zechciało się jednak zemścić. Upiła łyk chłodnej wody i znów wróciła spojrzeniem na rajdowca. Ocena powierzchniowa: mężczyzna, stylizujący się na "niegrzecznego". Taki, którego się kocha ale bez wzajemności. Idealny partner na jedną noc, bo następnego dnia obudzisz się sama z kwiatkiem na poduszce i karteczką, jeśli będziesz miała szczęście, gdy on będzie mknąć przez szosy. Ale to pierwsza wersja zdarzeń. - Musisz ostrożniej pić.- upomniała go i zauważyła na swej marynarce krople mleka. Bez zastanowienia wyjęła chusteczkę i wytarła nieproszonych gości. Oby nie zostały plamy. - Mnie osobiście nie przeszkadzają, ale jak ci się zepsuje po drodze klimatyzacja to istny koszmar.- raz tak miała. Auto zepsuło jej się na środku niczego. Co prawda bez problemu zaniosła go do pierwszego lepszego warsztatu, ale koszulę to miała po tej wyprawie do niczego. - Jesteś miejscowy, czy przejezdny? A właściwie, to jestem She Hulk.- możliwe, że nie kojarzył jednej z rodziny Hulków. Niektórzy tak to już mieli, że mało ich obchodzili nawet superbohaterowie. |
| | | Johnny Blaze
Liczba postów : 140 Data dołączenia : 29/08/2014
| Temat: Re: Bar Wto Kwi 26, 2016 5:28 pm | |
| Blaze z lekkim smutkiem spojrzał na lśniącą, wypolerowaną szklankę ściskaną przez zielonoskórą dziewczynę i poczuł nieprzyjemne ukłucie zazdrości. Jego własne naczynie wyglądało, jakby od wielu tygodni nie widziało ani szmaty, ani ciepłej wody. W jednej chwili przeświadczenie o byciu pokrzywdzonym stało się najistotniejszą kwestią na świecie, jednak jedynie przez krótką chwilę - Ledwie sekundę. Po jej upływie stres i frustracja uleciały, tak samo jak zmieszanie i lekka konsternacja. - Przepraszam raz jeszcze. - Johnny marszcząc lekko czoło spojrzał na pojedyncze kropelki mleka zdobiące ubranie kobiety. Cóż. Gorzej już być nie mogło. Ewidentnie nie zrobiło dobrego wrażenia, a przecież przy bliższym poznaniu zazwyczaj jedynie tracił w oczach rozmówców. Zdawał sobie sprawę, że nie jest i prawdopodobnie nie będzie duszą towarzystwa. - Klimatyzacja nie jest potrzebna. Wystarczy wiatr. Jestem motocyklistą, a z resztą i tak wolę jechać nocą, kiedy droga pusta, a słońce nie razi oczu. - Odparł po dłuższej pauzie z lekkim zniesmaczeniem odstawiając swoje mleko. Nagle stracił na nie ochotę. - Jestem Johnny. Johnny Blaze. - Przedstawił się wreszcie skrobiąc po poliku. - Więc mówisz She Hulk? Nie powiesz mi chyba, że to twoje prawdziwe imię? - Kaskader zagadnął nie odrywając oczu od rozmówczyni. Nie wiedział czy było to spowodowane jej kolorem skóry, bezpośredniością czy tą dziwnym sposobem bycia, który zdawał się łączyć w sobie elegancję z odrobiną łobuzerii. - Masz coś wspólnego z tym zielonym kolosem, który od czasu do czasu rozbija się to tu to tam demolując miasta? - Dopytał niespodziewanie z rozbrajającą szczerością i bezpośredniością, której zaraz szybko pożałował. - Em... Znaczy... Nie żebyś była podobna... - Zmieszał się lekko po raz kolejny czochrając i tak już zmierzwione włosy. - I nie widziałem go... Słyszałem coś w radiu... Czasami... - Bąknął z rezygnacją przekonany, że ostatecznie się pogrążył. |
| | | She-Hulk
Liczba postów : 108 Data dołączenia : 17/04/2013
| Temat: Re: Bar Sro Kwi 27, 2016 6:40 pm | |
| Dobrze, że Ghost Rider, nie zabijał z powodu brudniejszej szklanki. Ale co się dziwić, póki barman był heteroseksualny, oraz miał trochę oleju w głowie (a pewnie miał sporo, skoro udało mu się ten bar utrzymać), to wolał nie zaczynać z dwumetrową panią w ekskluzywnej marynarce. - Och, nic się nie stało.- uspokoiła go, miołąc w rękach chusteczkę jednorazową i wyrzucając ją celnie do kosza. Dwa punkty dla niej, ha!- I tak jest lepiej niż gdybyś opluł mnie jakimś sikaczem. Wyobrażasz sobie panią adwokat na spotkaniu z klientem, która śmierdzi tanim piwskiem? Swoją drogą: dobrze, że takowego nie pijesz. Jednak, są ludzie z wyobraźnią na tym świecie. - wypadki na drogach, potrącenia, wózki inwalidzkie... ile musiała złożyć dosadnych odmówień przed bronieniem bogatych dzieciaków, za brak pomyślunku. Zawsze słuchała potem gróźb i wyzwisk... a podobno jak człowiek jest bogaty to podobno rozsądny i kulturalny. No cóż, nie zawsze się to sprawdza. Ale zwykle zajmowała się bardziej poważnymi sprawami. - W tej formie tak. Ale możesz mi mówić "Shulkie".- i pomyśleć, że na początku nie do końca przepadała za tymi pseudonimami. Ale z czasem jej przeszło i przywiązała się do niego. - I tak mam. Czasem zdaje mi się, że nawet trochę za dużo tego jest...- gdy wpadała we wściekłość, to robiło jej się wstyd za samą siebie, ale na ten trochę nie do końca udany, ale jednak wciąż komplement uśmiechnęła się uroczo- Cieszy mnie, że jednak nie rzuca się to tak bardzo w oczy.- czyżby ironia? trooche. |
| | | Johnny Blaze
Liczba postów : 140 Data dołączenia : 29/08/2014
| Temat: Re: Bar Sro Kwi 27, 2016 7:25 pm | |
| - Pani... Adwokat? - Johnny powtórzył powoli za nowo poznaną kobietą, a jego samopoczucie z chwili na chwilę pogarszało się, choć za wszelką cenę starał się tego nie okazywać. Po raz kolejny, możliwie dyskretnie zlustrował atrakcyjną dziewczynę od stóp do głów. Przy niej zdecydowanie wyglądał jak obdartus. Zakurzone, znoszone, wytarte i w niektórych miejscach również przypalone ubranie dość mocno kontrastowało z elegancką i zapewne nietanią garderobą Shulkie. Z lekkim zmieszaniem podrapał się po potylicy, a jego druga dłoń powędrowała od razu do kieszeni spodni, z której już po chwili wyciągnął otwartą paczkę owocowych cukierków o kształcie fasolek. Słodycze - To zawsze pozwalało mu się uspokoić. Była to chyba jedyna używka od której czuł się naprawdę uzależniony. Uciekał do niej w lepszych jak i w gorszych chwilach. Słodycze nie pytał. One rozumiały. Już miał jak zwykle, energicznym ruchem wysypać część zawartości paczuszki na rozpostartą, okrytą rękawicą dłoń, a potem bezceremonialnie pochłonąć słodkie fasolki, jednak w ostatniej chwili zatliły się w nim niemal doszczętnie zatarte odruchy, które można by określić jako "dobre wychowanie". - Em... Chcesz? - Zapytał z rozbrajającym, szczerym uśmiechem, który dziwnie kontrastował z opadającymi ku dołowi, zewnętrznymi krawędziami brwi jednocześnie wyciągając opakowanie w kierunku rozmówczyni. - Tego... Powiedz mi, co robisz w takim miejscu jak to? - Zagadnął obracając się na stołku tak, by wygodniej było mu prowadzić konwersację. - Ja wpasowuję się w tutejszą klientelę, ale ty dość mocno się wyróżniasz... Znaczy... - Zmieszał się po raz kolejny, gorączkowo usiłując wybrnąć z sytuacji. - Nie powiesz mi chyba, że zachodzisz do takich barów dla przyjemności? Am... A sądząc zarówno po gościach jak i właścicielu... - Tutaj ściszył konspiracyjnie głos, zerkając kątem oka w kierunku barmana krzątającego się za ladą. - ... nie sądzę by sprowadzały cię tu kwestie... Służbowe. - Dokończył wreszcie. Nie. Zdecydowanie nie była w pracy, a przynajmniej nie w tej chwili. Prawnicy z tego co pamiętał byli konkretni. Wchodzili, wykładali sprawę, określali wysokość swojego honorarium i oświadczali, że 'będziemy w kontakcie", a przynajmniej tak to wyglądało na filmach. Zazwyczaj nie ucinali sobie pogawędek z przypadkowymi włóczęgami. No i poza tym... Nie sądził by kogokolwiek z tej pipidówy było stać na usługi kogoś takiego jak Shulkie. |
| | | She-Hulk
Liczba postów : 108 Data dołączenia : 17/04/2013
| Temat: Re: Bar Czw Kwi 28, 2016 4:56 pm | |
| Zerknęła na mężczyznę rozbawiona. - Podobno żaden zawód nie hańbi? A na tym zależało mi w szczególności... z powodu prywaty. Więc szkołę skończyłam z wyróżnieniem.- pochwaliła się, bo jednak było to coś wartego wspomnienia. Nie tylko piękna, ale też mądra! Ot, prawdziwa kobieta. Szkoda tylko, że niektórzy faceci woleliby tylko pierwszą część tego zdania, bo uważali kobiety z własnym zdaniem za niezdolne do związku. Westchnęła tylko cicho na niesprawiedliwość losu, ale zaraz wróciła wzrokiem na "niegrzecznego"- Więc, póki jestem tutaj postaraj się nie wkręcić w jakąś kabałę... albo chociaż, niech nie będzie ona z twojej winy. To ułatwiłoby sprawę.- nie ma jak bycie dobrym przyjacielem, który pomaga w trudnych chwilach! - Jasne! Cukierki to zawsze dobra rzecz. Szczególnie Jelly Beans.- mrugnęła do niego biorąc kilka i wrzucając do ust. Przymknęła oczy, po czym zastanowiła się. - Klient nasz pan wpakował się w tarapaty. Aktualnie przejeżdżam przez cały kraj by go wesprzeć swoją wiedzą i umiejętnościami na arenie sądowej. To będzie prawdziwie demoniczne starcie.- nakręciła na palec pasmo włosów. - A do baru zajrzałam chyba właśnie na złość za to ciąganie przez pół kraju. I jakże idealnie skończyła mi się woda, więc stwierdziłam,że mam pełne prawo się zatrzymać. Tak wiem, jestem okropna.- fakt, Shulkie nie jesteś zbyt miła... Oj zamknij się userko! - I wiesz... lepiej nie oceniać ludzi po okładce... można się na tym naprawdę okropnie przejechać.- jak choćby na tym, że jej kuzyn jest krwiożerczym monstrum.. a tak naprawdę nie skrzywdziłby nawet muchy... no... zazwyczaj* - I szczęśliwie nie zgania mnie tutaj żaden z moich obowiązków. Ani zawodowych, ani hobbystycznych. Cieszmy się tą chwilą wolności i niechaj trwa wiecznie! *nie tyczy się pewnych zarozumiałych pseudo bóstw |
| | | Johnny Blaze
Liczba postów : 140 Data dołączenia : 29/08/2014
| Temat: Re: Bar Czw Kwi 28, 2016 5:24 pm | |
| - Akurat pakowanie się w kłopoty to jakby mam we krwi. - Odparł po chwili również nabierając garść kolorowych fasolek po czym zamaszystym ruchem ręki wpakował je sobie do ust. - A hczy z moheh wyny to jusz ne whem. - Dokończył przeżuwając łakocie z lubością. Cóż, życie w samotności, ciągła izolacja i długie dni, podczas których nie masz do kogo otworzyć ust sprawiają, że zaczynasz dziczeć. Tak też było w przypadku Johnnego. Każdy, nawet niezbyt bystry obserwator dostrzegłby wyraźny kontrast pomiędzy kaskaderem, a jego rozmówczynią i oczywiście nie mam tu na myśli ich fizjonomii. On miała klasę, styl i była piękna. Pewna siebie i nie bez przyczyny. A Johnny... Był Johnnym. Włóczącym się po szlaku motocyklistą, w zakurzonym ubraniu, wiecznie rozczochranym trochę wycofanym i nie mającym się czym pochwalić. Prawie niczym. Ale z drugiej strony tym, czym mógł się pochwalić, nie chciał się dzielić ze światem. - Ja pracowałem w cyrku. - Odparł na wzmiankę o ukończeniu szkoły z wyróżnieniem, zupełnie tak, jakby kariera motocyklisty wyczynowego w obwoźnym festynie mogła równać się z karierą prawniczą. - I mieszkałem. Znaczy należał do moich rodziców. Właściwie to przybranych. Nie, to ja byłem przybrany. - Poprawił się szybko z obojętną miną, wpatrując się w sufit, zupełnie tak, jakby ułatwiało mu to skupienie się i przytoczenie pewnych faktów z przeszłości. Chwilę dłuższą myślał nad latami młodości, Simpsonach i dalszych wydarzeniach, które ostatecznie doprowadził go do punktu, w którym aktualnie się znajdował i kim był. - Więc sprawa sądowa? - Zamyślił się tym razem na głos kiwając powoli głową, a jego twarz wyrażała najwyższe niezrozumienie. - No tak... Starcia demonów... Te sprawy... - Przytakną, choć kontekst w jakim analizował te słowa był z pewnością niewłaściwy. - Wiem o co chodzi. - Zapewnił drapiąc się po kolanie, jednocześnie łokciem drugiej ręki opierając o blat baru. - Oglądałem kiedyś taki serial prawniczy. - Poinformował zupełnie tak, jakby miało mieć to jakiekolwiek znaczenie. - Ocenianie ludzi po okładce jest bardzo powszechne i łatwe. - Tym razem odniósł się do kolejnej wypowiedzi zielonoskórej dziewczyny. - Każdy z nas to robi. Nawet podświadomie. Za przykład weźmy mnie - Na kogo wyglądam? - Rozłożył lekko ręce prezentując siebie w całej swojej żałosnej okazałości. |
| | | She-Hulk
Liczba postów : 108 Data dołączenia : 17/04/2013
| Temat: Re: Bar Pią Kwi 29, 2016 1:39 pm | |
| Parsknęła krótkim i cichym śmiechem. Jakby nie patrzeć jej rodzina również nie stroniła zbytnio od wszelkiej maści kłopotów. - Wybacz, nie jestem kryptologiem... nie umiem w szyfry.- powinien więcej czasu spędzać z ludźmi. Bo inaczej będzie jak uciekinier, ciągle podejrzewany! Ale mniejsza o to, upiła łyk wody. Nigdy nie oceniała ludzi po wyglądzie... no chyba, że próbowali ją zabić, albo towarzyszyła jej Janet, do której śle pozdrowienia za pomoc przy odpowiednim dobraniu sobie strojów co do jej zielonej formy. W końcu, to co pasuje do białego nie zawsze pasuje do zielonego. - O! Na pewno musiało to być ciekawe przeżycie. Ja kiedyś pragnęłam zostać tancerką... nawet uczęszczałam na lekcje.- przypomniała sobie tamte dziecinne marzenia. Oraz mężczyznę, który jej to odebrał. Zacisnęła pięść wspominając jak dobrze zalazła mu za skórę. Sprawiało jej to wręcz prawdziwą przyjemność, gdy wyobrażała sobie jak miotał się bezmyślnie chcąc jej się za to odgryźć... Nawet wtedy i tak to ona była górą. - Mam tylko nadzieję, że to nie ja będę adwokatem diabła...i tak, na to wygląda. Jeszcze nie znam szczegółów ale pewnie nie będzie to nic miłego.- westchnęła cicho i lekko zachichotała. - Ja też. Ale zwykle ci w telewizji miewają ciekawsze przypadki niż w prawdziwym życiu. Ale taka już uroda filmów, tak samo jak chustka nasączona eterem, albo korzystanie z 10% całego mózgu.- pociągnęła kolejny łyk wody opróżniając ją. Kostki lodu zadzwoniły o dno. - Fakt, dlatego trzeba dbać o swój wygląd i prezentować się jak najlepiej...- a na polecenie obróciła się w jego stronę przymykając jedno oko i zastanawiając się- Na moje oko, jesteś jednym z tych "niegrzecznych chłopców". Twoją osobą stateczne matki straszą nastolatki, że zabierzesz serce, cnotę oraz umysł, a potem zostanie tylko kilka miłych wspomnień, a ty biedna dziewczyno będziesz musiała sobie radzić w życiu sama jak ten palec, bo jej nikt takiej pokrzywdzonej nie zechce. A mimo to wzdychają do ciebie wszystkie jakie się nawiną.- mówiła to trochę żartobliwie, ale najszczerzej jak potrafiła. |
| | | Johnny Blaze
Liczba postów : 140 Data dołączenia : 29/08/2014
| Temat: Re: Bar Pią Kwi 29, 2016 9:05 pm | |
| - Hmm... Co do straszenia to chyba masz rację... - Johnny zamyślił się na głos raz jeszcze wbijając wzrok w bliżej niezidentyfikowany punkt na powale, a jego dłoń machinalnie powędrowała do szklanki mleka. Pogrążony we własnych myślach zupełnie zapomniał o tłustych odciskach palców i szarym osadzie. Upił łyk, przełknął, zamlaskał i z rezygnacją odstawił naczynie. - Ale z tym umysłem i cnotą to już chyba nie do końca... - Dodał drapiąc się po głowie. - Wzdychać też raczej nie wzdychają. - Sprostował pospiesznie marszcząc lekko brew. - Znaczy nie żeby mi to jakoś przeszkadzało. - Zapewnił energicznie gestykulując dłońmi, co miało podkreślić, że to co mówi jest prawdą i.. Faktycznie było. Blaze, mimo iż nie mógł pochwalić się przesadną popularnością, wcale z tego powodu nie cierpiał. Tak naprawdę było mu to na rękę. Jego życie było wystarczająco trudne i popaprane. Naturalną konsekwencją tego stanu rzeczy była przemożna chęć izolowania się od ludzi, którzy mogliby w jakikolwiek sposób się do niego przywiązać. W przeszłości pozostawanie w bliskich relacjach z kaskaderem nie wychodziło na dobre jego rodzinie i przyjaciołom. Wolał nie sprawdzać czy ta passa się utrzymuje. - Jednak jeśli już mówimy o prezentowaniu się jak najlepiej... Ym... Nie idzie mi chyba najlepiej. - Dodał poruszając ramionami, czego efektem było skrzypnięcie skórzanej kurtki. - Znaczy właściwie sprawdza się całkiem dobrze. Dopóki nie budzisz przesadnego zaufania nie musisz przejmować się dziesiątkami natrętów, z którymi wcale nie masz ochoty obcować. Zazwyczaj działa. - Zarekomendował wypróbowaną metodę, jednak po kilku sekundach doszedł do wniosku, że należałoby sprecyzować. - Zazwyczaj, bo tego... Zagadnęłaś więc nie jest to stuprocentowa skuteczność. A! I nie jesteś natrętem, z którym nie mam ochoty obcować. Znaczy nie znaczy, że chcę tylko... - Wyraźnie zaplątał się w zeznaniach. Zdarzało mu się to nad wyraz często. Często miewał problemy z wyrażeniem pewnych myśli lub emocji, a jeśli już do tego dochodziło... Cóż, kompromitował się. Nerwica, stała presja, wyczuwalna w każdej chwili obecność ukrytego pod powierzchnią skóry Ghost Ridera sprawiły, że Johnny stał się dziwny, albo raczej zdziwaczały. Na stan ten składało się wiele czynników - Od niezbyt składnej mowy, aż przez nadmierną niekiedy gestykulację czy tiki nerwowe albo rozbrajającą obojętność i niemożność zinterpretowania pewnych gestów czy intencji otaczających go osób. Nie było to regułą, jednak nasilało się w pewnych sytuacjach. |
| | | She-Hulk
Liczba postów : 108 Data dołączenia : 17/04/2013
| Temat: Re: Bar Nie Maj 01, 2016 2:18 pm | |
| Przyglądała mu się z uwagą, obserwując zmiany zachodzące na jego twarzy. - Królestwo za twoje myśli...- poinformowała go z patosem i przechylając lekko głowę. - Nie przesadzajmy. Nie jesteś wcale taki brzydki.- oceniła go "fachowym" okiem- Może po prostu żadna się nie pochwaliła swoimi uczuciami? - też prawda, że czasami wiele osób swe obiekty uczuć obserwują z oddali i myślą jak im zaimponować... choć... zwykle na wzdychaniu się to kończy. Chyba, że jesteś Yandere, ale to temat na inną rozmowę. Słuchała tego zaplątania dobrą chwilę, chcąc rozgryźć przekazywaną informację. - Fakt, gadane to ty masz średnie. Ale to nie jest coś nad czym nie można popracować!- nie ma jak mnogość specjalistów w różnych dziedzinach. Sęk w tym, by znaleźć tego odpowiedniego. - I miło wiedzieć, że nie uważasz mnie za natręta.. z resztą spróbowałbyś!- okazała święte oburzenie, choć bardziej teatralne. Naprawdę zła Shulkie zrobiłaby tu istny Sajgon, nie obrażając Sajgonu. Zaraz jednak wróciła do normy patrząc na jego osobę i uśmiechając się, by jeszcze nie pomyślał, że to było naprawdę. Jennifer nie była aż tak mocno spaczona.- Ale fakt, często ludzie nie wiedzą kiedy się zamknąć.- jak choćby niektórzy jej klienci. Aż na samo wspomnienie rozbolała głowa. |
| | | Johnny Blaze
Liczba postów : 140 Data dołączenia : 29/08/2014
| Temat: Re: Bar Wto Maj 03, 2016 3:11 pm | |
| - Nie... Chyba nie. Myślę, że często dzielę się uczuciami. - Zapewnił chowając dłonie do kieszeni znoszonej kurtki, a następnie wzruszył lekko ramionami. - Na przykład teraz jestem głodny. - Stwierdził najwyraźniej myląc pojęcia, jednak zrobił to z rozbrajającą, rozczulającą wręcz naturalnością. - To nic trudnego. - Dodał po chwili. - A moje myśli nie są warte nawet złamanego centa, nie mówiąc o królestwie... - Uśmiechnął się szczerze. - W tej chwili pomyślałem, że winnych okolicznościach pewnie próbowałbym zaprosić cię na kawę, ale po paru sekundach uświadomiłem sobie, gdzie się znajdujemy, potem przypomniałem sobie, że ty jesteś panią adwokat, która jest tu tylko przejazdem, a ja mam w kieszeni kilka centów. - Wyrecytował z obojętnością po kolei prostując palce prawej dłoni - Każdy przy kolejnym punkcie listy. Być może było to oburzające, być może zielonoskóra dziewczyna mogła poczuć się urażona tym, że włóczęga choć przez chwilę rozważał umówienie się z nią, ale Johnny taki właśnie był - To co w sercu, to na języku, choć rzadko wychodził na tym dobrze. Milczał dłuższą chwilę wpatrując się to w podłogę, to znów w sufit, a następnie westchnął ciężko. - A ta sprawa... To coś poważnego? Znaczy ten klient. Jeśli nie możesz powiedzieć to zrozumiem. Tajemnica służbowa czy jakoś tak. - Podrapał się po podbródku z zafrasowaniem. |
| | | She-Hulk
Liczba postów : 108 Data dołączenia : 17/04/2013
| Temat: Re: Bar Sro Maj 04, 2016 3:33 pm | |
| Parsknęła głośniejszym śmiechem, zwracając uwagę kilku osób, ale nic sobie z tego nie robiąc. - Akurat to co czuje twój żołądek ma niewiele wspólnego z uczuciami.- pokręciła rozczulona głową. I pomyśleć, że to mówi dorosły facet... ale właściwie, to wiele by wyjaśniało. Słysząc tą śmiało deklarację mimo wszystko szerzej się uśmiechnęła. Jak każda kobieta lubiła być w centrum zainteresowania, by ludzie ją podziwiali... dlatego, te słowa potwornie jej się spodobały. - Mogę sobie być panią adwokat, ale przynajmniej miałeś w sobie na tyle odwagi by się do tego przyznać. Nie każdy posiada aż tyle cywilnej odwagi... a co do twojego zaproszenia, o ile jest jeszcze aktualne to z chęcią się skuszę.- uśmiechnęła się ciepło do niego rozbawiona- Uwierz mi, nie jestem jedną z tych snobek, których patrzy ludziom do kieszeni bądź portfela, by stwierdzić z kim fajnie będzie się spotkać..- może z początku taka była, ale teraz wiedząc, że jest wielką zieloną poczwarą, nawet jeśli seksowną poczwarą, to przekonała się, że taki pogląd dotyka również jej. Owszem, niektórzy traktowali ją jak ekskluzywny rarytas, ale tylko na jedną noc, albo po prostu nią gardzili. Wolała więc przebywać z ludźmi którzy nie patrzyli na nią tylko przez pryzmat tego jak wygląda. - A co do tych centów, ja mam w portfelu trochę więcej i na pewno na kawę i ciastko starczy.- mrugnęła porozumiewawczo. Naprawdę zapłacenie za taki "wydatek" nie był dla niej problemem, szczególnie, że dzięki temu trochę dłużej będzie mogła rozmawiać z tym dość interesującym jegomościem. - Skoro ciągnie mnie przez cały kraj, to na pewno jest to jakaś pierdoła. W innym wypadku sam by się pewnie pofatygował, a dzwoniła sekretarka, więc pewnie nic strasznego. I nie mogę zdradzić szczegółów, bo cóż po za słowami, które miały natychmiast przekonać mnie do przyjazdu nic więcej się nie dowiedziałam...- zagrali trochę na ciekawości zielonej, ale no nie mogła się już wycofać. Ech, ciekawością tak naprawdę piekło jest wybrukowane. |
| | | Johnny Blaze
Liczba postów : 140 Data dołączenia : 29/08/2014
| Temat: Re: Bar Sro Maj 04, 2016 5:16 pm | |
| - Znaczy... Że się zgadzasz? - Zapytał unosząc lekko brwi i jednocześnie nieznacznie uchylając usta, co nadało mu nieszczególnie inteligentny wygląd, jednak właściwie można było uznać to za normę. Po paru sekundach zmarszczył czoło analizując zaistniałą sytuację, a było to niełatwe, bowiem nie przywykł do takiego obrotu spraw. Głównie dlatego, że nigdy nie oferował nikomu spotkania. Podrapał się po głowie z zafrasowanie. Czy to miała być randka? Nie był tego pewny... Nie umiał interpretować pewnych gestów i zachowań. Fakt, faktem - Zdziwaczał i zdziczał ostatnimi laty. A może miało być to tylko towarzyskie, niezobowiązujące spotkanie? Pogładził się palcem wskazującym po podbródku. Właściwie ludzka część jego natury odczuwała potrzebę bliskości i nie mówię tu o bliskości fizyczne, ale raczej emocjonalnej. Zawsze unikał wchodzenia w bardziej zażyłe relacje obawiając się potencjalnych konsekwencji takiej decyzji. Dlaczego więc teraz był skłonny złamać swoje zasady? Może podświadomie czuł, że Shulkie jest kobietą, która nie wymaga ochrony, której nie jest w stanie zagrozić to, przed czym od tak dawna ucieka? Być może, ale nadal nie wiedział czy miała być to randka, czy jedynie przyjacielskie spotkanie. - Hm... - Mruknął stukając palcami dłoni w barową ladę. Coś mu się tutaj nie zgadzało... To powinno wyglądać inaczej. GDYBY miała być to jednak randka to chyba on powinien płacić. Tak chyba zwykło się praktykować? Chyba tak. Z ostatnich, dorywczych zajęć nie zostało mu wiele, ale jeszcze kilka monet pobrzękiwało w kieszeni. - Wiesz... - Zagadnął wreszcie drapiąc się dla odmiany za uchem. - Z tego co pamiętam, tutaj przy trasie powinna być stacja benzynowa. Mają tam całkiem dobrą kawę w... Styropianowych kubeczkach i... - Po chwili stracił rezon zdając sobie sprawę jak to brzmi. No cóż, ale na to było go jeszcze stać. - Ale wiesz, że przy bliższym poznaniu wiele tracę? - Upewnił się z wyraźnym zakłopotaniem, choć jego rozmówczyni z pewnością nie mogła być świadoma co było jego przyczyną. Zastanawiało go, jak zareagowałaby widząc płonącą czaszkę w miejscu jego głowy i demoniczne, nakładające się na siebie, skrzeczące głosy wydobywające się spomiędzy osmolonych zębów? Rider przerażał. Ludzie, którzy go poznali najczęściej nie chcieli mieć nic wspólnego z jego gospodarzem. |
| | | She-Hulk
Liczba postów : 108 Data dołączenia : 17/04/2013
| Temat: Re: Bar Czw Maj 05, 2016 11:05 am | |
| Był doprawdy uroczy. Sama Shulkie nie wiedziała, czemu polubiła Jhonny'ego. Może to była wina jego prostoliniowości, a może to właśnie to zdziwaczenie i obcość była magnesem dla pochodnej Hulka, która sama rozumiała jak ciężko jest posiadając tak mroczny sekret... choć jeszcze nawet o nim nie widziała. - Tak zgadzam się.- mogłaby co prawda dalej bawić się słowem, ale stwierdziła, że to byłoby okrutne z jej strony tak traktować tego biednego mężczyzny. Prosto i na temat, jak to porządni ludzie lubią. - Stoi.- najpewniej nie jeden adwokat w tym momencie powinien złapać się za głowę na taki potwarz dla zawodu... ale Shulkie lubiła wzbudzać kontrowersję. No i wcale nie miała aż tak wysokiego smaku w kwestii potraf. Była żywym reaktorem gamma, owszem lubiła dobrze i smacznie jeść, ale doprawdy w drastycznych sytuacjach musiała się poświęcić. - Zobaczymy, mój kuzyn też tak czasem straszy a nie jest wcale aż taki okropny jak go telewizja, prasa i internet malują.- pomyślała z czułością o Bruce'ie. I raczej wątpliwe by przeraziła się płonącej czaszki. Raczej profilaktycznie oblałaby go wodą, albo wtłukła by się uspokoił. Podniosła się od stołu i skierowała w stronę drzwi odwracając na chwilę w jego stronę. - To co, idziemy?- mrugnęła wychodząc. [z/t] |
| | | Johnny Blaze
Liczba postów : 140 Data dołączenia : 29/08/2014
| Temat: Re: Bar Czw Maj 05, 2016 1:41 pm | |
| Blaze z wyrazem zaskoczenia i niedowierzania goszczącym na jego twarzy odprowadził zielonoskórą dziewczynę od baru, aż do drzwi. Nie odrywając wzroku od Shulkie namacał na oślep szklankę mleka stojącą na lepkim, brudnym blacie, a następnie wychylił ją jednym, energicznym gestem. Jego górną wargę ozdobił biały wąs, jednak motocyklista szybko i sprawnie usunął go przedramieniem. Wreszcie, gdy nieco oprzytomniał podniósł się ze stołka i ruszył śladem nowo poznanej kobiety. Przynajmniej raz mogło mu się coś w życiu udać... Choć raz złośliwy los mógł nie rzucać mu kłód pod nogi. Życiowe doświadczenie nie pozwalało mu brać obecnej sytuacji za dobrą monetę - Dobrze wiedział, że wszystko może się zawalić z minuty na minutę. Zazwyczaj się waliło... Przecież jedyne czego chciał to odrobina spokoju i wytchnienia - Trochę normalności. Dziwnym było, że szukał jej właśnie u tej niezwykłej dziewczyny...
z/t |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Bar | |
| |
| | | | Bar | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |